Archiwum: TOP NEWS

MEMORIAŁ STRANDŻATY W SOFII KOLEJNYM TURNIEJEM W CIENIU LIGI WSB?

strandja

W Armeyets Arena w Sofii ruszyła 65. edycja międzynarodowego turnieju o Memoriał Strandżaty (Strandja). Na starcie stanęło 122 zawodników i 31 zawodniczek (tylko w wagach olimpijskich) z 22 krajów. Niestety na starcie zabrakło reprezentantów i reprezentantek Polski, dla których najbliższymi czasie staną do rywalizacji o Mistrzostwo Polski w Kaliszu i Grudziądzu.

Podobnie jak w przypadku niedawno zakończonego turnieju w Debreczynie, w obsadzie bułgarskiego turnieju widocznym jest brak zawodników ze ścisłej światowej czołówki, na co decydujący wpływ ma rosnąca w siłę liga World Series of Boxing, której rozgrywki grupowe trzymają w napięciu aż do 10. kolejki, którą obejrzymy w najbliższy weekend.

Inaczej sprawa się ma z rywalizacją kobiet, których do Sofii przyjechało 31. Wśród nich są m.in. zawodniczki tej klasy co brązowa medalistka ostatnich Igrzysk i mistrzostw świata, Mavzuna Chorayeva z Tadżykistanu (60 kg), wicemistrzyni świata Terry Gordini z Włoch (51 kg), czy brązowe medalistki światowego czempionatu, Natasha Jonas (Anglia, 60 kg) i jej rodaczka Lisa Whiteside (51 kg).

Wczoraj odbyły się pierwsze turniejowe boje, w których doszło do ciekawych rywalizacji, głównie w gronie kobiet. Doświadczona Bułgarka, Stoyka Petrova (51 kg) wyeliminowała (3-0) Rosjankę Zoyę Isayevą, Gordini (51 kg) gładko wypunktowała (3-0) Chinkę Wang Yuyan, zaś Jonas (60 kg) poradziła sobie (3-0) z niższą o głowę Chorayevą.

UDANY POCZĄTEK MŁODZIEŻOWCÓW NA TURNIEJU WE FRANKFURCIE

FRANKFURT01

Udanie rozpoczęli start w Międzynarodowym Młodzieżowym Turnieju Bokserskim o Puchar Brandenburgii nasi pięściarze. Jak dotąd w ringu zobaczyliśmy trzech Biało-Czerwonych, z których dwóch (Sebastian Konsek z RMKS Rybnik i Michał Łęgowski z Boksera Chojnice – na zdjęciu) wygrali swoje walki. Z turnieju odpadł niestety reprezentujący barwy Sport Club Lublin, Jarosław Dorociak.

- Za nami dwie pierwsze serie walk, w których wystąpiło trzech naszych podopiecznych – relacjonuje z Franfurtu nad Odrą trener młodzieżowej kadry narodowej, Marcin Stankiewicz.

- Pierwszy w ringu zaprezentował się Sebastian Konsek w wadze 64 kg, który pokonał jednogłośnie na punkty Marcela Rumplera z Austrii. Sebastian będzie boksował ponownie w dniu dzisiejszym, około godziny 21.00, z reprezentantem Anglii Danielem Wright. Jako drugi w ringu pojawił się Michał Łęgowski w wadze 49 kg, który w walce ćwierćfinałowej pokonał jednogłośnie na punkty reprezentanta Węgier Patrika Horvatha. Jako ostatni w tej serii walk wystąpił Jarosław Dorociak, którego przeciwnikiem był mistrz Azji, walczący z odwrotnej pozycji, Zaurbek Sultan z Kazachstanu. Mimo ambitnej postawy naszego zawodnika sędziowie przyznali wygraną pięściarzowi z Kazachstanu, który dysponował większym bilansem walk i dużym doświadczeniem. Przed nami popołudniowe oraz wieczorne serie walk i pojedynki Sebastiana Wiktorzaka z Olimpu Szczecin, Damiana Wyględacza Górnik Sosnowiec oraz Rafała Plądera z Wisły Kraków – zakończył polski szkoleniowiec.

HUBERT MIGACZEW LICZY NA DOBRE WALKI „HUSARII” W KAZACHSTANIE

- Liczę na dobre walki w Ałmatach – mówi trener Hussars Poland Hubert Migaczew przed sobotnim meczem z Astana Arlans Kazakhstan w ostatniej kolejce World Series of Boxing.

Do Kazachstanu udało ze szkoleniowcami wyleciało pięciu zawodników: Grzegorz Kozłowski (52 kg), Dawid Michelus (60 kg), Ormianin Zhora Simonyan (69 kg), Kasjusz Życiński (81 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg). Oficjalna ceremonia ważenia odbędzie się w piątek, zaś spotkanie z obrońcą tytułu w sobotę (godz. 14:50 czasu polskiego).

- W poprzedniej kolejce wykorzystaliśmy szansę i pokonaliśmy zespół Mexico Guerreros 3-2, co podbudowało chłopaków. W Kazachstanie będzie znacznie trudniej, bowiem gospodarze to na dziś druga siła w naszej grupie, po Cuba Domadores, a do tego w składzie mają aż trzech medalistów mistrzostw świata – dodał Migaczew.

Gwiazdy Astana Arlans to przede wszystkim mistrz świata Daniyar Jeleussinov (69 kg) i wicemistrz świata Adilbek Niyazymbetov (81 kg). Ich rywalami będą Simonyan i Życiński. Obaj mimo porażek bardzo dobrze boksowali w debiucie w WSB, np. zawodnik z Armenii dzielnie stawiał czoła znakomitemu Rosjaninowi Aleksandrowi Besputinowi.

Hubert Migaczew, który meczem w Kazachstanie kończy pracę w „Husarii”, nie ukrywa, że liczy na dobre walki z potentatem w sobotę 1 marca. Szczególnie na Dawida Michelusa, który spotka się z Berikiem Abdrakhmanovem, brązowym medalistą Mistrzostw Świata w Ałmatach (2013).

- Liczę, że dobrą walkę da ciągle się rozwijający Grzesiek Kozłowski. Kawał fajnego boksu powinien pokazać też Sergiej Werwejko. Najtrudniejsze zadanie z pewnością przed Żorą i Kasjuszem. Jedziemy na mecz do reprezentacji Kazachstanu, która nieprzypadkowo wygrała klasyfikację medalową Mistrzostw Świata, zdobywając aż cztery tytuły – dodał trener Husarii.

Występ w Ałmatach będzie pożegnaniem Hussars Poland z obecnym sezonem WSB. Szef zespołu Jarosław Kołkowski już zapowiedział, że dzięki sponsorom, m.in. firmie Rafako z Raciborza, Husaria będzie walczyła w kolejnym sezonie. Rozpoczęło się kompletowanie składu biało-czerwonych.

„BRANDENBURG CUP” WE FRANKFURCIE NAD ODRĄ – WYNIKI LOSOWANIA

amatbox01

Za nami pierwszy dzień Międzynarodowego Młodzieżowego Turnieju Bokserskiego „Brandenburg Cup” we Frankfurcie nad Odrą. Do udziału w zawodach zgłosiło się 140 zawodniczek i zawodników z 19 państw.

Dzisiaj w pierwszej serii walk (godz. 9.00) Sebastian Konsek  (64 kg) zmierzy się z Marcelem Rumplerem z Austrii. Jeżeli wygra, tego samego dnia (o godz. 19.00) zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Alexander Kuprenko (Niemcy) – Daniel Wright (Anglia). Również dzisiaj (godz. 11.00) Michał Łęgowski (49 kg) skrzyżuje rękawice z reprezentantem Węgier Patrikiem Horvathem, a Jarosław Dorociak (56 kg) zmierzy się z zawodnikiem z Kazachstanu Zaurbekiem Sultanem.

Po południu (godz. 15.00) Sebastian Wiktorzak (69 kg) sprawdzi swoje siły w pojedynku z Norwegiem Martinem Larsenem, a Damian Wyględacz (75 kg) stanie na ringu z reprezentantem Finlandii Kalle Kallionenem. W wieczornej serii walk (godz. 19.00) Rafał Pląder (60 kg) zmierzy się z Silvio Schierle z Niemiec.

W piątek (28 lutego) w ringu wystąpi trzech reprezentantów i jedna reprezentantka Polski. O godz. 11.00 Rafał Staszewski (81 kg) zmierzy się z Rosjaninem Vladislavem Redko, o godz. 15.00 Adrian Kowal (52 kg) z Hiszpanem Gabrielem Escobarem Mascunano (Hiszpania) i Kamil Mroczkowski (+91 kg) z Litwinem Dovydasem Sernasem (Litwa), zaś o godz. 19.00 Mirela Balcerzak  (51 kg) stanie oko w oko z Niemką Mandy Berg.

W sobotę (1 marca) swoją pierwszą walkę stoczy Justyna Pietras (60 kg), której rywalką będzie lepsza z rywalizacji Węgierki Danielli Posta z Angielką Sopie Colebourn.

KAPITAN „HUSARII” NA 5. MIEJSCU RANKINGU INDYWIDUALNEGO WSB

panter_saavedra

Jak powszechnie wiadomo zawodowa liga World Series of Boxing oprócz klasyfikacji drużynowej prowadzi również ranking indywidualny, w którym zestawia wyniki swoich najlepszych zawodników w podziale na kategorie wagowe. Ranking WSB to bynajmniej nie tylko prestiż, gdyż od 2012 roku stanowi on także jedną z dróg awansu olimpijskiego.

Nie inaczej będzie w niedalekiej przyszłości, gdyż na zakończenie sezonu 2013/2014 siedemnastu najlepszych pięściarzy ze wspomnianego rankingu (po dwóch z wag od 52 kg do 81 kg i po jednym z 49 kg, 91 kg i +91 kg) otrzyma kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. I na tym nie koniec – dla pozostałych zawodników WSB czekać będzie dodatkowo 26 paszportów do Rio (po trzy w wagach od 49 kg do 81 kg oraz po jednym w 91 i + 91 kg), które będzie można wywalczyć w maju 2016 roku w drodze turnieju kwalifikacyjnego, w którym staną w szranki nie tylko pięściarze z WSB ale także APB.

Hussars Poland zakończą w tym sezonie występy na etapie rozgrywek grupowych, więc ich dorobek nie będzie tak bogaty jak najlepszych 8 drużyn ligi. W tej chwili najwyższe notowania ma Tomasz Jabłoński, który zajmuje 5. miejsce w limicie wagi średniej (75 kg). Dla kapitana „Husarii” to już trzeci sezon w WSB (w 2011/2012 był 31 a w 2012/2013 – 10). W sobotę szansę na poprawienie 13. miejsca otrzyma Dawid Michelus, który w razie zwycięstwa powinien awansować do pierwszej „10″. Podobnie rzecz ma się z ewentualna poprawą pozycji Sergieja Werwejki (aktualnie 14. w superciężkiej).

- Przygotowania Tomasza Jabłońskiego w tym sezonie odbywają się w Trójmieście, a nie jak to komentują niektórzy dziennikarze, pod okiem Pana Migaczewa w Warszawie – mówi Tomasz Laska (Gym Boxing Ring Raiders), jeden ze szkoleniowców, którzy pracują na formą kapitana „Husarii”. – Tomasz jest zawodnikiem KS SAKO i nad jego formą startową dba w Trójmieście kilka osób. Pod moim okiem w Gdyni trenuje codziennie popołudniami, trener Marek Chrobak wraz z Piotrem Kowalczykiem (Perfect Condition) zajmują się nim rano w Gdańsku, w KS SAKO. Ten drugi zajmuje się przygotowaniem motorycznym Tomka. Nie można także zapomnieć o stałej opiece psychologa sportowego, który ma wielki wpływ na sportowe wyniki kapitana „Husarii” – zakończył Tomasz Laska.

247 ZAWODNIKÓW ZGŁOSZONYCH DO MP. W TYM GRONIE 21 „HUSARZY”

polski01

Do 247 wzrosła liczba zawodników zgłoszonych do startu w 85. Mistrzostwach Polski Seniorów, które odbędą się od 10 do 15 marca w Kaliszu. W tym gronie jest sześciu ubiegłorocznych złotych medalistów z Zawiercia: Dawid Jagodziński (49 kg), Dawid Michelus (56 kg – tym razem zaboksuje w wadze lekkiej), Mateusz Polski (60 kg – na zdjęciu), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Kot (69 kg) i Kamil Gardzielik (75 kg).

Najwięcej zawodników zgłoszono w wagach z limitem 75 kg (49 pięściarzy), 69 kg i 81 kg (po 40). Najmniej wystąpi w wadze do 49 kg (7), 52 kg (9) i 56 kg (12). W turnieju mistrzowskim zaboksuje również aż 21 pięściarzy, którzy w ostatnich dwóch sezonach reprezentowali barwy Hussars Poland w lidze World Series of Boxing.

Uzupełnienie (piątek, godz. 1.00): Na stronie internetowej Mistrzostw Polski dodano kolejne nazwiska zgłoszonych pięściarzy.

UZUPEŁNIONA LISTA ZGŁOSZONYCH ZAWODNIKÓW

49 kg
1. Mariusz Sieroń – Korona Wałcz
2. Dawid Jagodziński – BSB Astoria Bydgoszcz
3. Arkadiusz Lubomski – UKS Kontra Elbląg
4. Daniel Tarka – Tygrys Elbląg
5. Bartłomiej Zieliński – Głowa Boxing Team Wałcz
6. Dawid Jakubcewicz – UKS Włókiennik Łódź
7. Wojciech Peryt – BTS Broń Radom

52 kg
1. Grzegorz Kozłowski – Akademia Walki Warszawa
2. Maciej Jóźwik – BKS Skorpion Szczecin
3. Daniel Jermak – Miejski Klub Bokserski „Mazur” Ełk
4. Przemysław Piszczatowski – KS Cristal Białystok
5. Damian Józwiszyn – GUKS Carbo Gliwice
6. Dominik Śliwiński – Pomorzanin Toruń
7. Mariusz Koch – Rudzki Klub Sportowy Łódź
8. Daniel Cieślak – Radomiak Radom
9. Adam Lehmann – Łódzkie Centrum Sportów Walki Łódź

56 kg
1. Sylwester Kozłowski – Akademia Walki Warszawa
2. Mariusz Burzyński – Kaczor Boks Team Wałbrzych
3. Adam Lechman – niestowarzyszony
4. Tomasz Resól – BKS Skorpion Szczecin
5. Daniel Żaboklicki – Klub Bokserski Legia Warszawa
6. Tomasz Smerdel – MGKS Gwarek Łęczna
7. Marek Pietruczuk – UMKS Victoria Ostrołęka
8. Rafał Jamorski – KS Skalnik Wiśniówka
9. Damian Tymosz – KS Berej Boxing Lublin
10. Patryk Waleszczak – Champion NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki
11. Dawid Oborski – Energetyka Lubin
12. Rafał Dawid – LKS Piast Sieradz

60 kg
1. Przemysław Jańczuk – Akademia Walki Warszawa
2. Patryk Trochimiak – Kaczor Boks Team Wałbrzych
3. Bolesław Guzek – Morsy Dębica
4. Dariusz Rabenda – Tiger Tarnów
5. Dawid Michelus – WKS Sokół Piła
6. Mateusz Mazik – RMKS Rybnik
7. Mateusz Polski – KSW Róża Karlino
8. Radomir Obruśniak – KSW Róża Karlino
9. Miłosz Bochenek – Bombardier Wrocław
10. Michał Leśniak – Bombardier Wrocław
11. Andrzej Wasilewski – UKS Kontra Elbląg
12. Łukasz Niemczyk – Champion Chojnów
13. Dawid Ząbek – GUKS Carbo Gliwice
14. Arkadiusz Rejowski – Głowa Boxing Team Wałcz
15. Borys Rogaliński – ZKS Stal Rzeszów
16. Dawid Posiłek – MOSM Tychy
17. Mariusz Chrzanowski – Rushh Kielce
18. Marek Jędrzejewski – Garda Wicko
19. Rafał Grabowski – Radomiak Radom

64 kg
1. Adam Winiarek – KS Fenix Warszawa
2. Kamil Deluga – Białostocki Klub Bokserski Boxing Production
3. Piotr Tobolski – Kaczor Boks Team Wałbrzych
4. Cezary Zugaj – White Bears Team Białystok
5. Damian Haus – 06 Kleofas Katowice
6. Krzysztof Gutowski – KS Fenix Warszawa
7. Damian Kiwior – Tiger Tarnów
8. Karol Kostka – RMKS Rybnik
9. Marcin Latocha – KSW Róża Karlino
10. Tomasz Gryckiewicz – UKSW PIRS Olsztyn
11. Adrian Marchel – Hetman Białystok
12. Karol Gierszewski – UKS Nowi Boxing Polnica
13. Arkadiusz Oblizajek – WKB Gryf Wejherowo
14. Daniel Adamiec – Rushh Kielce
15. Tomasz Król – BKS Olimp Szczecin
16. Kazimierz Łęgowski – UKS Bokser Chojnice
17. Paweł Kujawiński – KS Copacabana Konin
18. Grzegorz Antoniak – Energetyka Lubin
19. Adrian Dąbrowski – Pomorzanin Toruń
20. Szymon Białas – MOSM Tychy
21. Łukasz Kurek – MOSiR Mysłowice
22. Piotr Kołodziejczyk – Wilki Olsztyn
23. Jakub Sarnowski – Warta Śrem

69 kg
1. Dawid Pac – KS Fenix Warszawa
2. Patryk Popławski – Akademia Walki Warszawa
3. Rafał Perczyński – Akademia Walki Warszawa
4. Mateusz Matuszewski – Pugilistica Massese
5. Cezary Abramczyk – Start Włocławek
6. Kamil Holka – BKS Orkan Gorzów Wlkp.
7. Łukasz Pis – Tiger Tarnów
8. Karol Ozimkowski – KSW Róża Karlino
9. Piotr Sielawa – Hetman Białystok
10. Irek Wojtasiński – Bombardier Wrocław
11. Tobiasz Pawlikowski – Klub Bokserski Zagłebie Konin
12. Mateusz Bernat – niestowarzyszony Belgrave Amateur Boxing Club (Anglia)
13. Mateusz Matyja – Powiatowy Integracyjny Klub Sportowy Orzeł Oleśnica
14. Ireneusz Zakrzewski – Janik Boks Jelenia Góra
15. Tomasz Mazur – SKB Czarni Słupsk
16. Aleksander Smołka – UKS ŚLĄSK Ruda Śląska
17. Grzegorz Kowalczuk – MGKS Gwarek Łęczna
18. Przemysław Zyśk – UMKS Victoria Ostrołęka
19. Michał Król – UKS Kontra Elbląg
20. Mateusz Parat – KS Prosna Kalisz
21. Sylwester Stempniewski – Tygrys Elbląg
22. Łukasz Łojek – Tygrys Elbląg
23. Łukasz Pośnik – Legia Warszawa
24. Kamil Ozimek – KKS Kalisz
25. Łukasz Wiktór – Rushh Kielce
26. Tomasz Kot – Rushh Kielce
27. Damian Falecki – KS KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
28. Patryk Antoniak – Cuiavia Inowrocław
29. Krzysztof Kalita – Głowa Boxing Team Wałcz
30. Marcin Gołębiewski – Champion NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki
31. Patryk Flis – KS Copacabana Konin
32. Patryk Milewicz – Energetyka Lubin
33. Patryk Godlewski – KS Boxing Team Chojnice
34. Oskar Bieliński – KS Beniaminek Starogard Gdański
35. Maciej Gnoza – UKS Boxing Sokółka
36. Łukasz Gurtatowski – Jaskinia Lwa Ziębice
37. Patryk Klupuś – Warta Śrem
38. Kamil Wojczek – Sporty walki Gostyń
39. Karol Pawlina – Bks Olimp Lublin
40. Mateusz Stępień – RSB Nokaut Radomsko

75 kg
1. Marcin Żelazowski – KS Fenix Warszawa
2. Piotr Gredke – Akademia Walki Warszawa (także w 81 kg)
3. Kamil Wybraniec – 06 Kleofas Katowice
4. Kamil Glapski – Łódzka Akademia Sportu Łódź
5. Dariusz Rzepiński – Start Włocławek
6. Tomasz Olechnowicz – LKS Niedźwiedź Kętrzyn
7. Arkadiusz Szwedowicz – BKS Skorpion Szczecin
8. Maciej Pieloch – Bombardier Wrocław
9. Bartłomiej Gołębiewski – Dzierżoniowski Klub Bokserski Dzierżoniów
10. Kamil Bednarek – Dzierżoniowski Klub Bokserski Dzierżoniów
11. Sebastian Chojecki – WKS Zawisza Bydgoszcz
12. Szymon Hamerski – WKS Zawisza Bydgoszcz
13. Stanisław Krucki – KS Fenix Warszawa
14. Dawid Bosak – Klub Bokserski Legia Warszawa
15. Paweł Michalik – Klub Bokserski Legia Warszawa
16. Norbert Rybak – MKS Ring Sikorski Stalowa Wola
17. Jakub Terefenko – SKB Czarni Słupsk
18. Przemysław Ziemnicki – Poznański Klub Bokserski Poznań
19. Kamil Ziemek – UMKS Victoria Ostrołęka
20. Michał Łoniewski – UKS Kontra Elbląg
21. Tomasz Jabłoński – KS Sako Gdańsk
22. Damian Smagieł – KS Sako Gdańsk
23. Filip Suchowski – KS Prosna Kalisz
24. Marcin Rompca – WKB Gryf Wejherowo
25. Rafał Rzeżnik – KS Berej Boxing Lublin
26. Stanisław Gibadło – GUKS Carbo Gliwice
27. Daniel Dudek – ZKS Stal Rzeszów
28. Przemysław Kulig – KS Copacabana Konin
29. Kamil Gardzielik – KS Copacabana Konin
30. Patryk Godlewski – KS Boxing Team Chojnice (także w 69 kg)
31. Szymon Brzęk – Sekcja Zero Ełk
32. Marcin Machnicki – Boks Polonia Świdnica
33. Kamil Drzazgowski – niestowarzyszony
34. Kamil Lamczyk – BMUKS Ring Busko-Zdrój
35. Arkadiusz Małochleb – Tiger Tarnów
36. Dawid Smuklerz – Radomiak Radom
37. Damian Gurtatowski – Jaskinia Lwa Ziębice
38. Kamil Latusek – KS Paco Lublin
39. Mikołaj Florek – Warta Śrem
40. Wojciech Andrzejewski – Sporty walki Gostyń
41. Piotr Woźniak – Sporty walki Gostyń
42. Mateusz Rzadkosz – TS Wisła Kraków
43. Adrian Dmitrzak – Sporty walki Gostyń
44. Norbert Poręba – Warta Śrem
45. Karol Kosak – Feniks MOSiR Stalowa Wola
46. Kacper Kuligowski  – Łokietek Brześć Kujawski
47. Łukasz Łegosz – BKS Olimp Lublin
48. Miłosz Jakcikowski – RSB Nokaut Radomsko
49. Maciej Frymus – RSB Nokaut Radomsko

81 kg
1. Mateusz Tryc – KS Fenix Warszawa
2. Wiktor Perczyński – Akademia Walki Warszawa
3. Adam Sadowski – White Bears Team Białystok
4. Mateusz Kowalczyk – 06 Kleofas Katowice
5. Dawid Cofala – 06 Kleofas Katowice
6. Piotr Poniedziałek – 06 Kleofas Katowice
7. Krystian Wojciechowski – KS Fenix Warszawa
8. Jordan Kuliński – Start Włocławek
9. Łukasz Stanioch – BKS Skorpion Szczecin (także w 75 kg)
10. Błażej Lutka – RMKS Rybnik
11. Hubert Perz – Hetman Białystok
12. Adam Dybowski – BSB Astoria Bydgoszcz
13. Rafał Okoński – WKS Zawisza Bydgoszcz
14. Damian Małas – niestowarzyszony OZB Śląsk
15. Adrian Paterek – KS Gwardia Wrocław
16. Tomasz Gadek – KS Gwardia Wrocław
17. Szymon Browarski – KS Gwardia Wrocław
18. Paweł Żochowski – Klub Bokserski Legia Warszawa
19. Jan Klimek – Policyjny Klub Sportowy Gwardia Szczytno
20. Marcin Wowro – UKS ŚLĄSK Ruda Śląska
21. Tomasz Pieńkowski – KS Sako Gdańsk
22. Oskar Groth – KS Sako Gdańsk
23. Kasjusz Życiński – KS Sako Gdańsk
24. Paweł Kusiński – KS Sako Gdańsk
25. Bartłomiej Miniszewski – KS Skalnik Wiśniówka
26. Piotr Witczak – Legia Warszawa
27. Błażej Surowiec – KS KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
28. Adam Dybowski – BSB Astoria Bydgoszcz
29. Paweł Stępień – BKS Olimp Szczecin
30. Dawid Iwiński – ZKS Stal Rzeszów
31. Piotr Podłucki – niestowarzyszony
32. Michał Anklewicz – KS Copacabana Konin
33. Piotr Miakienko – Energetyka Lubin
34. Paweł Czyżyk – Energetyka Lubin
35. Paweł Strzyż – Energetyka Lubin
36. Grzegorz Dwornik – Boks Polonia Świdnica
37. Seweryn Guzior – RKS Wisłok Rzeszów
38. Dawid Jaroński – UKS Boks Fordon Bydgoszcz
39. Krzysztof Ogłoza  – BTS Bron Radom
40. Marcin Małyszka – Poznański Klub Bokserski Poznań

91 kg
1. Karol Basista – KS Fenix Warszawa
2. Mateusz Stawicki – Łódzka Akademia Sportu Łódź
3. Paweł Bańkowski – Łódzka Akademia Sportu Łódź
4. Marcin Madaj – Start Włocławek
5. Patryk Rostkowski – Hetman Białystok
6. Daniel Pokorski – Bombardier Wrocław
7. Sebastian Rachut – Klub Bokserski Zagłebie Konin
8. Igor Jakubowski – Klub Bokserski Zagłebie Konin
9. Patryk Trzciński – Poznański Klub Bokserski Poznań
10. Artur Nawrocki – Palestra Warszawa
11. Mateusz Małolepszy – KB Sako Gdańsk
12. Michał Janicki – KS Prosna Kalisz
13. Szymon Jędrzejewski – Cuiavia Inowrocław
14. Sławomir Ciepielak – Głowa Boxing Team Wałcz
15. Krystian Kawalerski – BKS Olimp Szczecin
16. Mateusz Trybuch – Champion NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki
17. Tomasz Bohdanowicz – BKS Orkan Gorzów Wlkp.
18. Maciej Próchnicki – niestowarzyszony
19. Krzysztof Kowalski – MOSiR Mysłowice
20. Bartłomiej Domagała – UKS Włókiennik Łódź
21. Piotr Pieńkowski – Gwardia Warszawa
22. Filip Piekarski – Gwardia Warszawa
23. Tomasz Bukowski – Jaskinia Lwa Ziębice
24. Daniel Pawlak – LKS Piast Sieradz
25. Krystian Sikora – niestowarzyszony
26. Adrian Sikora – Gwardia Łódź
27. Zbigniew Murawski – Sporty walki Gostyń

+91 kg
1. Hubert Iwanow – KS Fenix Warszawa
2. Michał Świątkowski – 06 Kleofas Katowice
3. Mateusz Figiel – Hetman Białystok
4. Jan Sosnowski – BSB Astoria Bydgoszcz
5. Łukasz Galiński – WKS Zawisza Bydgoszcz
6. Piotr Budziszewski – Klub Bokserski Legia Warszawa
7. Jakub Jusiński – Poznański Klub Bokserski Poznań
8. Roger Hryniuk – KS Cristal Białystok
9. Michał Wielgosz – KB Sako Gdańsk
10. Krzysztof Pańka – KB Sako Gdańsk
11. Mariusz Wesserling – KB Sako Gdańsk
12. Marcin Śnitko – Tygrys Elbląg
13. Przemysław Stępień – GUKS Carbo Gliwice
14. Paweł Pucyk – Głowa Boxing Team Wałcz
15. Sebastian Hładun – Energetyka Lubin
16. Grzegorz Pankau – KS Boxing Team Chojnice
17. Arkadiusz Toborek – MOSiR Mysłowice
18. Michał Jabłoński – RKS Wisłok Rzeszów
19. Michał Szyszkowski – Jaskinia Lwa Ziębice
20. Kosela Krzysztof – BTS Bron Radom
22. Mieszko Kamieniarz – KS Polonia 1912 Leszno
23. Piotr Filuś – TS Wisła Kraków

mp14

MŁODZIEŻOWCY WALCZĄ WE FRANKFURCIE O PUCHAR BRANDENBURGII

Brandenburg_Cup

Od dzisiaj do 2 marca we Frankfurcie nad Odrą odbywać się będzie międzynarodowy turniej o Puchar Brandenburgii, w którym powalczy także dziesięciu podopiecznych trenera młodzieżowej kadry narodowej, Marcina Stankiewicza, którego swoim doświadczeniem wspierać będzie trener kadry narodowej seniorów, Walery Korniłow. W zawodach wystąpią również trzy młodzieżowe reprezentantki Polski, w których narożniku stanie Jarosław Przygoda.

W turniejowe szranki staną: Michał Łęgowski (KS Bokser Chojnice, 49 kg), Adrian Kowal (KS Olimp Lublin, 52 kg), Jarosław Dorociak (KS Sport Lublin, 56 kg), Rafał Pląder (TS Wisła Kraków, 60 kg), Sebastian Konsek (RMKS Rybnik, 64 kg), Sebastian Wiktorzak (BKS Olimp Szczecin, 69 kg), Damian Wyględacz (KS Górnik Sosnowiec, 75 kg), Rafał Staszewski (UKS Kontra Elbląg, 81 kg), Aleksander Celejewski (KS Radomiak Radom, 91 kg) i Kamil Mroczkowski (Champion Chojnów, +91 kg). W rywalizacji kobiet wystąpią: Mirela Balcerzak (BKS Skorpion Szczecin, 51 kg), Justyna Pietras (Garda Chojna, 60 kg) i Kamila Januszewska (Boxing Team Chojnice, 75 kg).

Przypominamy, że turniej „Brandenburg Cup” we Frankfurcie nad Odrą, rozgrywany od 1996 roku i jest jedną z najważniejszych imprez, w których rywalizują najlepsi młodzieżowcy świata. Tradycją jest również start w tej imprezie reprezentantów Polski. Biało-czerwoni wygrywali dotąd we Frankfurcie pięciokrotnie – Marcin Bombik (w 1996 roku), Sławomir Malinowski (1998), Andrzej Nowosada (2000), Dawid Jagodziński (2011) i Patryk Szymański (2011).

VIRT I MALOVANA Z PIERWSZYMI TYTUŁAMI MISTRZYŃ UKRAINY SENIOREK

W niedzielę w mieście Truskawiec (niedaleko Lwowa) zakończyły się 10. Mistrzostw Ukrainy Kobiet w boksie, w których rywalizowały zarówno seniorki (elite), jak i grupy młodzieżowa (youth) oraz juniorska (dawniej kadetki). W znakomity sposób w rywalizację najlepszych Ukrainek wprowadziły się dwie świetne młode, zaledwie 19-letnie zawodniczki Viktoria Virt (51 kg) i Marina Malovana (57 kg – na zdjęciu z lewej), które zdobyły pierwsze w karierze seniorskie złote medale.

Pierwsza z nich pokonała w finale niejednogłośnie na punkty doświadczoną Tatyanę Kob, zaś druga, którą doskonale pamiętamy z finałowej, przegranej walki z Pauliną Jakubczyk podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy we Władysławowie (2012), pewnie wypunktowała Olgę Nabiyevą.

Oprócz młodych nadziei ukraińskiego boksu, mistrzyniami zostały: Natalya Knyaz (48 kg), Ivanna Krupenia (54 kg), Yulia Tsiplakova (60 kg), Galina Golovchenko (64 kg), Olena Kolesnik (69 kg), Katerina Shambir (75 kg), Liliya Durneyeva (81 kg) i Anastasia Chernokolenko (+81 kg).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

JUNIOR (roczniki 1998-1999)

46 kg     Elizaveta Sergeyeva – Olga Voznyak     3-0
48 kg     Veronika Shakshuy – Katerina Rogova     3-0
50 kg     Alona Chernenko – Tereza Zaliznyak     3-0
52 kg     Karina Voronina – Inna Mogilnitska     3-0
54 kg     Nadia Shostak – Elizaveta Demchuk     TKO 1
57 kg     Marta Voitovich – Olexandra Kharitonyuk     3-0
60 kg     Kristina Dyadyo – Veronika Kasimova     TKO 1
63 kg     Anastasia Chernetska – Dina Rodichkina     3-0
66 kg     Yulia Stoyka – Anastasia Shpanyuk     3-0
70 kg     Karolina Makhno – Svitlana Gorshchuk     TKO 2
75 kg     Nadia Zhokhina – Irina Fedorchuk     WO.
80 kg     Anastasia Kosmirak (zgłoszono tylko jedną zawodniczkę)
+80 kg     Anna Rostopchina     (zgłoszono tylko jedną zawodniczkę)

YOUTH (roczniki 1996-1997)

48 kg     Zoriana Boykiv – Elizaveta Kalinichenko     3-0
51 kg     Inna Plotnitska – Anastasia Kovalchuk     3-0
54 kg     Inna Kovalenko – Marianna Maksimov     3-0
57 kg     Oksana Chernishova – Irina Yaskova     3-0
60 kg     Anzhelina Bondarenko – Valeria Manchak     3-0
64 kg     Anna Maksimova – Katerina Livik     3-0
69 kg     Anna Bilous – Yulia Evgrafova     WO.
75 kg     Elizaveta Sayushkina – Anna Boyko     2-1
81 kg     Olga Zabolotnya – Viktoria Arzumanova     3-0
+81 kg     Irina Vinnik (zgłoszono tylko jedną zawodniczkę)

ELITE

48 kg     Natalia Knyaz (ur. 1991) – Svetlana Vasilevskaya (1994) 3-0
51 kg     Viktoria Virt (1995) – Tatyana Kob (1987) 2-1
54 kg     Ivanna Krupenia (1990) – Maria Bogutska (1994) 3-0
57 kg     Marina Malovana (1995) – Olga Nabiyeva (1992) 3-0
60 kg     Yulia Tsiplakova (1982) – Natalia Martyukhina (1992) 3-0
64 kg     Galina Golovchenko (1994) – Anna Okhrey (1990) 3-0
69 kg     Olena Kolesnik (1990) – Ivanna Lutchak (1995) WO.
75 kg     Katerina Shambir (1986) – Nila Lipska (1990) 3-0
81 kg     Liliya Durnyeva (1980) – Liliya Shevchuk (1995) WO.
+81 kg     Anastasia Chernokolenko (1993) – Alona Kapsha (1994) 3-0

START PROJEKTU AIBA PRO BOXING. W KOMITECIE RANKINGOWYM ADAM KUSIOR

Siedmiu członków Komitetu ds. Selekcji i Rankingu APB (AIBA Pro Boxing) spotkało się wczoraj w siedzibie Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA) w Lozannie aby dokonać pierwszego zestawienia rankingowego, w którym znalazło się miejsce dla 80 zawodników, którzy niebawem staną do rywalizacji w formule APB.

Przez ponad dwa dni wspomniany Komitet, w którego składzie zasiadają Osvaldo Bisbal (Argentyna) – jako przewodniczący, wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego – Adam Kusior, Abdellah Bessalem (Algeria), Franco Falcinelli (Włochy), Serik Konakbayev (Kazachstan), Helmut Ranze (Niemcy) i Tom Virgets (USA), dokonał szczegółowej analizy wstępnej listy, na której znalazło się 120 zawodników z około 40 krajów. Biorąc pod uwagę ich osiągnięcia i sportowy potencjał, Komitet wybrał najlepszą „80″ (po 8 zawodników w każdej z 10 kategorii wagowych).

Projekt APB oficjalnie wystartuje już w czerwcu i będzie przebiegał w dwóch etapach: wstępne walki rankingowe, trwające przez 6 rund po 3 minuty (czerwiec – lipiec), oraz walki mistrzowskie przez 8 rund po 3 minuty (wrzesień -grudzień).

TOMASZ JABŁOŃSKI: JESTEM ZADOWOLONY, ALE WYGRANA MOGŁA BYĆ EFEKTOWNIEJSZA

jablonski05

Kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg) był jednym z najlepszych bokserów w kończącym się już sezonie zasadniczym World Series of Boxing. Wygrał 2 z 3 walk, a we Włocławku był blisko pokonania przed czasem rywala z Wenezueli.

- Z walki z debiutującym w WSB Enry Jose Saavedra Pinto jestem ogólnie zadowolony, chociaż czułem, że można wygrać przed czasem. Niestety, nie udało się dołożyć tej wisienki na torcie na miłe zakończenie sezonu” – powiedział Tomasz. – Nie wiedziałem czego się spodziewać po wenezuelskim zawodniku Mexico Guerreros, dlatego szczególnie skoncentrowany musiałem być na początku. Nie mogłem podpalić się, jak to czasem bywało. Trzeba było uważać na zderzenia głowami i wywierać pressing na przeciwniku, aby go zamęczyć. Na pewno musiała się na nim jakoś odbić zmiana strefy klimatycznej – kontynuuje popularny „Pantera”.

W ostatnim meczu tego sezonu przed własną publicznością Hussars Poland wygrali z Mexico Guerreros 3-2. To pierwsze zwycięstwo w grupie B, uważanej za praktycznie najsilniejszą z możliwych. Tomasz Jabłoński już w poprzednim sezonie cieszył się z indywidualnych i drużynowych wygranych.

- To moja 4 wygrana z zespołem Husarii, bowiem wcześniej pokonaliśmy rywali z Rosji, Algierii i Argentyny – dodał zawodnik z Gdyni, który przygodę z WSB rozpoczął w drużynie z Bombaju (Indie).

Poza Tomaszem Jabłońskim, punkty w potyczce z Meksykiem zdobyli Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg). Szef drużyny Jarosław Kołkowski, że chciałby, aby ci trzej zawodnicy dalej boksowali w Hussars Poland. O zmianach kadrowych będziemy wkrótce informowali.

- Menedżer Jarosław Kołkowski powiedział, że będziemy walczyli w kolejnym sezonie WSB, dlatego liczę na kolejne udane walki w Husarii – dodał kapitan Hussars Poland.

NIEUDANY REWANŻ MATEUSZA TRYCA Z PETEREM MULLENBERGIEM

mateusz_tryc03

Najlepszy pięściarz holenderski, występujący na ringach boksu olimpijskiego, aktualny wicemistrz Europy z Mińska (2013), Peter Mullenberg, okazał się zbyt wymagającym rywalem dla byłego wicemistrza Polski seniorów (2012) wagi półciężkiej, Mateusza Tryca. Pojedynek, który odbył się w sobotę wieczorem w ramach meczu 1. Bundesligi, w którym rywalizowały ekipy Velberter BC i BC Straubing e.V., zakończył się jednogłośnym zwycięstwem Mullenberga, zaś cały mecz triumfem ekipy Holendra 10-6.

Był to drugi pojedynek obu pięściarzy, którzy skrzyżowali rękawice w czerwcu ub. roku w ćwierćfinale Mistrzostw Europy w Mińsku. Również wówczas lepszym okazał się twardy 26-letni żołnierz z Holandii, który z powodzeniem (rekord: 2-0) występuje również w lidze WSB w barwach włoskiego zespołu Dolce & Gabbana Italia Thunder.

Dla Mateusza, który niebawem stanie w Kaliszu do walki o złoty medal 85. Mistrzostw Polski seniorów, był to siódmy pojedynek w sezonie 2013/2014 niemieckiej 1. Bundesligi. Reprezentant Polski zdołał wygrać 2 walki i 5 razy schodził z ringu pokonany.

MISTRZ ŚWIATA I NAJLEPSZY PIĘŚCIARZ ROKU ZABOKSUJE W MECZU Z „HUSARIĄ”

„Superciężcy” Ukraińcy Sergiej Werwejko i Armen Simonian będą walczyli 1 marca w Ałmatach w walce zamykającej udział „Husarii” w tym sezonie ligi WSB. Jednak prawdziwą gwiazdą zespołu broniącego tytułu mistrza World Series of Boxing będzie najlepszy wg. AIBA zawodnik boksu olimpijskiego w minionym roku, Kazach Daniyar Jeleussinov (69 kg – na zdjęciu), który kilka miesięcy temu zdobył tytuł mistrza świata w Ałmatach. W finale pokonał wówczas na punkty Kubańczyka Arisnoide Despainge. Mierzący aż 188 cm Jeleussinov, ubiegłoroczny mistrz Azji, w WSB zadebiutuje pojedynkiem z Ormianinem Zhorą Simonyanem.

Kazachowie na mecz z Husarią wystawią aż 4 debiutantów. Poza Jeleussinovem i Simonianem, są nimi Berik Abdrakhmanov (60 kg) i Adilbek Niyazymbetov (81 kg). Jedną przegraną walkę stoczył w tym sezonie Iliyas Suleimenov (52 kg). Abdrakhmanov jest brązowym medalistą Mistrzostw Świata w Ałmatach. W półfinale niejednogłośnie przegrał z Kubańczykiem Lazaro Alvarezem. Lepiej od niego spisał się Niyazymbetov, który dopiero w finale przegrał z następnym z kubańskich gwiazd Julio Cesarem de la Cruzem 1-2.

Dodajmy, że w barwach Hussars Poland w ostatnim w tym sezonie meczu w lidze WSB zobaczymy: Grzegorza Kozłowskiego (52 kg), Dawida Michelusa (60 kg), wspomnianego Simonyana, Kasjusza Życińskiego (81 kg) i Werwejkę.

KUBAŃCZYCY NIEZAGROŻENI. SZCZĘŚLIWE ZWYCIĘSTWO AZERÓW Z ROSJANAMI

baku_russia

Za nami 9. kolejka rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, najbardziej radosna ze wszystkich, które Hussars Poland rozegrali w bieżącym sezonie. Wczoraj oprócz meczu „Husarii” z Mexico Guerreros, w grupie B doszło do rywalizacji Cuba Domadores z Astana Arlans Kazakhstan, zaś dzisiaj rywalizowały ze sobą ekipy Boxing Team Russia i Azerbaijan Baku Fires.

W Hawanie nie było żadnej niespodzianki i gospodarze wygrali kolejny mecz w stosunku 5-0. Obrońcy tytułu mistrzowskiego wysłali na Gorącą Wyspę drużynę składającą się z trzech debiutantów, Yerika Alzhanova, którego pewnie pokonał Tomasz Jabłoński oraz zaledwie jednego klasowego zawodnika – Bagdada Alimbekova, z góry niejako skazując się na porażkę w meczu z doskonałymi Kubańczykami.

Jedynie pojedynek otwarcia dostarczył kibicom większych emocji, gdyż Temirtas Zhussupov (49 kg) postawił bardzo wysoko poprzeczkę niepokonanemu dotąd Vosbany Veiti i choć przegrał niejednogłośnie na punkty, zebrał od kibiców i rywala wiele zasłużonych oklasków. Im dłużej trwał mecz tym emocji było jednak mniej. Rozpoczął Marcos Forestal (56 kg) od pewnego zwycięstwa nad wspomnianym Alimbekovem, trzeci punkt dorzucił weteran Yasnier Toledo (64 kg) wyraźnie lepszy od Rusłana Maidieva, czwarte zwycięstwo stało się udziałem młodej gwiazdy kubańskiego teamu, Ramona Luisa (75 kg), który wypunktował Alzhanova a w ostatnim pojedynku Erislandy Savon (91 kg) szybko „wyłączył światła” Arbeka Abduganieva, zwyciężając przez TKO w 3. starciu.

Zacięty przebieg miała rywalizacja Azerów z Rosjanami, chociaż pierwsze dwie walki, wygrane przez gospodarzy kazały sądzić inaczej. Najpierw Khamza Nametov (49 kg) pokonał Batora Sagalueva, a następnie Magomed Gurbanov (56 kg) łatwo rozprawił się z Nikitą Fedorchenko. Nadzieję Rosjanom przywrócił dopiero Maxim Dadashev (64 kg) pokonując niewygodnego Gaybatullę Gadzhialieva. Jego wygrana dodatkowo zmobilizowała Petra Khamukova (75 kg), który po przegraniu pierwszej rundy z niedawnym podopiecznym Walerego Korniłowa, Białorusinem Nikolayem Vesialovem, w kolejnych starciach wyraźnie akcentował swoje przewagi, zwyciężając ostatecznie jednogłośnie na punkty. O wszystkim zadecydował pojedynek lidera Azerów, Abdulkadira Abdullayeva (91 kg) z Alexeyem Egorovem. Zawodnik gospodarzy po wyrównanej pierwszej rundzie, w kolejnych odsłonach boksował bardzo niepewnie, będąc wolniejszym i mniej dokładnym niż młody Rosjanin. Sędziowie spoglądali jednak na boks Azera przychylniejszym okiem i przy wyrównanych rundach punktowali dla niego. Nie dziwiła zatem frustracja Egorova, kiedy okazało się, że przegrał niejednogłośnie na punkty, a jego drużyna w całym meczu zdobyła tylko jeden punkt, ulegając Fires 2-3.

Na czele grupy B utrzymali się oczywiście Kubańczycy z kompletem 8 zwycięstw (ogółem przegrali zaledwie 4 walki!). Na drugim miejscu pozostała ekipa z Kazachstanu, na trzecim Azerowie a na czwartym Rosjanie. Mimo pokonania Meksykanów nasi zawodnicy zajmują szóste miejsce z 4 punktami, tracąc do wczorajszych rywali 3 punkty.

WSB_9

KOZŁOWSKI ZAWODNIKIEM MECZU. WYRÓŻNIENIA DLA KIWIORA I JABŁOŃSKIEGO.

kozlowski_s

Doskonała praca, jaką wykonał wczoraj w ringu Sylwester Kozłowski (56 kg) została dostrzeżona przez biuro prasowe zawodowej ligi World Series of Boxing. Zawodnik Hussars Poland pokazał młodej nadziei meksykańskiego boksu, Brianowi Gonzalesowi Moralesowi na czym polega twardy, nowoczesny, seniorski boks, za co otrzymał wyróżnienie dla najlepszego pięściarza meczu Hussars z Mexico Guerreros. Warszawiak pokazał tym samym, że oto nadszedł już czas na demonstrowanie wszystkiego tego, czego nauczyły go walki z najlepszymi zawodnikami świata. Jego postawa na ringu we Włocławku była niezwykle dojrzała i konsekwentna, więc wspomniane wyróżnienie trafiło w odpowiednie ręce.

World Series of Boxing wyróżniło również Damiana Kiwiora (64 kg), który z Juanem Pablo Romero stoczył najlepszy pojedynek piątkowego meczu. Will Vanders, komentujący tę rywalizację na oficjalnym kanale WSB, co chwilę komplementował nieznanego mu wcześniej młodziana z Polski. „Od teraz Damian Kiwior będzie nosił przydomek Kevlar Kid [kevlar to materiał, z którego produkowane są m.in. kamizelki kuloodporne i hełmy - przyp. JD]” – mówił z uznaniem amerykański dziennikarz. „Broda Polaka jest jak Mount Rushmore [słynna skalista góra, na której wyrzeźbiono głowy amerykańskich prezydentów - przyp. JD]” zachwycał się innym razem…

Dostrzeżono również deklasację, jaką zgotował swojemu rywalowi kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg). Zdaniem biura prasowego WSB był to punkt zwrotny całego meczu, dający polskiej drużynie wymarzone zwycięstwo.

CO ZA EMOCJE! „HUSARIA” WYGRYWA BITWĘ Z MEKSYKAŃSKIMI GUERREROS

jablonski03

W przedostatnim meczu rozgrywek grupowych sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing doczekaliśmy się pierwszego zwycięstwa drużyny Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa pokonali dzisiaj we Włocławku 3-2 ekipę Mexico Guerreros. Bezcenne trzy zwycięstwa po znakomitych bojach odnieśli Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg).

49 kg: Dawid Sebastian Jagodziński vs Joselito Velazquez Altamirano 0:3
Pierwsze dwie rundy były niezwykle zacięte i wyrównane. Obaj pięściarze weszli w otwartą walkę w półdystansie, ale po sześciu minutach jeden z arbitrów typował remis, zaś dwaj pozostali widzieli przewagę 18:20 Meksykanina. W trzeciej odsłonie Dawid trochę zmienił taktykę, bijąc z defensywy. Początkowo nawet zaskoczył tym przeciwnika, jednak Altamirano swoimi sierpami coraz częściej sięgał reprezentanta naszego kraju, czym zyskiwał przychylność sędziów. A ci po ostatnim gongu punktowali 47:48, 46:49 i 45:49 – wszyscy na korzyść reprezentanta gości.

56 kg: Sylwester Kozłowski vs Brian Alexis Gonzalez Morales 3:0
W pierwszej rundzie trudno było wskazać lepszego pięściarza, gdyż na ringu było sporo chaosu, ale już od drugiej Kozłowski uspokoił wszystko, bil rzadziej, za to celniej i mocniej, zyskując przewagę nad oponentem. Szczególnie lewy sierp często dochodził celu, natomiast ciosy Gonzaleza lądowały przede wszystkim na szczelnej gardzie Polaka. Dopiero w ostatniej minucie czwartego starcia Meksykanin nawiązał wyrównaną walkę. Sylwester został do tego ukarany ostrzeżeniem, lecz miał już bezpieczną przewagę i spokojnie dowiózł wygraną do końca. Sędziowie punktowali jego sukces w rozmiarach 3x 48:46.

64 kg: Damian Tadeusz Kiwior vs Juan Romero 3:0
Tak chwalony ostatnio Damian spotkał się z liderem gości. Nic więc dziwnego, że właśnie ten pojedynek od początku stał na najwyższym jak dotąd poziomie. Polak zaakcentował pierwsze starcie ładnym prawym sierpowym, jednak sędziowie wskazali na dużo aktywniejszego w tym fragmencie rywala. Kiwior natomiast powrócił bardzo udaną rundą drugą. Niestety gdy wrócił do narożnika dowiedział się, że… przegrywa 18:20. Podobna sytuacja miała miejsce w kolejnej odsłonie, jednak tym razem sędziowie przebudzili się i zgodnie typowali ten odcinek 10:9 dla „Husarza”. Kiwior wyczuł swoją szansę, podkręcił jeszcze tempo i rozcinając przeciwnikowi lewy łuk brwiowy wyrównał stan na 38:38 przed ostatnim starciem. W ostatnich trzech minutach lepiej przygotowany kondycyjnie Polak zaakcentował swoją przewagę. Po ostatnim gongu mocno krwawił z pękniętego łuku brwiowego, ale na osłodę przyszła wiadomość o jednomyślnej decyzji sędziów, przyznającej mu zwycięstwo 48:47.

75 kg: Tomasz Jabłoński vs Enry Jose Saavedra Pinto 3:0
Kapitan Husarii nie wiedział za dużo o swoim rywalu, dlatego od pierwszego gongu ruszył ostrym pressingiem, spychając go do głębokiej defensywy. Tak było na dzień dobry, a z czasem Wenezuelczyk miał coraz mniej do powiedzenia. Drugą i trzecią rundę sędziowie zgodnie typowali różnicą dwóch punktów dla Polaka, a jedyne pytanie jakie się nasuwało, to czy pojedynek potrwa cały dystans? Po trochę słabszym tempie w czwartym starciu, Jabłoński w ostatnim znów włączył piąty bieg, szukając „czasówki”. Skończyło się na ostrzeżeniu dla rywala za ataki głową i bardzo wysoką punktacją – 50:41, 50:43 i 50:41.

91 kg: Krzysztof Kowalski vs Christian Demaj 1:2
Silniejszy fizycznie Polak od początku dążył do skrócenia dystansu. W pierwszej minucie dwukrotnie ładnie trafił lewym hakiem w okolice wątroby, niestety zaprzestał potem tej akcji i skoncentrował się niepotrzebnie na sierpach i głowie Albańczyka. A ten po przerwie rozluźnił się, przepuszczał trochę chaotyczne akcje Krzyśka i kontrował go z defensywy, wykorzystując lepszy zasięg ramion. Kiedy tylko dochodziło do krótkich spięć lepszy był Kowalski, lecz doświadczony przeciwnik dzięki dobrej pracy nóg unikał najczęściej takich otwartych wymian. Przed ostatnią odsłoną Polak krwawił z lewego łuku brwiowego, ale u dwóch sędziów był remis i o wszystkim miały decydować te trzy minuty. Więcej sił zachował boksujący z luzu Demaj, siedział na zakrocznej nodze i kilka razy celnie skontrował. Kowalski dziesięć sekund przed ostatnim gongiem trafił mocnym prawym sierpowym, jednak o odrobieniu strat nie było mowy. Chociaż… Jeden z arbitrów wskazał na Kowalskiego – dwaj pozostali już na jego oponenta. Punktacja brzmiała 48:47, 46:49 i 47:48.

źródło: bokser.org

WIACZESŁAW GŁAZKOW: TERAZ INTERESUJE MNIE TYLKO ADAMEK

Wynik pojedynku Tomasz Adamek – Wiaczesław Głazkow powinniśmy znać od trzech miesięcy, lecz z powodu choroby Polak nie mógł ryzykować wyjścia na ring. Ukrainiec, brązowy medalista igrzysk w Pekinie, cieszy się, że przed skrzyżowaniem rękawic z „Góralem” wzbogacił warsztat w starciu z Garrettem Wilsonem. 29-latek z Ługańska opowiada nam także o dotychczasowych potyczkach z Polakami, sukcesach ukraińskiego pięściarstwa w ostatnich latach oraz byłych kolegach z kadry – Wasylu Łomaczence i Ołeksandrze Usyku, którzy po zdobyciu złotych medali olimpijskich niedawno rozpoczęli wspinaczkę na szczyt w boksie zawodowym.

- Jak przebiega pańskie drugie podejście do starcia z Tomaszem Adamkiem, zaplanowanego na 15 marca w amerykańskim Bethlehem?
Wiaczesław Głazkow: Czuję się znakomicie, wszystko idzie zgodnie z planem. Szczytowej formy nie wypracowałem, ale na tym etapie jeszcze nie powinienem jej osiągnąć. W styczniu wybrałem się do Rosji na obóz do Samary, dwa tygodnie temu wróciłem do Ługańska, a niebawem wspólnie z trenerem Eduardem Mienczakowem wylatuję do USA.

- Bardzo się pan rozczarował, gdy kilkadziesiąt godzin przed walką okazało się, że Adamek nie wejdzie do ringu z powodu choroby?
WG: Nic strasznego się nie stało, bo szybko znaleziono zastępcę. Spędziłem w ringu dziesięć rund z Garrettem Wilsonem, cykl przygotowawczy nie poszedł na marne, udoskonaliłem pięściarski warsztat, a poza tym zdobyłem cenne doświadczenie, które w starciu z takim rutyniarzem jak Adamek na pewno mi nie zaszkodzi. Im więcej tego doświadczenia na moim koncie, tym mniej wymagający może okazać się pojedynek z Polakiem. 15 marca ucieszymy kibiców dobrym widowiskiem. Sądzę, że tym razem do walki dojdzie (śmiech).

- Stawką walki będzie druga pozycja w rankingu IBF. Polak od dawna powtarza, że w przypadku wygranej będzie dążył do statusu obowiązkowego pretendenta, a następnie do pojedynku z Władymirem Kliczką. Pański plan wygląda tak samo?
WG: Teraz interesuje mnie jedynie Adamek. O późniejszych pojedynkach nie myślę, bo to mogłoby tylko zaszkodzić. Oczywiście, od starcia z Adamkiem w kontekście walki o mistrzostwo świata będzie zależało wiele. Jeśli wygram, otworzą się przede mną szerokie perspektywy, ale jest za wcześnie, aby już mówić o mojej walce z Kliczką.

- W boksie amatorskim na pewno mierzył się pan z Polakami?
WG: Tak, choć szczerze mówiąc nie były to najważniejsze pojedynki w mojej karierze. Trudnych walk z Polakami sobie nie przypominam, być może nawet wszystkie zakończyłem przed czasem. Nazwisk nie pamiętam, bo zdaje się, że w latach moich występów na ringach amatorskich Polacy nie mieli mocnych zawodników w wadze superciężkiej. Z waszym krajem łączą mnie jednak dobre wspomnienia. Często zdarzały się wyjazdy do Polski, w samej Warszawie byłem kilka razy. Zdobyłem tam nawet brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy. Polska to nasz sąsiad, przyjacielski naród. Nawet nasze języki są podobne.

- Jako amator wywalczył pan olimpijski brąz w 2008 roku, rok wcześniej srebro mistrzostw świata, a pańskie sukcesy i tak stanowią niedużą część dorobku Ukrainy w imprezach międzynarodowych ostatnich lat. Skąd tak wysoki poziom boksu amatorskiego w pańskim kraju?
WG: Sądzę, że ma to duży związek z czynnikami historycznymi. Ukraina, dawniej wchodząca w skład ZSRR, zawsze mogła się pochwalić mistrzami wywodzącymi się z sowieckiej szkoły boksu. Radzieccy trenerzy niegdyś szkolili nawet Kubańczyków. Na Ukrainie nadal żywe są wielkie tradycje. Doświadczeni szkoleniowcy, niegdyś pracujący w ZSRR, przekazywali i nadal przekazują wiedzę młodszym trenerom. Mamy w kraju wielu specjalistów.

- Polska też ma wspaniałe tradycje, a na medal olimpijski naszego boksera czekamy od 1992 roku. Na ostatnie igrzyska, poza poza pięściarką Karoliną Michalczuk, kwalifikacji nie zdobył ani jeden. Ukraińscy zawodnicy mogą liczyć na pomoc państwa?
WG: Nie można tego powiedzieć. U nas też nie zawsze jest słodko. Jeśli chodzi o poważne wsparcie, są to raczej pojedyncze przypadki, kiedy danym pięściarzem zainteresuje się jakiś biznesmen lub polityk. Przykładowo, dopiero po igrzyskach w Londynie złoci medaliści otrzymali po samochodzie i mieszkaniu.

- A może trenerzy mogą liczyć na godziwe wynagrodzenie, odwrotnie niż w Polsce?
WG: Gdybym powiedział o godziwym wynagrodzeniu, musiałbym ugryźć się w język. Trenerzy zarabiają nie tyle słabo, co bardzo słabo. Niejednemu nie wystarczyłoby, żeby wyżywić siebie, a co dopiero rodzinę. To jest niewdzięczna praca. Wszystko opiera się na entuzjazmie, pasji i bokserskich tradycjach.

- 1 marca o pas mistrza świata WBO wagi piórkowej z Orlando Salido będzie walczył Wasyl Łomaczenko, mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu. Ustanowi rekord i zdobędzie tytuł już w drugiej zawodowej walce?
WG: Wasja to mój kolega z reprezentacji, razem reprezentowaliśmy Ukrainę w Pekinie. Wiem jak trenuje, ma znakomitego szkoleniowca w osobie jego ojca, Anatolija Łomaczenki. Tworzą zgrany zespół i nie zdziwię się, jeśli Wasja wygra z Salido. Jestem wręcz przekonany, że to zrobi.

- Kolejny z pańskich kolegów, złoty medalista z Londynu Ołeksandr Usyk upatrzył sobie inny rekord. Chce pobić osiągnięcie Evandera Holyfielda i zostać mistrzem wagi cruiser wcześniej niż Amerykanin, przed 12. zawodową walką.
WG: Z racji wielkiego talentu oczywiście stać go na to, ale wiele będzie zależało od jego promotorów. Sasza na pewno dołoży wszelkich starań i jeśli stanie do walki o tytuł w rekordowym tempie, to prawdopodobnie osiągnie swój cel. Jest przecież mistrzem olimpijskim, to mówi samo za siebie.

- A co pan sądzi o pomyśle startu Kliczki na igrzyskach w 2016 roku? Spotyka się on z krytyką na zasadzie: „Władymir chce zabrać miejsce młodym” i tak dalej.
WG: Trudno mi się do tego odnieść, bo na razie są to tylko rozmowy, a konkretne decyzje nie zapadły. Kto wie, a może chodzi tylko o zabiegi PR, mające na celu wywołanie wokół Władymira kolejnego tematu w mediach? Poczekajmy na konkrety.

- Walka na dystansie trzech rund nie sprawiłaby Kliczce problemu?
WG: Mogłaby sprawić. Przestawić się z dwunastu na trzy rundy nie byłoby tak łatwo. W boksie zawodowym w ciągu trzech rund niekiedy jedynie się rozgrzewasz, a dopiero potem przystępujesz do działania.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

TOMASZ RÓŻAŃSKI BLOGUJE: NASZ WYJAZD DO CHIN TO STRZAŁ W „10″

kadra w chinach

Podróż minęła nam spokojnie i bardzo płynnie. Gospodarze przyjęli nas nad wyraz  dobrze ale chyba tego można było się spodziewać, znając trochę ich kulturę i styl wychowania. Wkrótce potem dotarliśmy do ośrodka olimpijskiego w mieście Qian`an, który zrobił na całej ekipie ogromne wrażenie. Do naszej dyspozycji oddano nowoczesną salę bokserską znajdującą się w potężnym kompleksie sportowym.

Przebywa z nami tutaj cała kadra narodowa Chin w boksie – zarówno młodzieżowa, jak i seniorska. Wspólnie z nimi uczestniczymy w treningach, których wymagający plan zmusza nas do pełnej koncentracji. Daje to doskonałe pole do popisu psychologowi sportu Aleksandrze Zienowicz. Zawodniczki wykazują ogromną determinację, gdyż codziennie staja do pojedynków. Raz są to sparingi ośmiorundowe, prowadzone na przemian z różnymi partnerkami, a co drugi dzień toczymy mecze międzypaństwowe przy udziale sędziów punktowych i mocno dopingującej widowni, która żywiołowo reaguje na to, co się dzieje w ringu. Dzisiaj, czyli w czwartek odbył się taki właśnie mecz, w który zremisowaliśmy z reprezentacją Chin 3-3. Dzięki temu kierownik naszej ekipy, Andrzej Filipek, również miał wiele pracy, gdyż jest jak wiadomo sędzią.

Gwoli ścisłości dodam, że walki wygrały Wiktoria Sądej (51 kg), Justyna Walaś (60 kg) i oczywiście Elżbieta Wójcik (75 kg), która deklasuję kolejno wszystkie swoje rywalki – najpierw Gao Nannan, a następnie Chen Simin, w niczym nie ustępując na sparingach tak znakomitym zawodniczkom jak np.: medalistka olimpijska Li Jinzi, mistrzyni świata seniorek Yuan Meiqing, czy Wang Dong Mei, które zajmują czołowe miejsca w światowym rankingu AIBA seniorek (elite).

Walki przegrały dzisiaj Paulina Gruchała (51 kg), która próbowała jak mogła wygrać z mistrzynią świata z Albeny, Yuan Chang, wygrywając ostatecznie tylko ostatnie starcie. Larysa Sabiniarz (75 kg) uległa wprawdzie niejednogłośnie na punkty (1-2), ale w naszej ocenie powinna wygrać. Super wypadła Grażyna Grygiel (60 kg), która dzielnie stawiała opór zawodniczce nr 1 młodzieżowej kadry Chin w wadze Olimpijskiej Gao Meiling.

tom_chiny

Wraz z moim asystentem Tomkiem Potapczykiem zbieram tu cenne doświadczenie, nieustannie ucząc się i pilnie podpatrując sposób prowadzenia zajęć, układania jednostek treningowych oraz analizę mikrocyklu, który przechodzimy. Zostaliśmy także poproszeni o przeprowadzenie dwóch jednostek treningowych, co spotkało się z dużym aplauzem.

Reasumując nasz wyjazd okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, szczególnie w tym okresie przygotowawczym, za co dziękuję prezesowi PZB, Zbigniewowi Górskiemu, który wyraził zgodę na ten wyjazd oraz Mustafie Kocinoglu, który zanim popełnił haniebny czyn, o którym pisały media, włożył mnóstwo serca abyśmy wyjechali na ten korzystny dla nas obóz. Kolejną relację przekażę kibicom powrocie po obozie.

Tomasz Różański, Qian`an (Chiny), dn. 20 lutego 2014 roku

KRZYSZTOF GŁOWACKI BLISKO WALKI Z MARCO HUCKIEM

Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO) awansował z trzeciego na pierwsze miejsce w rankingu wagi junior ciężkiej federacji WBO, zbliżając się znacznie do walki z panującym czempionem, Marco Huckiem. Również liderem lutowego rankingu jest „półciężki” Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), szykujący sie jednakże do walki o pas mistrza świata federacji WBC.

Tradycyjnie wysoko stoją akcje Polaków w wadze junior ciężkiej. Poza Głowackim w czołowej „15″ jest jeszcze dwóch naszych rodaków. Na szóstej pozycji sklasyfikowano Pawła Kołodzieja (33-0, 18 KO), jednakże „Harnaś” czeka już na 29 marca, kiedy to stoczy pojedynek o pas IBF. Wrócił do zestawienia Mateusz Masternak (31-1, 23 KO), który po ostatnim zwycięstwie jest dwunasty. Wysokie pozycje rankingowe utrzymali także dwaj inni Polacy. Trzeci w limicie wagi piórkowej jest Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO), zaś ósmy w junior średniej Damian Jonak (37-0-1, 21 KO).

TOMASZ ADAMEK: JEDYNYM MISTRZEM ŚWIATA JEST WŁADYMIR KLICZKO

adamek_waga

- Pod nieobecność Witalija jedynym mistrzem wagi ciężkiej jest dla mnie jego brat Władymir. Jeśli mam walczyć o mistrzostwo świata, to tylko z najlepszym przeciwnikiem – mówi Tomasz Adamek. Zdobyciem tytułu federacji WBC nie jest zainteresowany.

- Spodobała się panu propozycja walki ze strony Tysona Fury’ego?
Tomasz Adamek: Jeśli miałaby to być walka za duże pieniądze, to poza kwietniowym terminem nie widziałbym problemu. Oczywiście najważniejsza pozostaje federacja IBF i pozycja obowiązkowego pretendenta, ale w boksie nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli Fury tak krzyczy, to możemy robić tę walkę. Muszę wygrać z Wiaczesławem Głazkowem, a potem przyjdzie czas na zastanawianie się, czy lepiej zorganizować ją w Stanach, czy na Wyspach Brytyjskich. Do klubu, w którym trenuję, ze swoim synem przychodzi mój przyjaciel i były przeciwnik Bobby Gunn. Z Furym łączy go pochodzenie – obaj są Cyganami. Wśród swoich Tyson nie jest mile widziany. To zadziorny naród, a Fury dużo gada, lecz mało robi. I Bobby mówi mi, żebym jechał na Wembley i się z nim bił. Może to i dobry pomysł? Przecież w Anglii mieszkają miliony Polaków…

- Na ile realna jest walka z Kubratem Pulewem, liderem rankingu IBF?
TA: Zobaczymy. Jeżeli nie będzie innej atrakcyjnej oferty, która mogłaby wpłynąć na przykład ze strony Fury’ego, to być może będzie trzeba starać się o walkę z Pulewem? Odbyłaby się raczej w Polsce, jako że Kubrata w USA nikt nie zna. Myślami nie wybiegam jednak tak daleko, bo jeżeli w marcu nie pokonam Głazkowa, to nie będzie o czym mówić.

- A o tytuł WBC nie chce się pan postarać? Niedawno zrezygnował z niego Witalij Kliczko, pas przejmie zwycięzca walki Bermane Stiverne – Chris Arreola…
TA: Pod nieobecność Witalija jedynym mistrzem wagi ciężkiej jest dla mnie jego brat Władymir. Jeśli mam walczyć o mistrzostwo świata, to tylko z najlepszym przeciwnikiem. Chcę tego pojedynku i zrobię wszystko, by doszedł do skutku.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

JUŻ TYLKO CZTERECH POLAKÓW W RANKINGU WBA

Tradycyjnie surowszym okiem niż np. WBC na postępy polskich pięściarzy zawodowych spogląda federacja WBA. W styczniowym rankingu było ich sześciu, lecz po zaledwie 30 dniach pozostało czterech. Z zestawienia wykreślono nazwiska Artura Szpilki (16-1, 12 KO) i Andrzeja Fonfary (25-2, 15 KO), którzy dotąd zajmowali piętnaste lokaty, przy czym ten ostatni przygotowuje się do walki o tytuł mistrzowski federacji WBC.

W gronie junior ciężkiej na czele stawki nadal znajduje się Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO), lecz i jego najpewniej zabraknie w kolejnym rankingu WBA, gdyż 29 marca w Berlinie zaatakuje mistrza świata IBF, Yoana Pablo Hernandeza. W gronie „cruiserów” z ósmego na siódme miejsce awansował Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO). RównieŻ o jedno oczko wzrosły notowania Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO), który jest ósmy. Ostatnim Polakiem w lutowym rankingu WBA jest Damian Jonak (37-0-1, 21 KO) – nadal dziewiąty w wadze junior średniej.

FONFARA, JONAK I ADAMEK NAJWYŻEJ W RANKINGU WBC. SPADEK „SZPILI”

adamek_mike

W konsekwencji niedawnej porażki z Bryantem Jenningsem znaczny spadek w lutowym rankingu federacji WBC zaliczył Artur Szpilka (16-1, 12 KO), który z piętnastego miejsca obsunął się na 21. lokatę. W pierwszej „15″ wagi ciężkiej pozostał w zestawieniu tylko jeden Polak, „niezniszczalny” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), który utrzymał pozycję nr 9.

W kategorii junior ciężkiej, której czempionem jest Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO), nadal na dwunastym miejscu znajduje się Mateusz Masternak (31-1, 23 KO). Swoją rankingowa pozycję utrzymał również Łukasz Janik (26-2, 14 KO), który jest dwudziesty. Poza pierwszą „15″ nadal znajduje się Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO). Pięściarz z Wałcza w ub. miesiącu zajmował siedemnaste miejsce, a w obecnym zestawieniu jest osiemnasty.

Krok po kroku w górę stawki najlepszych „półciężkich” podąża Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO). Polak rodem z Białobrzegów 24 maja zaatakuje w Montrealu mistrza świata Adonisa Stevensona i być może jako drugi nasz rodak stanie się właścicielem zielonego pasa WBC.

W odwrotnym kierunku – przynajmniej na razie – podąża kariery Przemysława Majewskiego (21-3, 13 KO). „The Machine” z 28. lokaty w wadze średniej, jaką zajmował miesiąc temu, spadł o osiem oczek w dół.

Nadal czekamy na zwrot w ewentualnej amerykańskiej karierze Damiana Jonaka (37-0-1, 21 KO). W rankingu kategorii junior średniej zajmuje on nadal siódme miejsce, które może być kluczem do atrakcyjnej sportowo i finansowo walki.

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE PO WYGRANYM MECZU Z WŁOSZKAMI

pasiak01

Sobotni mecz z Włoszkami był dla naszych reprezentantek cennym sprawdzianem. Nie jest to okres startowy i dziewczyny nie zdążyły jeszcze odpocząć po zgrupowaniach. Widoczny był więc brak szybkości i dynamiki, ale to normalne w okresie budowania siły. Termin był dość wczesny jak na taki mecz, lecz z drugiej strony należy wplatać w każdy okres przygotowań sprawdziany z zagranicznymi rywalkami. Dzień przed meczem stoczyliśmy dodatkowo walki sparingowe, dzięki czemu mieliśmy szczegółowy przegląd naszych przeciwniczek. Również ten dzień (piątek) miał wpływ na dyspozycję naszą i rywalek.

Jestem zadowolony z dodatniego bilansu walk i wygranego meczu 12-6. Nie bez powodu wybrałem za rywalki Włoszki. Są niewygodne, bardzo silne i może nie są wirtuozami techniki boksowania, ale mają swoje atuty i wygrywają walki na świecie i w Europie. Widoczna była duża różnica w muskulaturze i w budowie ciała obu drużyn. Nasze rywalki miały mocno rozwinięte górne partie mięśni i wyglądały jak dobrze zbudowane kajakarki a nie pięściarki. Były bardzo silne i walki z nimi kosztowały moje zawodniczki dużo zdrowia.

Jak stwierdziły po meczu dwie debiutantki w naszej seniorskiej reprezentacji – Aneta Rygielska i Paulina Jakubczyk – bardzo ciężko się im boksowało z silniejszymi fizycznie zawodniczkami. Boks seniorski jest trochę inny niż juniorski, ale cieszy mnie to, że dziewczyny to tak dobrze rozumieją. Jeżeli chodzi o Paulinę i Anetę, czyli ubiegłoroczne młodzieżowe mistrzynie świata, to jak na debiut, radziły sobie w ringu świetnie i to od razu z takimi wymagającymi rywalkami jak Włoszki. Paulina odstawała jedynie fizycznie od Alessii Mesiano, bo repertuar bokserski ma większy niż niejedna seniorka. Aneta zaś bardzo chciała wygrać i wdawała się w wymiany z silniejszą rywalką. Walkę wygrała, ale jak sama stwierdziła, było bardzo ciężko. Jestem z jednej i z drugiej bardzo zadowolony.

pol_ita

Pochwalić chciałbym także resztę dziewczyn, choć i kilka surowych zdań należałoby skierować pod adresem tych, które zaboksowały bardzo słabo. Ale to już taka nasza wewnątrz kadrowa rozgrywka. Słaby poziom i brak postępów niebawem na stałe wyeliminuje z kadry niektóre Panie. Mamy i tak ograniczony budżet, więc powinienem się skupić na wagach „olimpijskich”, ale chcę dać szansę każdej z nich.

Bardzo mądrze boksowały w Łomży Natalia Hollińska i Sandra Brodacka, które dzięki konsekwentnej realizacji taktyki dowiozły swoje zwycięstwa do końca i praktycznie wygrały wszystkie rundy. Ładną walkę towarzyską w limicie 64 kg stoczyły Sylwia Maksym i Beata Koroniecka. Myślę, że był to w ich wykonaniu nie tylko najładniejszy, lecz i najmądrzejszy pojedynek jaki widziałem, o niebo lepszy od np. od tego z poprzednich Mistrzostw Polski. Walka była bardzo równa, może Beata była bardziej precyzyjna i dlatego sędziowie wskazali na jej wygraną.

Karolina Michalczuk wystąpiła w nowej dla siebie wadze (60 kg), głównie z uwagi na brak w składzie Karoliny Graczyk, i poradziła sobie świetnie, nie dając żadnych szans przeciwniczce, która na wszystkie sposoby chciała wygrać choć jedną rundę. Karolina bardzo spokojnie prowadziła walkę, nie ma u niej już szarpania i nerwów, eliminuje powoli błędy w obronie a i chyba dobrze się czuła w wyższej kategorii.

Porażka Sandry Drabik nie była dla mnie dużym zaskoczeniem. Sandra nie potrafi i nie lubi boksować z mańkutkami, a rywalizowała z nie byle kim, tylko z aktualną wicemistrzynią świata. Ta walka była do wygrania. Myślę, że w głowie Sandry podczas tego pojedynku pojawiło się przekonanie, że skoro nie wyszła pierwsza runda, to i kolejne też nie wyjdą. Musi popracować nad swoim temperamentem i starać się z chłodniejszą głową podchodzić do każdego pojedynku. Cieszy mnie, że był z nami trener klubowy Sandry, Marek Soboń i mogliśmy podczas walki razem przeanalizować błędy Sandry. Nie ukrywam, że jest to nasza czołowa zawodniczka i należy zrobić wszystko, by jej pomóc wyeliminować wszystko, co jej przeszkadza w skutecznym boksowaniu. Jest jeden warunek – Sandra musi być bardziej elastyczna na nasze uwagi i konsekwentnie je realizować w ringu. Chciała wygrać, nie ulega to dla mnie wątpliwości, ale Włoszka ją po prostu w ringu oszukała. Myślę, że przyjdzie czas na rewanż i zobaczymy w nim zupełnie inną Sandrę Drabik. Świat się nie zawali od przegrania jednej walki, co więcej – dostaliśmy sygnał nad czym mamy pracować.

Lidia Fidura wygrała zdecydowanie, ale czy sama była zadowolona ze swojego występu? Nie wiem. Może z samego wyniku… Wiedziałem, że wygra i wygrała, ale nie jestem zadowolony z jej poziomu. Gdzieś zaginęła jej technika boksowania, jaką prezentowała np. na ubiegłorocznym Turnieju im. Feliksa Stamma, bo moim zdaniem wówczas prezentowała się najlepiej i najmądrzej w całej swojej karierze. Lidkę należy prowadzić teraz jak „małe dziecko” i zacząć od bokserskiego abecadła, czyli ciosów prostych i pracy nóg, bo to jest jej największą bolączką. W półdystansie także przestała akcentować ciosy i znowu zaczyna boksować „na palcach”. Pokładam w niej duże nadzieje i wiem jakim wartościowym jest materiałem. Chcę być dobrze zrozumiany – nie żebym się jej czepiał – ale poważnie obawiam się o jej przyszłość. Lidia nie może robić na treningach tego, co wszyscy w klubie i należy jej poświęcić bardzo dużo czasu. Kadrowiczka w kategorii olimpijskiej musi prezentować wysoki poziom sportowy. Oddzielna działka to głowa Lidii, ale to już praca dla psychologa, którego, a właściwie „którą” mamy najlepszą w kraju. Nie mieliśmy jeszcze czasu, by z Olą Zienowicz razem przeanalizować ten występ i myślę, że zrobimy to przy najbliższej okazji.

Sandra Kruk skutecznie zrewanżowała się Marzii Davide za porażkę w mistrzostwach Unii Europejskiej. Walka była bardzo brzydka dla oka, ale wygrana zdecydowanie. Obie zawodniczki doskonale się znają i za każdym razem chcą się pozabijać w ringu. Obraliśmy prostą taktykę – frontalny atak seriami ciosów w dwóch płaszczyznach na kontrującą mańkutkę. Sandra Kruk ma niesamowitą wydolność i może spokojnie boksować 4 rundy w bardzo dużym tempie.

Martyna Letkiewicz musi wziąć się wreszcie do pracy i to już „od wczoraj”, bo zawodniczki kadry nie mogą się rozmieniać na drobne. Mogła spokojnie tę walkę wygrać, ale niestety nie realizowała taktyki i robiła swoje dziwne akcje – nie wiem skąd i przez kogo wymyślone. Trenerzy będą mieli trudne zadanie, by błędy, które wkradły się w jej boks, wyeliminować. Może to być powodem długotrwałych sparingów ze słabszymi przeciwniczkami, bo mam wrażenie jakbym widział trenerkę, która sparuje z kadetką, daje się jej obijać i pokazuje, że nie jest w stanie nikt jej krzywdy wyrządzić. Z drugiej strony sama Martyna ma zaciągnięty hamulec, żeby nie zrobić krzywdy przeciwniczce… Może się komuś uda to zmienić ale to zadanie na długie miesiące indywidualnej pracy. Mam nadzieję, że Martyna szybko wróci do swojego starego agresywnego i ofensywnego stylu, a także zacznie pracować na nogach.

Można by chwalić za wygrany mecz, można by czepiać się każdej walki. Faktem jest, że są zawodniczki, którym przytrafiają się wypadki przy pracy, lecz są i takie, które stoją w miejscu i zarówno one, jak i ich szkoleniowcy klubowi nie wyciągają wniosków z porażek. Mistrzostwa kraju już w marcu. Myślę, że będą bardzo ciekawe, pełne niespodzianek w niektórych wagach. Możliwe, że niektóre dziewczyny  wystąpią w innych kategoriach wagowych z uwagi na nasz krajowy system stypendialny.

Włosi wyjeżdżali z Polski zadowoleni na tyle, że już złożyli mi propozycję wspólnych przygotowań w ich nowym ośrodku sportowym policji, o wysokim standardzie. Możemy tam jeździć nawet kilka razy w roku. Dostaniemy do dyspozycji kilkanaście najlepszych włoskich zawodniczek we wszystkich wagach i każdy obóz możemy kończyć oficjalnym meczem międzypaństwowym. To jeden z sukcesów naszego wspólnego pobytu w Łomży.

Paweł Pasiak, Suwałki, dn. 19 lutego 2014 roku

HUSSARS I GUERREROS SZYKUJĄ SIĘ DO MECZU. RYWALE NA ZAWODACH, NASI TRENUJĄ

guerreros_baku

W zakończonych w niedzielę ogólnopolskich zawodach z cyklu Grand Prix PZB w Nowej Dębie wystąpił tylko jeden zawodnik (Kasjusz Życiński) reprezentujący barwy Hussars Poland w zawodowych rozgrywkach World Series of Boxing. Podopieczni Huberta Migaczewa zamiast metody „startowej” w swoich przygotowaniach do dwóch ostatnich w tym sezonie meczów preferują zajęcia treningowe w zaciszu Hali Torwar.

Dlaczego o tym piszę? Bo zupełnie inną formę przygotowań do najbliższego meczu z „Husarią” obrali trzej czołowi zawodnicy Mexico Guerreros, którzy najpewniej zaprezentują się 21 lutego włocławskiej publiczności. Joselito Velzquez Altamirano (49 kg), Brian Alexis Gonzalez (56 kg) oraz Juan Romero (64 kg) wraz z meksykańska kadrą wybrali się w dniach od 10 do 14 lutego na Dominikanę, do miasta Santiago de los Caballeros, na tradycyjny (rozgrywany po raz 32) międzynarodowy turniej o Puchar Niepodległości (Independence Cup).

Pierwszy z nich przegrał w ćwierćfinale z zawodnikiem gospodarzy Juniorem Antonio Almonte, drugi na tym samym etapie turnieju uległ na punkty Ekwadorczykowi Davidowi Padilli, zaś trzeci po wygraniu z Dominikańczykiem Kerminem Jimenezem, oddał w półfinale walkowerem walkę z Amerykaninem Abrahamem Nova. Niestety nie zdołaliśmy ustalić czy oddanie pojedynku walkowerem przez Romero było spowodowane jakimś urazem, którego nabawił się on w walce eliminacyjnej, czy była inna tego przyczyna.

Oprócz wspomnianych zawodników, którzy szykują się zapewne na eskapadę do dalekiej Polski we wspomnianych zawodach zaboksowało jeszcze ośmiu (!) zawodników, którzy są związani kontraktami z WSB, mianowicie Elias Emigio (52 kg), Aaron Alameda (56 kg), Lindolfo Delgado (60 kg), Hector Reyes (69 kg), Marvin Cabrera (69 kg), Misael Rodriguez (75 kg), Juan Villegas (81 kg) i Brandon Olvera (91 kg).  Z tej licznej grupy Guerreros najlepiej wypadł Emigio, który wygrał turniej w Santiago de los Caballeros. Dopiero w finale swój pojedynek przegrał Delgado, zaś w na półfinałach udział w zawodach zakończyli Rodriguez i Olvera.

WALKA O ZŁOTE MEDALE MISTRZOSTW ŚWIATA KOBIET PONOWNIE W AZJI

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) poinformowało oficjalnie, że tegoroczne Mistrzostw Świata Kobiet (Elite) w boksie odbędą się w dniach od 13 do 25 listopada w liczącym 260 000 mieszkańców południowokoreańskim mieście Czedżu (Jeju). Dokładnie w tym samym czasie i miejscu odbędzie coroczny kongres AIBA. Położona w odległości 130 kilometrów od wybrzeża Korei Południowej wulkaniczna Wyspa Czedżu, na której znajduje się miasto o tej samej nazwie to jeden z najbardziej malowniczych części tego kraju. To zarazem największa wyspa i najmniejsza prowincja w Korei.

Turniej mistrzowski odbędzie się w mieszczącej 4 200 widzów Halla Arena, w której od 12 do 18 czerwca 2004 roku rozgrywane były 13. Młodzieżowe Mistrzostwa Świata mężczyzn w boksie, na których po raz pierwszy rozbłysła gwiazda znakomitego Amira Khana. Oprócz Anglika złote medale wywalczyli wówczas m.in. Kubańczyk Ismaikel „Mike” Perez oraz Rosjanin Denis Boytsov.

Jarosław Drozd

POLKI „ZABLOKOWANE” ZA WIELKIM MUREM. TRZY INNE KADROWICZKI GOTOWE NA BRANDENBURG CUP

kadra_chiny

Od soboty na obozie szkoleniowym w Qian`an w Chinach przebywa sześcioosobowa młodzieżowa kadra narodowa kobiet w boksie, którą opiekują się na miejscu trenerzy Tomasz Różański (koordynator) i Tomasz Potapczyk (asystent) oraz psycholog sportu Aleksandra Zienowicz. Nasze młode nadzieje na sukces w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata i Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich mają doskonałą okazje do wspólnych treningów z najlepszymi zawodniczkami gospodarzy, które niemal równie świetnie jak Polki zaprezentowały się podczas ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie.

Niestety z uwagi na fakt, że popularne portale społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter, są od 5 lat blokowane za Wielkim Murem, nasz kontakt z kadrą jest aktualnie dość mocno ograniczony, w związku z czym stosowne fotorelacje z pracy dziewczyn na zgrupowaniu zamieścimy najpewniej po powrocie polskiej drużyny do kraju. Podobną sytuację „przerabialiśmy” zresztą w 2012 roku podczas Mistrzostw Świata, które rozgrywane były w chińskim mieście Qinhuangdao.

Warto więc może kilka zdań poświęcić temu, co działo się w kadrze kilkadziesiąt godzin przed wylotem kadry do Chin. Podopieczne Tomasza Różańskiego od 7 do 10 lutego przebywały bowiem na konsultacji szkoleniowej w Sianowie, podczas którego stoczyły także oficjalne pojedynki podczas Ogólnopolskiej Soboty Bokserskiej. Po zakończeniu zawodów trener Różański nie ukrywał, że był to jeden z przynajmniej kilku etapów rywalizacji o miejsce w kadrze na najważniejsze w tym roku turnieje mistrzowskie.

Gwoli ścisłości dodajmy, że w Sianowie rękawice w bezpośredniej walce skrzyżowały ze sobą kadrowiczki Mirela Balcerzak z Wiktorią Sądej w wadze 51 kg oraz Justyna Pietras z Grażyną Grygiel w limicie 60 kg. Wygrały Mirela i Justyna, jakkolwiek ta pierwsza – dla której występy w wadze „olimpijskiej” wiążą się ze zbijaniem kilogramów z wyższej kategorii – za zgodą trenerów i rywalki zaboksowała ważąc 52 kg. Ciekawie było również w pojedynku innych kadrowiczek – Kingi Ruszczyńskiej i Agaty Kaweckiej, z którego zwycięsko wyszła ta pierwsza.

Z nieco większą uwagą przypatrywano się rywalizacjom Elżbiety Wójcik (75 kg) i Pauliny Gruchały (51 kg) ze znakomitymi zawodniczkami ze Schwerina, podopiecznymi trenera Andy SchiemannaSarą Scheurich i Marie Maciejewski. Pierwsza z nich to – mimo młodego wieku (20 lat) – aktualna wicemistrzyni Unii Europejskiej wagi półciężkiej (81 kg) z Keszthely, jedna z najciekawszych pięściarek jakie w ub. roku przewinęły się przez europejskie ringi w wyższych kategoriach wagowych (pokonała w 2013 roku m.in. Wioletę Michalską i Sylwię Kusiak). Druga zapadła nam w pamięć podczas Mistrzostw Europy juniorek (kadetek), które w 2012 roku odbyły się we Władysławowie. Młodziutka Niemka dotarła tam do półfinału wagi papierowej (48 kg), gdzie uległa na punkty (11-18) Wiktorii Sądej, zaś w ub. roku do swojej kolekcji dorzuciła brązowy medal MUE w Keszthely.

Mini-mecz z Niemkami ze Schwerina zakończył się remisem. Cenne zwycięstwo odniosła Ela, rewanżując się cięższej od siebie o kilka kilogramów  Sarze za porażkę, jaką poniosła przed dwoma laty podczas zawodów za zachodnią granicą. Zdaniem trenera Różańskiego dominacja Polki w ringu nie ulegała żadnej wątpliwości, co znakomicie rokuje przed najważniejszymi w tym roku startami. Z kolei Paulina stoczyła z bardziej od siebie doświadczoną rywalką wyrównany bój, w którym nieco szybsza i dokładniejsza była Marie. Nie znaczy to jednak, że kolejny pojedynek pomiędzy tymi zawodniczkami zakończyłby się zwycięstwem zawodniczki z Niemiec, gdyż wychowanka swojego taty, Marcina Gruchały, miała swoje dobre momenty w tym pojedynku i na tle rywalki wyróżniała się znakomitym wyszkoleniem technicznym.

Jak wiadomo na zgrupowanie do Chin, które potrwa do 25 lutego wyjechało sześć zawodniczek kadry młodzieżowej: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Grażyna Grygiel (GKS BOXEO Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Elżbieta Wojcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) i Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75 kg). Nie znaczy to, że pozostałe zawodniczki, które aspirują do startu w Mistrzostwach Świata i Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich pozostaną nieaktywne w kraju. W dniach od 26 lutego do 2 marca w międzynarodowym turnieju Brandenburg Cup we Frankfurcie nad Odrą zaboksuje trójka młodych-zdolnych: Mirela Balcerzak (BKS Skorpion Szczecin, 51 kg), Justyna Pietras (Garda Chojna, 60 kg) i Kamila Januszewska (Boxing Team Chojnice, 75 kg), którym w narożniku sekundować będzie trener Justyny, Jarosław Przygoda.

TRYC I JĘDRZEJEWSKI PRZEGRALI SWOJE WALKI W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

Mistrz Polski wagi półciężkiej (81 kg), Mateusz Tryc, ma już za sobą czwarty w tym roku, a szósty w sezonie 2013/2014 niemieckiej 1. Bundesligi pojedynek. Niestety ambitny pięściarz z Wyszkowa zanotował kolejna porażkę, ulegając niejednogłośnie na punkty Niemcowi Sadulaiowi Abdulaiowi z SV Motor Babelsberg, który w ub. sezonie reprezentował barwy German Eagles w lidze WSB. Po werdykcie wnioskujemy, że pojedynek był wyrównany i gdyby był rozegrany na ringu w Straubing mógłby być zgoła odmienny.

W przegranym 7-11 meczu 7. kolejki rozgrywek w barwach drużyny Mateusza, BC Straubing e.V., zadebiutował były mistrz Polski juniorów (2006) i dwukrotny brązowy medalista krajowego czempionatu seniorów (2009 i 2011), Marek Jędrzejewski, którego po raz ostatni widziałem w ub. roku podczas Memoriału Brunona Bendiga w Gdyni. Niestety pięściarz, który reprezentował barwy KS Damnica, Czarnych Słupsk i PKB Poznań, przegrał przez TKO w 3. starciu z Niemcem Atdhe Gashi.

W NOWEJ DĘBIE ZAKOŃCZYŁ SIĘ TURNIEJ GRAND PRIX PZB

latocha_01

W Nowej Dębie zakończył się dzisiaj pierwszy w tym roku Turniej Grand Prix o Puchar PZB, w którym rywalizowało 100 zawodników z 49 klubów. Impreza była doskonałą okazja do sprawdzenia formy zawodników przed 85. Mistrzostwami Polski seniorów w boksie, które w dniach od 12 do 16 marca odbędą się w Kaliszu. W związku z tym, że krajowy czempionat ponownie będzie miał formułę otwartą, spadł nieco prestiż zawodów o Grand Prix PZB, które dotąd były kwalifikacjami do niego. Zapewne tym faktem – oraz przygotowaniami drużyny Hussars Poland do ostatnich dwóch meczów grupowych w lidze WSB – należy tłumaczyć nie najlepszą obsadę turnieju w Nowej Dębie.

Jeśli szukamy sportowych odkryć zakończonego dzisiaj turnieju, należy wskazać na pewno na Jarosława Iwanowa z krakowskiej Wisły, zwycięzcę wagi z limitem 56 kg, który pokonał m.in. Tomasza Resóla i Daniela Żaboklickiego. Dobre wrażenie zostawił po sobie młody Kamil Holka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)  i niewiele od niego starszy Jordan Kuliński (Start Włocławek, 81 kg). Z uwagą będziemy śledzić dalsze losy w seniorskiej rywalizacji Mateusza Trybucha (Champion Nowy Dwór Maz.) oraz Łukasza Staniocha (Skorpion Szczecin).

WYNIK WALK FINAŁOWYCH

49 kg
Tarka Daniel (KSW Tygrys Elbląg) – Piotr Waśniewski (RMG Boks Ożarów) 1 TKO

52 kg
Maciej Jóźwik (Skorpion Szczecin) – Mariusz Sieroń (Korona Wałcz) 3-0

56 kg
Jarosław Iwanow (TS Wisła Kraków) – Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa) 3-0

60 kg
Łukasz Niemczyk (Champion Chojnów) – Tomasz Smerdel (Gwarek Łęczna) WO

64 kg
Marcin Latocha (KSW Róża Karlino) – Piotr Tobolski (Kaczor Team Boks Wałbrzych) 3-0

69 kg A
Mateusz Kostecki (WKS Desant Kraków) – Damian Falecki (KSZO Ostrowiec) WO

69 kg B
Rafał Perczyński (Gwardia Warszawa) – Kamil Holka (BKS Orkan Gorzów Wielkopolski) 3-0

75 kg A
Kamil Gardzielik (Copacabana Konin) – Rafał Rzeźnik (Berej Boxing Lublin) 3-0

75 kg B
Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin) – Dawid Bosak (KB Legia Warszawa) 3-0

81 kg
Jordan Kuliński (Start Włocławek) – Łukasz Stanioch (Skorpion Szczecin) 2-1

91 kg
Igor Jakubowski (Zagłębie Konin) – Mateusz Trybuch (Champion Nowy Dwór Maz.) 3-0

+91 kg
Marcin Śnitko (KSW Tygrys Elbląg) – Michał Świątkowski (06 Kleofas Katowice) 2-1

WARTOŚCIOWY SPRAWDZIAN W ŁOMŻY. WŁOSZKI POKONANE 12-6!

michalczuk_044

Kobieca reprezentacja Polski seniorek w boksie pokonała w meczu towarzyskim drużynę Włoch 12:6. Porywające walki stoczyły: najbardziej utytułowana polska zawodniczka, mistrzyni świata z 2008 roku Karolina Michalczuk, młodzieżowa mistrzyni świata z 2013 roku Aneta Rygielska oraz wicemistrzyni świata seniorek z 2012 roku Sandra Kruk. Było to pierwsze międzynarodowe spotkanie bokserskie o takiej randze które odbyło się w Łomży i są już zapowiadane kolejne.

- Drużyna Włoch to jedna z czołowych drużyn świata i Europy – podkreśla trener polskiej kadry Paweł Pasiak. – Mają w swoim składzie aktualne wicemistrzynie świata, mistrzynię Unii Europejskiej, medalistki wielu imprez międzynarodowych – zawodniczki, które boksują po kilkanaście lat, bardzo niebezpieczne i niewygodne.

Reprezentantki Polski nie przestraszyły się tak utytułowanych i groźnych rywalek. Już pierwsze starcie w kategorii do 51 kg, pomiędzy Sandrą Brodacką i Alessandrą Manfredini, Polka pewnie wygrała na punkty. Dwa kolejne pojedynki zakończyły się zwycięstwami Włoszek. Najpierw Terry Gordini wykorzystała słabszy dzień wicemistrzyni Europy Sandry Drabik, a zaraz po tym, w wadze do 54 kg, Martina Pietrolungo nieznacznie pokonała Martynę Letkiewicz. Kolejne pojedynki w wadze do 57 kg należały już jednak do Polek. Aneta Rygielska po zaciekłym pojedynku pokonała Michele Braga, zaś Sandra Kruk pewnie zwyciężyła 3:0 Marzię Davide.

– Walka była bardzo wyrównana, a dopiero wchodzę w wiek seniorski – mówi Aneta Rygielska. – Miałam bardzo trudną przeciwniczkę, starszą ode mnie i bardzo doświadczoną, ale niższą, więc zastosowaliśmy z trenerem taktykę prostych ciosów i się udało!

– Jestem bardzo zadowolona ze zwycięstwa, bo z tą zawodniczką przegrałam na mistrzostwach Unii Europejskiej – dodaje Sandra Kruk. – To był mój rewanż! Może ta walka nie była do końca ładna, za dużo było w niej chaosu, ale jak się walczy z kimś kolejny raz, to tak to wygląda, trzeba dać wtedy z siebie jeszcze więcej!

Złą passę Włoszek zdołała przełamać Alessia Messiano, która po zażartej walce pokonała Paulinę Jakubczyk, był to jednak ostatni zryw włoskiej drużyny. Kolejną Polką walczącą w kategorii do 60 kg była bowiem Karolina Michalczuk, która w nowej dla siebie wadze nie dała żadnych szans Rominie Marenda. Podobnie było w dwóch ostatnich starciach meczu, w których Natalia Hollińska (69 kg) oraz Lidia Fidura (75 kg) pewnie zwyciężyły, słabnące z każdą minutą, Valentinę Albertini oraz Annalisę Ghilardi.

Przed właściwym meczem, który miał miejsce w hali sportowej im. Olimpijczyków Polskich, a także w jego trakcie odbyły się również walki pokazowe z udziałem młodych zawodników oraz sparring dwóch reprezentantek Polski w wadze do 64 kg, w którym Beata Koroniecka pokonała Sylwię Maksym 3:0.

– To mecz zorganizowany na koniec zgrupowania polskiej i włoskiej kadry narodowej – ocenia Zbigniew Górski, prezes Polskiego Związku Bokserskiego. – Dziewczyny szykują się obecnie na Mistrzostwa Europy seniorek w maju, następnie na mistrzostwa świata. Są teraz po ciężkiej pracy, jaką wykonały na rzecz siły i wytrzymałości, dlatego jeszcze czasem brakuje im świeżości. Mecz odbył się w Łomży dlatego, bo w ubiegłym roku Łomża po raz pierwszy organizowała finały Pucharu Polski kadetów i wywiązała się z tego zadania bardzo dobrze, dzięki ogromnemu zaangażowaniu Zbyszka Maleszewskiego, który żyje boksem, jest trenerem i działaczem, jego syn boksuje. Myślę, że to nie jest ostatni taki mecz w Łomży – nie tylko naszej reprezentacji, ale w ogóle zawodów bokserskich. Pragniemy tu zorganizować finał Pucharu Polski kadetów, może w maju Mistrzostwa Polski juniorów.

– Robimy coraz lepsze imprezy i turnieje, przyjeżdżają do nas coraz lepsi zawodnicy i zawodniczki – zauważa Zbigniew Maleszewski, trener BKS Tiger Łomża i współorganizator meczu. – Rozmawiałem z trenerem Pawłem Pasiakiem, podoba mu się w Łomży klimat i organizacja, zresztą już po ostatnim Pucharze Polski zebraliśmy laury za najlepiej zorganizowaną imprezę bokserską w Polsce!

WYNIKI WALK

51 kg Sandra Brodacka – Aleksandra Manfredini 2-1
51 kg Sandra Drabik – Terry Gordini 0-3
54 kg Martyna Letkiewicz – Martina Pietrolungo 1-2
57 kg Aneta Rygielska – Michela Braga 3-0
57 kg Sandra Kruk – Marzia Davide 3-0
60 kg Paulina Jakubczyk – Alessia Mesiano 0-3
60 kg Karolina Michalczuk – Romina Marenda 3-0
69 kg Natalia Holińska – Valentina Alberti 3-0
75 kg Lidia Fidura – Annalisia Ghilardi 3-0

Wojciech Chamryk, 4lomza.pl

SOFIA OCZIGAWA W WIELKIM STYLU WRACA DO WALKI O OLIMPIJSKIE ZŁOTO

Rosyjska kadra narodowa seniorek, z uwagi na brak w kalendarzu turniejów tej rangi co Mistrzostwa Europy, czy Mistrzostwa Świata miniony rok przepracowała głównie we własnym kraju. Mimo to trener Wiktor Lisicyn konsekwentnie powtarzał, że dla jego podopiecznych był to niezwykle pracowity rok, w którym rozpoczął budowę nowej drużyny olimpijskiej.

Wywalczenie „tylko” dwóch srebrnych medali Igrzysk Olimpijskich w Londynie było pewnego rozczarowaniem dla samych zawodniczek, jak i środowiska bokserskiego w Rosji. Wicemistrzyni olimpijska, Sofia Oczigawa (60 kg), która przegrała w finale z Katie Taylor, bardzo długo nie mogła dojść do siebie. Nie boksowała już ani razu w 2012 roku, odpuszczając sobie również starty w kolejnym roku, by dopiero na początku br. zadeklarować dalszą chęć pracy w kadrze Lisicyna. Od czasu Igrzysk nie boksowała także Elena Saveleva (51 kg), która w Londynie odpadła w ćwierćfinale i niedługo później postanowiła, że zrealizuje swoje marzenie o macierzyństwie. W styczniu 2014 roku również i ona zapowiedziała, że postara sie wrócić do kadry i walczyć o start w Igrzyskach w Rio de Janeiro. Na razie jednak nie jest brana pod uwagę w powołaniach trenera kadry.

Pierwszym etapem selekcji „Sbornej” był wewnętrzny mini-turniej kadrowiczek, który odbył się w dniach 7-9 lutego w nowoczesnym ośrodku przygotowań olimpijskich, zbudowanym w 2013 roku w podmoskiewskim Odincowie. Na starcie stanęło 40 kadrowiczek Lisicyna (po 4 w każdej kategorii wagowej), w tym największa aktualnie gwiazda rosyjskiego boksu olimpijskiego kobiet, Oczigawa. Sofia wygrała pewnie swoje dwa pojedynki i jest „pewniakiem” na najważniejsze imprezy, z Mistrzostwami Europy w Bukareszcie włącznie. Niespodziewanie zwycięsko z konfrontacji z Alexandrą Kuleshevą wyszła Sayana Sagatayeva (51 kg), niedawno chwalona bardzo po występie w turnieju w Serbii. W trzeciej wadze olimpijskiej, czyli średniej (75 kg) królować powinna młoda Yaroslava Yakushina, która pewnie wygrała kwalifikacje w Odincowie.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH

48 kg
Svetlana Gnevanova (ur. 1988) – Svetlana Dmitrieva (1994) 3-0
Ekaterina Pinigina (1991) – Kristina Fateyeva (1993) 3-0

51 kg
Sayana Sagatayeva (1990) – Olesya Gladkova (1980) 3-0
Alexandra Kuleshova (1990) – Zoya Isayeva (1985) 2-1

54 kg
Liliya Ayetbayeva (1993) – Viktoria Gurkovich (1988) 2-1
Tatiana Zrazhevskaya (1992) – Maria Derenko (1993) 3-0

57 kg
Zinaida Dobrynina (1990) – Maria Sartakova (1987) 3-0
Alina Lysyak (1991) – Elena Gradinar (1990) 3-0

60 kg
Sofia Ochigava (1987) – Natalia Shadrina (1990) 3-0
Anastasia Belyakova (1993) – Yulia Sablina (1991) 3-0

64 kg
Elena Ustinova (1984) – Radimkhan Khamchiyeva (1986) 2-1
Alexandra Ordina (1987) – Vera Studenkova (1992) 3-0

69 kg
Irina Poteyeva (1986) – Elmira Azizova (1987) 3-0
Saadat Abdulayeva (1988) – Anastasia Arkharova (1994)3-0

75 kg
Yaroslava Yakushina (1993) – Inna Sagaidakovskaya (1984) 3-0
Lyubov Pashina (1988) – Ekaterina Nadolinskaya (1992) 3-0

81 kg
Anna Gladkikh (1988) – Elena Kuzina (1991) 3-0
Maria Urakova (1989) – Daria Ivanova (1992) 3-0

+81 kg
Zenfira Magamedaliyeva (1988) – Ekaterina Proskuryakova (1993) 3-0
Irina Sinetskaya (1981) – Saida Gamidova (1995) 3-0

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 kg    Svetlana Gnevanova – Ekaterina Pinigina 2-0
51 kg     Sayana Sagatayeva – Alexandra Kuleshova 2-1
54 kg     Tatiana Zrazhevskaya – Liliya Ayetbayeva 3-0
57 kg     Zinaida Dobrynina – Alina Lysyak 3-0
60 kg     Sofia Ochigava – Anastasia Belyakova 3-0
64 kg     Alexandra Ordina – Elena Ustinova 2-1
69 kg     Irina Poteyeva – Saadat Abdulayeva 2-1
75 kg     Yaroslava Yakushina – Lyubov Pashina 3-0
81 kg     Maria Urakova – Anna Gladkikh 3-0
+81 kg     Irina Sinetskaya – Zenfira Magamedaliyeva 2-1

PÓŁFINAŁY TURNIEJU GRAND PRIX PZB W NOWEJ DĘBIE BEZ NIESPODZIANEK

jakubowski

Od czwartku uwaga kibiców boksu olimpijskiego skierowana jest na liczące niewiele ponad 11 tysięcy mieszkańców miasteczko Nowa Dęba w województwie podkarpackim, gdzie rozgrywany jest pierwszy w tym roku Turniej Grand Prix o Puchar PZB. Do zawodów zgłosiło się 100 zawodników z 49 klubów, a wśród nich najbardziej utytułowanymi pięściarzami są aktualny mistrz Polski wagi średniej (75 kg), Kamil Gardzielik, jego finałowy rywal z seniorskiego czempionatu i zarazem złoty medalista do lat 23, Arkadiusz Szwedowicz oraz aktualny mistrz kraju do lat 23 wagi ciężkiej (91 kg) Igor Jakubowski (na zdjęciu).

Wspomniani faworyci mają się dobrze i w komplecie dotarli do finałów. Najmniej czasu potrzebował na to Jakubowski, który idzie przez turniej jak burza, rozbijając przed czasem wszystkich rywali, jakkolwiek ich poziom nie był zadowalający i o możliwościach Igora w wadze ciężkiej nadal wiele powiedzieć nie można. Nie wszystkich przekonuje do swojego boksowania w Nowej Dębie Gardzielik, który niestety nie będzie miał okazji na poważny sprawdzian, jakim byłby pojedynek ze Szwedowiczem (boksują w innych grupach).

Na uwagę zasługuje dzisiejsze zwycięstwo Jordana Kulińskiego (81 kg) nad Kasjuszem Życińskim, którym zawodnik z Włocławka zrewanżował się gdańszczaninowi za dość kontrowersyjną porażkę podczas ubiegłorocznego turnieju GP w Gdańsku. Wątpliwości wzbudził werdykt w pojedynku w wadze lekkiej, w którym Radomir Obruśniak wydawał się być skuteczniejszym od Tomasza Smerdela. Zdaniem sędziów niejednogłośnym werdyktem do finału promowano zawodnika z Łęcznej. Z młodziutkich zawodników na szczególne słowa uznania zasłużył dzisiaj 19-letni gorzowianin Kamil Holka (69 kg), pokonując po ciekawym boju Szymona Białasa z Tychów.

WYNIK WALK PÓŁFINAŁOWYCH

49 kg
Piotr Waśniewski (RMG Boks Ożarów) – Piotr Kęcik (Zawisza Bydgoszcz) 2 TKO

52 kg
Maciej Jóźwik (Skorpion Szczecin) – Daniel Cieślak (Radomiak Radom) 3 TKO

56 kg
Jarosław Iwanow (TS Wisła Kraków) – Damian Tymosz (Berej Boxing Lublin) 3-0
Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa) – Patryk Waleszczak (Champion Nowy Dwór Maz.) 3-0

60 kg
Tomasz Smerdel (Gwarek Łęczna) – Radomir Obruśniak (KSW Róża Karlino) 2-1
Łukasz Niemczyk (Champion Chojnów) – Dariusz Rabenda (PTB Tiger Tarnów) WO

64 kg
Piotr Tobolski (Kaczor Team Boks Wałbrzych)  – Karol Kostka (RMKS Rybnik) 3-0
Marcin Latocha (KSW Róża Karlino) – Tomasz Gryckiewicz (UKSW „PIRS” Powiatu Olsztyńskiego) 3-0

69 kg A
Mateusz Kostecki (WKS Desant Kraków) – Czesław Zygadło (Zagłębie Konin) WO
Damian Falecki (KSZO Ostrowiec) – Cezary Abramczyk (Start Włocławek) 3-0

69 kg B
Rafał Perczyński (Gwardia Warszawa) – Łukasz Łojek (KSW Tygrys Elbląg) 3-0
Kamil Holka (BKS Orkan Gorzów Wielkopolski) – Szymon Białas (MOSM Tychy) 3-0

75 kg A
Kamil Gardzielik (Copacabana Konin) – Mateusz Rzadkosz (TS Wisła Kraków) 3-0
Rafał Rzeźnik (Berej Boxing Lublin) – Karol Kosak (Fenix MOSiR Stalowa Wola) 2-1

75 kg B
Dawid Bosak (KB Legia Warszawa) – Damian Smagieł (KS SAKO Gdańsk) 3-0
Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin) – Paweł Michalik (KB Legia Warszawa) WO

81 kg
Jordan Kuliński (Start Włocławek) – Kasjusz Życiński (KS Sako Gdańsk) 2-1
Łukasz Stanioch (Skorpion Szczecin) – Błażej Lutka (RMKS Rybnik) WO

91 kg
Mateusz Trybuch (Champion Nowy Dwór Maz.) – Michał Janicki (Prosna Kalisz) 3-0
Igor Jakubowski (Zagłębie Konin) – Jan Sosnowski (BSB Astoria Bydgoszcz) 1 TKO

+91 kg
Marcin Śnitko (KSW Tygrys Elbląg) – Jarosław Guzek (Zawisza Bydgoszcz) 3-0
Michał Świątkowski (06 Kleofas Katowice) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok) 2-1

POZNALIŚMY PÓŁFINALISTÓW TURNIEJU GRAND PRIX PZB W NOWEJ DĘBIE

szwedowicz_2013

Wiele emocji towarzyszyło pojedynkom drugiego dnia rozgrywanego w Nowej Dębie Turnieju Grand Prix o Puchar PZB. Dzisiejsze walki, rozgrywane w dwóch seriach, wyłoniły półfinalistów, wśród których znaleźli się z reguły faworyci.

Podczas pierwszej serii ćwierćfinałów uwagę widzów zwracała na pewno rywalizacja wschodzącej gwiazdy polskiego boksu olimpijskiego, Arkadiusza Szwedowicza (75 kg – na zdjęciu) z najbardziej rutynowanym uczestnikiem turnieju, Piotrem Sielawą. Zawodnik z Białegostoku, występujący na bokserskim ringu od 16 lat (!) zawędrował do wagi średniej, w której …szans na sukcesy nie ma (mimo zdobycia w tym limicie we wrześniu ub. roku złotego medalu III Otwartych Gwardyjskich Mistrzostw Polski). Potwierdziła to zresztą dzisiejsza walka z zawodnikiem ze Szczecina. Jeśli Piotr chce wywalczyć wymarzony tytuł mistrza Polski seniorów (ma w swojej kolekcji 7 medali ale żadnego złota), to powinien skoncentrować się na występach w wadze do 69 kg.

Szukając niespodzianek, wskazalibyśmy bezwzględnie na zwycięstwo Jarosława Iwanowa (56 kg) z Wisły Kraków nad Tomaszem Resólem, który miał bardzo dobry ub. sezon i wydawało się, że pieściarz Skorpiona będzie jednym kandydatów do medali Mistrzostw Polski. Szybko i efektownie wygrał swój pojedynek rutynowany wicemistrz świata w kick-boxingu (formuła full-contact), Daniel Żaboklicki (56 kg) z warszawskiej Legii, pokonując innego szczecinianina, Denisa Grzesiaka, ale jego zwycięstwo nie było dla nikogo szczególnym zaskoczeniem.

W drugiej serii walk ćwierćfinałowych niespodzianek nie było, choć warto wspomnieć o ciężkiej przeprawie aktualnego mistrza Polski wagi średniej, Kamila Gardzielika z młodym bydgoszczaninem Szymonem Hamerskim. Rozkręca się powoli Jordan Kuliński (81 kg), który dzisiaj zaprezentował skuteczniejszy boks niż wczoraj, wygrywając przed czasem  z Marcinem Wowro. Skutecznie zaboksował Kasjusz Życiński, w drugiej turniejowej walce pokonując Mateusza Kowalczyka.

WYNIKI I SERII WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

56 kg
Jarosław Iwanow (TS Wisła Kraków) – Tomasz Resól (Skorpion Szczecin) 3-0
Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa) – Denis Grzesiak (Skorpion Szczecin) 1 KO
Patryk Waleszczak (Champion Nowy Dwór Mazowiecki) – Przemysław Sijewski (Dragon Ostrowiec Świętokrzyski) 3 TKO

60 kg
Radomir Obruśniak (KSW Róża Karlino) – Patryk Trochimiak (Kaczor Team Boks Wałbrzych) 2-1
Dariusz Rabenda (Tiger Tarnów) – Rafał Grabowski (Radomiak Radom) 3-0
Łukasz Niemczyk (Champion Chojnów) – Bolesław Guzek (Morsy Dębica) 3-0

69 kg
Czesław Zygadło (Zagłębie Konin) – Radosław Gosiewski (RMKS Rybnik) 3-0
Mateusz Kostecki (WKS Desant Kraków)  – Maciej Gnoza (Boxing Sokółka) 3-0
Cezary Abramczyk (Start Włocławek) – Adrian Stępnowski (Bombardier Gdynia) 1 TKO
Damian Falecki (KSZO Ostrowiec) – Łukasz Pis (Tiger Tarnów) 3-0

75 kg
Damian Smagieł (KS Sako Gdańsk) – Krzysztof Ryta (Bombardier Gdynia) 3-0
Dawid Bosak (KB Legia Warszawa) – Radosław Gockowiak (Zawisza Bydgoszcz) 3-0
Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin) – Piotr Sielawa (Hetman Białystok) 3-0

91 kg
Artur Bulik (AZS Legenda Boxing Jarosław) – Michał Janicki (Prosna Kalisz) 3 TKO
Mateusz Trybuch (Champion Nowy Dwór Mazowiecki) – Sebastian Rachut (Zagłębie Konin) 2-1
Jan Sosnowski (BSB Astoria Bydgoszcz) – Kacper Ołtarzewski (Radomiak Radom) 3-0
Igor Jakubowski (Zagłębie Konin) – Artur Nawrocki (Palestra Warszawa) 1 TKO

WYNIKI II SERII WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

64 kg
Piotr Tobolski (Kaczor Team Boks Wałbrzych) – Damian Haus (06 Kleofas Katowice) 3-0
Karol Kostka (RMKS Rybnik) – Dawid Ząbek (GUKS Carbo Gliwice) 3-0
Marcin Latocha (KSW Róża Karlino) – Adam Winiarek (Fenix Warszawa) 3-0
Tomasz Gryckiewicz (UKSW PIRS Powiatu Olsztyńskiego) – Adrian Marchel (Hetman Białystok) 3-0

69 kg
Łukasz Łojek (KSW Tygrys Elbląg) – Krzysztof Czapiewski (KS Sako Gdańsk) 1 KO
Rafał Perczyński (Gwardia Warszawa) – Aleksander Smołka (UKS Śląsk Ruda Śląska) 3-0
Szymon Białas (MOSM Tychy) -  Jakub Nasiłowski (KS Raszyn) 3-0
Kamil Holka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) – Marcin Gołębiewski (Champion Nowy Dwór Maz.) 3-0

75 kg
Kamil Gardzielik (Copacabana Konin) – Szymon Hamerski (Zawisza Bydgoszcz) 2-1
Mateusz Rzadkosz (TS Wisła Kraków) – Kamil Lamczyk (Ring Busko Zdrój) 3-0
Rafał Rzeźnik (Berej Boxing Lublin) – Sebastian Chojecki (Zawisza Bydgoszcz) 3-0
Karol Kosak (Fenix Mosir Stalowa Wola) – Kacper Kuligowski (Łokietek Brześć Kujawski) 3-0

81 kg
Kasjusz Życiński (KS Sako Gdańsk) – Mateusz Kowalczyk (06 Kleofas Katowice) 3-0
Jordan Kuliński (Start Włocławek) – Marcin Wowro (UKS Śląsk Ruda Śląska) 2 TKO
Łukasz Stanioch (Skorpion Szczecin) – Błażej Surowiec (KSZO Ostrowiec) 2-1
Błażej Lutka (RMKS Rybnik) – Grzegorz Dwornik (Polonia Świdnica) 3-0

+91 kg
Jarosław Guzek (Zawisza Bydgoszcz) – Damian Kaczmarski (Radomiak Radom) 3-0
Marcin Śnitko (KSW Tygrys Elbląg) – Michał Jabłoński (Wisłok Rzeszów) 3-0
Michał Świątkowski (06 Kleofas Katowice) – Piotr Budziszewski (KB Legia Warszawa) 3-0
Mateusz Figiel (Hetman Białystok) – Andrzej Kołton (KSZO Ostrowiec) 2 DQ

WALKA KOŁODZIEJA Z HERNANDEZEM PRZEŁOŻONA. PO RAZ TRZECI…

Pojedynek mistrza świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej Yoana Pablo Hernandeza z Pawłem Kołodziejem odbędzie się 29 marca, trzy tygodnie później niż planowano. Oficjalnie dlatego, że kubańskiego czempiona dopadł wirus. Gala niemieckiej grupy Sauerland Event zostanie zorganizowana w Berlinie, lecz nie w Max Schmeling Halle, a w sportowo-widowiskowej arenie Velodrom, szczególnie dobrze znanej miłośnikom kolarstwa torowego.

Wiadomość o przesunięciu terminu walki polskiego pretendenta nie zmartwiła.

– Na piątek zaplanowaliśmy sparing i nie muszę z niego rezygnować. Cykl przygotowawczy będzie nieco inny, ale drastycznych zmian nie trzeba wprowadzać. Problem mógłby się pojawić dopiero wtedy, jeśli data walki zmieniłaby się po raz drugi lub trzeci, z czym musiał się mierzyć choćby Krzysiek Włodarczyk. Obecnie pracuję głównie nad siłą i wytrzymałością, dlatego nic mi się nie stanie – uspokaja 33-letni Kołodziej.

Kontrakt na pojedynek o mistrzowski pas podopieczny trenera Fiodora Łapina podpisał 28 stycznia, lecz o propozycji z Niemiec wiedział znacznie wcześniej. Dlatego niedługo po Nowym Roku zorganizował sobie obóz w Zakopanem.

– Zrealizowałem cały plan, który niemal co do minuty rozpisał mi trener. Dużo biegałem, co drugi dzień stawałem na szczycie Kasprowego Wierchu. Wykonałem ciężką pracę i okazuje się, że było warto. Dzięki temu moja wydolność stoi na wysokim poziomie. Przybyło czerwonych krwinek, a na treningach czuję dużą moc – cieszy się pretendent do tytułu IBF. W poniedziałek razem z Łapinem miał rozpocząć decydującą fazę przygotowań w Wiśle. Informacje z Niemiec mogą jednak sprawić, że ten plan się zmieni. – W piątek porozmawiam z trenerem i ustalimy co dalej – informuje pięściarz.

Berlińskie starcie, jak każda walka o mistrzostwo świata, potrwa maksymalnie 12 rund. Właśnie tyle czasu, łącznie 36 minut, Kołodziej i Hernandez spędzili już wspólnie w ringu. Polak i Kubańczyk sparowali dwa razy, na przełomie 2007 i 2008 roku w Niemczech.

– Kiedy to było? Pamiętam, że Marco Huck przygotowywał się wtedy do starcia ze Steve’em Cunninghamem (do walki doszło w grudniu 2007 roku – przyp. red.), a trenował tam, gdzie Hernandez. Sparowałem z Aleksandrem Frenkelem, trochę go zlekceważyłem i mocno oberwałem w pierwszej rundzie. Nie padłem na deski, lecz takiej bomby nigdy przedtem nie przyjąłem. Byłem podłamany, nie spałem całą noc, a następnego dnia okazało się, że mam wejść do ringu z Hernandezem. Zmobilizowałem się, pojawiła się sportowa złość i sześciorundowy sparing poszedł mi całkiem nieźle – wspomina pięściarz z Krynicy-Zdroju.

Kiedy doszło do drugiego sparingu? – Miesiąc lub dwa później. Znowu sześć rund, a dla mnie kolejne owocne doświadczenie. Kto był lepszy? Naprawdę nie pamiętam, ale nie ma to większego znaczenia. Nie mogę powiedzieć, że go pobiłem, ale i na pewno nie dałem się pobić. Ważne jest to, że doskonale pamiętam Hernandeza z obu sparingów. Poczułem jego ciosy na gardzie, poznałem jego sposób poruszania się – wylicza Kołodziej.

Niedługo potem, w marcu 2008 roku, kubański emigrant poniósł pierwszą i do dziś jedyną porażkę na zawodowym ringu. W Kilonii nie sprostał Wayne’owi Braithwaite’owi, który zakończył walkę już w trzeciej rundzie. W pozostałych 28 pojedynkach Hernandez nie znalazł pogromcy.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MARCIN STANKIEWICZ BLOGUJE: KADRA ZDAŁA EGZAMIN NA ZGRUPOWANIU I TURNIEJU

stankiewicz02

Za nami pierwszy obóz młodzieżowej kadry narodowej, który odbył się w Szczecinie i był połączony ze startem kontrolnym w Turnieju o Puchar Ziem Nadbałtyckich. Podczas zgrupowania trenowała pod moim okiem liczna grupa juniorów (dawniej zwanych kadetami), a w szczególności młodzieżowców (kiedyś juniorów), dla których był to kolejny etap selekcji do głównej imprezy tego roku jakimi są kwietniowe Mistrzostwa Świata Juniorów w Sofii. Wspomniane mistrzostwa  są  także eliminacją do II Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Chinach.

W trakcie zgrupowania zawodnicy pracowali nad wytrzymałością siłową oraz doskonalili swój warsztat pod względem technicznym, a także taktycznym podczas zajęć teoretycznych. Bardzo zmotywowana i zaangażowana grupa zawodników pokazała, że dzięki  wspólnej pracy i czuciu oddechu partnera, który nie odpuści w walce o miejsce w kadrze na główną imprezę roku, zdała egzamin.

Zgrupowanie zostało zakończone startem kontrolnym w pierwszym tegorocznym Turnieju o Puchar Ziem Nadbałtyckich, w którym wzięło udział 123 zawodników z ponad 40 klubów z całej Polski oraz Niemiec, Z silnego ośrodka pięściarskiego, jakim jest Frankfurtu nad Odrą dojechali m.in. mistrzyni Niemiec Justine Metzendorf, która uległa 2:remisu Mireli Balcerzak z BKS Skorpion Szczecin oraz mistrz Niemiec Denis Weber a także wielu medalistów mistrzostw tego kraju. Kolejny silny ośrodek , który zaczął z nami współpracę to klub z Kolonii, gdzie trenerem jest Łukasz Wilaszek. Przyjechał z nimi mistrz Niemiec w kategorii 64 kg Wladimir Frihsorger. Zawsze obecna jest u nas ekipa z Meklenburgii, składająca się z zawodników takich ośrodków jak Straslund, Wismar, Schwerin oraz Hamburg.

Przejdźmy do pojedynków turniejowych w kategorii juniorów (kadetów):

48 kg Kacper Herkawy (Champion Chojnów) – Krystian Kus (Victoria Jaworzno) 3-0
46 kg Adam Pluskowski (Skorpion Szczecin) – Daniel Daniszewski (Pirs Olsztyn) 2-1
46 kg Szymon Gleba (Skorpion CKS/Gwardia Szczytno) – Fabian Maślany (Sokół Piła) 2-1
54 kg Krystian Papis (Rushh Kielce) – King Stang (Niemcy) 3-0
54 kg Karol Kowal (Skorpion Szczecin) – Sebastian Karyś (Rushh Kielce) 3-0
57 kg Natan Konszewicz  (Czarni Słupsk) – Kewin Kokoszka (Korona Wałcz) 3-0
63 kg Eryk Apresyan (Zawisza Bydgoszcz) – Hayk Ghukosyan (Wismar) 1 TKO
66 kg Mateusz Śnieg (Skorpion Szczecin) – Eric Strelow (Wismar) 3-0
75kg Krystian Taudul (Boxing Sokółka) – Bartosz Zacharski (Champion N. Dwór Maz.) 3-0
75 kg Damian Rybarczyk (Olimp Szczecin) – Rafał Fronc (Ring Stalowa Wola) 1 TKO
+80 kg Filip Foryś (Skorpion Szczecin) – Filip Tomaszczyk (Boxing Sokółka) 3-0

Z tej grupy wiekowej warto będzie się przyjrzeć dalszemu rozwojowi  młodych i zdolnych zawodników jakimi są: Eryk Apresyan, Krystian Papis, Damian Rybarczyk oraz już doświadczony w bojach międzynarodowych Karol Kowal, który pokonał dobrego zawodnika z Rushh Kielce, Sebastiana Karysia, a także  Natan  Konszewicz z Czarnych Słupsk, który ciągle pokazuje progres formy.

Teraz kilka słów o najważniejszej grupie wiekowej na tym turnieju, czyli młodzieżowcach (juniorach), na których obecnie jest skoncentrowana uwaga. W turnieju rozegrano największą liczbę pojedynków na ringu olimpijskim, na dużej hali, gdzie walki oglądał niespodziewany gość naszego turnieju, Pan Czesław Ptak. W tej grupie sporą liczbę zawodników przywieźli zawodnicy z Niemiec.

Oto wyniki walk:

49 kg Jakub Słomiński (Wda Świecie) – Michał Łęgowski (Bokser Chojnice) 3-0
52 kg Denis Weber (Frankfurt n/Odrą) – Sebastian Gierada (KSZO Ostrowiec) 2-1
56 kg Paweł Piotrowski (Sokół Piła) – Michał Tobiasz (Champion N. Dwór Maz.) 3-0
60 kg Rafał Pląder (Wisła Kraków) – Dawid Maciejewski (Start Grudziądz) 3-0
81 kg Alex Pilz (PSV Aachen) – Mateusz Kaczmarczyk (Rushh Kielce) 3-0
56 kg Adrian Kowal (Olimp Lublin) – Jarosław Dorociak (Berej Club Lublin) 2-1
56 kg Norbert Borzęcki (Champion N. D. Maz.) – Jakub Szmelter (Zawisza Bydgoszcz) 3-0
60 kg Oskar Matera (Górnik Sosnowiec) – Nassim Gharbi (SC Colonia) 3-0
64 kg Wladimir Frishorger (SC Colonia) – Cezary Łagunionek (Sako Gdańsk) 3-0
64 kg Dawid Suchecki (Wisła Kraków) – Salah Johel (Frankfurt n/Odrą) 3-0
64 kg Eryk Giermak (Garda Chojna) – Silvio Schirle (Frankfurt n/Odrą) 3-0
64 kg Sebastian Konsek (RMKS Rybnik) – Michał Kowalczyk (Sparta Złotów) 3-0
69 kg Sebastian Wiktorzak (Olimp Szczecin) – Jonathan Zumbe (SC Colonia) 2-1
69 kg Mateusz Wodziński (Górnik Sosnowiec) – Alex Ilin (Wismar) 3-0
69 kg Dawid Ławicki (Boks Poznań) – Brian Helwig (Frankfurt n/Odrą) 2-1
75 kg Mateusz Wyględacz (Górnik Sosnowiec) – Konrad Kozłowski (FC Koszalin) 2-1
75 kg Kamil Pawłowski (Victoria Sianów) – Patryk Nowak (Sparta Złotów) TKO 2
75 kg Kamil Januszkiewicz (Cristal Białystok) – Błażej Nowak (UKS SMS Warszawa) 3-0
81 kg Rafał Staszewski (Kontra Elbląg) – Konrad Ziółkowski (Olimp Lublin) TKO 1
91 kg Marcin Skrzypek (Górnik Sosnowiec) – Aleksander Stawirej (Ziętek Brzeziny) 2-1
91 kg Dawid Seńko (Skorpion Szczecin) – Aleksander Celejewski (Radomiak Radom) 2-1

Podsumowując występy juniorów po obozie wytrzymałościowo siłowym mogę być zadowolony z pierwszego startu kontrolnego. Grupa zawodników, którzy będą dalej realizowali przygotowania spisała się dobrze i pokazała, że warto na nich stawiać, choć nie można powiedzieć złego słowa o pozostałych, ponieważ włożyli dużo serca i zapału w realizację programu. Na dziś dzień trzeba jasno sobie powiedzieć, że niektórych jeszcze nie nadszedł właściwy czas, ale przy systematycznej pracy i startach na pewno przyniesie zamierzony efekt w późniejszym terminie.

Podczas zgrupowania oraz startu kontrolnego wybrałem kolejną grupę tym razem już tylko 16 zawodników, którzy będą brali udział w zgrupowaniu wytrzymałościowo szybkościowym w Słubicach oraz w bezpośrednich przygotowaniach startowych do Brandenburg Cup. Podczas tego zgrupowania zaplanowane są już dwa sparingi z reprezentantami Niemiec oraz Litwy przygotowujących się także do wspomnianego turnieju. Na dzień dzisiejszy można być zadowolonym z rywalizacji w kilku kategoriach wagowych, które są bardzo wyrównane i dzięki temu każdego dnia zgrupowania zawodnicy podnoszą swoje umiejętności, wzajemnie się motywując. Wyrównane kategorie, gdzie zawodnicy powinni podnosić swój poziom to wagi z limitem 49 kg, 52 kg, 56 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg i 75 kg, choć w niektórych wagach nieznacznie pojawiają się delikatni liderzy.

Jednak wszystko okaże się podczas konfrontacji sparingowej z zawodnikami  ekip zagranicznych. Zawodnicy są świadomi tego, że nie interesuje nas mistrzostwo własnego podwórka i że dążymy już do sukcesów międzynarodowych, do jakich jest zobligowany reprezentant kraju. Chciałbym podziękować trenerom, którzy pomagali w pracy szkoleniowej z zawodnikami podczas zgrupowania w Szczecinie. Byli tutaj: Artur Barwiński (Górnik Sosnowiec), Jarosław Przygoda (Garda Chojna), Marcin Łęgowski (Bokser Chojnice), Karol Chabros (Skorpion Szczecin) a także Savvas Kokkinos z Champ Boxing Academy na Cyprze – trener  zawodników biorących udział w tygodniowym zgrupowaniu Andreasa Kokkinosa (1997, 69 kg) oraz Michalisa Ioannau (1996, 56 kg), którzy w turnieju także odnieśli zwycięstwa.

Chciałbym także podziękować firmom, które pomogły w organizacji coraz większego turnieju Ziem Nadbałtyckich, który odbył się na dwóch ringach. Są to: EKO-DAN, Green Zone,  Exped, Siemiaszko,  Studio Reklamy Biss, Total Szczecin, Sklep Sportowy Wycisk ul. Krasińskiego 1.

Marcin Stankiewicz

GORDINI I DAVIDE LIDERKAMI WŁOSKIEJ KADRY W MECZU Z POLKAMI

Trener kobiecej reprezentacji Włoch, Emanuele Renzini, któremu w charakterze asystentki pomaga Laura Tosti, powołał 9 zawodniczek na mecz międzypaństwowy z Polską, który odbędzie się 15 lutego w Łomży. Liderkami Włoszek będą wicemistrzyni świata Terry Gordini (51 kg) i aktualna Mistrzyni Unii Europejskiej, Marzia Davide (57 kg).

Z podopiecznymi Pawła Pasiaka zaboksują: Terry Gordini (Gordini Boxe Ravenna, 51 kg), Alessandra Manfredini (Pug. Pavia, 51 kg), Martina Pietrolungo (ASD Boxe Universo, 54 kg), Marzia Davide (Sporting Center, 57 kg), Michela Braga (Celano Boxe, 57 kg), Romina Marenda (CS Esercito, 60 kg), Alessia Mesiano (Parisi Boxe Latina, 60 kg), Valentina Alberti (Dozza Pug. Tranvieri BO, 69 kg) oraz Annalisa Ghilardi (Pug. Livornese, 75 kg).

Przypominamy, że nasza kadra wystąpi niemal w najsilniejszym składzie (brakować będzie jedynie kontuzjowanej Karoliny Graczyk). Dzisiaj w Piątnicy rozpocznie się mini obóz szkoleniowy, na który powołane zostały: Sandra Drabik (KS „Boxing” Kielce, 51 kg), Sandra Brodacka (KS „Skorpion” Szczecin, 51 kg), Martyna Letkiewicz (GUKS „Carbo” Gliwice, 54 kg), Sandra Kruk (KS „Kontra” Elbląg, 57 kg), Aneta Rygielska (KS „Pomorzanin” Toruń, 57 kg), Karolina Michalczuk (KS „Paco” Lublin, 60 kg), Paulina Jakubczyk (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Beata Koroniecka (KS „Hetman” Białystok, 64 kg), Sylwia Maksym (KS „Skorpion” Szczecin, 64 kg), Natalia Hollińska (KS „Skorpion” Szczecin, 69 kg) i Lidia Fidura (GUKS „Carbo” Gliwice, 75 kg).

ANDRZEJ FONFARA: TO NIE JA BĘDĘ LEŻAŁ!

Fonfara146

Tylko kataklizm mógłby sprawić, że planowane na 24 maja w Montrealu starcie Adonis Stevenson – Andrzej Fonfara nie doszłoby do skutku. Polski pięściarz przeczuwa, że pojedynek o mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej nie potrwa pełnego dystansu…

- Podpisał już pan kontrakt na walkę z Adonisem Stevensonem, mistrzem świata WBC wagi półciężkiej?
Andrzej Fonfara: Nie, ale praktycznie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Omawiamy jeszcze pewne kwestie finansowe. Umowę powinienem podpisać lada dzień.

- Negocjacje dotyczą też tego, z kim zwycięzca zmierzy się w następnym pojedynku? Na pewno będzie to Siergiej Kowaliow, mistrz WBO?
AF: Rozmawiamy o tym z telewizją HBO. Czy będzie to Kowaliow? Tak się mówi, ale jak będzie? Nie wiadomo. To jest boks zawodowy. Jeśli wygram, to nadal nie będzie przesądzone, że moim przeciwnikiem zostanie Kowaliow. Jeżeli podpiszę taką klauzulę, to na pewno będę musiał z nim walczyć, jednak na dzień dzisiejszy nie mogę tego potwierdzić.

- Wcześniej mówił pan, że w przypadku pokonania Stevensona realna stanie się konfrontacja z innym Kanadyjczykiem, Jeanem Pascalem.
AF: Tak, Pascal nadal jest brany pod uwagę. Zresztą sam Stevenson mówi, że jeśli pokona mnie, to następny będzie Pascal, który niedawno poradził sobie z Lucianem Bute. A może to ja będę walczył z Pascalem, a nie z Kowaliowem w pierwszej walce po możliwym zwycięstwie? Jednak nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na razie wszystkie myśli koncentruję na Stevensonie. To dla mnie olbrzymia szansa. Jestem ogromnie zmotywowany, będę mocno trenował. Debiut na HBO, starcie z klasowym pięściarzem. Czego chcieć więcej?

- Może jeszcze dobrego zarobku? 325 tysięcy dolarów – tyle wyniesie pańska gaża?
AF: Cyfry mogą się jeszcze trochę zmienić, ale mam nadzieję, że jedynie na wyższe. Stanęło na takiej kwocie, ale negocjujemy większe pieniądze. Ostatecznie wyjdzie więc coś koło tego lub więcej.

- Plan przygotowań jest już gotowy?
AF: Praktycznie tak. Obecnie skupiam się głównie na technice, chcę też wypracować motoryczną podstawę przed głównymi przygotowaniami, które potrwają dziesięć tygodni. Najpierw będę trenował w Chicago, a na trzy, cztery tygodnie przed walką pojadę do górskiego ośrodka w kalifornijskim Big Bear, gdzie stoczę ostatnie sparingi. Do Montrealu udam się prosto stamtąd.

- Adonis Stevenson to nie tylko mistrz federacji WBC, ale i najlepszy pięściarz wagi półciężkiej na świecie, jak twierdzą choćby dziennikarze magazynu „The Ring”?
AF: Na pewno zasługuje na pozycję lidera. W ostatnich walkach był w znakomitej formie, wygrywał przed czasem. Widać, że służy mu zmiana kategorii z superśredniej na półciężką. Z drugiej strony oglądałem nie tylko jego ostatnie pojedynki, ale także wcześniejsze i wiem, że jest do trafienia. Mam w głowie wstępny plan walki, znam jego mocniejsze i słabsze strony. Wiem, jakie akcje mogą okazać się skuteczne przeciwko niemu i powoli zaczynam nad nimi pracować. Oczywiście nie powiem, o jakie konkretnie akcje chodzi, ale przynajmniej mogę zdradzić, że lubię się bić z mańkutami. Nie zapominam też o pracy nad defensywą.

- W którym z trzech wygranych przed czasem pojedynków o tytuł WBC rywal zrobił na panu największe wrażenie?
AF: Chada Dawsona znokautował raczej szczęśliwym uderzeniem niż dzięki wypracowanej akcji. Trafił na moment dekoncentracji rywala. Ten opuścił prawą rękę, Stevenson przymierzył lewą i było po wszystkim. W starciach z Tavorisem Cloudem i Tonym Bellewem udowodnił jednak, że w pełni zasługuje na mistrzostwo i nie można mu nic zarzucić. Aby wygrać, będę musiał pokazać charakter. Potwierdzić, że potrafię walczyć do końca. Postaram się go przełamać. Na ring wyjdę po swoje, jak do walki z każdym poprzednim przeciwnikiem. Nie będzie myśli, że czeka mnie starcie z mistrzem, a więc teoretycznie kimś lepszym.

- Stevensona szanuje pan jako sportowca, a jako człowieka? Nie drażni pana to, że w latach 90. zajmował się stręczycielstwem i odsiedział w więzieniu półtora roku?
AF: To jego prywatne sprawy. Ja do naszej rywalizacji podchodzę wyłącznie sportowo. Muszę go pokonać, bez względu na to, jakim jest i jakim był człowiekiem. Poza tym nikt nie jest święty, a ja nie znam dokładnie jego życiorysu.

- Która walka o mistrzostwo świata wagi półciężkiej z ostatnich lat szczególnie zapadła panu w pamięć?
AF: Postawię na pierwsze starcie Tomka Adamka z Paulem Briggsem z 2005 roku. To była prawdziwa wojna. Dzięki niezłomnemu charakterowi Tomek zdobył tytuł WBC. Mam nadzieję, że powtórzę jego wyczyn i pokonując Stevensona zgarnę ten sam pas.

- Mamy się spodziewać równie wielkiej dramaturgii?
AF: Zobaczymy. Emocji na pewno nie zabraknie, ale mam przeczucie, że w odróżnieniu od tamtej potyczki, moja ze Stevensonem zakończy się przed czasem. Ale to nie ja będę leżał.

- Które atuty mają ułatwić panu pokonanie Stevensona?
AF: Wzrost, zasięg ramion, lewy prosty. Mocno biję z prawej ręki. Obaj przegraliśmy po jednej walce przed czasem (Fonfara w 2008 roku z Derrickiem Findleyem, Stevenson w 2010 roku z Darnellem Boone’em; obaj w 2. rundzie – przyp. red.) i nie wygląda na to, że Stevenson ma tak twardą brodę, że po precyzyjnym trafieniu nie da się go położyć na deski. A przecież ostatniego rywala (Samuela Millera – przyp. red.) znokautowałem lewą ręką. Okazuje się zatem, że w niej też drzemie spora moc.

- 22-tysięczna hala Bell Centre w Montrealu pewnie zapełni się do ostatniego miejsca. Na tym poziomie o pańskie skrępowanie z uwagi na wrogą publiczność chyba nie powinniśmy się obawiać?
AF: Dwadzieścia tysięcy, piętnaście, dziesięć… Dla mnie to żadna różnica. Wyjdę z szatni skupiony i będzie liczyło się tylko to, co wydarzy się w ringu. Zresztą boksowałem już przed dużą publicznością, na przykład w Chicago, gdzie pokonałem Gabriela Campillo lub na gali z udziałem Tomka Adamka w Newark. Co prawda wśród kibiców przeważali wówczas Polacy i nikt na mnie nie gwizdał ani nie buczał, ale zmiana otoczenia nie powinna mieć żadnego znaczenia.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

PRZED MŁODZIEŻOWĄ KADRĄ 10 DNI PIĘŚCIARSKIEJ EDUKACJI W CHINACH

kawecka

Trener młodzieżowej kadry narodowej kobiet Tomasz Różański, jego sztab i zawodniczki odliczają już czas, jaki pozostał im do wylotu na zgrupowanie szkoleniowe do Qian`an (prowincja Hebei) w Chinach, które będzie jednym z najważniejszych etapów przygotowań reprezentantek Polski do udziału w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii oraz Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, które w sierpniu odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

Zaproszenie na wspólne treningi z najlepszymi zawodniczkami Chin w ich głównym ośrodku szkoleniowym, które odbędzie się w dniach 15-25 lutego to efekt doskonałej postawy naszych młodych zawodniczek podczas ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie.

Malkontentom, dla których wyjazd kadry do Azji jest równoznaczny jedynie z odsłanianiem atutów kadry Tomasza Różańskiego, przypominam, że podczas wspomnianych Mistrzostw Świata w Bułgarii Chinki wywalczyły 7 medali, w tym 2 złote, 3 srebrne i 2 brązowe i należały do najlepszych drużyn turnieju.

china_albena

Wspólna praca na sali treningowej i sparingi z takimi zawodniczkami jak m.in. Yuan Yunzi (ur. 16.11.1996 r., młodzieżowa mistrzyni świata wagi z limitem 54 kg – szykująca się do występu w 51 kg), Chang Yuan (ur. 24.06.1997, mistrzyni świata juniorek w 50 kg – w półfinale pokonała przed czasem Agatę Kawecką), Gao Meiling (ur. 06.08.1996, młodzieżowa wicemistrzyni świata w wadze 57 kg – pokonała ją w Albenie Paulina Jakubczyk – aspirująca teraz do startu w wadze 60 kg) oraz Chen Simin (ur. 08.02.1997, wicemistrzyni świata juniorek w 75 kg) to przecież bezcenne doświadczenie dla największych nadziei polskiego boksu olimpijskiego. To bezpośredni kontakt z zupełnie inną szkołą boksu niż ten, który analizowany był podczas niezwykle wartościowego pobytu w mocnej boksersko Irlandii.

Niewykluczone, że w Qian`an pojawią się również wicemistrzyni świata juniorek w wadze z limitem 57 kg, Bao Linying (ur. 01.11.1997), czy Ma Xinyang (ur. 01.03.1997), która podczas dekoracji najlepszych juniorek świata w wadze do 63 kg, stała poniżej Justyny Walaś… Analiza międzynarodowych wyników, jakie w ostatnich latach osiągały Chinki, pokazuje jak szerokimi rezerwami dysponują Azjatki.
china
Boks olimpijski w Chinach przeżywał do niedawna złotą erę, głównie za sprawą znakomitego Zou Shiminga i mimo iż aktualnie występuje on w gronie profesjonałów, nadal jest bardzo popularny. Wśród kobiet najskuteczniejszymi emisariuszkami są aktualna srebrna medalistka Igrzysk Olimpijskich i mistrzyni świata, Ren Cancan (51 kg) oraz zdobywczyni brązowego medalu w Londynie, Li Jinzi (75 kg). Chińczycy od lat tłumnie przychodzą na pięściarskie zawody, gwarantując profesjonalną oprawę zawodów i wzorową frekwencję, co widać było choćby podczas Mistrzostw Świata w Ningbo (2008) i Qinhuangdao (2012).

Jarosław Drozd

NA MARGINESIE NAJBLIŻSZEJ WALKI KOŁODZIEJA: Z CZYM DO HERNANDEZA?

kolodziej1

Trudno być optymistą przed zaplanowaną na 8 marca walką Pawła Kołodzieja z mistrzem świata IBF Yoanem Pablo Hernandezem w Max Schmeling Halle w Berlinie. Zestawienie doskonałej ostatniej walki Hernandeza z Aleksandrem Aleksiejewem zakończonej efektownym nokautem na Rosjaninie i 3 kiepściutkich występów Kołodzieja w 2013 jednoznacznie wskazuje faworyta. Szanse Kołodzieja wyglądają nie tylko gorzej niż szanse Szpilki przed pojedynkiem z Jenningsem, ale chyba nawet gorzej, niż Wawrzyka z Powietkinem. Z drugiej strony, perspektywy Łukasza Janika przed starciem z Olą Afolabim też wyglądały marnie, a Polak mimo porażki pokazał się z dobrej strony.

Porównując bokserskie walory Kołodzieja i Hernandeza na korzyść Polaka przemawia jedynie wzrost (ale zasięg już chyba nie). Na remis ewentualnie można by ocenić siłę fizyczną, odporność na cios, ruchliwość i psychikę (niemiecki Kubańczyk miał ją słabą, ale chyba poprawił). Hernandez ma istotną przewagę w zakresie siły uderzenia, szybkości, techniki (zwłaszcza w ataku) i kondycji. Co powinien więc zrobić nasz pięściarz, żeby uniknąć w Berlinie jednostronnego lania zakończonego egzekucją?

Przede wszystkim powinien dobrze się przygotować do walki życia. Kołodziej z 2013 walczący z Crenzem, Hallem i Ikejim był Kołodziejem najsłabszym od wielu lat. Wolny, niemrawy, nie wyczuwający dystansu miał problemy z rywalami, których powinien szybko znokautować, gdyby tylko dysponował formą z lat 2009-2010 (walki z Callowayem, Krence’em, McClainem). Myślę, że słaba forma Harnasia w ubiegłym roku nie oznaczała jego schyłku jako boksera, ale była efektem niedbalstwa i rozkojarzenia, do jakich doprowadziło go wiele lat bezskutecznego oczekiwania na szansę walki o dużą stawkę. Dobrze przygotowany Paweł Kołodziej nadal nie będzie równorzędnym przeciwnikiem dla Hernandeza, ale nie będzie też ringowym fajtłapą.

Punkt drugi to taktyka nastawiona na wykorzystanie słabych stron rywala. Analizując walki Hernandeza, można odkryć jego piętę Achillesową, którą jest moment przechodzenia do półdystansu w celu przeprowadzenia decydującego ataku na osłabionego i nadwyrężonego przeciwnika. Chcąc skończyć rywala przed czasem, Hernandez zapomina o obronie i staje się wtedy łatwy do trafienia. Wielokrotnie doprowadzało to do sytuacji, w której niespodziewanie szybko z myśliwego stawał się walczącą o przetrwanie zwierzyną. Tak było w jego jedynej przegranej walce z Braithwaite’em. Tak było też w pierwszej walce z Cunninghamem, a także w pojedynku z Rossem. Zakończyły się one wprawdzie zwycięstwami Hernandeza, ale przejściowo przeżywał on kryzys. Dla Kołodzieja ta nawracająca słabość mistrza IBF może być jedyną szansą. Powinien boksować z defensywy (inaczej chyba zresztą nie potrafi) i starać się wciągnąć rywala w pułapkę, udając zranionego. A potem dobrze przycelowana, mocna kontra i niech się dzieje wola nieba.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

EKIPY HUSSARS I GUERREROS ODKRYŁY KARTY NA MECZ WE WŁOCŁAWKU. SĄ ASY…

velazquez

W tabeli grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing ekipa Hussars Poland zajmuje ostatnie miejsce ze stratą 5 punktów do Mexico Guerreros. Nasi zawodnicy jako jedyni nie poznali więc jak dotąd smaku zwycięstwa w meczu. Jedną z ostatnich na to okazji będzie rywalizacja z Meksykanami, która odbędzie się 21 lutego we Włocławku.

Dzisiaj wieczorem poznaliśmy składy obu ekip na tę rywalizację, która zapowiada się niezwykle interesująco, gdyż zarówno Hussars, jak i Guerreros zaprezentują w niej czołowych zawodników.

Jako pierwsi rękawice skrzyżują Dawid Jagodziński (49 kg) i 20-letni Joselito Velzquez Altamirano (rekord w WSB: 1-2). W kolejnej walce zmierzą się Marek Pietruczuk (56 kg) z liczącym 19 lat Brianem Alexisem Gonzalezem Moralesem (1-1), który niedawno sensacyjnie pokonał doświadczonego Azera Gairbeka Germakhanova. Z liderem ekipy meksykańskiej, 24-letnim Juanem Romero (10-5) zaboksuje ambitny Damian Kiwior (64 kg). Z kolei w następnej walce as atutowy „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg) postara sie o kolejne zwycięstwo w lidze, mając za przeciwnika 22-letniego debiutanta, Wenezuelczyka Endri Jose Saavedra Pinto. Mecz zakończy pojedynek Krzysztofa Kowalskiego (91 kg) z Albańczykiem w barwach Guerreros, Christianem Demajem (0-5).

Rywale poważnie traktują eskapadę do dalekiej Polski, licząc na co najmniej trzech swoich zawodników. Zarówno Velzquez Altamirano (na zdjęciu), jak i Gonzalez Morales oraz Romero reprezentowali swój kraj podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Ałmatach. Pierwszy z nich przegrał w 1/16 niejednogłośnie na punkty z późniejszym wicemistrzem świata, Mohammedem Flissi z Algierii, drugi awansował do 1/8 finału i po dwóch zwycięstwach przegrał z Irlandczykiem Michaelem Conlonem, zaś trzeci przegrał w 1/16 swój pierwszy bój z Kanadyjczykiem Yvesem Ulysse.

Wielką niewiadomą jest dla nas sportowy potencjał reprezentanta Wenezueli na ostatnie Mistrzostwa Świata, Saavedry Pinto. W Ałmatach o jakości lidera Wenezuelczyków, Gabriela Maestre przekonał się boleśnie Ireneusz Zakrzewski. Saavedra (boksował w limicie 81 kg) odpadł w pierwszej rundzie eliminacji, ale wylosował wymagającego Ukraińca Oleksandra Ganzulyę. W końcu Demaj, najlepszy od lat pięściarz z Albanii, oprócz boksowania z odwrotnej pozycji, charakteryzuje się niezwykle ofensywnym stylem walki, o czym przekonał się w ub. sezonie Sergiej Kuzmin. Christian kocha ofensywę zupełnie jak …Kowalski. To może być bardzo efektowna ringowa wojna.

CZY KUBAŃCZYK ZOSTANIE MISTRZEM EUROPY?

To z pozoru absurdalne pytanie może okazać się …prorocze w kontekście wyboru drugiej ojczyzny przez Lorenzo Sotomayora Kollazo. Wspomniany Kubańczyk rodem z Pinar del Rio, m.in. brązowy medalista krajowego czempionatu w 2012 roku, od lat bezskutecznie dobijający się kadry narodowej swojego kraju, jesienią ub. roku przyjął obywatelstwo Azerbejdżanu.

Decydujący wpływ na decyzję Lorenzo miał kubański szkoleniowiec, Martinesin Lazaro Jimenez, który od lat pracuje w czołowym azerskim klubie bokserskim z miasta Gabala. Skuszony atrakcyjną (sportowo i finansowo) propozycją Azerów Sotomayor, natychmiast otrzymał szansę debiutu w reprezentacji nowej ojczyzny podczas mocno obsadzonego turnieju World Cup of Petroleum Countries, który pod koniec grudnia odbył się w syberyjskim mieście Khanty-Mansiysk. Boksujący w limicie 64 kg Lorenzo dotarł w nim aż do finału, gdzie jednogłośnie na punkty uległ Rosjaninowi Grigorijowi Lizunenko.

31 stycznia 2014 roku w Baku Lorenzo Sotomayor wykonał kolejny krok w kierunku azerskiej kadry narodowej na najważniejsze w tym roku starty, zdobywając złoty medal Mistrzostw Azerbejdżanu i jest na dobrej drodze, by walczyć w tym roku o Mistrzostw Europy. Przeszkodą do realizacji tego celu mogą być jednak jego kłopoty zdrowotne, o których po turnieju mistrzowskim wspominał trener azerskiej kadry, Nariman Abdullaev.

- Czy Sotomayor będzie pewniakiem w kadrze? O awans do naszej drużyny narodowej jest bardzo trudno i trzeba naprawdę mocno na to zapracować – powiedział wspomniany trener.

DO STARTU W GP ZGŁOSZONO 114 ZAWODNIKÓW. NA CZELE LISTY GARDZIELIK, SZWEDOWICZ, JAKUBOWSKI…

perczynski02

Mistrz Polski seniorów wagi średniej (75 kg), Kamil Gardzielik, jego finałowy rywal z 84. krajowego czempionatu w Zawierciu i złoty medalista do lat 23, Arkadiusz Szwedowicz oraz aktualny mistrz kraju do lat 23 wagi ciężkiej (91 kg) Igor Jakubowski to najbardziej rozpoznawalne nazwiska uczestników I Turnieju Grand Prix PZB w Nowej Dębie.

W pierwszym wielkim ogólnopolskim turnieju wystąpi także m.in. czterech aktualnych brązowych medalistów Mistrzostw Polski seniorów: Daniel Tarka (49 kg), Daniel Żaboklicki, Tomasz Resól (obaj 56 kg) i Paweł Michalik (75 kg), dwóch wicemistrzów Polski do lat 23 – Rafał Perczyński (69 kg – na zdjęciu) i Marcin Śnitko (+91 kg) oraz brązowy medalista tego turnieju i zarazem reprezentant Polski, Maciej Jóźwik (52 kg), inni brązowi medaliści – Mariusz Sieroń (tym razem wystąpi w limicie 49 kg), Piotr Kęcik (49 kg), Denis Grzesiak i Tomasz Smerdel (obaj 56 kg), Damian Falecki (69 kg) oraz znany z ciekawego debiutu w zawodowej lidze WSB, Kasjusz Życiński (81 kg).

Po raz pierwszy w seniorskim gronie zaboksują także ubiegłoroczni Młodzieżowi Mistrzowie Polski – Karol Kostka, Damian Adamiec (obaj wystąpią w limicie 64 kg) i Mateusz Trybuch (tym razem w 91 kg), srebrni medaliści – Patryk Waleszczak i Łukasz Niemczyk (obaj 60 kg) oraz brązowi – Szymon Hamerski (75 kg) i Karol Krokos (91 kg).

Dotąd potwierdzono start 114 zawodników z 48 klubów, ale być może w ostatniej chwili pojawią się jeszcze jakieś znane nazwiska, gdyż lista startowa jest uaktualniana (część zgłoszeń potwierdzana była telefonicznie lub poprzez SMS). Ostateczne zestawienie poznamy na konferencji technicznej i losowaniu, które odbędzie się 13 lutego (czwartek).

BUKARESZT, ANAPA I ZAGRZEB ORGANIZATORAMI TEGOROCZNYCH MISTRZOSTW EUROPY

Europejska Konfederacja Boksu (EUBC) oficjalnie zatwierdziła organizatorów trzech tegorocznych turniejów o Mistrzostwo Europy. Najlepsze seniorki będą rywalizowały w dniach od 30 maja do 8 czerwca w Bukareszcie (Rumunia), juniorzy (dawniej zwani kadetami) w I połowie września w Anapie (Rosja), a młodzieżowcy (youth) w drugiej połowie października w Zagrzebiu (Chorwacja).

Cały czas czekamy na informację o tym gdzie odbędą się Mistrzostwa Starego Kontynentu grup młodzieżowych i juniorskich kobiet oraz Mistrzostw Unii Europejskiej seniorów (elite) i młodzików.

WĘGRZY I KAZACHOWIE NAJLEPSI W 58. MEMORIALE ISTVANA BOCSKAIA

Zwycięstwami po trzech pięściarzy z Węgier i Kazachstanu, dwóch Rosjan i po jednym zawodniku z Indii oraz Włoch zakończył się w Debreczynie 58. Memoriał Istvana Bocskaia. Jak już wcześniej pisaliśmy, tegoroczna edycja turnieju, mającego dotąd bardzo dobrą renomę nie tylko w Europie, była mniej okazała z uwagi na start niewielu zawodników ze światowej czołówki. W porównaniu z rokiem ubiegłym zabrakło m.in. ekip z Chin, czy Anglii, a reprezentacje Kazachstanu i Rosji przywiozły tym razem mocno rezerwowe składy.

Ostatecznie w Debreczynie zaboksowało 106 zawodników z 18 państw (zgłoszono 143 z 21 krajów), w tym trzech reprezentantów Polski. Do strefy medalowej dotarł jedynie Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), przegrywając w półfinale z najlepszym zawodnikiem gospodarzy, Zoltanem Harcsą. Zwycięzcy pozostałych dwóch naszych pięściarzy – Mateusza Tryca (81 kg) i Rogera Hryniuka (+91 kg) – odpadli w półfinałach. Analizując turniejowe wyniki próżno jest znaleźć większe niespodzianki.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 kg     Laishram Devender Singh (Indie) – Erzhan Zhomart (Kazachstan)     3-0
52 kg     Adilet Kurmetov (Kazachstan) – Manuel Cappai (Włochy)     2-1
56 kg     Erzhan Ordabayev (Kazachstan) – Viktor Galos (Węgry)     3-0
60 kg     Miklos Varga (Węgry -na zdjęciu) – Roland Galos (Węgry)     WO.
64 kg     Aslanbek Shymbergenov (Kazachstan) – Manoj Kumar (Indie)     3-0
69 kg     Zsolt Daranyi (Węgry) – Tamerlan Magamedov (Rosja)     2-1
75 kg     Zoltan Harcsa (Węgry) – Imre Bugyik (Węgry)     3-0
81 kg     Rasul Gadzhimagomedov (Rosja) – Nurdaulet Zharmanov (Kazachstan)     2-1
91 kg     Fabio Turchi (Włochy) – Erik Tlkanec (Słowacja)     2-1
+91 kg     Sergey Egorov (Rosja) – Istvan Bernath (Węgry)     3-0

Nagroda dla najlepszego zawodnika z Węgier: Zoltan Harcsa

Nagroda dla najlepszego zagranicznego zawodnika: Aslanbek Shymbergenov

CZY W PRZYSZŁYM SEZONIE LIGI WSB BĘDĄ DWIE GRUPY ŚMIERCI? WIERZĘ, ŻE TAK…

W tym samym terminie co 58. Memoriał Istvana Bocksaia odbyła się 8. kolejka spotkań zawodowej ligi World Series of Boxing. Kiedy przeanalizujemy obsadę turnieju w Debreczynie, zauważymy, że tym razem na jego starcie stanęło niewielu zawodników z tzw. światowego topu. Moim zdaniem decydujący wpływ miała na to rosnąca siła WSB, która skupia dzisiaj niemal wszystkich najlepszych przedstawicieli boksu olimpijskiego. Dzisiaj World Series of Boxing – poza Mistrzostwami Świata – jest najważniejszą imprezą firmowaną przez AIBA i jedyną w swoim rodzaju na świecie ze względu na swoją formułę.

W miniony weekend przez ringi WSB przewinęło się wielu doskonałych zawodników, których znamy z boksu olimpijskiego i stale pojawiają się nowe nazwiska, jak np. Bogdan Juratoni, czy Gabriel Maestre. Co więcej liga WSB kreuje nowe światowe gwiazdy, jak chociażby wczoraj 19-latków Anthony Chacona (USA KnockOut), który pokonał przed czasem wicemistrza świata Mohammeda Flissi, czy Lindolfo Delgado (Mexico Guerreros) – niespodziewanego zwycięzcę Samata Bashenova.

W związku z tym, mimo serii ośmiu porażek, wydaje się, że występy Hussars Poland w zawodowej lidze mają sens. Nie ma dla nich zresztą alternatywy, gdyż w Debreczynie wystąpiło zaledwie trzech Polaków, a do Bułgarii nie pojedzie ani jeden. Turniej Grand Prix PZB w Nowej Dębie, w którym wystąpi 101 zawodników będzie dopiero pierwszym w tym roku ogólnopolskim sprawdzianem dla krajowej czołówki i jej zaplecza. Czas ucieka…

Informacja o nowych zasadach kwalifikacji do turnieju pięściarskiego Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro zdaje się potwierdzać tezę o stale rosnącym znaczeniu rozgrywek WSB w wielkiej rodzinie boksu olimpijskiego. Potwierdza to wytyczona przez AIBA ścieżka kwalifikacyjna dla uczestników ligi, dająca szansę zdobycia przez nich aż 43 paszportów do Rio. Nie zdziwię się zatem, że w przyszłym sezonie w World Series of Boxing będziemy mówić o nowych zespołach i dwóch grupach „śmierci”, bo poziom startujących ekip będzie z pewnością wyższy i o zwycięstwa będzie niezwykle trudno. Rezygnacja ze startu w lidze WSB – moim zdaniem – zepchnie naszych pięściarzy na absolutny margines i sprawi, że nasze kontakty międzynarodowe sprowadzą się do sporadycznych walk z przeciętnymi dublerami europejskiej i światowej elity.    

Tymczasem wczoraj oglądaliśmy dwa mecze w naszej grupie. Poza rywalizacją „Husarii” z Baku Fires, w Meksyku miejscowi Guerreros byli krok od pokonania ubiegłorocznych mistrzów ligi, Astana Arlans Kazakhstan, ulegając ostatecznie gościom 2-3. Po dwóch pojedynkach pachniało niespodzianką, gdyż swoje walki wygrali Elias Emigio (52 kg) i Lindolfo Garcia Garza (60 kg). Pierwszy z nich w 3. starciu rozmontował obronę Mirasa Zhakupova, wygrywając przez TKO, zaś drugi sensacyjnie – choć niejednogłośnie – uporał się z Samatem Bashenovem. Punktem zwrotnym meczu była bezdyskusyjna wygrana debiutanta Manata Omerzakova (69 kg) z liderem Guerreros, Marvinem Cabrerą. Resztę załatwili dwaj chorwaccy „najemnicy” – do remisu doprowadził Hrvoje Sep (81 kg) punktując wysoko Petru Ciobanu, a mecz zakończył efektowną czasówką Filip Hrgovic, rozbijając Renata Rahimova w 2. starciu przez TKO.

wsb_8

SROMOTNA KLĘSKA „HUSARII” W AZERBEJDŻANIE

polski_fires

Pięściarze Hussars Poland otrzymali dzisiaj w azerskim mieście Guba kolejną surową lekcję nowoczesnego boksu olimpijskiego. Mimo ambitnej postawy naszych liderów – Mateusza Polskiego (60 kg) i Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) – „Husaria” nie zdobyła zdobyć choćby punktu, przegrywając bezapelacyjnie 0-5. Niestety jedynie wspomniani dwaj pięściarze potrafili stawić czoła rezerwowym zawodnikom Baku Fires. Zawodnik z Karlina przegrał z Magomedrashidem Jabrailovem 0-3 (47-48 i dwukrotnie 46-49), zaś podopieczny Rafała Janika nie sprostał 0-3 (trzy razy 46-49) Kamilowi Akhmedovowi.

Pozostali nasi pięściarze stanowili tło dla Azerów, przegrywając sromotnie swoje pojedynki. Mariusz Koch (49 kg) uległ 0-3 (42-50, 41-50 i 43-50) Muradowi Rabadanovowi, Piotr Podłucki (81 kg) by zdecydowanie gorszy 0-3 (dwa razy 45-50 i 42-50) od Teymura Mammadova, zaś Arkadiusz Toborek (+91 kg) w 1 minucie i 53 sekundzie 2. starcia walki z Arslanbekiem Makhmudovem przegrał przez TKO.

Po 8. kolejce rozgrywek ligi World Series of Boxing nasi pięściarze nadal zajmują ostatnie miejsce, tracąc do znajdujących się na 5. miejscu Mexico Guerreros już 5 punktów. Azerowie awansowali na 3. lokatę, wyprzedzając Russian Boxing Team. Na czele bez zmian – Cuba Domadores i Astana Arlans Kazakhstan.

WIELKI SUKCES KAMILA ŁASZCZYKA. SZYBKA „ROBOTA” PATRYKA SZYMAŃSKIEGO

laszczyk027

Najważniejsze zwycięstwo w karierze zanotował minionej nocy na ringu w UIC Pavilion w Chicago młodziutki Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO), który pokonał wyraźnie dawnego pretendenta do tytułu mistrzowskiego Daniela Diaza (20-6-1, 14 KO). Nasz rodak doskonale rozpoczął pojedynek, rzucają rywala prawym prostym na deski. Zresztą akcja bezpośrednim prawym była najczęściej używaną techniką Polaka, dziurawiącą gardę pięściarza z Nikaragui. Łaszczyk na moment znalazł się w tarapatach w czwartym starciu, lecz szybko z nich wyszedł i sam zaatakował. W ostatnich minutach wydłużył dystans, znów przycelował kilkoma ładnymi akcjami, czym przypieczętował swój sukces. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali zwycięstwo Kamila 78:73 oraz dwukrotnie 79:72.

W ślady swojego kolegi z Global Boxing kilkadziesiąt minut później w Chicago poszedł również Patryk Szymański (10-0, 5 KO), dopisując do swojego rekordu jubileuszowe, efektowne zwycięstwo. Balansujący na granicy kategorii junior średniej Polak nie miał najmniejszych problemów z odniesieniem wygranej i już w drugiej rundzie zastopował Daniela Hicksa (5-5, 3 KO).

bokser.org

POKAZ TECHNICZNEGO BOKSU W WALCE SZWEDOWICZA Z HARCSĄ. FINAŁY BEZ POLAKÓW

Wicemistrz Polski seniorów, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) stoczył dzisiaj w Debreczynie bardzo dobry pojedynek z faworytem gospodarzy, Zoltanem Harcsą (75 kg – na zdjęciu), ale jego ambicja i momentami bardzo wyrównana szermierka na pięści nie przyniosły mu jeszcze zwycięstwa nad tym młodym, ale już bardzo doświadczonym rywalem.

Pięściarz Skorpiona Szczecin i jego rywal dali kibicom pokaz pięknego, technicznego boksu, po zakończeniu którego miejscowi kibice bardzo długo i głośno oklaskiwali obu pięściarzy. Sędziowie zgodnie (3-0) orzekli, że zwycięzcą pojedynku był Harcsa, który jutro stanie przed szansą powtórzenia swojego sukcesu z 2013 roku, kiedy to wygrał turniej w Debreczynie, w pokonanym polu zostawiając m.in. doskonałego Rosjanina Artema Chebotareva.

Tak, więc nasza trzyosobowa ekipa wróci z 58. Memoriału Istvana Bocskaia z brązowym medalem Arkadiusza oraz z bilansem dwóch zwycięstw i trzech porażek.

AZEROWIE ZMIENILI SKŁAD. Z „HUSARIĄ” NIE WYSTĄPI MISTRZ ŚWIATA

BAKU_HUSSARS

Podczas zakończonej niedawno w azerskim mieście Guba ceremonii ważenia przed jutrzejszym meczem pomiędzy miejscowym zespołem Azerbaijan Baku Fires a Hussars Poland okazało się, że w ekipie gospodarzy doszło do jednej, ale bardzo istotnej zmiany.

Rywalem Arkadiusza Toborka (+91 kg) nie będzie anonsowany dotąd mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov, tylko 23-letni Arslanbek Makhmudov, który w lidze WSB stoczył 6 walk, z których 3 wygrał i tyleż samo przegrał.

Azer zadebiutował w rozgrywkach w sezonie 2010/2011 w barwach Moscow Kremlin Bears, w kolejnym boksował dla Dynama Moskwa i po rocznej przerwie wrócił do WSB jako zawodnik Baku Fires. W bieżącym sezonie boksował tylko raz, rozbijając przez TKO w 1. starciu Uzbeka Renata Rahimova z Mexico Guerreros.

ALEKSANDER MACIEJOWSKI: TO BYŁ BARDZO OWOCNY CZAS

justyna_trener

Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie, to główny cel, który przyświeca w tym roku działaniom Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej. Justyna Walaś, przygotowując się do tej prestiżowej imprezy, została objęta opieką Fundacji Global Boxing oraz specjalnym tokiem treningowym. Po Mistrzostwach Świata i okresie roztrenowania pierwszym etapem było nabieranie formy pod okiem specjalistów z firmy „Zmień swoje ciało”. Kolejny etap, na który Justyna czekała z niecierpliwością, to szkolenie pod okiem Mariusza Kołodzieja w Global Boxing Gym w North Bergen.

Plan treningu był taki, że pierwszy tydzień rozpoczniemy od treningu techniki bokserskiej, a w drugiej części mieliśmy rozpocząć sparingi. Na miejscu jednak plan został zweryfikowany i już trzeciego dnia pobytu Justyna rozpoczęła sparingi. W ringu miała okazję wymiany doświadczeń z seniorkami trenującymi w Global Boxing. Sparingi z nimi trwały od 4 do 6 rund. Justyna radziła sobie bardzo dobrze, choć widać było, że odpoczynek od boksu, który trwał 2 miesiące skutkował na brakiem dynamiki, czy szybkości. Ale to jeszcze nie czas, aby martwić się o postawę lub formę w ringu.
globalgym01
Wiele pochlebnych i cennych uwag przekazał nam podpatrujący z boku sparingi Justyny – Lenny DeJesus, który jako trener pracował z takimi sławnymi pięściarzami jak Roberto Duran, Hector Camacho, Wilfredo Gomez, Wilfredo Benitez, a ostatnio Joel Casamayor i Manny Pacquiao. Prawie przy każdym sparingu obecny był i bacznie przypatrywał się sam szef Global Boxing, Mariusz Kołodziej, który nie ukrywał zadowolenia, że „mała”, bo w ten sposób zwracał się do Justyny, tak dobrze radzi sobie ze starszymi koleżankami.

Podczas dwutygodniowego pobytu w New Jersey, Justyna miała również okazję stoczyć sparing z Kevinem Asmatem, amatorskim mistrzem Golden Gloves, którego trenerem jest Aurelio Toyo. Ten kubański szkoleniowiec przeprowadził trening także z Justyną. Po tarczy z nim Justyna była naprawdę zmęczona, ale bardzo zadowolona ze sposobu przeprowadzonego treningu.
globalgym04
Wiele cennych uwag i wskazówek dotyczących pracy szkoleniowej, jak również kontuzji w boksie, usłyszeliśmy od Piotrka Wilczewskiego, przebywającego w GB wraz zawodnikami: Kamilem Łaszczykiem i Patrykiem Szymańskim, przygotowującymi się do gali w Chicago. Przed Kamilem, notowanym na trzecim miejscu wagi piórkowej w rankingu WBO, to największe wyzwanie w jego dotychczasowej karierze na zawodowym ringu. Jego rywalem będzie Daniel Diaz.

W czasie pobytu w Global Boxing Gym mieliśmy wiele okazji obserwowania przy pracy i wymiany doświadczeń z uznanymi na świecie szkoleniowcami. Liczyliśmy na trening z Jamesem Ali Bashirem, jednak, ze względu na swoje obowiązki, był on praktycznie nieobecny. W ostatnich dniach pobytu w GB udało nam się jednak podpatrzeć trening Jamesa z jego zawodnikami: braćmi Deanem i Scotty`m Burell. Zauważyliśmy, że on także przypatrywał się sparingowi Justyny, a po treningu chwalił ją za technikę, którą prezentowała w ringu. To był bardzo owocny czas, który został wykorzystany optymalnie.
globalgym
Warunki jakie miała do dyspozycji Justynka, póki co nie są osiągalne dla nas w Tarnowie. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Fundacji Global Boxing, a w szczególności Prezesowi Mariuszowi Kołodziejowi za gościnę i możliwość skorzystania z bazy Global Boxing i wiedzy pracujących tam trenerów.

Aleksander Maciejowski

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: CZOŁÓWKĘ KADRY OCENIAM NA DOBRY Z PLUSEM

Maciejowski

Jesteśmy po kolejnym zgrupowaniu, tym razem w Sokółce, gdzie pracowaliśmy nad przygotowaniem siłowym i wytrzymałościowym. Myślę, że zgrupowanie możemy zaliczyć do udanych, bo oprócz drobnej kontuzji Karoliny Graczyk, przez którą nie mogła ona sparować i kilku drobnych przeziębień zrealizowaliśmy wszystkie planowane zadania.

Dzięki uprzejmości Tomka Potapczyka i jego klubu UKS Boxing Sokółka mieliśmy do dyspozycji trzy hale sportowe, pływalnię i salę specjalistyczną z ringiem. Oprócz mrozu chyba nic nie przeszkadzało dziewczynom. Pracowały ambitnie i na małej sali w niedużej grupie mogliśmy przyjrzeć się dokładniej każdej z nich oraz zwrócić uwagę na masę różnych błędów, zarówno w technice boksowania, jak i przy wykonywaniu innych zadań. Nie ma co tu kolorować i mówić, że wszystko jest super, bo problemów i pracy mamy dużo.
kadra003
Dziewczyny chętnie sparowały z chłopakami z Sokółki i Suwałk, którzy mają już doświadczenie ringowe. Mieliśmy ich do dyspozycji kilkunastu, w tym medalistów mistrzostw kraju oraz najlepszych zawodników z naszego województwa, np. Karola Krokosa, Adriana Jachimowicza, Daniela Miszkiewicza, Macieja Gnozę, Karola Woronowicza czy Krystiana Taudula. Jestem przekonany, że jedna, jak i druga strona wyniosła ze wspólnych walk wiele dobrego. Dziewczyny pokazały chłopakom charakter i za wszelką cenę chciały wygrać każde starcie. Z kolei niewygodni chłopcy, szybko poruszający się na nogach, byli dość dobrymi sparingpartnerami dla dziewczyn, które preferują ofensywny boks w linii, co zresztą za wszelką cenę muszę wyeliminować. Chłopcy starali się boksować luźno i lekko, co nie zawsze im wychodziło i niektóre rundy wyglądały jak ringowe wojny na wysokim poziomie sportowym.

kadra002

Na swój koszt przyjechała do nas także aktualna wicemistrzyni kraju Żaneta Cieśla, która stawia na boks (jest także cenioną kick-bokserką – przyp. JD). Im więcej dobrych zawodniczek na zgrupowaniu, tym lepiej. Widzę w większości dziewczyn ogromną determinację, a te które angażowały się na pół gwizdka odpoczną na jakiś czas od kadry. Na pewno otrzymają czas na przemyślenia.

Podoba mi się, że Lidia Fidura, którą krytykowałem w ostatnim wpisie, wraca powoli do siebie. Widać w niej już tą sportową złość, bo to, co reprezentowała na pierwszym zgrupowaniu lekko mnie zszokowało. We wtorek  spotkałem się w Warszawie z pierwszym trenerem klubu Carbo Gliwice, Henrykiem Wilkiem, by omówić sytuację Lidii, jak i propozycji prowadzenia jej poza kadrą i myślę, że zacznie ona boksować tak, jak ja i ona byśmy tego chcieli. Takie spotkania w cztery oczy z władzami klubów są ważne, bo obieramy w ten sposób wspólny front, a nie jak to zwykle bywało każdy grał swoje skrzypce, a poziom zawodniczek bywał marny.
kadra_001
Czołówkę kadry oceniam na ocenę dobrą z plusem. Po tym tygodniu pracy wszystkie zaczynają szukać czegoś nowego w swoim stylu boksowania. Powtarzam przy tym, że nie chcę nikogo przestawiać, ale prawda jest taka, że zawodniczki mają ubogi repertuar zachowań w ringu, słabą obronę, w ataku bywają ograniczone i że „leży” praca nóg. Kiedy słyszę ich opinie, że np. „ja tak zawsze boksuję”, to podnosi mi się ciśnienie…

kadra004

Na szczęście dziewczyny rozumieją konieczność ciągłej edukacji. Pomaga mi w tym psycholog sportu Ola Zienowicz, która otwiera ich umysły na naukę i chęć poszukania wiedzy, poznawania swoich mocnych i słabych stron. Cieszy mnie kiedy widzę zaangażowanie starszych kadrowiczek w zajęcia z Olą. Wcześniej broniły się przed zajęciami z psychologiem rękoma i nogami, a dzisiaj uczestniczą w nich uśmiechnięte i to jest kolejny element, z którego jestem zadowolony.

Pochwalić chcę wszystkie ale w szczególności zaimponowała mi młodziutka Aneta Rygielska, która wkomponowała się w drużynę i nie odstawała w niczym od starszych koleżanek. Mam nadzieję, że dziewczyny, doceniając sportową klasę, przyjmą ją w naturalny sposób do drużyny. Aneta zasługuje na pochwałę za całokształt wykonanej pracy. Nie widzę u niej blokady, czy jakichkolwiek hamulców, ale też wiem, że wprowadzać ją do seniorskiego boksu należy delikatnie i mądrze.
kadra_grupa
Mecz z Włoszkami rozegramy 15 lutego (w sobotę wieczorem), zaś w piątek o godz. 14.00  odbędziemy sparingi, po których ustalę ostateczny skład. Do Łomży przyjadą Angelika Grońska, Sandra Brodacka, Sandra Drabik, Karolina Michalczuk, Sandra Kruk, Aneta Rygielska, Paulina Jakubczyk, Sylwia Maksym, Beata Koroniecka, Natalia Hollińska i Lidia Fidura. Jak wspomniałem Karolina Graczyk jest kontuzjowana, więc nie wystąpi w meczu, choć prawie normalnie już trenuje ale nie chcemy ryzykować poważniejszej kontuzji przed Mistrzostwami Polski, gdzie ma być gotowa w 100%, więc możliwe, że do tego towarzystwa dołączy Martyna Letkiewicz lub inna zawodniczka.

Które ostatecznie wystąpią w oficjalnym meczu i w jakich kategoriach wagowych zadecyduję 14 lutego, bo niektóre zawodniczki spokojnie mogą wystąpić w dwóch limitach wagowych. Dodam, że Włosi przywiozą pięściarki w wagach 48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg (dwie), 60 kg (dwie), 64 kg, 69 kg i 75 kg.

Okres startowy dopiero przed nami, ale bardzo chcemy wygrać ten mecz, więc zrobimy na pewno wszystko na co nas dzisiaj stać. Dziewczyny potrzebują takich spotkań i cieszę się, że dzięki uprzejmości mojego kolegi, Zbigniewa Małaszewskiego z klubu Tiger Łomża mecz dojdzie do skutku. A że Włoszki są nieprzewidywalną i niewygodną drużyną, tym bardziej takie przetarcie jest wskazane.

Paweł Pasiak, Suwałki, 6 lutego 2014 roku

TYLKO ARKADIUSZ SZWEDOWICZ WALCZY DALEJ W DEBRECZYNIE

ozb

Po drugim dniu rozgrywanego w Debreczynie 58. Memoriału Istvana Bocskaia, w turnieju pozostał jedynie Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), który dzisiaj w pięknym stylu pokonał przez TKO w 3. starciu Jere Jokinena z Finlandii.

Niestety kolejnej przeszkody nie pokonał Mateusz Tryc (81 kg). Pięściarz Feniksa Warszawa i niemieckiego BC Straubing e.V. przegrał na punkty po wyrównanym pojedynku z Hindusem Sangwanem Sumitem. Dodajmy przy okazji, że zwycięzca Mateusza mimo zaledwie 21 lat nie jest nowicjuszem. Brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, gdzie w pierwszym pojedynku uległ doskonałemu Brazylijczykowi, Yamaguchiemu Falcao, a w ub. roku z powodzeniem występował w Mistrzostwach Świata w Ałmatach. Po wygraniu dwóch pojedynków przegrał tam w walce o medal z Kazachem Adiletem Niyazimbetovem. Co ciekawe oprócz boksu uprawia także zapasy w stylu klasycznym.

Jutro Arkadiusz Szwedowicz zmierzy się z jednym z najlepszych aktualnie węgierskich pięściarzy, niespełna 22-letnim Zoltanem Harcsą, który w 2012 po wygraniu dwóch pojedynków, przegrał (10-14) dopiero ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Londynie z Brazylijczykiem Esquiva Falcao. W ubiegłym roku Harcsa zdobył ponadto brązowy medal Mistrzostw Europy w Mińsku, przegrywając nieszczęśliwie na skutek kontuzji z Rumunem Bogdanem Juratonim. W 2011 roku podczas Mistrzostw Europy w Ankarze Węgier pokonał w eliminacjach na punkty Tomasza Jabłońskiego, ale przegrał kolejny pojedynek.

ALEKSANDER MACIEJOWSKI PODSUMOWUJE POBYT W GLOBAL BOXING GYM

GLOBAL_JUSTYNA

Jak już informowaliśmy, w dniach od 17 stycznia do 3 lutego, Justyna Walaś – mistrzyni świata juniorek, zawodniczka Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej, przebywała wraz z trenerem Aleksandrem Maciejowskim w Stanach Zjednoczonych. Fundacja Global Boxing, dzięki której ten wyjazd doszedł do skutku, zadbała o każdy szczegół wizyty. Począwszy od kwestii formalnych, poprzez zorganizowanie całego obozu treningowego, udostępnienie obiektów Global Boxing Gym, pomoc kadry trenerskiej, aż po organizowanie czasu wolnego – nad wszystkim osobiście czuwał Prezes Fundacji, Mariusz Kołodziej.

- Wszyscy w Global Boxing Gym dbali o to, byśmy czuli się dobrze ugoszczeni. Pan Mariusz, nie tylko sfinansował nam podróż, pobyt w Stanach, ale w ramach kieszonkowego otrzymaliśmy fundusze, które przeznaczyliśmy na drobne wydatki i zakupy. Atmosfera w Global Boxing była bardzo przyjacielska, a wręcz rodzinna, co nie przeszkadzało profesjonalnym treningom, bym odpowiednio mogła przygotować się do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich – wspomina Justyna Walaś, a jej trener dodaje:

- Praca ze szkoleniowcami Global Boxing była bardzo owocna nie tylko dla Justyny. Także ja miałem okazję podejrzeć ciekawe rozwiązania od bardziej utytułowanych kolegów, i doświadczyć pracy trenera osobistego na własnej skórze.

Ale pobyt w Stanach, to nie tylko praca. Zarówno trener Maciejowski jak i Justyna, obchodzili w tym czasie swoje urodziny. W związku z tak podniosłą okazją, delegacja Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej została zaproszona na galę boksu zawodowego do Atlantic City, gdzie Mariusz Kołodziej zapoznał gości z Tarnowa z przedstawicielami branży sportowej i biznesowej, którzy są miłośnikami boksu i od lat zajmują się tą dyscypliną sportu w Stanach. W czasie tych rozmów szef Global Boxing zadeklarował, że ma w planach otwarcie kolejnej filii Global Boxing w Polsce, a dokładnie w Tarnowie i to właśnie trener Aleksander Maciejowski będzie nią kierował.

- Na każdym kroku czuję niebywały szacunek jakim darzy mnie Pan Mariusz – kontynuuje relację trener Aleksander Maciejowski. – Dopiero z jego strony poczułem się w pełni doceniony za ciężką pracę, jaką włożyłem w wytrenowanie mistrzyni świata. To on osobiście pofatygował się do Tarnowa by wręczyć Justynie pas Global Boxing i on zadbał o to by obecny wyjazd doszedł do skutku i był dla nas jak najbardziej efektywny. Pukam od drzwi do drzwi, by znaleźć fundusze dla dzieci i cieszę się, że znajdują się prawdziwi sympatycy boksu, którzy widzą w działalności Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej potencjał i chcą wraz z nami organizować bezpłatne zajęcia sportowe dla dzieciaków umożliwiając im lepszy start życiowy. Jestem zadowolony z przychylności tarnowskich urzędników, którzy wspierają naszą działalność dotacjami i mamy nadzieję, że będziemy mogli liczyć na pomoc z ich strony także w realizacji Global Boxing w Tarnowie – zakończył szkoleniowiec TSB.

Mamy nadzieję, że zarówno miasto jak i prywatni przedsiębiorcy pomogą w realizacji tego polsko-amerykańskiego projektu, który niewątpliwie wpłynie na rozwój regionu i przysporzy korzyści samym tarnowianom.Następna wizyta trenera Aleksandra Maciejowskiego z Mistrzynią Świata Justyną Walaś w USA już w maju.

KADRA MŁODZIEŻOWA PRZEZ ZGRUPOWANIE W SŁUBICACH DO FRANKFURTU

Brandenburg_Cup

Międzynarodowy turniej „Brandenburg Cup” we Frankfurcie nad Odrą, rozgrywany od 1996 roku, jest jedną z najważniejszych imprez, w których rywalizują najlepsi młodzieżowcy świata. Tradycją jest również start w tej imprezie reprezentantów Polski. Biało-czerwoni wygrywali dotąd we Frankfurcie pięciokrotnie – Marcin Bombik (w 1996 roku), Sławomir Malinowski (1998), Andrzej Nowosada (2000), Dawid Jagodziński (2011) i Patryk Szymański (2011).

W tym roku, w dniach od 26 lutego do 2 marca, o Puchar Brandenburgii powalczą także podopieczni trenera młodzieżowej kadry narodowej, Marcina Stankiewicza, którego wspierać będzie w charakterze asystenta Grzegorz Nowaczek z RUSHH Kielce.

Zanim jednak młodzi polscy pięściarze pojadą do Frankfurtu, odbędą w dniach od 17 do 26 lutego zgrupowanie szkoleniowe w Słubicach, na które powołani zostali następujący zawodnicy: Jakub Słomiński (Wda Świecie, 49 kg), Sebastian Gierada (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, 52 kg), Adrian Kowal (KS Olimp Lublin, 52 kg), Norbert Borzęcki (KS Champion Nowy Dwór Maz., 56 kg), Jarosław Dorociak (KS Sport Lublin, 56 kg), Eryk Giermak (KB Garda Chojna, 60 kg), Rafał Pląder (TS Wisła Kraków, 60 kg), Sebastian Konsek (RMKS Rybnik, 64 kg), Dawid Suchecki (TS Wisła Kraków, 64 kg), Dawid Ławicki (Boks Poznań, 69 kg), Sebastian Wiktorzak (BKS Olimp Szczecin, 69 kg), Konrad Kozłowski (FC Koszalin, 75 kg), Damian Wyględacz (KS Górnik Sosnowiec, 75 kg), Rafał Staszewski (UKS Kontra Elbląg, 81 kg) i Kamil Mroczkowski (Champion Chojnów, +91 kg).

Zawodnikami rezerwowymi są: Tomasz Wójcik (BKS Skorpion Szczecin, 52 kg), Mateusz Wodziński (KS Górnik Sosnowiec, 69 kg) i Kamil Pawłowski (Victoria Sianów, 75 kg).

POLSKI: NABRAŁEM PEWNOŚCI SIEBIE, BO BOKSUJĘ Z NAJLEPSZYMI

polski02

Jeden z największych talentów w ekipie Hussars Poland, Mateusz Polski (60 kg) zadebiutował  w lidze WSB przegraną walką w meczu z Domadores Cuba. Teraz czeka go wyjazd do Guby na sobotni mecz z Azerbaijan Baku Fires, w którym skrzyżuje rękawice z 19-letnim debiutantem Magomedrashidem Jabrailovem. Do tej pory Biało-Czerwoni w World Series of Boxing stoczyli 15 pojedynków z Baku Fires, ale żadnego nie wygrali. Być może w sobotę zwycięstwo na swym koncie zapisze pięściarz Róży Karlino.

- W WSB nie ma słabych zawodników, ja nigdy nie lekceważę nikogo. Mój przeciwnik jest mańkutem o podobnym wzroście. Będę musiał dużo używać prawej ręki. Liczę, że bardzo dobrze zaboksuję i co za tym idzie, że wygram – powiedział Mateusz Polski.

W tym sezonie WSB pięściarze Hussars Poland nie wygrali meczu, ale wygrywali pojedyncze walki. Jak będzie w sobotę w Azerbejdżanie?

– Na pewno ciężko, bo boksujemy na wyjeździe, ale jesteśmy głodni zwycięstwa i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Dla mnie to debiut na ringu azerskim i w potyczce z zawodnikiem tego kraju – dodał.

Walki z gwiazdami światowych ringów – medalistami Igrzysk i Mistrzostw Świata, a czasem z bokserami na co dzień z nimi trenującymi, to okazje na zdobycie doświadczenia i podpatrzenie najlepszych przez „Husarię”.

- Nabrałem pewności siebie, bo boksuję z czołówką światową i wiem na co mnie stać. Jestem optymistą przed środowym wyjazdem – powiedział Mateusz Polski.

W wadze lekkiej występuje też Dawid Michelus, inna z nadziei polskiego boksu olimpijskiego. On prawdopodobnie będzie rywalizował 1 marca w Ałmatach w 10. kolejce z Astana Arlans Kazakhstan.

WIKTORIA SĄDEJ: WIARA W SUKCES DODAJE MI SKRZYDEŁ

wiktoria_news

Wiktoria Sądej jest jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek młodzieżowej kadry narodowej, którą prowadzi Tomasz Różański. Wicemistrzyni Europy kadetek (junior) z 2012 roku systematycznie podnosi swój poziom sportowy i zapewne zrobi wszystko, co w jej mocy, by w tym roku stanąć przed kolejnym wielkim wyzwaniem – Młodzieżowymi Igrzyskami Olimpijskimi, które odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

Jarosław Drozd: Jak wyglądają Twoje przygotowania do wyjazdu na zgrupowanie kadry do Chin? Czujesz się doceniona powołaniem, jakie otrzymałaś od trenera koordynatora Tomasza Różańskiego?
Wiktoria Sądej: Na początku roku uczestniczyłam w przygotowaniach jakie miały miejsce w Cetniewie, podczas obozu wytrzymałościowego prowadzonego przez trenera kadry Tomasza Różańskiego. Obecnie pod okiem trenera Andrzeja Porębskiego i Jarosława Pietrzyka trenuję dwa razy dziennie w klubie BKS „Jastrzębie”. Podczas porannego treningu głównie szlifujemy technikę, wykluczamy błędy i skupiamy się na mocnych stronach. Natomiast na drugim treningu, staramy się to zastosować w walkach zadaniowych, czy w sparingach. Co do powołania mnie do kadry przez trenera Tomasza Różańskiego to tak , czuję się doceniona – to zaszczyt brać udział w tym przedsięwzięciu. Teraz wiem, że warto ciężko pracować, dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym projekcie. Z mojej strony dołożę wszelkich starań, by przynieść zadowolenie sobie,  trenerowi oraz bliskim. Mówi się iż czasami ktoś ma swoje pięć minut, może to jest właśnie moje pięć minut?

- Trener kadry szuka zawodniczek w wagach olimpijskich, które mogłyby stanąć do rywalizacji w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Chinach. Czy zmiana kategorii z limitu 48 kg do 51 kg nie będzie dla Ciebie kłopotliwa?
WS: Z pewnością nie, ponieważ 50 kg to moja waga, która się utrzymuje od dłuższego czasu. Nie muszę poświęcać czasu na zrzucanie zbędnych kilogramów, mogę się od razu zająć szlifowaniem techniki. Czuję się naprawdę świetnie w tym limicie, więc uważam, że nie jest to kłopot. Walcząc w kategorii 48 kg musiałam uważać na wagę, czasami była większa, więc musiałam się pilnować, dodatkowa dieta, ćwiczenia, teraz nie mogę przytyć ale tego się nie obawiam, ponieważ waga utrzymuje się „samoistnie” od dłuższego czasu.

- Masz za sobą już pierwszą w tym roku oficjalną walkę. Dwa tygodnie temu w Gliwicach pokonałaś młodszą od siebie Sarę Domagała. Na jakim etapie przygotowań aktualnie jesteś?
WS: Tak, walka z Sarą na początku sezonu była po to, aby sprawdzić jak się odnajduję w nowej wadze, aby wyciągnąć wnioski. Jest początek sezonu, mam za sobą obóz wytrzymałościowy oraz ciąg treningów dwa razy dziennie w klubie, Już teraz czuję, że idę dobrą drogą, wszystko podąża w odpowiednim kierunku. Jeszcze ciężka praca przede mną, ale moje poczynania idą w kierunku odniesienia sukcesu. Sukces to też danie z siebie wszystkiego, profesjonalne przygotowanie z zamiarem osiągnięcia celu.
wiktoria01
- Jak oceniasz miniony sezon? Rozpoczęłaś go w glorii wicemistrzyni Europy juniorek (dawniej zwanych kadetkami – przyp. JD). Tymczasem w międzynarodowej rywalizacji w grupie młodzieżowej (youth) o medale było trudniej. Starsza od Ciebie o rok wicemistrzyni Unii Europejskiej, Ayse Cagirir z Turcji, podczas Mistrzostw Świata w Albenie była do pokonania?
WS: To było spełnienie najskrytszych marzeń, możliwość reprezentowania Polski na Mistrzostwach Europy we Władysławowie i zdobycie tam tytułu wicemistrzyni Starego Kontynentu. Każda wygrana walka sprawiała, iż pragnęłam więcej. Przegrałam w pojedynku o złoto, ale zawsze walczę do końca. Na Mistrzostwach Świata Juniorek było zdecydowanie inaczej. Przegrałam pierwszą walkę, choć przed werdyktem mogłam myśleć inaczej. Walka z Ayse Cagirir nie była trudną i werdykt mógł pójść w obie strony. Teraz postaram się nie dać jej złudzeń, która z nas jest lepsza. Uważam, że podczas tej walki czegoś mi zabrakło, ponieważ Ayse nie była zawodniczką, której nie można było pokonać. Dlatego ciągle musimy się doskonalić, analizować, słuchać wytycznych w narożniku. Najpierw ciężka praca, a potem zadowolenie.

- Wróćmy jeszcze na chwilę do Twojego najlepszego w karierze startu, czyli wspomnianych Mistrzostw Europy Juniorek. Wygrałaś wówczas dwie walki i w finale nie udało Ci się pokonać Anny Okhoty, której kunsztem technicznym i mądrością ringową zachwycali się obserwatorzy. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten start?
WS: To wszystko działo się tak szybko… Do walki z Okhotą weszłam do ringu spięta, inaczej niż w pozostałych dwóch walkach, i nie wiem co było tego przyczyną. Może za bardzo chciałam dotknąć złota? Nie wiem… Ciągle z trenerami pracujemy nad psychiką zawodnika, to bardzo ważne. Okhota pokazała klasę, podziwiam ją, bo jest dobrą zawodniczką, choć uważam że na Mistrzostwach Europy pokazała większą klasę niż na Mistrzostwach Świata.

- W 2013 roku miałaś okazję zmierzyć się także w oficjalnym pojedynku z kadrowiczką Pawła Pasiaka, Angeliką Grońską? Masz jakieś ciekawe wnioski po tej walce? Ile dzieli Cię jeszcze od najlepszych seniorek w kraju?
WS: Tak to prawda, miałam przyjemność zmierzyć się z Angeliką. To świetne technicznie wyszkolona zawodniczka, uważam, że walka z nią poszerzyła moje pole widzenia i dała mobilizację do dalszej pracy. Podejmuję walki z seniorkami, nie boję się, myślę że można się od nich wiele nauczyć. Zawsze walczyłam do końca. Co mnie dzieli od najlepszych seniorek w kraju? Hmm… Szczerze? Nie jestem w stanie dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Po prostu walczę i idę dalej. Może na ten temat musieliby wypowiedzieć się trenerzy? Chyba nie jest jednak tak źle, skoro ciągle podejmuję z nimi rywalizację – oczywiście głównie w sparingach lub walkach towarzyskich. Czasami słyszę bardzo pozytywne, zachęcające do dalszej pracy słowa, ale nie chcę ich tutaj cytować.

- Po Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Chinach – mam nadzieję, że na nie pojedziesz – pozostaniesz w limicie wagi muszej, czy wracasz do papierowej?
WS: (śmiech) Tak, nie dziękuję, ja również mam taką nadzieję. Musza, czy papierowa, to wszystko kwestia czasu i kwestia tego ile będę ważyć, bo ciągle się rozwijam, tak więc trudno mi powiedzieć.

- Od pewnego czasu najlepsze zawodniczki kadry młodzieżowej trenują wspólnie z kadrą seniorek. Jak podoba Ci się pomysł treningów ramię w ramię z Karoliną Michalczuk i innymi znakomitymi seniorkami?
WS: Jest to świetny pomysł, ponieważ jesteśmy wzrokowcami i podpatrując starsze, bardziej doświadczone koleżanki, uczymy się od nich. W końcu nie chcemy być od nich gorsze. To zdobywanie kolejnych doświadczeń, a zawodnik musi mieć wyzwania, stagnacja nie jest wskazana. Treningi wspólne są bardzo motywujące, a jeżeli chodzi o samą Karolinę Michalczuk, to cenię sobie jej uwagi.

- Masz jakiś sportowy wzór? Niekoniecznie ze świata boksu…
WS: Sportowy wzór? W życiu szuka się autorytetów, wzorców gdzieś daleko, o autorytecie dowiadujemy się głównie z mediów, prasy, telewizji, komuś się powiodło i za to go cenimy… Mogłabym tu pewnie wymienić jakieś gwiazdy sportu, które ciężką pracą osiągnęły sukces, przy tym wszystkim zachowując swoją wyjątkową osobowość, ale nie zrobię tego, ponieważ jestem zwykłym człowiekiem. Obracam się wśród ludzi i w nich szukam autorytetów, wśród zwykłych ludzi, którzy też dążą do sukcesu swoją ciężką pracą, są wytrwali w tym co robią, mają swoje pasje. Dlatego wskażę swojego przyjaciela – jest nim Sebastian Konsek, który również trenuje boks w klubie RMKS Rybnik. To On daje mi czasami nowe natchnienie, ogląda walki i jak trener analizuje oraz wyciąga wnioski, a ponieważ w sporcie też daje całego siebie, to liczę się z jego zdaniem, bo boks nie jest mu obcy, a skoro sam osiąga sukcesy, to warto go wysłuchać… Mobilizuje mnie do ciężkiej pracy. To przyjaciel w życiu i w sporcie. Wspaniałym uczuciem jest mieć świadomość, że pod każdym względem się rozumiemy, mamy te same zainteresowania…
wiktoria03
- Jak wygląda kwestia reprezentowania przez Ciebie barw klubowych? Dotąd boksowałaś dla „BKS Jastrzębie”, którego to klubu jesteś wychowanką. Tymczasem wiem, że aktualnie mieszkasz w Szczecinie…
WS: Mieszkam w Szczecinie, po to, by lepiej się przygotować do startów w tym roku. Mieszkając tam mój boks nie koliduje ze szkołą, aczkolwiek mam mniej czasu na naukę. Obecnie przyznano mi indywidualny tok nauczania, co jest to dla mnie dużym ułatwieniem. Nauczyciele też raczej pomagają, niż utrudniają, dlatego jestem wdzięczna za wszelkie zrozumienie z ich strony. Uczęszczam do Liceum Ogólnokształcącego w Centrum Kształcenia Sportowego w Szczecinie, trenuję w klubie „Skorpion” m.in. pod okiem trenera Marcina Stankiewicza, jednakże na zawodach reprezentuję barwy swojego pierwszego klubu „BKS Jastrzębie”.

- Wspomnieliśmy o pierwszym klubie. Pamiętasz jakie były Twoje początki na sali bokserskiej, pierwszy trener, zawody, sukcesy…
WS: Zanim trafiłam do boksu przez kilka lat trenowałam taekwondo i miałam tam pierwsze sukcesy, kilka złotych medali. Na pierwszy trening boksu trafiłam – można powiedzieć – przez przypadek. Tak naprawdę, to mama mnie poprosiła, ponieważ znała Prezesa klubu i jak to każda mama podczas rozmowy z nim chwaliła się osiągnięciami dziecka. Prezes poprosił ją o przyprowadzenie „uzdolnionej” córki, mówiąc „zobaczymy co potrafi”. No i przyszłam, spodobało mi się i zostałam. Na początku były to same treningi, bo byłam jeszcze zbyt młoda, by brać udział w walkach. Jak już mogłam startować w zawodach, to pierwsze walki były wygrane, co mnie jeszcze bardziej zmotywowało do działania i tak krok po kroku jestem dzisiaj na najlepszej drodze do dalszych sukcesów. Nie mogę mówić inaczej, nawet gdy są chwile zwątpienia, ponieważ wiara w sukces dodaje nam skrzydeł. W swojej karierze sportowca miałam oczywiście kilka walk przegranych, ale dyscyplina sportowa pozwoliła mi na pokonywanie słabości i ciągle jeszcze jestem.

- Trudno było namówić Laurę Grzyb na uprawianie boksu?
WS: Laurę nie było mi trudno namówić. Jest koleżanką z osiedla, na którym mieszkam w Jastrzębiu – zaprosiłam ją na trening, spodobało jej się i została. W klubie zawsze była fajna atmosfera, co również przyciąga młodzież.

- Jaka jest poza ringiem Wiktoria Sądej? Jakie masz zainteresowania?
WS: Jaka jestem poza ringiem? Są różne opinie – zależy kogo o to zapytać… Jestem jaka jestem. Interesuję się ludźmi, moimi znajomymi, jestem dla nich a oni są dla mnie, nie mam czasu na hobby, czy jakiekolwiek zainteresowania, bo boks zajmuje mi bardzo dużo czasu, a muszę jeszcze znaleźć czas na szkołę.
wiktoria02
- Czego możemy Ci życzyć w 2014 roku? Jakie masz oczekiwania, sportowe plany, marzenia..
WS: O marzeniach nie powiem, bo się nie spełnią. Mam 17 lat i tak naprawdę to mam – jako nastolatka – wiele pomysłów na życie ale na szczęście się zmieniają. Na razie skupiam się mocno na przygotowaniach jest o co walczyć w tym roku.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

NA REMIS Z CZECHAMI W DEBRECZYNIE. MATEUSZ TRYC WALCZY DALEJ

hryniuk

Ze zmiennym szczęściem boksowali dzisiaj w Debreczynie nasi zawodnicy uczestniczący w 58. Memoriale Istvana Bocskaia. Najpierw Mateusz Tryc (81 kg) pokonał jednogłośnie na punkty Tomasa Bezvodę, a następnie Roger Hryniuk (+91 kg) nie sprostał innemu Czechowi Pavlowi Sourowi.

- Niestety czeka mnie jeszcze praca, praca i jeszcze raz praca, by wygrywać pojedynki międzynarodowe – powiedział po walce zasmucony Roger. – Przeciwnik był wysoki i trzymał mnie na dystans. Niestety zaboksowałem dzisiaj zbyt chaotycznie, za bardzo chciałem wygrać i nie udawało mi się go trafiać. Wiem, że muszę ciężko pracować nad techniką i jeśli będę realizował założenia szkoleniowe, dobre wyniki niebawem przyjdą. Trener Korniłow pochwalił mnie za charakter, ale wytknął błędy w technice. W trakcie walki krzyczał abym bił sierpy, ale Czech był dobrze ustawiony na zakrocznej i miałem problem, by go trafić. Kiedy udało mi się to ze dwa razy, widziałem  jak nim wstrząsnęły moje uderzenia. W trzeciej rundzie zaczęły mi wchodzić ładnie proste, ale to było za mało, by wygrać dzisiaj walkę – zakończył pięściarz Cristalu Białystok.

Przypominamy, że trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

CZESI I FIN PIERWSZYMI RYWALAMI BIAŁO-CZERWONYCH W DEBRECZYNIE

tryc03

Międzynarodowy turniej w Debreczynie, rozgrywany po raz 58. jako Memoriał Istvana Bocskaia w ubiegłych latach – z racji z lutowego terminu – był pierwszym z poważnych imprez boksu olimpijskiego. Nie inaczej jest i tym razem, gdyż start w zawodach zapowiedziało aż 143 zawodników z 21 państw, w tym także trzyosobowa reprezentacja Polski.

Niedługo po godz. 11.00 podopieczni Walerego Korniłowa i Ludwika Buczyńskiego poznali nazwisk swoich rywali. Dzisiaj zaboksuje dwóch z nich – Mateusz Tryc (81 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg). Co ciekawe obaj skrzyżują rękawice z Czechami – Mateusz z Tomasem Bezvodą a Roger z Pavlem Sourem. Pierwszy z rywali jest aktualnym wicemistrzem Czech wagi półciężkiej, zaś drugi podczas wspomnianych zawodów, które odbyły się w grudniu w Jicinie zdobył brązowy medal w wadze superciężkiej.

Trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z równie jak on młodym Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

Liczba zgłoszonych zawodników w poszczególnych kategoriach wagowych:

49 kg: 8
52 kg: 11
56 kg: 16
60 kg: 16
64 kg: 16
69 kg: 16
75 kg: 15
81 kg: 16
91 kg: 14
+91 kg: 15

ZASADY KWALIFIKACJI DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO (2016)

Rio-Olympics1

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Olimpijskiego (AIBA) opublikowało wczoraj zasady kwalifikacji zawodniczek i zawodników do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). W pięściarskim turnieju panów wystąpi 250 pięściarzy w dziesięciu kategoriach wagowych (od 49 kg do +91 kg) oraz 32 pięściarki w trzech wagach „olimpijskich” (51 kg, 60 kg i 75 kg).

Z kwalifikacji paszporty olimpijskie otrzyma 240 panów i 32 panie, gwarancję startu w Rio de Janeiro ma także 6 reprezentantów Brazylii (5 mężczyzn i 1 kobieta) oraz 8 zawodników (5 mężczyzn i 3 kobiety) wybranych przez tzw. komisję trójstronną.

Zaznaczono oczywiście, że w Igrzyskach może startować maksymalnie 10 zawodników i 3 zawodniczki z jednego kraju (po 1 w każdej kategorii wagowej). Wszyscy uczestnicy muszą się urodzić pomiędzy 1 stycznia 1976 roku i 31 grudnia 1997 roku.

W porównaniu z kwalifikacjami do Londynu (2012), w których uwzględniono także najlepszych zawodników zawodowej ligi World Series of Boxing, ścieżka olimpijska zostanie tym razem poszerzona także o starty w formule APB (AIBA Professional Boxing). W Rio de Janeiro wystąpi 17 najlepszych pięściarzy z rankingu WSB za sezon 2014/2015 (po dwóch z wag od 52 kg do 81 kg i po jednym z 49 kg, 91 kg i +91 kg) oraz 20 najlepszych z rankingu APB na dzień 1 września 2015 roku (po dwóch z każdej kategorii wagowej). Na tym jednak nie koniec – dla pozostałych zawodników WSB i APB czekać będzie dodatkowo 26 paszportów do Rio (po trzy w wagach od 49 kg do 81 kg oraz po jednym w 91 i + 91 kg), które będzie można wywalczyć w maju 2016 roku w drodze turnieju kwalifikacyjnego.

Pozostałe miejsca zarezerwowane są dla zawodników występujących w zawodach boksu olimpijskiego, czyli otwartej formuły AOB (AIBA Open Boxing). Na Igrzyska pojedzie 23 medalistów Mistrzostw Świata w Dosze (Doha – przyp. JD), które odbędą się w dniach 5-18 października 2015 roku (po trzech z wag od 56 kg do 75 kg, dwóch z 49 kg, 52 kg i 81 kg oraz po jednym z 91 kg i +91 kg).

Uzupełniające kwalifikacje kontynentalne odbędą się od lutego do kwietnia 2016 roku. Wyłonią one w sumie 115 olimpijczyków, w tym 30 z Europy (po trzech z każdej wagi). Nowością w systemie kwalifikacyjnym będzie tzw. ostateczny (final) światowy turniej kwalifikacyjny, który odbędzie się w czerwcu 2016 roku. W jego wyniku paszporty „last minute” wywalczy 39 zawodników (po pięciu z wag od 52 kg do 81 kg, dwóch z 49 kg i po jednym z 91 kg i +91 kg). Pozostałe kwalifikacje olimpijskie przyznane zostaną przez komisję trójstronną (5) i AIBA (zagwarantowane miejsce dla 5 Brazylijczyków).

Mniej skomplikowany jest system kwalifikacji najlepszych pięściarek świata. Do Rio de Janeiro pojadą wszystkie (12) medalistki (wag 51 kg, 60 kg i 75 kg) Mistrzostw Świata, które odbędą się w lutym 2016 roku oraz 20 zawodniczek z kwalifikacji kontynentalnych, które rozegrane zostaną od lutego do kwietnia 2016 roku, w tym 6 z Europy (po dwie z każdej wagi). Pozostałe paszporty olimpijskie przyznane zostaną przez komisje trójstronną (3) i AIBA (zagwarantowane miejsce dla jednej Brazylijki).

Dodajmy, że tzw. komisje trójstronne uzupełnią skład turnieju olimpijskiego w wagach z limitem 56 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg i 75 kg (u panów) oraz 51 kg, 60 kg i 75 kg (u pań).

LICZBA UCZESTNIKÓW TURNIEJU BOKSERSKIEGO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO (2016) W ROZBICIU NA KATEGORIE WAGOWE

MĘŻCZYŹNI

46-49 kg – 22
52 kg – 26
56 kg – 28
60 kg – 28
64 kg – 28
69 kg – 28
75 kg – 28
81 kg – 26
91 kg – 18
+ 91 kg – 18

KOBIETY

51 kg – 12
60 kg – 12
75 kg – 12

MEDZHIDOV I MAMMADOV LIDERAMI EKIPY BAKU FIRES W MECZU Z „HUSARIĄ”

Ubiegłoroczny mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov oraz wicemistrz świata i mistrz Europy z 2011 roku Teymur Mammadov będą liderami ekipy Azerbaijan Baku Fires podczas meczu 8. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing z Hussars Poland. Pierwszy z nich, który w tym sezonie jeszcze nie boksował dla Fires, zmierzy się z Arkadiuszem Toborkiem (+91 kg), zaś drugi skrzyżuje rękawice z Piotrem Podłuckim (81 kg).

Nie znaczy to bynajmniej, że pozostałych zawodników Hussars Poland czeka łatwiejsze zadanie. Mariusz Koch (52 kg) stanie oko w oko z leworęcznym, wyższym od siebie o prawie 10 cm, Muradem Rabadanovem, dla którego będzie to debiut w lidze WSB. Również z debiutantem – Magomedrashidem Jabrailovem – zmierzy się chwalony za występ w meczu z Kubą Mateusz Polski (60 kg). 19-letni rywal naszego zawodnika zaboksuje także z odwrotnej pozycji. Trzeci z azerskich debiutantów, Kamil Akhmedov będzie rywalem Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg). O zawodniku gospodarzy wiemy, że walczy z normalnej pozycji i że jest o 7 cm niższy od Polaka.

Przypominamy, że wspomniany mecz odbędzie się w najbliższą sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00 w mieście Guba.

KRÓTKIE ZGRUPOWANIE W SIANOWIE PRZED WYLOTEM DO CHIN

wladek02

Młodzieżowa kadra narodowa kobiet w dniach  od 7 do 10 lutego, a więc krótko przed wylotem na sportowy rekonesans do Chin, gdzie w tym roku odbędą się Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie, odbędzie konsultację szkoleniową w Sianowie. Trener Koordynator Tomasz Różański wraz z trzyosobowym sztabem (Aleksandra Zienowicz – psycholog sportu, Aleksander Maciejowski i Marcin Gruchała – trenerzy współpracujący) pracować będą z dziesięcioma zawodniczkami, które rywalizują w kategoriach olimpijskich.

Powołania do Sianowa otrzymały: Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Mirela Balcerzak (BKS „Skorpion” Szczecin, 51 kg), Paulina Gruchała (Gruchała Boxing Team Chojnice, 51 kg), Karolina Ruszczyńska (BKS „Czarni” Słupsk, 51 kg), Marta Jagiełło (BKS „Gwardia” Szczytno, 51 kg), Justyna Pietras (BKS „Garda” Chojna, 60 kg), Grażyna Grygiel (Boxeo Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Larysa Sabiniarz (Gruchała Boxing Team, 75 kg) i Elżbieta Wójcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg).

„HUSARIA” JUTRO WYJEŻDŻA DO AZERBEJDŻANU

husaria_kuba

Kolejny bardzo ciężki mecz w lidze WSB czeka pięściarzy Hussars Poland. W sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00, spotkają się w mieście Guba z Azerbaijan Baku Fires.Tym razem trener Hubert Migaczew zdecydował się na następujący skład: Mariusz Koch (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Piotr Podłucki (81 kg), Arkadiusz Toborek (+91 kg). Polski zespół wyjeżdża w środę do Azerbejdżanu. Oficjalna ceremonia ważenia i konferencja techniczna odbędzie się w piątek.

W niemal takim samym składzie „Husaria” wystąpiła w połowie grudnia w meczu wyjazdowym z Mexico Guerreros. Biało-Czerwoni przegrali w Mexico City 0-5, a jedyną zmianą w porównaniu z tamtym spotkaniem jest obecność teraz Mateusza Polskiego w miejsce Dawida Michelusa.

Pięściarzy Hussars Poland czeka trudne zadanie. Poza walczącym z odwrotnej pozycji Ireneuszem Zakrzewskim, który w poprzednim sezonie wygrał jedną walkę w World Series of Boxing, pozostali zawodnicy (Mariusz Koch, Piotr Podłucki i Arkadiusz Toborek) zadebiutowali w Meksyku, a Mateusz Polski w przegranym 0-5 spotkaniu z Cuba Domadores w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu.

W poprzednim sezonie Husaria też walczyła w rundzie grupowej z Azerbaijan Baku Fires. W styczniu w Baku Polacy ulegli 0-5, a wszyscy bokserzy ponieśli porażki na punkty. W składzie był m.in. Grzegorz Kozłowski. Rewanż odbył się 11 miesięcy temu w Wyszkowie i znów rywale wygrali 5-0. Wśród gospodarzy boksowali m.in. Sylwester Kozłowski, Ireneusz Zakrzewski i Mateusz Malujda. I wreszcie w tym sezonie Husaria przegrała w Pruszkowie znów 0-5.

W Gubie odbędzie się 4 mecz między tymi drużynami. Polacy czekają na pierwsze zwycięstwo w potyczkach z Azerami. Husaria do tej pory przegrała 7 meczów, zaś przeciwnicy mają bilans 3-4, zajmują 4. miejsce i są już prawie pewni awansu do ćwierćfinału.

LUCJAN TRELA: BOKS TO NIE SAME MUSKUŁY, WZROST I SIŁA, ALE PRZEDE WSZYSTKIM MYŚLENIE

trela_coll

Były reprezentacyjny pięściarz wagi ciężkiej i olimpijczyk, legenda stalowowolskiego sportu w szczerej rozmowie zdradził nam m.in. kulisy pozbycia się go w styczniu 2013 roku z sekcji bokserskiej „Feniks”. Legendarny „Lucek” mimo prawie 72 lat wciąż cieszy się fenomenalną pamięcią.  Wobec własnych problemów zdrowotnych i swojej żony Anny pod żadnym pozorem nie narzeka. Wręcz przeciwnie. Na jego twarzy co chwilę pojawia się uśmiech, a powiedzonka i anegdoty jakich używa spokojnie można by wykorzystać w kabaretowych skeczach…

- Zacznijmy od najważniejszego. Jak zdrowie Panie Lucjanie?
Lucjan Trela: W porządku. Czuję się według PESELU (uśmiech).

- Umawialiśmy się na szczerą rozmowę. Sam Pan dzisiaj do mnie dzwonił rano i mówił, że jak nie poczuje się lepiej, to wywiad trzeba będzie przełożyć…
LT: Nic mi to nie da, że będę narzekał. Po co się dołować? Cieszę się, że żyję. Cieszę się kolejnym dniem. A to, że mam swoje problemy… Kto ich dzisiaj nie ma?

- Na co konkretnie Pan choruje?
LT: Naprawdę cię to interesuje (śmiech)? Dobrze, skoro nalegasz. Mam kłopoty z nadciśnieniem, cukrzycą, niedotlenieniem nóg i sercem.

- Potwierdza Pan oficjalną wersję, że z sekcji bokserskiej klubu Stal odszedł Pan na własną prośbę, właśnie ze względów zdrowotnych?
LT: (śmiech) A gdzieś ty coś takiego wyczytał? Powiem tak: gdybyś przyszedł do mnie pół roku temu, to pewnie powiedziałbym ci dużo więcej na ten temat. Czas jednak trochę goi rany i tej złości też we mnie jest już mniej…

- Czyli jak to w końcu było?
LT: Na słowo miałem umowę z prezydentem Stalowej Woli (Andrzej Szlęzak – red.), że pracę będę miał do końca 2013 roku. Następnie została ona skrócona do pół roku, a jak się ostatecznie okazało już z końcem stycznia byłem wolny… To tak w skrócie. Za współpracę podziękował mi pan Andrzej Chmielewski.

- A to ciekawe. Co było powodem, mówiąc wprost: pozbycia się Treli z „Feniksa”, którego nomen omen jest pomysłodawcą?
LT: (śmiech) A to nie do mnie chyba pytanie. Było, minęło. Podziękowałem, wyszedłem i tyle.

- Ktoś może pomyśleć: „No, zarabiał chłop 3-4 tysiące na miesiąc, to w końcu musieli go zwolnić. Teraz wszędzie taka bida.”
LT: Owszem, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Były cięcia budżetowe, brakowało pieniędzy i pewnie dlatego mnie zwolniono.

- Pytam wprost: ile Pan zarabiał jako trener „Feniksa”?
LT: A jak myślisz?

- Biorąc pod uwagę, że to Stalowa Wola, to jak dostawał Pan na rękę tysiąc złotych to uznam to za sukces.
LT: To widzę, że w temacie jesteś (uśmiech). No może kilkadziesiąt złotych więcej, żeby nie było niedomówień, ale w zaokrągleniu możemy mówić właśnie o tysiącu.

- Był Pan skłonny renegocjować swoją… chciałem powiedzieć umowę, ale to nie za bardzo odpowiednie słowo.
LT: Nikt ze mną o tym nie chciał rozmawiać. Krótka piłka: nie było już dla mnie miejsca i tyle.

- Jak Pan na to zareagował?
LT: Miałem duży żal do pewnych osób. Jednak fakt, że mam już ponad 70 lat i sportową ambicję, która wciąż we mnie tkwi, nie pozwoliły mi się nikogo o cokolwiek prosić.

- Czy Lucjan Trela za połowę swojego ówczesnego wynagrodzenia też trenowałby w „Feniksie”?
LT: Rzecz jasna. Kochałem to, co robiłem! Dlatego pieniądze nie były dla mnie w żaden sposób najważniejsze. Każdy dzień miałem zaplanowany. O tej i o tej godzinie miałem być na treningu. Potem trzeba było zorganizować jakiś turniej. Następnie wyjazd na mecz. Fantastyczna sprawa!

- Pozbawiono Pana tego…
LT: Niestety. Chciałem, żeby cały 2013 rok minął mi właśnie w takim treningowym rytmie. Teraz trochę się zasiedziałem w domu. Bo co niby mam robić? Czasami wyjdę na jakiś spacer, ale ile można łazić bez celu? Szczególnie, że żona jest po ciężkim zawale i wolę być przy niej.

- Nikt z „Feniksa” nie protestował, że pozbywają się pomysłodawcy reaktywacji sekcji bokserskiej w tym naszym wystarczająco już smutnym i szarym mieście?
LT: To są w większości młodzi ludzie, którym też szczególnie się nie przelewa. Żaden z nich nie mógł mieć wpływu na zmianę decyzji.

- A Panu teraz się przelewa?
LT: Jakbyś trafił na kogoś, kto lubi marudzić, to zamiast wywiadu napisałbyś chyba książkę (śmiech). Jest ciężko.

- Ile Pan wydaje miesięcznie na leki?
LT: 400 złotych minimum. Ale nie kupuję ich ot tak, bo nie mam na co wydawać pieniędzy (uśmiech). Pewnie zaraz spytasz jaką mam emeryturę (śmiech). Podobna stawka do tego co zarabiałem jako trener „Feniksa”. Z pieniędzmi jest ciężko, ale co zrobić…

- Smutna ta nasza rozmowa…
LT: Dlaczego? Spokojnie rozmawiamy o tym co było, o tym co jest (uśmiech).

- Domyślam się, że nie tak Pan to sobie wyobrażał. Jako pięciokrotny Mistrz Polski, olimpijczyk, legenda Stalowej Woli, mógł Pan chyba liczyć na nieco więcej niż co miesięczne wypatrywanie listonosza z niską emeryturą…
LT: Jestem takim samym człowiekiem jak każdy! Tak samo jak inni czekam na wizytę u lekarza specjalisty kilka miesięcy, i tak samo jak większość teraz miewam kłopoty finansowe. Mimo to, nie żałuję. Wspomnień nikt mi nie zabierze.

- Gdzieś przeczytałem, że majątek Foremana, z którym walczył Pan na Olimpiadzie w Meksyku sięga blisko 300 milionów dolarów…
LT: (uśmiech) Pewnie takiego nigdy bym nie zdobył, ale fakt, że w tamtych czasach mogłem jedynie pomarzyć o przejściu na zawodowstwo, nie pomógł. Takie był jednak ustrój. Wyjazd zagraniczny nie wchodził w grę, dlatego początkowo uprawianie sportu łączyłem z pracą w hucie…

- Panie Lucjanie, żeby stanąć w ringu naprzeciw dwumetrowego kolosa, mając tak jak Pan zaledwie 172 cm, to trzeba być chyba niezłym wariatem… Oczywiście w pozytywnym sensie znaczenia tego słowa (śmiech).
LT: (uśmiech) Boks to nie same muskuły, wzrost i siła, ale przede wszystkim myślenie. Koncentracja połączona z umiejętnością kombinowania w ringu zaprowadziły mnie do wszystkich sukcesów. To mi było łatwiej trafić takiego „wieżowca”, a nie jemu mnie.

- Nigdy nie został Pan znokautowany. Myślę, że jest to ewenement na skalę światową.
LT: Tak się złożyło… Słuchaj, zostaw mi od razu ten numer telefonu do Adasia Musiała.

- Ale ja jeszcze nigdzie nie idę (śmiech). Musi Pan sobie jakieś darmowe minuty wykupić, bo coś czuję, że szykuje się „maraton”…
LT: Niewykluczone. Dawno nie miałem z nim kontaktu. Zresztą w porównaniu do dawnych czasów, to teraz stałem się domatorem. Czasami spotkam się jeszcze z Marianem Basiakiem (były bokser, aktualnie trener sekcji bokserskiej w Rzeszowie – red.).

- Dlaczego Pan w ogóle wybrał boks, a nie pozostał przy piłce nożnej, która była Pana pierwszym wyborem?
LT: Może to zabrzmi śmiesznie, ale bokserzy mieli lepsze obozy (uśmiech). Jak grałem w piłkę to krążyliśmy tutaj po województwie. Kiedy zacząłem boksować, z marszu pojechałem na miesięczny obóz do nadmorskiego Cetniewa. To było coś! Poza tym spotkałem tak świetnego człowieka jak Ludwik Algierd (były bokser i legendarny trener pięściarzy Stali Stalowa Wola w latach 1956-1976 – red.), który pozwolił mi rozwinąć skrzydła. Z biegiem czasu pojawiła się prawdziwa miłość do boksowania, przede wszystkim podparta coraz lepszymi wynikami. Sentyment do piłki pozostał. Zresztą widzisz mnie zawsze na meczach przy Hutniczej. Zazwyczaj jestem na każdym.

- Kiedy słyszy Pan dzisiaj nazwisko Stanisław Cendrowski, ciśnienie Panu momentalnie skacze czy tak jak Pan wcześniej powiedział: czas goi rany?
LT: Skłamałbym mówiąc, że zapomniałem jak wobec mnie postąpił ten człowiek (w ostatniej chwili ze względów układowych wykreślił z listy bokserów na Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku Lucjana Trelę – red.).

- W lipcu 2013 roku Andrzej Szlęzak oficjalnie podziękował Panu za wkład pracy w utworzenie i rozwój sekcji bokserskiej „Feniks”.
LT: Co w związku z tym (uśmiech)?

- Pojawił się Pan na tym spotkaniu. Ambicja i honor pozwoliły Panu na to, mimo, że ten sam człowiek obiecywał Panu pracę do końca 2013 roku…
LT: Powiem krótko. Pieniądz nie śmierdzi… (Lucjan Trela otrzymał gratyfikację finansową za swój wkład w sportowy rozwój miasta – red.) Może brzmi to z mojej strony, jakbym był okropnym materialistą, ale kiedy człowiek na miesięczne życie i zapłatę rachunków ma raptem 700 złotych, to myśli trochę w innych kategoriach…

- Jestem ciekawy tylko, po co odstawiać takie szopki skoro kilka miesięcy wcześniej nie dotrzymuje się danego słowa…
LT: Uwierz mi, że ja też zamiast tych wszystkich oficjalnych podziękowań, wolałbym po prostu w spokoju, bez żadnego rozgłosu wciąż pracować z młodzieżą. Nawet za te marne 400-500 złotych miesięcznie, które paradoksalnie bardzo by się przydały… Zawsze chciałem przekazywać swoje doświadczenie młodym ludziom, którzy dopiero szukają swojej życiowej drogi. Spełniałem się w tym co robiłem. To sprawiało mi radość i dodawało energii. Kiedy czujesz się ludziom potrzebny, automatycznie wyzwalają się w tobie dodatkowe pokłady energii. Wiem, że zależało ci na tym wywiadzie, dlatego od razu, gdy poczułem się jak młody Bóg, nie odwołałem go (uśmiech).

- Ma Pan tych pamiątek trochę…
LT: Kiedyś było ich dużo więcej… I nie patrz tak na tę piłkę z podpisami zawodników Górnika Zabrze, bo i tak jej nie weźmiesz (śmiech).

- Skąd Pan ją ma?
LT: Jurek Machnik (były bramkarz Górnika – red.) mi wysłał. Mam tylko pretensje do ludzi, którzy rozkradli mi zdjęcia (śmiech). A właśnie, tutaj masz tych kilka, które mi jeszcze zostały…

- To po co Pan je dawał niezaufanym osobom?
LT: No jak przychodziło kilku takich jak ty w trakcie tygodnia i każdy prosił, mówił, że tylko sobie pożyczy, że tylko sobie poogląda i zaraz odda, to pożyczałem (uśmiech). Jestem osobą, która ufa ludziom. Czasami nawet aż za bardzo…

——————-

Lucjan Trela (urodzony w 1942 roku w Turbii) – ikona polskiego boksu; legenda klubu Stal Stalowa Wola oraz podkarpackiego sportu; posiadał nietypowe warunki fizyczne jak na pięściarza wagi ciężkiej (tylko 172 cm wzrostu). Wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w 1968 w Meksyku, w czasie których przegrał z późniejszym mistrzem olimpijskim i zawodowym mistrzem świata – Amerykaninem George’em Foremanem (była to jedyna walka w tym turnieju, której Foreman nie wygrał przed czasem). Trela dwukrotnie startował również w Mistrzostwach Europy – w Rzymie w 1967 i w Belgradzie w 1973, dwukrotnie docierając do ćwierćfinałów. Pięciokrotnie w latach: 1966, 1967, 1968, 1970 i 1971 zdobył Mistrzostwo Polski (był też wicemistrzem w 1973 oraz brązowym medalistą w 1962, 1965, 1974 i 1975). W sumie stoczył 275 walk, z czego aż 220 wygrał, 11 zremisował i 44 przegrał. Pierwszą oficjalną walkę w ringu stoczył w 1959, a już rok później jako bokser Stali Stalowa Wola zdobył swoje pierwsze – jeszcze juniorskie, Mistrzostwo Polski. Jako żołnierz w latach 1962-1964 boksował dla wojskowego klubu Bieszczady Rzeszów. Żona: Anna; dzieci: Grzegorz i Marek; wnuki: Karol, Łukasz i Aleksandra.

Rozmawiał: Bartosz Michalak, Echo Dnia

Więcej wywiadów autora znajdziesz na Facebooku

CENNE ZWYCIĘSTWO BC STRAUBING DZIĘKI PUNKTOM MATEUSZA TRYCA

tryc02

Dobre informacje nadeszły zza zachodniej granicy. Mistrz Polski wagi półciężkiej, Mateusz Tryc, nasz „jedynak” w rozgrywkach 1. Bundesligi, przełamał w sobotę złą passę dwóch porażek z rzędu na niemieckim ringu i w meczu swojego klubu BC Straubing e.V. z BC Hanau wygrał pojedynek, który dał jego ekipie punkty na wagę zwycięstwa w całym meczu 10-8.

Polak, boksujący w lidze niemieckiej w limicie 82 kg jednogłośnie na punkty (3-0) zwyciężył Turka Yasina Basaka. O zwycięstwie beniaminka 1. Bundesligi zadecydowały także wygrane pojedynki Edgara Waltha (58 kg) z Arturem Brilem, Eugena Dahintena (65 kg) z Kastriotem Sopą i Kenana Spahiu (76 kg) nad Asnaurem Magomedovem. Dla gości punkty zdobyli ich liderzy – Slawa Kerber (70 kg) i Erik Pfeiffer (+82 kg).

NA CZELE „POLSKIEJ” GRUPY BEZ ZMIAN. PIERWSZE ZWYCIĘSTWO EKIPY Z MEKSYKU

Znamy już wyniki wszystkich meczów grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing. Wczoraj oprócz meczu Domadores Cuba z Hussars Poland, który wygrali gospodarze 5-0, pierwsze w rozgrywkach zwycięstwo odniosła ekipy Mexico Guerreros, pokonując Azerbaijan Baku Fires 3-2. Z kolei dzisiaj z bezdyskusyjnej wygranej cieszyli się Kazachowie z Astana Arlans, rozbijając Boxing Team Russia 5-0.

Nieco więcej emocji było w dalekim Meksyku, choć gospodarze dość szybko zapewnili sobie zwycięstwo, wygrywając pierwsze trzy walki. Najpierw Joselito Velzquez Altamirano (49 kg) wysoko wypunktował Magomeda Ibiyeva, będąc zdecydowanie lepszym w każdym starciu. Drugie oczko dorzucił sensacyjnie 19-letni Brian Alexis Gonzalez Morales (56 kg), jakkolwiek jego zwycięstwo nad rutyniarzem Gairbekiem Germakhanovem nie było jednogłośne. Trzeci punkt dał Meksykanom ich lider Juan Romero (64 kg), bijąc przez TKO w 2. starciu debiutującego w lidze WSB Salmana Ibrahimova. W dwóch ostatnich walkach zwycięstwa przed czasem odnieśli goście, niwelując porażkę do stanu 2-3. Najpierw Soltan Migitinov (75 kg) dość szczęśliwie na skutek kontuzji wygrał w 4. starciu z Juanem Antonio Mercado, a w ostatniej walce wieczoru Mołdawianin Vladimir Cheles (91 kg) rozbił w 5. starciu przez TKO Nigeryjczyka w barwach Guerreros, Efebotora Apochi.

Za wysokim zwycięstwem (5-0) Kazakhstan Astana Arlans nad Boxing Team Russia kryje się zacięty miejscami pojedynek, w którym przynajmniej dwie walki zakończyć się mogły odwrotnymi werdyktami. Ostrzeżenie jakie otrzymał Belik Galanov (49 kg) w 1. rundzie walki z Mardanem Berikbayevem zadecydowało o jego niejednogłośnej porażce, przy czym dwaj sędziowie uznali ten bój za remisowy. Zastrzeżeń nie budził werdykt w drugiej walce, w której Madi Shulakov (56 kg) pewnie wypunktował Nikitę Fedorchenko, ale już w kolejnym boju Askhat Ualikhanov (64 kg) – ten sam, który dość szczęśliwie pokonał w Polsce Damiana Kiwiora – zdaniem wielu obserwatorów nie zasłużył na zwycięstwo nad niepokonanym dotąd Maksimem Dadashevem. Sędziowie punktowali jednak odpowiednio 48-47 i 49-46 dla Kazacha i 48-47 dla Rosjanina. Czwarty punkt dla obrońców tytułu mistrza WSB zdobył lider Arlans, Sergey Derevyanchenko (na zdjęciu), w bezapelacyjny sposób górujący nad solidnym Petrem Khamukovem. W ostatniej odsłonie meczu kibice zobaczyli niezwykle wyrównany bój, w którym faworyzowany Vasili Levit nieznacznie, choć jednogłośnie, pokonał na punkty debiutanta w WSB, Alekseya Egorova.

Po 7. kolejce spotkań na czele grupy B nie zaszły żadne istotne zmiany. Prowadzą Kubańczycy, wyprzedzając Kazachów, Rosjan, Azerów, Meksykanów i Polaków. Ci ostatni do Guerreros tracą jednak już 4 punkty, co oznacza, że do zajęcia 5. miejsca w grupie „Husarii” nie wystarczy tylko pokonanie drużyny meksykańskiej w Polsce…
wsb_7

 

‚MASTER’ EFEKTOWNIE NOKAUTUJE W POWROCIE!

master_trening

Bardzo efektownym nokautem zakończyła się powrotna walka Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO) po pierwszej w karierze porażce. Debiutujący pod skrzydłami Piotra Wilczewskiego „Master” nie ustrzegł się pewnych błędów w obronie, ale w ataku wypadł zdecydowanie lepiej niż w kilku poprzednich występach, co dobrze rokuje na przyszłość. Twardy Sandro Siproshvili (27-18, 13 KO) uczciwie zapracował na swoją wypłatę, ale niestety przypłacił to ciężką porażką.

W pierwszej rundzie „Master” dał się zaskoczyć ciosem podbródkowym, ale poza tym jednym incydentem miał wyraźną przewagę. Trafiał lewym prostym i wyraźnie nastawił się na lewy hak na tułów. W drugim starciu Siproszwili kilka razy postraszył swoim lewym sierpem i przynajmniej dwa razy trafił nieostrożnego Polaka. Mateusz odpowiedział kilkadziesiąt sekund później, a potem poczuł się pewniej i wrócił do swojego skutecznego lewego prostego.

W trzeciej rundzie znów obydwaj mieli lepsze i gorsze momenty. Masternak nie był zagrożony, ale doświadczony Siproszwili kilka razy skarcił Polaka za brak koncentracji. W czwartej odsłonie Gruzin postanowił nieco ostrzej zaatakować. Zepchnął nawet Mateusza do obrony, ale chyba trochę się przeliczył, bo po odpowiedzi „Mastera” zupełnie oddał inicjatywę i po chwili sam stał oparty o liny. Zapadła chwila konsternacji, którą przerwał nie do końca przygotowany atak Siproszwilego. Masternak idealnie to wyczuł i skontrował perfekcyjnym prawym krzyżowym. Rywal padł na matę ciężko znokautowany, a Mateusz odbudował się po porażce z rąk Drozda i dał nadzieję na to, że wkrótce możemy znów zobaczyć go w ciekawych walkach z mocnymi rywalami.

Leszek Dudek, bokser.org

KUBAŃCZYCY NIE DALI POLAKOM ŻADNYCH SZANS

Ekipa Hussars Poland wybrała się do Hawany na rewanżowy mecz z najmocniejszą drużyną w World Series of BoxingCuba Domadores. Trudno było zakładać, że choć jeden z naszych zawodników wyjdzie zwycięsko ze swojej walki, ale zdobyte doświadczenie może zaowocować w przyszłości.

Pierwsze cztery pojedynki kończyły się gładkimi punktowymi zwycięstwami miejscowych faworytów, którzy zdeklasowali naszych Husarzy i najpierw wyprowadzili swój team na prowadzenie, a potem przesądzili o wyniku spotkania. Wisienką na torcie był dla Kubańczyków występ walczącego w wadze ciężkiej Erislandy Savona, który już w pierwszej rundzie znokautował Łukasza Zygmunta i ustawił wynik meczu na 5-0.

Choć Dawid Jagodziński wciąż nie ma na koncie indywidualnego zwycięstwa w lidze WSB, to jednak jego poprzednie dwie walki dawały nadzieję na to, że młody Polak będzie w stanie postawić solidny opór brązowemu medaliście mistrzostw świata w Ałmatach – Yosvany’emu Veitii. Tuż przed wylotem na Kubę Dawid przyznał w rozmowie z Mariuszem Serafinem, że trochę obawia się tego wyjazdu, ale będzie chciał jak najwięcej wynieść z przygody w Hawanie. W ringu Jagodziński nie miał niestety nic do powiedzenia i dał się gładko ograć szybszemu, lepiej wyszkolonemu technicznie mańkutowi, ale na odnotowanie zasługuje twardość naszego zawodnika, który ani razu nie był w poważnych tarapatach i wytrzymał pełne pięć rund z utytułowanym przeciwnikiem.

Kolejny mańkut i kolejna klęska Polaka. Podopieczni Huberta Migaczewa mieli ćwiczyć na treningach ciosy z prawej ręki, które są szczególnie skuteczne w starciach z zawodnikami boksującymi z odwrotnej pozycji, ale aktualny mistrz Kuby Marcos Forestal okazał się zdecydowanie za dobry dla Sylwestra Kozłowskiego. Mierzący 175 cm Kubańczyk zdecydowanie górował nad reprezentantem gości nie tylko wzrostem, lecz również umiejętnościami. Warto przypomnieć, że Forestal został wprowadzony do składu w ostatniej chwili w zastępstwie za mistrza olimpijskiego z Londynu – Robeisy Ramireza. W pierwszej rundzie zrobiło się gorąco i faworyt kilka razy brzydko sfaulował Kozłowskiego, ale potem skupił się już na boksie i wygrał bez większych problemów.

Liczyliśmy na to, że Damian Kiwior może uratować honor drużyny, wygrywając choć jedną rundę, bo trudno było mieć nadzieję na triumf młodego Polaka w całej walce ze znakomitym Yasnielem Toledo – brązowym medalistą igrzysk olimpijskich w Londynie oraz dwukrotnym srebrnym medalistą mistrzostw świata. Niestety Kiwior nie miał najmniejszych szans i poza niezłą (ale wciąż przegraną) drugą odsłoną, we wszystkich pozostałych był wyraźnie gorszy. Zmęczenie i bezradność poskutkowały dwoma ostrzeżeniami w końcówce i porażka Hussars Poland w całym spotkaniu stała się faktem.

W przypadku Piotra Gredke nie było wielkich oczekiwań. Istniało nawet podejrzenie, że przegra on swoją walkę przed czasem, ale Ramon Luis nie był na szczęście w bojowym nastroju i zadowolił się deklasacją punktową. Kilka razy robiło się niebezpiecznie, ale Kubańczyk więcej przyjemności czerpał z ośmieszania rywala technicznymi sztuczkami niż zadawania mu potężnych ciosów, które mogły doprowadzić do przerwania pojedynku. Gredke do końca próbował, ale nie miał żadnych odpowiedzi na doskonały momentami boks miejscowego faworyta. Skończyło się na pewnym zwycięstwie Luisa, a nam pozostaje się cieszyć, że Piotrek przetrwał cały dystans. Na pewno wyniesie z tej lekcji więcej niż z kilku wygranych walk na MMP.

Porażkę w debiucie można było tłumaczyć brakiem odpowiedniego przygotowania. Później Łukasz Zygmunt spędził kilka tygodni z resztą drużyny i miał zaprezentować znacznie lepszą formę w drugim występie w WSB. Niestety skończyło się fatalnie, bo Polak już w pierwszej odsłonie został znokautowany. Świetnie dysponowany krewny legendarnego Felixa Savona uderzył prawym sierpowym, a Zygmunt padł na deski. Wstał prawie od razu, ale po chwili poczuł się gorzej i przyklęknął. Liczenie trwało długo, więc Łukasz zdążył się podnieść, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał dalej boksować i sędzia ringowy podjął słuszną decyzję o niedopuszczeniu go do dalszej walki. Powtórki pokazały, że cios nie doszedł nawet czysto do celu. Wydawało się, że prawy Erislandy Savona ześlizgnął się nieco po barku Polaka i nawet jeśli doszedł, to zaledwie jako obcierka. Mimo niewątpliwej klasy rywala, taka postawa Zygmunta stawia pod znakiem zapytania jego dalsze występy w drużynie Hussars Poland.

49 kg: Yosvany Veitia UD 5 Dawid Jagodziński (50-42, 50-44, 50-44)
56 kg: Marcos Forestal UD 5 Sylwester Kozłowski (50-45, 50-45, 50-44)
64 kg: Yasnier Toledo UD 5 Damian Kiwior (50-43, 50-43, 50-42)
75 kg: Ramon Luis UD 5 Piotr Gredke (50-45, 50-45, 50-45)
91 kg: Erislandy Savon KO 1 Łukasz Zygmunt

Leszek Dudek, bokser.org

ROGER HRYNIUK: JEŚLI MASZ SERCE DO WALKI, DORÓWNASZ NAWET OLBRZYMOM

hryniuk

Niespełna 23-letni Roger Hryniuk jest jednym z trzech polskich pięściarzy, którzy w dniach od 4 do 9 lutego wystąpią w tradycyjnym turnieju o Memoriał Istvana Bocksaia w Debreczynie. Aktualny Mistrz Polski do lat 23 wagi superciężkiej na swoją poważną reprezentacyjną próbę ciężko pracuje od kilku ostatnich miesięcy.

- Przygotowuję się do nowego sezonu od obozu w Wiśle, który odbył się w połowie grudnia. Robiliśmy tam głównie siłę, później miałem krótką przerwę na święta i treningi w moim w klubie Cristal Białystok oraz na indywidualne treningi pod okiem trenerki na siłowni w mojej miejscowości, czyli w Łapach. Teraz znowu jestem w Wiśle, gdzie uczestniczę w bardzo ciekawych treningach z nowym trenerem kadry Walerym Korniłowem i jego asystentami Ludwikiem Buczyńskim i Zbigniewem Raubo – mówi Roger.

Z pewnością bardzo cieszy nas powrót tego wciąż młodego pięściarza do poważnego boksowania. Kiedy w 2009 roku awansował do ćwierćfinału wagi średniej (75 kg) Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Szczecinie, wielu wróżyło mu ciekawą sportową przyszłość.

- Pamiętam doskonale tamten turniej – wspomina sympatyczny zawodnik. – Wygrałem dwie walki z Grekiem Iliasem Ahmedem i Finem Ville Hukkanenem, którego uważano za faworyta zawodów. Niestety w ćwierćfinale przegrałem z późniejszym Mistrzem Europy Niemcem Tyronem Zeuge, który aktualnie uważany jest za dobrze zapowiadającego się zawodowca – zauważa Hryniuk.

Dzisiaj Roger Hryniuk niewiele przypomina siebie sprzed 5 lat, głównie z uwagi na kategorię wagową, w jakiej teraz boksuje.

- Mam 183 więc na pewno nie jestem najniższym superciężkim i myślę, że w tej kategorii wagowej idzie mi nie najgorzej. Jak się ma serce do walki, to można dorównać nawet olbrzymom – zapewnia.

Roger mieszka w Łapach, mieście skąd pochodził także m.in. były mistrz Polski i olimpijczyk, Grzegorz Kiełsa. Zarówno on, jak i Krzysztof Zimnoch, który podobnie jak Roger reprezentował kiedyś barwy Cristalu Białystok, mieli spory wpływ na karierę naszego rozmówcy.

- Od Grzegorza dostałem kiedyś – jako mały chłopak – rękawice z autografem. Kibicowałem mu kiedy boksował zawodowo w Kanadzie. Pamiętam jak oglądałem jego walki w Internecie. Dużo zawdzięczam Krzyśkowi Zimnochowi. Kiedy z nim zaczynałem sparować, miało się właśnie urodzić moje dziecko. Krzysiek kiedy się o tym dowiedział załatwił mi pracę w dyskotece, dzięki której mogę nadal boksować. Gdyby mi nie pomógł, to zapewne musiałbym szukać „normalnej” pracy i na boks zabrakłoby mi czasu – dodaje Roger.

- Miałem kryzys w 2010 roku. Poza startem na Mistrzostwach Polski w Strzegomiu prawie nie boksowałem. Szykowałem się na Młodzieżowe Mistrzostwa Polski, ale niestety moja mama miała groźny wypadek i musiałem zająć się domem. W ogóle przestałem wtedy trenować. Półtoraroczna przerwa w startach zrobiła swoje – podskoczyła mi też waga, bo mam tendencję do tycia i stało się. Odrodziłem się w wadze superciężkiej. Mam w niej jednak spore atuty – serce do walki i fakt, że jestem niewygodnym zawodnikiem z uwagi na niezłą szybkość. Znam jednak swoje słabości – wiem, że muszę pracować nad techniką i celnością ciosów. Wielki wpływ na mój powrót do boksu miał trener klubowy Dariusz Kochanowski. Został wtedy głównym szkoleniowcem w klubie i postanowił ściągnąć mnie znów do boksu, za co jestem mu bardzo wdzięczny. W Cristalu mogę także liczyć na wsparcie prezesa Ryszarda Dargiewicza, młodych trenerów Piotra i Krystiana Sielawa, Piotra Jankowskiego, który stał w moim narożniku kiedy zdobyłem złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23.

Marzeniem zawodnika Cristalu Białystok jest wywalczenie stałego miejsca w kadrze narodowej seniorów oraz występy w lidze World Series of Boxing. Nie stawia sobie na razie większych celów, koncentrując się na najbliższej przyszłości.

- Chciałbym także w przyszłości spróbować swoich sił w zawodowej lidze WSB, gdzie walczą najlepsi pięściarze na świecie. O zawodowstwie na razie nie myślę… – zakończył Roger.

Z zainteresowaniem będziemy obserwować jego tegoroczne starty. Każdy sukces, który się stanie jego udziałem, jak i naszą rozmowę, będzie dedykował swojej córeczce Kamili. To może być doskonała motywacja! Roger, trzymamy kciuki za Debreczyn!

JAROSŁAW KOŁKOWSKI BLOGUJE: ZWIĄZKI ZE ZWIĄZKIEM

Hussars Poland to praktycznie jedyna drużyna w WSB, która nie korzysta z żadnej pomocy państwa i działa niezależnie od krajowej federacji bokserskiej. W większości krajów biorących udział w lidze drużyny prowadzone są bezpośrednio przez federacje. Pomijając polską drużynę, tylko D&G Italia Thunder jest prowadzona przez osobną spółkę. Jednak nawet w tym wypadku Federazione Puglistica Italiana (FPI) ma przemożny wpływ na działalność drużyny WSB (np. trenerem drużyny jest Francesco Damiani, koordynator wszystkich programów olimpijskich federacji), a drużyna może korzystać z całej infrastruktury i zaplecza treningowego FPI (np. ośrodek w Asyżu).

W tym kontekście pytanie o to, jaki stan rzeczy należy uznać za normalny – przynajmniej w moim odczuciu – jest retoryczne. Pomiędzy Polskim Związkiem Bokserskim (PZB) a Hussars Poland powinny istnieć bardzo ścisłe relacje organizacyjne. Więcej, trzeba się zastanowić nad przejęciem Hussars Poland przez PZB. Dotychczasowa współpraca sprowadzająca się w gruncie rzeczy do tolerowania się nawzajem nie wystarczy.

Za „chwilę” dobiegnie końca drugi sezon WSB, w którym występuje drużyna reprezentująca Polskę. Ten czas przyniósł sporo doświadczeń. Na ich podstawie spróbuję przytoczyć kilka argumentów, które uzasadniają postulat połączenia struktur PZB i Hussars Poland.

1.    PZB nie ma zbyt wielkiego potencjału marketingowego, zdolnego przyciągnąć sponsorów. Imprezy organizowane przez PZB nie mogą liczyć na transmisje telewizyjne czy choćby wzmianki w mediach o największym zasięgu. Zresztą to nie jest krytyka PZB. Z turniejami AIBA lub EUBC wcale nie jest lepiej. Hussars Poland to dzisiaj jedyna inicjatywa w boksie olimpijskim zdolna przyciągnąć sponsorów. Z drugiej strony, PZB jest organizacją społeczną, co pozwala uniknąć pomówień o sponsorowanie czyjegoś „prywatnego biznesu”. Innymi słowy, połączenie medialnej wartości Hussars Poland i ustrojowej pozycji PZB jako polskiego związku sportowego, członka PKOl i AIBA, może tylko ułatwić pozyskiwanie sponsorów.

2.    Dzisiaj boks znajduje się w tzw. grupie brązowej. Z punktu widzenia Ministra Sportu i Turystyki jest więc sportem o małym znaczeniu. Tylko taki projekt jak Hussars Poland i WSB ma szansę to zmienić (dodatkowe kwalifikacje olimpijskie, duża popularność dyscypliny, wyjątkowość i jednocześnie spójność programu). Ale tylko PZB może wnioskować o ponadplanowe dotacje na konkretne przedsięwzięcie.

3.    Dzięki PZB można też zredukować część kosztów funkcjonowania Hussars Poland. Związki sportowe mają np. prawo do obniżonych stawek za wynajem obiektów sportowych. Niektórzy urzędnicy twierdzą, że organizacje „pozazwiązkowe” takiego prawa już nie mają bez względu na cel ich działania. Podejście ludzi bywa różne nawet w granicach jednego miasta. Przykładowo, zetknęliśmy się z tym problemem, a w zasadzie z kompletnym brakiem zrozumienia roli WSB jako programu olimpijskiego w przypadku Areny Ursynów, podczas gdy współpraca z Torwarem zawsze układała się wzorowo.

4.    Obecny poziom finansowania boksu olimpijskiego sprawia, że nasi bokserzy nie mogą uczestniczyć w wielu ważnych turniejach międzynarodowych. PZB po prostu nie stać na organizowanie wyjazdów. W WSB nasi zawodnicy mają możliwość mierzenia się z najlepszymi na świecie, ucząc się od nich i nabierając doświadczenia. Jak kończą się wyjazdy na mistrzostwa kontynentu czy świata z bagażem doświadczeń wyniesionych z turniejów krajowych, wiemy wszyscy…

5.    Hussars Poland to też znakomite narzędzie dla trenera kadry narodowej seniorów. Właśnie ogłoszono listę zawodników, którzy mogą być zgłaszani jako członkowie kadry narodowej do udziału w zawodach sportowych AIBA. Nie oznacza, jak rozumiem, że do kadry powołano 62 osoby (tyle jest na liście). Ścisłą kadrę trener Walery Korniłow dopiero wyłoni. Ale na jakiej podstawie? Żeby poznać wartość zawodnika, trzeba go zobaczyć w walce i to na odpowiednio wysokim poziomie. Żeby tę wartość podnosić, trzeba mieć bezpośredni wpływ na szkolenie zawodnika, trzeba je, jeśli nie prowadzić, to przynajmniej nadzorować – z bliska. Połączenie sił Hussars Poland i PZB może zoptymalizować proces kształtowania kadry narodowej. Na razie jest tak, że kiedy większość najlepszych polskich bokserów przygotowuje się do meczów w WSB, trener kadry organizuje jej zgrupowanie…

W moim przekonaniu organizacyjne związanie Hussars Poland i PZB powinno wywołać synergię, dzięki której polscy bokserzy znów będą osiągać sukcesy na arenach międzynarodowych.

Czy mam rację? Czy to jest lekarstwo na przewlekłą chorobę, na jaką zapadł polski boks? Czy znajdą się ludzie, którzy myślą podobnie? Nie wiem. Natomiast wiem na pewno, że dotychczasowy system (o ile w ogóle można tu mówić o systemie) – delikatnie mówiąc – nie przyniósł nam oszałamiających sukcesów sportowych. W gruncie rzeczy sprowadził polski boks olimpijski do roli taniego zaplecza kadrowego dla zawodowych grup promotorskich.

Hussars Poland już dzisiaj udaje się powstrzymać odpływ utalentowanych bokserów na zawodowstwo, ale celem funkcjonowania drużyny nie jest przecież robienie na złość promotorom boksu zawodowego. Tu chodzi przede wszystkim o podniesienie poziomu boksu olimpijskiego i osiąganie sukcesów na tym polu. Oby to jednak nie była walka z wiatrakami, bo w boksie lepiej być nielubianym Donem Kingiem niż sympatycznym Don Kichotem.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 31 stycznia 2014 roku

MCCALL PRZED WALKĄ Z REKOWSKIM: NIE PRZYLECIAŁEM DO POLSKI PO WYPŁATĘ

- Kończąc ostatni wspólny sparing przed moim wylotem do Polski, obiecałem Elijahowi zwycięstwo. Zrobię to dla niego oraz mojej mamy, która niedawno od nas odeszła – mówił Oliver McCall podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie. W sobotę w Opolu jeden z zaledwie dwóch pogromców Lennoksa Lewisa na zawodowym ringu spróbuje dać nauczkę Marcinowi Rekowskiemu.

Osiem miesięcy temu w Legionowie trzykrotny mistrz Polki amatorów boleśnie sponiewierał jego syna. Telewidzowie mogli poczuć się jak gracze komputerowi, kiedy na ich ekranach pojawiły się krople krwi. Mękę Elijaha były mistrz świata wagi ciężkiej obserwował z narożnika. Kilkadziesiąt minut wcześniej sam szedł z ringu pokonany. Przegrał na punkty z Krzysztofem Zimnochem.

– Byłem niezwykle zadowolony z całego pobytu w Polsce, ale muszę zaznaczyć, że nie spodobały mi się dwie rzeczy. Po pierwsze, po przegranej walce zbyt długo czekaliśmy na pomoc lekarza. Po drugie, werdykt punktowy mojego pojedynku z Zimnochem był nieprawidłowy – twierdzi McCall, choć akurat po majowej potyczce nie powinien specjalnie żalić się na gospodarskie sędziowanie. Po ośmiu rundach przewaga Zimnocha nie była znaczna (77:76, 77:75, 79:75), a werdykt nie wywołał krytyki wyczulonych na takie sytuacje polskich kibiców.

Według promotora Tomasza Babilońskiego, „Atomowy Byk” od kilku miesięcy nękał go prośbami o możliwość rywalizacji z Rekowskim. – Widok bitego syna był jednym z najbardziej wstrząsających momentów w moim życiu. Bądźcie jednak pewni, że w ringu emocje nie odbiorą mi rozumu. Jestem zbyt doświadczony, żeby zrobić coś idiotycznego – podkreśla McCall (na zdjęciu z Fresem Oquendo). Do Rekowskiego nie czuje urazu. Podczas pojedynku spojrzeń nawet go… pobłogosławił.

Choć za niewiele ponad rok McCallowi stuknie mu pięćdziesiątka, a ma za sobą niemal 30 lat ryzykownej dla zdrowia rywalizacji na zawodowych ringach, zapewnia o bardzo dobrej dyspozycji fizycznej i psychicznej. Mało tego – do spółki z trenerem Donnellem Nicholsonem podkreśla, że jest przygotowany lepiej niż do starcia z Zimnochem. W ubiegłym roku treningi przeplatał wizytami u ciężko chorej matki, która zmarła późną jesienią. Oliver podobno skoncentrował się jedynie na boksie i waży o 6-7 kilogramów mniej niż w maju.

– On ma najtwardszą szczękę w historii wagi ciężkiej (nigdy nie został znokautowany – przyp. red.), bije mocno jak byk, a rusza się jak 27-latek – koloryzuje Nicholson, którego pokonanie 18 lat temu pozwoliło Andrzejowi Gołocie zmierzyć się z Riddickiem Bowe’em.

– Rekowskiemu najtrudniej będzie poradzić sobie z moją defensywą. Zobaczymy co zrobi, gdy nie będzie mógł mnie trafić, za to ja regularnie będę trafiał jego. Nie przyleciałem po wypłatę. Przykład? Za rewanż z Lewisem zarobiłem trzy miliony dolarów, a za następną walkę już tylko trzy tysiące. Po prostu kocham boks… ale na całe szczęście teraz dostanę trochę więcej niż trzy tysiące – żartuje McCall.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

KUBAŃCZYCY ZAWIESILI MISTRZA OLIMPIJSKIEGO. Z KOZŁOWSKIM ZABOKSUJE FORESTAL

Kubańska Federacja Boksu (FCB) za pośrednictwem lokalnych mediów poinformowała, że aktualny mistrz olimpijski z Londynu, 21-letni Robeisy Ramirez (56 kg) został zawieszony na 6 miesięcy w prawach reprezentanta kraju i drużyny Cuba Domadores. Powodem ukarania znakomitego mistrza pięści były zaniedbania treningowe i powtarzające się nieobecności na treningach.

W związku z powyższym w meczu z Hussars Poland w zawodowej lidze WSB wystąpi ubiegłoroczny mistrz Kuby Marcos Forestal (na zdjęciu). O tym, że zmiana ta bynajmniej nie jest wielkim osłabieniem ekipy kubańskiej świadczy fakt, że to właśnie 24-letni Forestal pokonał w grudniu 2013 roku Ramireza w finale krajowego czempionatu. Kubańczyk ma za sobą debiut w lidze World Series of Boxing. W Hawanie dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa 5-0 z drużyną Boxing Team Russia. Nowy przeciwnik Sylwestra Kozłowskiego będzie od niego znacznie wyższy (175 cm) i zaboksuje z odwrotnej pozycji.

Jako ciekawostkę dodajmy, że Robeisy Ramirez, który w czasach juniorskich dwukrotnie pokonał Dawida Michelusa, nie został bynajmniej wydalony z kadry narodowej, ani z drużyny Domadores. Według komunikatu FCB dostanie on szansę odkupienia winy poprzez solidne treningi.

Jarosław Drozd

ZBIGNIEW GÓRSKI: KORNIŁOW TO ODPOWIEDNI CZŁOWIEK NA ODPOWIEDNIM STANOWISKU

kornilov_kontrakt

- O trenerze Walerym Korniłowie pierwszy raz dowiedziałem się wiele miesięcy temu od działaczy i trenerów z Podlasia – Ryszarda Dargiewicza, Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka – mówi Prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniew Górski, który 25 stycznia – w imieniu PZB – podpisał kontrakt z Białorusinem, na mocy którego będzie on pełnił funkcję trenera polskiej kadry narodowej seniorów.

- Z ich informacji wynikało, że niedaleko od polskiej granicy [w Grodnie - przyp. JD] pracuje świetny trener, który przygotowywał reprezentację Białorusi do Mistrzostw Europy i kwalifikacji olimpijskich. Jego ostatnie wyniki mówiły same za siebie – jeden srebrny i dwa brązowe medale Mistrzostw Europy w Ankarze i wywalczone 3 paszporty olimpijskie do Londynu. Dodam, że analizując jego kandydaturę nie bazowałem bynajmniej tylko na opinii polskich szkoleniowców. Bardzo wysoko warsztat Białorusina ocenili także trenerzy z Europy, z którymi długo rozmawiałem podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku i Mistrzostw Świata Kazachstanie – kontynuuje Zbigniew Górski.

Zatrudnienie Walerego Korniłowa okazało się możliwe, gdyż z powodu nieporozumień w strukturach Białoruskiej Federacji Bokserskiej i prowadzenia zbyt twardą – jak twierdzą wtajemniczeni – ręką drużyny przed Igrzyskami Olimpijskim, został on zmuszony do rezygnacji z trenowania reprezentacji swojego kraju.

- Z racji ogromnych wymagań stawianych sobie i zawodnikom przed Igrzyskami w Londynie Pan Walery Korniłow został odwołany ze stanowiska szkoleniowca białoruskiej kadry. Kiedy się z nim spotkałem, pełnił już funkcję dyrektora szkoły sportowej w Grodnie. Wówczas w imieniu zarządu PZB zaproponowałem mu stanowisko pierwszego trenera kadry seniorów, które przyjął – przybliża szczegóły zatrudnienia nowego trenera kadry Prezes PZB.

Walery Korniłow otrzymał wysoki kredyt zaufania od PZB. W kontrakcie, który zawarto na 12 miesięcy jest klauzula, na mocy której możliwe jest przedłużenie umowy do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku.

- Kontrakt opiewa na rok z możliwością przedłużenia go do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Po tym co ja oraz uczestnicy zgrupowania zobaczyliśmy podczas jego pierwszych treningów, jestem przekonany, że jest to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku.  Reprezentuje solidną rosyjską szkołę boksu. Co istotne zna już wszystkich polskich zawodników i wie czego każdemu z nich potrzeba, by lepiej boksowali. Każdemu cierpliwie poświęca swój czas, stosując tzw. treningi indywidualne z nastawieniem przede wszystkim na technikę. Jak twierdzi, naszym pięściarzom potrzeba jeszcze dużo pracy nad poprawą umiejętności technicznych i jestem przekonany, że dopilnuje, by w niedługim czasie osiągnęli progres wyników – zakończył pełen optymizmu Zbigniew Górski.

DAMIAN KIWIOR: NIE CHCĘ ZAWIEŚĆ TRENERÓW I …SIEBIE SAMEGO

kiwior

- Stać mnie na dobrą walkę – mówi przebywający w Hawanie Damian Kiwior. W nocy z piątku na sobotę bokserzy Hussars Poland spotkają się z Cuba Domadores w meczu siódmej kolejki ligi World Series of Boxing.

- Ciężko przepracowałem okres przygotowawczy, więc nie obawiam się pojedynku z Toledo. Na pewno nie chcę zawieść sztabu szkoleniowego, a przede wszystkim siebie samego – powiedział Damian Kiwior (64 kg), który za rywala ma dwukrotnego wicemistrza świata i brązowego medalistę Igrzysk Olimpijskich 2012 Yasniera Toledo.

Kubańczycy są niepokonani w debiutanckim dla siebie sezonie w lidze WSB. Do tej pory rozegrali tylko dwa mecze przed własną publicznością, oba wygrali po 5-0 z zespołami z Rosji i Meksyku.

- Ostatnią walką udowodniłem, że stać mnie dobre walki i mogę nawiązać pojedynek z każdym zawodnikiem na świecie. Wiadomo, że będzie bardzo ciężko i prawdopodobnie będzie to moja najtrudniejsza walka w życiu, bo przeciwnik jest w ścisłej czołówce kategorii lekkopółśredniej – dodał Damian.

W tym sezonie bokser pochodzący z Tarnowa stoczył dwa dobre pojedynki, choć przegrane, z Azerem Gaybatullą Gadzhialiyevem i Kazachem Aschatem Ualikhanovem. Teraz czeka go trzeci egzamin, być może najtrudniejszy.

- Oglądałem wygraną walkę Toledo z Gadzhialijewem. Na pewno będę starał się narzucić swój styl i swoje tempo walki. Nie dawać się mu skupić, ponieważ jak będę czekał on to z pewnością wykorzysta – powiedział Damian Kiwior.

Kubańczycy wystawiają na mecz z Husarią aż trzech mańkutów (m.in. Toledo) i dwóch zawodników walczących z normalnej pozycji. Ich średnia wieku to 22 lata.

- Kuba jest potęgą boksu. Pięściarze mają w sobie bardzo dużo luzu. Każdy cios wyprowadzają z niezwykłego luzu. Są to ciosy szybkie i bardzo celne, dlatego są najlepsi – uważa podopieczny Huberta Migaczewa.

CO DALEJ Z ARTUREM SZPILKĄ?

szpilka_us

Jestem zbulwersowany, kiedy czytam niektóre komentarze kibiców po przegranej Artura Szpilki z Bryantem Jenningsem. Spora część fanów boksu uważa ze Szpilka zawiódł, są też tacy, którzy twierdzą, że z góry wiedzieli, iż z Artura nigdy nic nie będzie. Jak na mój gust takie oceny to z jednej strony nieuzasadnione malkontenctwo, z drugiej zaś zwykłe wymądrzanie się po fakcie. Na szczęście, są też komentarze bardziej rzeczowe i wyważone.

Artur Szpilka stoczył z Jennningsem walkę życia i pokazał wielki postęp w kilku elementach swojego boksu. Dwa elementy zadecydowały, że skończyło się tak, jak się skończyło. Pajacowanie przy linach w końcówce ostatniej rundy, które doprowadziło do niepotrzebnej porażki przed czasem, można wybaczyć Szpilce z uwagi na młody wiek i brak doświadczenia. Trzeba go natomiast surowo skrytykować za ten mankament, który doprowadził do porażki jako takiej w ogóle, a mianowicie kiepską kondycję. Co prawda styl walki, jaki zaprezentował w Nowym Jorku Szpilka był bardzo energochłonny, ale akurat od młodego zawodnika można było stanowczo oczekiwać lepszej wydolności organizmu.

W sumie jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko myśleć o przyszłości. Skoro droga na skróty do ścisłej czołówki HW (powiedzmy pierwsza dziesiątka, pod koniec której chyba plasuje się aktualnie Jennings) nie powiodła się, to trzeba teraz drugie podejście zaplanować w sposób bardziej przemyślany i mniej przypadkowy. Trzeba pracować nad techniką i kondycją, a jednocześnie toczyć walki z rywalami reprezentującymi w miarę przyzwoity poziom. Na początek całkiem sensowne byłoby sprawdzenie się na polskim ringu. Nie tylko z Krzysztofem Zimnochem (choć to potencjalny finansowy hit), ale także z Marcinem Rekowskim, który może się okazać trudniejszym egzaminatorem.

To mógłby być plan na rok bieżący. Natomiast w kolejnych 2 latach przydałoby się stoczyć około 6 walk z pięściarzami, którzy aktualnie prezentują poziom sportowy zbliżony do Artura. Są tacy w USA (Oquendo, Molina, Harris, Hamer, Grano, Kauffman), Wielkiej Brytanii (Sprott, McDermott, Sexton, Towers), Niemczech (Teper, Hammer, Pianeta, Charr) i na wschodzie (Ustinow, Tereszkin, Fiedosow). Jeżeli ten poziom zostanie pomyślnie sforsowany, to wtedy można będzie myśleć o rywalach z najwyższej półki.

A co z propozycją walki z Amirem Mansourem? Teraz dla Szpilki to nie jest dobry moment na taki pojedynek. Może w ramach rewanżu za zastępstwo z Jenningsem wziąłby tę walkę Mariusz Wach?

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

W RANKINGU WBC NAJWYŻEJ FONFARA. 25 MAJA POWALCZY O MISTRZOSTWO ŚWIATA?

Ogarnięta żałobą po śmierci wieloletniego swojego prezydenta Jose Sulaimana WBC jako ostatnia z prestiżowych światowych federacji opublikowała pierwszy tegoroczny ranking. Z grona polskich pięściarzy najwyżej oceniono ringowy poziom Andrzeja Fonfary (25-2, 15 KO), który awansował z miejsca czwartego na trzecie i najprawdopodobniej 24 maja w Montrealu skrzyżuje rękawice z mistrzem WBC wagi półciężkiej, Adonisem Stevensonem (23-1, 20 KO).

W wadze ciężkiej dziewiąte miejsce utrzymał Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), który od miesięcy czeka na decydujący o jakości jego dalszej kariery bój z Wiaczesławem Głazkowem (16-0-1, 11 KO), który jest trzynasty. Zapewne po raz ostatni – przynajmniej w ciągu najbliższych miesięcy – w czołowej „15″ sklasyfikowano Artura Szpilkę (16-1, 12 KO), który w grudniu był czternasty, a w styczniu o „oczko” niżej.

Waga junior ciężka, w której panuje pewnie Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) nie wydaje się tak mocna, jak przed 2-3 laty, ale nadal w jej czołówce wg. WBC znajduje się trzech Polaków. Dwunaste miejsce utrzymał Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), na siedemnastą lokatę z trzynastej spadły akcje Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO), zaś na dziewiętnaste miejsce z dwudziestego awansował Łukasz Janik (26-2, 14 KO).

Coraz niżej stoją akcje ambitnego Przemysława Majewskiego (21-3, 13 KO), który z 23. miejsca w wadze średniej spadł na 28. ale to zapewne nie koniec jego spadku, gdyż w miniony weekend „poległ” błyskawicznie w walce z Curtisem Stevensem (26-4, 19 KO). Stabilnie za to wygląda sytuacja Damiana Jonaka (37-0-1, 21 KO), który jest siódmy w limicie wagi junior średniej (w ub. rankingu zajmował szóste miejsce).

TRZECH POLAKÓW WYSTĄPI W TURNIEJU W DEBRECZYNIE. DEBIUT KORNIŁOWA

hryniuk

Co rok reprezentanci Polski rozpoczynają międzynarodowe starty od udziału w tradycyjnym turnieju o Memoriał Istvana Bocksaia w Debreczynie. Nie inaczej będzie w tym roku, gdyż na Węgry wybiera się skromna, trzyosobowa polska ekipa pod wodzą nowego trenera kadry, Walerego Korniłowa. W szranki z międzynarodową czołówką w dniach od 4 do 9 lutego staną: Arkadiusz Szwedowicz („Skorpion” Szczecin, 75 kg), Mateusz Tryc („Fenix” Warszawa, 81 kg) i Roger Hryniuk („Cristal” Białystok, +91 kg – na zdjęciu)

Jako ciekawostkę dodajmy, że w poprzednich latach w Debreczynie wygrywali także Polacy – jako ostatni Łukasz Maszczyk (48 kg) w 2005 roku. Niestety w kolejnych latach nasi reprezentanci tylko dwukrotnie zdołali awansować do finału. Po raz ostatni dokonał tego w 2011 roku Michał Olaś (91 kg), który dotarł do finału, w którym przegrał (2-3) z Azerem Teymurem Mammadovem. Rok wcześniej również w finale wystąpił Michał Syrowatka (60 kg) przegrywając ostatecznie z Miklosem Vargą z Węgier.

WALERY KORNIŁOW OFICJALNIE TRENEREM KADRY NARODOWEJ SENIORÓW PZB

kornilov_wisla

O zatrudnieniu Walerego Korniłowa w charakterze trenera kadry narodowej seniorów mówiło się od ponad sześciu miesięcy. Tak długo trwały owocne i merytoryczne rozmowy nt. przyszłości polskiego boksu olimpijskiego pomiędzy białoruskim szkoleniowcem a Prezesem Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniewem Górskim. W końcu w minioną sobotę,  25 stycznia, Korniłow podpisał kontrakt z PZB, na mocy którego oficjalnie objął funkcję trenera kadry narodowej seniorów.

Walery Korniłow w swojej długoletniej karierze zawodowej osiągał bardzo wysokie wyniki na ringach międzynarodowych pracując z zawodnikami białoruskiej reprezentacji.  Jego głównym zadaniem będzie przygotowanie zawodników kadry seniorów (Elite) do zawodów kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016).

Pracę z kadrowiczami nowy szkoleniowiec rozpoczął z dniem 25 stycznia podczas zgrupowania szkoleniowego w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle. W pracy z kadrą pomagać będą pracujący od lat w strukturach PZB, Zbigniew Raubo i Ludwik Buczyński.

Nowemu Trenerowi Kadry i Jego Zawodnikom życzymy sukcesów na miarę ich własnych oczekiwań oraz spełnienia marzeń polskich kibiców boksu olimpijskiego.

NIESPODZIEWANA PORAŻKA MATEUSZA TRYCA W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

Mateusz Tryc ma za sobą drugi w tym roku pojedynek w niemieckiej 1. Bundeslidze. Jego klub, BC Straubing e.V. podejmował wczoraj wieczorem zajmujący dotąd ostatnie miejsce w tabeli zespół Nordhäuser SV. Po nieoczekiwanym remisie z Velberter BC 22 wydawało się, że gospodarze, których liderem jest indywidualny mistrz Niemiec Edgar Walth (58 kg), pewnie wygrają ten mecz. Stało się jednak inaczej i dopiero w ostatniej walce Emir Ahmatovic (+82 kg) swoim niejednogłośnym zwycięstwem nad Edwinem Waigelem dał im remis w całym meczu 9-9.

Nasz rodak tym razem skrzyżował rękawice z mało znanym 20-latkiem Leonem Bunnem (82 kg), który w ćwierćfinale tegorocznych Mistrzostw Niemiec przegrał jednogłośnie na punkty z późniejszym mistrzem Igorem Terzievem. Niestety Mateusz nie wykorzystał atutu własnego ringu  i większego ringowego doświadczenia, przegrywając z rywalem jednogłośnie na punkty. Była to zatem trzecia porażka Polaka w czterech meczach aktualnego sezonu.

W następnym meczu drużyna ze Straubing zmierzy się we własnej hali z wiceliderem 1. Bundesligi, BR Hanau i w razie zwycięstwa awansuje na drugie miejsce. Najprawdopodobniej rywalem Tryca będzie znany z występów w zawodowej lidze World Series of Boxing (rekord: 3-3), niebezpieczny 25-letni Niemiec, Serge Michel.

WYSOKI POZIOM AMERYKANEK W WAGACH OLIMPIJSKICH

W Spokane (stan Waszyngton) zakończyły się wczoraj Mistrzostwa USA kobiet w boksie olimpijskim. Największymi gwiazdami zawodów rozgrywanych w Hub Sports Center/Northern Quest Resort & Casino były zawodniczki boksujące w kategoriach olimpijskich.

Uwagę mediów szczególnie skupiły na sobie brązowa medalistka olimpijska, Marlen Esparza (Houston, Texas, 51 kg), która pobiła swój rekord, zdobywając ósmy złoty medal krajowego czempionatu, Queen Underwood (Seattle, Waszyngton, 60 kg), która w finale niejednogłośnie na punkty pokonała aktualną brązową medalistkę Mistrzostw Świata, Mikaelę Mayer (Los Angeles, Kalifornia), dokładając do swojej kolekcji siódme złoto oraz mistrzyni olimpijska Claressa Shields (Flint, Michigan, 75 kg).

Ta ostatnia mogła ponownie zaboksować z seniorkami (w ub. roku w związku ze zmianą przepisów AIBA, która do turniejów seniorskich dopuszcza zawodniczki mające 18 lat i więcej musiała rywalizować w zawodach młodzieżowych). W finale Claressa po dobrej walce pokonała ubiegłoroczną mistrzynię USA Franchon Crews (Baltimore, MD).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 kg     Alex Love – Natalie Gonzalez     3:0
51 kg     Marlen Esparza – Virginia Fuchs     3:0
54 kg     Christina Cruz – Amanda Pavone     3:0
57 kg     Tiara Brown – Lisa Porter     2:1
60 kg     Queen Underwood – Mikaela Mayer     2:1
64 kg     Destiny Chearino – Jasmine Singh     3:0
69 kg     Danyelle Wolf – Melissa Kelly     3:0
75 kg     Claressa Shields – Franchon Crews     3:0
81 kg     Dara Shen – Heidi Henriksen     3:0
+81 kg     Krystal Dixon – Denise Rico     3:0

BRYANT JENNINGS ZASTOPOWAŁ ARTURA SZPILKĘ W 10. STARCIU

SZPILKA04

Ten pojedynek miał dać odpowiedź, czy Artur Szpilka (16-1, 12 KO) przynależy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, a czy rzeczywiście Bryant Jennings (18-0, 10 KO) jest tym, który może przywrócić dawny blask amerykańskiej scenie. Pięściarz z Wieliczki miał zagwarantowane 100 tysięcy dolarów. Jego rywal z Filadelfii o 14 tysięcy więcej. Ale nie pieniądze tu były najważniejsze, tylko fakt, że pojedynek pokazała w bezpośredniej relacji potężna stacja HBO. W perspektywie były więc dużo większe gaże i jeszcze większe walki w przyszłości. Stawka więc ogromna, lecz obaj pięściarze wyszli do ringu zrelaksowani i pewni swego. Przywitał ich komplet kibiców, o dziwo w przewadze naszych rodaków. Szpilkę przedstawiono jako pierwszego, potem Bryanta i zaczęło się…

W pierwszej rundzie obaj trafili czysto raz – Polak lewą ręką, jego oponent prawą, ale to „Szpila” był nieco agresywniejszy w swoich atakach. Wbrew obawom Artur nie wdawał się w bitkę, tylko spokojnie boksował, koncentrując się w drugiej odsłonie na lewy hak pod prawy łokieć, szukając potem lewego sierpa na górę. Jennings w końcówce zaatakował trochę śmielej, jednak jeszcze brakowało mu precyzji. Po przerwie Jennings niby szedł do przodu, ale Artur uruchomił dobrze swoje nogi , czym skutecznie unikał wszelkich ciosów rywala. Ta ruchliwość utrudniała zadanie Amerykaninowi, który jakby stracił koncepcję i nie wiedział jak dobrać się do skóry Polaka.

Jennings powrócił udaną rundą piątą. Na jej początku trafiał ciosami prostymi, akcentując swoją przewagę mocnym lewym sierpowym na głowę. Po przerwie zmienił trochę taktykę i zamiast ciągle bić na górę, skoncentrował się na ciosach na korpus. W końcówce złapał Szpilkę lewym hakiem na splot słoneczny i Artur przyklęknął, dając się policzyć do ośmiu.

Czując swoją szansę Bryant tuż po gongu na siódme starcie zaatakował jeszcze mocniej, a Polak przyjął rękawice i w końcu rozgorzały otwarte wymiany. W drugiej połowie tej części Szpilka przeżywał wyraźny kryzys, jednak dzielnie odpowiadał. „Zachodzisz w prawo” – grzmiał w narożniku trener Fiodor Łapin przed ósmą rundą. Artur dzięki dobrej pracy nóg przetrwał trudne chwile, a w końcówce już wszystko się wyrównało. W dziewiątym starciu Jennings schowany szczelnie za gardą nie dawał się czysto trafiać, sam natomiast przycelował kilka razy bezpośrednim prawym. O wszystkim miały zadecydować ostatnie trzy minuty.

Szpilka zaatakował od początku, próbując odrobić straty. W pierwszej połowie przejął kontrolę, jednak na 70 sekund przed końcem nadział się na lewy sierp na szczękę i po raz drugi wylądował na deskach. Powstał na osiem, lecz pod lawiną ciosów rywala pół minuty później chwiejącego się na nogach Polaka przed ciężkim nokautem uratował sędzia, ogłaszając wygraną Amerykanina przez TKO.

STATYSTYKI CIOSÓW

Ciosy zadane/celne:
Jennings 422/173 (41%), Szpilka 369/89 (24%)
Ciosy proste:
Jennings 94/22 (23%), Szpilka 138/22 (16%)
Tzw. „mocne ciosy”:
Jennings 328/151 (46%), Szpilka 231/67 (29%)

OPINIE PO WALCE

Bryant Jennings: Chciałem dać kibicom widowisko i myślę, że osiągnąłem swój cel. Szpilka to twardy rywal i podziwiam go za to jak długo wytrzymał. Po pierwszym nokdaunie byłem pewny, że to zaraz się skończy. Polak pokazał ogromne serce do walki i prawie wytrwał cały dystans.

Artur Szpilka: Troszkę inne były założenia przed walką. Niepotrzebnie napaliłem się na ten lewy sierpowy. Nie trafiałem go, nie myślałem w ringu. Jennings trafiał mnie w dół i to mi odbierało energię. Wielu ludzi będzie się teraz cieszyło po mojej porażce. Pozostaje mi pracować jeszcze mocniej i dać się prowadzić moim promotorom. Rywal trafił mnie w pewnym momencie na wątrobę i mnie zatykało cały czas. Teraz jestem wkurzony, bo wydawało mi się, że już mogę boksować na tym poziomie. Jennings był silny, spychał mnie w ringu i zasłużenie wygrał. Szkoda mi tej porażki i szkoda mi kibiców. Nie trafiałem go czysto, na siłę chciałem przywalić mu lewym sierpem. Za wcześnie było na tę walkę. Pora dać się prowadzić moim promotorom. Może trochę dzięki tej porażce spokornieję. Dalej popełniam w ringu te same błędy, naprawdę głupio się czuję. Zawiodłem siebie, ale najbardziej zawiodłem mojego trenera. Spokornieję i będę pracował dalej.

źródło: bokser.org

WŁOSZKI TRIUMFUJĄ W OSLO. CALABRESE I DAVIDE WYGRAŁY WSZYSTKIE WALKI

2014-Oslo-Boxing-Cup-Def

Zwycięstwem Włoszek zakończył się w Oslo drużynowy mini-turniej Round Robin, w którym boksowały także ekipy gospodarzy, Szwecji i Finlandii. Pisaliśmy o tym, że w pierwszym meczu podopieczne Laury Tosti i Umberto Di Felice pokonały Szwedki 4-1. W drugim dniu zawodów okazały sie lepsze (3-2) od Finek a dzisiaj zwyciężyły (3-1) ekipę Norwegii. Ostetecznie na drugim miejscu sklasyfikowane zostały Norweżki, na trzecim Finki i – to raczej neispodzianka – na czwartym Szwedki.

Reprezentantki Włoch, które już 15 lutego w Łomży zmierzą się z naszą kadrą narodową seniorek, wystąpiły w następującym składzie: Valeria Calabrese (Pol Aquile Verdi, 51 kg), Diletta Cipollone (Pug. Di Giacomo, 54 kg), Marzia Davide (Sporting Club, 57 kg), Alessia Mesiano (Latina Boxe Parisi, 60 kg) oraz Annunziata Patti (Excelsior Boxe, 64 kg). W czasie turnieju w Oslo wszystkie (po trzy) pojedynki wygrały Calabrese i Davide.

WYNIKI MECZÓW DRUGIEGO I TRZECIEGO DNIA ZAWODÓW
 
WŁOCHY – FINLANDIA 3-2
51 kg: Valeria Calabrese ITA – Lise Sandebjer FIN 3 RSC. K
54 kg: Marjut Lausti FIN – Diletta Cipollone ITA WP
57 kg: Marzia Davide ITA – Cecilia Nilsson FIN WP
60 kg: Mira Potkonen FIN – Alessia Mesiano ITA WP
64 kg: Annunziata Patti ITA – Annukka Volotinen FIN WP

NORWEGIA – SZWECJA 3-1
51 kg: Camilla Johansen NOR – Frida Stenholm SWE WP
54 kg: Marielle V Hansen NOR – Juliana Söderström SWE WP
57 kg: Linnea Strandell SWE – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Anna Lindqvist SWE WP

FINLANDIA – SZWECJA 3-1
51 kg: Lise Sandebjer FIN – Guzlander Norah SWE WP
57 kg: Linnea Strandell SWE – Cecilia Nilsson FIN WP
60 kg: Mira Potkonen FIN – Sagal Adan SWE WP
64 kg: Annukka Volotinen FIN – Anna Lindqvist SWE WP

WŁOCHY – NORWEGIA 3-1
51 kg: Valeria Calabrese ITA  – Camilla Johansen NOR WP
57 kg: Marzia Davide ITA – Marielle V Hansen NOR WP
60 kg: Alessia Mesiano ITA – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Annunziata Patti ITA WP

TOMASZ POTAPCZYK O POWSTANIU OŚRODKA OLIMPIJSKIEGO W SOKÓŁCE

rygielska 01

- Takie miejsca zostaną utworzone w pięciu miastach Polski. Ministerstwo Sportu szuka po prostu tańszych sposobów na przygotowania do olimpiady. Ośrodek zostanie utworzony także dzięki panu staroście i burmistrzowi Sokółki – mówi Tomasz Potapczyk, trener UKS Boxing Sokółka. Klub ma bardzo ambitne plany na 2014 rok. W październiku w Sokółce odbędą się Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Mężczyzn. Treningi z młodymi pięściarzami prowadzi obecnie Walery Korniłow, trener reprezentacji Polski w boksie.

- Ośrodek, który u nas powstanie ma przygotowywać do wszystkich sportów walki. Według planów, zakwaterowanie zapewniałby hotel „Bakunówka”, a wszelkie zajęcia sportowe odbywałyby się w hali Zespołu Szkół w Sokółce oraz w specjalnej sali do zajęć bokserskich, którą ostatnio wyremontowano dzięki życzliwości pana starosty – mówi Tomasz Potapczyk.

W Sokółce przebywa trener narodowy kadry w boksie, Walery Korniłow. – Wcześniej przygotowywał on kadrę Białorusi do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Znamy się od 15 lat. Teraz – dzięki temu, że jest w Sokółce – prowadzimy treningi dwa razy dziennie. Ci, którzy nie mogą przyjść na wieczorne zajęcia, ćwiczą rano. Nasz klub skorzysta na tym niesamowicie – stwierdza Tomasz Potapczyk. – Ja sam zostałem zaś asystentem trenera kadry seniorów. Będę miał się od kogo uczyć – dodaje.

Boxing Sokółka ma bardzo ambitne plany na 2014 rok. – Nasi zawodnicy są obecnie na zgrupowaniu kadry narodowej juniorów w Szczecinie i przygotowują się do Mistrzostw Świata, które odbędą się w Bułgarii. Od niedzieli w Sokółce trwać będzie zgrupowanie kadry narodowej seniorek. W sobotę zaczyna się zgrupowanie kadry seniorów w Wiśle, 15 lutego sportowcy przyjadą na zgrupowanie do Sokółki – mówi Tomasz Potapczyk. – Z kolei ja 15 lutego wylatuję z kadrą dziewcząt do Chin, w ramach przygotowań do Igrzysk Młodzieżowych, które odbędą się w maju. Lecimy do Pekinu na zaproszenie i koszt federacji chińskiej.

Nie lada gratka czeka na kibiców w październiku. – Będziemy organizatorem Młodzieżowych Mistrzostw Polski Mężczyzn w Boksie. Mamy naprawdę fajnych chłopaków. Krystian Kułak, Karol Krokos czy Maciej Gnoza mają naprawdę wielki potencjał – stwierdza trener UKS Boxing Sokółka. – W ubiegłym roku zawodnicy naszego klubu zdobyli aż 17 medali Mistrzostw i Pucharu Polski.

Rozmawiamy podczas treningu pięściarzy. W ramach rozgrzewki dwie drużyny grają w koszykówkę. Ta, która traci punkt, robi pompki.

- Potapczyk jest na dobrej drodze. Ma świetne podejście do pracy. Jeżeli dalej tak będzie, to Sokółka doczeka się wielu talentów na miarę Pawła Wierzbickiego. Jeśli będzie taka praca, to doczekamy się też olimpijczyków. Młodzi ludzie z roczników 94-96 mogą naprawdę stać się mistrzami – mówi Walery Korniłow. – Sokółka bardzo mi się podoba. To dobre miejsce do pracy z młodzieżą.

Trener kadry chwali kuchnię „Bakunówki” i halę sportową w Zespole Szkół. – W takim miejscu można prowadzić zawody każdej rangi – dodaje.

Źródło: isokolka.eu

MICHAŁ OLAŚ: Z TRENEREM ŁAKOMCEM ZNALEŹLIŚMY SKUTECZNY SPOSÓB NA SAVONA

olas_michal

W 2010 roku Michał Olaś przebojem wdarł się do krajowej czołówki boksu olimpijskiego. Uczył się pięściarskiego abecadła z walki na walkę. W marcu w półfinale Mistrzostw Polski w Strzegomiu przegrał z Mateuszem Malujdą, a następnie w maju w Warszawie w ćwierćfinale Turnieju im. Feliksa Stamma uczył się na błędach, popełnianych w pojedynku z Rosjaninem Pavlem Nikitayevem. Kiedy w październiku uległ w półfinale turnieju w Ostrawie Białorusinowi Pavlowi Kiriyenko nikt nie spodziewał się, że jeszcze w ciągu tego będzie autorem bezprecedensowego sukcesu.

11 listopada w bośniackim Skopje wygrał pierwszą walkę w międzynarodowym turnieju Golden Gong, pokonując bez fajerwerków Słoweńca Boruta Slapnika i kiedy okazało się, że nazajutrz w półfinale czeka na niego młody kubański siłacz, aspirujący wówczas do seniorskiej czołówki światowej, Erislandy Savon, wielu kibiców skazało Michała na porażkę. Pomylili się wówczas niemal wszyscy – i fachowcy i kibice, bo Polak pokonał swojego rywala 5-2.

- Wtedy w Skopje miałem bardzo ciężką przeprawę – wspomina dzisiaj Michał Olaś. – Prawdopodobnie Kubańczyk mnie zlekceważył, ponieważ była to być może moja 15 walka bokserska, byłem absolutnym „No Name”, nie byłem w żadnych rankingach AIBA. Z ówczesnym trenerem kadry Stanisławem Łakomcem, ustaliliśmy taktykę, żeby przyjmować jego ciosy na gardę i odpowiadać krótkimi kombinacjami, po jego ataku gdyż wtedy miał skłonności do opuszczania rąk. Było bardzo ciężko, gdyż Kubańczyk wiedząc, że przegrywa walkę nie ustępował ani na chwilę w atakach przez 3 rundy, jednakże udało mi się doprowadzić przewagę do końca – mówi Michał.

Mimo wspaniałego sukcesu warszawianin turnieju w Skopje nie wygrał, ulegając w finale Chorwatowi Marko Radonjicowi, bokserowi o niebo słabszemu niż Kubańczyk…

- Głównymi czynnikami, które wpłynęły na moją finałową porażkę było zmęczenie po niewiarygodnym boju z Savonem oraz to, że Chorwat trochę zaskoczył mnie odwrotną pozycją. Wówczas jeszcze nie do końca umiałem boksować z mańkutami. Rywal był więc dla mnie bardzo niewygodny – twierdzi Michał, którego droga do boksu była absolutnie niezwyczajna.

- Na zajęcia do klubu Fenix i do trenera Huberta Migaczewa przyszedłem w lipcu 2009 roku żeby podszkolić swoje umiejętności stricte bokserskie, gdyż wcześniej uprawiałem K-1 oraz Muay Thai. Trener Migaczew, jak mi później sam powiedział, dostrzegł potencjał bokserski, zorganizował więc mi walkę na II Praskiej Gali Boksu w Warszawie, gdzie nieznacznie na punkty przegrałem ze srebrnym medalistą Mistrzostw Polski, Jakubem Kapelińskim. Trzy miesiące później, praktycznie bez żadnego przygotowania typowo bokserskiego, pojechałem również za namową trenera Huberta na Mistrzostwa Polski. W Strzegomiu zająłem 3. miejsce, przegrywając na punkty z późniejszym złotym medalistą, Mateuszem Malujdą. Po tej walce podszedł do mnie trener Łakomiec i po krótkiej, ale treściwej rozmowie, wręczył mi powołanie na obóz kadry do Wisły przed turniejem Stamma – wspominał Polak.

Później nadeszły większe sukcesy, wraz ze zdobyciem w 2011 roku  w Koninie tytułu mistrza Polski seniorów. Start w Mistrzostwach Europy i Świata zaowocowały kontraktem w zawodowej lidze WSB. Michał był pierwszym pięściarzem znad Wisły, który wygrał pojedynek w tych elitarnych rozgrywkach, bijąc w listopadzie 2011 roku Irlandczyka Seana Turnera. Rok później ze swoją drużyną, Dolce & Gabbana Milando Thunder wygrał całą ligę, by w kolejnym sezonie przywdziać barwy ekipy Hussars Poland. Niestety zaboksował w jej barwach tylko dwa razy. Po listopadowym zwycięstwie w Meksyku, 14 grudnia 2012 roku w Warszawie przegrał z rutynowanym Algierczykiem Chouaibem Boloudinatsem, a co gorsze po zakończeniu tej walki w jego organizmie wykryto niedozwolone środki dopingujące, za co został wykluczony z drużyny i zdyskwalifikowany przez PZB i AIBA na dwa lata..

Z perspektywy czasu brak Michała Olasia w polskim boksie olimpijskim jest nadzwyczaj widoczny. Również jego dawna drużyna, Hussars Poland ma wielki problem, by znaleźć w limicie wagi 91 kg wartościowego pięściarza, który nawiązałby walkę z najlepszymi zawodnikami na świecie. Za tydzień na Kubie na kolejnego Polaka czekać będzie …Erislandy Savon, aktualnie jeden z liderów Cuba Domadores. Skrzyżuje z nim rękawice Łukasz Zygmunt.

- Kiedyś przed kwalifikacjami olimpijskimi (Londyn 2012) mieliśmy okazję z Łukaszem sparować ze sobą – kontynuuje Michał Olaś. – Uważam go za dobrego zawodnika, miejmy nadzieje, że teraz miał więcej czasu, by się lepiej przygotować i pokazać dobry boks. Trzymam kciuki za całą Husarię! – zakończył były pięściarz Feniksa Warszawa i reprezentacji Polski, którego – miejmy nadzieję – zobaczymy niebawem ponownie między linami ringu.

- Jestem cały czas w treningu, mam okazję sparować z zawodowcami, do tego realizuję się jako trener. No i czekam do końca zawieszenia – zapewnia Michał. Trzymamy za niego kciuki…

WŁOSZKI PIERWSZYMI RYWALKAMI POLEK W TYM ROKU. MECZ 15 LUTEGO W ŁOMŻY

mue2011

Reprezentantki Włoch od lat zaliczają się do europejskiej czołówki. W ubiegłym roku dwie z nich – Valeria Calabrese (48 kg) i Marzia Davide (57 kg) – wywalczyły złote medale Mistrzostw Unii Europejskiej i zostały sklasyfikowane w naszym rankingu na pierwszych miejscach w Europie. Oprócz nich filarami włoskiej kadry są m.in. aktualna wicemistrzyni świata Terry Gordini (54 kg), czy ceniona na arenie międzynarodowej Romina Marenda (60 kg). Dlatego ucieszyła nas informacja, że od meczu międzypaństwowego z pięściarkami z Półwyspu Apenińskiego rozpocznie międzynarodowe starty kadra narodowa seniorek.

Do meczu z Włoszkami dojdzie już 15 lutego w Łomży i najprawdopodobniej odbędzie się on w 8 kategoriach wagowych (rywalki nie mają wartościowych zawodniczek w wagach z limitem 75 i 81 kg). Czy do Polski przyjedzie najsilniejszy skład Włoszek? Wiele wskazuje, że tak, bo od samego początku roku pilnie trenuje dość wąska kadra rywalek z Calabrese (na zdjęciu na podium Miistrzostw Unii Europejskiej w Katowicach w 2011 roku), Davide i Marendą na czele.

Aktualnie nasze rywalki przebywają w Norwegii, gdzie rywalizują w mini-meczach (pięć kategorii od 48 do 64 kg) z ekipami gospodarzy, Szwecji i Finlandii. Wczoraj w pierwszym meczu pokonały w Oslo Szwedki 4-1, w czym swój udział miały Calabrese, Diletta Cipollone, Davide i Alessia Mesiano. Przegrała jedynie mistrzyni Włoch do 64 kg – Annunziata Patti.

WYNIKI MECZÓW TURNIEJU W OSLO

WŁOCHY – SZWECJA 4-1

51 kg: Valeria Calabrese  – Frida Stenholm WP
54 kg: -Diletta Cipollone – Juliana Söderström WP
57 kg: Marzia Davide – Linnea Strandell WP
60 kg: Alessia Mesiano – Sagal Adan WP
64 kg: Anna Lindqvist – Annunziata Patti WP

NORWEGIA – FINLANDIA 3-1

51 kg: Camilla Johansen NOR – Lise Sandebjer FIN WP
54 kg: Marielle V. Hansen NOR – Marjut Lausti FIN WP
57 kg: Cecilia Nilsson FIN – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Annukka Volotinen FIN WP

ANETA RYGIELSKA: UMIEM ZADAWAĆ CIOSY NAWET WE ŚNIE

rygielska_aneta02

- Mama obawiała się, że mnie obiją, złamią mi nos i że się zniechęcę do tego sportu. Dopiero, gdy zdobyłam medal, to uwierzyła we mnie i zaczęła mi kibicować – mówi młodzieżowa mistrzyni świata z Albeny, Aneta Rygielska, na co dzień reprezentująca barwy klubu „Pomorzanin” Toruń.

- Jakim byłaś dzieckiem?
Aneta Rygielska: Mama mówi, że bawiłam się lalkami, ale też samochodami. Miałam parę koleżanek, ale większość czasu spędzałam z chłopakami na boisku. Bywało różnie, od spokojnych zabaw aż po strzelaniny.

- Nie sprawiałaś kłopotów?
AR: Myślę, że rodzice nie mieli nigdy ze mną problemów wychowawczych, raczej byłam grzeczną dziewczynką. Uważam, że na dużo mi pozwalali, ale ja tego nie wykorzystywałam. Nie ograniczali mnie. Było to typowe bezstresowe wychowanie. Miałam swobodę, mogłam spędzać czas, z kim chciałam. Jeżeli przebywałam w towarzystwie męskim, to mama nie miała nic przeciwko temu. Zawsze twierdziła, że lepiej, iż się kumpluję z chłopakami, bo w razie czego mogą mnie obronić. Naprawdę na rodziców nie mogę narzekać.

- Czy Twoje zainteresowania sportowe zaczęły się od boksu?
AR: Na początku trenowałam judo, było to jeszcze w podstawówce, w której odbywały się treningi. Później treningi zostały przeniesione do miasta. Musiałam przerwać, bo mama bała się o moje samodzielne dojazdy z Czerniewic do centrum. Później przez krótki czas trenowałam taekwondo. Dobrze się w tym nie czułam. I wtedy przyszedł czas na boks.

- Co zadecydowało, że wybrałaś boks? Spodobały Ci się walki oglądane w telewizji?
AR: Kiedyś koledzy przynieśli do szkoły rękawice bokserskie. Zainteresowałam się, co będą robić. Jak dowiedziałam się, że po lekcjach idą się bić, to z ciekawości poszłam z nimi. Nauczyli mnie trzymać gardę. I po prostu biłam się z nimi. Zauważyli, że mam zacięcie do walki, więc namówili mnie, bym poszła z nimi na prawdziwy trening. Trener zauważył moje zdolności, zabrał na zawody, a po półtoramiesięcznych treningach zdobyłam tytuł mistrza Polski. Wtedy już na dobre wsiąkłam w boks. Potrzebowałam rywalizacji.

- Co rodzice mówili na ten Twój wybór?
AR: Na początku mama nie była zadowolona z moich treningów. Mówiła „dobrze, dobrze”, ale miała nadzieję, że szybko z tego zrezygnuję. Jak jej powiedziałam o pierwszych mistrzostwach Polski, na które wysłali mnie trenerzy, to była bardzo zaskoczona, ponieważ krótko trenowałam, a ranga zawodów była bardzo wysoka. Po zdobyciu medalu jej radość była ogromna i od tamtego czasu dzielnie mnie wspiera. Tato nigdy nie miał nic przeciwko mojej decyzji.

- Nie dziwią się ludzie, że dziewczyna uprawia boks?
AR: Myślę, że teraz już są takie czasy, że dziewczyny trenują piłkę nożną, sztuki walki czy kulturystykę, czyli sporty, które uważane są za męskie. Sport staje się coraz bardziej demokratyczny.

- A jak faceci reagują na kobietę, która boksuje? Patrzą z podziwem, zazdrością, czy obawą?
AR: Są różne typy chłopaków. Niektórzy zazdroszczą, inni może czują jakiś respekt, a jeszcze innym jest to po prostu obojętne.

- Jakie cechy trzeba mieć, żeby osiągnąć sukces w tym sporcie?
AR: Przede wszystkim trzeba mieć silną psychikę. Można być świetnym na treningach, mieć doskonałą wytrzymałość, być supersilnym, ale jeżeli nie ma się odpornej psychiki, nie osiągnie się sukcesu. Znam takie osoby, które na treningach są mistrzami, a na ringu sobie nie radzą. Stres je zjada. Trzeba być zaciętym i umieć przegrywać, bo jak to w sporcie bywa, nie zawsze się zwycięża.

- Czy płaczesz, jak zdarzy Ci się przegrać?
AR: Znam smak przegranej, poznałam go na mistrzostwach Europy i na poprzednich mistrzostwach świata. Po takich walkach zdarzało mi się poryczeć.

- Co robisz przed wyjściem na ring?
AR: Przed zawodami już od samego rana jestem skupiona i myślę tylko o walce i o swojej przeciwniczce. Dbam o to, by być wypoczęta, choć nieraz w nocy śni mi się boks. Umiem nawet zadawać ciosy we śnie. Z reguły wygrywam. Uspokaja mnie muzyka, ale mogę też zwyczajnie przed walką posiedzieć pod ścianą i się wyciszyć.

- I ciągle myślisz o przeciwniczce? Boisz się?
AR: Do każdej walki podchodzę inaczej, bo każda wymaga innej strategii. Wychodzę na ring bardzo skoncentrowana, choć czuję lekki stres, a niekiedy nawet strach. Ale już po pierwszym gongu ten niepokój mija. Mam ułożony plan i myślę tylko o jednym, żeby walkę zakończyć na własną korzyść i… wygrać.

- Boksera bym o to nie spytał, ale Ciebie spytam. Czy można uderzać w piersi?
AR: Nie można. Dla bezpieczeństwa zakładamy jednak specjalne ochraniacze na piersi. Zdarzało się nieraz, że po walce miałam popękane ochraniacze. Oczywiście zabezpieczają tylko w pewnym stopniu.

- Czy lepiej być najedzonym przed zawodami, czy raczej walczyć na głodniaka?
AR: To zależy od człowieka. Ja lubię najeść się na trzy godzinki przed walką. Wtedy czuję się najlepiej. Nie jestem ani głodna, ani pełna. Ale znam zawodników, którzy wolą walczyć „na głodnego”. To wzmaga agresję. Ja jednak nie lubię, jak mi burczy w brzuchu, bo nie mogę się skupić.

- Czy używasz kosmetyków przed walką?
AR: Jedyny środek, jaki stosuję, to wazelina. Smaruję nią twarz, aby cios zadany przez przeciwniczkę „ześlizgiwał się” i nie pozostawiał siniaka. Siniaki są chyba dla boksera czymś normalnym. Widoczne ślady walki po zawodach. Czasami siniaki zostają na twarzy, zakrywam je wtedy podkładem i pudrem. Ostatnio „zaliczyłam” siniaka od trenera. Nieraz szybko schodzą, ale ten trzymał mi się przez tydzień. Był żółty, zielony, wszystkie kolory tęczy.

- Jestem ciekaw, czy boisz się o swoją urodę? Czy nie straszą Cię nieco spłaszczone nosy bokserów?
AR: W ogóle nie czuję takich zagrożeń. Ostatnio byłam u lekarza, który pocieszył mnie, że mam małą kość nosową i z moim nosem nie powinno się nic stać. Jak będzie, zobaczymy.

- Oprócz treningów musisz jeszcze znaleźć czas na naukę.
AR: Teraz jestem w klasie maturalnej, zdaję sobie sprawę, że poważne egzaminy przede mną. Nauczyciele starają mi się pomagać, jednak muszę nadrabiać wszystkie zaległości. Na szczęście nie mam większych luk. Koleżanki i koledzy również mnie wspierają.

- Co po maturze?
AR: Jeszcze nie podjęłam decyzji, nie wybrałam kierunku studiów. Chciałabym trafić do wojska lub do policji i oczywiście dalej boksować, bo z tym sportem wiążę swoją przyszłość. Wiem, że trudno będzie pogodzić te dwie rzeczy.

- Masz zatem bardzo mało czasu wolnego, bo z jednej strony treningi, z drugiej – szkoła i jest jeszcze Twój chłopak.
AR: Wojtek dopiero teraz wrócił ze Szkocji, gdzie pracował. Sam w przeszłości trenował przez kilka lat piłkę nożną, więc rozumie moją sportową pasję i to, że poświęcam mu mniej czasu. Wolne są tylko soboty i niedziele, kiedy mam po jednym treningu i nie mam szkoły. Ale po całym męczącym tygodniu wolę dłużej poleżeć w łóżku i odpocząć. Nie mam siły na jakieś imprezy. Chyba że małe zakupy w galerii handlowej.

- Co sobie sprawiłaś po zdobyciu tytułu mistrzyni świata?
AR: Oczywiście nowe ciuchy i… torebkę Louisa Vittona. To ostatnie to oczywiście żart.

- Czy na ringu również obowiązuje moda?
AR: Nowe trendy widać w ciuchach do trenowania. Zawsze coś modnego wchodzi na rynek, np. koszulki czy buty.

- A jak się ubierasz poza ringiem?
AR: Sportowo albo elegancko. Wszystko zależy od tego, ile mam czasu rano, jakie ciuchy zdążę sobie przygotować, a także jakie mam samopoczucie.

- O czym marzy bokserka?
AR: Oczywiście o igrzyskach olimpijskich, żeby przynajmniej tam wystartować. Obecne treningi są już przygotowaniami do olimpiady. Od stycznia wejdę w seniorski boks. To będzie trudny rok, choć mam nadzieję, że szybko się odnajdę.

- Co daje boks? Poprawia poczucie własnej wartości? A może przydaje się w ciemnej ulicy, wtedy mniej się boisz?
AR: W ciemnej ulicy to jestem dość strachliwą osobą, bo przecież mogę spotkać kogoś, komu nie dam rady. Na przykład wielki facet z pewnością okaże się silniejszy ode mnie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka. Jestem szybka.

- Czyli nie jesteś agresywna i nie przekładasz zadziorności z ringu na życie prywatne?
AR: Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wykorzystywać swoich umiejętności poza ringiem. Jestem osobą spokojną, ale o to najlepiej spytać mojego trenera.

Rozmawiał: Jan Oleksy, miastakobiet.pl

Artykuł pochodzi z miesięcznika „Miasta Kobiet”, który w każdy ostatni wtorek miesiąca ukazuje się w Expressie Bydgoskim i Nowościach-Dzienniku Toruńskim.

Polub na Facebooku

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: O POZYTYWACH I NEGATYWACH PIERWSZEGO ZGRUPOWANIA

pasiak02

Jesteśmy po pierwszym w tym roku zgrupowaniu w Cetniewie, które zaczęliśmy kilkanaście dni wcześniej niż przed rokiem. Miało ono na celu wprowadzenie zawodniczek w okres budowania siły, który potrwa do połowy lutego. Jeżeli rozmawiamy o całej drużynie, to mogę być zadowolony z postawy dziewczyn i ich zaangażowania.

Duży nacisk kładę na edukację zawodniczek i wraz z trenerami staram się jeżeli dziewczyny nie są mocno zmęczone prowadzić wykłady na tematy związane z teorią i monitorowaniem treningu oraz jego obciążeń, okresów przygotowań, środków, metod i całej fizjologii – łącznie z rytmem biologicznym i reakcji organizmu na obciążenia u kobiet – odnowy biologicznej a także psychologii sportu, w której pomaga nam znakomita Aleksandra Zienowicz.

Uważam, że nie tylko trener, ale i zawodniczki powinny mieć dużą wiedzę na temat naszej dyscypliny, jak i specyfiki treningu. Powinny znać zasady budowania mikrocykli we wszystkich okresach i rozumieć celowość stosowania jednostek treningowych. Wówczas łatwiej i chętniej będą znosiły obciążenia.

Ola Zienowicz dobrze się czuje w gronie juniorek, jak i seniorek, a co najważniejsze polubiły i myślę, że zaakceptowały ją same zawodniczki. Mam nadzieję, że nasza współpraca rozwinie się jeszcze bardziej w przyszłości. Wiem, że ma dużo pracy w kadrze młodzieżowej Tomasza Różańskiego i można powiedzieć, że jest jego „odkryciem”, lecz przygotowania naszych kadr nie kolidują ze sobą.

Mojej kadrze potrzebny jest psycholog z prawdziwego zdarzenia, tak samo jak nie są jej potrzebne badania dla …kierowców. Dziewczyny potrzebują metod psychologicznych aby być w ringu skuteczniejsze, skupione tylko na zadaniu, na walce, na przeciwniczce a nie na tym co się dzieje wokół. Potrzebują poznać metody relaksacji i motywacji. Nie ukrywam, że z porad Aleksandry korzystam i ja sam, gdyż – jako trener – powinienem znać jej metody i mieć pomysł na pracę w różnych okresach obciążenia psychofizycznego. Co niesłychanie ważne,  muszę także potrafić znaleźć wspólny język z każdą zawodniczką. Jestem zdania, że każda z dziewczyn w naszej kadrze potrzebuje takiej współpracy i powoli zaczynają one rozumieć, że nie jest to bynajmniej powodem tego, że mają obawy przed swoimi rywalkami. Robimy to po to, aby z zimną głową realizować założenia taktyczne podczas walki.

Atmosfera w kadrze jest dobra, nie mam problemów z dziewczynami i myślę, że kadrowiczki wiedzą po co przyjeżdżają na zgrupowania i zawody. Wiem, że mają jasno postawione cele, które z całych sił realizują. Muszę pochwalić Anetę Rygielską i Paulinę Jakubczyk, które uczestniczyły w w kilku zajęciach z seniorkami i pokazały się z bardzo dobrej strony. Mam nadzieję, że wystarczy im determinacji i chęci do ciężkiej pracy, bo potencjał mają ogromny.

Niestety jestem niezadowolony z postawy Lidii Fidury i zastanawiam się nad jej udziałem w Mistrzostwach Europy. Ela Wójcik jest jeszcze zbyt młoda, więc na dziś dzień nie wiem czy w wadze olimpijskiej z limitem 75 kg ktoś będzie nas w tym roku reprezentował. Zarówno Lidka, jak i Martyna Letkiewicz najgorzej zaprezentowały się podczas zgrupowania i jestem pełen obaw o dalszy ich rozwój. Jeżeli nie zacznie ktoś z nimi profesjonalnie pracować w klubie i nie zaangażuje się w ich prowadzenie, jak na kadrowiczki przystało, ja ich na zgrupowaniach kadry nie będę przygotowywał do Mistrzostw Polski. Nie na tym polega rola trenera kadry narodowej. Chcę mieć problem kogo wybrać z mocnej dwójki lub nawet trójki zawodniczek, a nie przygotowywać kadrowiczki, choćby nie wiem jak bardzo utytułowane, do startów krajowych. W Lidce widzę ogromny, niewykorzystany potencjał. Boksersko jest kompletną zawodniczką – ma wszystko, więc wystarczy poprawić błędy w technice i popracować nad jej głową. Martyna stanęła w miejscu już dawno i nie wiem czy ruszy do przodu. Mam na to nadzieję, gdyż jest moją wychowanką, posiada duże umiejętności i doświadczenie ringowe i po Karolinie Michalczuk jest nr 2 w kraju w wadze z limitem 54 kg.

Powtarzam więc, że na zgrupowania należy przyjeżdżać będąc przygotowanym do pracy a nie gotowym na rekreację ruchową. Nie jest moim zadaniem układać pracę w klubach, ani motywować trenerów do pracy.  Mogę z nimi podyskutować na temat błędów zawodniczek lub zaproponować jednostki do realizacji między zgrupowaniami. Nie zamierzam nikogo prosić, by na siłę pracował z dziewczynami lub egzekwował od nich realizacji obowiązków zawodniczych. Wszystko to leży w gestii i interesach klubów i zdecydowana ich większość pracuje solidnie. Nikt mnie nie oszuka. Niestety dobrze widzę kto i nad czym w ostatnim czasie pracował.

Mimo tych przykrych przykładów, o których musiałem napisać, mam nadzieję, że wszystko się poukłada. Pamiętajmy o tym, że ja również jestem rozliczany ze swojej pracy trenera kadry narodowej i nie pozwolę sobie na słaby poziom mojej drużyny.

W najbliższą niedzielę zaczynamy kolejne zgrupowanie – krótkie, ale bardzo ciężkie, czyli mikrocykl uderzeniowy. Zawodniczki podbudowę już mają i miały także czas na chwilę odpoczynku. Zamierzam włączyć do sparingów juniorów z Suwałk i Sokółki. Cały świat to zresztą robi i mądre sparingi zadaniowe z chłopakami powinny dużo dziewczynom pomóc. Jestem dobrej myśli.

Paweł Pasiak, Suwałki, dn. 22 stycznia 2014 roku

FIODOR ŁAPIN: WALKA MOŻE SIĘ RÓŻNIE UŁOŻYĆ, ALE ARTUR NIE PĘKNIE

fiodor_lapin

- Czy przed sobotnią walką w Nowym Jorku pański podopieczny jest lepszym pięściarzem niż w sierpniu ubiegłego roku, kiedy przystępował do rewanżu z Mikiem Mollo?
Fiodor Łapin: Sądzę, że tak. Co poprawił? Na pewno nauczył się paru nowych rzeczy, lecz teraz nie chciałbym tego zdradzać. Różnica mogłaby być widoczna na tle Mollo, lecz na Artura czeka zupełnie inny przeciwnik, inny może być scenariusz walki. Ważne, że staje się coraz dojrzalszym człowiekiem. A on potrzebuje dojrzałości i chłodniejszej głowy, aby zastosować w swoim boksie nowe elementy, które staramy się wprowadzać.

- Stawki pojedynku z Jenningsem nie da się porównać z żadnym dotychczasowym wyzwaniem Artura. Zauważa pan pewne zmiany w jego zachowaniu?
FŁ: Tym razem Artur stał się jeszcze bardziej nakręcony, jeszcze bardziej się cieszy. To dla niego wyzwanie, a on uwielbia wyzwania. Ma większą ochotę do pracy, angażuje się bardziej także poza treningiem – mam na myśli dietę, wypoczynek i inne elementy.

- To dobrze, że jest tak naładowany? Nie należy się pozbyć nadmiaru emocji?
FŁ: Będziemy tego pilnować, ale czy uciekanie na siłę od emocji na pewno byłoby dobrym rozwiązaniem? Zobaczymy. Obserwuję Artura i będę to robił aż do samej walki.

- Szpilka chyba nie należy do zawodników, którym zaczną drżeć łydki tuż przed najważniejszą próbą?
FŁ: Walka z Jenningsem może się różnie ułożyć, ale ten chłopak na pewno nie pęknie. Do tej pory zauważyłem, że im większa presja i oczekiwania, tym Artur był lepszy. Zgoda, nigdy wcześniej nie spotkał się ani z tak wymagającym rywalem, ani z taką otoczką – mam na myśli m.in. transmisję w HBO – ale śmiem twierdzić, że to, co innych nierzadko dołuje i gasi, jego nakręca. W pozytywnym sensie. On do takiej walki dążył, marzył o niej, a w myślach na pewno już niejeden raz ją rozgrywał.

- Przed wami otwarty trening, konferencja prasowa, ważenie. Artur spotka się z rywalem…
FŁ: W takich wydarzeniach bierzemy udział od dłuższego czasu i nie sądzę, żeby cokolwiek Artura zdziwiło lub zdeprymowało. Pyta pan o otoczkę. O treść, którą pokazują media. Arturowi ktoś przystawia mikrofon do ust, ustawia kamerę przed oczami i wrażenia oglądających mogą być różne. A później? W mojej obecności Artur nie skacze, nie opowiada głupot, które czasami można usłyszeć od niego w wywiadach. Przychodzi czas na normalną, fachową robotę. Nie rozmawiamy o tym, że wszystkich pokona, że nikogo się nie boi i tak dalej. Skupiamy się na taktyce, sposobie spędzania czasu przed walką, pilnowaniu najdrobniejszych szczegółów. W tym nie ma żadnej sensacji.

- Bryant Jennings uchodzi za jedną z nadziei amerykańskiej wagi ciężkiej. Czy słusznie? Rzeczywiście reprezentuje podobny poziom, co jego rodak Deontay Wilder lub Kubańczyk Mike Perez, notabene przymierzany do boju ze zwycięzcą walki Jennings – Szpilka?
FŁ: Traktuję Jenningsa jako zawodnika przynajmniej z tej samej półki. Wilder wyglądał dobrze w ataku na tle słabszych pięściarzy, z którymi do tej pory walczył. Przypuszczam jednak, że obrona stoi u niego na niskim poziomie, co zresztą potwierdza dobór przeciwników. Z kolei Perez pokazał prawdziwe oblicze w sobotniej walce z Carlosem Takamem. Czy były tam jakieś cuda w jego wykonaniu? Nie. Żaden szał. Wśród zawodników walczących w USA Jennings na pewno zasługuje na miejsce w czołówce.

- Nie ukrywacie, że przygotowania do walki z Jenningsem były najcięższymi w karierze Artura. Okazały się również najlepszymi?
FŁ: Właśnie to chciałem powiedzieć. Przygotowania nigdy nie bywają łatwe, a dlaczego tym razem były najlepsze? Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, obyło się bez kontuzji, Artur czuje się dobrze. Na sparingi z Kevinem Johnsonem i Fresem Oquendo też nie mamy prawa narzekać.

- A wydarzenia z ubiegłego tygodnia? Lądowanie w Chicago, powrót do Polski, zamieszanie z dokumentami, ambasada, dziennikarze, drugi lot do Stanów w piątek?
FŁ: Na sobotnim treningu Artur wyglądał obiecująco. W poniedziałek nieco inaczej – absolutnie nie mówię, że źle – ale trzeci dzień po zmianie strefy czasowej z reguły jest nieco słabszy. Jak każdy trener, wszystko chciałbym zrobić najlepiej jak to tylko możliwe, ale z doświadczenia wiem, że spoglądanie wstecz nie ma najmniejszego sensu. Na nic nie narzekamy, nie zawracamy sobie głowy ubiegłym tygodniem. Został tylko Jennings i sobotnia walka. Tych problemów nie było. Koniec.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MISTRZ I WICEMISTRZ OLIMPIJSKI PRZEEGZAMINUJĄ NA KUBIE „HUSARIĘ”

Pięściarze Cuba Domadores, czyli de facto reprezentanci kraju z Gorącej Wyspy, którzy debiutują w rozgrywkach zawodowej ligi World Series of Boxing, nie stosują dla żadnych z rywali taryfy ulgowej. Kubańczycy za swój cel postawili sobie wygranie wszystkich meczów i w każdej kolejce spotkań WSB w ich szeregach znajduje się 3-4 zawodników z absolutnej światowej czołówki.

Nie inaczej będzie 31 stycznia w Hawanie, kiedy to z gospodarzami, zajmującymi pierwsze miejsce w grupie B zmierzy się ekipa Hussars Poland. Kubańskie media opublikowały dzisiaj skład, w jakim miejscowi bohaterowie zmierzą się z wybrańcami trenera Huberta Migaczewa. Naszych zawodników czeka nie lada egzamin, gdyż przeegzaminują ich: Yosbany Veitia (49 kg), Robeisy Ramirez (56 kg), Yasnier Toledo Lopez (64 kg), Ramon Luis (75 kg) i Erislandy Savon (91 kg).

W tym gronie znajduje się mistrz olimpijski z Londynu (Ramirez), aktualny brązowy medalista olimpijski i dwukrotny wicemistrz świata (Toledo) oraz brązowy medalista Mistrzostw Świata z Baku (Veitia).

PLANOWANY ZESTAW PAR

49 kg: Yosbany Veitia – Dawid Jagodziński
56 kg: Robeisy Ramirez – Sylwester Kozłowski
64 kg: Yasnier Toledo – Damian Kiwior
75 kg: Ramon Luis  – Piotr Gredke
91 kg: Erislandy Savon – Łukasz Zygmunt

POZNALIŚMY SKŁAD „HUSARII” NA REWANŻ Z CUBA DOMADORES

Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Piotra Gredke (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg) czeka egzamin na Kubie. Ostatniego dnia stycznia Hussars Poland spotkają się tam z Cuba Domadores w lidze World Series of Boxing.

- Jedziemy na Kubę – do mekki boksu, do zespołu, który debiutuje w lidze WSB, ale ma do tej pory same zwycięstwa w meczach i tylko 4 walki przegrane na 30 rozegranych. O wygrane w Hawanie będzie bardzo ciężko, ale mogę zapewnić, że spiszemy się dużo lepiej niż w pierwszym meczu w Raciborzu przegranym 0-5 – powiedział trener Hussars, Hubert Migaczew.

Dla Dawida Jagodzińskiego i Damiana Kiwiora to będą trzecie walki w tym sezonie, a dla Sylwestra Kozłowskiego, Piotra Gredke i Łukasza Zygmunta – drugie występy. Wszyscy czekają na pierwsze zwycięstwo, ale o tym, że w silnej stawce można wygrywać pokazali ostatnio Tomasz Jabłoński (75 kg) w meczu z broniącymi tytułu Kazachami oraz Dawid Michelus (60 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) w meczu z Rosjanami.

- Wiele lat czekałem na taki mecz – z Kubą w Hawanie. To wielka szansa na pokazanie się dla młodszych zawodników oraz doświadczonego Łukasza Zygmunta. Na treningach uruchomiliśmy jego prawą rękę i wierzę, że wypadnie korzystniej od debiutu z Kazachstanem. Przy okazji podziękowania dla prezesa PZB Zbigniewa Górskiego, który poparł nasze starania o wyrobienie w trybie przyspieszonym paszportu dla Łukasza Zygmunta. Wcześniej podobną pomoc uzyskaliśmy w podobnej sytuacji z Dawidem Pacem – dodał szkoleniowiec „Husarii”.

Pierwsze spotkanie Husarii z Cuba Domadores, rozegrane w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, zakończyło się wygraną Kubańczyków 5-0. W ich składzie byli tacy pięściarze, jak mistrzowie śwata Lazaro Jorge Alvarez Estrada (60 kg), Julio Cesar La Cruz Peraza (81 kg) i wicemistrz świata Arisnoidys Despaigne (69 kg). Teraz jest szansa, że 31 stycznia Kubańczycy znów wystawią w składzie zawodników z najwyższej półki. Rywalizacja z gwiazdami boksu olimpijskiego to ogromna korzyść dla polskich bokserów.

Biało-Czerwoni wylatują na Kubę 27 stycznia. Wcześniej kibice będą mogli śledzić ich przygotowania w hali Torwaru w Warszawie. Zespół przygotowuje się do prestiżowego meczu pod okiem trenerów Huberta Migaczewa, Jerzego Baranieckiego i Romana Misiewicza.

MIZERSKI: „JEAN PASCAL ZAWSZE MIAŁ ZWIERZĘCE WYCZUCIE WALKI”

Zmarły prawie dwa lata temu Maciej (Matt) Mizerski był „chodzącą” encyklopedią boksu olimpijskiego. Szczególnie wiele do powiedzenia miał – rzecz jasna – o zawodnikach z kadry kanadyjskiej (przez długie lata był szefem wyszkolenia tamtejszej federacji).

Z Maćkiem, który był dla mnie jednym z najważniejszych przewodników po meandrach boksu olimpijskiego, wymieniłem sporo korespondencji, które dotyczyły różnych mistrzów i mistrzyń pięści. W kontekście powrotu na światowy top Jeana Pascala, warto przypomnieć opowieść Mizerskiego o tym ciekawym pięściarzu…

„Jean Pascal to była bardzo ciekawa postać w drużynie kanadyjskiej. Niezwykle utalentowany i sprawny fizycznie. W ringu poruszał się jak pantera, mając po prostu „zwierzęce” wyczucie walki. I lubił się bić, co było jego najtrudniejszym do okiełznania problemem. Kiedy poszedł „w bój” zapominał o wszystkim, nie zwracał wtedy uwagi na obronę i często przyjmował sporo niepotrzebnych ciosów. Jean to zawodnik bardzo widowiskowy, kiedy wchodził do ringu, wiadomo było, że zawsze stanie się coś ciekawego. Stoczył wiele emocjonujących walk i dlatego też był lubiany przez publiczność.

Pamiętam jak w listopadzie 2001 roku po uczestnictwie w turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie, gdzie młodziutki jeszcze Pascal nie dał rady doświadczonemu Mirosławowi Nowosadzie, pojechaliśmy na Syberię do Niżnowartowska. To jeden z nielicznych turniejów w boksie amatorskim, gdzie zawodnicy otrzymywali pieniądze za start i za wygrane walki. Na Syberii nie żyje zbyt wielu czarnoskórych ludzi, więc Pascal od razu się wyróżniał. Po wygraniu walki z miejscowym zawodnikiem stał się ulubieńcem spragnionej ciekawego boksu publiczności. Kolejną walkę stoczył z Wiktorem Poliakowem. Nie była to walka, a wręcz prawdziwy i ekscytujący bój. Publiczność oglądała tę ringową wojnę „na stojąco”, a Poliakow i Pascal pokazali, że boks amatorski też może być emocjonujący. Przy trzech sędziach rosyjskich Pascal został uznany za pokonanego, ale do końca turnieju był ulubieńcem publiczności.

Jean, z natury bardzo pogodny, był pozytywną postacią w naszej drużynie, chociaż czasami bywał trochę „humorzasty”, ale nigdy nie trwało to długo. To zawodnik, któremu potrzebny jest psycholog sportowy, aby pomagał mu w przygotowaniu do walki – głównie w opanowaniu emocji.

Swoje największe sportowe sukcesy odnosił w kategorii lekkośredniej (71 kg). Gdy wprowadzono nowe kategorie wagowe, likwidując 71 kg, nie miał wyboru i musiał przejść do 75 kg. „Zrobienie” wagi do 69 kg. było po prostu niemożliwe ze względu na jego budowę fizyczną. Miał tylko 7% tzw. „body fat” , bardzo mało, jak na taką kategorię wagową. Przejście do 75 kg. było dla niego niezbyt korzystne, bo raptem się okazało, że przeciwnicy przestali się przewracać po jego ciosach. Myślę, że jest to jeszcze bardziej istotne w wadze półciężkiej. Co by tu jednak nie powiedzieć, jest to ciekawy zawodnik i z zainteresowaniem będę śledził dalszy rozwój jego kariery”

W uzupełnieniu dodajmy, że Jean Pascal ( 29-2-1, 17 KO) w miniony weekend po 12 rundach pokonał na punkty Luciana Bute (31-2, 24 KO) zdobywając tytuł zawodowego mistrza Ameryki Północnej wagi półciężkiej.

HUBERT MIGACZEW: PRZED WŁASNĄ PUBLICZNOŚCIĄ POKONAMY EKIPĘ MEKSYKU

- Rewanż z Rosjanami był tysiąc razy lepszy od meczu w Sankt Petersburgu – mówi trener „Husarii” Hubert Migaczew. Jego zespół przegrał minimalnie z Russian Boxing Team 2-3 i zdobył pierwszy punkt w lidze World Series of Boxing.

- Skład Rosjan, z dwukrotnym mistrzem świata, medalistą Igrzysk oraz aktualnym mistrzem Europy oraz innymi dobrymi zawodnikami, powinien zrobić wrażenie na naszych pięściarzach, dla których każdy występ jest poligonem doświadczalnym. Tymczasem już w pierwszej walce Grzesiek „Koziołek” Kozłowski postawił się znakomitemu Mishy Aloyanowi i poszło – powiedział trener Migaczew.

W Arenie Ursynów Warszawa pięściarze Hussars Poland wygrali dwie walki. Zwycięstwa odnieśli Dawid Michelus (60kg) i Sergiej Werwejko (+91kg). Szczególnie ważny był to pojedynek dla Ukraińca, który przecież przegrał w debiucie w WSB przez TKO.

- Udało się odbudować Sergieja, po poprzedniej walce pojechał do domu, odpoczął. Wrócił z wielką ochotą na rehabilitację. Zrobił siłkę, nabrał krzepy, dobrze poboksował i są efekty – dodał szkoleniowiec.

„Husaria” wywalczyła pierwszy punkt w rozgrywkach, a w perspektywie ma meczu u siebie z Meksykiem oraz trudne wyjazdowe potyczki z Kubą, Azerbejdżanem i Kazachstanem.

- Po pierwszym meczu z broniącymi tytułu Kazachami chłopaki odbili się od dna. Uwierzyli w siebie. Mówiłem, że potrzebujemy dwóch miesięcy przygotowań, zmiany nastawienia i mentalności zawodników aby były postępy. Jestem pewny, że przed własną publicznością pokonamy ekipę Meksyku – uważa Hubert Migaczew.

Kolejny mecz w WSB – 31 stycznie w Hawanie z niepokonanymi Kubańczykami. Już niebawem trener Hussars Poland ogłosi skład…

TOMASZ RÓŻAŃSKI WYBRAŁ SZEŚĆ KADROWICZEK NA WYJAZD DO CHIN

_MG_1799

Zgrupowanie młodzieżowej kadry narodowej kobiet w Chinach będzie jednym z najważniejszych etapów przygotowań reprezentantek Polski do udziału w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii oraz przede wszystkim Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, które w sierpniu odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

- Będziemy wspólnie z chińską kadrą narodową trenować, a przy okazji pewnie szczegółowo rejestrowani, nagrywani i analizowani przez gospodarzy. Na pewno nie zdradzimy tam całego arsenału naszych sztuczek i atutów, a cały okres pobytu na obozie wykorzystamy na zbieranie nowych doświadczeń. Poza tym poznamy tam lepiej te zawodniczki z Chin, z którymi później będziemy rywalizować o medale najważniejszych imprez. Na miejscu dokonamy stosownych analiz, nagramy materiały video, stworzymy naszą własną bazę danych, która w przyszłości będzie nam pomagała osiągać sukcesy. Wiem, że droga do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich jest bardzo długa. Aby zdobyć kwalifikację, prawdopodobnie będzie trzeba zapewnić sobie medal kwietniowych Mistrzostw Świata w Sofii – mówił pod koniec października trener kadry, Tomasz Różański.

Na chiński rekonesans nasz szkoleniowiec zdecydował się zabrać sześć zawodniczek w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych. Są to: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Grażyna Grygiel (GKS BOXEO Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Elżbieta Wojcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) i Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75 kg).

W kadrze szkoleniowej, oprócz wspomnianego trenera-koordynatora znaleźli się również Tomasz Potapczyk (jako trener-asystent) oraz Aleksandra Zienowicz (psycholog sportu).

Więcej szczegółów nt. wyjazdu kadry do Chin wkrótce na PolskiBoks.pl

OSTATNIA SZANSA PRZEMKA MAJEWSKIEGO

W zawodowym boksie często mamy do czynienia z następującym pozornym paradoksem. Idący od zwycięstwa do zwycięstwa bokser ma wielkie problemy ze znalezieniem odpowiadającego mu klasą rywala (zwłaszcza, jeżeli nie ma za sobą silnego promotora). Wystarczy jednak, że poniesie jedną lub dwie porażki w ringu i nagle pojawia się przed nim mnóstwo atrakcyjnych ofert. Dlatego, że zaczęto go postrzegać nie jako groźnego konkurenta do kasy i zaszczytów, ale jako potencjalną ofiarę, którą można wykorzystać do realizacji swoich celów. Coś takiego przydarzyło się właśnie naszemu Przemkowi Majewskiemu.

Przyznam, że z wielką sympatią śledziłem poczynania Przemka na amerykańskim ringu, które z góry wydawały się skazane na porażkę. Już na starcie był mocno spóźniony, zaczynając profesjonalną karierę pięściarską w wieku prawie 27 lat. Mozolnie i z uporem budował swą pozycję, walcząc na głębokim undercardzie za mniejsze pieniądze, niż dostawały panienki występujące pomiędzy rundami. Pokonywał kolejnych coraz to lepszych rywali, ale kasa nadal była bardzo skromna (np. 2000 USD za walkę z Caminero na gali Adamka). Kiedy jednak w czerwcu 2011 Majewski w świetnym stylu zwyciężył całkiem solidnego Marcusa Upshawa i zdobył pas WBO NABO, wydawało się, że może mu się jednak udać osiągnąć sportowy i finansowy sukces.

Następnym przeciwnikiem miał być Dionisio Miranda, ale w ostatniej chwili zastąpił go teoretycznie słabszy Jose Miguel Torres, który efektownie znokautował Majewskiego w 6 rundzie. Przemek pozbierał się psychicznie po bolesnej porażce i jak Syzyf na nowo podjął swoje dzieło. Pokonał czterech kolejnych rywali i był bardzo blisko walki ze słynnym Marco Antonio Rubio, ale skończyło się niestety tylko na obietnicach. W zamian przyszedł pojedynek z Patrickiem Nielsenem i wyraźna przegrana Majewskiego na punkty, która ponownie mocno cofnęła go w rankingach.

W tej sytuacji polski bokser nieoczekiwanie otrzymał propozycję skrzyżowania rękawic z Curtisem Stevensem, niedawnym przeciwnikiem Gennadija Gołowkina w walce o pasy WBA i IBO. Obóz Amerykanina nie ukrywa, że spodziewane zwycięstwo ma posłużyć odbudowaniu się Stevensa po bolesnej porażce z rąk fenomenalnego reprezentanta Kazachstanu. Dla Majewskiego będzie to jednak walka życia i zapewne ostatnia szansa na poważne zaistnienie w czołówce wagi średniej. Zamierza dać z siebie wszystko i walczyć o zwycięstwo. Sam Przemek słusznie zauważył, że Stevens najgroźniejszy jest na początku walki, a potem jego ciosy nie mają już początkowej mocy. Może gdyby udało mu się przetrzymać nawałnicę uderzeń Stevensa w kilku początkowych rundach, to potem lepsze warunki fizyczne Polaka pomogłyby mu w wypunktowaniu rywala z dystansu. Chyba to jednak scenariusz zbyt piękny, by mógł być prawdziwy.

Pożyjemy, zobaczymy. Walka Przemka Majewskiego „o wszystko” odbędzie się 25 stycznia 2014 roku w Atlantic City.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

KAROLINA MICHALCZUK ZAMIERZA PO RAZ DRUGI POJECHAĆ NA IGRZYSKA OLIMPIJSKIE!

michalczuk01

Sen Karoliny Michalczuk o medalu olimpijskim zaczął przybierać realne kształty w 2009 roku, kiedy to 13 sierpnia Międzynarodowy Komitet Olimpijski zatwierdził udział kobiet w Igrzyskach w Londynie w 2012 roku.

- To, że jestem mistrzynią świata, jeszcze nie do końca dociera do mnie. Ale… Moim marzeniem jest występ w olimpijskich igrzyskach i powalczenie o medal. To moje największe pragnienie – powiedziała dziennikarzowi PAP zawodniczka z Lublina kilka miesięcy wcześniej, po tym jak w chińskim Ningbo zdobyła złoty medal światowego czempionatu w wadze z limitem 54 kg.

- Teraz wszystkie treningi, zawody i całą dalszą karierę podporządkuję temu, by wystartować na olimpiadzie, a może nawet stanąć podium. Nie jest dla mnie wielkim problemem zbić wagę do tych 51 kg, a z lżejszymi rywalkami powinno być łatwiej wygrywać – dodała pełna zapału do pracy pięściarka.

Dalszą historię przygotowań i okoliczności startu Karoliny podczas Igrzysk w Londynie doskonale znamy. Ostatecznie w pierwszym pojedynku nasza mistrzyni przegrała (14-19) pojedynek z pięciokrotną mistrzynią świata, Chungneijang Hmangte czyli Mary Kom z Indii…

- Chciałam wygrać. Przyjechałam po medal. Myślałam, że będę miała medal. To było moje marzenie. Trudno, przepraszam. Moje marzenia szybko się skończyły. Co mam teraz zrobić? – pytała zrozpaczona Karolina, która chcąc-nie chcąc, zgodnie z przepisami Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA), liczyła się z nieuchronnością zakończenia sportowej kariery z końcem 2013 roku (zgodnie z górnym limitem wieku 34 lat).

- Atmosfera w kadrze była tragiczna, mam jej dość, bo działa negatywnie na psychikę. Tak się nie da pracować. Może dobrze w sumie, że i ja kończę karierę. Miałam w boksie bardzo dużo złych chwil, jednak nie chcę tego wyciągać. Jeszcze rok mogę zostać w boksie amatorskim, w którym obowiązuje limit wieku. Chcę zająć się studiami, jestem na pierwszym roku magisterki w AWF w Białej Podlaskiej. A co później, nie wiem – mówiła Michalczuk.

Szczęśliwie dla Karoliny w maju ub, roku AIBA podniosła do 40 lat limit wieku dla mężczyzn i kobiet startujących w turniejach organizowanych pod jej egidą, w tym w Igrzyskach Olimpijskich. Skutkowało to tym, że zawodniczka Paco Lublin po wygraniu kolejnych Mistrzostw Polski (w starej wadze z limitem 54 kg) niemal natychmiast zgłosiła gotowość do współpracy z nowym trenerem kadry seniorek, Pawłem Pasiakiem. W konsekwencji dobrej dyspozycji pojechała na Mistrzostwa Unii Europejskiej do Keszthely i choć nie wywalczyła tam medalu, pozostawiła dobre wrażenie…

Nowy rok Karolina rozpoczęła udziałem w zgrupowaniu kadry we Władysławowie. Pracowała tam z wielkim zaangażowaniem, bo …inaczej nie potrafi. Na nic nie narzekała, chodziła stale uśmiechnięta. Oglądałem ją podczas dwóch treningów i czekałem dłuższy czas z jednym pytaniem. W końcu po zakończeniu popołudniowych zajęć zapytałem:

- Zrobisz jeszcze w trakcie swojej kariery olimpijski limit 51 kg?

Odpowiedź Karoliny była błyskawiczna, szczera i przekonująca:

- Jasne, że zrobię! W tym roku będę boksowała jeszcze w 54 kg, ale od nowego roku wracam do kategorii olimpijskiej. Chcę po raz drugi pojechać na Igrzyska – powiedziała Karolina i truchtem wybiegła w stronę hotelu.

Czy faktycznie Karolina Michalczuk wytrwa w swoim marzeniu-postanowieniu? Czas pokaże…Z drugiej strony ubiegłoroczna Mistrzyni Świata w kick-boxingu, Sandra Drabik, która dla startu w Igrzyskach Olimpijskich podporządkowała całą swoją sportową karierę boksowi, zapewne zrobi wszystko, by to na nią postawił trener kadry. Z uwagą będziemy więc śledzić wszystkie wydarzenia w boksie olimpijskim kobiet, z nadzieją, że z wewnątrzkrajowej rywalizacji wyłoni się medalistka olimpijska.

Jarosław Drozd

WSB: ZA NAMI JEDNA Z NAJCIEKAWSZYCH KOLEJEK W SEZONIE 2013/2014

WSB_NEWS6

Za nami 6. kolejka rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, jedna z ciekawszych w bieżącym sezonie. Dzisiaj oprócz meczu Hussars Poland z Boxing Team Russia, w grupie B doszło do rywalizacji Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan, w której lepsi 4-1 okazali się gospodarze. W grupie A w takim samym stosunku zwycięstwa odnieśli zawodnicy Dolce & Gabbana Italia Thunder i Algeria Desert Hawks. Pierwsi pokonali zespół Argentina Condors, zaś drudzy wygrali z German Eagles.

Z naszego punktu widzenia najciekawszym meczem – poza rywalizacją „Husarii” – był bój Azerów z Kazachami w mieście Guba. Baku Fires zwycięstwo zapewnili sobie już po pierwszych trzech walkach. Najpierw miniaturowy (157 cm) Elvin Mamishada (52 kg) niejednogłośnie na punkty pokonał debiutanta Ilyasa Suliemenova. Następnie  były mistrz świata Albert Selimov (60 kg) pewnie pokonał asa gości, Samata Bashenova. Decydujący o wygraniu meczu punkt dołożył Białorusin Yauheni Ramashkevich (69 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Meirima Nursultanova. Honor Arlans uratował dopiero Irańczyk Ehsan Rouzbahani (81 kg), stopując na 2 sekundy przed końcem 2. starcia debiutującego w WSB Samira Magomedova, ale ostatnie słowo należało do Azerów – konkretnie do Haji Murtuzaliyeva (+91 kg), który pewnie wypunktował rutynowanego Rusłana Myrsatayeva.

W grupie A więcej sportowych emocji towarzyszyło meczowi w rozgrywanemu we włoskim Porto Torres. Zaczął zgodnie z planem malutki (152 cm) debiutant Mark Anthony Barriga (49 kg) z Filipin, deklasując Leandro Blanco, dla którego również był to pierwszy mecz w lidze. Nadzieje przywrócił gościom ich lider, Alberto Ezeqiuel Melian (56 kg), pewnie bijąc na punkty debiutanta Michele Crudettiego. W kolejnych pojedynkach góra byli już zawodnicy z Mediolanu – w pojedynku debiutantów Renato De Donato (64 kg) niejednogłośnie na punkty wygrał z Carlosem Aquino, rutynowany Francuz Michel Tavares (75 kg) z Carlosem Gabrielem Ozanem, a Węgier Imre Szello (91 kg) ze Szwedem Gabrielem Richardsem. Przy czym dwa ostatnie werdykty były jednogłośne.

Wielkie chwile chwały przeżyli dzisiaj w mieście Blida Algierczycy. Zapowiedzią ich sukcesu było efektowne zwycięstwo lokalnej gwiazdy, wicemistrza świata, Mohameda Flissi (49 kg) nad debiutującym w WSB Sergem Neumannem. Wyrównał w kolejnym pojedynku inny niemiecki debiutant, Omar El Hag (56 kg), minimalnie pokonując Samira Brahimi, ale w kolejnym starciu góra był Algierczyk – Abdelkader Chadi (64 kg), bezdyskusyjnie wygrywając z trzecim debiutantem z Niemiec, Angelo Frankiem. Zwycięstwo Algierii w całym meczu dał Ilyas Abbadi (75 kg), pokonując nie bez kontrowersji lidera gości, Xheka Pascali a kropkę nad „i” postawił inny lokalny gwiazdor, Chouaib Boloudinats (91 kg), który nie pozostawił złudzeń czwartemu debiutantowi z Europy, Johannowi Wittowi.

WYNIKI MECZÓW I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – UKRAINE OTAMANS 2-3
WALKA MECZU: Lu Bin (Knockouts) – Vadym Kudryakov (Otamans)
ZAWODNIK MECZU: Denys Poyatsyka (Otamans)

DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER – ARGENTINA CONDORS 4-1
WALKA MECZU: Michel Tavares (Thunder) – Carlos Ozan (Condors)
ZAWODNIK MECZU: Imre Szello (Thunder)

ALGERIA DESERT HAWKS – GERMAN EAGLES 4-1
WALKA MECZU: ?
ZAWODNIK MECZU: ?

GRUPA B

HUSSARS POLAND – BOXING TEAM RUSSIA 2-3
WALKA MECZU: Dawid Michelus (Hussars) – Konstantin Bogomazov (Boxing Team)
ZAWODNIK MECZU: Misha Aloyan (Boxing Team)

CUBA DOMADORES – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Lazaro Alvarez (Domadores) – Raul Curiel (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Roniel Iglesias Sotolongo (Domadores)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – ASTANA ARLANS KAZAKHSYAN 4-1
WALKA MECZU: Elvin Mamishzada (Fires) – Iliyas Suliemenov (Arlans)
ZAWODNIK MECZU: Albert Selimov (Fires)
WSB6

NIEUDANY REWANŻ AMBITNYCH „HUSARZY” Z ROSJĄ. HONOROWE PUNKTY MICHELUSA I WERWEJKI

michelus04

Ekipie Hussars Poland nie udał się w Warszawie rewanż z Boxing Team Russia. Mimo ambitnej postawy podopieczni Huberta Migaczewa przegrali w Arena Ursynów 2-3, zdobywając punkty po zwycięstwach Dawida Michelusa (60 kg) z mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem i Sergeja Werwejki (+91 kg) z Ivanem Veriasovem.

Prawdopodobnie nie ma na świecie pięściarza, który lubi boksować z Mishą Aloyanem. Aktualny mistrz świata (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie stanął oko w oko z 20-letnim Grzegorzem Kozłowskim. Przez 5 rund urodzony w Armenii Jazyd (nazwa grupy ludności pochodzenia kurdyjskiego zamieszkującej Kaukaz), kontrolował walkę z ambitnie atakującym go Polakiem, wygrywając wszystkie rundy, jakkolwiek ani na moment nie mógł sobie pozwolić na dekoncentrację, gdyż Kozłowski zaskoczył go znakomitą kondycją i do ostatniego gongu starał się „ustrzelić go” celnym ciosem z półdystansu. Po zakończeniu walki sędziowie byli niemal zgodni w ocenach dając zwycięstwo Aloyanowi 49-46, 50-45 i 50-45.

Ku wielkiej radości warszawskiej publiczności Dawid Michelus (60 kg), który mimo młodego wieku był dzisiaj najbardziej doświadczonym zawodnikiem Hussars Poland, udźwignął ciężar lidera swojego zespołu . W swoim szóstym pojedynku w lidze WSB, stanął do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał. Po wygraniu dwóch pierwszych rund pięściarz z Piły przez kolejne 6 minut przeżywał w ringu katusze, przegrywając starcia nr 3 i 4, co źle rokowało przed ostatnią rundą. Na szczęście Dawid wykrzesał z siebie resztki energii i mimo iż jego pojedynek nie będzie wspominany przez lata jako piękne bokserskie widowisko przeważył szalę na swoja korzyść, zdobywając pierwszy punkt dla „Husarii. Sędziowie byli niejednogłośni punktując 48-47 i 48-47 dla Michelusa i 47-48 dla Bogomazova.

Drugi as atutowy Rosjan, aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), udzielił surowej lekcji debiutującemu w drużynie Hussars Poland bydgoszczaninowi ormiańskiego pochodzenia. Zaznaczmy, że 19-letni Zohra Simonyan zaboksował dzisiaj szalenie ambitnie i na miarę swoich możliwości, ale do klasy mistrza brakuje mu jeszcze wiele. „Zoro” był wprawdzie dwukrotnie liczony – w 1. i 5. starciu, ale nie złożył broni i przez pełen dystans starał się nawiązać twardą walkę z rywalem. Sędziowie byli jednak dla niego niezwykle surowi, punktując odpowiednio 50-43, 50-44 i 50-45 dla Besputina.

Kolejny z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzył się z Alexandrem Khotyantsevem, który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a w zawodowej lidze WSB walczył po raz czwarty. Na papierze wyżej stały akcje zawodnika gości, ale ringowa rzeczywistość w dwóch pierwszych rundach przemawiała raczej za Polakiem, który zaskoczył Khotyantseva nieustannym pressingiem i kanonadą ciosów, z których niektóre dochodziły do celu, robiąc wrażenie na sędziach. Gdyby „Kasjo” potrafił przy tym stylu boksowania również skutecznie pracować w obronie, miałby wielką szansę na zwycięstwo. Pięściarz z Gdańska celująco zdał egzamin z ringowej ambicji, którą nadrabiał braki w wyszkoleniu technicznym. Niestety sędziom bardziej do gustu przypadły akcje jego rywala. Werdykt, ogłoszony przy gwizdach publiczności, nie był jednogłośny (48-47, 48-47 dla Rosjanina i 45-50 dla Polaka).

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentowali się Sergej Werwejko (+91 kg) oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu była to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczył pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. Walczący z odwrotnej pozycji Veriasov tylko przez 1,5 rundy stanowił zagrożenie dla Ukraińca. Słabł z minuty na minutę, a że i Werwejko po 3 rundach zaczął mieć kłopoty kondycyjne, walka pięściarska przeobraziła się nam w zapasy. W tej bójce jedynym, który nie zapominał o boksowaniu był zawodnik Hussars i to jemu zasłużenie przyznane zostało zwycięstwo w rozmiarach 49-46, 49-46, 49-46.

ZWYCIĘSTWA LIDERÓW LIGI WSB. UKRAIŃCY I KUBAŃCZYCY NADAL BEZ PORAŻKI

OTMANS01

Wczoraj odbyły się dwa mecze 6. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing. Nie było niespodzianek i kolejne zwycięstwa na swoje konta zapisały niepokonane ekipy Ukraine Otamans i Cuba Domadores. Liderzy grupy A wygrali w Miami z ekipą amerykańską (w której składzie nie było żadnego Amerykanina!) USA Knockouts 3-2, zaś niesamowici Kubańczycy rozbili w Hawanie 5-0 Mexico Guerreros.

Spotkanie w Miami miało swoją dramaturgię, z uwagi na fakt, że ekipa Knockouts dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, by ostatecznie przegrać z ukraińskimi gośćmi 2-3. Najpierw punkty dał gospodarzom Chińczyk Lu Bin (49 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Vadyma Kudryakova. Żenujące w sędziowskiej ocenie tego pojedynku było to, że punktowa rozbieżność sędziów sięgała aż 6 oczek! Nie było następnie kłopotów, by zgodnie ocenić wysokie zwycięstwo Mykoli Butsenko (56 kg) nad Hindusem Shivą Thapa, które dało Otamans remis w meczu. Na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Carlos Adams (64 kg) z Dominikany, pewnie punktując Vyacheslava Kyslytsyna. Do remisu doprowadził Ivan Golub (75 kg), o którego przewadze nad Marlo Javierem Delgado Suarezem z Ekwadoru zadecydowało wygranie 3 z 5 rund. W efektowny sposób kropke nad „i” postawił Denys Poyastyka (91 kg), rozbijając w 3. starciu przez TKO Chińczyka Xuanxuana Wanga.

W Hawanie wszystko przebiegło zgodnie z oczekiwaniami. Wyrównany przebieg miała właściwie jedynie walka Lazaro Alvareza (60 kg) z rewelacyjnym młodziutkim Meksykaninem Raulem Curielem, który „urwał” wspaniałemu Kubańczykowi dwie rundy. Poza Alvarezem dla Domadores punktowali: Gerardo Cervantes, który wygrał z Orlando Huitzilem, Roniel Iglesias Sotolongo (69 kg), który zdeklasował młodego Hectora Reyesa, Emmanuel Reyes (81 kg), którego bój z Mołdawianinem Petru Ciobanu był najmniej efektownym wydarzeniem meczu oraz Jose Angel Larduet (+91 kg), który w meczu do jednej bramki przez 5 rund obijał w półdystansie strasznie wolnego Gerardo Miguela Bisbala.

Dzisiaj czekają nas kolejne emocje. W grupie A zmierzą się Algeria Desert Hawks z German Eagles oraz Dolce & Gabbana Milano Thunder z Argentina Condors,zaś w grupie B Hussars Poland z Boxing Team Russia oraz Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan.

PIERWSZE ZGRUPOWANIE WALEREGO KORNIŁOWA – NOWEGO TRENERA KADRY NARODOWEJ

tryc03

Zgrupowaniem szkoleniowym w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle  rozpoczyna nowy sezon Kadra Narodowa Mężczyzn (Elite). W dniach od 25 stycznia do 4 lutego pod okiem nowego trenera reprezentacji Polski, Białorusina Walerego Korniłowa oraz trenerów asystentów – Ludwika Buczyńskiego, Zbigniewa Raubo i Adriana Brudnickiego, trenować tam będzie 16 zawodników.

Powołania otrzymali następujący pięściarze: Dawid Jagodziński (KS „Astoria” Bydgoszcz, 49 kg), Grzegorz Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 52 kg), Maciej Jóźwik (BKS „Skorpion” Szczecin, 52 kg), Sylwester Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 56 kg), Dawid Michelus (KS „Sokół” Piła, 60 kg), Mateusz Polski (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Kazimierz Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 64 kg), Mateusz Kostecki (WKS „Desant” Kraków, 64 kg), Damian Kiwior (KS „Tiger” Tarnów, 69 kg), Ireneusz Zakrzewski (KS „Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Arkadiusz Szwedowicz (KS „Skorpion” Szczecin, 75 kg), Tomasz Jabłoński (KS „Sako” Gdańsk, 75 kg), Mateusz Tryc (KS „Feniks” Warszawa, 81 kg), Igor Jakubowski (KS „Zagłębie” Konin, 91 kg), Paweł Wierzbicki (KS „Boxing” Sokółka, +91 kg) i Roger Hryniuk (KS „Cristal” Białystok, +91 kg)

Zawodnikami rezerwowymi są: Mariusz Koch (RKS Łódź, 52 kg), Tomasz Resól (KS „Skorpion” Szczecin, 56 kg), Marek Pietruczuk (KS „Victoria” Ostrołęka, 56 kg), Radomir Obruśniak (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Szymon Białas (MOSM Tychy, 64 kg), Tomasz Król (KS „Olimp” Szczecin, 64 kg), Piotr Gredke (KS „Gwardia” Warszawa, 75 kg), Michał Kowalczyk (KS „Champion” Wołomin, 75 kg) i Kamil Gardzielik (KS „Copacabana” Konin, 75 kg).

W większości przypadków powołania otrzymali zatem najlepsi aktualnie polscy pięściarze. Pewne wątpliwości budzi jednak nieobecność w tym gronie Marcina Latochy (KSW Róża Karlino, 64 kg), który w ub. roku poczynił wielkie postępy, tocząc m.in. wyrównany bój ze znakomitym Turkiem Fatihem Kelesem oraz mistrza Polski, Grzegorza Bryndy (Kontra Elbląg, 52 kg).

GRZEGORZ KOZŁOWSKI: SŁABE PUNKTY ALOYANA? NIE MA ICH ZA WIELE

kozlowskig

Po dwóch walkach z absolutną czołówką WSB, Grzegorza Kozłowskiego (52 kg) czeka walka z gwiazdą ligi – Mishą Aloyanem. Pojedynek będzie ozdobą meczu sobotniego meczu Hussars Poland z Russian Boxing Team w Arenie Ursynów Warszawa.

- Do tej pory miałem bardzo trudne walki w World Series of Boxing, a teraz zmierzę się z wielką gwiazdą olimpijskich ringów. Tak ciężkiej walki jeszcze nie miałem, ale nie myślę o tym. Jest we mnie wiara w zwycięstwo, bo i z Aloyanem można rywalizować. Bardzo jestem ciekaw pierwszej rundy, która tak naprawdę pokaże na co mnie stać w potyczce z Rosjaninem. Analiza jego walk jest ważna, ale co innego spróbować na własnej skórze – powiedział Grzegorz.

W piątkowe południe w hali Torwaru, gdzie na co dzień trenują biało-czerwoni z „Husarii”, odbyło się oficjalne ważenie i konferencja techniczna.

Wychowanek Gwardii Warszawa ma na koncie dwa przegrane pojedynki w WSB – najpierw w Baku ze znakomitym Azerem Gairbekiem Germakhanovem na punkty, a następnie również po pięciu rundach w Raciborzu z Kubańczykiem Gerardo Cervantesem. Teraz spotka się przed własną publicznością z dwukrotnym mistrzem świata, byłym mistrzem Europy i brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Londynie Mishą Aloyanem.

- To bardzo trudny przeciwnik, szczególnie imponuje kontrami. Muszę być cierpliwy, bo to właśnie cecha Aloyana. On wyczekuje aż ktoś wpadnie i wtedy przechodzi do ataku. Jeśli miałbym powiedzieć o jego słabszych punktach, nie ma ich za wiele. Liczę na pomoc stołecznej publiczności. Zawsze miło kiedy słyszy się kibiców skandujących imię i nazwisko – dodał Kozłowski.

Grzegorz wraz z trenerami analizował walki Aloyana podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Kazachstanie. W finale Aloyan pokonał Uzbeka Jasurbeka Latipova, a w półfinale Chatchai Butdee z Tajlandii.

- Od ostatniej walki w WSB minęło kilka tygodni, ale ten czas został dobrze przepracowany. Ostatnio miałem sparingi z kilkoma kolegami z Husarii i jestem zadowolony. Z wagą też nie mam problemów – zapewnił pięściarz, który ma w dorobku m.in. brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy 2011, wicemistrzostwo Polski Seniorów 2013, młodzieżowe wicemistrzostwo kraju 2012 i złoto MP Juniorów Lublin 2011.

NIE MA ZGODY LEKARZY NA POWRÓT KUBAŃSKIEGO MISTRZA

Wbrew początkowym doniesieniom prasowym, dwukrotny mistrz świata w boksie olimpijskim, Julio Cesar La Cruz, dzisiejszy mecz swojej drużyny, Cuba Domadores z Mexico Guerreros w zawodowej lidze World Series of Boxing, będzie oglądał z trybun.

Mimo szybko i pomyślnie przebiegającego leczenia rany postrzałowej lewego biodra, której pięściarz nabawił się dwa tygodnie temu podczas bandyckiego napadu na niego oraz innego kubańskiego kadrowicza, Leiniera Perota, lekarz ekipy Domadores postanowił ostatecznie o niedopuszczeniu mistrza do walki.

Kapitana reprezentacji Kuby zastąpi Emmanuel Reyes, dwukrotny brązowy medalista krajowego czempionatu. W swoim debiutanckim pojedynku w WSB stanie oko w oko z Mołdawianinem Petru Ciobanu, dla którego również będzie to pierwszy bój w lidze.

Bokserscy fachowcy bardziej czekają jednak na pojedynek innego debiutanta w World Series of Boxing, Roniela Iglesiasa Sotolongo. Mistrz olimpijski w Londynu (2012) i mistrz świata z Mediolanu (2009) skrzyżuje w Hawanie rękawice z meksykańskim debiutantem Hectorem Reyesem.

MARSZ POLAKÓW W GÓRĘ RANKINGU WBO. TRZECH Z NICH BLISKO WALKI O TYTUŁ

Fonfara146

Trwa marsz Polaków w górę rankingu federacji WBO. W styczniowym zestawieniu najwyżej sklasyfikowany jest Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), który znajduje się na czele kategorii półciężkiej. Aż na trzecie miejsca awansowali Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO) w wadze junior ciężkiej i Kamil Łaszczyk (15-0, 7 KO) w limicie kategorii piórkowej. Pierwszy z nich zaliczył awans o jedno oczko, zaś drugi w poprzednim rankingu zajmował 5. lokatę.

Na krótki czas poprawił swoje notowania inny „cruiser”, Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO) który w styczniowym zestawieniu jest na 7. miejscu , jednak w związku z planowanym na 8 marca pojedynku o pas IBF wypadnie z kolejnego rankingu WBO. O trzy miejsca w górę awansował także ostatni z Polaków, Damian Jonak (37-0-1, 21 KO), boksujący w limicie wagi junior średniej.

GRZEGORZ PROKSA: CHCIAŁBYM WRÓCIĆ NA RING W KWIETNIU LUB MAJU

proksa01

W kwietniu lub w maju pierwszą walkę po ubiegłorocznej przegranej na punkty z Sergio Morą (25-3-2, 8 KO) chce stoczyć Grzegorz Proksa (29-3, 21 KO), dwukrotny mistrz Europy wagi średniej w boksie zawodowym. 29-latek przebywa obecnie w rodzinnej Węgierskiej Górce, gdzie regularnie ćwiczy podtrzymując formę. Za kilkanaście dni planuje przyjechać do Warszawy, aby rozpocząć treningi pod okiem Fiodora Łapina.

– Czekam na powrót trenera z USA. Czuję się dobrze, nic mi nie dolega. Na ring chciałbym wyjść w kwietniu lub w maju, ale nie interesuje mnie walka na przetarcie ze słabym rywalem. Możliwe, że w wyjazdowym pojedynku od razu przyjdzie mi się zmierzyć z jednym z lokalnych bohaterów. Po wygraniu takiej walki szybko wróciłbym do gry o wysokie cele w wadze średniej – mówi „Super G”.

Po raz ostatni Proksa wyszedł na ring w czerwcu ubiegłego roku w amerykańskim Jacksonville, gdzie uległ na punkty (94:96, 94:96, 92:98) Sergio Morze. Rok wcześniej w starciu o tytuł mistrza świata WBA nie sprostał rewelacyjnemu Giennadijowi Gołowkinowi.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

« Older Entries Recent Entries »