Archiwum: ZAWODNICY A-Z

TRENER BUCZYŃSKI POWOŁAŁ 20 PIĘŚCIARZY NA ZGRUPOWANIE SZKOLENIOWE W WIŚLE

irek01

W dniach od 5 do 15 grudnia w OS PZSN „Start” w Wiśle Uzdrowisko odbędzie się zgrupowanie szkoleniowe zorganizowane dla zawodników Kardy Narodowej Seniorów. Trener Ludwik Buczyński powołał na nie 20 aktualnie najlepszych polskich pięściarzy, w tym 12, którzy występują w rozgrywkach zawodowej ligi World Series of Boxing.

Kadrę zawodniczą PZB tworzą: Dawid Jagodziński („Astoria” Bydgoszcz, 49 kg), Maciej Jóżwik („Gwardia” Szczytno, 52 kg), Mariusz Koch (RKS Łódź, 52 kg), Sylwester Kozłowski („Gwardia” Warszawa, 56 kg), Marek Pietruczuk („Victoria” Ostrołęka, 56 kg), Tomasz Resół („Skorpion” Szczecin, 56 kg), Dawid Michelus („Sokół” Piła, 60 kg), Mateusz Polski („Róża” Karlino, 60 kg), Kazimierz Łęgowski („Ósemka” Chojnice, 64 kg), Damian Kiwior („Tiger” Tarnów, 64 kg), Ireneusz Zakrzewski („Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Rafał Perczyński („Gwardia” Warszawa, 69 kg), Arkadiusz Szwedowicz („Skorpion” Szczecin, 75 kg), Tomasz Jabłoński („SAKO” Gdańsk, 75 kg), Michał Kowalczyk („Champion” Wołomin, 75 kg), Mateusz Tryc („Fenix” Warszawa, 81 kg), Piotr Gredke („Gwardia” Warszawa, 81 kg), Igor Jakubowski („Zagłębie” Konin, 91 kg), Paweł Wierzbicki („Boxing” Sokółka, +91 kg) i Roger Hryniuk („Cristal” Białystok, +91 kg).

Na ewentualny przyjazd na zgrupowanie mają być gotowi także dwaj zawodnicy rezerwowi – Marcin Latocha („Róża” Karlino, 64 kg) i Tomasz Kot („RUSHH” Kielce, 69 kg).

KRZYSZTOF WŁODARCZYK: PODSTAWĄ BĘDZIE DŁUGI LEWY PROSTY

diablo01

Wczoraj Krzysztof Włodarczyk poleciał do Chicago, gdzie 6 grudnia stoczy pojedynek w obronie pasa mistrza świata WBC wagi junior ciężkiej. Jego rywalem będzie Włoch Giacobbe Fragomeni, z którym „Diablo” walczył już dwukrotnie. Przed wylotem Krzysztof udzielił krótkiego wywiadu Łukaszowi Madejowi z serwisu dzennikpolski.24.

- Dziś wylatuje Pan do Chicago, gdzie 6 grudnia trzeci raz zmierzy się z Giacobbe Fragomenim. Nie za wcześnie?
Krzysztof Włodarczyk: Nie, tydzień to byłoby za mało na aklimatyzację. Wolę wylecieć teraz – 10 dni będzie w sam raz. Tak samo zrobiliśmy przed wygraną w Australii walką z Danny’m Greenem.

- Wtedy znokautował Pan przeciwnika.
KW: Nie zakładam, że teraz też tak będzie, ale przy nadarzającej się okazji postaram się zwyciężyć przed czasem.

- W czerwcu, efektownie wygrywając z Rachimem Czakijewem – mistrzem olimpijskim z Pekinu, już na dobre podbił Pan serca nie tylko polskiej publiczności. 44-letni Fragomeni to ciągle nazwisko, które wywołuje takie pokłady emocji i mobilizacji jak piekielnie silny Rosjanin?
KW: Największy błąd, jaki może popełnić pięściarz, to zlekceważenie przeciwnika. Nigdy nie można tego zrobić. Niektórym się wydaje, że uderzą dwa razy ręką i rywal się przewróci. To nieprawda. Fragomeni wyjdzie na ring, żeby mnie zagryźć. Nie wiem nawet, co jeszcze zrobi, żeby zabrać mi pas i znowu zostać mistrzem świata, którym przecież był. Zdarzyła mu się jednak niemiła przygoda – boksował ze mną i tytuł stracił.

- Plan na walkę?
KW: Podstawą będzie długi lewy prosty. Fragomeni idzie do przodu zza podwójnej gardy. Jest nieprzyjemny do boksowania. Nie mogę dać mu się rozpędzić. On zawsze walczy do końca. Na pewno wyjdzie, żeby wygrać. Tyle tylko, że ja lecę po to samo. Muszę powoli łapać luz. Trzeba będzie być rześkim, wypoczętym i szybkim.

Przy okazji rozmowy z ‚Diablo” padło pytanie o jego ewentualną walkę z Pawłem Kołodziejem, o ile ten zdobędzie w 2014 roku pas zawodowego mistrza świata.

- Nie ma możliwości, żebym walczył z Pawłem. W kręgu przyjacielskim naszej grupy wolałbym nie boksować. Mogę wyjść do ringu z każdym zawodnikiem, który gdzieś tam do nas dochodzi. Był nawet jeden ochotnik, ale niestety przegrał (Mateusz Masternak – red.). Ciekawsze są tak naprawdę walki z zagranicznymi przeciwnikami, którzy dzierżą tytuły. Jeżeli chodzi o takich rywali, to mogę zmierzyć się z każdym – zakończył Włodarczyk.

źródło: Łukasz Madej, dziennikpolski24.pl

ODMŁODZONA KADRA IRLANDII NA MECZE Z POLKAMI. TAYLOR WYBRAŁA GALĘ W BRAY

irlandia_kadra

Trener reprezentacji Irlandii odkrył karty przed planowanymi na 6 i 8 grudnia meczami międzypaństwowymi z naszą kadrą narodową. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Whiterock Leisure Centre w Belfaście, ale o wiele dostojniejszą rangę będzie miał drugi mecz, który będzie częścią obchodów 80. rocznicy powstania klubu The St Brigid’s BC z Edenderry.

Pod nieobecność największej gwiazdy światowego boksu, Katie Taylor, uwaga irlandzkich mediów skupia się na jej 16-letniej następczyni, Ciarze Ginty (60 kg), aktualnej mistrzyni świata juniorek z Albeny, uznanej przez AIBA najlepszą pięściarką w swojej kategorii wiekowej na świecie. Młoda Irlandka wystąpi w drugim meczu i skrzyżuje rękawice z Justyną Pietras.

W składzie ekipy Irlandii znalazło się także miejsce dla medalistek tegorocznych Mistrzostw Unii Europejskiej – Leanne Murphy (zdobyła w Keszthely srebrny medal w gronie seniorek), Grainne Gavin (złota medalistka wśród juniorek) i Niambh Ball (przegrała w finale turnieju młodzieżowego z Pauliną Jakubczyk) oraz doświadczonych Kelly Harrington, Dervli Duffy, Lycii Heneghan, Lauren Hogan, Robin Smith i Diane Campbell.

Na koniec kilka słów na temat absencji mistrzyni olimpijskiej Katie Taylor. Otóż wielka irlandzka gwiazda ma na koniec listopada zaplanowane dwie walki. 30 listopada w rodzinnym Bray podczas gali bokserskiej zmierzy się z mającą dobry sezon Finką Mirą Potkonen, którą pokonała w Mistrzostwach Unii Europejskiej w Keszthely. Dzień wcześniej, w ramach sportowej zaprawy przed tym ważnym wydarzeniem, Taylor skrzyżuje rękawice z Kanadyjką Caroline Veyre, która w ostatniej chwili zastąpiła Amerykankę Melissę Parker (nr 3 za Oceanem w wadze lekkiej). Pojedynki z Veyre i Potkonen, mają być oficjalnym rozpoczęcie przygotowań Katie do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

ZESTAWY PAR NA MECZE IRLANDIA-POLSKA

6 grudnia Belfast (Whiterock Leisure Centre)

Youth/Junior
51 kg Laoibhse Clarke (Cardonagh)
51 kg Lauren Hogan (St  Brigid’s)
54 kg Grainne Gavin (Castlebar)
57 kg Niamh Ball (Trojan)
60 Kg Cheyanne O’Neill (Athlone)
Senior
51 kg Nicole Meli (Immaculata)
54 kg Michaela Walsh (Holy Family)
57 Kg Carla Wright (Gleann)
60 Kg Sarah Close (Holy Family)
75 kg Clare Grace (Callan)
+81 kg Leanne Murphy (Carrickmacross)

8 grudnia Kildare (Hamlet Court Hotel)

51 kg Lycia Heneghan (Ballinrobe) v Wiktoria Sądej
51 kg Lauren Hogan (St Brigid’s) v Barbara Niedziela
54 kg Grannie Gavin (Castlebar)  v Kamila Zawół
57 kg Niamh Ball (Trojan) v Paulina Jakubczyk
60 kg Ciara Ginty  (Geesala) v Justyna Pietras
51 kg ?  v Sandra Drabik
54 kg Dervla Duffy (Ryston) v Karolina Michalczuk
57 kg ?  v Sandra Kruk
60 kg Kelly Harrington (Corinthinas) v Karolina Graczyk
75 kg Robin Smith (South Meath) v Elzbieta Wojcik
+81 kg Diane Campbell (Garda)  v Sylwia Kusiak

meczPresentation1

WSB – WYŻSZA SZKOŁA BOKSU …OLIMPIJSKIEGO

Po pierwszych dwóch przegranych przez Hussars Poland meczach 4. sezonu 2013-2014 zawodowej ligi WSB w środowisku zaczęto podnosić temat zasadności dalszego udziału polskich pięściarzy w tych rozgrywkach. Zwolennicy rywalizacji podopiecznych Huberta Migaczewa z najlepszymi na świecie stoją na stanowisku, że dalsze starty Polaków w WSB są jedyną, słuszną drogą ich sportowego rozwoju. Malkontenci, patrząc przez pryzmat wysokich porażek i zakończonych przed czasem 5 z 10 walk tego sezonu zaczynają sugerować, by w celu uniknięcia klęski w kolejnych meczach polska ekipę wycofać z rozgrywek.

W trakcie transmisji telewizyjnej znany sędzia pięściarski, Włodzimierz Kromka, wspomniał, że pojedynki toczone w ramach World Series of Boxing to dla naszych zawodników swoista sportowa matura. Używając tej samej metafory pozwolę sobie poprawić uwagę pana Włodzimierza, że w istocie zawodowa liga WSB jest dla każdego pięściarza – nie tylko tego z Polski – jak wyższe studia. Dlatego na sukces w tej formule nie mogą liczyć zawodnicy słabi, przypadkowi, zakontraktowani z potrzeby chwili, czy tylko na dany moment.

Ekipy startujące dzisiaj w WSB to jeśli nie pełne, świadomie wyselekcjonowane reprezentacje narodowe (Kuba, Azerbejdżan, Rosja), to na pewno ich trwałe fundamenty. Dlatego na tle wielkich nasza „Husaria” wygląda – w pełnym sensie i bez żadnej złośliwości – jak ubogi krewny. Trener Migaczew dysponuje najmniejszą, liczącą 20 zawodników, kadrą w skład której bynajmniej nie wchodzą wszyscy najlepsi zawodnicy boksujący w Polsce. Zgadzam się z opinią dyrektora Hussars Poland, Jarosława Kołkowskiego, który konsekwentnie twierdzi, że w Polsce nie ma wielu zawodników, którzy są w stanie skutecznie zaistnieć w rozgrywkach WSB. Seniorska, wewnątrzkrajowa rywalizacja od lat  nie podnosi poziomu polskiego boksu na międzynarodowy level a same tytuły gromadzone przez krajowych czempionów częstokroć są szczytem ich sportowych ambicji.

Moim zdaniem w chwili kiedy nie znamy ani planu pracy kadry narodowej seniorów na kolejne miesiące, ani nie znamy nawet jej składu personalnego, ligowe występy Hussars Poland z najlepszymi zawodnikami na świecie są absolutnym priorytetem dla polskiego boksu olimpijskiego. Nie wszystkie indywidualne porażki Polaków w WSB muszą być elementem selekcji negatywnej dla trenerów „Husarii” i kadry narodowej. To najwyższej klasy nauka, jakiej udzielają im prawdziwi mistrzowie boksu olimpijskiego, ale do tej lekcji trzeba studentów boksu odpowiednio i systemowo przygotować. Następnie przy rozliczaniu z wyników zachowajmy uczciwość i obiektywizm, nie zapominając o cierpliwości.

Boks prezentowany przez najlepszych na świecie zawodników podczas Igrzysk Olimpijskich, czy turniejów o Mistrzostwa Świata od dawna przestał być amatorskim. Kunszt prezentowany przez Kubańczyków, Kazachów, Rosjan, czy Azerów, znany z zawodów organizowanych pod egidą AIBA często przerasta swoim poziomem sportowym zawodowe gale bokserskie, na których kreowani są kolejni mistrzowie świata, czy poszczególnych kontynentów.

Świat zawodowego boksu zachwyca się od niedawna sportową klasą Ukraińca Wasyla Łomaczenki, który w swojej pierwszej płatnej walce pokonał z łatwością interkontynentalnego mistrza WBO Jose Ramireza, zapominając o tym, że jego sportowy poziom, to pochodna 398 walk, stoczonych w boksie olimpijskim, doświadczenia zdobytego podczas walk o złote medale olimpijskie, mistrzostw świata i Europy. Ukrainiec wzmocniony dodatkowo startem w rozgrywkach zawodowej ligi WSB, w których wygrał 6 walk (30 rund), w tym z takimi tuzami jak Valentino, Selimow i Bashenov), nie potrzebował po tej doskonałej zawodowej zaprawie dodatkowych półśrodków do osiągnięcia celu, jakim była walka o pierwszy zawodowy pas. Niemal analogicznie wygląda droga jego rodaka, Oleksandra Usyka, który po wygraniu 6 walk (w tym z niedoszłym rywalem Dercka Chisory – Matteo Modugno i azerskim „młotem pneumatycznym” Magomedrasulem Medzhidovem) już w pierwszej walce trafił na rywala, który rywalizował o zawodowe pasy interkontynentalne.

Według definicji Słownika Języka Polskiego, „amator” to osoba, która bądź wykonuje coś bez fachowego przygotowania, albo zajmuje się czymś dla przyjemności. Każdy, kto z uwagą śledzi międzynarodowe turnieje i mecze boksu olimpijskiego (nazywanego przez wielu nadal amatorskim) wie, że startujący w nich pięściarze swoim poziomem częstokroć przerastają tzw. profesjonałów, więc już czas najwyższy, by odrzucić tę krzywdzącą nomenklaturę. Na marginesie – tę drugą słownikową definicję doskonale realizują pięściarze kubańscy, którzy w Raciborzu, jak i na ringach całego świata, pokazali, że boksują dla przyjemności i z miłości do boksu. Boks olimpijski ma bowiem tę przewagę nad zawodowym, że dopuszcza możliwość ponoszenia porażek, że nie ma w nim mistrzów niepokonanych, że porażka nie przekreśla sportowej przyszłości żadnego pięściarza a często wpływa pozytywnie na jego rozwój.

Na koniec małe podsumowanie dotychczasowych startów Polaków w rozgrywkach ligi WSB. Jak dotąd w meczach organizowanych przez World Series of Boxing wystąpiło 22 zawodników z naszego kraju. Pionierem był Łukasz Maszczyk, który w sezonie 2010-2011 startował w barwach koreańskiego Pohang Poseidons ale pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero Michał Olaś, który w sezonie 2011-2012 z zespołem Milano Thunder wywalczył tytuł mistrza ligi. W sumie Polacy w WSB stoczyli 60 walk, a których 13 wygrali (1 przed czasem) i 47 przegrali.

POLACY W LIDZE WSB (2010-2013)

Łukasz Maszczyk (Pohang Poseidons 2010-2011; ranking: 41 w 54 kg) bilans walk 0-6
Michał Olaś (Milano Thunder 2011-2012; 6 w +91 kg oraz Hussars Poland 2012-2013; 22 w +91 kg) 3-2, 1 TKO
Tomasz Jabłoński (Mumbai Fighters 2011-2012; 31 w 73 kg oraz Hussars 2012-2013; 10 w 73 kg) 2-3
Sylwester Kozłowski (Hussars 2012-2013; 47 w 54 kg) 0-4
Jacek Wyleżoł (Hussars 2012-2013; 50 w 61 kg) 0-4
Mateusz Tryc (Hussars 2012-2013; 45 w 85 kg) 0-4
Michał Gerlecki (Hussars 2012-2013; 42 w 85 kg) 0-3
Mateusz Mazik (Hussars 2012-2013; 9 w 54 kg) 3-1
Patryk Brzeski (Hussars 2012-2013; 32 w +91 kg) 0-1
Dawid Michelus (Hussars 2012-2013; 13 w 61 kg) 2-2
Dawid Pac (Hussars 2012-2013; 45 w 73 kg) 0-3
Mateusz Malujda (Hussars 2012-2013; 19 w +91 kg) 2-2
Grzegorz Kozłowski (Hussars 2012-2013; 36 w 54 kg) 0-2
Damian Wrzesiński (Hussars 2012-2013; 45 w 61 kg) 0-2
Ireneusz Zakrzewski (Hussars 2012-2013; 24 w 73 kg) 1-1
Michał Cieślak (Hussars 2012-2013; 33 w +91 kg) 0-1

DEBIUTANCI W SEZONIE 2013-2014

Dawid Jagodziński 0-1
Kazimierz Łęgowski 0-1
Krzysztof Kowalski 0-1
Mateusz Polski 0-1
Rafał Perczyński 0-1
Paweł Stępień 0-1

PODSUMOWANIE 2. KOLEJKI SPOTKAŃ LIGI WSB. WYRÓŻNIENIE DLA MATEUSZA POLSKIEGO

polski02

Pomimo porażki z dwukrotnym mistrzem świata, Lazaro Alvarezem Estradą, mistrz Polski wagi lekkiej, Mateusz Polski, został uznany przez WSB „zawodnikiem meczu” Hussars Poland z Cuba Domadores. Oczywiście wspomniane wyróżnienie ma wyłącznie nieoficjalne-honorowe znaczenie, ale zdaniem pracowników biura prasowego World Series of Boxing jest jak najbardziej zasłużone.

Boksujący z odwrotnej pozycji Alvarez zgodnie z oczekiwaniami fachowców wygrał jednogłośnie na punkty walkę z młodym Polakiem, ale swój sukces okupił zainkasowaniem kilku bardzo mocnych i celnych ciosów. Szczególnie w 1. starciu Polski zdołał zaskoczyć renomowanego przeciwnika kilkoma celnymi uderzeniami w tułów i głowę, dodatkowo przez większość pojedynku wyróżniał się świetnym balansem ciała, dzięki czemu uniknął groźnych uderzeń mistrza świata. Atutem Mateusza były poza tym bardzo dobre przygotowanie kondycyjne oraz ringowa odwaga. Wszystko to sprawiło, że WSB postanowiło wyróżnić nie jednego z pięciu zwycięzców walki ale zawodnika pokonanego.

Dodajmy, że nie był to wyjątek, gdyż takiego samego zaszczytu doświadczył Carl Hield z Mexico Guerreros, który mimo porażki z białoruskim weteranem Mohamedem Nurudzinau, został wyróżniony przez ludzi z WSB. Dla Hielda jest to kolejna odsłona pięknego sportowego snu. Najpierw dzięki programowi „AIBA Road to Dream” przygotowywał sie do Mistrzostw Świata w Ałmatach, by następnie podpisać kontrakt z meksykańską ekipą z WSB.

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

USA Knockouts – Argentina Condors 3-2
Walka meczu: Caleb Plant – Tomas Andres Reynoso
Zawodnik meczu: Alberto Ezequiel Melian (Condors)

GRUPA B

Hussars Poland – Cuba Domadores 0-5
Walka meczu: Yoandi Toirac – Sergej Werwejko
Zawodnik meczu: Mateusz Polski (Hussars)

Boxing Team Russia – Astana Arlans 2-3
Walka meczu: Misha Aloyan – Olzhas Sattibayev
Zawodnik meczu: Samat Bashenov (Arlans)

Azerbaijan Baku Fires – Maxico Guerreros 5-0
Walka meczu: Magomed Abdulhamidov – Orlando Huitzil
Zawodnik meczu: Carl Hield (Guerreros)

wsb_2

CO O DOMADORES CUBA WIEDZIEĆ POWINNIŚMY…

Kubańscy rywale Hussars Poland z drużyny Cuba Domadores to w istocie reprezentacja seniorów tego kraju. Do tegorocznych rozgrywek ostatecznie zgłosiła 22 pięściarzy, którzy w wiekszości przypadków od lutego br. systematycznie przygotowywali się do dwóch najważniejszych w tym sezonie prób, czyli Mistrzostw Świata Seniorów w Ałmatach i zawodowej ligi World Series of Boxing.

Trener Rolando Acebal, obchodzący niedawno jubileusz 35 lat pracy w charakterze szkoleniowca, postanowił (także z powodu kłopotów finansowych kubańskiej federacji), że jego podopieczni w tym roku nie przyjadą do Europy i będą swoją formę wykuwać podczas krajowych obozów i turniejów rozgrywanych na Gorącej Wyspie. Kluczami do selekcji pięściarzy kubańskich były obóz szkoleniowy w lutym 2013 roku, międzynarodowe turnieje: Independence Cup w Santiago de los Caballeros (Dominikana), Cordova Cardin oraz Copa Roberto Balado w Hawanie. Poza tym Acebal śledził pilnie rozgrywki o drużynowe mistrzostwo Kuby (walczyły w nich ekipy poszczególnych prowincji).

O tym, że w tym roku priorytetem były Mistrzostwa Świata i zarazem liga WSB świadczy termin rozegrania przez Domadores próby generalnej przed sezonem World Series of Boxing. Dokładnie w tym samym czasie (29-30 sierpnia) kiedy najlepsi Kubańczycy walczyli z Mexico Guerreros,  w Santiago de Chile rozgrywane były Mistrzostwa Panamerykańskie, na które pojechał drugi garnitur podopiecznych Acebala. W tym gronie znalazł się wprawdzie mistrz olimpijsk, Robeisy Ramirez, ale tylko dlatego, że po przebytej rehabilitacji potrzebował pilnie międzynarodowego startu. Mimo zdobycia w Chile złotego medalu, Ramirez nie zdołał zbudować formy na światowy czempionat i w Kazachstanie zakończył udział w turnieju w ćwierćfinale. Kilka tygodni później znakomitym debiutem w WSB (zdeklasował rywala z Meksyku) powierdził, że będąc w pełni sił jest prawdopobobnie najlepszym zawodnikiem swojej kategorii na świecie.

Nie trzeba nikogo przekonywać, że to goście z Kuby są faworytami meczu z Hussars Poland. Są zresztą nimi występując na każdym ringu na świecie. Mecz w Raciborzu potraktowali bardzo serio, bo inaczej nie można wytłumaczyć obecności w ich składzie dwóch aktualnych mistrzów świata – Lazaro Alvareza Estrady (60 kg) i Julio Cesara de la Cruza Perazy (81 kg) oraz srebrnego medalisty z Ałmatów, Arisnoidysa Despaigne (69 kg).

Kubańczycy górują nad Polakami nie tylko sukcesami ale i ringowym obyciem. W tym roku kapitan kubańskiej reprezentacji, de la Cruz Peraza wygrał swoje wszystkie 22 pojedynki, w tym 7 przed czasem, Alvarez Estrada stoczył 24 walki, z których wygrał 23 (jedynej porażki doznał w Hawanie z rąk Chińczyka Zhang Jiaweia ale boksując jeszcze w limicie 56 kg) zaś Despaigne boksował 25 razy, ponosząc zaledwie 3 porażki (w tym ze swoim kolegą z drużyny Rosnielem Iglesiasem). Gerardo Manuel Cervantes Tejeria (52 kg) wystąpił w tym roku 18 razy w ringu, wygrywając 15 walk, podobnie jak i Yoandi Toirac Ortega (+91), którego pokonało tylko dwóch rywali. Wiem, że trener Hubert Migaczew mocno liczy na to, że w starciu z tym młodym Kubańczykiem zwycięsko może wyjść Sergiej Werwejko, czego mu oczywiście z całego serca życzę, ale jednocześnie przestrzegam przed zbyt wielkim optymizmem, bo Toirac potrafi skutecznie walczyć z wysokimi zawodnikami, o czym przekonał się m.in. w tym roku wyższy od zawodnika Hussars, Chińczyk Zhang Zhilei. I jeszcze uwaga odnośnie kubańskich zawodników rezerwowych – to nie są dublerzy, tylko pięściarze boksujący na tym samym poziomie, co ich koledzy z drużyny (Jorge Luis Cordero Parlay z tegorocznych 19 walk wygrał 14, zaś „bombardier” Jose Angel Larduet Gomez boksował 11 razy przegrywając tylko raz – z Toiracem…

Zestawy par piątkowego meczu

52 kg: Grzegorz Kozłowski – Gerardo M. Cervantes Tejeria (rez. Jorge L. Cordero Parlay)
60 kg: Mateusz Polski – Lazaro Jorge Alvarez Estrada
69 kg: Rafał Perczyński – Arisnoidys Despaigne Despaigne
81 kg: Paweł Stępień – Julio Cesar La Cruz Peraza
+ 91 kg: Sergiej Werwejko – Yoandi Toirac Ortega (rez. Jose Angel Larduet Gomez)

MATEUSZ TRYC ZADEBIUTOWAŁ W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

W niedzielę rozpoczęły się rozgrywki nowego sezonu niemieckiej bokserskiej 1. Bundesligi. W rozgrywkach tych mamy swojego jedynaka, Mateuusza Tryca, który reprezentuje barwy ligowego beniaminka, BC Straubing 1931 eV.

Debiut pięściarza z Wyszkowa, który w poprzednim sezonie zbierał doświadczenie, walcząc w barwach Hussars Poland w zawodowej lidze World Series of Boxing, nie był zbyt udany. Jego drużyna przegrała bowiem w Hanau mecz z miejscowym klubem Boxring 8-9 a on sam przegrał na punkty swój pojedynek z aktualnym mistrzem Niemiec wagi półciężkiej, Igorem Terzievem. Jak informują niemieckie media, pojedynek był bardzo wyrównany i równie dobrze zwycięsko mógł z niego wyjśc Polak.

W uzupełnieniu dodajmy, że mecze 1. Bundesligi rozgrywane są w 6 kategoriach wagowych (58 kg, 65 kg, 70 kg, 75 kg, 82 kg, +82 kg). Reprezentant Polski, który podczas mistrzostw świata i Europy boksował w limicie 81 kg, w Niemczech rywalizować będzie w wadze do 82 kg.

Kolejny mecz drużyna Polaka stoczy 29 listopada w Straubing. Rywalami beniaminka 1. Bundesligi będzie faworyt rozgrywek, Velberter BC. Oprócz wspomnianych zespołów o drużynowe mistrzostwo Niemiec rywalizują ekipy SV Babelsberg oraz Nordhauser SV.

ALEKSANDER MACIEJOWSKI: NIEUSTANNIE POSZUKUJEMY NOWYCH MISTRZÓW

Maciejowski

- Prawdopodobnie we wrześniu przyszłego roku w Tarnowie zostanie utworzona klasa o profilu bokserskim. To pierwsza tego typu inicjatywa w Małopolsce, a druga w całym kraju. Mam nadzieję, że takie profilowane lekcje będą zachęcać młodzież do uprawiania dyscyplin sportowych – mówi Aleksander Maciejowski (na zdjęciu obok trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka), szkoleniowiec i wychowawca mistrzyni świata juniorek (dawniej kadetek) Justyny Walaś.

- Niedawno Justyna Walaś została mistrzynią świata w boksie. To już kolejny duży sukces pana podopiecznej po zdobytych wcześniej medalach mistrzostw Polski, Europy i Unii Europejskiej. Skąd biorą się w Tarnowie takie bokserskie talenty?
Aleksander Maciejowski: Młodzi i utalentowani ludzie są wszędzie, ale chodzi o to, aby zachęcić ich do uprawiania sportu, pokierować, wykształcić. Sukcesy Justyny to powód do dumy, bo wynikają przede wszystkim z ogromnej pracy, którą wykonała. Boksuje od trzech lat, po szkole regularnie przychodzi na treningi i ciężko pracuje. A przed nami wciąż wiele do zrobienia, tym bardziej że plany są ambitne. Justyna wchodzi teraz w wiek juniorski i zmienia kategorię wagową. W marcu odbędą się krajowe mistrzostwa kategorii olimpijskich, które zarazem będą pierwszym etapem drogi do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich.

- To ciekawa perspektywa, ale też całkiem realna, bo sukcesy wychowanków Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej sprawiły, że Tarnów stał się w ostatnim czasie bardzo silnym ośrodkiem boksu amatorskiego.
AM: I bardzo nas to cieszy, bo na wszystko trzeba było zapracować. Ostatnio niejednokrotnie potwierdzaliśmy, że nasze osiągnięcia są jednymi z największych w małopolskim boksie. Medale pucharu i mistrzostw Polski, mistrzostw Europy i świata potwierdzają, że szkolenie przynosi efekty. Idzie za tym większe zainteresowanie boksem wśród młodzieży, pojawili się nawet sponsorzy.

- To niezbyt często spotykana sytuacja, bo przecież jedną z największych bolączek tarnowskiego sportu jest właśnie brak pieniędzy…
AM: Myślę, że jeśli pojawiają się sukcesy, to łatwiej zostać dostrzeżonym. Proporcjonalnie do osiągnięć wspiera nas dzisiaj miasto, pomagają ludzie biznesu i politycy. Chciałbym za to podziękować Pawłowi Roczniakowi, który jest prezesem Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej. Zostaliśmy też zauważeni za oceanem, gdzie zainteresował się nami Mariusz Kołodziej – szef grupy Global Boxing i promotor Mariusza Wacha. Wspiera Justynę Walaś, a owocem tej współpracy będzie m.in. wyjazd na zgrupowanie do Stanów Zjednoczonych.

- Nie byłoby jednak takiego zainteresowania, gdyby młodzi ludzie nie chcieli uprawiać boksu. Co im daje ten sport?
AM: Uprawianie boksu dobrze wpływa nie tylko na rozwój fizyczny, ale też osobowościowy. To trudny sport, więc kształtuje charakter, dyscyplinuje zawodnika. Niestety media bardzo często wypaczają obraz boksu amatorskiego. Pokazują zawodowców, którzy na konferencjach prasowych czy w trakcie walk są niekulturalni i agresywni, a widzowie myślą, że tak samo dzieje się w boksie amatorskim.

- Boks wychowuje?
AM: Zdecydowanie tak. Znam z życia wiele sytuacji, kiedy dzieciaki miały mnóstwo problemów w szkole, na ulicy czy w domu. Po rozpoczęciu systematycznych treningów te problemy znikały, a oni stawali się innymi ludźmi. Często spotykam się z nauczycielami, którzy mówią, jak bardzo ktoś się zmienił, gdy zaczął uprawiać sport.

- Trzeba dużo pracować, aby móc osiągać sukcesy. Młodzi zawodnicy znajdują na to czas czy może muszą wybierać pomiędzy sportem a edukacją?
AM: Ważne jest, aby pogodzić sport z nauką, a nie jest to niemożliwe. Młodzi i ambitni zawodnicy są zdyscyplinowani, wiedzą, co chcą osiągnąć, więc potrafią dobrze łączyć szkołę i treningi. Nauczyciele też wspierają młodych sportowców, którzy mają dodatkowe obowiązki. Szkoła zdaje sobie z tego sprawę, więc nie utrudnia im życia, jest wręcz dumna, kiedy uczeń osiąga sukcesy.

- Ale trzeba przyznać, że dzisiaj w szkołach nie ma dużego zainteresowania aktywnością fizyczną. Młodzi coraz częściej nie lubią lekcji wf, nie chcą ćwiczyć. Wychowankowie Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej potwierdzają jednak, że warto…
AM: I tym samym zachęcają swoich rówieśników, bo z uprawiania boksu może wyniknąć wiele dobrego. My nieustannie poszukujemy nowych mistrzów, więc wszystkich zainteresowanych zapraszam na treningi. Jesteśmy też po rozmowach, z których wynika, że prawdopodobnie we wrześniu przyszłego roku w Tarnowie zostanie utworzona klasa o profilu bokserskim. To pierwsza tego typu inicjatywa w Małopolsce, a druga w całym kraju. Mam nadzieję, że takie profilowane lekcje będą zachęcać młodzież do uprawiania dyscyplin sportowych.

źródło: Sławomir Kruczek (Temi)/tarnowboks.pl

ŁASZCZYK I GŁOWACKI CORAZ WYŻEJ W RANKINGU WBO

Trwa systematyczny marsz Kamila Łaszczyka (14-0, 6 KO) w górę rankingu wagi piórkowej federacji WBO. W ubiegłym miesiącu wrocławianin zanotował awans z 8. na 5. lokatę, a w najnowszym – listopadowym – zestawieniu WBO jest już trzeci!

Młody pięściarz grupy Global Boxing nie jest jednak najwyżej sklasyfikowanym przez wspomnianą federację Polakiem, gdyż drugą pozycję w wadze półciężkiej utrzymał Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), którego już 6 grudnia czeka w Chicago kolejny pojedynek.

Podobnie jak Łaszczyk, o dwa oczka awansował „junior ciężki” Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO), który zajmuje 4.lokatę. Awans z 9. na 12. miejsce zanotował także Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO), mimo iż ostatnią walkę stoczył 5 miesięcy temu. Rankingowy spadek zaliczył z kolei Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który w kategorii junior średniej sklasyfikowany był dotąd na 8. miejscu. W nowym rankingu pieściarz z Bytomia jest jedenasty.

JAGODZIŃSKI UWIERZYŁ, ŻE MOŻE POKONAĆ NAWET AJRAPETJANA

jagodziński

- Walka z Dawidem Ajrapetjanem utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę wygrywać z takimi sławami boksu – mówi Dawid Jagodziński, który zebrał najwięcej pochwał po przegranym meczu Hussars Poland z Rosją w lidze WSB.

W 1 kolejce Husaria przegrała w St. Petersburgu z naszpikowanym gwiazdami zespołem gospodarzy 0-5. Świetnie spisał się, mimo punktowej porażki z utytułowanym Dawidem Ajrapetjanem, walczący w wadze junior piórkowej Dawid Jagodziński.

- Już dawno temu, kiedy dowiedziałem się, że w 1 kolejce spotkamy się z Rosjanami, wiedziałem, że spotkam się z tym rywalem. Dawid Ajrapetjanem jest najmocniejszym z Rosjan i Europejczyków w tej wadze, dlatego spodziewałem się, że z nim będę walczył. Dlatego miałem sporo czasu, aby obejrzeć jego walki w internecie i przygotować się – powiedział 20-letni Dawid Jagodziński.

Pochodzący z Inowrocławia bokser walczył bardzo odważnie, zadawał ciosy z dużą intensywnością, ciągle dążył do ataku, w którym sporo bił na korpus. Dawid Jagodziński wygrał 2 z 5 rund, ale ostatecznie minimalnie górą był Rosjanin 48-47, 49-46 i 48-47. Dawid Ajrapetjan to wielka gwiazda boksu olimpijskiego, aktualny Mistrz Europy, brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Londynie, medalista Mistrzostw Świata.

- Walka z Dawidem Ajrapetjanem utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę wygrywać z takimi sławami boksu. Razem z trenerem Hubertem Migaczewem stwierdziliśmy, że najlepsza w moim wykonaniu była ostatnia runda. W pewnym momencie czułem nawet, że wygrywam walkę. Szkoda, że tak się nie stało, ale stać mnie na jeszcze lepsze walki i zwycięstwa z kolejnymi gwiazdami ringów.

- Myślę, że koledzy z drużyny równie ambitnie będą w piątek walczyć z Kubą w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu. Najważniejsze, to uwierzyć we własne możliwości, oczywiście poparte ciężką pracą. Po walce w Rosji zebrałem sporo gratulacji, były sms-y, telefony, wiadomości na portalach społecznościowych. Cieszę się z tego, ale daleki jestem do wielkiego zachwytu, bo przecież przegrałem walkę – powiedział Dawid Jagodziński.

„HUSARIA” NA DESKACH W SANKT PETERSBURGU

hussars_new_logo

Od bolesnej porażki rozpoczęli start w nowym sezonie rozgrywek World Series of Boxing pięściarze Hussars Poland. W Sankt Petersburgu podopieczni Huberta Migaczewa nie zdołali wygrać żadnej walki, ulegając faworyzowanemu Team Boxing Russia 0-5. Co gorsze, dwaj z Polaków – Kazimierz Łęgowski (64 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg) – przegrali swoje walki przez nokaut. Bliscy przegrania przed czasem byli także Sylwester Kozłowski (56 kg) i Krzysztof Kowalski (91 kg), którzy walczyli w ringu o przetrwanie. Światełko w tunelu pozostawił w Sankt Petersburgu jedynie najlżejszy, Dawid Jagodziński (49 kg), który postraszył w ringu utytułowanego rywala, przegrywając swój pojedynek nieznacznie na punkty.

Dawid Jagodziński w walce ze słynnym Dawidem Ajrapetjanem (mistrz Europy z 2006 roku, wicemistrz świata z 2009 roku i aktualny brązowy medalista olimpijski) zaimponował odwagą, permanentnym ciągiem na rywala, niezłym balansem i celnością zróżnicowanych uderzeń, które szczególnie w 3. starciu robiły wrażenie na „kieszonkowym” rywalu. Rosjanin, od połowy 3. starcia wyraźnie odczuwał mocne tempo walki, które forsował o 10 lat młodszy Polak. Wygrał pojedynek nieznacznie (48-47, 49-47 i 48-47), bazując głównie na olbrzymim doświadczeniu. W takiej formie jak dzisiaj Ajrapetjan raczej nie ma szans na skuteczną rywalizacje w kolejnych pojedynkach w lidze WSB.

Zupełnie inaczej usposobiony do walki był rywal Sylwestra Kozłowskiego, znajdujący się w zenicie swojej międzynarodowej kariery, Władimir Nikitin. Młody Polak już w 1. odsłonie sprowokował silnego, wyższego o głowę przeciwnika do bijatyki w bliskim dystansie, w którym Rosjanin, aktualny wicemistrz świata, był równie niebezpieczny, jak w walce na dystans. Kozłowski w ciągu 5 rund walki zainkasował prawdopodobnie więcej celnych, bolesnych ciosów, niż w poprzednich trzech pojedynkach w lidze WSB. Nie miał skutecznego pomysłu na pewnego siebie rywala i uległ mu bardzo wysoko na punkty (wszyscy sędziowie punktowali 50-44 dla Nikitina)

Niewiele można powiedzieć o walce Kazimierza Łęgowskiego, który po znakomitym początku walki i wygranej u dwóch sędziów 1. rundy, w kolejnym starciu dał się trafić mistrzowi Europy z Mińska (2013) Armenowi Zakarjanowi niezwykle mocnym lewym hakiem na wątrobę i został wyliczony przez arbitra.

Niefortunnie dla kapitana „Husarii” Tomasza Jabłońskiego zakończyła się rywalizacja z Artemem Czebotarewem (mistrz Europy z 2010 roku i aktualny brązowy medalista Mistrzostw Świata). Po obiecującej pierwszej minucie walki, szalę na swoją korzyść zaczął przeważać wysoki Rosjanin, który bił Tomasza z wielką precyzją i nie mniejszą siłą. Koniec walki nastąpił na sekundę przed zakończeniem 1. starcia, kiedy to Polak padł na matę ringu po ciosie podbródkowym i mimo, iż wstał i przyjął postawę bokserską, został odesłany przez sędziego do narożnika.

Zamykający mecz pojedynek Krzysztofa Kowalskiego (wrócił na ring po 20-miesięcznej przerwie) z Pawłem Nikitajewem nie miał żadnej historii. Wyższy Rosjanin, zachęcony postawą swoich kolegów, starał się równie efektownie pokonać naszego pięściarza. Ten z kolei, znany na krajowym podwórku z mocnego uderzenia, wydawał się czekać na odpowiedni moment do wyprowadzenia kończącego ciosu. Nie doczekał się, będąc boleśnie obijanym przez średniej klasy rywala i tylko hartowi ducha zawdzięczał, że dortwał do gongu kończącego 5. starcie.

Na marginesie pozostawiam temat realizacji transmisji telewizyjnej z meczu. Redaktor, komentujący rywalizację rosyjsko-polską na żywo ze studia TVP Sport był bardzo słabym uczestnikiem widowiska. Sprawiał wrażenie nie tylko słabo orientującego się w meandrach boksu olimpijskiego, ale także nie najlepiej przygotowanego do swojej pracy. Konsekwencja z jaką mylił imiona i nazwiska pięściarzy, czy nazwy kategorii wagowych była mocno irytująca. Pomijam tu tzw. komentarz fachowy, dotyczący ewentualnego czytania ringowych wydarzeń, którego nie było wcale. Może warto byłoby wrócić do pomysłu zatrudnienia przez TVP Sport w charakterze komentatora Sebastiana Szczęsnego?

WYNIKI WALK

49 kg Dawid Airapetjan – Dawid Jagodziński UD 5
56 kg Władimir Nikitin – Sylwester Kozłowski UD 5
64 kg Armen Zakarjan – Kazimierz Łęgowski 2 KO
75 kg Artem Czebotarew – Tomasz Jabłoński 1 KO
91 kg Paweł Nikitajew – Krzysztof Kowalski UD 5

KADROWICZKI LECĄ NA DWA MECZE MIĘDZYPAŃSTWOWE DO IRLANDII

Boks Kobiet 01

Pod koniec roku nasze najlepsze pięściarki będą miały okazję do ciekawej, międzynarodowej próby. Kadra Narodowa Kobiet w dniach od 5 do 9 grudnia rozegra bowiem w Irlandii (Belfast i Enfield-Kildare) dwa mecze międzypaństwowe z reprezentacjami Irlandii i Turcji.

Trener Kadry Narodowej Seniorek, Paweł Pasiak, którego wspierać będą Tomasz Różański (trener Młodzieżowej Kadry Narodowej Kobiet), Aleksandra Zienowicz (psycholog sportu) oraz sędzia Dariusz Mitrowski staną na czele liczącej 11 zawodniczek reprezentacji, w której znajdą się zarówno kadetki (Junior), juniorki (Youth) i seniorki.

W Irlandii barw Polski będą bronić: Sandra Drabik („Kick Boxing” Kielce, 51 kg), Wiktoria Sądej („BKS” Jastrzębie Zdrój/„Skorpion” Szczecin, 51 kg), Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 52 kg), Karolina Michalczuk („PACO” Lublin, 54 kg), Kamila Zawół („Czarni” Słupsk, 54 kg), Sandra Kruk („Kontra” Elbląg, 57 kg), Paulina Jakubczyk („Róża” Karlino, 57 lub 60 kg), Karolina Graczyk („Copacabana” Konin, 60 kg), Justyna Pietras („Garda” Chojna, 60 kg), Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 66 kg) i Elżbieta Wójcik („Róża” Karlino, 75 kg).

MAGIA CETNIEWA DZIAŁA NA MŁODE PIĘŚCIARKI. TRWA PRACOWITE ZGRUPOWANIE NADZIEI OLIMPIJSKICH

wladek02

Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie to miejsce szczególne w historii polskiego sportu. Odkrył je legendarny trener kadry Feliks „Papa” Stamm. Szukając na początku lat 50. XX w. bazy treningowej dla swoich podopiecznych, zwrócił uwagę na Cetniewo, wtedy dość odludne, ale urokliwe ze względu na bliskość morza. Stał tu tylko niepozorny drewniany pensjonat, w którym przed II wojną światową zamieszkiwali polscy podoficerowie z nadmorskiego oddziału Korpusu Ochrony Pogranicza. Podczas wojny przyjeżdżali tu na rehabilitację niemieccy lotnicy z Luftwaffe.

Trener Stamm przed mistrzostwami Europy w 1951 roku w Mediolanie zgrupował pięściarzy w Technikum Wychowania Fizycznego w Gdańsku-Wrzeszczu przy stadionie Lechii i w tym czasie szukał czegoś lepszego, bardziej odległego od miejskich pokus i uciech, najlepiej nad morzem, w bogatym w jod powietrzem. Milicyjnym motocyklem z przyczepą jeździł więc i wypatrywał po całym Wybrzeżu. Był także w Krynicy Morskiej, gdzie zachwalano pałacyk kochanicy Hitlera Ewy Braun, lecz zostały tam jedynie spopielone zgliszcza i gruzy. W końcu wybrał Cetniewo gdzie, obok walorów klimatycznych, zafrapował Go właśnie ów niepozorny, ale solidny barak. To on był prapoczątkiem, z niego rozrastał się przez następne lata wspaniały kompleks obiektów i urządzeń sportowych, dobrze służących pokoleniom polskich olimpijczyków. W połowie pełni funkcje hotelowo – mieszkalne, w drugiej połowie natomiast trener Stamm urządził salę treningową wyposażoną w bokserskie worki i gruszki, a potem w jej rogu na podłodze zainstalował prymitywny ring.

W lipcu 1952 roku na małym placyku apelowym odbył się pierwszy ceremoniał pożegnalny reprezentacji udającej się na Igrzyska Olimpijskie do Melbourne. Na maszt wpłynęła biało – czerwona flaga przy dźwiękach Mazurka, a po dwóch tygodniach cała Polska skakała z radości po sukcesie Zygmunta Chychły i Aleksego Antkiewicza. Bokserskie medale wykuwane w Cetniewie sypały się potem jak z rękawa. Po wspomnianym Chychle, który był pierwszym polskim mistrzem olimpijskim w boksie, ten najwyższy szczyt w sporcie amatorskim osiągnęło jeszcze sześciu polskich pięściarzy: Kazimierz Paździor, Józef Grudzień, Jerzy Kulej (dwukrotnie), Marian Kasprzyk, Jan Szczepański i Jerzy Rybicki i wszyscy oni właśnie tu w Cetniewie litrami potu znaczyli drogę do tego sukcesu. Mistrzowie Europy i Świata o nazwiskach pięknie zapisanych w historii polskiego sportu, takich jak Aleksy Antkiewicz, Zbigniew Pietrzykowski, Leszek Drogosz, Jerzy Adamski, Tadeusz Walasek, Zenon Stefaniuk, Brunon Bendig, Hubert Skrzypczak, Wiesław Rudkowski, bliźniacze pary Olechów i Skrzeczów, Henryk Średnicki, Leszek Błażyński i jeszcze wielu, wielu innych.

Nie ulega wątpliwości, że pierwsze 10 lat cetniewskiego OPO to przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, boks z nieformalnym super – dyrektorem Feliksem Stammem, który na fali sukcesów swych podopiecznych i dobrych stosunków z ówczesnym szefem sportu Włodzimierzem Reczkiem pracowicie rozbudowywał i powiększał cetniewską bazę. Stamm i jego sławni bokserzy zrobili ośrodkowi wspaniałą promocję. Stopniowo rozrósł się w ogromny, nowoczesny kompleks treningowy, jakim jest obecnie. Dzisiaj mogą z niego korzystać wszyscy, nie tylko sportowcy. Zagorzali kibice mają okazję z bliska obserwować, jak ćwiczą nasi siatkarze, koszykarze, bokserzy, zapaśnicy czy pływacy.

Nie ma więc przypadku, że właśnie w Cetniewie reprezentacyjne doświadczenie zbierają młode polskie zawodniczki z kadry Tomasza Różańskiego. A dodajmy, że mają tym razem szczególną przyjemność wspólnych treningów z najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii polskiego boksu, Karoliną Michalczuk, która pod okiem trenera Pawła Pasiaka (również prowadzi zajęcia podczas zgrupowania we Władysławowie; jako trzeci trener zajęcia prowadzi także Jarosław Przygoda), zamierza w kolejnych latach kontynuować marsz po kolejne medale wielkich światowych turniejów mistrzowskich. Podczas oglądanego dzisiaj przez nas treningu, który w dość chłodnej aurze odbył się na stadionie OPO, zawodniczka z Lublina przodowała w poszczególnych elementach szkolenia. Zaangażowanie Karoliny, która nie dała się dzisiaj na bieżni dogonić nawet młodszym o 16 lat koleżankom, jest znakomitym bodźcem do pracy dla naszej zdolnej i już utytułowanej w gronie juniorskim, młodzieży.

źródło: cetniewo.cos.pl/redakcja

NIE BĘDZIE SOBOTNIEJ WALKI ADAMEK-GŁAZKOW

Menedżer Egis Klimas w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” potwierdził, że sobotnia walka Tomasza Adamka z Wiaczesławem Głazkowem nie dojdzie do skutku. Ukrainiec powalczy w sobotę z innymi pięściarzem. Trwają na ten temat rozmowy z komisją sankcjonującą pojedynek. – Nazwiska rywala jeszcze nie mogę zdradzić, ale powinno ono zostać przedstawione podczas dzisiejszej konferencji – powiedział „PS” Klimas.

- Czy Wiaczesław jest rozczarowany? Oczywiście. W końcu długo się do tej walki przygotowywał. Adamka o nic nie podejrzewamy. Wierzymy, że ma problemy zdrowotne i rozumiemy, że wychodząc na ring z Głazkowem powinien być gotowy na sto procent. Choroba i wysoka temperatura to z pewnością poważna przeszkoda – mówi menedżer.

- Sądzę, że do walki Adamek – Głazkow jednak dojdzie, po prostu musi minąć trochę czasu. Myślę, że tego pojedynku będzie chciał nie tylko Wiaczesław, ale i Tomasz. W końcu obaj ciężko trenowali i dobrze wiedzą, że ich starcie byłoby niezwykle widowiskowe dla kibiców – kończy Klimas, oprócz Głazkowa reprezentujący interesy innych podbijających USA pięściarzy w państw byłego ZSRR, mistrza świata WBO wagi półciężkiej Siergieja Kowaliowa oraz Wasyla Łomaczenki, dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego.

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

DOBRA ATMOSFERA PRZED PIERWSZYM MECZEM „HUSARII”

Zawodnicy Hussars Poland od wczoraj przebywają w Sankt Petersburgu, gdzie zmierzą się z naszpikowanym gwiazdami światowego boksu ekipą Boxing Team Russia. Jak zapewnił nas trener Hubert Migaczew mimo drobnych kłopotów z grypą, nasi pięściarze są gotowi do pierwszego w tym sezonie meczu w zawodowej lidze World Series of Boxing.

- W Rosji jest zimno ale trzymamy się ciepło – mówi Hubert Migaczew. – Jesteśmy po treningu w klimatycznej sali klubu Dynamo. Chłopcy regulowali wagę. Atmosfera w teamie jest bardzo ciepła. Zawodnicy są przygotowani do walk. Niestety mamy okres grypy i nas też to dotyka, co może się przełożyć na 4-5 rundy pojedynków. Natomiast zrobiliśmy wszystko co mogliśmy zrobić przez te 3 tygodnie. Najważniejsze, że szybkość rośnie i nowe metody treningowe dają efekty. Po pierwszym meczu będę mógł wprowadzić korekty. Rosjanie podeszli bardzo poważnie do meczu z nami – zakończył szkoleniowiec Hussars Poland.

Słowa trenera „Husarii” o dobrej atmosferze potwierdził kapitan naszego zespołu, Tomasz Jabłoński:

- Atmosfera jest bardzo dobra, musimy jeszcze tylko skontrolować wagę, bo dopiero teraz – po raz pierwszy od przyjazdu – będziemy mieli ku temu okazję. Wówczas każdy z nas będzie już spokojniejszy, bo będzie wiadomo na ile można sobie pozwolić z jedzeniem, bo jak dotąd żyliśmy w małej nieświadomości. Widzę pozytywną energię w całej drużynie. Każdy z nas ma okazję tu się pokazać, więc na pewno damy z siebie wszystko, a to musi przynieść pozytywny rezultat – zapewnił nas Tomasz.

„HUSARIA” ZBROI SIĘ NA KUBAŃCZYKÓW

WSB

Grzegorz Kozłowski (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Paweł Stępień (81 kg), Sergiej Werwejko (+91 kg) – to skład Hussars Poland na pierwszy „domowy” mecz nowego sezonu ligi WSB. Do Raciborza przyjedzie Kuba. Transmisja w TVP Sport.

Pięściarze Hussars Poland kończą przygotowania do spotkań rozpoczynających 4 w historii sezon World Series of Boxing (biało-czerwoni startują po raz 2). W środę 13 listopada wyjeżdżają do Sankt Petersburga na piątkowy mecz z Team Boxing Russia. W kadrze znajdą się, o czym już informowaliśmy – Dawid Jagodziński (49 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Krzysztof Kowalski (91 kg).

Niespełna tydzień później, tj. 22 listopada w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu, podopieczni głównego trenera drużyny Huberta Migaczewa podejmą debiutujący w zawodowych rozgrywkach klub Cuba Domadores. Kubańczycy pod koniec sierpnia rozegrali dwumecz z innym grupowym rywalem – Mexico Guerreros. W całej potyczce w Meksyku lepsi byli goście 7-3.

- Jesteśmy w stanie wygrać co najmniej po 3:2 i z Rosją i z Kubą. Najmocniejsi zawodnicy tych drużyn brali udział w MŚ i raczej nie zrobią formy na WSB, o ile w ogóle wystąpią. Dlatego u nas nie ma np. Irka Zakrzewskiego (kat. 69 kg). Musi odpocząć. My z kolei wystawiamy naprawdę niemal optymalne składy. Mateusz Polski już pokazywał, że nie jest gorszy od Dawida Michelusa. Rafał Perczyński z kolei będzie miał niepowtarzalną okazję i motywację pokazać, że w półśredniej jest jednym z najlepszych w kraju. Grzesiek Kozłowski jest w gazie. Od Sergieja Werwejki w superciężkiej nie ma lepszych w Polsce – powiedział szef Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

W gr. B Husaria zmierzy się jeszcze z broniącym tytułu Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros i Azerebaijan Baku Fires.

- Grupa jest bardzo mocna, ale w tamtym sezonie tez wszyscy stawiali nas na przegranej pozycji… Liczę, ze pokażemy kibicom boks na wysokim poziomie, a to przełoży się na wiele zwycięskich pojedynków – stwierdził kapitan zespołu Tomasz Jabłoński.

BARDZO MOCNY SKŁAD ROSJAN NA MECZ Z „HUSARIĄ”

Dwaj medaliści niedawnych Mistrzostw Świata – Władimir Nikitin (srebro) i Artem Czebotarew (brąz) znaleźli się w oficjalnym składzie Team Boxing Russia na mecz z Hussars Poland na inaugurację ligi WSB. Spotkanie odbędzie się w sobotę 16 listopada w Sankt Petersburgu, początek o godz. 22:00 czasu polskiego.

Rosjanie potraktowali bardzo poważnie mecz z Hussars Poland i wystawiają niezwykle silny skład. Są w nim m.in. aktualny wicemistrz świata Władimir Nikitin (56 kg) i brązowy medalista MŚ w Kazachstanie Artem Czebotarew (75 kg – na zdjęciu). Będą walczyć z nimi Sylwester Kozłowski i Tomasz Jabłoński. Z grona aktualnych mistrzów Europy Rosjanie wystawiają Armena Zakarjana (64 kg) – rywal Kazimierza Łęgowskiego. Bardzo trudne zadanie czeka również Dawida Jagodzińskiego (49 kg), który spotka się z medalistą igrzysk i MŚ Dawidem Airapetjanem. W wadze ciężkiej Krzysztof Kowalski spotka się z triumfatorem Memoriału Feliksa Stamma z 2010 roku Pawłem Nikitajewem.

Program walk
49 kg: Dawid Airapetjan – Dawid Jagodziński
56 kg: Władimir Nikitin – Sylwester Kozłowski
64 kg: Armen Zakarjan – Kazimierz Łęgowski
75 kg: Artem Czebotarew – Tomasz Jabłoński
91 kg: Paweł Nikitajew – Krzysztof Kowalski

Foto: Nikita Bassov/AIBA

SZEŚCIU POLAKÓW Z PRAWEM WALKI O PAS WBC. DEBIUT SZPILKI.

World Boxing Council, jedna z czterech najważniejszych federacji bokserskich (obok WBA, WBO i IBF), od 50 lat kreująca zawodowych mistrzów świata, jest w tej chwili najbardziej rozpoznawalna w naszym kraju. Zielony pas WBC wagi junior ciężkiej jest bowiem od lat w posiadaniu Krzysztofa Włodarczyka, który aktualnie przygotowuje się do kolejnej obrony z Włochem Giacobbe Fragomenim.

W najnowszym zestawieniu WBC sklasyfikowano tym razem dziewięciu Polaków, z czego aż 6 w pierwszej „15″ dającej prawo rywalizacji o tytuł światowy.

Najwyżej stoją akcje Andrzeja Fonfary, który w wadze półciężkiej sklasyfikowany został na 5. miejscu. W wadze junior średniej siódmy jest Damian Jonak, zaś o dwa oczka niżej w limicie wagi ciężkiej odnajdujemy nazwisko Tomasza Adamka. Również dziewiąty w junior ciężkiej jest Mateusz Masternak, który po utracie tytułu zawodowego mistrza Europy spadł boleśnie aż z drugiego miejsca. W tej samej dywizji dwunastą lokatę zajmuje Krzysztof Głowacki (powrót do czołówki; debiutował w rankingu WBC w czerwcu), zaś na miejscu nr 13 w zestawieniu „ciężkich” zadebiutował Artur Szpilka (poprzednio nr 22 w rankingu).

W poczekalni do pierwszej „15″ znajdują się ponadto: Paweł Kołodziej (17 w limicie wagi junior ciężkiej – jeszcze we wrześniu zajmował miejsce nr 14), Łukasz Janik (20 w junior ciężkiej) i Przemysław Majewski (23 w średniej).

TOMASZ RÓŻAŃSKI: MATEUSZA STAĆ NA KILKA ZWYCIĘSTW W LIDZE WSB

polski01

Aktualny mistrz Polski seniorów wagi lekkiej, Mateusz Polski, ma wielkie szanse aby być jednym z liderów Hussars Poland w drugim sezonie występów tej ekipy w lidze World Series of Boxing. Wychowanek Róży Karlino najprawdopobniej zadebiutuje w WSB już 22 listopada w meczu z Cuba Domadores. Jeśli tak się faktycznie stanie, jego rywalem będzie najpewniej mistrz świata Lazaro Alvarez Estrada.

- Mateusz już rok temu otrzymał od menedżera „Husarii”, Jarosława Kołkowskiego, propozycję startów w lidze WSB. Wtedy jednak psychicznie nie był jeszcze gotów do tej rywalizacji – mówi trener klubowy Polskiego, Tomasz Różański. – W tym roku Mateusz sam zainicjował kontakt z Hussars Poland, dał sygnał, że chciałby spróbować swoich sił w zawodowej lidze. Doskonale wie, że decyduje się na rywalizację z najlepszymi zawodnikami na świecie – kontynuuje trener.

Mimo niewątpliwych sportowych postępów, jakie stale robi Mateusz Polski, jego wychowawca chłodnym okiem patrzy na jego rywalizację z najlepszymi na świecie.

- Mateusz wprawdzie sam podjął decyzję, bo jest pełnoletni, ale mimo to poprosił mnie, jego trenera klubowego,o zgodę, na to, by dać mu szansę startu w WSB. Oczywiście zgodziłem się, mimo iż rozum podpowiada mi, że nie ma on jeszcze na tyle wielkich umiejętności, by podjąć tam równorzędną rywalizację. Z drugiej strony widzę, że ten chłopak zrobił w tak krótkim czasie, tak wielkie postępy, że można się tutaj naprawdę spodziewać miłych niespodzianek. Znam go doskonale i nieskromnie powiem, że spodziewam się nie jednej niespodzianki, a nawet kilku zwycięstw. Mam wrażenie, że Mateusz może być w tym sezonie czołowym zawodnikiem „Husarii” – zakończył szkoleniowiec z Karlina.

Przypominamy, że mimo młodego wieku Mateusz Polski, w swojej karierze boksował już z tak doświadczonymi i utytułowanymi rywalami, jak np. z mistrzami świata Detelinem Dalaklijewem (zdobył złoty medal w 2009 roku Mediolanie), czy Sergiejem Wodopianowem (mistrz świata z Chicago z 2007 roku). W tym roku reprezentował Polskę podczas Mistrzostw Europy w Mińsku, przegrywając w 1/8 finału po dyskusyjnym werdykcie z Węgrem Miklosem Vargą.

ZNAMY SKŁAD „HUSARII” NA MECZ Z ROSJANAMI

Jablonski Tomasz 01

Trzej debiutanci – Dawid Jagodziński (49 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg) i Krzysztof Kowalski (91 kg), a także Sylwester Kozłowski (56 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg) wystąpią w barwach Hussars Poland w pierwszym meczu nowego sezonu WSB. Inauguracja 16 listopada w Rosji.

- To nasz najmocniejszy skład w tych 5 kategoriach. Silniejszy niż ponad pół roku temu, kiedy rywalizowaliśmy w Sankt Petersburgu. W ciężkiej mamy jeszcze doświadczonego Mateusza Malujdę, ale on niedawno stoczył zawodową walkę z Tomaszem Duszakiem i dołączy do nas w grudniu – powiedział szef Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Dopiero w środę, a więc niewiele ponad tydzień przed meczem, Rosjanie oficjalnie poinformowali, że mecz odbędzie się w sobotę 16 listopada.

- Wcześniej długo nas zwodzili. W ciemno zarezerwowaliśmy bilety lotnicze na 13 listopada, nie mając pewności, kiedy, a nawet czy w ogóle spotkanie się odbędzie. Przecież w tamtym sezonie mieliśmy walczyć z Rosjanami na początku sezonu, a do meczu doszło dopiero na początku marca. Teraz wciąż czekamy na godzinę rozpoczęcia walk. To bardzo ważne ze względu na transmisję w TVP Sport – dodał prezes klubu.

8 miesięcy temu w St. Petersburgu Husaria wystąpiła w składzie: Dawid Michelus (54 kg), Jacek Wyleżoł (61 kg), Dawid Pac (73 kg), Serhij Radczenko (85 kg) i Jan Sudzilouski (+91 kg).

- Największym pozytywym tamtego meczu był punkt zdobyty przez Dawida Michelusa, bowiem jego rywal nie osiągnął limitu wagi. Za jednego walkowera Rosjanie stracili punkt. Dzięki temu awansowaliśmy do ćwierćfinału World Series of Boxing – przypomniał Jarosław Kołkowski.

W 2 kolejce meczów Husaria podejmie w piątek 22 listopada w hali produkcyjnej Rafako w Raciborzu zespół Kuby. Wtedy wystąpią pięściarze z wag 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg, +91 kg. W grupie B biało-czerwoni rywalizować będą jeszcze z Kazachami, Meksykanami i Azerami.

ELŻBIETA WÓJCIK: TO KWESTIA CZASU, KIEDY DORÓWNAM SHIELDS

elamini

- Moim zdaniem Claressa Shields nie jest aż tak mocna jak dotychczas myślałam, sądząc tylko po tym, że jest złotą medalistką olimpijską. Na pewno jest na ten moment lepsza ode mnie, ale to jest tylko kwestią czasu kiedy dorównam do jej poziomu – zapewnia młodzieżowa wicemistrzyni świata, Elżbieta Wójcik. Ci, którzy znają młodą zawodniczkę z Karlina, wiedzą, że nie są to puste deklaracje. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Jarosław Drozd: Nie wiem czy się ze mną zgodzisz ale masz za sobą niezwykły sezon. Najpierw w węgierskim Keszthely, podczas Mistrzostw Unii Europejskich potwierdziłaś swoją czołową pozycje na rynku europejskim, a następnie w Albenie stawiłaś czoło najlepszej zawodniczce świata, Claressie Shields…
Elżbieta Wójcik: Walka z Claressą Shields była naprawdę bardzo ciężka. Jeszcze chyba nigdy nie miałam okazji walczyć z tak bardzo utalentowaną i utytułowaną zawodniczką, tak samo wysoko oceniam całe zawody, czyli Mistrzostwa Świata. To był najtrudniejszy turniej w mojej karierze. Amerykanka faktycznie jest silna, ale nie na tyle, żeby mogła wygrać ze mną przed czasem, jak to robiła z innymi rywalkami. Myślę, że dużo mi nie zabrakło do wygrania tej walki. Zrobiłam wszystko, co mogłam i podniosłam swoją poprzeczkę bardzo wysoko. Jestem zadowolona, że jak na taki krótki czas trenowania boksu, potrafiłam stawić czoło samej mistrzyni olimpijskiej. To motywujące – jestem o rok młodsza od niej a tyle już potrafię.

- Jak z Twojego punktu widzenia wyglądała ta walka? Na ile mocno bije Claressa Shields? Fachowcy są pod wrażeniem jej przygotowania atletycznego… dynamiki i siły. Ile zabrakło, by ją pokonać?
EW: Moim zdaniem Shields nie jest aż tak mocna jak dotychczas myślałam, sądząc tylko po tym, że jest złotą medalistką olimpijską. Na pewno jest na ten moment lepsza ode mnie, ale to jest tylko kwestią czasu kiedy dorównam do jej poziomu. Claressa dysponuje wielką dynamiką i siłą, jednak myślę, że nie była do tych zawodów aż tak dobrze przygotowana jak do Igrzysk w Londynie. Dla mnie ten przegrany finał nie był żadną porażką tylko dodatkową lekcją. Po tej walce sądzę, że jestem jeszcze mocniejsza fizycznie i psychicznie. Każda porażka jest dla mnie nowym doświadczeniem i bardzo wiele mnie uczy.

- Nie jesteś przyzwyczajona do tego, że przegrywasz swoje walki. Przedtem, bodajże przed dwoma laty, pokonała Cię w ringu Roksana Wysmyk…
EW: Myślę, że nie można mojej walki z Roksaną traktować jak porażki. Stoczyłam ją w początkowym okresie kariery, kiedy dopiero zaczynałam poznawać świat boksu. Przegrałam ten pojedynek ale szybko wyciągnęłam z niego wnioski. W gronie juniorek nie ma w mojej kategorii wagowej dziewczyny, która może mi postawić wysoko poprzeczkę. Jednak wśród seniorek będzie już inaczej. Żadna z nich nie odda mi walki walkowerem.

- Ela Wójcik medalistką Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. To realna perspektywa? Wierzysz, że już za 3 lata będziesz na światowym topie?
EW: Tak, moim zdaniem jest to realna perspektywa, którą jestem w stanie zrealizować w tak młodym wieku. W trzy lata mogę przecież jeszcze wszystko poprawić w moim boksowaniu. Każdy, nawet najmniejszy błąd, którego ja nie widzę, jest zawsze zauważany przez mojego trenera Tomasza Różańskiego. Jeśli tak się dzieje, natychmiast go wspólnie poprawiamy.

- W przyszłym roku nadal możesz startować w turniejach młodzieżowych (Youth), tymczasem słyszałem o tym, że przymierzasz się do rywalizacji z najlepszymi w Polsce seniorkami. Twój trener, wspomniany Tomasz Różański, twierdzi, że nie będzie Cię specjalnie namawiał do boksowania w gronie seniorskim. Jaka jest Twoja opinia?
EW: Jak najbardziej chciałabym już rywalizować z seniorkami, by podnieść swój poziom sportowy. Trener rzeczywiście na to nie nalega. Będzie to moja decyzja, więc wszystko w tym temacie zależeć będzie tylko ode mnie.

- Twój klubowy wychowawca jest trenerem młodzieżowej kadry narodowej. Czy to pomaga Tobie i Paulinie Jakubczyk? A może Tomasz Różański wymaga od Was na zgrupowaniach więcej niż od innych zawodniczek?
EW: Myślę, że to nie ma żadnego znaczenia kto jest trenerem kadry narodowej. Jednak trener i my musimy udowodnić, że zasługujemy na to, by być w kadrze i zapewne wymaga od nas więcej, żeby nikt nie miał wątpliwości, że faktycznie zasługujemy na dres z orzełkiem.
ela011
- W jaki sposób trafiłaś do boksu? Jak wyglądały pięściarskie początki Elżbiety Wójcik w swoim klubie?
EW: Do boksu trafiłam przez przypadek a próbowałam w sumie wszystkiego. Słyszałam, że u nas w Karlinie jest sekcja bokserska, więc poszłam tam któregoś dnia i tak się zaczęło. Na początku trenowałam tylko z dziewczynami i przez pewien czas byłam od nich słabsza. Jak trwały zabawy w rękawicach, to cały czas się odwracałam i płakałam. Trener powiedział mi, że nic ze mnie nie będzie jak tak będę robić, więc musiałam pokazać, że jednak jestem coś warta i właśnie w taki sposób zaczęłam systematyczniej trenować i zdobywać medale. Niby trenuję już trzy lata, ale tak naprawdę – nieskromnie mówiąc – to jest przecież bardzo krótki, jak na tak duże wyniki.

- Masz jakichś ulubionych bokserów? Jaki boks lubisz oglądać najbardziej i dlaczego?
EW: Właśnie to jest chyba dziwne, bo nie ma żadnych ulubionych bokserów, których bym mogła naśladować. Rzadko kiedy oglądam walki innych zawodników i zawodniczek. Bardziej wolę oglądać swoje pojedynki i wyciągać z nich wnioski, przez co uczyć się czegoś nowego.

- Gdybyś miała namówić dziewczyny do uprawiania boksu, to co byś im powiedziała? Jakich argumentów użyła?
EW: Ciężko byłoby mi namówić dziewczyny do trenowania boksu, bo jednak to jest trudny sport, szczególnie dla kobiet. Myślę, że nikt nie może trenować boksu na siłę lub z namawiania. Każdy robi to co chce i kocha, a nie każda dziewczyna lubi się bić i …dostawać po twarzy.

- A gdybyś nie została pięściarką, jaką dyscyplinę sportu byś uprawiała?
EW: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam bo to jednak boks stoi dla mnie na pierwszym miejscu i nie wyobrażam sobie żebym trenowała inna dyscyplinę sportu.

- Nie samym boksem człowiek żyje… Jakie masz zainteresowania? Jak na co dzień jest Elżbieta Wójcik?
EW: Jaka jestem na co dzień? Ciężko mi to samej powiedzieć, więc poprosiłam moich znajomych o opinie, za co im serdecznie dziękuję.

P.S. Na prośbę Eli cytujemy opinie o niej samej, które napisali Jej przyjaciele. Oto one:

Zuza: Ela na co dzień jest przyjacielską osobą. Lubi się wygłupiać i ciągle chodzi uśmiechnięta. Za to ją kocham, potrafi wysłuchać i pomóc kiedy jestem w potrzebie. Jest otwarta na nowe znajomości, zależy jej na ludziach którzy są tego warci.
Weronika:  Moim zdaniem Ela na co dzień jest opiekuńcza, umie pomóc w potrzebie. Jest dziewczyną która wie czego chce od życia, poświęca się temu co robi. Pomimo tego, że trenuje, to zawsze znajdzie czas dla najbliższych. Jest osobą o silnej psychice, na co dzień jest uśmiechnięta wesoła i kochana.
Paula i Gruchałki: Ela jest wesoła, pogodna, tylko nie raz ma swoje gorsze dni i wtedy nie można z Nią dogadać, ale na drugi dzień jest już dobrze jak zawsze bo …braci Koala para, co nigdy nie nawala (śmiech)…
Koledzy: Ela na co dzień jest miła, spokojna, wie czego chce, dobrze się z nią rozmawia. Jest dla niektórych z nas autorytetem, podchodzi do trudnych spraw na luzie. Jest sympatyczna, nieustępliwa, twardo stawia na swoim jest towarzyska uśmiechnięta, szczera.

ela012

NADAL TYLKO MATEUSZ TRYC W ŚWIATOWYM RANKINGU AIBA

tryc03

Po zakończeniu Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego zaktualizowało swój ranking najlepszych amatorskich pięściarzy świata. W nowym zestawieniu AIBA znalazło się tym razem 313 zawodników (poprzednio 309), wśród których ponownie znalazł się tylko jeden reprezentant Polski, Mateusz Tryc, który z dorobkiem 250 punktów (otrzymał je za awans do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku) przesunął się z 22. na 21. pozycję w wadze półciężkiej (81 kg).

Jako ciekawostkę dodajmy, że jeśli uwzględnilibyśmy tylko pięściarzy z Europy, sklasyfikowanych w rankingu AIBA, zawodnik z Wyszkowa zajmuje 9 miejsce (w turniejach mistrzowskich rozstawionych jest po 8 zawodników z każdej kategorii wagowej). Na czele zestawienia „półciężkich” znajduje się niezmiennie Kazach Adilbek Nijazimbetow (2 300 pkt.), wyprzedzając Julio Cesara La Cruz z Kuby (1 700 pkt.) i Ojbeka Mamazulonowa z Uzbekistanu (1450 pkt.).

ŁUKASZ JANIK POSTAWIŁ WYSOKO POPRZECZKĘ AFOLABIEMU

janik01

Łukasz Janik nie może mieć sobie wiele do zarzucenia, ale na gali w Nowym Jorku nie zdołał pokonać Oli Afolabiego i wywalczyć tytułu mistrza świata federacji IBO (niezaliczanej do najbardziej prestiżowych) w wadze junior ciężkiej.

Po dwunastu ciekawych dla oka rundach sędziowie punktowali 117:111, 115:113 i 114:114, niejednogłośnym werdyktem decydując o zwycięstwie 33-letniego Brytyjczyka o nigeryjskich korzeniach. Był to pierwszy pojedynek 28-letniego Janika na maksymalnym w boksie zawodowym dystansie i czwarty w karierze Afolabiego.

Początek walki był obiecujący dla Janika, jednak od piątej odsłony coraz większą przewagę zaczął osiągać przeciwnik, udowadniając wyższą pięściarską jakość. Pięściarzowi z Jeleniej Góry należą się jednak brawa – w końcówce wykazał determinację i być może nawet wygrał dwie ostatnie odsłony.

 1. runda:
Wysokie tempo od pierwszego gongu. Bardzo wyrównane starcie. Janik rozpoczyna bez kompleksów wobec faworyzowanego przeciwnika. Afolabi bardzo dobrze operuje lewym prostym, ale i Janik często wyprowadza ten podstawowy cios, szukając też sposobności do zadania uderzeń na tułów. Trudne do punktowania starcie.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

2. runda:
Janik ostro naciera po gongu i choć Afolabi dobrze się broni, a później pojedynek się wyrównuje, dzięki udanemu początkowi sędziowie mogą zapisać to starcie na konto Polaka.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Janika

3. runda:
Polski pięściarz znowu zaczyna rundę bardzo agresywnie. Później walka się wyrównuje, w półdystansie więcej sprytu wykazuje Afolabi, ale końcówka ponownie należy do Janika, który zaskakuje rywala przy linach. Bardzo dobra dla oka walka, kibice nie mają prawa narzekać.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Janika

4. runda:
Kolejna widowiskowa odsłona, nie brakuje ciekawych wymian, a tempo nadal bardzo wysokie. Afolabi wraca do wyprowadzania skutecznego lewego prostego, stara się poprawiać lewym sierpowym na tułów.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

5. runda:
Mocny, krótki prawy sierpowy Afolabiego wstrząsa głową Polaka w 60. sekundzie rundy. Później do głosu próbuje dojść Janik, lecz rywal broni się dość skutecznie, a gdy dochodzi do walki w bliskim dystansie, udanie kontruje. W końcówce również ma przewagę.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

6. runda:
Pierwsza runda z tak wyraźną przewagą Afolabiego. Janik nadal nie stroni od ataków, ale stają się one coraz bardziej chaotyczne i coraz łatwiej przewidywane przez przeciwnika, który zachowuje wysoką skuteczność ataku. Pojawia się rozcięcie nad lewym łukiem brwiowym Janika. Polak krwawi też z nosa.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

7. runda:
Janik wraca do gry, znowu wywiera presję, jednak wielkiej krzywdy imponującemu świetnym refleksem przeciwnikowi nie jest w stanie wyrządzić. Afolabi wygląda na coraz bardziej rozluźnionego.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

 8. runda:
Afolabi nadal kontroluje walkę i na tym jej etapie trudno się spodziewać zwrotu akcji. Polak wygląda na dobrze przygotowanego kondycyjnie i być może wyprowadza nawet więcej ciosów niż rywal, jednak ze skutecznością nadal jest przeciętnie.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

9. runda:
Sytuacja bez zmian, Afolabi udowadnia wyższą bokserską jakość, duże umiejętności w defensywie i kontrataku.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

10. runda:
Krwawi już także prawy łuk brwiowy Polaka i to o wiele mocniej niż lewy. Pod względem kondycyjnym Janik wygląda jednak trochę gorzej niż przeciwnik i coraz częściej opuszcza ręce. Afolabi wykorzystuje to w połowie rundy, gdy głowy polskiego pięściarza sięgają lewy sierpowy i potężny prawy prosty.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Afolabiego

11. runda:
Jedna z najlepszych rund i akcji Janika w tej walce. Po kilkudziesięciu sekundach udaje mu się nawet zaskoczyć Afolabiego serią ciosów i zepchnąć do lin. Przeciwnik podnosi jednak ręce, uszczelnia gardę i wytrzymuje ten szturm.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Janika

12. runda:
Czego jak czego, ale ambicji i woli walki Janikowi nie można odmówić. Polak daje z siebie wszystko, naciera i udaje mu się trafić rywala paroma niezłymi, mocnymi uderzeniami. W ostatnich sekundach dochodzi do regularnej bitwy, którą przerywa gong.
Naszym zdaniem: 10:9 dla Janika

Po 12 rundach: 116:112 dla Afolabiego

Punktował: Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

JUŻ TYLKO CZTERY POLKI W ŚWIATOWYM RANKINGU AIBA

Michalczuk Karolina 01

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) zaktualizowało wczoraj swój ranking najlepszych zawodniczek świata, który powstaje na podstawie wyników osiąganych przez nie w najważniejszych imprezach mistrzowskich, jak np. mistrzostwa świata, oraz czempionaty poszczególnych kontynentów. Od dwóch lat wysokie miejsce w rankingu AIBA jest o tyle istotne, gdyż na jego podstawie dokonuje się rozstawienia podczas ww. turniejów mistrzowskich.

W porównaniu z ostatnim notowaniem akcje naszych zawodniczek dość wyraźnie spadły i z sześciu Polek, które dotąd sklasyfikowano w pierwszych dziesiątkach zestawienia, w listopadzie pozostały tylko cztery!

Wysokie trzecie lokaty utrzymały wicemistrzynie świata – Sandra Kruk (57 kg) i Magdalena Wichrowska (64 kg), które uzbierały po 800 punktów rankingowych. Z trzeciego na ósme miejsce spadła Sandra Drabik (54 kg), która jednakże występuje obecnie w limicie wagi muszej. Dodajmy jednak, że uzbierane przez Sandrę 400 punktów nie dałoby jej niestety aktualnie miejsca w czołowej „10″ w limicie 51 kg. W „olimpijskiej” kategorii siódmą lokatę utrzymała natomiast Karolina Michalczuk, na której koncie znajduje się 800 punktów.

Jako ciekawostkę dodajmy, że zarówno Kruk, jak i Wichrowska są najwyżej sklasyfikowanymi Europejkami w swoich kategoriach wagowych. Drabik jest nr 3 na Starym Kontynencie, zaś Michalczuk o jedno „oczko” niżej.

ŁUKASZ JANIK Z BOKS-BUDY DO TEATRU MARZEŃ

janik_afolabi_fb

Choć w ostatnich latach stolicą światowego boksu zostało Las Vegas z należącą do luksusowego hotelu-kasyna halą MGM Grand Garden Arena, występ w nowojorskiej Madison Square Garden pozostaje obiektem marzeń każdego pięściarza z ambicjami. Tego zaszczytu w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu dostąpi 28-letni Łukasz Janik. Rękawice skrzyżuje z groźnym Olą Afolabim.

Popisy pierwszego mistrza świata wagi ciężkiej Johna Sullivana, starcia Sugara Raya Robinsona z Jake’em LaMottą, Joe Louisa z Rockym Marciano, a także (po przeniesieniu obiektu do serca Manhattanu w 1968 roku) pierwsza konfrontacja Joe Fraziera z Muhammadem Alim i zacięty bój Lennoksa Lewisa z Evanderem Holyfieldem – po wymienieniu największych pięściarskich sław, które wkroczyły między ściany MSG, może się zakręcić w głowie. A to jedynie fragment listy gości. Jan Paweł II, giganci rocka i popu, legendy NBA i NHL… Między ringowe liny mogącej pomieścić 20 tysięcy widzów, niedawno zmodernizowanej hali, wyjdzie też chłopak z Jeleniej Góry, który przygodę z boksem rozpoczynał dziesięć lat temu od obijania podejrzanych typów w wesołych miasteczkach (jak sam określa: „w boks-budach”) zachodnich Niemiec.

Jeśli Michael Buffer będzie miał nieco więcej pracy niż zazwyczaj, to właśnie on zaprosi Polaka na ring. Z szatni Janik wyjdzie nie jako „Johny Lupas z Amsterdamu”, a „Lucky Look”, walka będzie legalna, jedna zamiast kilku, zarobek większy (20 tysięcy dolarów, nie 70 euro) a przeciwnik… trzeźwy. A to nie będzie jego jedyny atut. 33-letni Afolabi to przedstawiciel ścisłej światowej czołówki wagi junior ciężkiej. Gdyby z Marco Huckiem dane mu było rywalizować poza Niemcami, być może cieszyłby się zwycięstwem w dwóch z trzech pojedynków o mistrzowski tytuł WBO. Z Janikiem powalczą o pas IBO – federacji znanej, lecz niezaliczanej do najbardziej prestiżowych.

Na liście przeciwników mieszkającego w Los Angeles Brytyjczyka o nigeryjskich korzeniach poza Huckiem widnieją takie nazwiska jak Eric Fields, Enzo Maccarinelli i Walery Brudow. Rywali klasy międzynarodowej, może za wyjątkiem Mateusza Masternaka, w CV Janika próżno szukać. Faworyta nietrudno wskazać, nie jest nim Polak. Dobrze, że jedynie na papierze.

Transmisja Polsat Sport, początek studia o godz. 1.00, walki – 2.00

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

DYLEMAT ŁUKASZA JANIKA

janik01

W sobotę w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden Łukasz Janik stanie przed niezwykle trudnym zadaniem, ale jednocześnie przed życiową szansą. W pojedynku o pas mistrzowski IBO w wadze cruiser zmierzy się w ringu z Brytyjczykiem o nigeryjskich korzeniach Olą Afolabim. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że szanse polskiego boksera na zwycięstwo są niewielkie, bowiem teoretycznie Afolabi przewyższa go we wszystkich elementach bokserskiego rzemiosła (może poza siłą ciosu, którą można ocenić obustronnie jako dobrą).

Ola Afolabi od lat zalicza się do ścisłej czołówki wagi cruiser. Jego jedynym słabym punktem jest psychika, a konkretnie brak niezbędnej klasowemu bokserowi bojowości i waleczności. Właśnie z tego powodu Brytyjczyk ostatecznie przegrał bokserską trylogię z Marco Huckiem, mimo iż w dwóch pierwszych walkach był bardzo bliski odniesienia zwycięstwa. Ten brak bojowego charakteru jest też przyczyną, dla której ten dobrze wyszkolony, szybki i silnie bijący pięściarz ma stosunkowo niski wskaźnik zwycięstw przed czasem. W wielu przypadkach zadowalał się zwycięstwem na punkty i nie dążył do nokautu. Kilku ewidentnych bumów wytrzymało z nim 4-rundowe walki, a np. nasz Łukasz Rusiewicz i gruziński journeyman Sandro Siproszwili także pojedynki znacznie dłuższe.

Ww. cecha Afolabiego to dla Janika z jednej strony szansa, ale z drugiej także pokusa do pójścia na łatwiznę. Wydaje się dość prawdopodobne, że jeżeli Polak przyjmie ulubioną przez Afolabiego spokojną walkę na dystans, to wprawdzie przegra wysoko na punkty, ale dotrwa bez nokdaunu do końcowego gongu. Jest to jednak droga złudna i niepewna, którą w tym roku wybrała dwójka kolegów Janika (Rafał Jackiewicz i Andrzej Wawrzyk) i boleśnie zapłaciła za brak ambicji.

Polscy kibice boksu nie oczekują od Janika zwycięstwa, ale liczą na to, że da z siebie wszystko i podejmie walkę o pas. Trzeba wykorzystać flegmatyczność rywala i spróbować zaskoczyć go jakimś nagłym dynamicznym atakiem, tak jak to w przeszłości kilkakrotnie skutecznie zademonstrował Marco Huck. Niezależnie od końcowego rezultatu taka postawa naszego pięściarza będzie zasługiwała na szacunek.

Dariusz Chmielarski/www.bokserzy.cba.pl

ZNAMY SKŁAD HUSSARS POLAND NA SEZON 2013/2014

michelus02

Aż 14 nowych bokserów wystąpi w barwach Hussars Poland w lidze WSB. Skompletowana kadra biało-czerwonych liczy 20 pięściarzy.

Za niewiele ponad dwa tygodnie podopieczni trenera Huberta Migaczewa (jego asystentami są Jerzy Baraniecki i Roman Misiewicz) rozpoczną drugi sezon w zawodowej World Series of Boxing. Pierwszy był bardzo udany, bowiem Husaria awansowała z 3. miejsca w grupie A do ćwierćfinału. Na tym etapie 2-krotnie przegrała z włoskim Dolce & Gabbana Italia Thunder.

W porównaniu z premierowym sezonem, w którym zawodnicy walczyli w 5 kategoriach wagach (teraz ich będzie 10) w składzie nastąpiło mnóstwo zmian. Nowych bokserów jest 14, w tym zwycięzca Turnieju Feliksa Stamma Ukrainiec Siergiej Werwejko (+91 kg). Będzie on jedynym obcokrajowcem w zespole. Z kolei jedyny pięściarz na co dzień boksujący na profesjonalnych ringach to wrocławianin Mateusz Malujda (91 kg).

Z klubu kierowanego przez Jarosława Kołkowskiego (prezes zarządu) i Jacka Szelągowskiego (team menedżer), z różnych względów, ubyło 13 bokserów, w tym mający problemy z okiem jeden z liderów – Białorusin Siergiej Kuzmin.

Pierwsze spotkanie Husaria rozegra 15 lub 16 listopada w Sankt Petersburgu z Rosjanami. Z kolei w piątek 22 listopada o godz. 20:30 Hussars Poland podejmie w Raciborzu Kubę. Wszystkie mecze pokaże na żywo TVP Sport. W każdym z nich odbędą się walki w 5 wagach.

Kadra Hussars Poland na sezon 2013/2014:

49 kg
Dawid Jagodziński
Arkadiusz Lubomski
52 kg
Grzegorz Kozłowski
Mariusz Koch
56 kg
Sylwester Kozłowski
Marek Pietruczuk
60 kg
Dawid Michelus
Mateusz Polski
64 kg
Kazimierz Łęgowski
Damian Kiwior
69 kg
Ireneusz Zakrzewski
Rafał Perczyński
75 kg
Tomasz Jabłoński
Piotr Gredke
81 kg
Piotr Podłucki
Paweł Stępień
91 kg
Mateusz Malujda
Krzysztof Kowalski
+91kg
Sergiej Werwejko
Arkadiusz Toborek

Nowi bokserzy: Jagodziński, Lubomski, Koch, Pietruczuk, Polski, Łęgowski, Kiwior, Perczyński, Gredke, Podłucki, Stępień, Kowalski, Werwejko, Toborek.

Ubyli: Mateusz Mazik, Adil Aslanov, Jacek Wyleżoł, Damian Wrzesiński, Mateusz Tryc, Dawid Pac, Michał Gerlecki, Siergiej Kuzmin, Serhij Radczenko, Patryk Brzeski, Michał Olaś, Michał Cieślak, Jan Sudzilouski.

TOMASZ ADAMEK BLOGUJE: OSTATNIE DNI SPARINGÓW

adamek_mike

Jeszcze dwa tygodnie treningów przede mną. Sparingi przebiegają zgodnie z założeniami trenera. Moi sparing partnerzy wywiązują się ze swojego zadania bardzo dobrze. To doświadczeni pięściarze – Monte Barrett, z którym już kiedyś  trenowałem oraz Travis Kaufmann, który niedawno temu oświadczył ,że chętnie stoczyłby pojedynek ze mną.

Pięściarze mają za zadanie naśladować stylem walki  w ringu, styl Wiaczesława Głazkowa. Wszystko przebiega zgodnie z planem, do tego dochodzi jeszcze niezbyt rozbudowany trening siłowy. Znane jest już miejsce naszego  pojedynku. W dniu 16 listopada 2013 roku wejdziemy do ringu w Turning Stone Resort Casino w Veronie w Nowym Jorku. Galę transmitować będzie  amerykańskiej stacja telewizyjna NBC. Organizatorzy gali zadbali o polskich widzów i organizują walkę w bardzo dogodnym czasie. Nasz pojedynek rozpocznie się w sobotę o godzinie 15.00 amerykańskiego czasu, czyli o godzinie 21.00 w Polsce. Walkę  zakontraktowano na 12 rund a jej stawką będzie, druga pozycja w rankingu IBF wagi ciężkiej.

Poza treningami w dniu 19 października 2013 roku w Centrum Kultury przy 176 Java St na Brooklynie , byłem jednym z 5 jurorów, których zdaniem było wybór najpiękniejszej Polki, spośród  Polonii amerykańskiej. Pierwszy raz występowałem w takiej roli , podobnie jak i Przemek Majewski. Tytuł Miss Polonii USA zdobyła Aleksandra Gąsiorowska z New Jersey. Było bardzo miło a krótkie oderwanie od boksu i udział w tej imprezie pozwolił mi na chwilę wytchnienia od ciężkich treningów.

Zawsze podkreślam ,że w czasie treningów a przede wszystkim w trakcie walki , ważne jest zdrowie i higiena psychiczna. Mam nadzieje ,że tym razem wyjdę do ringu skoncentrowany i dam dobrą walkę.

Źródło: tomaszadamek.eu
Fot. Adamek Team/Mike Gladysz

JUSTYNA WALAŚ DOSTAŁA W NAGRODĘ BOKSERSKI PAS I ZAPROSZENIE NA TRENINGI DO USA

justyna_globalbelt

Dzisiaj w restauracji „Pasaż” w Tarnowie Mariusz Kołodziej, szef grupy promotorskiej Global Boxing, wręczył 16-letniej Justynie Walaś, aktualnej mistrzyni świata juniorek, pas mistrzowski Global Boxing oraz symboliczną nagrodę pieniężną.

Najbardziej znany polski promotor pięściarski w Stanach Zjednoczonych przy okazji wspomnianego spotkania zaprosił Justynę do siedziby Global Boxing w North Bergen. Będzie to doskonała okazja, by zawodniczka Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej mogła nie tylko przyjrzeć się profesjonalnym amerykańskim metodom treningowym, ale też wziąć udział w treningach i sparingach.

Przypominamy, że kolejnym sportowym celem Justyny Walaś jest zdobycie kwalifikacji do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Chinach. Aby tego dokonać, wychowanka Aleksandra Maciejowskiego będzie musiała wywalczyć medal Młodzieżowych Mistrzostw Świata, które w kwietniu odbędą się w Sofii. Będzie to dla Justyny wielkie wyzwanie, gdyż wiąże się z nim nie tylko debiut w starszej grupie wiekowej, ale też miana kategorii wagowej z 63 na 60 kg.

Fot. Grzegorz Golec

HUBERT MIGACZEW: DAWID PRZYPOMINA MI HENRYKA ŚREDNICKIEGO

jagodziński

- Chcę spróbować swych sił w WSB, do odważnych świat należy – mówi 2-krotny mistrz Polski seniorów Dawid Jagodziński (49 kg), który zadebiutuje w Hussars Poland.

Jeden z nowych zawodników „Husarii” pochodzi z Inowrocławia, a pierwsze treningi odbywał we… własnym pokoju. – Pierwszym trenerem był tata Ryszard, który namówił mnie na pięściarstwo. Z nim przeprowadzałem zajęcia w mieszkaniu – przyznał Dawid.

Jego kariera amatorska to pasmo sukcesów, choć z pewnością kategoria papierowa cierpi na brak większej liczby zawodników. W barwach Pomorzanina Toruń zdobył w 2009 roku, a więc mając 16 lat, złoty medal Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Kielcach, czyli MP kadetów. To była wygrana w wadze do 46 kg.

W kolejnym sezonie, już jako bokser Astorii Bydgoszcz, z którą związała się na kilka lat, wywalczył złoty medal MP juniorów Wałczu, pokonując w finale kat. 48 kg Pawła Nowaka. Rok 2011 przyniósł Jagodzińskiemu pierwszy tytuł mistrzowski wśród seniorów. W Koninie pokonał Wojciecha Peryta. Z kolei w Lublinie obronił tytuł w rywalizacji juniorów.  W 2012 roku w finale MPS przegrał 2:3 z doświadczonym Łukaszem Maszczykiem.

W obecnym sezonie Dawid Jagodziński nie ma sobie równych na krajowych ringach w kat. 49 kg. W finale MMP wygrał w Wałczu z Mariuszem Kochem, zaś w pojedynku o złoty medale MPS w Zawierciu nie dał żadnych szans Arkadiuszowi Lubomskiemu. Koch i Lubomski też będą występowali w zespole „Husarii”, z tym że Koch w wadze 52 kg.

- Z tego co pamiętam z Arkiem Lubomskim stoczyłem siedem walk i zawsze wygrywałem. Podoba mi się boks bez kasków, pierwszą próbę mieliśmy podczas młodzieżowych mistrzostw Polski w Wałczu. Z pewnością jest mi dużo wygodniej. Chcę spróbować swych sił w WSB, do odważnych świat należy – powiedział 20-letni Dawid Jagodziński (ur. 1 stycznia 1993 roku). Mierzy 162 cm wzrostu.

- Bardzo liczę na Dawida, który przypomina mi mistrza świata Henryka Średnickiego. W czwartek miał świetne sparingi z Mariuszem Kochem, Arkiem Lubomskim i Grześkiem Kozłowskim – mówił trener „Husarii” Hubert Migaczew. Henryk Średnicki był mistrzem świata amatorów, dlatego przed Dawidem spore wyzwanie sportowe.

źródło: hussarspoland.pl

SZPILKA ZADEBIUTOWAŁ WE WRZEŚNIOWYM RANKINGU WBA

We wrześniowym rankingu federacji WBA zadebiutował 24-letni polski „ciężki” Artur Szpilka (16-0, 12 KO). Pięściarz z Wieliczki został sklasyfikowany na 14. pozycji, tuż przed Markiem DeMorim.

Oprócz Szpilki w rankingu WBA znalazło się jeszcze miejsce dla czterech Polaków – drugi w wadze junior ciężkiej jest Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO), zaś jedenastą lokatę w tej samej dywizji zajmuje były mistrz Europy, Mateusz Masternak (30-1, 22 KO). Czwartym naszym zawodnikiem w zestawieniu jest nr 8 w wadze junior średniej, Damian Jonak (36-0-1, 21 KO).

PAS GLOBAL BOXING DLA JUSTYNY WALAŚ

pasglobal

Mariusz Kołodziej, szef grupy promotorskiej Global Boxing, wspierający m.in. Tarnowską Szkółkę Bokserską, 29 października w restauracji „Pasaż” w Tarnowie wręczy Justynie Walaś, aktualnej mistrzyni świata juniorek z Albeny, pas mistrzowski Global Boxing i symboliczną nagrodę pieniężną.

Przypominamy, że wspomniane trofeum zostało zaprojektowane dwa lata temu przez Ardasha Sahaghiana, legendarnego twórcę pasów mistrzowskich WBC, WBA, IBF, WBO, IBA oraz The Ring Magazine. Będzie to więc szczególny sposób złożenia osobistych gratulacji przez sponsora tarnowskiego klubu 16-letniej zawodniczce, która szczególnie ciężko pracowała na swoje osiągnięcia i z której – jako Polacy – możemy być szczególnie dumni.

KOCHANE SPEKULACJE – PAŹDZIERNIK 2013

diablo01

„Spekulacja to próba przewidywania przyszłości, biorąc pod uwagę to, że… nic się nie wie i bazę przewidywań stanowi obecna znajomość rzeczy” – napisał francuski ekonomista Jean-Marie Harribey, wykładowca Uniwersytetu Montesquieu – Bordeaux.

W sporcie, podobnie jak i w gospodarce, również bardzo często mamy do czynienia z rozmaitego rodzaju spekulacjami. To szczególnego rodzaju „sztuka” uprawiana przez działaczy, specjalistów od PR, czy dziennikarzy, mająca na celu podkręcenie sportowo-biznesowej koniunktury. Z drugiej strony ludzie uwielbiają gdybać, spekulować, prowadzić akademickie dyskusje, udzielać się na forum… Skoro jednak w plotce jest też miejsce na przysłowiowe ziarenko prawdy, z którego w przyszłości wyrosnąć może faktyczne wydarzenie, przyjrzyjmy się temu co aktualnie w bokserskiej trawie piszczy…

Wczoraj wspominaliśmy o ewentualnej walce zawodowego mistrza Europy wagi ciężkiej, Derecka Chisory (18-4, 12 KO), z Mariuszem Wachem (27-1, 15 KO). Mogłoby do niej dojść 30 listopada w Londynie, gdyby Polak przyjął warunki postawione przez Brytyjczyków. Po kilkunastu godzinach spekulacje we wspomnianym temacie uciął promotor „Wikinga”, Mariusz Kołodziej, przypominając, że federacja EBU nie zezwoli na rywalizację o pas europejski pięściarzowi, który przegrał swoją ostatnią walkę. Teoretycznie Mariusz mógłby zaboksować ze słabym rywalem za kilka dni (26 października), podczas gali boksu zawodowego w Dzierżoniowie. Podobnie przecież zrobił rok temu Grzegorz Proksa, by stanąć do rewanżowej walki z Kerry Hope`em… Jeśli wspominamy o Wachu i wątku „londyńskim”, dodajmy, że kilka dni temu przez kilkadziesiąt godzin krążyła w medialnej sieci informacja o możliwości startu Polaka w kolejnej edycji turnieju Prizefighter, która odbędzie się 16 listopada w mieście nad Tamizą.

Jedyny polski zawodowy mistrz świata, Krzysztof Włodarczyk (48-2-1, 34 KO) 6 grudnia w Chicago po raz trzeci w karierze – z obowiązku obrony pasa federacji WBC – zmierzy się z Włochem Giacobbe Fragomenim (31-3-2, 12 KO). Tymczasem pojawiły się już informacje jakoby w maju 2014 roku przeciwnikiem „Diablo” miałby być nowy zawodowy mistrz Europy, Grigorij Drozd (37-1, 26 KO), który niedawno w Moskwie zdetronizował Mariusza Masternaka. Walka Włodarczyka z Rosjaninem ma racjonalne uzasadnienie. Po pierwsze zapewne będzie na niej można świetnie zarobić (szczególnie jeśli odbyłaby się w Moskwie), a po wtóre ewentualnym zwycięstwem Krzysztof rozwiałby raz na zawsze temat zasadności jego rywalizacji z Masternakiem. Oczywiście walka Włodarczyk-Drozd położyłaby kres pomysłowi debiutu „Diablo” w wadze ciężkiej, czyli lutowej rywalizacji z Albertem Sosnowskim (47-6-2, 28 KO).

Do kolejnych przeciwników przymierzany jest także niepokonany Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO). W tym temacie na giełdzie spekulacji pojawiły się dwa nazwiska – Garrett Wilson (13-6-1, 7 KO) i Francisco Palacios (21-2, 13 KO). Z pierwszym Polak miałby rywalizować w grudniu, zaś z drugim wiosną 2014 roku. Biorąc pod uwagę aktualnie gorsze od Polaka rankingowe notowania Wilsona, jego minimalną medialność (na polskim rynku wręcz anonimowość) oraz kiepskie warunki fizyczne (światowa czołówka – poza afrykańską sensacją Thabiso Mchunu – to chłopy o ponad głowę wyżsi od mierzącego 175 cm Amerykanina), pomysł ten nie wydaje się być atrakcyjnym. Czym  innym byłby wybór znanego i cenionego w Polsce Palaciosa, który jest w stanie dać w ringu niezłe widowisko.

Na koniec zostawiliśmy miejsce dla innego niepokonanego na zawodowym ringu polskiego pięściarza, Damiana Jonaka (36-0-1), który od lat czeka na konfrontacje z rywalem z najwyższej półki. Zanim na przełomie marca i kwietnia 2014 roku Ślązak dostąpi zaszczytu walki o pas mistrza świata WBC wagi średniej ze słynnym Argentyńczykiem Sergio Gabrielem Martinezem (51-2-2, 28 KO), będzie musiał 23 listopada w Jastrzębiu-Zdroju odprawić z kwitkiem Rafaela Bejarana (16-2, 8 KO) z Dominikany.

WACH-CHISORA 30 LISTOPADA W LONDYNIE?

wach01

Mariusz Wach był pierwszym rezerwowym i ostatecznie nie pojechał na igrzyska w Atenach, ale po latach wiele wskazuje na to, że jednak zawita do parku olimpijskiego. „Wiking” otrzymał propozycję walki z mistrzem Europy wagi ciężkiej Dereckiem Chisorą. Jeśli podpisze kontrakt, 30 listopada wejdzie do ringu w 7-tysięcznej hali Copper Box w Londynie, gdzie w ubiegłym roku odbywał się m.in. olimpijski turniej piłki ręcznej. Ofertę złożyli promotorzy 29-letniego Brytyjczyka z grupy Frank Warren Promotions.

- Obaj zawodnicy wyrazili wstępną zgodę. Pozostaje ustalić szczegóły finansowe i organizacyjne, a także poukładać wszystko od strony prawnej. Niebawem wszystko powinno być jasne. Nie mogę powiedzieć, że walka na pewno się odbędzie, ale wygląda to optymistycznie – powiedział nam Mariusz Kołodziej, właściciel grupy Global Boxing, od trzech lat promotor Wacha.

Dla pretendenta do tytułu mistrza świata z ubiegłego roku może to być druga podróż do Londynu w ostatnich tygodniach. We wrześniu sparował tam z Davidem Haye’em, szykującym się do – jak się okazało – odwołanego starcia z Tysonem Furym. Następnie poleciał do Rosji, aby pomóc Aleksandrowi Powietkinowi w ostatniej fazie przygotowań do walki z Władymirem Kliczką. Od dwóch tygodni trenuje w Dzierżoniowie pod okiem Piotra Wilczewskiego.

- Sześć tygodni? To odpowiedni okres, żebym dobrze się przygotował i odebrał Chisorze pas mistrza Europy – ocenia 33-letni Wach. Bokserowi proponowano też, aby 16 listopada wziął udział w popularnym na Wyspach turnieju Prizefighter. – Pięściarz i trener szybko doszli do wniosku, że to nie są zawody dla Mariusza. Po jednym dniu poinformowałem organizatorów, że Wach nie weźmie w nich udziału – wyjaśnia Kołodziej.

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

17. MŚ SENIORÓW: WARD PONOWNIE LEPSZY OD TRYCA

tryc03

Ze zmiennym szczęściem boksowali dzisiaj reprezentanci Polski podczas 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Z trójki naszych pięściarzy wygrał tylko Ireneusz Zakrzewski (69 kg), zaś z turniejem pożegnało się dwóch najbardziej doświadczonych zawodników – Dawid Michelus (60 kg) i Mateusz Tryc (81 kg).

Ten ostatni po raz trzeci w tym roku stanął do rywalizacji z niespełna 20-letnim byłym Mistrzem Europy (2011) i Młodzieżowym Mistrzem Świata (2010), Joe Wardem. Mateusz wygrał – dość szczęśliwie (na skutek kontuzji Irlandczyka) ich pierwszy pojedynek podczas Mistrzostw Europy w Mińsku, lecz później, pod koniec sierpnia podczas trójmeczu z Francuzami i Irlandczykami uległ mu wyraźnie na punkty.

Dzisiaj w Ałmatach również nie był w stanie nawiązać skutecznej walki z Wardem, przegrywając z nim wszystkie rundy. Sędziowie punktowali zgodnie 3-0 dla Irlandczyka (dwa razy 30-27 i 30-26).

WNIOSKI PO GALI BOKSU ZAWODOWEGO W WIELICZCE

plakatwieliczka01

Za nami kolejna gala grupy zawodowej Tomasza Babilońskiego. Z racji miejsca, w którym się odbyła była zapewne po raz wtóry jedną z najbardziej osobliwych pięściarskich rywalizacji w skali świata. Pod względem sportowym pozostawiła może pewien niedosyt, bo w walce wieczoru nie zobaczyliśmy zapowiadanej przez zawodników nadzwyczajnej agresji. Mimo to kibice, doceniający coraz bardziej ringową rywalizację wewnątrz-polską zobaczyli kilka ciekawych momentów.

Najważniejszym punktem gali w Kopalni Soli w Wieliczce miała być rywalizacja Krzysztofa Zimnocha (17-0-1, 11 KO) z Arturem Binkowskim (16-4-3, 11 KO). Ten drugi, skazywany przez wielu na na porażkę, pokazał w ringu, że jego boks wyszedł z pod ręki trenerskich fachowców – Boehma i Teodorescu – i mimo krótkich przygotowań, w których zabrakło m.in. czasu na sparingi, jest w stanie przeboksować pełen dystans z mającym dobre recenzje Zimnochem. Binkowski walczył ambitnie, zostawiając na ringu w Wieliczce wiele zdrowia i serca – nie był jednak w stanie specjalnie zagrozić pięściarzowi z Białegostoku. Ze sportowego punktu widzenia pojedynek Zimnocha z Binkowskim niewiele dał jego zwycięzcy. Pokazał również, że na rywalizację na szczycie europejskiej wagi ciężkiej (vide ewentualna walka z Dereckiem Chisorą) jest dla Krzysztofa za wcześnie. Chyba właściwym rozwiązaniem jest zapowiadane przez jego team szukanie nowych bodźców treningowych za Oceanem, gdzie też znajdą się zapewne sparingpartnerzy, mogący podnosić Zimnochowi poprzeczkę do góry.

Do USA mógłby również pojechać Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO), który wczoraj udowodnił dlaczego znajduje się w światowych rankingach. Jego skuteczny i bezkompromisowy boks okazał się niszczycielski dla weterana światowych ringów, Richarda Halla (30-14, 28 KO). Bardzo dobrym posunięciem – sportowo i marketingowo – byłaby zapowiadana przez Tomasza Babilońskiego chęć skonfrontowania pięściarza rodem z Wałcza z Francisco Palaciosem, który mimo zastoju, do jakiego doprowadziły dwie porażki z Krzysztofem Włodarczykiem, może zagwarantować Głowackiemu wartościowy sprawdzian umiejętności.

Czego dowiedzieliśmy się jeszcze, oglądając galę boksu zawodowego w Wieliczce? Że dobrze przygotowany do walki, „wiecznie młody” Rafał Jackiewicz (43-11-2, 21 KO) nadal może być magnesem, przyciągającym kibiców i dającym gwarancję dobrego boksu. Że  wędrówka w górę kolejnych kategorii wagowej, która od pewnego czasu staje się udziałem Michała Żeromińskiego (5-1, 1 KO), jest dla radomianina niepotrzebna. Osobiście widziałbym go występującego maksymalnie w limicie wagi junior półśredniej. Że Kamil Szeremeta (5-0, 0 KO) szybko potrzebować będzie wyższych celów niż rywalizacja z krajowymi rywalami. Na jego przykładzie dostrzegam także, że droga jaka dzieli najlepszych w Polsce amatorów (chociażby z wagi średniej) do zawodowej czołówki krajowej nie jest zbyt długa. To samo można powiedzieć obserwując sportowy rozwój Michała Cieślaka (2-0, 0 KO). Cieszy mnie również zwycięski powrót na ring Roberta Świerzbińskiego (12-2, 3 KO), którego występy w kolejnych polskich galach gwarantują dobrą jakość widowiska. Dobrze się stało, że jego niefortunny wyjazd do Kanady, nie zakończył kariery, na co wiele wskazywało po bolesnej porażce przed czasem.

plakatwieliczka

17. MŚ SENIORÓW: NIEJEDNOGŁOŚNA PORAŻKA MICHELUSA

michelus02

Jak dotychczas nasi pięściarze podczas udziału w szesnastu turniejach o amatorskie Mistrzostwo Świata stoczyli 232 pojedynki, notując 116 zwycięstw i tyle samo porażek. Tę statystykę na korzyść Biało-Czerwonych mógł dzisiaj w Ałmatach przeważyć Dawid Michelus (60 kg), którego rywalem był trzykrotny mistrz Indii, Vikash Malik.

Niestety po bardzo wyrównanej walce, w której Polakowi przyszło rywalizować z niewygodnym, niższym znacznie rywalem, sędziowie minimalnie lepszym zawodnikiem uznali Hindusa dając mu niejednogłośne zwycięstwo. Z zapisu kart punktowych wynika, że Malik wyraźnie lepszym był tylko w 3. starciu, natomiast w pierwszych dwóch rundach więcej do powiedzenia w ringu miał Michelus. Dwaj arbitrzy (z Brazylii i Kirgistanu) uznali walkę za remisową, z tym, że tylko ten drugi ze wskazaniem na Dawida, zaś sędzia ze Szkocji punktował 29-27 dla zawodnika z Indii.

EKIPA HUSSARS POLAND ZATRUDNI TRZECIEGO „SUPERCIĘŻKIEGO”

werwejko01

Ukrainiec Sergiej Werwejko (na zdjęciu) sprawił dużo lepsze wrażenie od Grzegorza Pankaua podczas piątkowego sparingu i to on będzie występował w Hussars Poland w wadze superciężkiej. Za miesiąc debiut w lidze WSB.

Sparing trwał 3 rundy i w każdej z nich przewagę miał dużo wyższy, mierzący 197 cm Werwejko (105 kg wagi). Pankau ma 183 cm i waży 110 kg, ale jest ambitny i szybki, co pokazały testy w hali Torwaru, gdzie na co dzień ćwiczy „Husaria”. Na skuteczną rywalizację w World Series of Boxing to jednak za mało.

- Do tyłu, do tyłu – pokrzykiwał Dariusz Mróz, polski odkrywca talentu Werwejki, zwycięzcy turnieju im. Stamma. Ukraińcowi wchodził lewy prosty, ale niepotrzebnie wpadał w Pankaua i dochodziło do częstych klinczów. Obaj wtedy tracili mnóstwo sił. Werwejko bił jednak dokładniej, a po jednym z uderzeń spadł kask z głowy rywala.

- Siergiej miał niedawno ciężki trening na nogi, wykonał sporo pobiegów, dlatego dziś pływał. Stać go na dużo lepszy boks – mówił Dariusz Mróz. Zmęczeniem tłumaczył swoją postawę Grzegorz Pankau: – Moje mięśnie są zakwaszone po sprintach. Walczyliśmy w 18-uncjowych rękawicach, byłoby co innego w dziesiątkach i bez kasków. Raz trafiłem prawym okrężnym na skroń. Będę szykował się do kolejnych zawodów. Celem jest złoty medal mistrzostw Polski.

- Wspólnie ze sztabem szkoleniowym doszliśmy do wniosku, że w obliczu bardzo trudnych rywali w fazie grupowej, m.in. Kubańczyków, Rosjan i Kazachów, będziemy szukali jeszcze jednego zawodnika wagi superciężkiej. Grzegorz Pankau to bardzo ambitny bokser, życzymy mu sukcesów i dziękujemy za wspólne treningi – powiedział team menedżer Jacek Szelągowski.

Na Torwarze doszło też do innych ciekawych sparingów – rywalizowali ze sobą (na zmianę) zwycięzca niedawnego Pucharu Świata w K-1 rules na Łotwie Radosław Paczuski z Piotrem Gredke i Przemysławem Pikulikiem, a po nich do ringu weszli Mateusz Polski z Krzysztofem Gutowskim z Feniksa. Sparowali również Marek Pietruczuk z Sylwestrem Kozłowskim i Dawid Jagodziński z Arkadiuszem Lubomskim.

AWANS ŁASZCZYKA W NAJNOWSZYM RANKINGU WBO

laszczyk027

W październikowym rankingu federacji WBO awans z 8. na 5. miejsce w kategorii piórkowej zaliczył Kamil Łaszczyk (14-0, 6 KO) Wyżej od młodego pięściarza grupy Global Boxing sklasyfikowanym Polakiem jest tylko Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który znajduje się na czele zestawienia najlepszych „półciężkich”.

W kategorii junior ciężkiej na wysokim 6. miejscu znajduje się jeden z bohaterów dzisiejszej gali w Wieliczce,  Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO), który czeka na pojedynek z jamajskim weteranem, Richardem Hallem. W tej samej wadze mamy jeszcze jednego rodaka, Pawła Kołodzieja (32-0, 17 KO), który zajmuje 12. lokatę. Z pierwszej „15″ zestawienia WBO wypadł niestety po porażce z Grigorijem Drozdem były mistrz Europy, Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który przed miesiącem zajmował 7. lokatę. Ostatnim Polakiem w rankingu jest niepokonany na zawodowych ringach, Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który utrzymał ósmą pozycję w kategorii junior średniej

PRZED GALĄ W WIELICZCE. W KOPALNI POLEJE SIĘ KREW?

Wydaje się, że po majowej wygranej na punkty z mocno podstarzałym, lecz nadal dużo potrafiącym Oliverem McCallem, potyczka z Arturem Binkowskim nie powinna być dla Krzysztofa Zimnocha dużym wyzwaniem. 38-letni przeciwnik od lat mieszkający za Atlantykiem po 2007 roku stoczył tylko jeden, do tego przegrany pojedynek. Choć zapewnia, że należycie się przygotował, pomimo przyzwoitej wagi (100 kg przy 188 cm wzrostu) jego dyspozycja pozostaje sporą zagadką.

- Krzysiek stoczy dopiero trzecią walkę na dystansie ośmiu rund, a pojedynek z Arturem Szpilką, do którego może dojść w lutym, na pewno byłby zakontraktowany na dziesięć lub dwanaście. Pod tym względem będzie to dla niego pożyteczny sprawdzian – przekonuje Tomasz Babiloński, promotor Zimnocha i główny organizator gali w kopalni soli w Wieliczce.

- Niezależnie od tego, czy uda się doprowadzić do starcia ze Szpilką, wstępnie zaplanowaliśmy, że 26 kwietnia w Legionowie Krzysiek zmierzy się z rywalem klasą przynajmniej dorównującym McCallowi – poinformował Babiloński.

Media obiegła też wiadomość o propozycji złożonej Zimnochowi przez obóz mistrza Europy wagi ciężkiej Derecka Chisory. Do walki mogłoby dojść już 30 listopada w Londynie, lecz z wypowiedzi białostoczanina wynika, że kilka tygodni to zbyt krótki okres, aby mógł osiągnąć najwyższą dyspozycję.

W porównaniu z McCallem, Chisorą i Szpilką, Binkowski nie wydaje się dla Zimnocha dużym zagrożeniem. W ostatnich dniach, rozmawiając z mediami zrobił jednak dużo, aby niego i samej walki zrobiło się głośno. Cel udało się osiągnąć i nawet jeśli poziom pojedynku okaże się rozczarowujący, to już wiadomo, że sprowadzenie Binkowskiego do Polski będzie udany posunięciem przynajmniej z promocyjnego punktu widzenia.

PLAN GALI
waga ciężka, 8 rund: Krzysztof Zimnoch – Artur Binkowski
walka w limicie 70 kg, 8 rund: Rafał Jackiewicz – Michał Żeromiński
waga junior ciężka, 8 rund: Krzysztof Głowacki – Richard Hall (Jamajka)
waga średnia, 6 rund: Kamil Szeremeta – Daniel Urbański
waga junior ciężka, 4 rundy: Michał Cieślak – Łukasz Rusiewicz
waga średnia, 4 rundy: Robert Świerzbiński – Ismaił Tebojew

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

TOMASZ JABŁOŃSKI W BARWACH SAKO GDAŃSK NA TURNIEJU W KALININGRADZIE

jablonski03

Jeden z liderów bokserskiej drużyny Hussars PolandTomasz Jabłoński (75 kg) od piątku będzie walczył w turnieju „Amber Gloves” w Kaliningradzie. Dla 24-letniego zawodnika SAKO Gdańsk będzie to jeden ze sprawdzianów przed rozpoczynającymi się za niespełna miesiąc nowymi rozgrywkami World Series of Boxing. W poprzednim sezonie w WSB występował on w wadze do 73 kg, teraz – po zmianie limitu – będzie to kategoria 75 kg.

- Oprócz mnie, od piątku do niedzieli w rosyjskiej imprezie pod nazwą Bursztynowe Rękawice walczyć będą: Adill Asłanow, Filip Wachała, Kamil Al-Termini i Łukasz Zyguła – powiedział ubiegłoroczny mistrz Polski, który będzie pełnił także rolę trenera zespołu z Trójmiasta.

- Turniej w Kaliningradzie to dla mnie przetarcie przed walkami w lidze WSB – kontynuuje lider zespołu Hussars. – Miałem kontuzję barku więc jadę tam w celu rozboksowania się i sprawdzenia w jakiej formie w okresie przygotowawczym się teraz znajduję. Nie szykuję się typowo do występu w turnieju – jadę tam na pewnym obciążeniu treningowym, więc wiem, że w Kaliningradzie nie będzie szczytowej formy. Mimo to liczę na dobry występ i walki z mocnymi przeciwnikami, które pozwolą mi na przetestowanie organizmu przed rozgrywkami WSB – zakończył gdynianin.

GŁAZKOW ZAMIERZA ZAJĄĆ MIEJSCE ADAMKA

- Adamek nie jest zawodnikiem, który ucieka przed rywalem i próbuje się z nim bawić. Potrafi narzucić bezkompromisową walkę, a ja potrafię taką walkę przyjąć. Ludziom się to podoba, więc mogą się nastawiać na świetne widowisko – powiedział w wywiadzie udzielonym Przemysławowi Osiakowi z Przeglądu Sportowego, Wiaczesław Głazkow.

- Sparował pan z Adamkiem przed jego sierpniową walką z Dominickiem Guinnem, a swoją z Bryanem Polleyem. Dużo czasu spędziliście razem w ringu?
Wiaczesław Głazkow: To był praktycznie cały obóz treningowy. Adamek to bardzo doświadczony pięściarz, a po tym, jak wyglądały nasze sparingi, mogę powiedzieć, że widzowie powinni się spodziewać twardej walki i ładnego, prawdziwego boksu. Adamek nie jest zawodnikiem, który ucieka przed rywalem i próbuje się z nim bawić. Potrafi narzucić bezkompromisową walkę, a ja potrafię taką walkę przyjąć. Ludziom się to podoba, więc mogą się nastawiać na świetne widowisko.

- To dobrze, że był już pan z naszym zawodnikiem w ringu?
WG: To nie ma znaczenia. Wcześniej chodziło o wspólny obóz, teraz czeka nas prawdziwy pojedynek. Trochę się o sobie dowiedzieliśmy, poznaliśmy swoje słabe i silne punkty. Dla mnie to wszystko jedno. Kiedy jesteś w ringu, robisz to, czego nauczyli cię trenerzy i powtarzasz głównie to, co wypracowałeś podczas przygotowań.

- Magazyn „The Ring” plasuje Adamka na piątym miejscu wśród najlepszych bokserów wagi ciężkiej. Przed nim są tylko Władymir Kliczko, Kubrat Pulew, Aleksander Powietkin i David Haye. Brakuje Witalija Kliczki, który nie walczył od ponad roku. Polak zasługuje na tak wysokie miejsce?
WG: A dlaczego miałby nie zasługiwać? Rozprawił się praktycznie ze wszystkimi czołowymi bokserami wagi ciężkiej z USA.

- Adamek bywa krytykowany, bo na przestrzeni ostatnich miesięcy i lat w jego boksie nie widać postępu.
WG: Władymira Kliczkę też wielu krytykuje za preferowany przez niego sposób walki, a wcale mu to nie przeszkadza utrzymywać się na szczycie i zwyciężać. Uważam, że Adamek nie zasługuje na krytykę, bo bronią go wyniki. Ostatnią porażkę poniósł z rąk Witalija Kliczki, a wszystkie pozostałe pojedynki wygrał. Zamiast oceniać w jaki sposób odnosi zwycięstwa, lepiej popatrzeć na jego bilans walk i wszystko będzie jasne.

- Werdykt ubiegłorocznej potyczki ze Steve’em Cunninghamem budził jednak duże kontrowersje.
WG: A ja z decyzją sędziów w zupełności się zgadzam. Cunningham próbował sztuczek, przez cały czas uciekał i unikał walki. Mnie tacy bokserzy się nie podobają. Adamek był inicjatorem walki, szedł do przodu i w moim odczuciu wygrał zasłużenie.

- Amerykański trener i komentator stacji ESPN Teddy Atlas nie potrafi wskazać faworyta. Stwierdził jednak, że Adamek może wygrać dzięki większemu doświadczeniu w boksie zawodowym.
WG: Bo ja wiem? Walczyłem już na dystansie dziesięciu rund, a po ostatnim gongu miałem jeszcze zapas sił na kolejne dwie. Wiem, że mogę walczyć na pełnym dystansie, nie odczuwam zatem żadnego dyskomfortu. Poza tym zdobyłem duże doświadczenie na ringu amatorskim. Stoczyłem ponad trzysta walk, a także szesnaście jako zawodowiec. Nie sądzę, abym pod tym względem był na straconej pozycji.

- Main Events promuje również Adamka. Mówi się, że w przypadku zwycięstwa zajmie pan jego miejsce.
WG: Tak postępują promotorzy na całym świecie. Jeśli w tej samej kategorii wagowej mają kilku bokserów, to niekiedy zestawiają ich ze sobą, czekają na wyjaśnienie, który z nich jest lepszy i następnie stawiają na zwycięzcę. To oczywiste i chyba nikt specjalnie tego nie ukrywa. Podobnie może być w przypadku moim i Adamka, a ja zamierzam zająć jego miejsce!

Rozmawiał: Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy
Fotografia: Mike Gladysz/Adamek Team

WIELE NOWYCH TWARZY NA PIERWSZYM TRENINGU HUSARII

hussars_kadra

Piętnastu pięściarzy Hussars Poland rozpoczęło na warszawskim Torwarze przygotowania do rozgrywek World Series of Boxing (WSB). Pierwszy mecz ligowy za miesiąc w Rosji.

- Na pierwszych zajęciach pojawiło się wielu nowych zawodników, jak na przykład Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau, Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski, Mateusz Polski, Dawid Jagodziński i Mariusz Koch oraz kilku innych – powiedział trener Hubert Migaczew.

Treningi na Torwarze odbywać się będą dwa razy dziennie. Indywidualnie przygotowywać się najbardziej doświadczony 31-letni Mateusz Malujda, który ma bilans zawodowych walk 4-2.

- Mateusz szykuje się obecnie we Wrocławiu do zbliżającego się kolejnego pojedynku profesjonalnego – z Tomaszem Duszakiem na gali w Ełku. Ta formuła współpracy z Malujdą sprawdziła się już w poprzednim sezonie – stwierdził prezes zarządu Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Właśnie w wadze ciężkiej, w której występuje Malujda, brakuje „Husarii” jednego zawodnika, aby już zamknąć kadrę. – Czasu nie mamy zbyt dużo, raptem tydzień, ale szukamy, rozmawiamy. Pole wyboru jest ograniczone, ale z pewnością niebawem ogłosimy to ostatnie nazwisko – przyznał.

W gronie bokserów, którzy zadebiutują w WSB są np. triumfator turnieju Feliksa Stamma Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) i znany z występów w kickboxingu Radosław Paczuski (81 kg), a także Mariusz Koch (49 kg) i Piotr Gredke (75 kg).

- Werwejko bardzo mocno pracuje, m.in. na sparingach u Henryka Zatyki. Jakiś czas temu podczas walki treningowej posadził Andrzeja Wawrzyka przed jego pojedynkiem z Rosjaninem Aleksandrem Powietkinem o mistrzostwo świata – powiedział Jarosław Kołkowski.

Ciekawą postacią może być specjalizujący się w muay thai Radosław Paczuski, brązowy medalista Mistrzostw Polski w formule low kick w kat. 81 kg w Kleszczowie.

Za kilka dni do „Husarii” dołączy jeden z jej liderów Tomasz Jabłoński (75 kg), który trenuje w Trójmieście i weźmie udział w turnieju w Kaliningradzie.

Kadra Hussars Poland na sezon 2013/14:

49 kg: Dawid Jagodziński, Arkadiusz Lubomski
52 kg: Grzegorz Kozłowski, Mariusz Koch
56 kg: Marek Pietruczuk, Sylwester Kozłowski
60 kg: Mateusz Polski, Dawid Michelus
64 kg: Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski
69 kg: Ireneusz Zakrzewski, Rafał Perczyński
75 kg: Tomasz Jabłoński, Piotr Gredke
81 kg: Przemysław Pikulik, Radosław Paczuski
91 kg: Mateusz Malujda
+91 kg: Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau

SANDRA DRABIK: JESTEM W STANIE DORÓWNAĆ NICOLI ADAMS

sandra01

Sandra Drabik jest naszą faworytką do zdobycia medalu Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Zawodniczka kadry narodowej seniorek w boksie wróciła niedawno z brazylijskiego rekonesansu, zdobywając złoty medal Mistrzostw Świata w kick-boxingu (formuła low-kick). Jej ringową postawę dodatkowo docenili organizatorzy wręczając Puchar dla Najlepszej Zawodniczki całych Mistrzostw. Zapraszam do lektury wywiadu o boksie i innych sportach walki w życiu Sandry.

Jarosław Drozd: Trzy lata przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro wróciłaś z Brazylii ze złotym medalem Mistrzostw Świata w kick-boxingu. Kiedy stałaś na najwyższym stopniu podium wypowiedziałaś jakieś życzenie?
Sandra Drabik: Kiedy stałam na podium w Brazylii słuchając Mazurka Dąbrowskiego przepełniała mnie ogromna radość i duma, a w oku zakręciła się łza. Może nie wypowiedziałam marzenia, ale właśnie w tamtej chwili wiedziałam o tym, że stać mnie na bardzo wiele, że jestem w stanie osiągać każdy wyznaczony przez siebie cel sportowy.

- Opowiedz o samym turnieju mistrzowskim. Z kim i jak Ci się tam walczyło. Musiałaś dokonać w ringu rzeczy niebanalnych skoro zostałaś uznana za najlepszą zawodniczkę Mistrzostw Świata…
SD: Nie wiem czy takich niebanalnych (śmiech) … Wydaję mi się, że po prostu wyróżniałam się dynamiką, techniką i tym, że wykonywałam zamierzone, a nie chaotyczne ataki. Na mistrzostwach stoczyłam trzy pojedynki. Pierwszy z Brazylijką Barbarą da Costa zakończył się moim zwycięstwem już w 2. rundzie przez poddanie sekundanta. Osłabiłam swoją przeciwniczkę kopnięciem na wątrobę, co odebrało jej sporo zdrowia i zapału do walki. Następną walkę stoczyłam z Włoszką Valentiną Murgie. Ten bój toczył się pod moje dyktando przez całe 3 rundy, choć rywalka próbowała w ringu narzucić swój styl. Ja jednak nadal realizowałam swoje założenia taktyczne i ostatecznie wygrałam 3-0 z dużą przewagą punktową. Ostatnia walka była dla mnie najtrudniejsza… W finale skrzyżowałam rękawice z Anną Poskrebyszewą. Rosjanka była zdeterminowana, ciągle szła do przodu i atakowała. Ja starałam się wchodzić w tempo w jej atak, przepuszczać go i wyprowadzać kontry. Taka taktyka okazała się dobrą i kontynuowałam ją do końca walki. Muszę powiedzieć ,że pojedynek finałowy był dla mnie najbardziej wyczerpujący.
kick01
- To nie jest Twój pierwszy wielki sukces odniesiony w kicku. Medale zdobyte w zawodach w kick-boxingu mają dla Ciebie taką samą wartość jak bokserskie?
SD: To prawda. Wiele razy stawałam na najwyższym podium zawodów w kick-boxingu. Każda stoczona walka, wygrane zawody w kick-boxingu, czy boksie są dla mnie bardzo ważne. Jestem osobą, która profesjonalnie podchodzi do tego, co robi. Do każdych zawodów staram przygotować się jak najlepiej. Poświęcam się temu, dlatego każda wygrana jest uhonorowaniem mojej ciężkiej pracy.

- Korzystając z okazji przypomnij wszystkie swoje sukcesy, jakie odniosłaś poza boksem. Nie wszyscy kibice pięściarstwa w Polsce zdają sobie sprawę jak piękny masz już sportowy dorobek…
SD: Przez kilka lat mojego „kopania” uzbierała się całkiem niezła kolekcja – jestem Mistrzynią Świata i Europy oraz kilkukrotną Mistrzynią Polski w formułach full-contact i low-kick. Zdobywałam też nie raz Puchar Świata.

- Po powrocie z Brazylii miałaś pojechać z kadrą Pawła Pasiaka na turniej Queens Cup do Stralsundu. Dlaczego ostatecznie tam nie wystąpiłaś?
SD: Zgadza się. Miałam wystartować razem z kadrą na turnieju w Niemczech. Niestety w trakcie powrotu z Brazylii moje zdrowie uległo niebezpiecznej zmianie – rozchorowałam się, miałam wysoką temperaturę ciała, co uniemożliwiło mi start w „Queens Cup”.

- W tym roku po raz pierwszy w karierze wywalczyłaś złoty medal Mistrzostw Polski w boksie. Z jednej strony na pewno byłaś szczęśliwa, że wreszcie jesteś na szczycie a z drugiej chyba pozostał pewien niedosyt, bo nie miałaś tam żadnej konkurencji?
SD: Oczywiście, że byłam szczęśliwa odbierając złoty medal Mistrzostw Polski (śmiech). W mojej kategorii wagowej do 51 kg nie było w tym roku dużej konkurencji. W Lublinie stoczyłam zaledwie dwie walki. Czy był niedosyt? Raczej nie. Wiadomo, że wolałabym stoczyć więcej i może mocniejszych pojedynków. Nie odpowiadam za ilość i za poziom sportowy danej imprezy. Ja byłam przygotowana do tych zawodów i jestem zadowolona z wyniku jaki uzyskałam.

- Jaki wpływ na Twój poziom miała trzyletnia rywalizacja z Karoliną Michalczuk?
SD: Myślę, że miała spory wpływ. Treningi i sparingi z Karoliną wiele mnie nauczyły, bo jest ona dobrą pięściarką, bez wątpienia najbardziej utytułowaną z całej naszej kadry. Bardzo się cieszę, że mogłam i nadal mogę uczyć się boksu przy jej boku.

- Twoja bokserska kariera na dobre rozpoczęła się w kwietniu 2009 roku podczas Mistrzostw Polski w Grudziądzu, gdzie awansowałaś aż do finału. Wcześniej znana byłaś wyłącznie z zawodów w kick-boxingu i K1. Skąd się wzięło zainteresowanie boksem? Trudno było Ci się przestawić na inny sport walki?
SD: Tak, pierwszy mój start w boksie miał miejsce w 2009 roku i dobrze go pamiętam. Skąd wzięło się zainteresowanie? Myślę, że zadecydowała o tym chęć sprawdzenia się, rozwijania, szukania nowych wyzwań, inspiracji dla siebie. To chyba było głównym powodem mojego wyboru.

- Pierwsze międzynarodowe doświadczenie zdobywałaś podczas Mistrzostw Europy w Nikołajewie (2009). rzucono Cie więc od razu na głęboką wodę i niewiele brakowało abyś wróciła z Ukrainy z medalem. Do pokonania Szwedki Shipry Nilsson zabrakło Ci jednego „oczka”. Pamiętasz ten pojedynek?
SD: Pamiętam te zawody i ten pojedynek bardzo dokładnie. Prawdą jest, że zabrakło mi dosłownie jednego punktu do wygrania tej walki. Niestety nie udało się… Myślę, że do pokonania wtedy Szwedki zabrakło mi trochę szczęścia i obycia stricte pięściarskiego.

- Sandra Drabik woli boksować w systemie tradycyjnego punktowania walki, czy tęskni za komputerowymi „maszynkami”? Musiałaś zmienić sposób boksowania?
SD: Zdecydowanie wolę system tradycyjnego punktowania walki. Teraz sędziowie patrzą na całokształt pracy zawodnika w ringu (na sposób poruszania się, zadawania kombinacji ciosów, kondycję). Komputerowy system nie był doskonały… Wystarczyło spojrzeć na same walki, chodzenie za podwójną gardą i czekanie na jeden cios. Czy musiałam zmienić swój styl? Myślę, że nie aż tak bardzo, ponieważ jestem zawodniczką która raczej biję kombinacje ciosów.

- Po raz pierwszy fachowcy poważniej zwrócili na Ciebie uwagę w marcu 2011 roku, kiedy sensacyjnie wypunktowałaś mistrzynię świata, Rosjankę Elenę Sawieliewą. Pamiętasz tamten pojedynek? Co było kluczem do zwycięstwa?
SD: Rzeczywiście dzięki temu pojedynkowi zrobiło się wokół mojej osoby w środowisku pięściarskim dosyć głośno. Klucze do sukcesu było na pewno dobre przygotowanie fizyczne i psychiczne.

- Która z Twoich dotychczasowych rywalek prezentowała najwyższy poziom? Z która boksowało się najtrudniej? Z Cancan, Sawieliewą, Kuleszewą, Michalczuk, a może Adams?
SD: Z każdą z nich toczyłam mocne pojedynki, ale myślę, że do tych najbardziej wyczerpujących mogę zaliczyć rywalizacje z Karoliną, Kuleszewą i Adams.

- Pozostańmy przy nazwisku Nicoli Adams. Miałaś okazję walczyć z nią podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely. Ile jeszcze brakuje Sandrze Drabik, by pokonać mistrzynię olimpijską?
SD: Miałam okazję walczyć z Nicolą Adams, z czego się bardzo cieszę. Ile mi brakuje? Trudno określić to słowami. Na pewno czeka mnie sporo ciężkiej pracy, ale jestem pewna, że jestem w stanie dorównać nawet mistrzyni olimpijskiej.

- Co poza sportem porabia na co dzień w Kielcach Sandra Drabik?
SD: Do tej pory studiowałam na Uniwersytecie Kieleckim i trenowałam. Aktualnie kończę studia i czekam na termin obrony pracy magisterskiej.

- Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę spełnienia ambitnych planów sportowych. Okazji w nowym roku na pewno to tego nie zabraknie.

kick04

17. MŚ SENIORÓW: ZAKRZEWSKI I TRYC UDANIE ROZPOCZĘLI TURNIEJ

tryc02

Z niecierpliwościa oczekiwaliśmy dzisiaj na informacje z 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, które rozgrywane są w Ałmatach w dalekim Kazachstanie. W ringu premierowe boje stoczyć mieli bowiem nasi dwaj zawodnicy, Ireneusz Zakrzewski (69 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). No i warto było czekać…

Z przyjemnościa informujemy, że nie tylko doczekaliśmy się dobrych walk naszych reprezentantów ale także ich pewnych zwycięstw. Irek pokonał jednogłośnie na punkty (30-26 i dwukrotnie 30-27) doświadczonego Chorwata Bornę Katalinica, zaś Mateusz wypunktował (2-1) mistrza Azerbejdżanu i złotego medalistę Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Dublina (2011), Raufa Kerimowa. Dwaj sędziowie po zakończeniu tego boju opowiedzieli się za Polakiem (29-28), zaś trzeci w taki samych rozmiarach widział zwycięstwo Azera.

W kolejnych pojedynkach Zakrzewski stanie oko w oko z reprezentującym Zambię Mbachi Kaongą, zaś Tryca czeka arcytrudne zadanie pokonania Irlandzkiego mistrza, Joe Warda, z którym udało się mu szczęśliwie (kontuzja rywala) wygrać podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku.

TRZYKROTNY MISTRZ INDII PIERWSZYM RYWALEM MICHELUSA

michelus02

Hindus Vikash Malik będzie pierwszym rywalem Dawida Michelusa (60 kg) podczas 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, które odbywają się w Ałmatach. Trzykrotny mistrz Indii (2009-2010 i 2012) w swoim pierwszym turniejowym pojedynku pokonał dzisiaj jednogłośnie na punkty Medera Mamakiejewa z Kirgistanu. Do rywalizacji Polaka z występującym pod flagą AIBA Hindusa dojdzie 20 października.

Przeciwnik mistrza Polski nie ma w swoim dorobku wielkich sukcesów. W tym roku reprezentował swój kraj podczas 27. Mistrzostw Azji przegrywając już w 1/8 finału z Anwarem Junusowem z Tadżykistanu. Następnie wystartował w rozgrywanym w Chabarowsku turnieju memoriałowym pamięci Konstantina Korotkowa, gdzie w pierwszej walce uległ 10-11 Rosjaninowi Sergiejowi Krasnickijowi.

JAROSŁAW KOŁKOWSKI: KAŻDY MECZ HUSARII BĘDZIE WYJĄTKOWYM WYDARZENIEM

kolkowski03

Jarosław Kołkowski, na co dzień mecenas w kancelarii „Prawnicy Weil, Gotshal & Manges”, w środowisku pięściarskim w Polsce znany jest jako współwskrzesiciel idei występów polskiej drużyny w zawodowej lidze World Series of Boxing. Aktualnie – jako dyrektor zarządzający – koordynuje przygotowaniami drużyny Hussars Poland do sezonu 2013/2014, drugiego w jej historii. Kilka dni przed podpisaniem przez zawodników nowych kontraktów na występy w rozgrywkach WSB poprosiliśmy go o wywiad, w którym uchylił rąbka tajemnic dotyczących polskiej ekipy.

Jarosław Drozd: Do rozpoczęcia kolejnego sezonu zawodowej Ligi World Series of Boxing zostało coraz mniej czasu, a my nadal nie wiemy w jakim składzie wystąpi w nich ekipa Hussars Poland. Kiedy poznamy nazwiska wszystkich Waszych pięściarzy?
Jarosław Kołkowski: Nazwiska naszych zawodników są już w dużej mierze znane. PolskiBoks.pl też o nich pisał. Natomiast pełny skład zostanie podany do publicznej wiadomości najprawdopodobniej w ciągu tygodnia. Czas na rejestrację zawodników mamy do 27 października.

- W nowym sezonie w barwach Husarii nie zaboksują Sergiej Kuzmin, Adil Aslanov, Jan Sudzilouski i Mateusz Tryc. Dlaczego nie przedłużono z nimi kontraktów?
JK: W każdym wypadku zadecydowało coś innego. Sergiej Kuzmin ma niestety problem z okiem i będzie musiał przejść kolejny zabieg okulistyczny. W związku z tym na razie w ogóle nie boksuje. Prawdę mówiąc to dla nas najboleśniejsza strata, bo nie dość, że był jednym z pewniejszych punktów Hussars Poland, to jest po prostu fantastycznym facetem, uprzejmym, zdyscyplinowanym i bardzo pracowitym. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i do boksu. Adil Aslanov z kolei nie jest w stanie zrobić limitu 56 kg, a w limicie do 60 kg mamy bardzo mocny skład z Dawidem Michelusem i Mateuszem Polskim. Po prostu zabrakło miejsca. Jan Sudziłowski to jeszcze inna historia. Rozważaliśmy zaproszenie go ponownie do drużyny, ale ostatecznie postawiliśmy na „miejscowych”, którzy dają nam nadzieję na co najmniej równie dobry boks jak w wykonaniu Jana. Zresztą ten temat nie jest jeszcze zamknięty, bo może się okazać, że np. z powodu czyjejś kontuzji poprosimy Jana o pomoc. Z kolei Mateusz Tryc sam zdecydował, że nie będzie już występował w naszej drużynie. Jak wiesz, dostał propozycję z Bundesligi i ją przyjął. Czy to jest mądra decyzja? Nie wiem i nie mnie to oceniać. Życzymy mu powodzenia rozumiejąc powody, którymi się kierował.

- Czyżby Wasza oferta dla Tryca była mniej atrakcyjna finansowo od niemieckiej?
JK: Prawdę mówiąc nawet nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Nie wiem dokładnie, ile Mateusz będzie zarabiał w Niemczech. Ale pewnie on sam zdawał sobie sprawę z faktu, że biorąc pod uwagę jego wyniki w poprzednim sezonie WSB nie było uzasadnienia do targowania się o większe pieniądze. Domyślam się, że oferta niemiecka była więc bardziej atrakcyjna. Jedno jednak cieszy niezależnie od atrakcyjności obu ofert: Mateusz w ogóle nie miał powodu rozważać przejścia na zawodowstwo poza strukturami AIBA, co jest dobrą wiadomością dla naszych bokserów i – mam nadzieję – dla polskiej reprezentacji. Widać już dzisiaj, że udaje się zatrzymać dla boksu olimpijskiego wielu bokserów, którzy jeszcze 2-3 lata temu nie mieli praktycznie żadnej alternatywy w stosunku do ofert krajowych grup promotorskich.

- Czy bierzecie pod uwagę zakontraktowanie któregoś z pięściarzy zawodowych? Jeśli tak, to kogo bierzecie pod uwagę przy selekcjonowaniu drużyny na nowy sezon?
JK: Doszliśmy już do porozumienia z Mateuszem Malujdą, który po stoczeniu jeszcze jednej walki zawodowej z Tomaszem Duszakiem przeniesie się do wagi ciężkiej, tj. do 91 kg i zapewne już w grudniu będziemy go mogli oglądać w meczu Hussars Poland. Czy będzie jeszcze ktoś? Nie wiem, ale nie jest to wykluczone.

- W ubiegłym roku narzekaliście – jak wiele innych ekip – na to, że kategorie wagowe w WSB są różne niż w boksie olimpijskim, co sprawiało kłopoty niektórym zawodnikom, którzy musieli bądź do nich zbijać wagę, bądź na wadze przybierać. W nowym sezonie czeka nas zmiana – będzie 10 dywizji identycznych jak w zawodach boksu olimpijskiego. Jesteś zadowolony z tej zmiany?
JK: Tak, zdecydowanie tak. Chociaż w pierwszej kolejności powinni być zadowoleni sami zawodnicy, bo dopasowywanie wagi do nietypowych limitów ich właśnie kosztowało najwięcej. Poza tym, będzie to miało – mam nadzieję – pozytywny wpływ na rozwój boksu olimpijskiego w Polsce, bez względu na to, czy mówimy tu o WSB, APB (boksie zawodowym), czy AOB (tzw. amatorskim). Po prostu więcej zawodników dostanie szanse uzyskania kwalifikacji olimpijskich.

- Od lat polscy pięściarze amatorscy nie osiągają sukcesów na arenie międzynarodowej i rzadko kiedy startują w pełnym składzie na zawodach rangi mistrzowskiej. W nowym sezonie  WSB musicie znaleźć zawodników w 10 kategoriach, którzy zaboksują na międzynarodowym poziomie. To w naszych warunkach realne? 
JK: To pytanie trzeba doprecyzować. Czy realne są występy 20 polskich zawodników na światowym poziomie, zwłaszcza na tle tak wymagających rywali, jakich mamy w grupie? Nie będę czarował. Koń jaki jest każdy widzi. Czy jednak możliwe jest znalezienie przynajmniej jednego zawodnika w każdej z 10 kategorii wagowych, który do poziomu światowego będzie dorównywał? Absolutnie tak. Już poprzedni sezon pokazał, że odpowiednia motywacja, ciężka praca zawodników i trenerów może zdziałać „cuda”. Chłopaki nie mają nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania. Jeżeli tylko będą realizować zalecenia trenerów i ciężko, ciężko pracować, to na pewno nie będziemy się za nich wstydzić.

- Waszymi rywalami podczas rozgrywek grupowych będą niezwykle mocne ekipy Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros, Boxing Russia Team oraz Domadores Cuba. Jakiego wyniku sportowego oczekujecie od swoich pięściarzy?
JK: To pytanie też trzeba podzielić na dwa. Jeżeli pytasz o drużynę jako całość, to wyjście z grupy „na papierze” graniczy z niemożliwością. Chociaż przypomnę, że już w 3 sezonie WSB większość komentatorów nie dawała nam żadnych szans, a jednak byliśmy w stanie wywalczyć awans. Jeżeli natomiast chodzi o indywidualnych zawodników, to spodziewam się, że co najmniej kilku z nich powinno się znaleźć wysoko w rankingach WSB.

- Mimo sporego już doświadczenia wyniesionego z ubiegłego sezonu WSB, czeka Was pod względem organizacyjnym wielka praca, by utrwalić markę Hussars Poland. Sukces sportowy z poprzedniego sezonu nie do końca szedł w parze z popularnością grupy i samej ligi. Kiedy organizowane przez Was widowiska WSB staną się rozpoznawalne w kraju?
JK: W obecnym sezonie przywiązujemy do tego znacznie większą wagę niż w poprzednim, kiedy – jak słusznie zauważyłeś – wiele musieliśmy się nauczyć. To już daje efekty. Jak wiesz, nawet teraz ukazuje się nieporównywalnie więcej tekstów o Husarii niż rok temu. Chcemy też zaktywizować nasz profil na Facebooku i ożywić naszą stronę internetową www.hussarspoland.com. Chcemy też zadbać o lepszą promocję w telewizji.

- Wiadomo w jakich miastach będziemy mogli zobaczyć Wasze mecze?
JK: Tego nie chcę jeszcze zdradzać, bo intensywnie pracujemy nad tym, aby każdy mecz stanowił wyjątkowe wydarzenie. Mamy kilka świetnych pomysłów i nowego „dyrektora artystycznego” (śmiech), Marcina Przybyło, który wprowadza nową jakość do naszej działalności.

- Czy kalendarz startów WSB nie będzie tym razem kolidował z terminami najważniejszych imprez boksu olimpijskiego? Konsultowaliście z PZB kalendarze imprez?
JK: Tu nastąpiła kolejna wielka zmiana w porównaniu z ubiegłym sezonem, a zwłaszcza jego początkami. Tym razem współpraca z PZB jest bez zarzutu. W tym sezonie żadnych kolizji terminów nie będzie.

- Czy bokserscy kibice będą mogli – jak w ubiegłym sezonie – zobaczyć Husarię w TVP Sport?
JK: Tak jest. Znowu współpracujemy z TVP Sport i myślę, że obie strony są z tej współpracy zadowolone. Kibice będą mogli obejrzeć wszystkie nasze mecze na żywo.

- Dziękuję za rozmowę i w imieniu kibiców życzę udanego sezonu. Czy chciałbyś coś przekazać za moim pośrednictwem Waszym kibicom?
JK: Kibicom życzę niezapomnianych emocji i doskonałej zabawy! Sobie natomiast, aby byli z naszą drużyną cały czas i wiernie kibicowali naszym chłopakom. Nie od razu Rzym zbudowano, ale nie zbudowano by go nigdy, gdyby nie Rzymianie (śmiech). Tu jest tak samo: nie od razu staniemy się światową potęgą w boksie, ale dzięki Wam, Kibicom to musi się udać!

Rozmawiał: Jarosław Drozd

FONFARA, KOŁODZIEJ I JONAK NAJWYŻEJ W RANKINGU IBF

W najnowszym rankingu federacji IBF znalazło się sześciu polskich pięściarzy. Podobnie jak w ubiegłym miesiącu najwyższe notowania ma boksujący na co dzień za Oceanem Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który znajduje się na czele listy najlepszych „półciężkich”.

W dywizji junior ciężkiej drugą lokatę z ubiegłego miesiąca utrzymał Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO). Niestety spadek z 3. na 8. miejsce zanotował Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który po porażce z Grigorijem Drozdem stracił pas zawodowego mistrza Europy. Tuż za nim, na 9. miejscu sklasyfikowano Krzysztofa Głowackiego (19-0, 12 KO), który awansował o 2 oczka.

Na wysokim 3. miejscu w zestawieniu zawodników wagi junior średniej znajduje się Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który w prawdzie zaliczył spadek o jedną pozycję, jakkolwiek dwie pierwsze lokaty w rankingu jego dywizji nie są obsadzone.

Szóstym Polakiem w rankingu IBF jest, podobnie jak przed miesiącem, „ciężki” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), którego czeka jednak za dwa miesiące ewentualny awans o trzy oczka – o ile pokona nie znającego goryczy porażki Wiaczesława Głazkowa.

TRENER PASIAK CHWALI POLSKIE PIĘŚCIARKI PO „QUEENS CUP”

pawel_kadra

Wczoraj pisaliśmy o sukcesie jakie reprezentantki Polski odniosły podczas Międzynarodowego Turnieju „Queens Cup” w Stralsundzie. Zawody rozegrane za naszą zachodnią granica były w tym roku wyjątkowo dobrze zorganizowane, co podkreślił po powrocie trener kadry narodowej, Paweł Pasiak:

- Turniej był dobrze zorganizowany i myślę, że będzie bardzo konkurencyjny dla turnieju na Ukrainie, który odbędzie się przed przyszłorocznymi Mistrzostwami Świata. Niemcy chcieliby go jeszcze rozwinąć, choć w tym roku startowało 14 państw, w tym ekipy gospodarzy, Francji i Włoch, które wystawiły po dwa składy. To dlatego właśnie organizatorzy zdecydowali się zdublować niektóre wagi. Poziom sportowy zawodów był bardzo wysoki, na co wpływ miał udział czołowych europejskich zawodniczek – mówi polski szkoleniowiec.

Pięcioosobowa drużyna narodowa przywiozła z „Queens Cup” 3 złote i jeden srebrny medal oraz bardzo dobre recenzje. Trener reprezentacji wyjaśnił nam, że wspomniane trofea nie były głównym celem tej sportowej próby:

- Pojechaliśmy do Stralsundu na przetarcie, ale dziewczyny nie odpuściły tam ani jednego starcia swoich walk. Zawsze starały się wychodzić zwycięsko z każdej rundy. Zostawiły dużo zdrowia w ringu, bo ich przeciwniczki były bardzo trudne i dobrze przygotowane do zawodów. Jestem bardzo zadowolony, gdyż zrealizowaliśmy nasz plan. Założenia na turniej były takie, by dziewczyny realizowały czasami niezbyt pasującą im taktykę w warunkach startowych i to się udało.

W opinii Pawła Pasiaka, któremu w charakterze asystenta pomagał Aleksander Maciejowski, wszystkie nasze zawodniczki zaprezentowały się z jak najlepszej strony:

- Angelika Grońska: wygrała dwa pojedynki i dostała walkower; z walki na walkę staje się coraz mocniejsza. Ta nieśmiała dziewczyna zaskakuje mnie z każdym pojedynkiem coraz pozytywniej. Wiem, że potrzebuje startów, bo jest najmniej doświadczoną kadrowiczką.

- Karolina Michalczuk: wygrała 3 pojedynki i dostała walkower; zaczyna boksować coraz luźniej, deklasuje przeciwniczki nie tylko siłą – trenerzy rywalek po prostu nie mieli na nią pomysłu, bo Karolina zmieniała tempo, pracowała na nogach tak, że nacierające na nią przeciwniczki nadziewały się na potężne kontry lub wpadały w liny. Karolina uczy się luzu i spokoju w ringu i jest przez to szybsza oraz precyzyjniejsza. Czeka nas dużo pracy ale myślę, że to był jej najlepszy występ w tym roku. Wiem, że była z siebie bardzo zadowolona. Jej nazwisko przyciąga widzów – pojedynek z Francuzką Mancini był szczególnie głośno oklaskiwany przez publiczność.

- Sandra Kruk: wygrała dwie walki; pokazała, że srebrny medal Mistrzostw Świata zobowiązuje. Nie dała żadnych szans swoim przeciwniczkom, choć miała ciężkie przeprawy. Rywalki niepotrzebnie przyjmowały jej styl walki. Sandra potężnymi sierpami rozbijała ich szczelne gardy i boksowała celnie lewym prostym, co jest dla niej nowością, ale bardzo pomaga w obraniu dobrej taktyki, gdyż przez taki boks Sandra staje się bardziej uniwersalna.

- Karolina Graczyk: przegrała walkę;  w mojej opinii nie przegrała pojedynku z Francuzką Hammadouche. Przed tygodniem odstawiła antybiotyk i miała prawo być słabsza fizycznie. Na pewno rywalka zapamięta ten pojedynek, bo przyjęła chyba nigdy tylu potężnych lewych sierpowych. Karolina walczyła ambitnie i nareszcie „do tyłu”,  nie pcha się już tak do przodu. Wynik walki był na pewno krzywdzący, ale to już historia i myślimy o Jej przyszłości.

- Sylwia Kusiak: przegrała jedną walkę; walczyła ambitnie, agresywnie i bardzo mądrze. Wygrała zdecydowanie 1. rundę. Silna fizycznie Włoszka była zaskoczona jej potężnymi lewymi prostymi. Pechowa kontuzja nosa przerwała niestety pojedynek w 2. rundzie. Sylwia musi diametralnie zmienić podejście do tego co robi. Jeżeli jej się to uda będzie czołową „ciężką” w naszym kraju. Jest w stanie wygrać z każda rywalką ale czy wygra sama z soba – nie wiem… Mam nadzieję, bo chciałbym widzieć ją w naszej drużynie.

- Muszę także pochwalić postawę dziewczyn, które przyjechały na Queens Cup i reprezentowały tam swoje kluby. Kinga Siwa z SAKO Gdańsk pewnie wygrała każdą rundę walki z Mistrzynią Unii Europejskiej. Nie rozumiem dlaczego sędziowie widzieli wygraną Węgierki. Dobry pojedynek stoczyła Ewelina Wicherska z PKB Poznań. Mirella Balcerzak ze Skorpiona Szczecin technicznie boksowała o klasę lepiej niż rywalka, miała piękne starcia, po których traciła jednak wiarę w siebie. Potrzebuje wzmocnienia mentalnego i wiem, że będzie z Niej jeszcze pociechą dla trenerów. Młodziutka Marta Jagiełło z Gwardii Szczytno najpierw zdeklasowała swoją rywalkę, a w drugiej walce uległa tylko sile fizycznej Holenderki. Myślę, że była najlepiej wyszkoloną technicznie zawodniczką w swojej grupie wiekowej. Justyna Pietras z Gardy Chojna stoczyła dwie ringowe wojny – jedną wygrała i jedną przegrała. Umiejętności ma już wielkie, ale myślę, że gdzieś w głowie tej zawodniczki toczą się dwa różne pojedynki. Jarosław Przygoda robi jednak w klubie dobrą robotę i mam nadzieję, że także uda mu się „wyprostować” Justynę – ocenił szkoleniowiec kadry.

- Składam gratulacje dziewczynom i ich szkoleniowcom klubowym. Zawodniczki z Polski sprawiły, że zarówno po Albenie, jak i Stralsundzie nie możemy się odgonić od zaproszeń do innych krajów na zgrupowania i mecze. Cieszy mnie to niezmiernie i dobrze rokuje na przyszłość – zakończył Paweł Pasiak.

TRZY TRIUMFY POLEK W QUEENS CUP!

Boks Kobiet 01

Trzy złote medale przywiozą do Polski podopieczne trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka z niemieckiego Stralsundu, gdzie przez trzy dni rywalizowały w Międzynarodowym Turnieju „Queens Cup”.

W dzisiejszych walkach finałowych Angelika Grońska (48 kg) pokonała niejednogłośnie na punkty (2-1) Niemkę Christinę Rupprecht, Karolina Michalczuk (54 kg) pewnie wypunktowała (3-0) rutynowaną Francuzkę Delphine Mancini a Sandra Kruk (57 kg) rozprawiła się (3-0) z inną Francuzką Sophie Revel. Dorobek naszej ekipy byłby z pewnością większy gdyby nie pechowa kontuzja Sylwii Kusiak (+81 kg), jaką nasza zawodniczka doznała w drugiej rundzie walki finałowej z Włoszką Flavią Severin.

W finale wagi lekkiej (60 kg) grupy młodzieżowej zaboksowała również szczecinianka Justyna Pietras, która niestety uległa (-0-3) Niemce Yvonne Stephan, z którą dwa dni wcześniej wygrała pojedynek niejednogłośnie na punkty.

POLSCY PIĘŚCIARZE POZNALI SWOICH RYWALI

amatbox01

Dzisiaj w Ałmatach odbyło się losowanie Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Nas najbardziej interesowały drabinki zawodników z wag o limitach 60 kg, 69 kg, 75 kg i 81 kg, w których zaboksują kolejno: Dawid Michelus, Ireneusz Zakrzewski, Michał Kowalczyk i Mateusz Tryc. Polacy w pierwszych swoich pojedynkach nie trafili na utytułowanych przeciwników, jakkolwiek z biegiem turniejowych dni czekać ich będą coraz trudniejsze wyzwania.

Dawid Michelus (60 kg – 46 zawodników) w I rundzie eliminacji ma wolny los i pierwszy pojedynek stoczy dopiero 20 października ze zwycięzcą boju Vikash Malik (Indie, pod flagą AIBA) – Meder Mamakiejew (Kirgistan). Jeśli Dawid pokona tę przeszkodę trafi w 1/8 finału prawdopodobnie na Węgra Miklosa Vargę (rozstawiony z nr 5) lub Litwina Edgarasa Skurdelisa.

Ireneusz Zakrzewski (69 kg – 55 zawodników) w pierwszej walce (16 października) zmierzy się z Chorwatem Borną Katalinicem i w razie zwycięstwa w 1/16 turnieju trafi na zwycięzcę pojedynku dwóch pięściarzy z Afryki, czyli Mbachi Kaonga (Zambia) – Brighton Masiyambumbi (Zimbabwe). A dalej? Wszystko jest możliwe, łącznie z pokonaniem rozstawionego z nr 3, Wenezuelczykiem Gabrielem Maestre.

Michał Kowalczyk (75 kg – 48 zawodników) w I rundzie eliminacji ma wolny los i pierwszy pojedynek stoczy dopiero 19 października, kiedy to jego rywalem będzie zwycięzca  konfrontacji Konstantin Snigour (Izrael) – Shinebayar Narmandakh (Mongolia). Jeśli Polak pokona pierwszą przeszkodę, to w 1/8 finału najprawdopodobniej skrzyżuje rękawice z rozstawionym z nr 3 Rumunem Bogdanem Juratoni.

Mateusz Tryc (81 kg – 40 zawodników) wyjdzie do ringu 16 października, by zmierzyć się z Azerem Raufem Rahimowem. W razie zwycięstwa kolejnym jego rywalem będzie 20 października doskonale mu znany Irlandczyk Joe Ward (nr 6).

CZTERY KADROWICZKI W FINALE „QUEENS CUP”

kruk01

W drugiej serii walk Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Queens Cup” w Stralsundzie zobaczyliśmy w ringu trzy reprezentantki Polski. Ku naszej radości zarówno Angelika Grońska (48 kg), jak i Karolina Michalczuk (54 kg) oraz Sandra Kruk (57 kg – na zdjęciu) wyszły zwycięsko ze swoich walk i zobaczymy je dzisiaj w finałach.

Pierwsza z nich wypunktowała pewnie (3-0) Francuzkę Soundousse Marongiu, druga w takim samym stosunku pokonała Norweżkę Camillę Johanssen, zaś trzecia zrewanżowała się Szwedce Linnei Strandell za niespodziewaną porażkę, jakiej doznała rok temu podczas turnieju w Nikołajewie.

W walkach finałowych Grońska zmierzy się z Niemką Christiną Rupprecht, Michalczuk z Francuzką Delphine Mancini a Kruk z Francuzką Sophie Revel. W decydującej fazie turnieju zaboksuje także czwarta nasza zawodniczka, Sylwia Kusiak (+81 kg), która swoją pierwszą walkę w Turnieju stoczy w finale z Włoszką Flavią Severin.

Wczoraj odbyły się także 3 walki finałowe grupy młodzieżowej. W pierwszej z nich Marta Jagiełło (51 kg) uległa przez TKO w 2. starciu Holenderce Tanecei Balentien.

POLKI ZE ZMIENNYM SZCZĘŚCIEM W STRALSUNDZIE

michalczuk01

Wczoraj w niemieckim Stralsundzie rozpoczął się mocno obsadzony Queens Cup, czyli Międzynarodowy Turniej Bokserski Kobiet, w którym występuje m.in. pięcioosobowa kadra narodowa seniorek oraz kilka znanych zawodniczek z polskich klubów.

W walkach ćwierćfinałowych seniorek najlepiej zaprezentowała się Karolina Michalczuk (54 kg – na zdjęciu), która najpierw w serii przedpołudniowej pokonała jednogłośnie (3-0) na punkty Francuzkę Marinę Rostan, by wieczorem otrzymać walkower od Włoszki Evy Magno. Do kolejnej rundy awansowała także Angelika Grońska (48 kg), która pokonała bez walki Niemkę Bentje Andresen.

Niestety porażek doznały Karolina Graczyk (60 kg), od której lepszą (2-0) okazała się doświadczona Francuzka Maiva Hammadouche oraz Kinga Siwa (64 kg) pokonana również niejednogłośnie na punkty (1-2) przez Węgierkę Biankę Nagy. W takim samym stosunku jak Siwa swój pojedynek przegrała Ewelina Wicherska (54 kg), ulegając Francuzce Delphine Mancini.

W rywalizacji młodzieżowej swoje walki wygrały Marta Jagiełło (51 kg), która wyeliminowała (3-0) Niemkę Violą Osmani oraz Justyna Pietras (60 kg), która w takim samym stosunku pokonała inną zawodniczkę gospodarzy, Yvonne Stephan. Porażki doznała niestety Mirela Balcerzak (57 kg), ulegając przez TKO w 4. starciu Niemce Elisabeth Wohlgemuth.

KADRA SENIORÓW WYLECIAŁA NA MISTRZOSTWA ŚWIATA

kadra_kazachstan

Wczoraj w hotelu „Gromada” w Warszawie, w siedzibie Polskiego Związku Bokserskiego, odbyło się spotkanie członków zarządu PZB z reprezentantami Polski na Mistrzostwa Świata Seniorów, które za kilka dni rozpoczną się w Ałmatach.

Spotkanie poprowadził Prezes Związku, Zbigniew Górski, który życząc powodzenia dodał, że najważniejsze jest, by każdy z Polaków pokazał ducha walki i zaprezentował swoje maksymalne możliwości. W spotkaniu uczestniczyli również V-ce Prezes ds. Finansowych PZB Mustafa Kocinoglu, Kierownik Wyszkolenia PZB Mariusz Durjasz oraz trener Paweł Babicki.

Zgodnie z zapowiedziami sprzed kilku tygodni, podczas Mistrzostw Świata, Polskę reprezentować będzie czterech zawodników: Dawid Michelus (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Michał Kowalczyk (75 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). Zawodnikom towarzyszyć będą także Prezes Górski oraz V-ce Prezes PZB Kocinoglu, który do ekipy dołączy dwa dni później. Kadrę szkoleniową stanowią: Ludwik Buczyński (p.o. Trenera Kadry Narodowej Seniorów) i Zbigniew Raubo (Trener Młodzieżowej Kadry Narodowej).

Po spotkaniu reprezentacja Polski wyleciała o godz. 15.40 do Kazachstanu z lotniska im. F. Chopina w Warszawie. Losowanie par przeprowadzone zostanie w niedzielę o godz. 13.00 a pierwsze walki eliminacyjne rozpoczną się w poniedziałek o godz. 14.00.

ANDRZEJ GMITRUK NIE JEST JUŻ TRENEREM „MASTERA”

gmitruk01

Przegląd Sportowy opublikował wywiad Kamila Wolnickiego z Andrzejem Gmitrukiem, w którym były trener, m.in. Tomasza Adamka, Piotra Wilczewskiego i Mariusza Wacha poinformował o zakończeniu sportowej współpracy z byłym zawodowym mistrzem Europy, Mateuszem Masternakiem.

- Będzie pan dalej pracował z Mateuszem Masternakiem?
Andrzej Gmitruk: Nie, nie będę. Żałuję, że nie podjąłem tej decyzji przed walką z Grigorijem Drozdem. Zaistniało zbyt wiele okoliczności, przez które Mateusz nie był przygotowany do tego pojedynku. I pod tym względem zgadzam się z opinią Dariusza Michalczewskiego. Ale kiedy czytam zarzuty związane z tym, że trenowałem Andrzeja Gołotę do walki z Przemysławem Saletą… Darek ma chyba jakiś problem z Gołotą. Może mu wyślę jego duże zdjęcie, żeby mógł sobie co rano popatrzeć.

- Czy w pana opinii z Mateuszem Masternakiem dzieje się coś złego?
AG: Nie dotyczy to tylko przygotowań do ostatniej walki. Powiem tak: Mateusz bez mojej kontroli stał się bardziej kulturystą niż pięściarzem. To jego oficjalne wypowiedzi. Przesadził z treningiem siłowym i było to widać już w kwietniowej walce z Corbinem. To wszystko wpłynęło na zmianę techniki, zaczął zadawać ciosy bardzo szeroko, a poza tym, spadła mu siła ciosu. Większość dziennikarzy pytała mnie dlaczego tak się rozrósł. A ja jako trener nie miałem na to wpływu. Starałem się stosować ćwiczenia na zwiększenie ruchliwości tułowia, ale nie dało się wiele zrobić.

- Jak to możliwe, że pan jako trener główny nie ma wpływu na przygotowania zawodnika? Przecież to niepoważne.
AG: Zdarzają się takie sytuacje. Mateusz lubi sam decydować o wielu sprawach i tak było teraz. Otrzymałem na przykład informacje, że jedziemy do Berlina, bo „taki jest plan”. Pamiętam przygotowania z Tomkiem Adamkiem do walki z O’Neillem Bellem. Niewielu dawało szanse Tomkowi, ale zamknęliśmy się w sali treningowej w Wiśle na pięć tygodni, sprowadziliśmy sparingpartnerów i pracowaliśmy po cichu. To dowód, że ja wiem jak przygotować zawodnika. Teraz, w Berlinie, widziałem mnóstwo ludzi, których nawet nie znam.

- Mateusz Masternak to pana trenerska porażka?
AG: W pewnym sensie. Zabrakło mi twardości i nie chodzi tylko o trening fizyczny, a także sprawy mentalne. Dzisiaj uważam, że błędem była konferencja prasowa dwa dni przed wylotem do Moskwy czy sugerowanie zawodnikowi zmiany trenera w takim momencie! A przecież wiem, że były jeszcze rozmowy o tym, żeby Mateusz przeprowadził się do Niemiec i zmienił wizerunek promocyjny. Powiedziałem mu, że w wieku 26 lat jest na to za późno. Taki Marco Huck wyjechał przecież do Niemiec znacznie wcześniej. Sugerowałem więc, że jeśli będzie wygrywał jak bracia Kliczko to obroni się w Niemczech klasą sportową. Poza tym, dzisiaj spojrzenie na sportowych emigrantów w Niemczech jest zupełnie inne niż w czasach kiedy walczył Dariusz Michalczewski.

- Co dalej z Masternakiem? Do tej pory wielu uważało, że jesteście zgodną parą.
AG: Ale ja nic do Mateusza nie mam i nie sądzę też, żeby on miał do mnie. Mamy dla siebie wzajemny szacunek, bo to inteligenty chłopak. Miewaliśmy inne zdania, ale to przecież normalne. Wierzę, że wróci silniejszy, ale już beze mnie. Ten autobus jedzie dalej, ale Andrzej Gmitruk właśnie z niego wysiadł.

źródło: Przegląd Sportowy, przegladasportowy.pl

MOCNY SKŁAD KADRY SENIOREK NA TURNIEJ W STRALSUNDZIE

queenscup

Kadra narodowa seniorek, prowadzona przez Pawła Pasiaka (główny trener) i Aleksandra Maciejowskiego (trener-asystent), w dniach od 10 do 13 października weźmie udział w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim „Queens Cup” w Stralsundzie.

Biało-czerwonych barw w Niemczech bronić będzie pięć zawodniczek: Angelika Grońska (KS „06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Karolina Michalczuk (KS „PACO” Lublin, 54 kg), Sandra Kruk (KS „Kontra” Elbląg, 57 kg), Karolina Graczyk (KS „Copacabana”, 60 kg) i Sylwia Kusiak (KS „Skorpion” Szczecin, + 81 kg).

Skład polskiej ekipy byłby jeszcze silniejszy gdyby nie choroba wicemistrzyni Europy w boksie i złotej medalistki (zarazem najlepszej zawodniczki) zakończonych w Brazylii Mistrzostw Świata w kick-boxingu (low-kick), Sandry Drabik.

MATEUSZ TRYC NIE ZABOKSUJE DLA „HUSARII”. WYSTĄPI W BUNDESLIDZE

tryc03

Ubiegłoroczny wicemistrz Polski seniorów wagi półciężkiej i dwukrotny młodzieżowy mistrz kraju (81 kg), Mateusz Tryc, który jako jedyny z polskich pięściarzy awansował do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku, nie będzie w najbliższym sezonie reprezentował barw grupy Hussars Poland. To kolejny po Sergieju Kuzminie, Janie Sudzilouskim i Adilu Aslanovie pięściarz, który nie przedłużył umowy na nowy sezon z drużyną trenowaną przez Huberta Migaczewa.

22-letni pięściarz z Wyszkowa zamiast rywalizować w lidze World Series of Boxing, spróbuje swoich sił w niemieckiej 1. Bundeslidze w barwach beniaminka Box-Club Straubing 1931 e.V. Rozgrywki w Niemczech rozpoczynają się – podobnie jak WSB – w lI połowie listopada. Wcześniej Mateusz wystąpi w biało-czerwonych barwach podczas Mistrzostw Świata w Kazachstanie.

MASTERNAK POKONANY PRZED CZASEM PRZEZ DROZDA

master01

Mało kto w Polsce spodziewał się, że doświadczony Rosjanin Grigorij Drozd (37-1, 26 KO) będzie dzisiaj w stanie nawiązać równorzędną walkę z czyniącym systematyczne postępy zawodowym mistrzem Europy, Mateuszem Masternakiem (30-1, 22 KO). Niestety zapowiedzi pretendenta o znakomitej dyspozycji, jaką wypracował na specjalnym miesięcznym obozie przygotowawczym potwierdziły się w ringu i po zaciętym pojedynku, który przez większą częśc wyglądał jak bój na wyniszczenie, zwycięstwo przez TKO zanotował Drozd, odbierając wrocławianinowi pas mistrzowski.

Spokojny, z obu stron badawczy, techniczny boks oglądaliśmy tylko w pierwszym starciu. Począwszy od 2. odsłony znany z ofensywnego stylu walki Grigorij ruszył odważniej na Polaka i po jednej z akcji, po uderzeniu prawym sierpem rozciął mu łuk brwiowy. Kontuzja na pewno miała negatywny wpływ na samopoczucie i taktykę „Mastera”, który zaczął boksować na wskroś ofensywnie, szukając mocnych wymian, a więc w stylu, jaki Rosjanin lubi najbardziej. Pierwszym poważniejszym ostrzeżeniem dla Polaka była akcja Drozda z 7. rundy, po której Mateusz wyraźnie zachwiał się na nogach i był w kryzysie. W kolejnych rundach znakomicie fizycznie przygotowany do walki Rosjanin ani na moment nie odpuszczał, będąc ciągle w ofensywie, zaś Masternak ambitnie stawiał mu czoła, karcąc go od czasu do czasu. W 11. rundzie pretendent znów niebezpiecznie trafił „Mastera” lewym sierpowym, po czym zaczął bezkarnie obijać go aż do momentu przerwania pojedynku przez arbitra, który – nomen omen – dość szybko uznał, że przewaga była już na tyle wyraźna, że zagrażała zdrowiu Mateusza.

JEDEN POLAK W NAJNOWSZYM RANKINGU AIBA

tryc02

Przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata, Międzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego (AIBA) zaktualizowała swój ranking najlepszych amatorskich pięściarzy świata. Sklasyfikowano ogółem 309 zawodników, wśród których znalazł się zaledwie jeden reprezentant Polski, Mateusz Tryc, który z dorobkiem 250 punktów (otrzymał je za awans do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku) zajmuje 22. miejsce w wadze półciężkiej (81 kg).

Dodajmy, że na podstawie wspomnianego zestawienia dokonane zostanie rozstawienie podczas światowego czempionatu. Na czele zestawienia „półciężkich” znajduje się Kazach Adilbek Nijazimbetow (2 300 pkt.), wyprzedzając Jegora Mechoncewa z Rosji (2 000 pkt.) i Julio Cesara La Cruz z Kuby (1 700 pkt.).

SZEŚĆ POLEK W CZOŁÓWCE RANKINGU AIBA

rank_kobiet

Sandra Drabik, Sandra Kruk i Magdalena Wichrowska są najwyżej sklasyfikowanymi Polkami w najnowszym rankingu Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (AIBA). Nasze zawodniczki zajmują bardzo wysokie 3. miejsca w zestawieniu najlepszych pięściarek na świecie. Ogółem w pierwszych „10″ zalazło się 6 reprezentantek Polski.

Sandra Kruk (1 000 punktów – 57 kg) i Magdalena Wichrowska (800 pkt. – 64 kg) zostały sklasyfikowane w ich aktualnych „dywizjach”, natomiast Sandra Drabik (1 000 pkt.) zajmuje trzecie miejsce w kategorii do 54 kg, choć – jak wiadomo – od roku boksuje w limicie 51 kg. W kategorii do 51 kg dopiero siódme miejsce zajmuje Karolina Michalczuk (uzbierała więcej punktów do klasyfikacji AIBA niż pozostałe kadrowiczki – 1250), która po Igrzyskach w Londynie przeszła do wyższej kategorii wagowej. Również na 7. miejscu jest sklasyfikowana Katarzyna Furmaniak (500 pkt. – 69 kg), która prawie dwa lata temu… zakończyła karierę. Dwa „oczka” niżej, w wadze półciężkiej (81 kg) zestawiono inna wicemistrzynię Europy z Rotterdamu, Sylwię Kusiak (300 pkt.), która od pewnego czasu boksuje w wyższej kategorii.

Ranking – jak i w poprzednich wypadkach – w wielu punktach jest bardzo mocno dyskusyjny i z całą pewnością nie oddaje w pełni układu sił, jaki panuje w czołówce amatorskiego boksu kobiet. Układ miejsc jest pochodną wyników osiąganych przez zawodniczki w najważniejszych imprezach mistrzowskich, takich jak mistrzostwa świata, oraz czempionaty poszczególnych kontynentów. Ranking AIBA jest jednak o tyle istotny, że na jego podstawie dokonuje się rozstawienie podczas ww. turniejach mistrzowskich.

A oto miejsca pozostałych Polek w rankingu AIBA: Ewelina Pękalska (15 miejsce, 48 kg), Karolina Graczyk (23, 60 kg), Oliwia Łuczak (17, 64 kg), Lidia Fidura (22, 75 kg) i Anna Słowik (12, +81 kg).

2. MISTRZOSTWA ŚWIATA JUNIOREK I KADETEK: JUSTYNA WALAŚ MISTRZYNIĄ ŚWIATA!

walas_03

Wszyscy kibice polskiego boksu od wczesnego poranka wiedzą, że niezależnie od wyników dzisiejszych walk naszych zawodniczek w finałach 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek mamy dzisiaj wielki dzień. Doceniając wielki sukces naszych dziewcząt, jakim było wywalczenie co najmniej czterech srebrnych krążków, wierzymy jednak, że stać je na to, by osiągnąć wynik najlepszy z możliwych, tak jak to uczyniła przed kilkunastoma minutami Justyna Walaś (63 kg)

Młodziutka zawodniczka, na co dzień trenująca w TSB Tarnów, wlała w serca polskich kibiców wiele radości, a w serce swojego trenera klubowego autentycznego wzruszenia po tym jak w pięknym stylu pokonała jednogłośnie na punkty (dwa razy 29:28 i 30:27) Australijkę Vaolele Schuster, zostając mistrzynią świata kadetek!

- Bardzo się cieszę z sukcesu Justynki – mówi na gorąco trener i wychowawca Justyny, Aleksander Maciejowski. – Jest to najmłodsza i jedyna mistrzyni świata w Małopolsce. Moje serce przepełnia wielka duma, bo każdy trener marzy o wychowaniu mistrzyni świata. Tak, więc nikt i nic nie odbierze mi wywalczonej w Bułgarii radości. Potencjał naszej zawodniczki i nieskromnie mówiąc także mój zauważony został za Oceanem, skąd Mariusz Kołodziej, Prezes Global Boxing, śledzi na bieżąco poczynania naszego tarnowskiego klubu i wspiera nas. Bardzo nam schlebia, że to właśnie świat nas docenił – zakończył szczęśliwy szkoleniowiec z Tarnowa.

Tak, więc Justyna Walaś powtórzyła wielki sukces Hanny Soleckiej, która dwa lata temu w Turcji zdobyła złoty medal Mistrzostw Świata Kadetek w wadze z limitem 66 kg.

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: JUSTYNA WALAŚ W FINALE!

walas02

W bułgarskiej Albenie zakończyła się pierwsza seria walk półfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek, w których o awans do finału rywalizowały te drugie (15-16 lat). Wśród nich były trzy reprezentantki Polski: Agata Kawecka (50 kg), Justyna Walaś (63 kg) i Larysa Sabiniarz (66 kg).

Zawodniczka z Koszalina trafiła na świetnie dysponowaną Chinkę Chang Yuan, wyższą od siebie, walczącą z odwrotnej pozycji, co wyraźnie sprawiało trudność Agacie, która inkasował sporą część ciosów bitych przez rywalkę właśnie z lewej ręki. Pod koniec 1. starcia sędzia ringowy postanowił o przerwaniu tego pojedynku.

Humory zdecydowanie poprawiła nam Justyna Walaś, której wspaniała, zwycięska passa trwa dalej. Dzisiaj o umiejętnościach zawodniczki z Tarnowa przekonała się Aida Abikijewa z Kazachstanu, ulegając Polce jednogłośnie na punkty (wszyscy sędziowie typowali 30:27).

Do sukcesu Justyny bardzo chciała nawiązać aktualna Mistrzyni Europy kadetek, Larysa Sabiniarz, która zmierzyła się z inną zawodniczką z Kazachstanu, Ljubow Chasijewą. Niestety w tej rywalizacji nieznacznie lepszą okazała się zawodniczka z Azji. Jeden z sędziów punktowych widział wprawdzie zwycięstwo Larysy 29:28, ale dwóch jego kolegów wskazało na rywalkę 29:28 i 30:26.

„JUSTYNKA ŁĄCZY PASJĘ Z PRACOWITOŚCIĄ I UMIEJĘTNOŚCIĄ SAMOKONTROLI”

walas_03

Jedną z bohaterek dzisiejszych walk ćwierćfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek będzie Justyna Walaś (63 kg), która skrzyżuje rękawice ze Szwedką Amelią Hall. Mimo młodego wieku i niewielkiego bokserskiego stażu, tarnowianka w krótkim czasie stała się liderką kadry kadetek. Pierwszym jej krokiem w kierunku międzynarodowej kariery było zdobycie brązowego medalu podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Kadetek we Władysławowie.

- Justynka Walaś trenuje w Tarnowskiej Szkółce Bokserskiej od roku 2011. Na salce treningowej zjawiła się po to, by zrzucić zbędne kilogramy, gdyż jako trzynastolatka ważyła 75 kg. Wtedy nie było mowy o żadnym trenowaniu wyczynowym, ani o udziale w turniejach – wspomina pierwszy i aktualny zarazem trener i wychowawca młodej pięściarki, Aleksander Maciejowski.

- Gdy Justynka poczuła bokserskiego bakcyla i miała ochotę mierzyć się z rówieśniczkami, jej mama wyraziła swój sprzeciw wobec startów w zawodach. Ale determinacja młodej zawodniczki okazała się silniejsza. Pracując z Justynką, rozwiewałem jednocześnie obawy rodziców pokazując, że trenowanie boksu różni się znacznie od tego jak stereotypowo opisywany jest ten sport. Justynka po prostu odkryła w sobie pasję i choć na co dzień jest skromną, łagodną nastolatką, to w ringu wyzwala się w niej niesamowita energia. Łączy tę pasję z niespotykaną, jak na swój wiek pracowitością i umiejętnością samokontroli. Jest znakomitą zawodniczką a jednocześnie bardzo dobrą uczennicą – kontynuuje szkoleniowiec TSB Tarnów.

Debiut Justyny miał miejsce raptem 2 lata temu, kiedy po trzech rundach wygrała wysoko na punkty ze starszą od siebie o cztery lata rywalką. Niedługo później – mając zaledwie 14 lat – stoczyła w Kędzierzynie-Koźlu jedną z najważniejszych walk w początkowym okresie swojej kariery, pokonując jednogłośnie na punkty brązową medalistką Mistrzostw Polski seniorek (!) Aleksandrę Talagę.

- Debiut Justynki miał miejsce na ringu w Lesznie 4 czerwca 2011 roku. Od tego czasu brała udział w wielu turniejach, które stopniowo podnosiły poziom wymagań. W sierpniu 2012 roku została powołana do Kadry Narodowej. Ciężka praca przynosiła coraz wyższe tytuły, ale Justynka nigdy nie osiada na laurach, bo zawsze ma niedosyt i dąży do jeszcze lepszej formy, czasem muszę ją „hamować”, bo Justynka trenowałaby najchętniej na okrągło. Takie nastawienie zaprocentowało dwukrotnie tytułem Mistrzyni Polski i brązowymi medalami Mistrzostw Unii Europejskiej I Mistrzostw Europy – zakończył Aleksander Maciejowski, który podobnie jak wszyscy kibice w kraju mocno będzie trzymał kciuki za Justynę, która na ring wyjdzie w I serii walk ćwierćfinałowych, która rozpocznie się po godz. 13.00.

Recent Entries »