Tag Archives: Yoan Pablo Hernandez

HERNANDEZ CHORY. HUCK TAKŻE NIE CHCE WALCZYĆ Z KOŁODZIEJEM

kolodziej1

Gdyby nie zmieniły się pierwotne plany, walkę o tytuł mistrza świata Paweł Kołodziej stoczyłby już w najbliższą sobotę w Berlinie. Starcie z czempionem IBF wagi cruiser Yoanem Pablo Hernandezem najpierw przełożono na 29 marca, a ostatecznie odwołano. Według oświadczenia niemieckiej grupy Sauerland Event, Kubańczyk zmaga się z zapalaniem błony śluzowej żołądka i nie może trenować.

– Jestem ogromnie rozczarowany. Wracam do Krynicy, by wspólnie z rodziną odpocząć od boksu i wszystkich spraw związanych z pojedynkiem – mówi 33-letni Kołodziej. Ciężkich treningów nie musiałby przerywać, gdyby udało się doprowadzić do starcia z Marco Huckiem. To właśnie niemiecki mistrz federacji WBO zastąpi Hernandeza w Berlinie. Miał wyjść na ring dopiero 3 maja, lecz w trybie awaryjnym promotorzy ściągnęli go z wakacji w Dubaju.

– Zaproponowaliśmy, aby to Paweł został rywalem Hucka, ale oferta została definitywnie odrzucona. Nie znam powodów – komentuje Andrzej Wasilewski, promotor Kołodzieja. – Przypuszczam, że Huck chce walczyć ze słabszym przeciwnikiem. Ostro trenowałem i jestem w gazie, a Niemcy doskonale o tym wiedzą. Wydaje mi się, że nie chcą ryzykować – tłumaczy „Harnaś”.

Zapalenie żołądka to oficjalna przyczyna odwołania walki Hernandez – Kołodziej, ale czy prawdziwa? Wcześniej 29-letniemu Kubańczykowi długo dokuczała kontuzja prawej dłoni. Z tego powodu pauzował od września 2012 do listopada 2013 roku. – Dobrze znam realia boksu zawodowego i wiem, że tak naprawdę w grę może wchodzić wiele przyczyn. Co do dłoni Hernandeza, podczas styczniowej konferencji prasowej w Berlinie zwróciłem na nią uwagę. Widać, że była operowana. Nie chcę jednak niczego insynuować – zastrzega podopieczny trenera Fiodora Łapina.

Czy istnieje szansa, że Kołodziej jednak stanie do walki z Hernandezem, ale w późniejszym terminie? – Dzień, dwa i powinniśmy wiedzieć więcej. Na razie nie mamy informacji czy rezygnacja z walki jest ostateczna. Jeśli okazałoby się, że tak, spróbujemy doprowadzić do starcia z Olą Afolabim o pozycję obowiązkowego pretendenta IBF. Federacja musi wyrazić zgodę na taki pojedynek. Jesteśmy w kontakcie z IBF i czekamy na odpowiedź – wyjaśnia Wasilewski.

– Mam taki charakter, że jeśli na coś bardzo liczę, to później mocno tym żyję. Kiedyś, będąc w szkole oficerskiej, czekał mnie ważny egzamin, do którego nie doszło. Podejście do tego egzaminu śniło mi się przez kilka lat. Walkę z Hernandezem chcę stoczyć naprawdę, nie we śnie – zaznacza pięściarz.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

WALKA KOŁODZIEJA Z HERNANDEZEM PRZEŁOŻONA. PO RAZ TRZECI…

Pojedynek mistrza świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej Yoana Pablo Hernandeza z Pawłem Kołodziejem odbędzie się 29 marca, trzy tygodnie później niż planowano. Oficjalnie dlatego, że kubańskiego czempiona dopadł wirus. Gala niemieckiej grupy Sauerland Event zostanie zorganizowana w Berlinie, lecz nie w Max Schmeling Halle, a w sportowo-widowiskowej arenie Velodrom, szczególnie dobrze znanej miłośnikom kolarstwa torowego.

Wiadomość o przesunięciu terminu walki polskiego pretendenta nie zmartwiła.

– Na piątek zaplanowaliśmy sparing i nie muszę z niego rezygnować. Cykl przygotowawczy będzie nieco inny, ale drastycznych zmian nie trzeba wprowadzać. Problem mógłby się pojawić dopiero wtedy, jeśli data walki zmieniłaby się po raz drugi lub trzeci, z czym musiał się mierzyć choćby Krzysiek Włodarczyk. Obecnie pracuję głównie nad siłą i wytrzymałością, dlatego nic mi się nie stanie – uspokaja 33-letni Kołodziej.

Kontrakt na pojedynek o mistrzowski pas podopieczny trenera Fiodora Łapina podpisał 28 stycznia, lecz o propozycji z Niemiec wiedział znacznie wcześniej. Dlatego niedługo po Nowym Roku zorganizował sobie obóz w Zakopanem.

– Zrealizowałem cały plan, który niemal co do minuty rozpisał mi trener. Dużo biegałem, co drugi dzień stawałem na szczycie Kasprowego Wierchu. Wykonałem ciężką pracę i okazuje się, że było warto. Dzięki temu moja wydolność stoi na wysokim poziomie. Przybyło czerwonych krwinek, a na treningach czuję dużą moc – cieszy się pretendent do tytułu IBF. W poniedziałek razem z Łapinem miał rozpocząć decydującą fazę przygotowań w Wiśle. Informacje z Niemiec mogą jednak sprawić, że ten plan się zmieni. – W piątek porozmawiam z trenerem i ustalimy co dalej – informuje pięściarz.

Berlińskie starcie, jak każda walka o mistrzostwo świata, potrwa maksymalnie 12 rund. Właśnie tyle czasu, łącznie 36 minut, Kołodziej i Hernandez spędzili już wspólnie w ringu. Polak i Kubańczyk sparowali dwa razy, na przełomie 2007 i 2008 roku w Niemczech.

– Kiedy to było? Pamiętam, że Marco Huck przygotowywał się wtedy do starcia ze Steve’em Cunninghamem (do walki doszło w grudniu 2007 roku – przyp. red.), a trenował tam, gdzie Hernandez. Sparowałem z Aleksandrem Frenkelem, trochę go zlekceważyłem i mocno oberwałem w pierwszej rundzie. Nie padłem na deski, lecz takiej bomby nigdy przedtem nie przyjąłem. Byłem podłamany, nie spałem całą noc, a następnego dnia okazało się, że mam wejść do ringu z Hernandezem. Zmobilizowałem się, pojawiła się sportowa złość i sześciorundowy sparing poszedł mi całkiem nieźle – wspomina pięściarz z Krynicy-Zdroju.

Kiedy doszło do drugiego sparingu? – Miesiąc lub dwa później. Znowu sześć rund, a dla mnie kolejne owocne doświadczenie. Kto był lepszy? Naprawdę nie pamiętam, ale nie ma to większego znaczenia. Nie mogę powiedzieć, że go pobiłem, ale i na pewno nie dałem się pobić. Ważne jest to, że doskonale pamiętam Hernandeza z obu sparingów. Poczułem jego ciosy na gardzie, poznałem jego sposób poruszania się – wylicza Kołodziej.

Niedługo potem, w marcu 2008 roku, kubański emigrant poniósł pierwszą i do dziś jedyną porażkę na zawodowym ringu. W Kilonii nie sprostał Wayne’owi Braithwaite’owi, który zakończył walkę już w trzeciej rundzie. W pozostałych 28 pojedynkach Hernandez nie znalazł pogromcy.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

NA MARGINESIE NAJBLIŻSZEJ WALKI KOŁODZIEJA: Z CZYM DO HERNANDEZA?

kolodziej1

Trudno być optymistą przed zaplanowaną na 8 marca walką Pawła Kołodzieja z mistrzem świata IBF Yoanem Pablo Hernandezem w Max Schmeling Halle w Berlinie. Zestawienie doskonałej ostatniej walki Hernandeza z Aleksandrem Aleksiejewem zakończonej efektownym nokautem na Rosjaninie i 3 kiepściutkich występów Kołodzieja w 2013 jednoznacznie wskazuje faworyta. Szanse Kołodzieja wyglądają nie tylko gorzej niż szanse Szpilki przed pojedynkiem z Jenningsem, ale chyba nawet gorzej, niż Wawrzyka z Powietkinem. Z drugiej strony, perspektywy Łukasza Janika przed starciem z Olą Afolabim też wyglądały marnie, a Polak mimo porażki pokazał się z dobrej strony.

Porównując bokserskie walory Kołodzieja i Hernandeza na korzyść Polaka przemawia jedynie wzrost (ale zasięg już chyba nie). Na remis ewentualnie można by ocenić siłę fizyczną, odporność na cios, ruchliwość i psychikę (niemiecki Kubańczyk miał ją słabą, ale chyba poprawił). Hernandez ma istotną przewagę w zakresie siły uderzenia, szybkości, techniki (zwłaszcza w ataku) i kondycji. Co powinien więc zrobić nasz pięściarz, żeby uniknąć w Berlinie jednostronnego lania zakończonego egzekucją?

Przede wszystkim powinien dobrze się przygotować do walki życia. Kołodziej z 2013 walczący z Crenzem, Hallem i Ikejim był Kołodziejem najsłabszym od wielu lat. Wolny, niemrawy, nie wyczuwający dystansu miał problemy z rywalami, których powinien szybko znokautować, gdyby tylko dysponował formą z lat 2009-2010 (walki z Callowayem, Krence’em, McClainem). Myślę, że słaba forma Harnasia w ubiegłym roku nie oznaczała jego schyłku jako boksera, ale była efektem niedbalstwa i rozkojarzenia, do jakich doprowadziło go wiele lat bezskutecznego oczekiwania na szansę walki o dużą stawkę. Dobrze przygotowany Paweł Kołodziej nadal nie będzie równorzędnym przeciwnikiem dla Hernandeza, ale nie będzie też ringowym fajtłapą.

Punkt drugi to taktyka nastawiona na wykorzystanie słabych stron rywala. Analizując walki Hernandeza, można odkryć jego piętę Achillesową, którą jest moment przechodzenia do półdystansu w celu przeprowadzenia decydującego ataku na osłabionego i nadwyrężonego przeciwnika. Chcąc skończyć rywala przed czasem, Hernandez zapomina o obronie i staje się wtedy łatwy do trafienia. Wielokrotnie doprowadzało to do sytuacji, w której niespodziewanie szybko z myśliwego stawał się walczącą o przetrwanie zwierzyną. Tak było w jego jedynej przegranej walce z Braithwaite’em. Tak było też w pierwszej walce z Cunninghamem, a także w pojedynku z Rossem. Zakończyły się one wprawdzie zwycięstwami Hernandeza, ale przejściowo przeżywał on kryzys. Dla Kołodzieja ta nawracająca słabość mistrza IBF może być jedyną szansą. Powinien boksować z defensywy (inaczej chyba zresztą nie potrafi) i starać się wciągnąć rywala w pułapkę, udając zranionego. A potem dobrze przycelowana, mocna kontra i niech się dzieje wola nieba.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba