Archiwum: ZAWODNICY A-Z

JAK POLAK Z POLAKIEM. CZY DOJDZIE DO WALKI ADAMKA Z WŁODARCZYKIEM?

Przegrana Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Wiaczesławem Głazkowem (17-0-1, 11 KO) oznacza chyba definitywny koniec marzeń „Górala” o kolejnej drugiej walce o mistrzowski pas w najcięższej kategorii. Jest to także porażka pewnej drogi prowadzenia kariery tego utalentowanego boksera, która zamiast do najwyższych laurów zaprowadziła go w ślepą uliczkę. Nasuwa się pytanie, co dalej z Tomaszem Adamkiem?

Sam bokser w wywiadzie po pojedynku z Głazkowem nie wykluczył zakończenia kariery, ale być może przemawiały przez niego rozczarowanie i rozgoryczenie. Adamek nie osiągnął sportowego celu, który sobie postawił, ale chyba także nie osiągnął sukcesu finansowego na miarę swoich aspiracji. Wprawdzie za dwie walki (z Witalijem Kliczką i z Chrisem Arreolą) zainkasował imponujące kwoty, ale trzeba wziąć pod uwagę także stronę kosztową. Wiadomo, że w USA, gdzie od kilku lat przebywa Adamek wraz z rodziną, życie jest znacznie droższe, niż w Polsce. Koszty trenera, sparringpartnerów, sal treningowych, odnowy biologicznej itd. itp., chociaż zapewne na bieżąco pokrywane są przez promotorów, to w ostatecznym rozliczeniu i tak prędzej lub później obciążą boksera. Nie od dziś wiadomo, że za darmo to jest tylko serek w pułapce na myszy. Stan posiadania Tomasza Adamka jest jego prywatną sprawą, ale ponieważ on sam jest osobą publiczną, to pozwolę sobie wyrazić przekonanie, że nie osiągnął on jeszcze poziomu pozwalającego na beztroskie korzystanie z życia bez konieczności martwienia się o przyszłość (zwłaszcza w USA, gdzie chyba zamierza pozostać już na stałe). Sądzę, że kasa mu się przyda i że tę kasę łatwiej przyjdzie mu zarobić w Polsce, niż gdziekolwiek indziej.

Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) jest od blisko czterech lat mistrzem świata WBC w wadze cruiser, ale też na pewno nie może uchodzić za sportowca spełnionego. Jako mistrz świata stoczył mało walk, z których jedynie dwie (z Dannym Greenem i Rachimem Czachkijewem) można uznać za dochodowe. On także nie inkasuje w praktyce całości honorariów za walki, ale musi z tych pieniędzy rozliczyć się z promotorami. W chwili obecnej nic nie wiadomo o jakichś konkretach dotyczących kolejnego pojedynku w obronie posiadanego tytułu. Raczej wygląda na to, że czeka na atrakcyjną ofertę.

Pomysł walki Adamek vs Włodarczyk jest czymś oczywistym i naturalnym. W końcu to zupełnie zgodne z oczekiwaniami kibiców, żeby dwaj ewidentnie najlepsi od lat polscy bokserzy zawodowi skrzyżowali w ringu rękawice, tym bardziej, że gabarytowo są do siebie zbliżeni i nie trzeba doprowadzać do jakiejś sztucznej konfrontacji piórkowego z junior średnim (jak to się dzisiaj często dzieje na światowych ringach). Były do tego już zresztą przymiarki ze strony obozu „Diablo”, lecz spotkały się z odmową strony przeciwnej wyrażoną dość lekceważącym tonem. Takim, jakim bogaty wujek z Ameryki rozmawia z ubogim krewnym w Polsce. Skomentowałem to wówczas, że „jeszcze przyjdzie koza do woza” i do dzisiaj podtrzymuję swoje zdanie na ten temat.

Przedstawiciele Knockout Promotions też w przeszłości wyrażali niezbyt fortunne opinie. Np. tę, że Polska to zbyt mały i biedny kraj, żeby opłacało się w nim organizować galę boksu zawodowego na wysokim poziomie. Fakty zaświadczają, że tak nie jest. Nie tylko sukces walki Kliczko vs Adamek we Wrocławiu, ale także popularność konfrontacji Adamek vs Gołota i Gołota vs Saleta, a nawet zupełnego badziewia, jakim były imprezy z udziałem Marcina Najmana.

Walka Góral vs Diablo (najlepiej o pas WBC w cruiser) to przedsięwzięcie skazane z góry na sukces. To impreza, która musi się udać i pod każdym względem powinna być pożądana przez dla wszystkich zainteresowanych. Przez bokserów, promotorów, telewizje i przez milionową rzeszę polskich kibiców boksu (wliczam tych niedzielnych i świątecznych, ale w tym przypadku są ku temu podstawy). Wystarczy, żeby odpowiedni ludzie porozmawiali, jak Polak z Polakiem i spróbowali dojść do porozumienia. Biorąc pod uwagę naszą wredną narodową cechę, jaką jest bezinteresowna zawiść, nie będzie to łatwe. Jednak spróbować można, warto, a nawet trzeba, bo chodzi tu przecież o wydarzenie historyczne w polskim boksie.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

TOMASZ JABŁOŃSKI: NAJTRUDNIEJ BYŁO POKONAĆ KAMILA GARDZIELIKA

jablonski05

Kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński, został uznany najlepiej wyszkolonym technicznie bokserem 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Kaliszu. W drodze po złoty medal w wadze średniej (75 kg) pokonał pięciu rywali. Jego zdaniem najtrudniejszą walką był półfinał z Kamilem Gardzielikiem.

- Nie miałem łatwiej drogi po drugi w karierze tytuł Mistrza Polski. Do każdego z pięciu pojedynków wychodziłem bardzo skoncentrowany. Dawałem z siebie wszystko, nie oszczędzałem się. Jeśli miałbym wybrać najbardziej wymagającego przeciwnika, był nim broniący złotego medalu z tamtego roku Kamil Gardzielik. Pokazał, że jest w bardzo dobrej formie jeśli chodzi o technikę i kondycję. Bardzo żałuję, że nie spotkałem się z nim w finale, bo Kamil zasłużył na niego – powiedział Tomasz Jabłoński.

25-letni Tomasz Jabłoński w finale w Kaliszu pokonał jednogłośnie na punkty Arkadiusza Szwedowicza, który rok temu w Zawierciu w finale przegrał z Kamilem Gardzielikiem. Natomiast kapitan Hussars Poland poprzednio triumfował w Mistrzostwach Polski w 2012 roku w Poznaniu pokonując w finale dziś boksującego na zawodowych ringach Kamila Szeremetę.

- Organizację turnieju w Kaliszu oceniam pozytywnie do dnia finałów, w którym pomiędzy walkami miały miejsce niezapowiedziane wcześniej przerwy. Przeszkadzały mi w dobrej rozgrzewce przed pojedynkiem ze Szwedowiczem. Podczas tej walki byłem bardziej zdenerwowany i spięty. Nie jestem zadowolony z tego występu, czułem się w sobotę w gorszej dyspozycji, jednak udało mi się osiągnąć cel, czyli zdobyć tytuł mistrza Polski – mówi Tomasz.

Poza zwycięstwami z Gardzielikiem i Szwedowiczem, pięściarz SAKO Gdańsk wygrał także z Kamilem Bednarkiem, Kamilem Ziemkiem oraz Stanisławem Gibadło i został uznany najlepszym technikiem zawodów. Tomasz Jabłoński już zadeklarował, że będzie szykował się do kolejnego sezonu World Series of Boxing w barwach Hussars Poland, a niebawem prawdopodobnie czeka go start w Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie.

Dodajmy, że najlepszym bokserem Mistrzostw Polski w Kaliszu wybrano Igora Jakubowskiego, który wygrał rywalizację w wadze ciężkiej (91 kg) i być może w najbliższym czasie zasili „Husarię”.

GMITRUK: TOMEK NIE POWINIEN SŁUCHAĆ DORADCÓW, TYLKO ZROBIĆ PO SWOJEMU

gmitruk_andrzej

- Dziwią mnie wypowiedzi trenera Rogera Bloodwortha – mówi w krótkiej rozmowie z Przemysławem Osiakiem z „Przeglądu Sportowego” Andrzej Gmitruk, były szkoleniowiec Tomasza Adamka.

- Jaka była główna przyczyna porażki Tomasza Adamka z Wiaczesławem Głazkowem?
AG: Złożyło się na nią wiele elementów. Uważam, że Tomek był w stanie pokonać Głazkowa, ale nawet laik zauważy, że został przestawiony na zupełnie inny sposób boksowania niż kiedyś. Nowy styl na pewno nie gwarantował powodzenia w starciu z Ukraińcem. Głazkow to utalentowany pięściarz, ale na pewno daleko mu do jego rodaka Władymira Kliczki. Dziwią mnie też wypowiedzi trenera Rogera Bloodwortha, który z uporem maniaka powtarza tezę, że Tomek każdego dnia staje się lepszym pięściarzem. Niestety, ale obraz pojedynku z Głazkowem pokazał coś zupełnie innego. Nie rozumiem też programu promocji Adamka, który wybrała grupa promotorska Main Events. Parę lat temu do hali Prudential Center w Newark przychodziło wiele tysięcy Polaków, a walka w Bethlehem? To wszystko można było dużo lepiej zorganizować.

- Obóz Adamka popełnił błąd, decydując się na starcie z Głazkowem i drogę w kierunku pozycji obowiązkowego pretendenta IBF?
AG: Wszyscy zauważaliśmy, że Tomek powinien był dążyć do walki o tytuł mistrza świata WBC, z którego zrezygnował Witalij Kliczko. Nie rozumiem dlaczego nie widziała tego promotorka Kathy Duva. Dlaczego doprowadzono do konfrontacji dwóch pięściarzy z tej samej grupy? Innych możliwości na pewno nie brakowało. Dlaczego nie doprowadzono do rewanżu z Chrisem Arreolą? W USA sprzedałby się świetnie, a Tomek znowu odniósłby zwycięstwo. Widać, że biorąc pod uwagę styl walki Arreola mu odpowiadał. A wygrana stałaby się przepustką do bardzo poważnej walki, właśnie o pas WBC.

- Czy pański były podopieczny powinien jeszcze walczyć?
AG: To bardzo osobista decyzja i należy ona wyłącznie do Tomka. Z pewnością minie trochę czasu zanim ją podejmie. Nie powinien słuchać doradców, a zrobić po swojemu. Ma 37 lat, zrobił wiele dla polskiego sportu, wywalczył tytuły mistrzowskie w dwóch kategoriach wagowych, co będzie trudno powtórzyć któremukolwiek polskiemu pięściarzowi. Nie chciałbym, aby tracił prestiż, na który zapracował sobie przez lata, ale każdą decyzję Tomka należy uszanować. Mam nadzieję, że ci, którzy jeszcze niedawno wróżyli mu wielkie osiągnięcia w wadze ciężkiej, nie odwrócą się od niego i po przegranej z Głazkowem nie zostanie sam, jak w szatni po walce z Kliczką.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

DARIUSZ MICHALCZEWSKI: TOMEK ADAMEK NIE POWINIEN JUŻ BOKSOWAĆ

Przebieg i końcowy wynik sobotniego pojedynku Tomasza Adamka z Wiaczesławem Głazkowem komentowało wielu fachowców. Do tego grona na łamach „Przeglądu Sportowego” dołączył Dariusz Michalczewski, były zawodowy mistrz świata wagi półciężkiej (1994-2003) i junior ciężkiej (1994). „Tygrys” sugeruje „Góralowi”, by ten zakończył pięściarską karierę…

Jest mi bardzo przykro, bo naprawdę zależy mi na zwycięstwach naszych pięściarzy i nie lubię oglądać ich porażek. Jeśli Tomek Adamek ma pomysł na życie, to powinien zakończyć karierę. Jeśli nie ma i wciąż musi zarabiać pieniądze, niech boksuje, lecz do pojedynków nie będzie już przystępował jako faworyt, a stanie się mięsem armatnim dla młodszych pięściarzy i ich promotorów. Powinien powiesić rękawice na kołku. Inaczej zacznie się rozmieniać na drobne. Ja zakończenie kariery zaplanowałem długo przed swoją ostatnią walką, jeszcze będąc mistrzem świata.

Tym pojedynkiem Tomek zrobił milowy krok do tyłu. A przecież Wiaczesław Głazkow jest dosyć surowym zawodnikiem, który Władymirowi Kliczce mógłby co najwyżej czyścić buty. W boksie Tomka nic obecnie nie funkcjonuje. Stoi szeroko na nogach, ma wyprostowany tułów, a od Głazkowa przyjmował takie sygnalizowane ciosy proste, wyprowadzane bez żadnego zwodu, że aż nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Tym bardziej, że Adamek zapewniał o swojej wysokiej formie.

Walka w Polsce, z Arturem Szpilką, Mariuszem Wachem? Decyzja należy tylko i wyłącznie do Tomka, ale musi pamiętać, że to już byłby właśnie początek rozmieniania się na drobne. Adamek może dalej bawić się w boks i dorabiać, ale prawdę mówiąc nie wiem, czemu boksowanie na takim poziomie ma w ogóle służyć. Jedyną motywacją mogą być pieniądze, lecz jeżeli Tomkowi ich nie brakuje, dalsze pojedynki nie miałyby żadnego sensu. Skoro okazał się wyraźnie słabszy od Głazkowa, to o najważniejszych laurach w wadze ciężkiej może zapomnieć. Przecież Ukraińcowi jeszcze sporo brakuje nie tylko do swojego rodaka Kliczki, ale nawet do innych pięściarzy ze światowej czołówki.

Tomek nie powinien już boksować – chyba, że za naprawdę dobre pieniądze ze Szpilką, Wachem, Albertem Sosnowskim albo Andrzejem Wawrzykiem. Czy nadal jest najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej? Teraz nie jestem pewien, czy wygrałby ze Szpilką. Może dzięki rutynie udałoby mu się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale tak naprawdę trudno przewidzieć, jak ten pojedynek by się zakończył.

Opracował: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

GŁAZKOW POKONAŁ ADAMKA PO CIĘŻKIEJ WALCE. KONIEC KARIERY „GÓRALA”?

Adamek937

W głównym pojedynku wieczoru na gali w Betlehem Wiaczesław Głazkow (17-0-1, 11 KO) odniósł największe zwycięstwo w karierze – Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty z naszym dwukrotnym mistrzem świata Tomaszem Adamkiem (49-3, 29 KO). Potwierdziło się wiele teorii sprzed walki. Po pierwsze – „Czar” miał sposób na „Górala”. Po drugie – nastąpiło symboliczne przekazanie pałeczki w Main Event. Młodszy bokser zastąpił schodzącą gwiazdę.

Zaczęło się dobrze dla Polaka. Adamek był aktywniejszy i choć nie bił tak celnie jak rywal, to jednak wygrał pierwsze dwie lub trzy rundy. Sytuacja zmieniła się w czwartym starciu, kiedy Głazkow zaczął trafiać coraz częściej, a na twarzy Tomka pojawiły się pierwsze ślady – najpierw zamykające się prawe oko, a potem krew z nosa. Lewy prosty Ukraińca działał perfekcyjnie, a nasz rodak niestety nie był dość uważny w obronie.

Głazkow wyraźnie wygrał kilka rund z rzędu i zdawało się nawet, że może zaczyna przełamywać Adamka i spróbuje się pokusić o zwycięstwo przed czasem. Na szczęście okazało się, że Tomasz nie zapomniał do końca, jak należy boksować i przeciwstawił młodości i sile swoje wielkie doświadczenie oraz ogromne serce do walki.

W końcówce ósmego starcia „Czar” zranił Adamka prawym sierpowym. Polak przetrwał kryzys, ale nie wyglądało to dobrze. Ofensywa Głazkowa trwała w dziewiątej odsłonie, ale „Góral” nie jest rywalem z łapanki i od dziesiątej rundy zaczął nieoczekiwanie wracać do gry. Mistrzowskie starcia należało zapisać na konto naszego dwukrotnego mistrza świata, który przejął inicjatywę i zaczął nawet rozbijać zmęczonego przeciwnika, lecz nie wystarczyło to do odrobienia strat.

Sędziowie punktowali 117-110, 117-111 i 116-112 – trochę za wysoko. Jednogłośne zwycięstwo Głazkowa nie jest jednak żadnym skandalem, bo nawet przy sędziowaniu sprzyjającym Polakowi trudno byłoby dać mu więcej niż sześć starć. Tomek najlepsze ma już za sobą i wie, że walka mistrzowska właśnie mu się wymknęła, ale nie powiedział jasno, czy zamierza boksować dalej.

- Nie wiem, co będzie dalej z moją karierą. Wiem za to, że nie zaboksuję już o tytuł. To niemożliwe – powiedział Adamek w wywiadzie dla NBC. Na decyzję naszego dwukrotnego mistrza świata będziemy musieli więc poczekać, ale niewykluczone, że Tomek postanowi zawiesić rękawice na kołku.

Leszek Dudek, bokser.org

85. MP: JAKUBOWSKI – NAJLEPSZYM ZAWODNIKIEM, JABŁOŃSKI – TECHNIKIEM, CHABROS – TRENEREM

jakubowski

Najlepszym zawodnikiem zakończonych dzisiaj w Kaliszu 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie został triumfator wagi ciężkiej (91 kg), Igor Jakubowski z Zagłębia Konin, zaś nagroda dla najlepszego technika zawodów przypadła w udziale czempionowi wagi średniej (75 kg), Tomaszowi Jabłońskiemu z SAKO Gdańsk. Najlepszym trenerem mistrzostw uznano Karola Chabrosa z BKS Skorpion Szczecin, którego podopieczni zdobyli pierwsze miejsce w klasyfikacji klubowej. To zresztą nie jedyny sukces zawodników z tego regionu, gdyż Zachodniopomorski OZB zwyciężył także w klasyfikacji okręgów.

Dodajmy, że triumfator wagi lekkiej, niespełna 21-letni Dawid Michelus wywalczył w Kaliszu czwarty złoty medal Mistrzostw Polski Seniorów (dotąd triumfował w latach 2011-2013). Drugie złota do swoich dorobków dołożyli Dawid Jagodziński (49 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

85. MP: JABŁOŃSKI, MICHELUS, ZAKRZEWSKI I KOZŁOWSKI – ASAMI W TALII MISTRZÓW POLSKI

pantera01

W każdej talii są cztery asy i jeśli chcielibyśmy wybrać takowe z grona dzisiejszych złotych medalistów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie, wskazalibyśmy na Tomasza Jabłońskiego (75 kg), Dawida Michelusa (60 kg), Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) i Grzegorza Kozłowskiego (52 kg). Oprócz nich mistrzami Polski na ringu w Kaliszu zostali Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Mateusz Tryc (81 kg), Igor Jakubowski (91 kg) i Arkadiusz Toborek (+91 kg). Złote medale wywalczyło zatem aż 8 zawodników, którzy walczyli w tym sezonie w lidze WSB oraz jedne (Tryc), boksujący w tej formule rok temu.

Po 30-minutowej przerwie technicznej, drugą część finałów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie rozpoczęła arcyciekawa rywalizacja dwóch zawodników znanych z walk w lidze WSB, Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) z Damianem Kiwiorem. Obaj zawodnicy potwierdzili, że nieprzypadkowo dotarli aż do finału i mimo iż kosztowało ich to mnóstwo sił (Zakrzewski walczył w Kaliszu po raz szósty!) dali publiczności mnóstwo pozytywnych wrażeń. Po pierwszej wyrównanej rundzie, w której obaj pięściarze potwierdzili mistrzowskie aspiracje, w kolejnych starciach powoli przewagę zaczął zyskiwać silniejszy fizycznie zawodnik z Jeleniej Góry. Ireneusz, znakomicie wykorzystywał lepsze warunki fizyczne i odwrotną pozycję bokserską. Swoją aktywnością wyprzedzał także ofensywne akcje Kiwiora, który do samego końca ambitnie próbował przełamać rywala. po zakończeniu pojedynku sędziowie nie byli jednogłośni w ocenach typując zwycięstwo Zakrzewskiego w staosunku 2-1.

Pojedynek Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z Arkadiuszem Szwedowiczem miał być i …faktycznie był ozdobą kaliskich mistrzostw. Obaj zawodnicy od pewnego czasu rozdawali karty na krajowym ringu ale jak dotąd nigdy ze sobą nie walczyli, co ich rywalizacji dodawało szczególnego smaczku. Była to również walka o miejsce w reprezentacji Polski na tegoroczne Mistrzostw Unii Europejskiej. Szwedowicz zaczął w doskonałym tempie, zaskakując nieco Jabłońskiego, znanego z tego, że to on jest w ringu zawodnikiem nadającym tempo walki. Jednak po 60 sekundach inicjatywę przejął kapitan „Husarii”, spychając młodszego rywala do defensywy, w której ten popełniał błędy. Druga runda wyglądała podobnie – przeważał w niej Tomasz, który przez większość czasu spychał Arkadiusza do lin, gdzie lokował celne ciosy na głowie i tułowiu rywala. Doświadczenie i znakomita kondycja Jabłońskiego dały o sobie znać również w ostatniej rundzie. Szczecinianin ambitnie starał się odpowiadać na ataki zawodnika SAKO Gdańsk, ale nie był stanie zmienić losów całego pojedynku, ulegając zasłużenie jednogłośnie na punkty.

Rywalizujący o złote medale w wadze półciężkiej (81 kg) Mateusz Tryc i Jordan Kuliński pokazali publiczności w Kaliszu naprawdę ciekawe momenty. Bardziej aktywny w ofensywie i nieco szybszy był jednak ten pierwszy, który z minuty na minutę zdobywał przewagę. Lepszy technicznie od Tryca Kuliński starał się zaskakiwać rywala zmianami pozycji i niesygnalizowanymi akcjami ale było ich zdecydowanie za mało, by zdobyć dzisiaj złoty medal. Sędziowie zgodnie ocenili ringowe przewagi zawodnika warszawskiego Feniksa, dając mu zasłużone, jednogłośne zwycięstwo.

Igor Jakubowski (91 kg) zapracował sobie w Kaliszu na opinię bombardiera, rozstrzygając przed czasem 3 z 4 walk. Kibice z Konina zapewne czekali na kolejny efektowny występ ich faworyta, tym bardziej, że jego finałowym przeciwnikiem był niedoceniany Bartłomiej Krasuski. Igor pokazał dzisiaj, że jak na wagę ciężką jest niezwykle szybki i ekspresyjny, co w połączeniu z dobrą techniką i silnym ciosem może stanowić zagrożenie także dla zagranicznych rywali. Spory wpływ na końcowy wynik walki miała przykra kontuzja łuku brwiowego, jakiej Bartłomiej doznał w połowie 1. starcia. Pięściarz z Lublina lepiej prezentował się wprawdzie w kolejnym starciu, na co wpływ miała także zadyszka Jakubowskiego, ale inicjatywa nadal należała do zawodnika Zagłębia Konin. W ostatniej rundzie w ringu oglądaliśmy twarde wymiany ciosów, z których wiele nie trafiało celu. Ambitny Krasuski starał się nadrobić straty z poprzednich minut, ale jego rywal był do końca czujny i to on został mistrzem Polski.

W ostatniej walce Mistrzostw Polski zmierzyli się znany z walk w barwach Hussars Poland Arkadiusz Toborek (+91 kg) i młody Mateusz Figiel. Odwrotna pozycja bokserska zawodnika Hetmana od początku sprawiała kłopoty wysokiemu (198 cm) Ślązakowi, który zamiast boksować w bezpiecznym dla siebie dystansie pozwalał rywalowi wbijać się w półdystans. Ruchliwy i szybki Figiel był aktywny także na początku kolejnego starcia, z czym nie raził sobie Toborek. W drugie połowie rundy Mateusz wyraźnie osłabł, czego jednak nie wykorzystał jego rywal i w ostatnich sekundach walka wyrównała się. W ostatniej rundzie dominował chaos i klincze. Obaj zawodnicy nie byli w stanie zadawać czystych ciosów, przepychając się w ringu bez pomysłu na skuteczną akcję. Werdykt był więc sporą niewiadomą. Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie (2-1) opowiedzieli się po stronie Toborka.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

69 KG: Ireneusz Zakrzewski (Janik Boks Jelenia Góra) – Damian Kiwior (PTB Tiger Tarnów) 2-1
75 KG: Tomasz Jabłoński (KS SAKO Gdańsk) – Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin) 3-0
81 KG: Mateusz Tryc (KS Fenix Warszawa)   – Jordan Kuliński (Start Włocławek) 3-0
91 KG: Igor Jakubowski (KB Zagłębie Konin) – Bartłomiej Krasuski (Niestowarzyszony) 3-0
+91 KG: Arkadiusz Toborek (MOSiR Mysłowice) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok) 2-1

85. MP: W KALISZU POZNALIŚMY PIERWSZYCH PIĘCIU MISTRZÓW POLSKI A.D. 2014

legowski_latocha

W Kaliszu trwa 30-minutowa przerwa techniczna w trakcie finałów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie. Do tej pory poznaliśmy pierwszych pięciu mistrzów kraju. Zostali nimi w kolejności wag: Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg) i Kazimierz Łęgowski (64 kg), a więc zawodnicy znani z występów w zawodowej lidze WSB. Ale przejdźmy do samych walk…

Finały otworzyła walka obrońcy tytułu Dawida Jagodzińskiego (49 kg) z Danielem Tarką. Ten pierwszy po przespanej pierwszej rundzie, przyspieszył od 2. starcia, ale w swoich atakach był mało precyzyjny i chaotyczny. Leworęczny Tarka kilka razy trafiał bezkarnie zawodnika Hussars, który wykazywał sporą nonszalancję w obronie i w konfrontacji z silniejszym fizycznie rywalem miałby najpewniej kłopoty. Wspomniana siła była jednak po stronie zawodnika Astorii Bydgoszcz, podobnie jak i lepsza kondycja, jaką wypracował podczas przygotowań do walk w lidze WSB. Wszystko to sprawiło, że dzisiaj w Kaliszu Dawid po raz kolejny pokonał elblążanina jednogłośnie na punkty.

Ciekawi byliśmy walki uwielbiającego ofensywę Grzegorza Kozłowskiego (52 kg) z dysponującym znakomitym refleksem i sporymi umiejętnościami technicznymi Maciejem Jóźwikiem. Zawodnik ze Szczecina w pierwszym starciu był nieco wszechstronniejszy od rywala, którego znamy z występów w lidze WSB. Do dobrej obrony dołożył skutecznie bite ciosy z dystansu, nieco burząc koncepcję ofensywną Kozłowskiego, bazującego na obszernych sierpach. W drugim starciu walka toczona była jednak w wyniszczającym Jóźwika półdystansie. Maciej z chwili na chwilę tracił siły, a na dodatek uległ kontuzji rozcięcia łuku brwiowego, co wyraźnie go deprymowało. Grzegorz Kozłowski, widząc, że osiąga przewagę nie pozwalał ani przez moment na oddech rywalowi. Trzecie starcie to nieustanny atak Kozłowskiego i próba technicznych ucieczek zawodnika ze Szczecina, który ambitnie dotrwał do końcowego gongu, ale już ani przez moment nie zagroził pięściarzowi z Warszawy. Sędziowie nie mieli wątpliwości kto w tej walce był lepszy, wskazując jednogłośnie na Grzegorza.

Pierwszy w karierze złoty medal seniorskich Mistrzostw Polski wywalczył Marek Pietruczuk (56 kg), któremu w narożniku obok wychowawcy, Mieczysława Mierzejewskiego towarzyszył Hubert Migaczew, dzięki któremu pięściarz z Ostrołęki zadebiutował w lidze WSB. Śmiem twierdzić, że już starty we wspomnianej elitarnej lidze, ukształtowały Marka na poważnego kandydata do kadry narodowej. Pietruczuk potwierdził dzisiaj, że stale czyni postępy. Był dzisiaj nieznacznie lepszy w każdym elemencie bokserskiego rzemiosła od walczącego z odwrotnej pozycji Daniela Żaboklickiego ale do samego końca musiał być uważny w obronie, bo zawodnik z Warszawy ambitnie szukał swojej szansy. Po zakończeniu pojedynku sędziowie zgodnie wskazali na 20-latka z Ostrołęki.

Kibice uwielbiają pojedynki, które nie mają oczywistego faworyta. Takim właśnie była finałowa rywalizacja dwóch czołowych polskich zawodników bez podziału na kategorie wagowe – Mateusza Polskiego (60 kg) i Dawida Michelusa. Uwagę na walczących skupiał zapewne także trener kadry narodowej Walery Korniłow, który z tej dwójki zapewne wybierze reprezentanta Polski na Mistrzostw Unii Europejskiej. Pierwsze starcie przebiegało w dobrym tempie, głównie za sprawą atakującego Polskiego, który szukał półdystansu, by tam zadać mocne, osłabiające Dawida ciosy, które miały być kluczem do wygranej. Michelus zachował spokój, nie dawał się wciągnąć w wymianę ciosów, punktując ciosami z dystansu. Jego boks przez pełne 9 minut sprawiał wrażenie bardziej uporządkowanego i zbilansowanego. Rundy druga i trzecia wyglądały podobnie. Niby atakował Polski, ale lepsze wrażenie swoimi akcjami sprawiał Michelus. Obaj zawodnicy zaimponowali znakomitą kondycją, jakkolwiek ich pojedynek pozbawiony był oczekiwanej dramaturgii i emocji. Jednogłośne zwycięstwo Dawida zapewne nie było zaskoczeniem dla nikogo, łącznie z Mateuszem.

W pojedynku Kazimierza Łęgowskiego (64 kg) z Marcinem Latochą również upatrywano ciekawej rywalizacji, w której większość widziała faworyta w zawodniku z Chojnic. Ambitny podopieczny Tomasza Różańskiego czyni jednak z walki na walkę postępy, które dawały nam nadzieję na wyrównany bój o mistrzostw Polski. Pierwsza runda nie wykazała specjalnej przewagi żadnego z zawodników, choć efektowniej w ringu zachowywał się Łęgowski, bazujący na świetnym wyszkoleniu technicznym i niezłym refleksie. W boksie Latochy brakowało nieco agresji i zdecydowania, by zagrozić mistrzowi Polski. co szczególnie widoczne było w kolejnych dwóch starciach. Przez dwie pierwsze rundy obaj zawodnicy nie zachwycili tempem walki, przez co prezentowany przez nich boks był dość przewidywalny. Zmieniło się to na moment w ostatniej odsłonie, kiedy nieco śmielej zaatakował Latocha, ale po minucie wszystko wróciło do normy. Jednogłośne zwycięstwo Kazimierza było bezdyskusyjne i przyszło mu chyba łatwiej niż w ubiegłym roku, kiedy walczył z Marcinem w finale Mistrzostw Polski w Zawierciu.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 KG: Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz) – Daniel Tarka (Tygrys Elblag) 3-0
52 KG: Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa) – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin) 3-0
56 KG: Marek Pietruczuk (UMKS Victoria Ostrołęka) – Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa) 3-0
60 KG: Dawid Michelus (Sokół Piła) – Mateusz Polski (KSW Róża Karlino) 3-0
64 KG: Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice) Marcin Latocha (KSW Róża Karlino) 3-0

KALLE SAUERLAND: ADAMEK MOŻE ZAPOMNIEĆ O WALCE Z KLICZKĄ

Kalle Sauerland, promotor Kubrata Pulewa z niemieckiej grupy Sauerland Event, w rozmowie z „PS” przekonuje, że to jego pięściarz, a nie Tomasz Adamek zmierzy się z Władymirem Kliczką jako obowiązkowy pretendent federacji IBF.

- Pokonując Tony’ego Thompsona, Kubrat Pulew miał zostać obowiązkowym pretendentem federacji IBF…
Kalle Sauerland: Wygrał, został obowiązkowym pretendentem i jest nim do dziś.

- Dlaczego więc słyszymy o możliwych konfrontacjach zawodnika pańskiej grupy z Tomaszem Adamkiem lub Dereckiem Chisorą?
KS: Z Chisorą sprawa jest jasna. Federacja EBU zarządziła przetarg na walkę o mistrzostwo Europy wagi ciężkiej, ale nas interesuje jedynie mistrz świata Władymir Kliczko. Po jego spodziewanym zwycięstwie nad Aleksem Leapaim (do walki dojdzie 26 kwietnia w Oberhausen – przyp. red.), IBF niezwłocznie zarządzi negocjacje dotyczące starcia Ukraińca z Pulewem. Rok temu pozycja obowiązkowego pretendenta tej organizacji była nieobsadzona. Odbywał się turniej, w wyniku którego zobowiązano nas do rozmów w sprawie walki z Adamkiem. Byliśmy blisko porozumienia, planowaliśmy galę w Polsce, ale wasz pięściarz zerwał negocjacje argumentując, że pojedynek z Pulewem nie jest atrakcyjny finansowo. Dziwne, skoro IBF zarządziła równy podział honorariów lub – nie pamiętam dokładnie – być może nawet 60:40 na korzyść Adamka.

- Dziś Adamek nie zaprzecza, że możecie wrócić do rozmów, a z Pulewem mógłby skrzyżować rękawice jesienią w Polsce.
KS: To kompletnie niedorzeczne, ale Adamkowi zapewne zależy, aby o walce z Wiaczesławem Głazkowem było głośno i nic dziwnego, że tak mówi. Przykro mi, ale Tomasz miał okazję rok temu i powinien był ją wykorzystać. Mógł wygrać z Pulewem i tym samym wywalczyć prawo do starcia z Władymirem. Zamiast tego stracił ponad rok, a w sobotę walczy z rywalem pokroju Głazkowa. To pokazuje, jak głupią podjął decyzję. Cóż, byłem pod wrażeniem jego występów w wadze półciężkiej i cruiser, ale tego samego nie mogę powiedzieć o jego pojedynkach w kategorii ciężkiej. Według mnie jest na nią za mały.

- Adamek nie ma więc co liczyć na walkę z Pulewem?
KS: Absolutnie nie. Kubrat miałby rezygnować z wywalczonej już pozycji obowiązkowego pretendenta, aby stoczyć kolejny eliminator? To nie miałoby żadnego sesnsu.

- Po wygraniu z Leapai, a zapewne tak się stanie, pierwszym rywalem Kliczki zostanie Bułgar?
KS: Tak, bo zgodnie z regulaminem, nadejdzie pora na obowiązkową obronę tytułu IBF. Te zasady są przecież bardzo przejrzyste i sądzę, że sam Władymir powoli szykuje się już do pojedynku z Pulewem. Zgoda, przed nim jeszcze Leapai, ale porażkę Kliczki mało kto sobie wyobraża, choć rywal może okazać się groźny w dwóch pierwszych rundach.

- Co z eliminatorem WBO? Podobno Pulew i Chisora mogliby się bić nie tylko o pas mistrza Europy, ale i o pierwsze miejsce w rankingu tej federacji. Tyle że obowiązkowym pretendentem jest właśnie Leapai…
KS: Dokładnie, został z nim po wygranej z Denisem Bojcowem i właśnie z tej pozycji przystępuje do potyczki z Władymirem. To znaczy, że do kolejnej obowiązkowej obrony pasa WBO zostaną całe dwa lata. Tak długie oczekiwanie nas oczywiście nie urządza. Kubrat jest pretendentem IBF i chce stanąć do walki z Kliczką jak najszybciej.

- A gdyby Pulew wcześniej pokonał Adamka lub Chisorę, to zwycięstwo nie poprawiłoby waszej pozycji przed negocjacjami z obozem Kliczki?
KS: Chisora to dobry pięściarz i nie przeczę, że stworzyliby z Pulewem ciekawe widowisko, ale skoro Kubrat zaryzykował, stanął do trudnej walki z Thompsonem, który przedtem odniósł dwa efektowne zwycięstwa (dwukrotnie znokautował Davida Price’a – przyp. red.), to kolejnej próby nie potrzebuje. Przy okazji – Thompsonowi należą się słowa uznania, bo jako jedyny nie uciekł przed starciem z Kubratem. Ryzyka nie chcieli podjąć Adamek, a także Bryant Jennings i Tyson Fury. Wszyscy odmówili. To wiele mówi na temat sportowych możliwości Pulewa.

- We wtorkowym przetargu na walkę z Chisorą nie weźmiecie zatem udziału?
KS: Decyzję podejmiemy w niedzielę.

- Więc może jednak czekacie na rezultat walki Adamek – Głazkow?
KS: Wynik już teraz nie jest dla mnie tajemnicą. Dla Adamka walka nie powinna być trudniejsza niż ćwiczenia, które wykonuje na rozgrzewce.

- Podsumowując, do pojedynku Adamek – Pulew na sto procent nie dojdzie w 2014 roku?
KS: Nie dojdzie do niego wcześniej niż przed walką Kliczko – Pulew. A jeśli Kubrat pokona Władymira, wówczas możemy pomyśleć o Adamku jako kandydacie do walki w pierwszej obronie tytułów.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy

85. MP: DLA KOGO ZŁOTE MEDALE MISTRZOSTW? OTO ANALIZA SZANS FINALISTÓW

michelus_polski

Waga papierowa (49 kg) ma swojego faworyta w osobie Dawida Jagodzińskiego, który raczej pewnie obroni ubiegłoroczny tytuł mistrzowski. Dotąd  trzykrotnie walczył z Danielem Tarką i tyleż razy z nim wygrywał i wiele wskazuje na to, że w Kaliszu będzie podobnie. Ewentualne zwycięstwo zawodnika z Elbląga byłoby z pewnością największą sensacją finałów.

Finaliści wagi z limitem 52 kg – Grzegorz Kozłowski i Maciej Jóźwik w ubiegłym roku dwukrotnie walczyli ze sobą i za każdym razem wyraźnie lepszym był ten pierwszy, znany z występów w barwach Hussars Poland w lidze WSB. Grzegorz jest na dobrej drodze by poprawić wynik z poprzednich Mistrzostw Polski, w których wywalczył srebrny medal i wywalczyć miejsce w reprezentacji Polski. Nie znaczy to bynajmniej, że wychowanek Gwardii Szczytno, boksujący aktualnie w Szczecinie jest na straconej pozycji. Maciej czyni stałe postępy, w czym pomocne były międzynarodowe próby, w których rywalizował nawet z samym Paddy Barnesem. Być może kolejnym krokiem w rozwoju będzie WSB? Najpierw jednak powinien postawić wysoko poprzeczkę Kozłowskiemu.

Pod nieobecność chorego Sylwestra Kozłowskiego o złoty medal powalczą Marek Pietruczuk (56 kg) i Daniel Żaboklicki. W pierwszym upatrujemy nawet reprezentanta Polski, ale droga do kadry prowadzi zapewne przez mistrzowskie złoto wywalczone w Kaliszu. Jego rywal jest jednak o wiele bardziej doświadczony i …nieobliczalny. Daniel to przecież aktualny wicemistrz świata w kick-boxingu (formuła full-contact) i brązowy medalista ostatnich Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie.

Wielu kibiców w pojedynku Mateusza Polskiego (60 kg) z Dawidem Michelusem (obaj na zdjęciu) widzi wizytówkę finałów Mistrzostw Polski w Kaliszu. Obaj pięściarze znają się doskonale od czasów kadetów (dzisiaj zwanych juniorami), jednak różnymi drogami dochodzili na krajowy szczyt. Dawid, dzięki sukcesom międzynarodowym wykreował się na „złote dziecko” polskiego boksu olimpijskiego. Kiedy w wieku 18 lat zdobywał pierwszy tytuł mistrza Polski seniorów, wielu widziało w nim nawet medalistę Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Ostatecznie zawodnik z Piły kwalifikacji olimpijskiej nie wywalczył i jak na razie jego międzynarodowy dorobek seniorski nie zachwyca. Mniej medialny, choć równie zdolny i bardzo pracowity Mateusz także marzy o wielkich tytułach i medalach najważniejszych zawodów. Systematycznie zbiera doświadczenie, rywalizując już z wieloma świetnymi zawodnikami. Z Michelusem ma ujemny bilans walk. W 2012 roku w Radomiu wygrał przed czasem podczas Mistrzostw Polski U-23, ale tez przegrał z nim wcześniej w Poznaniu podczas Mistrzostw Polski Seniorów oraz w czerwcu 2013 roku w finale MP U-23, które rozgrywane były w Wałczu. W Kaliszu szanse wydają się być wyrównane, ale na niekorzyść Mateusza przemawia niewielka ilość oficjalnych startów od czerwca 2013 roku.

Kazimierz Łęgowski (64 kg) postara się obronić tytuł mistrzowski, wywalczony w 2013 roku w Zawierciu. W wywiadach przed Mistrzostwami Polski zapowiadał, że najpewniej o złoto rywalizował będzie z Damianem Kiwiorem, tymczasem ten wybrał wagę wyższą, a o złoto ponownie z Łęgowskim powalczy Marcin Latocha. W 2013 roku Kazimierz i Marcin walczyli ze sobą dwukrotnie w finałach Mistrzostw Polski (seniorów i U-23) i za każdym razem wygrywał zawodnik z Chojnic. Czy w myśl zasady „do trzech razy sztuka” Latocha przełamie w końcu monopol Łęgowskiego na wygrywanie? Nie bez wpływu na dyspozycję Kazika mogą być skutki kłopotów zdrowotnych, jakie dotknęły go pod koniec ub. roku. Marcin z kolei w ciągu ostatnich 2 lat poczynił wielkie postępy, a jego znakomity – choć przegrany – pojedynek z ex-mistrzem Europy, Fatihem Kelesem, pokazał, że zasługuje na międzynarodowe próby.

Żelazne zdrowie zaprowadziło Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) do finału Mistrzostw Polski. Pojedynek z Damianem Kiwiorem będzie dla niego szóstym, jaki z dnia na dzień stoczy na ringu w Kaliszu. Pod tym względem jego przeciwnik powinien mieć – przynajmniej w teorii – więcej sił i energii, ale czy jest faworytem? Raczej nie! Atutem zawodnika z Jeleniej Góry będzie spore już doświadczenie, odwrotna pozycja bokserska, dość specyficzny sposób poruszania się w ringu oraz siła fizyczna (Damianowi bliżej jest do limitu 64 kg niż do 69 kg). Obaj pięściarze znają się ze wspólnych treningów w teamie Hussars Poland, ale nie stoczyli jeszcze ze sobą oficjalnej walki, więc możliwe jest wszystko…

Bardzo dużo pisaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy o Tomaszu Jabłońskim (75 kg) i jego finałowym rywalu, Arkadiuszu Szwedowiczu. Pierwszy z nich, kapitan i najsilniejszy punkt Hussars Poland, liczy na powrót do łask trenera kadry narodowej. Po zawirowaniach zdrowotnych i falstarcie w ostatnim sezonie ligi WSB zbudował znakomitą dyspozycję, którą podziwialiśmy podczas meczów z Kazachami i Meksykanami oraz w niedawnym meczu jego klubu z niemieckim Hanse-Wismar. Z kolei Szwedowicz, który mimo młodego wieku ma już w dorobku srebrny medal Mistrzostw Polski Seniorów oraz udane starty międzynarodowe, wydaje się być równie bliski startu w Mistrzostwach Unii Europejskiej. Ich pojedynek finałowy będzie ciekawy również dlatego, gdyż – jak dotąd – zawodnicy ci nie rywalizowali ze sobą. Preferują boks efektowny i ofensywny, poparty dobrą bazą techniczna i zapewne pozostawią po sobie doskonałe wrażenie.

Mateusz Tryc (81 kg) jest jedynym polskim pięściarzem sklasyfikowanym w światowym rankingu AIBA, ma za sobą walki w zawodowej lidze WSB oraz w niemieckiej 1. Bundeslidze oraz udział w najważniejszych turniejach mistrzowskich. Warto jednak zauważyć, że pięściarz rodem z Wyszkowa nie ma nadal w swoim dorobku złotego medalu Mistrzostw Polski Seniorów i jest to chyba najlepszy moment w karierze, by wyciągnąć rękę po najcenniejszy krążek. Jordan Kuliński nie ma w finale nic do stracenia, bo wielkim sukcesem jest awans do finału. Pamiętam nieodległe przecież czasy kiedy rywalizował z Arkadiuszem Szwedowiczem o palmę pierwszeństwa w młodzieżowej kadrze narodowej. Czas chyba, by na stałe trafił do kadry Walerego Korniłowa. A co do samej walki Tryca z Kulińskiem, to mimo iż faworytem będzie w niej ten pierwszy, to zapewne obaj pamiętają swój – jak dotąd – jedyny bój, podczas Grand Prix w Ząbkowicach Śląskich, gdzie niejednogłośnie na punkty zwyciężył Mateusz.

Pozytywnie zaskakuje mnie podczas mistrzostw Igor Jakubowski (91 kg), który do bardzo dobrej techniki boksowania dołożył także siłę, szybkość i zdecydowanie. Pamiętam jego pierwsze walki w limicie wagi ciężkiej, które stoczył na Syberii podczas turnieju World Cup of Petroleum Countries w mieście Beloyarskiy. Wówczas nie zrobiwszy wagi półciężkiej zmuszony został do walk z silniejszymi fizycznie zawodnikami. Mimo to pokonał solidnego Litwina Tadasa Tamasauskasa i dzielnie stawiał czoło byłemu podopiecznemu Walerego Korniłowa, Sergeyowi Korneyevowi. Od tamtego dnia przegrał tylko raz (z Abdoulaye Diane) podczas meczu z Francją w Berck-sur-Mer. Wzmocnił się fizycznie i także psychicznie, co szczególnie jest widoczne w Kaliszu. Porażka Igora z Bartłomiejem Krasuskim byłaby więc spora niespodzianką. Pięściarza z Lublina nie skazuję na porażkę, mając w pamięci jego dwa brązowe medale zdobyte w ub. roku w rywalizacji seniorów i U-23. Awans do finału jest dla niego życiowym sukcesem, lecz być może zechce nam jeszcze udowodnić, że stać go nawet na zwycięstwo.

Arkadiusz Toborek (+91 kg) jak dotąd tylko raz rywalizował z Mateuszem Figielem. Działo się to w październiku 2012 roku w Radomiu, w półfinale Mistrzostw Polski do lat 23. Od tamtego czasu zawodnik pochodzący z Ostrowi Mazowieckiej zrobił jednak spore postępy. W kolejnym roku, w czasie gdy student Politechniki Bialostockiej (Figiel) zdobywał brązowy medal Mistrzostw Polski seniorów, Toborek miał ponad roczną przerwę w uprawianiu boksu. Wrócił na ring dopiero w grudniu 2013 roku w barwach Hussars Poland w meczu z Mexico Guerreros. Tak, więc pojedynek finałowy nie ma wyraźnego faworyta, choć atut lepszych warunków fizycznych jest po stronie Ślązaka.

ROZKŁAD PAR WALK FINAŁOWYCH

49 KG
Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz, 1993) – Daniel Tarka (Tygrys Elblag, 1990)

52 KG
Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa, 1993) – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin, 1994)

56 KG
Marek Pietruczuk (UMKS Victoria Ostrołęka, 1994) – Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa)

60 KG
Mateusz Polski (KSW Róża Karlino, 1993) – Dawid Michelus (Sokół Piła, 1993)

64 KG
Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice, 1994) Marcin Latocha (KSW Róża Karlino, 1993)

69 KG
Ireneusz Zakrzewski (Janik Boks Jelenia Góra, 1992) – Damian Kiwior (PTB Tiger Tarnów, 1992)

75 KG
Tomasz Jabłoński (KS SAKO Gdańsk, 1988) – Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin, 1994)

81 KG
Mateusz Tryc (KS Fenix Warszawa, 1991)   – Jordan Kuliński (START Włocławek, 1994)

91 KG
Igor Jakubowski (KB Zagłębie Konin, 1992) – Bartłomiej Krasuski (Niestowarzyszony, 1990)

+91 KG
Arkadiusz Toborek (MOSiR Mysłowice, 1989) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok, 1992)

WILSON DO ADAMKA: TOMASZ, TO MA BYĆ BIJATYKA!

Adamek_vs_Glazkov

Poza Tomaszem Adamkiem i Wiaczesławem Głazkowem, którzy głęboko wierzą w zwycięstwo i wykonanie dużego kroku w kierunku walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, przed starciem w Bethlehem nie sposób znaleźć eksperta, który postawiłby pieniądze na Polaka bądź Ukraińca. Wyraźnego faworyta nie potrafią wskazać również ci przepytywani przez nas – ostatni przeciwnik „Cara” Garrett Wilson, jego wielokrotny sparingpartner Serhij Werwejko oraz Andrzej Gmitruk, były szkoleniowiec „Górala”.

Większość specjalistów przewiduje, że pojedynek nie zakończy się przed czasem, a po 12 rundach przewaga zwycięzcy na kartach punktowych trzech sędziów nie będzie wysoka. Takiego samego zdania jest 31-letni Wilson. To właśnie on w trybie awaryjnym zastąpił Adamka, którego przed zaplanowanym na 16 listopada starciem z Głazkowem pokonała grypa. Jak na „strażaka”, do tego poprzednio rywalizującego w kategorii cruiser, pięściarz z Filadelfii spisał się przyzwoicie. Po 10 rundach przegrał na punkty.

– Zapowiada się bardzo wyrównany pojedynek, a o zwycięstwie zadecydują sędziowie. Choć Adamek i Głazkow są pięściarzami tej samej grupy (Main Events – przyp. red.) można powiedzieć, że to Tomasz będzie walczył u siebie. Raczej nie osiągnie miażdżącej przewagi, ale wygra na punkty. Będzie gospodarzem, co może się okazać poważnym atutem. Już Steve Cunningham powinien zejść z ringu jako zwycięzca walki z Adamkiem (w grudniu 2012 roku galę w Bethlehem także organizowała Main Events, promująca „Górala” i jego amerykańskiego rywala – przyp. red.), lecz decyzja należała przecież do sędziów – przypomina Wilson.

Sympatycy 37-letniego Adamka mają jednak nadzieję, że zobaczą w akcji dynamicznego, odważnego i skutecznego w ofensywie pięściarza, który nie będzie musiał liczyć na łaskawość sędziów. – Tomek może zwyciężyć, ale powinien zaprezentować dynamikę zbliżoną do tej, którą imponował choćby w pojedynku z Andrzejem Gołotą. Wówczas bazował przede wszystkim na szybkości i kombinacjach ciosów. W ostatnich walkach różnie z tym bywało – ocenia Andrzej Gmitruk, pod okiem którego Adamek bronił tytułu mistrza świata WBC wagi półciężkiej, wywalczył pas IBF wagi cruiser i debiutował w kategorii ciężkiej.

Sympatycy 37-letniego Adamka mają jednak nadzieję, że zobaczą w akcji dynamicznego, odważnego i skutecznego w ofensywie pięściarza, który nie będzie musiał liczyć na łaskawość sędziów. – Tomek może zwyciężyć, ale powinien zaprezentować dynamikę zbliżoną do tej, którą imponował choćby w pojedynku z Andrzejem Gołotą. Wówczas bazował przede wszystkim na szybkości i kombinacjach ciosów. W ostatnich walkach różnie z tym bywało – ocenia Andrzej Gmitruk, pod okiem którego Adamek bronił tytułu mistrza świata WBC wagi półciężkiej, wywalczył pas IBF wagi cruiser i debiutował w kategorii ciężkiej.

29-letni Głazkow to dobry znajomy Serhija Werwejki. Wiele razy sparowali w Ługańsku, po raz ostatni w kwietniu ubiegłego roku. – Atuty Wiaczesława? Dynamika, szybki lewy prosty, mocny cios z obu rąk. Po ataku nie wolno zostawać w miejscu, lecz szybko uciekać w bok, bo Sława postara się o poprawkę. Ja jestem wyższy, więc boksowałem na dystans, ale Adamek (187 cm wzrostu, 190 cm Głazkowa – przyp. red.) pewnie będzie skracał odległość – mówi reprezentant Hussars Poland w zawodowej lidze WSB.

Wilson doradza, aby „Góral” nie kalkulował, a postawił na ofensywę. – Niech Adamek zmusi go do odwrotu, bo wtedy rywal może się pogubić. W obronie Ukrainiec prezentuje się przyzwoicie, ale nie wybitnie. Szybkimi lewymi prostymi oraz ciosami podbródkowymi Adamek będzie w stanie sforsować jego gardę. Głazkow nie wygląda na faceta, który dobrze czuje się w ringowej bójce, a będąc w defensywie nie jest w stanie mocno przyłożyć. Co innego, gdy to on naciera. Wówczas staje się bardzo groźny, choć prawdę mówiąc więcej krzywdy zrobił mi Aleksander Aleksiejew, z którym walczyłem przecież w wadze cruiser. Tomasz, zrób z tej walki bijatykę, a będzie dobrze! – przekonuje filadelfijczyk.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

WŁADYMIR KLICZKO RYWALEM TOMASZA ADAMKA JUŻ W 2014 ROKU?

Najpierw Wiaczesław Głazkow, potem Władymir Kliczko? Jeśli wierzyć słowom Kathy Duvy, po raz drugi o mistrzostwo świata wagi ciężkiej Tomasz Adamek mógłby walczyć już w tym roku.

Sześć zwycięstw w wadze ciężkiej zapewniło Tomaszowi Adamkowi pojedynek o mistrzostwo świata federacji WBC, w którym okazał się zbyt słaby, aby zagrozić Witalijowi Kliczce. Teoretycznie istnieje możliwość, że szósta wygrana po klęsce we Wrocławiu pozwoli „Góralowi” po raz drugi walczyć o najważniejsze laury w królewskiej kategorii.

Jeżeli w sobotę Adamek pokona Wiaczesława Głazkowa, odniesie zwycięstwo numer 50. na zawodowym ringu (od 1999 roku rywalizował w wadze półciężkiej, a w latach 2007-2009 w junior ciężkiej, w obu sięgał po tytuły mistrza świata). Stawką potyczki w amerykańskim Bethlehem będzie 2. miejsce w rankingu federacji IBF. Może się jednak okazać, że zwycięzca polsko-ukraińskiej konfrontacji zgarnie o wiele bardziej wartościowy łup. Jeśli wierzyć promotorce obu zawodników Kathy Duvie z firmy Main Events, gra może się toczyć nawet o pozycję obowiązkowego pretendenta do starcia z Władymirem Kliczką, czempionem IBF, jak również WBA i WBO. Nie jest bowiem wykluczone, że lider rankingu tej pierwszej organizacji, Kubrat Pulew, zdecyduje się na starcie z Dereckiem Chisorą. Bułgar i Brytyjczyk też biliby się o status pretendenta, lecz z ramienia federacji WBO.

– Pulew nie może walczyć w eliminatorze WBO, a jednocześnie brać udział w eliminatorze IBF. Żadna organizacja rankingowa się na to nie zgodzi. Gdyby Pulew przystąpił do walki z Chisorą jako walki eliminacyjnej, złożymy wniosek, żeby starcie Adamka z Głazkowem zostało uznane za ostateczny eliminator do pojedynku z mistrzem świata IBF Władymirem Kliczką – powiedziała Duva polskiemu dziennikarzowi pracującemu w USA, Przemysławowi Garczarczykowi.

Przetarg na walkę Pulew – Chisora ma się odbyć w przyszły wtorek. Nie można jednak wykluczyć, że promotorzy Bułgara z niemieckiej grupy Sauerland Event ostatecznie zmienią kurs i w przypadku sobotniego zwycięstwa Adamka wybiorą negocjacje z obozem Polaka. Trzecią opcją dla Pulewa pozostaje starcie z Kliczką, do którego doszłoby w Niemczech.

„Na rozdrożu”
Konfrontacja Adamek – Głazkow nieprzypadkowo promowana jest hasłem: „Na rozdrożu”. Dla jednego z pięściarzy oznaczać będzie koniec pewnej drogi – w przypadku porażki 37-letni Adamek raczej nie podejmie trzeciej próby rankingowej wspinaczki, która miałaby się zakończyć bojem o tytuł mistrza wagi ciężkiej. Wiek, 29 lat, Głazkowa nie ogranicza w takim stopniu jak Polaka, lecz po co najwyżej poprawnych występach przeciwko Malikowi Scottowi (remis) i Garrettowi Wilsonowi (wygrana na punkty), wyraźnie ulegając „Góralowi” trudno mu będzie zrobić w USA wielką karierę.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

adamek_glazkov

85. MP: PERCZYŃSKI POZA TURNIEJEM. CENNE ZWYCIĘSTWA OZIMKOWSKIEGO I KOWALSKIEGO

kiwior_wsb

Trwa drugi dzień 85. Mistrzostwa Polski Seniorów w Boksie, które odbywają się w kaliskiej hali Arena. Wczoraj mieliśmy namiastkę wielkiej rywalizacji, czyli pierwsze cztery walki zawodów. Turniejowa machina na dobre ruszyła więc dzisiaj o godz. 11.00  Na dwóch ringach oglądaliśmy momentami ciekawe konfrontacje, z których na ogół zwycięsko wychodzili faworyci.

W I serii walk na ringu A naszą uwagę skupiły rywalizacje w 1/16 turnieju „ciężkich” (91 kg): zdolnego, choć nadal niesprawdzonego w międzynarodowej rywalizacji Krystiana Kawalerskiego z mającym doświadczenie w lidze WSB Krzysztofem Kowalskim oraz Sebastiana Rachuta z Krystianem Sikorą, który w ostatnich latach boksował w Irlandii, zdobywając w 2013 roku brązowy medal mistrzostw tego kraju (w 2011 roku wygrał „pośrednie” – intermediate – mistrzostw Zielonej Wyspy). Jednogłośnie na punkty zwycięsko wyszli z nich Kowalski oraz Rachut, którzy mają realne szanse na awans do strefy medalowej. Łatwo z pierwszą przeszkodą uporał się klubowy kolega Sebastiana, Igor Jakubowski, który zastopował w 3. starciu przez TKO Macieja Pruchnickiego.

Na ringu B jako pierwszy wystąpił – jak na razie – najbardziej zapracowany zawodnik 85. Mistrzostw Polski, Ireneusz Zakrzewski (69 kg), który od wczoraj zdołał już wygrać dwie walki. Po poniedziałkowym skutecznym „otwarciu” turnieju, dzisiaj pewnie wypunktował Łukasza Pośnika.  W najciekawiej zapowiadającym się pojedynku 1/16 finału tej kategorii wagowej Karol Ozimkowski – podobnie jak Sikora znany z występów na Wyspach Brytyjskich – pokonał przez TKO (kontuzja) w 3. starciu ubiegłorocznego kadrowicza i ex-członka teamu Hussars Poland, Rafała Perczyńskiego. Wiele obiecywaliśmy sobie również po rywalizacji Damiana Faleckiego z młodziutkim Kamilem Holką, w którym przed mistrzostwami widzieliśmy nawet „czarnego konia” tej wagi. W ringu skuteczniejszym zawodnikiem był jednak Falecki, który – jeśli utrzyma dobrą dyspozycję – w ćwierćfinale może być rywalem Ozimkowskiego. Błyskawicznie swój pojedynek zakończył Damian Kiwior (na zdjęciu), ale jego wartość w wyższej niż ostatnio kategorii wagowej zweryfikuje na pewno lepszy zawodnik niż Kamil Ozimek, który w ringu z tarnowianinem nie wytrwał do końca 1. rundy. Nieco więcej wiemy o dyspozycji Mateusza Kosteckiego, który w dobrym stylu przeboksował 9 minut z ulubieńcem miejscowej publiczności, Mariuszem Paratem, wygrywając jednogłośnie na punkty.

NASZE PANIE BEZ ZWYCIĘSTWA W FINALE TURNIEJU W HAMBURGU

siwa_kinga

W hamburskiej BC Hanseat Halle zakończył się dzisiaj międzynarodowy turniej pięściarski International Women Boxing Days. Do finałów tej ciekawej imprezy awansowały dwie zawodniczki z Polski-  Jadwiga Stańczak (GUKS Carbo Gliwice, 60 kg) i Kinga Siwa (KS SAKO Gdańsk, 64 kg – na zdjęciu), lecz niestety żadna z nich nie stanęła na najwyższym stopniu podium.

Pięściarka z Gliwic nie stanęła dzisiaj do walki z doświadczoną Azerką, Yaną Alexeyevną, która pamiętamy z dobrej postawy w ubiegłorocznym turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie, oddając rywalce wygraną walkowerem. O zwycięstwo w turnieju walczyła gdańszczanka, która ostatecznie uległa niejednogłośnie na punkty (1-2) doświadczonej Czeszce Martinie Schmoranzovej.

Ogółem nasze zawodniczki wywalczyły w Hamburgu trzy medale. Oprócz wspomnianych dwóch srebrnych krążków, medal brązowy przypadł w udziale Lidii Fidurze (75 kg). Co ciekawe jej półfinałowa rywalka Sarah Scheurich – prawdopodobnie odczuwając skutki wyrównanego starcia z mistrzynią Polski – nie stanęła do walki finałowej z Nouchką Fontijn z Holandii.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

MŁODZIEŻ (YOUTH)

48 kg     Anita Olah (Węgry)     – Viola Osmani (Niemcy)     2-1
51 kg     Alicia Holzken (Holandia) – Taneceia Balentien (Holandia)     2-1
57 kg     Lucia Dittman (Niemcy) – Timea Takacs (Węgry)     2-1
64 kg     Alexandra Bugyik (Węgry) – Madeleine Kaufmann (Niemcy)     3-0
81 kg     Sara Rehana Ali (Niemcy) – Alina Gadzhieva (Azerbejdżan)     3-0

SENIORKI (ELITE)

48 kg     Abbygail Deekman (Holandia) – Virginia Barankai (Węgry)     3-0
51 kg     Katalin Ancsin (Węgry) – Ashakhanum Agayeva (Azerbejdżan)     2-0
51 kg     Anna Alimardanova(Azerbejdżan) – Jana Juranova (Czechy)    3-0
54 kg     Azize Nimani (Niemcy) – Ornella Wahner (Niemcy)     WO.
57 kg     Sandra Atanassow (Niemcy) – Sandra Peckowski (Niemcy)     2-1
60 kg     Yana Alexeyevna (Azerbejdżan) – Jadwiga Stańczak (Polska)     WO.
60 kg     Nina Meinke (Niemcy) – Tiffany Coussens (Niemcy)     3-0
64 kg     Martina Schmoranzova (Czechy) – Kinga Siwa (Polska)     2-1
69 kg     Bianka Nagy (Węgry) – Leila Khasanova (Azerbejdżan)     WO.
69 kg     Joelli Seydorn (Niemcy) – Laura Hautz (Niemcy)     2-1
75 kg     Nouchka Fontijn (Holandia) – Sarah Scheurich     (Niemcy)     WO.
81 kg     Maria Kovacs (Węgry) – Aynur Rzayeva     (Azerbejdżan)     WO.

ZAWODNICZKI GUKS CARBO GLIWICE WALCZĄ W HAMBURGU

lidia

Zawodniczki GUKS Carbo Gliwice od wczoraj przebywają w Hamburgu, gdzie wezmą udział w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim. W zawodach wystąpią w sumie 64 pięściarki z 10 krajów. W piątek przed południem odbyło się losowanie, dzięki któremu nasze panie poznały nazwiska rywalek.

W I serii walk (godz. 14.00) Jadwiga Stańczak (60 kg)  zmierzy się z Węgierką Viktorią Rajos, a Ewa Gawenda  (69 kg) z Niemką Niną Meinke. W wieczornej serii walk (godz. 19.00) Karolina Gawrysiuk (64 kg)  stanie przed trudnym zadaniem pokonania aktualnie najlepszej czeskiej pięściarki Martiny Schmoranzovej, Kinga  Siwa (64 kg)  skrzyżuje rękawice z Niemką Katrin Huhn, zaś kadrowiczka Lidia Fidura (75 kg)  powalczy z Azerką Leylą Havadovą.

MASTERNAK WALCZY W KWIETNIU. LATEM DUŻE WYZWANIE?

master01

12 kwietnia w duńskim Esbjergu swój 33. pojedynek na zawodowym ringu ma stoczyć Mateusz Masternak, były mistrz Europy wagi junior ciężkiej. 26-letni pięściarz z Wrocławia do walki przygotowuje się w Dzierżoniowie pod okiem Piotra Wilczewskiego, z którym w narożniku miesiąc temu znokautował w 4. rundzie Sandro Siproshviliego. Był to pierwszy występ „Mastera” po październikowej porażce z Grigoriyem Drozdem i stracie tytułu federacji EBU.

– Na 99 procent będę walczył 12 kwietnia w Danii. Życzyłbym sobie, żeby przeciwnik był lepszy niż Siproszwili – twardszy, szybszy, bardziej dynamiczny i bardziej skłonny do podejmowania ryzyka. Jeszcze nie wiem, czy szykuje się trudna przeprawa, aczkolwiek dostałem już informację, że tym razem pojedynek będzie zakontraktowany na dziesięć rund – mówi Masternak.

Niedawno informowano, że do najbliższej walki pięściarz wspólnie z Wilczewskim przygotuje się w USA. Istniała bowiem możliwość, że w kwietniu Masternak wyjdzie na ring właśnie w tym kraju. Z tych planów nic jednak nie wyszło.

– To miało być bardzo poważne wyzwanie. Nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu, ale być może za jakiś czas temat znów stanie się aktualny i do walki dojdzie latem w Europie. W takiej sytuacji treningi w USA oczywiście nie wchodzą w grę, ale jestem bardzo wdzięczny Mariuszowi Kołodziejowi (szef grupy promotorskiej Global Boxing – przyp. red.) za złożoną propozycję – mówi zawodnik niemieckiej stajni Sauerland Event.

Motywacji do ciężkich treningów Masternakowi nie powinno zabraknąć tym bardziej, że pod koniec lutego znów został ojcem. Półtora roku po przyjściu na świat Mikołaja, małżonka Daria urodziła pięściarzowi drugiego syna.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

SANDRA DRABIK: MOJE CELE TO NIE TYLKO MEDALE, ALE I OBRONA PRACY MAGISTERSKIEJ

sandra01

Kielczanka Sandra Drabik ma szansę zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Potrzebuje jednak funduszy, żeby pozwolić sobie na profesjonalne przygotowania. Sandrę Drabik w tym roku czekają bardzo ważne starty. Najpierw mistrzostwa Polski, później Europy i świata, a po drodze jeszcze prestiżowy Turniej im. Feliksa Stamma. Jest jeszcze cel pozasportowy – obrona pracy magisterskiej.

- Na razie trenujesz w Kielcach, ale już niedługo zaczynają się ważne starty. Na początek mistrzostwa Polski.
Sandra Drabik: Tak, 20 marca będę walczyć w mistrzostwach Polski w boksie w Grudziądzu, bo na razie odpuszczam starty w kick boxingu. Skupiam się na dyscyplinie olimpijskiej. Będę walczyć w kategorii 51 kilogramów, mam nadzieję, że uda mi się zdobyć złoty medal. Później czekają mnie Turniej im. Feliksa Stamma, mistrzostwa Europy w Rumunii i świata w Korei.

- Drzwi na igrzyska olimpijskie są otwarte…
SD: Są otwarte, a nie ma, niestety, pieniędzy na porządne przygotowania, żeby uzyskać kwalifikacje. Przepustkę będzie można zdobyć w 2016 roku, trzeba będzie znaleźć się w finale mistrzostw Europy, albo w pierwszej piątce na mistrzostwach świata. Dojdzie jeszcze chyba dzika karta, wtedy będą brane pod uwagę punkty z rankingu.

- Wspomniałaś o braku pieniędzy. Nie masz stypendium?
SD: Nie mam, ponieważ za to, że jestem w kadrze narodowej nie przysługuje stypendium. Potrzebne byłoby wysokie miejsce na mistrzostwach świata czy Europy, wtedy byłoby stypendium z Ministerstwa Sportu. Ale żeby uzyskać taki wynik, to trzeba najpierw zainwestować w przygotowania. Jest mnóstwo turniejów dla kobiet, dobrze obsadzonych, na które na razie nie mam za co wyjechać. A wiadomo, że jak człowiek stoi w miejscu, to tak naprawdę się cofa, bo rywalki uciekają. Zależy mi na tym, żeby mieć dobrego fizjologa, dietetyka, osobę od suplementacji, żeby przygotowania wyglądały profesjonalnie. Ważne jest też to, żeby mieć dobre sparingpartnerki, z którymi mogłabym trenować w Polsce, albo przez jakiś czas za granicą. Muszę mieć kontakt z europejską i światową czołówką, żebym wiedziała, na jakim jestem etapie przygotowań, czego mi brakuje do najlepszych. Jeśli ktoś byłby zainteresowany pomocą, to jesteśmy z trenerem otwarci na współpracę. Fajnie byłoby, żeby w tych sprawach pomógł mi menedżer, wtedy byłoby nam łatwiej. Ja mogłabym się skoncentrować na treningach. Jeżeli myślimy o kwalifikacji olimpijskiej, to nie można marnować czasu. Cały czas trzeba iść do przodu. A wierzę w to, że jestem w stanie dorównać światowej czołówce i zakwalifikować się na igrzyska.

- Wyzwania sportowe to jedno, ale zanosi się na to, że już niedługo będziesz panią magister…
SD: Pracę magisterską oddałam, czekam na obronę (na kierunku fizjoterapia na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego – przyp. red.). Myślę, że w najbliższych dniach będę już panią magister (śmiech).

Rozmawiała Dorota Kułaga, echodnia.eu

HONOROWE ZWYCIĘSTWO SERGIEJA WERWEJKI NA POŻEGNANIE LIGI WSB

hussars_arlans

Zwycięskim pojedynkiem przed czasem Sergieja Werwejki (+91 kg) zakończył się ostatni w tym sezonie mecz Hussars Poland w zawodowej lidze World Series of Boxing. Ukraiński kolos po mało efektownym, ale wyniszczającym jego rywala Armena Simonyana boju, zdobył honorowy punkt dla polskiego zespołu w przegranym 1-4 meczu z Astana Arlans Kazakhstan.

Jeśli chodzi o przebieg samej walki, to dominował w niej chaos i faule, w czym szczególnie „wyróżniał” się rywal Werwejki. Simonianowi sił starczyło zaledwie na 2 minuty pojedynku, po czym zaczął prezentować serię nieskoordynowanych upadków na ring i fauli. O braku sił i umiejętności Ukraińca w barwach Arlans świadczył czerwony  kolor pleców Sergieja, „ubarwionych” tak przez klincze Ukraińca i przestrzelone uderzenia. Swoje zwycięstwo Werwejko zawdzięczał przede wszystkim sile, agresji i nieustępliwości, dzięki którym w 3. starciu fiński sędzia, przy gwizdach zdegustowanej fatalnym występem swojego zawodnika  postanowił odesłać go do narożnika.

Rywalizację z ubiegłorocznymi mistrzami WSB zapamiętamy jednak głównie za sprawą znakomitego pokazu boksu olimpijskiego, który dał wszystkim kibicom zgromadzonym w hali i przed ekranami telewizorów najlepszy pięściarz ubiegłego roku na świecie wg. AIBA, Daniyar Yeleussinov (69 kg). W boksie preferowanym przez Kazacha jest właściwie wszystko – wspaniała technika, umiejętności w defensywie i ofensywie, szybkość, timing, myślenie i siła fizyczna. Jednakże gdyby tej ostatniej było więcej, ambitny Ormianin z Bydgoszczy, Zhora Simonyan, zapewne nie przetrwałby 5 rund. Yeleussinov karcił młodziana z Hussars w każdej rundzie, lecz ten – mimo wielkiej różnicy w sportowym poziomie – nie poddawał się, od czasu do czasu zaskakując miejscowych kibiców celnymi seriami uderzeń. Ostatecznie sędziowie punktowali 50-43, 5-42 i 50-44 dla debiutującego w lidze WSB mistrza świata.

Równie skuteczny boks zaprezentował inny z debiutujących na ringu WSB kazachskich asów, również walczący z odwrotnej pozycji, Adilet Niyazimbetov (81 kg), któremu przez pełen dystans próbował przeciwstawić się ambitny Kasjusz Życiński. Faworyt gospodarzy nie zachwycił w tej walce szybkością, ani też kondycją i zapewne nad tymi elementami jego trenerzy będą pracowali przed fazą play-off. Przewaga Niyazimbetova ani przez chwilę nie była jednak zagrożona, a jego ciosy proste z zadziwiającą łatwością przedostawały się do głowy Polaka, który nadzwyczajną ambicją dotrwał do ostatniego gongu. Sędziowie punktowali 50-41, 50-40 i 50-43 dla aktualnego wicemistrza świata.

Swojej szansy na kolejne zwycięstwo w lidze WSB nie wykorzystał niestety Dawid Michelus (60 kg), który rywalizował ze starym bokserskim lisem, Gani Zhaylaouovem. Nie wiem czy Kazach, który w ostatniej chwili zastąpił w składzie Arlans swojego kolegę z kadry, Berika Abdrakhmanova, zlekceważył Dawida, czy też źle wszedł w pojedynek, bo w jego boksowaniu wiele było nerwowości, a mało jakości, do jakiej przyzwyczaił swoich kibiców. Po dwóch starciach Michelus przekonywał nas w ringu, że jest na dobrej drodze, by zdobyć pierwszy punkt dla Hussars Poland. Później coś w jego boksowaniu się zacięło i nie po raz pierwszy w sezonie na jaw wyszło nieco słabsze przygotowanie kondycyjne, lub zła gospodarka siłami. Wielka szkoda, gdyż Zhaylauov miał dzisiaj mało dobrych momentów, a od chwili odniesienia kontuzji łuku brwiowego boksował „na wstecznym”. Po zakończeniu tej walki sędziowie wskazali na Kazacha, punktując jednogłośnie 49-46, 50-45 i 48-47.

Na koniec pozostawiam występ Grzegorza Kozłowskiego (52 kg), który rozpoczął dzisiejszy mecz Hussars z Arlans. Niestety ambitny pięściarz z Warszawy bezskutecznie przez 15 minut walki szukał sposobu na Ilyasa Suleimenova. Sprytny Kazach był od Polaka lepszy w każdym elemencie bokserskiego rzemiosła i zasłużenie wygrał wysoko na punkty (50-44, 50-45 i 50-43).

WYNIKI WALK

52 kg: Ilyas Suleimenov – Grzegorz Kozłowski 3-0
60 kg: Gani Zhaylauov – Dawid Michelus 3-0
69 kg: Daniyar Yeleussinov – Zhora Simonyan 3-0
81 kg: Adilet Niyazimbetov – Kasjusz Życiński 3-0
+91 kg: Sergiej Werwejko – Armen Simonian 3 TKO

ZMIANA RYWALA DAWIDA MICHELUSA. POLAK ZABOKSUJE Z GANI ZHAYLAOUVEM

zhaylauov

Niespełna 29-letni Gani Zhaylauov (60 kg) będzie jutro rywalem Dawida Michelusa w meczu ostatniej kolejki rozgrywek grupowych zawodowej ligi World Series of Boxing. Doświadczony pięściarz Astana Arlans Kazakhstan z nieznanych nam przyczyn w ostatniej chwili zmienił brązowego medalistę ubiegłorocznych Mistrzostw Świata, Berika Abdrakhmanova.

Przeciwnik Dawida, mimo iż dopiero debiutuje w rozgrywkach WSB,  to jeden z najbardziej doświadczonych pięściarzy w reprezentacji Kazachstanu. Jego największym sukcesem było zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Świata w Baku (2011).  Rok później reprezentował swój kraj podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Po wygraniu dwóch walk dotarł do ćwierćfinału, w którym pokonał go (19-11) Kubańczyk Yasnier Toledo.

Co ciekawe w ub. roku gościliśmy Kazacha w Warszawie podczas Turnieju im. Feliksa Stamma, w którym dotarł do półfinału, gdzie uległ na punkty (8-13) doskonałemu Brazylijczykowi Robsonowi Conceicao. Właśnie w Warszawie Zhaylauov stoczył – jak dotąd – jedyny pojedynek z Polakiem, pokonując (10-7) Damiana Wrzesińskiego.

TOMASZ JABŁOŃSKI: JESTEM ZADOWOLONY, ALE WYGRANA MOGŁA BYĆ EFEKTOWNIEJSZA

jablonski05

Kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg) był jednym z najlepszych bokserów w kończącym się już sezonie zasadniczym World Series of Boxing. Wygrał 2 z 3 walk, a we Włocławku był blisko pokonania przed czasem rywala z Wenezueli.

- Z walki z debiutującym w WSB Enry Jose Saavedra Pinto jestem ogólnie zadowolony, chociaż czułem, że można wygrać przed czasem. Niestety, nie udało się dołożyć tej wisienki na torcie na miłe zakończenie sezonu” – powiedział Tomasz. – Nie wiedziałem czego się spodziewać po wenezuelskim zawodniku Mexico Guerreros, dlatego szczególnie skoncentrowany musiałem być na początku. Nie mogłem podpalić się, jak to czasem bywało. Trzeba było uważać na zderzenia głowami i wywierać pressing na przeciwniku, aby go zamęczyć. Na pewno musiała się na nim jakoś odbić zmiana strefy klimatycznej – kontynuuje popularny „Pantera”.

W ostatnim meczu tego sezonu przed własną publicznością Hussars Poland wygrali z Mexico Guerreros 3-2. To pierwsze zwycięstwo w grupie B, uważanej za praktycznie najsilniejszą z możliwych. Tomasz Jabłoński już w poprzednim sezonie cieszył się z indywidualnych i drużynowych wygranych.

- To moja 4 wygrana z zespołem Husarii, bowiem wcześniej pokonaliśmy rywali z Rosji, Algierii i Argentyny – dodał zawodnik z Gdyni, który przygodę z WSB rozpoczął w drużynie z Bombaju (Indie).

Poza Tomaszem Jabłońskim, punkty w potyczce z Meksykiem zdobyli Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg). Szef drużyny Jarosław Kołkowski, że chciałby, aby ci trzej zawodnicy dalej boksowali w Hussars Poland. O zmianach kadrowych będziemy wkrótce informowali.

- Menedżer Jarosław Kołkowski powiedział, że będziemy walczyli w kolejnym sezonie WSB, dlatego liczę na kolejne udane walki w Husarii – dodał kapitan Hussars Poland.

NIEUDANY REWANŻ MATEUSZA TRYCA Z PETEREM MULLENBERGIEM

mateusz_tryc03

Najlepszy pięściarz holenderski, występujący na ringach boksu olimpijskiego, aktualny wicemistrz Europy z Mińska (2013), Peter Mullenberg, okazał się zbyt wymagającym rywalem dla byłego wicemistrza Polski seniorów (2012) wagi półciężkiej, Mateusza Tryca. Pojedynek, który odbył się w sobotę wieczorem w ramach meczu 1. Bundesligi, w którym rywalizowały ekipy Velberter BC i BC Straubing e.V., zakończył się jednogłośnym zwycięstwem Mullenberga, zaś cały mecz triumfem ekipy Holendra 10-6.

Był to drugi pojedynek obu pięściarzy, którzy skrzyżowali rękawice w czerwcu ub. roku w ćwierćfinale Mistrzostw Europy w Mińsku. Również wówczas lepszym okazał się twardy 26-letni żołnierz z Holandii, który z powodzeniem (rekord: 2-0) występuje również w lidze WSB w barwach włoskiego zespołu Dolce & Gabbana Italia Thunder.

Dla Mateusza, który niebawem stanie w Kaliszu do walki o złoty medal 85. Mistrzostw Polski seniorów, był to siódmy pojedynek w sezonie 2013/2014 niemieckiej 1. Bundesligi. Reprezentant Polski zdołał wygrać 2 walki i 5 razy schodził z ringu pokonany.

MISTRZ ŚWIATA I NAJLEPSZY PIĘŚCIARZ ROKU ZABOKSUJE W MECZU Z „HUSARIĄ”

„Superciężcy” Ukraińcy Sergiej Werwejko i Armen Simonian będą walczyli 1 marca w Ałmatach w walce zamykającej udział „Husarii” w tym sezonie ligi WSB. Jednak prawdziwą gwiazdą zespołu broniącego tytułu mistrza World Series of Boxing będzie najlepszy wg. AIBA zawodnik boksu olimpijskiego w minionym roku, Kazach Daniyar Jeleussinov (69 kg – na zdjęciu), który kilka miesięcy temu zdobył tytuł mistrza świata w Ałmatach. W finale pokonał wówczas na punkty Kubańczyka Arisnoide Despainge. Mierzący aż 188 cm Jeleussinov, ubiegłoroczny mistrz Azji, w WSB zadebiutuje pojedynkiem z Ormianinem Zhorą Simonyanem.

Kazachowie na mecz z Husarią wystawią aż 4 debiutantów. Poza Jeleussinovem i Simonianem, są nimi Berik Abdrakhmanov (60 kg) i Adilbek Niyazymbetov (81 kg). Jedną przegraną walkę stoczył w tym sezonie Iliyas Suleimenov (52 kg). Abdrakhmanov jest brązowym medalistą Mistrzostw Świata w Ałmatach. W półfinale niejednogłośnie przegrał z Kubańczykiem Lazaro Alvarezem. Lepiej od niego spisał się Niyazymbetov, który dopiero w finale przegrał z następnym z kubańskich gwiazd Julio Cesarem de la Cruzem 1-2.

Dodajmy, że w barwach Hussars Poland w ostatnim w tym sezonie meczu w lidze WSB zobaczymy: Grzegorza Kozłowskiego (52 kg), Dawida Michelusa (60 kg), wspomnianego Simonyana, Kasjusza Życińskiego (81 kg) i Werwejkę.

KOZŁOWSKI ZAWODNIKIEM MECZU. WYRÓŻNIENIA DLA KIWIORA I JABŁOŃSKIEGO.

kozlowski_s

Doskonała praca, jaką wykonał wczoraj w ringu Sylwester Kozłowski (56 kg) została dostrzeżona przez biuro prasowe zawodowej ligi World Series of Boxing. Zawodnik Hussars Poland pokazał młodej nadziei meksykańskiego boksu, Brianowi Gonzalesowi Moralesowi na czym polega twardy, nowoczesny, seniorski boks, za co otrzymał wyróżnienie dla najlepszego pięściarza meczu Hussars z Mexico Guerreros. Warszawiak pokazał tym samym, że oto nadszedł już czas na demonstrowanie wszystkiego tego, czego nauczyły go walki z najlepszymi zawodnikami świata. Jego postawa na ringu we Włocławku była niezwykle dojrzała i konsekwentna, więc wspomniane wyróżnienie trafiło w odpowiednie ręce.

World Series of Boxing wyróżniło również Damiana Kiwiora (64 kg), który z Juanem Pablo Romero stoczył najlepszy pojedynek piątkowego meczu. Will Vanders, komentujący tę rywalizację na oficjalnym kanale WSB, co chwilę komplementował nieznanego mu wcześniej młodziana z Polski. „Od teraz Damian Kiwior będzie nosił przydomek Kevlar Kid [kevlar to materiał, z którego produkowane są m.in. kamizelki kuloodporne i hełmy - przyp. JD]” – mówił z uznaniem amerykański dziennikarz. „Broda Polaka jest jak Mount Rushmore [słynna skalista góra, na której wyrzeźbiono głowy amerykańskich prezydentów - przyp. JD]” zachwycał się innym razem…

Dostrzeżono również deklasację, jaką zgotował swojemu rywalowi kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg). Zdaniem biura prasowego WSB był to punkt zwrotny całego meczu, dający polskiej drużynie wymarzone zwycięstwo.

CO ZA EMOCJE! „HUSARIA” WYGRYWA BITWĘ Z MEKSYKAŃSKIMI GUERREROS

jablonski03

W przedostatnim meczu rozgrywek grupowych sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing doczekaliśmy się pierwszego zwycięstwa drużyny Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa pokonali dzisiaj we Włocławku 3-2 ekipę Mexico Guerreros. Bezcenne trzy zwycięstwa po znakomitych bojach odnieśli Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg).

49 kg: Dawid Sebastian Jagodziński vs Joselito Velazquez Altamirano 0:3
Pierwsze dwie rundy były niezwykle zacięte i wyrównane. Obaj pięściarze weszli w otwartą walkę w półdystansie, ale po sześciu minutach jeden z arbitrów typował remis, zaś dwaj pozostali widzieli przewagę 18:20 Meksykanina. W trzeciej odsłonie Dawid trochę zmienił taktykę, bijąc z defensywy. Początkowo nawet zaskoczył tym przeciwnika, jednak Altamirano swoimi sierpami coraz częściej sięgał reprezentanta naszego kraju, czym zyskiwał przychylność sędziów. A ci po ostatnim gongu punktowali 47:48, 46:49 i 45:49 – wszyscy na korzyść reprezentanta gości.

56 kg: Sylwester Kozłowski vs Brian Alexis Gonzalez Morales 3:0
W pierwszej rundzie trudno było wskazać lepszego pięściarza, gdyż na ringu było sporo chaosu, ale już od drugiej Kozłowski uspokoił wszystko, bil rzadziej, za to celniej i mocniej, zyskując przewagę nad oponentem. Szczególnie lewy sierp często dochodził celu, natomiast ciosy Gonzaleza lądowały przede wszystkim na szczelnej gardzie Polaka. Dopiero w ostatniej minucie czwartego starcia Meksykanin nawiązał wyrównaną walkę. Sylwester został do tego ukarany ostrzeżeniem, lecz miał już bezpieczną przewagę i spokojnie dowiózł wygraną do końca. Sędziowie punktowali jego sukces w rozmiarach 3x 48:46.

64 kg: Damian Tadeusz Kiwior vs Juan Romero 3:0
Tak chwalony ostatnio Damian spotkał się z liderem gości. Nic więc dziwnego, że właśnie ten pojedynek od początku stał na najwyższym jak dotąd poziomie. Polak zaakcentował pierwsze starcie ładnym prawym sierpowym, jednak sędziowie wskazali na dużo aktywniejszego w tym fragmencie rywala. Kiwior natomiast powrócił bardzo udaną rundą drugą. Niestety gdy wrócił do narożnika dowiedział się, że… przegrywa 18:20. Podobna sytuacja miała miejsce w kolejnej odsłonie, jednak tym razem sędziowie przebudzili się i zgodnie typowali ten odcinek 10:9 dla „Husarza”. Kiwior wyczuł swoją szansę, podkręcił jeszcze tempo i rozcinając przeciwnikowi lewy łuk brwiowy wyrównał stan na 38:38 przed ostatnim starciem. W ostatnich trzech minutach lepiej przygotowany kondycyjnie Polak zaakcentował swoją przewagę. Po ostatnim gongu mocno krwawił z pękniętego łuku brwiowego, ale na osłodę przyszła wiadomość o jednomyślnej decyzji sędziów, przyznającej mu zwycięstwo 48:47.

75 kg: Tomasz Jabłoński vs Enry Jose Saavedra Pinto 3:0
Kapitan Husarii nie wiedział za dużo o swoim rywalu, dlatego od pierwszego gongu ruszył ostrym pressingiem, spychając go do głębokiej defensywy. Tak było na dzień dobry, a z czasem Wenezuelczyk miał coraz mniej do powiedzenia. Drugą i trzecią rundę sędziowie zgodnie typowali różnicą dwóch punktów dla Polaka, a jedyne pytanie jakie się nasuwało, to czy pojedynek potrwa cały dystans? Po trochę słabszym tempie w czwartym starciu, Jabłoński w ostatnim znów włączył piąty bieg, szukając „czasówki”. Skończyło się na ostrzeżeniu dla rywala za ataki głową i bardzo wysoką punktacją – 50:41, 50:43 i 50:41.

91 kg: Krzysztof Kowalski vs Christian Demaj 1:2
Silniejszy fizycznie Polak od początku dążył do skrócenia dystansu. W pierwszej minucie dwukrotnie ładnie trafił lewym hakiem w okolice wątroby, niestety zaprzestał potem tej akcji i skoncentrował się niepotrzebnie na sierpach i głowie Albańczyka. A ten po przerwie rozluźnił się, przepuszczał trochę chaotyczne akcje Krzyśka i kontrował go z defensywy, wykorzystując lepszy zasięg ramion. Kiedy tylko dochodziło do krótkich spięć lepszy był Kowalski, lecz doświadczony przeciwnik dzięki dobrej pracy nóg unikał najczęściej takich otwartych wymian. Przed ostatnią odsłoną Polak krwawił z lewego łuku brwiowego, ale u dwóch sędziów był remis i o wszystkim miały decydować te trzy minuty. Więcej sił zachował boksujący z luzu Demaj, siedział na zakrocznej nodze i kilka razy celnie skontrował. Kowalski dziesięć sekund przed ostatnim gongiem trafił mocnym prawym sierpowym, jednak o odrobieniu strat nie było mowy. Chociaż… Jeden z arbitrów wskazał na Kowalskiego – dwaj pozostali już na jego oponenta. Punktacja brzmiała 48:47, 46:49 i 47:48.

źródło: bokser.org

WIACZESŁAW GŁAZKOW: TERAZ INTERESUJE MNIE TYLKO ADAMEK

Wynik pojedynku Tomasz Adamek – Wiaczesław Głazkow powinniśmy znać od trzech miesięcy, lecz z powodu choroby Polak nie mógł ryzykować wyjścia na ring. Ukrainiec, brązowy medalista igrzysk w Pekinie, cieszy się, że przed skrzyżowaniem rękawic z „Góralem” wzbogacił warsztat w starciu z Garrettem Wilsonem. 29-latek z Ługańska opowiada nam także o dotychczasowych potyczkach z Polakami, sukcesach ukraińskiego pięściarstwa w ostatnich latach oraz byłych kolegach z kadry – Wasylu Łomaczence i Ołeksandrze Usyku, którzy po zdobyciu złotych medali olimpijskich niedawno rozpoczęli wspinaczkę na szczyt w boksie zawodowym.

- Jak przebiega pańskie drugie podejście do starcia z Tomaszem Adamkiem, zaplanowanego na 15 marca w amerykańskim Bethlehem?
Wiaczesław Głazkow: Czuję się znakomicie, wszystko idzie zgodnie z planem. Szczytowej formy nie wypracowałem, ale na tym etapie jeszcze nie powinienem jej osiągnąć. W styczniu wybrałem się do Rosji na obóz do Samary, dwa tygodnie temu wróciłem do Ługańska, a niebawem wspólnie z trenerem Eduardem Mienczakowem wylatuję do USA.

- Bardzo się pan rozczarował, gdy kilkadziesiąt godzin przed walką okazało się, że Adamek nie wejdzie do ringu z powodu choroby?
WG: Nic strasznego się nie stało, bo szybko znaleziono zastępcę. Spędziłem w ringu dziesięć rund z Garrettem Wilsonem, cykl przygotowawczy nie poszedł na marne, udoskonaliłem pięściarski warsztat, a poza tym zdobyłem cenne doświadczenie, które w starciu z takim rutyniarzem jak Adamek na pewno mi nie zaszkodzi. Im więcej tego doświadczenia na moim koncie, tym mniej wymagający może okazać się pojedynek z Polakiem. 15 marca ucieszymy kibiców dobrym widowiskiem. Sądzę, że tym razem do walki dojdzie (śmiech).

- Stawką walki będzie druga pozycja w rankingu IBF. Polak od dawna powtarza, że w przypadku wygranej będzie dążył do statusu obowiązkowego pretendenta, a następnie do pojedynku z Władymirem Kliczką. Pański plan wygląda tak samo?
WG: Teraz interesuje mnie jedynie Adamek. O późniejszych pojedynkach nie myślę, bo to mogłoby tylko zaszkodzić. Oczywiście, od starcia z Adamkiem w kontekście walki o mistrzostwo świata będzie zależało wiele. Jeśli wygram, otworzą się przede mną szerokie perspektywy, ale jest za wcześnie, aby już mówić o mojej walce z Kliczką.

- W boksie amatorskim na pewno mierzył się pan z Polakami?
WG: Tak, choć szczerze mówiąc nie były to najważniejsze pojedynki w mojej karierze. Trudnych walk z Polakami sobie nie przypominam, być może nawet wszystkie zakończyłem przed czasem. Nazwisk nie pamiętam, bo zdaje się, że w latach moich występów na ringach amatorskich Polacy nie mieli mocnych zawodników w wadze superciężkiej. Z waszym krajem łączą mnie jednak dobre wspomnienia. Często zdarzały się wyjazdy do Polski, w samej Warszawie byłem kilka razy. Zdobyłem tam nawet brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy. Polska to nasz sąsiad, przyjacielski naród. Nawet nasze języki są podobne.

- Jako amator wywalczył pan olimpijski brąz w 2008 roku, rok wcześniej srebro mistrzostw świata, a pańskie sukcesy i tak stanowią niedużą część dorobku Ukrainy w imprezach międzynarodowych ostatnich lat. Skąd tak wysoki poziom boksu amatorskiego w pańskim kraju?
WG: Sądzę, że ma to duży związek z czynnikami historycznymi. Ukraina, dawniej wchodząca w skład ZSRR, zawsze mogła się pochwalić mistrzami wywodzącymi się z sowieckiej szkoły boksu. Radzieccy trenerzy niegdyś szkolili nawet Kubańczyków. Na Ukrainie nadal żywe są wielkie tradycje. Doświadczeni szkoleniowcy, niegdyś pracujący w ZSRR, przekazywali i nadal przekazują wiedzę młodszym trenerom. Mamy w kraju wielu specjalistów.

- Polska też ma wspaniałe tradycje, a na medal olimpijski naszego boksera czekamy od 1992 roku. Na ostatnie igrzyska, poza poza pięściarką Karoliną Michalczuk, kwalifikacji nie zdobył ani jeden. Ukraińscy zawodnicy mogą liczyć na pomoc państwa?
WG: Nie można tego powiedzieć. U nas też nie zawsze jest słodko. Jeśli chodzi o poważne wsparcie, są to raczej pojedyncze przypadki, kiedy danym pięściarzem zainteresuje się jakiś biznesmen lub polityk. Przykładowo, dopiero po igrzyskach w Londynie złoci medaliści otrzymali po samochodzie i mieszkaniu.

- A może trenerzy mogą liczyć na godziwe wynagrodzenie, odwrotnie niż w Polsce?
WG: Gdybym powiedział o godziwym wynagrodzeniu, musiałbym ugryźć się w język. Trenerzy zarabiają nie tyle słabo, co bardzo słabo. Niejednemu nie wystarczyłoby, żeby wyżywić siebie, a co dopiero rodzinę. To jest niewdzięczna praca. Wszystko opiera się na entuzjazmie, pasji i bokserskich tradycjach.

- 1 marca o pas mistrza świata WBO wagi piórkowej z Orlando Salido będzie walczył Wasyl Łomaczenko, mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu. Ustanowi rekord i zdobędzie tytuł już w drugiej zawodowej walce?
WG: Wasja to mój kolega z reprezentacji, razem reprezentowaliśmy Ukrainę w Pekinie. Wiem jak trenuje, ma znakomitego szkoleniowca w osobie jego ojca, Anatolija Łomaczenki. Tworzą zgrany zespół i nie zdziwię się, jeśli Wasja wygra z Salido. Jestem wręcz przekonany, że to zrobi.

- Kolejny z pańskich kolegów, złoty medalista z Londynu Ołeksandr Usyk upatrzył sobie inny rekord. Chce pobić osiągnięcie Evandera Holyfielda i zostać mistrzem wagi cruiser wcześniej niż Amerykanin, przed 12. zawodową walką.
WG: Z racji wielkiego talentu oczywiście stać go na to, ale wiele będzie zależało od jego promotorów. Sasza na pewno dołoży wszelkich starań i jeśli stanie do walki o tytuł w rekordowym tempie, to prawdopodobnie osiągnie swój cel. Jest przecież mistrzem olimpijskim, to mówi samo za siebie.

- A co pan sądzi o pomyśle startu Kliczki na igrzyskach w 2016 roku? Spotyka się on z krytyką na zasadzie: „Władymir chce zabrać miejsce młodym” i tak dalej.
WG: Trudno mi się do tego odnieść, bo na razie są to tylko rozmowy, a konkretne decyzje nie zapadły. Kto wie, a może chodzi tylko o zabiegi PR, mające na celu wywołanie wokół Władymira kolejnego tematu w mediach? Poczekajmy na konkrety.

- Walka na dystansie trzech rund nie sprawiłaby Kliczce problemu?
WG: Mogłaby sprawić. Przestawić się z dwunastu na trzy rundy nie byłoby tak łatwo. W boksie zawodowym w ciągu trzech rund niekiedy jedynie się rozgrzewasz, a dopiero potem przystępujesz do działania.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

TOMASZ RÓŻAŃSKI BLOGUJE: NASZ WYJAZD DO CHIN TO STRZAŁ W „10″

kadra w chinach

Podróż minęła nam spokojnie i bardzo płynnie. Gospodarze przyjęli nas nad wyraz  dobrze ale chyba tego można było się spodziewać, znając trochę ich kulturę i styl wychowania. Wkrótce potem dotarliśmy do ośrodka olimpijskiego w mieście Qian`an, który zrobił na całej ekipie ogromne wrażenie. Do naszej dyspozycji oddano nowoczesną salę bokserską znajdującą się w potężnym kompleksie sportowym.

Przebywa z nami tutaj cała kadra narodowa Chin w boksie – zarówno młodzieżowa, jak i seniorska. Wspólnie z nimi uczestniczymy w treningach, których wymagający plan zmusza nas do pełnej koncentracji. Daje to doskonałe pole do popisu psychologowi sportu Aleksandrze Zienowicz. Zawodniczki wykazują ogromną determinację, gdyż codziennie staja do pojedynków. Raz są to sparingi ośmiorundowe, prowadzone na przemian z różnymi partnerkami, a co drugi dzień toczymy mecze międzypaństwowe przy udziale sędziów punktowych i mocno dopingującej widowni, która żywiołowo reaguje na to, co się dzieje w ringu. Dzisiaj, czyli w czwartek odbył się taki właśnie mecz, w który zremisowaliśmy z reprezentacją Chin 3-3. Dzięki temu kierownik naszej ekipy, Andrzej Filipek, również miał wiele pracy, gdyż jest jak wiadomo sędzią.

Gwoli ścisłości dodam, że walki wygrały Wiktoria Sądej (51 kg), Justyna Walaś (60 kg) i oczywiście Elżbieta Wójcik (75 kg), która deklasuję kolejno wszystkie swoje rywalki – najpierw Gao Nannan, a następnie Chen Simin, w niczym nie ustępując na sparingach tak znakomitym zawodniczkom jak np.: medalistka olimpijska Li Jinzi, mistrzyni świata seniorek Yuan Meiqing, czy Wang Dong Mei, które zajmują czołowe miejsca w światowym rankingu AIBA seniorek (elite).

Walki przegrały dzisiaj Paulina Gruchała (51 kg), która próbowała jak mogła wygrać z mistrzynią świata z Albeny, Yuan Chang, wygrywając ostatecznie tylko ostatnie starcie. Larysa Sabiniarz (75 kg) uległa wprawdzie niejednogłośnie na punkty (1-2), ale w naszej ocenie powinna wygrać. Super wypadła Grażyna Grygiel (60 kg), która dzielnie stawiała opór zawodniczce nr 1 młodzieżowej kadry Chin w wadze Olimpijskiej Gao Meiling.

tom_chiny

Wraz z moim asystentem Tomkiem Potapczykiem zbieram tu cenne doświadczenie, nieustannie ucząc się i pilnie podpatrując sposób prowadzenia zajęć, układania jednostek treningowych oraz analizę mikrocyklu, który przechodzimy. Zostaliśmy także poproszeni o przeprowadzenie dwóch jednostek treningowych, co spotkało się z dużym aplauzem.

Reasumując nasz wyjazd okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, szczególnie w tym okresie przygotowawczym, za co dziękuję prezesowi PZB, Zbigniewowi Górskiemu, który wyraził zgodę na ten wyjazd oraz Mustafie Kocinoglu, który zanim popełnił haniebny czyn, o którym pisały media, włożył mnóstwo serca abyśmy wyjechali na ten korzystny dla nas obóz. Kolejną relację przekażę kibicom powrocie po obozie.

Tomasz Różański, Qian`an (Chiny), dn. 20 lutego 2014 roku

KRZYSZTOF GŁOWACKI BLISKO WALKI Z MARCO HUCKIEM

Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO) awansował z trzeciego na pierwsze miejsce w rankingu wagi junior ciężkiej federacji WBO, zbliżając się znacznie do walki z panującym czempionem, Marco Huckiem. Również liderem lutowego rankingu jest „półciężki” Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), szykujący sie jednakże do walki o pas mistrza świata federacji WBC.

Tradycyjnie wysoko stoją akcje Polaków w wadze junior ciężkiej. Poza Głowackim w czołowej „15″ jest jeszcze dwóch naszych rodaków. Na szóstej pozycji sklasyfikowano Pawła Kołodzieja (33-0, 18 KO), jednakże „Harnaś” czeka już na 29 marca, kiedy to stoczy pojedynek o pas IBF. Wrócił do zestawienia Mateusz Masternak (31-1, 23 KO), który po ostatnim zwycięstwie jest dwunasty. Wysokie pozycje rankingowe utrzymali także dwaj inni Polacy. Trzeci w limicie wagi piórkowej jest Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO), zaś ósmy w junior średniej Damian Jonak (37-0-1, 21 KO).

TOMASZ ADAMEK: JEDYNYM MISTRZEM ŚWIATA JEST WŁADYMIR KLICZKO

adamek_waga

- Pod nieobecność Witalija jedynym mistrzem wagi ciężkiej jest dla mnie jego brat Władymir. Jeśli mam walczyć o mistrzostwo świata, to tylko z najlepszym przeciwnikiem – mówi Tomasz Adamek. Zdobyciem tytułu federacji WBC nie jest zainteresowany.

- Spodobała się panu propozycja walki ze strony Tysona Fury’ego?
Tomasz Adamek: Jeśli miałaby to być walka za duże pieniądze, to poza kwietniowym terminem nie widziałbym problemu. Oczywiście najważniejsza pozostaje federacja IBF i pozycja obowiązkowego pretendenta, ale w boksie nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli Fury tak krzyczy, to możemy robić tę walkę. Muszę wygrać z Wiaczesławem Głazkowem, a potem przyjdzie czas na zastanawianie się, czy lepiej zorganizować ją w Stanach, czy na Wyspach Brytyjskich. Do klubu, w którym trenuję, ze swoim synem przychodzi mój przyjaciel i były przeciwnik Bobby Gunn. Z Furym łączy go pochodzenie – obaj są Cyganami. Wśród swoich Tyson nie jest mile widziany. To zadziorny naród, a Fury dużo gada, lecz mało robi. I Bobby mówi mi, żebym jechał na Wembley i się z nim bił. Może to i dobry pomysł? Przecież w Anglii mieszkają miliony Polaków…

- Na ile realna jest walka z Kubratem Pulewem, liderem rankingu IBF?
TA: Zobaczymy. Jeżeli nie będzie innej atrakcyjnej oferty, która mogłaby wpłynąć na przykład ze strony Fury’ego, to być może będzie trzeba starać się o walkę z Pulewem? Odbyłaby się raczej w Polsce, jako że Kubrata w USA nikt nie zna. Myślami nie wybiegam jednak tak daleko, bo jeżeli w marcu nie pokonam Głazkowa, to nie będzie o czym mówić.

- A o tytuł WBC nie chce się pan postarać? Niedawno zrezygnował z niego Witalij Kliczko, pas przejmie zwycięzca walki Bermane Stiverne – Chris Arreola…
TA: Pod nieobecność Witalija jedynym mistrzem wagi ciężkiej jest dla mnie jego brat Władymir. Jeśli mam walczyć o mistrzostwo świata, to tylko z najlepszym przeciwnikiem. Chcę tego pojedynku i zrobię wszystko, by doszedł do skutku.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

JUŻ TYLKO CZTERECH POLAKÓW W RANKINGU WBA

Tradycyjnie surowszym okiem niż np. WBC na postępy polskich pięściarzy zawodowych spogląda federacja WBA. W styczniowym rankingu było ich sześciu, lecz po zaledwie 30 dniach pozostało czterech. Z zestawienia wykreślono nazwiska Artura Szpilki (16-1, 12 KO) i Andrzeja Fonfary (25-2, 15 KO), którzy dotąd zajmowali piętnaste lokaty, przy czym ten ostatni przygotowuje się do walki o tytuł mistrzowski federacji WBC.

W gronie junior ciężkiej na czele stawki nadal znajduje się Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO), lecz i jego najpewniej zabraknie w kolejnym rankingu WBA, gdyż 29 marca w Berlinie zaatakuje mistrza świata IBF, Yoana Pablo Hernandeza. W gronie „cruiserów” z ósmego na siódme miejsce awansował Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO). RównieŻ o jedno oczko wzrosły notowania Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO), który jest ósmy. Ostatnim Polakiem w lutowym rankingu WBA jest Damian Jonak (37-0-1, 21 KO) – nadal dziewiąty w wadze junior średniej.

FONFARA, JONAK I ADAMEK NAJWYŻEJ W RANKINGU WBC. SPADEK „SZPILI”

adamek_mike

W konsekwencji niedawnej porażki z Bryantem Jenningsem znaczny spadek w lutowym rankingu federacji WBC zaliczył Artur Szpilka (16-1, 12 KO), który z piętnastego miejsca obsunął się na 21. lokatę. W pierwszej „15″ wagi ciężkiej pozostał w zestawieniu tylko jeden Polak, „niezniszczalny” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), który utrzymał pozycję nr 9.

W kategorii junior ciężkiej, której czempionem jest Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO), nadal na dwunastym miejscu znajduje się Mateusz Masternak (31-1, 23 KO). Swoją rankingowa pozycję utrzymał również Łukasz Janik (26-2, 14 KO), który jest dwudziesty. Poza pierwszą „15″ nadal znajduje się Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO). Pięściarz z Wałcza w ub. miesiącu zajmował siedemnaste miejsce, a w obecnym zestawieniu jest osiemnasty.

Krok po kroku w górę stawki najlepszych „półciężkich” podąża Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO). Polak rodem z Białobrzegów 24 maja zaatakuje w Montrealu mistrza świata Adonisa Stevensona i być może jako drugi nasz rodak stanie się właścicielem zielonego pasa WBC.

W odwrotnym kierunku – przynajmniej na razie – podąża kariery Przemysława Majewskiego (21-3, 13 KO). „The Machine” z 28. lokaty w wadze średniej, jaką zajmował miesiąc temu, spadł o osiem oczek w dół.

Nadal czekamy na zwrot w ewentualnej amerykańskiej karierze Damiana Jonaka (37-0-1, 21 KO). W rankingu kategorii junior średniej zajmuje on nadal siódme miejsce, które może być kluczem do atrakcyjnej sportowo i finansowo walki.

POLKI „ZABLOKOWANE” ZA WIELKIM MUREM. TRZY INNE KADROWICZKI GOTOWE NA BRANDENBURG CUP

kadra_chiny

Od soboty na obozie szkoleniowym w Qian`an w Chinach przebywa sześcioosobowa młodzieżowa kadra narodowa kobiet w boksie, którą opiekują się na miejscu trenerzy Tomasz Różański (koordynator) i Tomasz Potapczyk (asystent) oraz psycholog sportu Aleksandra Zienowicz. Nasze młode nadzieje na sukces w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata i Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich mają doskonałą okazje do wspólnych treningów z najlepszymi zawodniczkami gospodarzy, które niemal równie świetnie jak Polki zaprezentowały się podczas ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie.

Niestety z uwagi na fakt, że popularne portale społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter, są od 5 lat blokowane za Wielkim Murem, nasz kontakt z kadrą jest aktualnie dość mocno ograniczony, w związku z czym stosowne fotorelacje z pracy dziewczyn na zgrupowaniu zamieścimy najpewniej po powrocie polskiej drużyny do kraju. Podobną sytuację „przerabialiśmy” zresztą w 2012 roku podczas Mistrzostw Świata, które rozgrywane były w chińskim mieście Qinhuangdao.

Warto więc może kilka zdań poświęcić temu, co działo się w kadrze kilkadziesiąt godzin przed wylotem kadry do Chin. Podopieczne Tomasza Różańskiego od 7 do 10 lutego przebywały bowiem na konsultacji szkoleniowej w Sianowie, podczas którego stoczyły także oficjalne pojedynki podczas Ogólnopolskiej Soboty Bokserskiej. Po zakończeniu zawodów trener Różański nie ukrywał, że był to jeden z przynajmniej kilku etapów rywalizacji o miejsce w kadrze na najważniejsze w tym roku turnieje mistrzowskie.

Gwoli ścisłości dodajmy, że w Sianowie rękawice w bezpośredniej walce skrzyżowały ze sobą kadrowiczki Mirela Balcerzak z Wiktorią Sądej w wadze 51 kg oraz Justyna Pietras z Grażyną Grygiel w limicie 60 kg. Wygrały Mirela i Justyna, jakkolwiek ta pierwsza – dla której występy w wadze „olimpijskiej” wiążą się ze zbijaniem kilogramów z wyższej kategorii – za zgodą trenerów i rywalki zaboksowała ważąc 52 kg. Ciekawie było również w pojedynku innych kadrowiczek – Kingi Ruszczyńskiej i Agaty Kaweckiej, z którego zwycięsko wyszła ta pierwsza.

Z nieco większą uwagą przypatrywano się rywalizacjom Elżbiety Wójcik (75 kg) i Pauliny Gruchały (51 kg) ze znakomitymi zawodniczkami ze Schwerina, podopiecznymi trenera Andy SchiemannaSarą Scheurich i Marie Maciejewski. Pierwsza z nich to – mimo młodego wieku (20 lat) – aktualna wicemistrzyni Unii Europejskiej wagi półciężkiej (81 kg) z Keszthely, jedna z najciekawszych pięściarek jakie w ub. roku przewinęły się przez europejskie ringi w wyższych kategoriach wagowych (pokonała w 2013 roku m.in. Wioletę Michalską i Sylwię Kusiak). Druga zapadła nam w pamięć podczas Mistrzostw Europy juniorek (kadetek), które w 2012 roku odbyły się we Władysławowie. Młodziutka Niemka dotarła tam do półfinału wagi papierowej (48 kg), gdzie uległa na punkty (11-18) Wiktorii Sądej, zaś w ub. roku do swojej kolekcji dorzuciła brązowy medal MUE w Keszthely.

Mini-mecz z Niemkami ze Schwerina zakończył się remisem. Cenne zwycięstwo odniosła Ela, rewanżując się cięższej od siebie o kilka kilogramów  Sarze za porażkę, jaką poniosła przed dwoma laty podczas zawodów za zachodnią granicą. Zdaniem trenera Różańskiego dominacja Polki w ringu nie ulegała żadnej wątpliwości, co znakomicie rokuje przed najważniejszymi w tym roku startami. Z kolei Paulina stoczyła z bardziej od siebie doświadczoną rywalką wyrównany bój, w którym nieco szybsza i dokładniejsza była Marie. Nie znaczy to jednak, że kolejny pojedynek pomiędzy tymi zawodniczkami zakończyłby się zwycięstwem zawodniczki z Niemiec, gdyż wychowanka swojego taty, Marcina Gruchały, miała swoje dobre momenty w tym pojedynku i na tle rywalki wyróżniała się znakomitym wyszkoleniem technicznym.

Jak wiadomo na zgrupowanie do Chin, które potrwa do 25 lutego wyjechało sześć zawodniczek kadry młodzieżowej: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Grażyna Grygiel (GKS BOXEO Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Elżbieta Wojcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) i Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75 kg). Nie znaczy to, że pozostałe zawodniczki, które aspirują do startu w Mistrzostwach Świata i Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich pozostaną nieaktywne w kraju. W dniach od 26 lutego do 2 marca w międzynarodowym turnieju Brandenburg Cup we Frankfurcie nad Odrą zaboksuje trójka młodych-zdolnych: Mirela Balcerzak (BKS Skorpion Szczecin, 51 kg), Justyna Pietras (Garda Chojna, 60 kg) i Kamila Januszewska (Boxing Team Chojnice, 75 kg), którym w narożniku sekundować będzie trener Justyny, Jarosław Przygoda.

TOMASZ JABŁOŃSKI LICZY NA DODATNI BILANS WALK W WSB. CZY POKONA DEBIUTANTA Z WENEZUELI?

pantera04

- Występy w World Series of Boxing zbliżają nas do najlepszych na świecie – powiedział kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński (75 kg), który jest jednym z trzech bokserów Hussars Poland, którzy wygrali swoje walki w tym sezonie WSB. Trochę ponad miesiąc temu nasz zawodnik pokonał na punkty Yerika Alshanova w spotkaniu z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan (1-4).

- Zwycięstwo z Meksykanami bardzo się przydało i dodało mi jeszcze więcej wiary we własne umiejętności. Bardzo mi się marzy zakończyć ten sezon z dodatnim bilansem (na razie 1-1), więc dam z siebie wszystko na ringu we Włocławku – mówi Tomasz Jabłoński.

W następnym spotkaniu „Husaria” zdobyła pierwszy punkt w rozgrywkach, przegrywając w Warszawie z Russian Boxing Team 2-3. Pojedynki wygrali Dawid Michelus (60 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg).

- Te trzy zwycięstwa dodały trochę skrzydeł naszemu zespołowi. Każdy z nas liczy na wygrane walki z Meksykiem. Po spotkaniach w poprzednim sezonie wiemy, że jest to możliwe – ocenił kapitan Hussars Poland.

W najbliższy piątek Husaria po raz ostatni w tym sezonie zaprezentuje się polskim kibiców przed własną publicznością. Tomasz Jabłoński będzie boksował z debiutującym w ekipie z Meksyku, Wenezuelczykiem Endri Jose Saavedra Pinto.

- Na pewno zawodnik z Wenezueli stanowi dla mnie pewną niewiadomą. Nie ma mowy, że go zlekceważę tylko dlatego, że jeszcze nie walczył w WSB. Obaj mamy ten sam cel – jak najlepiej się pokazać i wygrać – powiedział Tomasz Jabłoński.

Młodzi w większości pięściarze Husarii przechodzą w tym sezonie niesamowitą szkołę, rywalizując ze znakomitymi zagranicznymi przeciwnikami.

- Praktycznie w każdym meczu spotykamy się z medalistami największych imprez na świecie. Brakuje nam doświadczenia ringowego z takimi rywalami, ale ta liga zbliża nas do najlepszych – mówi Tomasz Jabłoński.

TRYC I JĘDRZEJEWSKI PRZEGRALI SWOJE WALKI W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

Mistrz Polski wagi półciężkiej (81 kg), Mateusz Tryc, ma już za sobą czwarty w tym roku, a szósty w sezonie 2013/2014 niemieckiej 1. Bundesligi pojedynek. Niestety ambitny pięściarz z Wyszkowa zanotował kolejna porażkę, ulegając niejednogłośnie na punkty Niemcowi Sadulaiowi Abdulaiowi z SV Motor Babelsberg, który w ub. sezonie reprezentował barwy German Eagles w lidze WSB. Po werdykcie wnioskujemy, że pojedynek był wyrównany i gdyby był rozegrany na ringu w Straubing mógłby być zgoła odmienny.

W przegranym 7-11 meczu 7. kolejki rozgrywek w barwach drużyny Mateusza, BC Straubing e.V., zadebiutował były mistrz Polski juniorów (2006) i dwukrotny brązowy medalista krajowego czempionatu seniorów (2009 i 2011), Marek Jędrzejewski, którego po raz ostatni widziałem w ub. roku podczas Memoriału Brunona Bendiga w Gdyni. Niestety pięściarz, który reprezentował barwy KS Damnica, Czarnych Słupsk i PKB Poznań, przegrał przez TKO w 3. starciu z Niemcem Atdhe Gashi.

WARTOŚCIOWY SPRAWDZIAN W ŁOMŻY. WŁOSZKI POKONANE 12-6!

michalczuk_044

Kobieca reprezentacja Polski seniorek w boksie pokonała w meczu towarzyskim drużynę Włoch 12:6. Porywające walki stoczyły: najbardziej utytułowana polska zawodniczka, mistrzyni świata z 2008 roku Karolina Michalczuk, młodzieżowa mistrzyni świata z 2013 roku Aneta Rygielska oraz wicemistrzyni świata seniorek z 2012 roku Sandra Kruk. Było to pierwsze międzynarodowe spotkanie bokserskie o takiej randze które odbyło się w Łomży i są już zapowiadane kolejne.

- Drużyna Włoch to jedna z czołowych drużyn świata i Europy – podkreśla trener polskiej kadry Paweł Pasiak. – Mają w swoim składzie aktualne wicemistrzynie świata, mistrzynię Unii Europejskiej, medalistki wielu imprez międzynarodowych – zawodniczki, które boksują po kilkanaście lat, bardzo niebezpieczne i niewygodne.

Reprezentantki Polski nie przestraszyły się tak utytułowanych i groźnych rywalek. Już pierwsze starcie w kategorii do 51 kg, pomiędzy Sandrą Brodacką i Alessandrą Manfredini, Polka pewnie wygrała na punkty. Dwa kolejne pojedynki zakończyły się zwycięstwami Włoszek. Najpierw Terry Gordini wykorzystała słabszy dzień wicemistrzyni Europy Sandry Drabik, a zaraz po tym, w wadze do 54 kg, Martina Pietrolungo nieznacznie pokonała Martynę Letkiewicz. Kolejne pojedynki w wadze do 57 kg należały już jednak do Polek. Aneta Rygielska po zaciekłym pojedynku pokonała Michele Braga, zaś Sandra Kruk pewnie zwyciężyła 3:0 Marzię Davide.

– Walka była bardzo wyrównana, a dopiero wchodzę w wiek seniorski – mówi Aneta Rygielska. – Miałam bardzo trudną przeciwniczkę, starszą ode mnie i bardzo doświadczoną, ale niższą, więc zastosowaliśmy z trenerem taktykę prostych ciosów i się udało!

– Jestem bardzo zadowolona ze zwycięstwa, bo z tą zawodniczką przegrałam na mistrzostwach Unii Europejskiej – dodaje Sandra Kruk. – To był mój rewanż! Może ta walka nie była do końca ładna, za dużo było w niej chaosu, ale jak się walczy z kimś kolejny raz, to tak to wygląda, trzeba dać wtedy z siebie jeszcze więcej!

Złą passę Włoszek zdołała przełamać Alessia Messiano, która po zażartej walce pokonała Paulinę Jakubczyk, był to jednak ostatni zryw włoskiej drużyny. Kolejną Polką walczącą w kategorii do 60 kg była bowiem Karolina Michalczuk, która w nowej dla siebie wadze nie dała żadnych szans Rominie Marenda. Podobnie było w dwóch ostatnich starciach meczu, w których Natalia Hollińska (69 kg) oraz Lidia Fidura (75 kg) pewnie zwyciężyły, słabnące z każdą minutą, Valentinę Albertini oraz Annalisę Ghilardi.

Przed właściwym meczem, który miał miejsce w hali sportowej im. Olimpijczyków Polskich, a także w jego trakcie odbyły się również walki pokazowe z udziałem młodych zawodników oraz sparring dwóch reprezentantek Polski w wadze do 64 kg, w którym Beata Koroniecka pokonała Sylwię Maksym 3:0.

– To mecz zorganizowany na koniec zgrupowania polskiej i włoskiej kadry narodowej – ocenia Zbigniew Górski, prezes Polskiego Związku Bokserskiego. – Dziewczyny szykują się obecnie na Mistrzostwa Europy seniorek w maju, następnie na mistrzostwa świata. Są teraz po ciężkiej pracy, jaką wykonały na rzecz siły i wytrzymałości, dlatego jeszcze czasem brakuje im świeżości. Mecz odbył się w Łomży dlatego, bo w ubiegłym roku Łomża po raz pierwszy organizowała finały Pucharu Polski kadetów i wywiązała się z tego zadania bardzo dobrze, dzięki ogromnemu zaangażowaniu Zbyszka Maleszewskiego, który żyje boksem, jest trenerem i działaczem, jego syn boksuje. Myślę, że to nie jest ostatni taki mecz w Łomży – nie tylko naszej reprezentacji, ale w ogóle zawodów bokserskich. Pragniemy tu zorganizować finał Pucharu Polski kadetów, może w maju Mistrzostwa Polski juniorów.

– Robimy coraz lepsze imprezy i turnieje, przyjeżdżają do nas coraz lepsi zawodnicy i zawodniczki – zauważa Zbigniew Maleszewski, trener BKS Tiger Łomża i współorganizator meczu. – Rozmawiałem z trenerem Pawłem Pasiakiem, podoba mu się w Łomży klimat i organizacja, zresztą już po ostatnim Pucharze Polski zebraliśmy laury za najlepiej zorganizowaną imprezę bokserską w Polsce!

WYNIKI WALK

51 kg Sandra Brodacka – Aleksandra Manfredini 2-1
51 kg Sandra Drabik – Terry Gordini 0-3
54 kg Martyna Letkiewicz – Martina Pietrolungo 1-2
57 kg Aneta Rygielska – Michela Braga 3-0
57 kg Sandra Kruk – Marzia Davide 3-0
60 kg Paulina Jakubczyk – Alessia Mesiano 0-3
60 kg Karolina Michalczuk – Romina Marenda 3-0
69 kg Natalia Holińska – Valentina Alberti 3-0
75 kg Lidia Fidura – Annalisia Ghilardi 3-0

Wojciech Chamryk, 4lomza.pl

ANDRZEJ FONFARA: TO NIE JA BĘDĘ LEŻAŁ!

Fonfara146

Tylko kataklizm mógłby sprawić, że planowane na 24 maja w Montrealu starcie Adonis Stevenson – Andrzej Fonfara nie doszłoby do skutku. Polski pięściarz przeczuwa, że pojedynek o mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej nie potrwa pełnego dystansu…

- Podpisał już pan kontrakt na walkę z Adonisem Stevensonem, mistrzem świata WBC wagi półciężkiej?
Andrzej Fonfara: Nie, ale praktycznie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Omawiamy jeszcze pewne kwestie finansowe. Umowę powinienem podpisać lada dzień.

- Negocjacje dotyczą też tego, z kim zwycięzca zmierzy się w następnym pojedynku? Na pewno będzie to Siergiej Kowaliow, mistrz WBO?
AF: Rozmawiamy o tym z telewizją HBO. Czy będzie to Kowaliow? Tak się mówi, ale jak będzie? Nie wiadomo. To jest boks zawodowy. Jeśli wygram, to nadal nie będzie przesądzone, że moim przeciwnikiem zostanie Kowaliow. Jeżeli podpiszę taką klauzulę, to na pewno będę musiał z nim walczyć, jednak na dzień dzisiejszy nie mogę tego potwierdzić.

- Wcześniej mówił pan, że w przypadku pokonania Stevensona realna stanie się konfrontacja z innym Kanadyjczykiem, Jeanem Pascalem.
AF: Tak, Pascal nadal jest brany pod uwagę. Zresztą sam Stevenson mówi, że jeśli pokona mnie, to następny będzie Pascal, który niedawno poradził sobie z Lucianem Bute. A może to ja będę walczył z Pascalem, a nie z Kowaliowem w pierwszej walce po możliwym zwycięstwie? Jednak nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na razie wszystkie myśli koncentruję na Stevensonie. To dla mnie olbrzymia szansa. Jestem ogromnie zmotywowany, będę mocno trenował. Debiut na HBO, starcie z klasowym pięściarzem. Czego chcieć więcej?

- Może jeszcze dobrego zarobku? 325 tysięcy dolarów – tyle wyniesie pańska gaża?
AF: Cyfry mogą się jeszcze trochę zmienić, ale mam nadzieję, że jedynie na wyższe. Stanęło na takiej kwocie, ale negocjujemy większe pieniądze. Ostatecznie wyjdzie więc coś koło tego lub więcej.

- Plan przygotowań jest już gotowy?
AF: Praktycznie tak. Obecnie skupiam się głównie na technice, chcę też wypracować motoryczną podstawę przed głównymi przygotowaniami, które potrwają dziesięć tygodni. Najpierw będę trenował w Chicago, a na trzy, cztery tygodnie przed walką pojadę do górskiego ośrodka w kalifornijskim Big Bear, gdzie stoczę ostatnie sparingi. Do Montrealu udam się prosto stamtąd.

- Adonis Stevenson to nie tylko mistrz federacji WBC, ale i najlepszy pięściarz wagi półciężkiej na świecie, jak twierdzą choćby dziennikarze magazynu „The Ring”?
AF: Na pewno zasługuje na pozycję lidera. W ostatnich walkach był w znakomitej formie, wygrywał przed czasem. Widać, że służy mu zmiana kategorii z superśredniej na półciężką. Z drugiej strony oglądałem nie tylko jego ostatnie pojedynki, ale także wcześniejsze i wiem, że jest do trafienia. Mam w głowie wstępny plan walki, znam jego mocniejsze i słabsze strony. Wiem, jakie akcje mogą okazać się skuteczne przeciwko niemu i powoli zaczynam nad nimi pracować. Oczywiście nie powiem, o jakie konkretnie akcje chodzi, ale przynajmniej mogę zdradzić, że lubię się bić z mańkutami. Nie zapominam też o pracy nad defensywą.

- W którym z trzech wygranych przed czasem pojedynków o tytuł WBC rywal zrobił na panu największe wrażenie?
AF: Chada Dawsona znokautował raczej szczęśliwym uderzeniem niż dzięki wypracowanej akcji. Trafił na moment dekoncentracji rywala. Ten opuścił prawą rękę, Stevenson przymierzył lewą i było po wszystkim. W starciach z Tavorisem Cloudem i Tonym Bellewem udowodnił jednak, że w pełni zasługuje na mistrzostwo i nie można mu nic zarzucić. Aby wygrać, będę musiał pokazać charakter. Potwierdzić, że potrafię walczyć do końca. Postaram się go przełamać. Na ring wyjdę po swoje, jak do walki z każdym poprzednim przeciwnikiem. Nie będzie myśli, że czeka mnie starcie z mistrzem, a więc teoretycznie kimś lepszym.

- Stevensona szanuje pan jako sportowca, a jako człowieka? Nie drażni pana to, że w latach 90. zajmował się stręczycielstwem i odsiedział w więzieniu półtora roku?
AF: To jego prywatne sprawy. Ja do naszej rywalizacji podchodzę wyłącznie sportowo. Muszę go pokonać, bez względu na to, jakim jest i jakim był człowiekiem. Poza tym nikt nie jest święty, a ja nie znam dokładnie jego życiorysu.

- Która walka o mistrzostwo świata wagi półciężkiej z ostatnich lat szczególnie zapadła panu w pamięć?
AF: Postawię na pierwsze starcie Tomka Adamka z Paulem Briggsem z 2005 roku. To była prawdziwa wojna. Dzięki niezłomnemu charakterowi Tomek zdobył tytuł WBC. Mam nadzieję, że powtórzę jego wyczyn i pokonując Stevensona zgarnę ten sam pas.

- Mamy się spodziewać równie wielkiej dramaturgii?
AF: Zobaczymy. Emocji na pewno nie zabraknie, ale mam przeczucie, że w odróżnieniu od tamtej potyczki, moja ze Stevensonem zakończy się przed czasem. Ale to nie ja będę leżał.

- Które atuty mają ułatwić panu pokonanie Stevensona?
AF: Wzrost, zasięg ramion, lewy prosty. Mocno biję z prawej ręki. Obaj przegraliśmy po jednej walce przed czasem (Fonfara w 2008 roku z Derrickiem Findleyem, Stevenson w 2010 roku z Darnellem Boone’em; obaj w 2. rundzie – przyp. red.) i nie wygląda na to, że Stevenson ma tak twardą brodę, że po precyzyjnym trafieniu nie da się go położyć na deski. A przecież ostatniego rywala (Samuela Millera – przyp. red.) znokautowałem lewą ręką. Okazuje się zatem, że w niej też drzemie spora moc.

- 22-tysięczna hala Bell Centre w Montrealu pewnie zapełni się do ostatniego miejsca. Na tym poziomie o pańskie skrępowanie z uwagi na wrogą publiczność chyba nie powinniśmy się obawiać?
AF: Dwadzieścia tysięcy, piętnaście, dziesięć… Dla mnie to żadna różnica. Wyjdę z szatni skupiony i będzie liczyło się tylko to, co wydarzy się w ringu. Zresztą boksowałem już przed dużą publicznością, na przykład w Chicago, gdzie pokonałem Gabriela Campillo lub na gali z udziałem Tomka Adamka w Newark. Co prawda wśród kibiców przeważali wówczas Polacy i nikt na mnie nie gwizdał ani nie buczał, ale zmiana otoczenia nie powinna mieć żadnego znaczenia.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

EKIPY HUSSARS I GUERREROS ODKRYŁY KARTY NA MECZ WE WŁOCŁAWKU. SĄ ASY…

velazquez

W tabeli grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing ekipa Hussars Poland zajmuje ostatnie miejsce ze stratą 5 punktów do Mexico Guerreros. Nasi zawodnicy jako jedyni nie poznali więc jak dotąd smaku zwycięstwa w meczu. Jedną z ostatnich na to okazji będzie rywalizacja z Meksykanami, która odbędzie się 21 lutego we Włocławku.

Dzisiaj wieczorem poznaliśmy składy obu ekip na tę rywalizację, która zapowiada się niezwykle interesująco, gdyż zarówno Hussars, jak i Guerreros zaprezentują w niej czołowych zawodników.

Jako pierwsi rękawice skrzyżują Dawid Jagodziński (49 kg) i 20-letni Joselito Velzquez Altamirano (rekord w WSB: 1-2). W kolejnej walce zmierzą się Marek Pietruczuk (56 kg) z liczącym 19 lat Brianem Alexisem Gonzalezem Moralesem (1-1), który niedawno sensacyjnie pokonał doświadczonego Azera Gairbeka Germakhanova. Z liderem ekipy meksykańskiej, 24-letnim Juanem Romero (10-5) zaboksuje ambitny Damian Kiwior (64 kg). Z kolei w następnej walce as atutowy „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg) postara sie o kolejne zwycięstwo w lidze, mając za przeciwnika 22-letniego debiutanta, Wenezuelczyka Endri Jose Saavedra Pinto. Mecz zakończy pojedynek Krzysztofa Kowalskiego (91 kg) z Albańczykiem w barwach Guerreros, Christianem Demajem (0-5).

Rywale poważnie traktują eskapadę do dalekiej Polski, licząc na co najmniej trzech swoich zawodników. Zarówno Velzquez Altamirano (na zdjęciu), jak i Gonzalez Morales oraz Romero reprezentowali swój kraj podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Ałmatach. Pierwszy z nich przegrał w 1/16 niejednogłośnie na punkty z późniejszym wicemistrzem świata, Mohammedem Flissi z Algierii, drugi awansował do 1/8 finału i po dwóch zwycięstwach przegrał z Irlandczykiem Michaelem Conlonem, zaś trzeci przegrał w 1/16 swój pierwszy bój z Kanadyjczykiem Yvesem Ulysse.

Wielką niewiadomą jest dla nas sportowy potencjał reprezentanta Wenezueli na ostatnie Mistrzostwa Świata, Saavedry Pinto. W Ałmatach o jakości lidera Wenezuelczyków, Gabriela Maestre przekonał się boleśnie Ireneusz Zakrzewski. Saavedra (boksował w limicie 81 kg) odpadł w pierwszej rundzie eliminacji, ale wylosował wymagającego Ukraińca Oleksandra Ganzulyę. W końcu Demaj, najlepszy od lat pięściarz z Albanii, oprócz boksowania z odwrotnej pozycji, charakteryzuje się niezwykle ofensywnym stylem walki, o czym przekonał się w ub. sezonie Sergiej Kuzmin. Christian kocha ofensywę zupełnie jak …Kowalski. To może być bardzo efektowna ringowa wojna.

SROMOTNA KLĘSKA „HUSARII” W AZERBEJDŻANIE

polski_fires

Pięściarze Hussars Poland otrzymali dzisiaj w azerskim mieście Guba kolejną surową lekcję nowoczesnego boksu olimpijskiego. Mimo ambitnej postawy naszych liderów – Mateusza Polskiego (60 kg) i Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) – „Husaria” nie zdobyła zdobyć choćby punktu, przegrywając bezapelacyjnie 0-5. Niestety jedynie wspomniani dwaj pięściarze potrafili stawić czoła rezerwowym zawodnikom Baku Fires. Zawodnik z Karlina przegrał z Magomedrashidem Jabrailovem 0-3 (47-48 i dwukrotnie 46-49), zaś podopieczny Rafała Janika nie sprostał 0-3 (trzy razy 46-49) Kamilowi Akhmedovowi.

Pozostali nasi pięściarze stanowili tło dla Azerów, przegrywając sromotnie swoje pojedynki. Mariusz Koch (49 kg) uległ 0-3 (42-50, 41-50 i 43-50) Muradowi Rabadanovowi, Piotr Podłucki (81 kg) by zdecydowanie gorszy 0-3 (dwa razy 45-50 i 42-50) od Teymura Mammadova, zaś Arkadiusz Toborek (+91 kg) w 1 minucie i 53 sekundzie 2. starcia walki z Arslanbekiem Makhmudovem przegrał przez TKO.

Po 8. kolejce rozgrywek ligi World Series of Boxing nasi pięściarze nadal zajmują ostatnie miejsce, tracąc do znajdujących się na 5. miejscu Mexico Guerreros już 5 punktów. Azerowie awansowali na 3. lokatę, wyprzedzając Russian Boxing Team. Na czele bez zmian – Cuba Domadores i Astana Arlans Kazakhstan.

WIELKI SUKCES KAMILA ŁASZCZYKA. SZYBKA „ROBOTA” PATRYKA SZYMAŃSKIEGO

laszczyk027

Najważniejsze zwycięstwo w karierze zanotował minionej nocy na ringu w UIC Pavilion w Chicago młodziutki Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO), który pokonał wyraźnie dawnego pretendenta do tytułu mistrzowskiego Daniela Diaza (20-6-1, 14 KO). Nasz rodak doskonale rozpoczął pojedynek, rzucają rywala prawym prostym na deski. Zresztą akcja bezpośrednim prawym była najczęściej używaną techniką Polaka, dziurawiącą gardę pięściarza z Nikaragui. Łaszczyk na moment znalazł się w tarapatach w czwartym starciu, lecz szybko z nich wyszedł i sam zaatakował. W ostatnich minutach wydłużył dystans, znów przycelował kilkoma ładnymi akcjami, czym przypieczętował swój sukces. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali zwycięstwo Kamila 78:73 oraz dwukrotnie 79:72.

W ślady swojego kolegi z Global Boxing kilkadziesiąt minut później w Chicago poszedł również Patryk Szymański (10-0, 5 KO), dopisując do swojego rekordu jubileuszowe, efektowne zwycięstwo. Balansujący na granicy kategorii junior średniej Polak nie miał najmniejszych problemów z odniesieniem wygranej i już w drugiej rundzie zastopował Daniela Hicksa (5-5, 3 KO).

bokser.org

POLSKI: NABRAŁEM PEWNOŚCI SIEBIE, BO BOKSUJĘ Z NAJLEPSZYMI

polski02

Jeden z największych talentów w ekipie Hussars Poland, Mateusz Polski (60 kg) zadebiutował  w lidze WSB przegraną walką w meczu z Domadores Cuba. Teraz czeka go wyjazd do Guby na sobotni mecz z Azerbaijan Baku Fires, w którym skrzyżuje rękawice z 19-letnim debiutantem Magomedrashidem Jabrailovem. Do tej pory Biało-Czerwoni w World Series of Boxing stoczyli 15 pojedynków z Baku Fires, ale żadnego nie wygrali. Być może w sobotę zwycięstwo na swym koncie zapisze pięściarz Róży Karlino.

- W WSB nie ma słabych zawodników, ja nigdy nie lekceważę nikogo. Mój przeciwnik jest mańkutem o podobnym wzroście. Będę musiał dużo używać prawej ręki. Liczę, że bardzo dobrze zaboksuję i co za tym idzie, że wygram – powiedział Mateusz Polski.

W tym sezonie WSB pięściarze Hussars Poland nie wygrali meczu, ale wygrywali pojedyncze walki. Jak będzie w sobotę w Azerbejdżanie?

– Na pewno ciężko, bo boksujemy na wyjeździe, ale jesteśmy głodni zwycięstwa i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Dla mnie to debiut na ringu azerskim i w potyczce z zawodnikiem tego kraju – dodał.

Walki z gwiazdami światowych ringów – medalistami Igrzysk i Mistrzostw Świata, a czasem z bokserami na co dzień z nimi trenującymi, to okazje na zdobycie doświadczenia i podpatrzenie najlepszych przez „Husarię”.

- Nabrałem pewności siebie, bo boksuję z czołówką światową i wiem na co mnie stać. Jestem optymistą przed środowym wyjazdem – powiedział Mateusz Polski.

W wadze lekkiej występuje też Dawid Michelus, inna z nadziei polskiego boksu olimpijskiego. On prawdopodobnie będzie rywalizował 1 marca w Ałmatach w 10. kolejce z Astana Arlans Kazakhstan.

NA REMIS Z CZECHAMI W DEBRECZYNIE. MATEUSZ TRYC WALCZY DALEJ

hryniuk

Ze zmiennym szczęściem boksowali dzisiaj w Debreczynie nasi zawodnicy uczestniczący w 58. Memoriale Istvana Bocskaia. Najpierw Mateusz Tryc (81 kg) pokonał jednogłośnie na punkty Tomasa Bezvodę, a następnie Roger Hryniuk (+91 kg) nie sprostał innemu Czechowi Pavlowi Sourowi.

- Niestety czeka mnie jeszcze praca, praca i jeszcze raz praca, by wygrywać pojedynki międzynarodowe – powiedział po walce zasmucony Roger. – Przeciwnik był wysoki i trzymał mnie na dystans. Niestety zaboksowałem dzisiaj zbyt chaotycznie, za bardzo chciałem wygrać i nie udawało mi się go trafiać. Wiem, że muszę ciężko pracować nad techniką i jeśli będę realizował założenia szkoleniowe, dobre wyniki niebawem przyjdą. Trener Korniłow pochwalił mnie za charakter, ale wytknął błędy w technice. W trakcie walki krzyczał abym bił sierpy, ale Czech był dobrze ustawiony na zakrocznej i miałem problem, by go trafić. Kiedy udało mi się to ze dwa razy, widziałem  jak nim wstrząsnęły moje uderzenia. W trzeciej rundzie zaczęły mi wchodzić ładnie proste, ale to było za mało, by wygrać dzisiaj walkę – zakończył pięściarz Cristalu Białystok.

Przypominamy, że trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

CZESI I FIN PIERWSZYMI RYWALAMI BIAŁO-CZERWONYCH W DEBRECZYNIE

tryc03

Międzynarodowy turniej w Debreczynie, rozgrywany po raz 58. jako Memoriał Istvana Bocskaia w ubiegłych latach – z racji z lutowego terminu – był pierwszym z poważnych imprez boksu olimpijskiego. Nie inaczej jest i tym razem, gdyż start w zawodach zapowiedziało aż 143 zawodników z 21 państw, w tym także trzyosobowa reprezentacja Polski.

Niedługo po godz. 11.00 podopieczni Walerego Korniłowa i Ludwika Buczyńskiego poznali nazwisk swoich rywali. Dzisiaj zaboksuje dwóch z nich – Mateusz Tryc (81 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg). Co ciekawe obaj skrzyżują rękawice z Czechami – Mateusz z Tomasem Bezvodą a Roger z Pavlem Sourem. Pierwszy z rywali jest aktualnym wicemistrzem Czech wagi półciężkiej, zaś drugi podczas wspomnianych zawodów, które odbyły się w grudniu w Jicinie zdobył brązowy medal w wadze superciężkiej.

Trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z równie jak on młodym Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

Liczba zgłoszonych zawodników w poszczególnych kategoriach wagowych:

49 kg: 8
52 kg: 11
56 kg: 16
60 kg: 16
64 kg: 16
69 kg: 16
75 kg: 15
81 kg: 16
91 kg: 14
+91 kg: 15

CENNE ZWYCIĘSTWO BC STRAUBING DZIĘKI PUNKTOM MATEUSZA TRYCA

tryc02

Dobre informacje nadeszły zza zachodniej granicy. Mistrz Polski wagi półciężkiej, Mateusz Tryc, nasz „jedynak” w rozgrywkach 1. Bundesligi, przełamał w sobotę złą passę dwóch porażek z rzędu na niemieckim ringu i w meczu swojego klubu BC Straubing e.V. z BC Hanau wygrał pojedynek, który dał jego ekipie punkty na wagę zwycięstwa w całym meczu 10-8.

Polak, boksujący w lidze niemieckiej w limicie 82 kg jednogłośnie na punkty (3-0) zwyciężył Turka Yasina Basaka. O zwycięstwie beniaminka 1. Bundesligi zadecydowały także wygrane pojedynki Edgara Waltha (58 kg) z Arturem Brilem, Eugena Dahintena (65 kg) z Kastriotem Sopą i Kenana Spahiu (76 kg) nad Asnaurem Magomedovem. Dla gości punkty zdobyli ich liderzy – Slawa Kerber (70 kg) i Erik Pfeiffer (+82 kg).

‚MASTER’ EFEKTOWNIE NOKAUTUJE W POWROCIE!

master_trening

Bardzo efektownym nokautem zakończyła się powrotna walka Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO) po pierwszej w karierze porażce. Debiutujący pod skrzydłami Piotra Wilczewskiego „Master” nie ustrzegł się pewnych błędów w obronie, ale w ataku wypadł zdecydowanie lepiej niż w kilku poprzednich występach, co dobrze rokuje na przyszłość. Twardy Sandro Siproshvili (27-18, 13 KO) uczciwie zapracował na swoją wypłatę, ale niestety przypłacił to ciężką porażką.

W pierwszej rundzie „Master” dał się zaskoczyć ciosem podbródkowym, ale poza tym jednym incydentem miał wyraźną przewagę. Trafiał lewym prostym i wyraźnie nastawił się na lewy hak na tułów. W drugim starciu Siproszwili kilka razy postraszył swoim lewym sierpem i przynajmniej dwa razy trafił nieostrożnego Polaka. Mateusz odpowiedział kilkadziesiąt sekund później, a potem poczuł się pewniej i wrócił do swojego skutecznego lewego prostego.

W trzeciej rundzie znów obydwaj mieli lepsze i gorsze momenty. Masternak nie był zagrożony, ale doświadczony Siproszwili kilka razy skarcił Polaka za brak koncentracji. W czwartej odsłonie Gruzin postanowił nieco ostrzej zaatakować. Zepchnął nawet Mateusza do obrony, ale chyba trochę się przeliczył, bo po odpowiedzi „Mastera” zupełnie oddał inicjatywę i po chwili sam stał oparty o liny. Zapadła chwila konsternacji, którą przerwał nie do końca przygotowany atak Siproszwilego. Masternak idealnie to wyczuł i skontrował perfekcyjnym prawym krzyżowym. Rywal padł na matę ciężko znokautowany, a Mateusz odbudował się po porażce z rąk Drozda i dał nadzieję na to, że wkrótce możemy znów zobaczyć go w ciekawych walkach z mocnymi rywalami.

Leszek Dudek, bokser.org

NOWE OTWARCIE MATEUSZA MASTERNAKA

master01

Porażkę Mateusza Masternaka z Grigorijem Drozdem w październiku 2013 roku w Moskwie można uznać za największą klęskę polskiego boksu zawodowego w ubiegłym roku. Klęskę tym większą, że poniesioną przed czasem w pojedynku, w którym Masternak uchodził za faworyta. Niepowodzenie bardzo przeżyli wszyscy jego sympatycy, jak i on sam. Doszło przy tej okazji do rozstania Mateusza z trenerem Andrzejem Gmitrukiem, a jego trenowaniem zajął się Piotr Wilczewski.

Mateusz Masternak z pozycji sportowca, którego od pojedynku o mistrzostwo świata dzielą 1-2 walki spadł do takiej, w której praktycznie musi zaczynać wszystko od zera. W cztery miesiące od moskiewskiej katastrofy na ringu w duńskim Frederikshavn zmierzy się w walce „na przetarcie” z gruzińskim journeymanem Sandro Siproshvilim. Przeciwnik nie jest szczególnie groźny, ale doświadczony w starciach z wieloma bokserami dobrej klasy i może imponować odpornością na ciosy. Polskich kibiców boksu niezmiernie intryguje, nie tyle wynik walki (który można z góry przewidzieć), co forma i postawa jednego z naszych najbardziej utalentowanych pięściarzy.

Trzeba bowiem powiedzieć, że forma Mateusza wzbudzała zastrzeżenia i wątpliwości na długo przed porażką z Drozdem. Masternak w pewnym momencie (połowa 2012 roku) przestał robić postępy, zatrzymał się w rozwoju, a potem zaczął się w nim cofać. Do starych mankamentów (jednostajne tempo walki, brak umiejętności przyśpieszenia, uboga technicznie obrona) dołączyły nowe w postaci spadku szybkości i mobilności, a także zadziwiającego osłabienia siły uderzenia (być może spowodowanego niewłaściwym kulturystycznym treningiem lub spadkiem precyzji ciosów na skutek wady wzroku). Sam Mateusz podkreśla, że chciałby się sprawdzić z Siproszwilim w półdystansowej wymianie. To bardzo dobrze, bowiem do tej pory był nieelastycznym stylowo bokserem jednoznacznie dystansowym, a przed atakami rywali w półdystansie potrafił bronić się jedynie w sposób bardzo prosty, żeby nie powiedzieć prostacki, czyli klinczowaniem.

Trzymamy za Mateusza kciuki i oczekujemy w jego wykonaniu nowego pomyślnego otwarcia, które zapoczątkuje serię zwycięstw.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

CO DALEJ Z ARTUREM SZPILKĄ?

szpilka_us

Jestem zbulwersowany, kiedy czytam niektóre komentarze kibiców po przegranej Artura Szpilki z Bryantem Jenningsem. Spora część fanów boksu uważa ze Szpilka zawiódł, są też tacy, którzy twierdzą, że z góry wiedzieli, iż z Artura nigdy nic nie będzie. Jak na mój gust takie oceny to z jednej strony nieuzasadnione malkontenctwo, z drugiej zaś zwykłe wymądrzanie się po fakcie. Na szczęście, są też komentarze bardziej rzeczowe i wyważone.

Artur Szpilka stoczył z Jennningsem walkę życia i pokazał wielki postęp w kilku elementach swojego boksu. Dwa elementy zadecydowały, że skończyło się tak, jak się skończyło. Pajacowanie przy linach w końcówce ostatniej rundy, które doprowadziło do niepotrzebnej porażki przed czasem, można wybaczyć Szpilce z uwagi na młody wiek i brak doświadczenia. Trzeba go natomiast surowo skrytykować za ten mankament, który doprowadził do porażki jako takiej w ogóle, a mianowicie kiepską kondycję. Co prawda styl walki, jaki zaprezentował w Nowym Jorku Szpilka był bardzo energochłonny, ale akurat od młodego zawodnika można było stanowczo oczekiwać lepszej wydolności organizmu.

W sumie jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko myśleć o przyszłości. Skoro droga na skróty do ścisłej czołówki HW (powiedzmy pierwsza dziesiątka, pod koniec której chyba plasuje się aktualnie Jennings) nie powiodła się, to trzeba teraz drugie podejście zaplanować w sposób bardziej przemyślany i mniej przypadkowy. Trzeba pracować nad techniką i kondycją, a jednocześnie toczyć walki z rywalami reprezentującymi w miarę przyzwoity poziom. Na początek całkiem sensowne byłoby sprawdzenie się na polskim ringu. Nie tylko z Krzysztofem Zimnochem (choć to potencjalny finansowy hit), ale także z Marcinem Rekowskim, który może się okazać trudniejszym egzaminatorem.

To mógłby być plan na rok bieżący. Natomiast w kolejnych 2 latach przydałoby się stoczyć około 6 walk z pięściarzami, którzy aktualnie prezentują poziom sportowy zbliżony do Artura. Są tacy w USA (Oquendo, Molina, Harris, Hamer, Grano, Kauffman), Wielkiej Brytanii (Sprott, McDermott, Sexton, Towers), Niemczech (Teper, Hammer, Pianeta, Charr) i na wschodzie (Ustinow, Tereszkin, Fiedosow). Jeżeli ten poziom zostanie pomyślnie sforsowany, to wtedy można będzie myśleć o rywalach z najwyższej półki.

A co z propozycją walki z Amirem Mansourem? Teraz dla Szpilki to nie jest dobry moment na taki pojedynek. Może w ramach rewanżu za zastępstwo z Jenningsem wziąłby tę walkę Mariusz Wach?

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

W RANKINGU WBC NAJWYŻEJ FONFARA. 25 MAJA POWALCZY O MISTRZOSTWO ŚWIATA?

Ogarnięta żałobą po śmierci wieloletniego swojego prezydenta Jose Sulaimana WBC jako ostatnia z prestiżowych światowych federacji opublikowała pierwszy tegoroczny ranking. Z grona polskich pięściarzy najwyżej oceniono ringowy poziom Andrzeja Fonfary (25-2, 15 KO), który awansował z miejsca czwartego na trzecie i najprawdopodobniej 24 maja w Montrealu skrzyżuje rękawice z mistrzem WBC wagi półciężkiej, Adonisem Stevensonem (23-1, 20 KO).

W wadze ciężkiej dziewiąte miejsce utrzymał Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), który od miesięcy czeka na decydujący o jakości jego dalszej kariery bój z Wiaczesławem Głazkowem (16-0-1, 11 KO), który jest trzynasty. Zapewne po raz ostatni – przynajmniej w ciągu najbliższych miesięcy – w czołowej „15″ sklasyfikowano Artura Szpilkę (16-1, 12 KO), który w grudniu był czternasty, a w styczniu o „oczko” niżej.

Waga junior ciężka, w której panuje pewnie Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) nie wydaje się tak mocna, jak przed 2-3 laty, ale nadal w jej czołówce wg. WBC znajduje się trzech Polaków. Dwunaste miejsce utrzymał Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), na siedemnastą lokatę z trzynastej spadły akcje Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO), zaś na dziewiętnaste miejsce z dwudziestego awansował Łukasz Janik (26-2, 14 KO).

Coraz niżej stoją akcje ambitnego Przemysława Majewskiego (21-3, 13 KO), który z 23. miejsca w wadze średniej spadł na 28. ale to zapewne nie koniec jego spadku, gdyż w miniony weekend „poległ” błyskawicznie w walce z Curtisem Stevensem (26-4, 19 KO). Stabilnie za to wygląda sytuacja Damiana Jonaka (37-0-1, 21 KO), który jest siódmy w limicie wagi junior średniej (w ub. rankingu zajmował szóste miejsce).

TRZECH POLAKÓW WYSTĄPI W TURNIEJU W DEBRECZYNIE. DEBIUT KORNIŁOWA

hryniuk

Co rok reprezentanci Polski rozpoczynają międzynarodowe starty od udziału w tradycyjnym turnieju o Memoriał Istvana Bocksaia w Debreczynie. Nie inaczej będzie w tym roku, gdyż na Węgry wybiera się skromna, trzyosobowa polska ekipa pod wodzą nowego trenera kadry, Walerego Korniłowa. W szranki z międzynarodową czołówką w dniach od 4 do 9 lutego staną: Arkadiusz Szwedowicz („Skorpion” Szczecin, 75 kg), Mateusz Tryc („Fenix” Warszawa, 81 kg) i Roger Hryniuk („Cristal” Białystok, +91 kg – na zdjęciu)

Jako ciekawostkę dodajmy, że w poprzednich latach w Debreczynie wygrywali także Polacy – jako ostatni Łukasz Maszczyk (48 kg) w 2005 roku. Niestety w kolejnych latach nasi reprezentanci tylko dwukrotnie zdołali awansować do finału. Po raz ostatni dokonał tego w 2011 roku Michał Olaś (91 kg), który dotarł do finału, w którym przegrał (2-3) z Azerem Teymurem Mammadovem. Rok wcześniej również w finale wystąpił Michał Syrowatka (60 kg) przegrywając ostatecznie z Miklosem Vargą z Węgier.

NIESPODZIEWANA PORAŻKA MATEUSZA TRYCA W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

Mateusz Tryc ma za sobą drugi w tym roku pojedynek w niemieckiej 1. Bundeslidze. Jego klub, BC Straubing e.V. podejmował wczoraj wieczorem zajmujący dotąd ostatnie miejsce w tabeli zespół Nordhäuser SV. Po nieoczekiwanym remisie z Velberter BC 22 wydawało się, że gospodarze, których liderem jest indywidualny mistrz Niemiec Edgar Walth (58 kg), pewnie wygrają ten mecz. Stało się jednak inaczej i dopiero w ostatniej walce Emir Ahmatovic (+82 kg) swoim niejednogłośnym zwycięstwem nad Edwinem Waigelem dał im remis w całym meczu 9-9.

Nasz rodak tym razem skrzyżował rękawice z mało znanym 20-latkiem Leonem Bunnem (82 kg), który w ćwierćfinale tegorocznych Mistrzostw Niemiec przegrał jednogłośnie na punkty z późniejszym mistrzem Igorem Terzievem. Niestety Mateusz nie wykorzystał atutu własnego ringu  i większego ringowego doświadczenia, przegrywając z rywalem jednogłośnie na punkty. Była to zatem trzecia porażka Polaka w czterech meczach aktualnego sezonu.

W następnym meczu drużyna ze Straubing zmierzy się we własnej hali z wiceliderem 1. Bundesligi, BR Hanau i w razie zwycięstwa awansuje na drugie miejsce. Najprawdopodobniej rywalem Tryca będzie znany z występów w zawodowej lidze World Series of Boxing (rekord: 3-3), niebezpieczny 25-letni Niemiec, Serge Michel.

BRYANT JENNINGS ZASTOPOWAŁ ARTURA SZPILKĘ W 10. STARCIU

SZPILKA04

Ten pojedynek miał dać odpowiedź, czy Artur Szpilka (16-1, 12 KO) przynależy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, a czy rzeczywiście Bryant Jennings (18-0, 10 KO) jest tym, który może przywrócić dawny blask amerykańskiej scenie. Pięściarz z Wieliczki miał zagwarantowane 100 tysięcy dolarów. Jego rywal z Filadelfii o 14 tysięcy więcej. Ale nie pieniądze tu były najważniejsze, tylko fakt, że pojedynek pokazała w bezpośredniej relacji potężna stacja HBO. W perspektywie były więc dużo większe gaże i jeszcze większe walki w przyszłości. Stawka więc ogromna, lecz obaj pięściarze wyszli do ringu zrelaksowani i pewni swego. Przywitał ich komplet kibiców, o dziwo w przewadze naszych rodaków. Szpilkę przedstawiono jako pierwszego, potem Bryanta i zaczęło się…

W pierwszej rundzie obaj trafili czysto raz – Polak lewą ręką, jego oponent prawą, ale to „Szpila” był nieco agresywniejszy w swoich atakach. Wbrew obawom Artur nie wdawał się w bitkę, tylko spokojnie boksował, koncentrując się w drugiej odsłonie na lewy hak pod prawy łokieć, szukając potem lewego sierpa na górę. Jennings w końcówce zaatakował trochę śmielej, jednak jeszcze brakowało mu precyzji. Po przerwie Jennings niby szedł do przodu, ale Artur uruchomił dobrze swoje nogi , czym skutecznie unikał wszelkich ciosów rywala. Ta ruchliwość utrudniała zadanie Amerykaninowi, który jakby stracił koncepcję i nie wiedział jak dobrać się do skóry Polaka.

Jennings powrócił udaną rundą piątą. Na jej początku trafiał ciosami prostymi, akcentując swoją przewagę mocnym lewym sierpowym na głowę. Po przerwie zmienił trochę taktykę i zamiast ciągle bić na górę, skoncentrował się na ciosach na korpus. W końcówce złapał Szpilkę lewym hakiem na splot słoneczny i Artur przyklęknął, dając się policzyć do ośmiu.

Czując swoją szansę Bryant tuż po gongu na siódme starcie zaatakował jeszcze mocniej, a Polak przyjął rękawice i w końcu rozgorzały otwarte wymiany. W drugiej połowie tej części Szpilka przeżywał wyraźny kryzys, jednak dzielnie odpowiadał. „Zachodzisz w prawo” – grzmiał w narożniku trener Fiodor Łapin przed ósmą rundą. Artur dzięki dobrej pracy nóg przetrwał trudne chwile, a w końcówce już wszystko się wyrównało. W dziewiątym starciu Jennings schowany szczelnie za gardą nie dawał się czysto trafiać, sam natomiast przycelował kilka razy bezpośrednim prawym. O wszystkim miały zadecydować ostatnie trzy minuty.

Szpilka zaatakował od początku, próbując odrobić straty. W pierwszej połowie przejął kontrolę, jednak na 70 sekund przed końcem nadział się na lewy sierp na szczękę i po raz drugi wylądował na deskach. Powstał na osiem, lecz pod lawiną ciosów rywala pół minuty później chwiejącego się na nogach Polaka przed ciężkim nokautem uratował sędzia, ogłaszając wygraną Amerykanina przez TKO.

STATYSTYKI CIOSÓW

Ciosy zadane/celne:
Jennings 422/173 (41%), Szpilka 369/89 (24%)
Ciosy proste:
Jennings 94/22 (23%), Szpilka 138/22 (16%)
Tzw. „mocne ciosy”:
Jennings 328/151 (46%), Szpilka 231/67 (29%)

OPINIE PO WALCE

Bryant Jennings: Chciałem dać kibicom widowisko i myślę, że osiągnąłem swój cel. Szpilka to twardy rywal i podziwiam go za to jak długo wytrzymał. Po pierwszym nokdaunie byłem pewny, że to zaraz się skończy. Polak pokazał ogromne serce do walki i prawie wytrwał cały dystans.

Artur Szpilka: Troszkę inne były założenia przed walką. Niepotrzebnie napaliłem się na ten lewy sierpowy. Nie trafiałem go, nie myślałem w ringu. Jennings trafiał mnie w dół i to mi odbierało energię. Wielu ludzi będzie się teraz cieszyło po mojej porażce. Pozostaje mi pracować jeszcze mocniej i dać się prowadzić moim promotorom. Rywal trafił mnie w pewnym momencie na wątrobę i mnie zatykało cały czas. Teraz jestem wkurzony, bo wydawało mi się, że już mogę boksować na tym poziomie. Jennings był silny, spychał mnie w ringu i zasłużenie wygrał. Szkoda mi tej porażki i szkoda mi kibiców. Nie trafiałem go czysto, na siłę chciałem przywalić mu lewym sierpem. Za wcześnie było na tę walkę. Pora dać się prowadzić moim promotorom. Może trochę dzięki tej porażce spokornieję. Dalej popełniam w ringu te same błędy, naprawdę głupio się czuję. Zawiodłem siebie, ale najbardziej zawiodłem mojego trenera. Spokornieję i będę pracował dalej.

źródło: bokser.org

OPINIE PRZED POJEDYNKIEM SZPILKI Z JENNINGSEM. ZAWODNICY, PROMOTORZY, TRENER…

szpila_jen01

Artur Szpilka: Im większe, ważniejsze miejsce, jak HBO czy MSG, to czuję się lepiej, chcę mi się jeszcze bardziej walczyć. Nie ma większego stresu, jest coraz większa ochota, żeby pokazać co potrafię. Mam psychologa, rozmawiamy o takich rzeczach. Jennings? Kto to jest Jennings? Ma długie ręce i co z tego? Co robi lepiej w ringu niż ja. Mówiłem raz a teraz powtarzam – ta walka to formalność.

Bryant Jennings: wyjdę do ringu z wielką pewnością siebie. Wiem, że nikt i nic mnie nie złamie. Nie boję się ani Szpilki, ani kogokolwiek innego. A w ringu zaprezentuję to, nad czym ciężko trenowałem. Za każdym razem powtarzam, że to nie powinna być dla mnie trudna walka. Nie sądzę, aby Szpilka pokazał w ringu coś, czemu do tej pory nie musiałem stawić czoła. Szpilka to kolejny rywal na mojej drodze. To tylko walka numer osiemnaście. W żadnym wypadku nie lekceważę go i nie traktuję z przymrużeniem oka, wręcz przeciwnie, mam dla niego szacunek.

Fiodor Łapin: Ze strony Jenningsa Spodziewamy się twardej walki, wielkiej pewności siebie, chęci pokazania się przed HBO i przed swoimi kibicami, którzy podobno bardzo wojowniczo nastawieni mają przyjechać z Filadelfii. On będzie bardzo zdeterminowany. Będzie chciał pokazać, że jest silniejszy przede wszystkim fizycznie, że jest bardziej inteligentnym zawodnikiem oraz że jest na dalszym niż Artur etapie bokserskiego rozwoju.

Gary Shaw: Przekonały mnie argumenty, że Szpilka jest w tej chwili najbardziej znanym polskim pięściarzem i wzbudza wiele emocji. Widziałem jego walkę z Mikiem Mollo i powiem, że on ma serce do walki. Nie boi się, podoba mi się ten chłopak.

Andrzej Wasilewski: Naprawdę trudno mi powiedzieć czego się spodziewam. Amerykanin jest w zasięgu Szpilki, ale pod jednym warunkiem – że Artur będzie cierpliwy i konsekwentny. Dotąd nie była to jego mocna strona, ale chcemy wierzyć, że dojrzał. Moim zdaniem w tej walce potrzebuje rozegrać spokojną partię szachów. Mam na myśli to, aby walczył mądrze taktycznie. Próbkę tego, że potrafi pokazał w starciu z Jameelem McClinem, ale oczywiście wszyscy wiedzą, że tutaj, w Nowym Jorku, poprzeczka wisi dużo wyżej. Większa jest stawka, a otoczka bardziej gorąca. No i nie sztuka być opanowanym w pierwszej rundzie, ale także w ósmej czy dziesiątej. Gdyby wygrał to… jeszcze nie myślimy o tym co dalej.

Leon Margules: Każda walka Artura jest ekscytująca, a teraz spodziewajcie się jego najlepszej wersji. To polski twardziel z bardzo dynamicznym stylem boksowania oraz wielką charyzmą. Zwycięstwo nad Jenningsem przybliży go do statusu gwiazdy, a on gwiazdą się po prostu urodził.

Dan Rafael (ESPN): To konkretny pojedynek w wadze ciężkiej, ten sport takich potrzebuje. Zwycięzca tej walki zrobi duży krok naprzód.

Mike Mollo: Szpilka jest dla Jenningsa za duży, za silny i za szybki. Jestem pewny, że Bryant nigdy nie był w ringu z facetem, który porusza się tak dobrze jak Szpilka. On nie jest typowym europejskim bokserem. Nie jest jak bracia Kliczko. Nie stoi sztywno na nogach, tylko ciągle się rusza, bije bardzo mocno, a do tego jest mańkutem.  Myślę, że ma wszystko, aby pokonać Jenningsa.

Oleksandr Usyk: Widziałem Jenningsa w walce z Andriejem Fiedosowem. Jest bardzo dobry – sprytny, cierpliwy. A Szpilka? Ofiara, kompletne zero. Przez całą walkę obrywa, a potem udaje mu się trafić i zwycięża. Sądzę, że w pojedynku z Jenningsem nie ma żadnych szans.

ARTUR SZPILKA: WALKA ZAPOWIADA SIĘ EMOCJONUJĄCO. CZEKAM NA NIĄ…

SZPILKA04

- Gdybym, nie daj Boże, przegrywał na punkty, to wstaję i idę przed siebie. Bić, bić, bić! Sami zobaczycie, co się wydarzy. Zostało kilkadziesiąt godzin. Uff, już nie mogę się doczekać. Nadchodzi mój czas. Czas Artura Szpilki – mówi w wywiadzie udzielonym Kamilowi Wolnickiemu z „Przeglądu Sportowego” bohater jutrzejszej gali boksu zawodowego w Chicago.

- Pierwszą walkę o wizę i wjazd do USA pan wygrał. Teraz zostało jeszcze „tylko” zwyciężyć w sobotę, w ringu hali Madison Square Garden Theatre, z Bryantem Jenningsem.
Artur Szpilka: Czuję się świetnie i nie mogę się doczekać. Chciałbym już, zaraz wejść do ringu. Po tym całym zamieszaniu i przylocie do USA był jeden dzień, że obudziłem się o trzeciej w nocy i nie mogłem zasnąć, ale to już za mną. Śpię normalnie, kładę się koło północy, budzę się o ósmej. Wszystko jest jak trzeba! Walczmy już! Żyję tym pojedynkiem.

- Wielu tak mówiło przed walkami, pokazywanymi w największych telewizjach świata i w największych halach. Zapowiadało świetną formę i odporność psychiczną, a później pękało w ringu.
AS: To proszę pytać tych wielu. Ja się niczego nie boję. Wyjdę i robię co w mojej mocy, żeby wygrać. No i wygram. Koniec tematu.

- Jennings też sprawia wrażenie bardzo spokojnego. Chociaż to inny rodzaj spokoju. Pan mówi o największej szansie życia, on tylko o kolejnej walce. Momentami mam wrażenie, że rywal stara się dawać do zrozumienia, że trochę pana lekceważy w wywiadach.
AS: A niech robi co chce! Wątpię jednak, żeby tak było. Myślę, że to tylko taka zagrywka. Walka zapowiada się emocjonująco. I czekam na nią. Ja i wielu kibiców.

- Kilka razy dawał się pan niepotrzebnie ponieść emocjom.
AS: Okaże się. Chcę pokazać chłodną głowę i najlepszego Artura Szpilkę, jakiego dotąd nie widzieliście. Potrafię boksować i pokażę to w tej walce.

- Robi na panu wrażenie otoczka tej gali? Telewizja HBO, hala MSG i tak dalej.
AS: E tam, wychodzę i walczę. Cieszę się z tego, że przyjdzie dużo Polaków i będę się czuł jak u siebie. A MSG, HBO i tak dalej… To nie robi wrażenia. Albo inaczej, nie powoduje negatywnych emocji, tylko jeszcze bardziej mnie motywuje. Będę mógł się pokazać szerszej publiczności. Walkę zobaczą ludzie w stu krajach na całym świecie! I jeszcze jedno – czytam wypowiedzi fachowców, którzy dają większe szanse Jenningsowi. A ja chcę im spłatać figla.

- Tomasz Adamek, który ma oglądać pana walkę w hali, mówił mi, że trzyma za pana kciuki, ale musi pan bardzo uważać. Zdaniem Adamka, Jennings jest szybki i lotny. Nie posiada wybitnej techniki, ale ma czym uderzyć.
AS: Myślę tak samo. Zrobię wszystko, żeby wygrać i znokautować Jenningsa. Tak, żeby nie zostawić sędziom pola manewru i żadnych złudzeń.

- Myślę, że na punkty pan nie wygra.
AS: Powiem tak: jeśli więc pojawi się jakakolwiek szansa na wcześniejszą wygraną, wykorzystam ją od razu.

- Zaraz po podpisaniu kontraktów mówił pan, że gdyby coś w ringu szło nie tak, to postawi pan wszystko na jedną kartę.
AS: Nic się nie zmienia. Gdybym, nie daj Boże, przegrywał na punkty, to wstaję i idę przed siebie. Bić, bić, bić! Sami zobaczycie, co się wydarzy. Zostało kilkadziesiąt godzin. Uff, już nie mogę się doczekać. Nadchodzi mój czas. Czas Artura Szpilki.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

 

 

ARTUR SZPILKA vs. BRYANT JENNINGS: SZANSE I ZAGROŻENIA

szpila_jen01

Walka Artur SzpilkaBryant Jennings i związane z nią emocje zbliżają się wielkim krokami. Podobnie, jak zapewne wielu polskich kibiców, zastanawiam się nad tym, jaka taktyka w tym pojedynku byłaby optymalna dla naszego boksera w pojedynku z teoretycznie silniejszym rywalem. Ogólnie wiadomo, że powinna przewidywać maksymalne wykorzystanie własnych atutów przy jednoczesnej neutralizacji atutów przeciwnika. Ale jak to się ma do szczegółów? Spróbujmy sobie pospekulować.

Zacznijmy od tych elementów, w których przewagę ma Jennings. Na pierwszym miejscu należy tu wymienić olbrzymią przewagę zasięgu (213 cm do 193 cm), co w praktyce oznacza o 10 cm dłuższe ręce. Do tego dochodzi lepsze wyszkolenie techniczne. O ile technikę w zakresie ataku, chociaż całkiem różną u obu rywali, można uznać za obustronnie wartościową, to pod względem umiejętności obronnych zdecydowanie góruje bokser USA, u którego kontry, szczelna garda i elementy balansu składają się na skuteczną całość. Szpilka, niestety jest pięściarzem dużo łatwiejszym do trafienia, przede wszystkim ze względu na dziurawą gardę, którego to mankamentu nie udało się dotąd wyeliminować. Kolejny spory plus dla Jenningsa to dobra odporność na ciosy, czego po dwóch walkach z Mollo (i 3 zaliczonych nokdaunach) nie można już powiedzieć o Arturze. Co prawda, pokazał się jako Wańka Wstańka, który łatwo się przewraca i łatwo się podnosi, ale to dość wątpliwe pocieszenie. Niektórzy wskazują też na przewagę Jenningsa w zakresie sił fizycznej. Osobiście sądzę, że to raczej efekt fascynacji muskulaturą czarnoskórego pięściarza, który nie ma przełożenia na fakty.

Argumenty po stronie Szpilki są mniej dobitne i wyraziste. Można się doszukać pewnej przewagi naszego boksera pod względem szybkości i ruchliwości, ale jest to przewaga bardzo nieznaczna. Większe znaczenie może mieć odwrotna pozycja Szpilki poparta charakterystyczną dla wielu mańkutów oburęcznością. Przy podobnej dla obu bokserów (a dość przeciętnej dla wagi ciężkiej) sile ciosu z rąk dominujących, prawa Szpilki niesie znacznie większe zagrożenie, niż lewa Jenningsa. Można wreszcie stwierdzić, że w odróżnieniu od dość jednostajnie w jednym tempie boksującego Amerykanina, Artur potrafi gwałtownie przyśpieszyć i tym samym zaskoczyć rywala.

Jennings jest typowym bokserem dystansowym, którego sposób walki opiera się na bardzo dobrze opanowanych ciosach prostych. Zarówno lewy przygotowawczy jab, jak i prawy prosty lub krzyżowy z reguły trafiają, tam gdzie mają trafić. W półdystansie pięściarz USA boksuje zazwyczaj w pogoni za naruszonym przeciwnikiem lub zmuszony do tego przez okoliczności, ale jego sierpy i podbródkowe też są dobrej klasy. Ogólnie u Jenningsa trudno wskazać ewidentnie słabe punkty. O ile przesadą byłoby nazwanie go bokserem kompletnym, to na pewno jest bokserem kompletnie poprawnym ( a przy okazji ringowym nudziarzem).

W przeciwieństwie do swego rywala, Artur Szpilka nie jest jeszcze bokserem jednoznacznie stylowo ukształtowanym. Wrodzone predyspozycje do ofensywy i półdystansu ciągle walczą u niego z kształtowanym przez trenera Łapina stylem kontrboksera. O ile na początku walki Artur stara się zwykle realizować wizję trenera, to w sytuacjach zagrożenia instynktownie powraca do starych nawyków, co czasami wbrew pozorom przynosi pozytywny skutek. Ogólnie Szpilkę można scharakteryzować jako pięściarza bardzo widowiskowego i groźnego w ataku, ale jednocześnie niepewnego w obronie i wrażliwego na ciosy przeciwnika.

Walka na dystans z Jenningsem (a zwłaszcza w jednej linii) byłaby dużym błędem i skazaniem się z góry na porażkę. Przewaga zasięgu i techniki przy porównywalnej szybkości skutkowałaby dość jednostronnym obijaniem naszego boksera przez Amerykanina z dystansu i w najlepszym razie zakończyłaby się wysoką porażką Szpilki na punkty. Ofensywa w półdystansie w połączeniu z ciągłą presją (jak pokazała walka Jennings – Fiedosow) na pewno sprawiłaby rywalowi Szpilki dużo więcej kłopotów, ale jednocześnie cały czas nad polskim bokserem wisiałaby perspektywa zainkasowania celnej kontry, nokdaunu i przegranej przed czasem. Sadzę, że najlepszą taktyką na Jenningsa będzie natomiast wariant „wojny podjazdowej”, a który obejmowałby defensywę opartą na pracy nóg (ciągłe schodzenie z linii ciosu, obskakiwanie rywala, a nawet momenty unikania walki) i okresowe ofensywne przyśpieszenia bazujące na doskoku, serii 3-5 ciosów w półdystansie, a następnie odskoku). Szczególne znaczenie miałoby umiejętne odchodzenie w prawo, po którym wariantowo i naprzemiennie następowałoby odejście do tyłu lub próba ulokowania mocnego lewego sierpowego pod prawy łokieć rywala ewentualnie zamachowy lewy sierpowy na głowę a po nim wejście z serią do półdystansu.

Taki sposób boksowania bywa niekiedy obserwowany na światowych ringach. W wersji najbardziej defensywnej i nastawionej jedynie na przetrwanie pełnego dystansu walki zademonstrował go De Carolis przeciwko Abrahamowi w październiku 2013, w wersji nieco bardziej aktywnej, ale zakończonej fiaskiem – Bellew przeciwko Stevensonowi w listopadzie 2013, w wersji bardzo efektownej i skutecznej – Groves przeciwko DeGale’owi w maju 2011.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

ANETA RYGIELSKA: UMIEM ZADAWAĆ CIOSY NAWET WE ŚNIE

rygielska_aneta02

- Mama obawiała się, że mnie obiją, złamią mi nos i że się zniechęcę do tego sportu. Dopiero, gdy zdobyłam medal, to uwierzyła we mnie i zaczęła mi kibicować – mówi młodzieżowa mistrzyni świata z Albeny, Aneta Rygielska, na co dzień reprezentująca barwy klubu „Pomorzanin” Toruń.

- Jakim byłaś dzieckiem?
Aneta Rygielska: Mama mówi, że bawiłam się lalkami, ale też samochodami. Miałam parę koleżanek, ale większość czasu spędzałam z chłopakami na boisku. Bywało różnie, od spokojnych zabaw aż po strzelaniny.

- Nie sprawiałaś kłopotów?
AR: Myślę, że rodzice nie mieli nigdy ze mną problemów wychowawczych, raczej byłam grzeczną dziewczynką. Uważam, że na dużo mi pozwalali, ale ja tego nie wykorzystywałam. Nie ograniczali mnie. Było to typowe bezstresowe wychowanie. Miałam swobodę, mogłam spędzać czas, z kim chciałam. Jeżeli przebywałam w towarzystwie męskim, to mama nie miała nic przeciwko temu. Zawsze twierdziła, że lepiej, iż się kumpluję z chłopakami, bo w razie czego mogą mnie obronić. Naprawdę na rodziców nie mogę narzekać.

- Czy Twoje zainteresowania sportowe zaczęły się od boksu?
AR: Na początku trenowałam judo, było to jeszcze w podstawówce, w której odbywały się treningi. Później treningi zostały przeniesione do miasta. Musiałam przerwać, bo mama bała się o moje samodzielne dojazdy z Czerniewic do centrum. Później przez krótki czas trenowałam taekwondo. Dobrze się w tym nie czułam. I wtedy przyszedł czas na boks.

- Co zadecydowało, że wybrałaś boks? Spodobały Ci się walki oglądane w telewizji?
AR: Kiedyś koledzy przynieśli do szkoły rękawice bokserskie. Zainteresowałam się, co będą robić. Jak dowiedziałam się, że po lekcjach idą się bić, to z ciekawości poszłam z nimi. Nauczyli mnie trzymać gardę. I po prostu biłam się z nimi. Zauważyli, że mam zacięcie do walki, więc namówili mnie, bym poszła z nimi na prawdziwy trening. Trener zauważył moje zdolności, zabrał na zawody, a po półtoramiesięcznych treningach zdobyłam tytuł mistrza Polski. Wtedy już na dobre wsiąkłam w boks. Potrzebowałam rywalizacji.

- Co rodzice mówili na ten Twój wybór?
AR: Na początku mama nie była zadowolona z moich treningów. Mówiła „dobrze, dobrze”, ale miała nadzieję, że szybko z tego zrezygnuję. Jak jej powiedziałam o pierwszych mistrzostwach Polski, na które wysłali mnie trenerzy, to była bardzo zaskoczona, ponieważ krótko trenowałam, a ranga zawodów była bardzo wysoka. Po zdobyciu medalu jej radość była ogromna i od tamtego czasu dzielnie mnie wspiera. Tato nigdy nie miał nic przeciwko mojej decyzji.

- Nie dziwią się ludzie, że dziewczyna uprawia boks?
AR: Myślę, że teraz już są takie czasy, że dziewczyny trenują piłkę nożną, sztuki walki czy kulturystykę, czyli sporty, które uważane są za męskie. Sport staje się coraz bardziej demokratyczny.

- A jak faceci reagują na kobietę, która boksuje? Patrzą z podziwem, zazdrością, czy obawą?
AR: Są różne typy chłopaków. Niektórzy zazdroszczą, inni może czują jakiś respekt, a jeszcze innym jest to po prostu obojętne.

- Jakie cechy trzeba mieć, żeby osiągnąć sukces w tym sporcie?
AR: Przede wszystkim trzeba mieć silną psychikę. Można być świetnym na treningach, mieć doskonałą wytrzymałość, być supersilnym, ale jeżeli nie ma się odpornej psychiki, nie osiągnie się sukcesu. Znam takie osoby, które na treningach są mistrzami, a na ringu sobie nie radzą. Stres je zjada. Trzeba być zaciętym i umieć przegrywać, bo jak to w sporcie bywa, nie zawsze się zwycięża.

- Czy płaczesz, jak zdarzy Ci się przegrać?
AR: Znam smak przegranej, poznałam go na mistrzostwach Europy i na poprzednich mistrzostwach świata. Po takich walkach zdarzało mi się poryczeć.

- Co robisz przed wyjściem na ring?
AR: Przed zawodami już od samego rana jestem skupiona i myślę tylko o walce i o swojej przeciwniczce. Dbam o to, by być wypoczęta, choć nieraz w nocy śni mi się boks. Umiem nawet zadawać ciosy we śnie. Z reguły wygrywam. Uspokaja mnie muzyka, ale mogę też zwyczajnie przed walką posiedzieć pod ścianą i się wyciszyć.

- I ciągle myślisz o przeciwniczce? Boisz się?
AR: Do każdej walki podchodzę inaczej, bo każda wymaga innej strategii. Wychodzę na ring bardzo skoncentrowana, choć czuję lekki stres, a niekiedy nawet strach. Ale już po pierwszym gongu ten niepokój mija. Mam ułożony plan i myślę tylko o jednym, żeby walkę zakończyć na własną korzyść i… wygrać.

- Boksera bym o to nie spytał, ale Ciebie spytam. Czy można uderzać w piersi?
AR: Nie można. Dla bezpieczeństwa zakładamy jednak specjalne ochraniacze na piersi. Zdarzało się nieraz, że po walce miałam popękane ochraniacze. Oczywiście zabezpieczają tylko w pewnym stopniu.

- Czy lepiej być najedzonym przed zawodami, czy raczej walczyć na głodniaka?
AR: To zależy od człowieka. Ja lubię najeść się na trzy godzinki przed walką. Wtedy czuję się najlepiej. Nie jestem ani głodna, ani pełna. Ale znam zawodników, którzy wolą walczyć „na głodnego”. To wzmaga agresję. Ja jednak nie lubię, jak mi burczy w brzuchu, bo nie mogę się skupić.

- Czy używasz kosmetyków przed walką?
AR: Jedyny środek, jaki stosuję, to wazelina. Smaruję nią twarz, aby cios zadany przez przeciwniczkę „ześlizgiwał się” i nie pozostawiał siniaka. Siniaki są chyba dla boksera czymś normalnym. Widoczne ślady walki po zawodach. Czasami siniaki zostają na twarzy, zakrywam je wtedy podkładem i pudrem. Ostatnio „zaliczyłam” siniaka od trenera. Nieraz szybko schodzą, ale ten trzymał mi się przez tydzień. Był żółty, zielony, wszystkie kolory tęczy.

- Jestem ciekaw, czy boisz się o swoją urodę? Czy nie straszą Cię nieco spłaszczone nosy bokserów?
AR: W ogóle nie czuję takich zagrożeń. Ostatnio byłam u lekarza, który pocieszył mnie, że mam małą kość nosową i z moim nosem nie powinno się nic stać. Jak będzie, zobaczymy.

- Oprócz treningów musisz jeszcze znaleźć czas na naukę.
AR: Teraz jestem w klasie maturalnej, zdaję sobie sprawę, że poważne egzaminy przede mną. Nauczyciele starają mi się pomagać, jednak muszę nadrabiać wszystkie zaległości. Na szczęście nie mam większych luk. Koleżanki i koledzy również mnie wspierają.

- Co po maturze?
AR: Jeszcze nie podjęłam decyzji, nie wybrałam kierunku studiów. Chciałabym trafić do wojska lub do policji i oczywiście dalej boksować, bo z tym sportem wiążę swoją przyszłość. Wiem, że trudno będzie pogodzić te dwie rzeczy.

- Masz zatem bardzo mało czasu wolnego, bo z jednej strony treningi, z drugiej – szkoła i jest jeszcze Twój chłopak.
AR: Wojtek dopiero teraz wrócił ze Szkocji, gdzie pracował. Sam w przeszłości trenował przez kilka lat piłkę nożną, więc rozumie moją sportową pasję i to, że poświęcam mu mniej czasu. Wolne są tylko soboty i niedziele, kiedy mam po jednym treningu i nie mam szkoły. Ale po całym męczącym tygodniu wolę dłużej poleżeć w łóżku i odpocząć. Nie mam siły na jakieś imprezy. Chyba że małe zakupy w galerii handlowej.

- Co sobie sprawiłaś po zdobyciu tytułu mistrzyni świata?
AR: Oczywiście nowe ciuchy i… torebkę Louisa Vittona. To ostatnie to oczywiście żart.

- Czy na ringu również obowiązuje moda?
AR: Nowe trendy widać w ciuchach do trenowania. Zawsze coś modnego wchodzi na rynek, np. koszulki czy buty.

- A jak się ubierasz poza ringiem?
AR: Sportowo albo elegancko. Wszystko zależy od tego, ile mam czasu rano, jakie ciuchy zdążę sobie przygotować, a także jakie mam samopoczucie.

- O czym marzy bokserka?
AR: Oczywiście o igrzyskach olimpijskich, żeby przynajmniej tam wystartować. Obecne treningi są już przygotowaniami do olimpiady. Od stycznia wejdę w seniorski boks. To będzie trudny rok, choć mam nadzieję, że szybko się odnajdę.

- Co daje boks? Poprawia poczucie własnej wartości? A może przydaje się w ciemnej ulicy, wtedy mniej się boisz?
AR: W ciemnej ulicy to jestem dość strachliwą osobą, bo przecież mogę spotkać kogoś, komu nie dam rady. Na przykład wielki facet z pewnością okaże się silniejszy ode mnie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka. Jestem szybka.

- Czyli nie jesteś agresywna i nie przekładasz zadziorności z ringu na życie prywatne?
AR: Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wykorzystywać swoich umiejętności poza ringiem. Jestem osobą spokojną, ale o to najlepiej spytać mojego trenera.

Rozmawiał: Jan Oleksy, miastakobiet.pl

Artykuł pochodzi z miesięcznika „Miasta Kobiet”, który w każdy ostatni wtorek miesiąca ukazuje się w Expressie Bydgoskim i Nowościach-Dzienniku Toruńskim.

Polub na Facebooku

SOKÓŁKA CZEKA NA KADROWICZKI PAWŁA PASIAKA

Boks Kobiet 01

Ledwie zakończyło się zgrupowanie szkoleniowe w COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie, a już nasze najlepsze pięściarki szykują się do następnego obozu, tym razem w Sokółce. Trener kadry narodowej seniorek Paweł Pasiak i gospodarz zgrupowania, trener Tomasz Potapczyk, wspierani przez psychologa sportu Aleksandrę Zienowicz pracować będą od 26 stycznia do 2 lutego z niemal wszystkimi aktualnie najlepszymi polskimi zawodniczkami.

Powołania otrzymało 12 kadrowiczek: Angelika Grońska („06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Sandra Brodacka („Skorpion” Szczecin, 48 kg), Karolina Michalczuk („Paco” Lublin, 54 kg), Sandra Kruk („Kontra” Elbląg, 57 kg), Paulina Jakubczyk („Róża” Karlino, 57 kg), Karolina Graczyk („Copacabana” Konin, 60 kg), Aneta Rygielska („Pomorzanin” Toruń, 60 kg), Sylwia Maksym („Skorpion” Szczecin, 64 kg), Beata Koroniecka („Hetman” Białystok, 64 kg), Natalia Hollińska („Skorpion” Szczecin, 69 kg), Lidia Fidura („Carbo” Gliwice, 75 kg) i Sylwia Kusiak („Skorpion” Szczecin, +81 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi są: Martyna Letkiewicz („Carbo” Gliwice, 54 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie, 54 kg), Kamila Zawół („Czarni” Słupsk, 54 kg), Jadwiga Stańczak („Skorpion” Szczecin, 57 kg) i Martyna Gil („Skalnik” Wiśniówka, 81 kg).

FIODOR ŁAPIN: WALKA MOŻE SIĘ RÓŻNIE UŁOŻYĆ, ALE ARTUR NIE PĘKNIE

fiodor_lapin

- Czy przed sobotnią walką w Nowym Jorku pański podopieczny jest lepszym pięściarzem niż w sierpniu ubiegłego roku, kiedy przystępował do rewanżu z Mikiem Mollo?
Fiodor Łapin: Sądzę, że tak. Co poprawił? Na pewno nauczył się paru nowych rzeczy, lecz teraz nie chciałbym tego zdradzać. Różnica mogłaby być widoczna na tle Mollo, lecz na Artura czeka zupełnie inny przeciwnik, inny może być scenariusz walki. Ważne, że staje się coraz dojrzalszym człowiekiem. A on potrzebuje dojrzałości i chłodniejszej głowy, aby zastosować w swoim boksie nowe elementy, które staramy się wprowadzać.

- Stawki pojedynku z Jenningsem nie da się porównać z żadnym dotychczasowym wyzwaniem Artura. Zauważa pan pewne zmiany w jego zachowaniu?
FŁ: Tym razem Artur stał się jeszcze bardziej nakręcony, jeszcze bardziej się cieszy. To dla niego wyzwanie, a on uwielbia wyzwania. Ma większą ochotę do pracy, angażuje się bardziej także poza treningiem – mam na myśli dietę, wypoczynek i inne elementy.

- To dobrze, że jest tak naładowany? Nie należy się pozbyć nadmiaru emocji?
FŁ: Będziemy tego pilnować, ale czy uciekanie na siłę od emocji na pewno byłoby dobrym rozwiązaniem? Zobaczymy. Obserwuję Artura i będę to robił aż do samej walki.

- Szpilka chyba nie należy do zawodników, którym zaczną drżeć łydki tuż przed najważniejszą próbą?
FŁ: Walka z Jenningsem może się różnie ułożyć, ale ten chłopak na pewno nie pęknie. Do tej pory zauważyłem, że im większa presja i oczekiwania, tym Artur był lepszy. Zgoda, nigdy wcześniej nie spotkał się ani z tak wymagającym rywalem, ani z taką otoczką – mam na myśli m.in. transmisję w HBO – ale śmiem twierdzić, że to, co innych nierzadko dołuje i gasi, jego nakręca. W pozytywnym sensie. On do takiej walki dążył, marzył o niej, a w myślach na pewno już niejeden raz ją rozgrywał.

- Przed wami otwarty trening, konferencja prasowa, ważenie. Artur spotka się z rywalem…
FŁ: W takich wydarzeniach bierzemy udział od dłuższego czasu i nie sądzę, żeby cokolwiek Artura zdziwiło lub zdeprymowało. Pyta pan o otoczkę. O treść, którą pokazują media. Arturowi ktoś przystawia mikrofon do ust, ustawia kamerę przed oczami i wrażenia oglądających mogą być różne. A później? W mojej obecności Artur nie skacze, nie opowiada głupot, które czasami można usłyszeć od niego w wywiadach. Przychodzi czas na normalną, fachową robotę. Nie rozmawiamy o tym, że wszystkich pokona, że nikogo się nie boi i tak dalej. Skupiamy się na taktyce, sposobie spędzania czasu przed walką, pilnowaniu najdrobniejszych szczegółów. W tym nie ma żadnej sensacji.

- Bryant Jennings uchodzi za jedną z nadziei amerykańskiej wagi ciężkiej. Czy słusznie? Rzeczywiście reprezentuje podobny poziom, co jego rodak Deontay Wilder lub Kubańczyk Mike Perez, notabene przymierzany do boju ze zwycięzcą walki Jennings – Szpilka?
FŁ: Traktuję Jenningsa jako zawodnika przynajmniej z tej samej półki. Wilder wyglądał dobrze w ataku na tle słabszych pięściarzy, z którymi do tej pory walczył. Przypuszczam jednak, że obrona stoi u niego na niskim poziomie, co zresztą potwierdza dobór przeciwników. Z kolei Perez pokazał prawdziwe oblicze w sobotniej walce z Carlosem Takamem. Czy były tam jakieś cuda w jego wykonaniu? Nie. Żaden szał. Wśród zawodników walczących w USA Jennings na pewno zasługuje na miejsce w czołówce.

- Nie ukrywacie, że przygotowania do walki z Jenningsem były najcięższymi w karierze Artura. Okazały się również najlepszymi?
FŁ: Właśnie to chciałem powiedzieć. Przygotowania nigdy nie bywają łatwe, a dlaczego tym razem były najlepsze? Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, obyło się bez kontuzji, Artur czuje się dobrze. Na sparingi z Kevinem Johnsonem i Fresem Oquendo też nie mamy prawa narzekać.

- A wydarzenia z ubiegłego tygodnia? Lądowanie w Chicago, powrót do Polski, zamieszanie z dokumentami, ambasada, dziennikarze, drugi lot do Stanów w piątek?
FŁ: Na sobotnim treningu Artur wyglądał obiecująco. W poniedziałek nieco inaczej – absolutnie nie mówię, że źle – ale trzeci dzień po zmianie strefy czasowej z reguły jest nieco słabszy. Jak każdy trener, wszystko chciałbym zrobić najlepiej jak to tylko możliwe, ale z doświadczenia wiem, że spoglądanie wstecz nie ma najmniejszego sensu. Na nic nie narzekamy, nie zawracamy sobie głowy ubiegłym tygodniem. Został tylko Jennings i sobotnia walka. Tych problemów nie było. Koniec.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MISTRZ I WICEMISTRZ OLIMPIJSKI PRZEEGZAMINUJĄ NA KUBIE „HUSARIĘ”

Pięściarze Cuba Domadores, czyli de facto reprezentanci kraju z Gorącej Wyspy, którzy debiutują w rozgrywkach zawodowej ligi World Series of Boxing, nie stosują dla żadnych z rywali taryfy ulgowej. Kubańczycy za swój cel postawili sobie wygranie wszystkich meczów i w każdej kolejce spotkań WSB w ich szeregach znajduje się 3-4 zawodników z absolutnej światowej czołówki.

Nie inaczej będzie 31 stycznia w Hawanie, kiedy to z gospodarzami, zajmującymi pierwsze miejsce w grupie B zmierzy się ekipa Hussars Poland. Kubańskie media opublikowały dzisiaj skład, w jakim miejscowi bohaterowie zmierzą się z wybrańcami trenera Huberta Migaczewa. Naszych zawodników czeka nie lada egzamin, gdyż przeegzaminują ich: Yosbany Veitia (49 kg), Robeisy Ramirez (56 kg), Yasnier Toledo Lopez (64 kg), Ramon Luis (75 kg) i Erislandy Savon (91 kg).

W tym gronie znajduje się mistrz olimpijski z Londynu (Ramirez), aktualny brązowy medalista olimpijski i dwukrotny wicemistrz świata (Toledo) oraz brązowy medalista Mistrzostw Świata z Baku (Veitia).

PLANOWANY ZESTAW PAR

49 kg: Yosbany Veitia – Dawid Jagodziński
56 kg: Robeisy Ramirez – Sylwester Kozłowski
64 kg: Yasnier Toledo – Damian Kiwior
75 kg: Ramon Luis  – Piotr Gredke
91 kg: Erislandy Savon – Łukasz Zygmunt

POZNALIŚMY SKŁAD „HUSARII” NA REWANŻ Z CUBA DOMADORES

Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Piotra Gredke (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg) czeka egzamin na Kubie. Ostatniego dnia stycznia Hussars Poland spotkają się tam z Cuba Domadores w lidze World Series of Boxing.

- Jedziemy na Kubę – do mekki boksu, do zespołu, który debiutuje w lidze WSB, ale ma do tej pory same zwycięstwa w meczach i tylko 4 walki przegrane na 30 rozegranych. O wygrane w Hawanie będzie bardzo ciężko, ale mogę zapewnić, że spiszemy się dużo lepiej niż w pierwszym meczu w Raciborzu przegranym 0-5 – powiedział trener Hussars, Hubert Migaczew.

Dla Dawida Jagodzińskiego i Damiana Kiwiora to będą trzecie walki w tym sezonie, a dla Sylwestra Kozłowskiego, Piotra Gredke i Łukasza Zygmunta – drugie występy. Wszyscy czekają na pierwsze zwycięstwo, ale o tym, że w silnej stawce można wygrywać pokazali ostatnio Tomasz Jabłoński (75 kg) w meczu z broniącymi tytułu Kazachami oraz Dawid Michelus (60 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) w meczu z Rosjanami.

- Wiele lat czekałem na taki mecz – z Kubą w Hawanie. To wielka szansa na pokazanie się dla młodszych zawodników oraz doświadczonego Łukasza Zygmunta. Na treningach uruchomiliśmy jego prawą rękę i wierzę, że wypadnie korzystniej od debiutu z Kazachstanem. Przy okazji podziękowania dla prezesa PZB Zbigniewa Górskiego, który poparł nasze starania o wyrobienie w trybie przyspieszonym paszportu dla Łukasza Zygmunta. Wcześniej podobną pomoc uzyskaliśmy w podobnej sytuacji z Dawidem Pacem – dodał szkoleniowiec „Husarii”.

Pierwsze spotkanie Husarii z Cuba Domadores, rozegrane w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, zakończyło się wygraną Kubańczyków 5-0. W ich składzie byli tacy pięściarze, jak mistrzowie śwata Lazaro Jorge Alvarez Estrada (60 kg), Julio Cesar La Cruz Peraza (81 kg) i wicemistrz świata Arisnoidys Despaigne (69 kg). Teraz jest szansa, że 31 stycznia Kubańczycy znów wystawią w składzie zawodników z najwyższej półki. Rywalizacja z gwiazdami boksu olimpijskiego to ogromna korzyść dla polskich bokserów.

Biało-Czerwoni wylatują na Kubę 27 stycznia. Wcześniej kibice będą mogli śledzić ich przygotowania w hali Torwaru w Warszawie. Zespół przygotowuje się do prestiżowego meczu pod okiem trenerów Huberta Migaczewa, Jerzego Baranieckiego i Romana Misiewicza.

TOMASZ RÓŻAŃSKI WYBRAŁ SZEŚĆ KADROWICZEK NA WYJAZD DO CHIN

_MG_1799

Zgrupowanie młodzieżowej kadry narodowej kobiet w Chinach będzie jednym z najważniejszych etapów przygotowań reprezentantek Polski do udziału w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii oraz przede wszystkim Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, które w sierpniu odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

- Będziemy wspólnie z chińską kadrą narodową trenować, a przy okazji pewnie szczegółowo rejestrowani, nagrywani i analizowani przez gospodarzy. Na pewno nie zdradzimy tam całego arsenału naszych sztuczek i atutów, a cały okres pobytu na obozie wykorzystamy na zbieranie nowych doświadczeń. Poza tym poznamy tam lepiej te zawodniczki z Chin, z którymi później będziemy rywalizować o medale najważniejszych imprez. Na miejscu dokonamy stosownych analiz, nagramy materiały video, stworzymy naszą własną bazę danych, która w przyszłości będzie nam pomagała osiągać sukcesy. Wiem, że droga do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich jest bardzo długa. Aby zdobyć kwalifikację, prawdopodobnie będzie trzeba zapewnić sobie medal kwietniowych Mistrzostw Świata w Sofii – mówił pod koniec października trener kadry, Tomasz Różański.

Na chiński rekonesans nasz szkoleniowiec zdecydował się zabrać sześć zawodniczek w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych. Są to: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Grażyna Grygiel (GKS BOXEO Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Elżbieta Wojcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) i Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75 kg).

W kadrze szkoleniowej, oprócz wspomnianego trenera-koordynatora znaleźli się również Tomasz Potapczyk (jako trener-asystent) oraz Aleksandra Zienowicz (psycholog sportu).

Więcej szczegółów nt. wyjazdu kadry do Chin wkrótce na PolskiBoks.pl

KAROLINA MICHALCZUK ZAMIERZA PO RAZ DRUGI POJECHAĆ NA IGRZYSKA OLIMPIJSKIE!

michalczuk01

Sen Karoliny Michalczuk o medalu olimpijskim zaczął przybierać realne kształty w 2009 roku, kiedy to 13 sierpnia Międzynarodowy Komitet Olimpijski zatwierdził udział kobiet w Igrzyskach w Londynie w 2012 roku.

- To, że jestem mistrzynią świata, jeszcze nie do końca dociera do mnie. Ale… Moim marzeniem jest występ w olimpijskich igrzyskach i powalczenie o medal. To moje największe pragnienie – powiedziała dziennikarzowi PAP zawodniczka z Lublina kilka miesięcy wcześniej, po tym jak w chińskim Ningbo zdobyła złoty medal światowego czempionatu w wadze z limitem 54 kg.

- Teraz wszystkie treningi, zawody i całą dalszą karierę podporządkuję temu, by wystartować na olimpiadzie, a może nawet stanąć podium. Nie jest dla mnie wielkim problemem zbić wagę do tych 51 kg, a z lżejszymi rywalkami powinno być łatwiej wygrywać – dodała pełna zapału do pracy pięściarka.

Dalszą historię przygotowań i okoliczności startu Karoliny podczas Igrzysk w Londynie doskonale znamy. Ostatecznie w pierwszym pojedynku nasza mistrzyni przegrała (14-19) pojedynek z pięciokrotną mistrzynią świata, Chungneijang Hmangte czyli Mary Kom z Indii…

- Chciałam wygrać. Przyjechałam po medal. Myślałam, że będę miała medal. To było moje marzenie. Trudno, przepraszam. Moje marzenia szybko się skończyły. Co mam teraz zrobić? – pytała zrozpaczona Karolina, która chcąc-nie chcąc, zgodnie z przepisami Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA), liczyła się z nieuchronnością zakończenia sportowej kariery z końcem 2013 roku (zgodnie z górnym limitem wieku 34 lat).

- Atmosfera w kadrze była tragiczna, mam jej dość, bo działa negatywnie na psychikę. Tak się nie da pracować. Może dobrze w sumie, że i ja kończę karierę. Miałam w boksie bardzo dużo złych chwil, jednak nie chcę tego wyciągać. Jeszcze rok mogę zostać w boksie amatorskim, w którym obowiązuje limit wieku. Chcę zająć się studiami, jestem na pierwszym roku magisterki w AWF w Białej Podlaskiej. A co później, nie wiem – mówiła Michalczuk.

Szczęśliwie dla Karoliny w maju ub, roku AIBA podniosła do 40 lat limit wieku dla mężczyzn i kobiet startujących w turniejach organizowanych pod jej egidą, w tym w Igrzyskach Olimpijskich. Skutkowało to tym, że zawodniczka Paco Lublin po wygraniu kolejnych Mistrzostw Polski (w starej wadze z limitem 54 kg) niemal natychmiast zgłosiła gotowość do współpracy z nowym trenerem kadry seniorek, Pawłem Pasiakiem. W konsekwencji dobrej dyspozycji pojechała na Mistrzostwa Unii Europejskiej do Keszthely i choć nie wywalczyła tam medalu, pozostawiła dobre wrażenie…

Nowy rok Karolina rozpoczęła udziałem w zgrupowaniu kadry we Władysławowie. Pracowała tam z wielkim zaangażowaniem, bo …inaczej nie potrafi. Na nic nie narzekała, chodziła stale uśmiechnięta. Oglądałem ją podczas dwóch treningów i czekałem dłuższy czas z jednym pytaniem. W końcu po zakończeniu popołudniowych zajęć zapytałem:

- Zrobisz jeszcze w trakcie swojej kariery olimpijski limit 51 kg?

Odpowiedź Karoliny była błyskawiczna, szczera i przekonująca:

- Jasne, że zrobię! W tym roku będę boksowała jeszcze w 54 kg, ale od nowego roku wracam do kategorii olimpijskiej. Chcę po raz drugi pojechać na Igrzyska – powiedziała Karolina i truchtem wybiegła w stronę hotelu.

Czy faktycznie Karolina Michalczuk wytrwa w swoim marzeniu-postanowieniu? Czas pokaże…Z drugiej strony ubiegłoroczna Mistrzyni Świata w kick-boxingu, Sandra Drabik, która dla startu w Igrzyskach Olimpijskich podporządkowała całą swoją sportową karierę boksowi, zapewne zrobi wszystko, by to na nią postawił trener kadry. Z uwagą będziemy więc śledzić wszystkie wydarzenia w boksie olimpijskim kobiet, z nadzieją, że z wewnątrzkrajowej rywalizacji wyłoni się medalistka olimpijska.

Jarosław Drozd

NIEUDANY REWANŻ AMBITNYCH „HUSARZY” Z ROSJĄ. HONOROWE PUNKTY MICHELUSA I WERWEJKI

michelus04

Ekipie Hussars Poland nie udał się w Warszawie rewanż z Boxing Team Russia. Mimo ambitnej postawy podopieczni Huberta Migaczewa przegrali w Arena Ursynów 2-3, zdobywając punkty po zwycięstwach Dawida Michelusa (60 kg) z mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem i Sergeja Werwejki (+91 kg) z Ivanem Veriasovem.

Prawdopodobnie nie ma na świecie pięściarza, który lubi boksować z Mishą Aloyanem. Aktualny mistrz świata (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie stanął oko w oko z 20-letnim Grzegorzem Kozłowskim. Przez 5 rund urodzony w Armenii Jazyd (nazwa grupy ludności pochodzenia kurdyjskiego zamieszkującej Kaukaz), kontrolował walkę z ambitnie atakującym go Polakiem, wygrywając wszystkie rundy, jakkolwiek ani na moment nie mógł sobie pozwolić na dekoncentrację, gdyż Kozłowski zaskoczył go znakomitą kondycją i do ostatniego gongu starał się „ustrzelić go” celnym ciosem z półdystansu. Po zakończeniu walki sędziowie byli niemal zgodni w ocenach dając zwycięstwo Aloyanowi 49-46, 50-45 i 50-45.

Ku wielkiej radości warszawskiej publiczności Dawid Michelus (60 kg), który mimo młodego wieku był dzisiaj najbardziej doświadczonym zawodnikiem Hussars Poland, udźwignął ciężar lidera swojego zespołu . W swoim szóstym pojedynku w lidze WSB, stanął do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał. Po wygraniu dwóch pierwszych rund pięściarz z Piły przez kolejne 6 minut przeżywał w ringu katusze, przegrywając starcia nr 3 i 4, co źle rokowało przed ostatnią rundą. Na szczęście Dawid wykrzesał z siebie resztki energii i mimo iż jego pojedynek nie będzie wspominany przez lata jako piękne bokserskie widowisko przeważył szalę na swoja korzyść, zdobywając pierwszy punkt dla „Husarii. Sędziowie byli niejednogłośni punktując 48-47 i 48-47 dla Michelusa i 47-48 dla Bogomazova.

Drugi as atutowy Rosjan, aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), udzielił surowej lekcji debiutującemu w drużynie Hussars Poland bydgoszczaninowi ormiańskiego pochodzenia. Zaznaczmy, że 19-letni Zohra Simonyan zaboksował dzisiaj szalenie ambitnie i na miarę swoich możliwości, ale do klasy mistrza brakuje mu jeszcze wiele. „Zoro” był wprawdzie dwukrotnie liczony – w 1. i 5. starciu, ale nie złożył broni i przez pełen dystans starał się nawiązać twardą walkę z rywalem. Sędziowie byli jednak dla niego niezwykle surowi, punktując odpowiednio 50-43, 50-44 i 50-45 dla Besputina.

Kolejny z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzył się z Alexandrem Khotyantsevem, który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a w zawodowej lidze WSB walczył po raz czwarty. Na papierze wyżej stały akcje zawodnika gości, ale ringowa rzeczywistość w dwóch pierwszych rundach przemawiała raczej za Polakiem, który zaskoczył Khotyantseva nieustannym pressingiem i kanonadą ciosów, z których niektóre dochodziły do celu, robiąc wrażenie na sędziach. Gdyby „Kasjo” potrafił przy tym stylu boksowania również skutecznie pracować w obronie, miałby wielką szansę na zwycięstwo. Pięściarz z Gdańska celująco zdał egzamin z ringowej ambicji, którą nadrabiał braki w wyszkoleniu technicznym. Niestety sędziom bardziej do gustu przypadły akcje jego rywala. Werdykt, ogłoszony przy gwizdach publiczności, nie był jednogłośny (48-47, 48-47 dla Rosjanina i 45-50 dla Polaka).

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentowali się Sergej Werwejko (+91 kg) oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu była to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczył pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. Walczący z odwrotnej pozycji Veriasov tylko przez 1,5 rundy stanowił zagrożenie dla Ukraińca. Słabł z minuty na minutę, a że i Werwejko po 3 rundach zaczął mieć kłopoty kondycyjne, walka pięściarska przeobraziła się nam w zapasy. W tej bójce jedynym, który nie zapominał o boksowaniu był zawodnik Hussars i to jemu zasłużenie przyznane zostało zwycięstwo w rozmiarach 49-46, 49-46, 49-46.

PIERWSZE ZGRUPOWANIE WALEREGO KORNIŁOWA – NOWEGO TRENERA KADRY NARODOWEJ

tryc03

Zgrupowaniem szkoleniowym w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle  rozpoczyna nowy sezon Kadra Narodowa Mężczyzn (Elite). W dniach od 25 stycznia do 4 lutego pod okiem nowego trenera reprezentacji Polski, Białorusina Walerego Korniłowa oraz trenerów asystentów – Ludwika Buczyńskiego, Zbigniewa Raubo i Adriana Brudnickiego, trenować tam będzie 16 zawodników.

Powołania otrzymali następujący pięściarze: Dawid Jagodziński (KS „Astoria” Bydgoszcz, 49 kg), Grzegorz Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 52 kg), Maciej Jóźwik (BKS „Skorpion” Szczecin, 52 kg), Sylwester Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 56 kg), Dawid Michelus (KS „Sokół” Piła, 60 kg), Mateusz Polski (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Kazimierz Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 64 kg), Mateusz Kostecki (WKS „Desant” Kraków, 64 kg), Damian Kiwior (KS „Tiger” Tarnów, 69 kg), Ireneusz Zakrzewski (KS „Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Arkadiusz Szwedowicz (KS „Skorpion” Szczecin, 75 kg), Tomasz Jabłoński (KS „Sako” Gdańsk, 75 kg), Mateusz Tryc (KS „Feniks” Warszawa, 81 kg), Igor Jakubowski (KS „Zagłębie” Konin, 91 kg), Paweł Wierzbicki (KS „Boxing” Sokółka, +91 kg) i Roger Hryniuk (KS „Cristal” Białystok, +91 kg)

Zawodnikami rezerwowymi są: Mariusz Koch (RKS Łódź, 52 kg), Tomasz Resól (KS „Skorpion” Szczecin, 56 kg), Marek Pietruczuk (KS „Victoria” Ostrołęka, 56 kg), Radomir Obruśniak (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Szymon Białas (MOSM Tychy, 64 kg), Tomasz Król (KS „Olimp” Szczecin, 64 kg), Piotr Gredke (KS „Gwardia” Warszawa, 75 kg), Michał Kowalczyk (KS „Champion” Wołomin, 75 kg) i Kamil Gardzielik (KS „Copacabana” Konin, 75 kg).

W większości przypadków powołania otrzymali zatem najlepsi aktualnie polscy pięściarze. Pewne wątpliwości budzi jednak nieobecność w tym gronie Marcina Latochy (KSW Róża Karlino, 64 kg), który w ub. roku poczynił wielkie postępy, tocząc m.in. wyrównany bój ze znakomitym Turkiem Fatihem Kelesem oraz mistrza Polski, Grzegorza Bryndy (Kontra Elbląg, 52 kg).

MARSZ POLAKÓW W GÓRĘ RANKINGU WBO. TRZECH Z NICH BLISKO WALKI O TYTUŁ

Fonfara146

Trwa marsz Polaków w górę rankingu federacji WBO. W styczniowym zestawieniu najwyżej sklasyfikowany jest Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), który znajduje się na czele kategorii półciężkiej. Aż na trzecie miejsca awansowali Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO) w wadze junior ciężkiej i Kamil Łaszczyk (15-0, 7 KO) w limicie kategorii piórkowej. Pierwszy z nich zaliczył awans o jedno oczko, zaś drugi w poprzednim rankingu zajmował 5. lokatę.

Na krótki czas poprawił swoje notowania inny „cruiser”, Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO) który w styczniowym zestawieniu jest na 7. miejscu , jednak w związku z planowanym na 8 marca pojedynku o pas IBF wypadnie z kolejnego rankingu WBO. O trzy miejsca w górę awansował także ostatni z Polaków, Damian Jonak (37-0-1, 21 KO), boksujący w limicie wagi junior średniej.

IBF DOCENIA POLSKICH PROFI. KOŁODZIEJ PRETENDENTEM DLA HERNANDEZA

kolodziej1

Grupa Sauerland Event potwierdziła, że Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO) będzie kolejnym pretendentem do tytułu mistrza świata IBF wagi junior ciężkiej. „Harnaś”, który w najnowszym rankingu ww. federacji zajmuje 2. miejsce (przy czym pierwsza lokata jest nieobsadzona) 8 marca w Berlinie skrzyżuje rękawice z Yoanem Pablo Hernandezem (28-1, 14 KO). Dla Kubańczyka będzie to czwarta obrona tytułu, który wywalczył pokonując Amerykanina Steve’a Cunninghama.

Dodajmy, że na czele nowego rankingu IBF znajduje się również dwóch innych polskich pięściarzy. Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO) od 5 miesięcy jest oficjalnym pretendentem do tytułu International Boxing Federation wagi półciężkiej, zaś Damian Jonak (37-0-1, 21 KO)
sklasyfikowany jest wprawdzie na 3. miejscu w limicie wagi junior średniej, jakkolwiek miejsca nr 1 i 2 są nieobsadzone.

IBF wysoko ceni także klasę Tomasza Adamka (49-2, 29 KO), który jest czwarty w wadze ciężkiej, Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO) – szósty w junior ciężkiej i Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO) – dziewiąty w junior ciężkiej.

NIEJEDNOGŁOŚNA PORAŻKA MATEUSZA TRYCA Z MISTRZEM NIEMIEC

tryc03

Po przerwie świąteczno-noworocznej wznowiła wczoraj rozgrywki bokserska 1. Bundesliga, gdzie występuje nasz najlepszy „półciężki” Mateusz Tryc. Przed meczem jego drużyny BC Straubing z Velberter BC 22 wiekszość ekspertów spodziewała się kolejnego zwycięstwa lidera, tymczasem gospodarze ze Straubing niespodziewanie wywalczyli remis 9-9.

Mistrz Polski miał szczególnie trudnego rywala, mistrza Niemiec wagi średniej (75 kg), 25-letniego Stefana Haertela, który w 2012 roku reprezentował swój kraj podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, ulegając w ćwierćfinale Anglikowi Anthony Ogogo. Smaczku walce dodawał fakt, że obaj pięściarze jeszcze w ub. sezonie występowali w lidze WSB – Tryc w Hussars Poland, zaś Haertel w German Eagles (rekord 3-4).

Po zaciętej walce, w której – zdaniem obserwatorów – Mateusz w niczym nie ustępował rywalowi, sędziowie byli niejednogłośni, przyznając zwycięstwo (2-1) Haertelowi.

Była to trzecia walka Mateusza w 1. Bundeslidze. W pierwszym pojedynku przegrał on z innym mistrzem Niemiec (wagi półciężkiej), Igorem Terzievem a w drugim pokonał Rosjanina Jaroslava Minina.

W tabeli 1. Bundesligi na prowadzeniu utrzymała się ekipa Velberter BC 22, wyprzedzając BR Hanau i BC Straubing. W kolejnym meczu drużyna Polaka zmierzy się z zamykającym tabelę teamem Nordhauser SV.

DEBIUTANCI W SKŁADZIE „HUSARII”. NA CZELE ROSJAN MISTRZ ŚWIATA

W najbliższą sobotę, 18 stycznia warszawska Arena Ursynów po raz pierwszy będzie gościć pięściarzy Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa staną do meczu rewanżowego z Russian Boxing Team. W pierwszym meczu sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing „Husaria” przegrała w Sankt Petersburgu 0-5.

Obie ekipy odkryły już swoje karty i poznaliśmy zestawy par zawodników, którzy walczyć będą w meczu 6. kolejki WSB. Liderem ekipy rosyjskiej jest bezsprzecznie dwukrotny, w tym aktualny mistrz świata z Ałmatów (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, Misha Aloyan (52 kg – na zdjęciu), który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie. Oko w oko z tym znakomitym rywalem stanie Grzegorz Kozłowski, który po raz ostatni boksował w meczu z Kubańczykami.

Drugim asem atutowym Rosjan będzie aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), z którym do walki stanie debiutujący w drużynie Hussars, 19-letni bydgoszczanin ormiańskiego pochodzenia, Zohra Simonyan.

Najbardziej doświadczony polski zawodnik, Dawid Michelus (60 kg), dla którego będzie to już szósty pojedynek w lidze WSB, stanie do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał.

Drugi z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzy się z Aleksandrem Khotyantsevem (2-1 w lidze WSB), który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a rok wcześniej stoczył niezły bój z Julio Cesarem La Cruzem w finale prestiżowego turnieju Strandja, a po drodze wyeliminował późniejszego brązowego medalistę olimpijskiego, Yamaguchi Falcao z Brazylii.

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentują się Sergej Werwejko oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu będzie to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczy pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. W ubiegłym roku odpadł w ćwierćfinale Mistrzostw Rosji, przegrywając po wyrównanym boju z Maksimem Babaninem.

WYRÓŻNIENIA WSB: TOMASZ JABŁOŃSKI ZAWODNIKIEM MECZU „HUSARII” Z KAZACHAMI

pantera04

Dramatyczne okoliczności zwycięstwa Tomasza Jabłońskiego (75 kg) nad Yerikiem Azhanovem, a także fakt przełamania przez niego trwającej przez 23 walki niemocy zwyciężania polskich zawodników, sprawiły, że biuro prasowe ligi World Series of Boxing uznało gdynianina „zawodnikiem meczu” Hussars Poland z Astana Arlans. Oczywiście wyróżnienie to ma wyłącznie nieoficjalne-honorowe znaczenie, jakkolwiek wydaje się być jak najbardziej zasłużone.

- Jerzy Baraniecki zrobił w narożniku kawał dobrej roboty, chociaż nie były to też tak głębokie rany jak rok temu w walce z Mickaelem Tavaresem, którą stoczyłem w meczu Dolce & Gabbana Thunder – mówił Tomasz spotkany dzisiaj podczas gdyńskiego finału 22. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. -  Na szczęście w kolejnych rundach walki z Kazachem nie było już wielkiego tempa walki, więc mogłem spokojnie i bezpiecznie przeboksować do końca. Szczególnie uważałem w ostatniej rundzie, którą zresztą sędziowie zaliczyli rywalowi. Wychodząc do 5. starcia wiedziałem jednak, że wcześniejsze trzy rundy sędziowie punktowali na moją korzyść – zauważył Tomek.

Kapitan „Husarii” zapowiedział, że to dopiero początek jego serii zwycięstw w tym sezonie ligi WSB. Tymczasem jednak, ze względu na kontuzje powiek, musi nieco odpocząć od boksu i poddać się badaniom lekarskim i leczeniu.

- Muszę teraz poodwiedzać gabinety lekarskie i pewnie zrobię przerwę w treningach. Ostatnio zacząłem współpracować z psychologiem i pracujemy nad tym, żebym się nauczył odcinać od boksu, bo czasem z tego powodu niemal wariuję. Myślę na okrągło tylko o treningach i walkach. Psycholog uważa, że za dużo się przez to stresuję i myśląc tylko o boksie wywieram na sobie zbyt dużą presję – zakończył Tomasz.

Pisząc o wyróżnieniu dla Tomasza Jabłońskiego dodajmy, że wcześniej w taki sam sposób doceniono ringowe wysiłki Mateusza Polskiego (60 kg), który w Raciborzu dzielnie stawiał czoła dwukrotnemu mistrzowi świata, Lazaro Alvarezowi Estradzie.

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER 2-3
WALKA MECZU: Robson Conceicao (Thunder) – Daquan Mays (Knockouts)
ZAWODNIK MECZU: Souleymane Cissokho (Konockouts)

GRUPA B

HUSSARS POLAND – ASTANA ARLANS KAZAKHSTAN 1-4
WALKA MECZU: Askhat Ualikhanov (Arlans) – Damian Kiwior (Hussars)
ZAWODNIK MECZU: Tomasz Jabłoński (Hussars)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – CUBA DOMADORES 2-3
WALKA MECZU: Gaybatulla Gadzhialiyev (Fires) – Yasnier Toledo (Domadores)
ZAWODNIK MECZU: Yosbany Veitia (Domadores)

BOXING TEAM RUSSIA – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Belik Galanov (Boxing Team) – Jose Zaleta Reyes (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Vladimir Nikitin (Boxing Team)

„HUSARIA” ZOSTAWIŁA W RINGU MNÓSTWO KRWI I POTU. HONOROWY PUNKT KAPITANA

pantera01

W Wyszkowie nie było niespodzianki i mistrzowie zawodowej ligi World Series of Boxing pokonali ekipę Husars Poland 4-1, choć nasi pięściarze – przy odrobienie szczęścia, obiektywnym czytaniu walki przez sędziów i większej pewności siebie w ringu – mogli się dzisiaj pokusić nawet o zwycięstwo w stosunku 3-2. Pierwszy w tym sezonie punkt dla polskiej ekipy zdobył jej kapitan, Tomasz Jabłoński (75 kg).

Mecz rozpoczęła potyczka Dawida Jagodzińskiego (49 kg) z Mardanem Berikbayevem, jednym z trzech leworęcznych zawodników, którzy przyjechali do Wyszkowa z Kazachstanu. Wyższy od Polaka rywal na początku pojedynku pewnie radził sobie z nieskoordynowanymi atakami Dawida, który za wszelką cenę starał się urwać przeciwnikowi głowę, przestrzeliwując mnóstwo sierpów i cepów. Spokój Kazacha wyraźnie kontrastował z agresywnym, ale mało skutecznym stylem walki naszego zawodnika. Pewną jakość wniósł Polak do swojego boksu dopiero w 3. starciu, ale w drugiej jego części dawać znać zaczęło zmęczenie szarpaniną i pojedynek zamienił się w zapasy. Na plus Jagodzińskiego należy dodać, że do samego końca pojedynku był aktywny i agresywny, szukając za wszelką cenę knockdownu i w dalszej kolejności zwycięstwa przed czasem. Jego ambitny finisz nie wystarczył jednak do tego, by nadrobić punkty stracone w trzech pierwszych rundach i sędziowie jednogłośnie (49-46, 48-47 i 48-47) opowiedzieli się za Berikbayevem.

Spore obawy miałem przed pojedynkiem Marka Pietruczuka (56 kg) z wyższym od niego i silniejszym fizycznie Meirbolatem Toitovem.  Młody pięściarz z Ostrołęki zmagał się w niedawno z chorobą i osłabieniem organizmu, w ostatniej chwili zrobił swój limit wagowy, co musiało mieć negatywny wpływ na jego siłę i kondycję. Leworęczny Kazach dominował w ringu przez całe pięć rund, choć niewiele brakowało, by zakończyłby ten pojedynek już w 1. starciu, w którym Marek był dwukrotnie liczony po ciosach na wątrobę i następnie w głowę. Mimo tych kłopotów Pietruczuk nie dał się złamać swojemu przeciwnikowi, który w kolejnych starciach zadowalał się skutecznym boksem z defensywy, pokonując ostatecznie Polaka jednogłośnie na punkty (50-44, 50-44, 50-44).

Publiczność w Wyszkowie wyraźnie rozgrzał kolejny zawodnik Hussars Poland, Damian Kiwior (64 kg), który przy szczęśliwszym zbiegu okoliczności i bardziej obiektywnej pracy sędziów punktowych mógł nawet wygrać walkę z doświadczonym Askhatem Ualikhanovem. Dodatkowe pokłady ambicji, siły oraz energii wykrzesała z tarnowianina kontuzja. Począwszy od chwili kiedy Damian poczuł krwawienie, przystąpił do destrukcji obrony rywala. Na jego tle wyróżniał się kondycją i szybkością, jednak straty poniesione w początkowej fazie pojedynku sprawiły, że ostatecznie przy głośnych gwizdach wyszkowskiej publiczności zwycięstwo (48-47, 48-47, 48-47) przyznano Kazachowi.

Kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński (75 kg), po pechowej porażce w meczu w Sankt Petersburgu, nie mógł się doczekać swojego kolejnego pojedynku w lidze WSB. Przygotowany był na ringową batalię z ikoną World Series of Boxing, samym Sergeyem Derevyanchenko… Tymczasem Ukrainiec został w Astanie i w jego miejsce przyjechał Yerik Alzhanov, o którym natychmiast po ważeniu szukaliśmy informacji i video z walk. Mimo w pewnym sensie łaskawości losu Tomasz nie stracił swojej koncentracji, wyszedł do swojej walki niezwykle skupiony i pewnie wygrał pierwsze starcie, co wyraźnie umknęło uwadze trójki sędziowskie, która pierwsze 3 minuty walki przyznała Kazachowi. Później było na szczęście dużo lepiej – Jabłoński boksował rozważnie w obronie i dość skutecznie w ataku. Niestety negatywny wpływ na jego ringowe ruchy miała paskudnie wyglądająca kontuzja obu powiek. Na szczęście zarówno lekarz, jak i arbiter pozwolili Tomaszowi walczyć i tym samym zdobyć pierwszy punkt dla Hussars Poland. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że być może pozbawieni bylibyśmy tego małego sukcesu gdyby nie znakomita praca Jerzego Baranieckiego w roli cutmana, dzięki któremu problem krwawienia w 4. i 5. starciu był pod kontrolą polskiego narożnika.

Mimo zdecydowanej porażki z szybkim i niebezpiecznie bijącym Vasili Levitem na szacunek zasługuje postawa Łukasza Zygmunta (91 kg). Zakontraktowany w ostatniej chwili, nie mający za sobą mocnych treningów, stanął do walki z jednym z najlepszych zawodników Astana Arlans w tym sezonie i nie dał się złamać, choć przynajmniej trzy razy wydawało się, że nie wyjdzie z opresji. Łukasz Zygmunt potwierdził, że jest doświadczonym i niesamowicie twardym pięściarzem, który przy odpowiednim przygotowaniu może sprawić niespodziankę. Zawodników lepszych od Levita w WSB wielu nie ma…

WYNIKI WALK

49 kg: Mardan Berkbayev UD 5 Dawid Jagodziński
56 kg: Meirbolat Toitov UD 5 Marek Pietruczuk
64 kg: Askhat Ualikhanov UD 5 Damian Kiwior
75 kg: Tomasz Jabłoński UD 5 Yerik Alzhanov
91 kg: Vasilii Levit UD 5 Łukasz Zygmunt

hussars_astana

PAWEŁ KOŁODZIEJ NAJWYŻEJ W RANKINGU WBA

Federacja WBA uaktualniła swój ranking za grudzień, a w nim znalazło się się kilku naszych pięściarzy. W wadze ciężkiej naszym jedynakiem jest piętnasty Artur Szpilka (16-0, 12 KO). W kategorii cruiser stawkę otwiera Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO), ósme miejsce przypadło Krzysztofowi Głowackiemu (21-0, 14 KO), a tuż za jego plecami widnieje nazwisko Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO).

Czołową piętnastkę dywizji półciężkiej zamyka Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), a ostatnim z Polaków jest dziewiąty w wadze junior średniej Damian Jonak (37-0-1, 21 KO).

źródło: bokser.org

JABŁOŃSKI vs DEREVYANCHENKO – HITOWA WALKA W WYSZKOWIE

Jablonski Tomasz 01

Walka Tomasza Jabłońskiego z Sergiyem Derevyanchenko (75 kg) zapowiada się jako hit piątkowego meczu ligi World Series of Boxing w Wyszkowie. Drużyna Hussars Poland spotka się z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan. Transmisja o godz. 20.30 w TVP Sport.

25-letni kapitan Husarii w pierwszej walce tego sezonu przegrał z Rosjaninem Artemem Chebotarevem. Teraz chciałby się zrehabilitować, ale to będzie trudne zadanie. Tomasz Jabłoński spotka się bowiem z najlepszym bokserem rywali – brązowym medalistą mistrzostw świata z 2007 roku, który ma na swoim koncie 20 zwycięstw i tylko 1 porażkę w WSB. Wcześniej występował przez dwa sezony w Dolce & Gabbana Milano Thunder, a teraz drugi rok boksuje w barwach Kazachów.

- Nie przypominam sobie abym w swojej karierze musiał walczyć z takimi dwoma mocnymi zawodnikami z rzędu. Ale ciężko się przygotowuję, właśnie wracam z trzydniowych sparingów we Frankfurcie nad Odrą. Miałem okazję rywalizować z zawodnikami też występującymi w WSB – powiedział Tomasz Jabłoński.

Zawodnik z Trójmiasta ma bilans 3-3 (2 PKT, 1 WO), ale dwie ostatnie walki ligowe przegrał – z Chebotarevem i Francuzem Michelem Tavaresem (Dolce & Gabbana Italia Thunder) w ćwierćfinale poprzedniego sezonu. Oprócz niego 10 stycznia w hali sportowej WOSiR w Wyszkowie (początek spotkania o 20.30) wystąpią Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i debiutujący w Hussars Poland Łukasz Zygmunt (91 kg).

W zespole z Kazachstanu boksować będą wspomniany Derevyanchenko i Vasili Levit (91 kg), którzy w bieżących rozgrywkach mają już po dwa zwycięstwa oraz Mardan Berykbayev (49 kg), Meirbolat Toitov (56 kg, wygrał walkę w meczu z Meksykiem) i Aschat Ualikhanov (64 kg, wygrał walkę w meczu z Azerbejdżanem).

ZESTAW PAR

49 kg Dawid Jagodziński (0-1) – Mardan Berykbayev (1-0, 1 PKT)
56 kg Marek Pietruczuk (0-1) – Meirbolat Toitov (3-1, 3 PKT)
64 kg Damian Kiwior (0-1) – Aschat Ualikhanov (1-0, 1 PKT)
75 kg Tomasz Jabłoński 3-3 (2 PKT, 1 WO) – Sergiy Derevyanchenko 20-1 (14 PKT, 6 TKO)
91 kg Łukasz Zygmunt (0-0) – Vasili Levit 2-0 (1 PKT, 1 TKO)

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA MECZ Z ASTANA ARLANS. ZADEBIUTUJE ŁUKASZ ZYGMUNT

ZYGMUNT

Poznaliśmy skład ekipy Hussars Poland na najbliższy mecz w zawodowej lidze World Series of Boxing. 10 stycznia w Wyszkowie w rywalizacji z ubiegłorocznymi mistrzami ligi, Astana Arlans zobaczymy w ringu w barwach polskiej drużyny Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Marka Pietruczuka (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Tomasza Jabłońskiego (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg).

Niewątpliwie niespodzianką będzie występ blisko 32-letniego Zygmunta, który  w minionym roku dwukrotnie boksował na zawodowym ringu. Najpierw w marcu w Częstochowie pokonał po 6 rundach twardziela ze Starogardu Gdańskiego, czyli Łukasza Rusiewicza, by trzy miesiące później ulec w Ostródzie na punkty po czterech starciach Michałowi Cieślakowi.

Młodszym kibicom przypominamy, że największym sukcesem Łukasza Zygmunta w boksie olimpijskim było zdobycie tytułu mistrza Polski seniorów wagi superciężkiej (2011). Był także wicemistrzem kraju (2006) i brązowym medalistą seniorskiego czempionatu (2003, 2007 i 2009). W czasie swojej kariery wygrywał m.in. z Kubratem Pulewem (w 1999 roku podczas turnieju juniorskiego w Salonikach), Ivicą Bacurinem (2000) oraz stoczył dwa wyrównane, choć przegrane,  pojedynki z Clemente Russo (oba w 2000 roku). Na krajowym ringu pokonał m.in. także Marcina Rekowskiego, czy Michała Gerleckiego.

Rywalem debiutanta rodem ze Świdnicy będzie 25-letni Kazach Vassili Levit, który w tym sezonie wygrał dwie walki, w tym jedną przed czasem. Równie trudne zadanie czeka kapitana „Husarii”, Tomasza Jabłońskiego, który skrzyżuje rękawice z absolutną ikoną ligi WSB, Ukraińcem Sergiyem Derevyanchenko.

Fot. facebook.com/zyga11

TOMASZ JABŁOŃSKI: NIE MA LEPSZEJ DROGI NA SZCZYT, NIŻ WYSTĘPY W LIDZE WSB

jablonski05

- Nie ma lepszej drogi na pięściarski szczyt, niż występy w bardzo silnej lidze World Series of Boxing – mówi Tomasz Jabłoński (75 kg), kapitan Hussars Poland. Prawdopodobnie wystąpi on 10 stycznia w meczu z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan w Wyszkowie.

Tomasz jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników Husarii. Na niego liczą i trenerzy, i menedżerowie grupy – Jarosław Kołkowski i Jacek Szelągowski. W WSB debiutował w barwach drużyny z Bombaju (bilans 0-1), a teraz 2 sezon występuje w zespole Biało-Czerwonych. Nowy sezon rozpoczął jednak nieudanie, bowiem nie dotrwał nawet do końca 1 rundy pojedynku z byłym mistrzem Europy i aktualnym brązowym medalistą Mistrzostw Świata Artemem Chebotarevem.

- Doświadczenie zdobyte w WSB jest jednym z najcenniejszych dla mnie, pomagających w dalszym rozwoju. Oczywiście, porażki nie są niczym miłym, ale zdarzają się w każdym sporcie i trzeba umieć sobie z nimi radzić, wyciągać odpowiednie wnioski. A jeśli ktoś sobie z tym nie potrafi poradzić, nigdy nie dojdzie na sam szczyt – powiedział zawodnik na co dzień występujący w SAKO Gdańsk.

Jeśli trener Hubert Migaczew wystawi w pierwszym meczu w 2014 roku Jabłońskiego, czekać go będzie znów niezwykle ciężki bój. W wadze średniej liderem Astana Arlans jest Ukrainiec Sergiy Derevyanchenko z bilansem 20-1 w WSB.

- Zgadzam się, że przeprawa z zeszłorocznymi mistrzami ligi WSB będzie bardzo ciężka, bo w mojej wadze mają najlepszych zawodników na świecie. Ale tylko dzięki takim walkom mogę zrobić progres w mojej karierze – dodał Tomasz Jabłoński, który wczoraj skończył 25 lat.

- Najlepszymi życzeniami byłyby dla mnie te dotyczące zdrowia, bo wiem, że jeśli ono dopisuje, to nic nie przeszkodzi w osiąganiu kolejnych sukcesów. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku. W okresie świąteczno-noworocznym są zawsze jakieś utrudnienia jeśli chodzi o treningi, ciężko w tym czasie o sparingpartnerów i trzymanie diety, ale moi trenerzy tak ułożyli mi rozpiskę, że udało się połączyć zajęcia treningowe ze spotkaniami z rodziną – powiedział bokser.

2013 – ROKIEM PRAWDY O POLSKIM BOKSIE ZAWODOWYM

diablo01

W odróżnieniu od kilku poprzednich lat, które można by określić jako czas niewykorzystanych szans i straconych okazji, rok 2013 stanowił dla polskiego boksu zawodowego test prawdy. Wielu bokserów do tej pory legitymujących się nieskazitelnymi (lub prawie nieskazitelnymi) bilansami wypracowanymi w oparciu o starcia z kiepskiej jakości rywalami tym razem zostało poddanych ostrym ringowym egzaminom. Większość tym sprawdzianom nie podołała, wykładając się na pierwszej poważnej przeszkodzie. Prawda o polskim boksie okazała się więc bardzo bolesna, ale chyba nie warto było dłużej opierać optymizmu na złudzeniach.Dobrze w roku 2013 wypadli Krzysztof Włodarczyk, Andrzej Fonfara, Artur Szpilka i Łukasz Janik. Źle lub fatalnie Mateusz Masternak, Andrzej Wawrzyk, Albert Sosnowski, Grzegorz Proksa, Dariusz Sęk, Paweł Głażewski, Przemysław Majewski i Rafał Jackiewicz. Bilans poważnych walk jest więc jednoznacznie ujemny. Pozostali albo trudnych wyzwań nie doczekali, albo też całkowicie zmarnowali rok kariery (ze swojej lub nieswojej winy).

Waga piórkowa

Kamil Łaszczyk jest niewątpliwie sporym talentem. W 2013 ten 22-letni zawodnik odniósł 4 zwycięstwa, z których najcenniejsza była wygrana nad rutynowanym Białorusinem Andriejem Isajeuem. Chcąc jednak poznać prawdziwą wartość Łaszczyka, należy go skonfrontować z dużo lepszymi rywalami. W 2014 stanowczo będzie na to pora.

Waga półśrednia

Rutynowany Rafał Jackiewicz w kategorii półśredniej to już bokser schyłkowy. W kwietniu 2013 otrzymał ostatnią już chyba szansę dokonania czegoś dużego w boksie, a konkretnie pokonania Leonarda Bundu w pojedynku o pas EBU. Niestety, wyprawa do Rzymu skończyła się fatalnie, przy czym bardziej od porażki przed czasem z doskonałym rywalem bolał chyba brak ambicji wykazany w tej walce przez Polaka. W dalszej części roku Jackiewicz wygrał 2 walki, ale to już chyba jego łabędzi śpiew na bokserskim ringu. On sam coś wspominał o spróbowaniu szczęścia w MMA. Łukasz Maciec w najważniejszej walce uległ 43-letniemu Gianluce Branco, co pokazało dystans, jaki dzieli go od chociażby bardzo szerokiej czołówki. Dwa późniejsze zwycięstwa nad Koivulą i Karepetianem zasługują jednak na uznanie i pozwalają mieć odrobinę nadziei na przyszłość.

Waga junior średnia

Za objawienie roku można uznać 20-letniego Patryka Szymańskiego. Odniósł 4 zwycięstwa, z czego 2 przed czasem. Ostatnie z nich nad rutynowanym Włochem Francesco Di Fiore w limicie wagi junior średniej i chyba w tej kategorii należy widzieć przyszłość młodego polskiego boksera. Szymański to największy talent młodego pokolenia w polskim boksie i na razie powinien być prowadzony ostrożnie. Damian Jonak po dwóch dobrych sezonach zanotował gorszy rok. W 2013 wystąpił w ringu tylko 2 razy. Pokonał Maxa Maxwella i Krisa Carslawa, ale swoją formą nie zachwycił. Być może obniżka lotów 30-letniego już niepokonanego dotąd polskiego boksera to efekt rozczarowania brakiem większych wyzwań na miarę jego talentu i ambicji. W każdym razie w 2014 szansa dla Jonaka powinna być jednym z priorytetów dla grupy UKP.

Waga średnia

Grzegorz Proksa to jeden z największych polskich przegranych w 2013. Porażka naszego 29-letniego reprezentanta na ringu w Jacksonville z tak klasowym rywalem, jak Sergio Mora nie jest żadną tragedią i ujmą na honorze, ale bardziej martwi chaotyczny styl boksu Polaka, który zaprowadził go w ślepą uliczkę. Na dodatek Proksa chyba pogubił się pod względem szkoleniowym i organizacyjnym, czego efektem jest trwający już ponad pół roku brak aktywności. Trzeba mieć nadzieję, że ten utalentowany pięściarz odnajdzie swoją drogę w boksie i zacznie znowu odnosić sukcesy. Przemysław Majewski po zwycięstwie nad Jamaalem Davisem nie sprostał w Danii tamtejszemu prospektowi Patrickowi Nielsenowi. Druga porażka w ciągu 3 lat przekreśliła chyba nadzieje na odniesienie dużego sukcesu w zawodowym boksie. W styczniu 2014 nasz 34-letni bokser dostanie jeszcze jedną, choć raczej iluzoryczną szansę. W Atlantic City zmierzy się z bardzo mocno bijącym Curtisem Stevensem. Bardzo prawdopodobna porażka oznacza dla Majewskiego perspektywę dalszego boksu w charakterze journeymana. 24-letni Maciej Sulęcki w 2013 boksował na krajowych ringach i głównie z krajowymi rywalami. Odniósł 4 zwycięstwa, prezentując bardzo dobre umiejętności techniczne i niestety tzw. watę w pięściach. Pomimo tego mankamentu Sulęcki jest obiecującym pięściarzem i powinien stopniowo mierzyć się z coraz lepszymi przeciwnikami.

Waga półciężka

Boksujący w USA Andrzej Fonfara miał kolejny, piąty już z rzędu bardzo dobry rok. Co prawda z przyczyn formalnych stracił posiadany pas IBO, ale zanotował 2 efektowne zwycięstwa przez nokaut, z których zwłaszcza pokonanie Gabriela Campillo miało swoją wymowę. Polski Książę umocnił swą pozycję w czołówce wagi półciężkiej i wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku stanie do wali o jeden z pasów mistrza świata. Fonfara wybił się już chyba na miejsce numer 2 (za Diablo Włodarczykiem) w polskim boksie zawodowym, ale nadal czeka go sporo pracy nad poprawą niektórych elementów sztuki bokserskiej (technika, zwłaszcza w obronie). Dobra passa Pawła Głażewskiego została brutalnie przerwana w czerwcu 2013 za sprawą Hadillaha Mouhamediego. Reprezentujący Francję solidny, aczkolwiek nie wybitny bokser wygrał z Głazem przed czasem i boleśnie obnażył jego liczne braki. Głażewski wrócił na ring w grudniu, pokonując Andreja Salachudzinaua z Białorusi, ale chyba trudno liczyć, że w przyszłości osiągnie on poziom wyższy, niż solidnego średniaka. Z dużymi stratami przeszedł przez 2013 także najbardziej obiecujący bokser z grupy Andrzeja Gmitruka, a mianowicie Dariusz Sęk. Wprawdzie na początku roku odnotował dwa zwycięstwa, ale w czerwcu uległ w Berlinie dość prymitywnemu, choć silnemu fizycznie Robertowi Woge. Sęk wyłożył się więc na pierwszym trudniejszym rywalu i stracił status niepokonanego boksera. Co gorsza, od pół roku jest nieaktywny i nic nie słychać o jego dalszych planach. Podobny los spotkał też również wcześniej niepokonanego Macieja Miszkinia, z tym że on wywrócił się na 18-letnim nowicjuszu Vincencie Feigenbutzu, co świadczy, że raczej powinien dać sobie spokój z dalszym uprawianiem boksu. Niestety, tę smutną wyliczankę należy uzupełnić o dwa kolejne nazwiska. Jeden z największych talentów polskiego boksu, Dawid Kostecki kolejny rok zamiast na ringu spędził w więzieniu. Słuch zaginął natomiast o Grzegorzu Soszyńskim, który jeszcze pod koniec 2012 przymierzał się bezskutecznie do walki o pas mistrzowski WBO z Nathanem Cleverlym. Jeżeli oznacza to koniec kariery Soszyńskiego, to jest to duża bezpowrotna strata dla polskiego boksu.

Waga cruiser

Dla Krzysztofa Włodarczyka rok 2013 był przełomowy. Po dramatycznej walce zwyciężył w Moskwie groźnego Rachima Czachkijewa, a następnie bez trudu poradził sobie ze starym rywalem Giacobbe Fragomenim. Diablo nie tylko obronił pas mistrza świata WBC, ale wobec słabszej postawy innych czołowych polskich bokserów, stał się bezsprzecznym numerem 1 polskiego boksu zawodowego. Włodarczyk wreszcie uwierzył we własne duże możliwości, a wraz z nim uwierzyli jego trener, promotor, a przede wszystkim kibice, którzy długo mieli mu za złe niemrawą postawę w kilku pojedynkach. Jedyny polski mistrz świata znajduje się obecnie w życiowej formie i w 2014 powinien stoczyć możliwie jak najwięcej walk z wysokiej klasy rywalami. Na pewno za to nie może zapisać na plus mijającego roku Paweł Kołodziej. Stoczył wprawdzie 3 zwycięskie walki, ale nie zachwycił. Nasz „wieczny prospekt” zrobił spory krok w tył w porównaniu do formy, jaką reprezentował 2-3 lata wcześniej. Był wolny,nie wyczuwał dystansu, dużo inkasował i nawet bywał zagrożony w starciach z przeciwnikami, których powinien szybko zmieść z ringu. Na domiar złego Harnaś odrzucił ofertę pojedynku z Ilungą Makabu, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony kibiców. W zamian uzgodniono jego występ w eliminatorze IBF przeciwko Mirko Larghettiemu. Zarówno sam bokser, jak i jego sponsor zdają sobie chyba sprawę, że 2014 to czas najwyższy na poważny sprawdzian i atak na któryś z mistrzowskich pasów. Dużo więcej powodów do zadowolenia może mieć trzeci cruiser ze stajni panów Wasilewskiego i Wernera, Łukasz Janik. Oprócz pokonania kilku rywali nie najwyższych lotów, bokser z Jeleniej Góry zaliczył w 2013 pojedynek o wakujący pas IBO w Nowym Jorku z czołowym pięściarzem kategorii cruiser Olą Afolabim. Janik przegrał na punkty stosunkiem dwa do remisu, ale pokazał się z bardzo dobrej strony, co dobrze rokuje na przyszłość. Dla Krzysztofa Głowackiego po bardzo dobrym roku 2012, 2013 był trochę gorszy. Bokser obecnie promowany przez Tomasza Babilońskiego wygrał wprawdzie 3 walki ( z czego 2 przed czasem), ale z niezbyt wymagającymi przeciwnikami i w nie do końca dobrym stylu. Nadal zawodziła w wykonaniu Głowackiego technika, a na samej sile ciosu trudno daleko zajechać. Również temu bokserowi przydałby się w 2014 poważny sprawdzian. Postawa Mateusza Masternaka to z kolei największa klęska polskiego boksu w 2013. O tym, że coś niedobrego dzieje się z Mateuszem widać było już od połowy 2012, a zwycięski pojedynek z Seanem Corbinem w kwietniu 2013 obawy te tylko pogłębił. Wszyscy liczyli jednak na sukces naszego najbardziej utalentowanego prospekta w październikowej wyprawie do Moskwy na walkę z Grigorijem Drozdem. Niestety, Mateusz przegrał i to w dodatku przed czasem, tracąc przy tej okazji pas EBU. Wyszło na jaw, że nasz bokser był do tego pojedynku zupełnie nie przygotowany, a jego współpraca z trenerem Andrzejem Gmitrukiem od dawna układała się bardzo źle. Na szczęście grupa Sauerlanda nie postawiła krzyżyka na Masterze i być może odrodzi się w 2014 pod kierunkiem nowego trenera Piotra Wilczewskego. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o Izuagbe Ugonohu. W lutym 2013 pokonał z dużym trudem Łukasza Rusiewicza i od tej pory pozostaje nieaktywny. Chyba tylko on sam wie, czy polscy kibice mogą nadal liczyć na rozwój jego talentu.

Waga ciężka

Niewątpliwie wypada zacząć od Tomasza Adamka, do niedawna uważanego nie tylko za najlepszego polskiego boksera wagi ciężkiej, ale także bez podziału na kategorie wagowe. W moim odczuciu Adamek w 2013 stracił to zaszczytne miejsce na rzecz Krzysztofa Włodarczyka, a rok może uznać za stracony. Stoczył w nim tylko jedną walkę, pokonując na punkty kiepsko przygotowanego (zastępstwo w ostatniej chwili za Tony’ego Grano) journeymana Dominicka Guinna. Były przymiarki do walk z Pulewem, Jenningsem i Głazkowem, ale z różnych powodów nic z nich nie wyszło. Adamek skończył 37 lat, a jego kariera zabrnęła trochę w ślepą uliczkę. Szanse na kolejnego title shota w wadze ciężkiej są znikome, a i perspektywy innych finansowo wartościowych pojedynków w tej kategorii nie przedstawiają się różowo. Mając przed sobą już niewiele czasu, Adamek powinien raczej pomyśleć o powrocie do wagi cruiser i zwieńczeniu kariery próbą odzyskania jakiegoś mistrzowskiego pasa w swojej naturalnej kategorii. Zupełnie rok 2013 zmarnował Mariusz Wach, który nie walczył ani razu. Wprawdzie po ciężkim boju z Władimirem Kliczko Wachowi niewątpliwie należał się dłuższy wypoczynek, ale już w drugiej połowie roku trzeba było stoczyć co najmniej walkę na przetarcie. Wach tego nie zrobił, a poza tym odrzucił propozycję walki z Bryantem Jenningsem w styczniu 2014, w wyniku czego naraził się na konflikt z promotorem i ostracyzm kibiców. Moim zdaniem, propozycja z USA nie była szczególnie atrakcyjna finansowo i sportowo dla Wacha, ale odrzucając ją, należało mieć w zanadrzu jakiś plan B. Tymczasem wygląda na to, że nasz 34-letni już bokser na dziś dzień zupełnie nie wie, co będzie dalej robił, a ciągłe nieporozumienia z promotorem nie wróżą dobrze jego dalszej karierze. Albert Sosnowski zaczął i jednocześnie zamknął rok 2013 fatalnym występem w Prizefighterze (porażka przed czasem z weteranem Martinem Roganem). Od lutego 2013 jest nieaktywny, a z szeroko zakrojonych planów pojedynku z Krzysztofem Włodarczykiem w pierwszych miesiącach 2014 nic ostatecznie nie wyszło. Być może oznacza to dla Alberta definitywny koniec sportowej aktywności. Andrzej Wawrzyk jako piąty Polak dostąpił zaszczytu stoczenia walki o pas mistrzowski w wadze ciężkiej, jednak jego występ w Moskwie przeciwko Aleksandrowi Powietkinowi zakończył się kompletną klapą (przegrana przez tko w 3 rundzie). Od maja 2013 nieaktywny i chyba także bez pomysłu na dalszą karierę. Jak niejednokrotnie wcześniej wspominałem, słaba psychika i niedostatek siły fizycznej dyskwalifikują Wawrzyka jako prospekta wagi ciężkiej. Z drugiej strony, jego wysokie umiejętności techniczne w połączeniu z ładnie wyglądającym bilansem otwierają mu bardzo atrakcyjne perspektywy finansowe w charakterze sparringpartnera i journeymana. Artur Szpilka dostarczył polskim kibicom boksu najwięcej emocji i radości spośród wszystkich polskich bokserów wagi ciężkiej. Dwie zwycięskie ringowe wojny z Mike’iem Mollo i dwie inne wygrane, z Tarasem Bidenką i Brianem Minto to całkiem ładny bilans 2013, pomimo kontuzji w drugiej połowie roku. Szpilka nie zadowala się nabijaniem bilansu na przeciętniakach i wywalczył sobie prawo do pojedynku z Jenningsem w miejsce Wacha. Będzie to dla niego bardzo trudny egzamin, tym bardziej, że nawet dotychczasowe walki zakończone efektownymi nokautami w dalszym ciągu obnażają liczne braki naszego młodego boksera, przede wszystkim w obronie. Krzysztof Zimnoch obok medialnych potyczek ze Szpilką stoczył w 2013 cztery pojedynki, w których pomimo zwycięstw nie zaprezentował się zbyt dobrze. Walki z Oliverem McCallem, a nawet z Mateuszem Malujdą i Arturem Bińkowskim wykazały, że bokserski potencjał zawodnika z Białegostoku nie jest zbyt duży. Doprowadzenie do mocno medialnie nagłośnionego pojedynku ze Szpilką to najwyższy cel, jaki jest do osiągnięcia dla Zimnocha. Na arenie międzynarodowej z poważnymi rywalami nie widzę dla niego większych szans. Marcin Rekowski był w 2013 bardzo aktywny. Stoczył 6 walk i prawie wszystkie wygrał przed czasem, co doprowadziło go do optycznie imponującego bilansu. Rekowski to bokser dość zaawansowany wiekowo i mocno ograniczony przez raczej skromne warunki fizyczne. Jednak jego bardzo dobra technika pozwala mimo wszystko widzieć w nim pięściarza bardziej perspektywicznego od Zimnocha. Fajerwerków z tej strony chyba się nie doczekamy, ale na kilka dobrych pojedynków z wartościowymi rywalami zapewne możemy w przyszłości liczyć.

Mimo ogólnie złego dla polskiego boksu roku można było zauważyć pewne zjawiska pozytywne. Przede wszystkim w działalności największej polskiej grupy bokserskiej Andrzeja Wasilewskiego i Piotra Wernera, czyli Ulrich Knockout Promotions. Po wielu latach zasłużonej krytyki, tym razem głównemu rozdającemu w polskim boksie Andrzejowi Wasilewskiemu należą się słowa uznania. Jego grupa wreszcie działa tak, jak powinien działać w pełni profesjonalny i fachowy team. W miejsce prowincjonalnych gal boksu, na których ku uciesze gawiedzi polscy bokserzy taśmowo demolowali zagranicznych słabeuszy, zobaczyliśmy w 2013 wielu bokserów UKP rywalizujących z rywalami najwyższej klasy na ringach USA i Rosji. Z innych promotorów można też pochwalić Tomasza Babilońskiego i Mariusza Kołodzieja, a z trenerów Fiodora Łapina. Natomiast źle wiodło się tym razem Andrzejowi Gmitrukowi i to zarówno w roli promotora, jak i trenera, co chyba wynikało z nadmiaru różnych funkcji, jakie wziął na siebie. Miejmy nadzieję, że ten bardzo zasłużony dla polskiego boksu fachowiec szybko powróci na ścieżkę sukcesu. Trzeba także odnotować debiut w roli trenera Piotra Wilczewskiego, aczkolwiek za wcześnie jeszcze na jego ocenę.

Korzystnym zjawiskiem było też odejście od głupiej i obłudnej zasady, że „Polak nie powinien walczyć z Polakiem”. Polscy kibice boksu wreszcie mogli obejrzeć kilka krajowych konfrontacji, co prawda nie tych potencjalnie najciekawszych, ale zawsze. Ważne, że krajowa rywalizacja w zawodowym boksie wreszcie się zaczęła, z czego można oczekiwać samych korzyści na przyszłość. Niestety zaczęły się też pojawiać pierwsze oznaki „kryzysu demograficznego”. Na miejsce bokserów kończących karierę nie ma dopływu nowych młodych talentów. To całkiem zrozumiałe, jeżeli weźmie się pod uwagę, że w latach 80. (pokolenie będące aktualnie u szczytu możliwości sportowych) rodziło się w Polsce dwukrotnie więcej dzieci, niż w latach 90. (pokolenie rozpoczynające karierę sportową). Brak także w polskim zawodowym boksie jednoznacznie pozytywnych wzorców sukcesu sportowego i finansowego, które mogłyby przyciągnąć młodych do uprawiania tego sportu, tak jak się to stało np. w skokach narciarskich, gdzie obecne sukcesy to pokłosie osiągnięć Adama Małysza.

Opracował: Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

RYGIELSKA PRZEGRAŁA Z LUNDBLAD. NAGRODA DLA ZGLENICKIEJ

rygielska 01

Pojedynek młodzieżowej mistrzyni świata z Albeny, Anety Rygielskiej (60 kg) z byłą mistrzynią świata juniorek (kadet), Idą Lundblad był głównym wydarzeniem wieczoru bokserskiego w szwedzkim miasteczku Hjo.

Obie zawodniczki boksowały ze sobą w listopadzie 2012 roku w półfinale Młodzieżowych Mistrzostw Europy we Władysławowie, gdzie po niezwykle wyrównanym boju minimalne zwycięstwo (16-15) przypadło w udziale zawodniczce z Torunia.

Dzisiaj w Hjo, a więc przed własną publicznością, niejednogłośne zwycięstwo (2-1) odniosła Lundblad, rewanżując się tym samym za porażkę sprzed 13 miesięcy.

Skuteczniej od Anety zaboksowała jej klubowa koleżanka z toruńskiego Pomorzanina, Milena Zglenicka (54 kg), która jednogłośnie na punkty pokonała Nicolinę Jacobsson. Zwycięstwo Mileny było na tyle efektowne, że organizatorzy uznali ją za najlepszą zawodniczkę zawodów.

TOP 100 EUROPA (SENIORZY) – RANKING SERWISU „POLSKIBOKS.PL” ZA 2013 ROK

images

Miejmy nadzieję, że tradycją serwisu PolskiBoks.pl będzie nie tylko zestawianie na koniec każdego roku kalendarzowego rankingów najlepszych polskich zawodniczek i zawodników, ale także rankingów europejskich. Cieszymy się z zainteresowania, jakie wzbudził nasz redakcyjny ranking najlepszych europejskich pięściarek za rok 2013. Ta unikalna w skali Starego Kontynentu klasyfikacja była pierwszą częścią przygotowanego przez nas pełnego podsumowania mijającego roku w Europie. Dzisiaj w drugiej odsłonie prezentujemy TOP 100 EUROPA (SENIORZY) czyli ranking najlepszych pięściarzy Europy za 2013 rok.

Najlepszymi zawodnikami mijającego roku w Europie naszym zdaniem byli (w kolejności wag): David Ayrapetyan, Misha Aloyan  (obaj Rosja), Javid Chelebiyev (Azerbejdżan), Pavlo Ischenko (Ukraina), Armen Zakaryan i Alexandr Besputin (obaj Rosja), Jason Quigley (Irlandia), Nikita Ivanov (Rosja), Clemente Russo (Włochy) i Magomedrasul Medzhidov (Azerbejdżan).

Sporządzając ranking – tak jak w przypadku najlepszych seniorek – nie sugerowaliśmy się znanymi nazwiskami zawodników, ani też krajami, z których pochodzą. Za podstawę klasyfikacji braliśmy jedynie wyniki osiągane w zawodach międzynarodowych (mistrzostwach świata i Europy, turniejach, meetingach i meczach międzypaństwowych), a nie w krajowych czempionatach. Nie uwzględniliśmy także startów zawodowej lidze World Series of Boxing, która prowadzi swoje rankingi i klasyfikacje.

Wśród 100 – naszym zdaniem – najlepszych pięściarzy, startujących w 2013 roku w zawodach boksu olimpijskiego w Europe znajduje się zaledwie jeden Polak, ćwierćfinalista Mistrzostw Europy z Mińska, Mateusz Tryc, który zamyka zestawienie najlepszych zawodników wagi półciężkiej (81 kg). Poza szczęśliwym zwycięstwem nad Joe Wardem (nr 2 w naszym zestawieniu), zawodnik z Wyszkowa pokonał także Niemca Kevina Kuentzela i Azera Raufa Rahimova.

Niestety nie mieliśmy żadnych podstaw by w „10″ poszczególnych kategorii wagowych sklasyfikować pozostałych najlepszych polskich pięściarzy. Teoretycznie najbliższy tego był Mateusz Polski (60 kg), który zdaniem polskich szkoleniowców podczas Mistrzostw Europy w Mińsku nie był w ringu gorszym zawodnikiem niż sklasyfikowany przez nas na 5 miejscu Węgier Miklos Varga. Ten sam zawodnik podczas turnieju Strandżata w Sofii walczył jak równy z równym z Detelinem Dalaklieven (nr 7 na liście), przegrywając walkę po dyskusyjnym werdykcie. Przy sporządzaniu wszystkich poważnych klasyfikacji liczą się jednak zwycięstwa a nie wrażenie, jakie zawodnik pozostawił po sobie w ringu, więc Mateusza w TOP 100 nie ma.

Podobnie traktujemy wyniki Ireneusza Zakrzewskiego, który w ciągu roku boksował w dwóch kategoriach wagowych (75 i 69 kg). Gdyby podopieczny Rafała Janika wygrał w Mińsku ze Szkotem Astonem Brownem, byłby w „10″ najlepszych zawodników wagi średniej.

Wszyscy doskonale wiemy, że najłatwiej jest narzekać, a dużo trudniej konstruktywnie i uczciwie patrzeć w przeszłość, z myślą o lepszej przyszłości. Mam nadzieję, że kolejny rok przyniesie naszym pięściarzom sportowy postęp i na bazie licznych startów międzynarodowych oraz ligowym meczom w WSB, uda się wyselekcjonować zdolną i skuteczną w światowej rywalizacji reprezentację. Skoro już w roku pooolimpijskim konkurencja jest bardzo mocna, to z całą pewnością w latach kolejnych będzie tylko …mocniejsza, tak więc łatwo nie będzie ale do odważnych i pracowitych świat należy.

TOP 100 EUROPA (SENIORZY) – RANKING SERWISU „POLSKIBOKS.PL” ZA 2013 ROK

49 kg
1 David Ayrapetyan (Rosja)
2 Paddy Barnes (Irlandia)
3 Salman Alizade (Azerbejdżan)
4 Jack Bateson (Anglia)
5 Manuel Cappai (Włochy)
6 Belik Galanov (Rosja)
7 Istvan Ungvari (Węgry)
8 Ferhat Pehlivan (Turcja)
9 Ashley Williams (Walia)
10 Dato Nanava (Gruzja)

52 kg
1 Misha Aloyan (Rosja)
2 Andrew Selby (Walia)
3 Michael Conlon (Irlandia)
4 Elvin Mamishzade (Azerbejdżan)
5 Ovik Ogannisyan (Rosja)
6 Narek Abgaryan (Armenia)
7 Vincenzo Picardi (Włochy)
8 Alexander Alexandrov (Bułgaria)
9 Ronny Beblik (Niemcy)
10 Charlie Edwards (Anglia)

56 kg
1 Javid Chelebiyev (Azerbejdżan)
2 John Joe Nevin (Irlandia)
3 Vladimir Nikitin (Rosja)
4 Mykola Butsenko (Ukraina)
5 Sergey Vodopyanov (Rosja)
6 Selcuk Eker (Turcja)
7 Michael Conlon (Irlandia)
8 Aram Avagyan (Armenia)
9 Samir Mammadov (Azerbejdżan)
10 Anthony Bret (Francja)

60 kg
1 Pavlo Ischenko (Ukraina)
1 Domenico Valentino (Włochy)
3 Vazgen Safaryants (Bułgaria)
4 Dmitriy Polyanskiy (Rosja)
5 Miklos Varga (Węgry)
6 Elvin Isayev (Azerbejdżan)
7 Detelin Dalakliev (Bułgaria)
8 Dmytro Chernyak (Ukraina)
9 Sofiane Oumiha (Francja)
10 Sean McComb (Irlandia)

64 kg
1 Armen Zakaryan (Rosja)
2 Evaldas Petrauskas (Litwa)
3 Dmitri Galagot (Mołdawia)
4 Artem Harutyunyan (Niemcy)
5 Fatih Keles (Turcja)
6 David Oliver Joyce (Irlandia)
7 Abdel Malik Ladjali (Francja)
8 Sam Maxwell (Anglia)
9 Dario Vangeli (Włochy)
10 Josh Taylor (Szkocja)

69 kg
1 Alexandr Besputin (Rosja)
2 Arayk Marutjan (Niemcy)
3 Bogdan Shelestyuk (Ukraina)
4 Pavel Kostromin (Białoruś)
5 Fred Evans (Walia)
6 Vincenzo Mangiacapre (Włochy)
7 Balazs Bacskai (Węgry)
8 Aram Amirkhanyan (Armenia)
9 Souleymane Cissokho (Francja)
10 Eimantas Stanionis (Litwa)

75 kg
1 Jason Quigley (Irlandia)
2 Artem Chebotarev (Rosja)
3 Bogdan Juratoni (Rumunia)
4 Stefan Haertel (Niemcy)
5 Anthony Fowler (Anglia)
6 Zoltan Harcsa (Węgry)
7 Evhen Khytrov (Ukraina)
8 Petr Khamukov (Rosja)
9 Dmitro Mitrofanov (Ukraina)
10 Aston Brown (Szkocja)

81 kg
1 Nikita Ivanov (Rosja)
2 Joe Ward (Irlandia)
3 Peter Mullenberg (Holandia)
4 Sergey Novikov (Białoruś)
5 Petru Ciobanu (Mołdawia)
6 Simone Fiori (Włochy)
7 Vladimir Shishkin (Rosja)
8 Olexandr Ganzulya (Ukraina)
9 Norbert Harcsa (Węgry)
10 Mateusz Tryc (Polska)

91 kg
1 Clemente Russo (Włochy)
2 Evgeniy Tishchenko (Rosja)
3 Alexey Egorov (Rosja)
4 Teymur Mammadov (Azerbejdżan)
5 Denis Poyatsika (Ukraina)
6 Emir Ahmatovic (Niemcy)
7 Imre Szello (Węgry)
8 Sandro Dirnfeld (Słowacja)
9 Tommy McCarthy (Irlandia)
10 Sergey Korneyev (Białoruś)

+91 kg
1 Magomedrasul Medzhidov (Azerbejdżan)
2 Roberto Cammarelle (Włochy)
3 Sergey Kuzmin (Rosja)
4 Erik Pfeiffer (Niemcy)
5 Magomed Omarov (Rosja)
6 Viktor Zuyev (Białoruś)
7 Filip Hrgovic (Chorwacja)
8 Egor Plevako (Ukraina)
9 Mihai Nistor (Rumunia)
10 Joseph Joyce (Anglia)

Opracował: Jarosław Drozd

JUSTYNA WALAŚ Z TRENEREM ALEKSANDREM MACIEJOWSKIM LECĄ DO GLOBAL BOXING GYM

justyna_globalbelt

Zdobycie tytułu mistrzyni świata juniorek otworzyło nowy etap w karierze Justyny Walaś, zawodniczki Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej. Priorytetem nadchodzącego roku będzie jej przygotowanie do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, więc wraz z Fundacją Global Boxing Tarnowska Szkółka Bokserska zadba o wszechstronne wyszkolenie, zapewniając zawodniczce optymalne warunki treningowe.

Już w połowie stycznia Justyna wraz z trenerem Aleksandrem Maciejowskim wylatują do Stanów Zjednoczonych, gdzie w siedzibie Global Boxing w North Bergen, będą uczestniczyć w obozie treningowym. Korzystając z gościnności Mariusza Kołodzieja – prezesa Global Boxing, trener Maciejowski będzie miał okazję przyglądać się pracy trenerów współpracujących na co dzień z Global Boxing. Wymieni swoje doświadczenia ze szkoleniowcami uznawanymi za ikony trenerskie w świecie boksu. Jednym z nich jest James Ali Bashir, który znany jest z obozu szkoleniowego Władimira Kliczko. Drugą ciekawą postacią jest Aurelio Toyo, były kubański olimpijczyk i zawodowy bokser.

Przebywając w Global Boxing Gym od 17 stycznia do 3 lutego, zarówno trener jak i zawodniczka, będą ostro pracować, a zdobyta w Stanach wiedza poszerzy nie tylko możliwości i umiejętności Justyny, ale przyczyni się także do efektywniejszej pracy trenera, który będzie mógł lepiej przygotowywać swoich podopiecznych w Tarnowskiej Szkółce Bokserskiej.

RANKING 90-LECIA PZB (KOBIETY) – OD PAPIEROWEJ DO CIĘŻKIEJ

rank_kobiet

Przy okazji jubileuszu 90-lecia Polskiego Związku Bokserskiego opublikowaliśmy już trzy rankingi w których zestawiliśmy najlepsze polskie pięściarki i najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe oraz klasyfikację mężczyzn od wagi papierowej do superciężkiej. Dzisiaj czas na ostatnie zestawienie kobiet, sporządzone w rozbiciu na poszczególne kategorie wagowe. Przy tworzeniu naszego rankingu pod uwagę wzięliśmy jedynie medale zdobywane podczas Mistrzostw Świata, Europy i Unii Europejskiej oraz złote i srebrne medale Mistrzostw Polski.

Nasz ranking odrzuca jakiekolwiek sympatie i antypatie w stosunku do zawodników i reprezentowanych przez nich stylów walki. Kluczem do ustalenia hierarchii są tylko i wyłącznie wyniki sportowe (nie dotyczące oczywiście karier zawodowych), a nie tzw. sportowy potencjał, czy talent.

W poszczególnych kategoriach wagowych zwyciężyły: Ewelina Pękalska-Wicherska (papierowa), Karolina Michalczuk (musza i kogucia), Sandra Kruk (piórkowa), Karolina Graczyk (lekka), Kinga Siwa (półśrednia), Karolina Łukasik (lekkośrednia), Lidia Fidura (średnia), Beata Małek-Leśnik (półciężka) i Sylwia Kusiak (ciężka).

RANKING 90-LECIA PZB (KOBIETY) – OD PAPIEROWEJ DO CIĘŻKIEJ

PAPIEROWA [46-48]
1 Ewelina Pękalska-Wicherska
2 Patrycja Bednarek
3 Hanna Jaśniewicz
4 Izabela Warchoł
5 Sandra Brodacka
6 Kornelia Majewska
7 Kinga Ruszczyńska
8 Patrycja Kotlarz
9 Aneta Stefaniak
10 Katarzyna Marglewska

MUSZA [50-52]
1 Karolina Michalczuk
2 Katarzyna Czuba
3 Jagoda Karge
4 Ewelina Pękalska
5 Sandra Drabik
6 Daria Walczykiewicz
7 Kinga Ruszczyńska
8 Żaneta Cieśla
8 Magdalena Dalecka
10 Magdalena Kozłowska

KOGUCIA [54]
1 Karolina Michalczuk
2 Sandra Drabik
3 Aleksandra Paczka
4 Agata Karcz
5 Żaneta Cieśla
6 Kinga Nowakowska
7 Anna Ziółkowska
8 Martyna Letkiewicz
9 Joanna Potocka
10 Edyta Twardoch

PIÓRKOWA [57]
1 Sandra Kruk
2 Karolina Michalczuk
3 Karolina Graczyk
4 Cecylia Pudlicka
5 Aleksandra Paczka
6 Agnieszka Chuda
7 Monika Horzela
8 Agnieszka Nowosielska
9 Joanna Jędrzejczyk
10 Michalina Podlewska

LEKKA [60]
1 Karolina Graczyk
2 Anna Kasprzak
3 Sandra Kruk
4 Kinga Siwa
5 Monika Florek
6 Aleksandra Paczka
7 Agnieszka Nowosielska
8 Agata Pieprzyk
9 Wioleta Szawiel
10 Anna Ziółkowska

PÓŁŚREDNIA [63-66]
1 Kinga Siwa
2 Oliwia Łuczak
3 Karolina Koszela
4 Magdalena Stelmach-Wichrowska
5 Beata Małek-Leśnik
6 Ewa Gawenda
7 Izabela Cieślak
8 Ewa Brodnicka
9 Anna Pływaczyk
10 Sylwia Maksym

LEKKOŚREDNIA [67-71]
1 Karolina Łukasik
2 Katarzyna Furmaniak
3 Natalia Hollińska
4 Ewa Gawenda
5 Beata Małek-Leśnik
6 Justyna Sroczyńska
7 Katarzyna Cichosz
8 Sylwia Kimla
9 Joanna Młodożeniec
10 Ewa Piątkowska

ŚREDNIA [75]
1 Lidia Fidura
2 Anna Środowska
3 Beata Małek-Leśnik
4 Justyna Sroczyńska
5 Katarzyna Cichosz
6 Natalia Hollińska
7 Sylwia Kimla
8 Beata Ławrynowicz
9 Magdalena Mięsiak
10 Agata Puk

PÓŁCIĘŻKA [81]
1 Beata Małek-Leśnik
2 Sylwia Kusiak
3 Karolina Koszela
4 Ewa Piwowarska
5 Wioleta Michalska
6 Karolina Bagnowska
7 Patrycja Woronowicz
8 Maria Zienkiewicz

CIĘŻKA [+81]
1 Sylwia Kusiak
2 Anna Słowik
3 Beata Małek-Leśnik
4 Paulina Szmidt
5 Karolina Bagnowska
6 Irena Grochocińska
7 Paulina Bieć
8 Marlena Gawrońska
9 Izabela Firlit
10 Izabela Pyk

Opracował : Jarosław Drozd

LIDIA FIDURA: NADAL JESTEM GŁODNA SUKCESÓW

lidia

Moja rozmówczyni – mimo młodego wieku – posiada w swoim dorobku aż 5 tytułów mistrzyni Polski seniorek, czterokrotnie wygrywała Międzynarodowy Turniej im. Feliksa Stamma a dwa lata temu w Katowicach wywalczyła złoty medal Mistrzostw Unii Europejskiej. Mimo wielkiego talentu, takiej samej pracowitości i ogromnego doświadczenia nie przywiozła jeszcze medalu z najważniejszych turniejów mistrzowskich. Lidia Fidura zapewnia, że zbliża się czas, kiedy zacznie odnosić sukcesy na miarę Jej i kibiców oczekiwań. Potwierdzić ma to zbliżający się sezon.

- Rozmawiamy w drugiej połowie grudnia, więc to chyba dobry moment na sportowe podsumowanie mijającego roku. Jesteś zadowolona z osiągniętych wyników?
Lidia Fidura: Witam Serdecznie. Tak, to zdecydowanie dobry czas na podsumowanie, ale co do osiągniętych wyników, to nie mogę być do końca zadowolona, ponieważ nie udało mi się niestety obronić złotego medalu Mistrzostw Unii Europejskiej…

- No właśnie! Analizując Twoje tegoroczne starty odczuwam pewien niedosyt. Z jednej strony w pięknym stylu wygrałaś Turniej im. Feliksa Stamma, pokonując w Warszawie aż cztery rywalki, a z drugiej nie tylko nie udało Ci się obronić tytułu mistrzyni Unii Europejskiej, ale także przywieźć do Polski medalu…
LF: Z Turnieju Stamma jestem bardzo zadowolona. Wszystkie walki stoczyłam tam po mojej myśli , byłam do nich dobrze przygotowana przez trenera Pawła Pasiaka. Natomiast nie mogę powiedzieć tego o Mistrzostwach Unii Europejskiej. Myślałam nawet o odpuszczeniu sobie tego startu, ponieważ przed tym turniejem byłam w szpitalu, gdzie przechodziłam zabieg chirurgiczny nogi. Treningi rozpoczęłam za wcześnie, co pogorszyło sprawę i nie mogłam przez to biegać. Mój trening składał się więc tylko z ławeczki, worka i tarcz. Praktycznie stojąc w miejscu nie byłam w stanie pracować nad kondycją. Miałam więc nie pojechać na Węgry, ale z drugiej strony trudno było mi odpuścić najważniejsze w roku zawody.

- Oprócz Angielki Savannah Marshall, której boksowanie chyba Ci nie leży, w mijającym roku pokonała Cię jeszcze jedna rywalka, Nouchka Fontijn, z którą wygrałaś dwa lata temu w Katowicach. Czy to Ty obniżyłaś swoje loty, czy Holenderka poczyniła tak wielkie postępy?
LF: Marshall w każdej walce boksuje ze mną inaczej. Myślę, że gdyby moje przygotowania wyglądały inaczej, wygrałabym tę walkę, a co do Fontijn, to zapewne chodzi Ci o start na początku roku na Turnieju o Pas Montana we Francji. Był to pierwszy raz, kiedy z nią przegrałam i dokładnie pamiętam, że sędzia ringowy nie pozwolił mi z nią normalnie boksować. Praktycznie przez całą walkę słyszałam komendę „stop” – trudno powiedzieć dlaczego…

- Lata mijają ale jedno się nie zmienia – w kraju nadal nie ma silnych na Lidię Fidurę. Ostatnią zawodniczką, która nawiązała z Tobą równą walkę była Katarzyna Cichosz, ale działo się to 3 lata temu. Brak krajowej rywalki na wysokim poziomie jest dla Ciebie problemem?
LF: Oczywiście, że jest to dla mnie problem. Niestety nie ma w Polsce wiele zawodniczek, które chcą startować w mojej kategorii wagowej.

- Wiele mówi się o tym, że w nowym roku do seniorskiej rywalizacji przystąpi młodzieżowa wicemistrzyni świata, Elżbieta Wójcik, która w tym roku toczyła wyrównany pojedynek z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields. Cieszy Cię perspektywa rywalizacji o palmę pierwszeństwa z tą młodziutką, głodną sukcesów zawodniczką?
LF: Myślę, że to normalna kolej rzeczy. Ja wchodząc do grona seniorek także musiałam rywalizować ze starszymi i dużo bardziej  doświadczonymi zawodniczkami jak np. wicemistrzyni świata Beata Małek-Leśnik. Co do walki Eli z mistrzynią olimpijską, to zazdroszczę jej tego, bo sama nie miałam okazji się zmierzyć z Shields. Będąc dwukrotnie na meczach międzypaństwowych w Stanach Zjednoczonych boksowałam z czterema zawodniczkami amerykańskiej kadry, pokonując wszystkie, ale nikt wówczas nie słyszał o Claressie Shields. Nie była jeszcze wtedy wystawiana do poważnych walk. Uważam, że to tylko kwestia czasu kiedy spotkam się z Claressą w ringu, także nic straconego (śmiech). A tak na marginesie – ja także ciągle jeszcze jestem głodna sukcesów…

- Trener kadry narodowej, Paweł Pasiak, przedstawił zarys planu przygotowań do przyszłorocznych mistrzostw Europy oraz skład szerokiej kadry. Rozumiem, że podejmiesz w kolejnym sezonie rękawicę i przepracujesz z kadrą pełen okres przygotowawczy do mistrzostw?
LF: Tak, dokładnie. Zaczynając od pierwszego styczniowego zgrupowania w Cetniewie.

- To byłyby Twoje drugie mistrzostwa Europy, dwa razy startowałaś też w mistrzostwach świata, ale medale zdobywałaś – jak dotąd – jedynie na mistrzostwach Unii Europejskiej w 2009 i 2011 roku. Niemal wszyscy fachowcy są zdania, że prezentujesz na tyle wysoki poziom sportowy, że powinnaś przywozić krążki z najważniejszych zawodów. Jak teorię zamienić w praktykę?
LF: Zgadza się co do startów, ale chciałam przypomnieć, że na pierwszych Mistrzostwa Świata w Barbadosie nie startowałam w swojej kategorii wagowej. Poprzedni trener kadry, Leszek Piotrowski,  uznał, że lepiej będzie jak wystawi mnie w limicie wagi półciężkiej (81 kg). Z perspektywy czasy myślę, że to był jednak błąd, ale to już historia. W ciągu ostatnich dwóch lat miałam pięciu trenerów klubowych, a wiadomo, że każdy z nich miał inny sposób ustawienia zawodnika. Ja jednak wolałabym przez dłuższy okres czasu współpracować z jednym trenerem, z którym mogłabym się zgrać. Myślę, że tak się stanie już w przyszłym sezonie i będziemy pracować nad tym, by tych krążków przywieźć jak najwięcej.

- Zbliżają się święta. W jaki sposób i z kim je spędzisz?
LF: Święta jak co roku spędzam z rodziną i najbliższymi znajomymi.

- Święta kojarzą się z bogato zastawionym stołem i a noc sylwestrowa z co najmniej szampańską zabawą. Na ile luzu i nieumiarkowania w jedzeniu i piciu może sobie pozwolić sportowiec?
LF: Myślę, że każdy sportowiec wie na co może sobie pozwolić, zna swój organizm, wie jak kontrolować wagę, choć nie zawsze jest to proste. Tym bardziej w święta, widząc wszystkie smakołyki, którym ciężko się oprzeć (śmiech). Niestety – a może „stety” – będąc sportowcem trzeba być gotowym na nie jedno wyrzeczenie…

- Czego możemy Ci życzyć w Nowym Roku?
LF: Przede wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości a reszta powinna przyjść sama.

- Serdecznie dziękuję za wywiad i mam nadzieję, że wszystkie Twoje marzenia oraz plany zostaną zrealizowane.
LF: Także dziękuję za wywiad i korzystając z okazji życzę Tobie i wszystkim Czytelnikom serwisu PolskiBoks.pl Zdrowych i Wesołych Świąt, spędzonych w Gronie Rodzinnym oraz Szczęśliwego Nowego Roku 2014.

Rozmawiał : Jarosław Drozd

PEWNE ZWYCIĘSTWA POLAKÓW W RADOMIU. DRAMATYCZNA WALKA MAĆCA Z KARAPETJANEM

radom_575

W głównej walce wieczoru „Windoor Radom Boxing Night” w Radomiu Michał Syrowatka (7-0, 1 KO) w dobrym stylu wypunktował Aboubekera Bechelaghema (8-5-1, 0 KO) na dystansie ośmiu rund. Początek miał być rozpoznawczy według zapowiedzi dzień wcześniej, ale już od pierwszego gongu obaj panowie ostro ruszyli do pracy, wymieniając potężne bomby w półdystansie. W drugiej rundzie Polak wystrzelił prawym prostym, poprawił natychmiast krótkim prawym sierpem, zaznaczając swoją nieznaczną przewagę. Od czwartej przestał się bić z Francuzem, świetną pracą nóg przepuszczał jego chaotyczne ataki i kontrował z dystansu. W końcówce czwartego starciu po uniku trafił bardzo mocnym prawym sierpowym, po którym Bechelaghem był wyraźnie zamroczony. Na dokończenie dzieła zniszczenia zabrakło niestety czasu. Francuz po słabszym okresie powrócił dobrą szóstą odsłoną, ale przede wszystkim dlatego, że Michał znów zaczął się z nim bić. Po uwagach Andrzeja Liczika w narożniku Syrowatka powrócił do tego co robił wcześniej i swoimi nogami zostawiał przeciwnika daleko z tyłu. Sam składał akcje w serie po dwa-trzy ciosy, kilkoma hakami na korpus skarcił za zbyt wysoko podniesione ręce, w ostatnich minutach wyraźnie już górując nad twardym przecież rywalem. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 79:73, 80:72 i 79:73 – wszyscy oczywiście na korzyść Michała.

Michał Cieślak (4-0, 1 KO) wygrał po raz czwarty, ale w końcu przypieczętował bardzo udany dla siebie rok zwycięstwem przed czasem. Ferenc Zsalek (12-39-3, 1 KO) nie przetrwał nawet kilku minut. Promowany przez Tomasza Babilońskiego i Andrzeja Gmitruka młody Polak początkowo skoncentrował się na obijaniu tułowia, dzięki czemu obniżył trochę gardę rywala i już w końcówce pierwszej rundy dzięki temu trafił długim prawym na głowę. W drugiej odsłonie była już prawdziwa demolka. Cieślak podkręcił tempo, swoje ciosy składał w serie złożone z kilku uderzeń i w końcu przełamał Zsaleka, który przyklęknął i dał się wyliczyć do ośmiu. Za moment po kilku bombach znów padł na matę. Sędzia jeszcze puścił walkę, ale po kolejnym mocnym sierpie Włodzimierz Kromka zastopował potyczkę w obawie przed ciężkim nokautem.

Kamil Łaszczyk (15-0, 7 KO) nie miał najmniejszych problemów z rozmontowaniem obrony Laszlo Fekete (8-3, 6 KO). Notowany na trzecim miejscu światowego rankingu federacji WBO wagi piórkowej Polak już po minucie doprowadził do liczenia rywala po długim prawym na dół. Jeszcze przed przerwą złapany przy linach Węgier przyklęknął po raz drugi, ale wyratował go gong. W drugim starciu Łaszczyk znów dwukrotnie przewrócił Fekete – najpierw prawym prostym, a później prawym sierpowym. W trzeciej odsłonie Kamil prawym podbródkowym zafundował Fekete jeszcze piąty i szósty nokdaun, aż w końcu Włodzimierz Kromka zlitował się nad porozbijanym Węgrem i przerwał dalszą egzekucję.

Udanie wypadł debiut Patryka Szymańskiego (9-0, 4 KO) w dywizji junior średniej. Jego ofiarą padł Francesco Di Fiore (16-10-2, 5 KO). Polak natychmiast narzucił rywalowi swoje warunki. Ustawiał o sobie lewym prostym na dystans, a gdy już decydował się skracać odległość, bił ładnymi hakami na korpus oraz prawym podbródkowym. Efektem był pęknięty lewy łuk brwiowy już w pierwszej rundzie. W drugiej oparł się o liny, wpuścił rywala w zasadzkę i skontrował akcją prawy na prawy. Di Fiore „zatańczył” na nogach, a Szymański poczuł krew, doskoczył i zasypał go serią ciosów. Po kilku kolejnych bombach Leszek Jankowiak poddał zamroczonego Włocha.

W trzecim pojedynku gali spotkali się niepokonany dotąd Sasun Karapetjan (5-1, 2 KO) oraz Łukasz Maciec (19-2-1, 4 KO). Od pierwszego gongu było bardzo ciekawie. „Gruby” trafił mocnym prawym sierpowym, ale tuż przed końcem pierwszej rundy rywal odpowiedział swoim lewym sierpowym z kontry. W drugiej odsłonie było identycznie – najpierw Sasun przycelował prawym krzyżowym, lecz Maciec w końcówce znów dosięgnął go obszernym prawym sierpowym. Lepiej poukładany technicznie wydawał się Sasun, jednak szalony pressing Łukasza przyniósł efekt w trzecim starciu. W jego atakach było sporo chaosu, ale pozostawał bardzo aktywny, zyskując nieznaczną przewagę. Maciec dominował również w pierwszej minucie po przerwie, jednak Karapetjan złapał w końcu właściwy rytm w końcówce czwartej rundy, łapiąc przeciwnika na kilka kontr. Znów trudna runda do punktowania była „piątka”. Karapetjan przełamał Maćca kondycyjnie i zasypywał ciosami, ale to Łukasz trafił dwoma najmocniejszymi bombami – prawym podbródkiem i lewym sierpem. Przed ostatnim starciem wydawało się, że spuchnięty Maciec da się zepchnąć, tymczasem wystrzelił na samym początku lewym sierpowym idealnie na szczękę i nieoczekiwanie Leszek Jankowiak liczył Sasuna! „Gruby” rzucił się dokończyć dzieła zniszczenia, trafił jeszcze prawym podbródkiem. Karapetjan szybko doszedł do siebie i wspaniała końcówka była najlepszym podsumowanie tej kapitalnej jak na polskie warunki wojny. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednogłośnie – (Kromka) 57:56, (Moszumański) 58:55 i (Kozłowski) 58:57, wszyscy na korzyść Maćca.

Podobnie jak w pierwszym pojedynku polsko-węgierskim Michał Starbała (8-0, 2 KO) także rozprawił się ze swoim przeciwnikiem – konkretnie Zoltanem Kissem (30-17-3, 13 KO), pod koniec drugiej rundy. Polak przewrócił rywala podwójnym prawym sierpem. Ten powstał, jednak po kilku kolejnych ciosach sędzia zastopował Kissa.

Efektownie galę w Radomiu rozpoczął Nikodem Jeżewski (5-0, 4 KO), który w potyczce kategorii cruiser zastopował Viktora Szalai (18-50-4, 4 KO). Węgier od początku schował się za podwójną gardą, więc zawodnik grupy Tymex Boxing Promotion skoncentrował się na ciosach po dole. Już na początku drugiej rundy przewrócił przeciwnika po raz pierwszy. Kilkadziesiąt sekund później bezpośrednim prawym doprowadził oponenta do drugiego nokdaunu i choć ten wstał na osiem, to sędzia Włodzimierz Kromka zastopował walkę, ogłaszając wygraną Polaka przez TKO.

źródło: bokser.org

20131222-ag-radom

RANKING PZB NAJLEPSZYCH POLSKICH JUNIOREK 2013 ROKU

kadrajuniorek01

Na naszym serwisie trwa akcja podsumowań i plebiscytów. Tym razem prezentujemy Ranking Polskiego Związku Bokserskiego Najlepszych Juniorek (dawniej zwanych kadetkami) za 2013 rok. Przy jego opracowaniu Wydział Sportowy PZB brał pod uwagę wyniki osiągane przez nasze młodziutkie zawodniczki podczas III OOM, meczu międzypaństwowego z Włoszkami, Mistrzostwami Unii Europejskiej  w Keszthely oraz Mistrzostwami Świata Juniorek w Albenie.

W poszczególnych kategoriach wagowych zwyciężyły: Magdalena Dembowska (46 kg), Sara Domagała (48 kg), Agata Kawecka (50 kg), Paulina Gruchała (w dwóch kategoriach wagowych – 52 kg i 54 kg!), Klaudia Sołtys (57 kg), Weronika Zakrzewska (60 kg), Justyna Walaś (63 kg), Larysa Sabiniarz (66 kg), Paulina Sobieska (70 kg), Patrycja Mrozińska (75 kg), Aleksandra Zabielska (80 kg) i Agata Kaczmarska (+80 kg).

Najlepszą zawodniczką P4P (bez podziału na kategorie wagowe) okazała się oczywiście Mistrzyni Świata Juniorek, Justyna Walaś (209 punktów), wyprzedzając Larysę Sabiniarz (169), Sarę Domagała (117), Paulinę Gruchałę (115) oraz Agatę Kawecką (99).

RANKING PZB NAJLEPSZYCH JUNIOREK W 2013 ROKU

46 kg
1    DEMBOWSKA Magdalena    OSiR Suwałki    19
2    KOMUDZIŃSKA Patrycja    MOSM Tychy    7
3-4    SZCZĘSNA Emilia    Pomorzanin Toruń    5
GONTARSKA Wioletta    MKS Kalina Lublin    5
5    CIEŚLAK Adrianna    Gwardia Wrocław    3

48 kg
1    DOMAGAŁA Sara    Skalnik Wiśniówka    117
2    KULIŃSKA Karolina    Niestow. – Bytom    9
3-4    ŚWIEŻA Angelika    Boks Polonia Świdnica    5
GIERSZEWSKA Aneta    UKS Nowi Polnica    5
5-6    KRASKA Maria    Boxero Dąbrowa Chelmińska    3
MUCHEWICZ Patrycja    Pomorzanin Toruń    3

50 kg
1    KAWECKA Agata    Fight Club Koszalin    99
2    HUCZEK Dominika    MOSM Tychy    7
3-4    RADYS Julia    Gwardia Łódź    5
WIDEŁKA Gabriela    BKB Magic Boxing Brzesko    5

52 kg
1    GRUCHAŁA Paulina    Boxing Team Chojnice    50
2    KRYŚ Iwona    Chemik Kędzierzyn – Koźle    9
3    CHORĄŻEWICZ Paulina    GUKS Carbo Gliwice    7
4-5    CIEŚLIK Ewelina    Hetman Białystok    5
URBAŃCZYK Urszula    KS X Fight Piaseczno    5
6-7    GEMBALA Patrycja    Tiger Tarnów    3
KRZYCZKOWSKA Natalia    Skorpion Szczecin    3

54 kg
1    GRUCHAŁA Paulina    Boxing Team Chojnice    65
2    PAWEŁKO Klaudia    UKS Boxing Sokółka    49
3    BIAŁAS Ewa    KS Energetyk Jaworzno    7
4    SIONKO Jessica    Boks Polonia Świdnica    5
5-6    PIETRZYKOWSKA Ewa    OKSW Ostrowiec Św.    3
KAPAŁKA Marika    Tiger Tarnów    3

57 kg
1    SOŁTYS Klaudia    BKS Jastrzębie    47
2    GUT Paulina    SKB Czarni Słupsk    9
3-4    DĘBKOWSKA Ewelina    Tiger Łomża    5
GIBKA Ewa    UKS Bokser Chojnice    5
5-6    PODLEWSKA Zuzanna    Start Grudziądz    3
SZYMAŃSKA Zuzanna    Chemik Kędzierzyn    3

60 kg
1    ZAKRZEWSKA Weronika    Boxing Team Chojnice    9
2    ŁYKUS Natalia    SKB Czarni Słupsk    7
3-4    PIECIUCH Agata    06 Kleofas Katowice    5
ANDRULANIEC Natalia    BKS Skorpion Szczecin    5
5-6    MORELOWSKA Patrycja     Chemik Kędzierzyn Koźle     3
KOZŁOWSKA Magdalena    Hetman Białystok    3

63 kg
1    WALAŚ Justyna    TSB Tarnów    209
2    MOCZAŁA Olga    BKS Skorpion Szczecin    7
3-4    ZABRZUCH Blanka    BKS Broń Radom    5
KONDEJ Aleksandra    BKS Skorpion Szczecin    5
5-6    FOCH Adrianna    Spartan Złotów    3
CURRY Kamila    Polonia Świdnica    3

66 kg
1    SABINIARZ Larysa    Boxing Team Chojnice    169
2    TURŁAJ Julia    BKS Gorzów Wlkp.    7
3-4    DUBROWNIK Sylwia    Pomorzanin Toruń    5
JĘDRZEJCZYK Adrianna    Skalnik Wiśniówka    5
5-6    KORTAS Weronika     UKS Boks Chojnice    3
PAMUŁA Nikola    Start Grudziądz    3

70 kg
1    SOBIESKA Paulina    Niedźwiedź Kętrzyn    49
2    PONIEDZIAŁEK Eliza    Obra Zbąszyń    7
3-4    GOLIŃSKA Natalia    BKS Broń Radom    5
ŚWIĘS Martyna    Gwardia Wrocław    5
5-6    GOLIŃSKA Natalia    Broń Radom    3
JANICKA Marta    Boks-Tur Łódź    3

75 kg
1    MROZIŃSKA Patrycja    WDA Świecie    79
2    GOJKO Aneta    UKS Boxing Sokółka    7
3-4    KOŁTON Dominika    KSZO Ostrowiec Świętokrz.    5
GOS Agnieszka    Sparta Złotów    5
5    MACIEJEWSKA Marta    Pomorzanin Toruń    3

80 kg
1    ZABIELSKA Aleksandra    MKS Kalina Lublin    9
2    SMUKLERZ Aleksandra    Radomiak Radom    7
3-4    GWIT Weronika    Sparta Złotów    5
HYLA Sandra    BKS Skorpion Szczecin    5

+80 kg
1    KACZMARSKA Agata    Radomiak Radom    9
2    GRUDNY Natalia    06 Kleofas Katowice    7
3-4    KOSZOŁKO Oliwia    Polonia 1912 Leszno    5
KIWAK Patrycja    Sztorm Szczecin    5

PAWEŁ KOŁODZIEJ WRACA DO NAJNOWSZEGO RANKINGU IBF

Wycofanie się z walki z Ilungą Makabu mogło mieć poważne konsekwencje dla Pawła Kołodzieja, bowiem wcześniej został zdjęty z rankingu federacji IBF. Miało to oczywiście związek z tym, że z Makabu miał toczyć walkę o pas innej organizacji – WBA.

Jak już wiadomo do tej potyczki nie dojdzie, więc „Harnasiowi” mogła uciec sprzed nosa możliwość toczenia boju o poważne cele na dwóch frontach. Wobec zaistniałej sytuacji, promujący pięściarza z Krynicy Andrzej Wasilewski szybko interweniował, dzięki czemu Kołodziej został przywrócony na drugie miejsce w rankingu. Pierwsze po walce Hernandez vs Aleksiejew pozostaje nieobsadzone, więc teoretycznie Paweł przewodzi stawce ewentualnych pretendentów do tytułu.

W uzupełnieniu dodajmy, że w rankingu IBF notowanych jest obecnie jeszcze pięciu polskich pięściarzy. W kategorii półciężkiej pierwszy jest Andrzej Fonfara, w junior ciężkiej siódmy Krzysztof Głowacki a dziewiąty Mateusz Masternak. W dywizji ciężkiej czwarty jest Tomasz Adamek, a w junior średniej na trzeciej pozycji sklasyfikowano Damiana Jonaka.

źródło: bokser.org

MŁODZIEŻOWY RANKING KOBIET PZB ZA 2013 ROK

kadrajuniorek02

Prezentujemy ranking końcowy Polskiego Związku Bokserskiego za 2013 rok, w którym sklasyfikowano najlepsze polskie zawodniczki grupy młodzieżowej (dawniej zwane juniorkami). Podstawą sporządzenia zestawienia były wyniki jakie nasze młode pięściarki osiągnęły podczas Indywidualnych Mistrzostw Polski, meczu międzypaństwowego z Włochami, Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely, Mlodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie, turnieju w Stralsundzie oraz meczach międzypaństwowych z Irlandią.

Zwyciężczyniami w poszczególnych kategoriach wagowych zostały: Wiktoria Sądej (48 kg), Alicja Niedziela (51 kg), Laura Grzyb (54 kg), Paulina Jakubczyk (57 kg), Aneta Rygielska (60 kg), Roksana Wysmyk (64 kg), Hanna Solecka (69 kg), Elżbieta Wójcik (75 kg), Martyna Gil (81 kg) i Gabriela Pawlicka (+81 kg).

Najwięcej rankingowych punktów, niezależnie od kategorii wagowych, zdobyły: Paulina Jakubczyk (395 punktów), wyprzedzając Elżbietę Wójcik (295), Anetę Rygielską (225), Wiktorię Sądej (135) i Martynę Gil (115).

MŁODZIEŻOWY RANKING KOBIET PZB ZA 2013 ROK

48 kg
1    SĄDEJ Wiktoria    BKS Jastrzębie    135
2    JAGIEŁŁO Marta    Gwardia Szczytno    80
3    RUSZCZYŃSKA Karolina    SKB Czarni Słupsk    12
KOBYLARZ Monika    Kaczor Boks Team Wałbrzych    10
5-8    PIEKARSKA Katarzyna    KS Bombardier Gdynia    8
KUŹMICZ Klaudia    BKS Olimp Szczecin    8
WACHOWSKA Milena    MKS Kalina Lublin    8
TWARÓG Magdalena    BSB Astoria Bydgoszcz    8

51 kg
1    NIEDZIELA Alicja    Boxeo Dąbrowa Chełmińska    50
2    CIEŚLIK Magdalena    DKB Dąbrowa Gównicza    25
3    ZGLENICKA Milena    Pomorzanin Toruń    12
4     KOTLAREK Olimpia    BKS Olimp Szczecin    10
5-8    STELMACH Kamila    KSW Włocławek    8
GÓRNIK Justyna    Garda Gierałtowice    8
SIENIAWSKA Klaudia    KSW Róża Karlino    8
MAJSAK Joanna    BKS Radomiak Radom    8

54 kg
1    GRZYB Laura    BKS Jastrzębie    95
2    ZAWÓŁ Kamila    SKB Czarni Słupsk    72
3    MARKOCKA Klaudia    Boks Polonia Świdnica    10
ŚLIWONIK Patrycja    BKS Hetman Białystok    10
5-8    BALCERZAK Mirella    BKS Skorpion Szczecin    8
WIEDRO Adrianna    KS SAKO Gdańsk    8
BUCZYNIAK Patrycja    Boks TUR Łódź    8
NIEDZIELA Barbara    Boxeo Dąbrowa Chełmińska    8

57 kg
1    JAKUBCZYK Paulina    KSW Róża Karlino    395
2    JASTRZĘBSKA Sandra    OZB Warszawa    12
3    MAJOR Katarzyna    Boks Polonia Świdnica    10
CICHOŃ Klaudia    LUKS Jas-Pol Krynica    10
5-8    PECZYŃSKA Małgorzata    Kaczor Boks Team Wałbrzych    8
BANASIK Laura    KS SAKO Gdańsk    8
ORZECHOWSKA Aleksandra    Obra Zbąszyń    8
LORENC Katarzyna    Obra Zbąszyń    8

60 kg
1    RYGIELSKA Aneta    Pomorzanin Toruń    225
2    PIETRAS Justyna    Garda Chojna    110
3    GRYGIEL Grażyna    GKS Dąbrowa Chełmińska    12
4     ROSADZIŃSKA Jagoda    Polonia Leszno    10
5-8    SPRINGER Klaudia    BKS Skorpion Szczecin    8
SZLACHCIC Kinga    SKF Boksing Zielona Góra    8
SOWIZDRZAŁ Marta    KS Gwardia Wrocław    8
ŁOPATYŃSKA Paulina    KS SAKO Gdańsk    8

64 kg
1    WYSMYK Roksana    UKS Nowi Polnica    15
2    ZIÓŁKOWSKA Martyna    WDA Świecie    12
3-5    GÓRALSKA Anna    Korona Wałcz    10
SZUBARTOWSKA Nikola    SKB Sztorm Szczecin    10
PIETRAS Justyna    Garda Chojna    10
6-9    ŚLIWKA Eliza    Dragon Ostrowiec Świętokrz.    8
WIERCIOCH Mariola    Bukowina Wałcz    8
BUCIUR Małgorzata    Viktoria Sianów    8
WILCZAK Daria    WKS Sokół Piła    8

69 kg
1    SOLECKA Hanna    BKS Skorpion Szczecin    85
2    GWÓŹDŹ Weronika    KS Gwardia Wrocław    12
3    PACHUŁA Klaudia    GUKS Carbo Gliwice    10
MONIAK Ewa    RKB Radomiak Radom    10
5-8    GLAZIK Nikola    BSB Astoria Bydgoszcz    8
JANUSZEWSKA Kamila    Boxing Team Chojnice    8
WIELICZKO Sandra    BKS Skorpion Szczecin    8
KOŁTUNOWICZ Dominika    Dragon Ostrowiec Świętokrz.    8

75 kg
1    WÓJCIK Elżbieta    KSW Róża Karlino    295
2    KUŁAK Julia    Boxing Sokółka    12
3    NIEDBAŁA Kamila    Korona Wałcz    10
KAMIŃSKA Karina    Bukowina Wałcz    10
5-8    BLINIEWSKA Dominika    OSiR Suwałki    8
MILCZANOWSKA Magdalena    KS Gwardia Wrocław    8
WALISZEWSKA Daria    Ziętek Team Brzeziny    8
KOTWICA Natalia    Skorpion szczecin    8

81 kg
1    GIL Martyna    Skalnik Wiśniówka    115
2    JANCZARA Aleksandra    BKS Radomiak Radom    12
3    PTAK Joanna    Bukowina Wałcz    10
LEMAŃSKA Antonina    WDA Świecie    10
5-8    SYPOSZ Wiktoria    SKB Sztorm Szczecin    8
MALINOWSKA Nikoleta    WDA Świecie    8
MISZKOWIAK Paulina    BSB Astoria Bydgoszcz    8
OWCZAREK Kamila    Ziętek Team Brzeziny    8

+81 kg
1    PAWLICKA Gabriela    BSB Astoria Bydgoszcz    85
2    GULBICKA Dorota    KSW Róża Karlino    12
3    KUPIS Katarzyna    BKS Radomiak Radom    10
KUBIAK Angelika    KSW Róża Karlino    10
5-8    MOZELEWSKA Monika    Bukowina Wałcz    8
JAWORSKA Alicja    BKS Skorpion Szczecin    8
WIERCIŃSKA Sylwia    KS Cristal Białystok    8
KOWALCZYK Marta    Ziętek Team Brzeziny    8

PAWEŁ PASIAK USTALIŁ SKŁAD SZEROKIEJ KADRY I ZASADY SELEKCJI PRZED ME

pasiak01

Trener Kadry Narodowej Kobiet (Elite), Paweł Pasiak, W imieniu sztabu szkoleniowego, wystosował oficjalne pismo do trenerów klubowych zawodniczek, które zostały objęte programem przygotowań do Mistrzostw Europy, które odbędą się w maju 2014 roku. Zawarł w nim zasady selekcji do drużyny narodowej i przedstawił szeroką kadrę zawodniczą.

Skład Kadry Narodowej Kobiet u progu nowego sezonu tworzą następujące zawodniczki:

48 kg Angelika Grońska – Kleofas Katowice
48 kg Sandra Brodacka – GUKS Carbo Gliwice/Skorpion Szczecin

51 kg Sandra Drabik – Boxing Kielce
51 kg Martyna Letkiewicz – GUKS Carbo Gliwice
51 kg Katarzyna Brodacka – Skorpion Szczecin

54 kg Karolina Michalczuk – Paco Lublin
54 kg Martyna Letkiewicz – GUKS Carbo Giwice
54 kg Laura Grzyb – BKS Jastrzębie

57 kg Sandra Kruk – Kontra Elbląg
57 kg Paulina Jakubczyk – KSW Róża Karlino
57 kg Aneta Rygielska – Pomorzanin Toruń

60 kg Karolina Graczyk – Copacabana Konin
60 kg Aneta Rygielska – Pomorzanin Toruń
60 kg Paulina Jakubczyk – KSW Róża Karlino

64 kg Beata Koroniecka – Hetman Białystok
64 kg Sylwia Maksym – Skorpion Szczecin
64 kg Kinga Siwa – Sako Gdańsk

69 kg Natalia Hollińska -Skorpion Szczecin

75 kg Lidia Fidura – GUKS Carbo Gliwice
75 kg Patrycja Woronowicz – Boxing Sokółka

81 kg Patrycja Woronowicz – Boxing Sokółka
81 kg Martyna Gil – Skalnik Wiśniówka

+ 81 kg Sylwia Kusiak – Skorpion Szczecin

Spośród wyżej wytypowanych zawodniczek wyłoniony zostanie tzw. skład A i B w trakcie trwania przygotowań. Jednym z etapów selekcji będą mistrzostwa kraju a osiągnięty wynik niekoniecznie będzie kwalifikował zawodniczkę do startu w Mistrzostwach Europy gdyż niektóre zawodniczki wystąpią prawdopodobnie w innych kategoriach wagowych.

Zawodniczki powołane do pierwszego składu muszą reprezentować bardzo wysoki poziom oraz zrealizować w całości założone cele tj; frekwencja na zgrupowaniach, limit wagowy (na co najmniej 21 do 30 dni przed startem głównym) a także trzymać się przygotowanego planu przygotowań w klubach który zostanie przekazany do końca roku 2013. Plan zostanie przekazany niektórym trenerom klubowym za ich pisemnym zobowiązaniem z uwagi na zróżnicowane zaangażowanie trenerów w proces szkolenia poza kadrą a także warunki i możliwości finansowe  klubów.

Kadrowiczki będą monitorowane podczas startów i zgrupowań w celu kontroli stanu wytrenowania i osiąganych parametrów podczas obciążeń. W kilku przypadkach możliwa będzie zmiana kategorii wagowej, jeżeli nie będzie przeciwwskazań lekarskich .

Zawodniczki, które nie będą realizowały planu w klubie a także przyjadą nie przygotowane na zgrupowanie, nie wezmą udziału w dalszych przygotowaniach a co za tym idzie w starcie w Mistrzostwach Europy. Planowany jest start w tej imprezie wszystkich kategorii wagowych.

HUBERT MIGACZEW: MICHELUS WYGRAŁ 4 Z 5 RUND. POWINIEN WYGRAĆ

michelus04

- Dawidowi Michelusowi należała się wygrana w Meksyku. To byłby dla nas taki prezent gwiazdkowy na Święta – powiedział trener Hussars Poland Hubert Migaczew po powrocie z przegranego 0-5 meczu ligi WSB przeciwko Mexico Guerreros.

Husaria poniosła 4 z rzędu porażkę w World Series of Boxing. Trener Hubert Migaczew najwyżej ocenił występ Dawida Michelusa (60kg). Mimo porażek, pochwalił też Piotra Podłuckiego (81kg) i Mariusz Kocha (52kg), ale tego ostatniego tylko za 1 rundę walki z Eliasem Emigdio.

- Moim zdaniem Dawid Michelus wygrał 4 z 5 rund z Lindolfo Garzą Delgado. Należało się mu zwycięstwo, a dla całej drużyny byłby to prezent gwiazdkowy na Święta Bożego Narodzenia. Niestety, wszystkim naszym pięściarzom „odcinało prąd” w 1 lub 2 rundzie z uwagi na zmianę strefy czasowej i na wysokość na jakiej położone jest Mexico City. Nie mamy wielomilionowego budżetu, aby przyjeżdżać na 10-14-dniowe zgrupowania aklimatyzacyjne, zresztą to i tak niemożliwe, bo mecze były co tydzień – powiedział Hubert Migaczew.

Oprócz wymienionych Mariusza Kocha, Dawida Michelusa i Piotr Podłuckiego, porażki zanotowali też Ireneusz Zakrzewski i Arkadiusz Toborek.

- Piotr Podłucki niezwykłą siłą woli i ogromnym serduchem dotrwał do końca 5 rundy, a nie pozwolił sobie na przegraną przed czasem. Mariusz Koch po rewelacyjnej 1 rundzie, w której zaskoczył świetnym boksem, w kolejnej przyznał, że zabrakło mu „ognia”. Irek Zakrzewski nie stanął na wysokości zadania, jemu też z tych samych powodów padła kondycja. Z kolei Arek Toborek chyba zapomniał po co wszedł do ringu. Liczyłem na więcej z jego strony – dodał szkoleniowiec.

W 4 meczach ligi WSB trener Hubert Migaczew sprawdził 20 bokserów. O tym, którzy zdali egzamin, a którzy pożegnają się z Husarią, poinformujemy już wkrótce.

POKAZ BOKSU SANDRY KRUK NA TURNIEJU W ELBLĄGU

DSCN2790

Sobotni międzynarodowy turniej im. Jerzego Grzankowskiego w Elblągu obejrzało blisko pół tysiąca kibiców. Walki stały na dobrym poziomie, żadna nie zakończyła się przed czasem. Kontra Elbląg, która była organizatorem turnieju, zaprosiła pięciu pięściarzy z obwodu kaliningradzkiego oraz sześciu z niemieckiego klubu ASV 1890 Boxing Ludenscheid. Niemcy w ostatniej chwili powiadomili organizatorów, że nie są w stanie dotrzeć do Elbląga. Mimo to kibice zobaczyli dziewięć walk, w tym osiem punktowanych.

Turniej rozpoczął się od miłego akcentu. Prezes Polskiego Związku Bokserskiego Zbigniew Górski za dotychczasowe osiągnięcia sportowe, a także duży wkład w rozwój boksu, medalami oraz pamiątkowymi albumami 90-lecia PZB wyróżnił elblążan: Sandrę Kruk, Żanetę Cieśla, Wiesława Budzińskiego oraz Krzysztofa i Renatę Stemplewskich.

Pojedynek aktualnej wicemistrzyni świata seniorek Sandry Kruk z młodzieżową mistrzynią świata Anetą Rygielską (Pomorzanin Toruń) mógłby być ozdobą wielu mistrzostw kraju i turniejów w Europie.Właśnie to starcie zostało uznane za najlepszą walkę turnieju. Pięściarka Kontry od początku czterorundowego pojedynku zepchnęła przeciwniczkę do defensywy i bijąc seriami w półdystansie zyskała nad nią zdecydowaną przewagę. Swoimi atakami zamęczyła toruniankę, która w 4. rundzie dwukrotnie była liczona. Jednogłośne zwycięstwo Sandry Kruk kibice na stojąco nagrodzili brawami.

W drugim pojedynku kobiet nie zawiodła w kat. 51 kg Żaneta Cieśla (Kontra), która również na punkty pokonała Milenę Zgliniecką (Pomorzanin Toruń) 3:0.

Tytuł najlepszego pięściarza turnieju przyznano Rafałowi Staszewskiemu (Kontra), który w kat. 75 kg zmierzył się z wicemistrzem Rosji Romanem Żurawlowem. Walka obfitowała w wymiany ciosów i choć nieco lepszym był elblążanin, to sędziowie wytypowali remis.

Z bardzo dobrej strony wśród seniorów w kat. 60 kg pokazał się Andrzej Wasilewski, który wygrał z Iwanem Zaharikowem 3:0. Był to drugi pojedynek pomiędzy tymi pięściarzami. W 2011 r. spotkali się na turnieju PZB w Toruniu i wówczas też górą był elblążanin. Jednogłośnie na punkty triumfował także inny reprezentant Kontry Michał Król w walce z Aleksiejem Tupkinem.

Wyniki walk
Juniorzy:
64 kg Ignatowski (Zatoka Braniewo) — Pejman (Kaliningrad) 0:3
75 kg Mazurowski (Kontra) — Antczak (Kontra) 3:0,
75 kg Rafał Staszewski (Kontra) — Roman Żurawlow (Kaliningrad) remis

Seniorzy:
51 kg Żaneta Cieśla (Kontra) — Milena Zgliniecka (Pomorzanin) 3:0
60 kg Sandra Kruk (Kontra) — Aneta Rygielska (Pomorzanin) 3:0
60 kg Andrzej Wasilewski (Kontra) — Iwan Zaharikow (Kaliningrad) 3:0
69 kg Michał Król (Kontra) — Aleksiej Tupkin (Kaliningrad) 3:0
81 kg Michał Łoniewski (Kontra) — Gorochow (Kaliningrad) remis

źródło: Jerzy Kuczyński, elblag.wm.pl
turniejelablag

TRZECH ROSYJSKICH SNAJPERÓW CELUJE W „DIABLO”

diablo01

Po czerwcowym zwycięstwie nad Rachimem Czakijewem w Moskwie mistrz świata WBC wagi cruiser Krzysztof Włodarczyk nie ukrywa, że do stolicy Rosji chętnie wybierze się jeszcze raz – na rewanż z Czakijewem lub starcie z Grigorijem Drozdem. Zainteresowanie konfrontacją z Diablo, przynajmniej w rozmowach z mediami, wyraża też obóz Denisa Lebiediewa, rosyjskiego mistrza świata WBA.

Podczas sobotniej gali w Wałczu, przed kamerami Polsatu Sport 32-letni Włodarczyk potwierdził, że najbliższą walkę najprawdopodobniej stoczy 22 lutego i jako zawodnik wagi ciężkiej skrzyżuje rękawice z Albertem Sosnowskim. Zaznaczył jednak, że tytułu mistrzowskiego WBC w niższej kategorii w 2014 roku będzie jeszcze bronił. Bardzo możliwe, że za kilka miesięcy ponownie wejdzie na pokład samolotu do Moskwy.

Zielony pas należący do Diablo nadal interesuje 30-letniego Czakijewa, który po czerwcowej porażce pokonał już Giuliana Ilie, a za kilka tygodni ma się zmierzyć z Silvio Branco o tytulik WBC Silver, po zdobyciu którego zachowałby bardzo wysoką pozycję rankingową (obecnie jest 2.) lub nawet awansował. Data i miejsce walki Rosjanina z Włochem powinny zostać ustalone do 3 stycznia.

Pieniędzy na sprowadzenie Włodarczyka do Rosji z pewnością nie żałowałby także biznesmen Andriej Riabinskij, który zorganizowaniu po wielkiej gali w Moskwie (Kliczko – Powietkin o mistrzostwo wagi ciężkiej) zaprosił do swojej nowej grupy Grigorija Drozda. 34-latek w październiku odebrał Mateuszowi Masternakowi tytuł mistrza Europy, w rankingu WBC jest trzeci, a najbliższą walkę ma stoczyć 15 marca w stolicy swojego kraju.

W marcu ma walczyć także rosyjski mistrz WBA, Denis Lebiediew, którego promotorzy wciąż nie potrafią porozumieć się z Donem Kingiem odnośnie warunków rewanżowej walki z Guillermo Jonesem. Za 34-letnim Lebiediewem również stoi Riabinskij, którego w negocjacjach wspiera Władimir Hriunow.

- Chcieliśmy i nadal chcemy walki z Jonesem, podczas gdy Don King dołożył wszelkich starań, aby Lebiediew został pozbawiony tytułu WBA. Nic z tego nie wyszło. Andriej Riabinskij złożył mu atrakcyjną finansowo ofertę, niespotykane biorąc pod uwagę kategorię junior ciężką. Kingowi pozostaje tylko złożyć podpis. Tak czy inaczej, w marcu Denis stoczy walkę w obowiązkowej obronie tytułu – powiedział rosyjskim mediom Hriunow. – Jeśli chodzi o Krzysztofa Włodarczyka, jest to nasz „plan B”, który już teraz należy poważnie brać pod uwagę – zaznaczył.

Czakijew, Drozd czy Lebiediew? Niezależnie od tego, z kim Włodarczykowi przyszłoby za kilka miesięcy toczyć siódmą obronę tytułu WBC, zadanie będzie nieporównywalnie trudniejsze niż na początku grudnia w Chicago, kiedy to Giacobbe Fragomeni nie był w stanie kontynuować walki już po szóstej rundzie. Ryzyko konfrontacji z którymś z rosyjskich snajperów będzie jednak bardzo opłacalne, bo jeśli za pierwszy pojedynek z Czakijewem Diablo zarobił najwięcej w karierze, to trudno się spodziewać, aby druga wizyta w Moskwie nie przyniosła kolejnej rekordowej wypłaty.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

EFEKTOWNA WYGRANA GŁOWACKIEGO W RODZINNYM WAŁCZU

walczmini

W walce wieczoru na gali w Wałczu, kolejne zwycięstwo przed czasem dopisał do swojego rekordu zaliczany do światowej czołówki wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO), który pokonał twardego Varola Vekiloglu (20-6-1, 12 KO).

Głowacki bardzo dobrze wszedł w pojedynek, narzucając rywalowi swój styl walki. Zadawał dynamiczne ciosy w różnych płaszczyznach i choć Niemiec nastawił się na defensywę szczelnie kryjąc się za podwójną gardą, raz po raz lewe proste polskiego mańkuta przebijały się do jego głowy. W końcówce pierwszego starcia Vekiloglu próbował kontratakować, jednak nieskutecznie. Od drugiej rundy Głowacki zaczął już systematycznie rozbijać rywala, którego można z pewnością podziwiać za ogromną determinację i niemal nadludzką odporność na ciosy. W czwartej rundzie Niemiec zmienił taktykę i przeszedł do ofensywy, co na niewiele się zdało, gdyż Głowacki skutecznie kontrował, zwłaszcza mocnymi lewymi. Mimo tego Vekiloglu wciąż nacierał, choć jego głowa raz po raz odskakiwała po celnych trafieniach Polaka. Od szóstej rundy Głowacki coraz częściej zaczął dołączać do arsenału swoich ciosów prawą rękę, ale można było odnieść wrażenie, że z rosnącym niedowierzaniem przyjmował upór, z jakim jego rywal szedł ciągle do przodu. W siódmej rundzie za moment dekoncentracji Głowacki zapłacił nawet, przyjmując mocny bezpośredni prawy, a tempo walki zaczęło wyraźnie spadać. Jednak wbrew pozorom Vekiloglu okazał się zwykłym człowiekiem, a nie cyborgiem i w końcu dziesiątki, jeśli nie setki mocnych uderzeń, które spadły na jego głowę musiały się skumulować. W dziewiątej rundzie wyraźnie odczuł lewy bezpośredni Głowackiego, co Polak natychmiast zauważył, zapędził rywala do narożnika, zasypał gradem ciosów, które pozostawały bez odpowiedzi i w tej sytuacji sędzia Leszek Jankowiak przerwał pojedynek, ogłaszając pięściarza z Wałcza zwycięzcą przez TKO.

Trwa dobra passa tegorocznego mistrza Polski wagi półciężkiej w boksie olimpijskim. Marek Matyja (3-0, 2 KO) – bo o nim mowa, po związaniu się kontraktem z Andrzejem Wasilewskim zanotował drugie szybkie zwycięstwo. Polak od początku starcia z Marko Angermannem (11-20-1, 4 KO) konsekwentnie szukał miejsca pod prawym łokciem rywala, aż w końcu na początku trzeciej minuty huknął lewym hakiem na wątrobę, nokautując efektownie przeciwnika.

Podczas trwającej gali w Wałczu jubileuszowe zwycięstwo zanotował Łukasz Janik (10-3-1, 5 KO), który odprawił przed czasem doświadczonego Aleksandra Abramienkę (17-41-1, 6 KO). Od pierwszego gongu do ostrego szturmu ruszył Łukasz, spychając swojego przeciwnika do odwrotu. Bił mocnymi sierpami i choć większość tych uderzeń przestrzeliwał, to te które doszły robiły wrażenie na rywalu. Pod koniec drugiej rundy Janik wyraźnie osłabił Abramienkę ciosami na korpus, a na początku trzeciej kombinacją prawy-lewy sierp na głowę rzucił na matę. Ringowy Leszek Jankowiak doliczył do dziesięciu, ogłaszając wygraną Polaka przez nokaut.

W potyczce kategorii super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej, Damian Wrzesiński (5-0, 3 KO) pokonał przed momentem Antona Bekisza (5-10, 4 KO). Wielokrotny medalista krajowego championatu walczył dziś trochę chaotycznie, jakby starając się urwać głowę rywalowi. Na szczęście wchodziły pojedyncze akcje, jak na przykład bardzo mocny lewy hak na wątrobę w drugiej rundzie, czy potężny prawy podbródkowy w trzeciej. Wrzesiński oczywiście przeważał nieznacznie w każdej odsłonie, jednak na pewno stać go na więcej niż dziś pokazał w Wałczu. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść 40:36 oraz dwukrotnie 40:37.

Podczas trwającej gali w Wałczu dobrą passę podtrzymał Konrad Dąbrowski (4-1), który po jednostronnych czterech rundach pokonał Marcina Ficnera (1-1). Wszyscy sędziowie typowali jego przewagę w rozmiarach 40:36. Z kolei w kategorii super średniej Michał Ludwiczak (7-0, 4 KO) wypunktował 39:37 i dwukrotnie 40:36 Siergieja Krapszylę (2-5-2, 2 KO).

Po nieudanym debiucie w Białymstoku dziś w Wałczu już znacznie lepiej wyszła druga zawodowa walka w wykonaniu czterokrotnego mistrza Polski w boksie olimpijskim, Włodzimierza Letra (1-1, 1 KO). Polak z kazachskimi korzeniami już pierwszej rundzie odprawił Ihar Karavaeu (5-5, 4 KO). Letr dwukrotnie wciągnął dużo wyższego rywala na kontrę krótkim prawym sierpowym, posyłając go na deski. Drugi nokdaun okazał się też nokautem, bo sędzia wyliczył zamroczonego Białorusina do dziesięciu.

źródło: bokser.org

walcz

WSB: „HUSARIA” PONOWNIE NA TARCZY

toborek

Nie udało się Hussars Poland przełamać serii porażek w lidze World Series of Boxing. W sobotę nad ranem Biało-Czerwoni przegrali w meksykańskiej stolicy z Mexico Guerreros 0-5.

Zaczęło się obiecująco, bowiem łodzianin Mariusz Koch (52kg) z animuszem natarł w 1. rundzie na jednego z liderów gospodarzy Eliasa Emigidio. Zawodnik Husarii imponował zwłaszcza akcjami prawy na dół-lewy sierpowy. W 2. rundzie niestety Mariusz Koch był dwukrotnie liczony, a po kolejnej serii ciosów sędzia przerwał pojedynek.

Przegrane zanotowali też mający już pewne doświadczenie w WSB Dawid Michelus (60kg) i Ireneusz Zakrzewski (69kg). Dawid Michelus przegrał z 18-letnim Lindolfo Garzą Delgado, a główną bolączką była słaba praca nóg i zbyt mała ilość ciosów. Z kolei w pojedynku dwóch mańkutów Ireneusz Zakrzewski okazał się wyraźnie słabszy od indywidualnego mistrza WSB z poprzedniego sezonu Marvina Cabrery.

Meksykanie zmienili swych zawodniókw w dwóch najwyższych kategoriach – brązowego medalistę Mistrzostw Europy Mołdawianina Petru Ciobanu zastąpił Juan Abraham Villegas (81kg), a w superciężkiej wystąpił Portorykańczyk Gerardo Miguel Bisbal. Z pierwszym rywalem Piotr Podłucki przegrał na punkty, zaś Arkadiusz Toborek znalazł się na deskach w 4. rundzie po sierpie, a sędzia zakończył pojedynek.

Husaria ma bilans 0-4 w tym sezonie, a kolejny mecz odbędzie się już w styczniu. Do Polski przyjedzie broniąca tytułu Astana Arlans Kazakhstan.

WYNIKI WALK

52 kg: Elias Emigidio – Mariusz Koch 2 TKO
60 kg: Lindolfo Garza Delgado – Dawid Michelus UD 5
69 kg: Marvin Cabrera – Ireneusz Zakrzewski UD 5
81 kg: Juan Abraham Villegas – Piotr Podłucki UD 5
91 kg: Gerardo Miguel Brisbal – Arkadiusz Toborek 4 TKO

Credit photo: WSB

meksyk1

RANKING PZB NAJLEPSZYCH POLSKICH SENIORÓW 2013 ROKU

minsk

Grudzień jest z reguły miesiącem podsumowań, czego wyrazem jest publikacja rozmaitych rankingów i plebiscytów. Także Polski Związek Bokserski dokonał „rozliczenia” wyników osiągniętych przez najlepszych polskich seniorów (Elite) w 2013 roku. Przy jego tworzeniu uwzględniono starty w turniejach z cyklu Grand Prix (Ostróda, Gdańsk, Ząbkowice, Białystok), turniejach międzynarodowych (Deberczyn, Sofia, Warszawa – Turniej im. Feliksa Stamma), Indywidualnych Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Europy w Mińsku, Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Świata w Ałmatach, oraz czwórmeczu międzypaństwowym (Irlandia, Polska, Ukraina, Francja) w Berck-Sur-Mer.

W poszczególnych kategoriach wagowych najwięcej rankingowych punktów uzbierali: Dawid Jagodziński (49 kg), Maciej Jóźwik (52 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Mateusz Polski (60 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Kot (69 kg), Ireneusz Zakrzewski (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg), Włodzimierz Letr (91 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg).

W nieoficjalnej klasyfikacji „P4P”, a więc bez podziału na kategorie wagowe najwięcej punktów zdobył Tomasz Kot (289), dystansując Mateusza Polskiego (236), Mateusza Tryca (206), Ireneusza Zakrzewskiego (199) i Dawida Jagodzińskiego (172).

PEŁNY RANKING PZB NAJLEPSZYCH SENIORÓW (ELITE)

49 kg
1    Dawid Jagodziński    Astoria Bydgoszcz     172
2    Arkadiusz Lubomski     UKS Kontra Elbląg    76
3    Wojciech Peryt     Broń Radom     75
4    Mariusz Koch    RKS Łodź    68
5    Daniel Tarka     Tygrys Elbląg    55
6    Piotr Kęcik    Zawisza Bydgoszcz    22
7-8    Bartłomiej Łyżwa    Broń Radom    16
Adam Walas    Bukowina Wałcz    16
9    Bartłomiej Zieliński    Bukowina Wałcz    11
10    Daniel Jermak    Mazur Ełk    5

52 kg
1    Maciej Jóźwik    Gwardia Szczytno    155
2    Grzegorz Brynda    UKS Kontra Elbląg    119
3    Grzegorz Kozłowski    Gwardia Warszawa    67
4    Paweł Nowak     Olimp Szczecin     59
5    Sebastian Bartnik    SKB Czarni Słupsk    36
6    Adrian Frąckiewicz     Beniaminek Starogard Gdański     33
7    Kalisz Kamil    Sztorm Szczecin    23
8    Mariusz Sieroń    Korona Wałcz    20
9-10    Artur Brasel    BKS Skorpion Szczecin    19
Damian Suraż    Sztorm Szczecin    19

56 kg
1    Sylwester Kozłowski     Gwardia Warszawa    149
2    Marek Pietruczuk    Victoria Ostrołęka    120
3    Mateusz Mazik    RUSHH Kielce    105
4    Tomasz Resól    BKS Skorpion Szczecin    61
5    Michał Smerdel    MGKS Gwarek Łęczna    50
6-7    Dawid Michelus    WKS Sokół Piła    49
Tomasz Smerdel    MGKS Gwarek Łęczna    49
8    Daniel Żaboklicki     Legia Warszawa    41
9    Denis Grzesiak    Sztorm Szczecin    23
10    Paweł Miszczak    Sparta Złotów    14
11    Arkadiusz Rejowski     Bukowina Wałcz    11
12    Marcin Kłosowski    Pomorzanin Toruń    8
13    Grzegorz Brynda    UKS Kontra Elbląg    6
14    Mariusz Burzyński    Kaczor Team Wałbrzych    3
15    Dawid Oborski    Energetyka Lubin    1

60 kg
1    Mateusz Polski    Róża Karlino    236
2    Damian Wrzesiński    PKB Poznań    153
3    Dawid Michelus    Sokół Piła    134
4    Radomir Obruśniak    Róża Karlino    103
5    Andrzej Wasilewski    UKS Kontra Elbląg    55
6    Dariusz Rabenda    PTB Tiger Tarnów    45
7    Tomasz Gryckiewicz    UKSW Pirs Olsztyn    40
8    Dawid Mętel     Astoria Bydgoszcz    27
9    Artur Gierczak    BKS Olimp Szczecin    22
10-11    Jakub Kras    PTB Tiger Tarnów    8
Paweł Kujawiński    Copacabana Konin    8
12-14    Łukasz Duszyński    Róża Karlino    7
Rafał Grabowski    Radomiak Radom    7
Sylwester Kozłowski    Hetman Białystok    7
15-16    Mateusz Sokulski    Bombardier Gdynia    3
Damian Nowak    Ring Busko Zdrój    3
17-18    Adrian Smeja    Wisła Tczew    2
Bolesław Guzek    Morsy Dębica    2
19-22    Michał Marszał    UKS Boks Fordon Bydgoszcz    1
Tomasz Ocicki    Legia Warszawa    1
Roman Waszkowski    WDA Świecie    1
Dawid Ząbek    GUKS Carbo Gliwice    1

64 kg
1    Kazimierz Łęgowski    Ósemka Chojnice    130
2    Mateusz Kostecki    PKB Poznań    82
3    Marcin Latocha     Róża Karlino     76
4    Szymon Domoń    TS Wisła Kraków    59
5    Michał Marszał    Boks Fordon Bydgoszcz    43
6    Tobiasz Pawlikowski    Zagłębie Konin    41
7    Szymon Białas    MOSM Tychy    39
8    Damian Falecki     KSZO Ostrowiec    37
9    Piotr Kołodziejczyk    Wilki Olsztyn    25
10    Paweł Żarnoch    Victoria Ostrołęka    20
11    Czesław Żygadło    Zagłębie Konin    7
12-15    Szymon Krawczyński    Copacabana Konin    5
Gracjan Rynkiewicz    BKS Skorpion Szczecin    5
Piotr Tobolski    Kaczor Team Wałbrzych    5
Marcin Adaszyński    Niestow./Knurów    5
16    Michał Muszyński    Ziętek Team Brzeziny    4
17-20    Maciej Majcherczyk    RUSHH Kielce    3
Elvis Heto    UKS Oława    3
Mateusz Janik    Tiger Tarnów    3
Mateusz Gajda    Chemik Kędzierzyn Koźle    3
21-29    Muhamed Yousef Huseyn    BKS Skorpion Szczecin    1
Paweł Kamiński    Róża Karlino    1
Tomasz Król    BKS Olimp Szczecin    1
Cezary Abramczyk    Start Włocławek    1
Daniel Kopycki    SAKO Gdańsk    1
Damian Nowak    Ring Busko Zdrój    1
Dawid Stępniewski    Tygrys Elbląg    1
Mateusz Matyja    Orzeł Oleśnica    1
Mateusz Widerkiewicz    Start Grudziądz    1

69 kg
1    Tomasz Kot    Rushh Kielce    289
2    Piotr Sielawa    Hetman Białystok    102
3    Damian Kiwior    PTB Tiger Tarnów    98
4    Roman Szymański      PKB Poznań     97
5    Karol Pawlina    Olimp Lublin    46
6    Patryk Godlewski    Boxing Team Chojnice    45
7    Rafał Perczyński    Hetman Białystok    42
8    Ireneusz Zakrzewski    Power Boks Jelenia Góra    40
9    Paweł Rumiński    Palestra Warszawa    33
10    Tomasz Mazur    PKB Poznań    30
11    Dawid Białas    MOSM Tychy    29
12    Kacper Kuligowski    Łokietek Brześć Kujawski    28
13    Paweł Kozielski     Legia Warszawa    13
14    Marcin Gołębiewski    Champion N. Dwór Mazow.    11
15    Patryk Flis    Copacabana Konin    10
16-18    Sebastian Kołuda    Copacabana Konin    7
Michał Ostrowski    Cios Adamek Gilowice    7
Aleksander Nadolny    SAKO Gdańsk    7
19    Piotr Stawarz    BKS Skorpion Szczecin    6
20    Maciej Gnoza    Boxing Sokółka    5
21-25    Adrian Dąbrowski    Pomorzanin Toruń    4
Mateusz Basza    TS Wisła Kraków    4
Tomasz Artym    Niedźwiadki Przemyśl    4
Damian Mielewczyk    Wisła Tczew    4
Patryk Popławski    Hetman Białystok    4
26-27    Sylwester Stempniewski     Tygrys Elbląg    3
Władysław Mieszkow    Gwardia Wrocław    3
28    Sebastian Sawlewicz    Niestowarzyszony    2
29-42    Daniel Kopycki     Sako Gdańsk    1
Grzegorz Kowalczuk    Gwarek Łęczna    1
Adam Rajczak    KS X Fight Piaseczno    1
Michał Polak    Zawisza Bydgoszcz    1
Krzysztof Czapiewski    SAKO Gdańsk    1
Łukasz Szewczyk    SAKO Gdańsk    1
Mateusz Lipka    Legia Warszawa    1
Krystian Czekański    Niestow./Wrocław    1
Paweł Kazimierczak    Wrocławski Klub Bokserski    1
Michał Łukaszek    Gwardia Wrocław    1
Łukasz Gurtatowski    Jaskinia Lwa Ziębice    1
Mateusz Gajda    Jaskinia Lwa Ziębice    1
Daniel Bociański    Golden Team Nowy Sącz    1
Sebastian Kołtoń    Copacabana Konin    1

75 kg
1    Ireneusz Zakrzewski    Power Boks Jelenia Góra    199
2    Kamil Gardzielik    PKB Poznań    175
3    Michał Kowalczyk    Champion Wołomin    156
4    Adrian Plichta    Bukowina Wałcz    124
5    Tomasz Jabłoński    SAKO Gdańsk    89
6    Arkadiusz Szwedowicz    BKS Skorpion Szczecin    82
7    Paweł Michalik     Legia Warszawa    41
8    Marcin Piejek    Sparta Złotów    30
9    Mateusz Rzadkosz    TS Wisła Kraków    28
10    Tomasz Gromadzki    06 Kleofas Katowice    26
11    Andrzej Kołton    KSZO Ostrowiec    25
12    Dawid Pac    Fenix Warszawa    24
13    Wiktor Perczyński    Hetman Białystok    11
14-15    Rafał Leszczyński    Cristal Białystok    10
Kamil Ziemek    Victoria Ostrołęka    10
16    Damian Smagieł     Sako Gdańsk    9
17-18    Szymon Brzęk    Sekcja Zero  Ełk    8
Damian Gurtatowski    Jaskinia Lwa Ziębice    8
19    Daniel Bralewski    Palestra Warszawa    7
20-23    Kamil Woronowicz    Boxing Sokółka    6
Paweł Czyżyk    Energetyka Lubin    6
Mateusz Rewoliński    Zawisza Bydgoszcz    6
Grzegorz Dwornik    Polonia Świdnica    6
24-26    Paweł Majewski    Spartan Boxing Toruń    5
Adrian Kaczyński    Hetman Białystok    5
Arkadiusz Wasilewski    Pirs Olsztyn    5
27-28    Kamil Niemyjski    Hetman Białystok    4
Marcin Żelazowski    Fenix Warszawa    4
29-35    Paweł Niedbalski    Róża Karlino    3
Maciej Gnoza    Boxing Sokółka    3
Rafał Sokołowski    Olimp Szczecin    3
Stanisław Gibadło    Ring Sanok    3
Karol Kosak    Fenix stalowa Wola    3
Mateusz Niebiesny    Jaworznicki Klub Sportowy    3
Szymon Browarski    Chemik Kędzierzyn Koźle    3
36-44    Przemysław Kulig    PKB Poznań    1
Sebastian Chojecki    Zawisza Bydgoszcz    1
Eryk Gorbaczewski    Legia Warszawa    1
Przemysław Biegański    Boxing Sokółka    1
Miłosz Strugała    Gwardia Wrocław    1
Dawid Szczepański    Jaskinia Lwa Ziębice    1
Marcin Dziadek    Ziętek Brzeziny    1
Michał Sołtys    Jaskinia Lwa Ziębice    1
Adrian Kotecki    PACO Lublin    1

81 kg
1    Mateusz Tryc    Fenix Warszawa    206
2    Michał Gerlecki    PKB Poznań    129
3    Marek Matyja    Orzeł Oleśnica    92
4    Piotr Gredke    Hetman Białystok    87
5    Jordan Kuliński    Start Włocławek    66
6    Przemysław Pikulik    Sparta Złotów    56
7    Kasjusz Życiński    SAKO Gdańsk    44
8    Patryk Rostkowski    Hetman Białystok    41
9    David Cofała    06 Kleofas Katowice    39
10    Mateusz Gątnicki    PACO Lublin    31
11    Paweł Stępień    BKS Olimp Szczecin    27
12    Michał Nowak     Róża Karlino    16
13    Paweł Kusiński    SAKO Gdańsk    13
14    Mateusz Kowalczyk    06 Kleofas Katowice    10
15    Szymon Kosman     Garda Gierałtowice    9
16    Krzysztof Ogłoza    Broń Radom    8
17    Przemysław Szmigiel    UKSW Pirs Olsztyn    7
18-21    Michał Łoniewski    UKS Kontra Elbląg    5
Błażej Surowiec    KSZO  Ostrowiec    5
Adrian Paterek    Gwardia Wrocław    5
Piotr Sienkiewicz    Niestow./Warszawa    5
22-24    Krystian Muzioł     Astoria Bydgoszcz    4
Filip Miszczak     Sako Gdańsk    4
Kamil Cywiński    Niestow./Warszawa    4
25-35    Dawid Hass    Spartan Boxing Toruń    3
Dariusz Gubala    TS Wisła Kraków    3
Maciej Szcześniak    Rushh Kielce    3
Marcin Dziadek    Ziętek Team Brzeziny    3
Paweł Gerek    Palestra Warszawa    3
Mateusz Chojnacki    SAKO Gdańsk    3
Damian Migacz    Energetyka Lubin    3
Mateusz Górowski    Golden Team Nowy Sącz    3
Piotr Rogosz    Gwardia Wrocław    3
Marcin Machnicki     Polonia Świdnica    3
Krzysztof Borawski    OSIR Suwałki    3
36-37    Marcin Mallek     Róża Karlino    2
Adam Dybowski    Ring Wolny Toruń    2
38-42    Piotr Pudlewski    Start Grudziądz    1
Paweł Raflewski    Start Grudziądz    1
Michał Szociński     Gwardia Łódź    1
Michał Nowak    Bombardier Gdynia    1
Piotr Hic    Gwardia Wrocław    1

91 kg
1    Włodzimierz Letr    PKB Poznań    155
2    Igor Jakubowski     Zagłębie Konin    74
3    Bartłomiej Krasuski    Olimp Lublin    60
4    Krystian Kawalerski    Olimp Szczecin    59
5    Michał Cieślak    Broń Radom    53
6    Przemysław Bartkowiak    PKB Poznań    39
7    Sebastian Rachut    Zagłębie Konin    36
8    Dawid Deik    Czarni Słupsk    26
9    Hubert Iwanow    Fenix Warszawa    25
10    Adrian Sikora     Gwardia Łódź    24
11    Jan Klimek    Gwardia Szczytno    19
12    Patryk Tołkaczewski    Ring Wolny Toruń    17
13    Nikodem Jeżewski    Bombardier Gdynia    5
14    Szymon Wąs    GUKS Carbo Gliwice    4
15-16    Krzysztof Staszewski    Czarni Słupsk    3
Paweł Wierzbicki     Boxing Sokółka    3
17    Arkadiusz Bartnikowski     Astoria Bydgoszcz    2
18-23    Adrian Kowalkowski    Legia Warszawa    1
Wojciech Glanda    Rushh Kielce    1
Piotr Budziszewski    Legia Warszawa    1
Wojciech Hucał    Gwardia Wrocław    1
Maciej Pruchnicki    Wrocławski Klub Bokserski    1
Dariusz Skop    Gwardia Wrocław    1

+91 kg
1    Roger Hryniuk     Cristal Białystok    104
2    Krzysztof Kosela     Paco Lublin    56
3-4    Mateusz Figiel    Hetman Białystok    51
Marcin Śnitko    Tygrys Elbląg    51
5    Patryk Brzeski    Champion Nowy Dw. Mazow.    49
6    Artur Wichrowski    Spartan Boxing Toruń    37
7    Piotr Filuś    TS Wisła Kraków    32
8-10    Michał Jabłoński    Wisłok Rzeszów    25
Łukasz Sipowicz    BKS Olimp Szczecin    25
Krystian Kopytowski    Broń Radom    25
11    Mateusz Wąsala    Bombardier Gdynia    15
12    Łukasz Galiński    Zawisza Bydgoszcz    10
13    Paweł Wierzbicki     Boxing Sokółka    9
14    Przemysław Stępień    GUKS Carbo Gliwice    7
15    Grzegorz Pankau    Boxing Team Chojnice    6
16    Łukasz Różański    Walter Rzeszów    5
17-22    Remigiusz Smoliński    GUKS Carbo Gliwice    4
Krzysztof Pańka    SAKO Gdańsk    3
Damian Wiśniewski    Widzew Łódź    3
Bartosz Dybilas    Jaskinia Lwa Ziębice    3
Kamil Ołtaszewski    Radomiak Radom    3
Tomasz Bukowski    Jaskinia Lwa Ziębice    3
23-24    Michał Sadowski    Bombardier Gdynia    1
Sebastian Zacharski    Sztorm Szczecin    1

DAWID MICHELUS: JADĘ DO MEKSYKU PO WYGRANĄ

michelus_algeria

- Oglądałem Lindolfo Garza Delgado w akcji, to dobry zawodnik, mimo że jest debiutantem w WSB. Uważam, że z moim hartem ducha i wiarą w zwycięstwo jest on do przejścia – powiedział Dawid Michelus (60kg) przed spotkaniem Hussars Poland z Mexico Guerreros.

W czwartek rano biało-czerwoni polecieli do Meksyku. Oprócz Dawida, w składzie są: Mariusz Koch (52kg), Ireneusz Zakrzewski (69kg), Piotr Podłucki (81kg) i Arkadiusz Toborek (+91kg). Polacy i Meksykanie przegrali swoje 3 pierwsze mecze w tym sezonie zawodowej ligi. W piątek (godz. 20:50 czasu miejscowego) jeden z zespołów wygra 1 spotkanie.

- Realnie mamy szansę wygrać co najmniej 3 walki i zdobyć pierwsze punkty. Dobrze wspominam ubiegłoroczne spotkanie z Meksykiem, chociaż wtedy byłem w niższej wadze koguciej (-54kg). Czuję się mocny i w kategorii lekkiej, a do Meksyku jadę po wygraną – dodał Dawid Michelus, który w poprzednim sezonie zwyciężył w 3 (1 walkower) z 5 pojedynków w World Series of Boxing. Oprócz niego w tej lidze boksował Ireneusz Zakrzewski.

Dawid Michelus pochodzi z Piły, gdzie trenuje w miejscowym Sokole. W czasie sezonu WSB ćwiczy pod okiem trenerów Husarii w Warszawie.

- 3 lata temu zdobyłem brąz Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Singapurze i ten medal dał mi szansę na bokserski rozwój. Największą motywacją są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Urodziłem się aby walczyć, więc wiem, że nadaję się do tego sportu – powiedział.

RANKING PZB NAJLEPSZYCH POLSKICH SENIOREK 2013 ROKU

DSCN2815

Polski Związek Bokserski opublikował ranking najlepszych seniorek (Elite) za 2013 rok. Przy jego opracowaniu uwzględniono wyniki polskich zawodniczek w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, Turnieju im. Feliksa Stamma, międzynarodowym turnieju drużynowym w Hamburgu-Wittenburg, meczu międzypaństwowym z Włoszkami, Mistrzostwach Unii Europejskiej (Keszthely), międzynarodowym turnieju w Stralsundzie, Młodzieżowych Mistrzostwach Polski i meczów międzypaństwowych z Irlandią.

Na czele zestawienia znalazły się w kolejności wag: Angelika Grońska (48 kg), Sandra Drabik (51 kg), Karolina Michalczuk (54 kg), Sandra Kruk (57 kg), Karolina Graczyk (60 kg), Beata Koroniecka (64 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg), Patrycja Woronowicz (81 kg) i Sylwia Kusiak (+81 kg).

Na podstawie zdobytych przez najlepsze seniorki punktów rankingowych opracowaliśmy nieoficjalne zestawienie „P4P” najlepszych polskich pięściarek bez podziału na kategorie wagowe. Na czele listy znalazła się Sandra Kruk (410 punktów), wyprzedzając Sandrę Drabik (350), Karolinę Graczyk (340), oraz Karolinę Michalczuk i Lidię Fidurę (po 280).

PEŁNY RANKING NAJLEPSZYCH SENIOREK (ELITE) W 2013 ROKU

48 kg
1    GROŃSKA Angelika    Kleofas Katowice    197 pkt
2    BRODACKA Sandra    GUKS Carbo Gliwice    65  pkt
3    SŁOMSKA Agnieszka    Broń Radom    49 pkt
4    BEDNAREK Patrycja    PKB Polkowice    35 pkt
5    JÓZAK Magdalena    SKF Boksing Zielona Góra    28 pkt
6-8 DOROSZYŃSKA Sylwia    Radomiak Radom    17 pkt
CHOMA Małgorzata    MKS Mechanik Włodawa    17 pkt
KUCHARSKA Sabina    Wisła Kraków    17 pkt

51 kg
1    DRABIK Sandra    SK Kick-Boxing Kielce    350 pkt
2    CIEŚLIK Katarzyna    DKB Dąbrowa Górnicza    38 pkt
3    CIEŚLA Żaneta    UKS Kontra Elbląg    35 pkt
4-5    SIBIGA Klaudia    MKS Ring Sikorski St. Wola    28 pkt
BOGOŃ Paulina    PTB Tiger Tarnów    28 pkt
6    GROŃSKA Angelika    Kleofas Katowice    25 pkt
7-11    WICHERSKA Ewelina    PKB Poznań    17 pkt
MIKOŁAJSKA Anna     Astoria Bydgoszcz    17 pkt
ANDRZEJEWSKA Anna    Gwardia Łódź    17 pkt
BRODACKA Katarzyna    Skorpion Szczecin    17 pkt
MILCZAREK Izabela    Gwardia Wrocław    17 pkt

54 kg
1    MICHALCZUK Karolina    PACO Lublin    280 pkt
2    PACZKA Aleksandra    BKS Gorzów Wlp.    148 pkt
3    LETKIEWICZ Martyna    GUKS Carbo Gliwice    60 pkt
4     ZDANOWICZ Paulina    Polonia Świdnica    28 pkt
5    GÓRNIK ANNA    Garda Gierłatowice    21 pkt
6-9 ŚLOSARCZYK Patrycja    J&J Sport Center Kraków    17 pkt
FIRLEJ Lawinia    Broń Radom    17 pkt
BUKŁACHO Agnieszka    Cristal Białystok    17 pkt
ANDRZEJEWSKA Anna    Gwardia Łódź    17 pkt
10    SKIBIGA Klaudia    Ring Sikorski Stalowa Wda    11 pkt

57 kg
1    KRUK Sandra    UKS Kontra Elbląg    410 pkt
2    STAŃCZAK Jadwiga    GUKS Carbo Gliwice    60 pkt
3    BARTOSZKO Patrycja    Cristal BIałystok    34 pkt
4-5    BANAK Aleksandra    Polonia Leszno    28 pkt
PEL Sylwia    GUKS Carbo Gliwice    28 pkt
6    GAWROŃSKA Michela    Gwardia Wrocław    21 pkt
7-10 GÓRNIK Anna    Walka Zabrze    17 pkt
DYMUS Małgorzata    Bombardier Wrocław    17 pkt
KULHAWIK Diana    Cristal Białystok    17 pkt
11    FIRLEJ  Lawinia    Broń Radom    11 pkt

60 kg
1    GRACZYK Karolina    Copacabana Konin    340 pkt
2    WICHROWSKA Magdalena    GUKS Carbo Gliwice    95 pkt
3    KRUK Sandra    UKS Kontra Elbląg    60 pkt
4-5 KUSIAK Dorota    Start Grudziądz    28 pkt
KOWALSKA Natalia    GUKS Carbo Gliwice    28 pkt
6    MAKSYM Sylwia    Skorpion Szczecin    25 pkt
7    CZECH Kinga    Polonia Świdnica    21 pkt
8-10    SKUBI Mirela    Orzeł Oleśnica    17 pkt
PEL Sylwia    GUKS  Carbo Gliwice    17 pkt
BOCHNIEWSKA Olga    Radomiak Radom    17 pkt
11    LABUT Mirela    Walka Zabrze    11 pkt

64 kg
1    KORONIECKA Beata    Hetman Białystok    120 pkt
2    MAKSYM Sylwia    Skorpion Szczecin    88 pkt
3    SIWA Kinga    SAKO Gdańsk    80 pkt
4    KRUKOWSKA Katarzyna    MOSM Tychy    49 pkt
5    NOGAJ Wanessa    KS Prosna Kalisz    34 pkt
6-9 JANUSZEWSKA Anna    Czarni Słupsk    17 pkt
BEDNARSKA Aleksandra    Radomiak Radom    17 pkt
GUMIENNA Róża    Bombardier Wrocław    17 pkt
GOLAŚ Agata    KS Baumal Boks Poznań ń    17 pkt

69 kg
1    HOLLIŃSKA Natalia    Skorpion Szczecin    160 pkt
2    TALAGA Aleksandra    Kleofas Katowice    42 pkt
3    SOLECKA Hanna    Skorpion Szczecin    35 pkt
4    BORYSIEWICZ Paulina    Hetman Białystok    34 pkt
5-6 GAWENDA Ewa    GUKS Carbo Gliwice    28 pkt
KONARSKA-STANASZEK Magdalena    Garda Karczew    28 pkt
7    GAWRYSIUK  Karolina    GUKS Carbo Gliwice    21 pkt
8-9 OSIAL Agnieszka    ŁKS Orlęta Łuków    17 pkt
TROJANOWSKA Aleksandra    Skorpion Szczecin    17 pkt

75 kg
1    FIDURA Lidia    GUKS Carbo Gliwice    280 pkt
2    MICHALSKA Wioletta    Legia Warszawa    108 pkt
3    HOLLIŃSKA Natalia    Skorpion Szczecin    65 pkt
4    CICHOSZ Katarzyna    Hetman Białystok    35 pkt
5    KAWIŃSKA Dorota    Radomiak Radom    34 pkt
6    SROCZYŃSKA Justyna    Energetyka Lubin    28 pkt
7    KOŁODZIEJSA Anna    Boks Tur Łódź    21 pkt
8-10 BIELECKA Natalia    GUKS Carbo Gliwice    17 pkt
MACIEJEWSKA  Magdalena    Obra Zbąszyń    17 pkt
GOŁAŚ Agata        17 pkt

81 kg
1    WORONOWICZ Patrycja    Boxing Sokółka    60 pkt
2    MICHALSKA Wioletta    Legia Warszawa    50 pkt
3    KOSZELA Karolina    Stella Gniezno    40 pkt
4    GIL Izabela    Cristal Białystok    38 pkt
5    CYRAN Karolina    Adrenalina Boxing Club Wrocław    34 pkt
6-7    SZPOTON Anna    Garda Karczew    28 pkt
MAKSIM Anna    ŁKS Orlęta Łuków    28 pkt
8-9    ŁUKASZEWSKA Magdalena    Boxing Sokółka    17 pkt
GAWROŃSKA Marlena    Stella Gniezno    11 pkt

+81 kg
1    KUSIAK Sylwia    Skorpion Szczecin    251 pkt
2    STASIEWICZ Natalia    Boxing Sokółka    45 pkt
3    GAWROŃSKA Marlena    Stella Gniezno    35 pkt
4    FLAK Magdalena    TSB Tarnów    28 pkt
5    SŁOWIK Anna    Garda Karczews    25 pkt
6-7    CZUDEJ Magdalena    Kleofas Katowice    17 pkt
KIRPSZA Anna    Boxing Sokółka    17 pkt

DLA KOGO PIERWSZE PUNKTY W MEKSYKU?

michelus04

W czwartek rano zawodnicy Hussars Poland wylatują do Meksyku. Spotkanie z Mexico Guerreros to szansa dla obu drużyn na zdobycie pierwszych punktów w World Series of Boxing.

Po 3 porażkach z rzędu Husaria leci do meksykańskiej stolicy, gdzie przed rokiem w swoim debiucie w rozgrywkach uległa ekipie Guerreros 1-4. Biało-czerwoni zrewanżowali się na początku tego roku wygrywając w Pruszkowie 3-2. Jedynym zawodnikiem, który jest w składzie na piątkowy mecz (czasu miejscowego), a pamięta mecze z Meksykanami jest Dawid Michelus. Co więcej, w rewanżu odniósł wtedy zwycięstwo w wadze koguciej (54kg). W tym sezonie występuje w lekkiej (60kg), a jego przeciwnikiem będzie Lindolfo Garza Delgado. W lidze WSB Dawid ma 3 wygrane (1 walkowerem) i 2 porażki, a jego rywal Lindolfo Garza Delgado jest 18-letnim debiutantem w tych rozgrywkach.

W Husarii nie brakuje debiutantów, tym razem jest ich 3. Największe wyzwanie z pewnością przed Mariuszem Kochem (49kg), który spotka się z mającym rekord 14-3 w WSB Eliasem Emigidio, oraz walczącym z odwrotnej pozycji Ireneuszem Zakrzewskim (69kg). Przeniósł się z wagi średniej, w której ten zawodnik pochodzący z Jeleniej Góry miał bilans w lidze 1-1. Spotka się z jednym z liderów Meksykan – Marvinem Cabrerą 6-1.

- Marvin Cabrera jest indywidualnym mistrzem ubiegłego sezonu – powiedział team menedżer Hussars Jacek Szelągowski.

W kategorii półciężkiej Piotr Podłucki (81 kg) zmierzy się z brązowym medalistą Mistrzostw Europy 2013 Mołdawianinem Petru Ciobanu, który także debiutuje w WSB. Z kolei w ciężkiej będą walczyć dwaj wieżowcy – pracujący do niedawna jako górnik 2-krotny medalista MP Arkadiusz Toborek (198 cm) z Juanem Isidro Hirachetą (195 cm). Meksykanin walczy w tej lidze 3 sezon, wygrał 5 walk (1 walkowerem), przegrał 3, w tym ze znanym z występów w polskiej lidze Białorusinem Wiktarem Zujewem.

Program walk w Mexico City:
52kg: Elias Emigidio (rez. Orlando Huitzil) – Mariusz Koch (rez. Grzegorz Kozłowski)
60kg: Lindolfo Garza Delgado (rez. Fernando Alvarez) – Dawid Michelus (rez. Mateusz Polski)
69kg: Marvin Cabrera (rez. Carl Hield) – Ireneusz Zakrzewski (rez. Rafał Perczyński)
81kg: Petru Ciobanu (rez. Juan Abraham Villegas) – Piotr Podłucki (rez. Paweł Stępień)
+91kg: Juan Isidro Hiracheta (rez. Gerardo Miguel Brisbal) – Arkadiusz Toborek

NIEWIELKIE ZMIANY MIEJSC POLAKÓW W RANKINGU FEDERACJI WBC

Federacja WBC opublikowała swój ranking na miesiąc grudzień, a w nim znalazło się standardowo sporo polskich nazwisk. W wadze ciężkiej nadal dziewiąty jest Tomasz Adamek, zaś z trzynastego na czternaste miejsce obsunął się Artur Szpilka.

W kategorii cruiser nie uwzględniono jeszcze sobotniego zwycięstwa Krzysztofa Włodarczyka, bo pokonany przez niego Giacobbe Fragomeni wciąż otwiera ranking. „Diablo” pozostał mistrzem świata, a wśród pretendentów dwunasty jest Mateusz Masternak (poprzednio zajmował dziewiąte miejsce), trzynasty Krzysztof Głowacki (spadek z miejsca dwunastego), a dwudziesty Łukasz Janik (utrzymał pozycję z poprzedniego miesiąca).

W dywizji półciężkiej awans z piątego na czwarte miejsce zaliczył Andrzej Fonfara, który zapewne będzie polował na pas IBF, gdzie od sierpnia pozostaje na czele listy. W wadze średniej nadal osamotniony jest 23. w klasyfikacji Przemysław Majewski, którego 24 stycznia czeka bardzo trudna przeprawa z Curtisem Stevensem. Ostatnim naszym przedstawicielem w rankingu WBC pozostaje szósty w kategorii junior średniej Damian Jonak, który awansował o jedno oczko.

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: ZROBILIŚMY RACHUNEK SUMIENIA I …DZIEWCZYNY ROZBIŁY IRLANDIĘ

kadra_irlandia1

Po pierwszym remisowym meczu zrobiliśmy mały rachunek sumienia i zastanawialiśmy się co było powodem że przegraliśmy te kilka walk. Szybko doszliśmy z Tomkiem Różańskim do wniosku, że wszystkie przeciwniczki są w naszym zasięgu i nasze dziewczyny muszą podejść do swoich walk bardziej skupione i konsekwentnie realizować to, co do nich mówimy. Efekt był zaskakujący, bo obrazy walk były już całkiem inne, a co najważniejsze Irlandczycy byli pewni tego, że w kolejnym meczu te same zawodniczki także wygrają z Polkami i dobrali niemal te same pary, by ułatwić sobie zwycięstwo w meczu.

51 kg Wiktoria Sądej – Lycia Heneghan 2-1
Wiktoria skutecznie realizowała polecenia narożnika, trzymając przeciwniczkę na dystans i nie pozwalała przejść jej do półdystansu.

51 kg Lauren Hogan – Barbara Niedziela 3-0
Barbara walczyła z miejscową zawodniczka, która miała za sobą ogromny doping. Walka była wyrównana i mogła się podobać. Basia miała dobre momenty w ataku, lecz niestety gubiła się w obronie.

54 kg Kamila Zawół – Grainne Gavin 3-0
Był to pojedynek rewanżowy za mecz w Belfaście i zarazem skutecznie odrobiona lekcja. Znając dobre strony Kamili, a słabe naszej przeciwniczki, sprawiliśmy, że Polka od pierwszego starcia kontrolowała przebieg pojedynku i z każdej rundy wychodziła z przewagą. Wygrana Kamili była tym razem bardzo wyraźna. Irlandczycy do tego pojedynku podeszli lekceważąco, co się na nich zemściło.

57 kg Paulina Jakubczyk – Niamh Ball 3-0
Paulina po raz kolejny skrzyżowała rękawice z dobrze sobie znaną przeciwniczką. Od pierwszej rundy odważnie atakowała i momentami stawiała wszystko na jedną kartę. Tylko pierwszą odsłonę można zaliczyć do w miarę wyrównanych, bo w kolejnych przewaga naszej młodej mistrzyni była bardzo znaczna – szczególnie w ostatniej rundzie, kiedy Paulina wprost zdeklasowała Irlandkę.

60 kg Ciara Ginty – Justyna Pietras 3-0
Justyna walczyła z aktualną mistrzynią świata kadetek, co z pewnością na naszej reprezentantce nie zrobiło żadnego wrażenia. Mimo przegranej na punkty, Justyna zasługuje na słowa uznania. Naszym zdaniem pierwsze dwie rundy przegrała nieznacznie, trzecią wygrała zdecydowanie a czwarte starcie było remisowe.

51 kg Sandra Drabik – Megan Maher 3 TKO
Sandra dała pokaz szybkości i dynamiki na tle niezbyt wymagającej przeciwniczki, co w konsekwencji doprowadziło do zakończenia walki przed czasem w trzecim starciu. Ostatecznie nasza zawodniczka została uznana za najlepszą pięściarkę z Polski.

54 kg Karolina Michalczuk – Kayleigh McCormack 3-0
Można powiedzieć, że był to jednostronny pojedynek, choć Irlandka ambitnie starała się wygrać przynajmniej jedną rundę. Ostatecznie Karolina wygrała bardzo wysoko na punkty.

57 kg Sandra Kruk – Cheyanne O’Neill 2-1
Kolejny raz Irlandczycy zamienili Sandrze zawodniczkę na naszym zdaniem dużo cięższą. Nasza zawodniczka od pierwszej rundy przełamywała rywalkę ale jej pojedynek nie należał do łatwych. Sandra  musiała się mocno napracować, by nie pozostawić sędziom złudzeń.

60 kg Karolina Graczyk – Sarah Close 2-1
Karolina odrobiła lekcje i do drugiej walki wyszła skoncentrowana. Starała się boksować z kontrataku, wprowadzała spokój w ringu i podejmowała większe ryzyko w ataku. dzięki temu skutecznie zrewanżowała się Irlandce za porażkę w Belfaście.

75 kg Elżbieta Wójcik – Aoife Hennigan 3-0
Ela od pierwszego starcia skutecznie kontrolowała przebieg pojedynku i powiększała swoją przewagę, doprowadzając do tego, że kilka razy jej oponentka była liczona. Polka nie dała tym razem żadnych szans ani przeciwniczce ani …sędziom

+81 kg Sylwia Kusiak – Diane Campbell 3-0
Sylwia mimo tego, że jej przeciwniczka wydawała się nam ogromna, nie dała jej żadnych szans i od pierwszego starcia pokazała, że umiejętności bokserskie są jej atutem. Wygrała wysoko i jak najbardziej zasłużenie, a czwarta runda w jej wykonaniu była pokazem charakteru i możliwości, jakie drzemią w tej zawodniczce.

Kildare, 9 grudnia 2013 rok

kadra_irlandia

TOMASZ RÓŻAŃSKI BLOGUJE PO PIERWSZYM MECZU Z IRLANDIĄ

paula_irl1

Mając kilkugodzinny dystans do naszego wczorajszego meczu z reprezentacją Irlandii, pozwoliłem sobie na dokonanie ocen poszczególnych walk, jakie stoczyły w Belfaście reprezentantki Polski. Jest to oczywiście moja subiektywna wizja, poparta obserwacją ringowych wydarzeń z trenerskiego narożnika.

51 kg Laoibhse Clarke – Wiktoria Sądej 0-3
Atutem Wiktorii był prawy sierp i prawy prosty, które wchodziły na niezbyt przygotowane ataki przeciwniczki. Zwycięstwo było sprawiedliwe.

51 kg Lauren Hogan – Barbara Niedziela 3-0
Basia dała się zaskoczyć i niestety podczas całej walki bardziej walczyła ze sobą niż z przeciwniczką. Przebudzenie nastąpiło w trzeciej odsłonie, kiedy zawodniczka z Irlandii trochę ustała z nawałnicą ciosów i Basia miała dobre momenty. Werdykt sprawiedliwy.

54 kg Grainne Gavin – Kamila Zawół 3-0
Kamila pierwszą rundę zaboksowała koncertowo, zdecydowanie ją wygrywając, natomiast w kolejnych wyraźnie opadała z sił co sprawiło, że widowisko było bardzo chaotyczne. Na podwórku gospodarzy nie można takich walk wygrać (ta była remisowa) i nie można mieć pretensji do werdyktu.

57 kg Niamh Ball – Paulina Jakubczyk 0-3
Aktualna młodzieżowa mistrzyni świata, Europy i Unii Europejskiej, nie dała szans w żadnym z elementów sztuki pięściarskiej, wicemistrzyni Unii Europejskiej. Paulina robi szybkie postępy, zadając w walce coraz to więcej celnych ciosów.

60 kg Cheyanne Neill – Justyna Pietras 3-0
Mimo porażki chcę wyróżnić Justynę za dobrą walkę, jednak zabrakło jej trochę umiejętności.

51 kg Donna Barr – Sandra Drabik 0-3
Przeciwniczka Sandry nie istniała w ringu, walczyła tylko o przetrwanie i w każdej chwili nasza zawodniczka mogła zakończyć ten pojedynek przed czasem. Nie stało się tak tylko dlatego, że skutecznie realizowała zadania taktyczne, jakie postawił jej trener Paweł Pasiak.

54 kg Elaine Harrison – Karolina Michalczuk wygrana Polki przez 3. TKO
Rywalka Karoliny została trafiona serią ciosów pod koniec drugiego starcia, wskutek czego była liczona i niestety nie wyszła już z narożnika do trzeciej rundy.

57 kg Carla Wright – Sandra Kruk 0-3
Wygrana Sandry zrobiła na mnie po raz kolejny ogromne wrażenie. Polka wprost deklasowała swoją rywalkę, która przed walką zrobiła wrażenie swoją atletycznie zbudowaną sylwetką. To tylko podbudowało Sandrę do większej determinacji. Gdyby w ringu wygrywały bicepsy i tatuaże, Carla byłaby mistrzynią świata.

60 kg Sarah Close – Karolina Graczyk 3-0
Walka przegrana ale bardzo wyrównana, wręcz remisowa. To była rywalizacja precyzji z dużym chaosem. Ciężko było wskazać zwyciężczynię tej walki i z pewnością na polskim podwórku wynik byłby odwrotny. Irlandczycy potrafią też dobrze liczyć i wiedzieli, że wygrana Karoliny równała się przegraniu meczu bez względu na wynik ostatniej walki.

75 kg Clare Grace – Elżbieta Wójcik 2-1
Można powiedzieć, że to była walka wieczoru – zarówno dlatego, że była ostatnia i z powodu emocji jakie w jej trakcie panowały. Ela, zaledwie 17-letnia  juniorka, która zadziwiła świat młodzieżowego boksu kobiecego, ulegając w Albenie w finale Młodzieżowych Mistrzostw Świata niejednogłośnie na punkty najlepszej zawodniczce świata, Claressie Shields, skrzyżowała po raz pierwszy rękawice w oficjalnej walce w gronie seniorek z doświadczoną Clare Grace. Irlandczycy mogli po tym pojedynku tylko zremisować lub uznać wyższość gości, bo po 9 walkach Polska wygrywała z Irlandią 5-4. W pierwszym starciu Ela nie dała szans swojej przeciwniczce, wyraźnie górując nad nią lepszą techniką. Myślę jednak, że została zaskoczona wielką determinacją przeciwniczki i jej nieustępliwością, mimo wyraźnie gorszej techniki, co skutek przyniosło w drugiej odsłonie. Na tym etapie walki Ela popełniła błędy taktyczne, szczególnie w zwarciu, co mogło spowodować przegraną rundą w oczach sędziów. Po instrukcjach z narożnika, błędy jednak zostały skorygowane i trzecia oraz czwarta runda powinny być wysoko zaliczone na korzyść naszej pięściarki.  Mimo udzielenia Eli niesłusznego ostrzeżenia przez irlandzkiego arbitra, wynik i tak powinien promować Polkę. Mimo naszych sprzeciwów przegrana 2-1 poszła w świat… Trudno, Ela jest na dobrej drodze do podwyższania swoich umiejętności i nic jej tak mocno nie zmotywuje jak przegrana, w tym …wygranym pojedynku.

Belfast, 7 grudnia 2013 roku

ela_irlpaula_irl

MORALNE ZWYCIĘSTWO W BELFAŚCIE. SĘDZIOWIE RATUJĄ GOSPODYNIE W PIERWSZYM MECZU

Michalczuk Karolina 01

Wczoraj wieczorem w Belfaście odbył się pierwszy z dwóch meczów międzypaństwowych pomiędzy kobiecymi reprezentacjami Polski i Irlandii. Ostatecznie w hali Leisure Centre Whiterock padł remis 5-5, na który złożył się wyniki 2-3 w rywalizacji młodzieżowej i 3-2 seniorskiej.

Pomimo tego wyniku moralnym zwycięzcą meczu jest bezsprzecznie ekipa trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Różańskiego, która została pozbawiona decydującego o wygranej punktu przez dwóch z trzech miejscowych sędziów. W taki oto niesportowy sposób zadecydowano o zwycięstwie Clare Grace nad Elżbietą Wójcik w ostatniej walce meczu i remisie drużyny irlandzkiej (nazywanej reprezentacją Belfastu) z Polkami.

WYNIKI WALK

Youth
51 kg Wiktoria Sądej – Laoibhse Clarke 3-0
51 kg Rebecca Gorman – Barbara Niedziela 3-0
54 kg Grainne Gavin – Kamila Zawół 3-0
57 kg Paulina Jakubczyk – Niamh Ball 3-0
60 kg Cheyanne O’Neill – Justyna Pietras 3-0

Seniorki
51 kg Sandra Drabik – Donna Barr 3-0
54 kg Karolina Michalczuk – Elaine Harrison 3 TKO
57 kg Sandra Kruk – Carla Wrigh 3-0
60 kg Sarah Close – Karolina Graczyk 3-0
75 kg Clare Grace – Elżbieta Wójcik 2-1

„DIABLO” I FONFARA ZDOMINOWALI SWOICH RYWALI W CHICAGO

diablofrago

Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) i Giacobbe Fragomeni (31-4-2, 12 KO) mieli już za sobą dwadzieścia rund wyniesione z pierwszych dwóch walk. Wychodząc więc dziś do ringu w UIC Pavilion w Chicago wiedzieli czego mogą się spodziewać po sobie. Wszyscy też wiedzieli, że to młodszy o dwanaście lat Polak jest wyraźnym faworytem trzeciej potyczki.

W początkowej fazie popularny „Diablo” ustawiał przeciwnika precyzyjnym lewym prostym. Szeroko stojąc na nogach również przepuszczał sporadyczne ataki pretendenta, polując na mocną kontrę. W drugiej rundzie doświadczony Włoch już odważniej atakował, champion trochę dał mu poszaleć, ale też zbierał jego uderzenia na szczelną gardę. Brakowało trochę aktywności, lecz wszystko wróciło do normy zaraz po przerwie. Włodarczyk nie przyjmował, za to sam trafiał. Ale też nie nastawiał się na nokaut i różnicował siłę uderzeń. Włodarczyk swój najgroźniejszy arsenał – lewy sierp, wyciągnął pod koniec czwartej odsłony. W zwarciu trafił króciutkim sierpem. Miejsca miał naprawdę niewiele, a skosił challengera z nóg, dodatkowo mocno podbijając mu lewe oko. Fragomeniego wstał zamroczony na osiem, a z opresji wyratował go gong. Po nim w myśl zasady „najlepszą obroną jest atak” przeszedł do ofensywy, ale szybszy, dokładniejszy i silniejszy fizycznie Krzysiek nawet bijąc, gdy się cofał, całkowicie dominował w ringu. W końcówce szóstej rundy mistrz znów przyspieszył, trafił prawym podbródkowym i choć Giacobbe ambitnie dotrwał do przerwy, to już do siódmego starcia nie wyszedł. Tak oto „Diablo” już po raz szósty udanie obronił tytuł mistrza świata kategorii junior ciężkiej według federacji WBC!

Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO) wytrzymał ciśnienie i pewnie odprawił Samuela Millera (26-8, 23 KO). „Polski Książę” rozpoczął bardzo ostrym pressingiem nogami i lewym prostym, po który często celował potężnym prawym krzyżowym. A że przeciwnika też ma czym przyłożyć, na ringu w Chicago rozpętała się szybko mała wojenka. Już w końcówce pierwszej rundy po prawym prostym i lewym haku na korpus Miller zapoznał się z deskami, lecz zaraz zabrzmiał gong na przerwę. Ta jednak dużo mu nie pomogła, bo zaraz na początku drugiej odsłony Andrzej tym razem nie prawym, a lewym sierpowym z doskoku trafił soczyście rywala, nokautując go w spektakularny sposób.

- W pierwszej rundzie trafiłem go prawą ręką. W narożniku usłyszałem, by teraz bić lewą i tak to wyszło. Teraz chcę walczyć tu w Chicago o mistrzostwo świata i zdobyć tytuł właśnie dla tych kibiców – powiedział jeszcze stojąc w ringu Fonfara, od jakiegoś czasu numer jeden rankingu federacji IBF wagi półciężkiej.

źródło: bokser.org

plakatdiablo

KAROLINA MICHALCZUK „MISTRZYNIĄ 90-LECIA PZB”

michalczuk04

Chyba nikt nie ma wątpliwości, która z polskich zawodniczek zasługuje na miano „Mistrzyni 90-lecia PZB”. Karolina Michalczuk w ciągu 11 lat międzynarodowych startów zdobyła 10 medali największych imprez mistrzowskich: złoty medal Mistrzostw Świata (2008), dwa tytuły mistrzyni Starego Kontynentu (2005, 2009), srebrne medale Mistrzostw Świata (2006) i Europy (2003, 2006) oraz brązowe krążki Mistrzostw Świata (2010, 2012) i Europy (2007, 2011). Jeżeli dodamy do tego dwanaście tytułów Mistrzyni Polski, przed oczami maluje się nam obraz absolutnej dominatorki i ikony kobiecego boksu.

Po przeliczeniu sukcesów Karoliny na 107 rankingowych punktów, jej przewaga nad pozostałymi polskimi znakomitymi zawodniczkami okazała się przygniatająca. Druga w zestawieniu jest Beata Małek-Leśnik (41 punkty) a trzecia Karolina Graczyk (32). W pierwszej dziesiątce rankingu 90-lecia PZB znalazły się także: Sandra Kruk (29), Sylwia Kusiak (27), Karolina Łukasik (24), Kinga Siwa (22), Katarzyna Furmaniak, Karolina Koszela i Ewelina Pękalska (po 21).

Przypominamy, że przy sporządzaniu rankingu 90-lecia PZB pod uwagę wzięliśmy jedynie medale zdobywane podczas Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata, Europy i Unii Europejskiej oraz złote i srebrne medale Mistrzostw Polski. Nasze zestawienie odrzuca jakiekolwiek sympatie i antypatie w stosunku do zawodniczek i reprezentowanych przez nie stylów walki. Kluczem do ustalenia hierarchii są tylko i wyłącznie wyniki sportowe (nie dotyczące oczywiście karier zawodowych), a nie tzw. sportowy potencjał, czy talent.

TOP 50 NAJLEPSZE PIĘŚCIARKI W 90-LETNIEJ HISTORII PZB

1.    Karolina Michalczuk 107
2.    Beata Małek-Leśnik 41
3.    Karolina Graczyk 32
4.    Sandra Kruk 29
5.    Sylwia Kusiak 27
6.    Karolina Łukasik 24
7.    Kinga Siwa 22
8.    Katarzyna Furmaniak 21
Karolina Koszela 21
Ewelina Pękalska 21

11.    Lidia Fidura 18
12.    Katarzyna Czuba 16
13.    Sandra Drabik 15
Jagoda Karge 15
Oliwia Łuczak 15
Anna Słowik 15
17.    Anna Kasprzak 13
18.    Aleksandra Paczka 10
Ewa Piwowarska 10
20.    Magdalena Wichrowska 10

21.    Ewa Gawenda 9
Paulina Szmidt 9
Anna Środowska 9
Daria Walczykiewicz 9
25.    Patrycja Bednarek 8
26.    Karolina Bagnowska 7
Hanna Jaśniewicz 7
Justyna Sroczyńska 7
29.    Katarzyna Cichosz 6
Monika Florek 6
Natalia Hollińska 6
Agata Karcz 6
Kinga Ruszczyńska 6

34.    Izabela Cieślak 5
Wioleta Michalska 5
Izabela Warchoł 5
37.    Sandra Brodacka 4
Ewa Brodnicka 4
Żaneta Cieśla 4
Sylwia Kimla 4
Patrycja Kotlarz 4
Magdalena Kozłowska 4
Kornelia Majewska 4
Agnieszka Nowosielska 4

45.    Żaneta Cieśla 3
Agnieszka Chuda 3
Irena Grochocińska 3
Magdalena Kierszke 3
Anna Pływaczyk 3
Cecylia Pudlicka

JEDNAK WILCZEWSKI W NAROŻNIKU MASTERNAKA. POWRÓT W STYCZNIU

master_trening

Intensywna nauka niemieckiego nie będzie konieczna – do najbliższej walki, a być może także do kolejnych, Mateusza Masternaka jako pierwszy szkoleniowiec przygotuje Piotr Wilczewski.

26-letni „Master”, do październikowego pojedynku z Grigorijem Drozdem mistrz Europy w wadze junior ciężkiej, ma wyjść na ring 18 stycznia w duńskim Frederikshavn. Przeciwnika jeszcze nie zna, ale po pierwszej w zawodowej karierze porażce, do tego przed czasem, trudno oczekiwać, że będzie nim pięściarz dużego formatu. Masternak i Wilczewski mają już za sobą pierwsze wspólne treningi, a najważniejsze tygodnie okresu przygotowawczego spędzą w niedawno oddanym do użytku ośrodku Global Boxing Gym w Dzierżoniowie.

Po moskiewskiej przegranej z Drozdem wrocławianin planował podjęcie współpracy z niemieckim trenerem Karstenem Roewerem. Następnie proponowano mu przejście pod skrzydła Otto Ramina (obaj pracują w Berlinie z pięściarzami promującej Masternaka grupy Sauerland Event), lecz wybór padł na Wilczewskiego, który do czerwca ubiegłego roku sam boksował jako zawodowiec. Życiowy sukces osiągnął w 2011 roku, kiedy to w Helsinkach znokautował Amina Asikaninena i wywalczył tytuł mistrza Europy wagi super średniej. W narożniku Masternaka stał już kilka razy, jako asystent dotychczasowego szkoleniowca, Andrzeja Gmitruka. W ostatnich miesiącach, obok Fiodora Łapina stał się najbardziej zapracowanym trenerem polskich pięściarzy zawodowych. Do jego podopiecznych należą m.in. Mariusz Wach, Paweł Głażewski, Kamil Łaszczyk i Patryk Szymański.

Masternak i Wilczewski znają się od wielu lat, bo 35-letniego dziś „Wilka” także szkolił Gmitruk. Czy starszy i młodszy kolega z sali treningowej zostaną dla siebie surowym trenerem i posłusznym podopiecznym? Masternakowi nie brakuje optymizmu. – Po pierwszym tygodniu zajęć jestem bardzo zadowolony. Piotrek już zwrócił mi uwagę na parę rzeczy. Koncentrujemy się nie tyle nad zmianą stylu, co nad wyeliminowaniem niektórych błędów. Wydaje mi się, że z ostatniej walki wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Mieliśmy postój, ale nasz autobus znowu powinien się rozpędzić – mówi pięściarz.

- Umawiamy się na konkretną godzinę i Piotrek ma czas tylko dla mnie – odpowiada Masternak pytany o innych zawodników trenowanych przez Wilczewskiego. Pięściarz zamierza przenieść się z Wrocławia do Dzierżoniowa i w okresie przygotowawczym spędzać tam po kilka dni w tygodniu.

- Kiedy trenował mnie Andrzej Gmitruk, Piotrek tylko mi pomagał. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Jest odpowiedzialny za wszystko, przedstawił mi plany treningowe. Odpowiadają mi jego założenia i rozumiemy się bardzo dobrze. Jeśli wszystko nadal będzie szło w odpowiednim kierunku, a 18 stycznia przekonamy wszystkich, że tworzymy dobry duet, to życzyłbym sobie, żeby ta współpraca potrwała o wiele dłużej – kończy zawodnik.

We Frederikshavn Masternak wystąpi po raz drugi. W kwietniu bieżącego roku pokonał tam przed czasem Seana Corbina.

Przemysław Osiak, przegladasportowy.pl

TOMASZ JABŁOŃSKI: W TYM SEZONIE ZDOBĘDĘ PUNKTY DLA „HUSARII”

jablonski05

Z Tomaszem Jabłońskim, do niedawna etatowym reprezentantem Polski w wadze średniej, rozmawiałem ponad 2 tygodnie po niezwykle dla niego przykrej porażce przed czasem z Rosjaninem Artemem Czebotariewem. Tematem przewodnim była oczywiście wspomniana walka, do której doszło 16 listopada w Sankt Petersburgu.

Jarosław Drozd: Tomek, minęło już trochę czasu od feralnej walki z Artemem Czebotariewem w Sankt Petersburgu, więc zapewne masz za sobą analizę tego występu. Jak z Twojej perspektywy wyglądała ta przykra „czasówka”, zadana Ci przez Rosjanina?
Tomasz Jabłoński: W walce z Rosjaninem po prostu dałem się trafić. Oglądałem ją kilka razy i nie dostrzegłem, żebym został trafiony w konsekwencji jakichś wielkich błędów technicznych. Mój przeciwnik po prostu się idealnie „wstrzelił”, trafił mnie w najodpowiedniejszym momencie. Myślę, że trochę za mocno ruszyłem. Muszę trochę spokojniej zaczynać walki. W WSB jest 5 rund, więc czasu jest trochę więcej, nie mogę tak mocno zaczynać pojedynków, bo będąc w ciągłym ataku niestety jestem łatwiejszy do trafienia.

- Dałeś się trafić rywalowi dosłownie w ostatniej sekundzie pierwszego starcia. Może więc wpływ na tę porażkę miała nieodpowiednia koncentracja?
TJ: Jeśli chodzi o koncentrację to raczej wszystko było normalnie. Może trochę szybciej musiałem wejść do ringu przez to, że Kazik Łęgowski szybciej skończył swoją walkę, ale byłem dostatecznie rozgrzany i umotywowany więc tutaj winy nie ma. W pewnym sensie „za bardzo chciałem” wygrać ten pojedynek. Od samego początku nieco mnie poniosło na rywala. Po długiej przerwie i kłopotach ze zdrowiem, po prostu bardzo chciałem udowodnić, że wracam do międzynarodowej rywalizacji. Z drugiej strony wiedziałem, że walczę z bardzo mocnym zawodnikiem i to na jego ringu, więc musiałem wyraźnie pokazać, że jestem lepszy. To była pierwsza w mojej karierze porażka przed czasem i na pewno zrobię wszystko, by się po raz kolejny nie zdarzyła.

- Jaka była reakcja trenera Huberta Migaczewa po zakończeniu walki z Rosjaninem?
TJ: Trener powiedział mi, że w jego odczuciu byłem po prostu zbyt wolny. Moim zdaniem jak na pierwszą rundę miałem dość dobre tempo. Zawsze mam problem z odpowiednim wejściem w pojedynek, ale tym razem nie było chyba tak źle. W połowie starcia przyjąłem jednak mocny cios Czebotariewa, który poważnie odczułem, sklinczowałem i zwolniłem. Nie sądzę jednak, bym był źle przygotowany do walki pod względem fizycznym i motorycznym.

- Jakie wnioski wyciągniesz z tej porażki?
TJ: Zaczynać wolniej i ostrożniej walkę, a przyspieszać wyraźnie począwszy od 3. rundy, bo najczęściej w tej właśnie fazie pojedynku większość zawodników trochę zwalnia. Muszę też wykluczyć kilka błędów technicznych, żeby być jeszcze szczelniej schowanym podczas boksowania.

- W Pruszkowie w meczu z Azerami w Twojej kategorii wagowej wystąpi Piotr Gredke. Jakie ma atuty? Jest gotowy na debiut w lidze WSB?
TJ: Miałem okazję tylko raz z nim sparować, bo jak wiesz trenuję aktualnie w Gdańsku, ale myślę, że Piotr sobie poradzi. Boksuje z odwrotnej pozycji i potrafi naprawdę mocno uderzyć lewą ręką, więc jeśli będzie dobrze chodził na nogach przez 5 rund i nie będzie wdawał się w bójki z rywalem, to powinien wygrać ten pojedynek.

- Dziękuję za rozmowę z wiarą w to, że niebawem skutecznie wrócisz do rywalizacji w WSB…
TJ: Ja również dziękuję za rozmowę i pamięć. Zdaję sobie sprawę, że w boksie zdarzają się porażki, wiec się nie załamuję, tylko wyciągam z nich wnioski i ciężko pracuję na treningach nad wyeliminowaniem błędów. Wierzę, że jeszcze w tym sezonie uda mi się wywalczyć parę zwycięstw dla „Husarii”.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

ZWYCIĘSTWO MATEUSZA TRYCA KLUCZEM DO WYGRANEJ BC STRAUBING

W drugiej kolejce bokserskiej 1. Bundesligi mistrz Polski wagi półciężkiej (81 kg), Mateusz Tryc pokonał na punkty Rosjanina Jarosława Minina, dając swojej drużynie BC Straubing 1931 eV. ważne punkty w zwycięskim 9-8 meczu z SV Motor Babelsberg.
gerhard grass
Przypominamy, że mecze 1. Bundesligi rozgrywane są w 6 kategoriach wagowych (58 kg, 65 kg, 70 kg, 75 kg, 82 kg, +82 kg). Reprezentant Polski, który podczas mistrzostw świata i Europy boksował w limicie 81 kg, w Niemczech rywalizuje w wadze do 82 kg.
gerhard grass6
Photo credit: Gerhard Grass

« Older Entries Recent Entries »