Archiwum: TOP NEWS

AL HAYMON BĘDZIE PROMOWAŁ ZA OCEANEM ARTURA SZPILKĘ

szpilka_us

- Jestem szczęśliwy – powiedział Artur Szpilka po podpisaniu wieloletniej umowy menedżerskiej z najpotężniejszym dzisiaj człowiekiem w światowym boksie Alem Haymonem. Tym samym, który dba o interesy m.in. najlepszego pięściarza świata bez podziału na kategorie wagowe, Floyda Mayweathera juniora. Inna sprawa, że grupa zawodników Haymona jest imponująca, bo to ponad 150 nazwisk!

– Ta umowa da mi większe możliwości rozwoju. Wiadomo, że amerykańska telewizja rozdaje karty. Moimi promotorami nadal są Andrzej Wasilewski, Piotr Werner i Leon Margules i to oni organizują moje walki, ale Haymon ma dojścia do telewizji – tłumaczy Szpilka.

Warunki umowy są owiane tajemnicą, ale wiemy, że chodzi o wieloletni kontrakt oraz, że w 2015 roku Szpilka ma wystąpić co najmniej trzy razy. Po raz pierwszy najprawdopodobniej w marcu w Chicago, podczas tej samej gali co Andrzej Fonfara (jego menedżerem też jest Haymon, a współpromotorem Margules). Szpilka i jego promotorzy zastrzegli też w umowie prawo do jednego w roku występu Artura w Polsce.

– Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, jak doszło do rozmów z Haymonem. Zajmowali się tym moi promotorzy – mówił nam Szpilka tuż po złożeniu podpisu.

– Najpierw długo się zastanawialiśmy, później długo negocjowaliśmy. Umowa otwiera drogę do wielkich walk, bo pan Haymon dzisiaj rządzi światowym boksem. To on daje możliwość występów w najciekawszych walkach, a co za tym idzie, gwarantuje najlepsze zarobki. Jesteśmy zadowoleni, że tak udało się to dopiąć w tym kształcie. Zakładając, że Haymon utrzyma potęgę w boksie, perspektywy są bardzo ciekawe – opowiada Andrzej Wasilewski.

Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

TOP 97 POLSKA (SENIORZY) – RANKING SERWISU „POLSKIBOKS.PL” ZA 2014 ROK

panowie2014

W tym roku na czele rankingu najlepszych polskich pięściarzy, którzy startowali w zawodach boksu olimpijskiego klasyfikuję nie 10 a 12 pięściarzy (mamy po dwóch liderów wag z limitem 60 kg i + 91 kg). Wśród nich jest 8 mistrzów Polski seniorów i 6 złotych medalistów Mistrzostw Polski do lat 23. Krajowa czołówka – mimo iż bardzo młoda – jest od 2-3 sezonów ugruntowana. W 2014 roku trudno było zachwiać tą hierarchią, choć w ciągu ostatnich 12 miesięcy pojawiło się przynajmniej kilku niezwykle obiecujących zawodników, którzy już w kolejnym roku mogą z powodzeniem walczyć o awans do kadry narodowej.

Przy sporządzaniu rankingu za rok 2014 tradycyjnie nie sugerowałem się znanymi nazwiskami krajowych mistrzów, czy kadrowiczów, jak również tytułami zdobytymi przez nich w poprzednich latach. Nie opierałem się wyłącznie na wynikach Mistrzostw Polski Seniorów, czy Mistrzostw Polski do lat 23, ale przeanalizowałem m.in. wyniki turniejów z cyklu Grand-Prix oraz mniejszych imprez krajowych. W niektórych wypadkach wpływ na ostateczny układ rankingu miały także wyniki walk międzynarodowych. W pewnych przypadkach świadomie postawiłem niektórych pięściarzy na miejscach niższych od ich faktycznych możliwości i talentu, ale skoro boksowali rzadko, albo nie osiągnęli w ciągu 12 miesięcy satysfakcjonujących wyników, nie mogło stać się inaczej.

49 KG: DAWID JAGODZIŃSKI

To kolejny rok, w którym 21-letni Dawid Jagodziński nie ma na krajowych ringach godnego siebie rywala. Pięściarz bydgoskiej Astorii wygrał wszystkie walki z krajowymi rywalami, dzielnie (choć bez zwycięstwa) rywalizował w lidze WSB (m.in. z kubańskim arcymistrzem Yosbany Veitią), a w końcówce roku odniósł dwa międzynarodowe zwycięstwa z Niemcem Hagenem Hamelem i Ukraińcem Denisem Kozarukiem. Niestety zabrakło go na najważniejszej imprezie sezonu, jaką dla naszych kadrowiczów były Mistrzostw Unii Europejskiej. W naszej ocenie miałby spore szanse na osiągnięcie w Sofii sukcesu, lecz ostatecznie trener Walery Korniłow nie postawił na „Jagodę”, próbując go wcześniej w limicie 52 kg podczas Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie. Wobec dość nieoczekiwanego wycofania się ze startów Arkadiusza Lubomskiego, Wojciecha Peryta i Mariusza Kocha, jedynym zawodnikiem, który próbował nawiązać walkę z Dawidem był mańkut z Elbląga, Daniel Tarka, który w drugiej części sezonu próbował też swych sił w wadze do 52 kg. Zawodnicy z miejsc 3-7 wyraźnie odstawali od wicelidera, co nie napawa specjalnym optymizmem przed kolejnym rokiem.

1 Dawid Jagodziński (Astoria Bydgoszcz)
2 Daniel Tarka (Tygrys Elbląg)
3 Damian Jóźwiszyn (Carbo Gliwice)
4 Karol Kirpsza (Boxing Sokółka)
5 Piotr Waśniewski (Boks Ożarów)
6 Adam Lehmann  (Łódzkie Centrum Sportów Walki)
7 Dawid Jakubcewicz (Włókiennik Łódź)

52 KG: GRZEGORZ KOZŁOWSKI

Pod nieobecność ubiegłorocznego lidera, Grzegorza Bryndy, o prymat w tej kategorii walczyło zaledwie dwóch młodych zawodników – Grzegorz Kozłowski i Maciej Jóźwik. Pięściarze ci w ringu zmierzyli się dwukrotnie i za każdym razem do góry wędrowała ręka tego pierwszego, który w 2014 roku wygrał także Turniej im. Feliksa Stamma, czym w pełni zasłużył sobie na rankingowe zwycięstwo. Szkoda, że Grzegorz nie pojechał na MUE, gdzie jego forma i talent mogłyby zostać należyciej zweryfikowane. Liczący 21 lat zawodnik z Warszawy mozolnie buduje swoje międzynarodowe doświadczenie, w czym pomocne były dwie (przegrane) walki w lidze WSB (m.in. ze znakomitym Rosjaninem Mishą Aloyanem) oraz potyczki w meczach z Niemcami i Ukrainą. Poza dwiema porażkami z Kozłowskim, Maciej Jóźwik przegrał w ciągu roku jeszcze pięć razy, ale działo się to jedynie w walkach z zagranicznymi rywalami (dwukrotnie w 2. Bundeslidze i raz podczas MUE oraz turniejów w Alzey i Warszawie). W ciągu 2014 roku 20-letni pięściarz odniósł jednakże swój największy życiowy sukces, zdobywając w Sokółce złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23. Wielka szkoda, że wspomniana dwójka kadrowiczów nie ma w kraju żadnej konkurencji. Sklasyfikowanie zawodników z miejsc od 3 do 10 było zajęciem trudnym, opartym głównie na selekcji negatywnej.

1 Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa)
2 Maciej Jóźwik (Skorpion Szczecin)
3 Dominik Śliwiński (Pomorzanin Toruń)
4 Przemysław Jańczuk (Akademia Walki Warszawa)
5 Daniel Cieślak (Radomiak Radom)
6 Mariusz Sieroń (Korona Wałcz)
7 Szymon Pędzik (Olimp Szczecin)
8 Sebastian Węgłowski (Broń Radom)
9 Daniel Jermak (Mazur Ełk)
10 Piotr Kęcik (Zawisza Bydgoszcz)

56 KG: MAREK PIETRUCZUK

Na czele listy kolejny nieobecny MUE w Sofii, który w 2014 roku wywalczył dwa złote medale Mistrzostw Polski (seniorów i do lat 23). 20-letni Marek Pietruczuk o palmę pierwszeństwa w kraju skutecznie rywalizował z o rok od siebie starszym Sylwestrem Kozłowskim, którego pokonał w finale MP do lat 23 w Sokółce. Jedynym rodzimym zawodnikiem, który wygrał z Markiem w 2014 roku był Mateusz Polski, ale pojedynek ten odbył się w wyższym limicie wagowym. Zwycięstwa w meczach z Niemcami i Ukrainą zapewne dodadzą naszemu liderowi skrzydeł i w kolejnym roku doczekamy się dalszych postępów wychowanka Mieczysława Mierzejewskiego. Wicelider zapewne walczył będzie twardo o miejsce w kadrze, a że możliwości ma spore świadczył choćby znakomity występ we Włocławku w meczu ligi WSB z Meksykanami, gdzie Kozłowski w pięknym stylu pokonał Briana Gonzaleza. Pod nieobecność Mateusza Mazika jedynymi zawodnikami, którzy próbowali nawiązać walkę z liderami byli Daniel Żaboklicki i Tomasz Resól. Pierwszy z nich, chwalony przez trenera kadry Walerego Korniłowa, dokonał sporego postępu, jednak w najważniejszej walce sezonu został znokautowany w Sofii podczas MUE. Drugi konsekwentnie buduje swoją pozycję, w czym pomocne są m.in. jego coraz lepsze walki w 2. Bundeslidze. W pozostałej części rankingu znajdują się zawodnicy którzy albo obniżyli loty w stosunku do lat ubiegłych lub jeszcze nie wspięli się na poziom krajowej czołówki.

1 Marek Pietruczuk (Victoria Ostrołęka)
2 Sylwester Kozłowski (Akademia Walki Warszawa)
3 Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa)
4 Tomasz Resól (Skorpion Szczecin)
5 Tomasz Smerdel (Gwarek Łęczna)
6 Denis Grzesiak (Skorpion Szczecin)
7 Mariusz Burzyński (Kaczor Boks Team Wałbrzych)
8 Rafał Dawid (Piast Sieradz)
9 Rafał Jamorowski (Skalnik Wiśniówka)
10 Damian Tymosz (Berej Lublin)

60 KG: DAWID MICHELUS I MATEUSZ POLSKI

To już trzeci z rzędu sezon, po zakończeniu którego długo zastanawiałem się nad tym kto zasługuje na pierwsze miejsce w wadze lekkiej. Tym razem waga sportowych wyników, które osiągnęli obaj zawodnicy wydała mi się równa i doprawdy krzywdą byłoby któregoś z nich skazać na lokatę nr 2. Zarówno Dawid, jak i Mateusz zdobyli w 2014 roku złote medale Mistrzostw Polski (Michelus – seniorów, Polski – do lat 23), dwukrotnie walcząc ze sobą. W Kaliszu wyraźnie lepszy okazał się ten pierwszy, zaś w Sokółce zawodnik z Karlina. Na arenie międzynarodowej najcenniejszym zwycięstwem Dawida była wygrana w Warszawie z Rosjaninem Konstantinem Bogomazovem w lidze WSB. Podczas MUE oraz Turnieju im. Feliksa Stamma wygrał po jednej walce i bardzo dobrze zaboksował w test-meczu z ukraińskimi Atamanami w Łucku, pewnie wygrywając z zawodnikiem gospodarzy. Z kolei Mateusz lepiej boksował w drugiej części sezonu, wygrywając m.in. z mistrzem Niemiec Atdhe Gashim podczas meczu międzypaństwowego w Karlinie oraz niewygodnym Węgrem Sandorem Szinavelem w finale Memoriału Leszka Drogosza w Kielcach. Podobnie jak w ub. roku za liderami wagi lekkiej w pewnej odległości dorastają talenty mających po 20 lat Andrzeja Wasilewskiego i Radomira Obruśniaka oraz obiecującego 19-latka z Wałbrzycha Patryka Trochimiaka, który w Kaliszu podczas MP seniorów niespodziewanie pokonał pierwszego z nich. W kratkę boksował Dariusz Rabenda, którego wyprzedził w rankingu były mistrz kraju Marek Jędrzejewski, którego nadal stać na medal krajowego czempionatu.

1 Dawid Michelus (Sokół Piła/Kontra Elbląg)
1 Mateusz Polski (Róża Karlino)
3 Andrzej Wasilewski (Kontra Elbląg)
4 Radomir Obruśniak (Róża Karlino)
5 Patryk Trochimiak (Kaczor Boks Team Wałbrzych)
6 Marek Jędrzejewski (Garda Wicko)
7 Dariusz Rabęda (Tiger Tarnów)
8 Łukasz Niemczyk (Champion Chojnów)
9 Miłosz Bochenek (Bombardier Wrocław)
10 Rafał Grabowski (Radomiak Radom)

64 KG: KAZIMIERZ ŁĘGOWSKI

Ponownie liderem wagi z limitem 64 kg został Kazimierz Łęgowski, ale miniony rok sprawił, że przybyło mu przynajmniej trzech poważnych rywali. Znalazł się także w końcu krajowy pięściarz (Krystian Sielawa), który zdołał go pokonać. Mimo to oczywiście nadal czekamy na międzynarodowe sukcesy 20-letniego Kazimierza. W Sofii miał dobre losowanie i wydawało się, że przywiezie medal MUE, ale niespodziewanie przegrał z Węgrem Adraszem Vadaszem. Dodajmy, że Łęgowski wygrał także dwie międzynarodowe walki podczas Turnieju im. Feliksa Stamma oraz jedną (przez kontuzję z byłym mistrzem Europy – Turkiem Fatihem Kelesem) podczas Memoriału Leszka Drogosza. Kolejny progres formy zaliczył wicemistrz Polski seniorów oraz złoty medalista Mistrzostw Polski do lat 23 (najlepszy zawodnik tej imprezy) Marcin Latocha, którego dopadła chyba trema podczas meczu z Niemcami, gdzie rywalizował z solidnym Kastriotem Sopą. Wspomniany Sielawa, który po prawie 4 latach wrócił do krajowej rywalizacji, wygrał w Sokółce nie tylko z Łęgowskim, ale także z młodym Danielem Adamcem i to on, a nie zawodnik z Kielc znalazł się na 3 miejscu naszego rankingu. Na dobre wyszła zmiana klubowego klimatu Tomaszowi Gryckiewiczowi, który aktualnie jest w stanie postawić twarde warunki krajowej czołówce. Wyrównany poziom prezentują zawodnicy z miejsc 6-10. Każdy z nich miał w 2014 roku dobre i ..gorsze momenty, które wpłynęły na końcową klasyfikację.

1 Kazimierz Łęgowski (Ósemka Chojnice)
2 Marcin Latocha (Róża Karlino)
3 Krystian Sielawa (Hetman Białystok)
4 Daniel Adamiec (RUSHH Kielce)
5 Tomasz Gryckiewicz (PIRS Olsztyn/SAKO Gdańsk)
6 Adam Winiarek (Fenix Warszawa)
7 Karol Kostka (RMKS Rybnik)
8 Adrian Marchel (Hetman Białystok)
9 Szymon Białas (MOSM Tychy)
10 Mateusz Matyja (Orzeł Oleśnica)

69 KG: DAMIAN KIWIOR

Pewien dylemat miałem z wytypowaniem lidera kategorii z limitem 69 kg. Nie został nim – co zrozumiałe – mistrz Polski z Kalisza Ireneusz Zakrzewski, którego od końca marca niestety nie zobaczyliśmy już w ringu. W związku z tym naturalną „jedynką” tej wagi został wicemistrz kraju seniorów i do lat 23, Damian Kiwior, który był kapitanem reprezentacji Polski podczas Turnieju im. Feliksa Stamma i MUE w Sofii. Młody zawodnik z Tarnowa przegrał w ciągu roku aż siedem pojedynków, ale w limicie 69 kg tylko trzy i to po wyrównanej walce (z Zakrzewskim, Gruzinem Zaalem Kvachatadze oraz Irlandczykiem Johnem Joe Joyce`em). Przed Zakrzewski klasyfikuję Rafała Perczyńskiego, który przez cały rok był bardzo aktywny, a w Sokółce zdobył złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23 (w finale walkowera oddał mu kontuzjowany Kiwior). Solidnie prezentuje się kolejna trójka zestawienia, z której każdy – pod warunkiem systematycznej pracy na sali treningowej – śmiało może myśleć o kadrze narodowej. Szkoda, że Mateusz Kostecki nie wystartował podczas Wojskowych Mistrzostw Świata (CISM), bo to już zawodnik zaprawiony w międzynarodowych bojach. Wraca do czołówki Tomasz Kot, co na pewno podniesie poziom rywalizacji w tej wadze, tym bardziej, że systematyczne postępy czyni jego świętokrzyski krajan, Damian Falecki, który m.in. świetnie boksował w Kielcach podczas Memoriału Leszka Drogosza. Jednym z odkryć roku był 19-letni Kamil Holka, który w obiecującym stylu wszedł w wiek seniorski. Liczę na powrót do ścisłej czołówki Sylwestra Stempniewskiego, który w tym roku może walczyć o medale mistrzostw kraju. Coraz lepiej powinni także boksować zawodnicy z miejsc 9-10.

1 Damian Kiwior (Tiger Tarnów)
2 Rafał Perczyński (Akademia Walki Warszawa)
3 Ireneusz Zakrzewski (Boks Jelenia Góra)
4 Mateusz Kostecki (Desant Kraków)
5 Tomasz Kot (RUSHH Kielce)
6 Damian Falecki (KSZO Ostrowiec Św.)
7 Kamil Holka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)
8 Sylwester Stempniewski (Tygrys Elbląg)
9 Przemysław Zyśk (Victoria Ostrołęka)
10 Aleksander Smółka (Śląsk Ruda Śląska)

75 KG: TOMASZ JABŁOŃSKI

Waga średnia od lat należy do najmocniej obsadzonych w Polsce. Tym razem jednak ścisła czołówka zawęziła się nam do trzech zawodników, którzy prezentowali międzynarodowy poziom. Na czele zestawienia stawiamy niepokonanego w 2014 roku Tomasza Jabłońskiego, który mimo iż boksował poza kadrą narodową, osiągnął najlepsze wyniki, wygrywając m. in. bezpośrednie starcia z Arkadiuszem Szwedowiczem i Kamilem Gardzielikiem, którzy znaleźli się na miejscach nr 2 i 3. „Pantera” nie wystąpił niestety podczas MUE w Sofii, ale świetnie boksował w zawodowej lidze WSB (dwa zwycięstwa) oraz w 1. Bundeslidze, gdzie z zespołem z Nordhausen zdobył złoty medal. Wygrał także międzynarodowe turnieje w rosyjskim Novgorodzie i niemieckim Binz. Bezdyskusyjnie wiceliderem w naszym rankingu został 20-letni wicemistrz Polski seniorów i złoty medalista do lat 23, Arkadiusz Szwedowicz, który znakomicie zakończył rok, wygrywając w finale Turnieju Skorpiona w Szczecinie z wicemistrzem Unii Europejskiej, Michaelem O`Reilly`m. Szkoda, że Arkadiuszowi nie udał się start w MUE, gdzie uległ Gruzinowi Gochy Badurashviliemu, który wydawał się być w jego zasięgu – podobnie jak Ukrainiec Olexiy Kazim-Zade, z którym rywalizował w Warszawie podczas Turnieju im. Feliksa Stamma. Kamil Gardzielik w kraju przegrał tylko dwie walki – z Jabłońskim i Szwedowiczem, ale nieco gorzej szło mu w rywalizacji międzynarodowej (porażki w meczach z Niemcami i Ukrainą). Warto wspomnieć, że wcześniej w Kielcach wygrał dwie walki podczas Memoriału Leszka Drogosza, co – mimo wszystko – jest dobrym prognostykiem przed kolejnym sezonem. Nie wiem czy 21-letni Mateusz Rzadkosz będzie nadal występował na ringach boksu olimpijskiego, czy – jak zapowiedział – przejdzie na zawodowstwo. Jego świetny pojedynek (przegrany?) z późniejszym mistrzem Unii Europejskiej, Francuzem Christianem Mbili Assomo, który stoczył w Argenteuil wskazał na spore możliwości. Ciekawy debiut w gronie seniorów zanotował 19-letni Kamil Bednarek, który pod okiem Piotra Wilczewskiego poczynił spore postępy. Zawodnicy sklasyfikowani od 6 do 10 miejsca w rankingu prezentują na tyle wyrównany poziom, że każdy z nich może wygrać z każdym, co czynić będzie tegoroczne zawody w wadze średniej nie mnie ciekawymi niż w 2014 roku.

1 Tomasz Jabłoński (SAKO Gdańsk)
2 Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin)
3 Kamil Gardzielik (Copacabana Konin)
4 Mateusz Rzadkosz (Wisła Kraków)
5 Kamil Bednarek (DKB Dzierżoniów)
6 Paweł Michalik (Legia Warszawa)
7 Bartosz Gołębiewski (DKB Dzierżoniów)
8 Stanisław Gibadło (GUKS Carbo Gliwice)
9 Szymon Hamerski (Zawisza Bydgoszcz)
10 Karol Kosak (Fenix Stalowa Wola)

81 KG: MATEUSZ TRYC

Na czele kategorii półciężkiej znajduje się jedyny polski zawodnik, który jest klasyfikowany przez AIBA, czyli Mateusz Tryc. Mistrz Polski seniorów i do lat 23 ma za sobą bardzo dobry rok, bo oprócz wspomnianych złotych medali, wywalczył jeszcze jeden – za zwycięstwo w niemieckiej 1. Bundeslidze. Szkoda, że pięściarz z Wyszkowa nie pojechał na MUE, gdzie teoretycznie miał szansę na dobry wynik. Zamiast niego w Sofii wystąpił 20-letni Jordan Kuliński, któremu choroba nie pozwoliła zaprezentować pełni swoich możliwości. Finalista Turnieju im. Feliksa Stamma i wicemistrz Polski seniorów z Kalisza wyprzedził najlepszego naszym zdaniem debiutanta w gronie seniorskim Łukasza Staniocha. Młody pięściarz ze Szczecina mocno pracuje w klubie i wierzymy, że w tym roku jeszcze poważniej zagrozi liderom swojej kategorii. Słabsze chwile w drugiej części sezonu przeżywali dwaj „Husarze” – Kasjusz Życiński i Piotr Gredke, ale zarówno jednego, jak i drugiego stać w 2015 roku na finał Mistrzostw Polski. Zmienił barwy klubowe Paweł Stępień, który na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i jeśli będzie zdrowy może sprawić nie jedną niespodziankę, podobnie jak twardy Ślązak Przemysław Gorgoń. Nieco niższy od niego poziom prezentują zawodnicy sklasyfikowani na miejscach od 7 do 10.

1 Mateusz Tryc (Fenix Warszawa)
2 Jordan Kuliński (Start Włocławek/Skorpion Szczecin)
3 Łukasz Stanioch (Skorpion Szczecin)
4 Kasjusz Życiński (SAKO Gdańsk)
5 Piotr Gredke (Akademia Walki Warszawa)
6 Paweł Stępień (Olimp Szczecin/Róża Karlino)
7 Przemysław Gorgoń (Jawor Team Jaworzno)
8 Paweł Czyżyk (Energetyka Lubin)
9 Błażej Surowiec (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski)
10 Błażej Lutka (RMKS Rybnik)

91 KG: IGOR JAKUBOWSKI

To był najlepszy rok w karierze Igora Jakubowskiego. 22-latek z Konina wywalczył trzy złote medale – dwa podczas Mistrzostw Polski seniorów i do lat 23 oraz ten najcenniejszy – Mistrzostw Unii Europejskiej w Sofii. Najlepszy zawodnik Mistrzostw Polski w Kaliszu, zwycięzca Turnieju im. Feliksa Stamma zanotował wprawdzie w ciągu roku dwie małe „wpadki”, przegrywając z Krystianem Kawalerskim (podczas GP w Elblągu) oraz ze znakomitym młodym Niemcem Albonem Pervizajem (podczas meczu w Karlinie), ale wiemy, że wspomniane przegrane podziałały na Igora szczególnie mobilizująco. Na drugim miejscu sklasyfikowaliśmy 20-letniego Tomasza Bohdanowicza, który wprawdzie w minionym roku przegrał (niejednogłośnie na punkty) z Bartłomiejem Krasuskim, ale był od niego znacznie aktywniejszy. Tradycyjnie solidnie prezentował się bojowy Krzysztof Kowalski, który nadal może być zagrożeniem dla najlepszych zawodników tej kategorii. Dopiero na 5. miejscu znalazł się wspomniany Kawalerski, który walczył tylko w pierwszej części sezonu, przegrywając m.in. z Kowalskim. Wspólne treningi z Jakubowskim dobrze wpłynęły na Sebastiana Rachuta, którego sklasyfikowałem wyżej od Mateusza Kowalczyka i Mateusza Trybucha. Tego ostatniego – najmłodszego z całej stawki – stać na to, by w tym roku awansować do ścisłej krajowej czołówki.

1 Igor Jakubowski (Zagłębie Konin)
2 Tomasz Bohdanowicz (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)
3 Bartłomiej Krasuski (Broń Radom)
4 Krzysztof Kowalski (MOSiR Mysłowice)
5 Krystian Kawalerski (Olimp Szczecin)
6 Sebastian Rachut (Zagłębie Konin)
7 Mateusz Kowalczyk (06 Kleofas Katowice)
8 Mateusz Trybuch (Champion Nowy Dwór Maz.)
9 Michał Janicki (Prosna Kalisz)
10 Bartosz Lech (Hetman Białystok)

+91 KG: PAWEŁ WIERZBICKI I ROGER HRYNIUK

W najcięższej kategorii wagowej na czele postawiłem dwóch zawodników, którzy drugi rok toczą ze sobą heroiczne i widowiskowe walki. Podobnie jak w wadze lekkiej krzywdą dla któregoś z nich byłoby umieszczenie na 2. miejscu, więc w superciężkiej mamy dwóch liderów. Paweł i Roger w 2014 roku walczyli ze sobą dwukrotnie. W Kielcach, podczas Memoriału im. Leszka Drogosza, wygrał zawodnik Cristalu Białystok, zaś w Sokółce w półfinale Mistrzostw Polski do lat 23 pięściarz miejscowego UKS Boxing. Jeśli weźmiemy pod uwagę przebieg tego niezwykle wyrównanego boju, dojdziemy do wniosku, że obaj zawodnicy zasłużyli na wyróżnienie roczne. Dopiero na trzecim miejscu klasyfikujemy mistrza Polski seniorów, Arkadiusza Toborka, który z biegiem czasu obniżył loty. Dobry rok mieli Mateusz Figiel i Marcin Śnitko. Pierwszy z nich pokonał Hryniuka, zaś drugi Wierzbickiego i w nowym sezonie rywalizacja o prymat w superciężkiej może wyglądać niezwykle ciekawie. Do ścisłej krajowej czołówki dołączyć może także Michał Świątkowski, lecz już chyba nie Krzysztof Kosela, który planuje zawodowy rozdział swojej kariery.

1 Paweł Wierzbicki (Boxing Sokółka)
1 Roger Hryniuk (Cristal Białystok)
3 Arkadiusz Toborek (MOSiR Mysłowice)
4 Mateusz Figiel (Hetman Białystok)
5 Marcin Śnitko (Tygrys Elbląg)
6 Michał Świątkowski (06 Kleofas Katowice)
7 Krzysztof Kosela (Broń Radom)
8 Andrzej Kołton (KSZO Ostrowiec)
9 Michał Wielgosz (SAKO Gdańsk)
10 Michał Szyszkowski (Jaskinia Lwa Ziębice)

Opracował: Jarosław Drozd

ZGRUPOWANIE SZKOLENIOWE KADRY MŁODZIEŻOWEJ I JUNIORSKIEJ W ZAKOPANEM

marcin_stankiewicz02

Zgrupowaniem szkoleniowym w COS w Zakopanem, które odbędzie się w dniach od 19 do 29 stycznia, rozpoczną nowy sezon zawodnicy Młodzieżowej Kadry Narodowej, przygotowujący się do startu w Mistrzostwach Europy. Trener Marcin Stankiewicz, którego wspierać będą w stolicy polskich Tatr Stanisław Łakomiec, Jarosław Poznalski i Jarosław Przygoda, pracować będzie z dwudziestoma dwoma zawodnikami.

Powołania otrzymali następujący zawodnicy z grup wiekowych Youth i Junior: Szymon Gleba (Gwardia Szczytno, 48 kg), Robert Resól (Skorpion Szczecin, 48 kg), Piotr Szczukowski (Boxing Team Chojnice, 50 kg),  Maciej Kiwior (Tiger Tarnów, 50 kg), Damian Durkacz (Garda Gierałtowice, 52 kg), Krystian Papis (RUSHH Kielce, 54 kg), Norbert Borzęcki (Champion Nowy Dwór Mazowiecki, 56 kg), Tomasz Wójcik (Skorpion Szczecin, 56 kg), Kamil Ławicki (Boks Poznań, 57 kg), Konrad Białas (Energetyk Jaworzno, 60 kg), Eryk Giermak (Garda Chojna, 64 kg), Eryk Apresyan (Zawisza Bydgoszcz, 66 kg), Sebastian Wiktorzak (Olimp Szczecin, 69 kg), Tobiasz Orzech (UOLKA Ostrów Mazowiecka, 69 kg), Damian Wyględacz (Górnik Sosnowiec, 75 kg), Jakub Kasprzak (Boks Poznań, 75 kg), Damian Rybarczyk (Skorpion Szczecin, 75 kg), Filip Foryś (Skorpion Szczecin, 81 kg), Konrad Żurakowski (Legia Warszawa, 81 kg), Aleksander Celejewski (Radomiak Radom, 91 kg), Konrad Kaczmarkiewicz (Gryf Wejherowo, +80 kg) i Kamil Mroczkowski (Champion Powiat Legnicki, +91 kg).

„HUSARIA” W NAJMOCNIEJSZYM SKŁADZIE RUSZA NA MECZ Z PORTORYKAŃCZYKAMI

panter_saavedra

- Jedziemy do San Juan w silnym składzie, ale Puerto Rico Hurricanes to bardzo trudny rywal – uważają Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski, szefowie Rafako Hussars Poland przed inauguracyjnym meczem sezonu 2015 w lidze World Series of Boxing.

We wtorek 13 stycznia do Portoryko wraz z trenerami Zbigniewem Raubo i Jerzym Baranieckim wyjeżdżają Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) i Igor Jakubowski (91 kg). Portorykańczycy składu swej drużyny jeszcze nie ogłosili.

- Kiedy rozpoczynaliśmy w 2012 roku występy w profesjonalnych rozgrywkach, każdy zespół na 10 dni przed meczem był zobligowany do oficjalnego zaprezentowania składu. Później ten termin był skracany – do 7 dni, potem 5, a obecnie listę zawodników ogłasza się najpóźniej 3 dni przed spotkaniem – powiedział team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

Dla biało-czerwonych to już trzeci sezon w światowej elicie. Portorykańczycy dopiero rozpoczynają starty w lidze WSB. Pierwszy mecz między tymi drużynami odbędzie się w nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) w San Juan.

- Zapowiada się bardzo trudny mecz. Dla Portorykańczyków boks jest jednym z najważniejszych sportów. Sześć ze wszystkich ośmiu medali olimpijskich zdobyli właśnie bokserzy. Na wyspie, którą zamieszkuje niewiele ponad 3,5 mln ludzi, jest mnóstwo utalentowanej i pracowitej młodzieży marzącej o sukcesach na miarę np. zawodowego mistrza świata Miguela Cotto. Ekipę Huraganów czeka historyczny mecz w lidze WSB, do tego przed własną publicznością. Zapewne będą chcieli pokazać 200 proc. swych możliwości, co jeszcze bardziej powinno zmotywować naszych zawodników – mówią zgodnie prezes Jarosław Kołkowski i odpowiedzialny za sprawy organizacyjne Jacek Szelągowski.

Pod nieobecność trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego, treningi z pozostałymi bokserami „Husarii” w hali Torwaru prowadzić będą utytułowana pięściarka Karolina Koszewska i Henryk Żołnowski.

WSB: ZAGRANICZNE WZMOCNENIA PUERTO RICO HURRICANES

huragan

Siedmiu obcokrajowców z draftu pozyskała drużyna Puerto Rico Hurricanes przed swym debiutanckim sezonem w lidze World Series of Boxing. Za 2 tygodnie początek rozgrywek i mecz w San Juan z Rafako Hussars Poland.

Portorykańczycy są jednym z pięciu zespołów, które dołączają – lub wracają (jak w przypadku Lwich Serc z Wlk. Brytanii) do prestiżowej ligi zawodowej. Skład opierają na krajowych bokserach, ale nie zabraknie też zagranicznych wzmocnień.

W listopadowym drafcie przeprowadzonym w Korei Południowej Huragany z San Juan zakontraktowały m.in. 2-krotnego mistrza Szwecji Gabriela Richardsa (91 kg). Być może to właśnie z nim rękawice skrzyżuje mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski.

Mierzący 195 cm wzrostu Gabriel Richards ma już pewne, choć niewielkie doświadczenie w WSB. Rok temu wystąpił w jednym meczu w barwach Argentina Condors. Szwedzki mańkut przegrał walkę z doświadczonym Węgrem Imre Szello z Italia Thunder.

W nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) bokserzy Puerto Rico Hurricanes będą rywalizować z Portoryko w 5 wagach: 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg.

Z nowych zawodników, szansę debiutu mogą otrzymać także rywale Marka Pietruczuka (56 kg) i Damiana Kiwiora (64 kg) – mierzący 175 cm 22-letni Jose Peguero (56 kg) z Amerykańskich Wysp Dziewiczych i 20-letni Carlos Adams (64 kg) z Dominikany, który ma bilans 3-2 w lidze WSB w barwach USA Knockouts.

ZBIGNIEW RAUBO PEŁNOPRAWNYM TRENEREM KADRY NARODOWEJ SENIORÓW

husaria_atamani

Decyzją Polskiego Związku Bokserskiego z dniem 1 stycznia 2015 roku Zbigniew Raubo objął funkcję pierwszego Trenera Męskiej Kadry Narodowej Seniorów.

Oznacza to, że czołowy przed laty zawodnik naszego kraju w wagach od papierowej do koguciej, a następnie znany szkoleniowiec  w sposób pełnoprawny – a nie jako pełniący obowiązki – kierować będzie męskim zespołem reprezentacyjnym w grupie seniorów, której głównym celem są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016 roku.

„HUSARIA” PODEJMIE KAZACHÓW 23 STYCZNIA W LUBINIE

raciborz

Tydzień po meczu w San Juan, pięściarz Rafako Hussars Poland stoczą pierwsze walki na polskim ringu w 5. sezonie ligi zawodowej WSB. Spotkanie z Astana Arlans Kazakhstan odbędzie się 23 stycznia w Lubinie, o godz. 20:00. 

Jak już informowaliśmy w nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) podopieczni trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego w 1. kolejce grupy B prestiżowych rozgrywek World Series of Boxing zmierzą się na wyjeździe z Puerto Rico Hurricanes.

Tydzień później Husaria, po raz pierwszy w 2015 roku, zaprezentuje się krajowej publiczności. Mecz z jednym z faworytów ligi – Kazachami rozegrane zostanie w Hali Widowiskowo-Sportowej RCS Lubin, ul. Odrodzenia 28B. Bramy zostaną otwarte godzinę wcześniej, o 19:00. Wejściówki w cenie 20 zł są dostępne na abilet.pl.

Mecz na Dolnym Śląsku zostanie rozegrany w 5 kategoriach wagowych, oczywiście innych niż w Portoryko – w Lubinie odbędą się walki w wagach: 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg, +91 kg. Bardzo możliwe, że w zespole Rafako Hussars Poland zadebiutują Niemiec Hamza Touba (52 kg) oraz Irlandczyk Stephen Donnelly (69 kg). O miejsce w składzie rywalizują – odpowiednio – z Grzegorzem Kozłowskim i Rafałem Perczyńskim. Trenerzy ogłoszą skład najwcześniej za 2 tygodnie.

Poprzednie spotkanie z Astana Arlans Kazakhstan odbyło się na początku 2014 roku w Wyszkowie. Husaria przegrała 1-4, a jedyną walkę wygrał Tomasz Jabłoński. Bardzo bliscy zwycięstw, którego dałoby triumf w całym meczu, byli też Dawid Jagodziński i Damian Kiwior. W rewanżu w Azji zwycięstwo zaliczył Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg), dziś boksujący w cyklu APB.

W styczniu 2015 roku „Husaria”, kierowana przez Jarosława Kołkowskiego i Jacka Szelągowskiego, jeszcze raz pokaże się polskiej widowni. Polscy bokserzy spotkają się we Włocławku z Argentina Condors.

JAMES ALI BASHIR: JESTEM GOTÓW BYĆ GŁÓWNYM SZKOLENIOWCEM WACHA

wach_haters

Do najbliższej walki Mariusza Wacha przygotuje w USA James Ali Bashir, obok Jonathona Banksa najważniejszy członek sztabu szkoleniowego mistrza świata IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej Władymira Kliczki. 63-letni specjalista wierzy, że nasz dwumetrowiec stanie się postrachem królewskiej kategorii. Zdaniem Amerykanina, poza zasięgiem Polaka są obecnie tylko Aleksander Powietkin i 38-letni Kliczko, a Ukrainiec zostanie zapamiętany jako jeden z największych mistrzów w historii boksu.

- Jak wysoko ceni pan umiejętności Mariusza Wacha na dwa tygodnie przed rozpoczęciem wspólnych zajęć?
James Ali Bashir: Uważam go za jednego z najbardziej niedocenianych, a jednocześnie jednego z najbardziej niebezpiecznych bokserów czołowej dziesiątki wagi ciężkiej. Wach ma papiery, by zostać mistrzem świata.

- Liczy pan na długą współpracę?
JB: Jestem gotowy, by zostać jego głównym szkoleniowcem i szczerze mówiąc, to dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie. Jest dużo do zrobienia, gdyż sporo elementów w boksie Wacha należy poprawić. Mogę mu pomóc, ale potrzebuję czasu i komfortu pracy. Ten komfort zapewni jedynie funkcja pierwszego trenera.

- Nie jest za późno, by 35-letniego boksera uczyć nowych sztuczek?
JB: Władymir Kliczko zawsze powtarza, że wiek to tylko liczba. Jeśli nie czujesz się stary, to nie jesteś – stary. Jeżeli Mariuszowi nie zabraknie entuzjazmu do pracy, to i mnie go nie zabraknie. Zakładając, że Wach będzie się zdrowo prowadził, to zostało mu siedem lub osiem lat boksowania.

- Wach wejdzie na taki poziom, by rywalizować z Bermane’em Stiverne’em lub Deontayem Wilderem, którzy 17 stycznia powalczą o mistrzostwo świata WBC?
JB: On nie tylko może z nimi rywalizować, ale i jest w stanie pobić ich obu, pewnie nawet przed czasem. Niczego nie ujmuję Stiverne’owi i Wilderowi, ale widziałem Wacha w akcji podczas treningów w North Bergen, jak i w trakcie walki z Władymirem. To twardziel, nie tak łatwo go złamać. Jeśli uda się zebrać w całość wszystkie atuty Mariusza, to może zdobyć tytuł. Wierzę w niego. Inaczej nie marnowałbym swojego czasu.

- Wracając do Wacha – nie przesadzał, nazywając Tysona Fury’ego klockiem, którego potrafiłby obić?
JB: Nie powiem, że to byłaby dla niego łatwa walka, ale na pewno mógłby pokonać Fury’ego. Sądzę, że obecnie poza jego zasięgiem jest tylko Władymir Kliczko, a wiele kłopotów sprawiłby mu także Aleksander Powietkin. Każdego innego boksera Mariusz może pobić.

- Wach przyjacielem Kliczki raczej nie jest, skoro po walce z Władymirem oblał testy antydopingowe, a menedżer Bernd Bönte mówił nawet o dożywotniej dyskwalifikacji za rzekome majstrowanie przy rękawicach.
JB: Należy rozgraniczyć moją pracę z Władymirem i Mariuszem. Bernd jako menedżer ma prawo do takich wypowiedzi, ale moja opinia jest taka, że Wach miał wtedy wokół siebie nieodpowiednich ludzi. On sam nie wygląda mi na złego faceta.

- Historia z rękawicami została zmyślona?
JB: Naprawdę nie mam pojęcia. To już przeszłość. Przy okazji powiem wam, że niewielu trenerów na świecie bandażuje dłonie bokserów lepiej ode mnie, więc bądźcie pewni, że pięści Wacha są teraz w dobrych rękach.

- A jeśli miałoby dojść do rewanżu za walkę, którą Kliczko w 2012 roku wygrał na punkty?
JB: Mój kontrakt z Władymirem jasno określa, że nie mogę trenować nikogo, kto zostaje jego przeciwnikiem. Jednak równie dobrze może być tak, że Wach i Kliczko już nigdy nie skrzyżują rękawic. Władymir oczywiście chce powiększyć kolekcję o brakujacy pas WBC, ale nie wiemy, czy będzie miał taką możliwość. O tytuł WBC może się za to starać Wach.
Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MACIEJ SULĘCKI WYRUSZY NA PODBÓJ AMERYKAŃSKICH RINGÓW?

sulecki01

- Trzeba kuć żelazo póki gorące. Chcę skoczyć na głęboką wodę. Jeśli coś pójdzie nie tak, trudno. Przynajmniej będę wiedział, że spróbowałem i niczego nie będę żałował – deklaruje Maciej Sulęcki.

Sulęcki to jeden z największych wygranych nie najlepszego dla polskiego boksu 2014 roku. Do umiejętności 25-letniego wychowanka stołecznej Gwardii kibice ostatecznie przekonali się 8 listopada, gdy w Krakowie w widowiskowy sposób pokonał przed czasem Grzegorza Proksę, byłego mistrza Europy. Podopieczny trenerów Andrzeja Gmitruka i Pawła Kłaka nie chce spocząć na laurach. Podobnie jak Artur Szpilka, bardzo poważnie myśli o wylocie do USA.

– Zaznaczam, że decyzja jeszcze nie zapadła, gdyż najpierw muszę się naradzić z Andrzejem Gmitrukiem. Do USA bardzo chciałbym się wybrać, by potrenować przez trzy lub cztery miesiące i jeśli będzie taka opcja, stoczyć walkę – informuje Sulęcki. – Jest osoba, która może sfinansować mój obóz w USA i zapewnić odpowiednie warunki do treningów. Bardzo chcę się rozwijać jako zawodnik. Jeśli wylecę, to najwcześniej na przełomie stycznia i lutego – precyzuje pięściarz.

Obecnie Sulęcki leczy kontuzjowaną prawą dłoń. Jak ocenia, uraz nie jest bardzo poważny, lecz uciążliwy i może przeszkadzać w regularnych treningach jeszcze przez kilka tygodni. – Jeśli zostałbym w Polsce, pewnie nie wyrobię się na luty, gdy ma się odbyć gala moich promotorów – ocenia.

Po „wycieczce” do wyższej kategorii warszawianin znów będzie rywalizował w wadze średniej. Mówiło się o jego ewentualnej walce z mistrzem Europy, Brytyjczykiem Billym Joe Saundersem, ale do tej pory nie poznaliśmy żadnych konkretów. – Interesują mnie tylko duże wyzwania. Jeśli na horyzoncie pojawi się ciekawa oferta zagranicznej walki, przyjmę ją bez wahania – zapewnia Sulęcki.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

LIDIA FIDURA PIĄTĄ POLKĄ Z KWALIFIKACJĄ DO 1. IGRZYSK EUROPEJSKICH W BAKU

DSC07115

W uznaniu dla wysokiego poziomu sportowego naszej aktualnie najlepszej pięściarki wagi średniej (75 kg), Lidii Fidury, która po przebrnięciu przez pierwszą rundę kwalifikacji podczas Mistrzostw Świata w Jeju City, stoczyła doskonały pojedynek z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields, Europejska Konfederacja Boksu Olimpijskiego (EUBC) postanowiła zakwalifikować Polkę do udziału w 1. Igrzyskach Europejskich.

Tym samym Lidia dołączy do grona swoich czterech koleżanek – Sandry Drabik (51 kg), Eweliny Wicherskiej (54 kg), Karoliny Michalczuk (60 kg) i Kingi Siwej (64 kg), które awans do historycznych zawodów, które odbędą się od 12 do 28 czerwca 2015 roku w azerskim Baku wywalczyły podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Bukareszcie.

SĘDZIOWIE UKRADLI POLAKOWI ZWYCIĘSTWO. SKĄD TYLE PRZEKRĘTÓW W BOKSIE?

sek01

W sobotę oszukano Dariusza Sęka. Za tydzień ograbiony zostanie inny pięściarz, za dwa kolejny. Dlaczego sędziowie są tak nieuczciwi?

- Staramy się dobierać rywali tak, aby nasi pięściarze wygrywali po optymalnie widowiskowych walkach. Na tym polega promowanie boksu na całym świecie – tłumaczył niedawno Andrzej Wasilewski, poruszając temat sprowadzania zagranicznych bokserów na gale boksu zawodowego w naszym kraju. Problem w tym, że wielu promotorów, licząc na zwycięstwo swojego zawodnika, nie ogranicza się do zakontraktowania rywala, który w czystej rywalizacji nie zagrozi jego pupilowi. Organizatorzy walk i menedżerowie pięściarzy wiedzą, że gdy ich faworyt nie staje na wysokości zadania, z pomocą mogą przyjść arbitrzy, wyznaczeni przez zaprzyjaźnione federacje i komisje bokserskie.

Skandal goni skandal
Zastanawiające, dyskusyjne, niesprawiedliwe lub wręcz skandaliczne działania sędziów są w boksie zawodowym na porządku dziennym. W sobotę w Monachium oszukano Dariusza Sęka. Przegrał na punkty, choć zdaniem niezależnych obserwatorów Niemiec Robin Krasniqi nie wygrał żadnej rundy począwszy od piątej. Kolejne przykłady? Wystarczy pobieżnie prześledzić to, co działo się w ostatnich tygodniach. Walka Dentona Daleya z Yourim Kalengą w Kanadzie, w której arbiter ringowy za wszelką cenę nie chciał dopuścić do porażki zawodnika gospodarzy, mimo że ten upadał i nie był w stanie bić się dalej. Starcia Rafała Jackiewicza z Gianlucą Branco we Włoszech i Mateusza Masternaka z Jeanem-Markiem Mormeckiem we Francji – w obu niektóre rundy skracano o kilkanaście sekund. Oczywiście wtedy, gdy miejscowych bohaterów dopadał głęboki kryzys.

W Niemczech wszyscy trzej arbitrzy widzieli zwycięstwo Arthura Abrahama nad Paulem Smithem, a w Wielkiej Brytanii Gavina McDonnella nad Vusim Malingą. W USA Timothy Bradley zremisował z Diego Chavesem, choć był dużo lepszy. Nie sposób nie wspomnieć też o ubiegłorocznej rzezi w Rosji, gdzie ringowy sędzia najpóźniej w siódmej-ósmej rundzie powinien przerwać męczarnie porozcinanego na twarzy, opuchniętego i zakrwawionego Denisa Lebedeva, lecz najwyraźniej nie chciał zawieść organizatorów. Naoczni świadkowie relacjonowali, że pojedynku z Guillermo Jonesem nie mógł zakończyć nawet lekarz. Czyjaś niewidoczna ręka skutecznie go od tego zamiaru odwiodła.

Z Antarktydy na Hawaje
– Wykiwali mnie. Douglasa liczyli zbyt długo. Taki już jest boks, ale myślę, że mnie wtedy oszukano. Federacja WBA powinna wziąć naszą stronę. Moi przeciwnicy musieli tak naprawdę walczyć nie tylko ze mną, ale też z władzami boksu. Don King zawsze opłacał organizatorów. Przynajmniej tak mi mówił. Może tamtej nocy zapomniał opłacić sędziego? – w taki sposób w autobiografii „Moja prawda” Mike Tyson wspomina swoją pierwszą przegraną walkę. W drugiej połowie lat 80. był oczywiście ostatnim pięściarzem, który potrzebował tego rodzaju wsparcia. W 1990 roku w Tokio James Buster Douglas leżał na deskach w ósmej rundzie. Zdążył wstać, a w dziesiątej sensacyjnie znokautował mistrza świata wagi ciężkiej.

Ustawianie walk najczęściej kojarzy się z filmową sceną. Boksera odwiedzają gangsterzy i każą przegrać, bo zainwestowali grube pieniądze w zakład bukmacherski. Dla wielu podejrzany przebieg miał choćby rewanż Muhammada Alego z Sonnym Listonem (1965), ale to legenda. Współcześnie, jeśli dochodzi do brudnych gierek, odbywają się one na zupełnie innym poziomie.

– Zakładam, że boksie zawodowym nie ustala się z góry, że wygrać ma dany zawodnik, choć takie sytuacje pewnie też się zdarzają. Rzecz polega na tym, że sędziowie są wybierani nie tylko przez federację, która sankcjonuje pojedynek, ale i przez promotorów, którzy zapewniają im gościnę. Sędziowie wiedzą, że korzystny werdykt dla podopiecznego organizatora gali może zapewnić im kolejną pracę, zarobek i gościnę. Muszą się odwdzięczyć – tłumaczy Przemysław Saleta, były mistrz Europy wagi ciężkiej.

– Natknąłem się kiedyś na interesujący artykuł prasowy – mówi nam jeden z promotorów. – Sędzia zostaje wyznaczony do oceniania walki w USA. Jeśli wszystko zrobi tak, jak się od niego oczekuje, Don King zaprosi go do sędziowania meczu bokserskiego na Hawajach. W jego kraju jest zimno, prawie jak na Antarktydzie. Jeśli będzie nadgorliwy i na siłę sprawiedliwy, z wczasami może się pożegnać. Nie poleci tam pierwszą klasą, nie zje najlepszych posiłków, nikt nie zapewni mu towarzystwa kobiet lub mężczyzn, jeśli woli tych drugich. Podobne atrakcje czekają go następnie w Brazylii. Ten artykuł czytałem kilkanaście lat temu, ale wątpię, by do dziś w tym temacie coś się zmieniło. I oczywiście nie chodzi tu jedynie o Dona Kinga – zaznacza nasz rozmówca.

Umilanie czasu sędziom przez panie do towarzystwa urosło do rangi mitu. – Kobiety? Słyszałem o takich przypadkach w piłce nożnej, więc nie sądzę, by nie zdarzały się w boksie. W końcu ludzie wszędzie są tacy sami – śmieje się Saleta.

Nasz klient, nasz pan
Największymi i najbardziej prestiżowymi federacjami bokserskimi na świecie są WBC (siedziba w Meksyku), WBA (Panama), IBF (USA) i WBO (Portoryko). Utrzymują się z opłat za nadzorowanie przez swoich przedstawicieli walk na całym świecie. W boksie zawodowym istnieje 17 kategorii wagowych, a w każdej WBC, WBA, IBF i WBO ma swojego mistrza świata. Pieniądze wpłacają ci, którzy organizują pojedynek o tytuł. Promotorzy są więc chlebodawcami federacji.

Opłaty zaczynają się od trzech, a mogą kończyć się nawet na trzydziestu tysiącach dolarów, w zależności od budżetu walki i prestiżu danej kategorii wagowej. Dodatkowo każda federacja pobiera dwa, a najczęściej trzy procent z gaży obu pięściarzy rywalizujących o mistrzowski pas. – Gdy Mariusz Wach walczył z Władymirem Kliczką, z jego honorarium trzeba było odjąć procenty dla wszystkich czterech federacji. Zdaje się, że ostatnio nie chciał tego zrobić Kubrat Pulew, dlatego z Władymirem rywalizował tylko o tytuł IBF – przypomina promotor Mariusz Kołodziej.

Na tym wydatki się nie kończą. Organizator gali musi zapłacić wynagrodzenie sędziemu ringowemu (wg dostępnych w internecie regulaminów minimalna stawka to 1600–1900 dolarów), trzem arbitrom punktowym (minimum 1300–1600), a także supervisorowi (500), wszystkim zapewniając oczywiście przelot i miejsce w hotelu.Liczyć trzeba się również z innymi kosztami, takimi jak wzięcie udziału w przetargu (2500-10.000) i stałe opłaty członkowskie.

Jeden z naszych rozmówców pewnego razu uciął sobie pogawędkę z prezydentem jednej z czterech największych federacji. – Masz dobrze płatną pracę, jesteś świetnie wykształconym facetem. Dlaczego nadal zajmujesz się boksem? – zapytał. – Gdy chodzę do pracy, a wieczorem wracam do domu, żona przez pięć dni d… mi zawraca. Przed weekendem pakuję się i wylatuję na drugi koniec świata. Mogę się bawić, szaleć, mieć wszystko czego chcę. Mam alibi, bo wtedy też jestem w pracy. I dlatego jestem żonaty od trzydziestu paru lat. Dogadujemy się, bo po prostu się nie widzimy – bez skrępowania wytłumaczył prezydent.

Skoro promotor płaci za wszystkie wygody, to również wymaga. Nie musi akceptować listy arbitrów proponowanych przez federację. – Dochodzi do tego, że sędziów wybierają ci, którzy utrzymują biznesowe lub wręcz przyjacielskie kontakty z promotorami! Ile razy przed ważnymi pojedynkami, czy to w USA, czy to w Europie, przychodziłem do restauracji – a to była dobra restauracja – i widziałem wielki stół, a przy nim 20-25 osób. Wśród nich oficjele i sędziowie, którzy następnego dnia będą nadzorować walkę o pas. Jedzą najlepsze dania, piją najlepsze wino. Nie trzeba się chyba zastanawiać, kto płaci rachunek. Promotor. Czy to nie absurd, czy to nie jest niedorzeczne? – wściekał się trener i komentator boksu w ESPN Teddy Atlas, gdy rozmawialiśmy z nim na ten temat.

Kontynenty, oceany, zatoki…
Aby zarabiać więcej, federacje tworzą kolejne, z każdym rokiem coraz bardziej marginalne tytuły. By wejść w ich posiadanie, również trzeba zapłacić, oczywiście odpowiednio mniej niż za te najbardziej pożądane. Istnieją więc pasy interkontynentalne, międzynarodowe, srebrne, diamentowe, młodzieżowe, Azji i Pacyfiku, Afryki, Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej, Morza Śródziemnego, Bałtyku… Trener i promotor Andrzej Gmitruk lubi żartować, że niebawem staniemy się świadkami walk o pas WBC Jeziora Śniardwy.

Większość pojedynków nie ma jednak konkretnej stawki. Te zazwyczaj są nadzorowane przez lokalne komisje bokserskie – krajowe lub stanowe (USA). W takich przypadkach zależności pomiędzy promotorami a członkami tych związków wcale nie są mniejsze. Dlatego też tym pięściarzom, od których oczekuje się zwycięstwa, najczęściej nie może stać się krzywda.

O względną obiektywność i dość sprawiedliwy dobór sędziów na szczeblu międzynarodowym czasami można jednak zadbać. Dlatego cztery lata temu, gdy Rafał Jackiewicz na Słowenii walczył z Janem Zaveckiem o mistrzostwo świata IBF, jednym z sędziów był Leszek Jankowiak. – To była walka o tytuł, więc w teorii polska strona miała prawo zaproponować swojego kandydata. Wiele zależy jednak również od tego, jak mocny jest promotor danego zawodnika – ocenia Saleta. Inna sprawa, że polski sędzia wówczas się nie popisał, bo w wyraźnie wygranej przez Zavecka walce wypunktował remis.

– Kiedy pada kontrowersyjny werdykt, najpierw staram się zrozumieć sędziów – analizuje Saleta. – Należy zdawać sobie sprawę z tego, że walka spod ringu wygląda trochę inaczej niż w telewizji. Po drugie, większość sędziów preferuje agresywnych, zadających więcej ciosów pięściarzy, ale niektórzy wolą tych, którzy są skuteczniejsi lub lepsi w obronie. Zdarza się też, że punktujący poddaje się atmosferze panującej w hali, a na jego decyzje wpływa wrzawa, nawet po niecelnym ciosie lokalnego bohatera. Niedobre jest też, że według regulaminu prawie każda lub absolutnie każda runda powinna mieć zwycięzcę, który wygrywa ją 10:9. A przecież niektóre są ewidentnie remisowe! Tak czy inaczej, zdarza się zbyt wiele złych werdyktów, których za żadne skarby nie potrafię obronić – podsumowuje Saleta.

Sędziowie za błędy bywają karani, ale rzadko. W ostatnich latach w tym kontekście najgłośniej było o walce Erislandy LaraPaul Williams z 2011 roku. Sędziowie, którzy przyznali wygraną temu drugiemu, zostali zawieszeni przez komisję sportową stanu New Jersey. Jeden z nich nie oceniał później ani jednej walki. Drugi wrócił do sędziowania po dwóch latach, a trzeci dwa miesiące temu. W 2012 roku trzej inni arbitrzy w sposób absolutnie tragiczny ocenili walkę Marco Hucka z Firatem Arslanem o mistrzostwo świata WBO w Niemczech. Pierwszy odpoczywał przez rok. Dwaj pozostali nie mieli żadnej przerwy.

Przekręty nie do wykrycia
Niewytłumaczalne decyzje sędziów zdarzają się także podczas największych gal na świecie, o budżetach rzędu kilkudziesięciu lub nawet ponad stu milionów dolarów. Manny’ego Pacquiao w 2012 roku ograbiono ze zwycięstwa nad Timothym Bradleyem, a rok temu niewiele zabrakło, by doszło do gigantycznego skandalu w starciu Floyda Mayweathera z Saulem Alvarezem. Amerykanin wygrał tę walkę jak chciał, a jednak jego przewaga punktowa okazała się minimalna. Sędzia CJ Ross przyznała Meksykaninowi aż sześć rund!

Teddy Atlas twierdzi, że miało dojść do wielkiego oszustwa. – Współorganizatorem tamtej gali była należąca do Floyda firma Mayweather Promotions. Jednak to grupa Golden Boy była odpowiedzialna za sprzedaż pay-per-view, biletów, promocję i pozostałe działania marketingowe. Co jeszcze zostało jej do zrobienia? Wmieszanie do tego sędziów – przekonuje dawny trener Mike’a Tysona. – Co bardziej opłacało się Golden Boy? Pieniądze za promocję kolejnej walki Mayweathera, czy organizacja własnej gali, na której zarobiliby jako jedyni? To drugie? Tak, to drugie. Jak mogli to osiągnąć? Tylko w przypadku zwycięstwa Alvareza, którego wiąże kontrakt z Golden Boy – uzupełnia.

Teoria Atlasa nie przekonuje jednak Mariusza Kołodzieja. – Oszustwa się zdarzają, ale nie na tych największych galach, firmowanych przez HBO lub Showtime. Telewizje płacą potężne pieniądze i wymagają pewnych standardów. Jeśli sędzia się skompromituje, zapewne będzie to jego ostatnia praca przy wielkiej walce. Oczywiście dochodzi do pomyłek, bo człowiek jest tylko człowiekiem i je popełnia. Jeśli jednak zdarzają się przekręty, to i tak nigdy się o nich nie dowiemy – kwituje działający w USA promotor.

Bezlitosny sport
– Model boksu zawodowego sprzyja korupcji – nie daje za wygraną Atlas. Jego zdaniem możni boksu zawodowego mają wiele na sumieniu, ale pozostają bezkarni. Bo nie ma ich kto ukarać. – Brakuje tego, co funkcjonuje w innych dyscyplinach. Nadzoru, dzięki któremu zdobylibyśmy pewność, że ludzie prawidłowo zarządzają tym sportem. Potrzebna jest jakaś siła, mechanizm, jednostka kontrolująca federacje, która zatrzyma naganne zjawiska – apeluje.

– Sędzia musi pamiętać, że decyduje o losach zawodnika znajdującego się w tak indywidualnym i niebezpiecznym miejscu jak ring. Zawodnika, który przygotowując się do walki włożył wiele wysiłku, poświęcił kawał życia. Przy ringu zaś siedzi osoba, która nigdy nie podejmowała i nigdy nie podejmie takiego ryzyka, która tego ryzyka nawet nie rozumie. Dostaje kawałek papieru, długopis i może zabrać bokserowi wszystko, na co pracował – przypomina Atlas.

To bolesna puenta, ale boks zawodowy tak naprawdę nigdy nie był sprawiedliwy. Wątpliwe, by kiedykolwiek takim się stał.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

JAGODZIŃSKI, PIETRUCZUK, KIWIOR I JAKUBOWSKI BLISKO MECZU Z PORTORYKO

huragan

W nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) bokserzy Rafako Hussars Poland spotkają się z debiutującym w World Series of Boxing zespołem Puerto Rico Hurricanes. Trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki mają 4 pewniaków w składzie na ten mecz.

Odkryta przez Krzysztofa Kolumba wyspa Portoryko leży pomiędzy Oceanem Atlantyckim na północy, a Morzem Karaibskim na południu. Jest państwem stowarzyszonym ze Stanami Zjednoczonymi, więc bokserzy, którzy znajdą się w portorykańskim ringu, wcześniej musieli odebrać amerykańskie wizy w ambasadzie w Warszawie.

Jednym z pierwszych był Marek Pietruczuk (56 kg), który bardzo dobrze spisuje się u progu nowego sezonu – wygrał walki w meczach towarzyskich reprezentacji z Niemcami oraz Husarii z Ukraine Otomans na zasadach WSB.

- Oprócz Marka Pietruczuka pewniakami w składzie na mecz z portorykańskim Huraganem są Dawid Jagodziński i Mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. W meczu w Łucku kontuzji łuku brwiowego doznał Damian Kiwior, ale to nie jest poważny uraz i jego też widzimy między linami w San Juan – powiedzieli trenerzy Raubo i Baraniecki.

- Chyba już wyczerpałem limit pecha. Urazu doznałem w zderzeniu głowami z rywalem. Kontuzjowany łuk brwiowy się zagoi i liczę, że wystąpię na inaugurację nowego sezonu World Series of Boxing. Wagowo nic się nie zmieniło, nadal będę boksował w kategorii -64 kg. Do startów w tej wadze przygotowuję się w sezonie 2015 – powiedział Damian Kiwior, który w Mistrzostwach Polski walczy w wyższej kategorii.

Najtwardszy orzech do zgryzienia szkoleniowcy Rafako Hussars Poland będą mieli z obsadą wagi 75 kg – wystąpi Tomasz Jabłoński lub Kamil Gardzielik. Pierwszego z wymienionych prześladują kłopoty zdrowotne, dlatego zabrakło go w niedawnych sprawdzianach międzynarodowych. Zastępujący go pięściarz z Konina poniósł dwie porażki.

INDYWIDUALNE WYRÓŻNIENIA SERWISU POLSKIBOKS.PL ZA 2014 ROK – KOBIETY

nagrody_2014

Oprócz tradycyjnego rankingu najlepszych polskich pięściarek mijającego roku postanowiliśmy dokonać także czterech indywidualnych wyróżnień za wyniki osiągnięte w 2014 roku.

W kategorii NAJLEPSZA SENIORKA (Elite) najwyżej oceniliśmy sportowy wynik osiągnięty przez wicemistrzynię Europy wagi koguciej (54 kg) Ewelinę Wicherską (PKB Poznań). Dodajmy, że poznanianka to także tegoroczna mistrzyni Polski wagi muszej (51 kg), uczestniczka Mistrzostw Świata oraz medalistka międzynarodowych turniejów w Gliwicach, Kielcach i Stralsundzie. Najgroźniejszą rywalką Eweliny była brązowa medalistka Mistrzostw Europy, Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 64 kg). Gdyby gdańszczance udało się awansować do strefy medalowej Mistrzostw Świata w Jeju City to jej przypadłoby w udziale nasze wyróżnienie. Przypominamy, że Kinga to tegoroczna mistrzyni Polski, zwyciężczyni Międzynarodowych Mistrzostw Śląska, finalistka Memoriału im. Leszka Drogosza w Kielcach i turnieju w Hamburgu oraz medalistka Queens Cup w Stralsundzie.

Oczywistym wyborem NAJLEPSZEJ JUNIORKI (youth) kończącego się roku było wyróżnienie dla Elżbiety Wójcik (KSW Róża Karlino), najlepszej zdaniem AIBA młodzieżowej zawodniczki świata. „Złota” Ela z Karlina wygrała w ciągu 2014 roku wszystko, co było do wygrania w młodzieżowym (dawniej juniorskim) boksie. Młodzieżowa mistrzyni olimpijska oraz mistrzyni świata i Europy zepchnęła w cień inne nasze młode i zdolne zawodniczki – młodzieżową wicemistrzynię Starego Kontynentu Wiktorię Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój) i brązową medalistkę Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu – Justynę Walaś (TSB Tarnów).

Wyróżnienie dla NAJLEPSZEJ KADETKI (junior) przyznaliśmy tegorocznej Mistrzyni Europy z Asyżu, Adriannie Jędrzejczyk (Skalnik Wiśniówka/RUSHH Kielce, 63 kg), która przez cały sezon prezentowała wysoki poziom sportowy, wygrywając wszystkie swoje walki, w tym m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie. Bardzo wysoko oceniliśmy tegoroczne sukcesy innej mistrzyni Europy, Weroniki Zakrzewskiej (Boxing Team Chojnice, 60 kg), która była jedyną poważną konkurentką dla Adrianny w mijającym roku.

Czwarte wyróżnienie za NAJLEPSZY DEBIUT SENIORSKI otrzymała najmłodsza polska uczestniczka Mistrzostw Świata w Jeju City, Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), która w trakcie 2014 roku wygrała m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie a rywalizacji krajowej ustępowała jedynie uznanej „firmie”, jaką od lat jest Sandra Kruk. Zdaniem trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka, to właśnie 19-latka z Torunia dokonała największego progresu z wszystkich nowych reprezentantek kraju. Na wyróżnienie zasłużyły poza tym co najmniej cztery ubiegłoroczne juniorki (youth) – Milena Zgliniecka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój, 54 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg) i Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka, 81 kg).

TOMASZ JABŁOŃSKI I MATEUSZ TRYC DRUŻYNOWYMI MISTRZAMI NIEMIEC!

nordhauser_tomek

Trwa świetna passa drużyny Nordhäuser SV w rozgrywkach 1. Bundesligi. Ekipa Tomasza Jabłońskiego i Mateusza Tryca pokonała dzisiaj na własnym ringu 11-9 SV Motor Babelsberg i tym samym na kolejkę przed końcem rozgrywek zapewniła sobie tytuł Drużynowego Mistrza Niemiec.

W ringu wystąpił jedynie pierwszy z wymienionych, mistrz Polski wagi średniej i kapitan Rafako Hussars Poland. Rywalem Tomasza Jabłońskiego był boksujący dotąd częściej w limicie wagi półciężkiej Niemiec Artur Reis.

- Udało mi się wygrać tę walkę [werdykt był niejednogłośny - 2 do remisu - przyp. JD] chociaż na początku byłem trochę spięty i ciężko mi się biło seriami – mówi „na gorąco” Tomasz. – Na szczęście trafiałem prawą ręką i udało mi się pokazać w ringu swoją przewagę. W 2. rundzie otworzył mi się „delikatnie” łuk brwiowy i przeciwnik przez cały czas próbował to wykorzystać. Szczególnie w klinczu mocno pchał się głową ale starałem się jednak go ściągać i unikać pogłębienia kontuzji. Swoim zwycięstwem zapewniłem drużynie zwycięstwo w meczu, więc atmosfera na sali była rewelacyjna, tym bardziej, że ekipa BC Straubing pokonała u siebie BSK Seelze, co już dzisiaj zapewniła nam tytuł mistrzowski – zakończył pięściarz z Gdyni.

W uzupełnieniu dodajmy, że w ostatnim meczu sezonu 10 stycznia 2015 roku zawodnicy Nordhäuser SV będą podejmowani przez aktualnie zajmujący drugie miejsce w rozgrywkach BSK Seelze. Czy wystąpią w nim reprezentanci Polski? Raczej nie z uwagi na styczniowy start ligi World Series of Boxing.

DARIUSZ SĘK UZNANY ZA POKONANEGO W WALCE Z ROBINEM KRASNIQI

sek02

W głównej walce wieczoru gali boksu zawodowego w Monachium spotkali się miejscowy bohater Robin Krasniqi (43-3, 16 KO) oraz nasz rodak, Dariusz Sęk (21-2-1, 7 KO). W stawce były międzynarodowe pasy organizacji WBO i WBA wagi półciężkiej i perspektywa potyczki o mistrzostwo świata w przyszłym roku z Juergenem Braehmerem.

Początkowo Darek trochę oddał inicjatywę, ale już w końcówce drugiej rundy doszło przy linach do małego spięcia przy linach. Niemiec jak zwykle polował prawym podbródkiem, natomiast pięściarz z Tarnowa szukał miejsca pod jego łokciami, obijając tułów. W trzeciej odsłonie podopieczny Andrzeja Gmitruka dał się dwukrotnie zaskoczyć – najpierw podbródkiem, a potem długim prawym prostym. Szkoleniowiec w przerwie poprosił więc Sęka o większy pressing, a on te prośby wprowadził w życie.

W czwartej rundzie dalej szukał uderzeń na korpus, ale piątą rozpoczął ładną kombinacją prawy podbródek-prawy sierp. To był najlepszy okres Polaka w tym pojedynku. Zwiększył też tempo, a w pierwszej akcji szóstej odsłony wciągnął reprezentanta gospodarzy na świetną kontrę prawym sierpem. Krasniqi przez chwilę przeżywał lekki kryzys, klinczował, ale na koniec zaczął się już odgryzać.

Robin w siódmym starciu dwukrotnie dosięgnął Darka prawym sierpowym, ale i on w końcu odpalił swoją lewą rękę, kilka razy odpowiadając Niemcowi. W trzeciej minucie ósmej rundy Robina dopadła chyba lekka zadyszka, bo nagle stanął i przestał zadawać ciosy. Sęk podkręcił tempo i zaczął go spychać do odwrotu. Na początku dziewiątej rundy po przypadkowym zderzeniu głowami Darkowi pękł łuk brwiowy i na moment wypadł z rytmu, lecz opanował sytuację i w końcówce tej odsłony znów kontrolował wydarzenia w ringu prawą ręką. Krasniqi podjął rękawice i w dziesiątym starciu poszedł na typową bitkę na przełamanie. Runda była remisowa, jednak ciosy Darka wydawały się robić większe wrażenie na przeciwniku.

Bardzo dobra była również jedenasta runda. Krasniqi złapał drugi oddech, lecz Darek nie dawał się spychać i podjął wymianę na środku ringu w półdystansie, w której był przynajmniej równie skuteczny, jak nie skuteczniejszy. Krasniqi w ostatniej odsłonie nie podejmował otwartych wymian, jakby mając informację o swojej przewadze na kartach sędziów. A gry zabrzmiał gong, obaj podnieśli ręce w górę w geście zwycięstwa.

Sędziowie punktowali 115:113, 116:112 i 116:112 – wszyscy na korzyść Krasnigiego, który jednak na neutralnym terenie wcale nie byłby faworytem…

źródło: bokser.org

Haxhi-Krasniqi-Poster

ZAMIAST BLOGA PAWŁA PASIAKA: SYSTEM SELEKCJI DO KADRY NARODOWEJ NA LATA 2015-2016

kadra_trenerzy

Krajowy system selekcji i doboru zawodniczek do Kadry Narodowej Seniorek Elite na 2015 / 2016 roku oparty i dostosowany  do wymagań Ministerstwa Sportu i Turystyki

1. Priorytetem w 2015 roku będzie skupienie szczególnej uwagi oraz przeznaczenie znacznych środków finansowych na szkolenie zawodniczek w kategorii wiekowej Seniorka-Elite na wagach olimpijskich .

2. Będą to zawodniczki rywalizujące w wagach 51 kg , 60 kg oraz 75 kg oraz ich dublerki czyli numery dwa w krajowej rywalizacji. W szczególnych wypadkach krajowa rywalizacja podczas Mistrzostw Polski w 2015 roku czy w turnieju Grand Prix nie będzie decydowała o miejscu w kadrze w wagach olimpijskich i około olimpijskich. Zawodniczki te zostały już wyselekcjonowane podczas szkolenia i rywalizacji w latach 2013-2014. Mają kwalifikacje przypisane do konkretnej wagi na 1. Igrzyska Europejskie, które odbędą się w dniach od 12 do 28 czerwca 2015 roku w Baku (Azerbejdżan). Impreza ta będzie główna w roku 2015.

3. Imprezą  główną w 2016 roku będą Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Główny nacisk położony będzie na przygotowanie zawodniczek numerów 1 i 2 w danej wadze do startu w Mistrzostwach Świata w Astanie (Kazachstan). Na tym turnieju zawodniczki w wagach 51 kg , 60 kg , 75 kg będą walczyły o kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Na ten turniej planowany jest udział zawodniczek w wagach 48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg, 75 kg, 81 kg i +81 kg. Zawodniczki w wagach nieolimpijskich będą musiały spełnić szereg warunków, z których najważniejszy będzie wysoki wynik sportowy realnie dający szansę na rywalizację podczas takiego turnieju.

4. Zawodniczkami które są i  powinny nadal być objęte szkoleniem w wagach olimpijskich w latach 2015-2016 są:
51 kg – Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – grupa szk. ol. A2
51 kg – Sandra Drabik  (Soma Boxing Kielce) – grupa szk. ol. B2
60 kg – Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – grupa szk. ol. A2
60 kg – Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – grupa szk. ol. B1
75 kg – Lidia Fidura  (GUKS Carbo Gliwice) – grupa szk. ol. B2
75 kg – Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino) – grupa szk. ol. B1

5. Dodatkowymi zawodniczkami w wagach olimpijskich których wiek (do 23 lat) i poziom sportowy prognozuje znaczną progresję wynikową i które spełniają warunki grupy C, a nie wywalczyły dotychczas w międzynarodowych imprezach mistrzowskich miejsc w pierwszej „ósemce” powinny w roku 2015 być:

51 kg – Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – grupa szk. ol. C
60 kg – Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra) – grupa szk. ol. C
60 kg – do ustalenia
75 kg – Magdalena Czajkowska (Baumal Boks Poznań) – grupa szk. ol. C
75 kg – do ustalenia

6. Są ponadto zawodniczki w kraju, które mogłyby z powodzeniem rywalizować w wagach 60 i 75 kg, a które jak dotąd nie określiły jasno swoich planów i nie są zdecydowane na długoterminową rywalizację. Zawodniczki te powinna wyłonić krajowa rywalizacja oraz bezpośrednia konfrontacja z czołowymi zawodniczkami w wagach olimpijskich.

7. Zawodniczki startujące w wagach nieolimpijskich, które realizowały szkolenie centralne w roku 2014 będą brane pod uwagę przez cały rok i będą przygotowywały się poprzez zgrupowania, mecze kontrolne i turnieje międzynarodowe do startu w Mistrzostwach Świata w 2016 roku. Będą także sparingpartnerkami czołowych zawodniczek reprezentacji. Warunkiem będą wszystkie wyniki uzyskane przez cały rok 2015 tj.: Mistrzostwa Polski i rywalizacja międzynarodowa, a także wysoki poziom sportowy. Zawodniczki te będą regularnie monitorowane i testowane; powinny także brać udział  przez cały rok w rywalizacji międzynarodowej i wewnątrzkrajowej reprezentując swoje macierzyste kluby.

8. Ponadto w wadze olimpijskiej (60 kg) jest przeze mnie brana pod uwagę Aleksandra Sidorenko-Rutkowski, która stara się o polskie obywatelstwo i jeżeli udałoby się jej tego dokonać w 2015 roku, należałoby ją niezwłocznie dołączyć do Kadry Narodowej. Jest to zawodniczka doświadczona w zawodach międzynarodowych i reprezentująca wysoki poziom sportowy. Byłaby ogromnym wzmocnieniem wagi olimpijskiej, a także mogłaby rywalizować nawet o czołową lokatę w naszym kraju w wadze 60 kg.

9. Każda zawodniczka powołana do Kadry Narodowej grup: Eilte, Youth i Junior powinna niezwłocznie złożyć w PZB deklarację, że nie rywalizuje na żadnej płaszczyźnie w innych sportach walki niż boks. W roku 2015 do żadnej imprezy centralnej, czy okręgowej nie zostaną dopuszczone zawodniczki, które takiej deklaracji nie złożą a w przeszłości rywalizowały w inny sportach walki.

10. Każda zawodniczka, która będzie realizowała szkolenie centralne będzie zobligowana do systematycznej pracy w klubie i będzie musiała zrealizować założenia, które wspólnie określą szkoleniowcy kadry z trenerami klubowymi wszystkich grup wiekowych.

Zajęte miejsce w rywalizacji krajowej nie będzie tu wyznacznikiem, gdyż w niektórych wagach poziom sportowy jest słaby w porównaniu z rywalkami zagranicznymi.

Monitorowane będą mikro-cykle pomiędzy zgrupowaniami kadry pod kątem realizacji zadań mających na celu wyeliminowanie błędów w technice boksowania. Priorytetem będzie stopniowe podnoszenie umiejętności i budowanie wszechstronności zawodniczki oraz jej repertuaru zachowań w ringu.

Monitorowane będą także  parametry sprawności fizycznej wybranych zawodniczek w zależności od okresów przygotowań. Zawodniczki będą także monitorowane podczas zgrupowań, a także w Instytucie Sportu w Warszawie i wyniki te także  będą decydowały o dalszych losach i ewentualnego miejsca w Kadrze.

Ewentualne kontuzje lub niedyspozycje spowodowane chorobą stwierdzoną i udokumentowana przez lekarza specjalistę a także realne sytuacje losowe nie dyskwalifikują zawodniczki ze szkolenia centralnego.

Każda zawodniczka będzie posiadać swój indywidualny plan startów, który także będzie zawierał realizację rywalizacji klubowej, ilości walk i startów będą dodatkowym narzędziem do określenia czy zawodniczka rozwija się prawidłowo.

Opracował: Paweł Pasiak, Trener Kadry Narodowej Kobiet PZB

TOP 50 POLSKA (SENIORKI) – RANKING SERWISU „POLSKIBOKS.PL” ZA 2014 ROK

medalistki

Prezentujemy Waszej uwadze pierwszy z naszych redakcyjnych rankingów, podsumowujących rok 2014 w boksie olimpijskim, czyli TOP 50 POLSKA (SENIORKI-ELITE). Od lat podkreślamy, że klasyfikowanie czołowych polskich pięściarek, jest zajęciem przyjemnym, gdyż nasze zawodniczki niezmiennie cieszą się wielkim szacunkiem w bokserskim świecie i nigdy nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu. Nie inaczej było w tym roku, kiedy to zwłaszcza nasza młodzież rozdawała karty na światowych ringach.

Dla seniorek najważniejszymi imprezami sezonu były oczywiście jesienne Mistrzostwa Świata w Jeju City oraz Mistrzostwa Europy, które w czerwcu odbyły się w Bukareszcie. Grupy młodzieżowa i juniorska najpierw rywalizowały o medale Mistrzostw Świata w Sofii (tylko w gronie youth), a następnie o krążki Mistrzostw Europy w Asyżu (youth i junior).

W tegorocznym TOP 50 na czele dziesięciu kategorii wagowych postawiliśmy …11 zawodniczek. W tym gronie jest dziewięć mistrzyń Polski seniorek: Sandra Brodacka (48 kg), Ewelina Wicherska (51 kg), Martyna Letkiewicz (54 kg),  Sandra Kruk (57 kg), Karolina Michalczuk (60 kg), Kinga Siwa (64 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg) i Martyna Gil (81 kg). Pozostałe dwie wyróżnione zawodniczki to Sandra Drabik (51 kg) i Anna Słowik (+81 kg). 

48 KG: SANDRA BRODACKA

Kolejny rok 24-letnia Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) bezskutecznie goni liderującą trzeci sezon Sandrę Brodacką (BKS Skorpion Szczecin). Licząca zaledwie 21 lat zawodniczka ze Szczecina od 2012 roku wygrywa wszystko, co jest do wygrania w kraju (Mistrzostwa Polski seniorek, Mistrzostwa Polski do lat 23 i Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska). Szkoda, że jej sportowe atuty nie znajdują jeszcze odzwierciedlenia w rywalizacji międzynarodowej. Mało przekonujące zwycięstwo nad przeciętną Włoszką Alessandrą Manfredini w Łomży nie ma bowiem większej wartości niż np. pokonanie Grońskiej. Podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie Sandra kiepsko losowała, trafiając od razu na rutynowaną Bułgarkę Sevdę Asenovą, która preferuje agresywny boks w półdystansie i okazała się zbyt trudną do przejścia przeszkodą dla Polki. Trener kadry narodowej, Paweł Pasiak, nie zdecydował się zabrać Sandry do Jeju City na Mistrzostwa Świata, zapewne rozczarowując ją tę decyzją, ale czy faktycznie szczecinianka dałaby radę skutecznie rywalizować tam o „ósemkę”? Raczej nie. Jeszcze nie… Na trzecim miejscu klasyfikujemy 18-letnią Wiktorię Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój), której regulamin nie pozwala jeszcze rywalizować z seniorkami, ale której poziom i sportowe wyniki (srebrny medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu) upoważniają do tego, by już teraz widzieć w niej czołową zawodniczkę kraju wagi papierowej. Kolejne miejsca w rankingu zajmują doświadczone Patrycja Bednarek (PKB Polkowice) i Ewa Bulanda (LUKS Jas-Pol Krynica-Zdrój), które prochu już raczej nie wymyślą, ale nadal dają gwarancje dobrych walk z czołówką.

1 Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin)
2 Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice)
3 Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój)
4 Patrycja Bednarek (PKB Polkowice)
5 Ewa Bulanda (LUKS Jas-Pol Krynica-Zdrój)

51 KG: EWELINA WICHERSKA I SANDRA DRABIK

W olimpijskiej wadze muszej ex-aequo liderują dwie kadrowiczki Ewelina Wicherska (PKB Poznań) i Sandra Drabik (Boxing Kielce), które reprezentowały Polskę podczas Mistrzostw Europy i Świata. Obie do samego końca rywalizowały o występ w prestiżowym czempionacie w Jeju City, osiągając w limicie 51 kg porównywalne wyniki. O klasie Eweliny świadczył złoty medal Mistrzostw Polski oraz wicemistrzostwo Europy, wywalczone w wyższym limicie. Sandra z kolei pokonała późniejszą mistrzynię świata, Amerykankę Marlen Esparza, a w finale Memoriału im. Drogosza w Kielcach zwyciężyła byłą mistrzynię świata, Elenę Savelevą z Rosji. Która z nich jest lepsza? To dylemat dla trenera Pawła Pasiaka na kolejne przedolimpijskie miesiące. Tuż za liderkami klasyfikujemy Żanetę Cieślę (UKS Kontra Elbląg), która zrezygnowała ze współpracy z reprezentacją oraz 19-letnią Milenę Zglenicką (Pomorzanin Toruń), mająca wszelkie dane ku temu, by w gronie seniorek zdobywać tyle medali, co w rywalizacji kadetek i juniorek.

1 Ewelina Wicherska (PKB Poznań)
1 Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce)
3 Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg)
4 Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń)
5 Klaudia Sibiga (Ring Sikorski Stalowa Wola)

54 KG: MARTYNA LETKIEWICZ

Na czele klasyfikacji umieściliśmy 22-letnią Martynę Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice), która wywalczyła w tym roku swój pierwszy złoty medal Mistrzostw Polski seniorek. Grudziądzki sukces Martyny to jednak wszystko, co dobrego można powiedzieć o jej tegorocznych wynikach. Wychowanka Pawła Pasiaka zawiodła w meczu z Włoszkami, ulegając Martinie Pietrolungo, a w Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska wystąpiła w limicie wagi piórkowej, przegrywając z bitną Francuzką Julie LeGaillard. Dobry rok miała debiutująca w gronie seniorek Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój), która w marcu nie była jeszcze w stanie wygrać z Martyną, ale z miesiąca na miesiąc boksowała dojrzalej, awansując nawet do kadry narodowej seniorek na turniej Queens Cup w Stralsundzie, gdzie mimo przegranej walki z Francuzką Delphiną Mancini zebrała cenne doświadczenie. 19-letnia Laura wyróżnia się na krajowym ringu wyszkoleniem technicznym i co najważniejsze pracowitością, na którą zwrócił uwagę trener kadry narodowej. Trzecie miejsce w zestawieniu przypadło w udziale ambitnej Patrycja Ślosarczyk (J&J Sport Center Kraków), która prezentowała się w 2014 roku nieco lepiej niż kończące niestety sportowe kariery – Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) oraz Katarzyna Brodacka (BKS Skorpion Szczecin).

1 Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice)
2 Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój)
3 Patrycja Ślosarczyk (J&J Sport Center Kraków)
4 Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)
5 Katarzyna Brodacka (BKS Skorpion Szczecin)

57 KG: SANDRA KRUK

25-letnia liderka z Elbląga od lat przewodzi stawce najlepszych zawodniczek wagi piórkowej, ale od tego sezonu ma wreszcie godną siebie rywalkę w osobie 19-letniej Anety Rygielskiej (Pomorzanin Toruń), która przebojem weszła z rywalizacji młodzieżowej do seniorskiej, zdobywając srebrny medal Mistrzostw Polski seniorek, złoto Mistrzostw Polski do lat 23 oraz wygrywając MTB Queens Cup w Stralsundzie. Podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie biało-czerwonych barw broniła Sandra, przegrywając niestety w eliminacjach z rutynowaną Norweżką Ingrid Egner. Do Jeju City trener Pasiak zabrał z kolei Anetę, która mimo krzywdzącej porażki z byłą mistrzynią świata, Tiarą Brown z USA, może ten start traktować w kategoriach zdanej lekcji dorosłego boksu. Numerem 1 w naszym zestawieniu jest Kruk, pod koniec sezonu odsunięta od startów w kadrze z uwagi na klubowe kłopoty, która dwukrotnie wygrała z Rygielską a w Łomży w meczu z Włoszkami wypunktowała znakomitą Marzię Davide. Kolejne miejsca w rankingu zajmują młode i ambitne Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk) i Monika Serafin (06 Kleofas Katowice) oraz na ich tle rutynowana Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz).

1 Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg)
2 Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń)
3 Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk)
4 Monika Serafin (06 Kleofas Katowice)
5 Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz)

60 KG: KAROLINA MICHALCZUK

W olimpijskiej wadze lekkiej zwyciężczynią naszego rankingu została wielka, niekwestionowana mistrzyni Karolina Michalczuk (Paco Lublin). Nie wiemy, czy był to ostatni sezon w wykonaniu 35-letniej lublinianki, czy zobaczymy ją w nowym roku nadal występującą w zawodach boksu olimpijskiego. Być może – zgodnie z z tym co zapowiadała po przegranych Mistrzostwach Europy – spróbuje swoich sił w boksie zawodowym. Karolina występowała praktycznie tylko w pierwszej połowie sezonu, zdobywając trzynasty w karierze złoty medal Mistrzostw Polski, pokonując w finale po zaciętej walce 28-letnią Karolinę Graczyk (Copacabana Konin). W rywalizacji międzynarodowej wygrała cztery walki w MTB im. Feliksa Stamma (m.in. z Ukrainką Yulią Tsiplakovą i Angielką Chantelle Cameron), a wcześniej pewnie wypunktowała Rominę Marendę w meczu Polska-Włochy. To wystarczająca rekomendacja by uznać ją za nr 1 wagi lekkiej. Wiceliderką została Graczyk, którą pechowa kontuzja, doznana na turnieju w Warszawie, wykluczyła z drugiej części sezonu. Na wysokim 3. miejscu stawiamy mistrzynię kraju do lat 23, Kingę Szlachcic (Boksing Zielona Góra), którą w w nowym roku czeka faktyczna weryfikacja sportowego poziomu. 19-letnia zielonogórzanka jest jednym z największych odkryć mijającego roku, co potwierdziło jesienne powołanie na zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej seniorek. Ostatniego słowa nie powiedziała zapewne niezwykle ambitna „fajterka” ze Szczecina – Sylwia Maksym (BKS Skorpion Szczecin), drugi sezon szukająca swojego miejsca w czołówce wagi olimpijskiej.

1 Karolina Michalczuk (Paco Lublin)
2 Karolina Graczyk (Copacabana Konin)
3 Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra)
4 Sylwia Maksym (BKS Skorpion Szczecin)
5 Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów)

64 KG: KINGA SIWA

To był bardzo dobry sezon Kingi Siwej (SAKO Gdańsk), która w Bukareszcie zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy w wadze z limitem 64 kg, a jesienią jednego zwycięstwa zabrakło jej do tego, by stanąć na podium Mistrzostw Świata w wadze lekkiej (60 kg). 28-letnią Kingę klasyfikujemy w kategorii do 64 kg, w której zdobyła swój szósty złoty medal Mistrzostw Polski oraz w której wygrała Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska. Jedyną zawodniczką w kraju, która jest w stanie nawiązać dzisiaj z gdańszczanką wyrównaną walkę jest 22-letnia Beata Koroniecka (Hetman Białystok), która w Grudziądzu zdobyła złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23. Wielka szkoda, że Beata w rywalizacji międzynarodowej nie jest w stanie zaprezentować pełni swojego talentu i sporych możliwości. Trzecie miejsce w zestawieniu przypadło w udziale bardzo pracowitej Aleksandrze Taladze (06 Kleofas Katowice), której niewiele zabrakło, by w październiku pokonać Koroniecką. Na miejscach 4-5 sklasyfikowaliśmy tegoroczną wicemistrzynię Polski seniorek, Vanessę Nogaj (Prosna Kalisz) i Katarzynę Krukowską (MOSM Tychy), które prezentują zbliżony poziom i zapewne nie powiedziały jeszcze ostatniego sportowego słowa.

1 Kinga Siwa (SAKO Gdańsk)
2 Beata Koroniecka (Hetman Białystok)
3 Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice)
4 Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz)
5 Katarzyna Krukowska (MOSM Tychy)

69 KG: NATALIA HOLLIŃSKA

Na czele zestawienia, tak jak w poprzednim roku, znalazły się dwie zawodniczki szczecińskiego Skorpiona – 23-letnia Natalia Hollińska i o 4 lata od niej młodsza Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin). Pozycja tej pierwszej w roli liderki jest niezagrożona, o czym świadczą złote medale Mistrzostw Polski seniorek i do lat 23. Doprawdy niewiele zabrakło by w Bukareszcie Natalia zanotowała życiowy sukces, awansując do strefy medalowej Mistrzostw Europy, bo jej ćwierćfinałowa porażka z Azerką Eleną Vystropovą nie była dla wszystkich oczywista. Wcześniej w meczu z Włoszkami w Łomży nasza zawodniczka pewnie wygrała z Valentiną Alberti, potwierdzając spore możliwości. Szkoda, że szczecinianka nie potwierdziła swojej klasy w Gliwicach podczas Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska. Słaby start i porażka z Czeszką Ester Konecną spowodowały, że ostatecznie nie znalazła się w kadrze narodowej na Mistrzostwa Świata w Jeju City. W nowym roku oczekujemy na krok naprzód w karierze Hanny Soleckiej (raczej nie w kategorii średniej!) i sportowe postępy Magdaleny Czajkowskiej (Baumal Boks Poznań), która przebojem weszła do krajowej – cóż z tego, że wąskiej – czołówki.

1 Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin)
2 Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin)
3 Marlena Mańkowska (Boks Lublin)
4 Magdalena Czajkowska (Baumal Boks Poznań)
5 Paulina Borysewicz (Gwardia Białystok)

75 KG: LIDIA FIDURA

Miejmy nadzieję, że to ostatni sezon, w którym Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) nie miała w kraju godnej siebie rywalki. Sześciokrotna Mistrzyni Polski seniorek, pięciokrotna zwyciężczyni MTB im. Feliksa Stamma oraz dziewięciokrotna triumfatorka Międzynarodowych Mistrzostw Śląska nadal czeka na sukces w wielkiej imprezie mistrzowskiej. Nie powiodło się to w Jeju City, gdzie po znakomitej walce Lidia uległa mistrzyni olimpijskiej i późniejszej mistrzyni świata, Claressie Shields z USA. Wielka szkoda, że Fidura nie pojechała do Bukaresztu na Mistrzostwa Europy, choć wydawała się niemal pewną kandydatką do strefy medalowej. W ciągu roku nasza mistrzyni wygrała m.in. z Kanadyjkami Mary Spencer i Ariane Fortin, czy z Węgierką Timeą Nagy, przegrywając trzy razy (z Niemką Sarą Scheurich, Szwedką Anną Laurell i Shields). Ponownie na drugim miejscu sklasyfikowaliśmy Elżbietę Wójcik (KSW Róża Karlino) – najlepszą młodzieżową zawodniczkę świata bez podziału na kategorie wagowe, która jeszcze nie mogła rywalizować z seniorkami. O wielkiej klasie wychowanki Tomasza Różańskiego świadczą złote medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich oraz Młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy. Przyszłoroczna rywalizacja Lidii  z Elżbietą zapowiada się więc pasjonująco. Na trzecim miejscu klasyfikujemy jedną z najbardziej doświadczonych polskich zawodniczek, Justynę Sroczyńską (Energetyk Lubin), która nadal wydaje się być nie do pokonania dla Anny Kołodziejskiej (Boks-Tur Łódź) i Aleksandry Trojanowskiej (BKS Skorpion Szczecin).

1 Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice)
2 Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino)
3 Justyna Sroczyńska (Energetyk Lubin)
4 Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź)
5 Aleksandra Trojanowska (BKS Skorpion Szczecin)

81 KG: MARTYNA GIL

Waga półciężka była w mijającym roku jedną ze słabszych kategorii w kraju, choć na jej czele znalazła się młoda i zdolna Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka), zasłużona mistrzyni Polski seniorek. Oprócz 19-latki z Wiśniówki w rankingu znajdujemy dwa nazwiska jednych z największych talentów, jakie w ostatnim czasie pojawiły się na polskich ringach – 21-letniej Karoliny Cyran (UKS Adrenalina Wrocław) oraz 20-letniej Patrycji Woronowicz (UKS Boxing Sokółka). Jeśli zdrowie im dopisze rywalizacja o prymat w kraju będzie zapewne ciekawsza. Nie zapominamy o czyniącej stałe postępy Annie Maksim (LKS Orlęta Łuków), która w tym roku została wiceliderką zestawienia.

1 Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka)
2 Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków)
3 Karolina Cyran (UKS Adrenalina Wrocław)
4 Patrycja Woronowicz (UKS Boxing Sokółka)
5 Izabela Gil (KS Cristal Białystok)

+81 KG: ANNA SŁOWIK

Na czele naszego rankingu znalazła się zasłużenie 23-letnia Anna Słowik (Garda Karczew), tegoroczna wicemistrzyni Polski seniorek i złota medalistka mistrzostw kraju do lat 23. Niewiele brakowało, by niedawna dwukrotna Mistrzyni Unii Europejskiej wróciła do międzynarodowej rywalizacji, lecz niestety z powodu braku potencjalnych rywalek nie pojechała na MTB Queens Cup do Stralsundu. W dowód rekompensaty została zaproszona przez trenera Pawła Pasiaka na zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej i zapewne w przyszłym roku otrzyma swoją szansę. Wielka rywalka Anny, Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) zdobyła wprawdzie złoty medal Mistrzostw Polski, ale na tym zakończyła swoje tegoroczne starty. Być może już w przyszłym roku wadze superciężkiej zarówno Sylwii, jak i Annie wyrośnie groźna konkurentka w osobie Joanny Zabrockiej (Nowi Polnica). Wierzymy, że niebawem któraś z trójki wymienionych stanie na podium międzynarodowych zawodów mistrzowskich.

1 Anna Słowik (Garda Karczew)
2 Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin)
3 Joanna Zabrocka (Nowi Polnica)
4 Marlena Gawrońska (Stella Gniezno)
5 Katarzyna Kupis (Radomiak Radom)

Kogo zbrakło w rankingu w porównaniu z zestawieniem za rok 2013? Największe straty to: Magdalena Wichrowska (GUKS Carbo Gliwice), Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino), Katarzyna Cichosz (Cristal Białystok), Magdalena Cieślik (DKB Dąbrowa Górnicza), Jadwiga Stańczak (Carbo Gliwice) i Wioleta Michalska (Legia Warszawa).

Opracował: Jarosław Drozd

TRZYNASTU POLAKÓW W RANKINGU WBC. AWANS ARTURA SZPILKI

W grudniowych rankingach federacji WBC znalazło się trzynastu polskich pięściarzy, w tym sześciu w czołowych piętnastkach. Najwyższą lokatę zajmuje Andrzej Fonfara (26-3, 15 KO), który jest czwarty w wadze półciężkiej.

„Polski Książę” ustępuje tylko Eleiderowi Alvarezowi, Isaacowi Chilembie i Umberto Savigne. Za 27-latkiem jest m.in. Dmitrij Suchocki, który nadchodzącej nocy zaboksuje o pas z Adonisem Stevensonem. W dywizji średniej sklasyfikowani są dwaj Polacy – Przemysław Opalach (28) i Maciej Sulęcki (31).

Wciąż wysoko w rankingu jest Krzysztof Włodarczyk (49-3-1, 35 KO). „Diablo” zajmuje piątą lokatę w kategorii junior ciężkiej, której jeszcze niedawno był czempionem. Włodarczyk nie jest w doborowym towarzystwie sam. W sumie w pierwszej piętnastce kategorii cruiser znajduje się aż czterech Polaków – są to jeszcze Mateusz Masternak (34-2, 24 KO), który jest dwunasty, plasujący się tuż za nim Łukasz Janik (28-2, 15 KO), a także czternasty Krzysztof Głowacki (23-0, 15 KO).

Po pokonaniu Tomasza Adamka do pierwszej dziesiątki wagi ciężkiej coraz głośniej puka Artur Szpilka (17-1, 12 KO). Pięściarz z Wieliczki jest już jedenasty i wyprzedza m.in. Carlosa Takama, Chrisa Arreolę i Derecka Chisorę. Na bardziej odległych miejscach znajdują się Mariusz Wach (29), Andrzej Wawrzyk (33) i Marcin Rekowski (37).

W junior średniej do piętnastki zbliża się natomiast Damian Jonak (38-0-1, 21 KO). W kategorii, której mistrzem jest Floyd Mayweather Jr, Polak jest siedemnasty. Jedyny polski akcent w niższych wagach to Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO), który w rankingu dywizji piórkowej jest 32.

źródło: bokser.org

STOLICA POLSKIEGO BOKSU OLIMPIJSKIEGO PRZENIOSŁA SIĘ Z KARLINA DO SZCZECINA

herby

Wydział Sportowy Polskiego Związku Bokserskiego opublikował klasyfikację klubową za rok 2014, która uwzględniła wyniki osiągnięte zarówno na głównych imprezach szczebla centralnego (Mistrzostwa Polski) oraz na głównych imprezach zagranicznych (Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Unii Europejskiej, turniejach międzynarodowych, oficjalnych meczach międzypaństwowych) we wszystkich kategoriach wiekowych kobiet i mężczyzn.

W 2014 roku w gronie 151 klubów (w zestawieniu omyłkowo dwa razy wymieniony jest LKS Niedźwiedź Kętrzyn) bezkonkurencyjnymi w kraju okazały się zawodniczki i zawodnicy BKS Skorpion Szczecin (1165 punktów), wyprzedzając inny team z Pomorza Zachodniego – KSW Róża Karlino (778) oraz pnący się systematycznie w górę SAKO Gdańsk (439).

W „złotej” dziesiątce najlepszych polskich klubów pięściarskich znalazły się ponadto: UKS Kontra Elbląg (381), UKS Akademia Walki Warszawa (363), KS Pomorzanin Toruń (359), BKS Hetman Białystok (309), GUKS Carbo Gliwice (303), BSB Astoria Bydgoszcz (300) oraz UKS Boxing Sokółka (294).

Przypominamy, że w klasyfikacji klubowej za rok 2013 zwyciężył zespół KSW Róża Karlino, wyprzedzając BKS Skorpiona Szczecin, UKS Kontrę Elbląg, PKB Poznań i GUKS Carbo Gliwice. Sklasyfikowano wówczas 128 klubów z całej Polski.

PEŁNA KLASYFIKACJA NAJLEPSZYCH POLSKICH KLUBÓW PIĘŚCIARSKICH ZA 2014 ROK

1. BKS Skorpion Szczecin – 1165 pkt
2. KSW Róża Karlino – 778 pkt
3. KS SAKO Gdańsk – 439 pkt
4. UKS Kontra Elbląg – 381 pkt
5. UKS Akademia Walki Warszawa – 363 pkt
6. KS Pomorzanin Toruń – 359 pkt
7. BKS Hetman Białystok – 309 pkt
8. GUKS Carbo Gliwice – 303 pkt
9. BSB Astoria Bydgoszcz – 300 pkt
10. UKS Boxing Sokółka – 294 pkt

11. Cristal Białystok – 283 pkt
12. Baumal Boks Poznań – 258 pkt
13. Radomiak Radom – 275 pkt
14. PTB Tiger Tarnów – 255 pkt
15. KB Legia Warszawa – 254 pkt
16. UKS Bokser Chojnice – 244 pkt
17. Boxing Team Chojnice – 240 pkt
18. BKS Jastrzębie – 238 pkt
19. KS Zagłębie Konin – 230 pkt
20. UMKS Victoria Ostrołęka – 218 pkt

21. KS Skalnik Wiśniówka – 212 pkt
22. RUSHH Kielce – 211 pkt
23. KS Górnik Sosnowiec – 188 pkt
24. Champion Nowy Dwór Mazowiecki – 184 pkt
25. Copacabana Konin – 183 pkt
26. PACO Lublin – 182 pkt
27. MOSM Tychy – 175 pkt
28. PKB Poznań – 171 pkt
29. 06 Kleofas Katowice – 170 pkt
30. Broń Radom – 166 pkt

31. WKS Sokół Piła – 165 pkt
32. Boxing Kielce – 158 pkt
33. Garda Chojna – 155 pkt
34. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – 149 pkt
35. KS Fenix Warszawa – 142 pkt
36. BKS Olimp Szczecin – 141 pkt
37. KSW Tygrys Elbląg – 139 pkt
38. Boks Polonia Świdnica – 135 pkt
39. SKB Czarni Słupsk – 130 pkt
40. Wda Świecie – 129 pkt

41. BKS Orkan Gorzów Wlkp. – 120 pkt
42. Box Fight Koszalin – 114 pkt
43. LKS Niedźwiedź Kętrzyn – 110 pkt
44. Sparta Złotów – 107 pkt
45. Garda Gierałtowice – 105 pkt
KS Start Włocławek – 105 pkt
47. Energetyka Lubin – 102 pkt
48. TSB Tarnów  – 100 pkt
49. WKS Zawisza Bydgoszcz – 99 pkt
50. WKS Gwardia Wrocław – 98 pkt
RMKS Rybnik – 98 pkt

52. Champion Chojnów – 91 pkt
53. MOSiR Mysłowice – 89 pkt
54. Berej Boxing Lublin – 87 pkt
55. LKS Myszków – 85 pkt
Ring Sikorski Stalowa Wola – 85 pkt
57. LKS Orlęta Łuków – 81 pkt
58. PKB Polkowice – 79 pkt
59. Tiger Łomża – 77 pkt
60. TS Wisła Kraków – 75 pkt
UKS Nowi Polnica – 75 pkt

62. Prosna Kalisz – 73 pkt.
63. KB Korona Wałcz – 64 pkt
64. Kaczor Box Team Wałbrzych – 62 pkt
65. KS Stella Gniezno – 61 pkt
66. UKS Włókiennik Łódź – 60 pkt
67. MKS Start Grudziądz – 59 pkt
68. LUKS Jas-Pol Krynica Zdrój – 58 pkt
69. Obra Zbąszyń – 56 pkt
70. DKB Dzierżoniów – 55 pkt
WKS Desant Kraków – 55 pkt

72. Boxing Zielona Góra – 53 pkt
Budo Krosno – 53 pkt
74. Polonia 1912 Leszno – 50 pkt
75. Boks Lublin – 45 pkt
Olimp Lublin – 45 pkt
OSiR Suwałki – 45 pkt
78. Boks Tur Łódź – 44 pkt
79. Boks Jelenia Góra – 40 pkt
80. Energetyk Jaworzno – 39 pkt
JKB Jawor Team Jaworzno – 39 pkt

82. Orzeł Oleśnica – 38 pkt
83. BKS Concordia Knurów – 37 pkt
Ring Busko Zdrój – 37 pkt
85. Bukowina Wałcz – 36 pkt
86. Garda Karczew – 35 pkt
87. Bombardier Gdynia – 34 pkt
Gwardia Łódź – 34 pkt
MGKS Gwarek Łęczna – 34 pkt
Palestra Warszawa – 34 pkt
Sporty Walki Gostyń – 34 pkt

92. Adrenalina Wrocław – 33 pkt
93. Gwardia Szczytno – 32 pkt
MUKS Widzew Łódź – 32 pkt
95. UOLKA Ostrów Mazowiecka – 31 pkt
96. UKS SMS Warszawa – 30 pkt
UKS Śląsk Ruda Śląska – 30 pkt
98. MKS Kalina Lublin – 29 pkt
RMG Boks Ożarów – 29 pkt
Zatoka Braniewo – 29 pkt

101. Boxing Team Wałcz – 28 pkt
ŁCS Walki Łódź – 28 pkt
Sport Centrum Kraków – 28 pkt
Stal Rzeszów – 28 pkt
UKSW Pirs Olsztyn – 28 pkt
106. Bombardier Wrocław – 27 pkt
107. Jaskinia Lwa Ziębice – 26 pkt
108. KSW Tygrys Elbląg – 25 pkt
Victoria Sianów – 25 pkt
110. Gryf Wejherowo – 23 pkt
Star Starachowice – 23 pkt

112. Salvete Zamość – 21 pkt
SKB Spartakus Szczecin – 21 pkt
114. LKS Niedźwiedź Kętrzyn – 20 pkt
115. KS Raszyn – 19 pkt
116. Ring Wolny Toruń – 18 pkt
117. Boxing Production Białystok – 17 pkt
Garda Wicko – 17 pkt
LKS Piast Sieradz – 17 pkt
MKB Mazur Ełk – 17 pkt
SKB Boxing Zielona Góra – 17 pkt
Ziętek Team Brzeziny – 17 pkt

123. Champion Włocławek – 16 pkt
Champion Wołomin – 16 pkt
125. MKS II LO Chełm – 15 pkt
Morsy Dębica – 15 pkt
UKS Unia Hajnówka – 15 pkt
128. ASB Hetman Zamość – 12 pkt
BUKS San Nisko – 12 pkt

130. CSW Fight Boxing Dąbrowa Górnicza – 11 pkt
Górnik Wieliczka – 11 pkt
Start Częstochowa – 11 pkt
133. Skorpion Warszawa – 9 pkt
134. GS Boxeo Dąbrowa Chełmińska – 8 pkt
KS Lwówek Śląski – 8 pkt
WKB Wrocław – 8 pkt
137. Red Fighters Jelenia Góra – 7 pkt
138. Beniaminek Starogard Gdański – 6 pkt
Golden Team Nowy Sącz – 6 pkt
Łokietek Brześć Kujawski – 6 pkt
Magic Boxing Brzesko – 6 pkt
PTB Toruń – 6 pkt

143. DKB Dąbrowa Górnicza – 5 pkt
144. BKS Jelenia Góra – 4 pkt
PSB Niedźwiadki Przemyśl – 4 pkt
RKS Łódź – 4 pkt
147. Boks Team Oława – 3 pkt
LKB Legnica – 3 pkt
X-Fight Piaseczno – 3 pkt
MUKS Regimin – 3 pkt

151. KS Wisła Tczew – 2 pkt
152. Avia Świdnik – 1 pkt

ZBIGNIEW RAUBO: PRZYJĘLIŚMY WOJNĘ I MOŻEMY BYĆ ZADOWOLENI

husaria_atamani

- Jestem zadowolony po test-meczu na Ukrainie, ale do zachwytu jeszcze daleko – mówi trener Rafako Hussars Poland Zbigniew Raubo. Mimo porażki 5-6 z Ukraine Otomans, jego zespół był chwalony w Łucku.

W nieoficjalnym spotkaniu towarzyskim będącym sprawdzianem przed nowym sezonem ligi WSB „Husaria” dzielnie stawiła czoła jednej z najlepszych drużyn na świecie. Swoje walki w Łucku wygrali Dawid Jagodziński, Marek Pietruczuk, Dawid Michelus, Mateusz Tryc i Mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. Gdyby nie mocno wątpliwe werdykty punktowe w dwóch walkach w wadze +91kg końcowy wynik byłby korzystny dla Biało-Czerwonych.

- Przyjęliśmy wojnę i możemy być zadowoleni. Blamażu nie było, zawodnicy spisali się w większości dobrze lub bardzo dobrze, ale do całościowego zachwytu jeszcze daleko. Jestem zbudowany pracą wykonywaną przez chłopaków na codziennych treningach, to wszystko dobrze rokuje, lecz nie zamierzam też przesadnie chwalić całego zespołu po porażce, pomimo że poniesionej na wymagającym ringu. Daleki jestem od chwalenia po przegranych, ale ci, którzy ponieśli porażki też mieli niezłe momenty w pojedynkach. Bardzo chciałem tego meczu z tak znakomitym rywalem, bo to lepszy sprawdzian niz wygrane spotkanie 10-0 z jakimś słabeuszem. Czas na wygrane przyjdzie, ale w lidze WSB. Martwi mnie kontuzja Damiana Kiwiora, bowiem już za 4 tygodnie start World Series of Boxing i mecz w Portoryko – dodał główny trener „Husarii” i reprezentacji.

Trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki nie zamierzają stosować taryfy ulgowej. Zaraz po powrocie do Warszawy, bokserzy wrócili na salę treningową do zajęć i sparingów.

- Trenujemy na Torwarze do wieczora 23 grudnia, a nasi zawodnicy mają wolne tylko w Wigilię i Boże Narodzenie. Spotykamy się ponownie 27 grudnia. Nie ma mowy aby ktoś pojawił się dopiero w Nowym Roku. Od połowy stycznia czeka 14 trudnych meczów grupowych w WSB – mówi pierwszy trener.

PIĘCIOKROTNY MISTRZ NIEMIEC NOWYM ZAWODNIKIEM „HUSARII”

23-letni Hamza Touba (52 kg) – mimo młodego wieku aż pięciokrotny mistrz Niemiec seniorów (2010-2014), wicemistrz kraju seniorów (2009) oraz brązowy medalista Mistrzostw Europy do lat 22 z Kaliningradu (2012) podpisał kontrakt na występy w Rafako Hussars Poland w lidze WSB w sezonie 2015. O miejsce w składzie będzie walczył z Grzegorzem Kozłowskim (Akademia Walki Warszawa).

- Hamza Touba pokazał się z bardzo dobrej strony pod koniec listopada w Karlinie, gdzie pokonał jednogłośnie na punkty Grzegorza Kozłowskiego – poinformowali szefowie „Husarii” Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

Nowy sezon World Series of Boxing zespół Biało-Czerwonych rozpocznie meczem w San Juan z ekipą Portoryko (49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg, 91 kg), a tydzień później z Kazachstanem w Lubinie. I wówczas na Dolnym Śląsku szansę debiutu być może dostanie Hamza Touba.

- W listopadowym drafcie w tej wadze wybraliśmy Koryuna Soghomonyana z Armenii. Tamtejsza federacja ostatecznie nie wyraziła zgody na występy jego, a także Gora Yeritsyana (64 kg) w lidze WSB – dodali przedstawiciele Rafako Hussars Poland.

W ubiegłym roku niemiecki zawodnik Hamza Touba startował w Mistrzostwach Świata w Kazachstanie. W pierwszej walce pokonał 2-1 Brazylijczyka Juliao Neto, a w drugiej przegrał 0-3 z Uzbekiem Jasurbekiem Latipovem, który zdobył srebrny medal. Znakomicie Hamza spisał się w październikowych Mistrzostwach Niemiec w Straubing, w których wywalczył złoty medal pokonując w finale 3-0 doświadczonego Ronny Beblika, brązowego medalistę Mistrzostw Świata 2010 i Europy 2009.

ANDRZEJ WASILEWSKI: ROK 2014 BYŁ BOLESNĄ WERYFIKACJĄ POLSKIEGO BOKSU ZAWODOWEGO

knockout

Patrząc na wyniki polskich pięściarzy o znanych nazwiskach, ostatnie miesiące na plus może ocenić tylko Andrzej Fonfara, Artur Szpilka i Mariusz Wach. Reszta polskiej czołówki w weryfikacji z najlepszymi na świecie okazała się bezradna. – Weryfikacja okazała się bolesna – ocenia promotor Andrzej Wasilewski.

- Ostatnie miesiące w polskim boksie są raczej smutne. Lista poległych jest bardzo długa. Ostatnim był Paweł Głażewski, który przegrał z Jurgenem Braehmerem w ciągu kilkudziesięciu sekund, nie zadając wcześniej nawet ciosu.
Andrzej Wasilewski: Kibice i media często nawoływały do weryfikacji naszych pięściarzy. Miało to sprawić, że nasz sport jeszcze bardziej się uwiarygodni. I rok 2014 był taką weryfikacją polskiego podwórka boksu zawodowego. Zgodnie z tym, co każdy fachowiec wiedział wcześniej, weryfikacja ta okazała się bolesna dla większości. Bo powiedzmy sobie szczerze – nie jesteśmy wielką potęgą sportową w żadnej dyscyplinie. Boks zawodowy i tak się bardzo pozytywnie wyróżnia, mamy kilku ciekawych zawodników. Można ich jednak policzyć na placach jednej ręki. Kolejnych kilkunastu ma zapewnione takie warunki, których zawodnicy tej klasy nigdzie indziej by nie mieli. Jedną z przyczyn, dla których się zgadzałem na niektóre weryfikacje to fakt, że kilku zawodnikom poprzewracało się kompletnie w głowach. Uwierzyli, że mają umiejętności absolutnie mistrzowskie i mieli jeszcze większe żądania finansowe. Skoro więc mieli takie przekonania, udzielali niemiłych dla nas wywiadów… to proszę, daliśmy szansę na sprawdzenie się. Zresztą, czas był najwyższy, bo niektórzy mieli po 30 czy 40 walk, ale unikali wyzwań. Przyjmowali walki i się wycofywali albo w ogóle nie przyjmowali ofert, a krzyczeli, że chcą odejść bo nie dostają wielkich szans.

- Sporo tych rozczarowań.
AW: Najbardziej przeżyłem trzy. Największym była porażka Krzysztofa Włodarczyka w Moskwie z Grigorijem Drozdem. Doskonale wiedzieliśmy, jaki jest stan psychiczny Diablo. Wiedzieliśmy, że jego życie prywatne jest całkiem rozwalone. Fizycznie był gotowy, ale na poziomie mistrzowskim nie da się wygrywać bez odpowiedniej psychiki. Przesuwaliśmy więc to starcie jak najdłużej się dało, ale w końcu federacja WBC zagroziła, że zabiorą nam pas. Musieliśmy więc jechać do Moskwy. Jak się skończyło, wiedzą wszyscy.

- Kto następny?
AW: Andrzej Wawrzyk w walce o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej z Aleksandrem Powietkinem. Świetny Rosjanin, mistrz świata i mistrz olimpijski był faworytem, ale liczyliśmy, że Andrzej pokaże więcej. Zrobił jednak niewiele. Kolejny to Dawid Kostecki. Oczywiście nie porównuję stawki, bo Dawid w Krakowie walczył z Andrzejem Sołdrą w zwykłej walce 8-rundowej. Nie wierzyłem w jego mało wiarygodne wypowiedzi, że siedząc w więzieniu zbudował lepszą formę niż na wolności. Zaprezentował się fatalnie, w skali szkolnej zasłużył na pałę. Był zadufany w sobie, nie tylko w mediach. Chciał walczyć 10 rund, a miał sił na 3. Przegrał też Paweł Kołodziej z Denisem Lebiediewem. Paweł sam chciał tej walki, właściwie wybrał sobie rywala. Efekt też wszyscy widzieli. Podobnie było z Grzegorzem Proksą. To bardzo ciekawy i utalentowany zawodnik, ale chyba za bardzo zajął się biznesem. Cenię go, ale chyba jego najlepszy czas się skończył.

- I na koniec Paweł Głażewski. Przegrał walkę o pas z Jurgenem Braehmerem nie zadając ciosu.
AW: Postawił w trudnej sytuacji promotorów. Głównie Tomasza Babilońskiego, który go promuje od początku, ale i mnie oraz Piotra Wernera, którzy go wspołpromują od roku. Bo co można zrobić po takiej walce?

- To ja pytam.
AW: W najczarniejszych scenariuszach nie przewidywaliśmy takiego końca. Tomek Babiloński wierzył, że nawet jeśli Paweł nie wygra, da dobrą walkę. Tymczasem wychodziliśmy z sali przemykając bokami, aby uniknąć drwiących spojrzeń. Sam wyszedłem tylnymi drzwiami. Czasem walki kończą się nawet szybciej, ale tu chodzi o coś więcej. Sposób w jaki Głażewski ustawił się w narożniku tuż przed końcem nie sugerował, że chce wykonać jakąś przemyślaną akcję w defensywie. Skulił się i nie wiem co chciał osiągnąć. Smutne. Dzisiaj sobie myślę, że ta walka zrobiła nam wszystkim krzywdę. Gdy pojawią się kolejne oferty, będę dłużej nad tym wszystkim myślał.

- Smutna to jest ta lista zweryfikowanych.
AW: I uważa pan, że stało się dobrze dla boksu zawodowego? Nie jestem pewien. Pięściarstwa amatorskiego właściwie w naszym kraju nie ma, poziom jest żenujący. Przez lata boks amatorski uważał nas za straszaka, bo wyciągaliśmy najlepszych, ale dzisiaj nie ma nawet komu złożyć oferty. Właściwie nawet trudno zaprosić kogoś jako sparingpartnera, a co dopiero coś więcej.

- Smutna rozmowa nam wychodzi.
AW: Pewnie część kibiców ma dzisiaj satysfakcję po tym wszystkim co się stało, ale czy to dobrze dla boksu?

- Okazało się, że król jest prawie nagi.
AW: Nie przesadzałbym. Po pierwsze rozmawiamy o całym polskim boksie. Po prawdopodobnym zakończeniu kariery przez Tomasza Adamka nie ma dzisiaj nikogo w szerokiej światowej czołówce, kto nie byłby jakoś związany z nasza grupa Sferis KnockOut Promotions. Od lat nie walczymy o pozycję numer jeden w Polsce, tylko rozwijamy całą dyscyplinę. To dzięki nam pojawiają się mniejsze grupki, bo to my budujemy pozycję boksu. Każda stacja telewizyjna, która chce transmitować dużą liczbę gal, musi mieć nazwiska, które dają nadzieję i budzą emocje. W najbliższych dniach, możliwie pilnie, będę chciał spotkać się z dyr Marianem Kmita szefem sportu w Polsacie, naszego wieloletniego partnera i porozmawiać o planie na przyszły rok. Uważam, że weryfikacja poszła za daleko, a takie walki jak ta Pawła Głażewskiego, są antypromocją boksu. Powiedziałem już Tomaszowi Babilońskiemu, że gdybym wiedział jak skończy się walka, w ogóle bym jej nie zaproponował. Jakieś pieniądze zarobił pan Głażewski, promotorzy, czyli my również, ale generalnie to większa strata promocyjna. Porażka jest w definicji sportu, ale trudno wyobrazić sobie gorszy styl.

- Co dalej? Dzisiaj nie ma pan zbyt wielu pięściarzy, którzy mogą występować w walkach wieczoru. Czekamy na to, co wydarzy się z Krzysztofem Włodarczykiem, jest Artur Szpilka, który szuka własnej drogi i… to tyle.
AW: Sferis KnockOut Promtotions ma się dobrze i tego typu problemów nie ma. Wraca Andrzej Wawrzyk. Ma dopiero 25 lat, co na wagę ciężką jest wiekiem juniorskim. I liczę, że po raz pierwszy będzie fizycznie gotowy. Rok przerwy po wypadku samochodowym, który ledwo przeżył, spędził na pracy i wzmocnił się bardzo pod względem fizycznym. Dzisiaj to koń ! Artur Szpilka stał się w Polsce naprawdę solidną firmą, wreszcie poziom sportowy doścignął jego popularność medialną. Jest Diablo, damy szansę Dawidowi Kosteckiemu. Znamy jego sytuację życiową, a poza tym, myśląc biznesowo, zainwestowaliśmy w niego ogromne pieniądze. Płaciliśmy mu pensję nawet, gdy siedział dwukrotnie w więzieniu. Mamy więc czterech, czyli jest nieźle. A dochodzą jeszcze kolejni, choćby Marcin Rekowski czy Łukasz Janik. Ten ostatni może toczyć emocjonujące walki, ale musi sobie poukładać życie. W drodze są Przemek Runowski, Marek Matyja czy Krzysiek Kopytek… Problem jest z tym, co będzie za kilka lat.

- Na razie nie widać nikogo ciekawego na horyzoncie.
AW: Zgadza się. Ciekawy jest Krzysztof Kopytek, bardzo utalentowany, ale w ringu bardzo delikatny. Zobaczymy co się wydarzy, gdy zmężnieje. Wierzę w Marka Matyję, choć chcielibyśmy żeby rozwijał się jeszcze szybciej. Kto nam jeszcze został? Patryk Szymański, który walczy w USA i współpromuje go mój partner, Leon Margules. Ciekawym zawodnikiem jest Kamil Łaszczyk, ale odkąd wybrał treningi w Polsce, a nie w USA, cofa się w rozwoju. Mamy wreszcie Andrzeja Fonfarę, którego też współpromuje Margules. I zawsze, gdy trzeba, możemy się przymierzyć do organizacji ich walk w Polsce. Możliwości jest sporo, z tymi za ich plecami jest gorzej.

- Nie wymienia pan Andrzeja Sołdry czy Macieja Sulęckiego.
AW: Sołdrę, którego współpromujemy od roku bardzo cenię jako człowieka, ambitny chłopak, który zrobił sobie wielki prezent pokonując Kosteckiego. Tylko wynik tej walki to moim zdaniem raczej efekt beznadziejnej postawy Kosteckiego. Z kolei Sulęcki w kategorii 76 kg na wyższym poziomie nie będzie miał lekko.

- Powiedział pan na początku, że spodziewał się takiego wyniku weryfikacji polskiego boksu. Brzmi tak, jakby wiedział pan, że to wszystko jest sztuczne.
AW: Co to znaczy sztuczne? Że staramy się dobierać rywali tak, aby nasi pięściarze wygrywali po optymalnie widowiskowych walkach? Przecież na tym polega promowanie boksu na całym świecie. Że walczymy o to, aby nasi pięściarze byli jak najwyżej w rankingach? Znowu, wszyscy to robią. Wykonujemy pracę promotorską. Nikt z nas nie mówił, że Dawid Kostecki rok po wyjściu z więzienia będzie mistrzem świata. I nikt tego nie powie. My nie organizujemy turniejów i nie losujemy kto z kim walczy. Komuś może się to podobać, komuś nie, ale tak funkcjonuje boks zawodowy od USA przez Europę aż do Japonii.

- Co dalej z tym naszym boksem?
AW: Chciałbym, żeby wszyscy w środowisku zrozumieli jedną rzecz – aby coś osiągnąć, trzeba wziąć pięciu zawodników, płacić im pensję, dwa razy w roku wysyłać na obozy, a przez resztę czasu skoszarować w gymie. Dać odżywki, odnowę biologiczną, fizjologa, dietetyka, najlepszego lekarza… Milionowe koszty, a być może po 4-5 latach inwestycji jeden z nich coś osiągnie. Tak wyhodowaliśmy między innymi Włodarczyka czy Szpilkę. Inaczej się w Polsce nie da. Na Ukrainie czy w Rosji jest fantastyczny materiał ludzki, u nas tego brak.

- To skąd brać takich zawodników?
AW: Optymalny jest ktoś, kto zaliczył około stu walk amatorskich, bo wiadomo, że raczej się nie wystraszy. Jeśli dziś zapyta mnie pan o trzy najważniejsze rzeczy dla potencjalnego pięściarza-mistrza, wymienię jako pierwsze serce do walki, bo tego nie da się nauczyć. Próbowaliśmy na różne sposoby, bez efektów. Druga sprawa to twarda głowa. Jakbyśmy świetnie nie przygotowali zawodnika, to w dziesięciu czy dwunastorundowej walce jakieś ciosy przyjmie. I musi być w stanie to utrzymać. Trzecia, ostatnia sprawa, to siła ciosu, bo zawodnik musi mieć czym uderzyć. Kiedy ktoś spełnia te cechy, można zacząć uczyć go boksu. W najbliższych dniach podpiszemy umowy z kilkoma młodymi i zobaczymy za kilka lat, co z tego wyjdzie. Wiem jedno – bez ogromnych inwestycji, nie doczekamy się następców Włodarczyka.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

ARKADIUSZ SZWEDOWICZ NAJLEPSZYM ZAWODNIKIEM 7. TURNIEJU SKORPIONA

skorpion_puchary1

Przez dwa dni w hali Szczecińskiego Domu Sportu rozgrywany był 7. Międzynarodowy Turniej Bokserski. Na zaproszenie najlepszego klubu bokserskiego w Polsce – BKS Skorpion Szczecin odpowiedzieli przedstawiciele sześciu państw: Niemiec, Anglii, Irlandii, Litwy, Izraela i Danii. W turnieju uczestniczyła, także Młodzieżowa Kadra Polski prowadzona przez trenera Marcina Stankiewicza – BKS Skorpion Szczecin oraz Jarosława Przygodę z „Gardy” Chojna. W sumie 50 zawodników stoczyło blisko 40 pojedynków.

Poziom sportowy jak i organizacyjny  turnieju, dzięki zabiegom gospodarzy, poodnosi się z roku na rok. Wystarczy wspomnieć, że na szczecińskim ringu mogliśmy oglądać aktualnego mistrza Europy kadetów, reprezentanta Irlandii Michaela Nevina czy mistrza Europy młodzików z 2011 roku i pięciokrotnego mistrza Polski Eryka Giermaka z „Gardy” Chojna oraz mistrzynię świata, wicemistrzynię Europy i aktualną wicemistrzynię Polski Seniorek Hannę Solecką na co dzień reprezentująca barwy BKS Skorpion Szczecin.
skorpion_puchary
Każdy z uczestników został nagrodzony przez organizatorów pamiątkowymi medalami, dyplomami a złoci medaliści nagrodami rzeczowymi. Najlepszym zawodnikiem turnieju został uznany Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin), a najlepszą walką imprezy był jego finałowy pojedynek z wicemistrzem Unii Europejskiej Irlandczykiem Michaelem O’Reilly.

Pozostałe nagrody indywidualne zdobyli: najlepszy zawodnik zagraniczny  -   Michael Nevin (Irlandia), najlepszy zawodnik Polski – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin), najlepszy technik turnieju – Krystian Papis (RUSHH Kielce), najlepszy zawodnik Skorpiona – Filip Foryś (BKS Skorpion Szczecin).

Podczas turnieju pięciu sędziów: Jakub Juźko, Piotr Kowal, Przemysław Mucha, Dariusz Piruta i Jacek Sikora z okręgu zachodniopomorskiego pomyślnie zdali egzamin na sędziego okręgowego lub związkowego.

Krzysztof Mielczarek, ZOZB

skorpion afisz

KINGA SZLACHCIC: OBECNIE SKUPIAM SIĘ NA BOKSIE. TO ON JEST PRIORYTETEM

kinga_mp1

- Powoli kończy się pierwszy rok Twoich startów w gronie seniorek. Kiedy zaczynałaś sezon mało kto Cię znał i doceniał, ale z biegiem czasu stałaś się zawodniczką rozpoznawalną, której ringowa postawa budzi szacunek. Jak z Twojej perspektywy wyglądała ta sportowa przemiana?
Kinga Szlachcic: Przede wszystkim bardzo się cieszę, że na dzień dzisiejszy nie jestem już całkiem anonimowa i przeżyłam swój „pierwszy raz” trenując razem z najlepszymi pięściarkami w kraju podczas zgrupowania szkoleniowego w Cetniewie. Myślę, że jest to pewnego rodzaju „nagroda” za wytrwałość w dążeniu do celu. Wiedziałam, że to ode mnie zależy rozwój mojej dalszej kariery. Od początku nie chciałam być „mistrzem worka treningowego”, moim planem były starty w zawodach i rywalizacja na możliwie najwyższym poziomie. Ciężką pracą i stuprocentowym zaangażowaniem można osiągnąć naprawdę wszystko to, o czym się marzy.

- Pamiętam Twój pojedynek z Karoliną Michalczuk podczas Mistrzostw Polski w Grudziądzu. Mimo porażki przed czasem zasłużyłaś na wielkie brawa. W Twoich poczynaniach wcale nie widziałem tremy, a przecież walczyłaś z legendą polskiego boksu. Jak to możliwe?
KS: W sportach walki nie ma miejsca na strach i wahanie się. Trzeba wejść do ringu i zrobić to, co najlepiej się potrafi. Właśnie takie postawy są doceniane. Trema? Na pewno była, w końcu Ta zawodniczka reprezentowała nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Może to paradoksalnie zabrzmi, ale porażka w tym pojedynku dała mi wiele dobrego. Nie tylko sukcesy motywują. Po tej walce czułam się gotowa na kolejne wyzwania, Czułam niedosyt, wiedziałam, że stać mnie na więcej.

- Wspomniany przeze mnie epizod z Mistrzostw Polski seniorek to dobry przyczynek, by porozmawiać o Twoich pięściarskich atutach. Na moment zarzuć, proszę, skromność i powiedz z jakich elementów jesteś zadowolona…
KS: Na początku muszę wspomnieć o świetnej kadrze trenerskiej, która stale pielęgnuje moje pięściarskie atuty, dzięki którym mogę zwiększyć swoją skuteczność w ringu. Nad swoimi mocnymi stronami trzeba pracować. Idealnie jest wtedy, kiedy jest z kim pracować, A ja na współpracę z moimi trenerami klubowymi nie mogę narzekać. Myślę, że przy moich atutach warto wspomnieć o dużej sile ciosu, szybkości oraz pracy na nogach. Jednak nad wszystkimi mocnymi stronami stale pracuję. Każdy trening staram się maksymalnie wykorzystać.
kinga_cetniewo
- Trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak, rozpływał się w komplementach, analizując Twoja pracę podczas zgrupowania kadry w Cetniewie. Mówił m.in.: „jestem pod wrażeniem tego, że Kinga po ciężkiej pracy potrafiła chodzić uśmiechnięta. To prawdziwy sportowiec, który niczego nie udaje, rozumie swoje braki. W trakcie sparingów była wymagająca, stawiając momentami trudne warunki kadrowiczkom” – to jego słowa. Jak traktujesz tego typu pochwały?
KS: W pierwszej kolejności powiem, że jestem bardzo zadowolona z tego, że uczestniczyłam w tym zgrupowaniu. Podobała mi się współpraca z kadrą trenerską oraz innymi zawodniczkami. Wróciłam bogatsza w doświadczenie i gotowa na kolejne wyzwania. Pochwały działają na mnie motywująco, Utwierdzają mnie one w przekonaniu, że to, czemu się poświęcam ma sens. Jest mi bardzo miło, że trener kadrowy był zadowolony z mojej pracy i wypowiadał się pozytywnie o mojej osobie.

- Zdobywając złoty medal pięściarskich Mistrzostw Polski do lat 23 i awansując do kadry narodowej – paradoksalnie – narobiłaś sobie „kłopotu”, bo będziesz musiała dokonać wyboru między boksem i kickboxingiem, gdzie od lata masz uznaną markę i sukcesów o wiele więcej niż w boksie. Jaka będzie sportowa przyszłość Kingi Szlachcic?
KS: Szkoda, że muszę zrezygnować z jednej z dyscyplin, Zarówno boks jak i kickboxing jest moją pasją. Ale nadszedł czas na poważne decyzje. Na chwilę obecną zdecydowałam się na boks. Wszystko zaczęło się układać tak, jakbym tego chciała. Wiele jeszcze przede mną. Wiem na pewno, że moja przyszłość będzie sportowa, a reszta się okaże. Obecnie skupiam się na boksie i to on jest moim priorytetem.

- Wywołaliśmy temat Twoich startów w kickboxingu, dzięki czemu będzie okazja, by pięściarscy kibice poznali Twoje największe międzynarodowe i krajowe sukcesy. Jest ich trochę. Które z nich cenisz sobie najwyżej i dlaczego?
KS: Wszystkie moje sukcesy są dla mnie jednakowo cenne, Jednak warto tutaj wspomnieć o świetnym wyniku na Mistrzostwach Europy Juniorów w kickboxingu w 2014 r., gdzie sięgnęłam po złoto i tytuł najlepszej zawodniczki form ringowych. W moim dorobku medalowym jest również wicemistrzostwo świata. Wiele razy zdobyłam Mistrzostwo Polski w kilku formułach, co mnie za każdym razem bardzo cieszyło. Wszystko zaczyna się w kraju. Jeśli tutaj dobrze się zaprezentujesz, masz szansę na sukces międzynarodowy.
KINGA SZLACHCIC 2
- Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki? Od początku był to kickboxing lub boks, czy były może inne etapy sportowego rozwoju?
KS: Sport zawsze mnie fascynował. Byłam pełna podziwu dla każdego sportowca, który potrafił poświęcić się swojej pasji. Jednak nie sądziłam, że zakocham się właśnie w sportach walki. Na salę treningową trafiłam przypadkiem, za pośrednictwem kolegi mojego taty Obserwowałam jak trenują inni i podjęłam decyzję, że chcę zacząć trenować. Zaczęłam od kickboxingu. Odnosiłam sukcesy, byłam zawodniczką Kadry Narodowej. Po upływie czasu, Trener zaproponował mi start w boksie. Zaczęliśmy przygotowania i rozpoczęła się również moja przygoda z boksem. Cieszę się, że jestem zawodniczką reprezentującą sporty walki. Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez tego sportu.

- Jest jeszcze coś, co mi szczególnie w Tobie imponuje. Nie tylko dążysz do perfekcji w sporcie ale także bardzo dbasz o własną edukację. Nie jest łatwo być liderem w ringu i szkolnej ławce a Tobie się to udaje. Jaka jest na to recepta?
KS: Jeśli człowiek czegoś chce, to potrafi – w pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem, Edukacja nie jest przeszkodą w uprawianiu sportu. Wszystko można poukładać tak, aby sprawnie funkcjonowało. Mi się to udało. Dowodem na to są moje pozasportowe sukcesy. W roku szkolnym 2012/2013 otrzymałam Stypendium Ministra Właściwego do Spraw Oświaty i Wychowania za wybitne osiągnięcia sportowe oraz wysokie wyniki w nauce. Zostałam również nagrodzona przez władze miasta Zielona Góra otrzymując Stypendium dla Najlepszego Ucznia również za wysokie osiągnięcia sportowe i bardzo dobre wyniki w nauce. Obecnie jestem studentką Uniwersytetu Zielonogórskiego na kierunku Wychowanie Fizyczne. Sport i nauka odgrywają bardzo ważną rolę w moim życiu.

- Czytałem, że Twoim marzeniem i celem jest jak najdłuższa kariera sportowa, zdobywanie tytułów mistrzowskich oraz możliwość szkolenia innych ludzi. Ten drugi element realizujesz równolegle z pierwszym, bo już teraz prowadzisz zajęcia w charakterze trenera-instruktora…
KS: Tak, moim marzeniem jest to, aby sport na najwyższym poziomie zawsze gościł w moim życiu. Na chwilę obecną prowadzę zajęcia w siedzibie mojego klubu z najmłodszymi adeptami sportów walki. Występuję w roli instruktorki i staram się robić to jak najlepiej potrafię.
kinga_mp
- Występujesz w „olimpijskim” limicie 60 kg, który przynajmniej do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro – wraz z dwiema innymi kategoriami wagowymi – będzie wizytówką kobiecego boksu. Rywalizacja w wadze lekkiej będzie więc szczególnie wysoka. Stać Cię na to, by już w przyszłym roku powalczyć o prymat w kraju?
KS: Myślę, że na pewno mnie stać! Jest to moje kolejne marzenie. które czeka spełnienia. Nikt nie mówił, że będzie lekko i nawet na to nie liczę. Zapewniam, że będę walczyła o swoje.

- A jak wygląda sprawa limitu wagowego? Nie masz problemów z jego utrzymaniem? Jesteś dość wysoką zawodniczką jak na wagę do 60 kg…
KS: Waga do 60 kg idealnie do mnie pasuje. Nie mam problemów z jej utrzymaniem. Nie muszę męczyć się ze zbijaniem wagi przed zawodami, przez co nie trace też niezbędnej w ringu siły. Mój wzrost mogę zaliczyć do jednego z moich wcześniej wspomnianych pięściarskich atutów.

- Czego mogę Ci życzyć w nadchodzącym roku?
KS: Przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu, spełnienia marzeń i powodzenia w rywalizacji sportowej.

- Dziękuję za wywiad i wierzę, że kolejny rok będzie jeszcze bogatszy w Twoje sukcesy, niż kończący się 2014…
KS: Dziękuję również!

Rozmawiał: Jarosław Drozd

kinga_kask

MIMO PORAŻKI „HUSARIA” NIE BYŁA W ŁUCKU GORSZA OD „ATAMANÓW”

pietruczuk

Z bardzo dobrej strony pokazali się bokserzy Rafako Hussars Poland w test-meczu z silnym zespołem Ukraine Otomans. Biało-Czerwoni przegrali tylko 5-6, a o wyniku zadecydowały dość kontrowersyjne werdykty w wadze +91 kg.

- Znakomicie rozpoczęliśmy mecz z silnym zespołem Ukrainy, bowiem swoje walki wygrali Dawid Jagodziński i Marek Pietruczuk. Pierwszy z nich zwyciężył niejednogłośnie na punkty, zaś Marek Pietruczuk triumfował w wyniku kontuzji rywala. Lekarz przerwał walkę w 4 rundzie z powodu pogłębiającej się kontuzji łuku brwiowego Olega Dowhuna. W drugiej serii dzisiejszego bardzo pożytecznego sprawdzianu zwycięstwa odnieśli Dawid Michelus i Mateusz Tryc, zaś porażki ponieśli Grzegorz Kozłowski i Rafał Perczyński. W decydującej walce, której towarzyszyły wielkie emocje, debiutujący Roger Hryniuk przegrał 1-2 na punkty z ważącym aż 131 kilogramów Igorem Szewadzutskijem. Ukrainiec dostał dwa ostrzeżenia. U jednego sędziego nasz zawodnik wygrał wszystkie rundy, a u dwóch innych wszystkie przegrał – powiedział team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

W południowej serii, w której odbyło się sześć walk, swoje walki wygrali Dawid Jagodziński, Marek Pietruczuk i mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. Ukraińcy na pierwsze prowadzenie (5-4) wyszli dopiero po występie ich lidera brązowego medalisty ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Bogdana Shelestyuka, który pokonał Rafała Perczyńskiego. Kilkanaście minut później do kolejnego remisu doprowadził Mateusz Tryc, a o losach potyczki zadecydowała wspomniana walka z udziałem rozpoczynającego starty w „Husarii” Rogera Hryniuka.

Podopieczni trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego zebrali sporo pochwał za test-mecz z czołową drużyną ligi WSB. To dobry prognostyk przed nowym sezonem – inauguracja World Series of Boxing już za miesiąc.

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

I seria
49 kg Dawid Jagodziński – Denis Kozaruk
56 kg Marek Pietruczuk – Oleg Dowhun
64 kg Dmitrij Grynczenko – Damian Kiwior
75 kg Arsen Rizun – Kamil Gardzielik
91 kg Igor Jakubowski – Arsen Azizow
91 kg Taras Neudachin – Paweł Wierzbicki

II seria
52 kg Artem Fatych – Grzegorz Kozłowski
60 kg Dawid Michelus – Arnold Chegai
69 kg Bogdan Shelestyuk – Rafał Perczyński
81 kg Mateusz Tryc – Denis Sołonenko
+91 kg Igor Szewadzutskij – Roger Hryniuk

SZYBKA ROBOTA PATRYKA SZYMAŃSKIEGO NA GALI W CHICAGO

szymanski

Podczas gali boksu zawodowego w Chicago pierwszy pojedynek pod skrzydłami nowego menedżera i trenera stoczył Patryk Szymański (12-0, 7 KO). Liczący 21 lat koninianin, występujący w limicie kategorii junior średniej, nie zostawił nam wiele materiału do analizy jego aktualnego potencjału, gdyż już w pierwszej rundzie odprawił przed czasem doświadczonego Amerykanina Gundricka Kinga (18-14, 11 KO).

Przypominamy, że Patryk podpisał niedawno kontrakt menadżerski z Alem Haymonem, lecz jego promotorem jest nadal szef Global Boxing, Mariusz Kołodziej, a współpromotorem od niedawna Leon Margules ze stajni Warriors Boxing.

- Ten chłopak ma w sobie to coś. Jest silny, potrafi bardzo mocno uderzyć, ale przy tym jest również świetnie wyszkolony technicznie – chwalił Patryka kubański szkoleniowiec, Chico Rivas. – Na sali trenuje bardzo ciężko, a poza nią pozostaje bardzo przyjaznym chłopakiem. Zresztą ilu pięściarzy potrafi zaprosić swojego trenera na obiad? – dodał Rivas.

HBB

WACH NOKAUTUJE WALKERA, UDANY POWRÓT JONAKA I ZWYCIĘSTWA FAWORYTÓW

wach_haters

W pojedynku wieczoru gali Windoor Boxing Night w Radomiu Mariusz Wach (28-1, 15 KO) miał stanąć przed bardzo ważnym sprawdzianem od czasu walki z Władimirem Kliczko, po której przez dwa lata nie wychodził do ringu. Starcie z Travisem Walkerem (39-12-1, 31 KO) miało choć w małym stopniu pokazać, czy popularny „Viking” ma szansę, by znów się liczyć w wadze ciężkiej i być w czołówce. Pierwsza runda była spokojna. Nie padło wiele ciosów, ale dało się zauważyć coś o czym mówił przed walką szkoleniowiec Amerykanina, czyli wywieranie presji i to, że szanse na trafianie Wacha ciosami na górę są większe niż w np. starciu Walkera z Tomaszem Adamkiem. Wach zgodnie z planem próbował boksować na dystans, operując lewym prostym, jednak pierwsza i druga odsłona pokazały, że 35-letni amerykański „ciężki” nie przyleciał tylko po wypłatę. Walker był jeszcze pewny swego, zaczął opuszczać ręce i prowokować Polaka. Próbował wchodzić w półdystans, bić długi lewy jab, narzucił szybkie jak na siebie tempo. Wach zauważył wzmożoną częstotliwość ciosów Amerykanina i przyśpieszył. Na uwagę zasługuje celny prawy sierpowy „Vikinga”, na który nadziewał się rywal. Z rundy na rundę Walker sprawiał wrażenie coraz bardziej zmęczonego, nie przestał uderzać prostymi.  Szósta runda była jednak ostatnią. Wach coraz częściej bił prawy sierpowy – raz z kombinacją po lewym prostym, raz bezpośrednią. Po jednej z tych klasycznych akcji Walker był liczony… na stojąco. Po chwili „Viking” dopadł rywala i sędzia zdecydował się przerwać pojedynek.

Damian Jonak (38-0-1, 21 KO) walką z Bradleyem Prycem (35-19, 19 KO) miał wrócić na zawodowe ringi po ponad rocznej przerwie od boksu. Udało się. Od początku Jonak narzucił swoje tempo boksując tak jak zawsze – skuteczne obijanie rywala lewym prostym i prawy sierpowy nad opuszczoną lewą ręka Pryce’a. Warto nadmienić, że Brytyjczyk nie nastawił się na obronę i często wchodził w wymiany, kilkakrotnie jednak nadziewając się na celne uderzenia bite z prawej ręki Jonaka. W boksie naszego pięściarza nie widać było rdzy, wręcz przeciwnie, wyglądał naprawdę dobrze. W piątej rundzie byliśmy świadkami pierwszego liczenia. Pryce po uderzeniach naszego boksera zachwiał się  i sędzia Mirosław Brózio wyliczył do ośmiu. Przewaga Jonaka była już naprawdę spora i choć ciosy Brytyjczyka od czasu do czasu dochodziły celu, nie sprawiły one kłopotów Polakowi. Ostatnie rundy to wdanie się w małą wojenkę obu pięściarzy, stąd dość nieznaczne zwycięstwo polskiego pięściarza na punkty (77-75, 76-75, 76-75).

Jedną z najciekawiej zapowiadających się walk, a już na pewno najbardziej wyrównanych miało być starcie Nikodema Jeżewskiego (9-0-1, 5 KO) ze starym wygą, niezwykle doświadczonym Łukaszem Zygmuntem (1-2). Walka w kilku fragmentach była rzeczywiście równa, lecz zabrakło emocji. Pięściarz Tymexu od pierwszych chwil pojedynku próbował prowadzić walkę pod własne dyktando, boksując na środku ringu, czym sukcesywnie wywierał pressing na Zygmuncie. W drugiej rundzie zaczęła rysować się już nieznaczna przewaga Jeżewskiego. Starszy o kilka dobrych lat Zygmunt zadawał mało ciosów i rzadko decydował się na kontrowanie uderzeń Nikodema, który również nie imponował ringową efektywnością. Czwarta odsłona była jednak już bardziej wyrównana. Lewy prosty Zygmunta doszedł celu i przez moment widniała dla niego szansa na zmianę scenariusza. Po sześciu nudnych rundach sędziowie orzekli jednogłośne zwycięstwo Nikodema Jeżewskiego (58-57 i dwukrotnie 58-56).

Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO) bez żadnych problemów zwyciężył Antonio Horvaticia (6-12, 4 KO) i dopisał do swojego bilansu kolejną wygraną. „Szczurek” mimo zmiany przeciwnika w ostatniej chwili i walki zakontraktowanej na krótki dystans zaprezentował się całkiem dobrze. Polak przeważał nad Chorwatem w każdej z rund i nawet na moment nie oddał inicjatywy. W piątej odsłonie po serii ciosów Łaszczyka Horvatic padł na deski, ale dotrwał do kończącego gongu. W szóstej, ostatniej rundzie, „Szczurek” przyśpieszył i dalej obijał zmęczonego już i przyjmującego co raz to więcej uderzeń Chorwata. Po jednej z kolejnych akcji rywal Łaszczyka po raz drugi zaliczył deski, ale – podobnie jak w rundzie piątej – nie udało mu się zakończyć walki przed czasem. W efekcie czego reprezentujący grupę Global Boxing zwyciężył wysoko na punkty jednogłośną decyzją sędziów.

Ewa Brodnicka (6-0, 2 KO) pokonała jednogłośnie na punkty twardą Galinę Gumliiską (10-35, 1 KO). Z przebiegu walki wywnioskować można, że każda z rund była pod dyktando naszej pięściarki, choć występ w Radomiu był dla niej na pewno kilkakrotnie trudniejszy od jej niektórych wcześniejszych walk, które kończyła szybko przed czasem. Dzisiaj Brodnicka dobrze operowała lewym prostym, polując przy tym na prawy sierpowy nad opuszczoną lewa ręką bardzo doświadczonej Bułgarki. Po sześciu dość jednostronnych rundach sędziowie orzekli zwycięstwo Polki.

Kolejne zwycięstwo do swojego bilansu dopisał niepokonany Michał Gerlecki (9-0, 5 KO). Zawodnik Tymex Boxing pokonał przed czasem w szóstej rundzie Jewgienisa Belitcenkę (6-8-1, 6 KO). Pod względem widowiska walka w pierwszych odsłonach była spokojniejsza od wcześniejszego starcia Parzęczewskiego. I kiedy wydawało się, że punktujący starcie Gerlecki nie zakończy pojedynku przed czasem, w szóstej, ostatniej rundzie polski pięściarz soczystym uderzeniem z prawej ręki posłał rywala na deski, z których Białorusin już nie wstał.

W inauguracyjnym pojedynku gali z bardzo dobrej strony pokazał się Robert Parzęczewski (7-0, 4 KO), który wypunktował Andreja Salachudzinau (15-5, 5 KO). Już w pierwszych sekundach walki polski pięściarz prawym sierpowym posłał na deski Białorusina, chwilę później ponowił atak i Salachudzinau ponownie leżał. I kiedy wydawało się, że starcie szybko się zakończy, rywal Polaka dotrwał do gongu. Trzy kolejne odsłony były zdecydowanie spokojniejsze od tej pierwszej. Parzęczewski nieznacznie zwolnił tempo, a Białorusin nie ustępował i wcale nie był dłużny nowemu nabytkowi Tymexu. Ostatecznie sędziowie byli jednomyślni, wskazując Parzęczewskiego jako zwycięzcę.

źródło: bokser.org

[Fot. Global Boxing]

ZNAMY SKŁAD „ATAMANÓW” NA PRZEDSEZONOWĄ BITWĘ Z „HUSARIĄ”

otamans

Brązowy medalista Mistrzostw Europy z Mińska (2013), Bogdan Shelestyuk (69 kg), jest liderem ekipy Ukraine Otomans na test-mecz z Rafako Hussars Poland. Spotka się w najbliższą sobotę na ringu w Łucku z Rafałem Perczyńskim. W składzie gospodarzy są m.in. aktualni wicemistrzowie kraju Denis Kozaruk i Taras Neudachny. Z brązowych medalistów Mistrzostw Ukrainy, które odbyły się we wrześniu w Kijowie, przeciwko „Husarii” boksować będą Oleg Dowhun, Arsen Rizun (wicemistrz kraju 2013) i Denis Solonenko.

W 2011 roku Denis Kozaruk został wicemistrz Europy studentów (w finale przegrał z Rosjaninem Magomedem Ibijewem, tym samym, który w lidze WSB pokonał Arkadiusza Lubomskiego), a 2 lata wcześniej zdobył w Rosji brąz w 1. edycji tych mocno obsadzonych zawodów. Z kolei Oleg Dovgun – rywal Marka Pietruczuka – w lipcu tego roku przegrał z Mistrzem Olimpijskim z Londynu (52 kg) Kubańczykiem Robeisy Ramirezem 0-3 podczas prestiżowego Pucharu Prezydenta w Ałmatach. W poprzednim sezonie też Kubańczyk nie boksował przeciwko Rafako Hussars Poland, bowiem był zawieszony przez swoją federację.

Mający doświadczenie w WSB Denis Sołonenko, z którym jutro będzie boksował Mateusz Tryc, w marcu wygrał – jako zaledwie jeden z dwóch Ukraińców – turniej „Heroes Memorial” w Sewastopolu. W 2013 roku Arsen Azizov przegrał 1-2 na punkty z Rosjaninem Pawłem Nikitayevem w finale 2. Igrzysk Sportów Walki w St. Petersburgu.

Skład „Atamanów” na bitwę z „Husarią”: Denis Kozaruk (49 kg), Artem Fatych (52 kg), Oleg Dowhun (56 kg), Arnold Chegai (60 kg), Dmitrij Grynczenko (64 kg), Bogdan Shelestyuk (69 kg), Arsen Rizun (75 kg), Denis Sołonenko (81 kg), Arsen Azizov (91 kg), Taras Neudachin i Igor Szewadzutskij (obaj +91 kg).

PRZED WALKĄ WACHA Z WALKEREM: PO ARESZCIE NOKAUT?

windoor_radom

Dzisiejszy pojedynek Mariusz Wach – Travis Walker w Radomiu dojdzie do skutku. W czwartek przed południem polski bokser wagi ciężkiej opuścił areszt w Opocznie, gdzie spędził 20 godzin. W środę, wraz ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim i pięściarzem Kamilem Łaszczykiem, został zatrzymany przez policję. W samochodzie, którego kierowcą był Wilczewski, znaleziono blisko 200 g metamfetaminy oraz pięć sztuk amunicji do broni palnej.

Nieoficjalnie mówi się, że wcześniej ktoś powiadomił policjantów o zmierzającym z Dzierżoniowa do Radomia aucie Volksvagen Touran, w którym mogą znajdować się podejrzane przedmioty. Dlatego kontrola nie była rutynowa, a funkcjonariusze przystąpili do szczegółowego przeszukania pojazdu.

– Chyba będę musiał przepiłować kraty – żartował Wach w umieszczonym w internecie filmiku, który 23-letni Łaszczyk nagrał w trakcie zatrzymania. Pięściarze nie wyglądali na speszonych obecnością policji. W czasie przesłuchań żaden z zatrzymanych nie przyznał się do posiadania narkotyków ani amunicji, które podobno znajdowały się w schowku auta. Wacha oraz Łaszczyka zwolniono w środę z aresztu (dotarli do Radomia na wieczorną ceremonię ważenia), natomiast wobec Wilczewskiego, który jest właścicielem pojazdu, kontynuowane jest postępowanie wyjaśniające.

W związku z zatrzymaniem, policja przeszukała m.in. prowadzony przez byłego mistrza Europy wagi super średniej klub bokserski Global Boxing Gym w Dzierżoniowie, jak również jego dom. Żadnych podejrzanych przedmiotów nie znaleziono. Z naszych rozmów z adwokatem trenera wynika, że wspólnie złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającym na podrzuceniu nielegalnych przedmiotów. Tę wersję potwierdza Wach.

– To brudna gierka naszych konkurentów – skomentował, nie precyzując, o kogo konkretnie może chodzić.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że Wilczewski, niezależnie od grożących mu zarzutów, powinien zostać zwolniony z aresztu w piątek. Niewykluczone, że zdąży dojechać do Radomia. Jeśli nie, 35-letni Wach i tak wejdzie do ringu, z innymi sekundantami. Pojedynek z Walkerem zakontraktowano na 10 rund.

– Całe zamieszanie nie ma żadnego wpływu na moje podejście do tej walki. Czuję się bardzo dobrze, wystarczy porównać moją wagę do tej sprzed poprzedniej potyczki (w czwartek ważył 113 kg – przyp. red.). Walker też nie przyleciał do Polski na wakacje, dlatego możecie się spodziewać naprawdę dobrego pojedynku. Amerykanin na pewno napsuje mi sporo krwi – ocenia Wach.

– Walka zakończy się nokautem. Złamię Wacha. Stawiam na siódmą rundę – przekonuje 35-letni Walker. Dwa lata temu zmusił do dużego wysiłku Tomasza Adamka i choć przegrał przed czasem, to wcześniej położył „Górala” na deski potężnym prawym. Kiedy Wach składał zeznania w Opocznie, Amerykanin o pseudonimie „Pociąg Towarowy” w spokoju przeprowadzał ostatnie treningi i w hotelu kumulował energię przed piątkowym starciem.

– Muszę uważać w pierwszych rundach. W drugiej fazie walki na pewno będę już dominował. Jeśli Walker nie znokautuje mnie w ciągu pierwszych czterech rund, wygram na sto procent – zapowiada Wach. Kibice liczą na efektowne zwycięstwo Polaka, bo choć Amerykanin jest groźnym pięściarzem, to dość często zdarza się, że kończy pojedynki, leżąc na deskach.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

SANDRA DRABIK DOMAGA SIĘ OD PZB WYJAŚNIENIA POWODÓW ZANIEDBANIA

drabik_sandra_jeju

Nie milkną echa kontrowersyjnej dyskwalifikacji Sandry Drabik na Mistrzostwach Świata w boksie w koreańskim Jeju. Dyskwalifikacja była prawdopodobnie spowodowana zaniedbaniem ze strony jednej z osób z Polskiego Związku Bokserskiego. Nie wysłała ona do światowej federacji odpowiedniego dokumentu informującego o tym, że w tym roku Sandra Drabik będzie walczyć tylko w boksie, rezygnując z kick-boxingu. Taki dokument podpisała w 2013 roku.

Włodarze kieleckiego klubu, po konsultacji z prawnikiem, wysłali pismo do Polskiego Związku Bokserskiego. Domagają się w nim wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych.

- W wyniku dyskwalifikacji Sandra Drabik utraciła możliwość walki o ćwierćfinał na mistrzostwach świata, który jako plan wynikowy założył trener kadry narodowej Paweł Pasiak, straciła możliwość uzyskania stypendium za medal, nagrody finansowej, a także nagrody przyznawanej przez Urząd Miasta Kielce. W związku z przygotowaniami do udziału w mistrzostwach Sandra Drabik przebywała poza miejscem zamieszkania ponad dwieście dni, co uniemożliwiło jej wykonywanie pracy zawodowej. Klub Kick Boxing Kielce również poniósł ogromne koszty związane z jej przygotowaniem do turnieju w Korei. W tej samej sytuacji znaleźli się sponsorzy, którzy stracili możliwość reklamy i związanych z tym określonych dochodów. Istnieje zagrożenie utraty ich wsparcia – czytamy w piśmie.

Co na to Polski Związek Bokserski?

- Pismo jeszcze do mnie nie dotarło. Trwa postępowanie wyjaśniające, jak wszystko rzetelnie zostanie ustalone, wydamy komunikat – powiedział Janusz Stabno, rzecznik prasowy związku.

- Dla mnie to nie do pomyślenia, że doszło do takiego zaniedbania. Poniosłam duże straty i nadal jestem w zawieszeniu. Nikt nie wie, czy mogę startować. A w czerwcu mam bardzo ważne zawody – Igrzyska Europejskie, na których powinnam wystartować w kategorii olimpijskiej – powiedziała Sandra Drabik.

źródło: Dorota Kułaga/echodnia.eu

FUNDACJA GLOBAL BOXING WSPIERA TALENT 18-LETNIEGO MAKSYMILIANA GIBADŁO

maks_gibadlo

Fundacja Global Boxing prowadzi akcję systematycznej pomocy najbardziej uzdolnionym polskim pięściarkom i pięściarzom. Kolejnym dowodem tego jest decyzja o wsparciu przez GBF 18-letniego młodzieżowego (Youth) mistrza Polski, Maksymiliana Gibadło (BUDO Krosno), na co dzień boksującego w limicie 64 kg.

Młody zawodnik z krośnieńskiego klubu przypomniał o swoim talencie podczas zakończonego niedawno 34. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego o „Złotą Rękawicę Wisły”, pokonując w finale Dawida Sucheckiego, z którym udanie rywalizował wcześniej w półfinale majowych Młodzieżowych Mistrzostw Polski. W „wiślackich” zawodach został uznany za najlepszego młodzieżowca (dawniej juniora) i to jemu właśnie przypadło główne trofeum, czyli „Złota Rękawica”.

Nowy podopieczny Fundacji ma już za sobą międzynarodowy debiut w reprezentacji Polski podczas 32. Turnieju o inną „Złotą Rękawicę”, który w lipcu odbył się w serbskim mieście Subotica.

- Maksymilian to zawodnik potrafiący boksować z każdej pozycji. Ładna praca nóg, niestety zauważalne braki w obronie, ale mimo to bardzo perspektywiczny zawodnik z „wielkim sercem do walki” i bardzo mocną psychiką. Pokonał na punkty dobrego Niemca pochodzenia rosyjskiego Stefana Nikitina. W walce o finał uległ ćwierćfinaliście ostatnich Mistrzostw Świata Juniorów: Ademowi Furkanowi Avci  z Turcji, tocząc bardzo wyrównaną walkę, momentami wręcz górując nad przeciwnikiem. Zawodnik z Turcji to także były Mistrz Europy Kadetów (wtedy wygrał 17-7 z Dariuszem Ziemczykiem). Maksymilian boks trenuje z przyczyn niezależnych do końca od siebie w klubie (2- 3 treningi w tygodniu) i 2-3 treningi w domu. Jak boksowałby gdyby miał okazję trenować pod okiem trenera 5 razy w tygodniu? – recenzował występ pięściarza BUDO Krosno nasz międzynarodowy sędzia Eligiusz Komarowski.

Maksymiliana Gibadło odwiedził już na Podkarpaciu Aleksander Maciejowski, trener Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej oraz przedstawiciel Fundacji Global Boxing na południową Polskę. Prezenty w postaci profesjonalnych rękawic, bandaży bokserskich oraz koszulki treningowej zrobiły wrażenie na młodym sportowcu.

– Moja radość jest ogromna, podarowany sprzęt jest mi bardzo potrzebny, a najbardziej cieszę się z nowych rękawic. Takich jeszcze nie miałem, a ostatnią parę kupiłem za 16 zł w „szmateksie” [sklep z odzieżą używaną – przyp. red.]. Dziękuję Panu Aleksandrowi Maciejewskiemu oraz Fundacji Global Boxing za zainteresowanie moją osobą. Zrobię wszystko, by nie zawieść pokładanych we mnie nadziei – cieszy się nastolatek mieszkający we wsi Bratkówka nieopodal Krosna.

Dodajmy, że Maksymilian Gibadło z powodzeniem godzi uprawianie boksu z nauką w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 4 im. Ignacego Łukasiewicza w Krośnie na kierunku technik geolog. Trzymamy więc kciuki nie tylko za jego sportowe sukcesy!

MARIUSZ WACH, KAMIL ŁASZCZYK I PIOTR WILCZEWSKI W ARESZCIE…

wach01

- Mariusz Wach zadzwonił do mnie o wpół do trzeciej po południu. Powiedział, że wspólnie ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim oraz pięściarzem Kamilem Łaszczykiem został zatrzymany przez policję w okolicach Opoczna, w ramach rutynowej kontroli. Od tamtej pory nie mogłem się z nim skontaktować – powiedział nam wczoraj wieczorem Mariusz Grabowski, organizator piątkowej gali boksu zawodowego w Radomiu. 35-letni Wach ma się tam zmierzyć z Travisem Walkerem w swojej drugiej walce po porażce z Władymirem Kliczką i dwuletniej pauzie. W środę nie dotarł do Radomia na wieczorną konferencję prasową, w której uczestniczył jego amerykański przeciwnik.

Podejrzenia, bez zarzutów
– Mogę potwierdzić, że w środę po południu w okolicach Opoczna zatrzymano podróżujących samochodem marki Volkswagen Touran trzech mężczyzn, w wieku 35, 36 i 23 lat. Podczas przeszukania zabezpieczono substancję, co do której zachodzi podejrzenie, że jest środkiem odurzającym. Obecnie trwają badania, które ustalą właściwości tej substancji. Proszę wziąć pod uwagę, że jest to jedynie podejrzenie – skomentowała rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi, podinspektor Joanna Kącka. – W czwartek zostaną podjęte dalsze czynności wyjaśniające i decyzje w sprawie ewentualnych zarzutów dla któregoś z zatrzymanych – dodała.

Z Mariuszem Wachem, Piotrem Wilczewskim i Kamilem Łaszczykiem w środę wieczorem nie mogliśmy się skontaktować. Ich numery telefonu były poza zasięgiem sieci

Dotrą do Radomia?
– Wysłaliśmy do Opoczna swoich prawników, którzy badają sprawę. Zrobimy wszystko, aby pojedynek Mariusz Wach – Travis Walker odbył się zgodnie z planem. Gala się odbędzie, a gdyby ziścił się czarny scenariusz, czyli brak Wacha i Łaszczyka, wówczas w pojedynku wieczoru wystąpi Damian Jonak. Jego rywalem będzie Brytyjczyk Bradley Pryce – uzupełnia Grabowski.

Z naszych ustaleń wynika, że niezależnie od ewentualnych zarzutów, Wach, Wilczewski i Łaszczyk w czwartek powinni opuścić areszt. Jeśli tak się stanie, nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, aby były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej w piątek wieczorem wszedł do ringu z 35-letnim Walkerem. W Radomiu Wilczewski ma stanąć w jego narożniku, a Łaszczyk, rywalizujący w kategorii piórkowej, stoczyć walkę z Azerem Bachtijarem Iskenderzade.

Pierwszy pojedynek po powrocie na ring Wach stoczył 17 października. W Dzierżoniowie wypunktował Serba Samira Kurtagicia. Walkę z Walkerem, który dwa lata temu przegrał przed czasem z Tomaszem Adamkiem (wcześniej położył Polaka na deski), zakontraktowano na 10 rund.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

„HUSARIA” Z „ATAMANAMI” BEZ KONTUZJOWANEGO TOMASZA JABŁOŃSKIEGO

jablonski03

Kontuzjowanego Tomasza Jabłońskiego (75 kg) zabraknie w składzie Rafako Hussars Poland na test-mecz z Ukraine Otomans. Sprawdzian drużyn ligi zawodowej WSB odbędzie się w najbliższą sobotę 13 grudnia w Łucku.

- W naszym składzie nastąpiła jedna zmiana – w wadze średniej Kamil Gardzielik zastąpił Tomasza Jabłońskiego – powiedzieli szefowie „Husarii” Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

- Niestety nie wystąpię na Ukrainie, bo pękł mi lewy łuk brwiowy na sparingu. Za duże jest ryzyko pogłębienia kontuzji przed nowym sezonem WSB – dodał Tomasz Jabłoński.

Urazu doznał podczas walki sparingowej ze swym kolegą i zarazem rywalem w walce o miejsce w składzie Husarii Kamilem Gardzielikiem.

- W trakcie pierwszej rundy po ciosie prawym prostym doszło do rozcięcia łuku brwiowego Tomka. Może to nie było bardzo głębokie rozcięcie, ale uniemożliwia start w Łucku. Do momentu przerwania sparingu trochę lepsze wrażenie sprawiał Jabłoński – mówi trener Rafako Hussars Poland i reprezentacji Polski Zbigniew Raubo.

Skład Husarii na test-mecz w Łucku (w dwóch turach – w sobotnie południe 5 walk i wieczorem 6 walk), ogłoszony przez trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego: Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg), Damian Kiwior (64 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Kamil Gardzielik (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91kg), Paweł Wierzbicki i Roger Hryniuk (obaj + 91 kg).

EWA BRODNICKA U PROGU WIELKIEJ ZAWODOWEJ KARIERY? ZALECAMY METODĘ MAŁYCH KROKÓW

ewa01

W najbliższy piątek podczas gali w Radomiu pojedynkiem z bułgarską weteranką Galiną Gumliiską, zakończy drugi rok startów w gronie zawodowców Ewa Brodnicka. Była wicemistrzyni świata (2011) w kick-boxingu (w formule full-contact), brązowa medalistka Mistrzostw Unii Europejskiej w boksie (2007), dwukrotna bokserska wicemistrzyni Polski seniorek (2007-2008) i brązowa medalistka (2009-2010) jest aktualnie najlepszą Polką (bez podziału na kategorie wagowe), która występuje na zawodowym ringu.

Zwycięstwo nad 41-letnią Gumliiską zapewne dodatkowo wzmocni morale posiadaczki międzynarodowego pasa WBF, wzbogaci jej doświadczenie, ale z racji mizernego poziomu, jaki od lat reprezentuje Bułgarka raczej nie wskaże na ewentualne braki w bokserskim rzemiośle naszej zawodniczki. Pojedynek Brodnicka vs Gumliiska, zapowiadany w mediach jako rewanżowy za porażkę jaką przed czternastoma laty w Londynie poniosła z Galiną ówczesna mistrzyni świata, Iwona Guzowska nie powinien być dla Ewy trudniejszy niż kwietniowy bój z Kremeną Petkovą, która w ostatnim czasie dwa razy bardzo wyraźnie wygrała ze swoją doświadczoną rodaczką.

Niezależnie od tego jak przebiegać będzie piątkowa rywalizacja i od tego jak wyraźna będzie W nim przewaga Ewy Brodnickiej, naszej zawodniczce przydałby się poważniejszy sprawdzian, by w pełni ocenić jej sportowy poziom. Moim zdaniem Ewa nie potrzebuje iść drogą zbyt „ostrożnej” promocji, bo w przeciwieństwie do większości polskich pięściarek zawodowych ma za sobą wystarczająco dobrą zaprawę w boksie olimpijskim.

W sportowym CV Polki znajdziemy m.in. cenne zwycięstwa nad Justyną Sroczyńską, Kamilą Bałandą oraz wyrównane, choć ostatecznie przegrane walki z najlepszymi, czyli Kingą Siwą i Magdaleną Stelmach-Wichrowską. Dwukrotna zwyciężczyni Międzynarodowych Mistrzostw Śląska (2008-2009) oraz uczestniczka mocno obsadzonych turniejów w Ankarze i Nikołajewie – mimo pięciu zawodowych walk – jest jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w swojej kategorii wagowej w Europie.

Mimo to studziłbym ambitne zapowiedzi zawodniczki promowanej przez Tymex Boxing Promotion, że już w 2015 roku będzie w stanie rywalizować o tytuł mistrzyni świata. Moim zdaniem ogromnym sukcesem byłaby skuteczna walka o pas najlepszej Europejki (EBU), który od piątku dzierży znana Ewie 33-letnia Farida El Hadrati. Co ciekawe Polka ma z nią „na pieńku”, gdyż przegrała z Francuzką przed czasem w półfinale wspomnianych Mistrzostw Unii Europejskiej w Lille.

Pojedynek z El Hadrati mógłby być dla Ewy Brodnickiej doskonałym celem na najbliższe miesiące 2015 roku, ale niesie także ryzyko porażki. Obie zawodniczki mają takie same bokserskie rekordy, są na tym samym etapie kariery zawodowej (Francuzka w tym roku również pokonała po 10. rundach walki Petkovą) i obie mierzą w tytuł mistrzyni świata.

Na – póki co niedostępnych dla obu ww. zawodniczek – szczytach kobiecej kategorii junior półśredniej znajdują się doskonała Argentynka Erica Anabella Farias (mistrzyni świata WBC) i jej dwie rodaczki – czyniąca stałe postępy Ana Laura Esteche (posiadaczka pasa WBA) oraz Fernanda Soledad Alegre (mistrzyni świata WBO). Pierwsza i trzecia niechętnie boksują poza swoim krajem, druga w czerwcu po świetnej walce wygrała w Moskwie z faworyzowana i dotąd niepokonaną Svetlaną Kulakovą. Znakomity sezon ma za sobą znana z kariery w boksie olimpijskim Szwedka Klara Svensson (boksuje w Danii i w Niemczech), przymierzana do walki z Farias.

W tym momencie najbliżej Ewie Brodnickiej byłoby zapewne celować w pojedynek z Rolą El-Halabi, która wprawdzie jest mistrzynią świata WBF (Polka posiada pas międzynarodowy tej federacji) oraz mniej prestiżowe WIBF oraz UBF, ale nie zachwyca formą, co potwierdziła m.in. jej tegoroczna walka z przeciętną Amerykanką Victorią Cisneros. Niestety, by wygrać z Niemką, trzeba to zrobić na jej ringu, gdyż urodzona w Libanie Rola ma w tej chwili status jedynie lokalnej gwiazdy…

 

 

 

CENNE ZWYCIĘSTWO TOMASZA RESÓLA W 2. BUNDESLIDZE

schwedt01_mini

Trzeciej porażki w rozgrywkach 2. Bundesligi doznali pięściarze niemieckiego klubu UBV 48 Schwedt, w którego barwach występuje gościnnie dwóch zawodników Skorpiona Szczecin. Tym razem minimalnie lepszą od ekipy ze Schwedt okazał się obchodzący właśnie jubileusz 20-lecia powstania zespół Boxclub Chemnitz 94, wygrywając nieznacznie 13-11. Dodajmy, że był to drugi w tym sezonie mecz obu ekip. W pierwszym lepsi byli również zawodnicy z Chemnitz 12-11.

Z Polaków lepsze wrażenie pozostawił po sobie Tomasz Resól (56 kg), pokonując pewnie na punkty 24-letniego Niemca Dietera Geiera. Tym samym Tomasz zrewanżował się rywalowi za punktową porażkę poniesioną podczas marcowego gali bokserskiej w Alzey-Dautenheim. Trudniejsze zadanie czekało drugiego szczecinianina, Macieja Jóźwika (52 kg), który po raz drugi w ciągu miesiąca rywalizował z rutynowanym kapitanem rywali, brązowym medalistą Mistrzostw Świata z Mediolanu (2009), Ronny Beblikiem, przegrywając ponownie na punkty.

„DIABLO” DO MISTRZA ŚWIATA: „WŁODARCZYK BĘDZIE ZDETERMINOWANY, WKURZONY, ZŁY”

diablo01

Krzysztof Włodarczyk jest żądny rewanżu na Grigoriju Droździe za wrześniową porażkę w Moskwie. Deklaruje, że przepędzi dręczącego go demony, a w drugiej walce będzie zdeterminowany i odzyska tytuł mistrza świata, być może nawet nokautując Rosjanina.

- Liczy pan na rewanż z Grigorijem Drozdem, nowym mistrzem świata WBC wagi cruiser?
Krzysztof Włodarczyk: Nie mogę się go doczekać. Dwudziesty siódmy września był dla mnie jak piątek trzynastego. I ciężko się dla mnie skończył. Ciągle tłumaczę się życiowymi problemami, ale tak po prostu było – one wpłynęły na moją psychikę i gotowość do tamtej walki. Cały lipiec i więcej niż połowa sierpnia poszły na straty. Dopiero we wrześniu miałem spokój. Za późno. Nie da się dobrze przygotować mentalnie, jeśli problemy się nawarstwiają. Nad tym, jak ta walka powinna wyglądać, zastanowiłem się po ostatnim gongu, gdy było już pozamiatane.

- Zdrowie dopisuje?
KW: Mam dosyć męczący problem z prawym barkiem. Leczę się. Na stuprocentowym chodzie powinienem być na początku stycznia. Wtedy zabieram się do ciężkiej pracy.

- Jeśli Rosjanie nie zlekceważą postanowień kontraktu, to kiedy odbędzie się rewanż?
KW: W kwietniu lub w maju. Wolałbym w maju, bo im więcej będę miał czasu, tym lepiej będę się czuł. Psychicznie, bo fizycznie zawsze czuję się dobrze. Z niecierpliwością czekam na kolejny obóz w górach. Po jednym dniu zawsze chce się wrócić do domu i odpoczywać przez tydzień, ale następnego budzę się o siódmej rano i znów ostro trenuję. Marzy mi się ciężka praca.

- Tak zdeterminowany Krzysztof Włodarczyk, wolny od niepotrzebnych przemyśleń, przechytrzy Drozda?
KW: Włodarczyk potrafi zaskoczyć każdego przeciwnika i w dowolnym momencie zmienić obraz każdej walki. Jeżeli tylko pozwoli mu na to głowa. Każdy bokser wyobraża sobie taki widok – idzie ścieżką, widzi ring i myśli o tym, jak będzie wyglądał pojedynek. Przed walką z Drozdem tej myśli nie miałem nawet przez sekundę. Od początku była wielkim znakiem zapytania. Jeśli przed rewanżem moje problemy znikną, nie widzę innej możliwości niż zwycięstwo. Prawdopodobnie nawet przed czasem, ale z wygranej na punkty też się ucieszę.

- Dzień po walce postawił pan sprawę jasno: czas na uporządkowanie życia prywatnego. Porządki trwają?
KW: Sytuacja w domu się stabilizuje. W drugim „domu” również. Mam tylko nadzieję, że niektórzy zejdą na ziemię i nie będą robić mi pod górkę. Wszyscy muszą zrozumieć, jak ważny w moim sporcie jest spokój. Inaczej nie wygram walki. Gdy zaczynają się przygotowania, trzeba mi odpuścić. Jak już wygram potyczkę – w porządku, możemy się bombardować. Trzeba się dogadać, a od stycznia ruszam do pracy.

- Co powiedziałby pan dziś Drozdowi?
KW: To będzie zupełnie inny pojedynek. Włodarczyk będzie zdeterminowany, wkurzony, zły. Nie na ciebie, na siebie. Pilnuj się!

- Nie zmieni pan kategorii wagowej na ciężką?
KW: Ten pomysł zszedł na dalszy plan. Chcę znowu polecieć do paszczy lwa i w Moskwie odzyskać pas mistrza świata. Do walki z Arturem Szpilką na sto procent nie dojdzie w 2015 roku.

- Dlaczego się nie zakolegowaliście?
KW: Powiedziałbym, że nie jesteśmy dogadani. Artur jest inny niż ja, nadajemy na innych falach. Ma własny świat, inaczej żyje. Na sali czasem powygłupiam się z chłopakami, ale gdy zaczyna się trening, izoluję się. Trzymam się raczej w odosobnieniu.

- Nie drażniło pana, że Szpilka stał się bardzo popularny, choć to pan był mistrzem świata?
KW: Artur borykał się w życiu z dużymi problemami i nie można mieć do niego pretensji, że chciał, by było o nim głośno – pokazać się, umieścić zdjęcie w internecie. Taki jest i tyle. Każdy ma swój cel. Ja zamierzam odzyskać pas i bronić go, może nawet przez parę lat. Artur też chce zasłużyć na walkę o mistrzostwo, może w trochę bardziej kontrowersyjny sposób.

- Czy walka z Mateuszem Masternakiem staje się bardziej realna niż dawniej?
KW: Kiedyś pewnie do niej dojdzie, ale najpierw muszę odzyskać tytuł. Później? Jeśli kasa będzie się zgadzać, to wszystko może się zdarzyć.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

BIJĄ ŚLĄZAKÓW W INTERLIDZE. DRUŻYNA Z PRAGI WYGRYWA AŻ 16-0!

Wyraźnie nie wiedzie się w rozgrywkach międzynarodowej Interligi zawodnikom z Górnego Śląska. Tym razem Polacy otrzymali srogie lanie od czeskiej ekipy BC BigBoard Praga, ulegając na wyjeździe aż 0-16!

To czwarta, kolejna porażka Ślązaków w Interlidze, po której zajmują oni ostatnie miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym. Na czele zestawienia znajdują się ekipy BC Stravbar Nitra i BC BigBoard Praga (po 6 punktów), wyprzedzając BC DTJ Prostějov i BC Dubnica nad Váhom (po 2 punkty).

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

56 KG: Erik Huliev – Dawid Pierchała 3-0
60 KG: Erik Alojan – Kamil Pierchała 3-0
64 KG: Štěpán Pitra – Karol Kostka 3-0
69 KG: Zdeněk Chládek – Aleksander Smołka 3-0
75 KG: Michal Vodárek – Michal Wojdan 2-1
81 KG: David Hunanyan – Tomasz Gromadzki 3-0
91 KG: Adam Kolařík – Błažej Lutka 2-1
+91 KG: Vasil Ducár – Maksymilian Spratek TKO 2

WYNIKI DOTYCHCZASOWYCH MECZÓW

BC BigBoard Praha – BC DTJ Prostějov 12-4
BC Dubnica n. Váhom – BC BigBoard Praha 6-10
BC BigBoard Praha – Górny Ślask 16-0
BC DTJ Prostějov – Górny Ślask 14-2
BC Stavbár Nitra – BC DTJ Prostějov 12-4
BC Stavbár Nitra – BC Dubnica n. Váhom 16-0
Górny Ślask – BC Stavbár Nitra 6-10
Górny Ślask – BC Dubnica n. Váhom 4-12

PZB OGŁOSIŁ KONKURS NA STANOWISKO TRENERA KADRY NARODOWEJ SENIORÓW

pzb

Polski Związek Bokserski ogłosił dzisiaj konkurs otwarty na stanowisko Trenera Głównego Męskiej Kadry Narodowej Seniorów w Boksie. O decyzji Komisji Konkursowej dowiemy się po 1 stycznia 2015 roku. Jednocześnie Zarząd PZB zastrzegł sobie prawo do unieważnienia konkursu bez podania przyczyny.

Założenia konkursowe:

1. Wymagania: wykształcenie wyższe, posiadanie uprawnień trenera boksu minimum drugiej klasy, certyfikat trenera 3-gwiazdkowego AIBA, minimum 5-letni staż pracy szkoleniowej w boksie, przedłożenie wieloletniego programu szkolenia PZB, przedłożenie programu szkolenia do Igrzysk Olimpijskich Rio de Janeiro 2016.

2. Kandydat winien dostarczyć następujące dokumenty i oświadczenia: kopia dowodu osobistego lub paszportu, kopia dokumentów potwierdzających wykształcenie i klasę trenerską, dokument potwierdzający staż i charakter wykonywanej pracy, życiorys zawodowy, zaświadczenie o stanie zdrowia, zaświadczenie o niekaralności i zobowiązanie o gotowości podnoszenia posiadanych kwalifikacji trenerskich.

3. Termin i miejsce składania dokumentów: zainteresowane osoby mogą składać swoje aplikacje (w zaklejonej kopercie z dopiskiem: „Konkurs na stanowisko Trenera Głównego Męskiej Kadry Narodowej Seniorów w Boksie”) bezpośrednio w biurze PZB, za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres: biuro@pzb.com.pl lub listownie na adres: Polski Związek Bokserski, ul. 17 Stycznia 32, 02-148 Warszawa w nieprzekraczalnym terminie do dnia  22 grudnia 2014 roku Decyduje data wpływu do PZB.

4. Procedura i przebieg konkursu:
- Powołanie Komisji Konkursowej do 22 grudnia 2014 roku
- Składanie ofert konkursowych do PZB – 23 grudnia 2014 roku
- Otwarcie ofert i wybór najlepszych ofert – 24 grudnia2014
- Zaproszenie autorów najlepszych ofert na indywidualne rozmowy kwalifikacyjne- 30 grudnia 2014 roku
- Indywidualne rozmowy kwalifikacyjne Komisji Konkursowej z zaproszonymi autorami najlepszych ofert konkursowych- 31 grudnia 2014 roku.
- Ogłoszenie decyzji Komisji Konkursowej

MATEUSZ MASTERNAK: MOGĘ RYWALIZOWAĆ Z KAŻDYM PIĘŚCIARZEM WAGI CRUISER

master01

Był pod ścianą. Gdyby zawiódł, na najbliższe miesiące, a być może i lata, mógłby zapomnieć o wielkim boksie. 27-letni Mateusz Masternak w podparyskim Issy-les-Moulineaux pokonał na punkty byłego króla wagi cruiser, Jeana-Marca Mormecka. W polskim boksie zawodowym to najcenniejsze zwycięstwo 2014 roku.

- Jak dużo nerwów kosztowało pana podejście do walki z Jeanem-Markiem Mormeckiem?
Mateusz Masternak: Starałem się o tym nie myśleć, ale porażka bez dwóch zdań zmieniłaby moje sportowe życie.

- Oznaczałaby rozwiązanie kontraktu z niemiecką grupą Sauerland Promotion?
MM: Istniało duże prawdopodobieństwo, że tak się stanie, choć przed walką takiej rozmowy z promotorami nie przeprowadziłem.

- Jak trudny był ten pojedynek?
MM: Mormeck był bardzo groźny, mimo swoich 42 lat. Przez cały czas próbował mnie spychać na liny. Ring był mały i nie miałem miejsca, by pracować nogami.

- Ring był taki, by pasował Mormeckowi?
MM: Nie tylko ring, wszystko było przygotowane dla niego. Nie dziwi mnie to i nie mam żadnych pretensji, bo tak po prostu jest w wyjazdowych pojedynkach. Błędy popełniali sędzia czasowy i jeden z punktowych, według którego był remis. Do ringowego też można mieć zastrzeżenia, choć i tak prowadził walkę dość poprawnie. Mormeck parę razy faulował łokciem, ale taki jest boks. Każdy chce wygrać za wszelką cenę.

- Pod względem taktycznym rozwiązał pan walkę bez zarzutu?
MM: Wiedziałem, że Mormecka trzeba uderzać ciosami prostymi oraz podbródkowymi. I tych podbródkowych trochę mu nawsadzałem. W drugiej rundzie lub pod koniec pierwszej trafiłem go podbródkowym w czoło i rozbiłem lewą dłoń. Jest sina i spuchnięta, być może doszło do pęknięcia kości. Najważniejsze, że mogłem nadal uderzać. Zacisnąłem zęby. Wiedziałem, jak ważna jest ta walka. W każdej rundzie musiałem wyraźnie zaznaczyć przewagę. Gdybym walczył na remis, punkty zbierałby Mormeck. Gdy do końca rundy zostawała minuta, sekundanci krzyczeli, że trzeba brać się do pracy.

- Dziwił się pan, że Mormeck nie pada na deski?
MM: Odczuwał trudy walki i parę razy był w odwrocie. W końcówce myślałem, że go dopadnę, ale zwyciężyło jego doświadczenie. Głowę trzymał nisko i balansował ciałem, dlatego czystych uderzeń na szczękę nie mogło być wiele. Najczęściej trafiałem w czoło lub inne części głowy.

- Czy Mormeck pokonałby któregoś z obecnych mistrzów wagi cruiser?
MM: Jeśli mam być szczery, to uważam go za lepszego niż Youri Kalenga (wygrał z Masternakiem w czerwcu – przyp. red.). Miałem do niego zbyt wiele respektu. Za bardzo wziąłem sobie do serca, że mocno bije i każdy jego cios może zakończyć walkę. To był mój największy błąd.

- Gdyby walczył pan z Kalengą tak, jak w piątek, zdobyłby pan wtedy tytuł tymczasowego mistrza świata WBA?
MM: Sądzę, że tak. Podczas konferencji prasowej powiedziałem Francuzom, że chętnie wrócę do Paryża na rewanż z Kalengą. Dałbym sobie z nim radę, ale do tematu podchodzę z rezerwą. Wiem, że teraz Kalenga stara się o walkę z Denisem Lebiediewem, pełnoprawnym czempionem WBA.

- A pan jest gotowy, aby walczyć o mistrzostwo?
MM: Wiem, że przy dobrych przygotowaniach i odpowiedniej taktyce mogę rywalizować z każdym pięściarzem naszej kategorii wagowej. Byli specjaliści, którzy pięć lat temu mianowali mnie przyszłym mistrzem, a potem tych słów się wypierali. Wielu mówiło, że jestem skończony i cofam się. Wewnętrznie czułem, że to nieprawda.

- Jak długo poczekamy na kolejną walkę?
MM: Czas na miesiąc odpoczynku, bo w 2014 roku stoczyłem aż pięć walk, w tym dwie ciężkie. Jeśli kontuzja nie będzie poważna, rozsądną datą powrotu byłby przełom marca i kwietnia. Chciałbym, by rywal był przynajmniej tak dobry, jak Mormeck.

- Być może wreszcie nastanie dobra pora na pojedynek z Krzysztofem Włodarczykiem?
MM: Walka trochę straciła na wartości. Nie tak dawno Krzysztof był mistrzem świata WBC, a ja Europy. Obaj straciliśmy te tytuły. Rozgłos mimo wszystko byłby duży. Jeśli ktoś chciałby doprowadzić do tej walki, nie widzę powodu, by nie rozważyć propozycji.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

DRUŻYNA JABŁOŃSKIEGO I TRYCA NA CZELE 1. BUNDESLIGI

mateusz_tryc03

Drużyna, w której boksują dwaj mistrzowie Polski – Tomasz Jabłoński i Mateusz Tryc – jest samodzielnym liderem rozgrywek 1. Bundesligi. Wczoraj Nordhäuser SV pokonał na wyjeździe ekipę BC Straubing 11-8 i jest na dobrej drodze do tego, by wygrać całą ligę.

W meczu tym w barwach Nordhäuser SV wystąpił niestety tylko Tryc (Jabłońskiego z walki wykluczyła kontuzja powieki), remisując dość pechowo z Flamujrem Mehmetim, na co wpływ miało ostrzeżenie za niebezpieczne ataki głową, które otrzymał reprezentant Polski w 1. starciu.

Następną szansę występu na niemieckim ringu nasi zawodnicy będą mieli już 20 grudnia, kiedy to ich drużyna podejmować będzie we własnej hali zajmującą trzecie miejsce w tabeli ekipę SV Motor Babelsberg, z która przegrali jedyny – jak dotąd – mecz w 1. Bundeslidze.

KATASTROFA „GŁAZA” W OLDENBURGU. SEN O MISTRZOSTWIE TRWAŁ 43 SEKUNDY

oldenburg

Nie udał się Pawłowi Głażewskiemu (23-3, 5 KO) atak na pas WBA Regular wagi półciężkiej. Polak dał się zaskoczyć Juergenowi Braehmerowi (45-2, 33 KO) już w pierwszej rundzie i przegrał pojedynek życia przed czasem, a w dodatku zostawił po sobie fatalne wrażenie…

Po paru rozpoznawczych ciosach Niemiec zamknął „Głaza” w narożniku i precyzyjnie trafił lewym hakiem na wątrobę. Polak z grymasem bólu poszedł na deski i nie był w stanie się z nich podnieść, a sędzia ringowy Russell Mora został zmuszony przerwać walkę w 43. sekundzie pierwszej rundy.

źródło: bokser.org

„CZASÓWKA” ŁUKASZA JANIKA W WALCE WIECZORU GALI W WIELICZCE

janik01

W głównej walce wieczoru gali w Wieliczce Łukasz Janik (28-2, 15 KO) pokonał przed czasem Franco Raula Sancheza (18-11-2, 9 KO), choć na pewno nie zachwycił. Początek nie zapowiadał żadnych emocji. pięściarz z jeleniej Góry całkowicie kontrolował poczynania w ringu na tle strasznie chaotycznego przeciwnika. Dystansował dużo niższego Argentyńczyka długim lewy, a w drugiej rundzie dołożył do tego prawy krzyżowy oraz lewy sierp. Gdy wydawało się, że nokaut jest kwestią czasu, 40 sekund przed końcem trzeciej odsłony Sanchez trafił prawym sierpowym w okolice skroni i niespodziewanie Janik „zatańczył”. Argentyńczyk doskoczył, władował przez gardę jeszcze kilka prawych i sensacja wisiała w powietrzu. W końcu zabrzmiał gong na przerwę, a Łukasz dostał straszną burę w narożniku od Fiodora Łapina – zresztą jak najbardziej zasłużoną. Jeszcze przez pół czwartego starcia Janik jakby odczuwał tamte ciosy, ale potem znów powrócił do swojego boksu i przeważał nad egzotycznym gościem. Sanchez w szóstej rundzie dostał ostrzeżenie za klinczowanie. Łukasz w końcu przerwał swoje męczarnie ze zdecydowanie słabszym technicznie rywalem na początku siódmego starcia, gdy uderzył mocnym prawym pod lewy łokieć. Sanchez przyklęknął i dał się wyliczyć do dziesięciu.

Kamil Szeremeta (9-0, 1 KO) pokazał dobry, dojrzały boks i pewnie wypunktował walecznego Jose Yebesa (12-6-1, 5 KO). W pierwszych minutach Polak oszukiwał przeciwnika lewą ręką. Trafiał lewym prostym w ataku, bądź krótkim lewym sierpem z defensywy po odchyleniu i przepuszczeniu ciosu Hiszpana. Ten wciągnął Szeremetę w otwartą wymianę w trzeciej rundzie i podopieczny Andrzeja Liczika trochę się pogubił, jednak w narożniku wszystko znów poukładano i od czwartej odsłony precyzyjny i wyrachowany Kamil punktował oponenta swoimi ciosami, samemu zbierając większość jego uderzeń na swoją gardę. Polował też na haki pod łokcie, próbując osłabić Yebesa. Ten atakował do końca, lecz nie potrafił poważnie dobrać się do skóry uważnego i wyjątkowo dziś konsekwentnego Szeremety.

Marek Matyja (7-0, 2 KO) w trzeciej rundzie miał Bai-Thaimko Conteha (3-2, 1 KO) na deskach, jednak nie zdołał go wykończyć i wygrał na punkty. Sędziowie nie mieli wątpliwości i punktowali dwukrotnie 59-54 oraz 58-56. Polak od początku był mało aktywny i nie mógł odpowiednio wejść w walkę. Matyja nie mógł znaleźć recepty na prostego boksersko Conteha, a w ringu nie widzieliśmy zbyt wiele akcji. Przełom przyniosła runda trzecia – końcówce Polak pięknie skontrował prawym prostym i ciężko rzucił rywala na deski. Polak próbował wykończyć robotę, jednak nie starczyło czasu. Do samego końca podopieczny Fiodora Łapina starał się skończyć przyjezdnego rywala przed czasem, jednak dziś nie widać było w jego boksie błysku i był przewidywalny w swoich atakach.

Krzysztof Kopytek (9-0, 2 KO) zaliczył kolejny test i pokonał ambitnego Patryka Litkiewicza (14-6, 8 KO), jednak w ringu nie zachwycił. Sędziowie po ośmiu rundach punktowali 79-74 i dwukrotnie 79-73. W pierwszej rundzie to Litkiewicz był stroną atakującą i parę razy zaskoczył pięściarza KnockOut Promotions. W kolejnej odsłonie Kopytek zaczął łapać właściwy rytm walki i przejmował inicjatywę. Podopieczny Fiodora Łapina boksował na dystans, a Litkiewicz sporadycznie kontrował. W trzeciej odsłonie Kopytek trafił serią na korpus, jednak „Lita” od raz starał się odgryźć. Zawodnik Thunder Promotions nadal nacierał, jednak Kopytek konsekwentnie stopował go ciosami prostymi i hakami na korpus, był też aktywniejszy. Litkiewicz w ostatniej minucie parokrotnie trafił, jednak jego ciosy były pchane. W czwartej rundzie Patryk zaatakował odważnie i zepchnął swojego rywala do głębokiej defensywy. Piąta runda przyniosła spadek tempa – pięściarze często wpadali w klincz i nieco odpuścili tą rundę. Kopytek był pasywny, jednak końcówką mógł przekonać sędziów. Po kolejnym gongu Litkiewicz znów ruszył do ostrego ataku, jednak jego ciosy nie robiły wrażenia na faworycie. Od połowy odsłony Kopytek rozluźnił się i parokrotnie mocno trafił swojego rywala. „Lita” wyraźnie odczuwał już trudy pojedynku, jednak ambitnie starał się oddawać. W przedostatniej rundzie Kopytek wyraźnie przejął inicjatywę, a na Litkiewicza wyraźnie zaczęły oddziaływać ciosy na tułów. W finałowej odsłonie Litkiewicz jeszcze raz spróbował przycisnąć, jednak był już krańcowo zmęczony i Kopytek wykorzystywał każdy jego błąd.

Sporo krwi faworyzowanemu Sasunowi Karapetyanowi (8-1, 2 KO) napsuł Krzysztof Szot (18-17-1, 5 KO). Wygrał ten pierwszy, choć przez moment był na skraju nokautu. Pierwsze trzy rundy należały do większego, bardziej dynamicznego i silniejszego Sasuna. W czwartej także przeważał, choć powoli ten obraz się już zacierał, ale to była tylko przystawka do tego, co miało nastąpić za moment…. W piątej odsłonie „Rzeźnik” znalazł lukę w gardzie rywala, wystrzelił prawym podbródkowym i skosił go sensacyjnie z nóg. Karapetyan z trudem powstał na osiem, lecz zachował na tyle zimnej krwi, że zdołał dotrwać do gongu. W ostatnich trzech minutach boksował w myśl zasady mówiącej o tym, że najlepszą obroną jest atak. Wyprowadzał więc dużo ciosów, choć to pojedyncze bomby Szota robiły większe wrażenie Końcówka dla Krzyśka, jednak nie zdołał on odrobić wcześniejszych strat – 56:57, 56:59 i 55:58 – to punktacja sędziów na korzyść Karapetyana.

Wcześniej Tomasz Król (1-0-1, 1 KO) w końcówce pierwszego starcia ciosami na korpus zastopował Arkadiusza Rejowskiego.

źródło: bokser.org

MATEUSZ MASTERNAK POKONAŁ BYŁEGO DWUKROTNEGO MISTRZA ŚWIATA

master_jmm_mini

Mateusz Masternak (34-2, 24 KO) miał pod górkę z sędzią ringowym i jednym arbitrem punktowym, ale na przekór im pokazał najlepszy boks od dłuższego czasu i pokonał byłego dwukrotnego mistrza świata, Jeana Marca Mormecka (37-6, 23 KO).

Francuz w swoim stylu ruszył od razu do ataku, ale Mateusz stopował go lewym prostym, sprytnie kontrując prawym krzyżowym bądź prawym podbródkiem. W drugim starciu to Polak był agresywniejszy i tym razem prawym prostym zyskiwał przewagę – nieznaczną, ale jednak na tyle wyraźną, by na tym etapie punktować 20:18. „Master” dominował przez dwie i pół minuty trzeciej odsłony. Wściekły Mormeck „strzelał” obszernymi sierpami. Chybiał, ale w końcu trafił lewy, poprawił prawił i zrobiło się gorąco. na szczęście Mateusz równo z gongiem odpowiedział potężnym prawym krzyżowym. W czwartej rundzie były król tej kategorii z furią nacierał i rzeczywiście zdominował wrocławianina. Masternak jednak lepiej finiszował.

Dobra dla naszego rodaka była piąta runda, kiedy wyprzedzał reprezentanta gospodarzy i swoją aktywnością nie dawał mu rozwinąć skrzydeł. W szóstej Mormeck ruszył na przełamanie. Trafił nawet dwukrotnie bezpośrednim prawym, ale to Mateusz spychał go do defensywy. Podobny przebieg miały kolejne trzy minuty. Obawy zaczęły się na początku ósmego starcia. Francuz jakby dochodził do głosu, kiedy Masternak wystrzelił akcją prawy na prawy. Pod Mormeckiem ugięły się nogi. Polak doskoczył, kilka razy trafił, ale nie udało się dobić zranionej ofiary. Podobna sytuacja miała miejsce w dziewiątej odsłonie, tylko tym razem z pomocą przyszedł sędzia ringowy, prosząc o wiązanie bandaży. Ale przewaga Mateusza była bardzo wyraźna.

Ostatnie trzy minuty to znów dominacja Masternaka. Mormeck po raz kolejny był na skraju nokautu, ale tym razem sam wyszedł z opresji. Machnął obszernym prawym, trafił na głowę i zastopował „Mastera” na kilka dobrych sekund. Szybko jednak sytuacja wróciła do normy i do ostatniego gongu przeważał Mateusz. Sędziowie punktowali o dziwo stosunkiem głosów dwa do remisu, więc aż strach pomyśleć co by było, gdyby Mateusz nie dominował tak bardzo w trzech ostatnich starciach…

źródło: bokser.org

master_jmm

WIELKIE PRZETASOWANIA W NOWYM RANKINGU AIBA. TYLKO TRZY POLKI

jeju_ekipa

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) zaktualizowało swoją klasyfikację najlepszych zawodniczek świata. Nowe zestawienie przyniosło wiele istotnych zmian, gdyż z jednej strony uwzględnia ostatnie Mistrzostwa Świata Kobiet w Jeju City, a z drugiej „kasuje” dorobek punktowy z poprzedniego czempionatu, w którym występowało kilkanaście zawodniczek, które zakończyły już sportowe kariery.

Właśnie dlatego zamiast sześciu reprezentantek Polski, które widzieliśmy w poprzednim rankingu, mamy tylko trzy. Najwyżej stoją akcje Kingi Siwej, która jest jedenasta w „olimpijskiej” wadze lekkiej (60 kg) z dorobkiem 225 punktów rankingowych. Poprzednio zawodniczka z Gdańska była na ósmym miejscu ale w wadze z limitem 64 kg. Ewelina Wicherska także pojawiła się w innej niż poprzednio kategorii wagowej. Poznanianka zdobyła 300 punktów i zajmuje dwunaste miejsce w „olimpijskiej” wadze muszej (51 kg). Poprzednio była wprawdzie siódma ale w wadze koguciej (54 kg). Trzecią Polką w zestawieniu jest Natalia Hollińska, która spadła o jedno oczko na miejsce nr 13 (200 punktów) w kategorii z limitem 69 kg.

W porównaniu z poprzednim rankingiem brakuje dwóch wicemistrzyń świata z 2012 roku – Sandry Kruk (dotąd nr 3 w 57 kg), Magdaleny Wichrowskiej (nr 2 w 64 kg) oraz Karoliny Michalczuk (nr 8 w 60 kg). Wcześniej z czołówki „wypadła” Sandra Drabik, która w latach 2012-2014 klasyfikowana była w wadze z limitem 54 kg (gdyby awansowała do ćwierćfinału MŚ, znalazłaby się w rankingu).

Dodajmy, że najbliższą okazją do poprawy przez reprezentantki Polski miejsc w rankingu AIBA będą 1. Igrzyska Europejskie w Baku, które odbędą się w 2015 roku. Awans do nich zapewniły sobie Sandra Drabik (w 51 kg), Ewelina Wicherska(54 kg), Kinga Siwa (64 kg) i …Karolina Michalczuk (60 kg), która mimo wcześniejszych zapowiedzi nie rozpoczęła dotąd przygody z zawodowym boksem.

MAGDALENA CZAJKOWSKA: BOKS STAŁ SIĘ MOJĄ PASJĄ, A TRENINGOWA EKIPA DRUGĄ RODZINĄ

czajkowska_magda01

- Zaledwie trzy walki wystarczyły, by pięściarska Polska zwróciła na Ciebie uwagę podczas październikowych Mistrzostw Polski do lat 23 w Grudziądzu. Wierzyłaś, że mimo skromnego doświadczenia zaboksujesz tam o złoto?
Magdalena Czajkowska: Zanim odpowiem na to pytanie chciałam tylko zaznaczyć, że prośba o wywiad troszkę mnie zaskoczyła. Przygodę z boksem dopiero zaczynam. Oczywiście to miłe, że mnie zauważono i chętnie odpowiem na wszystkie pytania. A więc wracając do sedna sprawy, czyli startu w Mistrzostwach Polski – nie miałam pojęcia i porównania na jakim poziomie jestem. Jechałam na  „przetarcie”.  Stwierdziłam, że skoro wkładam w treningi tyle energii i serca to może warto wyjść z zacisza klubowego, sprawdzić się przed publicznością i poddać ocenie sędziów.

- W finale przegrałaś z aktualną mistrzynią Polski seniorek, ćwierćfinalistką Mistrzostw Europy, Natalią Hollińską, ale zostawiłaś po sobie znakomite wrażenie. Ile jeszcze trzeba poprawić w Twoim boksie, aby skutecznie walczyć o prymat w naszym kraju?
MC: Myślę, że moja przegrana w finale to kwestia doświadczenia. Trenuję dość krótki okres czasu. Jeszcze wiele muszę poprawić w swoim boksie ale czuję, że z każdym kolejnym treningiem jestem o krok do przodu. Moje widoczne efekty poprawy motywują mnie do dalszej pracy.

- Domyślam się, że dodatkowy zastrzyk motywacji otrzymałaś podczas zgrupowania kadry narodowej seniorek w Cetniewie, gdzie sparowałaś z Lidią Fidurą. Jak wyglądała Twoja praca pod okiem trenera Pawła Pasiaka? Podobno pojechałaś tam niejako na własną prośbę…
MC: Pojechałam tam tylko na sparingi. Byłam zainteresowana zgrupowaniem, a okazało się, że zarówno Lidka Fidura,  jak i Kinga Siwa potrzebują sparing partnerki przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata, tak więc sama skorzystałam i „na coś’ tam się przydałam.

- Studiujesz zaocznie w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i trenujesz w klubie Boks Poznań. Jak łączysz te wymagające wielkiej, systematycznej pracy obowiązki?
MC:  Zarówno nauka na AMW,  jak i treningi boksu były i są moją świadomą decyzją. Nikt mnie do niczego nie zmusza. Uczę się i trenuję bo tak chcę i już (śmiech). Staram się być dobrze zorganizowana i planować obowiązki.

- Twoim trenerem klubowym jest Robert Matłoka. To Twój pierwszy szkoleniowiec? W jaki sposób trafiłaś na salę bokserską?
MC: To starszy brat zabrał mnie na pierwszy trening boksu, w maju 2012 roku. Zauroczyłam się tym miejscem i ludźmi. Boks stał się moją pasją a treningowa ekipa – drugą rodziną. Tak, moim trenerem klubowym jest Robert Matłoka, to On wziął mnie pod swoje skrzydła i z góry nie przekreślał, chociaż zaczynałam praktycznie od zera. Zarówno trenerowi,  jak i ekipie zawdzięczam naprawdę wiele. Na każdym kroku czuję wsparcie i motywację. Obecnie dodatkowo szkolę się także u trenera Wojciecha Komasy.
czajkowska_magda_big
- Imponujesz wielką siłą fizyczną, odpornością na ciosy, determinacją i kondycją. Jak wyglądają Twoje treningi? Jak rozkładasz ciężar swoich zajęć?
MC: To chłopcy z klubu tak mnie zahartowali (śmiech). Trenuję od samego początku z mężczyznami. Siła ciosu kobiet jest dość znikoma w porównaniu z tą, z jaką się mierzę podczas klubowych sparingów. Moje treningi? – Dużo techniki, sparingi ale także siła i ćwiczenia aerobowe.

- W jakim elemencie bokserskiego rzemiosła tkwią największe rezerwy Magdaleny Czajkowskiej?
MC: W sile!

- Trener Paweł Pasiak wspomniał, że dla takich młodych i ambitnych zawodniczek jak Ty należy przyszłość reprezentacji Polski. Wierzysz, że dostaniesz powołanie na styczniowe zgrupowanie kadry narodowej?
MC: Trener zapewniał, że tak będzie, dlatego liczę na tę możliwość szkolenia się na kolejnym zgrupowaniu.

- Czego poza sukcesami sportowymi mogę Ci życzyć w najbliższych miesiącach?
MC: Wytrwałości i miłości!

- Dziękuję za wywiad i życzę spełnienia marzeń w Nowym Roku.
MC: Dziękuję również.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

ZAKAZ ŁĄCZENIA FUNKCJI W BOKSIE OLIMPIJSKIM Z FUNKCJAMI W BOKSIE ZAWODOWYM I W INNYCH SPORTACH WALKI

federacje

Polski Związek Bokserski poinformował, że na podstawie § 5 ust. 4 oraz § 9 ust. 13 Statutu PZB z dniem 1 stycznia 2015 roku wprowadzony zostanie bezwzględny zakaz łączenia jakichkolwiek funkcji w boksie olimpijskim z funkcjami w boksie zawodowym oraz w innych sportach walki. Zakaz ten dotyczy: zawodników oraz zawodniczek wszystkich grup wiekowych, sędziów, trenerów, spikerów oraz działaczy na poziomach od klubowego, poprzez okręgowy, do centralnego.

Oznacza to, że nie można równolegle występować  – we wszystkich wspomnianych powyżej funkcjach – w oficjalnych pojedynkach oraz całych zawodach w boksie olimpijskim oraz boksie zawodowym, czy w walkach organizowanych przez inne sporty walki.

Złamanie tego zakazu skutkować będzie sankcjami przewidzianymi przez Regulamin Dyscyplinarny PZB.

ADAM KUSIOR CZŁONKIEM KOMITETU WYKONAWCZEGO AIBA

Prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniew Górski, poinformował za pośrednictwem strony internetowej PZB, że wiceprezes Związku, Adam Kusior, został nominowany na członka Komitetu Wykonawczego AIBA, obejmując jednocześnie kierownictwo nad Komisją Techniczno-Regulaminową, która – jak wiadomo – jest najważniejszą w strukturach AIBA.

To kolejne wyróżnienie światowej Centrali dla byłego prezesa PZB, który dokładnie rok temu został wybrany jednym z trzech supervisorów (delegatów technicznych) na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Wspomniane decyzje prezydenta AIBA, dr Ching Kuo Wu, są kolejnymi dowodami na to, jak wielkim zaufaniem cieszy się w światowej centrali Pan Adam Kusior. Oczywiście dołączamy się do gratulacji.

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA TEST-MECZ Z UKRAIŃSKIMI „ATAMANAMI”

jakubowski_03

- W dwóch najcięższych wagach szansę dostanie trzech debiutantów – mówi główny trener Zbigniew Raubo przed test-meczem Rafako Hussars Poland z Ukraine Otomans. Sprawdzian przed nowym sezonem ligi zawodowej WSB odbędzie się 13 grudnia w Łucku.

Szkoleniowcy „Husarii” Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki, którzy prowadzą również reprezentację Polski, zdecydowali, że do oddalonego o 400 kilometrów Łucka (podróż powinna zająć 6 godzin) uda się 11 bokserów – Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg), Damian Kiwior (64 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg), Paweł Wierzbicki i Roger Hryniuk (obaj +91 kg).

- Test-mecz będący mocnym sparingiem przed sezonem WSB podzielony zostanie na dwie tury – w południowej na ring wyjdą zawodnicy z wag 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg, zaś wieczorem boksować będą pięściarze z wag 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i dwaj z +91 kg. To jest sprawdzian na dystansie 5 rund, więc niejako debiut w tej formule dla Mistrza Unii Europejskiej Igora Jakubowskiego oraz byłego Wicemistrza Świata Młodzieżowców Pawła Wierzbickiego i Rogera Hryniuka – powiedział Zbigniew Raubo.

Najwięcej wątpliwości trenerzy mieli i mają z wagami średnią i półciężką, w której na dziś liderami są Tomasz Jabłoński i Mateusz Tryc.

- W najbliższą sobotę obaj mają walki w lidze niemieckiej – boksują w zespole Nordhäuser SV. Dla Tomka będzie to już druga walka z rzędu, w debiucie w miniony weekend pokonał Chorwata Marko Opsivaca. Jeśli doznaliby jakiegoś lekkiego urazu albo czuli się mocno zmęczeni po występie w Bundeslidze, wówczas na Ukrainę mogą jechać inni zawodnicy z ich wag – Kamil Gardzielik lub Jordan Kuliński – dodał Zbigniew Raubo.

Obecnie w kadrze Husarii na nowy sezon ligi WSB jest 23 bokserów, w tym 16 Polaków i 7 zagranicznych wybranych w listopadowym drafcie w Korei Płd.

[Fot. Barbara Sańko ©]

„HUSARIA” JEDZIE NA TEST-MECZ Z UKRAIŃSKIMI „ATAMANAMI”

otamans

13 grudnia bokserzy Rafako Hussars Poland stoczą sparingowy dwumecz z ekipą Ukraine Otomans. Spotkania drużyn ligi zawodowej WSB odbędą się w Łucku.

- Zdecydowaliśmy, że na Ukrainie wystąpi trochę nietypowo 11 naszych pięściarzy – w sesji południowej odbędzie się mecz w 5 kategoriach: 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg, a w wieczornej w wagach 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i dwie walki w +91 kg. Chcemy bowiem sprawdzić nowo pozyskanego Rogera Hryniuka – powiedział trener Zbigniew Raubo.

Bokserzy „Husarii” na co dzień trenują na warszawskim Torwarze, a krótki wyjazd do Łucka będzie poważnym sprawdzianem przed nowym sezonem rozgrywek World Series of Boxing. W poprzednim sezonie zespół Ukraine Otomans w swojej grupie wygrał aż 8 z 10 meczów. Odpadł w ćwierćfinale po porażce z Russian Boxing Team.

- Zobaczymy w jakiej formie są nasi bokserzy na miesiąc przed rozpoczęciem nowego sezonu. Na pewno mecze z Ukraińcami pomogą mi w ustaleniu składu na pierwsze mecze WSB – na wyjeździe z Portoryko i u siebie z Kazachstanem – mówi trener Zbigniew Raubo.

Natomiast o składzie na mecze z Ukraińcami przesądzą sesje treningowe i sparingowe na początku grudnia na Torwarze.

W POZNANIU POZNALIŚMY MISTRZÓW POLSKI MŁODZIKÓW

szydlo_mini

W Poznaniu rozegrano III edycję Mistrzostw Polski Młodzików im. Pawła Szydły, na starcie której stanęło 67 zawodników z 44 klubów. Stwierdzić należy, że w przekroju całego turnieju młodzi adepci sztuki pięściarskiej występujący na poznańskim ringu zaprezentowali interesujący boks. Na najlepszych uczestników mistrzowskich zmagań czekały szarfy i medale. W klasyfikacji klubowej zwyciężył Boks Baumal Poznań, przed KS Raszyn oraz Gwarkiem Łęczna. Natomiast w klasyfikacji zespołowej triumfował Wielkopolski OZB, przed Dolnośląskim OZB i Śląskim ZB.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [na pierwszym miejscy zwycięzcy]

38,5 KG: Filip Stesel (Baumal Boks Poznań) – Krzysztof Sikora (WS Sokół Piła) TKO 2
40 KG: Artur Bagdasarian (PKB Poznań) – Piotr Błaszczyk (Polonia 1912 Leszno) TKO 1
41,5 KG: Dominik Budyś (Champion Nowy Dwór Maz.) – Robert Resól (Skorpion Szczecin) 2-1
43 KG: Dominik Harwankowski (Jawor Team Jaworzno) – Mikołaj Mańka (Polonia 1912 Leszno) 2-1
44,5 KG: Cyprian Potocki (Baumal Boks Poznań) – Daniel Furgon (Wisła Tczew) 2-1
46 KG: Damian Radlica (RUSHH Kielce) – Kacper Paszkowski (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) TKO 1
48 KG: Jakub Waszkiewicz (Victoria Ostrołęka) – Konrad Gawron (UKS Śląsk Ruda Śląska) 2-1
50 KG: Kacper Niewiadomski (KS Raszyn) – Kewin Gruchała (Boxing Team Chojnice) 3-0
52 KG: Albert Orzeł (KSZO Ostrowiec Św.) – Hald Al-Dahan (UKS Bokser Chojnice) 3-0
54 KG: Przemysław Dworzyński (Kaczor Team Wałbrzych) – Radosław Rudiuk (KS Raszyn) 3-0
56 KG: Adrian – Materna (Garda Gierałtowice) – Jakub Tomczak (WKB Gryf Wejherowo) 2-1
59 KG: Dawid Okoński (Gwarek Łęczna) – Kamil Kwiatkowski (Pomorzanin Toruń) 3-0
62 KG: Hubert Adrych (Korona Wałcz) – Oskar Kapczyński (Red Fighters Jelenia Góra) 3-0
65 KG: Dawid Romaniuk (LKB Legnica) – Sławomir Feliksiak (KS Raszyn) II TKO 2
68 KG: Igor Głowacki (MUKS Regimin) – Wiktor Iwaszko (Victoria Sianów) 3-0
72 KG: Mateusz Szewczyk (X-Fight Piaseczno) – Bartosz Kierzek (PKB Poznań) 3-0
76 KG: Szymon Konieczny (Boks Team Oława) – Jakub Walkowiak (MGKS Gwarek Łęczna) 3-0
+76 KG: Patryk Trzciński (Ziętek Team Brzeziny) – Daniel Racki (Niestowarzyszony Warszawa) 3-0

źródło: pzb.com.pl

szydlo14

ZWYCIĘSKI DEBIUT TOMASZA JABŁOŃSKIEGO W 1. BUNDESLIDZE

nordhauser_tomek

Czołowy klub niemieckiej 1. Bundesligi, Nordhäuser SV, właśnie obchodzi 65. rocznicę powstania. Nie można było sprawić więc wczoraj lepszej nagrody dla jego bokserskich kibiców niż zwycięstwo 13:7 nad aspirującym do mistrzostwa ligi klubem BC Straubing. Hala w Nordhausen zapełniła się więc po brzegi ok. 1 000 widzów, którzy oglądali bardzo interesujące widowisko, w którym swój udział miał m.in. debiutujący w 1. Bundeslidze mistrz Polski wagi średniej (75 kg) Tomasz Jabłoński, który we wspomnianych rozgrywkach – zgodnie z regulaminem rozgrywek – boksuje w nieco wyższym limicie 76 kg.

Przeciwnikiem gdynianina był młody Chorwat Marco Opsivac, były kick-bokser a aktualnie pięściarski wicemistrz swojego kraju. Rywal okazał się bardzo niewygodny, niebezpiecznie przy tym atakując głową, czym mógł narazić kapitana „Husarii” na ewentualną kontuzję. Na szczęście Tomasz Jabłoński, jak informują miejscowe media, swój debiutancki egzamin zdał celująco, dając swojej drużynie cenne punkty, które w końcowym rozrachunku mogą decydować nawet o mistrzostwie 1. Bundesligi.

- Udało mi się wygrać walkę, ale nie jestem z niej zadowolony, bo miałem bardzo niewygodnego przeciwnika, który cały czas wpadał na mnie głową i w ten sposób wykluczał jakąś normalną, dłuższą wymianę. Przez to nie dał mi za dużo boksować, zrobić dobrą walkę dla kibiców. Mimo to cieszę się, że udało się wygrać i mam nadzieję, że już za tydzień pokażę lepszy boks – ocenił „na gorąco” swój bój Tomek, który w najbliższą sobotę (6 grudnia) ponownie stanie na niemieckim ringu, by walczyć o kolejne zwycięstwo na wyjazdowym, trudnym terenie w Straubing. Trzymamy kciuki!

[Fot. facebook.com/pages/Nordhäuser-Sportverein-Boxen]

nordhausen_plakat

W KARLINIE PO BARDZO DOBRYM MECZU NIEMCY LEPSI OD POLAKÓW 12-8

polski01

W hali Regionalnego Centrum Turystyki i Sportu w Karlinie reprezentacja Polski seniorów, prowadzona po raz pierwszy przez nowego trenera kadry, Zbigniewa Raubo, któremu pomagali w narożniku Jerzy Baraniecki, Dariusz Kasprzak oraz w dwóch pojedynkach Walery Korniłow przegrała 8-12 mecz międzypaństwowy z Niemcami. Mimo niekorzystnego końcowego wyniku przebieg większości walk wskazywał na dość wyrównany poziom zawodników, jakkolwiek zwycięstwa gości nikt specjalnie nie powinien kwestionować

Zaczęło się od pewnego zwycięstwa 21-letniego Dawida Jagodzińskiego (49 kg), który nie miał żadnych problemów z „dziurawym” w obronie, sprowadzonym w ostatniej chwili młodym rywalem. Hagen Hamel mocniej naciskany gubił się, a Dawid od początku narzucił mu swój styl, wywierając nieustanny pressing. W samej końcówce 2. rundy kombinacją lewy hak na korpus-prawy sierp na szczękę doprowadził Niemca do liczenia, choć po jego reakcji widać było, że to właśnie cios w okolice wątroby był decydujący. Hamel powstał z grymasem bólu na osiem, a za moment z opresji wyratował go gong. W końcówce nic się nie zmieniło i Jagodziński pewnie zwyciężył. Polska-Niemcy 2:0.

W drugiej walce stanęli oko w oko liczący 21 lat Grzegorz Kozłowski (52 kg) oraz 23-letni Hamza Touba – mimo młodego wieku aż pięciokrotny mistrz Niemiec seniorów (2010-2014), wicemistrz kraju seniorów (2009) oraz brązowy medalista Mistrzostw Europy do lat 22 z Kaliningradu (2012). Niższy Polak za wszelką cenę starał się skrócić dystans, lecz świetnie pracujący na nogach i bijący z kontry przeciwnik wymuszał na nim sporo błędów. Mający za sobą w ub. sezonie starty w Lidze World Series of Boxing Touba kontrolował pojedynek ciosami prostymi, ładnie wciągał Grzegorza na prawy podbródek, zaś ten poza naprawdę dobrym lewym sierpowym z doskoku w pozostałych aspektach ustępował bardziej doświadczonemu oponentowi (m.in. uczestnikowi ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Ałmatach). Polska-Niemcy 2:2

Bardzo efektowny pojedynek stoczyli mający 20 lat Marek Pietruczuk (56 kg) i starszy od niego o 3 lata Erik Sokolov – kolega klubowy Mateusza Tryca i Tomasza Jabłońskiego w występującym w Bundeslidze Nordhäuser SV, tegoroczny brązowy medalista Mistrzostw Niemiec seniorów. Obaj postanowili rozstrzygnąć wszystko w półdystansie, wdając się w ciekawe wymiany. Bardziej wszechstronny w nich okazał się jednak Polak. Nie tylko bił celniej, ale również lepiej różnicował siłę ciosu, więcej widział, uderzał fajnymi kombinacjami i pomimo iż Niemiec, który w swoim dorobku ma także dwukrotne wicemistrzostwo Niemiec seniorów (2011-2012) oraz starty m.in. w Mistrzostwach Europy seniorów w Ankarze (2011), także pokazał kilka sztuczek, to przewaga Marka nie podlegała dyskusji. Polska-Niemcy 4:2.

Dobry, techniczny pojedynek, ale również mający swoje spięcia zapewnili publiczności 21-letni Marcin Latocha (64 kg) i jego rówieśnik Kastriot Sopa – dwukrotny mistrz Niemiec seniorów (2012, 2014) oraz wicemistrz kraju seniorow (2011). Obaj z dobrą gardą, dzięki czemu mogli toczyć wymiany również z bliska. Pierwsze i trzecie starcie wyrównane, ale Niemiec, mający doświadczenie z ligi WSB oraz startu w Mistrzostwach Europy w Mińsku (2013), zaakcentował wyraźnie swoją przewagę w 2. odsłonie, kiedy zaskoczył kilka razy Polaka – tegorocznego mistrza wśród młodzieżowców, lewym hakiem bądź lewym podbródkowym na głowę. Tym przypieczętował swój sukces. Polska-Niemcy 4:4.

Konfrontacja dwóch mańkutów – liczącego 21 lat Rafała Perczyńskiego (69 kg) i 28-letniego Vjaceslava Kerbera była teoretycznie wyrównana, jednak pięciokrotny wicemistrz Niemiec (2006, 2008-2009, 2013-2014) i uczestnik Mistrzostw Europy seniorów w Liverpoolu (2008) potrafił wykorzystać momenty zagapienia naszego reprezentanta. Niemal równo z gongiem kończącym pierwszą rundę huknął lewym krzyżowym na szczękę, po którym pod Rafałem aż ugięły się nogi. Końcówkę 2. starcia „Slawa”, walczący swego czasu w lidze WSB, zaakcentował dla odmiany prawym sierpowym. Na początku trzeciego znów trafił długim lewym. Perczyński dobrze finiszował w ostatniej minucie, jednak nie zdołał odrobić wcześniejszych strat. Polska-Niemcy 4:6.

Wiele emocji przyniosła rywalizacja 22-letniego Kamila Gardzielika (75 kg) z niemieckim rówieśnikiem Denisem Radovanem, wychowankiem SC Colonia Köln, który kilka tygodni temu przeniósł się do klubu Traktor Schwerin, by trenować pod okiem doskonałego Michaela Timma. Pierwsza odsłona to konfrontacja na lewy prosty. Niemiec – dwukrotny mistrz kraju seniorów (2011-2012), trzykrotny wicemistrz (2010, 2013-2014), brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Baku (2010), mający epizod w lidze WSB – swoim „dyszlem” przebijał się, dodatkowo trafił lewym hakiem na górę i na tym etapie był na pewno lepszy. Kamil przespał trochę pierwszą połowę 2. rundy, ale już w końcówce dwukrotnie trafił – najpierw prawym prostym, a za moment prawym sierpowym. Ostatnie 3 minuty to już przewaga Gardzielika, który odpalił swoją prawą rękę. Bił celnie na korpus, wystrzelił pięknym prawym podbródkiem, a walkę zakończył mocnym prawym sierpem. Pierwszą rundę na pewno przegrał, trzecią wygrał, o wszystkim zadecydowało więc drugie starcie. Kamil przegrał, lecz zabrakło niewiele. Polska-Niemcy 4:8.

22-letni Igor Jakubowski (91 kg), tegoroczny mistrz Unii Europejskiej nie dał rady większemu i chyba silniejszemu fizycznie dziewiętnastolatkowi Albonowi Pervizajowi, wychowankowi klubu Turnerbund Hamburg-Eilbeck, który podobnie jak Radovan od pewnego czasu trenuje w Schwerinie. Mimo młodego wieku i sporych gabarytów wyróżnia się dobrym wyszkoleniem technicznym, za co otrzymał specjalną nagrodę podczas tegorocznych Mistrzostw Niemiec. Rywal Polaka nie był zatem nieopierzonym młodzianem, tylko mającym już w dorobku wywalczony w tym roku złoty medal Mistrzostw Niemiec seniorów i oraz mistrzostwo kraju do lat 21 pełnoprawnym kadrowiczem. Początek to od razu ostry pressing Niemca. Pięściarz z Konina jakby trochę zaskoczony takim obrotem spraw dał się zaskoczyć kilkoma ciosami, lecz już w końcówce poukładał to wszystko i dwukrotnie skarcił oponenta lewym sierpowym. Druga runda niezwykle zażarta. Zepchnięty na liny jakubowski odgryzał się cios za cios, fajnie kontrował po odchyleniu prawym podbródkiem, ciągle szukając miejsca na lewy sierpowy. Bił celniej, choć trzeba przyznać, że Niemiec mocniej – przynajmniej optycznie. Po minucie takich ostrych wymian w starciu numer 3 z Igora niestety zeszło trochę powietrze, złapał lekki kryzys i Pervizaj, brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Rotterdamu (2013), końcówką zaakcentował swoją nieznaczną przewagę w przekroju całego pojedynku. Polska-Niemcy 4:10.

Pierwsza runda walki dwudziestolatków Pawła Wierzbickiego (+91 kg) i dwukrotnego mistrza Niemiec do lat 21 (2013-2014) Floriana Schulza jeszcze spokojna, ale dwumetrowy gość kontrolował ją jednak lewym prostym. W drugiej przeważał już nieznacznie nasz były wicemistrz świata młodzieżowców. Boksował zza podwójnej gardy, skracał dystans, a z bliska czuł się już lepiej niż Niemiec. Schulz, brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Erewanie (2011), w ostatniej minucie walki zmienił niespodziewanie pozycję na mańkuta czym zupełnie zaskoczył Polaka. Wierzbicki przyjął kilka bomb, które okazały się decydujące. Zabrakło niewiele, jednak Niemiec zwyciężył niejednogłośnie raczej zasłużenie. Zresztą podobnie werdykt przyjął sam Paweł, klaszcząc rywalowi z Greifswaldu. Polska-Niemcy 4:12.

Rzadko zdarza się by 23-letni Roger Hryniuk (+91 kg) nie walczył z kimś wyższym. Mimo tego wielu to właśnie jego uważa za numer 1 naszej królewskiej kategorii. Niski, z nadwagą, często chaotyczny, ale przy tym niezwykle ambitny, twardy, ze szczęką z betonu i zaskakująco mocną kondycją. I to wszystko obejrzeliśmy dzisiaj. Jego przeciwnik, również 23-letni Ali Kiydin – tegoroczny mistrz Niemiec seniorów – wyglądał na dużo silniejszego, bo bicepsy miał wielkie, ale to ciosy Rogera robiły na nim większe wrażenie. Po dwóch równych rundach, w trzeciej Hryniuk trafił, poszedł za ciosem i zasypał Kiydina, który w tym roku zadebiutował w projekcie AIBA Pro Boxing, lawiną ciosów. Większej krzywdy Niemcowi nie zrobił, lecz dzięki temu zrywowi zapewnił sobie wygraną. Polska-Niemcy 6:12.

Mateusz Polski (60 kg) w finale Mistrzostw Polski Seniorów uległ kilka miesięcy temu Dawidowi Michelusowi, ale niedawno zrewanżował się mu w finale Młodzieżowych MP oraz zwyciężył w Memoriale im. Leszka Drogosza. Dobrą formę potwierdził również dziś na własnych śmieciach. W 1. rundzie zaskakiwał mistrza Niemiec Adthe Gashiego swoim lewym sierpowym na górę. W drugiej Niemiec trzymał już wysoko prawą rękę, ale w końcówce zagapił się na moment i Polski znów skarcił go lewą ręką. Ostatnie 3 minuty to obustronna, trochę chaotyczna wymiana z nieznaczną przewagą Gashiego. Nie zdołał on jednak odrobić wcześniejszych strat. Polska-Niemcy 8:12

WYNIKI WALK [ZWYCIĘZCY NA PIERWSZYM MIEJSCU]

49 kg: Dawid Jagodziński (Polska) – Hagen Hamel (Niemcy) 3-0
52 kg: Hamza Touba (Niemcy) – Grzegorz Kozłowski (Polska) 3-0
56 kg: Marek Pietruczuk (Polska) – Erik Sokolov (Niemcy) 3-0
64 kg: Kastriot Sopa (Niemcy) – Marcin Latocha (Polska) 3-0
69 kg: Vjaceslav Kerber (Niemcy) – Rafał Perczyński (Polska) 3-0
75 kg: Denis Radovan (Niemcy) – Kamil Gardzielik (Polska) 3-0
91 kg: Albon Pervizaj (Niemcy) – Igor Jakubowski (Polska) 3-0
91+ kg: Florian Schulz (Niemcy) – Paweł Wierzbicki (Polska) 2-1
91+ kg: Roger Hryniuk (Polska) – Ali Kiydin (Niemcy) 2-1
60 kg: Mateusz Polski (Polska) – Adthe Gashi (Niemcy) 2-1

ZMIANY W REPREZENTACJACH POLSKI I NIEMIEC PRZED MECZEM W KARLINIE

pol_ger14_mini

Dziesięć a nie jak wstępnie zaplanowano dwanaście pojedynków obejrzy dzisiaj karlińska publiczność podczas międzynarodowego meczu Polska-Niemcy. Mimo to widzów, którzy zasiądą na trybunach nowoczesnego Regionalnego Centrum Turystyki i Sportu czekają wielkie bokserskie emocje, które dodatkowo uatrakcyjni występ dwóch miejscowych zawodników – Marcina Latochy (64 kg) i Mateusza Polskiego (60 kg).

Oficjalnie powodu kontuzji w meczu nie wystąpią anonsowani wcześniej Dejan Cajic (49 kg), Edgar Walth (56 kg) i Leon Bunn (81 kg). Tego pierwszego zastąpi młody Hagen Hamel, ale dla dwóch pozostałych nie znaleziono dublerów, więc z karty walk wypadli Sylwester Kozłowski i Mateusz Tryc.

Wcześniej trener Zbigniew Raubo zadecydował, że zamiast Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z Denisem Radovanem zaboksuje Kamil Gardzielik, zaś szkoleniowiec ekipy niemieckiej, Valentin Silaghi zamiast Roberta Harutyunyana postawił na mistrza kraju Adthe Gashiego (60 kg), który w walce wieczoru powalczy z Mateuszem Polskim.

ZESTAWY PAR POSZCZEGÓLNYCH WALK

49 kg: Dawid Jagodziński (Polska) – Hagen Hamel (Niemcy)
52 kg: Grzegorz Kozłowski (Polska) – Hamza Touba (Niemcy)
56 kg: Marek Pietruczuk (Polska) – Erik Sokolov (Niemcy)
60 kg: Mateusz Polski (Polska) – Adthe Gashi (Niemcy)
64 kg: Marcin Latocha (Polska) – Kastriot Sopa (Niemcy)
69 kg: Rafał Perczyński (Polska) – Vjaceslav Kerber (Niemcy)
75 kg: Kamil Gardzielik (Polska) – Denis Radovan (Niemcy)
91 kg: Igor Jakubowski (Polska) – Albon Pervizaj (Niemcy)
91+ kg: Paweł Wierzbicki (Polska) – Florian Schulz (Niemcy)
91+ kg: Roger Hryniuk (Polska) – Ali Kiydin (Niemcy)

pol_ger14

TRZY PASY MISTRZOWSKIE DLA PRZEMYSŁAWA OPALACHA. POWRÓT CEZAREGO SAMEŁKI

opalach

W pojedynku wieczoru gali Spartan Boxing Night w Olsztynie Przemysław Opalach (16-2, 14 KO) zwyciężył przed czasem Slavisę Simeunovicia (15-10, 13 KO) zdobywając trzy wakujące tytuły wagi super średniej – WBC Baltic, WBF oraz Międzynarodowego Mistrza Polski. Olsztynianin od pierwszego gongu był stroną przeważającą, bił kombinacjami i sporo tych uderzeń było celnych. Simeunovic nagminnie opuszczał ręce dając przez to szansę Opalachowi na trafienie go jednym z ciosów na górę. Sporo błędów w obronie odbiło się bardzo niekorzystnie dla mieszkającego w Halle boksera. W trzeciej odsłonie rywal polskiego pięściarza był dwukrotnie liczony, przyklękając po akcjach na korpus, a w czwartej Opalach dopełnił już formalności. Złapał Bośniaka przy linach, zasypując go gradem uderzeń, w efekcie czego sekundant Simeunovicia rzucił ręcznik i walka została przerwana. Spośród trzech tytułów, które Opalach przed chwilą zgarnał, pas WBC Baltic jest najistotniejszy. W ostatnim rankingu WBC kategorii super średniej 28-latek widnieje na 31. pozycji. Teraz jest wielce prawdopodobne, że Polak znajdzie się w drugiej lub trzeciej dziesiątce.

Efektowny powrót po dwuletniej przerwie zaliczył w Olsztynie Cezary Samełko (3-0-1, 2 KO). 22-latek z Ełku znokautował już w pierwszej rundzie Gorana Risticia (1-9, 1 KO). Pojedynek trwał bardzo krótko. Przeciwnik zdecydowanie odbiegał umiejętnościami od Polaka, o czym dobrze świadczy jego mizerny bilans. Już od pierwszego gongu polski pięściarz polował na lewy sierpowy nad opuszczoną prawą ręką 25-latka z Bośni. Po jednej z takich akcji czysty cios Samełki doszedł do twarzy Risticia, który padł na deski i już się nie podniósł.

Kolejne zwycięstwo do swojego rekordu dopisał niepokonany Dariusz Polmański (6-0, 3 KO), który odprawił przed czasem twardego Slobodana Culuma (5-9, 3 KO). Tym samym pięściarz z Brodnicy zdobył pas WBF International wagi półciężkiej. Polmański w trakcie dwóch pierwszych rund narzucił swoje tempo, kilkakrotnie celnie trafiając przeciwnika z Serbii. Spięty i nastawiony na defensywę Culum nie miał po swojej stronie właściwie żadnych argumentów, tylko sporadycznie wyprowadzał uderzenia. Pod koniec drugiej odsłony Polmański zasypał gradem ciosów rywala, ten jednak dotrwał do przerwy. Pojedyncze zrywy 25-letniego Culuma nie były na tyle efektywne, by zagrozić Polakowi, który z minuty na minutę coraz bardziej chciał zakończyć pojedynek przed czasem. Trzecia runda była zgoła odmienna od dwóch wcześniejszych. Culum otworzył się i zaczął kontrować uderzenia Polmańskiego, który chwilami zapominał o obronie oraz szacowaniu sił. Kolejne minuty walki to już jednak tylko powiększająca się przewaga Polaka. Polmański kilka razy miał przeciwnika przy linach, jednak nie zdołał skończyć go wtedy przed czasem. Kiedy wydawało się, że starcie zakończy się na punkty, w siódmej odsłonie Culum padł na deski po jednym z ciosów na korpus, by chwilę później przyjąć soczysty prawy sierpowy, po którym sędzia Robert Gortat zdecydował się przerwać pojedynek.

W innym starciu gali Yavuz Ertuerk (17-1, 13 KO) łatwo odprawił Adila Rusidiego (6-5, 5 KO) zdobywając przy tym wakujące tytuły WBC Baltic oraz WBF kategorii junior średniej.

źródło: bokser.org

galaelk

ŻABOKLICKI, ŁĘGOWSKI I HRYNIUK W BARWACH RAFAKO HUSSARS POLAND

legowski

Trzej kolejni polscy bokserzy podpisali umowy z Rafako Hussars Poland. Kazimierz Łęgowski (64 kg) ma za sobą już debiut w zawodowej lidze WSB, a debiutantami są Daniel Żaboklicki (56 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg).

- Chcemy aby najlepsi polscy pięściarze trenowali na co dzień wspólnie, z myślą o ich jak najlepszym starcie w kwalifikacjach olimpijskich i później już w Rio 2016. Nikogo nie przekreślamy, chociaż wcześniej różnie układała się współpraca z poszczególnymi zawodnikami i ich doradcami. Ponownie w naszej drużynie jest Kazimierz Łęgowski, zaś nowi bokserzy to Daniel Żaboklicki i Roger Hryniuk – powiedzieli szefowie „Husarii” Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

Z tej trójki w jesiennych Młodzieżowych Mistrzostwach Polski medal zdobył Roger Hryniuk kg). W półfinale zawodnik klubu Cristal Białystok przegrał 1-2 z Pawłem Wierzbickim (UKS Boxing Sokółka), który już wcześniej wzmocnił Rafako Hussars Poland. Kazimierz Łęgowski (Bokser Chojnice) odpadł w ćwierćfinale tego turnieju. Natomiast walczący z odwrotnej pozycji 26-letni Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa) będzie jednym ze starszych zawodników w zespole „Husarii”, a wiek młodzieżowca już dawno skończył.

Podpisanie kontraktów z tymi zawodnikami oznacza, że w Rafako Hussars Poland jest już 16. Polaków. W szerokiej kadrze znajduje się także 7. obcokrajowców wybranych w niedawnym drafcie na wyspie Jeju w Korei Południowej.

- Kadra „Husarii” nie jest zamknięta, zresztą trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki często podkreślają, że chcieliby widzieć na sali treningowej wszystkich najlepszych polskich bokserów bez żadnych wyjątków – dodał team menedżer Jacek Szelągowski.

W tegorocznych Mistrzostwach Polski Seniorów w Kaliszu Kazimierz Łęgowski zdobył złoto w wadze z limitem 64 kg, a Daniel Żaboklicki srebro w wadze do 56 kg, po porażce z Markiem Pietruczukiem (Victoria Ostrołęka), podstawowym zawodnikiem „Husarii”.

CLARESSA SHIELDS KOMPLEMENTUJE LIDIĘ FIDURĘ. „NAJTRUDNIEJSZA WALKA”

- Najtrudniejszą walkę w całym turnieju stoczyłam z Polką Lidią Fidurą, stuprocentową fighterką, która rzucała w ringu ciężkimi bombami – powiedziała w wywiadzie udzielonym serwisowi ESPN mistrzyni olimpijska z Londynu (2012) oraz złota medalistka zakończonych w poniedziałek 8. Mistrzostw Świata w Jeju City, Claressa Shields.

Do pojedynku naszej najlepszej od lat zawodniczki wagi średniej (75 kg) z nastoletnią gwiazdą światowego sportu doszło 20 listopada w 1/8 finału światowego czempionatu. Zawodniczka z Gliwic swoją ringową postawą udowodniła, że nawet mimo porażki z Amerykanką jest pięściarką wysokiej, międzynarodowej klasy. To bardzo cenne dla Lidii Fidury, że zdanie to potwierdziła również najlepsza zawodniczka świata.

- Wszystkie moje ciosy po niej spływały. Miała tylko jeden cel – zepchnąć mnie do lin i młócić, młócić, młócić. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale biłam w nią z całych swoich sił, a ona nawet nie przyhamowała. Walczyłyśmy od pierwszego do ostatniego gongu. Ja trafiałam czyściej i „podłączyłam ją do prądu” przynajmniej dwa razy. Według mnie Lidia dwa razy zasługiwała na liczenie, ale sędzia był innego zdania. Niezależnie od wszystkiego Polka to świetna pięściarka – zakończyła Claressa Shields, kreowana przez amerykańskie media na „najsilniejszą nastolatkę świata”.

PORTORYKAŃSKI „HURAGAN” OFICJALNIE ZASTĄPIŁ EKIPĘ Z KATARU

huragan

Puerto Rico Hurricanes będzie pierwszym rywalem Rafako Hussars Poland w nowym sezonie zawodowej ligi WSB. Portorykańczycy oficjalnie zastąpili Katar.

- Początkowo mówiło się o dwóch krajach – Katarze i Portoryko, ale ostatecznie do World Series of Boxing dołączy drużyna z Portoryko. Niedawno dostaliśmy oficjalne potwierdzenie – powiedział team menedżer „Husarii”, Jacek Szelągowski.

Generalny menedżer „Huraganu” Miguel Sosa poinformował, że spotkanie inaugurujące rozgrywki grupy B odbędzie się w połowie stycznia w San Juan.

Odkryta przez Krzysztofa Kolumba wyspa Portoryko leży pomiędzy Oceanem Atlantyckim na północy, a Morzem Karaibskim na południu. Jest państwem stowarzyszonym ze Stanami Zjednoczonymi.

- To oznacza, że są potrzebne wizy jak do Ameryki. To także sygnał dla zawodników trenujących w Husarii – trener Zbigniew Raubo na długo przed meczem w Portoryko, ze względu na procedury organizacyjne, będzie musiał wybrać 5 bokserów do składu. W tym kontekście ważny będzie występ w sobotnim meczu z Niemcami – mówi szef „Husarii” Jarosław Kołkowski.

Oprócz Puerto Rico Hurricanes, rywalami Rafako Hussars Poland w V sezonie ligi WSB będą zespoły Azerbaijan Baku Fires (finalista IV sezon), Kazakhstan Astana Arlans (zwycięzca III sezonu), Italia Thunder (zwycięzca II sezonu), Argentina Condors, USA Knockouts i kolejny debiutant Venezuela Caciques.

W składzie portorykańskim będą bokserzy mają już doświadczenie w WSB, np. Gerardo Miguel Bisbal (w poprzednim sezonie pokonał przed czasem Arkadiusza Toborka) i Jantony Ortiz Marcano walczyli w barwach Mexico Guerreros, a Anthony Chacon w USA Knockouts.

ELŻBIETA WÓJCIK: W MOIM ŻYCIU OD DAWNA LICZY SIĘ TYLKO RING

nagroda jeju

- Gratuluję. Best AIBA Youth Woman Boxer 2014 to wspaniałe wyróżnienie.
Elżbieta Wójcik: Dziękuję. Tak, to wielki zaszczyt i wielkie wyróżnienie. Czuję, że zapracowałam na to ciężkim sezonem, litrami przelanego potu na treningach i dziesiątkami zwycięstw na ringu. Taka nagroda dodaje motywacji. W przeszłości tytuł ten zdobyła między innymi Claressa Shields, mistrzyni olimpijska. Ale spokojnie. Nie można teraz popadać w euforię. W seniorskim boksie nic jeszcze nie osiągnęłam. Jak teraz usiądę na kanapie i będę delektować się tytułami i medalami juniorskimi, to do już więcej niczego nie dojdę.
Tomasz Różański (trener Elżbiety Wójcik): Dokładnie. Trzeba uważać, żeby woda sodowa nie uderzyła do głowy. Wracamy do Polski, nagroda ląduje na półce, a my razu wracamy do ciężkiego treningu. Nie ma taryfy ulgowej

- Ela Wójcik zdobyła w tym roku wszytko, co mogła zdobyć – Mistrzostwo Europy, Mistrzostwo Świata i złoty medal Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nankinie. Po takich sukcesach woda sodowa może uderzyć do głowy?
TR: Zawsze może. Widzieliśmy to w sporcie nie raz. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje słabości. Staram się wpajać moim zawodnikom zasady, które przydają się nie tylko na ringu ale i w życiu. Trenuję młodzież z różnych grup społecznych i wiem, że pokus jest wiele. Mam nadzieję, że skutecznie przestrzegam i chronię Elę przed tymi zagrożeniami, wśród których jest też zbyt wczesne uwierzenie we własną wielkość i doskonałość. Powtórzę to wyraźnie: teraz liczy się sala treningowa i ciężka bo bólu praca. Nie można chodzić z głową w chmurach. To co było piękne to już przeszłość. Przed nami czysta karta seniorska. Jeżeli marzymy, żeby zapisać ją sukcesami, trzeba zapomnieć o wynikach juniorskich i wywalczyć swoje z seniorami.

- Zaczynasz od zera?
EW: Praktycznie tak. Pewnie, że chciałabym szybko zaistnieć w boksie seniorskim i od razu zdobywać tytuły. Wierzę, ze przyjdzie taki czas. Ale teraz muszę podejść z pokorą do nowych wyzwań. Spodziewam się, że niektóre seniorki będą chciały dać mi niezłą lekcję. „To ta najlepsza juniorka świata? No to ja jej pokażę”. No to zobaczymy… (śmiech)

- Nie tak dawno dosyć krytycznie komentował pan postępowanie władz PZB. Dwa tygodnie temu aresztowano prezesa PZPS. Czy to jest tak, że we wszystkich związkach sportowych w Polsce są problemy, których nie da się rozwiązać? W jednym dochodzi do publicznych kłótni, w innym do aresztowania działaczy. Co jakiś czas mają miejsce próby rewolucyjnego obalenia starych układów? Jak pan teraz skomentuje sytuację w PZB.
TR: Powtórzę to, co już powiedziałem. Uważam, ze zmiany są potrzebne. Należy dopuścić do władz związków ludzi otwartych i chętnych do wprowadzania zmian, ludzi młodych i gotowych na ciężką pracę. Ale to nie znaczy, że wszystko co przez ostatnie lata robiono w PZB było złe. Żadna rewolucja nie jest dobra. Trzeba współpracować i krok po kroku wspólnie budować nową rzeczywistość. Jestem trenerem a nie politykiem. Kilka tygodni temu zrezygnowałem z prowadzenia kadry, powiedziałem kilka mocnych słów. Jeżeli ktoś poczuł się urażony moimi słowami, przepraszam. Jednak nie żałuję tej decyzji i dyskusji, którą sprowokowałem. Taki jestem i za to ludzie mnie cenią. Mówię wprost o tym, co leży mi na wątrobie, prosto w oczy, nie kręcę, nie kombinuję, nie kopię pod nikim dołków. Dla mnie teraz przyszedł czas powrotu do korzeni, do salki bokserskiej.

- Podczas Mistrzostw Świata Kobiet w Jeju miała miejsce dosyć nieprzyjemna historia. Polska zawodniczka Sandra Drabik została zdyskwalifikowana. Po zwycięstwie nad Chinką zapadłą decyzja o wyrzuceniu Polki z turnieju. Sandra obwinia za zaistniałą sytuację Polski Związek Bokserski. Jak Pan to skomentuje?
TR: To bardzo przykre, co spotkało Sandrę. To świetna zawodniczka, po cichu liczyłem na medal w jej wykonaniu, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Porażka przy „zielonym stoliku” boli chyba najmocniej. Długie tygodnie przygotowań poszły na marne. Współczuję jej, ale na razie trudno mi to komentować, bo nie znam szczegółów i stanowiska PZB. Jeśli poznamy winnych, powinni ponieść konsekwencje.

- Czy myśli pan o Igrzyskach Olimpijskich w Rio w 2016?
TR: Tak. Wierzę, że Ela Wójcik zdobędzie kwalifikację. Podobnie jak inni moi zawodnicy – Mateusz Polski, Radomir Obruśniak i Marcin Latocha. Czy z tym czy z innym trenerem kadry, wywalczą udział w Rio. Mają wygrywać, a nie oglądać się na boki czy zamieszanie wokół PZB. Liczy się tylko ring.

- Czy zgodzisz się z trenerem?
EW: Pewnie. W moim życiu już od dawna liczy się tylko ring.

- I nie masz czasu na nic innego?
EW: Staram się mieć. Tak sobie ten czas organizuję, żeby móc się uczyć, pójść ze znajomymi do kina czy z chłopakiem do restauracji. Ale boks to już nie tylko pasja, to moja praca i staram się ją wykonywać najlepiej jak potrafię.

- Kiedy poczułaś, że boks to twoja praca?
EW: Tak na poważnie, zdałam sobie z tego sprawę, po porażce z Claressą Shields na Mistrzostwach Świata w 2013. Można tę walkę zobaczyć na youtube. Shields, starsza ode mnie o rok, to wielka zawodniczka, mistrzyni olimpijska z Londynu. A jednak czułam, że byłam tylko minimalnie gorsza. Przegrałam na punkty, a ona wiele walk rozstrzygnęła wcześniej przed czasem. Nie tylko przetrwałam, ale stawił jej mocny opór. Powiedziałam sobie, skoro ona mogła zdobyć medal na igrzyskach, to dlaczego nie ja? To by ten ważny moment, w którym zdałam sobie sprawę czego tak na prawdę pragnę.

Rozmawiał: Nikodem Pałasz

JACKIEWICZ CHCE REWANŻU Z BRANCO. GWARANTUJE WYGRANĄ PRZEZ NOKAUT

jackiewicz

Rafał Jackiewicz nie odzyskał tytułu mistrza Europy, z którego zrezygnował pięć lat temu, by walczyć o mistrzostwo świata. Miał pecha. Z Gianlucą Bracno przegrał z powodu kontuzji.

Uderzeniami z prawej ręki Rafał Jackiewcz posyłał Gianlucę Branco na deski w trzeciej i czwartej rundzie walki, do której doszło we włoskiej Terracinie. O tym, z jakimi trudnościami wiąże się wyjazdowy pojedynek, mogliśmy sobie przypomnieć po pierwszym nokdaunie. Ofensywę Jackiewicza przerwał gong, kończący rundę… o piętnaście sekund za wcześnie. Można przypuszczać, że pięściarzowi gospodarzy ktoś starał się pomóc.

Prawdziwe nieszczęście 37-letniemu Jackiewiczowi, który po pięciu latach znów mógł sięgnąć po tytuł mistrza Europy, przytrafiło się jednak w szóstej rundzie.

– Branco ściągnął mnie w klinczu, dlatego ciężar ciała przeniosłem na lewą nogę. Miałem z nią duży problem podczas przygotowań. To stara kontuzja, ale nauczyłem się na tej nodze umiejętnie stawać, by nie było bólu. Niestety, w szóstej rundzie coś pstryknęło i było po wszystkim. Trener Robert Złotkowski podjął decyzję za mnie i przerwał walkę. Słusznie. Ja próbowałbym walczyć dalej, choć od tamtej pory musiałbym już tylko stać oparty o narożnik – relacjonuje Jackiewicz.

Wojownik swój dawny tytuł mistrza Europy próbował odzyskać już półtora roku temu, również we Włoszech. Wówczas szans nie dał mu Leonard Bundu. Sobotnia potyczka wyglądała zupełnie inaczej. Jackiewicz nie rzucał słów na wiatr, zapowiadając, że postawi na odważną walkę. Miał rację mówiąc, że 44-letni Branco jest do pokonania.

– Nie ukrywałem, że ze względu na kłopoty z kolanem oraz pachwiną do tej walki będę przygotowany tylko na siedemdziesiąt procent. Ale spokojnie mogłem pobić Branco. Jeszcze runda lub dwie i dałbym radę go palnąć. I niech nikt mi nie wmawia, że popełniłem wielki błąd, bo wcześniej zadebiutowałem w MMA. Rozmieniam się na drobne i walczę o mistrzostwo Europy? Śmieszne – komentuje pięściarz.

Zanim stoczy kolejną walkę w MMA na gali federacji KSW, chciałby dostać rewanż z Branco.

– Sądzę, że mógłby odbyć się w Polsce. Promotor Andrzej Wasilewski jest w stanie do niego doprowadzić. Gwarantuję, że Branco nie dotrwa do końca piątej rundy – zapowiada Jackiewicz.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

8. MŚ KOBIET PRZESZŁY DO HISTORII. PIĄTE ZŁOTO TAYLOR. NARODZINY NOWYCH GWIAZD

W południowokoreańskim Jeju City zakończyły się dzisiaj 8. Mistrzostwa Świata Kobiet w Boksie. Turniej miał swoją dramaturgię i nieoczekiwane zwroty akcji, obfitował w zacięte pojedynki i było w nim niemało niespodziewanych rozstrzygnięć.

Zawody wyraźnie wzmocniły pozycję dwóch mistrzyń olimpijskich – Katie Taylor (Irlandia, 60 kg) i Claressy Shields (USA, 75 kg), z których ta pierwsza z zawodów na zawody wytycza raczej niemożliwy do powtórzenia dla innych zawodniczek „złoty” szlak. Irlandka z Bray zdobyła piąty złoty medal Mistrzostw Świata, który w sumie był jej jedenastym złotym krążkiem w karierze, zdobytym w zawodach rangi mistrzowskiej (ma także w dorobku pięć złotych medali Mistrzostw Europy i złoto olimpijskie).

Oprócz wspomnianych super-gwiazd światowego sportu (ich sława sięga daleko poza pięściarski ring) na mistrzowskim firmamencie pojawiły się nowe „gwiazdeczki”, takie jak np. 23-letnia Bułgarka Stanimira Petrova (54 kg) i o dwa lata od niej starsza Panamka Atheyna Bylon (69 kg). Jeszcze przed tygodniem o sławie lokalnej, a od dzisiaj najlepsze zawodniczki na świecie w swoich kategoriach wagowych. Radość Bylor była przeogromna, tym bardziej, że jej złoto było drugim w historii panamskiego boksu medalem zdobytym na Mistrzostwach Świata. Jej rodacy czekali na to wydarzenie 40 lat, mając w odległej już pamięci brąz wywalczony w 1974 roku w Hawanie przez Rigoberto Garibaldiego.

nagroda jejuOstatni dzień Mistrzostw Świata zapisze się także w historii polskiego boksu. Tym razem nasze zawodniczki nie wywalczyły niestety medali, ale z Jeju City ze wspaniałym trofeum dla Najlepszej Młodzieżowej Pięściarki Świata 2014 roku (bez podziału na kategorie wagowe) wróci „złota” Elżbieta Wójcik. Rok temu tę zaszczytną nagrodę odebrała w Ałmatach Claressa Shields, m.in. za to, że w finale Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie pokonała Polkę. W Korei Ela i Claressa spotkały się ponownie przy okazji dekoracji medalistek i wręczania nagród AIBA. To dobry omen i oby poprowadził zawodniczkę z Karlina tę drogą sportową rozwoju, która idzie utytułowana Amerykanka.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 KG
Nazym Kazibay (Kazachstan) – Sarjubala Shamjetsabam (Indie) 3-0

51 KG
Marlen Esparza (USA) – Lisa Whiteside (Anglia) 2-1

54 KG
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Marzia Davide (Włochy) 2-0

57 KG
Zinaida Dobrynina (Rosja) – Nesty Petecio (Filipiny) 2-0

60 KG
Katie Taylor (Irlandia) – Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) 3-0

64 KG
Anastasia Belyakova (Rosja) – Sandy Ryan (Anglia) 3-0

69 KG
Atheyna Bylon (Panama) – Saadat Abdulayeva (Rosja) 2-1

75 KG
Claressa Shields (USA) – Li Qian (Chiny) 3-0

81 KG
Yang Xiaoli (Chiny) – Sweety Boora (Indie) 3-0

+81 KG
Zenfira Magamedaliyeva (Rosja) – Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) 3-0

KADROWICZE NADAWALI TON FINAŁOM PUCHARU POLSKI JUNIORÓW. NAGRODA DLA STASZEWSKIEGO

staszewski

W Nowym Dworze Mazowieckim zakończył się turniej o Puchar Polski Juniorów, w którym boksowali zawodnicy urodzeni w latach 1996-1997. Nagrodę dla najlepszego zawodnika zawodów otrzymał ćwierćfinalista tegorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii, Rafał Staszewski (Kontra Elbląg, wówczas 81 kg), który aktualnie występuje w limicie wagi średniej (75 kg).

Oprócz niego turniejowe karty rozgrywali inni reprezentanci Polski, m.in. nasz najlepszy zawodnik startujący w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Zagrzebiu, Maciej Żurakowski (Legia Warszawa, 91 kg), który tym razem zawędrował do wagi ciężkiej, pokonując w finale innego kolegę z kadry narodowej, Aleksandra Celejewskiego (Radomiak Radom)

W klasyfikacji klubowej pierwsze miejsce zajęła stołeczna Legia, przed NOSiR-em Nowy Dwór Mazowiecki i Cristalem Białystok.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [zwycięzcy na pierwszym miejscu]

49 KG
Jakub Słomiński (Wda Świecie) – Karol Łapawa (Sporty Walki Gostyń) 3-0

56 KG
Norbert Borzęcki (NOSiR Nowy Dwór Maz.) – Jarosław Dorociak (Berej Boxing Lublin) 3-0

60 KG
Mariusz Tobiasz (NOSiR Nowy Dwór Maz.) – Marcin Kozłowski (Ring Busko Zdrój) 3-0

64 KG
Eryk Giermak (Garda Chojna) – Piotr Piejek (Sparta Złotów) 3-0

69 KG
Dawid Ławicki (Boks Poznań) – Łukasz Zyguła (SAKO Gdańsk) 3-0

75 KG
Rafał Staszewski (Kontra Elbląg) – Konrad Kozłowski (Fight Club Koszalin) TKO 3

81 KG
Jakub Kasprzak (Boks Poznań) – Piotr Arnista (Tiger Łomża) 3-0

91 KG
Maciej Żurakowski (Legia Warszawa) – Aleksander Celejewski (Radomiak Radom) 3-0

+91 KG
Kamil Mroczkowski (Champion Chojnów) – Radosław Grabiec (Start Grudziądz) TKO 1

8. MŚ KOBIET: EUROPA I AZJA DOMINUJĄ. SZANSE NA ZŁOTO DLA ZAWODNICZEK Z 12 KRAJÓW

Już tylko jedna sesja walk pozostała do zakończenia 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, którymi ekscytujemy się od ubiegłej niedzieli. Dzisiejsze walki półfinałowe pokazały, że mimo dość ugruntowanej światowej czołówki zdarzają się ogromne niespodzianki. Nie wiem kto przed zawodami stawiał, że w finale wystąpią 22-letnia Nesty Petecio (57 kg) z Filipin, czy 25-letnia Panamka Atheyna Bylon (69 kg), o których niewiele wiedzieliśmy jeszcze tydzień temu.

Półfinały miały zresztą kilka innych bohaterek, jak choćby 23-letnią Stanimirę Petrovą z Bułgarii, czy o cztery lata od niej starszą Yanę Alexeyevną z Azerbejdżanu. Pierwsza pokonała niejednogłośnie na punkty  Elenę Savelevą z Rosji, zaś druga w takim samym stosunku (2-1) wygrała z Francuzką Estelle Mossely. Aż dziesięć walk półfinałowych (czyli połowa) zakończyła się właśnie werdyktami niejednogłośnymi, co niestety nie zawsze świadczyło o wyrównanych walkach.

O złote medale powalczy jutro 10 Europejek, 7 Azjatek oraz 3 pięściarki z Ameryki Północnej. Jeśli chodzi o poszczególne reprezentacje, to w gronie tym najwięcej będzie Rosjanek – cztery. Oprócz nich do walk o złote medale staną po dwie zawodniczki z Anglii, Chin, Indii, Kazachstanu, USA oraz po jednej z Azerbejdżanu, Bułgarii, Filipin, Irlandii, Panamy i Włoch.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH

48 KG
Sarjubala Shamjetsabam (Indie) – Chuthamat Raksat (Tajlandia) 2-0
Nazym Kazibay (Kazachstan) – Madoka Wada (Japonia) 2-0

51 KG
Lisa Whiteside (Anglia) – Terry Gordini (Włochy) 3-0
Marlen Esparza (USA) – Cleila Costa (Brazylia) 3-0

54 KG
Marzia Davide (Włochy) – Ayse Tas (Turcja) 3-0
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Elena Saveleva (Rosja) 2-1

57 KG
Nesty Petecio (Filipiny) – Tiara Brown (USA) 3-0
Zinaida Dobrynina (Rosja) – Alessia Mesiano (Włochy) 2-1

60 KG
Katie Taylor (Irlandia) – Yin Junhua (Chiny) TKO 4
Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) – Estelle Mosselly (Francja) 2-1

64 KG
Anastasia Belyakova (Rosja) – Shim Hee-Jung (Korea Południowa) 3-0
Sandy Ryan (Anglia) – Supaporn Srisondee (Tajlandia) 3-0

69 KG
Atheyna Bylon (Panama) – Elena Vystropova (Azerbejdżan) 2-1
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Erika Guerrier (Francja) 2-0

75 KG
Li Qian (Chiny) – Nouchka Fontijn (Holandia) 2-0
Claressa Shields (USA) – Ariane Fortin (Kanada) 3-0

81 KG
Sweety Boora (Indie) – Anastasia Chernokolenko (Ukraina) 3-0
Yang Xiaoli (Chiny) – Elif Guneri (Turcja) 3-0

+81 KG
Zenfira Magamedaliyeva (Rosja) – Wang Shijin (Chiny) 2-1
Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) – Emine Bozduman (Turcja) 2-1

ROBERT ŚWIERZBIŃSKI PRZEGRAŁ W WALCE WIECZORU GALI W BIAŁYMSTOKU

wschodzacy

Po kilku słabszych walkach na początku, ta ostatnia zrekompensowała wcześniejszą nudę kibicom oglądającym galę w Białymstoku. W głównym punkcie programu w potyczce o wakujący tytuł mistrza świata federacji WBF wagi średniej spotkali się Robert Świerzbiński (14-4, 3 KO) oraz Patrick Mendy (16-8-1, 1 KO). To Polak wywierał presję, natomiast Anglik „z luzu” i defensywy skutecznie go kontrował. Te dwa różne style idealnie do siebie pasowały i obaj stworzyli ciekawe przedstawienie. Robert przeżywał ciężkie chwile w piątym starciu, jednak powrócił bardzo dobrym szóstym, trafiając kilka razy bezpośrednim prawym. Walka była wyrównana, lecz niestety bardziej doświadczony w takich bojach Mendy lepiej wytrzymał trudy tego boju kondycyjnie i w ostatnich minutach zyskał nieznaczną przewagę. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 118:112, 117:111 i 118:112 – wszyscy na korzyść gościa z Wielkiej Brytanii.

Bez większych problemów Michał Starbała (11-0, 3 KO) rozpoczął drugą dziesiątkę zawodowych zwycięstw, odprawiając przed momentem słabego Martinsa Kukulsa (9-43, 6 KO). Łotysz praktycznie od pierwszej sekundy skoncentrował się wyłącznie na głębokiej defensywie. Schował się szczelnie za podwójną gardą, więc Polakowi nie pozostało nic innego niż obijanie jego tułowia. W pierwszej rundzie nie przyniosło to jeszcze efektu, lecz w połowie drugiej po prawym haku w okolice żeber Kukulis przyklęknął. Po liczeniu do ośmiu Starbała tym razem prawym sierpem na głowę doprowadził oponenta do drugiego nokdaunu. Michał poszedł za ciosem, doskoczył do przeciwnika i po serii kilku uderzeń po raz trzeci wywrócił go na matę, a sędzia bez zbędnego liczenia zastopował dalszą potyczkę.

Włodzimierz Letr (4-3, 2 KO) pokonał po trudnym boju Igora Filipienkę (4-19-2, 1 KO). Pierwsze dwie rundy były prowadzone w słabym tempie, co było na rękę Polakowi. W trzeciej wyższy o głowę Ukrainiec zaczął w końcu śmielej atakować i od razu pojawiły się problemy. W czwartej dostał od arbitra ostrzeżenie za ściąganie w dół, na co Letr żalił się niemal cały czas. Ale momentami przyklękiwał tak naprawdę bez powodu i za karę ringowy policzył go do ośmiu w piątej odsłonie. To rozwścieczyło Włodzimierza i ten za moment idealnie wstrzelił się kontrą lewym sierpowym, posyłając rywala na deski. Ostatnie trzy minuty należały do Filipienki, lecz na odrobienie strat zabrakło już czasu. Co prawda Leszek Jankowiak trochę nieoczekiwanie wytypował jego zwycięstwo 57:58, lecz dwaj pozostali sędziowie opowiedzieli się za Letrem – 58:55 i 58:56.

Krzysztof Rogowski (9-10, 4 KO) pokazał się z dobrej strony, odprawiając szybko Andrieja Nurczyńskiego (8-8, 6 KO). Po pierwszej, spokojnej rundzie, na początku drugiej „Roguś” wystrzelił prawym sierpowym, za moment poprawił obszernym lewym i rywal znalazł się w poważnych tarapatach. Wydawało się, że dzięki klinczowaniu przetrwał najgorsze, jednak dwadzieścia sekund przed gongiem Krzysiek trafił znów bardzo mocnym prawym sierpowym i choć Białorusin z trudem ustał, to z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.

Tomasz Mazur (1-0-1, 1 KO) tylko zremisował z Dmitrijsem Ovsjannikovsem (1-1-1). Polak wyglądał na tle rywala dużo lepiej od strony technicznej, jednak oddał mu inicjatywę, boksował „na wstecznym” i poza dobrą pierwszą rundą, w trzech pozostałych zdecydowanie zawodził. Tak oto po ostatnim gongu spotkał go spory zawód – jeden sędzia punktował nawet jego porażkę 37:39, na szczęście dwa pozostali wskazali na remis – 39:39 i 38:38.

Wcześniej Sylwester Walczak (4-15-2) zremisował z Dzianisem Makarem (4-25-2, 3 KO). Pierwsze minuty należały do Polaka, jednak w ostatnich sekundach padł po lewym sierpowym rywala i kto wie, czy przetrwałby gdyby pojedynek trwał pół minuty dłużej. A tak po czterech rundach sędziowie punktowali 38:37, 37:38 i 38:38.

źródło: bokser.org

swierzbinski_mendy

„WOJOWNIK” PRZEGRYWA Z KONTUZJĄ W 6. STARCIU WALKI O PAS EBU

Branco

Pechowo zakończyła się dla Rafała Jackiewicza (46-12-2, 21 KO) walka o zawodowe mistrzostwo Europy z Gianlucą Branco (48-3-1, 23 KO). „Wojownik” pokazał ogromne serce i determinację, jednak odnowiona kontuzja kolana zmusiła go do rezygnacji po szóstej rundzie.

Włoch od pierwszego gongu starał się szachować naszego reprezentanta szybkim lewym prostym. Jackiewicz przyspieszył w końcówce, jednak jego rywal spokojnie wyłapał wszystkie ciosy na rękawice. Druga runda była wyraźnie lepsza w wykonaniu „Wojownika” – nasz pięściarz podkręcił tempo, zaryzykował i był skuteczniejszy na przestrzeni tych trzech minut. W trzeciej rundzie już na wstępie Jackiewicz trafił czysto prawym sierpowym, jednak na rywalu ten cios nie zrobił wrażenia i Włoch konsekwentnie próbował wybić Polaka z rytmu lewym prostym. W drugiej minucie ogromna niespodzianka – bezpośredni prawy Polaka i Włoch zapoznał się z deskami! Rafał ruszył do zmasowanego ataku i poszedł na wojnę, jednak nie zdołał skończyć naruszonego oponenta. Co najdziwniejsze, runda skończyła się 20 sekund wcześniej…

Branco za wszelką cenę chciał się odgryźć za sytuację z rundy poprzedniej i z wielkim impetem ruszył na Polaka. Zepchnął go defensywy i był bliski zapisania rundy na swoje konto, jednak równo z gongiem Jackiewicz wystrzelił prawym sierpem i mieliśmy drugie liczenie! W piątej odsłonie 44-letni pięściarz zaczął boksować rozsądniej i mimo tego, że Jackiewicz kilkakrotnie trafił, to na terenie rywala ta runda nie mogła zostać zapisana na jego konto. Po kolejnym gongu Polak dalej próbował przełamać rywala i wstrząsnął nim w pierwszej minucie. Lokalny faworyt nie chciał się poddać i podjął wymianę. W jednej z akcji Rafał upadł na deski, co miało być początkiem końca. Liczenia nie było, jednak Polak wstał z wyraźnym grymasem na twarzy, ponieważ odnowiła się jego kontuzja kolana. Jak na „Wojownika” przystało przetrwał do końcowego gongu, jednak w narożniku wraz z trenerem Złotkowskim podjął decyzję o przerwaniu pojedynku.

źródło: Adam Jarecki/bokser.org

Branco1

8. MŚ KOBIET: POZNALIŚMY MEDALISTKI Z 21 KRAJÓW ŚWIATA

jeju_logo

Wprawdzie nie ma nas na dziennikarskich warsztatach podczas 8. Mistrzostw Świata Seniorek w Boksie, ale ciąży na nas niepisany obowiązek informowania Czytelników o przebiegu tych zawodów, bo inne polskie media zabierają się do „promowania” boksu olimpijskiego tylko przy okazji  poza ringowych skandali. Tymczasem w Jeju City, mimo trudnych chwil naszej ekipy, nadal trwa turniej mistrzowski, co więcej wczoraj wyłoniono 40 medalistek tych zawodów.

Na podium staną przedstawicielki 21 państw: pięć Rosjanek, cztery Chinki, po trzy zawodniczki z Turcji, USA i Włoch, po dwie z Anglii, Azerbejdżanu, Francji, Indii, Kazachstanu i Tajlandii oraz po jednej reprezentantce Brazylii, Bułgarii, Filipin, Holandii, Irlandii, Japonii, Kanady, Korei Południowej, Panamy i Ukrainy.

Do strefy medalowej nie weszło kilka znanych zawodniczek, w tym tegoroczne mistrzynie Europy – Steluta Duta (Rumunia, 48 kg) i Stoyka Petrova (Bułgaria, 51 kg). Niestety nie doszło do oczekiwanej od dwóch lat walki rewanżowej pomiędzy finalistkami ostatnich Igrzysk Olimpijskich – Irlandki Katie Taylor (60 kg) i Sofii Ochigavy. Tym razem na przeszkodzie stanęła kontuzja Rosjanki. Bez medalu do kraju wróci obrończyni złotego medalu Mistrzostw Świata, Ukrainka Maria Badulina-Bova (69 kg), oraz wicemistrzynie Europy z Bukaresztu Sayana Sagatayeva (Rosja, 51 kg) i Flavia Severin (Włochy, +81 kg). Znakomita Włoszka Marzia Davide (54 kg) zrobiła to samo co kilka dni wcześniej Sandra Drabik, czyli pewnie pokonała Chinkę Gao Jinyan. Z kolei trwa nadal marsz w górę turniejowej drabinki mistrzyni świata Tiary Brown (USA, 57 kg), ciągniętej „za uszy” przez sędziów od pierwszej walki z Anetą Rygielską. Doszliśmy więc do tematu sędziowania, którego jakość oględnie mówiąc w ćwierćfinałach „kulała”, o czym świadczą relacje prasowe i wypowiedzi członków różnych ekip.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

48 KG
Sarjubala Shamjetsabam (Indie) – Beatrix Sugoro (Indonezja) 3-0
Chuthamat Raksat (Tajlandia) – Meng-Chieh Ping (Tajwan) 2-1
Madoka Wada (Japonia) – Zoya Isayeva (Rosja) 3-0
Nazym Kazibay (Kazachstan) – Steluta Duta (Rumunia) 3-0

51 KG
Lisa Whiteside (Anglia) – Mandy Bujold (Kanada) 2-0
Terry Gordini (Włochy) – Stoyka Petrova (Bułgaria) 3-0
Marlen Esparza (USA) – Elif Nur Coskun (Turcja) 2-0
Cleila Costa (Brazylia) – Sayana Sagatayeva (Rosja) 2-1

54 KG
Marzia Davide (Włochy) – Gao Jinyan (Chiny) 3-0
Ayse Tas     (Turcja) – Anna Alimardanova (Azerbejdżan) 3-0
Stanimira Petrova (Bułgaria) – Marine Rostand (Francja) 2-0
Elena Saveleva (Rosja) – Dina Zholaman (Kazachstan) 3-0

57 KG
Nesty Petecio (Filipiny) – Lu Qiong (Chiny) 3-0
Tiara Brown (USA) – Wen-Ling Chen (Tajwan) 2-1
Alessia Mesiano (Włochy) – Lacrimioara Perijoc (Rumunia) 2-1
Zinaida Dobrynina (Rosja) – Oh Yeon-Ji (Korea Południowa) 2-1

60 KG
Katie Taylor (Irlandia) – Sofia Ochigava (Rosja) WO.
Yin Junhua (Chiny) – Denitsa Eliseyeva (Bułgaria) 2-0
Estelle Mosselly (Francja) – Kinga Siwa (Polska) 2-0
Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) – Shelley Watts (Australia) 3-0

64 KG
Anastasia Belyakova (Rosja) – Ramilal Pavitra (Indie) 3-0
Shim Hee-Jung (Korea Południowa) – Vaida Valskyte (Litwa) 3-0
Sandy Ryan (Anglia) – Simona Sitar (Rumunia) 3-0
Supaporn Srisondee (Tajlandia) – Martina Schmoranzova CZE 2-1

69 KG
Elena Vystropova (Azerbejdżan) – Danyelle Wolf (USA) 2-1
Atheyna Bylon (Panama) – Gulizar Kara (Turcja) 3-0
Saadat Abdulayeva (Rosja) – Maria Badulina-Bova (Ukraina) 2-0
Erika Guerrier (Francja) – Dou Dan (Chiny) TKOI 1

75 KG
Nouchka Fontijn (Holandia) – Khadija Mardi (Maroko) 3-0
Li Qian (Chiny) – Katerina Shambir (Ukraina) 3-0
Claressa Shields (USA) – Yaroslava Yakushina (Rosja) 3-0
Ariane Fortin (Kanada) – Timea Nagy (Węgry) 3-0

81 KG
Sweety Boora (Indie) – Anamarija Marsic (Chorwacja) 2-0
Anastasia Chernokolenko (Ukraina) – Heidi Henriksen (USA) 3-0
Yang Xiaoli (Chiny) – Svetlana Kosova (Rosja) 3-0
Elif Guneri (Turcja) – Petra Szatmari (Węgry) 3-0

+81 KG
Zenfira Magamedaliyeva (Rosja) – Kavita (Indie) 3-0
Wang Shijin (Chiny) – Flavia Severin (Włochy) 3-0
Emine Bozduman (Turcja) – Krystal Dixon (USA) 3-0
Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) – Danijela Vernic (Chorwacja) 3-0

MAGDALENA MOTYCZKO WSPOMINA PIERWSZE MISTRZOSTWA ŚWIATA KOBIET W BOKSIE

scranton

Boks kobiet swoimi korzeniami sięga roku …1902! Właśnie 112 lat temu, w Atenach odbyła się pierwsza w historii, pokazowa walka. Mimo to w wielu krajach przez całe ubiegłe stulecie boks w wydaniu pań był sportem prawnie zabronionym. W naszym kraju geneza rywalizacji pań o tytuły amatorskich mistrzyń Polski sięga roku 2001, kiedy to w Tarnowie odbył się pierwszy w dziejach naszego boksu turniej mistrzowski. Wcześniej dokonały tego m.in. Federacja Boksu Szwecji, która usankcjonowała walki kobiet w 1988 roku, zaś w Wielkiej Brytanii pierwsze oficjalne pojedynki odbyły się w 1997 roku.

W 1999 roku odbył się pierwszy turniej o Puchar Europy a dwa lata później (2001) pierwsze Mistrzostwa Świata w Scranton (Pennsylvania) w USA . W tych historycznych zawodach udział wzięło 125 zawodniczek z 30 krajów, w tym trzy reprezentantki Polski: Magdalena Kozłowska (48 kg), Kinga Nowakowska (52 kg) oraz Cecylia Pudlicka (57 kg). Pierwszą z wymienionych, którą możemy nadal oglądać na bokserskim ringu, ale już nie z rękawicami na rękach (jest sędzią bokserskim), poprosiliśmy o to, by podzieliła się z Czytelnikami swoimi wspomnieniami z tych pionierskich czasów. Zapraszamy do lektury…

Magdalena Motyczko (Kozłowska)
PIERWSZE MISTRZOSTWA ŚWIATA ODBYŁY SIĘ W SCRANTON

Dla wszystkich nas było to niepowtarzalne przeżycie, bo po raz pierwszy miałyśmy okazję wystartować na tak wielkiej imprezie sportowej na arenie międzynarodowej.  Do tej pory jedyną okazją do zdobywania doświadczenia były zawody rozgrywane w Polsce oraz turnieje zagraniczne. Wszystkie trenowałyśmy bardzo ciężko. Pamiętam, że nie były to tylko treningi na zgrupowaniach, czy w klubie bokserskim Wda Świecie. Mój trener, Leszek Piotrowski, prowadził dla mnie dodatkowe treningi po dwa każdego dnia – włączając niedzielę – na siłowni, której wówczas był właścicielem. Poświęcał mi każdą wolną chwilę.
20141121_162324
Wyjazd na pierwsze Mistrzostwa Świata to nie tylko przygotowania sportowe ale i organizacyjne. Pamiętam także, że nie tak łatwo było zdobyć pieniądze na wyjazd (boks kobiet dopiero raczkował) i rodzice oraz trener szukali sponsorów, by móc polecieć do Stanów. Z Polskiego Związku Bokserskiego otrzymałyśmy dresy reprezentacji Polski i wielką biało czerwoną torbę z napisem „Polska” (do tej pory i dres i torbę przechowuję). Torba była tak duża, że sama mogłam się do nie spakować…
20141121_161747
Na wyjazd trzeba było również załatwić wizy i oczywiście udało się. Pamiętam, że do Stanów polecieliśmy we czwórkę: Cecylia, Kinga, trener Piotrowski oraz przedstawiciel PZB – Zdzisław Nowak. Nie było mowy o rehabilitancie lub psychologu – jak już wspominałam raczkowaliśmy. Dla wszystkich lot do USA wiązał się z wieloma emocjami. Zwłaszcza dla mnie lot do Nowego Yorku był  pierwszym ale emocje były tym większe że do Stanów lecieliśmy zaledwie kilka tygodni po zamachu na World Trade Center, tj. 24 listopada z Warszawy. Niezapomnianym widokiem jest Nowy York nocą widziany z okna samolotu podchodzącego do lądowania.
20141121_161506
W Nowym Yorku zaopiekował się nami kuzyn trenera Piotrowskiego z prawdziwą polską gościnnością. Żałuję tylko, że musiałyśmy trzymać wagę i w rozmaitości jedzenia nam pozostał kurczak gotowany na parze. Znaleźliśmy też trochę czasu na zwiedzanie oraz odwiedzenie Polonii a także braliśmy udział we mszy świętej, gdzie byliśmy honorowymi gośćmi. Spotkałyśmy również pierwszego trenera Andrzeja Gołoty.
20141121_161641
Parę dni później pojechaliśmy do Scranton, znacznie mniejszej miejscowości niż Nowy York. Mistrzostwa odbywały się w hali sportowej jednej ze szkół.  W losowaniu ciężko było mówić o szczęściu, bo wszystkie zawodniczki były nowicjuszkami Mistrzostw Świata. Niestety żadnej z nas nie udało się przejść dalej w kwalifikacjach. Cecylia i Kinga odpadły w 1/8 finału a ja w przegrałam w ćwierćfinale z Kanadyjką Jamie Behl w 2 rundzie przez RSC – przez przewagę punktową. Pamiętam, że tam po raz pierwszy spotkałam się z tak wysokimi wynikami walk, gdzie punktacja sięgała 30-40 punktów. Emocje związane z walką były tak wielkie, że zapomniałam wymienić się z zawodniczką z Kanady pamiątkami i do dziś na mojej półce w domu po 13 latach stoi maskotka goryla boksera.
20141121_161437
Wspominając wyjazd do Stanów wiem, że nie tylko dla zawodniczek ale i trenerów było to może zbyt szybki krok, ale był pierwszym w kierunku sukcesów jakie osiągają nasze koleżanki obecnie.

Gdynia, dnia 21 listopada 2014 roku

1 Mistrzostwa Świata Seniorek, Scranton, USA [27 listopada - 2 grudnia 2001]

Reprezentantki Polski: [48 kg] Magdalena Kozłowska (Wda Świecie, miejsce 5-8), [54 kg] Kinga Nowakowska (Olimpia Poznań, 5-8), [57 kg] Cecylia Pudlicka (Polonia Leszno, 9-16).

WYNIKI WALK

[48 kg] Magdalena Kozłowska
- Jamie Behl (Kanada) P rsc 2/pkt

[54 kg] Kinga Nowakowska
+ Yadav Sushma Kumari (Indie) W pkt 13:8
- Audrey Garcia (Francja) P pkt 4:17

[57 kg] Cecylia Pudlicka
- Jeannine Garside (Kanada) P pkt 3:16

8. MŚ KOBIET: NIEPOKONANA SANDRA DRABIK

sandra01

To, co spotkało Sandrę Drabik podczas 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie było doznaniem o wiele bardziej bolesnym niż ringowa porażka. Źle się dzieje gdy o wyniku sportowym decydują ustalenia, które zapadają przy „zielonym stoliku”, gdy przegrany zamiast pogodzić się z własną słabością, szuka pomocy w regulaminie, by w ten sposób dochodzić „sprawiedliwości”.

Chinka Gao Jinyan bezdyskusyjnie przegrała eliminacyjny pojedynek z Sandrą Drabik i na tym powinien zakończyć się jej start w Mistrzostwach Świata. Dlatego tak wielkim zaskoczeniem dla nas, obserwujących z oddali ten turniej, była informacja, że to nie Polka a jej rywalka zaboksuje w kolejnej rundzie. Było to jawne złamanie regulaminu zawodów AOB, który jasno mówi o tym, że wyniku walki nie można zmienić, a protokół pojedynku nr 93 pomiędzy Drabik i Jinyan, który każdy może sobie wygenerować na stronie internetowej AIBA nawet dzisiaj przypomina, która zawodniczka wygrała tamten bój.

„Zabili go i uciekł”… Chinka w cudowny sposób wróciła do gry i pokonała Białorusinkę Galinę Bruyevich, awansując do ćwierćfinału, gdzie kolejnej lekcji boksu udzieliła jej doskonała Włoszka Marzia Davide. Co by się jednak stało gdyby Gao zdobyła złoty medal? To, że pozwolono jej walczyć było jawnym nadużyciem idei sportowej rywalizacji…

Ale niestety nic nie dzieje się bez przyczyny, bo do wspomnianego kuriozum nie doszłoby gdyby organizatorzy otrzymaliby deklarację dot. rezygnacji Sandry Drabik ze startów w zawodach w innych sportach walki niż boks. Przypominamy, że Sandra jest aktualną mistrzynią świata WAKO i najlepszą zawodniczką tamtych zawodów (Sao Paulo, październik 2013) w kick-boxingu (formuła low-kick), więc na mocy regulaminu technicznego AOB, musiał być dostarczony do AIBA stosowny dokument jej dotyczący. Kto wspomniany dokument miał wysłać do AIBA? Wiele wskazuje na to, że należało to do obowiązków Polskiego Związku Bokserskiego, który dokonywał zgłoszenia naszej kadry na 8. Mistrzostwa Świata w Jeju City.

Dlatego czekamy więc na oficjalne stanowisko naszej bokserskiej centrali (w Korei Południowej są obecni przecież prezes Zbigniew Górski i jeden z wiceprezesów Adam Kusior), bo nieuczciwym byłoby pozostawić tę kompromitację bez odpowiedniego komentarza i bez wskazania winnych. Dziwi nas także brak informacji ze strony AIBA, która „potajemnie” wykluczyła z turnieju jedną z faworytek nie informując w formie prasowej nikogo o swojej decyzji. Czyżby wiedziano, że dopuszczając Chinkę do dalszych walk, organizatorzy łamią własny regulamin? I jeszcze jedna sprawa. Dlaczego w ogóle Sandra została oficjalnie dopuszczona do pierwszej walki, skoro były podstawy prawne, by wykluczyć ją z zawodów? Wiele pytań ale jak na razie żadnej odpowiedzi.

Działając w imieniu oraz interesie sportowców, trenerów i kibiców polskiego boksu prosimy o wyjaśnienie tej kompromitującej sprawy. Sandrze przekazujemy wyrazy dziennikarskiego i kibicowskiego wsparcia, wierząc, że niebawem będzie mogła udowodnić w ringu jak wielką szkodą dla polskiego sportu było jej wykluczenie z zawodów o 8. Mistrzostw Świata.     

8. MŚ KOBIET: NIEZŁOMNA KINGA SIWA NIE ZDOBĘDZIE MEDALU W JEJU CITY

jeju_ekipa

Ćwierćfinałową porażką Kingi Siwej (60 kg) z 22-letnią Francuzką Estelle Mossely zakończyły start w 8. Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie podopieczne trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka. Tegorocznej brązowej medalistce Mistrzostw Europy z Bukaresztu, na co dzień reprezentującej barwy SAKO Gdańsk, naprawdę niewiele zabrakło, by cieszyć się w Jeju City z kolejnego międzynarodowego krążka.

Kinga rozpoczęła planowo lewym prostym, który był kluczem do jej dotychczasowych zwycięstw. Spokojnie podążała za – jak zwykle – świetnie poruszającą się w ringu Francuzką. Od pierwszych akcji widać było jednak, że Mossely odrobiła lekcję ze stylu boksowania Polki, starając sie wytrącić jej atut walki dystansowej. Pomagało jej w tym wielkie – mimo stosunkowo młodego wieku – doświadczenie oraz bardzo dobra technika. I to właśnie wyszkolenie techniczne Francuzki w dużej mierze przechyliło w tej walce szalę zwycięstwa na jej korzyść. Przy wyrównanym przez 4 rundy boju ataki Estelle były po prostu bardziej wyraziste a w jej boksie można było zauważyć spokój i pewność siebie. Niemniej nie miała w ringu łatwego zadania, bo Kinga starała się wywierać na niej presję przez akcje ofensywne i odpowiadała na niemal każdy atak Francuzki.

Nasza zawodniczka w każdej z rund miała bardzo dobre momenty (świetne wejścia każde ze starć), czysto trafiając rywalkę, ale i też chwile chaotycznego, niedokładnego boksu, ale przez pełen dystans to ona dyktowała tempo akcjom. Jeśli czegoś zabrakło nam w tej bokserskiej układance Kingi, to ciosów bitych na dół, które mogły osłabić odporność Mossely i wyeliminować atuty szybkości oraz pewności siebie. Uczciwie należy dodać, że gdańszczanka trafiła dzisiaj na przeciwniczkę znakomicie przygotowaną do walki, która oprócz walorów czysto bokserskich zaprezentowała ringowy spokój oraz inteligencję. Znakomite przygotowanie fizyczne pozwoliło jej w ostatnim starciu obronić nieznaczną przewagę i wygrać z naszą mistrzynią niejednogłośnie na punkty.

Kinga Siwa była niestety ostatnią polską zawodniczką w turnieju, który nie poprawi nam tym razem medalowej statystyki. Paradoksalnie – mimo znakomitego przygotowania i naprawdę dobrych walk – Biało-Czerwone nie przywiozą tym razem do kraju żadnego medalu. Cztery z nich (Ewelina Wicherska, Aneta Rygielska, Kinga Siwa oraz Lidia Fidura) przegrały swoje walki w ringu ze złotymi medalistkami Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata i Europy, zaś piąta (Sandra Drabik) została wyeliminowana przy „zielonym stoliku”, będąc niedopuszczona przez organizatorów do walki, której stawką był ćwierćfinał. I na wyjaśnienie przez polską ekipę tej ostatniej bardzo smutnej (szczególnie dla zawodniczki i trenera) okoliczności chcielibyśmy doczekać się jak najszybciej.

8. MŚ KOBIET: ŚWIETNY POJEDYNEK I …PORAŻKA LIDII FIDURY Z MISTRZYNIĄ OLIMPIJSKĄ

DSC07115

To był jeden z najważniejszych pojedynków w karierze najlepszej od lat polskiej „średniej”, Lidii Fidury (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg). Reprezentantka Polski w swoim drugim pojedynku w 8. Mistrzostwach Świata Seniorek, które od niedzieli odbywają się w południowokoreańskim Jeju City, skrzyżowała rękawice z mistrzynią olimpijską z Londynu (2012), Claressą Shields.

Podopieczna trenera Pawła Pasiaka wiedziała, że zwycięstwo w rywalizacji z Amerykanką może jej przynieść jedynie skuteczny, ofensywny boks, którym miała wytrącić z rąk Shields jej ofensywne argumenty. Lidia zaczęła bardzo mocno i na wskroś ofensywnie, czym na pewno zrobiła wrażenie na swojej rywalce, która ani przez moment nie pozostawała dłużna zawodniczce z Gliwic. Oglądaliśmy zatem bardzo efektowny fragment walki, lecz mimo to wszyscy sędziowie starcie zapisali złotej medalistce olimpijskiej. Podobnie było w drugiej rundzie, w której napór Polki może nieco osłabł i momentami zawodziła obrona, ale nadal prezentowała ona dobrą dyspozycję. W 3. 4. odsłonie obraz walki nie zmienił się. Lidia atakowała, wkładając w każdą swoją akcję serce i maksimum ambicji. Niestety na swoje atuty zwróciła dopiero w ostatniej rundzie i to tylko sędzinie z Algierii, która zapisała ten fragment walki na korzyść Fidury. Końcowy werdykt (dwa razy 40-36 i raz 39-37) nie oddaje zapewne w pełni tego, co się działo w ringu, choć trudno polemizować ze zwycięstwem faworytki.

Zawodniczka z Gliwic potwierdziła w ringu, że mimo porażki z Claressą Shields jest pięściarką wysokiej, międzynarodowej klasy i przy nieco lepszym przygotowaniu do zawodów stać ją na pewno na sukcesy. Dodajmy, że w kolejnej rundzie rywalką Amerykanki będzie Rosjanka Yaroslava Yakushina, która pokonała obrończynię tytułu mistrzyni świata, Angielkę Savannah Marshall.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: MISTRZYNI OLIMPIJSKA TEŻ MA SŁABE STRONY. LIDIA MUSI ZAATAKOWAĆ

ela_trener

- Lidia musi się nastawić na totalną ringową wojnę z Claressą Shields – mówi trener Tomasz Różański, którego wychowanka, Elżbieta Wójcik rywalizowała z Amerykanką w finale Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie, przegrywając ostatecznie niejednogłośnie na punkty.

- Jeśli Polka cofnie się choćby o centymetr, rywalka to wykorzysta. Lidia musi znaleźć sposób na zdobycie przestrzeni, a to na tym poziomie zdobywa się tylko atakiem. Mistrzyni olimpijska także ma słabe strony, głównie w obronie, np. przyjmowanie ciosów przeciwnych, bitych bezpośrednio. Ela tylko dwa razy instynktownie złapała Amerykankę na bezpośrednie prawe ale ona boksuje z odwrotnej pozycji – zauważył szkoleniowiec z Karlina, który aktualnie przebywa w Wilnie.
litwa_obóz
Trenerzy Tomasz Różański i Walery Korniłow, Elżbieta Wójcik oraz zawodnicy klubu KSW Róża Karlino z Mateuszem Polskim, Marcinem Latochą, Radomirem Obruśniakiem i Pawłem Stępniem (nowy nabytek klubu) włącznie, trenują i sparują ośrodku przygotowań olimpijskich z litewskimi kadrowiczami, m.in. z Evaldasem Petrauskasem i nowym nabytkiem „Husarii” Edgarasem Skurdelisem. To początek dłuższej współpracy, gdyż Litwini już teraz zapowiedzieli swój przyjazd w styczniu do Karlina.

- Mateusz Polski świetnie radzi sobie z Petruskasem i Skurdelisem, z kolei Marcin Latocha wylewa siódme poty, by nawiązywać równą walkę z tym pierwszym. Celem nadrzędnym naszych treningów jest optymalne przygotowanie chłopaków do meczu międzypaństwowego z Niemcami, który za nieco ponad tydzień odbędzie się w Karlinie. Ela miała dzisiaj sparingi z czterema Litwinami z roczników 1996-97, ważących 60-64 kg, po rundzie z każdym. W ringu nie było „zmiłuj się” i też trochę oberwała, ale generalnie dawała sobie świetnie radę i oboje jesteśmy z tej próby zadowoleni – dodał trener Różański, który w sobotę wylatuje do Jeju City, by towarzyszyć najlepszej w tym roku młodzieżowej zawodniczce świata, która odbierać będzie specjalną nagrodę AIBA.

- Otrzymałem już od światowej federacji specjalne zaproszenie i bilet do Korei Południowej. Traktuje to jako wyraz szacunku i uznania dla mojej wieloletniej pracy z Elą – zakończył były szkoleniowiec młodzieżowej kadry narodowej kobiet i reprezentacji seniorów.

8. MŚ KOBIET: KINGA SIWA WYGRAŁA Z TAJKĄ I JEST O KROK OD MEDALU

ewelina_kinga

Dość trudną przeprawę w drugiej turniejowej walce miała dzisiaj Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), która rywalizowała z najlepszą od lat pięściarką z Tajlandii,  28-letnią Tassamalee Thongjan. Rywalka naszej mistrzyni nie imponuje wprawdzie warunkami fizycznymi (mierzy zaledwie 160 cm), ale jest bardzo szybka i dość dobrze zaawansowana technicznie. Walka z Polką pokazała jednakże, że atuty, które pozwalały Tajce zdobywać medale międzynarodowych turniejów w wagach z limitem 54-57 kg, w olimpijskiej kategorii lekkiej są już niewystarczające.

Kinga naszym zdaniem wygrała trzy z czterech rund walki z Thongjan ale aż do ostatniego gongu obawialiśmy się o końcowy werdykt, gdyż na kartach punktowych przewagę miała …rywalka. Polka wygrała pierwsze dwie rundy w stosunku 2-1, trzecią jednogłośnie zapisano rywalce i o wszystkim decydowało ostatnie starcie, w którym znów niejednogłośną przewagę osiągnęła zawodniczka z Gdańska. Karty sędziowskie wskazały więc zwycięstwo Kingi, choć rozbieżności w ocenach pojedynku sięgały aż 6 punktów! I tak Rosjanin Vladislav Malyshev punktował 40-36 dla Polki, zaś Amerykanin Dawn Sanchez 39-37 dla Tajki. Decydował więc głos trzeciego – Hassana Moudrikaha z Maroka, który przy remisie 38-38 wskazał na reprezentantkę Polski.

Zgodnie z oczekiwaniami kolejną rywalką Kingi Siwej będzie Francuzka Estelle Mossely, która pokonała niejednogłośnie na punkty (dwa do remisu) Luu Thi Duyen z Wietnamu. Stawka tej rywalizacji będzie medal 8. Mistrzostw Świata w Jeju City.

UBYWA POLSKICH NAZWISK W CZOŁÓWKACH ZAWODOWYCH RANKINGÓW

diablo01

Coraz mniej polskich zawodowców odnajdujemy w rankingach światowych federacji. W najnowszym zestawieniu WBA widnieją nazwiska czterech Polaków, w rankingu WBO – trzech, zaś zdaniem WBC na pierwszą „15″ zasługuje tylko czterech pięściarzy znad Wisły.

W rankingu WBA na 8. miejscu pojawiło się nazwisko Pawła Głażewskiego (23-2, 5 KO), który podpisał kontrakt na walkę o tytuł mistrza świata tej federacji z czempionem WBA Juergenem Braehmerem. Wyżej od „Głaza” sklasyfikowani są Mateusz Masternak (33-2, 24 KO) i Krzysztof Głowacki (23-0, 15 KO) – zajmujący miejsca nr 6 i 7 w kategorii junior ciężkiej. Ostatni Polak w rankingu to dziesiąty w „cruiser” Paweł Kołodziej (33-1, 18 KO).

Federacja WBO najwyraźniej uwzględniła porażkę Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Arturem Szpilką (17-1, 12 KO). „Góral”, który dotąd zajmował 13. miejsce w wadze ciężkiej, wypadł z „15″ a w jego miejsce w czołówce zameldował się „Szpila”, którego nazwisko odnajdujemy na miejscu nr 14. Najlepsze notowania ma Krzysztof Głowacki, który nadal otwiera ranking pretendentów w wadze junior ciężkiej. Znakomita pozycje wyjściowa do walki o tytuł Kamil Łaszczyk (18-0, 7 KO), który awansował na 4. miejsce w limicie wagi piórkowej.

Nowy ranking federacji WBC jest nieco bogatszy w polskie nazwiska ale tylko czterech naszych rodaków znajdziemy w pierwszych „15″. Nieznaczny spadek zanotowali zarówno Tomasz Adamek jak i Artur Szpilka, ale ich niedawna rywalizacja nie została jeszcze uwzględniona w zestawieniu. Na razie więc „Góral” spadł na 15. miejsce, a „Szpila” jest dwudziesty drugi w wadze ciężkiej. Inny polski „ciężki”, Andrzej Wawrzyk (29-1, 15 KO) spadł na pozycję nr 28. Były mistrz świata wagi junior ciężkiej, Krzysztof Włodarczyk (49-3-1, 35 KO) zajmuje aktualnie 5. miejsce. W tym samym limicie nieznaczny awans na 15. miejsce zaliczył Krzysztof Głowacki. W zestawieniu jest jeszcze dwóch polskich „cruiserów” - Łukasz Janik (27-2, 14 KO) na 19. miejscu i oczko niżej Mateusz Masternak. Poprawił swoje notowania Andrzej Fonfara (26-3, 15 KO) – piąty w wadze półciężkiej. W wadze super średniej czwartą dziesiątkę otwiera Przemysław Opalach (15-2, 13 KO), zaś nieaktywny od blisko roku Damian Jonak (37-0-1, 21 KO) spadł na lokatę nr 12 w kategorii junior średniej. Ostatnim Polakiem w rankingu WBC jest trzydziesty piąty w wadze piórkowej Kamil Łaszczyk.

8. MŚ KOBIET: ZMIENNE SZCZĘŚCIE POLEK. LIDIA FIDURA POWALCZY Z MISTRZYNIĄ OLIMPIJSKĄ

jeju_ekipa

Dwie reprezentantki Polski wystąpiły w pierwszej sesji dzisiejszych walk eliminacyjnych 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. Zwycięsko ze swojej próby wyszła tylko jedna z nich – Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg) i w kolejnej walce skrzyżuje rękawice z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields. Z turniejem pożegnała się niestety Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg)…

Brązowa medalistka tegorocznych Mistrzostw Europy wagi koguciej (54 kg), boksująca w Jeju City w olimpijskim limicie 51 kg przegrała dzisiaj niejednogłośnie na punkty (dwa do remisu) z 29-letnią mistrzynią Europy z Bukaresztu, Stoyką Petrovą. Brytyjski sędzia, Mik Basi, najbardziej chyba obiektywny z grona arbitrów punktujących ten pojedynek widział przewagę naszej zawodniczki w 1. i 4. starciu i w konsekwencji tego remis 38-38. Niestety boks w wykonaniu leworęcznej Bułgarki bardziej przypadł do gustu rozjemcom z Austrii (40-36?!) i Kazachstanu (39-37), dzięki czemu to Petrova a nie poznanianka zmierzy się z Włoszką Terry Gordini w walce o awans do strefy medalowej.

Bezdyskusyjnie swój pierwszy w turnieju pojedynek wygrała dzisiaj Lidia Fidura, wyraźnie lepsza w każdej z czterech rund od 27-letniej faworytki gospodarzy (tegoroczna mistrzyni swojego kraju, półfinalistka turnieju China Open i uczestniczka Igrzysk Azjatyckich) Choi Su-Yeon. W ocenie tej walki sędziowie byli zgodni punktując zgodnie po 40-36. Miejmy nadzieję, że była to dla naszej mistrzyni dobra zaprawa przed jutrzejszym pojedynkiem z Claressą Shields. Amerykanka miała dzisiaj mniej okazji do sprawdzenia swojej dyspozycji. Jej pojedynek z reprezentantką Ugandy, Hellen Blake, trwał tylko 11 sekund i zakończył się wygraną mistrzyni olimpijskiej przez TKO.

8. MŚ KOBIET: TRWA DOBRA PASSA POLEK. PEWNE ZWYCIĘSTWO KINGI SIWEJ

belyakova

W drugiej sesji walk eliminacyjnych 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie pewne punktowe zwycięstwo (3-0) odniosła kolejna reprezentantka Polski, Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg). Tegoroczna mistrzyni Algierii, Ethem Mekhaled, ani przez moment nie była zagrożeniem dla naszej reprezentantki, która boksowała bardzo konsekwentnie i skutecznie w dystansie.

Przewaga Kingi w każdej z rund była bardzo widoczna, choć czasem zdarzały sie jej krótkie chwile dekoncentracji, w których chaotyczna rywalka próbowała wciągnąć Polkę w ringowe zapasy. Algierka nie miała jednak zupełnie pomysłu na tę walkę, a skuteczne ciosy proste mistrzyni Polski skutecznie ją deprymowały. Nawet jeśli dochodziło do akcji w półdystansie, to i w nim Mekhaled była karcona przez naszą zawodniczkę. Biorąc pod uwage przebieg całej walki, końcowy werdykt był czystą formalnością.

W kolejnej walce eliminacyjnej pięściarka z Gdańska zmierzy się z Tajką Tassamelee Thongjan (brązowa medalistka Mistrzostw Świata wagi piórkowej z 2010 roku), która wygrała dzisiaj nie bez trudu z Marokanką Hasnaą Lachgar.

8. MŚ KOBIET: CENNE ZWYCIĘSTWO SANDRY DRABIK. CHINKA POZA TURNIEJEM

sandra_drabik02

Zwycięstwo nad reprezentantką Chin podczas turnieju o Mistrzostwo Świata i to na dodatek w Azji jest dla każdej pięściarki wydarzeniem godnym odnotowania w sportowym CV. Tak zapewne stanie się w efekcie dzisiejszej niezwykle cennej wygranej Sandry Drabik (Soma Boxing Kielce, 54 kg) nad Chinką Gao Jinyan. Mimo mniejszego doświadczenia międzynarodowego przeciwniczka Sandry miała być i była wymagającą rywalką. W kwietniu na tegorocznych Mistrzostwach Chin przegrała wprawdzie pechowo w półfinale na skutek kontuzji z rutynowaną Liu Keija, lecz zrobiła wcześniej na trenerze chińskiej kadry na tyle świetne wrażenie, że ten ustalając skład na turniej w Jeju City postawił właśnie na Gao.

Sandra rozpoczęła pojedynek bardzo skoncentrowana, w jej boksie widać było spokój i pewność siebie. Pierwsza runda to skuteczne ataki Polki, po których mocnych prawych odskakiwała głowa rywalki, robiąc wrażenie na sędziach. Chinka próbowała kontrować ale była nieco wolniejsza od Sandry. Jedynym zagrożeniem ze strony rywalki były więc tylko pojedyncze ciosy na dół, które na naszej zawodniczce nie robiły specjalnego wrażenia. W drugim, w miarę wyrównanym, starciu Chinka bardziej poukładała swój boks, bijąc wreszcie także ciosy proste, ale miała kłopot z wyczuciem dystansu. Z kolei nasza zawodniczka boksowała konsekwentnie to samo, co w pierwszej odsłonie, uważniej jednak w obronie, gdyż rywalka nieco bardziej się ożywiła.  Kiedy wydawało się nam, że w trzecim starciu do ataku przystąpi Azjatka, inicjatywę ponownie przejęła Sandra Drabik, bijąc z doskoku mocno i celnie oraz skutecznie stopując Gao lewym prostym, czym wyraźnie zdeprymowała przeciwniczkę, która zaczęła uciekać się w klincze. Podobnie wyglądało to w ostatniej rundzie tej emocjonującej walki.

Podopieczna Pawła Pasiaka w każdej z rund zaimponowała dynamiką, motoryką, zdecydowaniem w swoich akcjach oraz świetną kondycją. Umiejętnie „odklejała się” od zmęczonej Chinki, wychodząc z klinczu pojedynczym ciosem lub nawet serią. Po zakończeniu pojedynku ze spokojem oczekiwaliśmy na werdykt, który okazał się zwycięski dla Sandry Drabik. Szkoda tylko, że jeden z sędziów punktowych tak daleko mylił się w ocenie tego boju, że wskazał na zwycięstwo Chinki. Ale z drugiej strony mając w pamięci krzywdzący werdykt w walce Anety Rygielskiej z Tiarą Brown, musimy być przygotowani także i na takie okoliczności.

Kolejną przeciwniczką zawodniczki z Kielc będzie Białorusinka Galina Bruyevich, która dzisiaj skutecznie powstrzymywała chaotyczne ataki dość przeciętnej zawodniczki gospodarzy, Nam Eun-Jin, wygrywając ostatecznie jednogłośnie na punkty (3-0).

MŁODZI POLACY NADAL BEZ WYGRANEJ W 2. BUNDESLIDZE

schwedt_team

Niemiecki klub UBV 1948 Schwedt e.V., w którego barwach występują dwaj zawodnicy BKS Skorpion Szczecin – Maciej Jóźwik i Tomasz Resól, przegrał w sobotę (15 listopada) drugi z kolei mecz w 2. Bundeslidze. Tym razem UBV uległ na wyjeździe 10:14 ekipie BT Hanse Wismar.

Niestety obaj Polacy przegrali swoje walki. Jóźwik [53 kg - w Bundeslidze obowiązują niestandardowe limity wagowe - przyp. JD] w trakcie pojedynku z młodziutkim Niemcem Hagenem Hamelem zainkasował dwa ostrzeżenia, które pozbawiły go szansy na korzystny wynik, ulegając ostatecznie jednogłośnie na punkty (0-3). Występujący w wyższym niż ostatnio limicie Resól (61 kg) mimo zaciętej rywalizacji z Niemcem Arbianem Zefajem, został uznany za pokonanego w stosunku 1-2.

8. MŚ KOBIET: PEWNE ZWYCIĘSTWO WICHERSKIEJ. RYGIELSKA SKRZYWDZONA PRZEZ SĘDZIÓW

san_ew_lid

W drugim dniu 8. Mistrzostw Świata Seniorek w Boksie emocjonowaliśmy się występami dwóch reprezentantek Polski. Na ringu w Jeju City zainaugurowały turniejowe występy Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg) i Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), które jednakże czekały nieco inne ringowe zadania. Poznanianka miała skrzyżować rękawice z młodą Argentynką Clarą Lescurat, zaś Aneta stanąć oko w oko z aktualną mistrzynią świata, Tiarą Brown.

Ewelina Wicherska pewnie pokonała pierwszą turniejową przeszkodę, pokonując ambitną, choć ubogą technicznie, rywalkę jednogłośnie na punkty, mając całą walkę pod kontrolą. Tegoroczna mistrzyni Argentyny dostała srogą lekcję boksu przegrywając zdaniem sędziów dwa razy 36-40 i raz 35-40. Kolejną rywalką Eweliny będzie jej „stara” znajoma, Bułgarka Stoyka Petrova, z którą nasza mistrzyni stoczyła świetny bój podczas tegorocznego MTB i. Feliksa Stamma w Warszawie.

Aneta Rygielska mimo przegranego niejednogłośnie na punkty – ale tylko w oczach sędziów – pojedynku, zdała egzamin z „międzynarodowej seniorskiej” dojrzałości, mając przez większą część walki inicjatywę. Naszym zdaniem wygrała 3 z 4 rund walki (świetne pierwsze starcie) i powinna wygrać ten pojedynek, tym bardziej, że zachowała siły aż do ostatniego gongu, skutecznie finiszując. Amerykanka zaprezentował uboższy niż Aneta arsenał umiejętności technicznych, biła często niecelnie i nijak nie mogła sobie poradzić z długimi lewymi prostymi i mocnymi prawymi sierpami Polki. W ringu walczyły dwie mistrzynie świata (Rygielska to złota medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata z Albeny z 2013 roku) ale w ringu na zwycięstwo zasługiwała raczej ta młodsza, doskonale przygotowana fizycznie i psychicznie do walk z najlepszymi na świecie.

Dodajmy, że dwoje sędziów – Paola Falorni i Tajwańczyk Liu Ming Li wypunktowali w tej walce remis 38:38, z tym, że ta pierwsza wskazała na Polkę, zaś drugi na Amerykankę. O zwycięstwie Brown zadecydował także Irlandczyk Michael Gallagher, punktując 39-37.

8. MŚ KOBIET: WIEMY JAK LOSOWAŁY REPREZENTANTKI POLSKI

jeju_logo

W Jeju City odbyła się już wywołująca zawsze wiele napięcia ceremonia losowania 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie i znamy już wstępny turniejowy układ sił. Ostatecznie w zawodach wystartuje 331 zawodniczek z czego w wadze z limitem 48 kg zaboksuje 35 pięściarek, w 51 kg – 41, 54 kg – 37, 57 kg – 35, 60 kg – 46, 64 kg – 32, 69 kg – 30, 75 kg – 35, 81 kg – 15 oraz +81 – 16. Jak losowały podopieczne Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka?

Ewelina Wicherska (51 kg) w pierwszym pojedynku (w poniedziałek) skrzyżuje rękawice z Argentynką Clarą Lescurat i jeśli pokona tę przeszkodę, to kolejną jej rywalką będzie Bułgarka Stoyka Petrova lub Norweżka Camilla Johansen. Jeśli Ewelina wygra, to w ćwierćfinale najprawdopodobniej czekać na nią będzie Włoszka Terry Gordini (o ile wygra dwie walki eliminacyjne).

Sandra Drabik (54 kg) rozpocznie turniej mistrzowski pojedynkiem z Chinką Gao Jinyan (prawdopodobnie łatwo upora się z Węgierką Szabina Szucs) i jeśli awansuje do kolejnej rundy powinna zaboksować z Koreanką z Południa Eun-Jin Nam. Dwa zwycięstwa Sandry powinny doprowadzić ją do walki z mistrzynią Europy, Włoszką Marzią Davide.

Aneta Rygielska (57 kg) w poniedziałek stanie oko w oko z mistrzynią świata z Qinhuangdao (2012), Amerykanką Tiarą Brown i jeśliby odniosła życiowy sukces i awansowała dalej, w 1/8 finału trafi najpewniej na Bułgarkę Svetlanę Stanevą.

Kinga Siwa (60 kg) rozpocznie turniej we wtorek pojedynkiem z Algierką Ethem Mekhaled i w razie zwycięstwa zmierzy się w kolejnym boju z Tajką Tassamalee Thongjan lub zwyciężczynią rywalizacji pomiędzy wicemistrzynią Afryki, Marokanką Hasnaą Lachgar i Argentynką Dayaną Sanchez. Jeśli Kinga awansuje do ćwierćfinału, to na jej drodze prawdopodobnie stanie Francuzka Estelle Mossely (o ile wcześniej wygra dwie walki).

Lidia Fidura (75 kg) we wtorek zaboksuje z zawodniczką gospodarzy Su-Yeon Choi i jesli pokona tę przeszkodę to w walce o ćwierćfinał skrzyżuje rękawice z mistrzynią olimpijską z Londynu, Claressą Shields. Jeśli pokona Amerykankę, to w walce o medal będzie musiała stawić czoła Angielce Savannah Marshall lub Rosjance Yaroslavie Yakushinie.

8. MŚ KOBIET: 330 ZAWODNICZEK Z 72 KRAJÓW CZEKA NA LOSOWANIE ZAWODÓW

jeju01

W południowokoreańskim Jeju City właśnie wstaje niedzielne słońce, zapoczątkowując oficjalnie pierwszy dzień 8. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. Wczoraj podczas odprawy technicznej poinformowano, że o medale powalczy aż 330 zawodniczek z 72 krajów. Dla porównania przypomnijmy, że w 1. Mistrzostwach Świata, które odbyły się w amerykańskim Scranton wystąpiło 125 zawodniczek z 30 krajów świata. Będzie to pierwszy wielki turniej mistrzowski od czasu Igrzysk Olimpijskich w Londynie, gdzie – jak powszechnie wiadomo – panie rywalizowały tylko w 3 kategoriach wagowych.

Niedziela rozpocznie się o godz. 7.00 rano ważeniem zawodniczek, zaś ceremonia losowania odbędzie się o godz. 14.00 miejscowego czasu (o 6.00 rano w Polsce). Już jutro pierwsze walki stoczą zawodniczki walczące w limitach 48 kg, 57 kg, 64 kg i 75 kg.
jeju03
Naszych barw w Jeju City broni pięć zawodniczek: Ewelina Wicherska (PKB Poznań, ur. 1986, 51 kg), Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce, 1988, 54 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 1995, 57 kg), Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 1984, 60 kg) i Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice, 1990, 75 kg). Wszystkie – poza Anetą – startowały już w zawodach tej rangi, ale jak dotąd żadna z nich nie zdobyła medalu Mistrzostw Świata Seniorek (Ewelina i Lidia na mistrzostwach reprezentowały Polskę dwukrotnie, zaś Kinga i Sandra jeden raz).

W medalowej tabeli wszech czasów Biało-Czerwone zajmują 16. miejsce z dorobkiem 10 medali (1-3-6). Jedyną mistrzynią świata znad Wisły była Karolina Michalczuk (Ningbo, 2008, 54 kg). Srebrne medale wywalczyły wspomniana zawodniczka z Lublina (2006) oraz Sandra Kruk i Magdalena Wichrowska (obie w 2012 roku), zaś brązowe Michalczuk (dwa), Beata Małek-Leśnik (dwa), Jagoda Karge i Karolina Graczyk.
jeju02
Ogółem reprezentantki Polski stoczyły podczas Mistrzostw Świata 81 pojedynków, wygrywając 41 i przegrywając 40. Najwięcej walk podczas jednego turnieju stoczyła dwa lata temu wicemistrzyni świata Magdalena Wichrowska, która wygrała cztery walki i w piątym – finałowym – boju przegrała z Pak-Kyong Ok z Korei Północnej.

W Jeju aby marzyć o awansie do strefy medalowej również będzie trzeba wygrać 4 lub 5 walk, co będzie wymagać od naszych zawodniczek znakomitej dyspozycji fizycznej. Doskonale pamiętam jak Lidia Fidura wygrała w tym roku w Warszawie MTB im. Feliksa Stamma, pokonując cztery rywalki, Ewelina Wicherska i Kinga Siwa na Mistrzostwach Europy w Bukareszcie wygrywały trzykrotnie, podobnie jak Sandra Drabik w Rotterdamie, zaś najmłodsza Aneta Rygielska, by zdobyć złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie wygrała pięć walk!

Tak, więc czekamy z niecierpliwością na wyniki losowania i na pierwsze walki reprezentantek Polski. Szczegóły rywalizacji w Jeju City poznacie oczywiście na łamach naszego serwisu.

PIĘŚCIARSKIE EMOCJE Z KORONĄ WAŁCZ. PODSUMOWANIE PIERWSZEGO TURNIEJU

korona_turniej

Za nami pierwszy międzynarodowy turniej bokserski organizowany przez KS Korona Wałcz. Mimo, że była to pierwsza tak duża impreza organizatorzy nie zawiedli. Na hali na licznie zgromadzona publiczność mogła podziwiać zmagania na wysokim poziomie ponad 50 pięściarzy z Polski (Olimp Szczecin, Spartakus Szczecin, Sporty Walki Gostyń, Pomorzanin Toruń, Orkan Gorzów Wlkp.), Polonia Leszno, Bombardier Gdynia, Sparta Złotów, Sokół Piła, Róża Karlino oraz Wiktoria Sianów) oraz bardzo silną ekipę zawodników z Ukrainy.

Widzowie mieli okazję zobaczyć 15 walk w różnych kategoriach wiekowych oraz wagowych. Możliwość zaprezentowania przed własną publicznością mieli również młodzi pięściarze wałeckiej Korony, których w ringu wystąpiło aż 10. Czwórka z nich odbyła walki pokazowe. Natomiast pozostali stoczyli oficjalne walki turniejowe, gdzie nie byli zbyt gościnni wygrywając cztery z sześciu pojedynków, przy czym dwie walki najmłodszych mimo niekorzystnych werdyktów były bardzo wyrównane, a sędziowie w obu przypadkach byli nie jednogłośni.

Jedną z walk wieczoru był pojedynek Anny Góralskiej, która zmierzyła się z wielokrotną reprezentantką Ukrainy, Marią Pasichną. Mistrzyni Polski wysoko zawiesiła poprzeczkę rywalce od początku mocno nacierając, czym zaimponowała licznie zgromadzonej publiczności. Mimo przewagi w warunkach fizycznych zawodniczki zza wschodniej granicy to wałczanka całą walkę boksowała bardziej dojrzale i silnie punktując Ukrainkę. Anny Góralska, oprócz zwycięstwa została nagrodzona przez widownię owacjami za emocje jakich dostarczyła podczas swojego pojedynku.

Kolejną walką, która  wywołała spore poruszenie widowni było starcie Bartłomieja Zająca ubiegłorocznego Mistrza Polski Młodzików z ubiegłorocznym wicemistrzem Polski młodzików, zawodnikiem Polonii Leszno. Walka była emocjonująca, obfitowała w częste wymiany ciosów z obu stron, co bardzo przypadło do gustu publiczności. Większą skutecznością i dojrzałością wykazał się wałczanin i to jego ręka powędrowała w górę podczas ogłaszania werdyktu. Swoje walki wygrali również dwaj pozostali zawodnicy wałeckiej Korony. Hubert Adrych, który już za niecały miesiąc będzie walczył w Mistrzostwach Polski pokazał rosnącą formę. Kevin Kokoszka z kolei zdemolował kolejnego przeciwnika w swojej karierze, tym razem ze Szczecina. Najlepszą zawodniczką turnieju została Anna Góralska, a najlepszym zawodnikiem, piąty zawodnik świata Ukrainiec,  Włodimir Fedorak. Otrzymali oni okazałe puchary ufundowane przez dyrektora COS Łukasza Grocholskiego.

- Chcielibyśmy bardzo podziękować Pani Burmistrz, która bardzo wspiera wałecki boks. Dzięki temu nasza młodzież może się rozwijać i rywalizować zarówno w kraju jak i za granicą. Tym razem nie mogło być inaczej i dzięki wsparciu Urzędu Miasta mogliśmy zorganizować taki międzynarodowy turniej.  Kolejny raz mogliśmy liczyć również na wsparcie Starostwa Powiatowego oraz Wojtów Gminy Wałcz. Wójtowie docenili trud najlepszej wałeckiej zawodniczki, tegorocznej Mistrzyni Polski Anny Góralskiej, wręczając jej nagrodę indywidulną. Nieoceniona była również pomoc organizacyjna dyrektora COS Łukasza Grocholskiego. Jak zwykle nie zawiódł nas dyrektor ZEC Andrzej Maślanka, który od lat wspiera adeptów pięściarstwa w naszym mieście. Osobne podziękowania należą się mniejszym sponsorom:hurtowni elektrycznej Elmes, hurtowni Em-De, firmie Klekot, Kasacji Pojazdów z Dobina, hurtowni Transmet Lecha Góreckiego, Ptak Reklamy, Studio 1kadr.pl oraz doktorowi Januszowi Góreckiemu za profesjonalną opiekę medyczną – komentują trenerzy wałeckiej Korony.

WYNIKI WALK TURNIEJOWYCH [zwycięzcy na pierwszym miejscu]        

ADEPCI
46 kg Oskar Jędrasik (Olimp Szczecin) – Grzegorz Żmuda (Korona Wałcz)

MŁODZICY
52 kg Patryk Wielgo (Korona Wałcz) – Aleks Urbaniak (Olimp Szczecin) 2-1
59 kg Hubert Adrych (Korona Wałcz) – Kamil Kwiatkowski (Pomorzanin Toruń) 3-0

KADECI
57 kg Kevin Kokoszka (Korona Wałcz) – Damian Korgól (Spartakus Szczecin) 3-0
75 kg Bartłomiej Zając (Korona Wałcz) – Tomasz Jabłkowski (Polonia Leszno) 3-0
+80 kg Kamil Offman (Orkan Gorzów) – Damian Kłosowski (Pomorzanin Toruń) 3-0

JUNIORKI I JUNIORZY
57 kg Anna Góralska (Korona Wałcz) – Marija Pasichna (Ukraina) 3-0
60 kg Volodimir Fedorak (Ukraina) – Piotr Piejek (Sparta Złotów) 2-1
64 kg Sebastian Korgól (Spartakus) – Kamil Kłopocki (Sporty Walki Gostyń) 3-0
64 kg Dariusz Ziemczyk (Olimp Szczecin) – Vitalij Gorgat (Ukraina) 3-0
64 kg Stiepan Stefanishin (Ukraina) – Paweł Piotrowski (Sokół Piła) 2-1
69 kg Sebastian Wiktorzak (Olimp Szczecin) – Konrad Olszewski (Bombardier) TKO 3
75 kg Konrad Ziółkowski (Olimp) – Michał Bełka (Sparta Złotów) 2-1

SENIORKI I SENIORZY
51 kg Maria Bogutska (Ukraina) – Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) 3-0
64 kg Marcin Latocha (Róża Karlino) – Rusłan Struk (Ukraina) 3-0

WALKI PUNKTOWANE PRZED TURNIEJOWE           

MŁODZICY
54 kg  Dawid Dawidowski (Bombardier) -Kacper Jędrasik (Olimp Szczecin)

KADETKI I KADECI
60 kg Eryk Wasilewski (Orkan Gorzów Wlkp.) – Konrad Grymaszewski (Spartakus)
63 kg Hubert Benkowski (Bombardier Gdynia) – Łukasz Ślosarczyk (Polonia Leszno)
63 kg Michał Kosowicz (Sporty Walki Gostyń) – Maksymylian Kramarz (Orkan)
80 kg Weronika Gwit (Sparta Złotów) – Magdalena Bober (Sparta Złotów)

Łukasz Butryński

MONIKA SERAFIN I ALEKSANDRA TALAGA WYGRAŁY TURNIEJ NA LITWIE

talaga

W litewskim Panevezys w miniony weekend odbył się 16. Międzynarodowy Turniej Bokserski, któremu patronuje 48-letni dzisiaj Vitalijaus Karpaciauskas – mistrz Europy z Bursy (1993), wicemistrz świata z Tamprere (1993) i brązowy medalista światowego czempionatu z Berlina (1995). Litewski olimpijczyk z Barcelony (1992) i Atlanty (1996) był także doskonale rozpoznawalny na polskich ringach, walcząc w naszej lidze w barwach Hetmana Białystok i Olimpii Poznań.

W rodzinnym mieście mistrza rywalizowały w tym roku zawodniczki i zawodnicy z Litwy, Łotwy, Rosji, Białorusi, Norwegi oraz ekipa 06 Kleofas Katowice. Dwie Ślązaczki – Monika Serafin (56 kg) i Aleksandra Talaga (60 kg – na zdjęciu) wygrały swoje kategorie wagowe. Pierwsza z nich pokonała jednogłośnie na punkty (3-0) Litwinkę w Kowna – Deimile Gugaite, zas druga w takim samym stosunku uporała się z zawodniczką miejscowego klubu, Rutą Sutkute.

MACIEJ JÓŹWIK I TOMASZ RESÓL ZADEBIUTOWALI W 2. BUNDESLIDZE

schwedt01_mini

Dwaj zawodnicy, boksujący na co dzień w barwach BKS Skorpion Szczecin – Maciej Jóźwik (52 kg) i Tomasz Resól (56 kg) – zadebiutowali w rozgrywkach 2. Bundesligi. Młodzi pięściarze, którzy znajdują się w kręgu zainteresowań nowego trenera kadry narodowej, Zbigniewa Raubo, powalczą w sezonie 2014/2015 o punkty dla klubu UBV 1948 Schwedt e.V.

Debiut Macieja i Tomasza miał miejsce 3 listopada w Schwedt (miasto znajduje się w odległości zaledwie 50 km od Szczecina) w przegranym 11:12 meczu z Boxclub Chemnitz 94. Jóźwik po dobrej walce przegrał na punkty z niemieckim rutyniarzem i zarazem kapitanem „Wilków” z Chemnitz, brązowym medalistą Mistrzostw Świata z Mediolanu (2009), Ronny Beblikiem, zaś Resól zremisował z 19-letnim reprezentantem Szwecji, Sandro Omerovicem.

schwedt01

PERCZYŃSKI I KULIŃSKI ZABOKSUJĄ W BARWACH RAFAKO HUSSARS POLAND

kulinski

Coraz mniej niewiadomych w składzie Rafako Hussars Poland na 5. sezon zawodowej ligi World Series of Boxing. Do drużyny dołączyli Rafał Perczyński (69 kg) i Jordan Kuliński (81 kg).

- Jordan Kuliński od początku listopada trenuje z zespołem, a na ostatnich sparingach stawił zacięty opór Mateuszowi Trycowi. Brakuje mu przygotowania wytrzymałościowego, ale nie wykluczone, że jakiś czas to Jordan przełamie Mateusza – powiedział team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

Trener Zbigniew Raubo chce dać szansę także swemu dawnemu podopiecznemu Rafałowi Perczyńskiemu. To kolejny zawodnik po braciach Kozłowskich, który mieszka w Warszawie. – W ostatnim czasie poczynił postępy, stąd jego obecność w naszym zespole – dodał prezes Rafako Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Na dziś w składzie Husarii jest 13 polskich i 7 zagranicznych pięściarzy. Do drużyny dołączą także kolejni bokserzy z Polski, którzy będą mieli nr 3 w rankingu, ale to nie oznacza, że po jakimś czasie nie będą na pozycjach 1 lub 2.

- Nikogo nie skreślam, każdy ma szansę, wszystko zależy od zawodników. Dziś przysłowiowy Kowalski ma miejsce w składzie na pierwszy mecz ligi WSB za 2 miesiące, ale to się może zmienić – przyznał trener Raubo.

Skład Husarii na nowy sezon ligi WSB:

49 kg Dawid Jagodziński, Laishram Devendra Singh (Indie)
52 kg Grzegorz Kozłowski, Koryun Soghomonyan (Armenia)
56 kg Marek Pietruczuk, Sylwester Kozłowski
60 kg Dawid Michelus, Edgars Skurdelis (Litwa)
64 kg Damian Kiwior, Gor Yeritsyan (Armenia)
69 kg Rafał Perczyński, Stephen Donnelly (Irlandia)
75 kg Tomasz Jabłoński, Kamil Gardzielik
81 kg Mateusz Tryc, Jordan Kuliński
91 kg Igor Jakubowski, Rain Karlson (Estonia)
+91 kg Paweł Wierzbicki, Mantas Valavicius (Litwa)

[Fot. Barbara Sańko©]

PRZED 8. MŚ: NADCHODZĄ REGULAMINOWE ZMIANY W BOKSIE OLIMPIJSKIM KOBIET?

Nowe formuły rywalizacji, jakie oferuje w ostatnim czasie AIBA, kierowane były wyłącznie do boksujących mężczyzn. Być może jednak – jak nieoficjalnie mówi się w kuluarach 8. Mistrzostw Świata w Jeju City – światowa centrala zaproponuje niebawem także coś, co uatrakcyjni nam rywalizację pań. Nie jest wykluczone więc, że zbliżający się turniej mistrzowski będzie miał spore znaczenie dla dalszego rozwoju boksu kobiet, jednakże ewentualne zmiany na pewno nie zostaną wprowadzone „od zaraz”.

Zawodniczki już od dawna uskarżają się, że w odróżnieniu od walk mężczyzn, rundy w ich pojedynkach trwają dwie a nie trzy minuty. Oczekuje się zatem, że w najbliższej przyszłości, a może nawet w Jeju, AIBA ogłosi zmianę w tym właśnie zakresie, ustalając czas trwania pojedynków seniorek na 3 x 3 minuty.

Prawdopodobnie Prezes AIBA, dr Dr Ching-Kuo Wu, ogłosi także, że AIBA zamierza „zmodyfikować” zasady dotyczące stosowania kasków w walkach mężczyzn, zaś likwidację ich stosowania w zawodach kobiet (ale tylko seniorek!) gruntownie rozważy. Może to wymagać głębszych analiz medycznych. Najprawdopodobniej jednakże nie dojdzie do żadnych zmian w kwestii ich stosowania przez kadetki i juniorki.

- Absolutnie rozważamy taką opcję, a kiedy będziemy czuli się pewnie co do zniesienia wymogu kasków dla mężczyzn, przeprowadzimy badania dotyczące kobiet – powiedział W wywiadzie udzielonym Associated Press/”USA Today”, szef AIBA.

Prezes dr Wu wspomni też zapewne w Jeju, że AIBA poważnie rozważa wzrost liczby kategorii wagowych nie tylko na Igrzyskach Olimpijskich, lecz we wszystkich turniejach większej rangi, jak mistrzostwa świata czy mistrzostwa kontynentalne. Co do „olimpijskich” kategorii wagowych, dr Wu oświadczył na łamach wspomnianego „USA Today”, że AIBA zamierza wprawdzie rozszerzyć liczbę kategorii z dotychczasowych trzech, ale nie określił jasno, ile nowych kategorii miałoby powstać.

Bez wątpienia wspomniane zmiany wiązałoby się z poważną debatą na linii AIBA – MKOl. Idealnym rozwiązaniem byłoby więc gdyby same pięściarki i ich trenerzy oraz działacze poszczególnych federacji krajowych, obecni w Jeju, podjęli rozmowy z AIBA w temacie kategorii wagowych kobiet na Igrzyskach Olimpijskich i innych istotnych kwestii albo w trakcie zawodów lub niedługo po nich.

To niezmiernie ważne, by dr Wu oraz AIBA skorzystali z tej okazji, by zwrócić się bezpośrednio do szeregowych członków związków, pięściarek, trenerów i wyjaśnili DOKŁADNY ZAKRES i harmonogram planowanych zmian. W końcu AIBA opiera się na rywalizacji zawodniczek i zawodników i to od nich w głównej mierze wychodzić powinny impulsy do przeprowadzania wszelkich zmian w regulaminach.

TOMASZ ADAMEK: POWOLI TRZEBA USUNĄĆ SIĘ W CIEŃ

- Zaraz po przegranej walce z Arturem Szpilką wsiadł pan w samolot i wrócił do USA, do rodziny. Miał pan czas i ochotę analizować porażkę i jej przyczyny?
Tomasz Adamek: Nie. I nie wiem dlaczego tak wyszło. Trudno gdybać i rozmawiać. Czuję się dobrze, nawet bardzo dobrze, bo przecież nie stoczyłem ciężkiej walki. Dzień po pojedynku ze Szpilką nie było na mnie śladu walki. To nie była ringowa wojna. Ale pewnie i tak chce pan spytać co dalej z moim boksem…

- Za chwilę. Oglądał już pan to, co działo się w Krakowie?
TA: Nie, jeszcze nie.

- Dariusz Michalczewski powiedział, że przeszedł pan koło walki.
TA: A niech sobie gada. Zawsze przecież tak było, jest i będzie, że ludzie komentują. Walczyłem jak mogłem i zrobiłem co mogłem, ale zabrakło szybkości. A przecież powiedziałem wchodząc do ringu, że jeśli będę szybki i błysnę, mogę się jeszcze pokusić o wielkie walki. Tylko taki nie byłem, a to znaczy, że powoli trzeba usunąć się w cień.

- Dlaczego nie był pan szybki? Opowiadał pan, że po treningach w Gilowicach wszystkie atuty wróciły.
TA: Co mam powiedzieć? Lata lecą, stoczyłem sporo wojen w ringu, dawałem z siebie wszystko i to powoli wychodzi. Czasu nie oszukam…

- Jak pana znam to jednak korci, żeby jeszcze spróbować.
TA: Jeżeli coś może mnie skusić to dobra oferta finansowa. Walczyłem całe życie i jeśli dobre pieniądze pojawią się na stole, mogę wejść do ringu. Inaczej to nie ma sensu.

- Chciałby pan skończyć przygodę z boksem porażką?
TA: Pewnie że nie. Chyba nikt by nie chciał. To pierwsza odpowiedź jaka przychodzi mi do głowy, ale tak serio – jeszcze o tym nie myślałem, naprawdę. Jestem w domu, spędzam czas z rodziną, bo długo mnie nie było z bliskimi. Nie ma tylko kiedy jechać z nimi gdzieś odpocząć. Ja byłem przynajmniej u mamy, żona i dziewczyny siedziały w domu. A teraz nigdzie nie pojedziemy, bo córki mają szkołę. Cóż, poczekają do kolejnych wakacji.

- Wróćmy do sportu – rewanż ze Szpilką pana interesuje?
TA: A co by to dało?

- Pieniądze?
TA: Szczerze? Nie widzę w tym wielkiego zarobku. Zobaczymy jak to się dalej potoczy.

- Dzisiaj już pan wie, że wielkie walki nie dla pana.
TA: Wiem, wiem… Czas weryfikacji był ósmego listopada w Krakowie. Powiedziałem to kibicom, mówiłem panu i trenerowi. Wszyscy wiedzieli co musi się stać, abym walczył dalej. Tymczasem nie wykonałem w ringu założeń. I jeśli nie jestem w stanie tego robić to znak, że czas Adamka minął, a razem z nim szansa na wielkie walki.

- Jest pan dzisiaj emerytem, który może wrócić na chwilę na ring?
TA: Tak to wygląda.

- Ma pan pomysł na to, co dalej robić ze swoim życiem?
TA: Na razie nie. Jestem w Ameryce i coś będę robił. Dopiero wróciłem do domu, ale tak naprawdę nie muszę odpoczywać, bo nie mam po czym. Nie jestem zmęczony fizycznie ani psychicznie. Zresztą, dlaczego miałbym być, skoro to nie była żadna wielka walka…

- Nawet w przegranym starciu z Wiaczesławem Głazkowem potrafił pan jednak przyspieszyć w ostatnich rundach, zaatakować i zaryzykować, aby poszukać szansy. Ze Szpilką tego nie widziałem. Dlaczego?
TA: Nie był najwygodniejszy. A poza tym, to ja nie byłem sobą. To kolejny powód przemawiający za tym, że nadszedł czas, aby się żegnać z kibicami.

- Mówiło się też, że jeśli pan wygra, spotka się z Aleksandrem Powietkinem albo Marco Huckiem. Tam byłyby duże pieniądze do zarobienia. Poza tym, zwycięstwa dałyby panu dużo także pod względem sportowym.
TA: Obiło mi się coś o uszy, ale nie myślałem o tym. Zawsze skupiałem się na najbliższym zadaniu i teraz też tak było. Cóż, wygrałbym, moglibyśmy teraz dyskutować czy to realne, a pan zastanawiałby się jaka kasa wchodzi w grę. Tylko znowu wracamy do tego samego – przegrałem, więc to nie ma sensu.

- Gilowice panu nie posłużyły.
TA: Taki jest sport. Coś się zaczyna i kończy. Trenowałem fajnie i mocno. Patrząc z dystansu niczego bym raczej nie zmienił. Problem w tym, że pogubiłem atuty. Starzeję się i nic na to nie poradzę.

- Gdyby jednak pan skończył z boksem już teraz to i tak w glorii najbardziej utytułowanego polskiego pięściarza zawodowego w historii.
TA: Fajna świadomość. Dwa razy byłem mistrzem świata, zdobywałem też mniej znaczące pasy. Trochę dla tego naszego boksu zrobiłem. Z kariery w wadze ciężkiej też jestem zadowolony. Toczyłem wojny w USA. Pamiętam oczywiście, że przegrałem w tej kategorii tę najtrudniejszą przeprawę, z Witalijem Kliczko, ale taki jest sport. Uczy wygrywać i przegrywać. Przerobiłem wszystkie lekcje.

- Szpilka ma – pana zdaniem – potencjał, aby osiągnąć coś wielkiego w wadze ciężkiej?
TA: Wygrał, bo ja byłem słabszy. Prawdziwy Adamek stłukłby go na kwaśne jabłko. Lata jednak lecą i nie pokazałem tego, co kiedyś. Życzę Arturowi jak najlepiej. Chciałbym, aby on i inni Polacy osiągali sukcesy. Chłopak ma swój styl, ale nie chcę go w żaden sposób oceniać. Nie lubię tego robić.

- Ma trochę talentu do tego sportu?
TA: Trudno o tym mówić, bo niby jak? Okaże się. Będzie mu trudno, ale niech walczy.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

DZIESIĘCIU FINALISTÓW MISTRZOSTW NIEMIEC PRZYJEDZIE DO KARLINA NA MECZ Z POLSKĄ

hala_karlino

Pięciu mistrzów i tyleż samo wicemistrzów Niemiec przyjedzie w składzie reprezentacji Niemiec na mecz międzypaństwowy z Polską, który odbędzie się 29 listopada w Regionalnym Centrum Turystyki i Sportu w Karlinie. Zapowiada się zatem wielkie bokserskie wydarzenie, gdyż równie poważnie mecz traktuje trener Biało-Czerwonych, Zbigniew Raubo, desygnując do boju sześciu złotych i dwóch srebrnych medalistów 85. Mistrzostw Polski w Kaliszu.

Zestawy planowanych walk wyglądają następująco:

49 kg: Dawid Jagodziński (Polska) – Dejan Cajic (Niemcy)
52 kg: Grzegorz Kozłowski (Polska) – Hamza Touba (Niemcy)
56 kg: Marek Pietruczuk (Polska) – Edgar Walth (Niemcy)
56 kg: Sylwester Kozłowski (Polska)– Erik Sokolov (Niemcy)
60 kg: Mateusz Polski (Polska) – Robert Harutyunyan (Niemcy)
64 kg: Marcin Latocha (Polska) – Kastriot Sopa (Niemcy)
69 kg: Rafał Perczyński (Polska) – Vjaceslav Kerber (Niemcy)
75 kg: Tomasz Jabłoński (Polska) – Denis Radovan (Niemcy)
81 kg: Mateusz Tryc (Polska) – Leon Bunn (Niemcy)
91 kg: Igor Jakubowski (Polska) – Albon Pervizaj (Niemcy)
91+ kg: Paweł Wierzbicki (Polska) – Florian Schulz (Niemcy)
91+ kg: Roger Hryniuk (Polska) – Ali Kiydin (Niemcy)

Złote medale zakończonych miesiąc temu w Straubing 92. Mistrzostw Niemiec wywalczyli Touba, Walth, Sopa, Pervizaj i Kiydin, zaś srebrne krążki przypadły w udziale Cajicowi, Harutyunyanowi, Kerberowi, Radovanowi i Bunnowi.

WYNIKI DRAFTU DO LIGI WSB. KOGO DOBRAŁA „HUSARIA”?

husaria_meksyk

W południowokoreańskim Jeju odbył się dzisiaj draft do drużyn występujących w 5. sezonie World Series of Boxing. Uczestnicy ligi, która rusza 16 stycznia 2015 roku, dobrali 48 zawodników, którzy mają szanse na podpisanie kontraktów na występy w WSB. Dotąd do rozgrywek ligi zgłoszono 235 najlepszych pięściarzy z 53 krajów świata i 5 kontynentów.

Nas najbardziej interesowało to, kto zasili ekipę Rafako Hussars Poland. Ostatecznie szansę podpisania kontraktu z „Husarią” otrzyma 7 zawodników: Mantas Valavicius (Litwa, +91 kg), Stephen Donnelly (Irlandia, 69 kg), Laishram Devender Singh (Indie, 49 kg), Rain Karlson (Estonia, 91 kg), Koryun Soghomonyan (Armenia, 52 kg), Gor Eritsyan (Armenia, 64 kg) oraz Edgaras Skurdelis (Litwa, 60 kg).

Najbardziej łakomym kąskiem na wspomnianej giełdzie był Irlandczyk z Ulsteru, Michael Conlan, który w swoim dorobku ma m.in. brązowy medal olimpijski, wywalczony dwa lata temu w Londynie oraz złoto tegorocznych Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej. Ten efektownie boksujący zawodnik, którego oklaskiwaliśmy w tym roku podczas Turnieju im. Feliksa Stamma został „przypisany” do ekipy Italia Thunder.

Cztery ekipy zrezygnowały z doboru obcokrajowców w drodze draftu, opierając w 100% swoje zespoły na zawodnikach krajowych. Oprócz mistrzów ligi – Cuba Domadores są nimi USA Knockouts, Russian Boxing Team oraz Algeria Desert Hawks.

draft14

PRZED DRAFTEM WSB: WYSPIARZE W BARWACH RAFAKO HUSSARS POLAND?

- Sondujemy możliwość zatrudnienia Anglików i Irlandczyków, ale to nie jest przesądzone – mówi Jarosław Kołkowski, szef Rafako Hussars Poland  przed draftem do zawodowej ligi World Series of Boxing. Wybór pięściarzy do piątego sezonu rozgrywek nastąpi 12 listopada na wyspie Jeju w Korei Południowej. Na miejscu będą przedstawiciele „Husarii” – Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski.

- Do draftu zgłoszonych zostało ponad 240 bokserów z całego świata. Poszukujemy dwóch zawodników do wagi +91 kg oraz po jednym do kategorii 49 kg, 52 kg, 60 kg, 64 kg i 69 kg. Jesteśmy zainteresowani Anglikami i Irlandczykami, sondujemy możliwość ich pozyskania, ale to nie jest przesądzone. Równie dobrze możemy się zdecydować na reprezentantów innych krajów – powiedział Jarosław Kołkowski.

Dla przykładu w wadze superciężkiej na liście jest 13 zawodników – m.in. mierzący 198 cm wzrostu 23-letni Anglik Frazer Clarke (na zdjęciu), mistrz Unii Europejskiej z 2014 roku, a także 30-letni Albańczyk Nelson Hysa (196 cm), który w 2003 roku zdobył brąz ME juniorów na warszawskim Torwarze. A właśnie to miejsce jest bazą treningową „Husarii”.

- Prawdopodobnie będziemy podpisywali kontrakty z Europejczykami, także ze względu na względną bliskość Warszawy. Przyszłoroczne mistrzostwa Europy zostały przesunięte na sierpień, co oznacza, że bokserzy ze Starego Kontynentu zostaliby z nami do końca sezonu, nie byłoby sytuacji, w której ktoś chciałby wcześniej odejść z zespołu. Jeśli chodzi o treningi, po rozmowach z zawodnikami, ich trenerami oraz naszymi szkoleniowcami Zbigniewem Raubo i Jerzym Baranieckim zdecydujemy, czy obcokrajowcy będą na stałe na Torwarze, czy będą przyjeżdżać kilka dni przed meczami, a na stałe trenować w swoich krajach – dodał prezes „Husarii”.

W lidze WSB nie ma obecnie żadnej drużyny z Wysp Brytyjskich, dlatego najmocniejsi pięściarze z tej części Europy szukają zatrudnienia w innych zespołach. Być może kilku z nich trafi do ekipy Biało-Czerwonych.

8. MŚ KOBIET: MISTRZOSTWA W CIENIU NOWYCH PROJEKTÓW AIBA?

jeju_logo

Każdy dzień przybliża nas do rozpoczęcia 8. Mistrzostw Świata Seniorek w Boksie, które odbywać się będą w mieszczącej 6 000 widzów hali Gymnasium w Jeju City. Wieczorem 16 listopada odbędzie się ceremonia otwarcia zawodów, które poprzedzi oficjalne losowanie. Patrząc na wstępną listę zgłoszeń trudno oprzeć się wrażeniu, że boks kobiet jest w fazie wielkiego, systematycznego,  globalnego rozwoju. W 2012 roku podczas czempionatu w Qinhuangdao w Chinach wystąpiło 335 zawodniczek z 74 krajów świata, tymczasem w Korei Południowej o medale walczyć ma rekordowa ilość 480 pięściarek z 75 państw!

Z jednej strony mamy więc czytelne sygnały z wszystkich kontynentów o wielkiej popularności boksu pań, z drugiej zaś strony AIBA, „zakochana” w swoich nowych produktach, które stanowią o jej głównych dochodach, czyli lidze World Series of Boxing oraz AIBA Pro Boxing, traktuje turniej w Jeju City po macoszemu. To zaskakujące jak mało wiadomości od organizatorów znajdujemy na witrynie internetowej AIBA oraz na jej profilach, znajdujących się na serwisach społecznościowych. To bardzo dziwne i smutne zarazem, że światowa centrala ewidentnie nie dba o promocję najważniejszych w tym roku międzynarodowych zawodów kobiet, tym bardziej, że na stosowne komunikaty prasowe czekają kibice i dziennikarze z 75 krajów świata! Kilka miesięcy temu niektóre stacje TV były zainteresowane transmisją półfinałów i finałów z Jeju ale do dzisiaj nie ma w tej materii jasności – tak samo jak nie wiadomo od jakiego etapu zawodów dostępna będzie transmisja w Internecie.

Azja po raz drugi z rzędu ugości najlepsze zawodniczki świata, ale nie jest to bynajmniej żadne nadużycie, czy ukłon w stronę szefa AIBA, dr Dr Ching-Kuo Wu, który jest obywatelem Tajwanu. Pierwotnie turniej miał się odbyć na przełomie września i października w kanadyjskim Edmonton, ale wobec kłopotów organizacyjnych, przeniesiono go w trybie awaryjnym do Jeju City, gdzie od dawna planowany był już kongres AIBA. Był więc to raczej oczywisty wybór, z którym nikt głośno nie dyskutował. Dodajmy, że będzie to czwarty czempionat, który odbędzie się w Azji. Wcześniej gospodarzami Mistrzostw Świata były kolejno: Scranton (USA, 2001), Antalya (Turcja, 2002), Podolsk (Rosja, 2005), New Delhi (Indie, 2006), Ningbo (Chiny, 2008), Bridgetown (Barbados, 2010) i Qinhuangdao (Chiny, 2012). Więcej wątpliwości u niektórych budzi wybór Astany (Kazachstan, czyli znów Azja!) jako gospodarza kolejnych Mistrzostw Świata, które odbędą się w 2016 roku

Co ciekawe gospodarze, mimo iż ich reprezentantki startowały we wszystkich turniejach, nigdy nie zdobyli medalu Mistrzostw Świata. Sąsiadująca z nimi Korea Północna zajmuje z kolei czwarte miejsce w historii tych zawodów, z dwudziestoma medalami (siedem złotych krążków!) na koncie. Na szczycie tego zestawienia znajduje się oczywiście Rosja z 18 złotymi, 7 srebrnymi i 22 brązowymi medalami, wyprzedzając Chiny (bilans medalowy 11-8-12) oraz Indie (8-3-14). Polki we wspomnianej tabeli wszech czasów zajmują 16. lokatę (1-3-6).

Największą gwiazdą w Jeju City będzie oczywiście mistrzyni olimpijska z Londynu, Katie Taylor (60 kg), która zamierza zdobyć piąty złoty medal z rzędu. Do seniorskiej rywalizacji na najwyższym poziomie po przymusowym roku startów w gronie młodzieżowców (Youth) wróci Claressa Shields (75 kg), która jest liderką ekipy amerykańskiej w Jeju. Ale o gwiazdach Mistrzostw Świata jeszcze napiszemy…

REPREZENTACJA ZACHODNIOPOMORSKIEGO POKONAŁA MOCNYCH GOŚCI Z UKRAINY

michelus_polski

W minioną sobotę (8 listopada) w Gryf Arenie w Gryficach odbył się międzynarodowy mecz bokserski, w którym zmierzyły się zespoły Polski (de facto była to ekipa złożona z zawodniczek i zawodników z Województwa Zachodniopomorskiego) i Ukrainy. Całe spotkanie, w którym rywalizowały kobiety i mężczyźni (od kadeta do seniora), zakończył się zwycięstwem gospodarzy 12:4.

Nagrody indywidualne dla najlepszych zawodników meczu otrzymali tegoroczna wicemistrzyni Ukrainy wagi koguciej (54 kg), Maria Bogutska oraz zawodnik KSW Róża Karlino, Mateusz Polski (64 kg). Pierwsza z nich pokonała mistrzynię Polski wagi papierowej (48 kg), Sandrę Brodacką, zaś drugi wypunktował Rusłana Struka. Cenne zwycięstwa odnieśli Tomasz Resól (56 kg), który wygrał jednogłośnie na punkty (3-0) z brązowym medalistą tegorocznych Mistrzostw Ukrainy, Stepanem Stefanishinem oraz Hanna Solecka (69 kg), która rozprawiła się w taki sam sposób z aktualną wicemistrzynią Ukrainy, Ivanną Lutchak.

WYNIKI WALK

KOBIETY

57 kg (Youth)
Maria Pasichna (Ukraina) – Aleksandra Kondej (Polska) 3-0

51 kg (Elite)
Marija Bogucka (Ukraina) – Sandra Brodacka (Polska) 3-0

60kg (Elite)
Sylwia Maksym (Polska) – Olga Trushik (Ukraina) 3-0

69 kg (Elite)
Hanna Solecka (Polska) – Ivanna Lutchak (Ukraina) 3-0

MĘŻCZYŹNI

64 kg (Junior)
Krystian Romel (Polska) – Vitalij Gorgat (Ukraina) 3-0

56 kg (Elite)
Tomasz Resól (Polska) – Stepian Stefanishin (Ukraina) 3-0

60 kg (Elite)
Volodimir Fedorak (Ukraina) – Radomir Obruśniak (Polska) 3-0

64 kg (Elite)
Mateusz Polski (Polska) – Rusłan Struk (Ukraina) 3-0

81 kg (Elite)
Łukasz Stanioch (Polska) – Mikhailo Selivanov (Ukraina) 3-0

pol_ukr_gryfice

KADRA NARODOWA SENIORÓW PRZED MECZEM Z NIEMCAMI W KARLINIE

raubo_mms

Nowy trener reprezentacji Polski seniorów, Zbigniew Raubo wraz ze swoim asystentem Jerzym Baranieckim powołali kadrę, która w dniach od 14 do 28 listopada będzie się przygotowywała w Warszawie do meczu międzypaństwowego z Niemcami. Do wspomnianej rywalizacji dojdzie 29 listopada w w Karlinie.

Powołania otrzymało aż 20 zawodników: Dawid Jagodziński (Astoria Bydgoszcz, waga 49 kg), Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa, 52 kg), Maciej Jóźwik (Skorpion Szczecin, 52 kg), Sylwester Kozłowski (Akademia Walki Warszawa, 56 kg), Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa, 56 kg), Marek Pietruczuk (Victoria Ostrołęka, 56 kg), Dawid Michelus (Kontra Elbląg, 60 kg), Damian Kiwior (Tiger Tarnów, 64 kg), Kazimierz Łęgowski (Bokser Chojnice, 64 kg), Daniel Adamiec (RUSHH Kielce, 69 kg), Rafał Perczyński (Akademia Walki Warszawa, 69 kg), Tomasz Jabłoński (SAKO Gdańsk, 75 kg), Kamil Gardzielik (Copacabana Konin, 75 kg), Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin, 75 kg), Jordan Kuliński (Start Włocławek, 81 kg), Mateusz Tryc (Fenix Warszawa, 81 kg), Igor Jakubowski (Zagłębie Konin, 91 kg), Tomasz Bohdanowicz (Orkan Gorzów Wielkopolski, 91 kg), Paweł Wierzbicki (Boxing Sokółka, +91 kg) i Roger Hryniuk (Cristal Białystok, +91 kg).

SZPILKA PUNKTUJE W KRAKOWIE ADAMKA. ROZBICI PROKSA I CHUDECKI. NA TARCZY KOSTECKI I KACZOR

adamek_szpilka

W głównej walce wieczoru Polsat Boxing Night III w Krakowie młody wilk – Artur Szpilka (17-1, 12 KO), zaatakował starego wygę, byłego championa dwóch kategorii – Tomasza Adamka (49-4, 29 KO). Pierwsza runda typowo rozpoznawcza – „Góral” próbował zachodzić rywala i zagonić go do narożnika, ale „Szpila” stopował go prawym prostym. W drugiej uwidoczniła się nieznaczna przewaga zawodnika z Wieliczki, który trafił lewym krzyżowym, ale i potrafił prawym jabem trzymać przeciwnika z daleka. Tomek natomiast szukał miejsca po dole. Minutę przed końcem trzeciej odsłony Artur trafił bezpośrednim lewym, szybko poprawił akcja prawy-lewy i Tomek poleciał na liny. Odczuł to, ale w swoim zwyczaju szybko starał się odpowiedzieć. W czwartym starciu Adamek starał się wywierać mocny pressing, jednak w ciosach na górę odrobinę szybszy był młodszy rodak, dlatego podopieczny Rogera Bloodwortha konsekwentnie bił prawym na korpus. W piątym w końcu zaczęły dochodzić jego prawe również na głowę. Trafił kilka razy, lecz Artur przyjmował wszystko bez zmrużenia oka. Wyrównany przebieg miały kolejne trzy minuty, a obaj szachowali się trochę nawzajem swoimi przednimi rękoma. W siódmym starciu Artur znów wyłączył przeciwnika prawym prostym, przy okazji bijąc raz na jakiś czas mocnym lewym. Role odwróciły się w rundzie numer osiem. Już na początku szturm przeprowadził Tomek i w długiej serii kilka razy trafił. Szpilka chyba przeżywał kryzys, bo praktycznie do gongu boksował na wstecznym, choć trzeba mu przy tym oddać, że fajnie unikał bomby „Górala” rotacją i unikami. Złapał w przerwie drugi oddech i w dziewiątej rundzie znów toczył wyrównany bój z wielkim rywalem. O wszystkim miały więc zadecydować ostatnie trzy minuty. Najpierw dwa razy swoim lewym trafił Artur, w odpowiedzi lewym sierpem przymierzył Tomek, a gdy zabrzmiał gong, obaj podnieśli ręce w geście zwycięstwa. A sędziowie punktowali 94:96, 92:98 i 94:96 – wszyscy na korzyść Szpilki.

Zamiast zaciętej bitwy skończyło się na krótkiej egzekucji. W starciu dwóch niepokonanych pięściarzy Michał Syrowatka (11-0, 3 KO) znokautował błyskawicznie Michała Chudeckiego (10-1-1, 3 KO). Wydawałoby się w niegroźnej sytuacji w zwarciu Syrowatka zrobił mały krok w tył i huknął prawym sierpowym – wprost na szczękę rywala. Chudecki przewróciłby się, ale zawisł na linach. Zanim Grzegorz Molenda zdążył doskoczyć, podopieczny Andrzeja Gmitruka doskoczył i dobił zranioną ofiarę potwornym prawym hakiem. Bardzo ciężki nokaut i wyrównanie porachunków z czasów boksu olimpijskiego, gdy dwukrotnie przegrywał z „TNT”.

Zamiast świetnej i wyrównanej walki mieliśmy pokaz jednego aktora. Maciej Sulęcki (19-0, 4 KO) całkowicie zdominował Grzegorza Proksę (29-4, 21 KO) i wygrał przez nokaut! Pierwszą rundę świetnie rozpoczął popularny „Striczu”. Wciągnął byłego mistrza Europy dwukrotnie na kontrę bezpośrednim prawym, a raz na krótki lewy sierp. – Rozruszaj go – radził w przerwie Fiodor Łapin. Ale pomiędzy czwartą a szóstą minutą dalej przeważał podopieczny Andrzeja Gmitruka, ustawiając wszystko lewym prostym. Grzesiek trafił raz czysto, ale na tym etapie bezwzględnie przegrywał 18:20. Proksa dużo lepiej radził sobie na początku trzeciego starcia, kiedy trafił bezpośrednim lewym. Ale Sulęcki zrewanżował się mu potem bezpośrednim prawym, a wszystko zaakcentował świetną akcją prawy-lewy sierp. Maćkowi wychodziło wszystko, bo nawet w czwartej rundzie, w której prawdopodobnie nieznacznie lepszy był jego oponent, w ostatnich dziesięciu sekundach „Striczu” dwiema pięknymi akcjami znów przechylił chyba szalę na swoją korzyść. Tak samo widział to Przemek Saleta, który punktował w tym momencie 40:36 dla Maćka. Podrażniony Proksa ruszył niczym taran do ostrego ataku w szóstym starciu, lecz rozluźniony Sulęcki spokojnie kontrolował sytuację i punktował swoim lewym prostym. Na półmetku wątpliwości nie było, dlatego „Super G” atakował jeszcze zacieklej. Problem w tym, że do narożnika schodził po kolejnej przegranej rundzie, w dodatku z lekkim rozcięciem łuku brwiowego. – Nie ma stania. Od dołu do góry – zachęcał go i mobilizował Łapin. Ale to był dzień jednego człowieka. Koniec nastąpił w rundzie numer siedem. Sulęcki po prostu karcił każdy ruch Grześka bezpośrednim prawym krzyżowym. Wchodziło wszystko jak w masło. Proksa szedł coraz bardziej otwarty by odmienić losy jednym ciosem, ale nadział się na prawy sierp Sulęckiego. Klasyczny nokaut i niespodzianka – ale czy naprawdę aż taka?
undercardpbn3
Dawid Kostecki (39-2, 25 KO) wrócił dziś po długiej przerwie, ale spotkanie z Andrzejem Sołdrą (11-1-1, 5 KO) miało być dla niego tylko spacerkiem. Nie było! Zaczęło się sensacyjnie. Podopieczny Piotra Wilczewskiego trafił prawym krzyżowym i lewym sierpem. To jeszcze nic, bo po prawym sierpowym w okolice skroni „Cygan” zatańczył i ledwo co ustał na nogach. W narożniku Fiodor Łapin ostrzegał, ale początek drugiej rundy znów wyraźnie dla Sołdry. I nagle na sekundy przed przerwą Kostecki wystrzelił w akcji prawy na prawy i tym razem to Andrzej był liczony! Trzecia odsłona to prawdziwa wojna na wyniszczenie na środku ringu. Cios za cios, bomba za bombę, ale w ostatnich sekundach to prawy sierpowy Dawida zamroczył Andrzeja, czym zapewne zyskał przychylność sędziów. Czwarte starcie to całkowita dominacja Kosteckiego. No – prawie całkowita, bo po dwóch minutach i pięćdziesięciu sekundach lania porozbijany Sołdra nagle wystrzelił lewym sierpem na szczękę. Dawid ustał. Początek piątej rundy to znów przewaga Kosteckiego i gdy wydawało się, że egzekucja na Sołdrze to tylko kwestia czasu, ten fantastycznym zrywem zepchnął do głębokiej defensywy faworyzowanego przeciwnika. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Runda numer sześć to z kolei całkowita dominacja Sołdry. Wszyscy dookoła przecierali oczy ze zdziwienia! A Andrzej poczuł krew, polując na nokaut. Kolejne trzy minuty to rzeź. Obaj wyniszczeni, zmęczeni, rozkrwawieni, ale żaden nie ustępował. Ostatnią soczystą bombę wyprowadził Kostecki, jednak w przekroju tego odcinka znów lepszy był Sołdra. „Cygan” miał więc ostatnie starcie na odmienienie tej trudnej sytuacji. I nic się nie zmieniło – obustronne bombardowanie do ostatniej sekundy nagrodzone gromkimi brawami. Sędziowie punktowali 75:76, 75:77 i 75:77 – wszyscy na korzyść Sołdry!

W drugiej walce gali faworyzowany Łukasz Maciec (22-2-1, 5 KO) pokonał wyraźnie Michała Żeromińskiego (7-2, 1 KO). Pięściarz z Lublina rozpoczął potyczkę ciosami prostymi, wykorzystując lepsze warunki fizyczne, choć Michał wciągnął go w połowie pierwszej rundy na kontrę z prawej ręki po odchyleniu. Po wyrównanej pierwszej odsłonie, w drugiej przewagę zaczął zyskiwać Maciec, który zasypywał przeciwnika seriami złożonymi z kilku ciosów. Michał chciał uderzyć raz a dobrze, jednak „Gruby” konsekwentnie realizował swoje założenia taktyczne. Z daleka bił na górę, a gdy przechodził do półdystansu, szukał miejsca pod łokciami Żeromińskiego. W czwartym starciu Łukasz swoim nieustannym pressingiem po prostu złamał Michała. Z minuty na minutę dysproporcje między nimi były coraz bardziej widoczne. Oglądaliśmy ruch jednostronny, a jedyną niewiadomą wydawało się pytanie, czy Maciec zdoła dopisać do swojego rekordu szóstą „czasówkę”. W końcu na pół minuty przed końcem szóstej rundy po lewym haku w okolice wątroby Michał musiał przyklęknąć, choć Robert Gortat nie liczył, bo potraktował to jako zbyt niskie uderzenie. – On walczy już tylko o przetrwanie – krzyczała w narożniku swojemu koledze Karolina Michalczuk. I tak to trochę wyglądało. W połowie siódmej rundzie znów ta sama akcja. Tym razem Żeromiński nie był liczony, lecz widać było na jego twarzy grymas bólu. Krańcowo wyczerpany Michał pokazał charakter i dotrwał do ostatniego gongu. Sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem lepszego, punktując wygraną Maćca 79:73 i dwukrotnie 80:72.

W pierwszej walce Polsat Boxing Night Piotr Gudel (2-1, 0 KO) pokonał Rafała Kaczora (2-1, 0 KO), wyrównując porachunki z zeszłego roku. Żądny rewanżu Gudel już pod koniec pierwszej minuty trafił mocnym sierpem, doskoczył do zranionej ofiary zasypał ją serią bomb. Sędzia liczył wałbrzyszanina do ośmiu i choć ten zdołał wyjść z opresji, to krwawił z prawego łuku brwiowego. W drugiej odsłonie Kaczor wrócił do gry, a w końcówce nawet zyskał lekką przewagę. Podobnie było w trzecim starciu, choć obaj zawodnicy poszli już na otwartą bitkę i nokaut bądź przynajmniej nokdaun mógł nadejść w każdym momencie. Rafał zagapił się na początku czwartej rundy, gdy Piotrek w zwarciu zrobił krok w tył i huknął lewym sierpem na szczękę. Rywal znów w odpowiedzi zaakcentował końcówkę. Kolejne sześć minut to typowa wojna na przełamanie. Mocniej bił Piotrek, natomiast Rafał zachował jakby więcej sił o pozostawał aktywniejszy. Trzydzieści sekund przed końcem Kaczor trafił soczystym lewym sierpem na brodę, ale wygranej nie mógł być pewien. Sędziowie punktowali niejednogłośnie 57:56, 55:58 i 58:56 – na korzyść Gudela, któremu udał się rewanż.

źródło: bokser.org

ANDRZEJ GMITRUK WIERZY W ZWYCIĘSTWA SULĘCKIEGO I ADAMKA

gmitruk_andrzej

Andrzej Gmitruk, były trener Tomasza Adamka, szkoleniowiec Macieja Sulęckiego ocenia szanse Tomasza Adamka i Artura Szpilki w sobotniej walce podczas Polsat Boxing Night.

- Jaki przebieg będzie miała walka Tomasz Adamek – Artur Szpilka?
Andrzej Gmitruk: Mam przeczucie, że będzie to twardy i emocjonujący pojedynek. Moim faworytem jest jednak Tomek. Jego poziom sportowy nie wymaga rekomendacji. Nie przyleciał do Polski po to, by przegrać. Niezwykle istotna będzie jego rutyna. Stoczył mnóstwo walk ze świetnymi przeciwnikami i wielokrotnie miał do czynienia z trudnymi ringowymi sytuacjami, których nie poznał Artur. Niewiele zabrakło, a odwróciłby również wynik ostatniej, przegranej walki z Wiaczesławem Głazkowem. W końcówce był bliski wygranej przed czasem.

- Czy najistotniejsze dla wyniku pojedynku będą ostatnie rundy? A może zakończy się on dużo szybciej?
AG: Wszystko zależy od tego, jak Szpilka wytrzyma obciążenie emocjonalne. Jeśli zaś chodzi o Tomka, możemy być pewni, że zachowa zimną głowę. Sądzę, że w ósmej lub dziewiątej rundzie Adamek będzie już bliski odniesienia zwycięstwa. Arturowi nic nie ujmuję. Dawno nie widziałem w polskim boksie tak zdeterminowanego i odważnego boksera. Niezależnie od wyniku walki, należy w niego inwestować.

- Trenuje pan Macieja Sulęckiego, czy pana podopieczny sprawi sensację i pokona Grzegorza Proksę?
AG: Gdybym nie wierzył w jego zwycięstwo, to bym z nim nie pracował. Maciek jest odważny i konsekwentny. Jeśli nie da się zaskoczyć Grzegorzowi w pierwszej fazie walki, będzie dobrze. Poziom przeciwnika nie będzie dla niego szokiem. Ostatni rywale, z którymi walczył, z całą pewnością nie należeli do słabeuszy.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

GRZEGORZ PROKSA: MAMY SAMOZWAŃCZEGO MISTRZA I STAREGO LISA

proksa09

- Emocje opadły, czy nadal chce pan utrzeć nosa Maciejowi Sulęckiemu za nieprzychylne komentarze na temat pana ostatnich walk?
Grzegorz Proksa: Właśnie po to walczymy, bym utarł mu nosa. Jestem człowiekiem pamiętliwym, a apogeum mojej złości nastąpi w sobotę. Nie jestem jednak zdenerwowany. Po prostu chcę go pokonać i tyle.

- Które słowa przeciwnika najbardziej pana zdenerwowały? Prognoza, że po porażce może się pan stać tak zwanym bumem?
GP: Zaczął pan od prowokacji. Niepotrzebnie. Do walki podchodzę ze spokojem. W ringu wykonam swoją pracę. Nie ja będę się wstydził za swoje słowa, tylko przeciwnik. Jest młodym człowiekiem, musi nabrać pokory. I ja go tej pokory nauczę.

- Sulęcki celowo starał się wzbudzić zainteresowanie pojedynkiem, gdy jeszcze nie było wiadomo, że będziecie walczyć?
GP: Wydaje mi się, że nie do końca zdawał sobie sprawę, że ten pojedynek się odbędzie. Chciał sobie wyrobić nazwisko, posługując się moim. Dzięki telewizji Polsat daję mu szansę walki. Zobaczymy, na ile jego słowa przełożą się na czyny. Ja zamierzam mu pokazać, że nie jest tak dobrym pięściarzem, za jakiego się uważa. Nie wykorzysta tej szansy. Przegra.

- Chce pan wygrać w równie efektowny sposób jak trzy lata temu, gdy w Neubrandenburgu nie dał pan szans Sebastianowi Sylvestrowi, odbierając Niemcowi pas mistrza Europy wagi średniej?
GP: Interesuje mnie zwycięstwo i obnażenie słabości Maćka. A jeśli wyjdzie mi to równie dobrze, jak w starciu z Sylvestrem, to będę się cieszył. Tamten pojedynek przejdzie do historii polskiego boksu, jestem z niego dumny. Ciekawie będzie również w sobotę. Mamy samozwańczego mistrza i starego lisa.

- Trener Fiodor Łapin nie miał do pana pretensji, że włączył się pan w wojenkę na słowa z Sulęckim?
GP: Nie rozmawialiśmy o tym. Jeżeli miał zastrzeżenia, to jedynie do postawy Maćka. Trener zna moje podejście do tematu. Wie, że jestem doświadczonym pięściarzem i dorosłym człowiekiem. Nie musi mnie sprowadzać na ziemię, bo twardo po niej stąpam.

- Nadal twierdzi pan, że przeciwnik nie chciał dawać panu „gotowca” i celowo wycofał się z wrześniowej walki, którą miał stoczyć z leworęcznym, podobnie jak pan, pięściarzem? Tak naprawdę nie był kontuzjowany?
GP: Ze strony Sulęckiego walka z mańkutem w tym terminie byłaby głupotą. Nie uwierzyłem w jego kontuzję i zdania nie zmieniam.

- Szykuje się też ciekawa rywalizacja w narożnikach – Fiodor Łapin kontra Andrzej Gmitruk.
GP: Trenerzy nie boksują. Nie oni przyjmują ciosy, nie oni muszą na nie reagować. Szkoleniowiec pomaga zawodnikowi tylko do pewnego momentu. Wszystko zależy od nas.

- Gmitruk twierdzi, że wspólnie ze swoim zawodnikiem dobrze przeanalizował walki, w których rywale odkryli pana słabe punkty.
GP: Jasne, mogli oglądać moją niesłusznie przegraną walkę z Kerrym Hope’em lub potyczkę z Sergio Morą. Obie poprzedzały różne zawirowania. Jestem mężczyzną, nie będę się tłumaczył. Ale teraz jestem w świetnej formie i tyle. Sulęcki bardzo się zdziwi. A trener Gmitruk może się już zastanawiać, jak popracować nad psychiką Maćka po pierwszej rundzie walki.

- Będzie pan świętował podwójne zwycięstwo, razem ze swoim przyjacielem Arturem Szpilką?
GP: Artura stać na zwycięstwo nad Adamkiem. Jest w bardzo dobrej formie. Wszystko rozstrzygnie się w jego głowie. Jeśli dobrze zniesie walkę pod względem mentalnym, to będzie boksował na swoim normalnym poziomie. Znam Tomka, oglądam jego walki i wiem, że pierwsze rundy wygra Artur. Adamek jest jednak cwanym lisem. Pytanie, jak Artur zaprezentuje się w drugiej fazie walki.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl
[Fot. studio3df.pl]

DAWID KOSTECKI: TOMEK MA TWARDĄ SZCZĘKĘ, ALE ARTUR JEST SILNY I DYNAMICZNY

kostecki02

- Obserwował pan Artura Szpilkę podczas przygotowań do walki z Adamkiem. Czy potwierdza pan, że jest lepiej przygotowany niż do przegranej potyczki z Bryantem Jenningsem?
Dawid Kostecki: Przed tamtą walką poprawił kondycję, siłę fizyczną i technikę, ale nie wyeliminował podstawowego błędu – wciąż opuszczał prawą rękę, szczególnie wtedy, gdy opierał się o liny i wyprowadzał uderzenie z lewej. Te mankamenty widzieliśmy także wcześniej, w starciach z Mikiem Mollo. Przed pojedynkiem z Adamkiem dostrzegłem poprawę. Pracował z chłodną głową, a prawa ręka wracała na swoje miejsce. Jestem podbudowany przygotowaniami Artura. O tym, że będzie w najlepszej możliwej formie fizycznej i mentalnej wiedziałem już wcześniej.

- Jaki będzie scenariusz pojedynku Adamek – Szpilka?
DK: W tej walce wszystko jest możliwe. Wiem, że Artur tym razem jest przygotowany na dziesięć rund. Równie dobrze może się okazać, że walka zakończy się już na początku. Wiadomo, że Tomek ma twardą szczękę, ale już nieraz widzieliśmy, jak teoretycznie odporny na ciosy pięściarz nie wiedzieć czemu szybko przegrywa przez nokaut. A Szpilka jest silny i dynamiczny. Zapowiada się świetne widowisko.

- Na co pan będzie musiał uważać, gdy znajdzie się w ringu z Andrzejem Sołdrą?
DK: Przede wszystkim na samego siebie, bym nie zapędził się w atakach i na własne życzenie nie miał pod górkę. Andrzeja nie lekceważę, ale po prostu wejdę do ringu i zrobię swoje. Jeśli będę walczył na swoim normalnym poziomie, wygram.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl
[Fot. studio3df.pl]

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: MŁODE ZAWODNICZKI ZAPRACOWAŁY NA BILET DO KADRY

kadra_cet04

Będąc w Cetniewie poprosiłem trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka, o opinię nt. uczestniczek ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski przed 8. Mistrzostwami Świata, które 16 listopada rozpoczną się w południowokoreańskim Jeju. Szczególnie zainteresowany byłem postawą najmniej doświadczonych pięściarek, dla których wspólne treningi z Eweliną Wicherską, Sandrą Drabik, Angeliką Grońską, Anetą Rygielską, Kingą Siwą i Lidią Fidurą były swoistym testem umiejętności, zaangażowania i pracowitości. Analizie poddanych zostało pięć zawodniczek: Kinga Szlachcic, Anna Słowik, Milena Zglenicka, Laura Grzyb i Magdalena Czajkowska. Oto jak je ocenił polski szkoleniowiec.

Kinga Szlachcic charakteryzuje się ogromną kulturą osobistą, inteligencją i skromnością. W ringu, podczas sparingów, nie widziałem u niej ani jednego grymasu na twarzy. Widoczna była za to ogromna determinacja i chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Ma naturalnie rozwinięte wszystkie cechy psychiczne w ringu, co zaliczam na duży plus. Minusy to dość uboga jeszcze technika i sztywność, spowodowane chyba presją kadry narodowej. Przygotowanie fizyczne prawidłowe i jak na 19 lat bardzo silne ciosy. Jestem pod wrażeniem tego, że po ciężkiej pracy potrafiła chodzić uśmiechnięta. Kinga to prawdziwy sportowiec, który niczego nie udaje, rozumie swoje braki. W trakcie sparingów była wymagająca, stawiając momentami trudne warunki kadrowiczkom.
kadra_cet06
Anna Słowik to z kolei dziewczyna uśmiechnięta, inteligentna, skromna i bardzo pracowita jak na swoją kategorię wagową. Nie potrafię zrozumieć dlaczego wcześniej nikt na nią nie postawił i nie poświecił jej czasu. Gdyby tak się stało, to byłaby na pewno dzisiaj czołową „ciężką” w Europie. Ma naturalny ciąg do przodu, wytrzymałość, potężną siłę ciosu i niebywałą wydolność. Minusy to nadal brak obycia ringowego, co jest spowodowane głównie tym, że nie ma w klubie koleżanek do wspólnych treningów. Uważam, że Ania będzie w przyszłym roku pomocna dla „średnich” Wójcik i Fidury. Nie musimy nikogo szukać za granicą.

Milena Zglenicka podczas sparingów walczyła z ogromnymi kryzysami, ale z ringowych wojen z Sandrą i Eweliną szybko wyciągała wnioski. To bardzo ciekawa zawodniczka, boksująca z odwrotnej pozycji. Przez pierwsze dni traktowała w ringu zbyt wielkim szacunkiem starsze koleżanki, ale z czasem pokazała co potrafi i dziewczyny, które lecą do Korei powinny być z niej zadowolone. Potrafiła być wymagająca podczas walk sparingowych i starała się przejmować inicjatywę. Prywatnie skromna i pracowita – może czasami niepotrzebnie okazywała brak wiary w swoje umiejetności, ale domyślam się, że spowodował to stres przed pierwszą konfrontacją z seniorkami z kadry.
kadra_cet05
Laura Grzyb to dla nie ogromna-pozytywna zagadka. Poprawnie zaprezentowała się na turnieju w Niemczech, a na sparingach czasami boksowała niezwykle dojrzale, choć ma dopiero 19 lat. Kilkadziesiąt rund, które zrobiła podczas tego obozu z seniorkami na pewno zaprocentuje i dodadzą jej pewności siebie. Laura jest poukładana technicznie, szybko eliminuje błędy. Zauważyłem, że jest pracowita i chyba bardzo lubiana w kadrze przez starsze koleżanki, co przełożyło się na fajną atmosferę.

Magdalena Czajkowska przyjechała tylko na sparingi, więc oceniam ją tylko na ich podstawie. Dostrzegłem w niej ogromną determinację, nie odpuściła ani jednego starcia a przeboksowała ponad 20 rund. Charakteryzuje się potężną wytrzymałością fizyczną oraz dużą odpornością na ciosy Lidki Fidury. Jeżeli popracuje mocno nad repertuarem technicznym, uszczelni się w obronie, nauczy się wykorzystywać ciosy proste, udoskonali swój atak, to na pewno będzie numerem jeden w wadze 69 kg w kraju. Podobała mi się jej naturalna agresja i pewnosć siebie. Ta dziewczyna nie zna strachu, jest pełnowartościową i wymagającą sparingpartnerka dla zawodniczek wagi z limitem 75 kg. Poza tym jest inteligentna i wie czego chce. Byłoby dobrze, gdyby postawiła na boks. Jeśli tak sie stanie, to zarówno Elżbieta Wójcik jak i Lidia Fidura będą miały świetne wsparcie podczas sparingów a i Magda rozwinie się bardzo szybko.

Bez względu na okres przygotowań i osiągnięte dotąd wyniki sportowe wspomniane wyżej dziewczyny powinny mieć swoje stałe miejsce w kadrze narodowej. Jestem z nich bardzo zadowolony i dziękuję za to, że mimo tego iż przyjechały tylko pomagać w przygotowaniach zawodniczek z pierwszego składu i w związku z tym nie zajmowaliśmy się nimi tak jak pozostałą piątką, pokazały się ze znakomitej strony. Każda maksymalnie wykorzystała ten krótki czas pracy z kadrą. Żadna nie jest zmanierowana, żadna nie zadziera nosa jak niektóre polskie zawodniczki, które tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnęły.

Wiem, że do kadry należy wprowadzać młode i ambitne dziewczyny, które są bardzo plastyczne i chcą się uczyć, czyli sportowo rozwijać. Ostatnie tygodnie to był bardzo nerwowy czas i wymagał od najmłodszych kadrowiczek wiele energii i zdrowia. Za to, co pokazały, zapracowały u mnie na bilet do kadry narodowej seniorek.

Paweł Pasiak, dn. 5 listopada 2014 roku

TOMASZ RÓŻAŃSKI: TYLKO DWIE ZAWODNICZKI ZASŁUGIWAŁY NA NAGRODĘ AIBA

nanjing_ela2

- Tylko dwie zawodniczki mogły być brane pod uwagę przy nominacji do nagrody rocznej dla najlepszej młodzieżowej zawodniczki świata, którą przyznaje AIBA. Pierwszą jest Ela a drugą Amerykanka Jajaira Gonzalez, mistrzyni świata z Sofii i złota medalistka Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich z Nanjing – mówi Tomasz Różański, trener i wychowawca mistrzyni z Karlina, Elżbiety Wójcik, która 24 listopada odbierze w Korei Południowej wspomnianą statuetkę dla najlepszej młodzieżowej pięściarki świata.

- Wydaje mi się, że o wyborze Eli zadecydowała jej doskonała postawa nie tylko w 2014 roku, ale pamiętna walka finałowa z Claressą Shields, którą stoczyła w finale Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie w 2013 roku – zauważa trener Różański. – Klasa Gonzalez w pewnym sensie nie została jeszcze potwierdzona w poważniejszej rywalizacji niż młodzieżowa, a Ela mając 17 lat walczyła jak równa z równa z mistrzynią olimpijską z Londynu – dodaje.

Trener Tomasz Różański nie kryje wielkiej radości z faktu docenienia przez światową federację swojej podopiecznej, zapowiadając, że sukces ten zostanie przez Elę dobrze spożytkowany na sali treningowej, gdzie pilnie pracuje, by boksować jeszcze lepiej.

- Decyzja o przyznaniu Eli tak prestiżowej nagrody to dla mnie powód do wielkiej dumy. Z pewnością wyróżnienie to da nam kolejny zastrzyk motywacji do dalszej pracy, by potwierdzić dobrą markę w gronie seniorek. Ela jest przyzwyczajona do zainteresowania mediów, jakie o pewnego czasu wywołuje, ale to nadal bardzo młoda zawodniczka, którą trzeba mocno trzymać w ryzach treningu i dyscypliny. Chronię ją przed telefonami od nieznanych bliżej ludzi mediów. Moim zdaniem powinna mieć czystą głowę, by skutecznie pracować nad dalszym rozwojem – dodał szkoleniowiec z Karlina.

Tydzień temu Elżbieta Wójcik wraz ze swoim trenerem pojechała do COS-OPO „Cetniewo” we Władysławowie na sparingi z mistrzynią Polski seniorek, Lidia Fidurą, którą czeka start w Mistrzostwach Świata w Jeju.

- Pojechaliśmy do Cetniewa, by pomagać Lidii w przygotowaniach do startu w Mistrzostwach Świata. Widać było, że obie zawodniczki czują do siebie respekt, co zapowiada mocną rywalizację w przyszłym roku. Nie chciałbym w szczegółach oceniać przebiegu sparingu, bo obie zawodniczki są na innym etapie przygotowań, ale po ich zakończeniu zadowolone były obie pięściarki. Dla nas sezon właściwie się skończył i przygotowujemy się do startu w gronie seniorskim w 2015 roku. Z drugiej strony widzę u Eli potrzebę walk, rywalizacji, więc może jeszcze w tym roku zobaczymy ją w ringu – uważa trener Różański.

Po zakończeniu współpracy z kadra narodową Tomasz Różański zaszył się w sali treningowej, gdzie wraz z innym byłym szkoleniowcem Biało-Czerwonych, Walerym Korniłowem prowadzą zajęcia nie tylko z zawodnikami KSW Róża Karlino, ale także innymi obiecującymi pięściarzami, m.in. Danielem Adamcem, czy Pawłem Stępniem.

- Na zgrupowaniu w Karlinie trenujemy teraz z młodymi zawodnikami z Kielc i Szczecina. Zależy mi, by moi klubowi podopieczni mieli okazję do wspólnej pracy szkoleniowej z utalentowanymi zawodnikami z całego kraju. Stąd pojawiła się propozycja, by do Karlina przyjeżdżali pięściarze, którzy akurat w tym czasie nie pracują na zgrupowaniu trenera kadry narodowej i „Husarii”, Zbigniewa Raubo. Podkreślam, że nie rywalizuję z kadrą, ani nie podbieram jej zawodników. Po prostu mamy na miejscu świetne warunki i wraz z Walerym Korniłowem możemy poprowadzić profesjonalne zajęcia. Jestem człowiekiem sali, tam czuję się najlepiej i nie chcę tracić czasu oraz energii siedząc bezczynnie w domu. Dlatego zapraszam wszystkich chętnych, którzy chcą trenować z najlepszymi o kontakt – zakończył były trener kadry narodowej seniorów.

TOMASZ JABŁOŃSKI KLUBOWYM KOLEGĄ MATEUSZA TRYCA W NIEMIECKIEJ BUNDESLIDZE

nordhauser

Kibice boksu olimpijskiego w Niemczech doczekali się startu kolejnego sezonu 1. Bundesligi. W rozgrywkach tych od ubiegłego sezonu śledzimy walki mistrza Polski wagi półciężkiej (81 kg), Mateusza Tryca, który dotąd reprezentował barwy BC Straubing. W nowym sezonie Mateusz zmienił otoczenie i będzie występował w drużynie Nordhäuser SV, której ambicje sięgają nawet mistrzowskiego tytułu.

W inauguracyjnym meczu, który odbył się w ub. sobotę (1 listopada), klub Polaka w obecności 1 000 kibiców, pokonał 12:8 ekipę BSK Hannover/Seelze, w czym swój udział miał i reprezentant Polski, pokonując Niemca Kevina Kuenzela, z którym zresztą wygrał wcześniej podczas Mistrzostw Europy w Mińsku (2013).

Jako ciekawostkę dodajmy, że menedżer zespołu Nordhäuser SV, Michael Doering, zapowiedział, że zrobi wszystko co w jego mocy, by na kolejny mecz do drużyny dołączyło jeszcze dwóch zawodników zagranicznych – mistrz Polski Tomasz Jabłoński (75 kg) i mistrz Węgier Andrasz Vadász (64 kg).

PRZED WALKĄ ADAMEK-SZPILKA: KRWAWA JATKA CZY EGZEKUCJA?

adamek_szpilka

Przed sobotnim pojedynkiem Tomasza Adamka i Artura Szpilki o porównanie obu pięściarzy poprosiliśmy Przemysława Saletę, jednego z najlepszych telewizyjnych ekspertów od boksu w naszym kraju. Dla wielu będzie to zaskoczenie, ale średnie ocen wystawionych przez byłego mistrza Europy wagi ciężkiej są niemal identyczne – 7,0 dla „Górala” i 6,9 dla „Szpili”. Czy to oznacza, że obejrzymy świetne widowisko i wyrównany pojedynek? Wbrew licznym opiniom innych fachowców, na pozycji murowanego faworyta stawiających byłego mistrza świata wagi półciężkiej i cruiser?

– Zaznaczam, że oceniam Adamka nie najlepszego w karierze, ale dzisiejszego, z ostatnich kilku walk. Po starciu z Witalijem Kliczką. I nie sadzę, by mógł być lepszy. Ze względu na wiek i trenera – argumentuje Saleta. – Szpilkę też oceniam po ostatniej walce, ale wierzę, że ósmego listopada będzie dużo lepszy. Również ze względu na wiek oraz na to, że potyczka z Bryantem Jenningsem obnażyła jego słabości i pokazała, nad czym musi pracować. Dlatego też jest dla mnie faworytem – podsumowuje.

Kto ma pojęcie o boksie?
Adamek zarzuca Salecie, że nie jest obiektywny.

– Chyba chce coś zarobić. Gdyby wszedł znowu do ringu, pewnie tak by się stało i myślę, że o to w tym chodzi. Absolutnie nie ma możliwości, żebym z nim walczył – zaznaczył bokser z Gilowic w rozmowie z „PS”.

Bukmacherzy spodziewają się zwycięstwa Adamka – kursy wahają się od 1,4 do 1,6, przy typach 2,4 i 2,6 na wygraną Szpilki. Może jednak Saleta wcale nie przesadza? – Artura stać na zwycięstwo i nie mówię tak dlatego, że się przyjaźnimy. Pierwsze rundy wygra Artur. Pytanie, jak poradzi sobie w drugiej fazie walki – zastanawia się Grzegorz Proksa. Czy były mistrz Europy wagi średniej… nie wie, o czym mówi?

– Jeśli ktoś twierdzi, że w Krakowie spotka się dwóch bokserów na podobnym poziomie, to znaczy, że nie zna się na sporcie. Jeżeli Szpilka wytrzyma do szóstej rundy, to będzie dla niego wielkie osiągnięcie. W porywach dobrego humoru mogę mu dać dziesięć procent szans – to już opinia wieloletniego mistrza świata Dariusza Michalczewskiego.

Rozstrzygnięcie w końcówce?
Ci, którzy oglądali Adamka podczas treningów w Gilowicach, meldują, że fizycznie prezentuje się bez zarzutu i nieźle pod względem szybkościowym. Pewne wątpliwości budzi jednak dobór sparingpartnerów. Adamek ściągnął z USA przeciętniaka Jasona Bergmana, a także słabo radzącego sobie na krajowych ringach Włodzimierza Letra. Szpilka sparował z Nagym Aguilerą, Zackiem Page’em i Marcinem Rekowskim.

– Sparingi nie muszą mieć decydującego znaczenia. Szpilka najczęściej uderza lewą ręką. Prawa służy mu głównie do utrzymywania dystansu od rywala, ewentualnie do zadania ciosu sierpowego w kombinacji. Tomek ma tak dużą wiedzę bokserską, że będzie świetnie wiedział, co robić – ocenił Andrzej Gmitruk, były trener Adamka, w pokazywanym przez Polsat Sport programie „Puncher”.

Przebieg walki, a być może także jej rezultat, ma w dużej mierze zależeć od psychiki 25-letniego Szpilki.

– Adamek nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Najwięcej zależy od Szpilki. Przez kilka miesięcy w procesie treningowym nie zmienił tak dużo, by zrobić wielki postęp. Liczy się to, jak wytrzyma ciśnienie w porównaniu z walką z Jenningsem – tłumaczy Gmitruk. Tego samego zdania jest Proksa oraz Andrzej Wasilewski.

– Jeśli Artura zawiedzie głowa, Adamek może mieć łatwe zadanie. Będzie inaczej, jeśli Szpilka opanuje emocje i nie pójdzie na żywioł – zaznacza promotor „Szpili”.

– Tomek na pewno nie jest tak szybki, jak przed walką z Andrzejem Gołotą, ale pozostaje moim faworytem. Uważam jednak, że walka może być bardzo wyrównana, a o wyniku może rozstrzygnąć jej końcowa faza – przewidywał w „Puncherze” Janusz Pindera. Taka prognoza jest bodaj najlepszą zachętą, by w sobotni wieczór nasłuchiwać wieści z Kraków Areny.

PRZEMYSŁAW SALETA OCENIA ADAMKA I SZPILKĘ:

TOMASZ ADAMEK:
1. Warunki fizyczne – 6
2. Siła fizyczna – 6
3. Siła ciosu – 5
4. Szybkość zadawania ciosów – 7
5. Technika – 9
6. Praca nóg – 6
7. Kondycja – 6
8. Psychika – 10
9. Odporność na ciosy – 9
10. Obrona – 6
Średnia ocen: 7,0

ARTUR SZPILKA:
1. Warunki fizyczne – 8
2. Siła fizyczna – 7
3. Siła ciosu – 8
4. Szybkość zadawania ciosów – 8
5. Technika – 7
6. Praca nóg – 7
7. Kondycja – 5
8. Psychika –7
9. Odporność na ciosy – 7
10. Obrona – 5
Średnia ocen: 6,9

Komentarz Przemysława Salety: Zaznaczam, że oceniam Adamka nie najlepszego w karierze, ale dzisiejszego, z ostatnich kilku walk. Po starciu z Witalijem Kliczką. I nie sadzę, by mógł być lepszy. Ze względu na wiek i trenera. Szpilkę też oceniam po ostatniej walce, ale wierzę, że ósmego listopada będzie dużo lepszy. Również ze względu na wiek oraz na to, że potyczka z Bryantem Jenningsem obnażyła jego słabości i pokazała, nad czym musi pracować. Dlatego też jest dla mnie faworytem.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

ROSJANKI NA MŚ W NAJMOCNIEJSZYM SKŁADZIE. TO POCZĄTEK OLIMPIJSKIEJ SELEKCJI

Rosjanki – jak pokazuje historia ich dotychczasowych startów – należeć będą do faworytek 8. Mistrzostw Świata, które 16 listopada rozpoczną się w południowokoreańskim Jeju. Trener „Sbornej”, Wiktor Lisicyn, powołał na ten start dziesięć aktualnie najlepszych zawodniczek, w tym wicemistrzynię olimpijską wagi lekkiej (60 kg), Sofię Ochigavę.

Barw Rosji bronic będą: Zoya Isayeva (48 kg), Sayana Sagataeva (51 kg), Elena Saveleva (54 kg), Zinaida Dobrynina (57 kg), Sofia Ochigava (60 kg), Anastasia Belyakova (64 kg), Saadat Abdulaeva (69 kg), Yaroslava Yakushina (75 kg), Svetlana Kosova (81 kg) i Zemfira Magomedalieva (+81 kg).

Zdaniem trenera reprezentacji Rosji, tegoroczne Mistrzostwa Świata będą dla jego podopiecznych pierwszym poważnym elementem selekcji drużyny olimpijskiej.

- Wszystko podporządkowujemy startowi w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W każdej z trzech „olimpijskich” kategorii wagowej mamy w tej chwili liderkę i dwie pełnowartościowe dublerki. W kategorii wagowej do 51 kg są to: Sagataeva, Saveleva oraz Isayeva; w kategorii do 60 kg – Ochigava, Belyakova i Dobrynina; w wadze do 75 kg – Yakushina, Kosova i Abdulaeva. Tak, więc w Korei zaboksuje dziewięć z dziesięciu zawodniczek, które rywalizują o start w Igrzyskach Olimpijskich. Ich dobre wyniki w Korei będą kluczem awansu do drużyny olimpijskiej Jak wiadomo silna konkurencja to najlepsza droga do sukcesu – powiedział rosyjski szkoleniowiec.

« Older Entries Recent Entries »