Archiwum: ZAWODNICY A-Z

CZASÓWKA WACHA NA GALI W OSTROWCU ŚWIĘTOKRZYSKIM. PORAŻKA PARZĘCZEWSKIEGO

wach01

Niespodzianki nie było. W pojedynku wieczoru gali Budweld Boxing Night w Ostrowcu Świętokrzyskim Mariusz Wach (31-1, 17 KO) pokonał przed czasem w szóstej rundzie Konstantina Airicha (21-11-2, 17 KO).Wach w praktycznie każdym swoim występie rozkręca się powoli i tak też było w starciu z niemieckim pięściarzem. Pierwsza runda była spokojna, bez mocniejszych ciosów, „Viking” operował lewym prostym i boksował tak jak zawsze na dystans. Pod koniec drugiej zawodnik z Krakowa dwa razy mocniej trafił Airicha, ale kolejne potencjalne ataki Polaka zatrzymał gong kończący rundę. W trzeciej odsłonie Wach czysto trafił doświadczonego Niemca bezpośrednim prawym sierpowym, ale znów 36-latka uratował gong. Piąta odsłona była jednak już ciut inna, bo do gry wrócił Airich, który dwukrotnie wystrzelił celną kombinację lewy prosty – prawy sierpowy, potem jeszcze wtrącił sam lewy jab. Szósta runda to z kolei ponowny popis Mariusza, który zaczął ponawiać akcje, coraz więcej ciosów spadało na głowę byłego zawodnika niemieckiej grupy Arena i w konsekwencji narożnik Niemca zdecydował się przerwać walkę.

Niezwykle ciekawie zapowiadała się piąta w kolejności walka gali. Naprzeciw stanęli zawodnik Tymex Boxing Promotions Michał Gerlecki (11-0, 6 KO) z groźnym Pablo Sosą (4-5, 3 KO) z Argentyny, który w przeszłości utarł nosa m.in. zawodników Sauerland Event – Eduardowi Gutknechtowi, Enrico Koellingowi. Z pierwszym zremisował, z drugim przegrał nieznacznie na punkty.I rzeczywiście, Sosa pokazał w ringu naprawdę wiele – niesamowitą zaciekłość, nieustępliwość, bardzo twardy boks. Od pierwszych chwil pojedynek był w półdystansie. Obaj panowie nie uciekali jednak do klinczu, ale parli do kolejnych ataków. Pojedynek był bardzo emocjonujący, zarówno Gerlecki jak i Sosa zadawali mnóstwo ciosów, co zauważali również kibice z gromadzeni w hali, oklaskując i zagrzewając zawodników. Bokser Mariusza Grabowskiego szukał pojedynczych ciosów bitych z lewej ręki, kombinacji z kończącym prawym sierpowym. Argentyńczyk przeciwstawiał się Gerleckiemu, kontrując go między innymi uderzeniami na tułów.Po ośmiu zaciętych i emocjonujących odsłonach sędziowie nie jednogłośnie na punkty (80-72 76-76, 77-75) zdecydowali się przyznać zwycięstwo Michałowi Gerleckiemu.

Boksujący w kategorii półciężkiej Robert Parzęczewski (8-1, 3 KO) zmierzył swe siły z Jessym Luxembourgerem (7-0, 3 KO). To miał być najtrudniejszy test „Araba” w dotychczasowej karierze na zawodowych ringach. I rzeczywiście był, choć postawa Polaka była zdecydowanie poniżej oczekiwań.Tylu ciosów jak w poprzednim pojedynku Gerleckiego z Sosą nie padło, ale sam Parzęczewski miał problemy z Francuzem. Nie przeważał w znacznym stopniu, a sam pojedynek był wyrównany. Luxembourger kilkakrotnie uderzył Polaka bezpośrednim prawym sierpowym, potrafił też unikać uderzeń ze strony zawodnika Tymexu. Trzeba przyznać, że nie było to emocjonujące przedstawienie, w ostatniej fazie starcia wkradło się sporo klinczu, obaj panowie opuszczali ręce. Robertowi brakowało zdecydowania, doszły również luki w obronie, nie trzymanie gardy.  Po ośmiu nudnawych rundach sędziowie jednogłośnie na punkty  (78-76, 79-78, 79-73) orzekli zwycięstwo Francuza. To jedyna jak dotąd niespodzianka dzisiejszego wieczoru.

Michał Żeromiński (9-2, 1 KO) pokonał jednogłośnie na punkty po sześciu rundach Laszlo Fazekasa (24-20-1, 17 KO), tym samym dopisując do swojego rekordu drugie tegoroczne zwycięstwo. Dziś w starciu z twardym Węgrem Michał był stroną przeważającą, zadawał więcej ciosów, ale m.in. nieustępliwość Fazekasa w ringu była konsekwencją tego, że Polakowi nie udało się wygrać przed czasem. Zeromiński dał dość solidny boks, bez fajerwerków. To jednak potrzebne zwycięstwo, zważywszy na to, iż jeszcze w listopadzie polski bokser uległ na punkty Łukaszowi Maćcowi i był to zaledwie drugi występ na zawodowstwie od czasu tej porażki.

Michał Leśniak (3-0, 1 KO) pokonał po czterech rundach na punkty Białorusina Andrieja Staliarczuka (11-24-3, 2 KO). 29-letni Staliarczuk kilkakrotnie w swojej karierze sprawiał niespodzianki, czego dowodem było zwycięstwo i remis w starciach z innym naszym pięściarzem, Dawidem Kwiatkowskim. W Ostrowcu 29-letni pięściarz był nieustępliwy i nie dawał rozkręcać się Leśniakowi. Białorusin poruszał się po środku ringu i narzucił pressing na Polaka, który na pewno nie zaliczy tego starcia do bardzo udanych. Staliarczuk postawił spore warunki pięściarzowi Mariusza Grabowskiego, nie bał się wchodzić w półdystans i zadawać w nim sporej ilości uderzeń. Leśniak z kolei nie był mu dłużny, bił proste ciosy z lewej ręki i kontrował przeciwnika. Po czterech zaciętych rundach sędziowie orzekli nie jednogłośną decyzją (39-37, 38-38, 39-37), że w starciu obu tych pięściarzy to Leśniak był górą.

Po zaciętej walce Leśniaka ze Staliarczukiem przyszedł czas na pojedynek Damiana Wrzesinskiego (8-0, 4 KO) z ostatnim pogromcą Krzysztofa Cieślaka, Oskarem Fiko (13-12, 10 KO). Polski pięściarz wystrzegał się jednak błędów, jakie zdarzały się „Skorpionowi” w starciu z Węgrem i zwyciężył 21-letniego boksera po sześciu rundach na punkty.Niezwykle ważnym czynnikiem, jaki mógł zadecydować o zwycięstwie Wrzesiński był fakt, że nie odbiegał on warunkami fizycznymi od swojego przeciwnika. Dlaczego był ważny? Fiko nie był w stanie uciekać wejściem „Wrzosa” w półdystans, czyli tak jak udawało mu się to w starciu ze wspomnianym Krzysztofem Cieślakiem. 27-letni pięściarz Mariusza Grabowskiego skutecznie rozpracowywał węgierskiego boksera, a w czwartej rundzie po jednym z ciosów położył go na deski. W ostatniej szóstej odsłonie ringowy zdecydował się odjąć Węgrowi punkt (we wcześniejszych rundach Fiko kilkakrotnie wypluwał również ochraniacz na zęby). Sędziowie punktowi byli jednomyślni (60-53, 60-52, 59-53) i orzekli zwycięstwo naszego pięściarza.

Mateusz Rzadkosz (1-0) udanie zadebiutował na zawodowych ringach pokonując jednogłośnie na punkty Dzianisa Makara (5-29-2, 4 KO). Pochodzący z Gliczarowa Górnego pięściarz dyktował własne tempo. Rzadkosz boksował tak jak przypuszczano, czyli uderzał dużo lewych prostych, szukając zakończenia ciosami z prawej ręki. Białorusin boksował ambitnie, jednak to nowy nabytek Mariusza Grabowskiego poruszał się po środku ringu i był stroną przeważającą. Sędziowie byli jednomyślni i wszyscy wypunktowali zwycięstwo Mateusza Rzadkosza.

źródło: bokser.org

1. IE: MATEUSZ POLSKI O KROK OD STREFY MEDALOWEJ! TERAZ CZAS NA WICEMISTRZA EUROPY

polski01

Tylko w pierwszym starciu niespełna 22-letni Mołdawianin Vadim Ivaniuc (60 kg) skutecznie stawiał czoło Mateuszowi Polskiemu w pojedynku, którego stawką był awans do ćwierćfinału 1. Igrzysk Europejskich w Baku. Kolejne dwie rundy zawodnik KSW Róża Karlino przeboksował jednak koncertowo, deklasując rywala i wygrywając ostatecznie jednogłośnie na punkty (dwa razy 29-26 i 29-27).

W drodze do strefy medalowej Mateuszowi pozostała zatem tylko jedna przeszkoda w osobie rutynowanego Vazgena Safaryantsa. Białorusin, którego swego czasu na ringu WSB pokonał Adil Aslanov, bynajmniej nie odrywa jeszcze kuponów od dawnej sławy. Dwa lata temu w Mińsku wywalczył srebrny medal Mistrzostw Europy, powtarzając swój wynik z Liverpoolu (2008). W swoim dorobku ma także dwa brązowe krążki mistrzostw Starego Kontynentu (2006 i 2012) oraz start w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie (2012). W Baku 31-letni Safaryants jak dotąd nie zachwycił, wygrywając 2-1 z Chorwatem Matteo Komadiną. Jest więc realna szansa na medal dla Polski.

1. IE: ANETA RYGIELSKA WYGRAŁA Z MEDALISTKĄ MISTRZOSTW EUROPY!

baku_otwarcie

Młodzieżowa mistrzyni świata z Albeny (2013), Aneta Rygielska (64 kg), jako ostatnia – w zastępstwie zawieszonej przez AIBA Kingi Siwej – otrzymała nominację do startu w 1. Igrzyskach Europejskich. Obawialiśmy się nieco jak torunianka zaprezentuje się w nowej dla siebie kategorii wagowej, tym bardziej, że trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak poziom formy Anety przed turniejem w Baku ostrożnie szacował na 40%.

Tymczasem młoda reprezentantka Polski z powodzeniem zdała swój sportowy egzamin i w pierwszym pojedynku nie dała szans brązowej medalistce ubiegłorocznych Mistrzostw Europy, Rumunce Simonie Sitar. Aneta górowała nad niewygodną, wysoką, choć dość ubogą technicznie rywalką w każdej z rund pojedynku, a w drugim starciu 28-letnia Sitar była nawet liczona. Po zakończeniu sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Polką, punktując dwa razy 40-36 i 39-37.

Tak, więc nasze zawodniczki w komplecie znalazły się w ćwierćfinałach. Wolne losy w 1/8 finału miały bowiem Ewelina Wicherska (54 kg) i Lidia Fidura (75 kg), zaś wczoraj swój bój zwycięsko zakończyła Sandra Drabik (51 kg). Pierwsza z nich o medal powalczy z Włoszką Marzią Davide, druga z Rosjanką Yaroslavą Yakushiną, trzecia z Białorusinką Yaną Burym, zaś Aneta Rygielska skrzyżuje rękawice ze Szwajcarką Anais Kistler.

1. IE W BAKU: SANDRA DRABIK ZAPISUJE SIĘ W HISTORII POLSKIEGO BOKSU. MEDAL BLISKO

sandra_trener

Wczoraj do annałów polskiego boksu olimpijskiego wpisał się Jordan Kuliński (81 kg), wygrywając jako pierwszy w historii Polak pojedynek w 1. Igrzyskach Europejskich. Dzisiaj w Baku o kolejny wpis do kart historii naszego pięściarstwa postarała się Sandra Drabik (51 kg), wygrywając jako pierwsza w historii reprezentantka Polski bój w tym nowym turnieju mistrzowskim.

Nasza zawodniczka przez cztery rundy wyraźnie górowała nad 20-letnią reprezentantką Azerbejdżanu, Anakhanim Aghayevą. Punktujący ten pojedynek sędziowie z Kuby, Kanady i Norwegii ani przez moment nie mieli wątpliwości która z zawodniczek była lepsza, zapisując na konto pięściarki z Kielc wszystkie starcia (trzy razy 40-36).

- Do walki wyszłam mocno skupiona i z bojowym nastawieniem. Wiedziałam, że moja rywalka walczy u siebie i że będę musiała mieć wyraźną przewagę nad nią. Tak, jak myśleliśmy Azerka mocno zaatakowała w 1. rundzie, ale byłam przygotowana na taki przebieg wydarzeń. W czasie pojedynku czułam się dobrze i z rundy na rundę było coraz lepiej. Cieszę się, że wygrałam, a tym samym jestem dalej w grze o medal – komentowała po zakończeniu walki nasza reprezentantka.

Tym samym Sandra będzie trzecią reprezentantką Polski, która wystąpi w ćwierćfinałach 1. Igrzysk Olimpijskich w Baku. W pojedynku o medal jej rywalką będzie sporo od niej niższa Białorusinka Yana Burym, która dzisiaj dość niespodziewanie poradziła sobie z młodą Rumunką Melindą Pantis.

- Wiem, że Białorusinka jest zawodniczką atakującą, która dąży do półdystansu,  bijąc seriami ale znajdę na nią sposób – zakończyła szczęśliwa Sandra Drabik.

 

1. IE: SZCZEGÓŁOWA ANALIZA LOSOWANIA TURNIEJU KOBIET. MEDALOWE SZANSE POLEK

kadra_baku_lineup

Boks olimpijski kobiet jest na tyle fascynującą dyscypliną sportu, że przedturniejowe analizy bardzo często bywają …niewiele warte. Turnieje mistrzowskie od lat kreują swoje bohaterki, które „biją” mistrzynie. Nawet znając wyniki losowania, należy bardzo ostrożnie podchodzić do oceny szans zawodniczek. My jednak pozwolimy sobie na ostrożne zarysowanie układu sił w turnieju kobiet 1. Igrzysk Europejskich, który rozpocznie się w piątek (19 czerwca), tym bardziej, że w przeciwieństwie do rywalizacji mężczyzn startuje w nim cała europejska czołówka.

W wadze muszej (51 kg) nie ma zdecydowanej faworytki do złotego medalu. Mistrzyni olimpijska, Nicola Adams, która po kontuzji wróciła do sportowej rywalizacji i marzy o kolejnym, trzecim (po Igrzyskach Olimpijskich, Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej) historycznym złotym medalu dla Anglii, by awansować do strefy medalowej będzie musiała wygrać z leworęczną Bułgarką Stoyką Petrovą (z którą boksować nie lubi), o ile ta pokona młodą Francuzkę Wassilę Lkhadiri. Oczywiście Adams musi wcześniej wygrać z doświadczoną ale dość przewidywalną Katalin Ancsin z Węgier. Na pewno o medal powalczy mocno ostatnio „odchudzona” Niemka Ornella Wahner (ma wolny los) i rutynowana Ukrainka Tatiana Kob, która jednak musi wcześniej udowodnić swoją wyższość nad młodą Turczynką Elif Coskun. W dolnej części turniejowej drabinki zwraca uwagę pojedynek już na etapie eliminacji pomiędzy Rosjanką Sayaną Sagatayevą i Włoszką Terry Gordini. Pierwsza z nich, nękana ostatnio kontuzjami, nie rozwija się tak, jak oczekują tego trenerzy „Sbornej” i nie będzie faworytką w starciu z leworęczną, wysoką rywalką. Sandra Drabik losowała szczęśliwie i jeśli nie przytrafi się jej pech w postaci kontuzji, powinna awansować do strefy medalowej. Jej pierwsza rywalka, Ashakhanum Agayeva z Azerbejdżanu, mimo małego doświadczenia, nie jest jednak zawodniczką anonimową. W ub. roku w Bukareszcie podczas Mistrzostw Europy pokonała Niemkę Sarę Bormann i w walce o medal niejednogłośnie na punkty uległa wspomnianej Lkhadiri. Mimo to zarówno ona, jak i prawdopodobnie Rumunka Melinda Pantis, z która Sandra może zaboksować w ćwierćfinale, nie powinny stanowić dla Polki zbyt trudnej przeszkody. A z kim w półfinale? Nasza zawodniczka ma „na pieńku” zarówno z Sagatayevą, jak i z Gordini, więc chyba… bez znaczenia.

Ewelina Wicherska (54 kg) start w Baku rozpoczyna od ćwierćfinału. Z jednej strony to dobrze, bo nasza zawodniczka będzie miała więcej czasu niż jej pierwsza rywalka na to, by zaaklimatyzować się w bardzo trudnych warunkach, jakie panują w stolicy Azerbejdżanu. Z drugiej strony nie będzie miała okazji sprawdzenia swojej dyspozycji na słabszej rywalce, gdyż w pojedynku o medal najpewniej zaboksuje z doskonale sobie znaną Marzią Davide. Nic nie ujmując włoskiej mistrzyni Europy, z roku na rok traci ona na sile i wytrzymałości, co pokazały choćby Mistrzostwa Świata w Jeju (2014). 34-letnia Davide, która przez długie lata walczyła w limitach wag 57-60 kg, w trudnym klimacie Baku może rywalizować nie tylko z rywalkami, ale i z własnym organizmem, co mistrzyni Polski powinna wykorzystać. Jeśli Polka awansuje do półfinału, to kolejną jej rywalką będzie Niemka Azize Nimani lub Francuzka Delphine Mancini – zawodniczki boksujące na zbliżonym do siebie poziomie, będące w zasięgu Eweliny. W górnej części drabinki o medale powalczą mistrzyni świata Stanimira Petrova (Bułgaria) z Anną Alimardanovą (Azerbejdżan) oraz Turczynka Ayse Tas z Eleną Savelevą (Rosja), o ile ta ostatnia wygra z ambitną Irlandką Michaelą Walsh.

Waga lekka (60 kg) pod nieobecność Rosjanki Sofii Ochigavy ma tylko jedna faworytkę – Katie Taylor. Irlandzka megagwiazda boksu olimpijskiego wylosowała doświadczoną Bułgarkę Denitsę Eliseevą, z którą przed laty nawet przegrała, ale nikt nie ma wątpliwości, która z zawodniczek będzie absolutną faworytką niedzielnego starcia. Ciekawie może wyglądać walka o strefę medalową pomiędzy Mirą Potkonen (Finlandia) a Zinaidą Dobryniną (Rosja), o ile zawodniczki te pokonają pierwsze turniejowe przeszkody. Mira musi już w pierwszej walce zaboksować na najwyższych obrotach, bo jej rywalką będzie azerska wicemistrzyni świata, Yana Alexeevna, która w Baku jest ponoć w doskonałej formie. W górnej części drabinki „na papierze” najlepiej wyglądaja medalowe szanse Francuzki Estelle Mossely i Niemki Tasheeny Bugar. Trudniejsze zadanie czeka pierwszą z nich, gdyż aby wywalczyc medal będzie musiała pokonać niewygodną Hiszpankę Jennifer Mirandę i prawdopodobnie doświadczoną Włoszkę Rominę Marendę.

Dwie Rosjanki – Anastasiya Belyakova i reprezentująca Azerbejdżan Elena Vystropova - stanowić mogą najciekawszą parę półfinałową w wadze z limitem 64 kg. Pierwsza z nich musi jednak pokonać najpierw dwie doświadczone zawodniczki: Czeszkę Martinę Schmoranzovą, z którą – jak dotąd – zawsze wygrywała oraz boksującą na podobnym poziomie Węgierkę Biankę Nagy, zaś druga znaleźć sposób na nieobliczalną Angielkę Sandy Ryan. W górnej części drabinki po pierwszy medal w „dorosłym” boksie zmierza Szwedka Agnes Alexiusson. Z racji tego, że Aneta Rygielska nie stoczyła w nowej dla siebie kategorii żadnej walki, wstrzymujemy się z oceną jej turniejowych szans. Każde zwycięstwo Polki powinno być traktowane jako jej wielki sukces. Aneta talentem przewyższa zarówno Rumunkę Simonę Sitar, z którą walczyć będzie w eliminacjach, jak i Szwajcarkę Andreę Kistler, którą mogłaby spotkać na drodze do medalu. Nie sam talent zadecyduje jednak o wyniku tych konfrontacji…

Waga średnia (75 kg), z uwagi na dotychczasowe starty Lidii Fidury, jak i niedawne młodzieżowe triumfy Elżbiety Wójcik jest nam szczególnie bliska. W Baku naszych barw broni Lidia, która pierwszy bój – podobnie jak Ewelina Wicherska – stoczy na etapie ćwierćfinałów. Nasza zawodniczka jest typem „turniejowca”, który rozkręca się z walki na walkę, a tutaj przyjdzie jej od razu stanąć w szranki z wymagającą rywalką, która najprawdopodobniej będzie Rosjanka Yaroslava Yakushina. Podopieczna trenera Pawła Pasiaka postara się narzucić w ringu swoje warunki, czyli mocne tempo i agresywny półdystans, gdyż będzie walczyć z wyższą od siebie, dobrą technicznie rywalką, której piętą achillesowa jest stosunkowo słaba – jak na tę kategorię wagową – siła fizyczna. W razie zwycięstwa, oprócz medalu, na Lidię czekać będzie „nagroda” w postaci Szwedki Anny Laurell-Nash lub Węgierki Timei Nagy. Obie zawodniczki są Fidurze doskonale znane, mają podobne warunki fizyczne i obie wydają się łatwiejsze do pokonania niż Yakushina. W górnej części drabinki wiele zależeć będzie od eliminacyjnej walki Holenderki Nouchki Fontijn z Angielką Savannah Marshall. Zwyciężczyni tej konfrontacji stanie się naturalną kandydatką nawet do finału. Losowanie dało młodej Turczynce Semie Caliskan szansę walki o medal. Awans do półfinału jest realny tym bardziej, że „papierowa” faworytka, Niemka Sarah Scheurich, leczyła ostatnio kontuzję i nie wiadomo w jakiej dyspozycji przyleciała do Baku.

Opracował: Jarosław Drozd

1. IE W BAKU: JAK LOSOWALI BIAŁO-CZERWONI? KTO Z KIM I KIEDY

pkol_baku

Reprezentantki i reprezentanci Polski w boksie poznali dzisiaj pierwszych rywali, z którymi przyjdzie im się zmagać podczas 1. Igrzysk Europejskich w Baku.

Z naszych pań najbliżej strefy medalowej są Ewelina Wicherska (54 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Obie wylosowały ćwierćfinał, w którym przyjdzie im rywalizować odpowiednio ze zwyciężczyniami pojedynków Marzia Davide (34 lata, Włochy) – Marjut Lausti (33 lata, Finlandia) oraz Yaroslava Yakushina (21 lat, Rosja) – Leila Dzhavadova (22 lata, Azerbejdżan). Sandra Drabik (51 kg) w 1/8 finału zmierzy się z 20-letnią zawodniczką gospodarzy, Anakhanim Aghayevą, zaś Aneta Rygielska (64 kg) na tym samym etapie zawodów stanie oko w oko z 28-letnią Rumunką Simoną Sitar. Jeśli awansują do ćwierćfinałów, to w walkach o medal Sandra zmierzy się ze zwyciężczynią walki Melinda Pantis (Rumunia) – Yana Burym (Białoruś), zaś Aneta ze Szwajcarką Andreą Kistler.

Jeśli chodzi o mężczyzn, to nieco bliżej strefy medalowej po losowaniu są Mateusz Polski (60 kg) i Kamil Gardzielik (75 kg), którzy rozpoczną turniej od drugiego etapu (1/16). Pierwszy z nich skrzyżuje rękawice z 21-letnim Mołdawianinem Vadimem Ivaniucem, zaś drugi z lepszym z rywalizacji 21-letniego Tomasa Pivoruna (Litwa) z 20-letnim Djordje Tomicem (Bośnia i Hercegowina). Maciej Jóźwik (52 kg) w swoim inauguracyjnym pojedynku spotka się z 18-letnim Węgrem Sandorem Csoką, Sylwester Kozłowski (56 kg) z 22-letnim Bułgarem Stefanem Ivanovem, Kazimierz Łęgowski (64 kg) z 24-letnim Rosjaninem Maximem Dadashevem, Mateusz Kostecki (69 kg) z 20-letnim Ukraińcem Yaroslavem Samofalovem a Jordan Kuliński (81 kg) z 21-letnim Ormianinem Nikolem Arutyunovem.

Rozkład walk:

wtorek (16 czerwca)
Jóźwik – Csoka

środa (17 czerwca)
Kozłowski – Ivanov
Łęgowski – Dadashev
Kostecki – Samofalov

czwartek (18 czerwca)
Kuliński – Arutyunov

piątek (19 czerwca)
Drabik – Aghayeva

sobota (20 czerwca)
Rygielska – Sitar
Polski – Ivanciuc
Gardzielik

wtorek (23 czerwca)
Wicherska
Fidura

„CZASÓWKA” ARTURA SZPILKI NA GALI W CHICAGO

szpilka_us

Artur Szpilka (19-1, 14 KO) nie miał najmniejszych problemów z rozmontowaniem defensywy Manuela Quezady (29-10, 18 KO), który kiedyś był naprawdę mocny, lecz dziś nie stanowi już niemal żadnego zagrożenia dla zawodników pokroju pięściarza z Wieliczki.

Przez dwie minuty „Szpila” szachował przeciwnika prawym prostym, a gdy trafił mocnym lewym sierpem na czoło, poszedł za ciosem i do końca pierwszej rundy obijał Amerykanina przy linach, lokując na jego żebrach kilka naprawdę mocnych haków. W drugim starciu prawa ręka niczym automat namierzała głowę przeciwnika, natomiast lewa wciąż obijała korpus. Polak wywierał coraz większy pressing i Quezada w trzeciej odsłonie praktycznie stał już tylko skulony za podwójną gardą, zbierając cięgi od naszego rodaka. Do czwartej rundy już nie wyszedł, co trochę zabrało Arturowi satysfakcję. Ale liczy się zwycięstwo w jubileuszowej, dwudziestej walce.

Dla Artura występ w Chicago był drugim od momentu związania się menadżerskim kontraktem z potężnym Alem Haymonem oraz trenerem Ronnie Shieldsem. Póki co wszystko idzie po jego myśli, jednak na prawdziwy test przyjdzie jeszcze czas. Dziś Quezada nim nie był…

źródło: bokser.org

KONTUZJA ELIMINUJE IGORA JAKUBOWSKIEGO ZE STARTU W IGRZYSKACH EUROPEJSKICH

kadra na baku

Siedmiu polskich pięściarzy, w tym pięciu z Rafako Hussars Poland, wyjeżdża dzisiaj do Baku na 1. Igrzyska Europejskie. Ze względu na kontuzję w azerskim turnieju zabraknie mistrza Polski, Igora Jakubowskiego (91 kg).

– Jakiś czas temu poddałem się w Poznaniu zabiegowi artroskopii łokcia prawej ręki, dlatego mój start w Baku jest niemożliwy – powiedział Igor Jakubowski, który w swym pierwszym sezonie na ringach World Series of Boxing wygrał 4 z 5 walk i zajął wysokie 4 miejsce w rankingu.

Bokser z Konina był w pierwotnym składzie na Igrzyska Europejskie, ale uraz ręki i inne problemy zdrowotne sprawiły, że opuścił zgrupowania w Wiśle i Cetniewie.

– Wróciłem do treningów i przygotowuję się do sierpniowych Mistrzostw Europy w Sofii. W bułgarskiej stolicy przed rokiem zwyciężyłem w Mistrzostwach Unii Europejskiej, więc to miejsce bardzo szczęśliwe dla mnie – mówi Igor Jakubowski, który o miejsce w składzie Rafako Hussars Poland i reprezentacji Polski walczy z Michałem Olasiem.

– Po zabiegu łokcia Igor musi poddać się badaniom specjalistycznym w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej. Dopiero wtedy, jeśli uzyska zgodę lekarzy, będzie mógł trenować z kadrą – powiedział trener kadry i „Husarii”, Zbigniew Raubo.

W środę do Baku na pierwsze w historii Igrzyska Europejskie pojedzie pięciu bokserów, którzy w tym sezonie występowali w Husarii na ringach World Series of BoxingSylwester Kozłowski (56 kg), Mateusz Polski (60 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Kamil Gardzielik (75 kg) i Jordan Kuliński (81 kg). W składzie są też Maciej Jóźwik (52 kg) i Mateusz Kostecki (69 kg).

– Stawka turnieju w Baku jest ogromna, bowiem medaliści zakwalifikują się do jesiennych Mistrzostw Świata w Doha. To dla mnie duża szansa, bowiem już wcześniej zapadła decyzja, że o wyjazd na sierpniowe Mistrzostwa Europy w Sofii rywalizować będą finaliści niedawnych Mistrzostw Polski Mateusz Tryc i Arkadiusz Szwedowicz. Od bardzo, bardzo dawna miałem rozmaite problemy osobiste, często na treningach byłem myślami zupełnie gdzieś indziej niż na sali. Ale na szczęście te kłopoty to już przeszłość, mam komfort psychiczny i z wielkim optymizmem jadę na Igrzyska. Stać mnie na wygrywanie z najlepszymi, może
nawet na finał – mówi Jordan Kuliński.

IGRZYSKA EUROPEJSKIE W BAKU NIE DLA KINGI SIWEJ. AIBA ZAWIESIŁA MISTRZYNIĘ POLSKI

kingasiwa02

W październiku 2013 roku cieszyliśmy się ze złotych medali jakie na Mistrzostwach Świata federacji WAKO w kick-boxingu (w formule low-kick) wywalczyły w Guaruja koło Sao Paulo Sandra Drabik i Kinga Siwa. Paradoksalnie tamten wspaniały triumf bardzo negatywnie zaważył na dalszych bokserskich losach obu naszych znakomitych zawodniczek.

Podczas pięściarskich Mistrzostw Świata w Jeju (2014) Sandra po wygraniu pierwszej walki, została zdyskwalifikowana, gdyż okazało się, że na czas z Polski do siedziby AIBA nie dotarła jej deklaracja, potwierdzająca zaprzestanie występów w innych niż boks sportach walki. Kolejnym akordem tej historii było zawieszenie (do grudnia 2015 roku) naszej zawodniczki w przeddzień Mistrzostw Polski w Karlinie, które następnie – dzięki skutecznym staraniom prezesa PZB, Zbigniewa Górskiego – zostało anulowane.

Kiedy czteroosobowa kadra narodowa seniorek była niemal spakowana przed lotem do Baku na 1. Igrzyska Europejskie równie bolesny cios dosięgnął Kingę, w której zarówno fachowcy, jak i trener reprezentacji Paweł Pasiak, widzieli kandydatkę do medalu i to bynajmniej niekoniecznie brązowego. Powód był ten sam, co w przypadku Sandry Drabik, czyli brak przedłożonej na czas deklaracji, potwierdzającej rozbrat mistrzyni świata z kick-boxingiem. Polski Związek Bokserski, jak zapewnił prezes Górski, od tygodnia bezskutecznie interweniował w sprawie zawieszenia naszej kadrowiczki u dyrektora wykonawczego AIBA, Ho Kima. W sprawę zaangażował się również klubowy trener Kingi Siwej, Marek Chrobak, który osobiście udał się do Lozanny. Niestety również bezskutecznie.

W związku z zawieszeniem Kingi do 19 listopada br. i jej absencji w Baku, w ostatniej chwili – dzięki staraniom działaczy PZB i PKOl -  do Igrzysk Europejskich zgłoszono byłą młodzieżowa mistrzynię świata z Albeny (2013), Anetę Rygielską, znaną dotąd z występów w wagach z limitem 57 i 60 kg. Miejmy nadzieje, że w nowej dla siebie dywizji, z powodzeniem zastąpi utytułowaną koleżankę z kadry.

MATEUSZ MASTERNAK OKRADZIONY ZE ZWYCIĘSTWA W RPA

master01

W głównej walce wieczoru w Kempton Park w RPA spotkali się Mateusz Masternak (35-3, 25 KO) i miejscowy Johnny Muller (19-4-2, 13 KO). Zwyciężył Polak, ale tylko moralnie. Pomimo dwóch liczeń skandaliczna decyzja dwóch sędziów odebrała mu szansę walki o mistrzostwo świata.

Mateusz dobrze rozpoczął ten pojedynek, przepuszczał ataki rywala, jednak w pierwszej rundzie dał się raz zaskoczyć mocnym, obszernym prawym sierpem. W drugiej wrocławianin szukał ciosów na korpus, dzięki czemu otworzył sobie drogę na górę i to on trafił dwukrotnie swoim prawym sierpowym.

Mobilny dotąd reprezentant gospodarzy stanął w trzeciej odsłonie, mając chyba lekki kryzys. Niemal równo z gongiem „Master” huknął akcją lewy-prawy. Pięściarz z RPA ustał tę bombę, a za moment mógł odpocząć w narożniku i posłuchać rad trenera. Po przerwie trochę żwawiej ruszył do ataku, jednak były mistrz Europy kontrolował rywala, rozcinając mu przy okazji lewy łuk brwiowy.

W piątej rundzie Mateusz trafił najpierw prawym podbródkiem, za moment poprawił lewym, poczęstował przeciwnika mocnym prawym krzyżowym, a kilka sekund przed gongiem Muller padł… po lewym prostym. Źle stał na nogach, ale nawet nie protestował, bo widać odczuwał jeszcze poprzednie akcje Polaka. Nieoczekiwanie jednak po minucie odpoczynku złapał drugi oddech i nawet zepchnął Masternaka kilka razy do odwrotu, co rozwścieczyło Georga Bramowskiego, trenera „Mastera”. – Chcesz to wygrać? – krzyczał w przerwie.

Już na starcie siódmego starcia Mateusz ładną kombinacją złapał przeciwnika przy linach. Trafił również precyzyjnym lewym sierpowym, studząc zapały Mullera. Na minutę przed końcem wystrzelił akcją lewy-prawy, trafił na szczękę i ku rozpaczy miejscowych kibiców ich pupil padł na matę po raz drugi – tym razem już ciężko. Ale wstał i dzielnie walczył dalej. Zebrał jeszcze kilka uderzeń, aż zabrzmiał gong.

W połowie ósmej rundy sędzia poprosił lekarza o konsultację, gdyż z powieki Mullera coraz mocniej płynęła krew. Masternak znów wystrzelił precyzyjnym prawym sierpowym w okolice ucha, jednak Johnny okazał się niezłym twardzielem i cały czas próbował odpowiedzieć. Później tempo trochę spadło, choć cały czas nieznacznie przeważał nasz rodak. Przed ostatnim starciem wydawało się, że tylko nokaut mógł uratować Mullera. – Możesz to zrobić – słyszał w narożniku.

Ale to Polak na początku trafił krótkim lewym sierpowym. Był zmęczony, jednak wszystko zaakcentował jeszcze prawym sierpem. To wszystko okazało się na nic! Sędziowie punktowali niejednogłośnie – 95:93 Masternak, 93:95 Muller i… 93:95. Jeden z większych wałków tego roku! Niestety kosztem naszego pięściarza.

źródło: bokser.org

ZBIGNIEW RAUBO: REALNYCH PIĘĆ NOMINACJI OLIMPIJSKICH DO RIO DE JANEIRO

hussars_pierwsza waga

– Pięciu polskich bokserów powinno pojechać na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro – uważa główny trener Rafako Hussars Poland i reprezentacji, Zbigniew Raubo. Pod jego wodzą „Husaria” wygrała 3 mecze w lidze World Series of Boxing.

– Wygrane spotkania z Argentina Condors we Włocławku, Puerto Rico Hurricanes w Wyszkowie i z USA Knockouts w Szczecinie były naszymi najlepszymi występami. Ale też można być zadowolonym z meczów z faworytami rozgrywek – w Lubinie przegraliśmy z finalistami tego sezonu Astana Arlans Kazakhstan 2-3, a w Gdańsku z Azerbaijan Baku Fires też tylko 2-3 – powiedział trener Zbigniew Raubo.

Łącznie bokserzy Rafako Hussars Poland przegrali aż 7 spotkań po 2-3.

– Na ringach WSB potrafiliśmy skutecznie postawić się u siebie, gorzej nam szło na wyjazdach. U siebie największym nieszczęściem był ostatni meczu grupowy z Caciques Venezuela. Wydawało się, że grupa C2 po wcześniejszym zwycięstwie kolegów z Amerykanami 4-1 pójdzie za ciosem, a tymczasem przegrała 1-4. Wielka szkoda, bo tydzień wcześnie w Szczecinie chłopaki stworzyli mega widowisko i zwyciężyli w bardzo dobrym stylu – mówi szkoleniowiec Husarii.

Zbigniew Raubo uważa, że z polskim boksem olimpijskim, jak się niektórym wydaje.

– W Pekinie mieliśmy dwóch olimpijczyków, w Londynie żadnego, a ja uważam, że na przyszłoroczne Igrzyska powinno jechać pięciu bokserów, a jeszcze więcej za 5 lat do Tokio. Nazwiska zachowam dla siebie – powiedział trener, choć z drugiej strony nietrudno je zgadnąć.

– Kwalifikacją olimpijską będą czerwcowe Igrzyska Europejskie w Baku, a następnie październikowe Mistrzostwa Świata w Doha, w których wystąpią tylko najlepsi z sierpniowych Mistrzostw Europy w Sofii. Przed naszymi zawodnikami pracowity okres, który może przynieść wiele radości za kilka tygodni i miesięcy – mówi szef drużyny „Husarii”, Jarosław Kołkowski.

Kibice doskonale wiedzą, że najlepszymi polskimi bokserami w tym sezonie WSB byli Tomasz Jabłoński (75 kg) i Igor Jakubowski (91 kg).

– Tomek do końca walczył o kwalifikację olimpijską z rankingu WSB. Igor wygrał 4 z 5 walk, a z dalszej rywalizacji wykluczyły go kontuzje. Ale punkty zdobywali też inni, którzy też czynią stałe postępy, choć nie zawsze tak szybkie jakby kibice tego oczekiwali, np. Dawid Jagodziński (49 kg), Dawid Michelus (60 kg) czy Grzegorz Kozłowski (56 kg), choć jemu z kolei wpadka przydarzyła się podczas Mistrzostw Polski w Szczecinie – ocenił Zbigniew Raubo.

Pozytywnie mówił też o zagranicznych wzmocnieniach:

– Chciałoby się w drużynie więcej takich bokserów jak Steven Gerard Donnelly (69 kg) z Irlandii Płn. i Niemiec Hamza Touba (52 kg).

MIĘDZYNARODOWA OBSADA 5. TURNIEJU IM. ZYGMUNTA CHYCHŁY W GDAŃSKU

gdansk_mini

W atrakcyjnej międzynarodowej obsadzie odbędzie się 5. Turniej Bokserski im. Zygmunta Chychły. W niepowtarzalnej scenerii Długiego Targu w Gdańsku, tuż obok fontanny Neptuna, jednego z najważniejszych symboli miasta, stanie bokserski ring, na którym w dniach od 29 do 31 maja (codziennie od godz. 12.00 i bezpłatnie) wszyscy zainteresowani boksem olimpijskim zobaczą rywalizację zawodników z ośmiu ekip: Bawarii i Meklemburgii (Niemcy), Czech, Danii, Litwy, Rosji, Słowacji i Polski.

Wśród zawodników, którzy zaprezentują się trójmiejskiej publiczności zobaczymy m.in.: świetnych Niemców – Roberta Harutyunyana (60 kg), Abu-Lubdeha Abdulrahmana (75 kg), Albona Pervizaja (91 kg) i Floriana Schulza (+91 kg), braci Erika i Viktora Agateljanów (60 i 64 kg) z Czech oraz Vladimira Milevskija (75 kg) z Litwy. W ekipie Polski zobaczymy świeżo upieczonych mistrzów kraju seniorów Daniela Adamca (64 kg) i Pawła Wierzbickiego (+91 kg), wicemistrzów Przemysława Zyśka (69 kg) i Michała Olasia (91 kg), brązowego medalistę Pawła Rumińskiego (75 kg) oraz doskonale znanego trójmiejskiej publiczności Kasjusza Życińskiego (81 kg).

Kibiców boksu zapewne zainteresuje informacja, że na gdańskim ringu wystąpią również reprezentantki Polski seniorek, które szykują się do startu w 1. Igrzyskach Europejskich w Baku. W piętek, tuż przed rozpoczęciem głównego turnieju, czyli przed godz. 12.00, tegoroczna mistrzyni Polski i dwukrotna brązowa medalistka Mistrzostw Europy, Kinga Siwa (60 kg), skrzyżuje rękawice z brązową medalistką krajowego czempionatu, Kingą Szlachcic. Z kolei w niedzielę w ringu zobaczymy ponownie Kingę Siwą oraz wicemistrzynię Europy z Bukaresztu (2014), Ewelinę Wicherską. Nasze kadrowiczki zmierzą się z ubiegłorocznymi mistrzyniami Czech – Ewelina z Lenką Kardovą, zaś Kinga z Petrą Simackovą.

Dodajmy, że organizatorem imprezy jest – jak co roku – Klub Sportowy SAKO, przy współpracy z Urzędem Miasta Gdańsk oraz Pomorski Okręgowy Związek Bokserski.

chychla15

TRZECI POLAK POKONANY PRZEZ DROZDA. ŁUKASZ JANIK PRZEGRAŁ W 9. STARCIU

Grigorij Drozd (40-1, 28 KO) wyrasta na kata polskich pięściarzy. Najpierw odebrał Mateuszowi Masternakowi tytuł mistrza Europy, potem Krzysztofowi Włodarczykowi tytuł mistrza świata federacji WBC, a przed dzisiaj obronił go w Moskwie po raz pierwszy przeciwko Łukaszowi Janikowi (28-3, 15 KO).

Pierwsza runda była spokojna. Obaj boksowali ciosami prostymi, ale nie podkręcali specjalnie tempa. Na początku drugiej nasz rodak trafił nawet długim prawym, lecz bez większych szkód dla mistrza, który z kolei coraz mocniej spychał zawodnika z Jeleniej Góry na liny swoim pressingiem. Łukasz w trzeciej odsłonie zainkasował mocny prawy krzyżowy, na szczęście szybko przykleił się do rywala i za moment doszedł do siebie, a czwarta runda była już bardziej wyrównana niż poprzednia.

Na początku piątej rundy Janik cofając się ładnie skontrował krótkim prawym sierpem, lecz za moment Drozd zrewanżował się mu lewym hakiem na szczękę i bardzo mocnym lewym na korpus. Polak znów sklinczował, wyraźnie odczuwając uderzenia po dole. Było widać ten kryzys, dlatego mistrz zaraz po gongu na szóstą rundę podkręcił jeszcze tempo. Podopieczny Fiodora Łapina zawsze słynął z charakteru i choć cierpiał, to dzielnie trwał w tym pojedynku, od czasu do czasu starając się czymś zaskoczyć championa.

W siódmej rundzie Rosjanin coraz bardziej rozbijał Janika i na 50 sekund przed przerwą po serii kilku uderzeń zmusił go do przyklęknięcia. Polak powstał na osiem i z wielkim trudem dotrwał na przerwę. Oddychał bardzo ciężko, lecz wytrzymał kolejne trzy minuty.

Koniec nastąpił dopiero w dziewiątej rundzie. Drozd zranił Polaka kombinacją lewy podbródkowy-lewy sierp. Zamroczony Janik stanął za podwójną gardę, ale po kilku kolejnych bombach bezradnego Łukasz przed nokautem uchronił doświadczony sędzia Ian John Lewis, przerywając potyczkę.

źródło: bokser.org

4. MMŚ: AGATA KACZMARSKA W FINALE! BRĄZ DLA JUSTYNY WALAŚ I PATRYCJI KIWAK

agata_kaczmarska

Aż do piątku na swoją pierwszą walkę w 4. Młodzieżowych Mistrzostwach Świata czekała 17-letnia Agata Kaczmarska (+80 kg), która z racji zgłoszenia do zawodów czterech zawodniczek w swojej kategorii wagowej, start na Tajwanie rozpoczęła w strefie półfinałowej. Młoda pięściarka Radomiaka Radom potwierdziła, że jej ambicje sięgają dużo wyżej niż medal z losowania, pokonując niebezpieczną Zhanel Zhumassovą z Kazachstanu.

Polka z rundy na rundę boksowała lepiej i skuteczniej, co zgodnie dostrzegli wszystcy sędziowie, punktując przewagę radomianki zgodnie po 39-37. Wychowanka trenera Sławomira Żeromińskiego przegrała jedynie pierwsze starcie, ale w każdym z pozostałych rund była aktywniejsza, prezentując bardziej dojrzały boks niż Azjatka.

Niestety do finałów nie udało się awansować Justynie Walaś (64 kg) i Patrycji Kiwak (81 kg). Pierwsza z nich, która na Tajwanie walczyła nie tylko z rywalkami ale i bolesną kontuzją, przegrała jednogłośnie na punkty (dwa razy 36-40 i 37-39) z Włoszką Angelą Carini, jakkolwiek werdykt ten wydaje się zbyt surowy, gdyż w dwóch z czterech starć nasza zawodniczka nie zaprezentowała się na pewno gorzej od swojej rywalki.

Z kolei Patrycja zrobiła wszystko, by zrewanżować się niespełna 17-letniej Rosjance Vladzie Kalachevej za porażkę, którą poniosła w ub. roku w Asyżu podczas Mistrzostw Europy Juniorek. Niestety i tym razem skuteczniejszy boks zaprezentowała rywalka, dla której był to już czterdziesty dziewiąty pojedynek w karierze (przy tylko czterech porażkach) wygrywając 3-0 (trzy razy po 40-36).

Dodajmy, że w jutrzejszym finale rywalką Agaty Kaczmarskiej będzie 17-letnia Rosjanka Maria Shishmareva, która dzisiaj pokonała jednogłośnie na punkty (dwa razy 40-34 i 40-33) Azerkę Alinę Gadzhiyevą, będąc od rywalki co najmniej o klasę lepszą.

agata_kaczmarska02

OŚWIADCZENIE RAFAKO HUSSARS POLAND W SPRAWIE KIWIORA I JABŁOŃSKIEGO

hussars_konfa

W związku z wczorajszymi internetowymi publikacjami dot. domniemanego stosowania środków dopingujących przez pięściarza Rafako Hussars Poland, Damiana Kiwiora oraz insynuacji o tym, jakoby robił to wcześniej również kapitan „Husarii” i reprezentant Polski, Tomasz Jabłoński, dyrektor generalny grupy, Jarosław Kołkowski, wystosował do Kibiców następujące oświadczenie:

 

Drodzy Kibice!
   
    W dniu dzisiejszym prasę sportową obiegła informacja o rzekomym wykryciu w organizmie Damiana Kiwiora niedozwolonych środków dopingujących. Serwis www.ringpolska.pl pozwolił sobie przy tej okazji na oszczerstwa wobec innego zawodnika naszej drużyny Tomasza Jabłońskiego. Nie mogąc pozostać obojętnym na tego rodzaju publikacje, w imieniu Rafako Hussars Poland oświadczam:

1. Postępowanie wyjaśniające wobec Damiana Kiwiora jest w toku. Według informacji, jakie posiadam zawodnik złożył wyjaśnienia w sprawie, przedkładając odpowiednią dokumentację medyczną. Nie przyznał się do stosowania niedozwolonych środków. Z tego też powodu nikt z drużyny ani Polskiego Związku Bokserskiego nie wypowiadał się publicznie na ten temat.
2. Jeżeli w toku postępowania dyscyplinarnego Komisja Dyscyplinarna AIBA postanowi o ukaraniu Damiana Kiwiora, z pewnością nie będę stawał w jego obronie. Jednak do tego czasu – jak każdy człowiek – Damian ma prawo do obrony, prywatności i dobrego imienia. Proszę wszystkich, a zwłaszcza dziennikarzy sportowych, aby to uszanowali. Wymaga tego nie tylko profesjonalizm, ale także zwykła ludzka przyzwoitość.
3. Odrębną kwestią jest szarganie dobrego imienia Tomasza Jabłońskiego przez redakcję www.ringpolska.pl. Wbrew informacjom podanym przez ten serwis, Tomkowi nigdy nie postawiono zarzutu używania niedozwolonych środków dopingujących. Rażącym nadużyciem jest stwierdzenie, że wobec Tomka po prostu „nie wyciągnięto konsekwencji”, co sugeruje, że w ogóle można było takie konsekwencje wyciągnąć, a jedynie – z niewiadomych przyczyn – przewinienie zostało mu darowane.
4. Ani redaktor naczelny, ani wydawca ww. serwisu nie mogą się tłumaczyć niewiedzą lub pomyłką. Już w dniu 5 marca 2013 r. na moje żądanie serwis ten dokonywał sprostowania nieprawdziwych informacji na temat rzekomego stosowania przez Tomasza Jabłońskiego środków dopingujących. W tym kontekście redakcja otrzymała niezbędne wyjaśnienia. Wczorajsza publikacja nie może więc być traktowana inaczej niż jako celowe i podjęte w złej wierze naruszenie dobrego imienia i godności jednego z najlepszych polskich pięściarzy.
5. Biorąc pod uwagę powyższe, Tomasz Jabłoński kieruje sprawę na drogę sądową i będzie się domagał solidarnie od redaktora naczelnego oraz wydawcy www.ringpolska.pl złożenia odpowiedniego oświadczenia i zapłaty zadośćuczynienia.

    Tego typu bezprawnych działań, godzących w życie prywatne i zawodowe konkretnych osób, ale też szkodzących sportowi w ogóle, nie można zostawiać bez stosownej odpowiedzi. Mam nadzieję, że sprawa Tomka posłuży jako przykład dla tych, którzy uważają, że można bezkarnie naruszać dobra osobiste sportowców, zakładając, że nie będą oni mieli ani sił, ani środków, ani odwagi, żeby się temu przeciwstawić.

Jarosław Kołkowski, Rafako Hussars Poland       

4 MMŚ: JUSTYNA WALAŚ TRZECIĄ POLSKĄ MEDALISTKĄ. CZWARTY WAŻNY KRĄŻEK W KARIERZE TARNOWIANKI

justyna_goonz

Drugie zwycięstwo w ciągu dwóch dni odniosła Justyna Walaś (64 kg) – najbardziej utytułowana polska pięściarka, która rywalizuje w 4. Młodzieżowych Mistrzostwach Świata na Tajwanie. Dzisiaj wychowanka trenera Aleksandra Maciejowskiego z Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej pokonała bezapelacyjnie na punkty bardzo silną fizycznie Hinduskę Aakankshę Mishrę i awansowała do półfinału. Sędziowie byli zgodni, że Polka wygrała wszystkie starcia tego pojedynku i w konsekwencji punktowali jej przewagę trzy razy po 40-36.

Tym samym Justyna Walaś wywalczyła trzeci dla Polski medal tegorocznego światowego czempionatu i w walce o finał skrzyżuje rękawice z dobrze sobie znaną Włoszką Angelą Carini, którą pokonała w tym roku w finale turnieju Queens Cup w Stralsundzie, zdobywając nie tylko pierwsze miejsce ale i nagrodę dla najlepszej zawodniczki całych zawodów. Dodajmy, że piątkowa (czwartek jest dniem wolnym) rywalka tarnowianki dopiero w październiku skończy 17 lat, ale w swoim dorobku ma już złoty medal ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Juniorek w limicie 66 kg. Jak dotąd Carini przegrała tylko jeden pojedynek w karierze – z Justyną – i wierzymy, że w półfinale ponownie nie znajdzie sposobu na podopieczną trenerów Tomasza Potapczyka, Marcina Gruchały i Ludwika Buczyńskiego.

Przy okazji warto wspomnieć, że medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata jest czwartym krążkiem jaki Justyna Walaś wywalczyła startując w międzynarodowych turniejach mistrzowskich. W 2013 roku w Albenie zdobyła tytuł mistrzyni świata juniorek (dawniej nazywanych kadetkami), rok później po fiasku w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii, stanęła – podobnie jak w 2012 roku we Władysławowie – na najniższym stopniu podium Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu.

4. MMŚ: PATRYCJA KIWAK WYWALCZYŁA MEDAL! PEWNY POCZĄTEK JUSTYNY WALAŚ

Nareszcie powiało optymizmem z dalekiego Tajwanu, a wszystko za sprawą Patrycji Kiwak (81 kg) i Justyny Walaś (64 kg), które wygrały dzisiaj swoje pierwsze pojedynki w 4. Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Dodajmy, że dla Patrycji, boksującej na co dzień w barwach szczecińskiego Skorpiona, oznacza to życiowy sukces, gdyż dzisiejsza efektowna wygrana przed czasem otworzyła jej drogę do strefy medalowej! Gratulujemy!

Kluczem do zwycięstwa Polki nad dobrze zbudowaną i odporną na ciosy ale bardzo surową technicznie Saniye Senay Demircioglu z Turcji był „zabójczo” skuteczny lewy prosty, który rozpoczynał większość akcji szczecinianki. Patrycja biła mocno i przede wszystkim celnie, robiąc na sędziach bardzo dobre wrażenie. Turczynka była trzykrotnie liczona (w drugim, trzecim i  w 43 sekundzie czwartej rundy). Po ostatnim knockdownie sędzia z Uzbekistanu odesłał ją narożnika, ogłaszając zwycięstwo Patrycji przez TKO, jakkolwiek śmiało mógł to zrobić wcześniej, gdyż przewaga naszej reprezentantki była przygniatająca (po trzech rundach punktowano 30-24, 30-25 i 30-26).

Nieco wcześniej „swoje” zrobiła liderka polskiej ekipy, Justyna Walaś, której przyszło rywalizować z niższą od siebie, lecz bardzo silną fizycznie Gerelguą Odgerel z Mongolii. Cały pojedynek przebiegał pod dyktando naszej zawodniczki, która przewyższała rywalkę wyszkoleniem technicznym, a dzięki dobrej pracy nóg była na ogół bezpieczna w defensywie. Kiedy atakowała, jej rywalka gubiła się, nieudolnie szukając okazji do kontry lub klinczując. O przewadze naszej pięściarki w każdym etapie walki świadczy punktacja (dwa razy 40-36 i 39-37), jakkolwiek tylko sędzina ze Sri Lanki wie dlaczego przyznała ostatnie starcie ambitnej Azjatce, a nie Justynie…

Niestety pozostałe nasze zawodniczki: Larysa Sabiniarz (69 kg), Aneta Gojko (75 kg) i w I serii walk ćwierćfinałowych turnieju juniorskiego Weronika Pławecka (75 kg) przegrały swoje walki. Na porażkę Larysy z 17-letnią Rosjanką Darią Semashko, decydujący wpływ miała druga runda, w której zawodniczka z Chojnic była liczona. Ostatecznie rywalka wygrała niejednogłośnie na punkty, (dwa razy 39-37 i 37-39). Po walce przewagę mistrzyni Polski widział tylko sędzia z Irlandii, zaś w drugą stronę punktowali sędzina z Kanady i sędzia z Chin.

Mniej do powiedzenia w swoich walkach z Kazaszkami miały Aneta i Weronika. Pierwsza uległa jednogłośnie na punkty (dwa razy 36-40, 37-39) o rok od siebie starszej Lyubov Khassiyevej, która trenuje boks już od 7 lat, zaś druga w identycznym stosunku uległa 15-letniej Guzel Sadykovej (26-30, 25-30 i 27-30), będąc w trzecim starciu liczona.

Miejmy nadzieję, że jutro Justyna Walaś wywalczy trzeci medal dla Polski, jakkolwiek będzie miała trudniejsze zadanie niż dzisiaj, gdyż jej rywalką będzie niespełna 18-letnia Hinduska Aakanksha Mishra, która dzisiaj mocno obiła Niemkę Iman Boudijaj. Jeśli tarnowianka pokona tę przeszkodę, to w walce o finał skrzyżuje rękawice ze zwyciężczynią pojedynku Angela Carini (Włochy) – Belinda Limuka (Francja).

Druga nasza dzisiejsza bohaterka, Patrycja Kiwak, w walce półfinałowej zmierzy się z dobrze sobie znaną Vladą Kalachevą z Rosji. Będzie to okazja do rewanżu za ubiegłoroczny półfinał Mistrzostw Europy Juniorek w Asyżu, w którym zwyciężyła Rosjanka.

4. MMŚ: WYNIKI LOSOWANIA. DZISIAJ BOKSUJE ADA JĘDRZEJCZYK. MAMY PIERWSZY MEDAL

taipei_losowanie

W Taipei (Tajwan) odbyła się już ceremonia losowania, która nadaje każdemu turniejowi układ i swoją dramaturgię. Nasze zawodniczki startujące w 4. Młodzieżowych Mistrzostwach Świata poznały więc swoje pierwsze rywalki i drogi, które mogą doprowadzić je do upragnionych medali. Ostatecznie w zawodach wystartuje 345 zamiast planowanych 441 zawodniczek z 46 krajów świata. W tym gronie jest 190 pięściarek z grupy młodzieżowej (Youth) oraz 155 z juniorskiej (Junior). Tak, więc pobity został rekord z 2. MMŚ w Albenie (2013), gdzie rywalizowało 310 zawodniczek (150+160). Jak losowały podopieczne Tomasza Potapczyka i Marcina Gruchały?

Grupa młodzieżowa (Youth)

Agata Kawecka (51 kg) w pierwszym pojedynku w poniedziałek (18 maja) spotka się w 1/8 finału ze zwyciężczynią pojedynku doświadczonej (podobno trenuje od 2005 roku!) Estefani Almanzar De Leon (Dominikana) i trzykrotnej mistrzyni Kanady, Bianki Pacquin.

Ewa Białas (54 kg) rozpocznie turniej mistrzowski dzień wcześniej (17 maja) pojedynkiem w 1/16 finału z o rok od siebie młodszą Włoszką Concettą Marchese, z którą niedawno boksowała jak równa z równą w półfinale turnieju Queens Cup. Dodajmy, że Włoszka to mistrzyni Europy juniorek z Asyżu (2014), lecz w wyższej kategorii wagowej (57 kg).

Paulina Gruchała (57 kg) po raz pierwszy stanie w ringu w poniedziałek (18 maja) i w 1/8 finału skrzyżuje rękawice ze zwyciężczynią rywalizacji pomiędzy wysoką (175 cm) 17-letnią Algierką Nour El Housa Baahmed i Bułgarką Nikol Mledenovą, która była przymierzana do startu w wadze koguciej (54 kg).

Adrianna Jędrzejczyk (60 kg) jako pierwsza z Polek stanie do walki o medale 4. MMŚ. Dzisiaj jej rywalką w 1/16 finału będzie 17-letnia rówieśniczka z Rosji, Elizaveta Kartashkova, ta sama z którą rok temu w w Asyżu wygrała nasza inna mistrzyni Europy, Weronika Zakrzewska.

Do wtorku (19 maja) na pierwszy pojedynek w turnieju poczeka Justyna Walaś (64 kg). Pierwszą rywalką liderki naszej ekipy w 1/8 finału będzie 18-letnia Gerelgua Odgerel z Mongolii, o której wiemy tylko tyle, że w tym roku zdobyła brązowy medal mistrzostw swojego kraju.

Również we wtorek (19 maja) zaboksuje po raz pierwszy Larysa Sabiniarz (69 kg). W 1/8 finału czeka na nią 17-letnia Rosjanka Daria Semashko, która w ub. roku zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy Juniorek w Asyżu ale w wadze z limitem 75 kg. Rywalka Larysy w tym startowała w mistrzostwach swojego kraju w olimpijskiej wadze średniej, ale po przegranej w półfinale „zbiła” do 69 kg, by stać się tam numerem 1 w reprezentacji.

Tego samego dnia do ringu wejdzie Aneta Gojko (75 kg), która w pierwszym pojedynku w 1/8 finału zmierzy się z 18-letnią Lyubov Kassiyevą z Kazachstanu. Rywalka jest doświadczona (trenuje od 2008 roku) i jej największym sukcesem było zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Świata Juniorek w Albenie (2013). Boksowała wówczas w limicie 80 kg.

Patrycja Kiwak (81 kg) we wtorek (19 maja) w pierwszym boju, który może jej otworzyć drogę do strefy medalowej (to będzie już ćwierćfinał) powalczy z Turczynką Seniye Senay Dermircioglu. Rywalka Patrycji to ubiegłoroczna wicemistrzyni Europy Juniorek z Asyżu.

Medal do Polski przywiedzie na pewno Agata Kaczmarska (+81 kg). Radomianka w pojedynku półfinałowym w piątek (22 maja) zmierzy się z 18-letnią Zhanel Zhumassovą z Kazachstanu, która jest tegoroczną mistrzynią swojego kraju.

Grupa juniorska (Junior)

Róża Asanowicz (46 kg) pierwszy pojedynek stoczy w poniedziałek (18 maja) i jej rywalką będzie niespełna 15-letnia Sumaiya Kosimova z Tadżykistanu, tegoroczna mistrzyni swojego kraju w gronie juniorek.

Natalia Narloch (50 kg) w niedzielę (17 maja) stanie do rywalizacji z Turczynką Ayten Cumentor, dla której będzie to pierwsza w karierze międzynarodowa próba.

Weronika Pławecka (75 kg) zadebiutuje na ringu w Taipei we wtorek (19 maja) pojedynkiem z 15-letnią zawodniczką z Kazachstanu Guzal Sadykovą, tegoroczną mistrzynią swojego kraju w gronie juniorek.

Opracował: Jarosław Drozd

GWIAZDOZBIÓR 4. MMŚ. NA STARCIE 12 MISTRZYŃ ŚWIATA W TYM JEDNA POLKA

justyna_goonz

Jutro losowanie i pierwsze walki 4. Młodzieżowych Mistrzostw Świata Kobiet w boksie. Jak już wspominaliśmy wstępnie zarejestrowanych do startu zostało aż 441 pięściarek z 45 krajów świata. W tym gronie jest aż dwanaście mistrzyń świata (Youth i Junior) z lat 2013-2014, w tym Justyna Walaś (64 kg – na zdjęciu), która złoty medal światowego czempionatu wywalczyła dwa lata temu w Albenie.

Tajwan czeka więc na wielkie święto młodzieżowego boksu kobiet, który w ostatnim czasie wykreował przynajmniej kilka rozpoznawalnych na świecie zawodniczek. Oto jak naszym zdaniem prezentuje się ten ścisły gwiazdozbiór:
jajaira 1. Jajaira Gonzalez (USA, ur. 13.02.1997)
Wzrost/waga: 162/60, klub: Azusa Youth Boxing Club, trenuje od 2005 roku
Sukcesy: Złote medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (2014), Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014) i Mistrzostw Świata Juniorek (2013)

chang yuan2. Chang Yuan (Chiny, ur. 24.06.1997)
Wzrost/waga: 163/51, klub: Qianan Boxing Club, trenuje od 2009 roku
Sukcesy: złote medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (2014) i Mistrzostw Świata Juniorek (2013)

Grigoryan3. Anush Grigoryan (Armenia, ur. 14.04.1997)
Wzrost/waga: 164/51, klub: Sevan Sport Community, trenuje od 2007 roku
Sukcesy: złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014), srebro Mistrzostw Świata Juniorek (2013) i czwarte miejsce w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich (2014).
testa
4. Irma Testa (Wlochy, ur. 28.12.1997)
Wzrost/waga: 175/57, klub: ASD Boxe Dilett. Boxe Vesuviana, trenuje od 2011 roku
Sukcesy: złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (2013), srebrne medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (2014) oraz Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014)

chen nien5. Chen Nien-Chin (Tajwan, ur. 10.05.1997)
Wzrost/waga: 168/75, klub: Hsinchu Municipal Cheng Te HS, trenuje od 2010 roku
Sukcesy: złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (2013), srebrny medal Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (2014), brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014)
ginty
6. Ciara Ginty (Irlandia, ur. 21.11.1997)
Wzrost/waga: 176/64, klub: Geesala, trenuje od 2011 roku
Sukcesy: złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (2013), srebrny medal Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (2014), nagroda AIBA dla najlepszej juniorki  świata (2013)

yildiz7. Esra Yildiz (Turcja, ur. 04.07.1997)
Waga: 60 kg
Sukcesy: srebrne medale Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014) i Mistrzostw Świata Juniorek (2013), czwarte miejsce w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich (2014)

Bondarenko8. Anhelina Bondarenko (Ukraina, ur. 05.06.1997)
Wzrost/waga: 165/60, trenuje od 2010 roku
Sukcesy: złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (2013), brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2014)

justyna_pzb9. Justyna Walaś (Polska, ur. 24.01.1997)
Waga: 64 kg, klub: Tarnowska Szkółka Bokserska, trenuje od 2011 roku
Sukcesy: złoty medal Mistrzostw Świata Juniorek (2013), brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy (2014)

busenaz10. Surmeneli Busenaz (Turcja, ur. 26.05.1998)
Waga: 75 kg
Sukcesy: złote medale Mistrzostw Świata Juniorek (2013) i Mistrzostw Europy Juniorek (2013).

Utytułowanych zawodniczek będzie na Tajwanie więcej, bo o złote medale powalczą także m.in. mistrzynie świata juniorek z Albeny (2013) – Caitlin Orosco (USA), Rosjanki Vlada Kalacheva i Maria Shishmareva oraz wicemistrzynie Davina Michel (Francja), czy Chinka Chen Simin.

Tradycyjnie, jak na światowy czempionat młodzieży przystało, w ringowe szranki staną zawodniczki prezentujące różny poziom wyszkolenia i …doświadczenia. Sporo dysproporcji wyczytać można choćby z formularzy uczestniczek.

I tak Czeszka Denisa Pauerowa (Youth, 57 kg) zadeklarowała, że trenuje zaledwie przez 7 godzin w tygodniu, zaś Węgierki Alexandra Viglasi (Youth, 51 kg), Beatrix Kalmar (Youth, 48 kg) i Timea Takacs (Youth, 64 kg) odpowiednio po 8-9 godzin w ciągu 7 dni. Po drugiej stronie bieguna pracowitości znajdują się zawodniczki gospodarzy Chen Yu (Youth, 64 kg) i Wang Su Thing (Youth, 60 kg), które na treningi przeznaczają aż 30-32 godzin w tygodniu.

W ringowym doświadczeniu przodują Rosjanki, które mają w rekordach najwięcej oficjalnych walk. Geliusa Galiyeva (Youth, 51 kg), która trenuje boks od 10 lat [sic!] boksowała 100 razy, jej koleżanka Umeda Saidova (Youth, 54 kg) w ciągu zaledwie 5 lat 101 razy (tylko 3 porażki) zaś Anastasiya Nesmiyanova (Youth, 57 kg) od 2007 roku stoczyła aż 110 walk (w tym 5 porażek). Co ciekawe tyle samo walk stoczyła również 16-letnia juniorka Anastasiya Artamonova (54 kg), która trenuje boks od 8 roku życia.

W przeciwnym narożniku stanąć z nimi mogą w walkach eliminacyjnych np. Chorwatka Lucija Babic (Junior, 63 kg), która stoczyła dotąd 2 walki, Włoszka Manuela Bressan (Junior, 57 kg, 3 walki), zawodniczka z Nepalu Kusum Tamang (Junior, 46 kg, 4 walki), Włoszka Vittoria De Carlo (Junior, 63 kg, 5 walk), jej rodaczki Lucy Garofalo (Youth, 51 kg, 7 walk) i Giovanna Marchese (Junior, 50 kg, 7 walk), Kanadyjka Jade Bernier (Youth, 60 kg, 7 walk), czy Węgierka Gabriella Korolyi (Junior, 46 kg, 7 walk).

Najniższą uczestniczką 4. MMŚ będzie Filipinka Jenie Miranda (Youth, 48 kg), która mierzy zaledwie 146 cm, zaś najmłodszą zawodniczka z Mongolii Yesugen Togtbayar (Junior, 46 kg), która 15 lat skończy dopiero 9 grudnia.

CZY W TAIPEI PADNIE REKORD UCZESTNICZEK MMŚ? BIAŁO-CZERWONE WIERZĄ W KOLEJNE MEDALE DLA POLSKI!

kadra_taipei15

Zakończyła się rejestracja uczestniczek 4. Młodzieżowych Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, które od 14 do 24 maja odbędą się na Tajwanie. Jeśli wszystkie zgłoszone zawodniczki przyjadą do Azji, by rywalizować o medale w gronie młodzieżowym (youth – dawniej juniorek) i juniorskim (junior – dawniej kadetek), na starcie zobaczymy rekordową liczbę aż 441 pięściarek z 45 krajów świata.

W młodszej grupie (junior) zarejestrowane zostały ogółem 194 pięściarki (urodzone w latach 1999-2000), które będą rywalizowały w 13 kategoriach wagowych: 44-46 kg, 48 kg, 50 kg, 52 kg, 54 kg, 57 kg, 60 kg, 63 kg, 66 kg, 70 kg, 75 kg, 80 kg i +80 kg. W grupie starszej (youth) o medale będzie jeszcze trudniej. Do Azji wybiera się bowiem 247 zawodniczek (urodzonych w latach 1997-1998) z 10 kategorii wagowych: 45-48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg, 75 kg, 81 kg i +81 kg.

Poprzedni rekord frekwencji odnotowany został w 2013 roku w bułgarskiej Albenie, gdzie podczas 2. Młodzieżowych Mistrzostw Świata wystąpiło 310 zawodniczek z 31 krajów (160 z grupy junior i 150 youth). Przypominamy, że zupełnie inny wymiar miały poprzednie, 3. Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Sofii, będące kwalifikacjami do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nanjing, z racji czego ograniczono je w przypadku kobiet tylko do trzech kategorii „olimpijskich” i jedynie do grona młodzieżowców. Mimo to do Sofii przyjechało aż 100 zawodniczek, by walczyć o kwalifikację do Nanjing.

Biało-czerwonych barw w Taipei bronić będzie dwanaście zawodniczek: trzy juniorki: Róża Asanowicz (Boxing Sokółka, 46 kg), Natalia Narloch (Boxing Team Chojnice, 50 kg) i Weronika Pławecka (MOSM Tychy, 75 kg) oraz dziewięć zawodniczek z grupy młodzieżowej): Agata Kawecka (FC Koszalin, 51 kg), Ewa Białas (Energetyk Jaworzno, 54 kg), Paulina Gruchała (Boxing Team Chojnice, 57 kg), Adrianna Jędrzejczyk (RUSHH Kielce, 60 kg), Justyna Walaś (Tarnowska Szkółka Bokserska, 64 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 69 kg), Aneta Gojko (Boxing Sokółka, 75 kg), Patrycja Kiwak (Skorpion Szczecin, 81 kg) i Agata Kaczmarska (Radomiak Radom, +81 kg).

taipei15Trener-koordynator naszej drużyny, Tomasz Potapczyk, zabrał do Azji istny młodzieżowy Dream-Team. Naszymi najbardziej utytułowanymi reprezentantkami są bowiem mistrzyni świata juniorek z Albeny (2013) i brązowa medalistka młodzieżowych Mistrzostw Europy z Asyżu (2014) – Justyna Walaś, brązowa medalistka Mistrzostw Świata juniorek (2013) i Mistrzyni Europy juniorek z Władysławowa (2012) – Larysa Sabiniarz, brązowa medalistka Mistrzostw Świata juniorek (2013) i wicemistrzyni Europy juniorek z Asyżu (2014) – Agata Kawecka, mistrzyni Europy juniorek – Adrianna Jędrzejczyk, srebre medalistki Mistrzostw Europy juniorek (2014) – Aneta Gojko i Weronika Pławecka oraz brązowa medalistka wspomnianych zawodów – Patrycja Kiwak.

Siedem polskich medalistek międzynarodowych turniejów mistrzowskich oraz nie mniej zmotywowane do startu pozostałe nasze młodziutkie zawodniczki przez dwa tygodnie będą pod opieką świetnych szkoleniowców. Oprócz Tomasza Potapczyka, którego wychowankowie (dziewczęta i chłopcy) osiągali już międzynarodowe sukcesy, mierzone w medalach Młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy, do Azji polecieli także świetnie pracujący z młodzieżą Marcin Gruchała oraz bodajże najbardziej doświadczony polski szkoleniowiec, były trener kadry narodowej seniorów i olimpijczyk, Ludwik Buczyński. Kadrę narodową wspomagają także znający doskonale walkę między linami ringów fizjoterapeuta Adrian Brudnicki oraz szef wyszkolenia PZB,  Zdzisław Nowak (kierownik ekipy).

Nasze reprezentantki są znakomicie przygotowane do startu, o czym zapewniał trener Potapczyk. Z jednej strony imponują doskonałą formą fizyczną, a z drugiej strony odwagą i pewnością siebie, nieodzownymi w osiąganiu wielkich sukcesów już na szczeblu młodzieżowym. Oto co powiedziały nam przed wylotem na – najważniejsze dla większości – zawody w ich dotychczasowych karierach.
bialas
Ewa Białas: Pierwszy raz jadę na tak dużą imprezę międzynarodową. Jestem w bardzo dobrej formie, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Bardzo ciężko pracowałam, żeby zakwalifikować się do reprezentacji na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata, więc już sam wyjazd na nie jest sukcesem. Mam nadzieję, że zaprezentuję się z jak najlepszej strony, dam z siebie wszystko i przywiozę ze sobą złoty medal.
gojko
Aneta Gojko: Moim głównym celem jest zdobycie złotego medalu oraz udowodnienie wszystkim, że niesłusznie zostałam uznana przegraną podczas tegorocznych Mistrzostw Polski. Główny cel jaki sobie postawiłam to mistrzostwo świata – do tego się przygotowywałam przez bardzo długi okres czasu.
gruchała
Paulina Gruchała: Wiadomo, że moim celem numer jeden na ten rok jest zdobycie medalu z jak najcenniejszego kruszcu na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Jest bowiem moim marzeniem, by stanąć na podium tak ważnej imprezy. Uważam, że wraz z dziewczynami z kadry jesteśmy bardzo dobrze przygotowane do tego przedsięwzięcia i na pewno żadna z nas tanio skóry nie sprzeda.
jedrzejczyk1
Adrianna Jędrzejczyk: Młodzieżowe Mistrzostwa Świata to – jak do tej pory – największa impreza sportowa w jakiej będę miała zaszczyt uczestniczyć. Moim celem, jak na każdych zawodach, jest przede wszystkim danie z siebie 100 procent, wykorzystanie tych umiejętności, na które bardzo długo pracowałam. Mam świadomość, że będzie bardzo ciężko, ponieważ są to zawody rangi światowej, na których pojawią się najlepsze zawodniczki globu.  Mam nadzieję, że uda mi się przywieźć medal, chociaż wiem, że zawsze pierwszy rok w innej grupie wiekowej jest zdecydowanie najcięższy. Zobaczymy co z tego wyjdzie – trzeba myśleć pozytywnie i po cichu wierzyć w sukces.
kaczmarska
Agata Kaczmarska: Moim celem jest zdobycie złotego medalu Młodzieżowych Mistrzostwa Świata. Wiadomo, w sumie po to tam jedziemy. Dalszych planów – jak na razie – nie mam i cały czas myślę o mistrzostwach. Moim marzeniem jest zaprezentowanie się z jak najlepszej strony nie tylko w Taipei, ale także by systematycznie piąć  się coraz wyżej, nie tylko w sporcie, ale i w nauce.
kawecka
Agata Kawecka: Na mistrzostwa przygotowywałam się bardzo solidnie, zarówno pod opieką trenera klubowego, jak i trenera kadry na zgrupowaniach. Czuję się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie oraz zrobię wszystko aby wypaść na tych mistrzostwach, w nowej kategorii wiekowej, pozytywnie. Cele? Oczywiście chcę dać z siebie wszystko i zostawić po sobie dobre wrażenie, a jeżeli nie zaowocuje to medalem, to i tak będę zadowolona z siebie, bo będę wiedziała, że zrobiłam wszystko, co tylko mogłam.
kiwak
Patrycja Kiwak: Moim celem na najbliższe miesiące jest praca polegająca na doskonaleniu umiejętności w uprawianej przeze mnie dyscyplinie, jaką jest boks. Z wyjazdem na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata wiążę nadzieje na odniesienie kolejnego sukcesu, czyli zdobycia medalu. W sporcie najważniejsze są dla mnie rywalizacja i podnoszenie sobie przysłowiowej poprzeczki. Jestem dumna z możliwości reprezentowania naszego kraju na arenie światowej razem z najlepszymi zawodniczkami z Polski.

Natalia Narloch: Udział w  tegorocznych Mistrzostwach Świata jest dla mnie bardzo dużym wyróżnieniem. Dzięki ciężkiej pracy i obozach jestem przygotowana w stu procentach swoich możliwości. Moim marzeniem jest zdobycie medalu. Wiem, że nie będzie to łatwe, lecz w ringu dam z siebie wszystko.
plawecka
Weronika Pławecka: Moim celem jest zdobycie medalu Mistrzostw Świata juniorek i wiem, że jeśli dam z siebie wszystko, to jest on w zasięgu moich możliwości. Trzeba tylko pokazać charakter i zostawić serce w ringu. To moja dotychczas najważniejsza impreza sportowa, wcześniejszą były Mistrzostwa Europy juniorek w Asyżu. Myślę, że jesteśmy na tyle dobrze przygotowane, by „zmieść” czołówkę światową. Ciężko pracowałyśmy, każda z nas pewnie jest już zmęczona oczekiwaniem na ten turniej, ale jesteśmy zdeterminowane i pokażemy prawdziwy kobiecy boks.

Larysa Sabiniarz: Moim celem, jak i każdej zawodniczki, jest zdobycie złotego medalu na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Zresztą nie przyjechałyśmy tu po nic innego, jak tylko po to. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowane fizycznie, jak i psychicznie. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, zresztą jak zawsze to oni mają się nas bać a nie my ich !
walas
Justyna Walaś: Myślę, że forma psychiczna jest obecna od dłuższego czasu, a co do fizycznej- zostało jeszcze kilka dni do rozpoczęcia zmagań na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata, a co za tym idzie ostatnie treningi są jeszcze przed nami. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o cele i oczekiwania, to nie zmieniają się one. Priorytetem jest dla mnie zaprezentowanie się z jak najlepszej strony i zostawienie serca w ringu. Jeśli to wystarczy, będziemy cieszyć się z dobrego wyniku.

Podczas zaledwie trzech turniejów o Młodzieżowe Mistrzostwo Świata (Antalya – 2011, Albena – 2013 i Sofia – 2014) reprezentantki Polski wywalczyły 5 medali (trzy złote – Paulina Jakubczyk, Aneta Rygielska i Elżbieta Wójcik oraz dwa srebrne – Karolina Cyran i wspomniana Wójcik). W rywalizacji najlepszych juniorek (dawniej kadetek) nasze zawodniczki wywalczyły jak dotąd 6 krążków (ale w dwóch turniejach!), w tym dwa złote – Hanna Solecka i Justyna Walaś oraz cztery brązowe – Kamila Zawół, Rygielska, Agata Kawecka i Larysa Sabiniarz.

Jak będzie tym razem? O wszystkim przeczytacie w serwisie polskiboks.pl.

Opracował: Jarosław Drozd  

W SZCZECINIE ZAKOŃCZYŁY SIĘ 86. MP SENIORÓW. MAMY SIEDMIU NOWYCH MISTRZÓW

jakubowski_04

Pojedynek Arkadiusza Szwedowicza (BKS Skorpion Szczecin, 81 kg) z Mateuszem Trycem (Hetman Białystok) zakończył trwającą cztery godziny galę finałową 86. Mistrzostw Polski Seniorów. Po zaciętej potyczce i niejednogłośnej decyzji sędziów do góry powędrowała ręka ulubieńca szczecińskiej publiczności, który po raz pierwszy w karierze wywalczył złoty medal seniorskich mistrzostw kraju. Dodajmy, że nie był to dzisiaj pierwszy triumf zawodnika szczecińskiego klubu – wcześniej złote medale i szarfy Mistrzów Polski AD 2015 wywalczyli Maciej Jóźwik (52 kg) oraz Tomasz Resól (56 kg).

Na krajowym tronie utrzymało się tylko trzech złotych medalistów z Kalisza – Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz, 49 kg), Dawid Michelus (UKS Kontra Elbląg, 60 kg) oraz Igor Jakubowski (Zagłębie Konin, 91 kg). Oprócz nich oraz ww. zawodników Skorpiona mistrzami Polski seniorów zostali: Daniel Adamiec (RUSHH Kielce, 64 kg – najmłodszy złoty medalista), Mateusz Kostecki (KS Desant Kraków, 69 kg), Kamil Gardzielik (Copacabana Konin, 75 kg) oraz Paweł Wierzbicki (UKS Boxing Sokółka, +91 kg).

Większość pojedynków finałowych miała swoją dramaturgię i toczona była w niezłym – jak na zmęczone turniejem organizmy – tempie. Tradycyjnie energetycznie było w pojedynku Dawida Michelusa z Mateuszem Polskim (KSW Róża Karlino), czego potwierdzeniem była niejednomyślność sędziów. Efektownie, głównie za sprawą Igora Jakubowskiego, było w finale wagi ciężkiej. Mistrz Unii Europejskiej i najlepszy zawodnik ubiegłorocznych Mistrzostw Polski zmierzył się z niedawnym liderem tej kategorii, Michałem Olasiem (Legia Fight Club). Zwycięstwo zawodnika z Konina nie podlegało dyskusji i było równie widowiskowe jak półfinały bój z Krystianem Kawalerskim (BKS Olimp Szczecin).

Po ceremonii wręczania medali, przyszła pora na nagrody indywidualne. Za najlepszego pięściarza mistrzostw uznano Igora Jakubowskiego, najlepszym technikiem został Kamil Gardzielik. Zwycięzcy otrzymali kolejno dwa tysiące złotych brutto (najlepszy zawodnik) oraz tysiąc złotych brutto (najlepszy technik). Nagrody finansowe ufundował Dariusz Michalczewski.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH
[9 MAJA 2015 ROKU, GODZ. 18.00 - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG
Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz) – Jakub Słomiński (Wda Świecie) 3-0
Brązowe medale: Mariusz Koch (RKS Łódź) i Daniel Tarka (KSW Tygrys Elbląg)

52 KG
Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin) – Tomasz Karyś (RUSHH Kielce) 3-0
Brązowe medale: Przemysław Jańczuk (Akademia Walki Warszawa) i Krzysztof Rydyński (BKS Olimp Szczecin)

56 KG
Tomasz Resól (BKS Skorpion Szczecin) – Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa) 2-1
Brązowe medale: Marek Pietruczuk (UMKS Victoria Ostrołęka) i Adrian Kowal (Olimp Lublin)

60 KG
Dawid Michelus (UKS Kontra Elbląg) – Mateusz Polski (KSW Róża Karlino) 2-1
Brązowe medale: Radomir Obruśniak (KSW Róża Karlino) i Tomasz Smerdel (Olimp Lublin)

64 KG
Daniel Adamiec (RUSHH Kielce) – Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice) 3-0
Brązowe medale: Łukasz Niemczyk (Champion Chojnów Powiat Legnicki) i Sebastian Konsek (RMKS Rybnik)

69 KG
Mateusz Kostecki (KS Desant Kraków) – Przemysław Zyśk (UMKS Victoria Ostrołęka) 3-0
Brązowe medale: Tomasz Kot (RUSHH Kielce) i Maksymilian Gibadło (BUDO Krosno)

75 KG
Kamil Gardzielik (Copacabana Konin) – Bartosz Gołębiewski (DKB Dzierżoniów) 3-0
Brązowe medale: Paweł Rumiński (Legia Fight Club) i Szymon Hamerski (CWZS Zawisza Bydgoszcz)

81 KG
Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin) – Mateusz Tryc (Hetman Białystok) 2-1
Brązowe medale: Jordan Kuliński (Start Włocławek) i Łukasz Stanioch (BKS Skorpion Szczecin)

91 KG
Igor Jakubowski (Zagłębie Konin) – Michał Olaś (Legia Fight Club) 3-0
Brązowe medale: Krystian Kawalerski (BKS Olimp Szczecin) i Bartłomiej Krasuski (Broń Radom)

+91 KG
Paweł Wierzbicki (UKS Boxing Sokółka) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok) 3-0
Brązowe medale: Michał Wasiak (SAKO Gdynia) i Marcin Śnitko (KSW Tygrys Elbląg)

[Fot. Barbara Sańko ©]

MATEUSZ MASTERNAK ZNOKAUTOWAŁ ARGENTYŃCZYKA. KOLEJNA WALKA W RPA!

master_trening

Krótko trwał pojedynek Mateusza Masternaka (35-2, 25 KO) z 40-letnim Rubenem Angelem Mino (26-3, 26 KO) podczas gali grupy Sauerland Event, która odbyła się 25 kwietnia w Berlinie. Polski pięściarz nie dał żadnych szans Argentyńczykowi, który na pewno nie jest na poziomie swojego udanie nadmuchanego bilansu.

Wrocławianin od początku narzucił swoje tempo i to on był agresorem. W pierwszej rundzie „Master” skutecznie operował lewym prostym, szukając również ciosów na dół. Właśnie po jednej z kombinacji Polaka na tułów, przeciwnik uklęknął i był liczony przez sędziego. Masternak właściwie mógł już pokusić się o zwycięstwo jeszcze w pierwszych trzech minutach starcia, ale gong kończący rundę uratował Argentyńczyka. Druga odsłona to ponownie dominacja byłego mistrza Europy oraz kolejne nokdauny – jeden po kombinacji lewy prosty – prawy sierpowy, a drugi, kończący starcie, to soczysty prawy podbródkowy.

Mimo że walka nie była długa, a postawa przeciwnika Masternaka poniżej krytyki, dało się zauważyć kilka dużych plusów w boksowaniu naszego boksera. 28-latek był szybki, dynamiczny i w porównaniu z wcześniejszymi występami – nie licząc potyczki z Mormeckiem we Francji – „Master” wyglądał naprawdę solidnie.

Pięć dni po walce z Argentyńczykiem Mateusz podpisał kontrakt na walkę z Johnny Mullerem (18-4-2, 13 KO). Pojedynek odbędzie się 6 czerwca na terenie rywala – w RPA. O tej potyczce mówiło się już od kilkunastu tygodni. Faworytem niewątpliwie będzie wrocławianin, ale stawka dla niego będzie podwójna. Promująca go grupa Sauerland Event rozmawia już bowiem wstępnie z obozem mistrza świata federacji WBA – Denisem Lebiediewem (27-2, 20 KO). Żeby jednak Polak zaatakował championa, najpierw w RPA będzie musiał odprawić Mullera.

SANDRA DRABIK ODWIESZONA PRZEZ AIBA. CZTERY POLKI WYSTĄPIĄ W IGRZYSKACH EUROPEJSKICH W BAKU

sandra_trener

Polski Związek Bokserski poinformował, że wicemistrzyni Europy  wagi koguciej (54 kg) z Rotterdamu (2011) oraz srebrna medalistka katowickich Mistrzostw Unii Europejskiej (2011), Sandra Drabik, może ponownie startować w zawodach boksu olimpijskiego. Tak więc, nasza reprezentantka, która została zdyskwalifikowana podczas 8. Mistrzostw Świata Seniorek w Jeju City i – w związku z zawieszeniem do 19 grudnia br. – nie dopuszczona do startu w 15. Mistrzostwach Polski, może przygotowywać się do tegorocznych startów krajowych i międzynarodowych z 1. Igrzyskami Europejskimi w Baku włącznie.

Dodajmy, że kara zawieszenia została skrócona na wniosek odwołania złożonego w AIBA dnia 29 kwietnia przez prezesa PZB, Zbigniewa Górskiego, o czym pisaliśmy w ub. tygodniu. Sternik PZB w piśmie skierowanym bezpośrednio do dyrektora wykonawczego AIBA, Ho Kima, przedstawił szereg argumentów uzasadniających zasadność przywrócenia jednej z najlepszych polskich pięściarek prawa do startu w oficjalnych zawodach na kobiecym ringu.

Mamy nadzieję, że dla Sandry Drabik jest to zarazem koniec kłopotów z regulaminem światowej federacji oraz początek drogi do kolejnych sportowych sukcesów, na które ją niewątpliwie stać. Jednocześnie szkoda, że zawodniczki z Kielc nie mogliśmy zobaczyć w ringu podczas zakończonych w sobotę w Karlinie Mistrzostw Polski seniorek, gdyż jej pojedynek z Eweliną Wicherską zapewne byłby ozdobą tych zawodów.

Tak, więc podczas czerwcowych 1. Igrzysk Europejskich w Baku, Biało-Czerwonych barw bronić będą cztery reprezentantki Polski: Sandra Drabik (51 kg), Ewelina Wicherska (54 kg), Kinga Siwa (64 kg) i Lidia Fidura (75 kg).

JUTRO POCZĄTEK 86. MISTRZOSTW POLSKI SENIORÓW. ZABRAKNIE KAPITANA „HUSARII”

mpsszczecin15_mini

Jutro w Szczecinie rozpoczynają się 86. Mistrzostwa Polski Seniorów w Boksie. Plan zawodów przewiduje kolejno walki eliminacyjne (poniedziałek-środa), ćwierćfinałowe (czwartek), półfinałowe (piątek) oraz uroczystą galę finałową, która rozpocznie się w sobotę 9 maja o godzinie 18.00. Po zakończeniu rywalizacji w ostatniej kategorii oraz udekorowaniu zwycięzców, przyjdzie czas na nagrody indywidualne, w tym również te ufundowane przez Dariusza Michalczewskiego, czyli 1 600 złotych dla najlepszego zawodnika turnieju oraz 800 złotych dla najlepszego technika. Podczas sobotniej gali pojawią się także Michał Materla i Maciej Jewtuszko – mistrzowie federacji KSW.

Do zawodów zgłosiło się ostatecznie 239 zawodników z 78 klubów z całej Polski. Potwierdzony jest udział niemal wszystkich pięściarzy, którzy stawali na najwyższym stopniu podium podczas ostatnich mistrzostw i w Szczecinie będą bronić złotych medali z ubiegłego roku. Przyjazd zapowiedział także Michał Olaś (91 kg), który wraca do boksowania po dwuletnim zawieszeniu.

Niestety na starcie zabraknie kapitana „Husarii” i aktualnego mistrza Polski wagi średniej (75 kg), Tomasza Jabłońskiego, który do ostatniej kolejki spotkań ligi World Series of Boxing rywalizował o kwalifikację olimpijską. Jego absencja, spowodowana obciążeniem organizmu aż siedmioma trudnymi pojedynkami w lidze WSB oraz wielogodzinnymi podróżami na mecze, została wcześniej zaakceptowana przez trenera kadry narodowej seniorów, Zbigniewa Raubo. Przerwa w startach ‚Pantery” potrwa zresztą dłużej (prawdopodobnie nie będzie go w Baku podczas Igrzysk Europejskich), by mógł on w pełni przygotować się do startów w Mistrzostwach Europy i świata.

Oficjalne otwarcie imprezy nastąpi we wtorek (5 maja) o godzinie 16.30. Transmisję internetową z przebiegu całych mistrzostw będzie można śledzić na stronie www.bokser.org. Najświeższe informacje dotyczące zawodów pojawiają się też na profilu facebookowym BKS Skorpion Szczecin.

Sportowe emocje rozpoczną się już jutro (w poniedziałek) o godz. 15.00 w budynku Szczecińskiego Domu Sportu, gdzie odbędzie się konferencja techniczna oraz losowanie. Wstęp na Mistrzostwa Polski Seniorów w Boksie jest bezpłatny. Organizatorami imprezy są Polski Związek Bokserski, Zachodniopomorski Okręgowy Związek Bokserski oraz BKS Skorpion Szczecin.

 PROGRAM ZAWODÓW

04.05.2015 r. (poniedziałek)
18.00 – I seria walk eliminacyjnych

05.05.2015 r. (wtorek)
11.00 – II seria walk eliminacyjnych
17.00 – III seria walk eliminacyjnych

06.05.2015 r. (środa)
11.00 – IV seria walk eliminacyjnych
16.00 – V seria walk eliminacyjnych

07.05.2015 r. (czwartek)
11.00 – I seria walk ćwierćfinałowych
17.00 – II seria walk ćwierćfinałowych

08.05.2015 r. (piątek)
14.00 – I seria walk półfinałowych
17.00 – II seria walk półfinałowych

09.05.2015 r. (sobota)
18.00 – Gala finałowa

mpsszczecin15

NAGRODY I WYRÓŻNIENIA 15. MISTRZOSTW POLSKI SENIOREK

nagrody mp

Niedawna młodzieżowa mistrzyni świata i Europy, 20-letnia Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino, 57 kg), została uznana najlepszą zawodniczką zakończonych wczoraj w Karlinie 15. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie. Wychowanka trenera Tomasza Różańskiego otrzymała także nagrodę dla najlepiej wyszkolonej technicznie uczestniczki zawodów.
karlino151
Najlepszą walką finałów był pojedynek w wadze średniej (75 kg) pomiędzy Elżbietą Wójcik (KSW Róża Karlino) i Lidią Fidurą (GUKS Carbo Gliwice), zakończony jednogłośnym zwycięstwem na punkty przez tę pierwszą.
karlino152
W klasyfikacji klubowej zwyciężył BKS Skorpion Szczecin (208 punktów), wyprzedzając GUKS Carbo Gliwice (92), Pomorzanina Toruń (87), KSW Różę Karlino (80), 06 Kleofas Katowice i Stellę Gniezno (po 68), KKS Poznań i SKF Boksing Zielona Góra (po 62), KS SAKO Gdańsk i BKS Hetman Białystok (po 57).
karlino153
W klasyfikacji medalowej pierwsze miejsce wywalczył KSW Róża Karlino (2 złote medale), przed Skorpionem Szczecin (1 złoto, 4 srebra i 2 brązowe medale)i Carbo Gliwice (1 złoto i 1 srebro).

Najlepszym Okręgowy Związkiem Bokserskim okazał się Zachodniopomorski (305 punktów), dystansując Wielkopolski (294), Śląski (185), Warszawsko-Mazowiecki (154) i Kujawsko-Pomorski (149).

Zawodniczki Zachodniopomorskiego OZB wywalczyły w Karlinie 9 medali (3-4-2), wyprzedzając Śląski OZB (2-1-2) i Wielkopolski OZB (2-0-3).

Ogółem w 15. Mistrzostwach Polski wzięły udział 62  zawodniczki z 37  klubów,  reprezentujących  14 Okręgowych Związków Bokserskich.

[Fot. Natalia Hollińska, Adam Wójcik ©]

15. MP SENIOREK ZAKOŃCZONE. TYLKO TRZY MISTRZYNIE POLSKI OBRONIŁY TYTUŁY

karlino15_mini

Za nami ostatni dzień zmagań najlepszych polskich seniorek.  W Karlinie w finałach 15. Mistrzostw Polski zobaczyliśmy dziewięć z planowanych dziesięciu – w większości zaciętych walk. Złote medale i mistrzowskie szarfy wywalczyły: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg), Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice, 54 kg), Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino, 57 kg), Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), Beata Koroniecka (Hetman Białystok, 64 kg), Hanna Solecka (Skorpion Szczecin, 69 kg), Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino, 75 kg), Karolina Koszela (Stella Gniezno, 81 kg) i Anna Słowik (Garda Karczew, +81 kg).

Najbardziej zażarte boje stoczyły zawodniczki dwóch wag olimpijskich. W kategorii z limitem 60 kg Kinga Siwa, od początku walki narzucająca maksymalny pressing, pokonała Anetę Rygielską, która mimo wielu prób skutecznego i technicznego boksu nie zdołała zneutralizować ofensywy swojej przeciwniczki. Bardzo dużo fizycznej walki widzieliśmy w ostatnim pojedynku pojedynku zawodów, w którym Elżbieta Wójcik (75 kg) zdaniem sędziów jednogłośnie na punkty wygrała z Lidią Fidurą. Bój – uznany za najpiękniejszą rywalizacje finałów – był bardzo wyrównany, a przewaga naszej młodej mistrzyni raczej nieznaczna, jakkolwiek dostrzegli ją wszyscy sędziowie punktowi.

Co jeszcze zapamiętamy z finałów? Efektowny, bojowy boks świetnie czującej się w półdystansie Angeliki Grońskiej (48 kg), błyskawiczne zwycięstwo Eweliny Wicherskiej, chociaż była to bodajże jedyna walka bez historii, wyrównane dwie pierwsze rundy pojedynków Martyny Letkiewicz (54 kg) z Katarzyną Brodacką i Pauliny Jakubczyk (57 kg) z Mirelą Balcerzak oraz przebłyski nieprzeciętnego talentu Pauliny w dwóch końcowych starciach. Solidny boks zaoferowały publiczności Beata Koroniecka (64 kg) i Anna Słowik (+81 kg) a kolejne złoto do swojego bogatego dorobku dodała Karolina Koszela (81 kg).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH
[2 MAJA 2015 ROKU, GODZ. 11.00 - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

48 KG: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) – Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) 3-0
51 KG: Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Karolina Miętka (UKS Kontra Elbląg) TKO 1
54 KG: Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Katarzyna Brodacka (Skorpion Szczecin) 3-0
57 KG: Paulina Jakubczyk (KSW Róża Karlino) – Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin) 3-0
60 KG: Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) 3-0
64 KG: Beata Koroniecka (Hetman Białystok) – Sylwia Maksym (Skorpion Szczecin) 3-0
69 KG: Hanna Solecka (Skorpion Szczecin)  – Natalia Hollińska (Skorpion Szczecin) WO.
75 KG: Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino) – Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) 3-0
81 KG: Karolina Koszela (Stella Gniezno) – Ewa Moniak (Radomiak Radom) 3-0
+81 KG: Anna Słowik (Garda Karczew) – Joanna Zabrocka (UKS Nowi Polnica) 3-0

medal_karlino15

IRLANDCZYCY WYGRALI W PORTLAOISE Z EKIPĄ Z POLSKI 14-6

PORTLAOISE_MINI

W ubiegłą niedzielę (26 kwietnia) w sali hotelu Heritage w irlandzkim miasteczku Portlaoise odbył się mecz międzypaństwowy pomiędzy ekipami z Polski oraz Irlandii. Po ciekawych pojedynkach lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 14-6. Zwycięstwa dla polskiej drużyny wywalczyli: Szymon Hamerski (75 kg), Arkadiusz Szwedowicz (81 kg) oraz Tomasz Bohdanowicz (91 kg). Najlepszy pojedynek stoczyli wicemistrz Unii Europejskiej (2014) i dwukrotny mistrz Zielonej Wyspy (2014-2015) Michael O`Reilly oraz Łukasz Stanioch.

Rywalami Polaków byli na ogół doświadczeni zawodnicy. Michael Nevin Sr. (69 kg) w ub. roku wywalczył srebrny medal mistrzostw Irlandii, Ross Hickey (64 kg), to srebrny medalista z 2013 roku, zaś rywal Bohdanowicza – Cian O`Shaugnessy – w ub. roku wywalczył brązowy medal młodzieżowych mistrzostw swojego kraju.

Zdaniem obserwatorów wynik meczu mógłby być korzystniejszy dla Polaków, gdyby sędziowie łaskawszym okiem spojrzeli na Tomasza Resóla (56 kg) i Kamila Holkę (69 kg), którzy stoczyli wyrównane poje z Irlandczykami. Niezależnie od wyników był znakomity sprawdzian przed zbliżającymi się Mistrzostwami Polski Seniorów w Boksie.

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK
 
IRLANDIA – POLSKA 14-6
[PORTLOISE, 26 KWIETNIA 2015 ROKU - zwycięzcy na pierwszym miejscu]

JUNIORZY

57 KG: Dean Brophy – Kewin Kokoszka WP
63 KG: Michael Nevin Jr. – Eryk Apresyan WP
75 KG: Jimmy O`Reilly – Bartłomiej Zając WP

SENIORZY

56 KG: Christian Cekiso – Tomasz Resól WP
69 KG: Ross Hickey – Kamil Holka WP
69 KG: Michael Nevin Sr. – Karol Pawlina WP
75 KG: Szymon Hamerski – Patrick McDonagh WP
75 KG: Michael O`Reilly – Łukasz Stanioch WP
81 KG: Arkadiusz Szwedowicz – Audrius Kundrotas WP
91 KG: Tomasz Bohdanowicz – Cian O`Shaugnessy WP

portlaoise-boxing-night-ready-2

ZWYCIĘSTWO KINGI SIWEJ Z KAROLINĄ GRACZYK NA INAUGURACJĘ 15. MP SENIOREK

kingasiwa01

W Karlinie zakończyła się I seria walk ćwierćfinałowych, inaugurujących 15. Mistrzostwa Polski Seniorek w boksie. Kibice zgromadzenie w miejscowej, pięknej hali widowiskowo-sportowej zobaczyli dziesięć pojedynków, z których jeden zakończył się przed czasem.

Większość obserwatorów najbardziej czekała na rywalizację naszych dwóch utytułowanych zawodniczek, których ambicje sięgają miejsca w kadrze narodowej na lutowe Mistrzostwa Świata. Mam tu na myśli Kingę Siwą (SAKO Gdańsk, 60 kg) i wracającą do boksu po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją, Karolinę Graczyk (Copacabana Konin). Wygrała jednogłośnie ta pierwsza, która w pojedynku o finał skrzyżuje rękawice z nadzieją na dobrą przyszłość polskiego boksu, Kingą Szlachcic. Młoda pięściarka z Zielonej Góry również jednogłośnie rozprawiła się z Edytą Skrzyszowską (Stal Rzeszów).

W zdecydowanej większości pojedynków zwyciężały dzisiaj faworytki, m.in. Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój, 54 kg), Martyna Letkiewicz (Carbo Gliwice, 54 kg), Katarzyna Brodacka (Skorpion Szczecin, 54 kg), Anna Słowik (Garda Karczew, +81 kg), czy Sylwia Kusiak (Skorpion Szczecin, +81 kg). Jedyną niespodzianką była jednogłośna porażka ubiegłorocznej młodzieżowej mistrzyni Polski Anny Góralskiej (Korona Wałcz, 54 kg) z Barbarą Grabowską (Champion Myślenice).

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH [29 KWIETNIA 2015 ROKU, GODZ. 15.00]

51 KG
Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Patrycja Ślosarczyk (JJ Sport Center Kraków) 5-0

54 KG
Laura Grzyb (BKS Jastrzębie) – Michela Gawroński (Gwardia Wrocław) 5-0
Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Karolina Kryger (Pomorzanin Toruń) TKO 2
Barbara Grabowska (UKS Champion Myślenice) – Anna Góralska (Korona Wałcz) 5-0
Katarzyna Brodacka (Skorpion Szczecin) – Paulina Biernat (Legia Fight Club) 5-0

60 KG
Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – Karolina Graczyk (Copacabana Konin) 5-0
Kinga Szlachcic (SKF Boksing Zielona Góra) – Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów) 5-0

64 KG
Agnieszka Matusiak (Adrenalina Wrocław)- Iwona Szlęzak (Broń Radom) 5-0

+81 KG
Anna Słowik (Garda Karczew) – Gabriela Pawlicka (BSB Astoria Bydgoszcz) 4-1
Sylwia Kusiak (Skorpion Szczecin) – Paulina Laskowska (Obra Zbąszyń) 5-0

KARLINO GOŚCI NAJLEPSZE POLSKIE PIĘŚCIARKI. PO POŁUDNIU PIERWSZE WALKI 15. MISTRZOSTW POLSKI

karlino15_mini

Dzisiaj o godz. 16.00 w Karlinie rozpoczną się pierwsze walki 15. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie, do których zgłoszono 62 zawodniczki z 37 klubów. W ciągu najbliższych czterech dni poznamy najlepsze polskie zawodniczki w 10 kategoriach wagowych i przekonamy się o potencjale, jaki tkwi w naszej krajowej czołówce.

Niestety wiele zastrzeżeń można mieć do liczby zgłoszonych zawodniczek. Przed rokiem w Grudziądzu do walki o medale 14. Mistrzostw Polski stanęło 80, a w 2013 roku – 83 zawodniczki z 47 klubów. W tym roku jest ich aż o 1/4 mniej mniej, co dziwi w kontekście z roku na rok rosnącej frekwencji na krajowych czempionatach młodzieży. Najliczniej obsadzoną kategorią jest waga z limitem 64 kg, w której o medale i szarfy mistrzowskie walczyć będzie 9 pięściarek. Osiem zawodniczek wystąpi w kategoriach do 54 kg, po siedem w 48 kg, 57 kg i 69 kg, sześć – 60 kg i +81 kg, pięć – 51 kg, cztery – 75 kg i trzy – 81 kg.

Złotych medali z ubiegłego roku bronić będzie tylko 7 z 10 mistrzyń Polski: Sandra Brodacka (48 kg), Ewelina Wicherska (51 kg), Martyna Letkiewicz (54 kg), Kinga Siwa (64 kg – tym razem w wadze do 60 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg) i Sylwia Kusiak (+81 kg).

W Karlinie zabraknie Karoliny Michalczuk (60 kg), która zakończyła karierę w boksie olimpijskim, Sandry Kruk (57 kg), zawieszonej przez dotychczasowy klub (Kontrę Elbląg) i najmłodszej mistrzyni kraju z 2014 roku – Martyny Gil (81 kg). Wielką nieobecną turnieju będzie także Sandra Drabik, o której kłopotach pisaliśmy wczoraj wieczorem. Z najmłodszych zawodniczek, które miały zadebiutować w seniorskiej rywalizacji, zabraknie m.in. młodzieżowej wicemistrzyni Europy, Wiktorii Sądej, którą ze startu w Karlinie wyeliminował egzamin maturalny.

Od godz. 16.00 zobaczymy 10 walk eliminacyjnych i ćwierćfinałowych, z których najciekawiej zapowiada się oczywiście rywalizacja dwóch czołowych polskich zawodniczek ostatnich lat – aktualnej brązowej medalistki Mistrzostw Europy Kingi Siwej (SAKO Gdańsk, 60 kg) z wracającą po kontuzji ręki byłą brązową medalistka Mistrzostw Świata, Karoliną Graczyk (Copacabana Konin). Przedwczesnym finałem może być pojedynek wicemistrzyni Europy z Bukaresztu, Eweliny Wicherskiej (PKB Poznań, 51 kg) z Patrycją Ślosarczyk (JJ Sport Center Kraków).

UCZESTNICZKI 15. MP SENIOREK W BOKSIE

48 KG: Angelika Grońska (Kleofas Katowice), Sandra Brodacka (Skorpion Szczecin), Patrycja Bednarek (PKB Polkowice), Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń), Adrian Marczewska i Magdalena Józak (obie Boksing Zielona Góra) i Agnieszka Słomska (Broń Radom).

51 KG: Ewelina Wicherska (PKB Poznań), Patrycja Ślosarczyk (JJ Sport Center Kraków), Katarzyna Modelska (Zagłębie Konin), Karolina Miętka (Kontra Elbląg) i Anna Mikołajska (Astoria Bydgoszcz)

54 KG: Martyna Letkiewicz (Carbo Gliwice), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój), Anna Góralska (Korona Wałcz), Katarzyna Brodacka (Skorpion Szczecin), Michela Gawronski (Gwardia Wrocław), Karolina Kryger (Pomorzanin Toruń), Paulina Biernat (Legia Warszawa) i Barbara Grabowska (Champion Mylenice).

57 KG: Paulina Jakubczyk (Róża Karlino), Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk), Mirela Balcerzak (Skorpion Szczecin), Aleksandra Banak (KKS Poznań), Anna Kosacka (Centrum Walki Warszawa), Ewelina Żurawska (Boks Lublin) i Marta Sowizdrzał (Gwardia Wrocław).

60 KG: Kinga Siwa (SAKO Gdańsk), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń), Karolina Graczyk (Copacabana Konin), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra), Patrycja Bartoszko (OZB Podlaski) i Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów).

64 KG: Beata Koroniecka (Hetman Białystok), Sylwia Maksym (Skorpion Szczecin), Aleksandra Talaga (Kleofas Katowice), Vanessa Nogaj (KKS Poznań), Karolina Gawrysiuk (Carbo Gliwice), Jagoda Berlińska (Obra Zbąszyń), Natalia Pikulska (Cuiavia Inowrocław), Agnieszka Matusiak (Adrenalina Wrocław) i Iwona Szlęzak (Broń Radom).

69 KG: Natalia Hollińska i Hanna Solecka (obie Skorpion Szczecin), Magdalena Czajkowska (KKS Poznań), Justyna Sroczyńska (PKB Polkowice), Paulina Borysiewicz (Hetman Białystok), Aleksandra Ziółek (Kalina Lublin) i Joanna Węgorska (Copacabama Konin).

75 KG: Lidia Fidura (Carbo Gliwice), Elżbieta Wójcik (Róża Karlino), Ewelina Starostka (Tiger Tarnów) i Agnieszka Ciepielak (Boxing Team Wałcz).

81 KG: Karolina Koszela (Stella Gniezno), Anna Maksim (Orlęta Łuków) i Ewa Moniak (Radomiak Radom).

+81 KG: Anna Słowik (Garda Karczew), Sylwia Kusiak (Skorpion Szczecin), Joanna Zabrocka (Nowi Polnica), Gabriela Pawlicka (Astoria Bydgoszcz), Marlena Gawrońska (Stella Gniezno) i Paulina Laskowska (Obra Zbąszyń).
PLAKAT-MISTRZOSTWA-KARLINO-2

NIESZCZĘŚĆ SANDRY DRABIK CIĄG DALSZY. POLKA ZAWIESZONA PRZEZ AIBA DO 19 GRUDNIA. JUTRO REAKCJA PZB

drabik_sandra_jeju

Kiedy w trakcie ubiegłorocznych 8. Mistrzostw Świata Seniorek w Jeju City Sandra Drabik (54 kg) po wygraniu pierwszego pojedynku z Chinką Gao Jinyan  została zdyskwalifikowana i pozbawiona szansy walki o ćwierćfinał, wydawało się, że nic gorszego naszej reprezentantce nie może się już przytrafić. W kolejnych miesiącach była wicemistrzyni Europy z Rotterdamu (2011) i wicemistrzyni Unii Europejskiej z Katowic (2011) ciężko trenowała w swoim macierzystym klubie w Kielcach, czekając na start w Mistrzostwach Polski, które jutro rozpoczynają się w Karlinie. Forma szła w górę, czego zapowiedzią były dobre walki podczas MTB Round Robin w Schwerinie.

Niestety okazało się, że koreański koszmar naszej zawodniczki trwa, gdyż dzisiaj na adres e-mailowy Polskiego Związku Bokserskiego wpłynęło pismo dyrektora wykonawczego AIBA, Ho Kima, informujące o bezwzględnym zakazie startów Sandry w boksie olimpijskim aż do 19 grudnia 2015 roku, co oznaczałoby nie tylko absencję naszej zawodniczki w krajowym czempionacie ale i w Igrzyskach Europejskich w Baku. Na taki plan wydarzeń nie godzi się prezes PZB, Zbigniew Górski, który w rozmowie z naszym serwisem zapowiedział pilne wysłanie odwołania od decyzji AIBA.

- Jutro rano wysyłam pismo do światowej Centrali z odwołaniem od wspomnianej decyzji, która po raz drugi ewidentnie krzywdzi naszą pięściarkę. Sandra Drabik od 1,5 roku nie trenuje kick-boxingu, a awans do Igrzysk Europejskich wywalczyła podczas Mistrzostw Europy w Bukareszcie – mówi prezes Górski. – PZB musi podporządkować się woli AIBA i nie dopuści do startu Pani Sandry w Mistrzostwach Polski ale zrobi wszystko, by mogła ona wystartować w Igrzyskach Europejskich w Baku – dodał sternik PZB.

Co jednak się stanie jeśli Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu podtrzyma swoje surowe stanowisko? Czy oznaczać to będzie koniec marzeń Sandry o przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro? Niekoniecznie. Prezes Górski zapowiada, że jeśli jego i PZB starania nie odniosą pozytywnego skutku i pięściarka będzie musiała wstrzymać się od startów do 19 grudnia o jej udziale w Mistrzostwach Świata w Kazachstanie, które będą olimpijskim turniejem kwalifikacyjnym, powinien zadecydować wynik oficjalnego pojedynku, pomiędzy zawodniczką z Kielc i Eweliną Wicherską, z którą Sandra rywalizuje o miejsce w wadze olimpijskiej.

- Zrobię wszystko by – w razie takiej konieczności – obie nasze najlepsze zawodniczki olimpijskiej wagi muszej rywalizowały o miejsce w kadrze na Mistrzostwa Świata w oficjalny, sportowy sposób, czyli w ringu. Termin i miejsce takiej walki, z pełną obsadą sędziowską, powinien ustalić trener kadry narodowej i w tym samym momencie poinformować obie zawodniczki, by miały równe szanse na przygotowania. Skoro nie mogą walczyć ze sobą w Karlinie podczas Mistrzostw Polski, należy doprowadzić do ich walki w innym czasie i miejscu – zakończył Zbigniew Górski.

ARTUR SZPILKA I MACIEJ SULĘCKI NOKAUTUJĄ NA GALI W CHICAGO

boxingchamp

Nie mogło być inaczej! W debiucie na gali Premier Boxing Champions Artur Szpilka (18-1, 13 KO) szybko rozprawił się z Ty’em Cobbem (18-7, 10 KO). Walka zakończyła się w drugiej rundzie. 39-letni Amerykanin w ogóle nie postawił Polakowi oporu. Już pod koniec pierwszej rundy „Szpila” posadził go na macie lewym sierpem w okolice ucha. W drugiej dokończył dzieła i choć rywal wstał, sędzia nie pozwolił mu kontynuować pojedynku.

- Mogłem to skończyć jeszcze wcześniej, ale mówię: spróbuję, nie chcę się napalać – skomentował Szpilka. Pięściarz z Wieliczki ma nadzieję, że kolejni rywale będą znacznie bardziej wymagający. Z kim się zmierzy? – Może Arreola, może Aguilera. To już pytanie do moich promotorów – powiedział.

Bardzo udanie wypadł amerykański debiut Macieja Sulęckiego (20-0, 5 KO), który znokautował w drugiej rundzie Darryla Cunninghama (30-8, 11 KO). „Striczu” posłał rywala na matę już pod koniec pierwszej rundy. Przy linach trafił mocnym prawym prostym, poszedł za ciosem i chwilę później sędzia już liczył zawodnika z Detroit. Cunningham wstał, ale przed nokautem uratował go tylko gong kończący pierwszą rundę. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Pod koniec drugiej rundy, również przez niego zdominowanej, Sulęcki ponownie strzelił prawym prostym, po którym odsłonięty Amerykanin zwalił się z nóg. Chwilę później arbiter zakończył pojedynek.

- Jestem zadowolony, chociaż wiem, że trochę mnie poniosło. Wdałem się w niepotrzebną szarpaninę. Paweł Kłak trochę mnie uspokoił w narożniku. Cała otoczka tej gali zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Czuję się tutaj jak ryba w wodzie – powiedział Sulęcki.

źródło: bokser.org

TYLKO MICHELUS ZWYCIĘŻA W POŻEGNALNYM MECZU „HUSARII” Z WENEZUELCZYKAMI

michelus04

Dawid Michelus (60 kg) wygrał walkę na ringu w Pruszkowie, ale bokserzy Rafako Hussars Poland przegrali z Caciques Venezuela 1-4 w ostatnim meczu w tym sezonie ligi World Series of Boxing.

Pięściarz „Husarii” przed 3 miesiącami wygrał z Kazachem Zakirem Safiullinem, ale potem przegrał cztery kolejne walki. W poprzednim spotkaniu, wyjazdowym z Italia Thunder, szansę występu dostał Mateusz Polski. Mimo dobrego pojedynku z Fabio Introvaią, sędziowie uznali, że niejednogłośnie na punkty zwyciężył włoski bokser. W opinii wielu ekspertów, była to decyzja krzywdząca Polaka.

W piątek do składu w wadze lekkiej wrócił Michelus, który zwycięstwo nad Luisem Cabrerą zapewnił sobie wygrywając niemal jednogłośnie pierwsze 3 rundy. Później sędziowie punktowali dla Wenezuelczyka mającego bilans w WSB 1-0, ale wynik całej walki był korzystny dla pięściarza Kontry Elbląg.

„Husaria” miała szansę objąć prowadzenie w hali Znicza w Pruszkowie (wcześniej Grzegorz Kozłowski uległ 0-3 Eduardowi Johanowi Bermudezowi Salasowi w wadze do 52 kg), ale niestety niepokonany do tej pory Steven Gerard Donnelly przegrał z Gabrielem Jose Maestre Perezem. Przed ostatnią rundą był remis w całym pojedynku, a o końcowym zwycięstwie Wenezuelczyka, brązowego medalisty Mistrzostw Świata z 2013 roku, przesądził lepszy w jego wykonaniu początek 5 starcia.

Silny fizycznie Mateusz Tryc (81 kg), który kiedyś boksował w wadze ciężkiej, wygrał dwie rundy, ale w trzech lepszy był Albert Ramon Ramirez Duran. W ostatniej walce ważący 109 kg Mantas Valavicius był liczony pod koniec drugiej rundzie i w trzecim starciu walki z Edgarem Ramonem Munozem Matą. Litwin ambitnie dotrwał do końca, a jeden z sędziów przyznał mu wygraną w 5 rundzie.

RAFAKO HUSSARS POLAND VS CACIQUES VENEZUELA 1-4 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG: Eduard Johan Bermudez Salas – Grzegorz Kozłowski 3-0
60 KG: Dawid Michelus – Luis Cabrera 3-0
69 KG: Gabriel Josse Maestre Perez – Steven Gerard Donnelly 2-1
81 KG: Albert Ramon Ramirez Duran – Mateusz Tryc 2-1
+91 KG: Edgar Ramon Munoz Mata – Mantas Valavicius 3-0

SĘDZIOWIE ZAMIAST PIĘŚCIAREK ROZDAWALI KARTY W OSTATNIU DNIU TURNIEJU W SCHWERINIE

schwerin02

W Schwerinie zakończył się drużynowy Międzynarodowy Turniej Bokserski Round Robin. W ostatnim dniu zawodów reprezentantki Polski przegrały z zespołem Rosji 0-10, jakkolwiek suchy wynik tej rywalizacji jest absolutnie mylący, bo nie oddaje sportowej jakości jaką nasza ekipa zaprezentowała w ringu.

Trudno jest się doszukiwać pozytywów wówczas kiedy przegrywa się mecz, w którym rywalizuje się nie tylko z przeciwniczkami ale i z sędziami punktowymi, jakkolwiek wymowną reakcją na dzisiejsze ringowe wydarzenia były przeprosiny jakie nasz zespół usłyszał od niemieckiego trenera Davida Hoppstocka, czy liderki ekipy rosyjskiej, Yaroslavy Yakushiny.

W opinii bezstronnych obserwatorów dzisiejszy mecz mógłby zakończyć się wynikiem 6-4 dla Biało-Czerwonych, gdyż zarówno Sandra Drabik (51 kg), jak i Elżbieta Wójcik (75 kg) wyraźnie dominowały nad swoimi rywalkami, tegorocznymi mistrzyniami Rosji – Ekateriną Piniginą i wspomnianą Yaroslavą Yakushiną. Skuteczniejszy boks od Eleny Ustinovej zaprezentowała także Kinga Siwa (64 kg), ale zdaniem sędziów wszystkie Polki przegrały dziś walki na punkty.

Dzielnie o wygrane rywalizowały także Ewelina Wicherska (54 kg), ulegając lepszej tego dnia Viktorii Kuleshovej i Aneta Rygielska (60 kg), nieznacznie słabsza od Darii Abramovej.

Jedynym polskim zwycięstwem w Schwerinie była jednogłośna wygrana Laury Grzyb (54 kg) z Niemką Selin Korkmaz, tą samą, z którą wczoraj zdaniem sędziów zremisowała.  Dzisiaj młoda Polka nie zostawiła już rywalce i …miejscowym sędziom złudzeń, wygrywając wyraźnie 3-0.

WYNIKI  TRZECIEGO DNIA

24 kwietnia 2015 roku [Schwerin, Niemcy] ROSJA – POLSKA 10-0
[na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG: Ekaterina Pinigina – Sandra Drabik 2-1
54 KG: Viktoria Kuleshova – Ewelina Wicherska 3-0
60 KG: Dariya Abramova – Aneta Rygielska 3-0
64 KG: Elena Ustinova – Kinga Siwa 2-0
75 KG: Yaroslava Yakushina – Elżbieta Wójcik 2-0

54 KG: Laura Grzyb – Selin Korkmaz 3-0

CORAZ LEPSZY BOKS POLEK. EKIPA NIEMIECKO-SKANDYNAWSKA BEZ SZANS

kadra_cet04

W drugim dniu drużynowego Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego Round Robin reprezentantki Polski pokonały w Schwerinie 7-3 drugą drużynę Niemiec, w składzie której wystapiły także zawodniczki ze Szwecji i Danii. Podobnie jak wczoraj zwycięsko ze swoich pojedynków wyszły Kinga Siwa (64 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg), wygrała również Sandra Drabik (51 kg), zaś pojedynek Laury Grzyb (54 kg) zakończył się remisem.

Z wyniku dzisiejszego spotkania, jak i z poziomu, w jakim zaprezentowały się Biało-Czerwone, zadowolony był trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak. Nie zawiodła go również Aneta Rygielska (60 kg), która nieznacznie uległa na punkty doskonale sobie znanej Idzie Lundblad ze Szwecji. Jak zapewnił nasz szkoleniowiec Laura Grzyb, na pewno była skuteczniejsza w ringu przez cztery starcia od swojej rówieśniczki Selin Korkmaz, ale sędziowie niespodziewanie uznali ten bój za remisowy.

Trzy dzisiejsze zwycięstwa Polek to doskonała zaprawa przed jutrzejszymi pojedynkami z reprezentantkami Rosji, które przyjechały do Niemiec prosto z ciężkiego obozu szkoleniowego w górach Elbrus i nie grzeszą szybkością, ale na pewno postawią naszym zawodniczkom wysoko poprzeczkę. Sandra Drabik pokonała dobrze znaną w Europie Pinar Yilmaz (nota bene żonę zawodnika „Husarii” Hamzy Touby), Elżbieta Wójcik poradziła sobie bez problemów z o rok od siebie starszą Olivią Maky, zaś Kinga Siwa pewnie wypunktowała doświadczoną Dunkę Yvonne Rasmussen.

WYNIKI  DRUGIEGO DNIA

23 kwietnia 2015 roku [Schwerin, Niemcy] POLSKA – NIEMCY II 7-3
[na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG: Sandra Drabik – Pinar Yilmaz 3-0
54 KG: Laura Grzyb – Selin Korkmaz Remis
60 KG: Ida Lundblad – Aneta Rygielska 3-0
64 KG: Kinga Siwa – Yvonne Rasmussen 3-0
75 KG: Elżbieta Wójcik – Olivia Maky 3-0

ANDRZEJ FONFARA: GWARANTUJĘ, ŻE STEVENSON TYM RAZEM SIĘ NIE PODNIESIE

Andrzej Fonfara ma wielki apetyt na kolejne nokauty. Twierdzi, że mistrz świata WBC wagi półciężkiej Adonis Stevenson może upaść równie ciężko, jak Julio Cesar Chavez Junior we wspaniałym pojedynku w Carson.

- Jak pan spędził noc z soboty na niedzielę? Z ringu zszedł pan około godziny 21. Udało się zasnąć?
Andrzej Fonfara: Udało się. Położyłem się do łóżka około trzeciej w nocy. Wcześniej było małe świętowanie w hotelowej restauracji. Była rodzina, sporo znajomych. Zjedliśmy posiłek, otworzyliśmy szampana, wnieśliśmy toast. Wspaniale było obudzić się w niedzielę rano i zasiąść do śniadania z bliskimi. W Los Angeles, przed powrotem do Chicago, zostaję do poniedziałku wieczorem. Wcześniej spędzimy jeszcze trochę czasu na plaży, zrelaksujemy się.

- Dlaczego to właśnie pan zdołał położyć na deski i pokonać Chaveza przed czasem? Wcześniej, od 2003 roku, nie dokonał tego żaden bokser w 51 zawodowych walkach Meksykanina.
AF: W ciągu dziewięciu rund Julio przyjął naprawdę dużo ciosów, w tym mocnych sierpowych. Czułem, że z rundy na rundę jest coraz słabszy. Wiedziałem, że jestem lepszy, silniejszy i coraz bardziej go rozbijam. Chavez był w tej walce płaczkiem. Od początku żalił się sędziemu na każde przepchnięcie.

- Aż w końcu ringowy mu pomógł, odbierając panu punkt.
AF: Popychając Chaveza barkiem w siódmej rundzie, tak naprawdę tylko mu oddałem, bo to on atakował barkami i głową. Sędzia powinien był zwrócić mi uwagę. Gdybym faulował notorycznie, odjęcie punktu byłoby uzasadnione. Mniejsza o to. Nokdaun w dziewiątej rundzie był kumulacją wszystkich ciosów. Jednak ten lewy sierpowy, po którym Chavez upadł, też był niczego sobie. Wyprowadziłem go na luzie. Był mocny, a przede wszystkim celny.

- Przybył pan do StubHub Center już cztery godziny przed pierwszym gongiem.
AF: Lubię znaleźć się w szatni wcześnie. Spokojnie wszystko przygotować, zawiązać bandaże, posiedzieć, poczuć klimat, pooddychać. Chavez widocznie nie miał takiej potrzeby, bo przyjechał godzinę lub półtorej przed walką. Byłem rozluźniony. Rozmawiałem z bliskimi tak swobodnie, jak na śniadaniu. Ten luz pozostał we mnie po wejściu na ring.

- Trochę obawialiśmy się, że na początku będzie pan usztywniony, jak miało to miejsce dawniej. Wygląda na to, że presja bardzo ważnych walk pana nie przytłacza.
AF: Pod względem psychicznym czułem się bardzo mocny. Na stadionie większość widzów stanowili Meksykanie i inni Latynosi. Buczeli i gwizdali, gdy szedłem na ring. Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Byłem bardzo spokojny, skoncentrowany na walce i Chavezie. Wiedziałem, że muszę zacząć ostro i szybko go przełamać. Gdybym uciekał, był statyczny i mechaniczny, jak wcześniej ujął to Chavez, pojedynek potoczyłby się gorzej.

- Julio bił mocno?
AF: Trafił mnie paroma niezłymi ciosami na wątrobę i w okolice wątroby. Czułem tylko ciosy na dół. Głowa nie ucierpiała ani razu.

- Czy już przed walką wiedział pan, że Meksykanin wcale nie będzie górował w półdystansie?
AF: Byłem tego pewien. Sparingpartnerzy dali z siebie wszystko. To były silne chłopaki. Nie wchodzili do ringu, by przetrwać, lecz by się ze mną bić. Półdystans miałem opanowany. Czułem się doskonale i świeżo, bo nie „zajechałem się” podczas przygotowań. Chavez myślał, że będę uciekał. A ja przecież mówiłem, że to będzie wojna i będę z nim szedł łeb w łeb. W półdystansie byłem lepszy. Julio bardzo się odkrywał, a z rundy na rundę coraz gorzej znosił moje uderzenia. Myślał, że dzięki twardej szczęce będzie mógł je przyjmować bezkarnie, ja się wystrzelam, a wtedy mnie wykończy. Przeliczył się. Wcale nie jest takim twardzielem. Prawdopodobnie sam podjął decyzję o przerwaniu walki. Mogę się tylko cieszyć, że zmusiłem do poddania syna tak wspaniałego wojownika, jak Julio Cesar Chavez.

- Staje się pan coraz groźniejszym bokserem?
AF: Wciąż mam nad czym pracować. Rozwijam się, również jako mężczyzna. Mam 27 lat i wchodzę w najlepszy wiek. Gdy ma się niewiele mniej lub więcej niż 30 lat, nabiera się pełni sił. W ciągu najbliższych trzech, czterech lat będę się stawał coraz mocniejszy i osiągnę szczytową, życiową formę.

- Zrewanżuje się pan mistrzowi świata WBC wagi półciężkiej Adonisowi Stevensonowi za ubiegłoroczną porażkę na punkty? Kanadyjczyk mówił nam ostatnio, że w Montrealu upadł na deski przez przypadek.
AF: Na powtórkach wszystko dokładnie widać. Stevenson przyjął mocny prawy prosty na szczękę i dlatego „zaliczył” deski. Głupio się wykręca. Mogę mu zagwarantować, że jeśli zmierzymy się jeszcze raz, to po nokdaunie już nie zdoła się podnieść. Nie będzie miał żadnej wymówki.

- Najbliższą walkę stoczy pan właśnie ze Stevensonem?
AF: Myślimy o tym, ale to jeszcze nic pewnego. Na razie czeka mnie krótki odpoczynek. Ciekawych ofert na pewno nie zabraknie. Wracając do Stevensona, w rewanżu na pewno będę w stanie go pokonać. Ten Fonfara, który pobił Chaveza, może pobić Stevensona z niedawnego starcia z Sakio Biką. Biję mocniej niż jego ostatni rywal. Jeśli Adonis upadnie, jak rok temu w Kanadzie, to już mu nie odpuszczę.

- Skoro pan, pięściarz wagi półciężkiej (79,4 kg) doskonale poradził sobie w umownym limicie 78 kg, to może mógłby pan się sprawdzić z czołowymi bokserami kategorii super średniej (76,2 kg)? Nie śni się panu pojedynek z Carlem Frochem na londyńskim Wembley?
AF: Najlepiej czuję się w wadze półciężkiej i w niej chcę sięgnąć po pas mistrza świata. Jeśli Froch lub inni zawodnicy z kategorii super średniej chcą ze mną walczyć, zapraszam do półciężkiej.

- Starcie w Niemczech lub Polsce z Juergenem Braehmerem, posiadaczem regularnego tytułu WBA wagi półciężkiej, na razie też jest abstrakcją?
AF: Zobaczymy. Mamy kilka opcji, pojawią się kolejne propozycje. Spokojnie czekamy na rozwój wypadków. Nie mówię „nie”, nie mówię „tak”. Mogę rozpatrzyć każdą ciekawą ofertę.

- Mistrz świata WBA wagi średniej Giennadij Gołowkin chyba nie miał panu za złe, że zabrał mu pan przeciwnika?
AF: Nie, chociaż mój nokaut na Chavezie sprawił, że parę dolarów przeszło mu koło nosa. Myślę, że wynik jego walki z Julio byłby taki sam. Giennadij to bardzo fajny facet. Znamy się z obozu treningowego w kalifornijskim Big Bear. Oglądał walkę z Chavezem, a później mi pogratulował.

- Po największym zwycięstwie w karierze rozmawiał już pan już ze swoim przyjacielem Arturem Borucem?
AF: Tak, Artur zadzwonił do mnie w sobotę w nocy, a w niedzielę ja zadzwoniłem do niego. Bardzo się ucieszył. Powiedział mi, że przeżył wielkie emocje, a ja zrobiłem coś niesamowitego. Artur kibicuje mi przed walkami, a ja jemu przed każdym meczem. Utrzymujemy świetny kontakt pomimo odległości pomiędzy USA i Europą. Cieszę się też, że do Kalifornii mogła przylecieć i dopingować mnie w walce moja narzeczona Justyna.

- Za pobicie Chaveza zarobił pan 400 tysięcy dolarów, jak podały media?
AF: Tak naprawdę trochę więcej. W szatni odwiedził mnie Al Haymon (najbardziej wpływowy człowiek w światowym boksie, zakontraktował grubo ponad stu bokserów, m.in. Floyda Maywathera Juniora – przyp. red.). Wziął mnie na bok. Powiedział, że jest pod wrażeniem walki i był pewien mojego sukcesu. Stwierdził, że przede mną bardzo udana kariera. Obiecał, że będzie mi płacił coraz więcej. Odpowiedziałem, że pieniądze to nie wszystko, ale podziękowałem za to, co Al zrobił dla mnie w ostatnim okresie. Jego obecność jest dla mnie ogromną motywacją do ciężkiej pracy. W sobotę pokazałem Haymonowi, że jestem wart pieniędzy, które dostaję, a może jeszcze większych.

- Czy wygraną z Chavezem słusznie uznaliśmy za jeden z największych triumfów w dziejach polskiego boksu zawodowego, porównując go do zwycięstw mistrzów świata: Dariusza Michalczewskiego, Tomasza Adamka i Krzysztofa Włodarczyka?
AF: Nie lubię się chwalić, jednak pod względem rozgłosu medialnego, na pewno była to jedna z największych walk Polaków. Chavez jest niezwykle popularny, również dzięki legendarnemu ojcu. Cieszy mnie to, czego dokonałem. Zrobiłem to dla siebie, rodziny, ale również dla wszystkich kibiców i Polaków. Dziękuję za wsparcie i obiecuję wam kolejne zwycięstwa.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

PORAŻKA Z NIEMKAMI PO WYRÓWNANYM MECZU. PUNKTY KINGI SIWEJ I ELŻBIETY WÓJCIK

round_robin15

W Schwerinie zakończył się właśnie pierwszy mecz reprezentantek Polski podczas drużynowego Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego Round Robin, w którym rywalizują także dwie ekipy z Niemiec i reprezentacja Rosji. Nasze panie zmierzyły się dzisiaj z pierwszym teamem Niemiec, ulegając niestety gospodyniom 2-3. Punkty dla Biało-Czerwonych wywalczyły Kinga Siwa (64 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg).

Dodajmy, że wynik tego meczu mógłby być odwrotny, gdyż występująca w wadze lekkiej (60 kg) Aneta Rygielska w oczach trenera kadry, Pawła Pasiaka i innych obserwatorów, wygrała 3 z 4 rund walki z Tasheeną Bugar i to w bardzo dobrym stylu. Niestety innego zdania byli sędziowie, psując sportową atmosferę niezrozumiałym werdyktem.

Mimo wyrównanych trzech pierwszych pojedynków wszystkie zakończyły się jednogłośnymi zwycięstwami Niemek. Wpływ na punktację pojedynku Sandry Drabik (51 kg) z Ornellą Wahner miało ostrzeżenie udzielone niespodziewanie reprezentantce Polski w drugim starciu (pierwsze wygrała kielczanka). Z kolei Ewelina Wicherska (54 kg) stoczyła bardzo wyrównany pojedynek z Azize Nimani i remis na pewno nie skrzywdziłby żadnej z walczących.

Nasze zwyciężczynie, czyli Kinga Siwa i Elżbieta Wójcik, pokonały swoje rywalki dość pewnie. Pierwsza jednogłośnie wypunktowała znaną z niedawnych sparingów przeprowadzonych w Schwerinie Cindy Rogge, zaś druga stosunkiem głosów 2-1 zwyciężyła rutynowaną Nadine Apetz, mając wyraźna przewagę, akcentowaną choćby liczeniem rywalki.

Jutro reprezentantki Polski czeka mecz z drugą ekipą niemiecką, w której składzie występują także Szwedka Ida Lundblad (60 kg) i Dunka Yvonne Rassmussen (64 kg). Rywalki zremisowały dzisiaj 5-5 z Rosjankami, jakkolwiek w ringu lepsze wrażenie sprawiały zawodniczki „Sbornej”, które absolutnie zasłużyły na zwycięstwo. Trener kadry zapowiedział jedną zmianę w składzie na jutrzejszy mecz. Laura Grzyb (54 kg), zastąpi Ewelinę Wicherska, którą zobaczymy w piątek w konfrontacji z Viktorią Kuleshovą z Rosji.

WYNIKI  PIERWSZEGO DNIA

22 kwietnia 2015 roku [Schwerin, Niemcy] NIEMCY I – POLSKA 6-4
[na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

51 KG: Ornella Wahner – Sandra Drabik 3-0
54 KG: Azize Nimani – Ewelina Wicherska 3-0
60 KG: Tasheena Bugar – Aneta Rygielska 3-0
64 KG: Kinga Siwa – Cindy Rogge 3-0
75 KG: Elżbieta Wójcik – Nadine Apetz 2-1

CZEKAMY NA POŻEGNALNE ZWYCIĘSTWO „HUSARII”. WENEZUELA W MOCNYM SKŁADZIE

Na fali sobotniego zwycięstwa z USA Knockouts, zawodnicy Rafako Hussars Poland, w ostatnim meczu fazy grupowej 5. Sezonu ligi World Series of Boxing, postarają się odprawić z kwitkiem rewelację tegorocznych rozgrywek, Caciques Venezuela. W najbliższy piątek w Pruszkowie w barwach „Husarii” wystąpią: Grzegorz Kozłowski (52 kg), Dawid Michelus (60 kg), Steven Donnelly (69 kg), Mateusz Tryc (81 kg) i Mantas Valavicius (+91 kg).

- Zdecydowaliśmy w naszym sztabie trenerskim, w porównaniu z poprzednim meczem, na dwie zmiany. Do składu wracają Dawid Michelus i Mantas Valavicius. W wadze superciężkiej rezerwowym będzie Roger Hryniuk, gotowym w każdej chwili zastąpić litewskiego boksera – powiedział główny trener „Husarii” Zbigniew Raubo.

W poprzednich sezonach pięściarze Rafako Hussars Poland już występowali w Pruszkowie, wygrywając w WSB mecze z Argentina Condors, czy Mexico Guerreros. Tym razem drużyna kierowana przez menedżerów Jarosława Kołkowskiego i Jacka Szelągowskiego będzie miała szansę na trzecie zwycięstwo w rywalizacji z zespołem z Ameryki.

O zwycięstwo nie będzie jednak łatwo, gdyż goście przylecą do Polski w najsilniejszym składzie. Trenerzy z Wenezueli postawili na następujących zawodników: Eduarda Johana Bermudeza Salasa (52 kg, bilans w WSB 2-2), Luisa Cabrerę, Gabriela Jose Maestre Pereza (69 kg, w WSB: 3-2 – na zdjęciu), Alberta Ramona Ramireza Durana (81 kg, w WSB: 4-1) i Edgara Ramona Munoza Matę (+91 kg, 2-4).

W tym sezonie niemal każdy z Wenezuelczyków ma na koncie zwycięstwo nad klasowym rywalem. Bermudez wygrał z Azerem Elvinem Mamishadzą, Ramirez z innym Azerem Soltanem Migitinovem, Maestre z Białorusinem Yauheni Ramashkevichem, z kolei najcięższy Munoz wygrał przed czasem z Azerem Arslanbekiem Makhmudovem i Amerykanina Camem Awesome`em.

SZEŚĆ BIAŁO-CZERWONYCH POJECHAŁO DO SCHWERINA NA MECZE Z NIEMKAMI I ROSJANKAMI

ROUNDROBIN15mini

Reprezentantki Polski seniorek dotarły już do Schwerina, gdzie od jutra do piątku rozegrają trzy mecze w międzynarodowym, drużynowym turnieju Round Robin. Rywalkami podopiecznych trenera Pawła Pasiaka będzie reprezentacja Rosji oraz dwie kadry Niemiec.

Do Niemiec pojechało ostatecznie sześć Polek: Ewelina Wicherska, Sandra Drabik (obie w 51 kg lub 54 kg), Laura Grzyb (54 kg), Aneta Rygielska (60 kg), Kinga Siwa (64 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg). Z anonsowanego wcześniej składu w ostatniej chwili wypadły Angelika Grońska (51 kg), i Lidia Fidura (75 kg), które wystartowały w miniony weekend na turnieju we francuskim Argenteuil.

Jutro w pierwszym meczu nasze Panie zmierzą się z podstawowym składem gospodyń, w czwartek z niemieckimi rezerwami, zaś w piątek z kadrą narodową Rosji, która do Schwerina przyjechać ma w nieco eksperymentalnym składzie.

ROUNDROBIN15

FONFARA PISZE HISTORIĘ POLSKIEGO BOKSU ZAWODOWEGO. CHAVEZ ROZBITY W 9. RUNDZIE!

To jeden z największych sukcesów w historii polskiego boksu! Andrzej Fonfara (27-3, 16 KO) pokonał przed czasem sławnego Julio Cesara Chaveza Jr (48-2-1, 32 KO)!

Już w pierwszej rundzie działo się bardzo dużo. Andrzej nie mógł wstrzelić się prawym krzyżowym, za to ładnie operował lewym jabem, popisał się kombinacją lewy hak na dół-lewy sierp na górę. W odwecie rywal zrewanżował się dwukrotnie bezpośrednim prawym. W drugiej odsłonie rozgorzała prawdziwa wojna. Obaj próbowali się przełamać, lecz żaden z nich nie odpuszczał. Chavez wyraźnie polował lewym hakiem na wątrobę. Andrzej krył to miejsce i odpowiadał cios za cios.

Co prawda w trzeciej rundzie Meksykanin zaskoczył naszego rodaka potężnym prawym, ale to właśnie Fonfara dominował na tym odcinku, kończąc niemal każdą akcję lewym sierpem. Spora część z nich rozbijała gardę oponenta. Chavez szedł głową, za wszelką cenę dążył do zwarcia, ale dobra praca nóg „Polskiego Księcia” oddalała niebezpieczeństwo. Julio dał z siebie wszystko w kolejnej odsłonie i trzeba przyznać, że zaczął spychać Fonfarę na liny. Tak samo było w piątej rundzie, choć teraz już Andrzej znalazł na to sposób i potrafił z bliska wsadzić krótki hak bądź prawy podbródek. W szóstym starciu Andrzej koncertowo rozbijał oponenta lewym prostym. Jego jab pracował niczym z automatu. Oczywiście Chavez pozostawał groźny i kilka razy mocno trafił, lecz niewątpliwie przewagę zyskał nasz rodak.

Na początku siódmej rundy trochę podrażniony ciągłymi atakami głową z drugiej strony, Andrzej lekko uderzył go barkiem. Dał pretekst, a sędzia ringowy natychmiast to wykorzystał, odbierając Polakowi punkt. Na szczęście to nie wytrąciło go z rytmu i konsekwentnie boksował dalej swoje. W ósmej oddał może pierwszą minutę, za to w jej drugiej połowie znów kontrował agresywnego Chaveza krótkimi ciosami.

Nadeszła dziewiąta runda – bardzo ważna dla obrazu tego pojedynku. Od jej początku Polak dominował, a na minutę przed końcem huknął lewym sierpowym, posyłając rywala na deski. Meksykanin wstał, próbował do samego końca odpowiadać, lecz gdy zabrzmiał gong na przerwę i usiadł na stołku, opuściły go wszystkie siły. Nie wyszedł do starcia numer dziesięć. Polak utonął w objęciach swojego zespołu. Wielkie zwycięstwo! Brawo!

Pomimo ostrzeżenia w siódmym starciu, zbyt pochopnego ostrzeżenia, sędziowie typowali wyraźne prowadzenie Andrzeja. Alan Krebs – 89:80, Steve Morrow – 88:81, Alejandro Rochin – 88:81. Czyli dwójka z nich dało Chavezowi jedną rundę, zaś trzeci typował wszystkie na korzyść naszego rodaka. To tylko potwierdza dominację Fonfary.

źródło: bokser.org

„HUSARIA” PEWNIE POKONAŁA AMERYKANÓW. MIMO ZWYCIĘSTWA JABŁOŃSKI BEZ KWALIFIKACJI

panter_saavedra

Tomasz Jabłoński (75 kg) wygrał szóstą walkę na ringach WSB, ale nie ma niestety happy endu w postaci zapewnionego udziału w przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W sobotę pięściarze Rafako Hussars Poland wygrali w Szczecinie z USA Knockouts 4-1.

Już przed meczem było wiadomo, że nawet wygrana nie zapewni Tomaszowi Jabłońskiemu miejsca w najlepszej dwójce rankingu World Series of Boxing. Przesądziły o tym wcześniejsze zwycięstwa Kubańczyka Arlena Lopeza Cardony (w Londynie) i Rosjanina Petra Khamukova (w Kijowie).

Kapitan „Husarii” stanął jednak na wysokości zadania i pewnie wygrał z Anthony Campbellem, kończąc sezon na ringach WSB z bilansem walk 6-1. Krzywdząca decyzja algierskiego sędziego w spotkaniu z Azerbaijan Baku Fires przekreśliła szanse Polaka na awans na Igrzyska na ponad rok przed ich rozpoczęciem. Ale co się odwlecze…

W sobotni wieczór w Szczecinie Biało-Czerwoni zdecydowanie pokonali Amerykanów 4-1. Mecz rozpoczął się od walkowera dla Dawida Jagodzińskiego (49 kg), a prowadzenie podwyższył Sylwester Kozłowski (56 kg), który wygrał z Francisco Martinezem. Na pierwsze zwycięstwo w lidze WSB musi jeszcze poczekać Kazimierz Łęgowski (64 kg). W pojedynku z Tra-Kwon Pettisem wygrał tylko pierwszą rundę. Po nim wygraną zanotował Tomasz Jabłoński, a w ostatnim starciu kibicom przypomniał się Michał Olaś (91 kg). Wygrał jednogłośnie z Joshuą Temple, mistrzem Stanów Zjednoczonych z 2014 roku.

Po tej wygranej Husaria ma 15 pkt i zajmuje 7 miejsce w grupie B. Ma szansę poprawić tę lokatę za niespełna tydzień – w piątek ostatnie spotkanie sezonu, a w Pruszkowie rywalem będzie zespół Caciques Venezuela.

Rafako Hussars Poland – USA Knockouts 4-1 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 kg Dawid Jagodziński – Joshua Franco WO
56 kg Sylwester Kozłowski – Francisco Martinez 3-0
64 kg Tra-Kwon Pettis – Kazimierz Łęgowski 3-0
75 kg Tomasz Jabłoński – Anthony Campbell 3-0
91 kg Michał Olaś – Joshua Temple 3-0

JABŁOŃSKI PRZED OLIMPIJSKĄ SZANSĄ. MUSI POKONAĆ CAMPBELLA I CZEKAĆ NA WYNIK MECZU W KIJOWIE

poland-usa-30

Anthony Campbell stanie jutro na drodze Tomasza Jabłońskiego (75 kg) w walce o kwalifikację do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Mecz Rafako Hussars Poland z USA Knockouts odbędzie się w Szczecinie o godz. 21.00. 24-letni Amerykanin w tym roku na ringach World Series of Boxing wygrał 3 z 5 walk, natomiast Tomasz Jabłoński ma bilans 5-1.

Kapitan „Husarii” w ostatnich dniach przebywał z zawodnikami SAKO Gdańsk w Schwerinie, gdzie przez dwa dni toczył walki sparingowe, m.in. z reprezentantem Niemiec, Denisem Radovanem, który występował na ringach World Series of Boxing, zdobywał medale imprez mistrzowskich (ME, MŚ) w kadetach czy juniorach.

- Dwukrotnie posparowałem z bardzo wymagającym rywalem jakim jest wicemistrz Niemiec Denis Radovan. To dobrze wyszkolony bokser, dobrze operujący lewą ręką tak jak przeciwnicy ze Stanów Zjednoczonych. Dlatego pojechałem z nim powalczyć, aby jak najlepiej przygotować się do decydującej walki – powiedział 26-letni Tomasz Jabłoński.

Jutrzejszy rywal Tomasza – Anthony Campbell – w 2014 roku zdobył wicemistrzostwo kraju, przegrywając w finale jednogłośnie na punkty z LeShawnem Rodriguezem. Przeciwnik kapitana „Husarii” ma spore doświadczenie w WSB, bowiem walczył już w pierwszym sezonie, 2010/11, jeszcze w barwach Miami Gallos. Jeśli Polak wygra tę walkę, zaś dzisiejsza rywalizacja Petra Khamukova (Russian Boxing Team) z Hurshidbekiem Normatovem (Ukraine Otamans) zakończy się werdyktem niejednogłośnym, już w sobotę będzie mógł odbierać gratulacje za zdobycie olimpijskiej kwalifikacji. Awans do Igrzysk uzyskał już Kubańczyk Arlen Lopez Cardona, który wczoraj pokonał w Londynie zdecydowanie na punkty Troya Williamsona.

W składzie USA Knockouts na spotkanie z Biało-Czerwonymi jest ponadto 19-letni Joshua Franco (rekord w WSB: 0-1), który wygrał w ub. roku Memoriał Leszka Drogosza w Kielcach. W 2014 roku był wicemistrzem USA, a w 2013 zdobył brąz wśród młodzieżowców. W Szczecinie spotka się z Dawidem Jagodzińskim (49 kg).

Rywalem Sylwestra Kozłowskiego (56 kg) będzie mający meksykańskie pochodzenie 19-letni Francisco Martinez (w WSB: 4-2), prywatnie kibic futbolistów Dallas Cowboys. W 2014 roku doszedł do półfinału Młodzieżowych Mistrzostw USA, a rok wcześniej do najlepszej czwórki prestiżowych zawodów Golden Gloves.

W wadze z limitem 64 kg zamiast Tyreka Irby boksować będzie Tra-Kwon Pettis (w WSB: 1-1). W tym sezonie wygrał z Luisem Martinem Arcon Diazem (Caciques Venezuela), z którym w 1 rundzie przegrał Damian Kiwior. W styczniu Amerykanin startował w mistrzostwach kraju w Spokane, odpadł w ćwierćfinale.

Przeciwnikiem wracającego do „Husarii” Michała Olasia (91 kg) będzie 22-letni mistrz USA z 2014 roku, Joshua Temple (w WSB: 2-3), który w poprzednim sezonie zajął 2. miejsce w turniej w MTB w Tampere i był w półfinale Memoriału Leszka Drogosza.

Rafako Hussars Poland vs USA Knockouts [zestaw par meczowych]

49 KG: Dawid Jagodziński – Joshua Franco
56 KG: Sylwester Kozłowski – Francisco Martinez
64 KG: Kazimierz Łęgowski – Tra-Kwon Pettis
75 KG: Tomasz Jabłoński – Anthony Campbell
91 KG: Michał Olaś – Joshua Temple

MATEUSZ RZADKOSZ POKONAŁ MISTRZA FRANCJI. POLKI NA TARCZY

montana_mini15

Ze zmiennym szczęściem zaboksowali wczoraj w podparyskim Argenteuil reprezentanci Polski, startujący w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim o Pasy Montana. Do półfinałów awansowali tylko Mateusz Rzadkosz (75 kg) i Łukasz Różański (+91 kg). Przegrały swoje walki m.in. dwie kadrowiczki – Lidia Fidura (75 kg) i występująca we Francji w nietypowym limicie wagowym 54 kg – Angelika Grońska.

Cenne zwycięstwo odniósł szczególnie Mateusz, pokonując na punkty czołowego francuskiego pięściarza, tegorocznego mistrza kraju, Rachida Hamaniego. Z kolei Łukasz „zafundował” w 3. starciu nokaut brązowemu medaliście Mistrzostw Irlandii, Jasonowi Barronsowi. W walkach o finał Rzadkosz zaboksuje z Cypryjczykiem Svetlinem Kazakovem, zaś Różański z ubiegłorocznym mistrzem Norwegii Simenem Nysaetherem.

Niestety porażek doznały dwie kadrowiczki Pawła Pasiaka. Obie przegrały z tegorocznymi mistrzyniami Francji – Lidia niejednogłośnie na punkty z Maily Nicar, która dotąd boksowała w limicie 69 kg, zaś Angelika zdaniem wszystkich sędziów z Delphine Mancini. Do półfinałów nie awansowali również: Rafał Pląder (64 kg), którego pokonał na punkty Słowak Zsolt Osadan i Piotr Snopkowski (91 kg), słabszy od innego zawodnika ze Słowacji – Erika Tlkaneca.

montana15

POLACY W ZAWODOWYCH RANKINGACH. NAJWYŻEJ GŁOWACKI, ŁASZCZYK, FONFARA I WŁODARCZYK

laszczyk027

Krzysztof Głowacki (24-0, 15 KO) i Kamil Łaszczyk (20-0, 8 KO) są najwyżej sklasyfikowanymi Polakami w światowych rankingach zawodowych federacji bokserskich. W kwietniowym zestawieniu WBO, zawodnik z Wałcza otwiera listę najlepszych „cruiserów” i czeka na termin walki z mistrzem – Marco Huckiem, zaś Kamil właśnie awansował na 2. miejsce w limicie wagi piórkowej. „Głowę” docenia także organizacja IBF stawiając go na 6. miejscu i WBA, gdzie Polak jest dziewiąty, analogicznie jak Łaszczyk na liście WBC.

Bardzo dobre notowania ma również „półciężki” Andrzej Fonfara (26-3, 15 KO), przygotowujący się do walki z byłem mistrzem świata, Julio Cesarem Chavezem Jr. Pięściarz z Chicago jest klasyfikowany na 4. miejscu w rankingach federacji WBA i WBC, WBO widzi naszego rodaka na 8. miejscu swojego zestawienia, zaś wg. IBF zamyka pierwszą dziesiątkę. Z kolei potencjał Krzysztofa Włodarczyka (49-3-1, 35 KO) od lat docenia federacja WBC. Były posiadacz zielonego pasa mistrzowskiego jest aktualnie na 4. miejscu w jej rankingu.

W pierwszych dziesiątkach światowych rankingów widzimy również nazwiska Mateusza Masternaka (34-2, 24 KO) i Artura Szpilki (17-1, 12 KO). „Master zajmuje 5. miejsce w zestawieniu federacji WBA i 7. lokatę w rankingu WBO, zaś „Szpila” zamyka dziesiątkę najlepszych zawodników wagi ciężkiej wg. federacji IBF i WBO. Nazwiska obu Polaków znajdujemy także w zestawieniu WBC, gdzie wrocławianin jest 12, zaś pochodzący z Wieliczki Artur – 11.

Prawa pretendenta do tytułu mistrzowskiego w wadze jr. ciężkiej ma także Łukasz Janik (28-2, 15 KO), który jest 12. w rankingu WBA.

W drugiej połowie rankingowej „30″ federacji WBC znajdujemy nazwiska kolejnych sześciu Polaków. W kategorii junior średniej 16. miejsce zajmuje Łukasz Maciec (22-2-1, 5 KO), a dwudzieste pierwsze Damian Jonak (38-0-1, 21 KO). Dwudziesty ósmy w wadze ciężkiej jest Mariusz Wach (30-1, 16 KO), trzydziesty trzeci w tej samej dywizji Marcin Rekowski (15-1, 12 KO), dwudzieste szóste miejsce w super średniej zajmuje Przemysław Opalach (16-2, 14 KO), zaś trzydzieste drugie w tejże wadze Maciej Sulęcki (19-0, 4 KO).

Ogółem w światowych rankingach mamy więc aktualnie 13 pięściarzy (siedmiu w czołowych „15″). Najwięcej (11) w zestawieniach WBC. Federacja WBO doceniła 5 Polaków, zaś IBF i WBA – 4.

POWRÓT MICHAŁA OLASIA W MECZU Z USA KNOCKOUTS W SZCZECINIE

michal_olas01

Po czterech zwycięstwach i jednej porażce Igor Jakubowski (91 kg) miał szansę na awans na Igrzyska w Rio de Janeiro z rankingu olimpijskiego. Kontuzja szczęki sprawiła, że nie mógł boksować z Azerbaijan Baku Fires, a jego miejsce zajął Estończyk Rain Karlson. Igor wraca do zdrowia i formy po zabiegu lekarskim, ale w sobotnim meczu ligi WSB z USA Knockouts w Szczecinie zastąpi go stary-nowy bokser Rafako Hussars Poland, Michał Olaś.

Pięściarz z Warszawy był pierwszym i jedynym jak dotąd Polakiem, który zwyciężył w lidze World Series of Boxing – w 2012 roku w barwach Dolce & Gabbana Milano Thunder. Kilka miesięcy później boksował już w barwach „Husarii” – pokonał przed czasem Jose Payaresa (Mexico Guerreros) i przegrał na punkty z Chouaibem Bouloudinatsem (Algeria Desert Hawks). Występował w kategorii +91 kg, bowiem nie było wtedy limitu 91 kg.

Wcześniej Michał Olaś błysnął podczas turnieju w Skopje, gdzie pokonał byłego Mistrza Świata Juniorów Kubańczyka Erislandy Cotillę Savona, spokrewnionego z 3-krotnym Mistrzem Olimpijskim Felixem Savonem. W tym sezonie WSB młodszy z Savonów ma bilans walk 6-0 i walczy o awans na Igrzyska z Vasiliyem Levitem (Astana Arlans Kazakhstan) – po 28 pkt.

Ze względu na zawieszenie za stosowanie niedozwolonych środków, przed ostatnie dwa lata Michał Olaś nie boksował. W tym czasie ogromne postępy poczynił Igor Jakubowski, dziś nr 1 w kraju w wadze ciężkiej. Być może w maju spotkają się w Mistrzostwach Polski w Szczecinie.

- Ze zdrowiem coraz lepiej, szwy zostały ściągnięte. Chodzę na siłownię, biegam, mam też zajęcia techniczne. Za kilka tygodni zaczynam sparingi. Koncentruję się na turnieju MPS w Szczecinie – powiedział Igor Jakubowski.

Oprócz Michała Olasia, w składzie na mecz z USA Knockouts są: Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg) i kapitan Rafako Hussars Poland Tomasz Jabłoński (75 kg).

TYLKO STEPHEN DONNELLY WYGRYWA W REWANŻU Z WŁOCHAMI

donnelly_hussars

Znakomicie w barwach Rafako Hussars Poland spisuje się Steven Gerard Donnelly (69 kg). Irlandczyk wczoraj wygrał swoją piątą walkę, ale niestety „Husaria” przegrała we włoskiej Andri z Italia Thunder 1-4 w meczu 12. kolejki 5. sezonu ligi World Series of Boxing.

Pięściarz pochodzący z Ulsteru wygrał dwie pierwsze rundy walki z Dario Morello, lecz w trzech kolejnych sędziowie punktowali nieznacznie na korzyść jego włoskiego rywala. Ostatecznie Donnelly zwyciężył niejednogłośnie na punkty 48-47, 47-48, 48-47.

Niejednogłośną decyzją sędziów walkę przegrał wracający po długiej przerwie do „Husarii” Mateusz Polski (60 kg). Litwin Rytis Vasiliauskas przyznał mu wygraną jednym punktem 48-47 z Fabio Introvaią, ale pozostali sędziowie opowiedzieli się za bokserem Italii. Wcześniej Grzegorz Kozłowski (52 kg) wyraźnie został pokonany przez ofensywnie nastawionego reprezentanta Indii Gaurava Bidhuri.

Przy stanie 2:1 dla Włochów do ringu weszli lider gospodarzy Valentino Manfredonia (81 kg) i Mateusz Tryc. Pierwszą rundę Polak przegrał 1-2, ale w kolejnych zdecydowanie na punkty zwyciężył pewnie zmierzający po bilet olimpijski do Rio de Janeiro (2016), Valentino Manfredonia.

W ostatnim pojedynku Roger Hryniuk (+91 kg) musiał uznać wyższość mającego albańskie pochodzenie Alessio Spahiu. Po czterech rundach zapisanych na konto Włocha, ostatnie starcie należało do zawodnika drużyny biało-czerwonych.

Bokserom Rafako Hussars Poland pozostały do rozegrania jeszcze dwa spotkania w tegorocznym sezonie ligi WSB. Za tydzień, w sobotę 18 kwietnia, podejmą w Szczecinie USA Knockouts (o olimpijski paszport powalczy tam Tomasz Jabłoński, 75 kg), a w ostatniej kolejce grupy B rywalem będzie zespół Caciques Venezuela. Obecnie „Husaria” zajmuje 7. miejsce z dorobkiem 12 pkt.

Italia Thunder vs Rafako Hussars Poland 4-1 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG: Gaurav Bidhui – Grzegorz Kozłowski 3-0
60 KG: Fabio Introvaia – Mateusz Polski 2-1
69 KG: Steven Gerard Donnelly – Dario Morello 2-1
81 KG: Valentino Manfredonia – Mateusz Tryc 3-0
+91 KG: Alessio Spahiu – Roger Hryniuk 3-0

MANFREDONIA NA CZELE EKIPY ITALIA THUNDER. DEBIUTANT RYWALEM HRYNIUKA

- Kiedy miałem 16 lat, ważyłem aż 148 kg. Ale po tym jak zobaczyłem swojego brata notującego dobrego wyniki, zdecydowałem się poważnie wziąć za siebie. Dziś ważę sporo mniej i co ważne udało mi się spełnić marzenie, jakim było mistrzostwo Włoch w grudniu 2014 roku – powiedział w jednym z wywiadów mający albańskie korzenie 23-letni pięściarz Italia Thunder Alessio Spahiu (+91 kg), który jutro w pojedynku z Rogerem Hryniukiem zadebiutuje w lidze World Series of Boxing. Z jego bratem Endri w pierwszym tegorocznym meczu ligi WSB wygrał Igor Jakubowski (91 kg). Oby w sobotni wieczór zwycięstwo odniósł też Roger, dla którego byłby to pierwszy triumf w rozgrywkach.

Wydaje się, że najtrudniejsza walka we Włoszech czeka Mateusza Tryca (81 kg), który spotka się z liderem rankingu olimpijskiego, niepokonanym w pięciu tegorocznych walkach 26-letnim Valentino Manfredonią (na zdjęciu). Podobnie jak Jakubowski, w sierpniu ubiegłego roku zdobył tytuł Mistrza Unii Europejskiej w Sofii. To był najlepszy turniej w karierze Włocha, bowiem pokonał tam m.in. brązowego medalistę Mistrzostw Europy z Mińska (2013), Mołdawianina Petru Ciobanu i wicemistrza Europy z 2010 roku, Irlandczyka Darrena O’Neilla.

Jako jedyny zagranicznego rywala będzie miał Grzegorz Kozłowski (52 kg), który spotka się z wicemistrzem Indii z 2012 roku, Gauravem Bidhurim. Wracający do „Husarii” po długiej przerwie Mateusz Polski (60 kg) zmierzy się z doświadczonym 27-letnim Fabio Introvaią, który ma w dorobku m.in. brązowy medal Igrzysk Śródziemnomorskich (2013). W finale mistrzostw Włoch w 2012 roku wygrał z Donato Cosenzą, z którym z kolei rok później niejednogłośnie na punkty przegrał walkę o złoto.

As atutowy Rafako Hussars Poland, czyli Steven Gerard Donnelly (69 kg), będzie boksować z Dario Morello, ćwierćfinalistą Uniwersjady w Kazaniu (2013). Włoch w swojej ojczyźnie zdobył złoto krajowego czempionatu w 2012 roku, zaś w grudniu 2014 roku wywalczył brąz Mistrzostw Włoch.

Italia Thunder vs Rafako Hussars Poland [zestaw par]

52 KG: Gaurav Bidhui – Grzegorz Kozłowski
60 KG: Fabio Introvaia – Mateusz Polski
69 KG: Dario Morello – Steven Gerard Donnelly
81 KG: Valentino Manfredonia – Mateusz Tryc
+91 KG: Alessio Spahiu – Roger Hryniuk

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA WYJAZDOWY MECZ Z WŁOCHAMI. DWA POWROTY

polski02

Ekipę Rafako Hussars Poland czeka 11 kwietnia w mieście Andria trudny wyjazdowy mecz z Italia Thunder. W barwach polskiego zespołu po raz pierwszy w tym sezonie wystąpi Mateusz Polski (60 kg), który wraca do składu „Husarii” po ponad rocznej przerwie. Podopieczny Tomasza Różańskiego zastąpi kontuzjowanego Dawida Michelusa, który w trakcie ostatniego meczu z Argentina Condors doznał urazu nosa.

- Od dawna nie toczyłem walk pięciorundowych, ale o kondycję się nie obawiam – mówi Mateusz, który w poprzednim sezonie dwa razy wystąpił w pojedynkach World Series of Boxing, przegrywając jednogłośnie na punkty z Kubańczykiem Lazaro Alvarezem Estradą i Azerem Magomedrashidem Jabrailovem. – Po walce w Azerbejdżanie nie czułem się przegranym. Od tamtego czasu, a minął ponad rok, zmieniłem się jako bokser. Jestem mądrzejszy, bardziej profesjonalnie podchodzę do takich spraw jak dieta, trening, regeneracja. Cieszę się, że wracam do Husarii i ligi WSB – powiedział zawodnik z Karlina, który zastąpi we Włoszech zaboksuje z Donato Cosenzą, Fabio Introvaią lub co mniej prawdopodobne Sedikiem Boufrakechem.

- To nie będzie jedyna zmiana, w porównaniu z meczem w argentyńskim San Luis – zapowiadał kilka dni temu trener polskiego zespołu Zbigniew Raubo. – Na pewno nie zabraknie ulubieńca polskiej publiczności Stevena Donnelly’ego, który w krótkim czasie stał się bardzo mocnym punktem naszej drużyny – dodał nasz szkoleniowiec.

Zapowiadana druga trenerska roszada to obecność w składzie Grzegorza Kozłowskiego (52 kg), który w tym sezonie WSB wystąpi po raz drugi. Swoich szans we Włoszech poszukają także wspomniany Stephen Donnelly (69 kg), Mateusz Tryc (81 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg). Dwaj ostatni, podobnie jak lżejszy z braci Kozłowskich, czekają na pierwszą wygraną w tegorocznych rozgrywkach WSB.

- Trzeba będzie skracać dystans i tam próbować przełamać Włocha – mówi Roger, który spotka się prawdopodobnie z 20-letnim wicemistrzem Unii Europejskiej, Guido Vianello, który mierzy prawie dwa metry wzrostu, jest więc o kilkanaście centymetrów wyższy od boksera „Husarii”.

- Zawsze jest trudność z dojściem do tak wysokiego zawodnika, oczywiście będzie trzeba skracać dystans i tam próbować przełamać Włocha. Jeśli chodzi o jego mocne strony to widać, że jest silny i muszę uważać na prawy prosty, bo potrafi nim wystrzelić. Kibice zobaczą ciekawą walkę, włoski rywal jest ambitny i lubi się bić. Liczę, że po sparingach w Warszawie z bardzo dobry rywalem w końcu pokażę dobry boks i wygram  – zapowiada Roger.

TWARDE POJEDYNKI POLSKO-SZWEDZKIE W OSKARSHAMN. ZWYCIĘSTWA SIWEJ I HOLKI

Wczorajszy meeting bokserski był sportowym i towarzyskim wydarzeniem małego szwedzkiego miasteczka Oskarshamn. Scenerią pojedynków bokserskich był ring rozstawiony w sali restauracji, znajdującej się w kompleksie miejscowego Parku Ludowego „Parken”. Ogółem kibice zobaczyli 9 pojedynków, w tym 6 z udziałem polskich zawodniczek i zawodników. Wprawdzie Biało-Czerwoni wygrali dwie z sześciu walk, to jednak nie byłoby chyba wielkiego zaskoczenia, gdyby wynik tej rywalizacji – w takim samym stosunku – „poszedł” w drugą stronę.

Barwy naszego kraju reprezentowały trzy kadrowiczki: Aneta Rygielska, Kinga Siwa (obie 60 kg) oraz Elżbieta Wójcik (75 kg) oraz debiutujący poza krajem Szymon Gleba (48 kg), Kamil Holka i Mateusz Kostecki (obaj 69 kg). Zwycięsko ze swoich prób wyszli Kinga i Kamil, którzy pokonali odpowiednio Idę Lundblad i Albana Kuci.

Bardzo blisko sukcesu była także Elżbieta Wójcik, która zdaniem miejscowych sędziów przegrała 1-2 z Anną Laurell-Nash (na zdjęciu), choć wg obserwatorów tylko w czwartej rundzie była od niej słabsza. Ela na tle tyczkowatej i ospałej rywalki wyróżniała się zdecydowaniem i szybkością i gdyby sił starczyło jej na ostatnie starcie wynik być może byłby odmienny. W każdym, bądź razie była to dla naszej młodej reprezentantki kolejna lekcja jak boksować z silniejszymi fizycznie i wyższymi seniorkami.

Świetnie i odważnie zaboksował Kamil, który przy okazji „zafundował” swojemu narożnikowi nie lada emocje idąc na ryzykowne wymiany ciosów z bardziej od siebie doświadczonym rywalem. Przegrali swoje walki Szymon i Mateusz, przy czym zawiódł tylko ten pierwszy, któremu trema nie pozwoliła zaprezentować choćby części swoich możliwości. Z kolei Kostecki stoczył bardzo wyrównany bój – zdaniem miejscowych mediów najlepszy pojedynek wieczoru – z wielką nadzieją szwedzkiego boksu, Oliverem Flodinem. Zdaniem sędziów niejednogłośnie na punkty wygrał Oliver, ale gdyby walka odbyła się w Polsce zapewne do góry powędrowałaby ręka zawodnika rodem z Wieliczki.

Aneta Rygielska zrobiła wszystko, co w jej mocy, by pokonać silniejszą fizycznie Agnes Alexiusson, ale brązowa medalistka ubiegłorocznych Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich i młodzieżowa mistrzyni świata z 2013 roku była dla niej wczoraj za mocna. Szwedka, którą doskonale znamy z czasów juniorskich w krótkim czasie dokonała wielkich postępów i już dzisiaj stać ją na to, by walczyć o medale z najlepszymi seniorkami Starego Kontynentu. Kto wie jak jednak wyglądałaby jej walka ze świetnie dysponowaną Kingą Siwą, która przez cały pojedynek z Idą Lundblad imponowała siłą i nieustannym pressingiem, pewnie pokonując zawodniczkę gospodarzy.

WYNIKI WALK [wytłuszczonym drukiem zwycięzcy]

Kobiety
60 KG: Aneta Rygielska – Agnes Alexiusson 0-3
60 KG: Kinga Siwa – Ida Lundblad 2-1
75 KG: Elżbieta Wójcik – Anna Laurell-Nash 1-2

Mężczyźni
48 KG: Szymon Gleba – Felix Flodin 0-3
69 KG: Kamil Holka – Alban Kuci 2-1
69 KG: Mateusz Kostecki – Oliver Flodin 1-2

parken

SZWEDZKI SPRAWDZIAN KADROWICZEK. SZEŚĆ WALK BIAŁO-CZERWONYCH W OSKARSHAMN

ela_sofia04

Dzisiaj w szwedzkim Oskarshamn miejscowi kibice boksu zobaczą meeting bokserski, w którym w rolach głównych wystąpią trzy reprezentantki Polski – Aneta Rygielska, Kinga Siwa (obie 60 kg) oraz Elżbieta Wójcik (75 kg – na zdjęciu). Ogółem w karcie walk znajduje się sześć polskich nazwisk, gdyż na skandynawskim ringu zaprezentują się także junior Szymon Gleba (48 kg) oraz seniorzy Kamil Holka i Mateusz Kostecki (obaj 69 kg).

- Widać, że Szwedzi są mocno zaangażowani w organizację piątkowej imprezy i będzie to dla nich duże wydarzenie – mówi trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak. – Gospodarze doskonale znają nasze dziewczyny i wypowiadają się o nich z ogromnym szacunkiem. Wszystko jest, jak na razie, perfekcyjnie zorganizowane. Nasze zawodniczki są w dobrych humorach, nastawione bardzo bojowo, ale zdajemy sprawę, że o zwycięstwa nie będzie łatwo – zauważył polski szkoleniowiec.

Faktycznie nasze zawodniczki czeka trudna przeprawa, gdyż ich rywalkami będą trzy aktualnie najlepsze pięściarki ze Szwecji. Aneta skrzyżuje rękawice z brązową medalistką ubiegłorocznych Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, młodzieżową mistrzynią świata (2013) Agnes Alexiusson, Kinga z byłą mistrzynią świata i Europy kadetek Idą Lundblad, zaś Elżbieta z dwukrotną mistrzynią świata (2001, 2005) i trzykrotną złotą medalistką Mistrzostw Europy (2004, 2005, 2007) Anną Laurell-Nash.

- To będzie świetne widowisko. Chcę zaprezentować moim kibicom boks najwyższej jakości, tym bardziej, że rzadko boksuję poza Sztokholmem. Wiem, że moją rywalką będzie 19-letnia złota medalistka młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzostw Świata i Europy. Widziałam jej walki w Internecie i wiem, że jest szybka i wybuchowa. Jestem jednak od niej sporo wyższa [Szwedka mierzy 185 cm - przyp. JD] i nie dopuszczę do półdystansu, gdzie Polka ma największe atuty – zapowiada 35-letnia ikona szwedzkiego boksu olimpijskiego, Laurell-Nash, która podczas tegorocznego MTB Strandja w Sofii pokonała mistrzynię świata (wagi z limitem 69 kg), Atheynę Bylon z Panamy.

Zestaw par dzisiejszych walk:

Kobiety
Aneta Rygielska – Agnes Alexiusson
Kinga Siwa – Ida Lundblad
Elżbieta Wójcik – Anna Laurell-Nash

Mężczyźni
Szymon Gleba – Felix Flodin
Kamil Holka – Alban Kuci
Mateusz Kostecki – Oliver Flodin

JABŁOŃSKI ZAŁAMANY WERDYKTEM. SZEF „HUSARII” ZŁOŻYŁ SKARGĘ

TOMEK_JABA

- Mimo zwycięstwa nad Jabą Khositashvilim, nie jestem zadowolony i nie tylko z powodu straty punktu – mówi Tomasz Jabłoński (75 kg), kapitan Rafako Hussars Poland, który walczy o awans na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro z rankingu ligi World Series of Boxing.

- Nie jestem zadowolony, bo słabo mi się boksowało, byłem cały czas spięty w ringu, z dynamiką również nie było najlepiej. Werdykt mnie załamał psychicznie, bo straciłem ważny jeden punkt. W tej sytuacji wyjazd na olimpiadę nieco się oddalił – dodał Tomasz, który stracił też samodzielne prowadzenie na liście wagi średniej w WSB.

Za wygraną niejednogłośną z gruzińskim rywalem bokser „Husarii” otrzymał 4 punkty, a nie 5 jak za poprzednie sukcesy. Tomasz Jabłoński ma więc na koncie 25 punktów, tyle samo co Kubańczyk Arlen Lopez Cardona (Cuba Domadores) i Uzbek Hurshidbek Normatov (Ukraine Otamans), zaś o jeden mniej Kazach Meiirim Nursultanov (Astana Arlans Kazakhstan). Natomiast 20 punktów zdobył Rosjanin Petr Khamukov (Russian Boxing Team), ale jego czekają jeszcze 2 walki – z Algierczykiem i wspomnianym Normatovem.

Tylko dwóch najlepszych z tego grona pojedzie za rok do Brazylii. W najlepszej sytuacji z trójki liderów jest Uzbek, który stoczył 5 walk i wszystkie wygrał. Jabłoński i Lopez Cardona mają na koncie po 6 pojedynków, w tym po jednej porażce.

- Złożyliśmy skargę na algierskiego sędziego Sid Ali Mokretari, który punktował wygraną  Khositashviliego w Gdańsku, i być może poniesie on konsekwencje, ale to nie zmienia sytuacji Tomka. Ale nie jest jeszcze na straconej pozycji – mówi prezes Rafako Hussars Poland, Jarosław Kołkowski.

W ostatniej, 13. kolejce (biorąc pod uwagę wagę z limitem 75 kg), za 2 tygodnia, „Husaria” podejmuje w Szczecinie ekipę USA Knockouts, ukraiński zespół spotka się z Russian Boxing Team, a Kubańczycy wyjeżdżają do Londynu na mecz z British Lionhearts.

KONSTERNACJA PO MECZU Z AZERAMI. ZWYCIĘSTWO TOMASZA JABŁOŃSKIEGO, KTÓRE NIE CIESZY

hussars_konfa

Drużyna Rafako Hussars Poland przegrała 2-3 z faworyzowanym zespołem Azerbaijan Baku Fires w kolejnym spotkaniu elitarnej ligi WSB. Dla nas najważniejszy był jednak pojedynek Tomasza Jabłońskiego w wadze średniej. Polak wygrał, ale został „przekręcony” przez jednego z sędziów i wygrał tylko niejednogłośnie. Ten fakt sprawił, że kapitan „Husarii” nie jest już samodzielnym liderem olimpijskiego rankingu.

Po serii niepowodzeń Dawid Jagodziński (49 kg) w końcu pokazał boks na wysokim poziomie. Od samego początku znalazł lukę w defensywie Rasula Salieva i prawym sierpem bądź bezpośrednim prawym trafiał go. Drugie starcie zaakcentował dodatkowo akcją, gdy przestrzelił co prawda prawym, za to poprawił mocnym lewym sierpowym i sędzia liczył przeciwnika na stojąco. W trzeciej rundzie „Jagoda” konsekwentnie robił swoje, fajnie pracował na nogach i na tym etapie wygrywał u sędziów trzema i dwukrotnie czterema punktami. W ostatnich sześciu minutach Dawid spuścił trochę z tonu, choć kontrolował sytuację w ringu i pewnie dowiózł wygraną.

Walczący o nominację olimpijską Magomed Gurbanov (56 kg) zaczął spokojnie, chyba nawet zbyt spokojnie, dając się wyszumieć Sylwestrowi Kozłowskiemu. Ten co prawda wielkiej krzywdy mu nie robił, lecz dwóch sędziów doceniło jego ambicję w pierwszej odsłonie. W drugiej 24-letni Azer wziął się do roboty, trafił potężnym prawym podbródkowym, ale wciąż dwóch sędziów typowało przewagę naszego reprezentanta. Nic więc dziwnego, że od trzeciej rundy Gurbanov ruszył do szturmu, spychając coraz mocniej Sylwka do odwrotu. Dodatkowo sędzia ukarał Polaka odjęciem punktu za ataki głową. W końcówce trzeciego starcia Kozłowski już ciężko oddychał, natomiast rywal wyglądał, jakby dopiero się rozkręcał. Ostatnie sześć minut – pomimo ambitnej postawy Kozłowskiego, to niestety przewaga Azera i jego zasłużone zwycięstwo.

Damian Kiwior (64 kg) zaczął spokojnie, próbując wciągnąć rywala w taktyczną walkę na lewy prosty. Niższy Azer Gaybatulla Gadzhialiev nie zamierzał jednak grać melodię, jaką grał mu Polak i z doskoku „strzelał” lewym sierpem, a gdy zdołał się zbliżyć, polował niezwykle groźnym prawym podbródkiem. Gdy Damian chciał wejść w półdystans, często był kontrowany prawym sierpem. Z kolei boksując z daleka lewym prostym nie był w stanie utrzymać dłuższy czas oponenta w bezpiecznej odległości. Brązowy medalista mistrzostw Europy z 2011 roku prawdopodobnie uderzał mniej, za to widoczna była jego przewaga fizyczna i ciosy zadawane przez niego robiły zdecydowanie większe wrażenie na sędziach oraz kibicach. Po trzech przegranych rundach, w czwartej Damian ruszył mocniej do przodu. Przeciwnik jednak zbierał jego próby na blok i kontrował krótkimi, za to soczystymi ciosami. O dziwo jeden z sędziów znalazł sposób, by zapisać te starcie gospodarzowi, ale w ostatecznym rozrachunku to nic nie zmieniło. Ostatnie trzy minuty to również przewaga Azera, który poprawił swój bilans w rozgrywkach WSB na 5-1.

Wobec kontuzji Igora Jakubowskiego w składzie „Husarii” zadebiutował podobno utalentowany Estończyk Rain Karlson (91 kg). Problem w tym, że na dzień dobry dostał bardzo groźnego rywala – Abdulkadira Abdullayeva. Wyższy Karlson przez dwie minuty skutecznie stopował ataki rywala swoim długim lewym prostym i niezłą pracą nóg. Niestety krępy rywal w końcu złapał go przy linach lewym sierpem na szczękę i wszystko się posypało. Estończyk jeszcze w pierwszej rundzie dwukrotnie był liczony do ośmiu. W drugiej obyło się bez liczenia, ale w jej połowie błędnik naszego zawodnika był już chyba mocno uszkodzony i sędzia słusznie zastopował potyczkę w obawie przed ciężkim nokautem.

Walka Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z Jabą Khositashvilim powinna być przedostatnia, jednak cały ten wieczór był podporządkowany kapitanowi naszej drużyny. Poprzeczka postawiona przez Gruzina wisiała wysoko. Obaj ruszyli na przełamanie. Pierwsza runda bardzo wyrównana, lecz skuteczniejszy okazał się bezpośredni prawy aktualnego mistrza Polski, dzięki któremu zyskał sympatię całej trójki sędziów. Drugą rundę prawym sierpem rozpoczął i skończył przeciwnik, ale to Jabłoński dyktował tempo, on narzucał pressing i dwóch z trzech sędziów znów wskazało na niego. Od początku trzeciego starcia Tomek zaczął bić częściej po dole, czym zrobił sobie miejsce na dwa bardzo mocne prawe proste na szczękę. Gruzin w czwartej odsłonie prowokował naszego reprezentanta, pokazywał mu język, boksował „z luzu” z opuszczonymi rękoma. Tomek potrzebował dobrej minuty żeby to sobie poukładać i druga połowa tej odsłony należała znów do niego. Przed ostatnią rundą dwóch sędziów typował 40:36 na korzyść Polaka, ale trzeci widział remis! A w myśl zasad panujących w WSB jest ogromna różnica między zwycięstwem 3:0 a 2:1. W ostatecznym rozrachunku ten mały punkt mógł decydować nawet o nominacji olimpijskiej. Kibice dali z siebie wszystko przez te ostatnie trzy minuty, prezes PZB Zbigniew Górski aż podskakiwał przy każdej akcji Tomka i co najważniejsze, sam Jabłoński boksował sprytnie, tym razem lewym prostym, a gdy tylko była okazja złapać rywala przy linach, zasypywał go swoimi ciosami, akcentując swój sukces. Piątego starcia po prostu nie dało się nie punktować dla Jabłońskiego, ale jeden sędzia Algierii wypełnił swoją kartę jeszcze chyba przed jej rozpoczęciem. Polak wygrał niejednogłośnie, więc nie za pięć punktów, a tylko za cztery. W takim układzie nie jest już liderem, a współliderem, z dwoma innymi zawodnikami…

RAFAKO HUSSARS POLAND vs AZERBAIJAN BAKU FIRES 2-3 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG Dawid Jagodziński – Rasul Saliev 3-0 (49-45, 49-45, 48-47)
56 KG Magomed Gurbanov – Sylwester Kozłowski 3-0 (49-44, 49-46, 48-46)
64 KG Gaybatulla Gadzhialiev – Damian Kiwior 3-0 (50-45, 50-45, 49-46)
75 KG Tomasz Jabłoński – Jaba Khositashvili 2-1 (50-45, 47-48, 50-45)
91 KG Abdulkadir Abdullaev – Rain Karlson TKO 2

źródło: bokser.org

TOMASZ JABŁOŃSKI: MOIM CELEM SĄ DWA ZWYCIĘSTWA I KWALIFIKACJA OLIMPIJSKA

jablonski05

- Ze zdrowiem jest już lepiej, dlatego celem na dwie ostatnie walki są zwycięstwa i awans na Igrzyska – mówi Tomasz Jabłoński, kapitan Rafako Hussars Poland, który jutro spotka się przed własną, trójmiejską publicznością z Gruzinem Jabą Khositashvili (bilans walk w tym sezonie WSB 1-1), choć wydawało się, że azerscy trenerzy postawią na Białorusina Mikalaia Veselova (2-1)

- Z Mikalaiem miałem swoją pierwszą walkę na ringach World Series of Boxing jeszcze dla zespołu z Indii. A z Jabą jeszcze nie boksowałem, choć widziałem parę jego występów – powiedział Tomasz Jabłoński, który jest liderem rankingu WSB w wadze do 75 kg. Ma na koncie 21 pkt – za 4 zwycięstwa i jedną porażkę na punkty.

Pięściarz z Gdyni debiutował w zawodowej lidze WSB przed 3 laty w barwach Venky’s Fighters Bombaj. Jego zespół pokonał wtedy u siebie właśnie Baku Fires 3-2, a Tomasz Jabłoński przegrał niejednogłośnie na punkty z Veselovem.

- Wydaje mi się, że przez te 3 lata to ja poczyniłem większe postępy. Można powiedzieć, że wtedy w Indiach dopiero zaczynałem swoją przygodę z boksem, zaś on był już doświadczonym zawodnikiem. Jeśli chodzi o Gruzina, jest w miarę niskim zawodnikiem, dobrze zbudowanym, więc na pewno będzie trzeba uważać na jego silne bezpośrednie ciosy, których dużo bije – dodał Polak.

Z drużyny Rafako Hussars Poland największe szanse na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro z rankingu WSB ma Tomasz Jabłoński. Jego przewaga nad rywalami jest niewielka, po 1-2 pkt, ale kwalifikację uzyska dwóch bokserów.

- Dwie wygrane po 5 pkt na pewno dadzą mi kwalifikację, więc o to będę się starał – zapowiada jeden z liderów Husarii, którego czeka jeszcze walka 18 kwietnia z USA Knockouts w Szczecinie.

Tomasz Jabłoński twierdzi, że w jego przypadku (w przeciwieństwie do innego z najlepszych bokserów „Husarii” Igora Jakubowskiego) ze zdrowiem już lepiej, dlatego jest dobrej myśli.

- Przeziębienie w końcu przeszło, na sobotę będę w pełni gotowy. Jeśli chodzi o sparingi, to nie robiłem ostatnio zbyt mocnych ze względu na rozcięcie na głowie – powiedział 26-letni pięściarz, który liczy, że Biało-Czerwoni sprawią niespodziankę w meczu z faworytem z Azerbejdżanu i wygrają kilka walk.

ZWYCIĘSTWA ŁASZCZYKA I SZYMAŃSKIEGO NA GALI W HIALEAH NA FLORYDZIE

GLOBAL_JUSTYNA

Widmo porażki zawisło ubiegłej nocy nad Kamilem Łaszczykiem (20-0, 8 KO) jak nigdy dotąd. Wrocławianin podczas gali boksu zawodowego w w Hialeah na Florydzie był dwukrotnie liczony, ale pokazał charakter i sam zwyciężył ostatecznie przed czasem. Wiadomo było, że doświadczony Jose Luis Araiza (31-11-1, 22 KO) nie tylko potrafi mocno uderzyć, ale również sprawić niespodziankę. I sensacją – jakże niemiłą dla nas, zapachniało w drugiej rundzie, gdy „Szczurek” dwa razy lądował na macie. Na szczęście szybko się pozbierał i z mijającymi minutami zaczął uzyskiwać coraz wyraźniejszą przewagę. Piąte i szóste starcie to już dominacja Polaka, stąd też zniechęcony Meksykanin pozostał na stołku, gdy zabrzmiał gong na siódmą odsłonę.

Miało być spokojnie, miało być dużo lewego prostego i zabawy, a skończyło się na krótkim spięciu. Na szczęście zwycięskim dla Patryka Szymańskiego (13-0, 8 KO). Pięściarz z Konina zamiast boksować w dystansie z niższym Yoryi Estrellą (11-10-2, 8 KO), próbował mu udowodnić, kto jest silniejszy. Przyjął niepotrzebnie kilka ciosów, ale przełamał w końcówce drugiej rundy rywala i było po wszystkim. Pora chyba na kogoś lepszego, bo na pewno Patryka stać na sukcesy z jeszcze lepszymi zawodnikami.

źródło: bokser.org

EKIPA GÓRNEGO ŚLĄSKA BLISKO PIERWSZEGO ZWYCIĘSTWA W INTERLIDZE

BC-DTJ

Nadal bez zwycięstwa w rozgrywkach międzynarodowej Interligi pozostaje drużyna z Górnego Śląska. Po dwóch bolesnych porażkach (dwukrotnie wstydliwe 0-16) z ekipami czeskiego BC BigBoard Praga i słowackiego BC Stravbar Nitra, tym razem Polacy zremisowali w sobotę (21 marca) w Rybniku-Boguszowicach z czeskim DTJ Prostejov 8-8.

Punkty dla boksujących w ogólnopolskim składzie Ślązaków wywalczyli Mateusz Polski (60 kg), Sebastian Konsek (64 kg) Kamil Bednarek (75 kg) i Mateusz Kowalczyk (91 kg). Najcenniejsze zwycięstwo odniósł Kamil, pokonując na punkty ubiegłorocznego wicemistrza Czech Vladimira Lengala. Z kolei Mateuszowie Polski i Kowalczyk  okazali się lepsi od brązowych medalistów mistrzostw Czech Hamo Aperjana i Tomasa Ivachova.

WYNIKI DWÓCH OSTATNICH MECZÓW EKIPY GÓRNEGO ŚLĄSKA

[21 MARCA 2015 ROK, RYBNIK] Górny Śląsk – BCJ Prostejov 8-8 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

56 KG: Filip Barak – Daniel Żaboklicki WP
60 KG: Mateusz Polski – Hamo Aperjan WP
64 KG: Sebastian Konsek – Ondrej Schilber WP
69 KG: Robert Bilik – Maksymilian Gibadło WP
75 KG: Kamil Bednarek – Vladimir Lengal WP
81 KG: Tomas Bezvoda – Przemysław Gorgoń WP
91 KG: Mateusz Kowalczyk – Tomas Ivachov WP
+91 KG: Istvan Bernath – Miłosz Wodecki WP

[31 STYCZNIA 2015 ROK, NITRA] BC Stavbár Nitra – Gorny Šlask 16-0 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

56 KG: Viliam Tanko – Rafał Wyrobek WO.
60 KG: Michal Zatorsky – Szymon Perzyński TKO
64 KG: Osadan Zolt – Sebastian Konsek WP
69 KG: Tomáš Zold – Radosław Gosiewski TKO
75 KG: Vít Kral – Tomasz Paszek WP
81 KG: Matúš  Strnisko – Igor Porębski WP
91 KG: Rostislav Hruska – Marcin Skrzypek WP
+ 91 KG: Michal Gavaj – Miłosz Wodecki WP

SUKCES POLEK W „QUEENS CUP”. JUSTYNA WALAŚ NAJLEPSZĄ ZAWODNICZKĄ TURNIEJU

stralsund14

Wielkim sukcesem naszych młodych zawodniczek zakończył się 4. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Queens Cup”. W niemieckim Stralsundzie na najwyższym stopniu podium stanęły juniorka Weronika Pławecka (75 kg) oraz boksujące w grupie młodzieżowej Justyna Walaś (64 kg) i Larysa Sabiniarz (69 kg). Radość polskich trenerów – Tomasza Potapczyka i Marcina Gruchały – była tym większa, że Justyna otrzymała także nagrodę dla najlepszej zawodniczki turnieju (w swojej grupie wiekowej).

W walkach finałowych Weronika pokonała niejednogłośnie na punkty (2-1) Węgierkę Vivien Budai, Justyna w takim samym stosunku wygrała z ubiegłoroczną mistrzynią Europy juniorek Włoszką Angelą Carini, zaś Larysa bezdyskusyjnie wygrała (3-0) z Niemką Anastasią Bogdanov. Nasza czwarta finalistka, juniorka Weronika Dąbrowska (57 kg) przegrała niestety jednogłośnie na punkty z Francuzką Marion Roger.

Dodajmy, że łącznie nasze zawodniczki wywalczyły w Stralsundzie 8 medali, bo na najniższym stopniu podium stanęły także z grupy juniorskiej Róża Asanowicz (46 kg) oraz z grupy młodzieżowej Ewa Białas (54 kg) i Aneta Gojko (75 kg). W klasyfikacji medalowej Polki znalazły się na 2. miejscu w gronie młodzieży i na 4. pozycji wśród juniorek.

Nagrody indywidualne podczas tegorocznego „Queens Cup” zdobyły Liubov Sharapova (Rosja, najlepszy technik, junior), Johanna Wonyou (Francja, najlepsza zawodniczka, junior), Anush Grigoryan (Armenia, najlepszy technik, youth) oraz Justyna Walaś (Polska, najlepsza zawodniczka, youth).

PORAŻKA I TYLKO JEDEN PUNKT „HUSARII” W ARGENTYNIE

donnelly_hussars

Hamza Touba (52 kg) i Steven Gerard Donnelly (69 kg) wygrali swoje walki, ale ostatecznie zespół Rafako Hussars Poland przegrał na wyjeździe z Argentina Condors 2-3 w kolejnym meczu ligi World Series of Boxing. „Husaria” zdobyła więc w Argentynie 1 punkt i z dorobkiem 11 oczek zajmuje 7 miejsce w grupie B.

Spotkanie w San Luis rozpoczęło się po myśli trenerów „Husarii”, Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego, bowiem Niemiec Hamza Touba wypunktował Christiana Alana Chambi Choque. Dawid Michelus (60 kg) z kolei wygrał dwa pierwsze starcia z Brianem Ivan Nunezem, ale trzy kolejne sędziowie punktowali dla rywala i w całym meczu był remis 1-1.

Po raz kolejny na wysokości zadania stanął Steven Gerard Donnelly (69 kg) z Irlandii Płn. Tym razem wygrał, choć niejednogłośnie na punkty, z Alberto Ignacio Palmettą, który – podobnie jak Brian Ivan Nunez – jest brązowym medalistą ubiegłorocznych Igrzysk Ameryki Południowej.

W ocenie sędziów Mateusz Tryc (81 kg) wygrał 1 i 5 rundę walki z Marcosem Escudero, a to nie wystarczyło do pokonania argentyńskiego przeciwnika. O losach spotkania zadecydowała więc potyczka Rogera Hryniuka (+91 kg) z Leonardo Tabordą. Zwyciężył bokser gospodarzy na punkty.

- Niestety, przegrałem walkę z Tabordą. Początek był dobry, ale później już zdecydowanie gorzej. Brakowało szybkości i dynamiki. Może to przez zmianę czasu, trudno mi tak na gorąco ocenić walkę, ale na pewno ten rywal był do pokonania. Wracamy do Polski, a ja będę trenować dwa razy mocniej, aby wygrywać następne pojedynki – powiedział Roger Hryniuk.

W opinii zawodnika Husarii, „Biało-Czerwonym” należało się minimalne zwycięstwo w Argentynie.

- Mateusz powinien wygrać z Escudero, sędziowie widzieli inaczej. Z kolei do jednej bramki walka Stevena, ale werdykt tylko 2-1 dla naszego kolegi z zespołu – dodał Roger Hryniuk.

ARGENTINA CONDORS VS RAFAKO HUSSARS POLAND 3-2 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

52 KG: Hamza Touba – Christian Alan Chambi Choque 3-0
60 KG: Brian Ivan Nunez – Dawid Michelus 2-1
69 KG: Steven Donnelly – Alberto Ignacio Palmetta 2-1
81 KG: Marcos Escudero – Mateusz Tryc 3-0
+91 KG: Leonardo Taborda – Roger Hryniuk 3-0

CZTERY POLKI ZABOKSUJĄ W FINAŁACH TURNIEJU „QUEENS CUP”

Boks Kobiet 01

Dzisiaj na ringu w Stralsundzie nasze młode reprezentantki rywalizowały w pojedynkach półfinałowych 4. Międzynarodowego Turnieju „Queens Cup”. Awans do jutrzejszych walk, których stawką będzie zwycięstwo w całych zawodach, wywalczyły z grupy młodzieżowej (Youth) Justyna Walaś (64 kg) i Larysa Sabiniarz (69 kg). W sobotę o finałowe zwycięstwo  walczyć będą także juniorki (dawniej zwane kadetkami) Weronika Dąbrowska (57 kg) i Weronika Pławecka (75 kg).

Spodziewaliśmy się, że aby wygrać walkę półfinałową, Justyna będzie musiała wykazać zdecydowaną wyższość nad Niemką Iman Bouadjaj. W każdej z rund była więc aktywniejsza i skuteczniejsza od swojej rywalki. Jej świetne kombinacje nagradzane były brawami widowni. Ku zdziwieniu polskiej ekipy werdykt po tym jednostronnym widowisku z przewagą Justyną brzmiał tylko 2-1 dla Polki. Negatywną postacią w gronie sędziowskim była Włoszka Alexandra Rangu, punktując walkę 39-37 na korzyść zawodniczki gospodarzy. Pozostała dwójka wylosowanych arbitrów znała się na swoim rzemiośle dając wygraną Justynie w stosunku 40-36 i 39-35. Nie zawiodła Larysa, która zaprezentowała dojrzały i destrukcyjny boks, odsyłając w 3 rundzie do narożnika ubiegłoroczną brązową medalistkę Mistrzostw Europy Juniorek (dawniej kadetek) Węgierkę Tunde Kiss . Co ciekawe po dwóch rundach tego jednostronnego pojedynku jedyną sędziną, która nie widziała przewagi mistrzyni Polski była …pani Rangu.

Trzecią polską finalistką w grupie młodzieżowej powinna zostać Ewa Białas (54 kg) rywalizująca dzisiaj ze świetna technicznie Włoszką Concettą Marchese. Rywalka przez cały pojedynek nie mogła znaleźć sposobu na ciągły atak naszej zawodniczki, przegrywając zdaniem obserwatorów trzy rundy. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 4. starciu, kiedy to Ewa stanęła w miejscu. Poczuła się zbyt pewnie, licząc, że ma wystarczającą przewagę. Niestety werdykt końcowy tego nie odzwierciedlił, gdyż sędziowie niejednogłośnie (38-37 i 40-36 dla Marchese oraz remis 38-38) uznali, że lepszą była ubiegłoroczna Mistrzyni Europy juniorek (dawniej kadetek). Niedosyt na pewno został, bo Ewa śmiało mogła wygrać ten pojedynek. Z pewnością te doświadczenie zaowocuje w przyszłych startach mistrzyni Polski.

Zdaniem trenera Tomasza Potapczyka największą niespodziankę dzisiejszego dnia – mimo przegranej walki o finał -  sprawiła Aneta Gojko (75 kg). Nasza zawodniczka po momentami bardzo wyrównanej i zaciętej walce uległa na punkty (dwa razy 36-40 i 35-40) znakomitej boksersko i bardzo silnej fizycznie Francuzce Davinie Michel, która przed rokiem toczyła twarde boje z Elżbietą Wójcik. Tylko pierwsza runda wskazywała na przewagę rywalki. Kolejne starcia były już bardzo wyrównane. Aneta wykorzystywała dobre warunki fizyczne rywalki, schodząc z linii ciosu i kontrując. Walka ta pod każdym względem zadowoliła kibiców i polskich trenerów.

Debiutująca w zawodach tej rangi Róża Asanowicz (46 kg, junior) mimo dobrej pierwszej rundy, w drugiej odsłonie dała się na chwilę zaskoczyć swojej rywalce Gabrielli Karolyi z Węgier a sędzia ringowy zbyt szybko przerwał pojedynek, obierając tym samym ambitnej Polce szansę walki o finał.

Szkoda, że z powodu kontuzji kości policzkowej lekarz zawodów nie dopuścił do półfinałowego pojedynku Weronikę Zakrzewską (60 kg). Jednak duża opuchlizna i zakryte oko nie pozwoliłyby jej pokazać pełni możliwości. Na pewno Włoszka Francesca Martusciello – nomen omen brązowa medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Asyżu (2014) – nie byłaby faworytką walki półfinałowej…

JEŚLI WYGRYWAĆ W TYM SEZONIE WSB TO Z KIM, JAK NIE Z ARGENTYŃCZYKAMI?

michelus02

Z kim mamy wygrywać w tym sezonie ligi World Series of Boxing, jak nie z Argentyńczykami, którzy od początku rozgrywek są czerwoną latarnią grupy B? Po efektownej wygranej (5-0) we Włocławku zawodnicy Rafako Hussars Poland są także faworytem rewanżowego meczu z Argentina Condors, który odbędzie sie w najbliższą sobotę w San Luis.

Najprawdopodobniej najciekawsze widowisko zagwarantują kibicom zawodnicy walczący w limicie 69 kg. Niepokonany Steven Donnelly, który ambitnie walczy o kwalifikację olimpijską, stanie oko w oko z najbardziej doświadczonym zawodnikiem gospodarzy, Alberto Palmettą. Liczący 24 lata Argentyńczyk boksuje w kadrze narodowej od 2010 roku, ale szczyt formy osiągnął w 2013 roku, kiedy to, występując w limicie 64 kg, wygrał dwie walki w Mistrzostwach Panamerykańskich, przegrywając dopiero w półfinale z Amerykaninem Jose Aldayem. W marcu ub. roku wywalczył w Santiago de Chile brązowy medal Igrzysk Południowoamerykańskich, ale zrobił to w mało przekonującym stylu, ledwie radząc sobie z Peruwiańczykiem Cesarem Diazem i przegrywając jednogłośnie na punkty bój o finał z Jonathanem Valarezo z Ekwadoru.

21-letni Brian Ivan Nunez (60 kg), który będzie rywalizował z Dawidem Michelusem, podobnie jak Palmetta przywiózł z Santiago de Chile brązowy medal Igrzysk Południowoamerykańskich, ale krążek otrzymany tam w wyniku szczęśliwego losowania trudno nazwać sukcesem, tym bardziej, że w półfinale Brian przegrał wysoko na punkty z doskonałym Brazylijczykiem Robsonem Conceicao.

Reprezentacyjne doświadczenie ma także 25-letni Leonardo Taborda (+91 kg), przeciwnik Rogera Hryniuka. Argentyńczyk boksuje w kadrze seniorskiej od 2012 roku, kiedy to nieudanie rywalizował w Rio de Janeiro w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. W tym samym roku (2012) Taborda zadebiutował w rozgrywkach WSB, ale jak dotąd nie wygrał żadnej ligowej walki.

Hamza Touba (52 kg) swoim ringowym doświadczeniem i poziomem znacznie przewyższa 20-letniego Christiana Alana Chambi Choque. Najcenniejszym medalem w karierze Argentyńczyka jest brąz Młodzieżowych Mistrzostw Panamerykańskich w Portoviejo (2012), ale jest druga strona tego …medalu – przypadł mu w udziale, gdyż walczyło tylko czterech zawodników w wadze do 52 kg. Podobnie rzecz ma się z Mateuszem Trycem (81 kg), który wprawdzie nie odniósł jeszcze spektakularnych sukcesów w międzynarodowych turniejach mistrzowskich ale jest zawodnikiem bardziej doświadczonym od liczącego 21 lat Marcosa Escudero, który swoją sportowa pozycje buduje przede wszystkim poprzez starty w lidze WSB.

Argentina Condors vs Rafako Hussars Poland [planowany zestaw par]

52 KG: Christian Alan Chambi Choque – Hamza Touba
60 KG: Brian Ivan Nunez – Dawid Michelus
69 KG: Alberto Ignacio Palmetta – Steven Donnelly
81 KG: Marcos Escudero – Mateusz Tryc
+91 KG: Leonardo Taborda – Roger Hryniuk

Opracował: Jarosław Drozd

ZGRUPOWANIE KADRY SENIOREK W MIĘDZYNARODOWYM GRONIE. DO CETNIEWA PRZYJADĄ FRANCUZKI I AZERKI

jeju_ekipa

Reprezentacje Polski, Francji i Azerbejdżanu będą wspólnie trenować w dniach od 22 do 30 marca 2015 roku podczas zgrupowania szkoleniowego w COS-OPO Cetniewo we Władysławowie. Łącznie w zajęciach będzie brało udział 20 zawodniczek, w tym 8 podopiecznych trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka, któremu pomagać będą Adrian Brudnicki oraz Wojciech Wicherski.

Powołania otrzymały: Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Ewelina Wicherska (PKB Poznań, 51 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój, 54 kg), Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 60 kg), Kinga Szlachcic (Boxing Zielona Góra, 60 kg), Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg), Elżbieta Wójcik (KSW Roża Karlino, 75 kg).

Po zakończeniu zgrupowania trzy Polki – Rygielska, Siwa i Wójcik – poleci do szwedzkiego miasta Oskarshamn, gdzie 3 kwietnia odbędzie się mini-mecz międzypaństwowy z zawodniczkami gospodarzy. Prawdopodobnie rywalkami naszych pięściarek będą Ida Lundblad, Agnes Alexiusson i Anna Laurell.

JUSTYNA WALAŚ ZWYCIĘSKA W STRALSUNDZIE. ŚWIETNA OBSADA „QUEENS CUP”

stralsund14

W pierwszym dniu rozgrywanego w Stralsundzie 4. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Queens Cup” wystąpiły trzy młodzieżowe reprezentantki Polski. Najlepiej z nich wypadła Justyna Walaś (64 kg), która jednogłośnie na punkty (dwa razy 39-37 i 40-35) pokonała ubiegłoroczną mistrzynię Węgier juniorek (dawniej kadetek), Dorinę Papp. Mniej szczęścia miały niestety Paulina Gruchała (57 kg) i Agata Kawecka (51 kg), które pożegnały się z turniejem.

Paulina, która w Niemczech boksuje w wyższej niż podczas Mistrzostw Polski w Grudziądzu kategorii wagowej, absolutnie niezasłużenie uległa na punkty (0-2) zawodniczce gospodarzy Katharinie Wunschmann. Na niejednogłośny werdykt (39-37, 40-36 i 38-38 dla Niemki) miała wpływ zarówno obsada sędziowska (punktowali tylko jej rodacy) oraz głośne zachowanie kibiców, którzy okrzykami akcentowali niemal każdą akcje Niemki.

Inny wymiar miała porażka Agaty, która skrzyżowała rękawice ze starszą od siebie o rok, doskonałą Ormianką, Anush Grigoryan. Młodzieżowa Mistrzyni Świata z Sofii (2014) i srebrna medalistka światowego czempionatu juniorek (dawniej kadetek) z Albeny (2013) na pewno była w ringu skuteczniejsza, ale jej przewaga nad Mistrzynią Polski nie była tak wielka jak wskazywałby werdykt (39-35, 40-36 i 39-37 dla Grigoryan). Nasza zawodniczka ambitnie walczyła do końcowego gongu i z tej porażki na pewno wyciągnie odpowiednie dla dalszego rozwoju wnioski.

Porażkę poniosła także Aleksandra Kondej (64 kg), występująca w turnieju w barwach swojego klubu, Skorpiona Szczecin. Jednogłośnym werdyktem sędziów (40-33, 40-34, 40-36) lepszą od Polki okazała się Włoszka Angela Carini, która w ubiegłym roku wywalczyła złoty medal Mistrzostw Europy Juniorek (dawniej kadetek) w Asyżu.

- Cieszy fakt, że dziewczyny po zakończonych walkach wiedziały jakie popełniały błędy. Doskonale wiedzą czego im jeszcze brakuje i jeśli będą tak zdeterminowane jak obecnie, to z każdym pojedynkiem będzie coraz lepiej – powiedział na gorąco trener kadry Tomasz Potapczyk.

Dodajmy, że tegoroczna odsłona „Queens Cup” zapowiada się na wielkie sportowe wydarzenie. Oprócz naszych zawodniczek oraz gospodyń, do Stralsundu przyjechały ekipy z Armenii, Francji, Danii, Chin, Norwegii, Szwecji, Rumunii, Rosji, Węgier, Włoch i Szwajcarii.

JUTRO STARTUJE „QUEENS CUP”. MŁODZIEŻ POJECHAŁA NA PIERWSZY MIĘDZYNARODOWY TEST

Queenscup

Jutro w Stralsundzie rozpocznie się 4. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Queens Cup”, w którym m.in. wystąpi nasza młodzieżowa kadra narodowa kobiet. Trener-koordynator reprezentacji, Tomasz Potapczyk oraz jadący do Niemiec w roli asystenta, trener współdziałający z PZB, Marcin Gruchała, będą sekundować dziesięciu Biało-Czerwonym.

Powołania otrzymały:  Róża Asanowicz (Boxing Sokółka, 48 kg), Agata Kawecka (Fight Club Koszalin), Ewa Białas (Energetyk Jaworzno, 54 kg), Paulina Gruchała (Boxing Chojnice, 54 kg), Weronika Dąbrowska (MOSM Tychy, 57 kg),  Weronika Zakrzewska (Boxing Chojnice, 60 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 64 kg), Aneta Gojko (Boxing Sokółka, 69 kg), Larysa Sabiniarz (Boxing Team Chojnice, 75 kg) i Weronika Pławecka (MOSM Tychy, 75 kg).

Dodajmy, że Stralsund to bardzo szczęśliwe miasto dla naszych zawodniczek. Podczas ubiegłorocznej odsłony turnieju (w październiku 2014 roku) Polki wywalczyły pięć złotych medali. Na najwyższym stopniu podium stanęły seniorka Aneta Rygielska (57 kg), juniorki (youth) Wiktoria Sądej (48 kg) i Justyna Walaś (64 kg) oraz kadetki (junior) Adrianna Jędrzejczyk (63 kg) i Aneta Gojko (70 kg). Dla trenera Tomasza Potapczyka był to oficjalny debiut w roli trenera młodzieżowej kadry narodowej.

Queenscup15

„WIKING” I EWA BRODNICKA GÓRĄ W WALKACH WIECZORU GALI W LUBINIE

wach01

Po twardym, męskim boju Mariusz Wach (30-1, 16 KO) wypunktował w Lubinie ambitnego Gbengę Oloukuna (19-11, 12 KO). Jest to trzecie zwycięstwo Polaka po powrocie na ring po dwuletniej przerwie.

„Wiking” od pierwszej rundy starał się przejąć inicjatywę i boksować swoim długim lewym prostym. Nigeryjczyk ograniczył się do dwóch prawych zamachowych z doskoku, które nie doszły celu. W drugiej rundzie przyjezdny rywal zaatakował trochę odważniej i w ostatniej minucie złapał Wacha dwukrotnie przy linach spychając go do defensywy. W kolejnych rundach „Bang Bang” poczynał sobie coraz lepiej i chwilami obraz walki był bardzo wyrównany. Wach boksował schematycznie i miał problemy z utrzymaniem rywala w dystansie. W piątej rundzie Oloukun narzucił Polakowi bardzo trudne warunki zaskakując go kilka razy swoimi zrywami. W ósmej i dziewiątej rundzie Wach powrócił do skutecznego boksowania akcją lewy-prawy, a Oloukun nieco zwolnił tempo, choć jego bomby nadal były bardzo niebezpieczne i sporadycznie trafiał on „Wikinga”. Ostatnia odsłona dała kibicom najwięcej emocji. Ambitny Oloukun ruszył na Polaka jak czołg, a nasz reprezentant przyjął jego warunki i wymieniał z nim ciężkie bomby na środku ringu. Tym razem po raz kolejny granitowa szczęka pomogła mu dotrwać do końca i dociągnąć punktowe zwycięstwo. Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wypunktowali zwycięstwo „Wikinga” w stosunku 98-94, 97-93 i 97-93.

W drugiej z głównych walk Ewa Brodnicka (7-0, 2 KO) zaboksowała wzorowo i po ciekawej walce pokonała na punkty doświadczoną Ginę Chamie (11-3, 5 KO). Polka od pierwszej rundy narzuciła bardzo wysokie tempo i pewnie przejęła inicjatywę. Pięściarka grupy Tymex Promotion imponowała przygotowaniem fizycznym, pracą nóg oraz wyczuciem dystansu. Węgierka dzielnie w każdej z rund przyjmowała grad ciosów i starała się odpowiadać, jednak z rundy na rundy traciła animusz. Przed ostatnią odsłoną trener Krzysztof Drzazgowski poprosił swoją podopieczną o podkręcenie tempa, by postawić przysłowiową „kropkę nad i”, jednak Brodnicka nie była w stanie wykończyć twardej rywalki. Po ośmiu rundach sędziowie bez zawahania wytypowali zwycięstwo Polki w stosunku 80-72, 80-72 oraz 79-73.

Pierwszy poważny test zaliczył Robert Parzęczewski (8-0, 3 KO). „Arab” był wyraźnie lepszy od Farouka Daku (18-8-1, 9 KO), ale weteran pokazał Polakowi, że ten musi się jeszcze sporo nauczyć, nim zacznie walczyć z lepszymi przeciwnikami. Sędziowie punktowali: 80:72, 80:72, 80:73.

Z dobrej strony pokazał się Michał Gerlecki (10-0, 6 KO), który pokonał przed czasem dawnego pretendenta do tytułu mistrza świata Stjepana Bozicia (29-11, 19 KO). 40-letni Chorwat obecnie nabija rekordy młodym zawodnikom, ale jego nazwisko wciąż dobrze wygląda w rekordzie. Gerlecki wykończył go prawym sierpowym.

Spore problemy napotkał Damian Wrzesiński (7-0, 4 KO), który wprawdzie pokonał przed czasem kiepsko dysponowanego Chawazi Chacygowa (11-10, 7 KO), ale w pierwszym starciu znalazł się na deskach i musiał walczyć o przetrwanie. Gdyby podopieczny „Snary” wciąż trenował, Polak mógłby zaliczyć pierwszą porażkę.

Dwa pojedynki odbyły się poza transmisją telewizyjną. Wracający po długiej przerwie 41-letni Robert Milewicz (12-1, 7 KO) po czterech rundach pokonał jednogłośnie na punkty (40:36, 40:36, 40:36) Gordana Glisicia (6-22-2, 2 KO), który był dla Polaka chodzącym workiem treningowym. Nieco trudniejsze zadanie miał debiutant Michał Leśniak (1-0), który w taki sam sposób (40:36, 40:36, 40:36) wygrał z Lukasem Leskoviciem (1-4), ale jego rywal chociaż próbował się odgryzać.

źródło: bokser.org

„HUSARIA” NA ŁOPATKACH W SHYKMENCIE. MIMO PORAŻKI JABŁOŃSKI BLIŻEJ IGRZYSK

kaz_pol

Wszyscy wiedzieliśmy, że wyjazdowy mecz Rafako Hussars Poland z Astana Arlans Kazakhstan będzie najtrudniejszym dla ekipy prowadzonej przez Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego. Nasza obawy wynikały nie tylko z faktu, że rywale są – podobnie jak Cuba Domadores – niepokonani w tych rozgrywkach, ale i z powodu męczącej podróży jaką nasi musieli odbyć, by zameldować się w Shykmencie (ponad 1600 km na południe od Astany), w którym to mieście rozgrywany był sobotni mecz.

Niestety „Husaria” nie wywalczyła na trudnym, kazachskim ringu choćby punktu, przegrywając z gospodarzami 0-5. Tak, więc swoje pojedynki przegrali także dwaj liderzy naszej ekipy, Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Nasz kapitan, który po bardzo zaciętej walce i niezwykle ambitnej postawie uległ niejednogłośnie (1-2) na punkty Meirimowi Nursultanovowi, dzięki wspomnianemu werdyktowi z dorobkiem 21 punktów [za tę porażkę otrzymał 1 punkt, wobec 4 dla rywala - przyp. JD] utrzymał pozycję lidera w indywidualnym „olimpijskim” rankingu i tylko dwie wygrane walki dzielą go od wymarzonej kwalifikacji do Rio de Janeiro. Dodajmy, że dwie pierwsze rundy sędziowie zapisali na konto Kazacha, ale w kolejnych starciach dwóch z trzech arbitrów wyżej oceniało ringową postawę „Pantery”. Niestety pod absolutnym „urokiem” Meirima była sędzia z Korei Południowej, który na jego konto zapisał wszystkie odsłony pojedynku.

Z kolei Igor Jakubowski stanął oko w oko z niezwykle niebezpiecznym pięściarzem, jakim jest Vassiliy Levit. Po badawczym pierwszym starciu, które dwóch sędziów zapisało na konto zawodnika z Konina, począwszy od drugiej rundy zaczynała się zaznaczać przewaga rywala, którego destrukcyjny boks, poparty niezłą techniką i szybkością, sprawił, że nasz pięściarz słabł z chwili na chwilę, ściągany na dodatek przez rywala w klinczach do parteru. W 3. starciu, po dwóch liczeniach z naszego narożnika rzucony został ręcznik na znak poddania niepokonanego dotąd zawodnika „Husarii”, który raczej na pewno stracił szansę zdobycia kwalifikacji olimpijskiej poprzez ranking WSB.

Przed czasem przegrał także Kazimierz Łęgowski (64 kg), niemiłosiernie obijany – szczególnie w 4. i 5. starciu – przez Samata Bashenova. Po bodajże czwartym knockdownie w tym pojedynku, bardzo zmęczony i zrezygnowany Polak został odesłany do swojego narożnika. Z kolei jednogłośne porażki zaliczyli najlżejsi – Dawid Jagodziński (49 kg) i Sylwester Kozłowski (56 kg). Obaj ulegli walczącym z odwrotnej pozycji rywalom, którzy byli szybsi i dokładniejsi w swoich poczynaniach. Nieco lepsze wrażenie wywarł na obserwatorach Sylwester, który kilka razy nieźle wchodził w półdystans, sprawiając Meirbolatowi Toitovowi wiele kłopotów. Dawid z kolei, mimo szczerych chęci i niezłej kondycji, nie zdołał „ustrzelić” Yerzhana Zhomarta, który momentami był nieuchwytny dla Polaka.

ASTANA ARLANS KAZAKHSTAN vs RAFAKO HUSSARS POLAND 5-0
na pierwszym miejscu zwycięzcy

49 KG: Yerzhan Zhomart – Dawid Jagodziński 3-0
56 KG: Meirbolat Toitov – Sylwester Kozłowski 3-0
64 KG: Samat Bashenov – Kazimierz Łęgowski TKO 5
75 KG: Meiirim Nursultanov – Tomasz Jabłoński 2-1
91 KG: Vasiliy Levit – Igor Jakubowski TKO 3

SZLAGIEROWE POJEDYNKI W KAZACHSTANIE. JABŁOŃSKI I JAKUBOWSKI WALCZĄ Z LIDERAMI ASTANA ARLANS

arlans15

W najbliższą sobotę w kazachskim mieście Shykment ekipa Rafako Hussars Poland stanie do rywalizacji z liderami grupy B, Astana Arlans. Na wspomniany mecz skierowany zostanie wzrok większości fachowców, gdyż stawką dwóch pojedynków będzie pierwsze miejsce w „olimpijskim” rankingu WSB. Mam tu na myśli rywalizacje Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z Meirimem Nursultanovem  oraz Igora Jakubowskiego (91 kg) z Vasiliyem Levitem. Ale nie tylko liderów ‚Husarii” czeka w Kazachstanie trudne zadanie.

Yerzhana Zhomarta (49 kg), który będzie rywalem Dawida Jagodzińskiego, oglądaliśmy podczas ubiegłorocznego MTB im. Feliksa Stamma. Kazach wygrał zawody w Warszawie, pokonując po drodze niezbyt wymagających rywali (Gruzina Mikheila Kazandzhiani i Yahyę Saleha Ahmeda z Kataru). Przeciwnik „Jagody” czerwcu skończy 22 lata i nie imponuje warunkami fizycznymi – mierzy zaledwie 157 cm. Studiuje w Ałmatach na kierunku Sport i Turystyka. W lipcu 2013 roku wywalczył brązowy medal Letniej Uniwersjady w Kazaniu (przegrał w półfinale z Koreańczykiem z Południa, Kim In-Kyu), który jest jego największym – jak dotąd – międzynarodowym sukcesem. W ub. roku poddawany był kilku międzynarodowym próbom, m.in. podczas lutowego Memoriału im. Istvana Bocskaia w Debreczynie, gdzie dotarł do finału, przegrywając z Hindusem Laishramem Devenderem Singhiem (wybranym w drafcie przez „Husarię”). W maju znów stanął na drugim stopniu podium podczas Memoriału Konstantina Korotkova w Chabarowsku (przegrał w finale z faworytem gospodarzy, Vasiliyem Egorovem). Na krajowym ringu Zhomart jest od dwóch sezonów numerem 2. W grudniu 2014 roku wywalczył srebrny medal mistrzostw Kazachstanu, wygrywając m.in. z niepokonanym w tym sezonie WSB Mardanem Berikbayevem i przegrywając w finale z innym kolegą z Astana Arlans, Temirtasem Zhusupovem. Tym samym powtórzył wynik z 2013 roku, gdzie również bez powodzenia boksował w finale z Zhusupovem.

W wadze do 56 kg liczyliśmy na rewanżową potyczkę Marka Pietruczuka z mocno bijącym Meirbolatem Toitovem. Pięściarze walczyli już ze sobą w styczniu 2014 roku w Wyszkowie i wówczas zdecydowanie lepszym okazał się Kazach. Na usprawiedliwienie Marka należy wspomnieć, że boksował wówczas po przebytej chorobie. Ostatecznie z powodu nieoczekiwanej odmowy wyjazdu Pietruczuka do Kazachstanu i rozwiązania z nim umowy na starty w lidze WSB, z Toitovem rękawice skrzyżuje Sylwester Kozłowski. Liczący niespełna 25 lat Kazach, mimo niezaprzeczalnej klasy sportowej, nigdy nie przebił się do pierwszego składu rodzimej kadry narodowej. Najbliżej jej był w 2011 roku, ale stracił swoją szansę po nieprzekonujących występach podczas Memoriałów Askara Kulibayeva w Uralsku i Nurmagambetova w Ałmatach. Toitov zawiódł także swoich kibiców podczas ubiegłorocznych mistrzostw Kazachstanu, przegrywając już w eliminacjach z Adiletem Kurmetovem. Co ciekawe Toitov w krajowym czempionacie nie wywalczył – jak dotąd – choćby brązowego medalu. Najlepiej wiedzie się mu w pojedynkach pięciorundowych, ale i w WSB znalazł swoich pogromców w osobach doskonałych Wyspiarzy Andrew Selby`ego i Michaela Conlona.

Klasowym pięściarzem jest 27-letni Samat Bashenov (64 kg), który stanie oko w oko z Kazimierzem Łęgowskim. Kazach jest aktualnym (2014) mistrzem swojego kraju i w swoim dorobku ma jeszcze srebrny krążek z czempionatu w 2010 roku. Jego międzynarodowa kariera rozpoczęła się w 2004 roku, kiedy to wygrał w Hanoi Mistrzostwa Azji kadetów wagi papierowej (48 kg). Uwagę fachowców zwrócił w 2010 roku, wygrywając (już w limicie wagi lekkiej – 60 kg) w finale MTB w Ostrawie z doskonałym Rosjaninem Albertem Selimovem. W tym samym roku rywalizował także z Ukraińcem Vasylem Lomachenko, przegrywając z nim w półfinale turnieju w Astanie. Mimo to nie dostał szansy występu w barwach Kazachstanu na żadnej wielkiej imprezie mistrzowskiej. W ub. sezonu przeszedł do wagi z limitem 64 kg – może tutaj będzie mu o to łatwiej.

Im dłużej trwać będzie mecz z Astana Arlans, tym będzie rosło nasze napięcie. W czwartej sobotniej potyczce rywalem kapitana „Husarii” będzie niespełna 22-letni Meirim Nursultanov. Kazach już dwukrotnie boksował z Polakami – w 2013 roku (jeszcze w limicie 69 kg) wygrał w Debreczynie z Tomaszem Kotem i w Warszawie z Romanem Szymańskim. Nursultanov jest aktualnym (2014) mistrzem swojego kraju wagi średniej i brązowym medalistą z 2012 roku w kategorii z limitem 69 kg. Największymi międzynarodowymi sukcesami rywala Tomasza Jabłońskiego było wygranie turnieju w Pawłodarze (2014). W 2013 roku w półfinale MTB im. Feliksa Stamma został uznany za przegranego w pojedynku z Francuzem Souleymanem Cissokho, jakkolwiek werdykt ten (12-14) był dość dyskusyjny. Podobnie było w Memoriale Istvana Bocskaia w Debreczynie, gdzie w finale stoczył wyrównany bój z zawodnikiem gospodarzy, Balazsem Bacskaiem.

Pojedynek Igora Jakubowskiego (91 kg) z Vassiliyem Levitem zadecyduje o pozycji lidera „olimpijskiego” rankingu WSB. Przeciwnik naszego mistrza Unii Europejskiej należy do najstarszych zawodników Astana Arlans. 27-letni Levit cały czas czeka na wielkie międzynarodowe sukcesy. Jego pozycja na „rodzimym” ringu – wbrew pozorom – również nie jest wiodąca. Ostatni medal mistrzostw Kazachstanu wywalczył w 2011 roku, wygrywając rywalizację w Ałmatach. Mistrzem kraju był także dwa lata wcześniej (2009), zaś w 2010 roku zdobył srebrny medal ulegając w finale Zhanowi Kosobutskiyowi. Levit dwukrotnie reprezentował Kazachstan podczas Mistrzostw Świata. W 2009 roku w Mediolanie uległ w eliminacjach faworytowi gospodarzy Clemente Russo, zaś dwa lata później w Baku (2011) otarł się o podium, przegrywając w ćwierćfinale nieznacznie na punkty (9-11) z Chińczykiem Wangiem Xuanxuan. Największymi sukcesami Vassiliya są więc pojedyncze zwycięstwa w lidze WSB oraz triumfy podczas międzynarodowych turniejów w Erywanie (2011), czy chińskim Guiyang (2013).

ASTANA ARLANS KAZAKHSTAN vs RAFAKO HUSSARS POLAND [PLANOWANY ZESTAW PAR] – na pierwszym miejscu gospodarze

49 KG: Yerzhan Zhomart – Dawid Jagodziński
56 KG: Meirbolat Toitov – Sylwester Kozłowski
64 KG: Samat Bashenov – Kazimierz Łęgowski
75 KG: Meiirim Nursultanov – Tomasz Jabłoński
91 KG: Vasiliy Levit – Igor Jakubowski

Opracował: Jarosław Drozd

JUTRO PÓŁFINAŁY 14. MISTRZOSTW POLSKI JUNIOREK. KADROWICZKI ZMĘCZONE ALE ZWYCIĘSKIE

walas02

Popołudniowa seria walk ćwierćfinałowych 14. Mistrzostw Polski Juniorek nie przyniosła żadnych spektakularnych niespodzianek. Jak słusznie przypomniał mi dzisiaj pilnie oglądający zawody trener kadry narodowej seniorek Paweł Pasiak, młodziutkie reprezentantki Polski, które mają za sobą dwa ciężkie obozy szkoleniowe w Sokółce siłą rzeczy muszą odczuwać skutki obciążeń siłowych i wytrzymałościowych jakie zaaplikował im szkoleniowiec „młodzieżówki” Tomasz Potapczyk i w Grudziądzu nie błyszczą.

Mimo to – poza wczorajszą porażką Anety Gojko (75 kg) z Aleksandrą Linek - wszystkie kadrowiczki wygrywają swoje walki w hali MKS Start i tak naprawdę dopiero jutro, bądź w dniu finałów, przyjdzie właściwy moment do ich oceny. Z zasady nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość, więc i tym razem nie będziemy omawiać ewentualnych par finałowych. Jutro w półfinałach czeka nas bowiem sporo dobrego, pełnego ambicji boksu naszych nadziei na kolejne medale międzynarodowych zawodów mistrzowskich.

W II serii walk półfinałowych (od godz. 16.00) ciekawie powinno być w rywalizacji celującej w czwarty złoty medal Mistrzostw Polski Justyny Walaś (64 kg) z Natalią Łykus, czy w walce ubiegłorocznej mistrzyni Europy juniorek (dawniej kadetek) Weroniki Zakrzewskiej (60 kg) z Magdaleną Kozłowską.

WYNIKI II SERII WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH [6 MARCA 2015 ROKU, GODZ. 17.00 - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

57 KG
Ewa Gibka (Boxing Chojnice) – Anna Kozanecka (Prosna Kalisz) 5-0
Jessica Sionko (Boks Polonia Świdnica) – Maria Skoczylas (Pomorzanin Toruń) 5-0
Paulina Gut (Czarni Słupsk) – Ewelina Dębkowska (Tiger Łomża) TKO 2
Patrycja Myszko (RUSHH Kielce) – Paulina Żmudziak (Boks Lublin) 5-0

60 KG
Weronika Zakrzewska (Boxing Chojnice) – Wictoria Kieliszkowska (Copacabana Konin) TKO 2
Magdalena Kozłowska (Hetman Białystok) – Angelika Biała (Sparta Złotów) 5-0
Adrianna Jędrzejczyk (RUSHH Kielce) – Paulina Mazur (GUKS Carbo Gliwice) 5-0
Klaudia Wilińska (Start Włocławek) – Paulina Ignaczak (RUSHH Kielce) WO.

64 KG
Natalia Łykus (Czarni Słupsk) – Monika Baranowska (OZB Dolnośląski) 5-0
Justyna Walaś (TSB Tarnów) – Natalia Nazar (MKS II LO Chełm) TKO 1
Klaudia Sołtys (BKS Jastrzębie Zdrój) – Karolina Nikołajuk (Boxing Sokółka) TKO 1
Aleksandra Kondej (Skorpion Szczecin) – Weronika Mrozińska (Start Grudziądz) 5-0

69 KG
Olga Moczała (Skorpion Szczecin) – Karolina Jurczenia (Boxing Sokółka) TKO 2
Marta Kaniak (UKS Warszawa) – Karolina Tomczak (Skalnik Wiśniówka) TKO 1
Katarzyna Szarańska (Wiktoria Sianów) – Agnieszka Gos (Sparta Złotów) TKO 3 (kontuzja)
Larysa Sabiniarz (Boxing Chojnice) – Paulina Sobieska (Niedźwiedź Kętrzyn) 5-0

75 KG
Patrycja Mrozińska (Wda Świecie) – Emilia Stosio (Skorpion Szczecin) TKO 1
Martyna Szyluk (Cristal Białystok) – Martyna Święs (Gwardia Wrocław) 3-2
Aleksandra Linek (Skalnik Wiśniówka) – Dominika Kołton (KSZO Ostrowiec Św.) 5-0
Karolina Florczyk (Wda Świecie) – Magda Marczak (Prosna Kalisz) TKO 1 (kontuzja)

PLAN MINIMUM WYKONANY. TRZY PUNKTY DLA „HUSARII” W MECZU Z PORTORYKO

Pięściarze Rafako Hussars Poland wykonali w Wyszkowie plan minimum, pokonując w meczu 8. kolejki 5. sezonu ligi World Series of Boxing ekipę Puerto Rico Hurricanes. Punkty dla naszej drużyny zdobyli legionerzy – Hamza Touba (52 kg – na zdjęciu) i Steven Donnelly (69 kg) oraz ulubieniec miejscowych kibiców – Mateusz Tryc (81 kg).

Przed pierwszym pojedynkiem meczu mówiło się, że boksujący w barwach „Husarii” Niemiec Hamza Touba (52 kg) będzie miał najtrudniejsze zadanie. Jeyvier Cintron, olimpijczyk z Londynu (2012), spośród Portorykańczyków, którzy zameldowali się w Wyszkowie, uchodził za zdecydowanie najgroźniejszego. Walka rozpoczęła się spokojnie, pierwsza odsłona była jednak pod dyktando gościa. Mimo tego Touba dobrze pracował w ringu, skutecznie czytał zamiary Cintrona, który nie potrafił otworzyć się w stu procentach i pokazać swojego kunsztu. Firmowy prawy sierpowy na górę Niemca sprawiał problemy ćwierćfinaliście z Londynu. Konsekwencją mądrego boksowania zawodnika Husarii były dwie z rzędu zwycięskie rundy – druga i trzecia. W odsłonie czwartej Cintron zaczął stawiać wszystko na jedną kartę, w pewnym momencie tak opuszczał ręce, że bezpośrednie prawe sierpowe Touby dochodziły celu. To, co zrobiło największe wrażenie w boksie Niemca to przede wszystkim precyzyjność w zadawaniu ciosów oraz bardzo udane kontrataki. Po jednogłośnym werdykcie sędziów swojego niezadowolenia nie kryli trener Portorykańczyków Jose Laureano oraz jego podopieczny.

Wciąż młody Dawid Michelus (60 kg) jest wciąż zagadką. Nieraz potrafi zrobić niespodziankę, pokazać dobry boks i dać sporo emocji, ale zdarza mu się też przejść obok walk, w konsekwencji czego kończą się one nie po jego myśli. Czuć wtedy naprawdę duży zawód. W Wyszkowie reprezentant kraju i zawodnik „Husarii” zdecydowanie przespał pierwsze starcie z Jose Rosario. Druga odsłona to już ostrzejsze ataki i próby rozpracowywania Portorykańczyka. W pewnym momencie Michelus zamiast zadawać ciosy proste bił od razu – bez kombinacji – prawe sierpowe, przez co nie kontrolował w pełni walki i narażał się na kontry ze strony rywala. Polski pięściarz był niewątpliwie bardziej aktywny od Rosario, który z kolei postawił na spokojniejszy boks i wydawało się jednak, że precyzyjniejszy. Pojedynek był wyrównany, a wynik mógłby ze spokojem pójść w obie strony. Niesmak pozostaje, ponieważ Rosario był zdecydowanie do pokonania i po prostu Polak powinien tę walkę wygrać.

Najbardziej wyczekiwanym pojedynkiem była rywalizacja Stevena Donnelly (69 kg) z Nicklausem Flazem. Charyzmatyczny Irlandczyk to spora niespodzianka, a przede wszystkim udany transfer. Pierwsza odsłona starcia była wyrównana, w drugiej inicjatywę w ringu przejął Donnelly – szedł za ciosem, zaczął przyspieszać, bić sporo uderzeń z lewej ręki: haki, sierpowe, oraz – co chyba najważniejsze – dobrze badał zamierzenia Flaza, który trzeba przyznać, że niczym nie zaskakiwał, zadając uderzenia dosyć czytelne. Irlandczyk w swoje kombinacje wkłada zawsze dużo energii i w Wyszkowie jej nie zabrakło, dlatego w jakimś stopniu obawiano się, że Donnelly może mieć problemy z kondycją, skutkiem czego mógłby nie być dynamiczny przez cały pojedynek. Tempo jednak w dwóch ostatnich rundach wyraźnie nie spadło, a raczej skutecznie się utrzymywało. Irlandczyk po raz trzeci w tym sezonie nie zawiódł i zgarnął dla naszej „Husarii” niezwykle cenne zwycięstwo, które doprowadziło do wygrania całego spotkania.

Mateusz Tryc (81 kg) pierwotnie miał boksować z Josephem Laboyem. Portorykańczyk do Polski jednak nie przyleciał i nasz pięściarz zgarnął przez to zwycięstwo bez toczenia walki. Mimo to Polak wystąpił przed własna publicznością w pokazowym ostatnim pojedynku. Nieuprawniony zastępca Laboya, Portorykańczyk Danny Vega nie był żadnym zagrożeniem dla boksującego przed własną publicznością Tryca. Już w pierwszej rundzie rywal Mateusza był dwukrotnie liczony na stojąco i mało brakowało, by reprezentant naszego kraju dokończył dzieła. Vega wytrzymał do końca pierwszej odsłony, ale było widać po nim, że długo nie przetrwa. Tak też się stało. Drugie starcie znów mocno rozpoczął Tryc, zasypując przeciwnika ciosami, w efekcie czego sędzia widząc nieodpowiadającego na uderzenia Portorykańczyka zdecydował się przerwać walkę.

Litwin Mantas Valavicius (+91 kg) to zupełne przeciwieństwo Donnelly’ego. O ile Irlandczyk w barwach „Husarii” zadebiutował w fantastycznym stylu, o tyle ten pierwszy na odwrót. W Wyszkowie pierwsza runda pojedynku z Laurentem Claytonem jr była o dziwo pod dyktando Valaviciusa, który wydawało się, że chce zamknąć usta tym, którzy go szybko skreślili. Niestety, kolejne odsłony w wykonaniu Litwina wyglądały po prostu bardzo miernie. Clayton, na pozór nieprzygotowany z nadwagą pięściarz, łatwo wypunktował zawodnika Husarii i może z zadowoleniem powrócić do kraju. Pojedynek bez historii.

RAFAKO HUSSARS POLAND – PUERTO RICO HURRICANES 3-2 [NA PIERWSZYM MIEJSCU ZWYCIĘZCY]

52 KG: Hamza Touba (Hussars) – Jeyvier Cintron (Hurricanes) 3-0 (49-46, 48-47, 48-47)
60 KG: Jose Rosario (Hurricanes) – Dawid Michelus (Hussars) 2-1 (48-47, 48-47, 46-49)
69 KG: Steven Donnelly (Hussars) – Nicklaus Flaz (Hurricanes) 3-0 (48-47, 50-45, 48-47)
81 KG: Mateusz Tryc (Hussars) – Joseph Laboy (Hurricanes) WO.
+91 KG: Laurent Clayton jr (Hurricanes) – Mantas Valavicius (Hussars) 3-0 (49-46, 48-47, 48-47)

TYLKO CZTERECH ZAWODNIKÓW Z KOMPLETEM PUNKTÓW W RANKINGU WSB. TAKŻE DWÓCH POLAKÓW

hussars_konfa

Jak dotąd tylko czterech zawodników uzbierało komplet 20 punktów do olimpijskiego rankingu ligi WSB. Oprócz walczących w limicie wagi papierowej Uzbeka w barwach Ukraine Otamans, Hasanboya Dusmatova oraz Irlandczyka Paddy Barnesa z Italia Thunder, perfekcyjny bilans mają także dwaj Polacy – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

Sporo pisaliśmy o sytuacji w wadze Tomasza, m.in. wspominając o porażce dotychczasowego wicelidera, Kubańczyka Arlena Lopeza z Uzbekiem Hurshidem Normatovem, dzięki czemu „Pantera” z Gdyni został samodzielnym liderem rankingu wagi średniej. Kapitana „Husarii” czekają jeszcze trzy pojedynki: z zawodnikami z Kazachstanu, Azerbejdżanu i USA (dwa ostatnie na polskim ringu!). W tej chwili największym rankingowym zagrożeniem dla Polaka wydaje się być Meirim Nursultanov, ale niewykluczone, że Kazachowie w meczu z Polska postawią na swojego asa atutowego, Zhanibeka Alimkhanuly`ego, który dotąd tylko raz walczył w rozgrywkach 5. sezonu ligi WSB.

Sam Tomasz i jego trenerzy będą musieli teraz podjąć decyzję, czy ambitnie „brać” wszystkie przeszkody w drodze do Rio, czy wprowadzić w kalendarz startów trochę taktyki, np. odpuszczając wyjazd do Kazachstanu. Pamiętajmy bowiem, że każda porażka przed czasem (TKO i KO) skutkuje wyłączeniem zawodnika na miesiąc ze startów, co w przypadku zawodników walczących o kwalifikację olimpijską oznaczać mogłoby wielki dramat na finiszu rozgrywek.

Nasz drugi lider, Igor Jakubowski, ma dwa punkty przewagi nad Kubańczykiem Erislandy Savonem i Kazachem Vassiliyem Levitem, który zapewne będzie gotow, by za dwa tygodnie stanąć oko w oko z mistrzem Unii Europejskiej. Jako, że w wadze ciężkiej kwalifikacje może zdobyć tylko jeden pięściarz, nie ma miejsca na specjalne kalkulacje, tylko należy gromadzić kolejne punkty.

RANKING INDYWIDUALNY LIGI WSB [STAN NA 2 MARCA 2015 ROKU]

49 KG
1. Hasanboy Dusmatov (Ukraine Otamans) 20
1. Patrick Barnes (Italia Thunder) 20
3. Joselito Velazquez (Mexico Guerreros) 15
3. He Junjun (China Dragons) 15
5. Yoel Finol (Caciques Venezuela) 14
11. Dawid Jagodziński (Hussars Poland) 5

56 KG
1. Magomed Gurbanov (Baku Fires) 15
2. Francisco Martinez (USA KnockOuts) 14
3. Michael Conlan (Italia Thunder) 11
3. Jose Diaz Azocar (Caciques Venezuela) 11
17. Sylwester Kozłowski (Hussars Poland) 3

64 KG
1. Yasnier Toledo (Cuba Domadores) 19
2. Vincenzo Mangiacapre (Italia Thunder) 15
2. Gaybatulla Gadzhialiyev (Baku Fires) 15
4. Sam Maxwell (British Lionhearts) 14
10. Damian Kiwior (Hussars Poland) 6

75 KG
1. Tomasz Jabłoński (Hussars Poland) 20
2.  Arlen Lopez (Cuba Domadores) 15
2. Meirim Nursultanov (Astana Arlans) 15
2. Hurshidbek Normatov (Ukraine Otamans) 15
5. Anthony Fowler (British Lionhearts) 14

91 KG
1. Igor Jakubowski (Hussars Poland) 20
2. Vassiliy Levit (Astana Arlans) 18
2. Erislandy Savon (Cuba Domadores) 18
4. Abdulkadir Abdullayev (Baku Fires) 15
5. Denys Poyatsyka (Ukraine Otamans) 14

TOMASZ JABŁOŃSKI: ZYSKAŁEM PRZEWAGĘ W RANKINGU ORAZ PSYCHICZNY LUZ

jablonski03

- Wczorajsza walka nie była dla mnie aż tak wymagająca, jak na przykład poprzednia z Włochem Salvatore Cavallaro, bo przeciwnik był dużo wolniejszy i prostszy w boksowaniu. Mimo to trzeba było przez cały czas bardzo uważać na niebezpieczne, silne ciosy zamachowe, w których Wenezuelczyk do samego końca szukał nadziei na przełamanie mojej obrony – mówi jeden z naszych dwóch bohaterów meczu z Caciques Venezuela, Tomasz Jabłoński (75 kg), który zanotował w Maiquetii czwarte w tym sezonie zwycięstwo w lidze WSB, punktując aktualnego złotego medalistę Igrzysk Południowoamerykańskich, Juana Carlosa Rodrigueza.

- Pod koniec pierwszego starcia dałem się zaskoczyć dosłownie jednym ciosem i później Rodriguez mocno ruszył na mnie ale na szczęście przetrzymałem ten moment i później bez żadnych komplikacji kontynuowałem już swój skuteczny boks – dodał Tomasz, który tym zwycięstwem umocnił się na czele „olimpijskiego” rankingu World Series of Boxing.

- Rzeczywiście ranking układa się dla mnie znakomicie, bo Arlen Lopez z Kuby przegrał w Kijowie, co daje mi małą, pięciopunktową, przewagę nad kolejnymi rywalami i tym samym trochę luzu psychicznego. Będzie trzeba jeszcze na spokojnie przeanalizować cały ranking, obrać z trenerami mądry plan na następne pojedynki i powalczyć o Rio de Janeiro – kontynuuje kapitan „Husarii”, który przez ostatnie dwa tygodnie mocno trenował na dwóch amerykańskich kontynentach.

- Ostatnie dni w Ameryce były poświęcone już tylko i wyłącznie treningom. Wbrew temu co myślą niektórzy kibice, nie można już było korzystać ze słoneczka i plażowych atrakcji, bo te przyjemności wyciągały z nas za dużo energii. Dlatego od dłuższego czasu koncentrowałem się na pojedynku z Wenezuelczykiem – zauważył nasz pięściarz.

Na pytania o sportową przyszłość i marzenia, Tomasz niezmiennie odpowiada, że trzeba je cierpliwie budować na sali treningowej. Swoje życie w pełni podporządkował realizacji marzeń olimpijskich i choć jest coraz bliżej celu, zachowuje skromność i rozwagę.

- Staram się niczego nie planować, bo w sporcie – tak na dłuższym dystansie – nie da się niczego zaplanować. Niestety. Pozostaje praca! – zakończył pięściarz z Gdyni.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

DWÓCH LIDERÓW „HUSARII” NIE WYGRA MECZU. PORAŻKA W WENEZUELI

raubo_wsb

Po trzech pojedynkach meczu Caciques Venezuela z Rafako Hussars Poland zastanawialiśmy się czy aby na pewno rywalami naszych pięściarzy nie są Kubańczycy. Styl w jakim boksowali gospodarze, pewność siebie, wrodzony, niemal taneczny luz i bokserskie „oczko” sprawiały, że podopieczni Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego wyglądali przy Wenezuelczykach jak debiutanci. Ostatecznie w meczu, który miał dwie odsłony „Husaria” przegrała z „Wodzami” 2-3, zawdzięczając jedyne punkty swoim niepokonanym w tym sezonie liderom – Tomaszowi Jabłońskiemu (75 kg) oraz Igorowi Jakubowskiemu (91 kg).

Tak naprawdę walka Yoela Finola (49 kg) z Dawidem Jagodzińskim była bez historii. Boksujący z odwrotnej pozycji Wenezuelczyk „usiadł” na zakrocznej nodze, przepuszczał chaotyczne ataki Polak i bił z kontry, bądź wciągał go na bezpośredni lewy. Od półmetku czuł się już tak pewny swego, że opuścił ręce, bazując praktycznie tylko na swoim refleksie, ale i tak pozostawał nieuchwytny dla „Jagody”. Dawid na dobrą sprawę trafił mocniej tylko lewym sierpem w pierwszej, oraz prawym prostym w trzeciej rundzie. Jednostronna potyczka i pewne zwycięstwo reprezentanta gospodarzy.

W pierwszych minutach drugiej walki, leworęczny Jose Vicente Diaz Azocar (56 kg) zaskoczył Marka Pietruczuka, sprytnie przepuszczając prawy sierp Polaka i natychmiast kontrując swoim dynamicznym lewym sierpowym bądź lewym hakiem pod prawy łokieć. Marek z czasem poukładał to sobie trochę i miał dobre pierwsze minuty 3. i 4. starcia, gdy trochę agresywniej boksując zmuszał przeciwnika do błędów w obronie. Te dwie odsłony były wyrównane, ale sędziowie opowiedzieli się za Azocarem. On też zachował więcej sił na ostatnie trzy minuty i pewnie zwyciężył, choć w tym przypadku – pomimo wysokiej punktacji, nie było aż takiej dysproporcji jak w przypadku Jagodzińskiego.

Najgorsze przyszło w kolejnej odsłonie meczu. Już w pierwszej akcji Luis Martin Arcon (64 kg) dał ostrzeżenie Damianowi Kiwiorowi swoim lewym sierpem. Półtora minuty później było niestety po wszystkim. W akcji prawy na prawy Kiwior spóźnił się o ułamek sekundy, zainkasował bardzo mocny cios na szczękę, ale zanim padł na matę ringu rywal „poczęstował” go jeszcze akcją lewy-prawy. Wyglądało to naprawdę na groźny i ciężki nokaut i pani sędzina z Brazylii natychmiast – bez zbędnego liczenia – zastopowała potyczkę, mimo iż Damian zaskakująco szybko poderwał się na nogi. Decyzja mimo wszystko wydawała się rozsądna…

Kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński (75 kg), jest „spory” jak na standardy wagi średniej, jednak przy Juanie Carlosie Rodriguezie wyglądał jak młodszy brat. Na szczęście za potworną siłą Rodrigueza nie szły umiejętności i Polak zanotował czwarte, kolejne zwycięstwo w rozgrywkach WSB, wysuwając się na samotne prowadzenie w wyścigu po nominację olimpijską! Od pierwszego gongu przeciwnik „strzelał” bardzo obszernymi, za to dynamicznymi i nokautującymi bombami. Szybszy na nogach Tomek przepuszczał te ataki, kontrował ciosami prostymi i szukał w swoim zwyczaju miejsca w okolicach wątroby, starając się osłabić oponenta. Pół minuty przed przerwą Rodriguez trafił lewym sierpowym i Jabłoński wyraźnie ten cios odczuł. Schował się za gardą, wybronił kilka następnych uderzeń i zabrzmiał gong. O dziwo trójce sędziów to starczyło by typować 10-9 na korzyść rywala, ale to było wszystko co dziś mógł zrobić Polakowi. Rundy od drugiej do piątej to całkowita dominacja Tomasza, choć obszerne sierpy Rodrigueza raz na jakiś czas pruły powietrze. Lider naszej reprezentacji nieustannie polował lewym hakiem na korpus i na dobrą sprawę jedyne pytanie brzmiało, czy przeciwnik dotrwa do końca. Dotrwał, lecz o werdykt mogliśmy być spokojni.

Nie zawiódł Jabłoński, swoje zrobił również nasz lider wagi ciężkiej, Igor Jakubowski (91 kg). Zeszłoroczny mistrz Unii Europejskiej w 1. rundzie zauważył lukę w gardzie młodego pięściarza z Ugandy, Willy`ego Kyakonye i dwukrotnie skarcił go swoim prawym sierpowym w okolice skroni. W 2. odsłonie nie było może takich fajerwerków w ofensywie, jednak dzięki świetnej pracy nóg potężnie zbudowany przeciwnik nie mógł nawet zbliżyć się swoimi akcjami do naszego asa. W 3. starciu bokser z Konina był o krok od wygranej przez nokaut. W akcji prawy na prawy huknął swoim sierpem, niemal natychmiast poprawił taką samą akcją i pod 21-letnim, czarnoskórym gladiatorem ugięły się nogi. Miał zachwiany błędnik, ale mimo iż zraniony, machał rękami z pełnym skrętem tułowia i widocznie Igor doszedł do wniosku, że nie ma co kopać się z koniem. W 4. odsłonie wypunktował rywala swoim lewym prostym i znając punktację na tym etapie, przez ostatnie 3 minuty skupił się już tylko na tym, by nie przyjąć nic mocnego. Kyakonye wygrał ostatnią rundę, ale całą potyczkę Jakubowski. Cztery walki i cztery zwycięstwa – oby tak dalej, bo igrzyska coraz bliżej.

WYNIKI POSZCZEGÓLNYCH WALK [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

49 KG: Yoel Segundo Finol Rivas – Dawid Jagodziński 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
56 KG: Jose Vicente Diaz Azocar – Marek Pietruczuk 3-0 (50-44, 50-45, 50-44)
64 KG: Luis Martin Arcon Diaz – Damian Kiwior KO 1
75 KG: Tomasz Jabłoński – Juan Carlos Rodriguez 3-0 (49-46, 49-46, 49-46)
91 KG: Igor Jakubowski – Willy Kyakonye 3-0 (48-47, 49-46, 48-47)

PORAŻKA BEZBARWNEJ „HUSARII” W MIAMI. HONOROWY PUNKT STEVENA DONNELLY

pol_usa_wsb

Trzecią z kolei porażkę w. 5. sezonie ligi World Series of Boxing ponieśli pięściarze Rafako Hussars Poland. Biało-Czerwoni w słabym stylu ulegli w Miami ekipie USA KnockOuts 1-4. Jedyny punkt dla „Husarii” wywalczył niezawodny Irlandczyk z Ulsteru, Steven Donnelly (69 kg). Tym samym Amerykanie umocnili się na pozycji wicelidera grupy B, zaś nasi zawodnicy pozostaną na przedostatnim, siódmym miejscu.

52 kg Brent Richard Venegas – Hamza Touba 3-0 (48:47, 48:47, 48:47)
Pierwsza runda zaczęła się pod znakiem nieznacznej przewagi Touby, który długim lewym prostym kontrolował przeciwnika. Amerykanin po przerwie agresywniej natarł na naszego Husara i przede wszystkim w półdystansie zyskiwał przewagę dzięki lewym hakom na korpus. Po sześciu minutach dwójka sędziów typowała remis, a jeden dał obie na korzyść gospodarza. Niemiec reprezentujący naszą drużynę świetnie rozegrał trzecią odsłonę, wygrywając ją u wszystkich dzięki bardzo mocnemu lewemu sierpowi, a także akcji lewy-prawy prosty na szczękę. Niestety dopadł go chyba lekki kryzys i praktycznie bez walki oddał czwarte starcie. O wszystkim miało więc zadecydować to ostatnie.  Wydawało się, że więcej sił zachował Touba, który był nieznacznie aktywniejszy, niestety arbitrzy wskazali na Venegasa.

60 kg Carlos Zenon Balderas Jr – Dawid Michelus 3-0 (50:45, 49:46, 50:45)
Od początku uwidoczniła się różnica stylów. Dawid boksował typowo po olimpijsku, zadając dużo, niekoniecznie celnych ciosów. Rywal niczym zawodowiec walczący na długich dystansach polował, w defensywie bazował na unikach i ciosami na korpus przygotowywał sobie akcje na górę. Pierwszą rundę wygrał zasłużenie, ale w drugiej to w końcu mistrz Polski w wadze lekkiej przejął stery. Trafił mocnym prawym krzyżowym i wydawało się, że wszystko kontroluje. Niestety piętnaście sekund przed gongiem zagapił się, inkasując potężny prawy sierpowy. Michelus zachwiał się i choć ustał, a sędzia nie liczył, to jednak tą akcją Balderas znów przechylił szalę na 10:9. W kolejnych minutach również kontrolował ten pojedynek, bo choć Dawid ambitnie atakował, to odrobinę silniejszy i dokładniejszy wydawał się Amerykanin.

69 kg Brian Ceballo – Steven Gerard Donnelly 0-3 (47:48, 46:49, 45:50)
Steven dał się nam poznać jako świetny zawodnik w Lubinie, kiedy zwyciężył w meczu z Kazachami. I dziś potwierdził te opinie. W pierwszej rundzie z doskoku dwukrotnie sięgnął rywala lewym sierpem, kąsał lewym prostym. I choć Amerykanin nie trafił praktycznie ani razu, to jeden pan znalazł sposób by punktować 10:9. Na szczęście dwaj pozostali mieli lepszy wzrok. W drugim starciu Irlandczyk boksował zrywami, wściekle atakował, by za moment wciągnąć rywala na piękną kontrę bezpośrednim prawy, W trzeciej rundzie bezradny reprezentant gospodarzy podjął otwartą wojnę, ale i w tym aspekcie był gorszy. Donnelly znając chyba punktację odpuścił troszkę czwarte starcie, jednak w piątym znów fajnie zafiniszował, pieczętując swoje drugie zwycięstwo w rozgrywkach WSB w drugim meczu.

81 kg Steve Nelson – Mateusz Tryc 3-0 (49:46, 50:45, 49:46)
Czasem bywa tak, że spod ringu walka wygląda inaczej niż w telewizji. Być może było tak i tym razem. Nam przed odbiornikami wydawało się, że brzydka, chaotyczna walka w półdystansie należała do lepiej poukładanego Polaka, tymczasem sędziowie rundę po rundzie typowali na korzyść jego rywala. Amerykanin trochę bez ładu i składu rzucał ciosami, bił po gardzie, nisko pochylał głowę i choć z pewnością Tryca należałoby zganić za zbyt małą aktywność, to po prostu boksował zdecydowanie ładniej dla oka…

+91 kg Cam F. Awesome – Roger Hryniuk TKO 3
Nie tak dawno temu obaj panowie spotkali się w finale Memoriału im. Leszka Drogosza. Wtedy również wygrał Amerykanin, lecz po w miarę wyrównanym boju. Dziś niestety była to egzekucja. Pięściarz z Białegostoku jeszcze przed walką miał problemy zdrowotne i do ringu w Miami wyszedł osłabiony. Bezwzględnie wykorzystał to Awesome. W pierwszej rundzie kilka razy trafił mocno swoją prawą ręką, w drugiej dołożył silniejszą lewą pięść i nokaut wisiał w powietrzu. Hryniuk został jeszcze wypuszczony na trzecie starcie, jednak zaraz po starcie został poddany. Słusznie, bo tego dnia mógł przegrać niepotrzebnie przez nokaut.

źródło: bokser.org

CIEKAWIE W RANKINGACH OLIMPIJSKICH WSB. POLACY UMOCNILI SIĘ NA POZYCJACH LIDERÓW

hussars_pierwsza waga

Dla zawodników występujących w miniony weekend w lidze World Series of Boxing była to już trzecia próba sił w 5. sezonie. W gronie tych, którzy umocnili swoje pozycje znaleźli się m.in. dwaj „hetmani” Rafako Hussars PolandTomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Niestety pozostała trójka – Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg) i Damian Kiwior (64 kg) – nieznacznie obniżyła przedolimpijskie notowania.

Zarówno Tomasz, jak i Igor od pierwszej kolejki spotkań 5. sezonu WSB liderują w swoich kategoriach wagowych z kompletem 15 punktów. Korzystniej wygląda sytuacja tego pierwszego, gdyż w wadze średniej możliwe do zdobycia są dwie kwalifikacje olimpijskie. Poza tym w ostatniej kolejce nie boksowali Kazach Meirim Nursultanov (Astana Arlans), Uzbek Hurshidbek Normatov (Ukraine Otamans) oraz Anglik Anthony Fowler (British Lionhearts), dzięki czemu ich dorobek rankingowy zatrzymał sie na 10 punktach. Oprócz Polaka komplet punktów wywalczył tylko Kubańczyk Arlen Lopez, z którym Jabłoński w fazie grupowej nie będzie boksował. Co więcej Tomasz jest na dobrej drodze do tego, by do swojego bilansu dołożyć 5 punktów w Wenezueli, gdzie najprawdopodobniej skrzyżuje rękawice z Endri Saavedra Pinto, którego zdeklasował przed rokiem we Włocławku w wygranym przez „Husarię” 4-1 meczu z Mexico Guerreros.

Drugi z naszych liderów, mistrz Unii Europejskiej wagi ciężkiej (91 kg), Igor Jakubowski, również ma w swoim dorobku komplet punktów (15) – tyle samo co świetny Kazach Vassiliy Levit. Niewykluczone, że 14 marca w Ałmatach pomiędzy tymi zawodnikami dojdzie do decydującej o kwalifikacji olimpijskiej rywalizacji, gdyż na „ligowych” pięściarzy z limitem 91 kg czeka tylko jeden paszport do Rio de Janeiro. Tuż za dwójką liderów znajdują się doświadczeni Ukrainiec Denis Poyatsyka (Ukraine Otamans, 14 punktów) oraz Kubańczyk Erislandy Savon (Domadores Cuba, 13 punktów), który w miniony weekend w Mexico City zamiast 5 punktów za ewentualne efektowne zwycięstwo musiał się zadowolić trzema, gdyż jego rywal miał nadwagę i oddał walkę walkowerem.

Jak widać w poniższych zestawieniach w czołówkach pozostałych wag zrobiło się dość tłoczno. Szczególnie dotyczy to limitów 56 kg i 64 kg. W tym ostatnim na 8. miejscu znajduje się Damian Kiwior, ale od najbliższych pięciu (!) rywali dzielą go już 4 punkty. Oczko niżej w papierowej (49 kg) znajduje się Dawid Jagodziński, zaś na piętnaste miejsce w kategorii do 56 kg spadł Sylwester Kozłowski, który na pewno nie poprawi w Wenezueli swojej pozycji, gdyż do pierwszego składu „Husarii” wrócił Marek Pietruczuk i to on poleciał za Ocean.

RANKING INDYWIDUALNY LIGI WSB [STAN NA 16 LUTEGO 2015 ROKU]

49 KG
1. Hasanboy Dusmatov (Ukraine Otamans) 15
1. Patrick Barnes (Italia Thunder) 15
3. Joselito Velazquez (Mexico Guerreros) 10
3. Joahnys Argilagos (Cuba Domadores) 10
3. He Junjun (China Dragons) 10
9. Dawid Jagodziński (Hussars Poland) 5

56 KG
1. Francisco Martinez (USA KnockOuts) 14
2. Michael Conlan (Italia Thunder) 10
2. Robeisy Ramirez (Cuba Domadores) 10
2. Meirbolat Toitov (Astana Arlans) 10
2. Magomed Gurbanov (Baku Fires) 10
2. Mykola Butsenko (Ukraine Otamans) 10
2. Jianhao Diao (China Dragons) 10
15. Sylwester Kozłowski (Hussars Poland) 3

64 KG
1. Yasnier Toledo (Cuba Domadores) 15
2. Raul Curiel (Mexico Guerreros) 10
2. Tyrbek Irby (USA KnockOuts) 10
2. Vincenzo Mangiacapre (Italia Thunder) 10
2. Gaybatulla Gadzhialiyev (Baku Fires) 10
2. Samat Bashenov (Astana Arlans) 10
8. Damian Kiwior (Hussars Poland) 6

75 KG
1. Tomasz Jabłoński (Hussars Poland) 15
1.  Arlen Lopez (Cuba Domadores) 15
3. Meirim Nursultanov (Astana Arlans) 10
3. Hurshidbek Normatov (Ukraine Otamans) 10
3. Anthony Fowler (British Lionhearts) 10

91 KG
1. Igor Jakubowski (Hussars Poland) 15
1. Vassiliy Levit (Astana Arlans) 15
2. Denys Poyatsyka (Ukraine Otamans) 14
3. Erislandy Savon (Cuba Domadores) 13

BEZ NIESPODZIANKI W KONINIE. JEDEN PUNKT „HUSARII” W MECZU Z ITALIA THUNDER

hussars_thunder

Nie było niestety niespodzianki w meczu 5. kolejki spotkań 5. sezonu ligi World Series of Boxing. Mimo gorącego dopingu polskich kibiców, Rafako Hussars Poland ulegli w Koninie ekipie Italia Thunder 2-3. Punkty dla „Husarii” zdobyło jej dwóch „hetmanów” – Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg), dzięki czemu – mimo porażki – nasza ekipa dopisze do swojego dorobku jedno oczko a wspomniani dwaj liderzy polskiej ekipy utrzymają pierwsze miejsca w indywidualnych rankingach.

W pierwszej walce wieczoru faworyzowany Paddy Barnes z impetem od pierwszego gongu ruszył na Dawida Jagodzińskiego (49 kg), polując przede wszystkim na jego korpus. Poobijał mu żebra z obu stron i widać było, że Polak odczuwa te uderzenia. W drugiej rundzie brązowy medalista olimpijski dołożył dwa potężne sierpy na głowę, a jego przewaga nie podlegała dyskusji. Kolejna odsłona to wciąż popis Irlandczyka, który składał swoje ciosy w kombinacje 3-4 ciosów, niemal zawsze zakończoną lewym hakiem w okolice wątroby. Po dziewięciu minutach wszyscy sędziowie dali wszystkie rundy Patrickowi, a jeden nawet raz typował 10-8. Jedyną niewiadomą w czwartej i piątej rundzie był sposób w jaki wygra Barnes. Jagodziński był o dwie klasy gorszy, ale przynajmniej pokazał charakter i dzielnie dotrwał do ostatniego gongu bez żadnego liczenia.

Podobnie jak kolega w niższej kategorii, Sylwester Kozłowski (56 kg) również musiał mierzyć się brązowym medalistą olimpijskim, Michaelem Conlanem. Faworytem więc nie był. Tu jednak przeciwnik z Irlandii nastawił się nie na ataki, a boks przede wszystkim z defensywy. Sylwester prezentował się znacznie lepiej niż „Jagoda”, potrafił 2-3 razy na rundę dosięgnąć oponenta swoimi obszernymi sierpami, ale wbrew temu co próbowali nam wmówić komentatorzy, Conlan był lepiej poukładany i choć nieznacznie, to zasłużenie wygrywał rundę za rundą. W końcówce trzeciego starcia Polak trochę „spuchł”, atakował z mniejszą pasją, stąd również Irlandczyk na finiszu radził sobie jeszcze śmielej. Rezultat mógł być więc tylko jeden…

Kapitan rywali, Vincenzo Mangiacapre, mający w dorobku brązowy medal olimpijski, ale także brązowe krążki mistrzostw świata i Europy, okazał się niezwykle trudny do boksowania i niewygodny. Opuszczał ręce i z luzu „strzelał” hakami oraz sierpami. W pierwszej rundzie Damian Kiwior (64 kg) trzymał wysoko prawą rękę i zbierał te akcje na gardę, jednak w drugiej pogubił się w obronie. W trzeciej, a w zasadzie końcówce trzeciej odsłony, Polak w końcu dwukrotnie mocno odpowiedział swoim sierpem, ale niestety tym finiszem nie zdołał przekonać do siebie sędziów, przegrywając na tym etapie u wszystkich 27:30. Boksujący na „refleksie” i w odchyleniu Mangiacapre swoim nietypowym stylem odebrał trochę werwę Polakowi, pewnie dowożąc wygraną do końca.

Tomasz Jabłoński (75 kg), kapitan „Husarii”, wychodząc do ringu w Koninie walczył nie tylko o pierwszy punkt zespołu w tym spotkaniu, ale również tak ważne dla niego punkty w indywidualnym rankingu. Aktualny mistrz Polski wagi średniej liczy się bowiem w stawce zawodników walczących o kwalifikację olimpijską. Salvatore Cavallaro w gronie seniorów jeszcze nie jest tak znany, ale dał się poznać jako gwiazda ringów młodzieżowych. I Włoch – podobnie jak jego wcześniejszy kolega, również boksował w nietypowym stylu, z nisko opuszczonymi rękoma, polując wyraźnie na potężny lewy krzyżowy. W ringu było sporo chaosu, lecz po równej pierwszej rundzie, w drugiej niestety młody Włoch przynajmniej kilka razy skarcił Tomasza długim lewym na górę. Otrzymał jednak również ostrzeżenie za trzymanie. Dzięki temu u dwóch sędziów Polak wyszedł na prowadzenie. W pierwszej połowie trzeciej odsłony Jabłoński wciąż jakby nie mógł znaleźć swojego rytmu, aż w końcu trafił bezpośrednim prawym. I jeszcze raz i jeszcze raz… Włoski mańkut miał tam lukę, a Jabłoński sprytnie celował pomiędzy jego rękawice. W czwartym starciu niemal powtórka z rozrywki. Początkowo Cavallaro – jeszcze świeży, atakował, jednak w trzeciej minucie „siadał”, a Tomasz podkręcał tylko tempo. Tak samo było w ostatniej rundzie i kapitan Husarii zdobył tak ważne dla siebie punkty, robiąc kolejny duży krok w kierunku Rio.

Igor Jakubowski (91 kg), aktualny mistrz Unii Europejskiej, zaczął spokojnie, kontrolując ciosami prostymi pierwszą rundę. W drugiej niesiony szalonym dopingiem miejscowych kibiców niepotrzebnie się „podpalił”, szukał bardzo mocnych ciosów i choć wygrał u wszystkich sędziów, to równie dobrze mógł ją przegrać. W trzeciej odsłonie Igor nie mógł długo wyczuć dystansu, na szczęście w końcówce dwukrotnie po odchyleniu złapał rywala kontrą krótkim lewym sierpem i znów znalazł uznanie wśród sędziów. Co najważniejsze rozluźnił się, dokładając jeszcze tak potrzebne na tym etapie ciosy na korpus. Endri Spahiu przeżywał wyraźnie kryzys, prawdopodobnie osłabiony ciosami po dole. Dostał również ostrzeżenie i przed ostatnią odsłoną wynik wydał się już przesądzony. Na półtora minuty przed końcem znów lewy sierp Jakubowskiego i rywal już naprawdę się zachwiał. Sprytnie klinczując przetrwał moment zagrożenia, ale piętnaście sekund przed gongiem kończącym walkę pięściarz z Konina omal nie ściął go z nóg swoim prawym sierpem. Sędzia policzył do ośmiu, ratując Albańczyka przed nokautem. Skończyło się więc na zwycięstwie punktowym i pierwszym tak długim dystansie dla Igora. Kolejny duży krok w kierunku Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro został zrobiony!

RAFAKO HUSSARS POLAND – ITALIA THUNDER 2-3 [na pierwszym miejscu Polacy]

49 KG: Dawid Jagodziński – Patrick Barnes 0-3 (45-50, 43-50, 45-50)
56 KG: Sylwester Kozłowski – Michael John Conlan 0-3 (45-50, 45-50, 45-50)
64 KG: Damian Kiwior – Vincenzo Mangiacapre 0-3 (45-50, 45-50, 45-50)
75 KG: Tomasz Jabłoński – Salvatore Cavallaro 3-0 (48-46, 49-45, 49-45)
91 KG: Igor Jakubowski – Endri Spahiu 3-0 (50-43, 50-43, 50-43)

TOMASZ JABŁOŃSKI: WŁOSI NA PEWNO SĄ W NASZYM ZASIĘGU

jablonski_cavallaro

Przeciwnikiem kapitana „Husarii”, Tomasza Jabłońskiego (75 kg), który w tym sezonie wygrał już dwie walki na ringach WSB, będzie brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Rotterdamu (2013), Salvatore Cavallaro.

- Walczy z odwrotnej pozycji i jest bardzo dynamicznym zawodnikiem. Wydaje mi się, że jest bardzo niewygodny do boksowania i na pewno będzie trudnym rywalem. W poprzednim spotkaniu z Włochami, w ćwierćfinale przed dwoma laty, przegrałem z innym mańkutem Tavaresem, boksującym teraz w rozgrywkach APB – powiedział Tomasz Jabłoński.

Pięściarz z Gdyni oraz pochodzący z Konina Igor Jakubowski (91 kg) to liderzy swych kategorii w rankingu olimpijskim do Rio. Obaj mają bilans walk 2-0, a dzisiaj będzie okazja jeszcze go poprawić.

- Widziałem kilka pojedynków z udziałem Cavallaro, uważam, że będzie najbardziej wymagającym przeciwnikiem z grona moich dotychczasowych w tym sezonie rozgrywek WSB. Dam z siebie wszystko i postaram zrewanżować za porażkę z Tavaresem – dodał kapitan „Husarii”.

Włosi przyjechali do Warszawy w mocnym składzie, a dziś wraz z pięściarzami Rafako Hussars Poland uczestniczyli w oficjalnym ważeniu. Tomasz Jabłoński twierdzi, że mocniejsi byli w poprzednich sezonach.

- Mecz z Włochami będzie na pewno trudny, ale nie uważam ich za liderów naszej grupy. Na pewno są w naszym zasięgu. Odszedł ich sponsor strategiczny, a do tego zmiany w lidze sprawiły, że są jednak słabszym teamem. Wcześniej bazowali na zagranicznych bokserach, choć oczywiście i tak mają w wielu wagach bardzo dobrych krajowych zawodników z medalami z wielkich imprez – mówi Tomasz Jabłoński.

GBENGA OLUOKUN RYWALEM MARIUSZA WACHA NA GALI W LUBINIE

– Gbenga Oluokun bez wątpienia okaże się mocniejszym rywalem niż Travis Walker, którego Mariusz znokautował w grudniu – ocenia promotor Mariusz Grabowski, organizator zaplanowanej na 14 marca gali boksu w Lubinie. 35-letni Mariusz Wach będzie miał 10 rund, aby rozprawić się z Nigeryjczykiem o pseudonimie „Bang Bang” i na oczach 4-tysięcznej widowni wygrać trzecią walkę po porażce z mistrzem świata wagi ciężkiej Władymirem Kliczką.

Pogromca Adamka dał przykład
19 zwycięstw, 10 porażek. Bilans walk 31-letniego Oluokuna nie zachwyca. Między innymi dlatego, że ten mieszkający w Niemczech bokser w ostatnich latach wielokrotnie rywalizował z pięściarzami będącymi pod opieką organizatorów gal. Na tak zwanym wyjeździe o zwycięstwo na punkty często jest stokroć trudniej niż u siebie. Kilka lat temu Oluokun nie dał się znokautować Kubratowi Pulevowi i Robertowi Heleniusowi. W 2009 roku uporał się ze zmęczonym boksem Lamonem Brewsterem (były mistrz świata WBO dziś prawie nic nie widzi na jedno oko). Rok później potężnym prawym w 4. rundzie zaskoczył solidnego Konstantina Airicha, a ten cios był początkiem końca pojedynku.

Nie ulega jednak wątpliwości, że wyższy o kilkanaście centymetrów Wach musiałby walczyć wyjątkowo nieroztropnie, by dać się zaskoczyć Nigeryjczykowi. Albo fatalnie się przygotować, na co jednak raczej nie ma szans, skoro od kilku tygodni pracuje w New Jersey z Jamesem Alim Bashirem, drugim trenerem Kliczki. Skoro dwa i pół roku temu w Moskwie późniejszy pogromca Tomasza Adamka, Vyacheslav Glazkov, walkę z Oluokunem zakończył technicznym nokautem w 7. rundzie, to Wacha powinno być stać na podobny wyczyn. W USA jest już także trener Piotr Wilczewski, co najprawdopodobniej oznacza, że zarzuty o posiadanie narkotyków, postawione byłemu mistrzowi Europy dwa miesiące temu, okażą się bezpodstawne.

Telefon z USA, czy z Wysp?
Zwycięstwo nad Oluokunem raczej nie przybliży Wacha do drugiej w karierze walki o mistrzostwo. Chociaż…

– Proszę zwrócić uwagę, z jakimi podrzędnymi rywalami ostatnio bije się Shannon Briggs. Czeka na walkę o tytuł i niewykluczone, że się doczeka – zaznacza Grabowski. Oferta zagranicznego pojedynku, ze znacznie silniejszym rywalem, wydaje się jednak kwestią czasu.

Szansa na tytuł dla Wacha wciąż się tli. Szczególnie z tego względu, że jeden z czterech pasów (WBC) posiada Deontay Wilder, a biorąc pod uwagę potencjał, dorównują mu tylko Tyson Fury, Alexander Povetkin i David Haye. Odstają od nich Bryant Jennings, Mike Perez, Kubrat Pulev, Bermane Stiverne, Glazkov, Steve Cunningham i Ruslan Chagaev, a żagli jeszcze nie rozwinął mistrz olimpijski Anthony Joshua. Swoją drogą, kto wie, czy za kilka miesięcy do Wacha nie zadzwoni telefon z Wysp Brytyjskich. 25-letni Joshua na pewno chciałby udowodnić, że z polskim olbrzymem może poradzić sobie nie gorzej niż dwa lata temu Kliczko.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

IGOR JAKUBOWSKI: RANKINGIEM BĘDĘ SIĘ EMOCJONOWAŁ PO SIÓDMEJ WALCE SEZONU

jakubowski_arg1

- Nie oczekujcie samych nokautów, taka presja nie jest mi potrzebna – apeluje Igor Jakubowski (91 kg), mistrz Unii Europejskiej, który rewelacyjnie rozpoczął występy w World Series of Boxing. Do tej pory znokautował już dwóch rywali, a obie walki trwały łącznie raptem kilka minut. Tym razem przed własną publicznością spotka się z mającym albańskie korzenie Endri Spahiu.

- Może i niepotrzebnie wygrałem obie walki przed czasem… Teraz wiele osób oczekuje kolejnych nokautów, ale w boksie tak się nie da. Najważniejsze abym wygrywał, nawet i na punkty. Zawistnym ludziom to nie będzie odpowiadało, ale takim nigdy się nie dogodzi. Mnie dodatkowa presja nie jest potrzebna – powiedział Igor Jakubowski.

Walczący w wadze ciężkiej Jakubowski ma mnóstwo sympatyków w Koninie. Zawodnik miejscowego Zagłębia przed 4 laty zdobył w swoim mieście złoty medal Mistrzostw Polski Seniorów. Walczył wtedy w wadze średniej (75 kg), a w półfinale pokonał Tomasza Jabłońskiego. Niedługo później pojechał na Mistrzostwa Świata do Baku, gdzie już w kategorii półciężkiej (81 kg) pokonał Felixa Valerę z Dominikany i przegrał w wyniku kontuzji z Ehsanem Rouzbahanim z Iranu.

- To był mój pierwszy tytuł seniorski, zdobyty w wieku zaledwie 18 lat. Własna hala z jednej strony pomaga, ale też stres jest podwójny. Postaram się spełnić oczekiwania i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Czeka nas bardzo ciężki mecz, Włosi mają w składzie świetnych Irlandczyków Barnesa i Conlana w najniższych kategoriach, do tego prawdopodobny rywal Damiana – Mangiacapre to też medalista Olimpijski. Ale myślę, że będzie dobrze – mówi Igor Jakubowski.

Bokser Rafako Hussars Poland z dorobkiem 10 pkt jest liderem rankingu olimpijskiego w swojej wadze. Wyprzedza o 1 pkt Denysa Poyatsykę (Ukraine Otamans) i Erislandy Savona (Cuba Domadores).

- Będę się emocjonował rankingiem dopiero po 7 walce, a teraz to jeszcze za wcześnie. Na pewno celem jest utrzymanie pozycji i zdobycie kwalifikacji na Igrzyska w Rio 2016 – dodał.

PO ARGENTYNIE CZAS NA WŁOCHY. „HUSARIA” NIE ZMIENIA ZWYCIĘSKIEGO SKŁADU

hussars_konfa

Bohaterowie meczu z Argentina Condors wystąpią w kolejnym meczu Rafako Hussars Poland w lidze WSB. Tym razem rywalem będzie Italia Thunder, a spotkanie odbędzie się w piątek o godz. 20.00 w Koninie.

- Posyłamy do boju bardzo silny skład, który w tym sezonie zdobył już 4 punkty. Ale mamy też świadomość, że przyjeżdża niezwykle mocna drużyna, w której jest aż 3 medalistów olimpijskich. My o takich sukcesach możemy na razie tylko pomarzyć – powiedział trener „Husarii” Zbigniew Raubo.

W ekipie Biało-Czerwonych wystąpią: Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg), kapitan zespołu Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz idol konińskiej publiczności Igor Jakubowski (91 kg). Dwaj ostatni mają już po 2 wygrane walki na ringach World Series of Boxing i na dziś dzień są wśród głównych kandydatów do zdobycia kwalifikacji olimpijskiej.

- Włosi awizowali bardzo silny skład, z Irlandczykami Paddy`m Barnesem i Michaelem Conlanem na czele. Nie wysyłają do Polski żadnych rezerw, bo wiedzą, że i nasi zawodnicy potrafią solidnie boksować. Polacy nie są chłopcami do bicia, trzeba się z nimi liczyć. Zresztą z Azerami też nie było demolki, Jordan Kuliński też powinien dotrwać do końca walki. Zapowiada się w Koninie świetny mecz – dodał główny szkoleniowiec Rafako Hussars Poland.

W miniony weekend polska drużyna w rezerwowym składzie przegrała z finalistą poprzednich rozgrywek Azerbaijan Baku Fires 0-5.

- Azersko-rosyjski zespół pokazuje, że chyba jako jedyny na świecie jest w stanie konkurować ze znakomitymi Kubańczykami. My ten mecz w Azerbejdżanie przegraliśmy już w szatni, brakowało woli walki i wiary w siebie, choć oczywiście nie wszystkim. Ale oceniam cały skład, bo to rozgrywki drużynowe – mówi Zbigniew Raubo.

Kolejne spotkanie bokserzy z wag 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i +91 kg rozegrają w przyszłym tygodniu w Miami z USA KnockOuts. Bardzo możliwe, że w wadze superciężkiej szansę dostanie Roger Hryniuk, który ostatnio był rezerwowym. Litwin Mantas Valavicius nie zachwycił w Gubie.

RANKING WSB: NA CZELE JABŁOŃSKI I JAKUBOWSKI. W CZOŁÓWCE 5 POLAKÓW I DONNELLY

hussars_lineup

Po czterech kolejkach 5. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing powoli kształtować nam się zaczyna indywidualny ranking WSB. Jak na razie mamy powody do satysfakcji, gdyż na czele dwóch kategorii – średniej (75 kg) i ciężkiej (91 kg) znajdują się Polacy – Tomasz Jabłoński oraz Igor Jakubowski. Wysoka lokata w rankingu to nie tylko prestiż, ale i szansa na kwalifikację olimpijską, gdyż paszporty do Rio de Janeiro otrzyma 17 zawodników ze wspomnianego zestawienia.

Oprócz dwóch liderów „Husarii” punktowało jeszcze sześciu innych podopiecznych trenerów Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego: Dawid Jagodziński (49 kg) jest czwarty, Dawid Michelus (60 kg) i Damian Kiwior (64 kg) zajmują piąte lokaty,  Steven Donnelly (69 kg) jest o oczko niżej, zaś na dwunastych miejscach odnajdujemy nazwiska Sylwestra Kozłowskiego (56 kg) i Mateusz Tryca (81 kg).

Przypominamy, że od tego sezonu obowiązuje nowy regulamin przyznawania punktów do rankingu. Za zwycięstwo jednogłośnie na punkty lub przed czasem otrzymuje się 5 pkt, a za wygraną niejednogłośnie lub w wyniku technicznego nokautu spowodowanego kontuzją rywala – 4 pkt. Z kolei zwycięstwo przez dyskwalifikację lub walkower – to 3 pkt na konto triumfatora. W przypadku technicznego remisu obaj zawodnicy dostają po 1 pkt. Również 1 pkt zainkasuje bokser, który przegrał walkę niejednogłośną decyzją sędziów. Ale są też punkt minusowe – 1 za porażkę w wyniku dyskwalifikacji albo za walkower spowodowany nadwagą.

Aby wszyscy zawodnicy, którzy zostali zgłoszeni do tegorocznej edycji ligi WSB mieli równe szanse, ranking indywidualny zamknięty zostanie po drugiej rundzie spotkań grupowych. Pozostali będą jeszcze mieli szansę zdobycia 26 kwalifikacji w turnieju indywidualnym, który odbędzie się kilka tygodni przed Igrzyskami w Rio. Warunkiem uczestnictwa będzie stoczenie wcześniej choć jednej potyczki w rozgrywkach WSB.

RANKING INDYWIDUALNY LIGI WSB [STAN NA 9 LUTEGO 2015 ROKU]

49 KG
1. Hasanboy Dusmatov (Ukraine Otamans) 10
1. Patrick Barnes (Italia Thunder) 10
1. Joahnys Argilagos (Cuba Domadores) 10
4. Dawid Jagodziński (Hussars Poland) 5

52 KG
1. Yosbany Veitia (Cuba Domadores) 10
2. Achraf Kharroubi (Morocco Atlas Lions) 6

56 KG
1. Robeisy Ramirez (Cuba Domadores) 10
1. Magomed Gurbanov (Baku Fires) 10
3. Francisco Martinez (USA KnockOuts) 9
12. Sylwester Kozłowski (Hussars Poland) 3

60 KG
1. Albert Selimov (Baku Fires) 10
1. Adlan Abdurashidov (Rusiia Boxing Team) 10
3. Lazaro Alvarez (Cuba Domadores) 8
5. Dawid Michelus (Hussars Poland) 5

64 KG
1. Raul Curiel (Mexico Guerreros) 10
2. Yasnier Toledo (Cuba Domadores) 10
3. Gaybatulla Gadzhialiyev (Baku Fires) 10
5. Damian Kiwior (Hussars Poland) 6

69 KG
1. Radzhab Butaev (Russia Boxing Team) 10
1. Alberto Palmetta (Argentina Condors) 10
3. Mohammed Rabi (Morocco Atlas Lions) 9
3. Haizel Ekow Tabiri-Essuman (British Lionhearts) 9
6. Steven Donnelly (Hussars Poland) 5

75 KG
1. Anthony Fowler (British Lionhearts) 10
1. Tomasz Jabłoński (Hussars Poland) 10
2. Meirim Nursultanov (Astana Arlans) 9
2. Hurshidbek Normatov (Ukraine Otamans) 9
2. Arlen Lopez (Cuba Domadores) 9

81 KG
1. Valentino Manfredonia (Italia Thunder) 10
2. Julio Cesar La Cruz (Cuba Domadores) 9
2. Oleksandr Khyzniak (Ukraine Otamans) 9
2. Hrvoje Sep (Astana Arlans) 9
12. Mateusz Tryc (Hussars Poland) 1

91 KG
1. Igor Jakubowski (Hussars Poland) 10
2. Denys Poyatsyka (Ukraine Otamans) 9
2. Erislandy Savon (Cuba Domadores) 9

+91 KG
1. Lenier Perot (Cuba Domadores) 10
2. Arslanbek Makhmudov (Baku Fires) 9
2. Joseph Joyce (British Lionhearts) 9
2. Filip Hrgovic (Astana Arlans) 9

JUŻ TYLKO ŁUKASZ STANIOCH BOKSUJE W DEBRECZYNIE. SZCZECINIANIN W PÓŁFINALE

stanioch_lukasz

W Debreczynie trwa trzeci dzień zmagań pięściarzy występujących w 59. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Istvana Bocksaia, w którym rywalizuje m.in. pięcioosobowa reprezentacja Polski. Wczoraj nasi zawodnicy ponownie boksowali ze zmiennym szczęściem. Do półfinału awansował tylko zawodnik szczecińskiego Skorpiona Łukasz Stanioch (81 kg), zaś z turniejem pożegnali się jego dwaj klubowi koledzy Maciej Jóźwik (52 kg) oraz Arkadiusz Szwedowicz (75 kg).

Łukasz Stanioch wypunktował niejednogłośnie na punkty (dwaj sędziowie widzieli jego zwycięstwo 30-27, 29-28, zaś trzeci orzekł remis 28-28) ubiegłorocznego ćwierćfinalistę mistrzostw Węgier, Ferenca Szepa. Z kolei Maciej Jóźwik przegrał pechowo, bo przez kontuzję w 2. starciu z brązowym medalistą mistrzostw Mongolii Nurlanem Askharem. Najrudniejszego rywala miał Arkadiusz Szwedowicz, który stanął oko w oko z mającym doświadczenie z występów w lidze WSB, tegorocznym mistrzem Azerbejdżanu, Khaibulą Musalovem. Po zakończeniu tego wyrownanego boju sędziowie nie byli jednogłośni. Dwaj z nich punktowali na korzyść Rosjanina z azerskim paszportem 28:27, zas trzeci ocenił pojedynek jako remisowy 28-28.

Tak, więc 20-letni Łukasz Stanioch jest jedynym Polakiem, który pozostał w debreczyńskim turnieju i w walce o finał skrzyżuje rękawice z aktualnym brązowym medalistą mistrzostw Węgier Peterem Nagy. W drugim półfinale zaboksują Chorwat Damir Plantic i Egipcjanin Abdelrehmen Salah Orabi Abdelgawad.

[Fot. Natalia Hollińska]

KRZYSZTOF GŁOWACKI CORAZ BLIŻEJ WALKI O TYTUŁ MISTRZA ŚWIATA. NURI SEFERI BEZ SZANS

glowacki_seferi_mini

W głównej walce wieczoru gali boksu zawodowego w Toruniu, będącej jednocześnie półfinałem eliminatora do tronu federacji WBO kategorii junior ciężkiej, Krzysztof Głowacki (24-0, 15 KO) pokonał Nuri Seferiego (36-7, 20 KO). W pierwszej odsłonie „Albański Tyson” szukał prawego na korpus. Pięściarz z Wałcza skontrował po przepuszczeniu swoim lewym i również kilka razy obił doły przeciwnika. Podobny przebieg miała również druga runda, choć Seferiemu udało się raz dosięgnąć głowy Polaka lewym sierpowym. „Główka” miał jednak wszystko pod kontrolą. W trzeciej rundzie uruchomił nogi i prawym jabem stopował nacierającego oponenta. Czwartą rozpoczął bezpośrednim lewym na szczękę, jednak twardy jak skała Seferi nic sobie z tego nie robił. Szybszy i lotniejszy na nogach Krzysztof pozostawał nieuchwytny dla niższego rywala, dlatego ten w szóstym starciu nastawił się na przepuszczenie lewego i po odchyleniu bądź bloku odpowiedź swoim prawym. Dwukrotnie taka akcja mu się udała, więc „Główka” musiał wyciągnąć wnioski i powrócić do punktowania prawym prostym. To starczyło do szachowania przeciwnika, a zarazem robiło miejsce na potężny lewy raz na jakiś czas. Bo Nuri teoretycznie cały czas naciskał, lecz jego ciosy nie dochodziły najczęściej celu. Mijały kolejne minuty, a Krzysiek mądrze i konsekwentnie realizował założenia taktyczne, nie wdając się w niepotrzebne wymiany z niższym Albańczykiem. Głowacki kilka razy trafił czysto, jednak Seferi ze swoją twardą jak skała szczęką przyjmował te bomby bez zmrużenia oka. Pomimo przewagi na początku dwunastego starcia to Polak podkręcił tempo i parę razy swoją bombą w lewej ręce poczęstował rywala. Czterdzieści sekund przed końcem lewym sierpowym omal nie skosił go z nóg, ale Seferi jakimś cudem ustał i tym razem. Po ostatnim gongu nie było wątpliwości. Sędziowie punktowali 118:110, 118:110 i 120:108 – wszyscy na korzyść „Główki”.

Marek Matyja (8-0, 3 KO) miał być nową gwiazdą naszej wagi półciężkiej, ale ostatnio trochę zawodził. Dziś jednak z nawiązką zrewanżował się za mniej udane wcześniejsze występy, demolując w wielkim stylu dawnego pretendenta do pasa WBA Regular, Stjepana Bozicia (29-10, 19 KO). Wychowanek Wojciecha Bartnika, obecnie trenujący pod okiem Fiodora Łapina, pomimo świetnych warunków fizycznych preferuje walkę w półdystansie. I tak było również przed momentem. Od początku polował mocnymi hakami na korpus doświadczonego przeciwnika, robiąc sobie miejsce na uderzenia na szczękę. Z każdą minutą przewaga silniejszego fizycznie zawodnika z Oleśnicy wzrastała, a kumulacja nastąpiła w rundzie trzeciej. Wtedy właśnie po kolejnym prawym sierpowym w okolice ucha Bozić przyklęknął. Sędzia doliczył do ośmiu, ale za moment wkroczył już do akcji w obawie przed ciężkim nokautem.

Ewa Piątkowska (6-0, 4 KO) zdała najważniejszy test w swojej dotychczasowej karierze na zawodowstwie, pokonując na punkty Sabrinę Giuliani (12-4, 1 KO) Od pierwszych sekund pojedynku „Tygrysica” imponowała skutecznym lewym prostym, próbując kończyć akcje silnym i skutecznym prawym sierpowym. Bliźniaczo podobną postawę Polki mogliśmy zauważyć w rundzie drugiej. Belgijka dosyć ospale wracała do obrony po swoich atakach, nadziewając się na kontry Piątkowskiej. Była zawodniczka rugby chętnie zadawała bezpośrednie prawe, ciosy proste, udanie skracała dystans, szukała uderzeń na korpus, ale i również wyczekiwała na błędy przeciwniczki, co rzeczywiście wychodziło jej nad wyraz dobrze. W ferworze walki Giulani nie zagroziła naszej pięściarce, która ze spokojem kontrolowała tempo i całe starcie. Jednogłośna była też decyzja sędziów punktowych, według których Piątkowska wygrała wszystkie rundy.

Ta walka budziło sporo emocji jeszcze kilka dni temu. Obaj panowie - Krzysztof Rogowski (9-12, 4 KO) i Piotr Gudel (3-1, 0 KO) – nie szczędzili sobie gorzkich słów w prasie, ale trzeba przyznać, że ta sportowa złość przełożyła się na co prawda chaotyczne, ale za to bardzo dramatyczne i ciekawe widowisko. Pierwsze minuty to szalone wymiany z obu stron. W trzeciej odsłonie przewaga zaczęła się przychylać na stronę „Rogusia”. W czwartej dla odmiany sierpy Gudela robiły większe spustoszenie, ale niemal równo z gongiem podopieczny Dariusza Snarskiego bezpośrednim prawym rzucił przeciwnika na deski. Finisz z kolei należał do podopiecznego Andrzeja Liczika, który zmieniając co chwilę pozycję z normalnej na mańkuta oszukiwał starszego kolegę. Po ostatnim gongu obaj dostali gromkie i zasłużone brawa, ale na werdykt czekano z niecierpliwością, bo ten mógł pójść w obie strony. Sędziowie mieli trudne zadanie, ale jednogłośnie opowiedzieli się za Piotrem Gudelem, punktując 57:56 i dwukrotnie 58:56. Ale Krzysztof Rogowski również pozostawił po sobie dobre wrażenie.

Maciej Miszkiń (16-3, 4 KO) przerwał czarną serię trzech kolejnych porażek odprawiając Dmitrijsa Ovsjannikovsa (2-2-2). Polak skracał dystans mocnym lewym dyszlem, a już z bliska, mając rywala przy linach, okładał go hakami po dole, podbródkami i sierpami. Brakowało może zmiany tempa, ale przewaga podopiecznego Fiodora Łapina nie podlegała dyskusji. Ovsjannikovs w trzeciej rundzie po zwodzie na górę uderzył ładnie lewym pod prawy łokieć. To była najlepsza akcja w jego wykonaniu, ale większego spustoszenia nie zrobiła. Miszkiń konsekwentnie parł do przodu, w szóstej odsłonie podkręcił jeszcze tempo i był blisko przełamania przeciwnika. Ten jednak wytrzymał dzielnie wszystko z podbitym okiem i ciężko dysząc. Sędziowie punktowali na korzyść Maćka 60:54 i dwukrotnie 59:55.

Krzysztof Kosela (1-0) ma już za sobą zawodowy debiut. Blisko 120-kilogramowy olbrzym pokonał sprowadzonego na ostatnią chwilę Artsioma Czarniakiewicza (1-9, 1 KO), ale przed nim jeszcze sporo pracy. Brązowy medalista ostatnich MP Seniorów kontrolował przeciwnika ciosami prostymi, wykorzystując świetne warunki fizyczne. Niestety w tych uderzeniach brakowało dynamiki, stąd doświadczony Białorusin był w stanie unikać tych bomb. Podopieczny Adama Jabłońskiego najbliżej szczęścia był na początku trzeciej rundy, kiedy długim prawym krzyżowym zranił rywala, ale ten sprytnie sklinczował i nie dał sobie zrobić większej krzywdy do końca.

źródło: bokser.org
glowacki_seferi

„HUSARIA” USTRZELIŁA ARGENTYŃSKIE „KONDORY”. BEZDYSKUSYJNA WYGRANA WE WŁOCŁAWKU

hussars_argentina

W trzecim meczu piątego sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing pięściarze Rafako Hussars Poland zanotowali we Włocławku pierwsze zwycięstwo. Podopieczni Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego nie dali szans ekipie Argentina Condors, zwyciężając bezdyskusyjnie 5-0. Punkty dla Biało-Czerwonych zdobyli: Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

49 KG: Dawid Jagodziński – Junior Leandro Zarate 3-0 (48-47, 50-45, 49-46)
Nasz etatowy reprezentant w najlżejszej kategorii od początku ruszył do ostrego ataku, czym trochę zaskoczył doświadczonego rywala. Spychany do defensywy Zarate zadawał mało ciosów i pierwsze dwie rundy oddał trochę bez walki. Dopiero od trzeciej podjął otwartą rękawice. Jagodziński nie odpuszczał, chciał odpowiedzieć cios za cios, co wprowadziło trochę chaosu. Pojedynek zrobił się brzydki, ale dla nas było najważniejsze, że Dawid dowiózł wygraną do końca.

56 KG: Sylwester Kozłowski – Ignacio Perrin – walkower dla Polaka

64 KG: Damian Kiwior – Ronan Nahuel Sanchez 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)
Wicemistrz Polski wagi  zlimitem 69 kg już na początku dwukrotnie dał się zaskoczyć prawym krzyżowym i zanim na dobre wszedł w walkę, było już po pierwszej rundzie, którą sędziowie zgodnie zaliczyli na konto jego rywala. Damian w drugim starciu odnalazł się w półdystansie, wyrównując stan rywalizacji. Sanchez świetnie rozpoczął trzecią odsłonę, dziurawiąc nieszczelną gardę Damiana. Ten tuż przed przerwą wystrzelił ładnie prawym podbródkiem, lecz nie starczyło to do odwrócenia punktacji. Po przerwie rozgorzałą otwarta wojna na środku ringu. Żaden z zawodników nie był w stanie przełamać tego drugiego, natomiast na kartach wszyscy arbitrzy widzieli nieznaczną przewagę Kiwiora. Tak oto na trzy minuty przed końcem na kartach było 3 razy po 38:38. W ostatnim starciu Argentyńczyk nie wytrzymał wysokiego tempa, stracił na finiszu siły i tym samym Damian przypieczętował punktowe zwycięstwo.

75 KG: Tomasz Jabłoński – Cristian Zarate 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
Kapitan „Husarii”, jak to ma w swoim zwyczaju, od pierwszego gongu ostro nacierał, skracał dystans lewym prostym, szukał miejsca pod łokciami rywala, a na początku trzeciej minuty trafił bardzo mocnym prawym prostym na szczękę. W drugiej rundzie na jego głowie ulokował jeszcze prawy sierp w okolice ucha, nie przerywał naporu, zaś Cristian oddychał coraz ciężej. Mimo wszystko w trzeciej Tomek zmienił trochę taktykę i zaczął więcej boksować, ale i w tym elemencie górował nad oponentem. Następne trzy minuty to niemal powtórka z rozrywki. Dobrze pracujący na nogach i operujący ciosami prostymi Jabłoński wyraźnie przeważał nad zmęczonym Argentyńczykiem. W ostatniej rundzie szalenie ambitny, lecz „wypompowany” Zarate szukał jakiegoś mocnego uderzenia, jednak Jabłoński karcił go z defensywy swoimi soczystymi kontrami i gdyby pojedynek trwał minutę-dwie dłużej, prawdopodobnie wygrałby przed czasem.

91 KG: Igor Jakubowski – Elber Passos KO 2
Aktualny mistrz Unii Europejskiej zaczął z impetem i już w pierwszej minucie dwukrotnie przewrócił krótkim prawym sierpowym za lewą rękę Brazylijczyka i nie wiedzieć czemu sędzia nie liczył. Być może w myśl zasady do trzech razy sztuka, bo za trzecim razem w końcu zaliczył nokdaun pięściarzowi z Konina. Egzekucję przerwał gong na przerwę, lecz było to tylko odroczenie wyroku. Na początku drugiego starcia Igor huknął prawym sierpowym na skroń, zrobił krok w tył, poprawił krótkim prawym na szczękę i Brazylijczyk bezwładnie osunął się na matę, a sędzia bez zbędnego liczenia ogłosił nokaut.

IGOR JAKUBOWSKI: W TRAKCIE WALKI NIE MYŚLĘ O NOKAUCIE. TU DZIAŁA INSTYNKT I PODŚWIADOMOŚĆ

jakubowski_wsb

- Można powiedzieć, że Twoja walka z Elberem Passosem chyba już się zaczęła, bo spotkaliście się na ceremonii ważenia. Jak wyglądało to Wasze „face to face” Takie sytuacje to dla Ciebie ważny element rywalizacji?
Igor Jakubowski: (śmiech) Tak, spotkaliśmy się już na ważeniu i „face to face” było. W takich sytuacjach nigdy pierwszy nie odpuszczam. Ten pierwszy kontakt jest oczywiście ważny, ale resztę zawsze weryfikuje ring, umiejętności, dyspozycja dnia i odporność psychniczna.

- Wrócę jeszcze do walki w San Juan. Czy Portorykańczyk Michael Narvaez był tak mało odporny na ciosy, czy Twoja moc jest już na tyle wielka, że będziesz przewracał rywali w doborowej – jakby nie było – lidze WSB?
IJ: Nie mam pojęcia jaka była odporność na ciosy Narvaeza, ale trafiłem go szybkim prawym sierpem nad lewą ręką w tempo i Portorykańczyk zjechał. W ringu boksuję raczej z luzu i dynamicznie, a mniej skupiam się nad siłą uderzenia. Można być silnym, a mieć rozregulowany celownik. Myślę, że biję celnie i dynamicznie, a jak wiadomo szybkość zabija. W trakcie walki nie myślę nigdy o nokaucie – tu musi zadziałać instynkt i podświadomość tego, co się robiło na treningach i wtedy cios wyjdzie.

- Patrząc na Elbera odnoszę wrażenie, że wygląda na dobrze przygotowanego fizycznie. Ma bardziej sportową sylwetkę od Portorykańczyka. Tak, jak i Ty przeszedł stopniowo z 75 kg do 91 kg. Macie podobne marzenia – o Igrzyskach Olimpijskich, a te Brazylijczyk ma w 2016 roku w swoim kraju. Będzie zapewne bardzo zmotywowany. Jak go jutro ograć?
IJ: Ciemnoskórzy zawodnicy mają chyba genetycznie dobrą sylwetkę, ale widać, że Elber jest w formie. Gdyby nie był, to pewnie nie przyjeżdżałby do Polski „na obicie” mając za sobą takie doświadczenie. Jak go ograć? Szybka lewa ręka, lotne nogi, dystans i kontrowanie gdy się za bardzo rozpędzi. Zresztą i tak w ringu będzie pewnie wyglądało to trochę inaczej, ale jestem pewny siebie i wiem, że spokojnie jestem w stanie z nim wygrać.

- To będzie Twoja trzecia walka na zasadach WSB (po Ukrainie i Portoryko – przyp. JD). Dopiero budujesz swoją pozycję, testujesz swoje możliwości na tle rywali, którzy są na bokserskim dorobku. Podglądasz już teraz tych najlepszych z wagi ciężkiej w WSB? Savona, Levita… Kiedy będziesz w stanie z nimi nawiązać walkę o zwycięstwo?
IJ: Ciężko jest mówić o kimś z kim nie stało się w ringu, więc kiedy znajdę się sam na sam z Savonem, czy Levitem w klatce, wtedy będę mógł powiedzieć więcej o mojej pozycji w szeregu. Zbieram doświadczenie, na razie ten mój rekord to 2-0 i to zero z tyłu chcę żeby było jak najdłużej. I tak jestem zadowolony z postępów jakie zrobiłem pod okiem mojego trenera Andrzeja Goińskiego, który jest dla mnie jak drugi ojciec, bo przecież minął dopiero rok i 3 miesiące jak wróciłem po rocznej przerwie do boksu. Na moim przykładzie widać, że jak się czegoś bardzo chce, to można nawet góry przenosić. Wiem, że z walki na walkę jestem lepszy i wiem, że jestem w stanie zdobyć kwalifikację na Igrzyska do Rio de Janeiro.

- Na moment wrócę do Twojej walki z Niemcem Albonem Pervizajem w Karlinie. Jak z perspektywy czasu ją oceniasz? Czy to był zimny prysznic, jakiego potrzebuje czasem sportowiec, by nie stać w miejscu i stale się rozwijać? Jako mistrz Unii Europejskiej byłeś faworytem, a jednak przegrałeś z młodszym rywalem. Odniosłem wrażenie, że brakowało Ci tam momentami kondycji… W WSB boksujecie po 5 rund a Twoja walka – ostatnia w meczu – może czasem okazać się decydującą dla wyniku całego meczu…
IJ: Chcę szybko zapomnieć o tamtej walce, bo można powiedzieć, że był to wypadek przy pracy, przy czym nie odbieram tu umiejętności Pervizajowi, bo jest świetnym zawodnikiem. Dwa tygodnie przed meczem zachorowałem na grypę jelitową i z normy 92 kg moja waga spadła do 88 kg. Myślałem, że już będzie OK i wrócę do formy ale na trzy dni przed meczem znowu mnie złapał jakiś wirus i byłem wypompowany na maksa. Ta walka to może nie tyle zimny prysznic, co kolejne doświadczenie. Nie było zastępcy w mojej wadze na mecz z Niemcami, a z drugiej strony jestem czasem nad-ambitny i udawałem, że wszystko jest w porządku. Ostatnia walka w San Juan zadziałała na mnie motywująco i tak jak udało mi się zdobyć punkt dla „Husarii” w Portoryko, tak samo będę chciał wygrywać każdą walkę w WSB, ale z tą różnicą, że wynik z 4:0 będę nakręcał na 5:0.

- Ostatnia kwestia. Co będziesz robił w ostatnich godzinach przed walką? Jak się będziesz koncentrował?
IJ: Nie mam jakichś swoich rytuałów przed pojedynkami. Słuchawki na uszy, dobra nuta i <lecimy tutaj>. Przed samą walką koncentracja, ale bez spinki – bardziej na luzie, czyli żarty z chłopakami w szatni a potem oczekiwanie na rezultaty wcześniejszych walk.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

DAMIAN KIWIOR: JEŚLI JUTRO POKAŻĘ INTELIGENTNY BOKS, TO WYGRAM

kiwior_waga

- Jak to było z Twoją porażką w San Juan w meczu z Puerto Rico Hurricanes? W jakich kategoriach mamy ją oceniać? To był pech, zła decyzja sędziów, kondycja zawiodła, czy może ta waga z limitem 64 kg znowu trochę przeszkadza Ci w boksowaniu?
Damian Kiwior: Ciężko powiedzieć, bo wszedłem do ringu trochę nie rozgrzany i być może troszkę mnie przytkało, aczkolwiek w piątej rundzie wcale nie czułem się źle. Z drugiej strony nie chciałem ryzykować i wdawać się w bijatykę, bo z tego co mi trenerzy mówili przed piątą rundą wygrywałem. Wiadomo jak u mnie jest z łukami brwiowymi, więc nie chciałem narażać się na niepotrzebną kontuzję, gdyż teraz mamy napięty grafik meczów. Co do limitu wagi, czyli 64 kg, to teraz osiągnąłem go bardzo mądrze. Trzymam tę wagę od dłuższego czasu i mam nadzieję, że przyniesie to efekty.

- Może dodamy jeszcze jeden element, np. że Damian Kiwior lepiej boksuje w Polsce niż zagranicą? Wiadomo, że każdy lubi walczyć słysząc doping własnych kibiców – to wzmacnia, motywuje, uskrzydla…
DK: Wiadomo, że nie ma to jak mieć za sobą kibiców i dlatego cieszę się, że jutro pokażę się na ringu we Włocławku. Mam miłe wspomnienia z tego miasta. Ale wiadomo, że gdzie by się nie boksowało, wszędzie trzeba dać z siebie wszystko i zamykając temat tamtego meczu myślę, że w Portoryko zrobiłem to, co do mnie należało.

- Co trzeba zrobić by jutro wygrać z Argentyńczykiem Ronanem Sanchezem? Wiesz jak boksuje rywal? Oglądałeś jego walkę z Adilem Aslanovem?
DK: Na pewno muszę pokazać inteligentny boks. Dużo wraz ze sztabem szkoleniowym nad tym pracowałem i wiem, że stać mnie na to, by nie zostawić wątpliwości sędziom kto powinien wygrać tę walkę. Oglądałem kilka walk Argentyńczyka. To ofensywny zawodnik ale myślę, że siła fizyczna będzie bardziej atutem moim niż Sancheza.

- Co dalej? Dasz radę boksować co 2 tygodnie po 5 rund? Liga WSB to wielkie sportowe wyzwanie, bo prócz wysiłku meczowego dochodzą jeszcze męczące podróże…
DK: Tak, dam radę! Jestem głodny boksu i walk w tych rozgrywkach. Jeśli zdrowie pozwoli chcę walczyć i wygrywać z każdym rywalem jaki stanie na mojej drodze.

- Jak wyglądało wasze, czyli Twoje i Sancheza, spotkanie na ceremonii ważenia? To dla Ciebie ważne jak zachowują się rywale w takich momentach?
DK: Lubię ten moment kiedy staję na przeciwko mojego przeciwnika i patrzę mu w oczy. Jest wtedy taka pozytywna adrenalina. To element walki psychologicznej, która toczy się już od konferencji prasowej, aż do ogłoszenia werdyktu. Oczywiście nie lekceważę Argentyńczyka, bo każdego rywala szanuję i wiadomo, że to jest boks, gdzie wszystko się może wydarzyć ale …Kiwior jutro wygra.

- Najlepszy zawodnik z jakim jak dotąd boksowałeś w lidze WSB to…
DK: Kubańczyk Yasnier Toledo i Meksykanin Juan Pablo Romero, ale jeśli miałbym wskazać na jednego, to zdecydowanie byłby to Kubańczyk.

- 5 rund czy 3 rundy? Jaki dystans walki najbardziej Ci odpowiada i dlaczego?
DK: Wolę boksować 5 rund, ponieważ trzeba więcej myśleć w ringu, inaczej ustalać taktykę, aczkolwiek nie ma to dla mnie większego znaczenia czy boksuje 3 czy 5 rund, bo w sumie każdy dystans ma swoje plusy.

- No i na koniec jeszcze trenerski temat. Macie w narożniku dwóch bardzo doświadczonych ale i zarazem głodnych sukcesów trenerów. Jak wyglądają stosunki międzyludzkie w „Husarii” między zawodnikami a szkoleniowcami?
DK: Bardzo dobrze dogadujemy się z trenerami. W ekipie panuje bardzo dobra fajna atmosfera. Z trenerem Jurkiem Baranieckim już dość długo współpracuję i wiedziałem, że jest bardzo dobrym szkoleniowcem, natomiast z trenerem Zbyszkiem Raubo się nie znałem, więc ciężko było go oceniać. Ale teraz mogę już śmiało powiedzieć, że z każdym dniem widzę jak zmienia mnie boksersko. Jakby to trener Raubo powiedział: „nie ja ciebie zmieniam, tylko ty zmieniasz swój styl boksowania”, ale na pewno ma bardzo duży wkład w nasz rozwój i uczy nas wielu przydatnych boksersko rzeczy.

- Co będziesz robił w ostatnich godzinach przed jutrzejszą walką? Jak się będziesz koncentrował?
DK: Będę standardowo słuchał muzyki i psychicznie nastawiał się jakby to była najważniejsza walka w mojej karierze.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

KRZYSZTOF GŁOWACKI: SEFERI TO NAJTRUDNIEJSZY RYWAL W MOJEJ KARIERZE

glowacki_seferi_mini

- Po kilku pojedynkach Krzysztofa Włodarczyka oraz potyczce Rafała Jackiewicza z Delvinem Rodriguezem, walka Głowacki – Seferi pod względem sportowym powinna okazać się najlepszą, jaką do tej pory organizowaliśmy naszemu pięściarzowi w Polsce, przeciwko zagranicznemu rywalowi – ocenia promotor Andrzej Wasilewski.

O formę Krzysztofa Głowackiego, nad którą czuwał trener Fiodor Łapin, przed sobotnią galą w Toruniu zapewne możemy być spokojni. Większą niewiadomą jest dyspozycja Nuri Seferiego. 38-latek z Albanii zapewnia jednak, że przygotował się jak należy.

Rzadko zdarza się, by walce pięściarza, który przybywa do Polski z zagranicy, towarzyszyło spore zainteresowanie w jego własnym kraju. Tak jest w tym przypadku. Seferi zaprasza Albańczyków do oglądania transmisji na kanale Super Sport, za pośrednictwem swojej strony na Facebooku. Zgromadził tam aż 371 tysięcy sympatyków. Biorąc pod uwagę polskich bokserów, pod tym względem przebija go tylko Artur Szpilka (549 tysięcy).

„Albański Tyson” dotarł do Polski we wtorek. Po południu spotkał się z Głowackim na konferencji prasowej w Warszawie. Panowała sportowa atmosfera.

– Trenowałem w Niemczech przez osiem tygodni, za mną 85 rund sparingowych, między innymi przeciwko byłemu mistrzowi świata Juanowi Carlosowi Gomezowi. Szanuję Głowackiego, ale przyleciałem tu, by wygrać. Mam dość sił, by walczyć przez dwanaście rund, ale dobrze wiem, jak trudno wygrać na punkty w obcym kraju. Poszukam nokautu – zapowiada Seferi.

– Seferi to wielki wojownik, bez wątpienia najtrudniejszy rywal w mojej karierze. Jestem gotowy na dwanaście rund ciężkiej wojny – deklaruje Głowacki.

Albańczykowi marzy się rewanż z Marco Huckiem, któremu uległ dziewięć lat temu. Walka z Głowackim ma status półfinału tak zwanego eliminatora do tytułu WBO wagi cruiser, należącego do Niemca. Zwycięzcą pierwszego został jesienią Anglik Tony Bellew, który okazał się lepszy od swojego rodaka Nathana Cleverly’ego.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

EWELINA WICHERSKA: ODCZUWAM PROGRES SIŁY. W SOKÓŁCE ELIMINUJĘ BŁĘDY W TECHNICE

wicherska

- Na samopoczucie nie narzekam, jestem wraz z dziewczynami z kadry narodowej w trakcie budowania siły oraz doskonalenia technik bokserskich – mówi wicemistrzyni Europy wagi koguciej (54 kg) z Bukaresztu (2014), Ewelina Wicherska, która w połowie stycznia rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. W 2015 roku czeka ją m.in. start w 1. Igrzyskach Europejskich w Baku, więc jakość przygotowań do sezonu musi być wysoka.

- Właśnie minęła połowa obozu w Sokółce i odczuwam spory progres siłowy. Jestem zadowolona także z techniki – podobają mi się zajęcia, jakie w jej zakresie prowadzą trenerzy. Pracujemy w ich trakcie nad wyeliminowaniem błędów i mam nadzieję, że ta praca zaowocuje w najbliższym czasie w rywalizacji sportowej – dodała zawodniczka PKB Poznań, która 15 stycznia została doceniona przez władze Poznania sportowym stypendium na 2015 rok.

Wiele na to wskazuje, że Ewelina i jej koleżanki z kadry trenera Pawła Pasiaka po raz pierwszy w międzynarodowe szranki staną w Bułgarii. W dniach od 23 lutego do 1 marca odbędzie się tam prestiżowy 66. Międzynarodowy Turniej Bokserski im. Strandżaty (Strandja), w którym wystąpią m.in. panie w wagach 51 kg, 54 kg, 60 kg, 64 kg i 75 kg, a więc w tych, w których rywalizować będą w Baku o medale IE.

„HUSARIA” O KROK OD SPRAWIENIA SENSACJI W MECZU Z KAZACHAMI

hus_ast

W drugim meczu 5. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing ekipa Rafako Hussars Poland przegrała w Lubinie nieznacznie 2-3 z jednym z faworytów rozgrywek – Astana Arlans Kazakhstan. Tak, więc podopieczni Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego zdobyli jeden punkt, choć zaledwie jednej (!) wygranej rundy zabrakło im by świętować historyczny sukces, jakim byłoby zapewne pokonanie byłych mistrzów WSB.

Gdyby Mateusz Tryc (81 kg) wygrał 5. starcie walki z Hrvoje Sepem i w konsekwencji tego wypunktował Chorwata byłby bohaterem wieczoru, bowiem wcześniej dwa zwycięstwa na korzyść „Husarii” zapisali Dawid Michelus (60 kg) i Stephen Donnelly (69 kg). Ale po kolei…

52 kg: Hamza Touba – Olzhas Sattybayev 0-3 (45-50, 47-48, 46-49)
Pierwsza dość chaotyczna runda nie ukazała znaczącej przewagi Kazacha, który był zdaniem wielu ekspertów faworytem tego pojedynku. Reprezentujący Husarię Niemiec wchodził często w wymiany, nie chcąc oddać pola rywalowi. Siła fizyczna była jednak zdecydowanie po stronie Sattybayeva, który wykorzystywał błędy samego Touby i wygrał trzecią oraz czwartą odsłonę. Niemiec zostawiał nogi przy atakach, nie był skuteczny, a jego obrona mocno szwankowała. Sattybayev nie zwolnił tempa i w piątej rundzie zaczął bezkarnie obijać Toubę.

60 kg: Dawid Michelus – Zakir Safiullin 3-0 (48-47, 48-47, 48-47)
Polski pięściarz mówił w przedmeczowych rozmowach, że wreszcie poukładał sobie swój boks i ma czystą głowę. W Lublinie pierwsza runda nie była wspaniała w wykonaniu Michelusa, jednak jej ostatnie sekundy dobrze wróżyły i napawały optymizmem. Druga odsłona zdecydowanie pod dyktando Polaka, wystrzelił kilka razy bezpośredni prawy prosty oraz prawy z odchylenia, był skuteczniejszy. W trzeciej uwidaczniała się już lekka przewaga reprezentanta Husarii nad pasywnym Safiullinem, który jak dało się zauważyć nie miał po prostu pomysłu jak zaskoczyć Michelusa. Nasz zawodnik boksował efektywniej, bijąc celnie z kontry po unikach. Warto odnotować sporo trafionych uderzeń Polaka z prawej ręki, która była dziś bardzo skuteczna. Po czwartej rundzie wydawało się już, że tylko jakiś duży błąd może spowodować, iż Michelus nie zostanie zwycięzcą tego starcia. Zasłużona wygrana.

69 kg: Stephen Donnelly – Madyar Ashkeyev 3-0 (48-47, 49-46, 49,46)
Trzeba przyznać, że reprezentujący Husarię Irlandczyk nie był faworytem tego pojedynku. Pierwsza runda debiutu Irlandczyka w polskiej drużynie była jednak bardzo udana, czego dowodem była punktacja trzech wybranych arbitrów. Silniejszego fizycznie Ashkeyeva Donnelly zatrzymywał dobrym lewym prostym. Niestety, o ile dwie pierwsze odsłony były naprawdę solidne, o tyle w trzeciej Irlandczyk powoli opadał z sił, opuszczał ręce, dając się zaskoczyć. Ryzykownym ruchem było także pochylanie do przodu głowy, przez co mocne sierpowe Kazacha dochodziły celu. To co najbardziej jednak dziwiło, to fakt, że Ashkeyev w czwartej i piątej rundzie nie wykorzystał w pełni błędów i braku kondycji Donnelly’ego. W efekcie czego ręce w geście zwycięstwa uniósł Irlandczyk, który przez swoją ambicję w dwóch ostatnich starciach na pewno bardzo pozytywnie zaskoczył kibiców pięściarstwa w Polsce.

81 kg: Mateusz Tryc – Hrvoje Sep 1-2 (47-48, 47-48, 48-47)
Mocne uderzenia miały wtargnąć do hali w Lubinie właśnie podczas tego starcia. W trakcie pierwszych trzech minut atak za atak, ofensywa z obu stron, wejścia w półdystans – energiczny boks. Nieco lepiej wyszedł z niej Tryc, którego boks znalazł uznanie w oczach sędziów. Podobny obraz widzieliśmy w drugiej i trzeciej odsłonie, ani jeden ani drugi nie wypracowali sobie przewagi, jednak arbitrzy nie byli jednomyślni. W między czasie Chorwat zaczął trafiać Polaka lewym sierpowym, gdy Tryc zaczynał opuszczać prawą rękę i gdy brakowało lewego prostego. Czwarta runda, która była dosyć solidna w wykonaniu reprezentanta polskiej Husarii doprowadziła do tego, że ostatnie trzy minuty miały wyłonić zwycięzcę. Wydawało się, że w piątej odsłonie lepsze wrażenie sprawił Sep i to właśnie on po niejednogłośnej decyzji sędziów został ogłoszony zwycięzcą.

+91 kg: Paweł Wierzbicki – Filip Hrgović 0-3 (44-50, 43-50, 44-50)
Patrząc na skład Astany Arland na mecz wyjazdowy, zdecydowanie najmocniejszym punktem był Hrgović. Chorwacki pięściarz w swoich starciach zawsze imponuje świetnym lewym prostym, by tuż po nim wystrzelić mocny prawy sierpowy bity na górę. Dokładając jeszcze świetny balans i timing wydawało się, że młody Wierzbicki nie ma żadnych argumentów po swojej stronie. Mimo tego, jeden z naszych największych obecnie talentów na amatorstwie zaczął ambitnie, zbierając jednak sporo ciosów zadawanych z dużym impetem przez Hrgovicia. Do ostatniego gongu Chorwat prowadził walkę pod swoje dyktando. Surowa lekcja na Wierzbickiego.

źródło: bokser.org

DWÓCH LEGIONERÓW W SKŁADZIE „HUSARII” NA MECZ Z KAZACHAMI

michelus04

Już w najbliższy piątek (23 stycznia) w Lubinie ekipa Rafako Hussars Poland podejmie mistrzów zawodowej ligi World Series of Boxing z 2013 roku – Astana Arlans Kazakhstan. Niezależnie od tego w jakim składzie przylecą do Polski Kazachowie, „Husarię” czeka niezwykle trudne zadanie.

Wczoraj trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki ogłosili skład naszego zespołu na piątkowy mecz. Oprócz trzech Polaków – Dawida Michelusa (60 kg), Mateusza Tryca (81 kg) i Pawła Wierzbickiego (+91 kg) w barwach Hussars wystąpią znany naszej publiczności z niedawnego meczu w Karlinie Niemiec Hamza Touba (52 kg) oraz Irlandczyk Stephen Donnelly (69 kg).

Będzie to trzeci mecz obu drużyn w historii ich startów w lidze WSB. W ub. sezonie „Husaria” dwukrotnie przegrała z Kazachami 1-4 (w Wyszkowie i Astanie), a wspomniane dwa punkty wywalczyli Tomasz Jabłoński (75 kg) i Sergey Verveyko (+91 kg).

Skład ekipy Astana Arlans na mecz w Lubinie poznamy w ciągu najbliższych godzin. Trener Marat Jakiyev ma spore pole manewru. W wadze do 52 kg w składzie jego drużyny znajdują się: Miralas Zhakypov, Azamat Issakulov i Olzhas Sattibayev, w 60 kg – Roman Chshegrinov, Yerzhan Mussafirov i Zakir Safiullin, w 69 kg – Daniyar Yeleussinov, Aslanbek Shymbergenov, Madiyar Ashkeyev i Kanagat Maralov, w 81 kg – Hrvoje Sep, Ali Akhmedov i Nurdaulet Zharmanov oraz w + 91 kg – Ivan Dychko, Filip Hrgovic i Ruslan Myrsytayev.

ANDRZEJ FONFARA SKRZYŻUJE RĘKAWICE Z SYNEM LEGENDY I BYŁYM MISTRZEM ŚWIATA

fonfara_andrzej12

W nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu potwierdzono, że 18 kwietnia Andrzej Fonfara stanie do walki z Julio Cesarem Chavezem juniorem, byłym mistrzem świata federacji WBC w wadze średniej, synem wielkiego Julio Cesara Chaveza, jednej z największych legend boksu zawodowego.

Niespełna 29-letni Meksykanin, którego podobnie jak Polaka wiąże umowa z niezwykle wpływowym menedżerem Alem Haymonem, 28 marca w Las Vegas miał walczyć z mistrzem świata IBF i WBA wagi super średniej Carlem Frochem. Z tego planu nic nie wyjdzie. Oficjalnie dlatego, że Anglik nabawił się kontuzji łokcia. – Podajcie dalej, jeśli sądzicie, że Froch się przestraszył. Dodajcie do ulubionych, jeśli waszym zdaniem faktycznie jest kontuzjowany – napisał Chavez na Twitterze.

27-letni Fonfara bez wahania przyjął ofertę walki. Polak nie wyklucza, że 18 kwietnia z Chavezem zmierzy się właśnie w Las Vegas, jednak w grę wchodzą również inne lokalizacje. W rozmowie z ESPN meksykański pięściarz wspomniał też o Los Angeles. Z kolei Leon Margules, promotor „Polskiego Księcia”, przekazał dziennikarzowi „The Ring”, że walka na pewno nie odbędzie się w Chicago.

Nie zostało również potwierdzone, która amerykańska stacja pokaże pojedynek. Zapewne będzie to płatna telewizja Showtime (dociera do 28 milionów domów w USA), darmowe NBC Sports Network (78 milionów) lub nawet główny kanał NBC (112 milionów). Haymon, którego lista pięściarzy liczy ponad 150 nazwisk, w 2015 roku ma zorganizować z NBC aż 20 imprez. Ostatnie dwie walki Fonfary, z Adonisem Stevensonem o mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej w Montrealu i z Doudou Ngumbu w Chicago, transmitowała Showtime.

Fonfara i Chavez mają walczyć w umownym limicie pomiędzy wagą super średnią (76,2 kg) i półciężką (79,4). Dla mieszkającego w Chicago Polaka (188 cm wzrostu) naturalną jest ta druga kategoria.

Chavez (185 cm wzrostu) był mistrzem WBC wagi średniej (72,6 kg; czerwiec 2011 – wrzesień 2012). W pojedynkach o pas pokonał Sebastiana Zbika, Petera Manfredo juniora, Marco Antonio Rubio i Andy’ego Lee. Tytuł odebrał mu słynny Sergio Martinez. Argentyńczyk wygrał na punkty, lecz w ostatniej rundzie mocno bijący Chavez położył rywala na deski i był bliski zwycięstwa przez nokaut. Dwie następne, wygrane na punkty walki z Amerykaninem Brianem Verą (druga w znacznie lepszym stylu) Meksykanin stoczył w wyższym limicie wagowym.

- Na pewno będzie to znakomita walka, bo Chavez nie unika wymian, podobnie jak ja. Jeżeli jest tak, że przechodzi do wyższej kategorii, bo nie chciało mu się pracować nad wagą, to zostanie ukarany. Ja uderzam dużo mocniej niż przeciwnicy, z którymi walczył do tej pory. A wspólnie z trenerem Samem Colonną pracujemy nad tym, bym nokautował swoich rywali i nie wypuszczał okazji z rąk, jak miało to miejsce w dziewiątej rundzie majowej walki ze Stevensonem – przypomina nasz pięściarz.

Polak trenuje obecnie w Chicago. Zapewnia, że w przygotowaniach do pojedynku nie przeszkodzi mu uraz, którego nabawił się w listopadowej potyczce z Ngumbu. Prawa dłoń była w gipsie, ale niebawem Fonfara ma nie odczuwać żadnego dyskomfortu przy mocnych uderzeniach w worek treningowy.

Chavez należy do najlepiej rozpoznawalnych pięściarzy walczących na amerykańskich ringach. Począwszy od 2011 roku (walka ze Zbikiem o tytuł WBC), jego kolejnych siedem walk pokazała na żywo stacja HBO. Elektryzujące starcie z Martinezem, mając na uwadze między innymi wielką widownię złożoną z meksykańskich emigrantów mieszkających w USA, transmitowano w najbardziej prestiżowym systemie pay-per-view (zamówień było niespełna pół miliona). Zwycięstwo nad Chavezem dla Fonfary byłoby przepustką do ekstraklasy światowego boksu.

W organizacji walki Fonfara – Chavez junior ma zamiar przeszkodzić słynny promotor Bob Arum. 83-letni szef grupy Top Rank utrzymuje, że umowa meksykańskiego pięściarza z jego firmą nadal obowiązuje i jako jej zawodnik powinien stoczyć jeszcze jedną walkę. Arum już w sierpniu skierował sprawę do sądu.

- Nie wiem, czy Bob Arum jest w stanie nie dopuścić do tej walki, ale sądzę, że nie. Zakładam, że strona Chaveza nie brałaby udziału w rozmowach i nie ogłaszałaby, że pojedynek się odbędzie, jeśli Arum faktycznie mógłby mu zagrozić – ocenił Margules w rozmowie z „The Ring”.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

TOMASZ JABŁOŃSKI: NIE PODPALAŁEM SIĘ I WYGRAŁEM PRZED CZASEM

panter_saavedra

 - Jean Alicea zaskoczył siłą ciosu, ale pressing sprawił, że szybko zaczął słabnąć – mówi kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński, który efektownie wygrał walkę w San Juan. Biało-Czerwoni zaczęli nowy sezon WSB od porażki z Puerto Rico Hurricanes 2-3.

Na portorykańskim ringu zwycięstwa w zespole Rafako Hussars Poland odnieśli wspomniany Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Kapitan polskiej drużyny pokonał przez techniczny nokaut w 3 rundzie Jeana Aliceę, a Igor w swoim debiucie w World Series of Boxing znokautował już w 1. rundzie Michaela Narvaeza.

- Na początku Alicea zaskoczył mnie siłą ciosów, naprawdę mocno ruszył. Ale już w połowie 1 rundy czułem, że pressing przynosi oczekiwane rezultaty, a rywal słabnie. Jak już pierwszy raz trafiłem na dół, wiedziałem, że jeśli nie popełnię głupiego błędu, to zwycięstwo jest bardzo blisko. Kontynuowałem taktykę, nie podpalałem się i wygrałem przed czasem. Cieszę się, że stoczyłem dobrą walkę, która mogła się podobać kibicom – powiedział niezawodny kapitan „Husarii”.

Niestety podopiecznym Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego nie udało się wygrać całego meczu, bowiem wcześniej porażki ponieśli Dawid Jagodziński (49 kg) i Damian Kiwior (64 kg) na punkty oraz Marek Pietruczuk (56 kg) przez nokaut w 1. rundzie.

- Przeciwnik „Jagody” Anthony Ortiz był bardzo dobry, silny, przez co Dawid nie mógł go zepchnąć do obrony i rozwinąć skrzydeł. Wielki pech Marka, że dał się złapać na dół, bo raczej taką walkę spokojnie by wygrał. Igor zaczął pojedynek pewny siebie, a już pierwszy prawy prosty zrobił duże wrażenie na jego rywalu. Kwestią czasu był koniec walki. Niestety nie mieliśmy podglądu cały czas na punktację, ale jeśli chodzi o Damiana Kiwiora, to słyszałem, że nie powinien przegrać tej walki. W tym czasie szykowałem się do swojego występu, dlatego nie obejrzałem jego potyczki na żywo. Szkoda, że do góry nie powędrowała ręka Damian, bo byśmy wracali do Polski ze zwycięstwem na inaugurację. W następnych meczach będzie lepiej – mówi Tomasz Jabłoński.

W innych spotkaniach grupy B bokserzy Azerbaijan Baku Fires pokonali Italia Thunder 4:1, zaś Argentina Condors przegrała z USA KnockOuts 1:4. Za 2 tygodnie we Włocławku Argentyńczycy spotkają się w tym samym kategoriach z „Husarią”. Co ciekawe, u siebie nie wystawili zawodnika w wadze ciężkiej.

Już w ten piątek – 23 stycznia polski zespół podejmie w Lubinie (g. 20:00) Astana Arlans Kazakhstan. Ekipa Kazachstanu zaczęła sezon od zwycięstwa z debiutantem Caciques Venezuela 5-0.

PUNKT „HUSARII” NA INAUGURACJĘ 5. SEZONU WSB. JABŁOŃSKI I JAKUBOWSKI NOKAUTUJĄ

hurr_huss

Niestety od porażki rozpoczęli nowy sezon zawodowej ligi World Series of Boxing podopieczni Zbigniewa Raubo i Jerzego Baranieckiego. Rafako Hussars Poland przegrali dość nieszczęśliwie w San Juan z Puerto Rico Huricanes 2-3. Zwycięstwa na wagę jednego punktu wywalczyli niezawodny kapitan Tomasz Jabłoński (75 kg) i debiutujący w WSB, mistrz Unii Europejskiej, Igor Jakubowski (91 kg).

49 kg: Janthony Ortiz – Dawid Jagodziński PKT 5 (49:45, 49:45, 50:46)
Znakomita pierwsza runda dla obu. Trzy minuty wymian w krótkim półdystansie, akcje cios za cios. Dwóch z trzech sędziów widziało przewagę naszego reprezentanta. Niestety w drugiej i trzeciej odsłonie Polak stracił rytm, spóźniał się i momentami sam wpadał na cios. Szczególnie w drugim starciu dawał się zaskakiwać, ale już w czwartym znów nawiązał walkę i wydawało się, że wszystko jest jeszcze sprawą otwartą. Niestety na początku piątej rundy potężny lewy sierpowy Ortiza rzucił Dawida na deski. Jagodziński przez moment przeżywał trudne chwile, ale dzielnie dotrwał do końca. Niestety wynik był sprawą oczywistą…

56 kg: Garibaldy Gómez – Marek Pietruczuk KO 1
Wszystko zaczęło się teoretycznie dobrze. 50 sekund wzajemnego badania z lekką przewagą Marka. I nagle po niecelnym prawym rywal huknął lewym hakiem w okolice wątroby… Pietruczuk z grymasem bólu przyklęknął i pozostał w tej pozycji jeszcze kilka sekund po wyliczeniu do dziesięciu.

64 kg: Jan C. Rivera – Damian Kiwior PKT 5 (48:46, 48:46, 47:47)
Polak dobrze rozpoczął pojedynek, punktując trochę ospałego przeciwnika. Ten wrócił niezłą rundą drugą i prawdopodobnie u obiektywnych sędziów po sześciu minutach byłby remis. Kiwior jednak świetnie pokazał się w trzecim starciu. W końcówce przeprowadził kombinację 7-8 ciosów, z których każdy wylądował na głowie Portorykańczyka. Było blisko liczenia, ale potem okazało się, że… wszyscy sędziowie typowali 9:10. Naprawdę trudno powiedzieć jakim cudem. Czwartą rundę znów wygrał Polak, w piątej osłabł i oddał inicjatywę, do tego trzeba dodać ostrzeżenie w końcówce potyczki dla Rivery za wypluwanie ochraniacza. Bez większego główkowania wychodziło 48:46, tymczasem skończyło się na 46:48. Cóż, trzeba się z tym pogodzić, choć wynik na pewno bardzo krzywdzący…

75 kg: Tomasz Jabłoński – Jean Alicea TKO 3
Aktualny mistrz Polski wagi średniej jak na kapitana przystało zrobił swoje. Lider z poprzednich sezonów w swoim stylu ruszył ostrym pressingiem i od początku zepchnął rywala do głębokiej defensywy. Co z tego, skoro w pierwszej rundzie Alicea trafił tylko raz – w dodatku poniżej pasa, a jeden „sprawiedliwy” znów znalazł sposób, by wskazać na reprezentanta gospodarzy. Być może to rozwścieczyło dodatkowo Tomasza, który z jeszcze większym impetem natarł w drugiej rundzie. Najpierw kombinacją prawy podbródkowy-prawy krzyżowy wstrząsnął oponentem. Pół minuty później zranił go bardzo lewym sierpowym z doskoku. W obu przypadkach Portorykańczyk sprytnie ratował się klinczami. Jabłoński po kilku uderzeniach na górę huknął lewym hakiem w okolice wątroby i mieliśmy pierwsze liczenie. Przed przerwą kolejny lewy pod prawy łokieć i Alicea znów liczony do ośmiu. Uratował go jeszcze gong, lecz po przerwie Tomasz dalej szedł jak burza i po minucie bombardowania sędzia zastopował jednostronną potyczkę.

91 kg: Igor Jakubowski – Michael Narváez KO 1
Pięściarz z Konina jako pierwszy od kilku lat zrobił poważny wynik, sięgając kilka miesięcy temu po złoty medal Mistrzostw Unii Europejskiej. Ma za sobą ciekawe sparingi z tak uznanymi markami jak Włodarczyk czy Masternak i jasne było jeszcze przed tym meczem, że jest jedną z większych, o ile nie największą nadzieją na olimpijską kwalifikację. I wszystko sprawdziło się na ringu w San Juan. Jakubowski ostro zaatakował od początku i już pod koniec pierwszej minuty wstrząsnął przeciwnikiem prawym prostym. Nie podpalił się, odczekał kilkanaście sekund i wystrzelił potężnym prawym sierpowym. Cios spadł na szczękę rywala, a ten padł niczym prądem rażony i ciężko znokautowany leżał jeszcze na macie kilka minut. Efektowny, brutalny nokaut!

DAWID JAGODZIŃSKI: NASZYM ATUTEM POWINNO BYĆ DOŚWIADCZENIE

jagodziński

- Atutem naszego zespołu powinno być doświadczenie z poprzednich dwóch sezonów w lidze. W naszym składzie w stolicy Portoryko jest czterech zawodników, którzy już boksowali pięciorundowe walki WSB oraz Igor Jakubowski, który kilka miesięcy temu jako jedyny Polak zdobył  Mistrzostwo Unii Europejskiej – powiedział Dawid Jagodziński, który jako pierwszy wejdzie na ring w sobotnim meczu ligi zawodowej WSB z Puerto Rico Hurricanes.

Dzisiaj odbyła się oficjalna ceremonia ważenia. Żaden z zawodników „Husarii” nie miał problemu z osiągnięciem limitu swojej wagi. Z Portorykańczykami, poza Dawidem Jagodzińskim i Igorem Jakubowskim (91 kg), boksować będą Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i kapitan drużyny Tomasz Jabłoński (75 kg).

- W San Juan jest duszno i parno, co sprawia, że łatwo gubi się kilogramy i o ważenie byliśmy spokojni – mówi Tomasz Jabłoński, zaś Dawid Jagodziński dodał: – Niewiele wiemy i my o rywalach, i oni o nas. Ale po solidnych wielotygodniowych przygotowaniach, na szczęście bez kontuzji i chorób, jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni. Na sparingach dobrze mi szło z Grześkiem Kozłowskim i Maciejem Jóźwikiem.

Jutrzejszy mecz z Portorykańczykami rozegrany zostanie w hali sportowej Coliseo Pedrin Zorrilla w San Juan. Obiekty nosi nazwisko słynnego miejscowego baseballisty Pedrina Zorrilly. Dla miejscowych kibiców to sport narodowy, podobnie jak właśnie baseball.

KAMUFLAŻ PORTORYKAŃCZYKÓW? NOWY RYWAL TOMASZA JABŁOŃSKIEGO

pantera01

- Rywale mocno się kamuflują, ale powinno być dobrze – mówi kapitan Rafako Hussars Poland Tomasz Jabłoński (75 kg) przed meczem z Puerto Rico Hurricanes na otwarcie sezonu 2015 w lidze WSB. Polscy bokserzy od środy trenują w San Juan.

- Rywale właśnie zmienili mi rywala, nie będę walczył z Yoandisem Ferreasem z Dominikany, tylko z miejscowym zawodnikiem Jeanem Aliceą. Na razie bardzo trudno zdobywać informacje o przeciwnikach, bo nie są to medaliści wielkich imprez i brakuje nawet pojedynczych walk na youtube. Na szczęście wiemy, gdzie Portorykańczycy trenują, więc zobaczymy ich akcji jeszcze przed meczem. Kamuflowanie nic im nie pomoże, jesteśmy optymistycznie nastawieni – powiedział Tomasz Jabłoński.

26-letni zawodnik jest najstarszym i najbardziej doświadczonym w ekipie „Husarii”. Do tej pory nie miał szczęścia do Mistrzostw Świata i Europy, bowiem z różnych względów opuścił kilka turniejów. Ale teraz najważniejsza jest liga WSB i możliwość zdobycia kwalifikacji olimpijskiej do Rio w 2016 roku.

- Wierzę, że pech mnie opuścił i będę wreszcie mógł pokazać, na co mnie stać. Sam sobie podwyższam poprzeczkę, co czasem może nie jest dobre, ale nie ma innej możliwości. Poza tym współpracuję z psychologiem, co mi pomaga. Bardzo zależy mi na występie olimpijskim w Rio de Janeiro. Tworzymy mocną drużynę i mam nadzieję, że tych kwalifikacji – i na podstawie rankingu, i późniejszego turnieju WSB, zdobędziemy kilka – dodał bokser z Gdyni.

Od kilkudziesięciu godzin Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) i Igor Jakubowski (91 kg) są już w portorykańskiej stolicy, gdzie z trenerami Zbigniewem Raubo i Jerzym Baranieckim szykują się do inauguracji sezonu.

- Przyjechaliśmy tutaj wygrać. Nastawienie nie może być inne, bo jaki byłby sens lecieć w tak odległe miejsce. Na sali treningowej nie ma klimatyzacji, jest duszno, to przeszkadza, ale musimy sobie radzić. Po długim locie z przesiadkami trzeba rozruszać ciało. Na pewno nikt z nas nie będzie miał problemu z wagą, bo w takich warunkach szybko ona spada. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Każdy czuje, że jest szansa na sukces – dodał Tomasz Jabłoński.

Transmisja z meczu z San Juan w TVP Sport, początek w sobotę o g. 23:55.

PO CZTERECH POLAKÓW W STYCZNIOWYCH RANKINGACH IBF I WBO

laszczyk027

WBO i IBF zaktualizowały swoje styczniowe rankingi. W obu przypadkach znajdujemy po cztery nazwiska polskich pięściarzy w pierwszych piętnastkach. W zestawieniu WBO najwyżej stoją akcje Krzysztofa Głowackiego (20-0, 15 KO), który przewodzi zawodnikom wagi junior ciężkiej. W tym samym limicie dziewiąty jest Mateusz Masternak (34-2, 24 KO), w wadze ciężkiej na trzynastym miejscu znalazł się Artur Szpilka (17-1, 12 KO), zaś czwartym Polakiem w zestawieniu jest nr 3 dywizji piórkowej Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO).

W nowym rankingu federacji IBF najwyższą lokatę również zajmuje Krzysztof Głowacki – szósty W kategorii junior ciężkiej. W tej samej dywizji na miejscu nr 13 znajduje się Mateusz Masternak. W wadze ciężkiej jedenaste miejsce utrzymał Artur Szpilka, zaś dwunasty w kategorii półciężkiej jest Andrzej Fonfara (26-3, 15 KO).

ZNAMY NAZWISKA PORTORYKAŃSKICH PIĘŚCIARZY, KTÓRZY POWALCZĄ Z „HUSARIĄ”

prico_mini

Najbliżsi rywale Rafako Hussars Poland, debiutująca w zawodowej lidze World Series of Boxing ekipa Puerto Rico Hurricanes odsłoniła swoje karty. Na ringu w San Juan, w nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) oko w oko z naszymi zawodnikami staną: Janthony Ortiz (49 kg), Garibaldy Gomez (56 kg), Jan C. Rivera (64 kg), Yoandis Ferreas (75 kg) oraz Michael Narvaez (91 kg). Ze wspomnianego grona najbardziej doświadczeni są Ortiz i Narvaez, zaś jedynym obcokrajowcem Ferreas z Dominikany.

Wicemistrz Portoryko z 2014 roku, Janthony Ortiz, który zmierzy się z Dawidem Jagodzińskim w lipcu skończył 20 lat. Dotychczasowym największym jego sukcesem było zdobycie (w wieku 17 lat) brązowego medalu Igrzysk Panamerykańskich w Guadalajarze (2011). Reprezentował Portoryko podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie (2012), wygrywając wcześniej turniej kwalifikacyjny. Niewiele brakowało a byłby autorem wielkiej sensacji, gdyż jego punktowa porażka (13-15) z Rosjaninem Davidem Ayrapetyanem nie była dla wielu oczywista. Ortiz boksował także podczas Mistrzostw Świata w Ałmatach (2013), gdzie – podobnie jak wcześniej w Londynie – wygrał jedną walkę, przegrywając następnie z Geraldo Perezem z Dominikany.

Michael Narvaez, który skrzyżuje rękawice z Igorem Jakubowskim w ub. roku dzięki korzystnemu losowaniu „wywalczył” brązowy medal Igrzysk Ameryki Środkowej i Karaibów, ulegając w półfinale Alfonso Floresowi z Wenezueli. Wcześniej jednak wygrał z nim w finale turnieju kwalifikacyjnego w Bogocie. Co ciekawe Narvaez również nie jest aktualnym mistrzem swojego kraju. W finale lutowego czempionatu uległ na punkty Sahretowi Delgado.

W sumie Portorykańczycy zgłosili do rozgrywek 23 zawodników. Oprócz wspomnianej piątki w barwach „Huraganów” wystąpią: Anthony Chacon (49 kg), Jose Mercedes (49 kg), Jeyvier Cintron (52 kg), Juan C. Camacho (52 kg), Jose Rosario (60 kg), Christian Barreto (60 kg), Angel Lopez (60 kg), Nicklaus Flaz (69 kg) , Michael Benjamin (75 kg), Luis Aponte (81 kg), Dave Vega (81 kg) i Joseph Laboy (81 kg) – wszyscy obywatele Portoryko.

Do drużyny zakontraktowani zostali także obcokrajowcy: Carlos Adames (64 kg) z Dominikany, Luis Ruiz (56 kg) z Kolumbii, reprezentant Wysp Dziewiczych Lauret Clayton (+91kg), Cosme Dos Santos (+91kg) z Brazylii, Szwed Gabriel Richards (91kg) oraz Francuz Souleymane Cissokho (69 kg).

PUERTO RICO HURRICANES – RAFAKO HUSSARS POLAND – SPODZIEWANY ZESTAW PAR

49 KG: Janthony Ortiz – Dawid Jagodziński
56 KG: Garibaldy Gomez - Marek Pietruczuk
64 KG: Jan C. Rivera – Damian Kiwior
75 KG: Yoandis Ferreas – Tomasz Jabłoński
91 KG: Michael Narvaez – Igor Jakubowski

Opracował: Jarosław Drozd

Fot. Suministrada

ELŻBIETA WÓJCIK LAUREATKĄ NAGRODY „NADZIEI OLIMPIJSKICH” IM. EUGENIUSZA PIETRASIKA

nanjing_ela2

Decyzją Zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego najlepsza młodzieżowa pięściarka świata, Elżbieta Wójcik, na co dzień trenująca w barwach KSW Róża Karlino została Laureatką Nagrody „Nadziei Olimpijskich” im. Eugeniusza Pietrasika na rok 2014.

Wychowanka trenera Tomasza Różańskiego została doceniona za bezprecedensowe osiągnięcia sportowe w minionym roku, kiedy to wywalczyła złote medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzostw Świata i Europy. Wręczenie nagrody dla zawodniczki i jej trenera nastąpi w poniedziałek (12 stycznia) podczas uroczystego posiedzenia PKOl. Serdecznie Gratulujemy!

Przypominamy, że w ub. roku wspomnianą nagrodę wywalczyła również zawodniczka uprawiająca sporty walki – judoczka Arleta Podolak z Czarnych Bytom (wraz z trenerem Mirosławem Błachnio) oraz wioślarz klubu AZS AWF Warszawa – Natana Węgrzycki-Szymczyk (trener Jarosław Szymczyk).

KINGA SIWA WYCHOWUJE BOKSERSKICH MISTRZÓW W SOPOCIE

sako dzieci

W grudniu przedstawiliśmy klasyfikację klubową za rok 2014, którą opublikował Wydział Sportowy Polskiego Związku Bokserskiego. We wspomnianym zestawieniu 151 zespołów z całego kraju, które uwzględniało wyniki osiągnięte zarówno na głównych imprezach krajowych, jak i zagranicznych (kobiet i mężczyzn), na wysokim 3. miejscu znalazł się gdański klub SAKO.

Założony przez Marka Chrobaka klub ma swoje największe gwiazdy w osobach Kingi Siwej i Tomasza Jabłońskiego, ale pilnie pracuje nad tym, by wspomniani liderzy zarówno w niedalekiej, jak i tej nieco dalszej przyszłości znaleźli pełnowartościowych następców. W SAKO trenują bowiem nie tylko juniorzy, kadeci, młodzicy, ale i …dzieci.

- Sekcja bokserska dla dzieci i młodzieży powstała we wrześniu 2013 roku, przy współpracy SAKO z Sopockim Stowarzyszeniem Kulturystyki i Rekreacji – mówi Kinga Siwa, trenerka i sportowy mentor bokserskiego narybku z Trójmiasta. – Od początku 2014 roku nasz sopocki klub [filia SAKO Gdańsk - przyp. JD] działał już samodzielnie, ale w grupie liczącej 8-10 osób zostały wyłącznie dzieci w wieku 5-10 lat – kontynuuje dwukrotna brązowa medalistka Mistrzostw Europy w boksie.

Podstawowym celem treningów bokserskiego dzieci jest podnoszenie ich sprawności fizycznej, co realizowane jest poprzez rozmaite gry, zabawy i ćwiczenia gimnastyczne. Doświadczeni instruktorzy w umiejętny sposób wplatają w to naukę boksu.

- Nasze zajęcia bokserskie polegają na przyswajaniu technik i kombinacji ciosów, podstaw pracy nóg – dodaje Kinga Siwa. – Zazwyczaj wykonywane jest to „na sucho”, w kolumnie ćwiczebnej, na tarczy z trenerami lub tarczowaniu w parach. W ten delikatny sposób staramy się zainteresować najmłodszych klubowiczów boksem – zauważa reprezentantka Polski.

Dzieci, które trenują w sopockiej filii SAKO miały już okazję wziąć udział w trzech turniejach zorganizowanych przez gdański klub „Champion”, prezentowały swoje umiejętności podczas Turnieju im. Zygmunta Chychły, pokazach na sopockim molo sopockim i festynie miejskim. Miały także okazję poczuć klimat bokserskiej rywalizacji, wyjeżdżając z grupą bokserów SAKO do Bydgoszczy na sparingi.

Kinga Siwa nie ukrywa, że największym problemem organizacyjnym, z jakim musiała się zmierzyć w Sopocie był brak profesjonalnej sali treningowej

- W pełni wyposażone sala bokserskie klubu SAKO znajdują się w Gdańsku i Gdyni, więc w Sopocie korzystaliśmy z tego, co miały do zaoferowania szkolne sale gimnastyczne. Długo szukaliśmy optymalnego miejsca do treningów. Ćwiczyliśmy w różnych miejscach – na plaży, czy w budynku dawnego kościoła – przypomina zawodniczka i trenerka z Sopotu.

Od początku nowego roku grupa podopiecznych naszej mistrzyni trenuje w nowym miejscu – w Zespole Szkół nr 1 w Sopocie przy ul. Książąt Pomorskich 16/18.

- Wystartowaliśmy w nowym miejscu 7 stycznia. Bezpłatne treningi, na które zapraszam wszystkich zainteresowanych (dzieci w wieku 5-10 lat oraz młodzież w wieku 11-15 lat), odbywają się w poniedziałki, środę i piątki W godzinach od 18.00 do 19.30. Młodszej grupie oferujemy zajęcia ogólnorozwojowe z elementami techniki bokserskiej, natomiast wśród starszych poszukamy przyszłych zawodników i zawodniczek SAKO Gdańsk – zakończyła Kinga Siwa.

AL HAYMON BĘDZIE PROMOWAŁ ZA OCEANEM ARTURA SZPILKĘ

szpilka_us

- Jestem szczęśliwy – powiedział Artur Szpilka po podpisaniu wieloletniej umowy menedżerskiej z najpotężniejszym dzisiaj człowiekiem w światowym boksie Alem Haymonem. Tym samym, który dba o interesy m.in. najlepszego pięściarza świata bez podziału na kategorie wagowe, Floyda Mayweathera juniora. Inna sprawa, że grupa zawodników Haymona jest imponująca, bo to ponad 150 nazwisk!

– Ta umowa da mi większe możliwości rozwoju. Wiadomo, że amerykańska telewizja rozdaje karty. Moimi promotorami nadal są Andrzej Wasilewski, Piotr Werner i Leon Margules i to oni organizują moje walki, ale Haymon ma dojścia do telewizji – tłumaczy Szpilka.

Warunki umowy są owiane tajemnicą, ale wiemy, że chodzi o wieloletni kontrakt oraz, że w 2015 roku Szpilka ma wystąpić co najmniej trzy razy. Po raz pierwszy najprawdopodobniej w marcu w Chicago, podczas tej samej gali co Andrzej Fonfara (jego menedżerem też jest Haymon, a współpromotorem Margules). Szpilka i jego promotorzy zastrzegli też w umowie prawo do jednego w roku występu Artura w Polsce.

– Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, jak doszło do rozmów z Haymonem. Zajmowali się tym moi promotorzy – mówił nam Szpilka tuż po złożeniu podpisu.

– Najpierw długo się zastanawialiśmy, później długo negocjowaliśmy. Umowa otwiera drogę do wielkich walk, bo pan Haymon dzisiaj rządzi światowym boksem. To on daje możliwość występów w najciekawszych walkach, a co za tym idzie, gwarantuje najlepsze zarobki. Jesteśmy zadowoleni, że tak udało się to dopiąć w tym kształcie. Zakładając, że Haymon utrzyma potęgę w boksie, perspektywy są bardzo ciekawe – opowiada Andrzej Wasilewski.

Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

JAMES ALI BASHIR: JESTEM GOTÓW BYĆ GŁÓWNYM SZKOLENIOWCEM WACHA

wach_haters

Do najbliższej walki Mariusza Wacha przygotuje w USA James Ali Bashir, obok Jonathona Banksa najważniejszy członek sztabu szkoleniowego mistrza świata IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej Władymira Kliczki. 63-letni specjalista wierzy, że nasz dwumetrowiec stanie się postrachem królewskiej kategorii. Zdaniem Amerykanina, poza zasięgiem Polaka są obecnie tylko Aleksander Powietkin i 38-letni Kliczko, a Ukrainiec zostanie zapamiętany jako jeden z największych mistrzów w historii boksu.

- Jak wysoko ceni pan umiejętności Mariusza Wacha na dwa tygodnie przed rozpoczęciem wspólnych zajęć?
James Ali Bashir: Uważam go za jednego z najbardziej niedocenianych, a jednocześnie jednego z najbardziej niebezpiecznych bokserów czołowej dziesiątki wagi ciężkiej. Wach ma papiery, by zostać mistrzem świata.

- Liczy pan na długą współpracę?
JB: Jestem gotowy, by zostać jego głównym szkoleniowcem i szczerze mówiąc, to dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie. Jest dużo do zrobienia, gdyż sporo elementów w boksie Wacha należy poprawić. Mogę mu pomóc, ale potrzebuję czasu i komfortu pracy. Ten komfort zapewni jedynie funkcja pierwszego trenera.

- Nie jest za późno, by 35-letniego boksera uczyć nowych sztuczek?
JB: Władymir Kliczko zawsze powtarza, że wiek to tylko liczba. Jeśli nie czujesz się stary, to nie jesteś – stary. Jeżeli Mariuszowi nie zabraknie entuzjazmu do pracy, to i mnie go nie zabraknie. Zakładając, że Wach będzie się zdrowo prowadził, to zostało mu siedem lub osiem lat boksowania.

- Wach wejdzie na taki poziom, by rywalizować z Bermane’em Stiverne’em lub Deontayem Wilderem, którzy 17 stycznia powalczą o mistrzostwo świata WBC?
JB: On nie tylko może z nimi rywalizować, ale i jest w stanie pobić ich obu, pewnie nawet przed czasem. Niczego nie ujmuję Stiverne’owi i Wilderowi, ale widziałem Wacha w akcji podczas treningów w North Bergen, jak i w trakcie walki z Władymirem. To twardziel, nie tak łatwo go złamać. Jeśli uda się zebrać w całość wszystkie atuty Mariusza, to może zdobyć tytuł. Wierzę w niego. Inaczej nie marnowałbym swojego czasu.

- Wracając do Wacha – nie przesadzał, nazywając Tysona Fury’ego klockiem, którego potrafiłby obić?
JB: Nie powiem, że to byłaby dla niego łatwa walka, ale na pewno mógłby pokonać Fury’ego. Sądzę, że obecnie poza jego zasięgiem jest tylko Władymir Kliczko, a wiele kłopotów sprawiłby mu także Aleksander Powietkin. Każdego innego boksera Mariusz może pobić.

- Wach przyjacielem Kliczki raczej nie jest, skoro po walce z Władymirem oblał testy antydopingowe, a menedżer Bernd Bönte mówił nawet o dożywotniej dyskwalifikacji za rzekome majstrowanie przy rękawicach.
JB: Należy rozgraniczyć moją pracę z Władymirem i Mariuszem. Bernd jako menedżer ma prawo do takich wypowiedzi, ale moja opinia jest taka, że Wach miał wtedy wokół siebie nieodpowiednich ludzi. On sam nie wygląda mi na złego faceta.

- Historia z rękawicami została zmyślona?
JB: Naprawdę nie mam pojęcia. To już przeszłość. Przy okazji powiem wam, że niewielu trenerów na świecie bandażuje dłonie bokserów lepiej ode mnie, więc bądźcie pewni, że pięści Wacha są teraz w dobrych rękach.

- A jeśli miałoby dojść do rewanżu za walkę, którą Kliczko w 2012 roku wygrał na punkty?
JB: Mój kontrakt z Władymirem jasno określa, że nie mogę trenować nikogo, kto zostaje jego przeciwnikiem. Jednak równie dobrze może być tak, że Wach i Kliczko już nigdy nie skrzyżują rękawic. Władymir oczywiście chce powiększyć kolekcję o brakujacy pas WBC, ale nie wiemy, czy będzie miał taką możliwość. O tytuł WBC może się za to starać Wach.
Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

LIDIA FIDURA PIĄTĄ POLKĄ Z KWALIFIKACJĄ DO 1. IGRZYSK EUROPEJSKICH W BAKU

DSC07115

W uznaniu dla wysokiego poziomu sportowego naszej aktualnie najlepszej pięściarki wagi średniej (75 kg), Lidii Fidury, która po przebrnięciu przez pierwszą rundę kwalifikacji podczas Mistrzostw Świata w Jeju City, stoczyła doskonały pojedynek z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields, Europejska Konfederacja Boksu Olimpijskiego (EUBC) postanowiła zakwalifikować Polkę do udziału w 1. Igrzyskach Europejskich.

Tym samym Lidia dołączy do grona swoich czterech koleżanek – Sandry Drabik (51 kg), Eweliny Wicherskiej (54 kg), Karoliny Michalczuk (60 kg) i Kingi Siwej (64 kg), które awans do historycznych zawodów, które odbędą się od 12 do 28 czerwca 2015 roku w azerskim Baku wywalczyły podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Bukareszcie.

JAGODZIŃSKI, PIETRUCZUK, KIWIOR I JAKUBOWSKI BLISKO MECZU Z PORTORYKO

huragan

W nocy z 17 na 18 stycznia (czasu polskiego) bokserzy Rafako Hussars Poland spotkają się z debiutującym w World Series of Boxing zespołem Puerto Rico Hurricanes. Trenerzy Zbigniew Raubo i Jerzy Baraniecki mają 4 pewniaków w składzie na ten mecz.

Odkryta przez Krzysztofa Kolumba wyspa Portoryko leży pomiędzy Oceanem Atlantyckim na północy, a Morzem Karaibskim na południu. Jest państwem stowarzyszonym ze Stanami Zjednoczonymi, więc bokserzy, którzy znajdą się w portorykańskim ringu, wcześniej musieli odebrać amerykańskie wizy w ambasadzie w Warszawie.

Jednym z pierwszych był Marek Pietruczuk (56 kg), który bardzo dobrze spisuje się u progu nowego sezonu – wygrał walki w meczach towarzyskich reprezentacji z Niemcami oraz Husarii z Ukraine Otomans na zasadach WSB.

- Oprócz Marka Pietruczuka pewniakami w składzie na mecz z portorykańskim Huraganem są Dawid Jagodziński i Mistrz Unii Europejskiej Igor Jakubowski. W meczu w Łucku kontuzji łuku brwiowego doznał Damian Kiwior, ale to nie jest poważny uraz i jego też widzimy między linami w San Juan – powiedzieli trenerzy Raubo i Baraniecki.

- Chyba już wyczerpałem limit pecha. Urazu doznałem w zderzeniu głowami z rywalem. Kontuzjowany łuk brwiowy się zagoi i liczę, że wystąpię na inaugurację nowego sezonu World Series of Boxing. Wagowo nic się nie zmieniło, nadal będę boksował w kategorii -64 kg. Do startów w tej wadze przygotowuję się w sezonie 2015 – powiedział Damian Kiwior, który w Mistrzostwach Polski walczy w wyższej kategorii.

Najtwardszy orzech do zgryzienia szkoleniowcy Rafako Hussars Poland będą mieli z obsadą wagi 75 kg – wystąpi Tomasz Jabłoński lub Kamil Gardzielik. Pierwszego z wymienionych prześladują kłopoty zdrowotne, dlatego zabrakło go w niedawnych sprawdzianach międzynarodowych. Zastępujący go pięściarz z Konina poniósł dwie porażki.

INDYWIDUALNE WYRÓŻNIENIA SERWISU POLSKIBOKS.PL ZA 2014 ROK – KOBIETY

nagrody_2014

Oprócz tradycyjnego rankingu najlepszych polskich pięściarek mijającego roku postanowiliśmy dokonać także czterech indywidualnych wyróżnień za wyniki osiągnięte w 2014 roku.

W kategorii NAJLEPSZA SENIORKA (Elite) najwyżej oceniliśmy sportowy wynik osiągnięty przez wicemistrzynię Europy wagi koguciej (54 kg) Ewelinę Wicherską (PKB Poznań). Dodajmy, że poznanianka to także tegoroczna mistrzyni Polski wagi muszej (51 kg), uczestniczka Mistrzostw Świata oraz medalistka międzynarodowych turniejów w Gliwicach, Kielcach i Stralsundzie. Najgroźniejszą rywalką Eweliny była brązowa medalistka Mistrzostw Europy, Kinga Siwa (SAKO Gdańsk, 64 kg). Gdyby gdańszczance udało się awansować do strefy medalowej Mistrzostw Świata w Jeju City to jej przypadłoby w udziale nasze wyróżnienie. Przypominamy, że Kinga to tegoroczna mistrzyni Polski, zwyciężczyni Międzynarodowych Mistrzostw Śląska, finalistka Memoriału im. Leszka Drogosza w Kielcach i turnieju w Hamburgu oraz medalistka Queens Cup w Stralsundzie.

Oczywistym wyborem NAJLEPSZEJ JUNIORKI (youth) kończącego się roku było wyróżnienie dla Elżbiety Wójcik (KSW Róża Karlino), najlepszej zdaniem AIBA młodzieżowej zawodniczki świata. „Złota” Ela z Karlina wygrała w ciągu 2014 roku wszystko, co było do wygrania w młodzieżowym (dawniej juniorskim) boksie. Młodzieżowa mistrzyni olimpijska oraz mistrzyni świata i Europy zepchnęła w cień inne nasze młode i zdolne zawodniczki – młodzieżową wicemistrzynię Starego Kontynentu Wiktorię Sądej (BKS Jastrzębie-Zdrój) i brązową medalistkę Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Asyżu – Justynę Walaś (TSB Tarnów).

Wyróżnienie dla NAJLEPSZEJ KADETKI (junior) przyznaliśmy tegorocznej Mistrzyni Europy z Asyżu, Adriannie Jędrzejczyk (Skalnik Wiśniówka/RUSHH Kielce, 63 kg), która przez cały sezon prezentowała wysoki poziom sportowy, wygrywając wszystkie swoje walki, w tym m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie. Bardzo wysoko oceniliśmy tegoroczne sukcesy innej mistrzyni Europy, Weroniki Zakrzewskiej (Boxing Team Chojnice, 60 kg), która była jedyną poważną konkurentką dla Adrianny w mijającym roku.

Czwarte wyróżnienie za NAJLEPSZY DEBIUT SENIORSKI otrzymała najmłodsza polska uczestniczka Mistrzostw Świata w Jeju City, Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń, 57 kg), która w trakcie 2014 roku wygrała m.in. MTB Queens Cup w Stralsundzie a rywalizacji krajowej ustępowała jedynie uznanej „firmie”, jaką od lat jest Sandra Kruk. Zdaniem trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka, to właśnie 19-latka z Torunia dokonała największego progresu z wszystkich nowych reprezentantek kraju. Na wyróżnienie zasłużyły poza tym co najmniej cztery ubiegłoroczne juniorki (youth) – Milena Zgliniecka (Pomorzanin Toruń, 51 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie-Zdrój, 54 kg), Kinga Szlachcic (Boksing Zielona Góra, 60 kg) i Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka, 81 kg).

« Older Entries Recent Entries »