Author Archives: Jarosław Drozd

PAS GLOBAL BOXING DLA JUSTYNY WALAŚ

pasglobal

Mariusz Kołodziej, szef grupy promotorskiej Global Boxing, wspierający m.in. Tarnowską Szkółkę Bokserską, 29 października w restauracji „Pasaż” w Tarnowie wręczy Justynie Walaś, aktualnej mistrzyni świata juniorek z Albeny, pas mistrzowski Global Boxing i symboliczną nagrodę pieniężną.

Przypominamy, że wspomniane trofeum zostało zaprojektowane dwa lata temu przez Ardasha Sahaghiana, legendarnego twórcę pasów mistrzowskich WBC, WBA, IBF, WBO, IBA oraz The Ring Magazine. Będzie to więc szczególny sposób złożenia osobistych gratulacji przez sponsora tarnowskiego klubu 16-letniej zawodniczce, która szczególnie ciężko pracowała na swoje osiągnięcia i z której – jako Polacy – możemy być szczególnie dumni.

WSZYSTKIE MECZE „HUSARII” NA ŻYWO W TVP SPORT

hussars_kadra

Wszystkie 10 meczów grupowych Hussars Poland w World Series of Boxing pokaże na żywo TVP Sport. Pierwsze transmisja 16 listopada z Rosji, a kolejna 22 listopada z Raciborza na Śląsku.

- Podobnie jak w poprzednim sezonie, Telewizja Polska będzie pokazywała wszystkie mecze naszej drużyny rozgrywane w kraju i na wyjazdach. Zapowiadają się wielkie emocje dla kibiców w halach i telewidzów przed telewizorami. W sumie 27 godzin transmisji – powiedział menedżer Husarii Jarosław Kołkowski.

TVP Sport pokaże spotkania polskich pięściarzy w prestiżowej lidze zawodowej – „domowe” przeciwko drużynom z Kuby (22 listopada), Azerbejdżanu (6 grudnia), Kazachstanu (10 stycznia), Rosji (18 stycznia) i Meksyku (21 lutego). Wszystkie spotkania będą rozpoczynały się o g. 20:30, a planowane transmisje od 20:25 do 23:05. Fani boksu zobaczą łącznie 50 walk.

- Godziny spotkań wyjazdowych są różne, ze względu na różnicę czasu. Z Rosjanami walczymy 16 listopada, z Meksykanami 13 grudnia, z Kubańczykami 1 lutego 2014, z Azerami 8 lutego i Kazachami 28 lutego – dodał szef Hussars Poland.

W poprzednim sezonie prowadzony przez trenera Huberta Migaczewa zespół biało-czerwonych, w roli beniaminka w WSB, wygrał 4 mecze i 6 przegrał. W tabeli grupy A zajął premiowane awansem 3. miejsce. W ćwierćfinale przegrał po 1:4 z Dolce&Gabbana Italia Thunder.

ZAPRASZAMY NA MŁODZIEŻOWE MP KOBIET W BOKSIE

Boks Kobiet 01

Polski Związek Bokserski poinformował, że w dniach 28-30 października 2013 r. w Hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Bohaterów Westerplatte 55 w Karczewie odbędą się II Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Kobiet w Boksie.

W zawodach wezmą udział zawodniczki w wieku od 19 do 23 lat (urodzone w latach 1990 -1994) w 10 kategoriach wagowych: 45-48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg, 75 kg, 81 kg, +81 kg. Organizatorem Młodzieżowych Mistrzostw Polski Kobiet w Boksie są: Polski Związek Bokserski, Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, Stowarzyszenie Kultury Fizycznej „Garda” Karczew i Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Karczewie.

Otwarcie Mistrzostw i pierwsze walki: godzina 17.00 w dniu 28 października, walki półfinałowe: 29 października, godzina 17.00 zaś finały: 30 października, godzina 11.00.

Do udziału w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Kobiet, kluby sportowe i Okręgowe Związki Bokserskie zgłosiły zaledwie 45 zawodniczek. W zawodach zaprezentują się również zawodniczki Kadry Narodowej Polskiego Związku Bokserskiego m. in:

48 kg
Sandra Brodacka / GUKS „Carbo” Gliwice/ – Dwukrotna mistrzyni Polski seniorek 2012, 2013; V-ce mistrzyni Europy, młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
51 kg
Katarzyna Brodacka /KS „Skorpion” Szczecin/ – mistrzyni Europy juniorek 2008.
Angelika Grońska /KS „06 Kleofas” Katowice/ – młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
54 kg
Martyna Letkiewicz /GUKS „Carbo” Gliwice/ – brązowa medalistka mistrzostw Europy juniorek 2008, mistrzyni Polski seniorek 2013, młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
60 kg
Sylwia Pel /GUKS „Carbo” Gliwice/ – brązowy medal mistrzostw Europy juniorek 2008, brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Polski 2012.
64 kg
Sylwia Maksym /KS „Skorpion” Szczecin/ – mistrzyni Polski seniorek 2012, brązowa medalistka młodzieżowych mistrzostw Polski 2012.
Beata Koroniecka /KS „Hetman” Białystok/ – młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
69 kg
Natalia Hollińska /KS „Skorpion” Szczecin/ – mistrzyni Polski seniorek 2012, 2013, młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
75 kg
Lidia Fidura /GUKS „Carbo” Gliwice/ – czterokrotna zwyciężczyni Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego im. F. Stamma 2010, 2011, 2012, 2013, mistrzyni Unii Europejskiej 2011, ośmiokrotna mistrzyni Polski w kategorii wiekowej juniorka i seniorka, młodzieżowa mistrzyni Polski 2012.
+81 kg
Marlena Gawrońska /KS „Stella” Gniezno/ – młodzieżowa mistrzyni Polski

17. MŚ SENIORÓW: DOMINACJA KAZACHÓW. EUROPA TRZYMA SIĘ DOBRZE

Poznaliśmy medalistów tegorocznych Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Zgodnie z oczekiwaniami najwięcej reprezentantów do strefy medalowej wprowadzili gospodarze, którzy przebojem idą przez turniej mistrzowski. Oprócz 8 (!) zawodników z Kazachstanu w półfinałach zobaczymy pięciu Kubańczyków, czterech Rosjan, po trzech Azerów i Włochów, po dwóch Brazylijczyków, Irlandczyków, Niemców i Uzbeków oraz po jednym pięściarzu z Algierii, Anglii, Argentyny, Kostaryki, Mongolii, Tajlandii, Ukrainy, Walii i Wenezueli. Jeśli chodzi o kontynenty, to najwięcej medali przypadnie w udziale Europie – 17, która wyprzedziła Azję – 12, obie Ameryki – 10 oraz Afrykę – 1.

Medale zdobędzie dwóch z czterech pięściarzy, którzy wyeliminowali reprezentantów Polski – Gabriel Maestre (69 kg), zwycięzca Ireneusza Zakrzewskiego oraz Joe Ward (81 kg), który pokonał Mateusza Tryca. Co ciekawe medal Mistrzostw Świata zdobędzie m.in. Algierczyk Mohammed Flissi (49 kg), który w minionym sezonie ligi WSB przegrał z Mateuszem Mazikiem w limicie …54 kg. Do półfinału nie udało się awansować kilku znakomitym pięściarzom, m.in. Paddy Barnesowi (Irlandia), mistrzowi olimpijskiemu Robeisy Ramirezowi (Kuba), Fredowi Evansowi (Walia), Bogdanowi Juratoni (Rumunia), Erislandy Savonowi (Kuba), czy Magomedowi Omarowowi (Rosja).

Na koniec dodajmy, że ogółem w ćwierćfinałach doszło do 39 pojedynków (1 walkę oddano walkowerem), z których aż 38 zakończyło się werdyktami punktowymi. W 27 przypadkach sędziowie byli zgodni co do tego, kto był zwycięzcą walki, zaś 11 pojedynków miało werdykty niejednogłośne.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH
49 kg   
Birzhan Zhakipov (Kazachstan) – Anthony Chacon (Portoryko) 3:0
Yosvany Veitia (Kuba) – Manuel Cappai (Włochy) 2:1
David Jimenez (Kostaryka) – Kim In-Kyu (Korea Płd.) 2:0
Mohamed Flissi (Algieria) – Patrick Lourenco (Brazylia) 2:1

52 kg  
Andrew Selby (Walia) – Ilyas Suleymanov (Kazachstan) 2:1
Jasurbek Latipov (Uzbekistan) – Paddy Barnes (Irlandia) 3:0
Chatchai Butdee (Tajlandia) – Elvin Mamishzade (Azerbejdżan) 3:0
Misha Aloyan (Rosja) – Shakhriyor Akhmedov (Tadżykistan) 3:0

56 kg  
Kairat Eraliyev (Kazachstan) – Robeisy Ramirez (Kuba) 3:0
Cavid Chelebiyev (Azerbejdżan) Shiva Thapa (Indie) 3:0
Mykola Butsenko (Ukraina) – Selcuk Eker (Turcja) 2:1
Vladimir Nikitin (Rosja) – Michael Conlon (Irlandia) 3:0

60 kg    
Domenico Valentino (Włochy) – Elvin Isayev (Azerbejdżan) 3:0
Robson Conceicao (Brazylia) – Vikash Malik (Indie) 3:0
Berik Abdrakhmanov (Kazachstan) – Luis Arcon (Wenezuela) 2:1
Lazaro Alvarez (Kuba) – Sailom Ardee (Tajlandia) 3:0

64 kg   
Everton Lopes (Brazylia) – Evaldas Petrauskas (Litwa) 2:1
Merey Ashkalov (Kazachstan) – Ermek Sakenov (Kirgistan) 3:0
Yasnier Toledo Lopez (Kuba) – Manoj Kumar (Indie) 3:0
Uranchimeg Munkh-Erdene (Mongolia) – Sanzharbek Rakhmonov (Uzbekistan) 2:1

69 kg    
Arayk Marutjan (Niemcy) – Fred Evans (Walia) 3:0
Daniyar Eleusinov (Kazachstan) – Vincenzo Mangiacapre (Włochy) 3:0
Gabriel Maestre (Wenezuela) – Alexandr Besputin (Rosja) 3:0
Arisnoide Despaigne (Kuba) – Aram Amirkhanyan (Armenia) 3:0

75 kg
Artem Chebotarev (Rosja) – Azizbek Abdugafurov (Uzbekistan) TKO 1
Jason Quigley (Irlandia) – Zoltan Harcsa (Węgry) 3:0
Zhanibek Alimkhanuly (Kazachstan) – Bogdan Juratoni (Rumunia) 3:0
Anthony Fowler (Anglia) – Stefan Haertel (Niemcy) 2:1

81 kg   
Adilet Niyazimbetov (Kazachstan) – Sumit Sangwan (Indie) 3:0
Oybek Mamazulunov (Uzbekistan) – Peter Mullenberg (Holandia) 3:0
Joe Ward (Irlandia) – Nikita Ivanov (Rosja) 3:0
Julio Cesar de la Cruz (Kuba)    – Abdelhafid Benchebla (Algieria) 3:0

91 kg   
Teymur Mammadov (Azerbejdżan) – Erislandy Savon (Kuba) 2:1
Clemente Russo (Włochy) – Marko Calic (Chorwacja) 3:0
Evgeniy Tishchenko (Rosja) – Rustam Tulaganov (Uzbekistan) 3:0
Yamil Peralta (Argentyna) – Tommy McCarthy (Irlandia) 2:1

+91 kg  
Magomedrasul Medzhidov (Azerbejdżan) – Magomed Omarov (Rosja) 3:0
Roberto Cammarelle (Włochy) – Filip Hrgovic (Chorwacja) 3:0
Erik Pfeiffer (Niemcy) – Egor Plevako (Ukraina) 3:0
Ivan Dychko (Kazachstan) – Satish Kumar (Indie) WO.

ROMAN MISIEWICZ W SZTABIE SZKOLENIOWYM HUSSARS

WSB

Znany warszawski szkoleniowiec 56-letni Roman Misiewicz dołączył do sztabu Hussars Poland. Głównym trenerem Husarii jest Hubert Migaczew, były selekcjoner reprezentacji Polski, a jego asystentem Jerzy Baraniecki, który przez kilka lat pełnił podobną rolę w kadrze narodowej. Teraz do Hussars Poland dołączył Roman Misiewicz, wieloletni zawodnik Gwardii Warszawa (treningi zaczął mając 17 lat), uczestnik Mistrzostw Świata sprzed 35 laty. W 1978 roku zdobył wicemistrzostwo kraju, a cztery lata później brąz. Jednym z największych sukcesów było zwycięstwo w Turnieju Feliksa Stamma w1981 roku.

- W tym sezonie mamy 20 zawodników w 10 wagach, więc 3 trenerów ma sporo pracy na codziennych zajęciach. Roman zna się na pracy szkoleniowej, ma też bogatą przeszłość zawodniczą. Zaczynamy się zgrywać i docierać jako skład trenerski – powiedział 34-letni trener Hubert Migaczew.

W teamie jest również dr Grzegorz Kępa, wykładowca bielańskiej AWF. Pochodzi z Ostrowca Świętokrzyskiego, a specjalizuje się w żywieniu oraz supelmentacji. Współpracował m.in. z kadrą bokserów. Jest trenerem I klasy w kulturystyce i fitness, trenerem II klasy w trójboju siłowym oraz trenerem II klasy w podnoszeniu ciężarów.

17. MŚ SENIORÓW: POZA TURNIEJEM POLACY, FRANCUZI, AMERYKANIE, CHIŃCZYCY…

zakrzewski_tryc

Nie jest sprawą przyjemną, że musimy dokonywać podsumowania występu polskich pięściarzy podczas Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie w dniu, kiedy turniej wchodzi zaledwie w fazę ćwierćfinałów.

Kibice pięściarstwa doskonale wiedzą, że na ringu w Ałmatach nasz kraj reprezentowało czterech zawodników – Dawid Michelus (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Michał Kowalczyk (75 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). Trzech ostatnich wygrało przynajmniej jeden turniejowy pojedynek (Zakrzewski nawet dwa), dzięki czemu dorobek podopiecznych Ludwika Buczyńskiego zamknął się bilansem czterech wygranych i tyleż samo przegranych walk.

To zaledwie o jeden pojedynek wygrany mniej, niż wynik kadry, która 10 lat temu przywiozła z Bangkoku ostatni medal Mistrzostw Świata. Od wspomnianego 2003 roku 32 naszych kadrowiczów bez skutku medalowego walczyło 57 razy w 5 kolejnych turniejach mistrzowskich. Ogółem w 17 rywalizacjach o Mistrzostwo Świata Polacy stoczyli 237 walk, z których wygrali 117 i przegrali 120 razy. Nasz bilans medalowy od 10 lat zamyka się liczą 13 krążków (1 złoty, 3 srebrne i 9 brązowych).

Na otarcie łez dodajmy, że nie tylko Polacy należą do grona przegranych tych mistrzostw. W ćwierćfinałach nie ma także ani jednego zawodnika z USA, Kanady, Meksyku, Chin, Francji, czy Bułgarii. Chińczycy wygrali w Ałmatach tylko 3 walki, a tyle samo co my – czyli cztery – Amerykanie. Najwięcej zawodników w tej fazie turnieju ma Kazachstan – 9, Kuba i Rosja – 7, Azerbejdżan, Indie, Irlandia, Uzbekistan i Włochy – 5, 3 Brazylia i Niemcy – 3, Algieria, Chorwacja, Tajlandia, Ukraina, Walia i Wenezuela – 2 oraz Anglia, Argentyna, Armenia, Holandia, Kirgistan, Korea Płd., Kostaryka, Litwa, Mongolia, Portoryko, Rumunia, Tadżykistan, Turcja i Węgry – 1. W ćwierćfinałach zaboksują więc zawodnicy z 30 państw. W gronie 80 najlepszych jest 38 pięściarzy z Europy, 25 z Azji, 15 z obu Ameryk i tylko 2 z Afryki.

Turniej mistrzowski pokazał, że o potencjalne sukcesy polskich pięściarzy będzie coraz trudniej, gdyż w związku z dokonywaniem przez organizatorów rozstawień, na podstawie rankingu AIBA, trudno będzie liczyć na szczęście w losowaniu. Najpóźniej na etapie ćwierćfinałów trzeba bowiem toczyć najważniejsze walki w karierze,  z zawodnikami bardziej utytułowanymi od naszych mistrzów. Mimo to zarówno Tryc, jak i Zakrzewski, czy Kowalczyk udowodnili, że stać ich na zwycięstwa z zawodnikami co najmniej średniej klasy. Gorzej jest natomiast z powtarzalnością dobrych startów…

17. MŚ SENIORÓW: KONIEC DOBREJ PASSY ZAKRZEWSKIEGO. POLACY POZA TURNIEJEM

irek04

Kiedy w maju br. Ireneusz Zakrzewski pojechał wraz z kadrą Huberta Migaczewa na Mistrzostwa Europy do Mińska, był tam najmniej doświadczonym kadrowiczem. Oczekiwania co do jego startu były umiarkowane, jakkolwiek mając na uwadze dobre walki w lidze WSB i Turnieju im. Feliksa Stamma, można było spodziewać się miłej niespodzianki. Niestety pięściarz z Jeleniej Góry spalił się już w pierwszej próbie, ulegając na punkty wcale nie lepszemu od siebie Szkotowi Astonowi Brownowi.

Dzisiaj na ringu w Ałmatach tenże Zakrzewski wystąpił w zupełnie innej roli – ostatniej nadziei Polaków na medal Mistrzostw Świata. Przy czym dodajmy, że od wymarzonego krążka nie zależało li tylko pokonanie dzisiejszej turniejowej przeszkody, ale też i kolejnego po nim rywala, bo do rywalizacji w Kazachstanie przystąpiło aż 55 zawodników wagi z limitem 69 kg.

Biorąc pod uwagę historię potyczek polsko-wenezuelskich podczas Mistrzostw Świata była to walka nr 6. Wcześniej każdy z reprezentantów Polski (Krzysztof Madej w 1974, Jerzy Rybicki w 1978, Zbigniew Ciota w 1982, Andrzej Rżany w 1999 i Krzysztof Szot w 2005 roku), wygrywał swoje walki z rywalami z Ameryki Południowej.

Liczący sobie 27 lat Gabriel Maestre Perez, mimo wysokiego rozstawienia przez AIBA (nr 3), nie jest bokserskim wirtuozem. Bazuje głównie na doskonałym przygotowaniu fizycznym, dynamice, sile i całkiem niezłej szybkości. Trudno jednakże w jego boksie dostrzec techniczne fajerwerki i wrodzony luz. W starciu z wyższym od siebie Polakiem miał jednak niewątpliwie przewagę doświadczenia – międzynarodowe boje toczy bowiem od 6 lat, wygrywając m. in. cenione na kontynencie południowoamerykańskim turnieje Batalla de Carabobo (2007, 2012), Copa Francisco Miranda (2007), czy Bolivarian Alternative Games (2011). Miał za sobą także starty w Igrzyskach Panamerkańskich, czy Mistrzostwach Świata a przed sobą perspektywę podpisania kontraktu na występy w lidze WSB w barwach Mexico City Guerreros.

Najlepszym w karierze Wenezuelczyka (z dumą podkreśla, że jest Kreolem) był zapewne ubiegły rok, kiedy to przebijając się do strefy medalowej turnieju w Rio de Janeiro wywalczył automatycznie awans do Igrzysk Olimpijskich. W Londynie po wygraniu walk z Irańczykiem Aminem Ghasemipourem oraz Siphiwe Lusizim z RPA, przegrał jednak bój o półfinał z najlepszym pięściarzem całego turnieju, Serikiem Sapijewem.

W Ałmatach bardziej „zapracowany” był jak dotąd Zakrzewski, który walczył dwukrotnie, pokonując swoich rywali jednogłośnie na punkty. Maestre, jeden z ośmiu reprezentantów swojego kraju na Mistrzostwach Świata, zdołał tylko raz (z racji wysokiego rozstawienia) zaprezentować swoje umiejętności. Niejednogłośny werdykt w walce z Węgrem Imre Backsaiaem, pokazał jednak, że można nawiązać z nim skuteczną walkę, zwłaszcza w 2. i 3. starciu. W ringu już miejsca na spekulacje i decydują umiejętności oraz forma dnia. Dzisiaj zdaniem sędziów lepsze wrażenie sprawił Maestre, który zdaniem każdego z nich (dwa razy 30-27 i raz 29-28) był pięściarzem lepszym.

Tak, więc wraz z porażką Irka kończy się udział w turnieju mistrzowskim naszej ekipy. Podopieczni Ludwika Buczyńskiego wygrali w Ałmatach 4 walki i tyle samo wygrali. Do ich startu wrócimy jeszcze w stosownym podsumowaniu.

KOCHANE SPEKULACJE – PAŹDZIERNIK 2013

diablo01

„Spekulacja to próba przewidywania przyszłości, biorąc pod uwagę to, że… nic się nie wie i bazę przewidywań stanowi obecna znajomość rzeczy” – napisał francuski ekonomista Jean-Marie Harribey, wykładowca Uniwersytetu Montesquieu – Bordeaux.

W sporcie, podobnie jak i w gospodarce, również bardzo często mamy do czynienia z rozmaitego rodzaju spekulacjami. To szczególnego rodzaju „sztuka” uprawiana przez działaczy, specjalistów od PR, czy dziennikarzy, mająca na celu podkręcenie sportowo-biznesowej koniunktury. Z drugiej strony ludzie uwielbiają gdybać, spekulować, prowadzić akademickie dyskusje, udzielać się na forum… Skoro jednak w plotce jest też miejsce na przysłowiowe ziarenko prawdy, z którego w przyszłości wyrosnąć może faktyczne wydarzenie, przyjrzyjmy się temu co aktualnie w bokserskiej trawie piszczy…

Wczoraj wspominaliśmy o ewentualnej walce zawodowego mistrza Europy wagi ciężkiej, Derecka Chisory (18-4, 12 KO), z Mariuszem Wachem (27-1, 15 KO). Mogłoby do niej dojść 30 listopada w Londynie, gdyby Polak przyjął warunki postawione przez Brytyjczyków. Po kilkunastu godzinach spekulacje we wspomnianym temacie uciął promotor „Wikinga”, Mariusz Kołodziej, przypominając, że federacja EBU nie zezwoli na rywalizację o pas europejski pięściarzowi, który przegrał swoją ostatnią walkę. Teoretycznie Mariusz mógłby zaboksować ze słabym rywalem za kilka dni (26 października), podczas gali boksu zawodowego w Dzierżoniowie. Podobnie przecież zrobił rok temu Grzegorz Proksa, by stanąć do rewanżowej walki z Kerry Hope`em… Jeśli wspominamy o Wachu i wątku „londyńskim”, dodajmy, że kilka dni temu przez kilkadziesiąt godzin krążyła w medialnej sieci informacja o możliwości startu Polaka w kolejnej edycji turnieju Prizefighter, która odbędzie się 16 listopada w mieście nad Tamizą.

Jedyny polski zawodowy mistrz świata, Krzysztof Włodarczyk (48-2-1, 34 KO) 6 grudnia w Chicago po raz trzeci w karierze – z obowiązku obrony pasa federacji WBC – zmierzy się z Włochem Giacobbe Fragomenim (31-3-2, 12 KO). Tymczasem pojawiły się już informacje jakoby w maju 2014 roku przeciwnikiem „Diablo” miałby być nowy zawodowy mistrz Europy, Grigorij Drozd (37-1, 26 KO), który niedawno w Moskwie zdetronizował Mariusza Masternaka. Walka Włodarczyka z Rosjaninem ma racjonalne uzasadnienie. Po pierwsze zapewne będzie na niej można świetnie zarobić (szczególnie jeśli odbyłaby się w Moskwie), a po wtóre ewentualnym zwycięstwem Krzysztof rozwiałby raz na zawsze temat zasadności jego rywalizacji z Masternakiem. Oczywiście walka Włodarczyk-Drozd położyłaby kres pomysłowi debiutu „Diablo” w wadze ciężkiej, czyli lutowej rywalizacji z Albertem Sosnowskim (47-6-2, 28 KO).

Do kolejnych przeciwników przymierzany jest także niepokonany Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO). W tym temacie na giełdzie spekulacji pojawiły się dwa nazwiska – Garrett Wilson (13-6-1, 7 KO) i Francisco Palacios (21-2, 13 KO). Z pierwszym Polak miałby rywalizować w grudniu, zaś z drugim wiosną 2014 roku. Biorąc pod uwagę aktualnie gorsze od Polaka rankingowe notowania Wilsona, jego minimalną medialność (na polskim rynku wręcz anonimowość) oraz kiepskie warunki fizyczne (światowa czołówka – poza afrykańską sensacją Thabiso Mchunu – to chłopy o ponad głowę wyżsi od mierzącego 175 cm Amerykanina), pomysł ten nie wydaje się być atrakcyjnym. Czym  innym byłby wybór znanego i cenionego w Polsce Palaciosa, który jest w stanie dać w ringu niezłe widowisko.

Na koniec zostawiliśmy miejsce dla innego niepokonanego na zawodowym ringu polskiego pięściarza, Damiana Jonaka (36-0-1), który od lat czeka na konfrontacje z rywalem z najwyższej półki. Zanim na przełomie marca i kwietnia 2014 roku Ślązak dostąpi zaszczytu walki o pas mistrza świata WBC wagi średniej ze słynnym Argentyńczykiem Sergio Gabrielem Martinezem (51-2-2, 28 KO), będzie musiał 23 listopada w Jastrzębiu-Zdroju odprawić z kwitkiem Rafaela Bejarana (16-2, 8 KO) z Dominikany.

WACH-CHISORA 30 LISTOPADA W LONDYNIE?

wach01

Mariusz Wach był pierwszym rezerwowym i ostatecznie nie pojechał na igrzyska w Atenach, ale po latach wiele wskazuje na to, że jednak zawita do parku olimpijskiego. „Wiking” otrzymał propozycję walki z mistrzem Europy wagi ciężkiej Dereckiem Chisorą. Jeśli podpisze kontrakt, 30 listopada wejdzie do ringu w 7-tysięcznej hali Copper Box w Londynie, gdzie w ubiegłym roku odbywał się m.in. olimpijski turniej piłki ręcznej. Ofertę złożyli promotorzy 29-letniego Brytyjczyka z grupy Frank Warren Promotions.

- Obaj zawodnicy wyrazili wstępną zgodę. Pozostaje ustalić szczegóły finansowe i organizacyjne, a także poukładać wszystko od strony prawnej. Niebawem wszystko powinno być jasne. Nie mogę powiedzieć, że walka na pewno się odbędzie, ale wygląda to optymistycznie – powiedział nam Mariusz Kołodziej, właściciel grupy Global Boxing, od trzech lat promotor Wacha.

Dla pretendenta do tytułu mistrza świata z ubiegłego roku może to być druga podróż do Londynu w ostatnich tygodniach. We wrześniu sparował tam z Davidem Haye’em, szykującym się do – jak się okazało – odwołanego starcia z Tysonem Furym. Następnie poleciał do Rosji, aby pomóc Aleksandrowi Powietkinowi w ostatniej fazie przygotowań do walki z Władymirem Kliczką. Od dwóch tygodni trenuje w Dzierżoniowie pod okiem Piotra Wilczewskiego.

- Sześć tygodni? To odpowiedni okres, żebym dobrze się przygotował i odebrał Chisorze pas mistrza Europy – ocenia 33-letni Wach. Bokserowi proponowano też, aby 16 listopada wziął udział w popularnym na Wyspach turnieju Prizefighter. – Pięściarz i trener szybko doszli do wniosku, że to nie są zawody dla Mariusza. Po jednym dniu poinformowałem organizatorów, że Wach nie weźmie w nich udziału – wyjaśnia Kołodziej.

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

17. MŚ SENIORÓW: MICHAŁ KOWALCZYK WYELIMINOWANY

kowalczyk02

Zdobywając w 2011 roku brązowy medal Mistrzostw Świata, Bogdan Juratoni wygrał aż cztery pojedynki. Tymczasem nasz debiutant, Michał Kowalczyk (75 kg), z rumuńskim pięściarzem toczył dopiero piątą międzypaństwową walkę w swojej karierze. To najlepiej oddaje różnicę w doświadczeniu obu zawodników, którzy przed chwilą zmierzyli się ze sobą na ringu w Ałmatach.

Liczący dzisiaj 23 lata Rumun po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie otrzymał lukratywną ofertę podpisania zawodowego kontraktu z kanadyjską grupą Interbox, która przez lata skutecznie promowała jego rodaków, ale niespodziewanie propozycję tę odrzucił. Niesprawiedliwa porażka punktowa (10-12), jaką w Londynie poniósł w walce z Uzbekiem Abbasem Atojewem, wpłynęła na niego bardzo mobilizująco. Juratoni postanowił, że skoncentruje się na przygotowaniach do kolejnych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie zamierza zmazać złe wspomnienie ze stolicy Wielkiej Brytanii i walczyć o złoty medal.

W tym roku Bogdan do swojego sportowego dorobku dorzucił srebrny medal Mistrzostw Europy w Mińsku, gdzie w finale stoczył fantastyczny pojedynek z irlandzką rewelacją turnieju, Jasonem Quigleyem, przegrywając niejednogłośnie na punkty. Wcześniej bez problemu wypunktował m.in. Astona Browna ze Szkocji, który wyeliminował Ireneusza Zakrzewskiego. Za ten wynik sportowy został nagrodzony przez rodzimą federację nagrodą pieniężną w wysokości 25 000 Euro i coraz rzadziej wspominał o ewentualnej zawodowej przyszłości za Oceanem, nie mogąc się doczekać startu projektu pod nazwą APB (AIBA Professional Boxing).

Kibice rumuńscy na niecałe dwa miesiące przed Mistrzostwami Świata patrzyli jednak na formę swojego idola z pewna dozą niepokoju. Wszystko to za sprawą jego nieudanego wrześniowego startu w turnieju w Konstancy, gdzie sensacyjnie uległ (0-3) rodakowi Catalinowi Paraschiveanu. Co gorsze podczas tego turnieju doznał poważnej kontuzji złamania piramidy nosa i w ostatniej chwili potwierdzono jego udział w Mistrzostwach Świata (przez 3 tygodnie był zupełnie wyłączony ze sparingów). Mimo kłopotów ze zdrowiem, Juratoni pewnie wygrał w Kazachstanie pierwszą turniejową walkę z Chińczykiem Wen Yinhangiem.

Przed walką Michała z Rumunem, serce kazało nam wierzyć w jego sukces, czyli w tzw. „dzień konia”, ale rozum natychmiast tonował te emocje, wskazując na przewagi rywala w wyszkoleniu, doświadczeniu i pewności siebie. Dodajmy, że była to już trzecia walka Juratoniego z Polakiem (wcześniej wygrał przed czasem z Norbertem Dąbrowskim i minimalnie na małe punkty przy remisie z Kamilem Szeremetą).

Kowalczyk nie zląkł się aktualnego wicemistrza Europy i boksował ofensywnie, nie unikając mocnych wymian. Niestety dzisiaj wszystkie atuty były po stronie Rumuna, który pięściarzowi z Wołomina dał surową lekcję boksu. Juratoni konsekwentnie punktował naszego debiutanta, wygrywając bardzo pewnie wszystkie starcia (dwukrotnie 30-25 i raz 30-27).

MECZ HUSARII Z KUBAŃCZYKAMI ODBĘDZIE SIĘ 22 LISTOPADA W RACIBORZU

Jablonski Tomasz 01

„Będziemy giąć metal, będziemy krzesać iskry – wyzwolimy moc” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej grupy Hussars Poland, która 22 listopada w hali produkcyjnej (!) fabryki Rafako w Raciborzu zmierzy się z najbardziej ekscytującym teamem IV sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing, czyli ekipą Cuba Domadores.

W szranki z zawodnikami z Gorącej Wyspy staną zawodnicy Husarii z następujących kategorii wagowych: 52 kg, 60 kg, 69 kg, 81 kg i +91kg. Tydzień wcześniej, tj. 16 listopada polski zespół rozpocznie nowy sezon WSB meczem w Rosji, gdzie walczyć będą pięściarze wag z limitem 49 kg, 56 kg, 64 kg, 75 kg i 91 kg.

17. MŚ SENIORÓW: WARD PONOWNIE LEPSZY OD TRYCA

tryc03

Ze zmiennym szczęściem boksowali dzisiaj reprezentanci Polski podczas 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Z trójki naszych pięściarzy wygrał tylko Ireneusz Zakrzewski (69 kg), zaś z turniejem pożegnało się dwóch najbardziej doświadczonych zawodników – Dawid Michelus (60 kg) i Mateusz Tryc (81 kg).

Ten ostatni po raz trzeci w tym roku stanął do rywalizacji z niespełna 20-letnim byłym Mistrzem Europy (2011) i Młodzieżowym Mistrzem Świata (2010), Joe Wardem. Mateusz wygrał – dość szczęśliwie (na skutek kontuzji Irlandczyka) ich pierwszy pojedynek podczas Mistrzostw Europy w Mińsku, lecz później, pod koniec sierpnia podczas trójmeczu z Francuzami i Irlandczykami uległ mu wyraźnie na punkty.

Dzisiaj w Ałmatach również nie był w stanie nawiązać skutecznej walki z Wardem, przegrywając z nim wszystkie rundy. Sędziowie punktowali zgodnie 3-0 dla Irlandczyka (dwa razy 30-27 i 30-26).

17. MŚ SENIORÓW: ZAKRZEWSKI POKONAŁ AFRYKAŃSKIEGO PANCZERA

irek01

Kilka dni temu studziliśmy nieco emocje kibiców Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg), którzy hurraoptymistycznie podchodzili do jego walki z reprezentantem Zambii, Mbachi Kaongą. Mający opinię niebezpiecznego „panczera” rywal z Afryki w listopadzie skończy dopiero 19 lat i poza swoim krajem jeszcze nic wielkiego osiągnął, ale przyjechał do Kazachstanu z łatką utalentowanego wojownika. Swoją niepospolitą siłę i energię zaprezentował w walce eliminacyjnej z rywalem z Zimbabwe, nokautując go w 3. starciu.

Jako ciekawostkę dodajmy, że w historii występów Polaków na Mistrzostwach Świata była to osiemnasta konfrontacja z zawodnikami z Afryki (jak dotąd Biało-Czerwoni wygrali 14 walk i 3 przegrali). Podczas czempionatu w Moskwie (1989) doszło nawet do pojedynku Polaka z Zambijczykiem. Po bardzo zaciętym pojedynku Jan Wałejko (60 kg) pokonał wówczas małymi puntami przy remisie 18-18, Tanasho Mukupę.

Ale wróćmy do samej walki… Nasz młody zawodnik rozpoczął pojedynek bardzo skoncentrowany, trzymając rywala w bezpiecznej odległości, a zarazem zaskakując go celnymi kontrami. Żywiołem Zambijczyka był wyraźnie atak, w którym był szczególnie niebezpieczny, ale w obronie jego braki w wyszkoleniu były bardzo widoczne, co dobrze rokowało na dalszy przebieg walki. Reprezentant Polski przez pełen dystans nie dał się ani razu sprowokować rywalowi, boksując nie tylko czujnie w defensywie ale i skutecznie w ataku. Po zakończeniu walki trzech sędziów bez wahania wskazało na jego zwycięstwo (dwukrotnie 30-27 i 29-28), które sprawi, że w kolejnej walce rywalem zawodnika z Jeleniej Góry będzie kolejny bokserski „osiłek”, Wenezuelczyk Gabriel Maestre, który niejednogłośnie na punkty pokonał dzisiaj Imre Bacskaia z Węgier.

Warto przy okazji tego pojedynku poruszyć kwestię fatalnej jakości transmisji internetowej z Mistrzostw Świata, jaką serwują nam organizatorzy na stronie AIBA. W dobie potężnych inwestycji poczynionych przez nią w ostatnich latach, wspominając chociażby wspaniałe centrum szkoleniowe w Astanie, obsługa audiowizualna najważniejszej bokserskiej imprezy rozgrywanej w tym roku pod egidą AIBA wygląda jak relikt minionej dawno epoki. Szczęśliwi i zapewne nieliczni są ci, którym udało się zobaczyć bez zerwania wizji chociażby jednej walki…

POLSKO-IRLANDZKA KONFRONTACJA W GRYFICACH

plakatgryfice

Wczoraj w Gryficach odbył się Międzynarodowy Pokaz Walk Bokserskich, w którym rywalizowali młodzi pięściarze z Polski i Irlandii. Podczas zawodów, przy wypełnionej po brzegi hali widowiskowo sportowej Gryf – Arena, kibice oglądali aż 14 pojedynków, w których zaboksowali zarówno seniorzy, jak i młodzieżowcy i juniorzy. Pasjonującym walkom przyglądał się m.in. Michał Materla – Mistrz federacji KSW w wadze średniej.

W walce wieczoru zmierzyli się Mistrz Polski Juniorów, Kamil Bednarek (Dzierżoniowski Klub Bokserski) oraz Młodzieżowy Mistrz Polski, Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin). Dla tego pierwszego była to zarazem ostatnia walka na amatorskim ringu, gdyż wkrótce zadebiutuje on na gali boksu zawodowego w Dzierżoniowie. W ringu lepsze wrażenie sprawiał Szwedowicz i to jego rękę podniósł do góry arbiter po zakończeniu pojedynku.

Wyniki poszczególnych walk wkrótce.

ulotka-A5

WNIOSKI PO GALI BOKSU ZAWODOWEGO W WIELICZCE

plakatwieliczka01

Za nami kolejna gala grupy zawodowej Tomasza Babilońskiego. Z racji miejsca, w którym się odbyła była zapewne po raz wtóry jedną z najbardziej osobliwych pięściarskich rywalizacji w skali świata. Pod względem sportowym pozostawiła może pewien niedosyt, bo w walce wieczoru nie zobaczyliśmy zapowiadanej przez zawodników nadzwyczajnej agresji. Mimo to kibice, doceniający coraz bardziej ringową rywalizację wewnątrz-polską zobaczyli kilka ciekawych momentów.

Najważniejszym punktem gali w Kopalni Soli w Wieliczce miała być rywalizacja Krzysztofa Zimnocha (17-0-1, 11 KO) z Arturem Binkowskim (16-4-3, 11 KO). Ten drugi, skazywany przez wielu na na porażkę, pokazał w ringu, że jego boks wyszedł z pod ręki trenerskich fachowców – Boehma i Teodorescu – i mimo krótkich przygotowań, w których zabrakło m.in. czasu na sparingi, jest w stanie przeboksować pełen dystans z mającym dobre recenzje Zimnochem. Binkowski walczył ambitnie, zostawiając na ringu w Wieliczce wiele zdrowia i serca – nie był jednak w stanie specjalnie zagrozić pięściarzowi z Białegostoku. Ze sportowego punktu widzenia pojedynek Zimnocha z Binkowskim niewiele dał jego zwycięzcy. Pokazał również, że na rywalizację na szczycie europejskiej wagi ciężkiej (vide ewentualna walka z Dereckiem Chisorą) jest dla Krzysztofa za wcześnie. Chyba właściwym rozwiązaniem jest zapowiadane przez jego team szukanie nowych bodźców treningowych za Oceanem, gdzie też znajdą się zapewne sparingpartnerzy, mogący podnosić Zimnochowi poprzeczkę do góry.

Do USA mógłby również pojechać Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO), który wczoraj udowodnił dlaczego znajduje się w światowych rankingach. Jego skuteczny i bezkompromisowy boks okazał się niszczycielski dla weterana światowych ringów, Richarda Halla (30-14, 28 KO). Bardzo dobrym posunięciem – sportowo i marketingowo – byłaby zapowiadana przez Tomasza Babilońskiego chęć skonfrontowania pięściarza rodem z Wałcza z Francisco Palaciosem, który mimo zastoju, do jakiego doprowadziły dwie porażki z Krzysztofem Włodarczykiem, może zagwarantować Głowackiemu wartościowy sprawdzian umiejętności.

Czego dowiedzieliśmy się jeszcze, oglądając galę boksu zawodowego w Wieliczce? Że dobrze przygotowany do walki, „wiecznie młody” Rafał Jackiewicz (43-11-2, 21 KO) nadal może być magnesem, przyciągającym kibiców i dającym gwarancję dobrego boksu. Że  wędrówka w górę kolejnych kategorii wagowej, która od pewnego czasu staje się udziałem Michała Żeromińskiego (5-1, 1 KO), jest dla radomianina niepotrzebna. Osobiście widziałbym go występującego maksymalnie w limicie wagi junior półśredniej. Że Kamil Szeremeta (5-0, 0 KO) szybko potrzebować będzie wyższych celów niż rywalizacja z krajowymi rywalami. Na jego przykładzie dostrzegam także, że droga jaka dzieli najlepszych w Polsce amatorów (chociażby z wagi średniej) do zawodowej czołówki krajowej nie jest zbyt długa. To samo można powiedzieć obserwując sportowy rozwój Michała Cieślaka (2-0, 0 KO). Cieszy mnie również zwycięski powrót na ring Roberta Świerzbińskiego (12-2, 3 KO), którego występy w kolejnych polskich galach gwarantują dobrą jakość widowiska. Dobrze się stało, że jego niefortunny wyjazd do Kanady, nie zakończył kariery, na co wiele wskazywało po bolesnej porażce przed czasem.

plakatwieliczka

17. MŚ SENIORÓW: NIEJEDNOGŁOŚNA PORAŻKA MICHELUSA

michelus02

Jak dotychczas nasi pięściarze podczas udziału w szesnastu turniejach o amatorskie Mistrzostwo Świata stoczyli 232 pojedynki, notując 116 zwycięstw i tyle samo porażek. Tę statystykę na korzyść Biało-Czerwonych mógł dzisiaj w Ałmatach przeważyć Dawid Michelus (60 kg), którego rywalem był trzykrotny mistrz Indii, Vikash Malik.

Niestety po bardzo wyrównanej walce, w której Polakowi przyszło rywalizować z niewygodnym, niższym znacznie rywalem, sędziowie minimalnie lepszym zawodnikiem uznali Hindusa dając mu niejednogłośne zwycięstwo. Z zapisu kart punktowych wynika, że Malik wyraźnie lepszym był tylko w 3. starciu, natomiast w pierwszych dwóch rundach więcej do powiedzenia w ringu miał Michelus. Dwaj arbitrzy (z Brazylii i Kirgistanu) uznali walkę za remisową, z tym, że tylko ten drugi ze wskazaniem na Dawida, zaś sędzia ze Szkocji punktował 29-27 dla zawodnika z Indii.

EKIPA HUSSARS POLAND ZATRUDNI TRZECIEGO „SUPERCIĘŻKIEGO”

werwejko01

Ukrainiec Sergiej Werwejko (na zdjęciu) sprawił dużo lepsze wrażenie od Grzegorza Pankaua podczas piątkowego sparingu i to on będzie występował w Hussars Poland w wadze superciężkiej. Za miesiąc debiut w lidze WSB.

Sparing trwał 3 rundy i w każdej z nich przewagę miał dużo wyższy, mierzący 197 cm Werwejko (105 kg wagi). Pankau ma 183 cm i waży 110 kg, ale jest ambitny i szybki, co pokazały testy w hali Torwaru, gdzie na co dzień ćwiczy „Husaria”. Na skuteczną rywalizację w World Series of Boxing to jednak za mało.

- Do tyłu, do tyłu – pokrzykiwał Dariusz Mróz, polski odkrywca talentu Werwejki, zwycięzcy turnieju im. Stamma. Ukraińcowi wchodził lewy prosty, ale niepotrzebnie wpadał w Pankaua i dochodziło do częstych klinczów. Obaj wtedy tracili mnóstwo sił. Werwejko bił jednak dokładniej, a po jednym z uderzeń spadł kask z głowy rywala.

- Siergiej miał niedawno ciężki trening na nogi, wykonał sporo pobiegów, dlatego dziś pływał. Stać go na dużo lepszy boks – mówił Dariusz Mróz. Zmęczeniem tłumaczył swoją postawę Grzegorz Pankau: – Moje mięśnie są zakwaszone po sprintach. Walczyliśmy w 18-uncjowych rękawicach, byłoby co innego w dziesiątkach i bez kasków. Raz trafiłem prawym okrężnym na skroń. Będę szykował się do kolejnych zawodów. Celem jest złoty medal mistrzostw Polski.

- Wspólnie ze sztabem szkoleniowym doszliśmy do wniosku, że w obliczu bardzo trudnych rywali w fazie grupowej, m.in. Kubańczyków, Rosjan i Kazachów, będziemy szukali jeszcze jednego zawodnika wagi superciężkiej. Grzegorz Pankau to bardzo ambitny bokser, życzymy mu sukcesów i dziękujemy za wspólne treningi – powiedział team menedżer Jacek Szelągowski.

Na Torwarze doszło też do innych ciekawych sparingów – rywalizowali ze sobą (na zmianę) zwycięzca niedawnego Pucharu Świata w K-1 rules na Łotwie Radosław Paczuski z Piotrem Gredke i Przemysławem Pikulikiem, a po nich do ringu weszli Mateusz Polski z Krzysztofem Gutowskim z Feniksa. Sparowali również Marek Pietruczuk z Sylwestrem Kozłowskim i Dawid Jagodziński z Arkadiuszem Lubomskim.

NASZ JEDYNY AMATORSKI MISTRZ ŚWIATA – HENRYK ŚREDNICKI

srednicki

To już 17. edycja Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Minęło 39 lat od pierwszego czempionatu, który w dniach 17-30 sierpnia 1974 roku odbył się w  Hawanie. Przez te wszystkie lata polscy pięściarze zdobyli 13 medali, ale tylko jeden z nich był z najcenniejszego kruszcu. Wywalczył go w Belgradzie 20 maja 1978 roku, a więc ponad 35 lat temu, enfant terrible polskiego boksu, Henryk Średnicki.
medal78
Wiele można by pisać o sukcesach tego niewielkiego wzrostem (160 cm) Ślązaka rodem z Siemianowic i jeszcze więcej o tym ile tych medali byłoby, gdyby Pan Henryk nieco staranniej „prowadził się” w latach swojej niebanalnej kariery. Wystarczy tylko wspomnieć, że liczący dzisiaj 58 lat Średnicki oprócz tytułu amatorskiego mistrza świata ma również w swoim dorobku dwa złote medale mistrzostw Starego Kontynentu (1977 i 1979) oraz sześć tytułów Mistrza Polski seniorów (trzy w wadze papierowej – 1974-1976, dwa w muszej – 1978-1979 oraz jeden w koguciej – 1982).

Przez 19 lat sportowej kariery Pan Henryk reprezentował barwy pięciu śląskich klubów: Górnika Siemianowice (1969-73), GKS Katowice (1974), GKS” Tychy (1975-76), GKS Jastrzębie (1977-81) i Górnika Sosnowiec (1982-88). W tym czasie stoczył aż 366 walk, z których 324 wygrał,  10 zremisował i 32 przegrał.

srednicki8

17. MŚ SENIORÓW: ZDANY EGZAMIN KOWALCZYKA!

kowalczyk01

Michał Kowalczyk stoczył dzisiaj na ringu w Ałmatach zapewne najważniejszą walkę w swojej pięściarskiej karierze. Rywalem naszego debiutanta podczas 17. Mistrzostw Świata Seniorów był wysoki jak na wagę średnią (186 cm) rutyniarz z Mongolii, Narmandakh Shinebayar. Pięściarz z Wołomina zdał swój pierwszy turniejowy egzamin celująco, wygrywając niejednogłośnie na punkty. Sędziowie z Algierii i Ekwadoru dali mu zwycięstwo w stosunku 29-28, zaś rozjemca z Tunezji oglądał zapewne inna walkę, punktując wszystkie starcia dla Azjaty (30-27)

Dodajmy przy tej okazji, że nie był to bynajmniej pierwszy w 39-letniej historii występów Polaków w Mistrzostwach Świata pojedynek z pięściarzem z Mongolii. Już w 1974 roku podczas pierwszego czempionatu w Hawanie Ryszard Tomczyk (60 kg) wypunktował Chaidana Altanchoiaga. Z kolei 20 lat temu, podczas 7. Mistrzostw Świata w Tampere, Jarosław Brzozowiec (57 kg) uległ wysoko na punkty (3-17) późniejszemu zawodowemu mistrzowi świata, Dugarbaatarowi Lhagva.

Kolejny pojedynek na Mistrzostwach Świata Michał stoczy 21 października z Bogdanem Juratonim z Rumunii, który dzisiaj jednogłośnie na punkty wygrał z Chińczykiem Wen Yinhangiem.

AWANS ŁASZCZYKA W NAJNOWSZYM RANKINGU WBO

laszczyk027

W październikowym rankingu federacji WBO awans z 8. na 5. miejsce w kategorii piórkowej zaliczył Kamil Łaszczyk (14-0, 6 KO) Wyżej od młodego pięściarza grupy Global Boxing sklasyfikowanym Polakiem jest tylko Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który znajduje się na czele zestawienia najlepszych „półciężkich”.

W kategorii junior ciężkiej na wysokim 6. miejscu znajduje się jeden z bohaterów dzisiejszej gali w Wieliczce,  Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO), który czeka na pojedynek z jamajskim weteranem, Richardem Hallem. W tej samej wadze mamy jeszcze jednego rodaka, Pawła Kołodzieja (32-0, 17 KO), który zajmuje 12. lokatę. Z pierwszej „15″ zestawienia WBO wypadł niestety po porażce z Grigorijem Drozdem były mistrz Europy, Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który przed miesiącem zajmował 7. lokatę. Ostatnim Polakiem w rankingu jest niepokonany na zawodowych ringach, Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który utrzymał ósmą pozycję w kategorii junior średniej

PRZED GALĄ W WIELICZCE. W KOPALNI POLEJE SIĘ KREW?

Wydaje się, że po majowej wygranej na punkty z mocno podstarzałym, lecz nadal dużo potrafiącym Oliverem McCallem, potyczka z Arturem Binkowskim nie powinna być dla Krzysztofa Zimnocha dużym wyzwaniem. 38-letni przeciwnik od lat mieszkający za Atlantykiem po 2007 roku stoczył tylko jeden, do tego przegrany pojedynek. Choć zapewnia, że należycie się przygotował, pomimo przyzwoitej wagi (100 kg przy 188 cm wzrostu) jego dyspozycja pozostaje sporą zagadką.

- Krzysiek stoczy dopiero trzecią walkę na dystansie ośmiu rund, a pojedynek z Arturem Szpilką, do którego może dojść w lutym, na pewno byłby zakontraktowany na dziesięć lub dwanaście. Pod tym względem będzie to dla niego pożyteczny sprawdzian – przekonuje Tomasz Babiloński, promotor Zimnocha i główny organizator gali w kopalni soli w Wieliczce.

- Niezależnie od tego, czy uda się doprowadzić do starcia ze Szpilką, wstępnie zaplanowaliśmy, że 26 kwietnia w Legionowie Krzysiek zmierzy się z rywalem klasą przynajmniej dorównującym McCallowi – poinformował Babiloński.

Media obiegła też wiadomość o propozycji złożonej Zimnochowi przez obóz mistrza Europy wagi ciężkiej Derecka Chisory. Do walki mogłoby dojść już 30 listopada w Londynie, lecz z wypowiedzi białostoczanina wynika, że kilka tygodni to zbyt krótki okres, aby mógł osiągnąć najwyższą dyspozycję.

W porównaniu z McCallem, Chisorą i Szpilką, Binkowski nie wydaje się dla Zimnocha dużym zagrożeniem. W ostatnich dniach, rozmawiając z mediami zrobił jednak dużo, aby niego i samej walki zrobiło się głośno. Cel udało się osiągnąć i nawet jeśli poziom pojedynku okaże się rozczarowujący, to już wiadomo, że sprowadzenie Binkowskiego do Polski będzie udany posunięciem przynajmniej z promocyjnego punktu widzenia.

PLAN GALI
waga ciężka, 8 rund: Krzysztof Zimnoch – Artur Binkowski
walka w limicie 70 kg, 8 rund: Rafał Jackiewicz – Michał Żeromiński
waga junior ciężka, 8 rund: Krzysztof Głowacki – Richard Hall (Jamajka)
waga średnia, 6 rund: Kamil Szeremeta – Daniel Urbański
waga junior ciężka, 4 rundy: Michał Cieślak – Łukasz Rusiewicz
waga średnia, 4 rundy: Robert Świerzbiński – Ismaił Tebojew

Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy

PRZEMEK MAJEWSKI: WALCZYŁEM NA SŁABĄ TRÓJKĘ Z MINUSEM

Ponad miesiąc minął już od ostatniego ringowego występu Przemka Majewskiego (21-2, 13 KO), który w walce o interkontynentalne pasy federacji WBA i WBO wagi średniej przegrał jednogłośnie na punkty w Danii z faworytem gospodarzy, Patrickiem Nielsenem (20-0, 9 KO).

„The Machine” w wywiadzie udzielonym Marlenie Dudzińskiej z „Nowego Dziennika” zapewnia, że na pewno wyciągnie wnioski ze sportowej lekcji, jakiej udzielił mu rywal.

- Zawsze powtarzam, że porażki bywają też częścią tego sportu i gdybym się bał przegranych, to bym nigdy nie walczył – mówi pięściarz pochodzący z podradomskiej Wierzbicy. – Do każdej walki przygotowuje się bardzo solidnie, a później daję z siebie wszystko w walce. Przegrałem, dostałem solidną lekcję boksu i wyciągnę z niej wnioski. Oceniam siebie w tym pojedynku na słabą trójkę z minusem. Popełniłem dużo błędów, dałem się wybić z mojego planu gry i zatańczyłem tak jak mi Nielsen zagrał. Pozwoliłem mu zbyt swobodnie poruszać się na ringu. On się cały czas cofał i uciekał naokoło, ja powinienem odciąć ring i złapać go w narożniku i tam mocniej przycisnąć kombinacjami – ocenia Majewski.

Zapytany o ewentualną dłuższą przerwę w boksowaniu, Przemek zapowiedział, że decyzji o powrocie do bokserskiej rywalizacji jeszcze nie podjął.

- Regeneruje swoje siły i odpoczywam w ruchu, bo na leżąco jakoś nie potrafię. Jeżdżę na rowerze, chodzę na basen, mam również bardzo lekkie treningi bokserskie trwające około 30 minut. Niedługo zacznę pływać na dużej desce surfingowej z wiosłem – pedal board – na oceanie, zawsze chciałem tego spróbować, bo jest to bardzo dobry trening między innymi na równowagę. Zregeneruje się, i wtedy z czystą głową będę układał plany na swoją bokserską przyszłość – zakończył „The Machine”.

Źródło: Marlena Dudzińska, Nowy Dziennik

DOŚWIADCZONY RYWAL Z AZJI CZEKA NA DEBIUTANTA Z POLSKI

25-letni Narmandakh Shinebayar będzie rywalem Michała Kowalczyka w jego pierwszej walce podczas 17. Mistrzostwach Świata Seniorów w Boksie. Wczoraj na ringu w Ałmatach reprezentant Mongolii pokonał jednogłośnie na punkty Izraelczyka Konstantina Snigoura, znanego m.in. z występów w zawodowej lidze World Series of Boxing.

Najbliższy przeciwnik Polaka na międzynarodowych ringach występuje od 7 lat. Debiutował w 2006 roku trzecim miejscem (w wadze z limitem 69 kg) podczas juniorskiego Turnieju im. Algirdasa Socikasa w Wilnie. W tym samym roku reprezentował swój kraj podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Agadirze a z Młodzieżowych Mistrzostw Azji (już w wadze średniej) przywiózł brązowy medal.

W ciągu kolejnych lat startował w kilku imprezach rangi mistrzowskiej, m. in. w Mistrzostwach Azji (2007 i 2009) i Igrzyskach Azjatyckich (2010) oraz międzynarodowych turniejach w Halle (2007, 2009), Usti nad Łabą (2007), Bangkoku (2008), Debreczynie (2009), Płowdiw (2009), Zagrzebiu (2009), Chabarowsku (2009, 2011), Guiyang (2010), Groznym (2010), czy w Islamabadzie (2011). W lipcu tego roku wywalczył ponadto brązowy medal Uniwersyteckich Mistrzostw Świata w Kazaniu, przegrywając dopiero w półfinale z Ukraińcem Dmytro Mitrofanowem.

O złoty medal krajowego czempionatu liczący aż 186 cm wzrostu Shinebayar walczy od 2007 roku, kiedy to zdobył srebrny medal (wynik ten powtórzył w latach 2010-2011). Był także trzykrotnie mistrzem swojego kraju w latach (2009, 2012-2013).

TOMASZ JABŁOŃSKI W BARWACH SAKO GDAŃSK NA TURNIEJU W KALININGRADZIE

jablonski03

Jeden z liderów bokserskiej drużyny Hussars PolandTomasz Jabłoński (75 kg) od piątku będzie walczył w turnieju „Amber Gloves” w Kaliningradzie. Dla 24-letniego zawodnika SAKO Gdańsk będzie to jeden ze sprawdzianów przed rozpoczynającymi się za niespełna miesiąc nowymi rozgrywkami World Series of Boxing. W poprzednim sezonie w WSB występował on w wadze do 73 kg, teraz – po zmianie limitu – będzie to kategoria 75 kg.

- Oprócz mnie, od piątku do niedzieli w rosyjskiej imprezie pod nazwą Bursztynowe Rękawice walczyć będą: Adill Asłanow, Filip Wachała, Kamil Al-Termini i Łukasz Zyguła – powiedział ubiegłoroczny mistrz Polski, który będzie pełnił także rolę trenera zespołu z Trójmiasta.

- Turniej w Kaliningradzie to dla mnie przetarcie przed walkami w lidze WSB – kontynuuje lider zespołu Hussars. – Miałem kontuzję barku więc jadę tam w celu rozboksowania się i sprawdzenia w jakiej formie w okresie przygotowawczym się teraz znajduję. Nie szykuję się typowo do występu w turnieju – jadę tam na pewnym obciążeniu treningowym, więc wiem, że w Kaliningradzie nie będzie szczytowej formy. Mimo to liczę na dobry występ i walki z mocnymi przeciwnikami, które pozwolą mi na przetestowanie organizmu przed rozgrywkami WSB – zakończył gdynianin.

KAMIL SZEREMETA: WEJDĘ MIĘDZY LINY PO SWOJE

szeremeta01

- Nie ma mowy, abym w jakichś sposób zlekceważył Daniela Urbańskiego, mimo serii jego porażek – uważa Kamil Szeremeta, który jest faworytem walki z Urbańskim na gali „Wojak Boxing Night – Underground Show” 19 października w Wieliczce. Transmisja w Polsacie Sport i kanale otwartym tej stacji.

- Znam bilans ringowych osiągnięć Urbańskiego, wiem, że od dawna nie wygrał żadnej walki. Ale w żaden sposób go nie zlekceważę, bo to bardzo doświadczony pięściarz, z niemal 10-letnim doświadczeniem wśród zawodowców. O innych atutach mojego rywala nie będę mówił przed pojedynkiem – powiedział Kamil Szeremeta.

Białostoczanin przypomniał, że Daniel Urbański stawiał odważnie czoła takim znakomitym pięściarzom, jak obecni mistrzowie świata Gennadij Gołowkin z Kazachstanu i Zaurbek Bajsangurow z Rosji.

- Oczywiście, to było dawno, ale Daniel ma ringowy spryt i cwaniactwo. Ale nie ukrywam, że w sobotni wieczór wchodzę między liny jak po swoje, robię wszystko, aby wygrać. Nikt nie stanie na mojej drodze. Jako zawodowiec mam cztery wygrane, ale w gronie amatorów stoczyłem 200 walk – dodał Szeremeta.

Wcześniej w tym roku pokonał on Ismaila Tebojewa i Roberta Talarka. Występ w Wieliczce będzie 3 w tym sezonie.

- To będzie trudniejszy przeciwnik od dwóch wspomnianych, jeszcze raz podkreślę: bardzo doświadczony. Już w czwartek do Wieliczki przyjedzie trener Piotr Wilczewski, z którym będę analizował walki Urbańskiego przeciwko Sulęckiemu i Świerzbińskiemu. Nie chcę niczego zaniedbać w przygotowaniach. Z wagą jest nieźle, mam jeszcze 1,5 kg do zbicia, ale to żaden kłopot. Walczymy w umownym limicie 73,2 kg, czyli o 1 kilogram więcej niż zazwyczaj – powiedział Szeremeta.

W trakcie przygotowań jeździł on z Białegostoku na treningi do Dzierżoniowa i Bielawy. W pociągu spędzał po 14 godzin, ale – jak mówi – było warto.

- Postawiłem wszystko na jedną kartę, chcę ciężko pracować i osiągać sukcesy w boksie. Warunki w Bielawie nie były najłatwiejsze, ale już niebawem otworzony zostanie Gym w Dzierżoniowie. To będzie świetne miejsce do przygotowań – zaznaczył.

Oprócz Szeremety i Urbańskiego, w Wieliczce kibice i telewidzowie zobaczą m.in. Krzysztofa Zimnocha i Artura Binkowskiego oraz Krzysztofa Głowackiego i byłego mistrza świata wagi półciężkiej Richarda Halla.

ŻEROMIŃSKI GOTOWY NA WALKĘ Z JACKIEWICZEM

zerominski01

- Mam dużo więcej do zyskania, niż do stracenia, nawet gdybym przegrał z Rafałem Jackiewiczem – twierdzi Michał Żeromiński (5-0, 1 KO)  przed galą „Wojak Boxing Night – Underground Show” 19 października w Wieliczce. Transmisja w Polsacie Sport i kanale otwartym tej stacji.

- Nie chcę w przyszłości być mistrzem jakiegoś paska, który ma imponujący ringowy bilans 30-0, ale dzięki zwycięstwo ze słabymi i bardzo słabymi przeciwnikami. Od dawna liczyłem na walkę z tak utytułowanym i świetnym zawodnikiem, jak Rafał Jackiewicz – powiedział 26-letni radomianin Michał Żeromiński.

W Komorze Warszawa, znajdującej się 125 metrów pod ziemią, były reprezentant amatorskiej kadry biało-czerwonych spotka się z 36-letnim Rafałem Jackiewiczem (42-11-2, 21 KO), byłym mistrzem Europy i pretendentem do tytułu organizacji IBF.

- Nie sądzę, abym ryzykował decydując się w szóstym pojedynku na starcie z tak mocnym zawodnikiem. Nadarzyła się okazja, za co dziękuję mojemu promotorowi Tomaszowi Babilońskiemu, więc chętnie skrzyżuję rękawice z Rafałem, który prywatnie jest moim kolegą. Wchodząc między liny każdy chce wygrać, nie inaczej jest ze mną. Z pewnością mam więcej do zyskania, niż stracenia, nawet gdybym przegrał po dobrej walce – dodał Żeromiński.

Jego zdaniem, występ w Wieliczce to także szansa na pokazanie się publiczności interesującej się profesjonalnym pięściarstwem.

- W Polsce znacznie trudniej wybić się bokserom z wagi półśredniej i niższych. Znacznie łatwiej jest rywalizując w kategoriach ciężkiej i junior ciężkiej. Wiem, że muszę próbować, nie ma innej drogi – przyznał pięściarz, który łączy boks z pracą zawodową.

GŁAZKOW ZAMIERZA ZAJĄĆ MIEJSCE ADAMKA

- Adamek nie jest zawodnikiem, który ucieka przed rywalem i próbuje się z nim bawić. Potrafi narzucić bezkompromisową walkę, a ja potrafię taką walkę przyjąć. Ludziom się to podoba, więc mogą się nastawiać na świetne widowisko – powiedział w wywiadzie udzielonym Przemysławowi Osiakowi z Przeglądu Sportowego, Wiaczesław Głazkow.

- Sparował pan z Adamkiem przed jego sierpniową walką z Dominickiem Guinnem, a swoją z Bryanem Polleyem. Dużo czasu spędziliście razem w ringu?
Wiaczesław Głazkow: To był praktycznie cały obóz treningowy. Adamek to bardzo doświadczony pięściarz, a po tym, jak wyglądały nasze sparingi, mogę powiedzieć, że widzowie powinni się spodziewać twardej walki i ładnego, prawdziwego boksu. Adamek nie jest zawodnikiem, który ucieka przed rywalem i próbuje się z nim bawić. Potrafi narzucić bezkompromisową walkę, a ja potrafię taką walkę przyjąć. Ludziom się to podoba, więc mogą się nastawiać na świetne widowisko.

- To dobrze, że był już pan z naszym zawodnikiem w ringu?
WG: To nie ma znaczenia. Wcześniej chodziło o wspólny obóz, teraz czeka nas prawdziwy pojedynek. Trochę się o sobie dowiedzieliśmy, poznaliśmy swoje słabe i silne punkty. Dla mnie to wszystko jedno. Kiedy jesteś w ringu, robisz to, czego nauczyli cię trenerzy i powtarzasz głównie to, co wypracowałeś podczas przygotowań.

- Magazyn „The Ring” plasuje Adamka na piątym miejscu wśród najlepszych bokserów wagi ciężkiej. Przed nim są tylko Władymir Kliczko, Kubrat Pulew, Aleksander Powietkin i David Haye. Brakuje Witalija Kliczki, który nie walczył od ponad roku. Polak zasługuje na tak wysokie miejsce?
WG: A dlaczego miałby nie zasługiwać? Rozprawił się praktycznie ze wszystkimi czołowymi bokserami wagi ciężkiej z USA.

- Adamek bywa krytykowany, bo na przestrzeni ostatnich miesięcy i lat w jego boksie nie widać postępu.
WG: Władymira Kliczkę też wielu krytykuje za preferowany przez niego sposób walki, a wcale mu to nie przeszkadza utrzymywać się na szczycie i zwyciężać. Uważam, że Adamek nie zasługuje na krytykę, bo bronią go wyniki. Ostatnią porażkę poniósł z rąk Witalija Kliczki, a wszystkie pozostałe pojedynki wygrał. Zamiast oceniać w jaki sposób odnosi zwycięstwa, lepiej popatrzeć na jego bilans walk i wszystko będzie jasne.

- Werdykt ubiegłorocznej potyczki ze Steve’em Cunninghamem budził jednak duże kontrowersje.
WG: A ja z decyzją sędziów w zupełności się zgadzam. Cunningham próbował sztuczek, przez cały czas uciekał i unikał walki. Mnie tacy bokserzy się nie podobają. Adamek był inicjatorem walki, szedł do przodu i w moim odczuciu wygrał zasłużenie.

- Amerykański trener i komentator stacji ESPN Teddy Atlas nie potrafi wskazać faworyta. Stwierdził jednak, że Adamek może wygrać dzięki większemu doświadczeniu w boksie zawodowym.
WG: Bo ja wiem? Walczyłem już na dystansie dziesięciu rund, a po ostatnim gongu miałem jeszcze zapas sił na kolejne dwie. Wiem, że mogę walczyć na pełnym dystansie, nie odczuwam zatem żadnego dyskomfortu. Poza tym zdobyłem duże doświadczenie na ringu amatorskim. Stoczyłem ponad trzysta walk, a także szesnaście jako zawodowiec. Nie sądzę, abym pod tym względem był na straconej pozycji.

- Main Events promuje również Adamka. Mówi się, że w przypadku zwycięstwa zajmie pan jego miejsce.
WG: Tak postępują promotorzy na całym świecie. Jeśli w tej samej kategorii wagowej mają kilku bokserów, to niekiedy zestawiają ich ze sobą, czekają na wyjaśnienie, który z nich jest lepszy i następnie stawiają na zwycięzcę. To oczywiste i chyba nikt specjalnie tego nie ukrywa. Podobnie może być w przypadku moim i Adamka, a ja zamierzam zająć jego miejsce!

Rozmawiał: Przemysław Osiak, Przegląd Sportowy
Fotografia: Mike Gladysz/Adamek Team

UWAGA NA MBACHI KAONGĘ, KOLEJNEGO RYWALA ZAKRZEWSKIEGO

zakrzewski_tryc

Na 17. Mistrzostwa Świata Seniorów w Boksie do Kazachstanu przyjechało tylko dwóch reprezentantów Zambii – Gilbert Choombe (64 kg) i Mbachi Kaonga (69 kg). Ich trener, 34-letni Kennedy Kanyanta, zapytany przez dziennikarzy dlaczego przybył z tak skromną ekipą, powiedział bez namysłu, że jego pięściarze (nazywani „Lwami z Lusaki”) to … kandydaci do medali. Po trzecim dniu turnieju rozgrywanego w Ałmatach wiemy już, że ambitne zapowiedzi szkoleniowca z Afryki nie zostaną zrealizowane, bo Choombe przegrał wyraźnie na punkty swoją pierwszą walkę.

Pozostał więc w grze drugi z zambijskich „lwów”. Kibice pięściarstwa zapewne już wiedzą, że to właśnie Kaonga będzie kolejnym rywalem Ireneusza Zakrzewskiego (na zdjęciu) i wiem, że niektórzy zacierają z tego powodu ręce, wyczekując kolejnej turniejowej przeszkody dla zawodnika z Jeleniej Góry. Studziłbym jednak te nastroje, gdyż Kaonga, nazywany przez zambijskich kibiców „nokautującą maszynką” jest rywalem niebezpiecznym, którego największym atutem jest nie tylko siła fizyczna (w ub. sezonie podobnie jak Irek boksował w wadze średniej) ale i dobra szybkość oraz kondycja. Wczoraj Mbachi wysłał zresztą Zakrzewskiemu sygnał ostrzegawczy, nokautując w 3. starciu swojej walki eliminacyjnej Brightona Masiyambumbiego z Zimbabwe.

Najlepszy aktualnie amatorski pięściarz w Zambii sposobem walki i warunkami fizycznymi przypomina nieco tragicznie zmarłego Kenijczyka Roberta Wangilę, który jak pamiętamy w 1988 roku absolutnie sensacyjnie zdobył złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Seulu w wadze półśredniej, pokonując przed czasem swoich rywali. Czy rzeczywiście talent i możliwości Zambijczyka sięgają równie wysoko, zweryfikuje reprezentant Polski, który w mojej ocenie będzie faworytem tego pojedynku. Kluczem do zwycięstwa będzie zapewne walka w bezpiecznym dystansie i realizowanie taktyki założonej przez Ludwika Buczyńskiego.

Dodajmy, że ZABF czyli Federacja Boksu Amatorskiego Zambii bardzo poważnie potraktowała udział swoich zawodników w Mistrzostwach Świata. Trener Kanyanta (olimpijczyk z Sydney; przed 11 laty złoty medalista Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej wagi muszej; niepokonany na zawodowych ringach) przyleciał do Ałmatów 10 dni przed rozpoczęciem turnieju, by jego zawodnicy nie mieli kłopotów z aklimatyzacją.

MIAŁ DOKOŃCZYĆ TO, CO ZACZĄŁ GOŁOTA I ZOSTAĆ MISTRZEM ŚWIATA

- Binkowski już jako junior był zarozumiały i właściwie nie słuchał nikogo, dlatego też niczego nie osiągnął. W kanadyjskiej kadrze mówili na niego „Bigmouthki”, bo ciągle gadał. Kiedyś udzielił w Toronto wywiadu dla tamtejszej Polonii, w którym powiedział, że dokończy to, co zaczął Gołota, czyli będzie mistrzem świata w trzy lata. Niezależnie od tego, w sumie to miły chłopak, z którym często grałem w tenisa – wspominał mi w 2009 roku Artura w jednej z naszych korespondencji nie żyjący już niestety były szef wyszkolenia kanadyjskiej federacji boksu amatorskiego, dr Maciej (Matt) Mizerski.

Analizując fakty i wyniki, należy oddać Arturowi Binkowskiemu, że w latach 1998-2001 był czołowym pięściarzem wagi ciężkiej w Kanadzie. Na swoim rozkładzie miał m.in. Sheldona Hintona, Arthura Cooka (tego samego, który sensacyjnie znokautował na zawodowym ringu Alberta Sosnowskiego, a następnie przegrał z Mariuszem Wachem), Davida Cadieux, czy Gino Nardariego. Stoczył także wyrównany – choć przegrany – bój z Bermane Stiverne. Najlepszym rokiem w jego karierze amatorskiej był „olimpijski” 2000 rok, kiedy boksował w finale turnieju w Tampa (uległ Calvinowi Brockowi) i wygrał kolejny turniej kwalifikacji olimpijskich w Tijuanie. W Sydney jednak po wygraniu pierwszej walki z pięściarzem z Mauritiusu, w kolejnej uległ wyraźnie (przez RSC. Outclassed – czyli wysoką przewagę punktowej) Uzbekowi Rustamowi Saidowowi.

Na zawodowym ringu zadebiutował mało szczęśliwie, remisując w listopadzie 2001 roku z Michaelem Moncriefem (w 2010 roku znokautował go jego najbliższy rywal, Krzysztof Zimnoch). Później było już tylko lepiej i po zdobyciu mało znaczącego pasa mistrza stanu Illinois, w czerwcu 2005 roku Artur stanął do walki o zawodowe mistrzostwo Kanady wagi ciężkiej. Na jego punktową porażkę z Patrice`em L`Heureux miał rzekomo krótki okres przygotowawczy (Binkowski pracował wcześniej na planie filmu „Cinderella Man”), jakkolwiek Artur kategorycznie temu zaprzeczał, twierdząc, że tylko on sam zawsze ponosi winę za swoje sportowe upadki. Wielką szansę powrotu na właściwe tory kariery zamknęła mu w październiku 2007 roku porażka, jaką poniósł z rąk Mike`a Mollo. Powrót po 5 latach, zakończony punktową przegraną z Mr. Nobody, czyli Jonte Willisem nie nastrajał optymistycznie…

Podobnie jest teraz. Wybór na rywala Zimnocha na tym etapie kariery Binkowskiego nie wydaje się być odpowiedni. Być może to po prostu jedyna „dostępna” na rynku i zarazem dobrze płatna opcja dla Artura, który przed sześcioma laty namawiał Andrzeja Wasilewskiego na to, by dał mu szanse walki z Tomaszem Boninem lub (później) z młodym Andrzejem Wawrzykiem.

Siłą Artura zawsze była słowna perswazja i szaleńcza odwaga. Tak było podczas kariery amatorskiej i w trakcie przygody z zawodowym boksem. Kilka lat temu krążyły plotki, że wspomniany Mollo wcale nie kwapił się, by wyjść do ringu, po tym jak urodzony w Bielawie pięściarz przez dłuższy czas przed ich pojedynkiem walił z całych sił pięścią w dzieląca ich szatnie ścianę i wykrzykiwał niecenzuralne groźby…

W Polsce Artur jest tak samo pewny siebie, choć jak twierdzi nie ma wcale za sobą stricte bokserskich przygotowań, nie sparował. Wszem i wobec zapowiada jednak, że wyrządzi Zimnochowi krzywdę i nawet zakończy jego karierę. Na coraz pewniej boksującym Krzysztofie, który systematycznie buduje swoją sportową formę w nadziei na wielkie walki, raczej nie zrobił większego wrażenia a walka, która zobaczymy na gali w Wieliczce może być ostatnim pięściarskim występem …Artura.

WIELE NOWYCH TWARZY NA PIERWSZYM TRENINGU HUSARII

hussars_kadra

Piętnastu pięściarzy Hussars Poland rozpoczęło na warszawskim Torwarze przygotowania do rozgrywek World Series of Boxing (WSB). Pierwszy mecz ligowy za miesiąc w Rosji.

- Na pierwszych zajęciach pojawiło się wielu nowych zawodników, jak na przykład Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau, Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski, Mateusz Polski, Dawid Jagodziński i Mariusz Koch oraz kilku innych – powiedział trener Hubert Migaczew.

Treningi na Torwarze odbywać się będą dwa razy dziennie. Indywidualnie przygotowywać się najbardziej doświadczony 31-letni Mateusz Malujda, który ma bilans zawodowych walk 4-2.

- Mateusz szykuje się obecnie we Wrocławiu do zbliżającego się kolejnego pojedynku profesjonalnego – z Tomaszem Duszakiem na gali w Ełku. Ta formuła współpracy z Malujdą sprawdziła się już w poprzednim sezonie – stwierdził prezes zarządu Hussars Poland Jarosław Kołkowski.

Właśnie w wadze ciężkiej, w której występuje Malujda, brakuje „Husarii” jednego zawodnika, aby już zamknąć kadrę. – Czasu nie mamy zbyt dużo, raptem tydzień, ale szukamy, rozmawiamy. Pole wyboru jest ograniczone, ale z pewnością niebawem ogłosimy to ostatnie nazwisko – przyznał.

W gronie bokserów, którzy zadebiutują w WSB są np. triumfator turnieju Feliksa Stamma Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) i znany z występów w kickboxingu Radosław Paczuski (81 kg), a także Mariusz Koch (49 kg) i Piotr Gredke (75 kg).

- Werwejko bardzo mocno pracuje, m.in. na sparingach u Henryka Zatyki. Jakiś czas temu podczas walki treningowej posadził Andrzeja Wawrzyka przed jego pojedynkiem z Rosjaninem Aleksandrem Powietkinem o mistrzostwo świata – powiedział Jarosław Kołkowski.

Ciekawą postacią może być specjalizujący się w muay thai Radosław Paczuski, brązowy medalista Mistrzostw Polski w formule low kick w kat. 81 kg w Kleszczowie.

Za kilka dni do „Husarii” dołączy jeden z jej liderów Tomasz Jabłoński (75 kg), który trenuje w Trójmieście i weźmie udział w turnieju w Kaliningradzie.

Kadra Hussars Poland na sezon 2013/14:

49 kg: Dawid Jagodziński, Arkadiusz Lubomski
52 kg: Grzegorz Kozłowski, Mariusz Koch
56 kg: Marek Pietruczuk, Sylwester Kozłowski
60 kg: Mateusz Polski, Dawid Michelus
64 kg: Damian Kiwior, Kazimierz Łęgowski
69 kg: Ireneusz Zakrzewski, Rafał Perczyński
75 kg: Tomasz Jabłoński, Piotr Gredke
81 kg: Przemysław Pikulik, Radosław Paczuski
91 kg: Mateusz Malujda
+91 kg: Sergiej Werwejko, Grzegorz Pankau

SANDRA DRABIK: JESTEM W STANIE DORÓWNAĆ NICOLI ADAMS

sandra01

Sandra Drabik jest naszą faworytką do zdobycia medalu Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Zawodniczka kadry narodowej seniorek w boksie wróciła niedawno z brazylijskiego rekonesansu, zdobywając złoty medal Mistrzostw Świata w kick-boxingu (formuła low-kick). Jej ringową postawę dodatkowo docenili organizatorzy wręczając Puchar dla Najlepszej Zawodniczki całych Mistrzostw. Zapraszam do lektury wywiadu o boksie i innych sportach walki w życiu Sandry.

Jarosław Drozd: Trzy lata przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro wróciłaś z Brazylii ze złotym medalem Mistrzostw Świata w kick-boxingu. Kiedy stałaś na najwyższym stopniu podium wypowiedziałaś jakieś życzenie?
Sandra Drabik: Kiedy stałam na podium w Brazylii słuchając Mazurka Dąbrowskiego przepełniała mnie ogromna radość i duma, a w oku zakręciła się łza. Może nie wypowiedziałam marzenia, ale właśnie w tamtej chwili wiedziałam o tym, że stać mnie na bardzo wiele, że jestem w stanie osiągać każdy wyznaczony przez siebie cel sportowy.

- Opowiedz o samym turnieju mistrzowskim. Z kim i jak Ci się tam walczyło. Musiałaś dokonać w ringu rzeczy niebanalnych skoro zostałaś uznana za najlepszą zawodniczkę Mistrzostw Świata…
SD: Nie wiem czy takich niebanalnych (śmiech) … Wydaję mi się, że po prostu wyróżniałam się dynamiką, techniką i tym, że wykonywałam zamierzone, a nie chaotyczne ataki. Na mistrzostwach stoczyłam trzy pojedynki. Pierwszy z Brazylijką Barbarą da Costa zakończył się moim zwycięstwem już w 2. rundzie przez poddanie sekundanta. Osłabiłam swoją przeciwniczkę kopnięciem na wątrobę, co odebrało jej sporo zdrowia i zapału do walki. Następną walkę stoczyłam z Włoszką Valentiną Murgie. Ten bój toczył się pod moje dyktando przez całe 3 rundy, choć rywalka próbowała w ringu narzucić swój styl. Ja jednak nadal realizowałam swoje założenia taktyczne i ostatecznie wygrałam 3-0 z dużą przewagą punktową. Ostatnia walka była dla mnie najtrudniejsza… W finale skrzyżowałam rękawice z Anną Poskrebyszewą. Rosjanka była zdeterminowana, ciągle szła do przodu i atakowała. Ja starałam się wchodzić w tempo w jej atak, przepuszczać go i wyprowadzać kontry. Taka taktyka okazała się dobrą i kontynuowałam ją do końca walki. Muszę powiedzieć ,że pojedynek finałowy był dla mnie najbardziej wyczerpujący.
kick01
- To nie jest Twój pierwszy wielki sukces odniesiony w kicku. Medale zdobyte w zawodach w kick-boxingu mają dla Ciebie taką samą wartość jak bokserskie?
SD: To prawda. Wiele razy stawałam na najwyższym podium zawodów w kick-boxingu. Każda stoczona walka, wygrane zawody w kick-boxingu, czy boksie są dla mnie bardzo ważne. Jestem osobą, która profesjonalnie podchodzi do tego, co robi. Do każdych zawodów staram przygotować się jak najlepiej. Poświęcam się temu, dlatego każda wygrana jest uhonorowaniem mojej ciężkiej pracy.

- Korzystając z okazji przypomnij wszystkie swoje sukcesy, jakie odniosłaś poza boksem. Nie wszyscy kibice pięściarstwa w Polsce zdają sobie sprawę jak piękny masz już sportowy dorobek…
SD: Przez kilka lat mojego „kopania” uzbierała się całkiem niezła kolekcja – jestem Mistrzynią Świata i Europy oraz kilkukrotną Mistrzynią Polski w formułach full-contact i low-kick. Zdobywałam też nie raz Puchar Świata.

- Po powrocie z Brazylii miałaś pojechać z kadrą Pawła Pasiaka na turniej Queens Cup do Stralsundu. Dlaczego ostatecznie tam nie wystąpiłaś?
SD: Zgadza się. Miałam wystartować razem z kadrą na turnieju w Niemczech. Niestety w trakcie powrotu z Brazylii moje zdrowie uległo niebezpiecznej zmianie – rozchorowałam się, miałam wysoką temperaturę ciała, co uniemożliwiło mi start w „Queens Cup”.

- W tym roku po raz pierwszy w karierze wywalczyłaś złoty medal Mistrzostw Polski w boksie. Z jednej strony na pewno byłaś szczęśliwa, że wreszcie jesteś na szczycie a z drugiej chyba pozostał pewien niedosyt, bo nie miałaś tam żadnej konkurencji?
SD: Oczywiście, że byłam szczęśliwa odbierając złoty medal Mistrzostw Polski (śmiech). W mojej kategorii wagowej do 51 kg nie było w tym roku dużej konkurencji. W Lublinie stoczyłam zaledwie dwie walki. Czy był niedosyt? Raczej nie. Wiadomo, że wolałabym stoczyć więcej i może mocniejszych pojedynków. Nie odpowiadam za ilość i za poziom sportowy danej imprezy. Ja byłam przygotowana do tych zawodów i jestem zadowolona z wyniku jaki uzyskałam.

- Jaki wpływ na Twój poziom miała trzyletnia rywalizacja z Karoliną Michalczuk?
SD: Myślę, że miała spory wpływ. Treningi i sparingi z Karoliną wiele mnie nauczyły, bo jest ona dobrą pięściarką, bez wątpienia najbardziej utytułowaną z całej naszej kadry. Bardzo się cieszę, że mogłam i nadal mogę uczyć się boksu przy jej boku.

- Twoja bokserska kariera na dobre rozpoczęła się w kwietniu 2009 roku podczas Mistrzostw Polski w Grudziądzu, gdzie awansowałaś aż do finału. Wcześniej znana byłaś wyłącznie z zawodów w kick-boxingu i K1. Skąd się wzięło zainteresowanie boksem? Trudno było Ci się przestawić na inny sport walki?
SD: Tak, pierwszy mój start w boksie miał miejsce w 2009 roku i dobrze go pamiętam. Skąd wzięło się zainteresowanie? Myślę, że zadecydowała o tym chęć sprawdzenia się, rozwijania, szukania nowych wyzwań, inspiracji dla siebie. To chyba było głównym powodem mojego wyboru.

- Pierwsze międzynarodowe doświadczenie zdobywałaś podczas Mistrzostw Europy w Nikołajewie (2009). rzucono Cie więc od razu na głęboką wodę i niewiele brakowało abyś wróciła z Ukrainy z medalem. Do pokonania Szwedki Shipry Nilsson zabrakło Ci jednego „oczka”. Pamiętasz ten pojedynek?
SD: Pamiętam te zawody i ten pojedynek bardzo dokładnie. Prawdą jest, że zabrakło mi dosłownie jednego punktu do wygrania tej walki. Niestety nie udało się… Myślę, że do pokonania wtedy Szwedki zabrakło mi trochę szczęścia i obycia stricte pięściarskiego.

- Sandra Drabik woli boksować w systemie tradycyjnego punktowania walki, czy tęskni za komputerowymi „maszynkami”? Musiałaś zmienić sposób boksowania?
SD: Zdecydowanie wolę system tradycyjnego punktowania walki. Teraz sędziowie patrzą na całokształt pracy zawodnika w ringu (na sposób poruszania się, zadawania kombinacji ciosów, kondycję). Komputerowy system nie był doskonały… Wystarczyło spojrzeć na same walki, chodzenie za podwójną gardą i czekanie na jeden cios. Czy musiałam zmienić swój styl? Myślę, że nie aż tak bardzo, ponieważ jestem zawodniczką która raczej biję kombinacje ciosów.

- Po raz pierwszy fachowcy poważniej zwrócili na Ciebie uwagę w marcu 2011 roku, kiedy sensacyjnie wypunktowałaś mistrzynię świata, Rosjankę Elenę Sawieliewą. Pamiętasz tamten pojedynek? Co było kluczem do zwycięstwa?
SD: Rzeczywiście dzięki temu pojedynkowi zrobiło się wokół mojej osoby w środowisku pięściarskim dosyć głośno. Klucze do sukcesu było na pewno dobre przygotowanie fizyczne i psychiczne.

- Która z Twoich dotychczasowych rywalek prezentowała najwyższy poziom? Z która boksowało się najtrudniej? Z Cancan, Sawieliewą, Kuleszewą, Michalczuk, a może Adams?
SD: Z każdą z nich toczyłam mocne pojedynki, ale myślę, że do tych najbardziej wyczerpujących mogę zaliczyć rywalizacje z Karoliną, Kuleszewą i Adams.

- Pozostańmy przy nazwisku Nicoli Adams. Miałaś okazję walczyć z nią podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely. Ile jeszcze brakuje Sandrze Drabik, by pokonać mistrzynię olimpijską?
SD: Miałam okazję walczyć z Nicolą Adams, z czego się bardzo cieszę. Ile mi brakuje? Trudno określić to słowami. Na pewno czeka mnie sporo ciężkiej pracy, ale jestem pewna, że jestem w stanie dorównać nawet mistrzyni olimpijskiej.

- Co poza sportem porabia na co dzień w Kielcach Sandra Drabik?
SD: Do tej pory studiowałam na Uniwersytecie Kieleckim i trenowałam. Aktualnie kończę studia i czekam na termin obrony pracy magisterskiej.

- Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę spełnienia ambitnych planów sportowych. Okazji w nowym roku na pewno to tego nie zabraknie.

kick04

17. MŚ SENIORÓW: ZAKRZEWSKI I TRYC UDANIE ROZPOCZĘLI TURNIEJ

tryc02

Z niecierpliwościa oczekiwaliśmy dzisiaj na informacje z 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, które rozgrywane są w Ałmatach w dalekim Kazachstanie. W ringu premierowe boje stoczyć mieli bowiem nasi dwaj zawodnicy, Ireneusz Zakrzewski (69 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). No i warto było czekać…

Z przyjemnościa informujemy, że nie tylko doczekaliśmy się dobrych walk naszych reprezentantów ale także ich pewnych zwycięstw. Irek pokonał jednogłośnie na punkty (30-26 i dwukrotnie 30-27) doświadczonego Chorwata Bornę Katalinica, zaś Mateusz wypunktował (2-1) mistrza Azerbejdżanu i złotego medalistę Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Dublina (2011), Raufa Kerimowa. Dwaj sędziowie po zakończeniu tego boju opowiedzieli się za Polakiem (29-28), zaś trzeci w taki samych rozmiarach widział zwycięstwo Azera.

W kolejnych pojedynkach Zakrzewski stanie oko w oko z reprezentującym Zambię Mbachi Kaongą, zaś Tryca czeka arcytrudne zadanie pokonania Irlandzkiego mistrza, Joe Warda, z którym udało się mu szczęśliwie (kontuzja rywala) wygrać podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku.

TRZYKROTNY MISTRZ INDII PIERWSZYM RYWALEM MICHELUSA

michelus02

Hindus Vikash Malik będzie pierwszym rywalem Dawida Michelusa (60 kg) podczas 17. Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, które odbywają się w Ałmatach. Trzykrotny mistrz Indii (2009-2010 i 2012) w swoim pierwszym turniejowym pojedynku pokonał dzisiaj jednogłośnie na punkty Medera Mamakiejewa z Kirgistanu. Do rywalizacji Polaka z występującym pod flagą AIBA Hindusa dojdzie 20 października.

Przeciwnik mistrza Polski nie ma w swoim dorobku wielkich sukcesów. W tym roku reprezentował swój kraj podczas 27. Mistrzostw Azji przegrywając już w 1/8 finału z Anwarem Junusowem z Tadżykistanu. Następnie wystartował w rozgrywanym w Chabarowsku turnieju memoriałowym pamięci Konstantina Korotkowa, gdzie w pierwszej walce uległ 10-11 Rosjaninowi Sergiejowi Krasnickijowi.

JAROSŁAW KOŁKOWSKI: KAŻDY MECZ HUSARII BĘDZIE WYJĄTKOWYM WYDARZENIEM

kolkowski03

Jarosław Kołkowski, na co dzień mecenas w kancelarii „Prawnicy Weil, Gotshal & Manges”, w środowisku pięściarskim w Polsce znany jest jako współwskrzesiciel idei występów polskiej drużyny w zawodowej lidze World Series of Boxing. Aktualnie – jako dyrektor zarządzający – koordynuje przygotowaniami drużyny Hussars Poland do sezonu 2013/2014, drugiego w jej historii. Kilka dni przed podpisaniem przez zawodników nowych kontraktów na występy w rozgrywkach WSB poprosiliśmy go o wywiad, w którym uchylił rąbka tajemnic dotyczących polskiej ekipy.

Jarosław Drozd: Do rozpoczęcia kolejnego sezonu zawodowej Ligi World Series of Boxing zostało coraz mniej czasu, a my nadal nie wiemy w jakim składzie wystąpi w nich ekipa Hussars Poland. Kiedy poznamy nazwiska wszystkich Waszych pięściarzy?
Jarosław Kołkowski: Nazwiska naszych zawodników są już w dużej mierze znane. PolskiBoks.pl też o nich pisał. Natomiast pełny skład zostanie podany do publicznej wiadomości najprawdopodobniej w ciągu tygodnia. Czas na rejestrację zawodników mamy do 27 października.

- W nowym sezonie w barwach Husarii nie zaboksują Sergiej Kuzmin, Adil Aslanov, Jan Sudzilouski i Mateusz Tryc. Dlaczego nie przedłużono z nimi kontraktów?
JK: W każdym wypadku zadecydowało coś innego. Sergiej Kuzmin ma niestety problem z okiem i będzie musiał przejść kolejny zabieg okulistyczny. W związku z tym na razie w ogóle nie boksuje. Prawdę mówiąc to dla nas najboleśniejsza strata, bo nie dość, że był jednym z pewniejszych punktów Hussars Poland, to jest po prostu fantastycznym facetem, uprzejmym, zdyscyplinowanym i bardzo pracowitym. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i do boksu. Adil Aslanov z kolei nie jest w stanie zrobić limitu 56 kg, a w limicie do 60 kg mamy bardzo mocny skład z Dawidem Michelusem i Mateuszem Polskim. Po prostu zabrakło miejsca. Jan Sudziłowski to jeszcze inna historia. Rozważaliśmy zaproszenie go ponownie do drużyny, ale ostatecznie postawiliśmy na „miejscowych”, którzy dają nam nadzieję na co najmniej równie dobry boks jak w wykonaniu Jana. Zresztą ten temat nie jest jeszcze zamknięty, bo może się okazać, że np. z powodu czyjejś kontuzji poprosimy Jana o pomoc. Z kolei Mateusz Tryc sam zdecydował, że nie będzie już występował w naszej drużynie. Jak wiesz, dostał propozycję z Bundesligi i ją przyjął. Czy to jest mądra decyzja? Nie wiem i nie mnie to oceniać. Życzymy mu powodzenia rozumiejąc powody, którymi się kierował.

- Czyżby Wasza oferta dla Tryca była mniej atrakcyjna finansowo od niemieckiej?
JK: Prawdę mówiąc nawet nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Nie wiem dokładnie, ile Mateusz będzie zarabiał w Niemczech. Ale pewnie on sam zdawał sobie sprawę z faktu, że biorąc pod uwagę jego wyniki w poprzednim sezonie WSB nie było uzasadnienia do targowania się o większe pieniądze. Domyślam się, że oferta niemiecka była więc bardziej atrakcyjna. Jedno jednak cieszy niezależnie od atrakcyjności obu ofert: Mateusz w ogóle nie miał powodu rozważać przejścia na zawodowstwo poza strukturami AIBA, co jest dobrą wiadomością dla naszych bokserów i – mam nadzieję – dla polskiej reprezentacji. Widać już dzisiaj, że udaje się zatrzymać dla boksu olimpijskiego wielu bokserów, którzy jeszcze 2-3 lata temu nie mieli praktycznie żadnej alternatywy w stosunku do ofert krajowych grup promotorskich.

- Czy bierzecie pod uwagę zakontraktowanie któregoś z pięściarzy zawodowych? Jeśli tak, to kogo bierzecie pod uwagę przy selekcjonowaniu drużyny na nowy sezon?
JK: Doszliśmy już do porozumienia z Mateuszem Malujdą, który po stoczeniu jeszcze jednej walki zawodowej z Tomaszem Duszakiem przeniesie się do wagi ciężkiej, tj. do 91 kg i zapewne już w grudniu będziemy go mogli oglądać w meczu Hussars Poland. Czy będzie jeszcze ktoś? Nie wiem, ale nie jest to wykluczone.

- W ubiegłym roku narzekaliście – jak wiele innych ekip – na to, że kategorie wagowe w WSB są różne niż w boksie olimpijskim, co sprawiało kłopoty niektórym zawodnikom, którzy musieli bądź do nich zbijać wagę, bądź na wadze przybierać. W nowym sezonie czeka nas zmiana – będzie 10 dywizji identycznych jak w zawodach boksu olimpijskiego. Jesteś zadowolony z tej zmiany?
JK: Tak, zdecydowanie tak. Chociaż w pierwszej kolejności powinni być zadowoleni sami zawodnicy, bo dopasowywanie wagi do nietypowych limitów ich właśnie kosztowało najwięcej. Poza tym, będzie to miało – mam nadzieję – pozytywny wpływ na rozwój boksu olimpijskiego w Polsce, bez względu na to, czy mówimy tu o WSB, APB (boksie zawodowym), czy AOB (tzw. amatorskim). Po prostu więcej zawodników dostanie szanse uzyskania kwalifikacji olimpijskich.

- Od lat polscy pięściarze amatorscy nie osiągają sukcesów na arenie międzynarodowej i rzadko kiedy startują w pełnym składzie na zawodach rangi mistrzowskiej. W nowym sezonie  WSB musicie znaleźć zawodników w 10 kategoriach, którzy zaboksują na międzynarodowym poziomie. To w naszych warunkach realne? 
JK: To pytanie trzeba doprecyzować. Czy realne są występy 20 polskich zawodników na światowym poziomie, zwłaszcza na tle tak wymagających rywali, jakich mamy w grupie? Nie będę czarował. Koń jaki jest każdy widzi. Czy jednak możliwe jest znalezienie przynajmniej jednego zawodnika w każdej z 10 kategorii wagowych, który do poziomu światowego będzie dorównywał? Absolutnie tak. Już poprzedni sezon pokazał, że odpowiednia motywacja, ciężka praca zawodników i trenerów może zdziałać „cuda”. Chłopaki nie mają nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania. Jeżeli tylko będą realizować zalecenia trenerów i ciężko, ciężko pracować, to na pewno nie będziemy się za nich wstydzić.

- Waszymi rywalami podczas rozgrywek grupowych będą niezwykle mocne ekipy Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan, Mexico Guerreros, Boxing Russia Team oraz Domadores Cuba. Jakiego wyniku sportowego oczekujecie od swoich pięściarzy?
JK: To pytanie też trzeba podzielić na dwa. Jeżeli pytasz o drużynę jako całość, to wyjście z grupy „na papierze” graniczy z niemożliwością. Chociaż przypomnę, że już w 3 sezonie WSB większość komentatorów nie dawała nam żadnych szans, a jednak byliśmy w stanie wywalczyć awans. Jeżeli natomiast chodzi o indywidualnych zawodników, to spodziewam się, że co najmniej kilku z nich powinno się znaleźć wysoko w rankingach WSB.

- Mimo sporego już doświadczenia wyniesionego z ubiegłego sezonu WSB, czeka Was pod względem organizacyjnym wielka praca, by utrwalić markę Hussars Poland. Sukces sportowy z poprzedniego sezonu nie do końca szedł w parze z popularnością grupy i samej ligi. Kiedy organizowane przez Was widowiska WSB staną się rozpoznawalne w kraju?
JK: W obecnym sezonie przywiązujemy do tego znacznie większą wagę niż w poprzednim, kiedy – jak słusznie zauważyłeś – wiele musieliśmy się nauczyć. To już daje efekty. Jak wiesz, nawet teraz ukazuje się nieporównywalnie więcej tekstów o Husarii niż rok temu. Chcemy też zaktywizować nasz profil na Facebooku i ożywić naszą stronę internetową www.hussarspoland.com. Chcemy też zadbać o lepszą promocję w telewizji.

- Wiadomo w jakich miastach będziemy mogli zobaczyć Wasze mecze?
JK: Tego nie chcę jeszcze zdradzać, bo intensywnie pracujemy nad tym, aby każdy mecz stanowił wyjątkowe wydarzenie. Mamy kilka świetnych pomysłów i nowego „dyrektora artystycznego” (śmiech), Marcina Przybyło, który wprowadza nową jakość do naszej działalności.

- Czy kalendarz startów WSB nie będzie tym razem kolidował z terminami najważniejszych imprez boksu olimpijskiego? Konsultowaliście z PZB kalendarze imprez?
JK: Tu nastąpiła kolejna wielka zmiana w porównaniu z ubiegłym sezonem, a zwłaszcza jego początkami. Tym razem współpraca z PZB jest bez zarzutu. W tym sezonie żadnych kolizji terminów nie będzie.

- Czy bokserscy kibice będą mogli – jak w ubiegłym sezonie – zobaczyć Husarię w TVP Sport?
JK: Tak jest. Znowu współpracujemy z TVP Sport i myślę, że obie strony są z tej współpracy zadowolone. Kibice będą mogli obejrzeć wszystkie nasze mecze na żywo.

- Dziękuję za rozmowę i w imieniu kibiców życzę udanego sezonu. Czy chciałbyś coś przekazać za moim pośrednictwem Waszym kibicom?
JK: Kibicom życzę niezapomnianych emocji i doskonałej zabawy! Sobie natomiast, aby byli z naszą drużyną cały czas i wiernie kibicowali naszym chłopakom. Nie od razu Rzym zbudowano, ale nie zbudowano by go nigdy, gdyby nie Rzymianie (śmiech). Tu jest tak samo: nie od razu staniemy się światową potęgą w boksie, ale dzięki Wam, Kibicom to musi się udać!

Rozmawiał: Jarosław Drozd

SKALNIK WIŚNIÓWKA I UKS BOKS-TUR NAJLEPSI W XLV KSW W ŁODZI

womanboxing01

W Łodzi rozegrane zostały XLV Konfrontacje Sportów Walki, w której wystąpiły młode zawodniczki i zawodnicy z 8 klubów oraz pięściarze niestowarzyszeni. Najwięcej zwycięstw odnieśli podopieczni Janusza Domagały, czyli pięściarki i pięściarze Skalnika Wiśniówka oraz zawodnicy gospodarzy, UKS Boks-Tur Łódź, trenowani przez Zbigniewa Turskiego.

Zawodniczki z Wiśniówki, w tym dwie młode reprezentantki Polski (Sara Domagała i Martyna Gil) wygrały wszystkie trzy walki kobiet (triumfowała także Adrianna Jędrzejczyk). Trudną przeprawę miała Martyna, ubiegłoroczna brązowa medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Europy, której trudne warunki w ringu postawiła młodziutka Anna Kołodziejska z Łodzi. Zwycięsko ze swoich walk w Łodzi wyszli także inni zawodnicy Skalnika – Bartłomiej Miniszewski i Rafał Jamorski, zaś swój pojedynek zremisował Artur Kazarian.

W zespole z Łodzi pierwsze skrzypce grali dwaj kadeci przygotowujący się do startu w Pucharze Polski – Nicolas Okraska i Marcin Przepióra. Zwycięstwa dla Boks-Tur odnieśli także Mateusz Chojnacki oraz debiutant Gabriel Gallas. Patryk Cymerman ww. pojedynek z Kazarianem zakończył remisem. W uzupełnieniu dodajmy, że zwycięstwo w Łodzi odniósł także zawodnik Lechii Tomaszów Mazowiecki, Jakub Nagórka.

FONFARA, KOŁODZIEJ I JONAK NAJWYŻEJ W RANKINGU IBF

W najnowszym rankingu federacji IBF znalazło się sześciu polskich pięściarzy. Podobnie jak w ubiegłym miesiącu najwyższe notowania ma boksujący na co dzień za Oceanem Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który znajduje się na czele listy najlepszych „półciężkich”.

W dywizji junior ciężkiej drugą lokatę z ubiegłego miesiąca utrzymał Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO). Niestety spadek z 3. na 8. miejsce zanotował Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), który po porażce z Grigorijem Drozdem stracił pas zawodowego mistrza Europy. Tuż za nim, na 9. miejscu sklasyfikowano Krzysztofa Głowackiego (19-0, 12 KO), który awansował o 2 oczka.

Na wysokim 3. miejscu w zestawieniu zawodników wagi junior średniej znajduje się Damian Jonak (36-0-1, 21 KO), który w prawdzie zaliczył spadek o jedną pozycję, jakkolwiek dwie pierwsze lokaty w rankingu jego dywizji nie są obsadzone.

Szóstym Polakiem w rankingu IBF jest, podobnie jak przed miesiącem, „ciężki” Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), którego czeka jednak za dwa miesiące ewentualny awans o trzy oczka – o ile pokona nie znającego goryczy porażki Wiaczesława Głazkowa.

KAZIMIERZ ŁĘGOWSKI: CHCĘ OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ OD BRATA

WSB

- Chcę osiągnąć więcej od brata Marcina, który jest ostatnim polskim medalistą Mistrzostw Europy – zapowiada Kazimierz Łęgowski, nowy zawodnik Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing.

W barwach „Husarii” pochodzący z Chojnic 19-letni Łęgowski (ur. 13 stycznia 1994 roku) będzie występował w wadze 64 kg, razem z Damianem Kiwiorem.

- Propozycja występów pojawiła się po tegorocznych Młodzieżowych MP w Wałczu, gdzie w finale pokonałem na punkty Marcina Latochę (Róża Karlino). Szkoleniowiec Husarii Hubert Migaczew rozmawiał wtedy z moim bratem Marcinem, pod którego okiem na co dzień pilnie trenuję. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że jestem gotowy na takie wyzwanie. Chcę ciągle się uczyć i pokazać zagranicznym kibicom i ekspertom – powiedział Kazimierz Łęgowski.

Pięściarz ma za sobą spore doświadczenie w rywalizacji z młodzieżowcami. Już mając 15 lat startował w Mistrzostwach Świata Kadetów w Erewaniu, w których dotarł do 1/8 finału kategorii 52 kg. W kolejnych sezonach przybierał na wadze, ale zawsze miał miejsce w reprezentacji Polski. Występował w ME Kadetów oraz MŚ i ME Juniorów.

- Zabrakło mi trochę szczęścia, żeby stanąć na podium. Najbliżej byłem tego celu przed 3 laty w ukraińskim Lwowie, gdzie odpadłem dopiero w ćwierćfinale kat. 57 kg. Takich trudnych walk już miałem sporo w swojej karierze, m.in. na silnie obsadzonym, niedawnym turnieju seniorów we Francji – dodał Łęgowski, który przegrał we Lwowie z reprezentantem Rumunii Jamesem Damianem Chereji, dziś już zawodowcem o rekordzie 4-0.

Jego brat, Marcin, jest ostatnim polskim medalistą ME. W 2008 roku w Liverpoolu sięgnął po brąz w tej samej wadze do 64 kg. W ćwierćfinale Łęgowski pokonał Białorusina Jewhenija Romasziewicza, zaś w półfinale przegrał z Ormianinem Eduardem Hambardzumjanem.

- Stylowo i fizycznie jesteśmy z Marcinem podobni. On przekazał mi swoją wiedzę i teraz staram się ją wykorzystywać. Na pewno ringowymi atutami są zwinność i szybkość na nogach oraz technika – stwierdził młodszy z rodzeństwa, którego – jak sam mówi – nikt nie musiał namawiać na boks, bowiem od najmłodszych lat wiedział, że będzie pięściarzem.

- Chciałbym osiągnąć więcej od brata, a przynajmniej jemu dorównać – przyznał Łęgowski, który pół roku temu został mistrzem Polski seniorów, pokonując w Zawierciu Latochę.

TRENER PASIAK CHWALI POLSKIE PIĘŚCIARKI PO „QUEENS CUP”

pawel_kadra

Wczoraj pisaliśmy o sukcesie jakie reprezentantki Polski odniosły podczas Międzynarodowego Turnieju „Queens Cup” w Stralsundzie. Zawody rozegrane za naszą zachodnią granica były w tym roku wyjątkowo dobrze zorganizowane, co podkreślił po powrocie trener kadry narodowej, Paweł Pasiak:

- Turniej był dobrze zorganizowany i myślę, że będzie bardzo konkurencyjny dla turnieju na Ukrainie, który odbędzie się przed przyszłorocznymi Mistrzostwami Świata. Niemcy chcieliby go jeszcze rozwinąć, choć w tym roku startowało 14 państw, w tym ekipy gospodarzy, Francji i Włoch, które wystawiły po dwa składy. To dlatego właśnie organizatorzy zdecydowali się zdublować niektóre wagi. Poziom sportowy zawodów był bardzo wysoki, na co wpływ miał udział czołowych europejskich zawodniczek – mówi polski szkoleniowiec.

Pięcioosobowa drużyna narodowa przywiozła z „Queens Cup” 3 złote i jeden srebrny medal oraz bardzo dobre recenzje. Trener reprezentacji wyjaśnił nam, że wspomniane trofea nie były głównym celem tej sportowej próby:

- Pojechaliśmy do Stralsundu na przetarcie, ale dziewczyny nie odpuściły tam ani jednego starcia swoich walk. Zawsze starały się wychodzić zwycięsko z każdej rundy. Zostawiły dużo zdrowia w ringu, bo ich przeciwniczki były bardzo trudne i dobrze przygotowane do zawodów. Jestem bardzo zadowolony, gdyż zrealizowaliśmy nasz plan. Założenia na turniej były takie, by dziewczyny realizowały czasami niezbyt pasującą im taktykę w warunkach startowych i to się udało.

W opinii Pawła Pasiaka, któremu w charakterze asystenta pomagał Aleksander Maciejowski, wszystkie nasze zawodniczki zaprezentowały się z jak najlepszej strony:

- Angelika Grońska: wygrała dwa pojedynki i dostała walkower; z walki na walkę staje się coraz mocniejsza. Ta nieśmiała dziewczyna zaskakuje mnie z każdym pojedynkiem coraz pozytywniej. Wiem, że potrzebuje startów, bo jest najmniej doświadczoną kadrowiczką.

- Karolina Michalczuk: wygrała 3 pojedynki i dostała walkower; zaczyna boksować coraz luźniej, deklasuje przeciwniczki nie tylko siłą – trenerzy rywalek po prostu nie mieli na nią pomysłu, bo Karolina zmieniała tempo, pracowała na nogach tak, że nacierające na nią przeciwniczki nadziewały się na potężne kontry lub wpadały w liny. Karolina uczy się luzu i spokoju w ringu i jest przez to szybsza oraz precyzyjniejsza. Czeka nas dużo pracy ale myślę, że to był jej najlepszy występ w tym roku. Wiem, że była z siebie bardzo zadowolona. Jej nazwisko przyciąga widzów – pojedynek z Francuzką Mancini był szczególnie głośno oklaskiwany przez publiczność.

- Sandra Kruk: wygrała dwie walki; pokazała, że srebrny medal Mistrzostw Świata zobowiązuje. Nie dała żadnych szans swoim przeciwniczkom, choć miała ciężkie przeprawy. Rywalki niepotrzebnie przyjmowały jej styl walki. Sandra potężnymi sierpami rozbijała ich szczelne gardy i boksowała celnie lewym prostym, co jest dla niej nowością, ale bardzo pomaga w obraniu dobrej taktyki, gdyż przez taki boks Sandra staje się bardziej uniwersalna.

- Karolina Graczyk: przegrała walkę;  w mojej opinii nie przegrała pojedynku z Francuzką Hammadouche. Przed tygodniem odstawiła antybiotyk i miała prawo być słabsza fizycznie. Na pewno rywalka zapamięta ten pojedynek, bo przyjęła chyba nigdy tylu potężnych lewych sierpowych. Karolina walczyła ambitnie i nareszcie „do tyłu”,  nie pcha się już tak do przodu. Wynik walki był na pewno krzywdzący, ale to już historia i myślimy o Jej przyszłości.

- Sylwia Kusiak: przegrała jedną walkę; walczyła ambitnie, agresywnie i bardzo mądrze. Wygrała zdecydowanie 1. rundę. Silna fizycznie Włoszka była zaskoczona jej potężnymi lewymi prostymi. Pechowa kontuzja nosa przerwała niestety pojedynek w 2. rundzie. Sylwia musi diametralnie zmienić podejście do tego co robi. Jeżeli jej się to uda będzie czołową „ciężką” w naszym kraju. Jest w stanie wygrać z każda rywalką ale czy wygra sama z soba – nie wiem… Mam nadzieję, bo chciałbym widzieć ją w naszej drużynie.

- Muszę także pochwalić postawę dziewczyn, które przyjechały na Queens Cup i reprezentowały tam swoje kluby. Kinga Siwa z SAKO Gdańsk pewnie wygrała każdą rundę walki z Mistrzynią Unii Europejskiej. Nie rozumiem dlaczego sędziowie widzieli wygraną Węgierki. Dobry pojedynek stoczyła Ewelina Wicherska z PKB Poznań. Mirella Balcerzak ze Skorpiona Szczecin technicznie boksowała o klasę lepiej niż rywalka, miała piękne starcia, po których traciła jednak wiarę w siebie. Potrzebuje wzmocnienia mentalnego i wiem, że będzie z Niej jeszcze pociechą dla trenerów. Młodziutka Marta Jagiełło z Gwardii Szczytno najpierw zdeklasowała swoją rywalkę, a w drugiej walce uległa tylko sile fizycznej Holenderki. Myślę, że była najlepiej wyszkoloną technicznie zawodniczką w swojej grupie wiekowej. Justyna Pietras z Gardy Chojna stoczyła dwie ringowe wojny – jedną wygrała i jedną przegrała. Umiejętności ma już wielkie, ale myślę, że gdzieś w głowie tej zawodniczki toczą się dwa różne pojedynki. Jarosław Przygoda robi jednak w klubie dobrą robotę i mam nadzieję, że także uda mu się „wyprostować” Justynę – ocenił szkoleniowiec kadry.

- Składam gratulacje dziewczynom i ich szkoleniowcom klubowym. Zawodniczki z Polski sprawiły, że zarówno po Albenie, jak i Stralsundzie nie możemy się odgonić od zaproszeń do innych krajów na zgrupowania i mecze. Cieszy mnie to niezmiernie i dobrze rokuje na przyszłość – zakończył Paweł Pasiak.

BAKU FIRES OGŁOSI SKŁAD PO MISTRZOSTWACH ŚWIATA

baku

Azerski rywal Hussars Poland w IV edycji rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, ekipa Baku Fires przygotowania do nowego sezonu zaczęła dwutygodniowym (15-31 sierpnia) obozem szkoleniowym w rosyjskim mieście Kaspijsk. Kolejny – trzytygodniowy – obóz treningowy Fires przepracowali we wrześniu w mieście Dombay, położonym na wysokości 1800 m.n.p.m. Ogółem w ich przedsezonowych zajęciach wzięło udział prawie 40 pięściarzy.

Na kogo ostatecznie postawią trenerzy teamu z Azerbejdżanu dowiemy się jednak dopiero po zakończeniu Mistrzostw Świata w Ałmatach. Jednym z nielicznych zawodników, którzy ze spokojem mogą czekać na podpisanie kontraktu jest 24-letni Uzbek Hurshid Tojibaev.

- Spędziliśmy z drużyną kilka tygodni trenując mocno pod okiem jej trenerów. Już po zakończeniu obozu w Kaspijsku, gdzie odbyła się wstępna selekcja, trenerzy podjęli decyzje których pięściarzy chcieliby widzieć w drużynie w nowym sezonie – mówi Tojibaev.

Przypominamy, że z ekipą z Azerbejdżanu polska „Husaria” rywalizowała w ubiegłym sezonie, przegrywając wyraźnie oba mecze w stosunku 0-5. Miejmy nadzieję, że w zbliżających się rozgrywkach uda się im poprawić ten wyjątkowo niepomyślny bilans, choć mając na uwadze wysoki potencjał sportowy i finansowy rywali nie będzie to łatwe.

REPREZENTACJA MAŁOPOLSKI LEPSZA OD FRANCUSKICH GOŚCI

Zwycięstwem 9-5 bokserskiej reprezentacji Małopolski z ekipą z francuskiego regionu Ile de France zakończył się międzypaństwowy mecz bokserski, który wczoraj został rozegrany w hali sportowej „Gumniska” w Tarnowie. Zawody odbyły się pod społecznym hasłem „Boks kontra pijaństwu i narkomanii”.

Kibice zobaczyli ogółem 7 walk, z których zwycięsko wyszli Sebastian Gierada, Rafał Pląder, Dariusz Rabenda oraz Mateusz Kostecki. Remisem zakończył swój pojedynek Damian Kiwior, zaś porażki doznali Krystian Raczek oraz Sebastian Rembecki.

Mimo przegranej walki na wielkie brawa zasłużył wspomniany Raczek, którego rękę podnieśli do góry sędziowie po walce z Ayoubem El Ghallouchim, czemu mocno protestowali francuscy goście. Po wysłuchaniu protestów werdykt zmieniono na wygraną El Ghallouchiego, z czym w ogóle nie dyskutował Krystian, dając do zrozumienia, że to właśnie młodzieżowy mistrz Francji był tego dnia lepszym zawodnikiem.

WYNIKI WALK

Kadeci
54 KG SEBASTIAN GIERADA (Mistrz Polski) – ADEM MEDIJE (brązowy medalista Mistrzostw Francji) 2-1
Juniorzy
60 KG RAFAŁ PLĄDER (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – BRICE YVELINE (mistrz Francji) 2-1
64 KG KRYSTIAN RACZEK (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – AYOUB EL GHALLOUCHI (mistrz Francji) 1-2
69 KG SEBASTIAN REMBECKI (były mistrz Polski) – GABRIEL AVENEL (mistrz regionu Pikardia) 1-2
Seniorzy
60 KG DARIUSZ RABENDA (brązowy medalista Miistrzostw Polski) – ABDESSAM FERDAONI (ćwierćfinalista Mistrzostw Francji) 3-0
64 KG DAMIAN KIWIOR (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – WALID OUIZZA (wicemistrz Francji) REMIS
64 KG MATEUSZ KOSTECKI (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – BERNARD DELARUE BERNARD (ćwierćfinalista Mistrzostw Francji) 3-0

malopolska

TRZY TRIUMFY POLEK W QUEENS CUP!

Boks Kobiet 01

Trzy złote medale przywiozą do Polski podopieczne trenera kadry narodowej seniorek, Pawła Pasiaka z niemieckiego Stralsundu, gdzie przez trzy dni rywalizowały w Międzynarodowym Turnieju „Queens Cup”.

W dzisiejszych walkach finałowych Angelika Grońska (48 kg) pokonała niejednogłośnie na punkty (2-1) Niemkę Christinę Rupprecht, Karolina Michalczuk (54 kg) pewnie wypunktowała (3-0) rutynowaną Francuzkę Delphine Mancini a Sandra Kruk (57 kg) rozprawiła się (3-0) z inną Francuzką Sophie Revel. Dorobek naszej ekipy byłby z pewnością większy gdyby nie pechowa kontuzja Sylwii Kusiak (+81 kg), jaką nasza zawodniczka doznała w drugiej rundzie walki finałowej z Włoszką Flavią Severin.

W finale wagi lekkiej (60 kg) grupy młodzieżowej zaboksowała również szczecinianka Justyna Pietras, która niestety uległa (-0-3) Niemce Yvonne Stephan, z którą dwa dni wcześniej wygrała pojedynek niejednogłośnie na punkty.

POLSCY PIĘŚCIARZE POZNALI SWOICH RYWALI

amatbox01

Dzisiaj w Ałmatach odbyło się losowanie Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie. Nas najbardziej interesowały drabinki zawodników z wag o limitach 60 kg, 69 kg, 75 kg i 81 kg, w których zaboksują kolejno: Dawid Michelus, Ireneusz Zakrzewski, Michał Kowalczyk i Mateusz Tryc. Polacy w pierwszych swoich pojedynkach nie trafili na utytułowanych przeciwników, jakkolwiek z biegiem turniejowych dni czekać ich będą coraz trudniejsze wyzwania.

Dawid Michelus (60 kg – 46 zawodników) w I rundzie eliminacji ma wolny los i pierwszy pojedynek stoczy dopiero 20 października ze zwycięzcą boju Vikash Malik (Indie, pod flagą AIBA) – Meder Mamakiejew (Kirgistan). Jeśli Dawid pokona tę przeszkodę trafi w 1/8 finału prawdopodobnie na Węgra Miklosa Vargę (rozstawiony z nr 5) lub Litwina Edgarasa Skurdelisa.

Ireneusz Zakrzewski (69 kg – 55 zawodników) w pierwszej walce (16 października) zmierzy się z Chorwatem Borną Katalinicem i w razie zwycięstwa w 1/16 turnieju trafi na zwycięzcę pojedynku dwóch pięściarzy z Afryki, czyli Mbachi Kaonga (Zambia) – Brighton Masiyambumbi (Zimbabwe). A dalej? Wszystko jest możliwe, łącznie z pokonaniem rozstawionego z nr 3, Wenezuelczykiem Gabrielem Maestre.

Michał Kowalczyk (75 kg – 48 zawodników) w I rundzie eliminacji ma wolny los i pierwszy pojedynek stoczy dopiero 19 października, kiedy to jego rywalem będzie zwycięzca  konfrontacji Konstantin Snigour (Izrael) – Shinebayar Narmandakh (Mongolia). Jeśli Polak pokona pierwszą przeszkodę, to w 1/8 finału najprawdopodobniej skrzyżuje rękawice z rozstawionym z nr 3 Rumunem Bogdanem Juratoni.

Mateusz Tryc (81 kg – 40 zawodników) wyjdzie do ringu 16 października, by zmierzyć się z Azerem Raufem Rahimowem. W razie zwycięstwa kolejnym jego rywalem będzie 20 października doskonale mu znany Irlandczyk Joe Ward (nr 6).

CZTERY KADROWICZKI W FINALE „QUEENS CUP”

kruk01

W drugiej serii walk Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Queens Cup” w Stralsundzie zobaczyliśmy w ringu trzy reprezentantki Polski. Ku naszej radości zarówno Angelika Grońska (48 kg), jak i Karolina Michalczuk (54 kg) oraz Sandra Kruk (57 kg – na zdjęciu) wyszły zwycięsko ze swoich walk i zobaczymy je dzisiaj w finałach.

Pierwsza z nich wypunktowała pewnie (3-0) Francuzkę Soundousse Marongiu, druga w takim samym stosunku pokonała Norweżkę Camillę Johanssen, zaś trzecia zrewanżowała się Szwedce Linnei Strandell za niespodziewaną porażkę, jakiej doznała rok temu podczas turnieju w Nikołajewie.

W walkach finałowych Grońska zmierzy się z Niemką Christiną Rupprecht, Michalczuk z Francuzką Delphine Mancini a Kruk z Francuzką Sophie Revel. W decydującej fazie turnieju zaboksuje także czwarta nasza zawodniczka, Sylwia Kusiak (+81 kg), która swoją pierwszą walkę w Turnieju stoczy w finale z Włoszką Flavią Severin.

Wczoraj odbyły się także 3 walki finałowe grupy młodzieżowej. W pierwszej z nich Marta Jagiełło (51 kg) uległa przez TKO w 2. starciu Holenderce Tanecei Balentien.

POLSKO-FRANCUSKA KONFRONTACJA W TARNOWIE

amatbox01

Pięściarska reprezentacja Małopolski rozegra dzisiaj o godz. 17.00 w Hali Sportowej w Tarnowie przy ul. Gumniskiej 28 mecz bokserski (w 7 kategoriach wagowych) z reprezentacją pięściarzy francuskich z podparyskiego okręgu Ile de France. Poniżej prezentujemy głównych bohaterów tego sportowego wydarzenia:

Kadeci
54 KG SEBASTIAN GIERADA (Mistrz Polski) – ADEM MEDIJ (brązowy medalista Mistrzostw Francji)
Juniorzy
60 KG RAFAŁ PLĄDER (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – BRICE YVELIN (mistrz Francji)
64 KG KRYSTIAN RACZEK (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – AYOUB EL GHALLOUCHI (mistrz Francji)
69 KG SEBASTIAN REMBECKI (były mistrz Polski) – GABRIEL AVENEL (mistrz regionu Pikardia)
Seniorzy
60 KG DARIUSZ RABENDA (brązowy medalista Miistrzostw Polski) – ABDESSAM FERDAONI (ćwierćfinalista Mistrzostw Francji)
64 KG DAMIAN KIWIOR (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – WALID OUIZZA (wicemistrz Francji)
64 KG MATEUSZ KOSTECKI (brązowy medalista Mistrzostw Polski) – BERNARD DELARUE BERNARD (ćwierćfinalista Mistrzostw Francji)

malopolska

KADRA NARODOWA DLA NAJLEPSZYCH?

michelus 01

Występy w reprezentacji Polski – niezależnie od dyscypliny sportu -  powinny zawsze być czymś niepowtarzalnym. To spełnienie marzeń zawodników, nagroda za ich wielkie zaangażowanie w trening i sportowy rozwój. Wszyscy kibice są oczywiście zgodni, że w biało-czerwonych barwach podczas najważniejszych turniejów mistrzowskich powinni występować najlepsi polscy pięściarze. Tym bardziej w bokserskiej rywalizacji seniorów, którym od lat – jak tlenu – brakuje sukcesu odniesionego podczas Mistrzostw Świata, czy Europy…

Kiedy dowiedziałem się, że w Kazachstanie podczas Mistrzostw Świata polskich barw będzie broniło tylko czterech zawodników byłem niemal pewny, że będzie to rzeczywiście czwórka, gwarantująca najwyższy poziom, obyta w ciężkich turniejowych bojach i głodna zwycięstw. W końcu 10 lat temu Ludwik Buczyński zabrał ze sobą do Bangkoku na światowy czempionat właśnie czterech najlepszych zawodników (Andrzeja Liczika, Mirosława Nowosadę, Aleksego Kuziemskiego i Grzegorza Kiełsę), z których – jak pamiętamy – brązowy medal do Polski przywiózł Kuziemski (był to nomen-omen ostatni krążek zdobyty przez naszego pięściarza w Mistrzostwach Świata). Czekałem więc na oficjalne nominacje kadrowiczów, wierząc, że tak właśnie się stanie i przyznam, że doznałem zawodu, dowiadując się, że jednym z wybrańców trenera Buczyńskiego, szkoleniowca o ogromnym doświadczeniu i nie mniejszym warsztacie, został w tak ważnej próbie, jak turniej w Ałmatach mało doświadczony Michał Kowalczyk.

W tym miejscu chcę zaznaczyć, że szczerze kibicuję niezwykle bojowemu zawodnikowi z Wołomina, który w tym roku dość skutecznie przebijał się do czołówki wagi średniej w kraju, zdobywając m.in. brązowy medal Mistrzostw Polski do lat 23. Wiem, że czyni systematyczne postępy, czego wyrazem są wygrane pojedynki z Arkadiuszem Szwedowiczem, Mateuszem Rzadkoszem, czy Francuzem Rachidem Hamanim. Z drugiej strony przypominam sobie, że ten sam Michał przegrał w tym roku ze wspomnianymi Szwedowiczem (dwukrotnie) i Rzadkoszem oraz z Kamilem Gardzielikiem i że na obecnym etapie rozwoju jego kariery w naszym kraju znalazłoby się przynajmniej czterech pięściarzy prezentujących wyższy poziom sportowy (Tomasz Jabłoński, Szwedowicz, Gardzielik, Adrian Plichta).

Nie ukrywam, że jestem przeciwnikiem traktowania zawodów najwyższej rangi jako poligonu doświadczalnego dla mało doświadczonych zawodników. Pamiętam przy tym, że trenerzy reprezentacji Polski w innych niż boks dyscyplinach sportu również nie raz zaskakiwali kibiców mało zrozumiałymi decyzjami, wychodząc z tego – jak pokazuje historia – niezbyt często obronną ręką. Moim zdaniem polskiego boksu, którego najbliższa przyszłość zależy przecież nie tylko od spektakularnych sukcesów naszych Pań, po prostu nie stać teraz na powołania niosące ze sobą „podwyższone ryzyko”.

Niezależnie od wszystkiego, co wyżej napisałem, będę mocno trzymał kciuki za ringowe występy Dawida Michelusa (60 kg), Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg), Michała Kowalczyka (75 kg) i Mateusza Tryca (81 kg), którym życzę występu na miarę ich marzeń i talentów. W Kazachstanie reprezentować będą mój kraj, będą więc moją kadrą narodową, czyli najlepszymi z najlepszych. Wierząc wysokim ocenom, jakie tym zawodnikom wystawił Ludwik Buczyński, który przez ostatnie miesiące nieprzerwanie pracował z powołaną czwórką, życzę zarówno jemu, jak i jego kadrze co najmniej powtórzenia wyniku z Tajlandii z 2003 roku. Podobnie jak wszyscy kibice pięściarstwa czekam na polski medal Mistrzostw Świata, bo od tego wieloletniego czekania nasze dusze rdzewieją…

SULĘCKI PRZEJMIE PAŁECZKĘ PO MASTERNAKU?

sulecki01

W świecie boksu zawrzało – trener Andrzej Gmitruk postanowił rozstać się z hołubionym do tej pory Mateuszem Masternakiem. Zadecydował podobno nie sam wynik ostatniej walki – pierwsza w zawodowej karierze boksera porażka i utrata tytułu mistrza Europy w wadze junior ciężkiej, ale głównie względy pozasportowe. Kto w teamie Gmitruka przejmie teraz rolę sztandarowego fightera? Wszystko wskazuje na to, że utalentowany Maciej Sulęcki (15-0, 3 KO).

Obaj swoją przygodę z boksem zaczynali w Gwardii – Sulęcki w Warszawie, Masternak w tej wrocławskiej. Sulęcki przez Masternaka długo nie mógł doprosić się o szansę w teamie: – Nie mam czasu cię oglądać, szykuję teraz Masternaka! – mówił Gmitruk, gdy Sulęcki dobijał się do drzwi jego zespołu. – W końcu trener się ugiął. Pojechałem na obóz, pokazałem się na treningu i już zostałem – opowiada Sulęcki.

24-letni pięściarz otrzymał już potwierdzenie, że na gali w Ełku, 9 listopada, dostanie szansę występu w walce wieczoru. Jego przeciwnikiem będzie Łukasz Wawrzyczek (18-1-2, 2 KO). – Od poniedziałku zaczynam ostre przygotowania pod okiem Andrzeja Gmitruka – zapowiada Sulęcki.

Na gali do ringu stanąć mają także m.in.: Norbert Dąbrowski, Michał Syrowatka, Krzysztof Cieślak. W przygotowaniach do walki, obok Gmitruka, Sulęckiego wspierać będzie trener Paweł Kłak oraz przyjaciel i sponsor pięściarza, prezes B.ilo Poland, Marco Beniamino Brioschi, który sam blisko trzydzieści lat temu sięgał po tytuły w boksie amatorskim, w tym interkontynentalnego mistrza juniorów. Gala ma być transmitowana w Polsat Sport.

- Łukasz Wawrzyczek to wymagający przeciwnik, więc szykuje się ciekawa walka. Jesteśmy blisko w rankingach – w przypadku wygranej, która musi być po mojej stronie, parę punkcików podskoczę – analizuje zbliżającą się walkę Sulęcki.

POLKI ZE ZMIENNYM SZCZĘŚCIEM W STRALSUNDZIE

michalczuk01

Wczoraj w niemieckim Stralsundzie rozpoczął się mocno obsadzony Queens Cup, czyli Międzynarodowy Turniej Bokserski Kobiet, w którym występuje m.in. pięcioosobowa kadra narodowa seniorek oraz kilka znanych zawodniczek z polskich klubów.

W walkach ćwierćfinałowych seniorek najlepiej zaprezentowała się Karolina Michalczuk (54 kg – na zdjęciu), która najpierw w serii przedpołudniowej pokonała jednogłośnie (3-0) na punkty Francuzkę Marinę Rostan, by wieczorem otrzymać walkower od Włoszki Evy Magno. Do kolejnej rundy awansowała także Angelika Grońska (48 kg), która pokonała bez walki Niemkę Bentje Andresen.

Niestety porażek doznały Karolina Graczyk (60 kg), od której lepszą (2-0) okazała się doświadczona Francuzka Maiva Hammadouche oraz Kinga Siwa (64 kg) pokonana również niejednogłośnie na punkty (1-2) przez Węgierkę Biankę Nagy. W takim samym stosunku jak Siwa swój pojedynek przegrała Ewelina Wicherska (54 kg), ulegając Francuzce Delphine Mancini.

W rywalizacji młodzieżowej swoje walki wygrały Marta Jagiełło (51 kg), która wyeliminowała (3-0) Niemkę Violą Osmani oraz Justyna Pietras (60 kg), która w takim samym stosunku pokonała inną zawodniczkę gospodarzy, Yvonne Stephan. Porażki doznała niestety Mirela Balcerzak (57 kg), ulegając przez TKO w 4. starciu Niemce Elisabeth Wohlgemuth.

KADRA SENIORÓW WYLECIAŁA NA MISTRZOSTWA ŚWIATA

kadra_kazachstan

Wczoraj w hotelu „Gromada” w Warszawie, w siedzibie Polskiego Związku Bokserskiego, odbyło się spotkanie członków zarządu PZB z reprezentantami Polski na Mistrzostwa Świata Seniorów, które za kilka dni rozpoczną się w Ałmatach.

Spotkanie poprowadził Prezes Związku, Zbigniew Górski, który życząc powodzenia dodał, że najważniejsze jest, by każdy z Polaków pokazał ducha walki i zaprezentował swoje maksymalne możliwości. W spotkaniu uczestniczyli również V-ce Prezes ds. Finansowych PZB Mustafa Kocinoglu, Kierownik Wyszkolenia PZB Mariusz Durjasz oraz trener Paweł Babicki.

Zgodnie z zapowiedziami sprzed kilku tygodni, podczas Mistrzostw Świata, Polskę reprezentować będzie czterech zawodników: Dawid Michelus (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Michał Kowalczyk (75 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). Zawodnikom towarzyszyć będą także Prezes Górski oraz V-ce Prezes PZB Kocinoglu, który do ekipy dołączy dwa dni później. Kadrę szkoleniową stanowią: Ludwik Buczyński (p.o. Trenera Kadry Narodowej Seniorów) i Zbigniew Raubo (Trener Młodzieżowej Kadry Narodowej).

Po spotkaniu reprezentacja Polski wyleciała o godz. 15.40 do Kazachstanu z lotniska im. F. Chopina w Warszawie. Losowanie par przeprowadzone zostanie w niedzielę o godz. 13.00 a pierwsze walki eliminacyjne rozpoczną się w poniedziałek o godz. 14.00.

GALA W 50-ROCZNICĘ MIASTA JASTRZĘBIE-ZDRÓJ

gronska 01

W minioną sobotę w Hali Widowiskowo-Sportowej przy al. Jana Pawła II w Jastrzębiu-Zdroju odbyła się gala pięściarska, w której udział wzięło 30 zawodniczek i zawodników z Niemiec i Polski.

W turnieju klub gospodarzy, BKS Jastrzębie-Zdrój reprezentowało pięcioro bokserów, którzy niestety przegrali swoje walki. Klaudia Sołtys (57 kg) uległa jednogłośnie na punkty Niemce Antoninie Birardi, natomiast Mariusz Potępa (91 kg) po dramatycznej rywalizacji przegrał (0-3) z niskim, ale bardzo silnym Mehmetem Erbunem.

Pozostali podopieczni Andrzeja Porębskiego stoczyli walki z krajowymi rywalami. Główna faworytka naszych kibiców Wiktoria Sądej (48 kg) musiała uznać wyższość (1-2) Angeliki Grońskiej (na zdjęciu) z Kleofasa Katowice, Klaudia Szostek (57 kg) uległa jednogłośnie na punkty Zuzannie Kaczmarczyk z Wisły Kraków, natomiast Łukasz Jagoda (50 kg) przegrał (1-2) z Danielem Gargulem z Tarnowa.

W klasyfikacji drużynowej zwyciężył RMKS Rybnik. Ponadto reprezentowane były następujące kluby: BKS Jastrzębie, TV 1846 Alzey (Niemcy), Kleofas Katowice, Magic Boxing Brzesko, Tarnowska Szkoła Bokserska, Concordia Knurów i Wisła Kraków. Nagrodę indywidualną dla najlepszego zawodnika gali otrzymał utytułowany Mateusz Mazik, który tym razem zaboksował w limicie wagi lekkiej (60 kg).

źródło: jasnet.pl

ANDRZEJ GMITRUK NIE JEST JUŻ TRENEREM „MASTERA”

gmitruk01

Przegląd Sportowy opublikował wywiad Kamila Wolnickiego z Andrzejem Gmitrukiem, w którym były trener, m.in. Tomasza Adamka, Piotra Wilczewskiego i Mariusza Wacha poinformował o zakończeniu sportowej współpracy z byłym zawodowym mistrzem Europy, Mateuszem Masternakiem.

- Będzie pan dalej pracował z Mateuszem Masternakiem?
Andrzej Gmitruk: Nie, nie będę. Żałuję, że nie podjąłem tej decyzji przed walką z Grigorijem Drozdem. Zaistniało zbyt wiele okoliczności, przez które Mateusz nie był przygotowany do tego pojedynku. I pod tym względem zgadzam się z opinią Dariusza Michalczewskiego. Ale kiedy czytam zarzuty związane z tym, że trenowałem Andrzeja Gołotę do walki z Przemysławem Saletą… Darek ma chyba jakiś problem z Gołotą. Może mu wyślę jego duże zdjęcie, żeby mógł sobie co rano popatrzeć.

- Czy w pana opinii z Mateuszem Masternakiem dzieje się coś złego?
AG: Nie dotyczy to tylko przygotowań do ostatniej walki. Powiem tak: Mateusz bez mojej kontroli stał się bardziej kulturystą niż pięściarzem. To jego oficjalne wypowiedzi. Przesadził z treningiem siłowym i było to widać już w kwietniowej walce z Corbinem. To wszystko wpłynęło na zmianę techniki, zaczął zadawać ciosy bardzo szeroko, a poza tym, spadła mu siła ciosu. Większość dziennikarzy pytała mnie dlaczego tak się rozrósł. A ja jako trener nie miałem na to wpływu. Starałem się stosować ćwiczenia na zwiększenie ruchliwości tułowia, ale nie dało się wiele zrobić.

- Jak to możliwe, że pan jako trener główny nie ma wpływu na przygotowania zawodnika? Przecież to niepoważne.
AG: Zdarzają się takie sytuacje. Mateusz lubi sam decydować o wielu sprawach i tak było teraz. Otrzymałem na przykład informacje, że jedziemy do Berlina, bo „taki jest plan”. Pamiętam przygotowania z Tomkiem Adamkiem do walki z O’Neillem Bellem. Niewielu dawało szanse Tomkowi, ale zamknęliśmy się w sali treningowej w Wiśle na pięć tygodni, sprowadziliśmy sparingpartnerów i pracowaliśmy po cichu. To dowód, że ja wiem jak przygotować zawodnika. Teraz, w Berlinie, widziałem mnóstwo ludzi, których nawet nie znam.

- Mateusz Masternak to pana trenerska porażka?
AG: W pewnym sensie. Zabrakło mi twardości i nie chodzi tylko o trening fizyczny, a także sprawy mentalne. Dzisiaj uważam, że błędem była konferencja prasowa dwa dni przed wylotem do Moskwy czy sugerowanie zawodnikowi zmiany trenera w takim momencie! A przecież wiem, że były jeszcze rozmowy o tym, żeby Mateusz przeprowadził się do Niemiec i zmienił wizerunek promocyjny. Powiedziałem mu, że w wieku 26 lat jest na to za późno. Taki Marco Huck wyjechał przecież do Niemiec znacznie wcześniej. Sugerowałem więc, że jeśli będzie wygrywał jak bracia Kliczko to obroni się w Niemczech klasą sportową. Poza tym, dzisiaj spojrzenie na sportowych emigrantów w Niemczech jest zupełnie inne niż w czasach kiedy walczył Dariusz Michalczewski.

- Co dalej z Masternakiem? Do tej pory wielu uważało, że jesteście zgodną parą.
AG: Ale ja nic do Mateusza nie mam i nie sądzę też, żeby on miał do mnie. Mamy dla siebie wzajemny szacunek, bo to inteligenty chłopak. Miewaliśmy inne zdania, ale to przecież normalne. Wierzę, że wróci silniejszy, ale już beze mnie. Ten autobus jedzie dalej, ale Andrzej Gmitruk właśnie z niego wysiadł.

źródło: Przegląd Sportowy, przegladasportowy.pl

ZNANY KULOMIOT ZADEBIUTUJE W LIDZE WSB

WSB

29-letni Grzegorz Pankau (ur. 23 stycznia 1984 roku) to nowy pięściarz w drużynie Hussars Poland. Zawodnik mierzący 183 cm wzrostu i ważący 110 kg będzie walczył w kategorii superciężkiej (+91 kg). Marzy, że poprzez dobre występy w lidze WSB osiągnie kolejny cel, jakim jest występ na igrzyskach.

Pochodzący z Sępólna Krajeńskiego, a od stycznia mieszkający w Chojnicach i trenujący w tamtejszym klubie Gruchała Boxing Team (szkoleniowiec Marcin Gruchała) Grzegorz Pankau to były lekkoatleta, który specjalizował się w pchnięciu kulą. „Życiówka” wynosi 19,38 cm, ale na treningach uzyskiwał nawet w granicach 21 metrów.

- W pchnięciu kulą walczy się tylko z odległością, nigdy z kulomiotami, bo to zbyt wyluzowane chłopaki. Przygodę z tym sportem zakończyłem w lutym 2010 roku, kiedy to zająłem 4 miejsce w halowych mistrzostwach Polski, przegrywając medal o zaledwie 1 centymetr. Od stycznia trenują boks i tylko boks – powiedział nowy pięściarz „Husarii”.

Pankau jest wszechstronnie przygotowany do występów w World Series of Boxing. Jako lekkoatleta mnóstwo czasu spędzał w siłowni, gdzie przerzucił tony ciężarów. Występował w mistrzostwach kraju juniorów do lat 20 i 23 w podnoszeniu ciężarów, startował też, poza pchnięciem kulą, na lekkoatletycznych stadionach w rzucie dyskiem.

- W trakcie swojej kariery kulomioty rywalizowałem na różnych mitynach międzynarodowych z zawodnikami najwyższej półki, jak Reese Hoffa, Christian Cantwell, Yuri Bielonog, David Storl, Ralf Bartels, Adam Nelson i oczywiście z Tomkiem Majewskim, z którym na co dzień trenowałem w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich Miotaczy znajdującym się na obiektach Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie – przyznał bokser.

Ponad 3 lata temu Pankau wziął udział w prestiżowym mityngu Pedro’s Cup w Bydgoszczy. Zwyciężył wtedy mistrz świata z Berlina Amerykanin Christian Cantwell rezultatem 21,36, a Pankau był 8 – 18,92.

- Na mistrzostwach Polski seniorów w hali zajmowałem 4 razy 4 miejsce, a na otwartym stadionie byłem 3 razy na 4 miejscu. Srebrny medal zdobyłem w MP do lat 23 w 2004 roku. W kolejnych latach byłem faworytem, bowiem miałem najlepszy wynik w sezonie, ale znów zajmowałem swoje szczęśliwe 4 miejsce – dodał Pankau, którego kontuzja pozbawiła szans na wyjazd na igrzyska w Pekinie w 2008 roku.

Teraz Grzegorza Pankau czeka bardzo trudne wyzwanie, jakim będzie walka ringowa z gwiazdami WSB. – Z moim sportowym doświadczeniem jestem przekonany, że sobie poradzę. Po miesiącu treningów radziłem sobie z medalistami mistrzostw Polski, to teraz też będzie dobrze. Z każdym dniem jestem mocniejszy – ocenił.

- O Grzegorzu sporo dobrego powiedział mi Marcin Gruchała. Zobaczyłem jego kawałek walki i widzę, że z tego chłopaka mogę coś wyrzeźbić. Tak jak w przypadku Siergieja Kuźmina, którego wybrałem na drafcie w Lozannie po obejrzeniu jednej rundy. Walki w WSB są dosyć dużym obciążeniem psychicznym dla zawodników. Potrzebowałem w składzie przede wszystkim zawodników twardych psychicznie. Dlatego mogę powiedzieć, że ten sezon jest dla całego zespołu dużym wyzwaniem. Nasz cel to wyjście z grupy – powiedział trener Hussars Poland Hubert Migaczew.

MOCNY SKŁAD KADRY SENIOREK NA TURNIEJ W STRALSUNDZIE

queenscup

Kadra narodowa seniorek, prowadzona przez Pawła Pasiaka (główny trener) i Aleksandra Maciejowskiego (trener-asystent), w dniach od 10 do 13 października weźmie udział w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim „Queens Cup” w Stralsundzie.

Biało-czerwonych barw w Niemczech bronić będzie pięć zawodniczek: Angelika Grońska (KS „06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Karolina Michalczuk (KS „PACO” Lublin, 54 kg), Sandra Kruk (KS „Kontra” Elbląg, 57 kg), Karolina Graczyk (KS „Copacabana”, 60 kg) i Sylwia Kusiak (KS „Skorpion” Szczecin, + 81 kg).

Skład polskiej ekipy byłby jeszcze silniejszy gdyby nie choroba wicemistrzyni Europy w boksie i złotej medalistki (zarazem najlepszej zawodniczki) zakończonych w Brazylii Mistrzostw Świata w kick-boxingu (low-kick), Sandry Drabik.

SERGIEJ WERWEJKO ZABOKSUJE DLA HUSSARS POLAND

Poland-Hussars

Zwycięzca jubileuszowego 30. Turnieju Feliksa Stamma, Sergiej Werwejko, zadebiutuje w barwach Hussars Poland w zawodowej lidze World Series of Boxing. Zgodnie z nowym regulaminem WSB, pięściarze będą występować w dziesięciu kategoriach wagowych, których limity są identyczne jak w boksie olimpijskim. 25-letni Werwejko rywalizować będzie w wadze superciężkiej w barwach „Husarii”, podobnie jak Grzegorz Pankau.

- Werwejko ma być naszym mocnym punktem drużyny. To wysoki, dobrze wyszkolony technicznie zawodnik. Pankau jest wielką niewiadomą, choć też ma papiery na dobre boksowanie. Zobaczymy czy to wykorzysta – mówi trener Hussars Poland Hubert Migaczew.

W finale zeszłorocznego Memoriału Stamma Werwejko pokonał Anglika Frazera Clarke’a 18:12. Jako jedyny bokser mieszkający i trenujący w Polsce triumfował w tych zawodach.

- Siergiej przyjechał do naszego kraju przed rokiem. Najpierw pracował w cegielni w Płońsku, a później u mojego kolegi na budowie. Właśnie ten znajomy powiedział mi, że warto byłoby zobaczyć chłopaka, który boksował na Ukrainie. Obejrzałem Werwejkę na treningach i już prawie rok razem pracujemy. Sam jestem bardzo ciekaw, jak poradzi sobie w WSB, bowiem to głęboka woda. Ale ja też kiedyś byłem na taką rzucany i przepłynąłem – przyznał szkoleniowiec Werwejki z Legii Warszawa Dariusz Mróz.

Urodzony na Ukrainie Werwejko mierzy 195 cm i waży ponad 100 kg. W przeszłości startował w mistrzostwach swego kraju, ale bez sukcesów. Na polskich ringach wygrywał już m.in. z bardzo mocnym Litwinem Vitalijusem Subaciusem, Niemcem Florianem Schulzem i Tomaszem Duszakiem.

W kat. superciężkiej (+91 kg) Werwejko będzie boksował na zmianę z innym nowym zawodnikiem w teamie Jarosława Kołkowskiego – Pankau. Dotąd ten pięściarz trenował w Boxing Team Chojnice.

- Głównym atutem Grzegorza Pankau jest siła fizyczna. Oprócz boksu, długo trenował również lekkoatletykę. Przez 6 lat reprezentował Polskę w pchnięciu kulą. Jest ogromnie zdeterminowany, aby udowodnić swoją bokserską wartość – stwierdził team menedżer „Husarii” Jacek Szelągowski.

PROGRAM PRZYGOTOWAŃ DO MŁODZIEŻOWYCH IO W CHINACH

kadrajuniorek01

Trener Młodzieżowej Kadry Narodowej Kobiet, Tomasz Różański przedstawił trenerom klubowym specjalny program przygotowań zawodniczek do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, które w sierpniu 2014 roku odbędą się w Chinach.

Programem objęte zostanie pięć zawodniczek (w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych): Paulina Gruchała (KS „Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS „Jastrzębie Zdrój”, 51 kg), Justyna Pietras (KS „Garda” Chojna, 60 kg), Justyna Walaś (TSB „Tarnów”, 60 kg) i Elżbieta Wójcik (KS „Róża” Karlino, 75 kg).

Program przedstawiony przez trenera Różańskiego obejmuje  przygotowanie zawodniczek w olimpijskich kategoriach wagowych do turnieju kwalifikacyjnego – Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Boksie (6-20 kwiecień, Bułgaria) poprzez: zgrupowania szkoleniowe, starty w zawodach krajowych i zagranicznych oraz pracę w klubach. Dodajmy, że programem zostanie objętych docelowo kilkanaście zawodniczek Młodzieżowej Kadry Narodowej Kobiet (urodzonych w latach 1996-1997). Szczegółowy plan szkoleniowy zostanie przekazany trenerom klubowym do dnia 15 października 2013 roku.

Tomaszowi Różańskiemu w realizacji programu przygotowań zawodniczek Młodzieżowej Kadry Narodowej Kobiet do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich pomagać będą w charakterze asystentów Marcin Stankiewicz (opieka nad zawodniczkami w wadze 51 kg), Tomasz Potapczyk (dot. zawodniczek w wadze 60 kg), Stanisław Łakomiec lub Aleksander Maciejowski (dot. zawodniczek w wadze 75 kg).

MATEUSZ TRYC NIE ZABOKSUJE DLA „HUSARII”. WYSTĄPI W BUNDESLIDZE

tryc03

Ubiegłoroczny wicemistrz Polski seniorów wagi półciężkiej i dwukrotny młodzieżowy mistrz kraju (81 kg), Mateusz Tryc, który jako jedyny z polskich pięściarzy awansował do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku, nie będzie w najbliższym sezonie reprezentował barw grupy Hussars Poland. To kolejny po Sergieju Kuzminie, Janie Sudzilouskim i Adilu Aslanovie pięściarz, który nie przedłużył umowy na nowy sezon z drużyną trenowaną przez Huberta Migaczewa.

22-letni pięściarz z Wyszkowa zamiast rywalizować w lidze World Series of Boxing, spróbuje swoich sił w niemieckiej 1. Bundeslidze w barwach beniaminka Box-Club Straubing 1931 e.V. Rozgrywki w Niemczech rozpoczynają się – podobnie jak WSB – w lI połowie listopada. Wcześniej Mateusz wystąpi w biało-czerwonych barwach podczas Mistrzostw Świata w Kazachstanie.

MASTERNAK POKONANY PRZED CZASEM PRZEZ DROZDA

master01

Mało kto w Polsce spodziewał się, że doświadczony Rosjanin Grigorij Drozd (37-1, 26 KO) będzie dzisiaj w stanie nawiązać równorzędną walkę z czyniącym systematyczne postępy zawodowym mistrzem Europy, Mateuszem Masternakiem (30-1, 22 KO). Niestety zapowiedzi pretendenta o znakomitej dyspozycji, jaką wypracował na specjalnym miesięcznym obozie przygotowawczym potwierdziły się w ringu i po zaciętym pojedynku, który przez większą częśc wyglądał jak bój na wyniszczenie, zwycięstwo przez TKO zanotował Drozd, odbierając wrocławianinowi pas mistrzowski.

Spokojny, z obu stron badawczy, techniczny boks oglądaliśmy tylko w pierwszym starciu. Począwszy od 2. odsłony znany z ofensywnego stylu walki Grigorij ruszył odważniej na Polaka i po jednej z akcji, po uderzeniu prawym sierpem rozciął mu łuk brwiowy. Kontuzja na pewno miała negatywny wpływ na samopoczucie i taktykę „Mastera”, który zaczął boksować na wskroś ofensywnie, szukając mocnych wymian, a więc w stylu, jaki Rosjanin lubi najbardziej. Pierwszym poważniejszym ostrzeżeniem dla Polaka była akcja Drozda z 7. rundy, po której Mateusz wyraźnie zachwiał się na nogach i był w kryzysie. W kolejnych rundach znakomicie fizycznie przygotowany do walki Rosjanin ani na moment nie odpuszczał, będąc ciągle w ofensywie, zaś Masternak ambitnie stawiał mu czoła, karcąc go od czasu do czasu. W 11. rundzie pretendent znów niebezpiecznie trafił „Mastera” lewym sierpowym, po czym zaczął bezkarnie obijać go aż do momentu przerwania pojedynku przez arbitra, który – nomen omen – dość szybko uznał, że przewaga była już na tyle wyraźna, że zagrażała zdrowiu Mateusza.

HUSSARS BEZ KUZMINA, ASLANOVA I SUDZILOUSKIEGO

kuzmin01

Siergiej Kuzmin i Jan Sudzilouski w tym sezonie nie będą występować w Hussars Poland w prestiżowych rozgrywkach World Series of Boxing, ale szefowie polskiej drużyny zapowiadają nowe nazwiska w składzie.

- Bardzo chcieliśmy aby z dwójki białoruskich pięściarzy dalej u nas występował Siergiej Kuzimn, ale niestety ze względu na drugą operację oka czeka go dłuższa przerwa w treningach. Jeśli chodzi o Jana Sudzilouskiego, zadecydowały nie tylko względy sportowe – mówią nam szef Husarii Jarosław Kołkowski i trener Hubert Migaczew.

- Jan Sudzilouski miał zbyt wysokie wymagania finansowe. Sportowo to bardzo dobry zawodnik, zaryzykuję stwierdzenie, że w Polsce zdobyłby tytuł mistrzowski. Wystąpi w zbliżających się Mistrzostwach Świata w Kazachstanie – dodał team menager Jacek Szelągowski.

„Husarzy” mieli bardzo dobry pierwszy sezon w lidze WSB. W fazie grupowej wygrali cztery mecze i awansowali do ćwierćfinału. Na tym etapie przeszkodą nie do przejścia okazał się włoski team Dolce&Gabanna Thunder.

Mimo że w składzie w nowym sezonie nie będzie Kuzmina i Sudzilouskiego, prywatnie… sąsiadów z Mohylewa, w kadrze Hussars Poland pojawią się nowi pięściarze.

- Chcemy podpisać kontrakt z co najmniej jednym zagranicznym zawodnikiem. O szczegółach będziemy mogli poinformować już za kilka dni – twierdzą przedstawiciele klubu.

Ciekawie zapowiada się rywalizacja w niższych kategoriach, bowiem Dawid Michelus przenosi się do wagi 60 kg. Do tej pory walczący w kategorii lekkiej pochodzący z Gruzji Adil Aslanov w ogóle nie będzie występował w Hussars Poland.

- Kłopoty z Adilem są natury formalnej, a konkretnie chodzi o brak polskiego paszportu, ani żadnego innego. W poprzednim sezonie boksował tylko w naszym kraju, więc nie było problemu, ale teraz patrząc na terminarz WSB i konieczność wymaganej regulaminem przerwy w startach dla bokserów, nie obyłoby się bez wyjazdów zagranicznych – stwierdził Jacek Szelągowski.

- Poza tym Adil, który mógł rywalizować w wadze 56 kg, zbudował masę mięśniową i na stałe przeszedł do wagi lekkiej, a tę mamy już obsadzoną – dodał Jarosław Kołkowski.

Według trenera Migaczewa, kadra będzie liczyła 20 zawodników, po dwóch w każdej kategorii. – Poza Michelusem, do liderów powinien należeć Tomasz Jabłoński i ktoś nowy z wagi ciężkiej… – mówi szkoleniowiec.

Pierwsze spotkanie „Husaria” rozegra 16 listopada na wyjeździe z zespołem z Rosji. Tydzień później pierwszy mecz w Polsce – przeciwko nowo powstałej drużynie z Kuby, która należeć będzie do faworytów rozgrywek.

JEDEN POLAK W NAJNOWSZYM RANKINGU AIBA

tryc02

Przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata, Międzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego (AIBA) zaktualizowała swój ranking najlepszych amatorskich pięściarzy świata. Sklasyfikowano ogółem 309 zawodników, wśród których znalazł się zaledwie jeden reprezentant Polski, Mateusz Tryc, który z dorobkiem 250 punktów (otrzymał je za awans do ćwierćfinału tegorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku) zajmuje 22. miejsce w wadze półciężkiej (81 kg).

Dodajmy, że na podstawie wspomnianego zestawienia dokonane zostanie rozstawienie podczas światowego czempionatu. Na czele zestawienia „półciężkich” znajduje się Kazach Adilbek Nijazimbetow (2 300 pkt.), wyprzedzając Jegora Mechoncewa z Rosji (2 000 pkt.) i Julio Cesara La Cruz z Kuby (1 700 pkt.).

SZEŚĆ POLEK W CZOŁÓWCE RANKINGU AIBA

rank_kobiet

Sandra Drabik, Sandra Kruk i Magdalena Wichrowska są najwyżej sklasyfikowanymi Polkami w najnowszym rankingu Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (AIBA). Nasze zawodniczki zajmują bardzo wysokie 3. miejsca w zestawieniu najlepszych pięściarek na świecie. Ogółem w pierwszych „10″ zalazło się 6 reprezentantek Polski.

Sandra Kruk (1 000 punktów – 57 kg) i Magdalena Wichrowska (800 pkt. – 64 kg) zostały sklasyfikowane w ich aktualnych „dywizjach”, natomiast Sandra Drabik (1 000 pkt.) zajmuje trzecie miejsce w kategorii do 54 kg, choć – jak wiadomo – od roku boksuje w limicie 51 kg. W kategorii do 51 kg dopiero siódme miejsce zajmuje Karolina Michalczuk (uzbierała więcej punktów do klasyfikacji AIBA niż pozostałe kadrowiczki – 1250), która po Igrzyskach w Londynie przeszła do wyższej kategorii wagowej. Również na 7. miejscu jest sklasyfikowana Katarzyna Furmaniak (500 pkt. – 69 kg), która prawie dwa lata temu… zakończyła karierę. Dwa „oczka” niżej, w wadze półciężkiej (81 kg) zestawiono inna wicemistrzynię Europy z Rotterdamu, Sylwię Kusiak (300 pkt.), która od pewnego czasu boksuje w wyższej kategorii.

Ranking – jak i w poprzednich wypadkach – w wielu punktach jest bardzo mocno dyskusyjny i z całą pewnością nie oddaje w pełni układu sił, jaki panuje w czołówce amatorskiego boksu kobiet. Układ miejsc jest pochodną wyników osiąganych przez zawodniczki w najważniejszych imprezach mistrzowskich, takich jak mistrzostwa świata, oraz czempionaty poszczególnych kontynentów. Ranking AIBA jest jednak o tyle istotny, że na jego podstawie dokonuje się rozstawienie podczas ww. turniejach mistrzowskich.

A oto miejsca pozostałych Polek w rankingu AIBA: Ewelina Pękalska (15 miejsce, 48 kg), Karolina Graczyk (23, 60 kg), Oliwia Łuczak (17, 64 kg), Lidia Fidura (22, 75 kg) i Anna Słowik (12, +81 kg).

ZWYCIĘZCY LIGI WSB ZAPOWIADAJĄ DODATKOWE WZMOCNIENIA

astana01

Dyrektor generalny grupy Astana Arlans, Bolat Mankenow, zapowiedział, że jego team zamierza w nowym sezonie obronić tytuł mistrza ligi World Series of Boxing. Kazachowie, którzy – podobnie jak Hussars Poland – znaleźli się w „grupie śmierci” spodziewają się jeszcze trudniejszych meczów. Dlatego też Mankenow postanowił, że ich zespół musi zostać dodatkowo wzmocniony.

Na przedsezonowy obóz szkoleniowy trenerzy Arlans zabrali aż 29 pięściarzy, którzy do 26 września w pocie czoła rywalizowali o kontrakty na występ w lidze WSB. Następnie wybrańcy szkoleniowców z Kazachstanu zostali skierowani na badania lekarskie, gdzie przeprowadzona została szczegółowa diagnostyka, mająca na celu określenie ich przydatności do sezonu.

- Mogę już powiedzieć, że nowe kontrakty podpisze co najmniej 12 zawodników, którzy występowali w barwach Astana Arlans w ubiegłym sezonie. Dotyczy to także naszych „legionerów”: Chorwatów Hrvoje Sepa i Filipa Hrgovica, Ukraińca Sergija Derewjanczenko oraz Irańczyka Ehsana Rouzbahaniego. Złożyliśmy także ofertę Rumunowi Mihai Nistorowi, ale ją odrzucił i nie zobaczymy go w naszej drużynie w nowym sezonie – powiedział dyrektor generalny Arlans.

Mankenow zapewnił, że mimo tego, iż w jego teamie występują zawodnicy z różnych stron świata, panuje w nim świetna atmosfera i nie ma większych problemów z komunikacją.

- Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z naszymi „legionerami”. Nasz zespół jest międzynarodowy i występują w nim pięściarze wywodzący się z różnych kultur, mówiący na co dzień różnymi językami i wyznający różne religie. Jest to jeden z powodów, dla których wolę scentralizowane podejście do szkolenia. Dzięki temu będąc w grupie na obozach, mają oni więcej czasu by się poznać, pomagać sobie nawzajem, uczyć się wspólnie oraz lepiej i szybciej się zintegrować. Prawie wszyscy nasi menedżerowie oraz dyrektor sportowy mówią w trzech językach, w tym oczywiście po angielsku, więc nie mamy żadnych trudności w komunikacji. W celu ułatwienia życia członkom drużyny zorganizowaliśmy lekcje języka angielskiego dla rosyjskojęzycznych bokserów oraz języka rosyjskiego dla tych, którzy porozumiewają się po angielsku. Powiedziałbym, że udało nam się stworzyć bardzo komfortową atmosferę dla wszystkich, którzy trafili do naszej ekipy, bez względu na ich pochodzenie – zakończył Mankenow.

RAFAŁ PERCZYŃSKI DOŁĄCZYŁ DO „HUSARII”

perczynski02

Dwukrotny brązowy medalista Mistrzostw Polski seniorów, Rafał Perczyński, w nowym sezonie będzie występował w „Hussars Poland” w zawodowej lidze World Series of Boxing.

- Rafał Perczyński jest pierwszym pięściarzem, który dostał się do naszej drużyny poprzez udany występ w turnieju o Puchar Fenixa, czyli imprezie mającej za cel wyszukiwanie utalentowanych zawodników z całej Polski – powiedział trener „Husarii” Hubert Migaczew.

W zawodach rozgrywanych w hali Torwaru Perczyński zmierzył się z innym nowym zawodnikiem jedynego polskiego zespołu w prestiżowej WSB – Damianem Kiwiorem. Kolejny turniej Fenixa, czyli kwalifikacje do „Husarii” już 26 października.

- Pochodzący z Tarnowa Damian Kiwior już wcześniej zgłaszał aspiracje do drużyny, której skład kompletujemy. W lidze będzie występował w wadze 64 kg, zaś Perczyński w 69 kg, podobnie jak Ireneusz Zakrzewski z Jeleniej Góry, wcześniej rywalizujący w kategorii 75 kg – dodał szkoleniowiec.

Do tej pory występujący w Gwardii Warszawa Perczyński ma w swoim dorobku brązowe medale MP w seniorów w 2012 i 2013 roku. Przed dwoma laty zdobył w Lublinie wicemistrzostwo kraju juniorów. Jego pierwszym sukcesem zaś było trzecie miejsce w MP kadetów w 2009 roku, ale jeszcze w wadze do 57 kg i w barwach Legii.

żródło: hussarspoland.com

VIRGIL HILL: MICHALCZEWSKI NIE ZGODZIŁ SIĘ NA REWANŻ

Nie ukrywam, że Virgil Hill przez długie lata – z racji nie tylko umiejętności czysto bokserskich, ale i niepospolitego intelektu – należał do jednych z moich ulubionych pięściarzy. Najpierw znakomicie radził sobie na amatorskim ringu, zdobywając srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles, a następnie przez długie lata bronił tytułów zawodowego mistrza świata. Wywiad, który udało się z nim przeprowadzić, był – jak to przyznał później sam Hill – najpełniej „dotykającym” całej jego sportowej kariery, czym obaj sprawiliśmy sobie przyjemność.

Jarosław Drozd:  Urodziłeś się w Clinton (Missouri), ale całe niemal swoje życie związałeś z Bismarck w Północnej Dakocie. Możesz opowiedzieć o swoim dzieciństwie i początkach kariery?
Virgil Hill: Właściwie mieszkałem w Grand Forks w stanie Północna Dakota. Kiedy byłem chłopcem, mniej więcej ośmiolatkiem, i mieszkaliśmy jeszcze na fermie w Północnej Dakocie, oglądałem w telewizji turniej Golden Gloves w Chicago. Zapytałem wtedy ojca, czy będę mógł boksować, jeśli kiedykolwiek przeprowadzimy się do miasta (chodziło mi o Grand Forks – „aglomerację” liczącą sobie 45 tysięcy mieszkańców). Kiedy faktycznie przeprowadziliśmy się do tego „wielkiego miasta”, ojciec po powrocie z pracy zapytał mnie, czy wciąż chciałbym ćwiczyć boks. Przytaknąłem, a on zaprowadził mnie na salę treningową.

- Dlaczego wybrałeś akurat boks a nie inną dyscyplinę sportu?
VH: Przez całe życie uprawiałem różne dyscypliny sportu. Boksowałem, grałem w koszykówkę, futbol, baseball, uprawiałem zapasy i lekkoatletykę. Gorzej wyglądały wyniki w nauce, a w tamtych czasach rodzinna sytuacja finansowa nie wyglądała zbyt ciekawie, więc nie było szans na to, że uskładają się pieniądze, by posłać mnie do college’u. Kiedy byłem w klasie maturalnej, byłem już członkiem bokserskiej drużyny narodowej USA, więc dalsza kariera bokserska miała po prostu najwięcej sensu.

- Jako amator stoczyłeś aż 261 walk, z których przegrałeś zaledwie 11. Jak to możliwe, że uzbierało się ich aż tyle, skoro zostałeś zawodowcem w wieku 20 lat?
VH: Mój rekord amatorski to 288-11. Za czasów mojej młodości, w okolicach, gdzie się wychowywałem, boks był bardzo popularnym sportem. Teraz sprawy wyglądają zupełnie inaczej, ale wtedy mieliśmy walki w każdy weekend, czasami w piątek, sobotę i w niedzielę. Do tego jeszcze bliskość granicy z Kanadą sprawiała, że mogliśmy też walczyć w turniejach z tamtejszymi drużynami. Zupełnie nie ma porównania z obecną sytuacją.

- Twoimi pierwszymi sukcesami były wicemistrzostwo USA w 1982 r. oraz zwycięstwa w turniejach Golden Gloves. Pamiętasz z kim wówczas rywalizowałeś?
VH: Nie przypominam sobie, jak to było w Golden Gloves, ale w turnieju ABF przegrałem z Michaelem Grovenem.

- W 1983 r. zostałeś mistrzem Ameryki Północnej, pokonując wspaniałego Bernardo Comasa z Kuby. W tym samym roku potrafiłeś jednak przegrać z zupełnie przeciętnym Włochem, Noe Cruciani w półfinale Pucharu Świata. Czy przegrałeś dlatego walka odbyła się w Rzymie? Jak z pespektywy czasu oceniasz swoje pierwsze międzynarodowe sukcesy?
VH: Pierwsze walki za granicą stoczyłem w NRD, gdzie wygrałem dwa pojedynki. Potem walczyłem także z Rosjanami, w ogóle odwiedziłem chyba wszystkie liczące się w boksie kraje, zanim dostałem się do Pucharu Świata. Niesamowita sprawa dla chłopaka z Północnej Dakoty, te podróże po przeróżnych krajach. A porażka z Crucianim… Walczyłem w Rzymie przeciwko Włochowi, co tu dużo gadać.

- Później były kwalifikacje do olimpiady w Los Angeles. O miejsce w ekipie walczyłeś m.in. z Michaelem Nunnem, późniejszym wspaniałym pięściarzem, mistrzem świata zawodowców. Jak wyglądała wasza rywalizacja?
VH: Walczyłem z wszystkimi najlepszymi zawodnikami świata, w tym z Comasem. W tamtym roku stoczyłem chyba z sześć walk z zagranicznymi zawodnikami, wszystko na zgrupowaniach treningowych. Nawet na sparringach stawałem do walki z zawodnikami najwyższej klasy. A Nunn nie potrafił sobie z nikim poradzić w kategorii do 156 funtów, więc wymyślił sobie, że przejdzie do 165 funtów i spróbuje szczęścia ze mną.

- Dlaczego Virgil Hill nie został mistrzem olimpijskim?
VH: Było tak: paru Amerykanów walczyło z zawodnikami z Południowej Korei i decyzje sędziów były nieco wątpliwe. Gazety podały, że Koreańczycy z tego powodu zamierzają wycofać się z organizacji igrzysk w 1988 roku. Ja byłem pierwszym, który po tych informacjach walczył z zawodnikiem z Korei Południowej i wygrałem 3-2. Jednakowoż w tamtym roku po raz pierwszy pojawiły się komisje sędziowskie. Werdykt trafił do komisji, która odwróciła wynik na 4-1.

- W kadrze USA roiło się wówczas od gwiazd. Oprócz Ciebie byli tam Evander Holyfield, Pernell Whitaker, Mark Breland, Steve McCrory, Henry Tillman, Tyrrell Biggs. Czy tworzyliście rzeczywiście team, czy każdy z Was skoncentrowany był tylko na własnych występach?
VH: Boks to sport indywidualny. Ci goście w większości znali się od lat, z nowicjuszy byli tam tylko Tillman, Holyfield i ja.

- Czy poza ringiem byliście kumplami?
VH: Generalnie przyjaźniłem się wtedy z Evanderem i tak już zostało.

- Myślisz, że gdyby na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles wystąpił Mike Tyson, miałby szanse na złoty medal?
VH: Nie, Henry Tillman pokonał go bezdyskusyjnie. Tillman pokonał Tysona i w eliminacjach do drużyny, i w barażach.

- Jak jest z motywacją do dalszej pracy, gdy zostaje się mistrzem świata zawodowców mając zaledwie 23 lata?
VH: Rywalizację mam we krwi i zawsze chcę być najlepszy w tym, co robię.

- Pamiętasz okoliczności Twojego zwycięstwa nad Leslie Stewartem w walce o tytuł mistrza świata WBA w 1987 r.?
VH: Całkiem sporo – Stewart mnie nie doceniał. Pamiętam, że prawie się ze mnie śmiał, kiedy wchodził na ring. Szlag mnie trafił. Stewart myślał, że trafił na szczawia, który nie ma z nim żadnych szans, ale go znokautowałem.

- Sporo mówiło się o Twojej pierwszej walce z niemiecką legendą, Henry`m Maske. Dokonałeś wtedy nie lada sztuki. Pokonałeś Niemca na jego własnym ringu i to na punkty. jaka to była walka?
VH: Pokonanie Henry’ego było fenomenalną sprawą. Można by rzec, że w ogóle wygrać z Niemcem w Niemczech to spory wyczyn. Była to walka o połączenie tytułów: jego pasa IBF i mojego WBA. Zaskoczyło mnie to, że Maske w ogóle się na to zgodził, do tej pory raczej nie wystawiano go przeciwko groźnym rywalom. Ja jednak byłem świeżo po ciężko zapracowanym zwycięstwie przeciwko „Honeyboy’owi” Del Valle, więc pewnie pomyśleli sobie, że to dobry moment, żeby stawić mi czoła, tym bardziej, że Maske to mańkut.

- Wydawało się, że po porażce z Jean-Marc Mormeck nie wrócisz już do zawodowego boksowania, tymczasem niespodziewanie zobaczyliśmy Cię w ringu i to na dodatek od razu w walce o tytuł mistrza świata WBC. Dlaczego wróciłeś?
VH: To, że ta druga walka z Mormeckiem była tak wyrównana, iż wszyscy w moim narożniku sądzili, że wygrałem. Federacja WBA uznała, że punktacja nie wskazywała na wyraźne zwycięstwo, dlatego zostawili mnie w rankingu na drugiej pozycji i dostałem kolejną szansę na walkę o tytuł. W dodatku chciałem udowodnić sobie samemu i wszystkim wątpiącym, że wciąż jeszcze mogę zawalczyć z najlepszymi w tej branży.

- W Polsce wszyscy kibice boksu pamiętają Twój wspaniały pojedynek z Dariuszem Michalczewskim o pasy WBA, WBO i IBF w 1997 r. Jak z perspektywy czasu oceniasz tamte wydarzenia w ringu?
VH: Nie byłem w pełni sprawny. Dolegało mi zapalenie ścięgna podeszwowego. Każdy, kto wie, co to jest, zrozumie, jak się czułem. Gdybym był w stanie normalnie się poruszać, wynik byłby zupełnie inny. Mimo problemów zdrowotnych przyjąłem walkę, zarobiłem kupę forsy, więc nie narzekam.

- Nie starałeś się, by doprowadzić do rewanżu z Dariuszem?
VH: Ależ tak, staraliśmy się, ale on za nic nie chciał się na to zgodzić.

- Michalczewski byłby wtedy w stanie pokonać Roya Jonesa jr.?
VH: Myślę, że dla nich obu byłaby to decydująca walka. Teraz każdy z nich ma taką karierę, jaką ma. Żaden nie stoczył tak naprawdę decydującej walki.

- Porozmawiajmy o sportowych rozczarowaniach. Która z pigułek była dla Ciebie najbardziej gorzka: porażka z Michalczewskim, Hearnsem, Jonesem jr. czy Mormeckiem?
VH: Z Hearnsem, z tego prostego powodu, że to była pierwsza porażka. Prawdę mówiąc wydawało mi się, że wygrałem, ale on wtedy był bogiem boksu, więc mogę to zrozumieć. Jednakże gorsze było to, co się stało potem, kiedy młody chłopak przekonuje się, kto naprawdę jest przyjacielem, a kto się od niego odwraca. Słyszy się historie o takich sytuacjach, ale póki takie coś nie przydarzy się tobie osobiście, nie zrozumiesz, jak to wygląda.

- Wygrałeś 24 walki o tytuł mistrza świata. Która z nich była dla Ciebie najtrudniejsza?
VH: Trudno powiedzieć. Pod jakimś względem żadna nie była łatwa. Kiedy ktoś wychodzi do walki z mistrzem świata, daje z siebie więcej, niż kiedykolwiek indziej. Przygotowania do walki są zawsze ciężkie, na tym elitarnym poziomie trzeba sforsować wiele przeszkód w ten czy inny sposób.

- Najlepszy bokser z jakim kiedykolwiek walczyłeś?
VH: Roy Jones jr., złamał mi żebro. To było świetne uczucie, takie starcie intelektów i szybkości. Wszystko mi się w tej walce bardzo podobało, poza wynikiem.

- Który z Twoich rywali bił najcelniej, a który najmocniej?
VH: Bez wątpienia ten cios na korpus od Roya był potężny. Zdarzały mi się jednak sparringi, kiedy mnie liczyli, więc trudno powiedzieć.

- Jak mógłbyś scharakteryzować styl walki Virgila Hilla?
VH: Wszystko zależało od tego, z kim walczyłem. Byłem bokserem totalnym. Czasami zdarzało się, że walczyłem z kontry, ale zawsze byłem bokserem totalnym.

- Czy czujesz się boksersko spełniony? Czy jest coś w karierze czego nie udało Ci dokonać?
VH: Myślę, że wszyscy staramy się zabezpieczyć sobie sytuację finansową, przy okazji realizowania własnych zamierzeń, osiągania sukcesów. Przy dobrych układach jedno idzie w parze z drugim, ale w biznesie, jakim jest boks, różnie z tym bywa.

- W 2000 r. przed pojedynkiem mistrzowskim z Fabrice Tiozzo w Villeurbanne pojawiłes się w ringu w pióropuszu indiańskiego wojownika. Czy ma to związek z Twoimi korzeniami?
VH: Po części mam indiańskie korzenie, ale też mieszankę krwi irlandzkiej, niemieckiej, norweskiej i z frankofońskiej części Kanady. Zakładam pióropusz, wychodząc do walki, żeby rozbudzić świadomość tradycji u indiańskich dzieciaków. Może choć jednego z nich zdołam zachęcić, by poszedł w moje ślady, odniósł w życiu sukces. Niekoniecznie od razu mistrzostwo świata w boksie, ale żeby mieli we mnie inspirację.

- Skąd wziął sie przydomek „Quicksilver”?
VH: Ojciec dał mi ten pseudonim po Olimpiadzie. Mówił, że to dlatego, że byłem w ringu „żywy” i zdobyłem „srebro”.

Dziękuję serdecznie za wywiad. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze w przyszłości okazję porozmawiać.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: „POZIOM GRUPY WYZNACZA NAJSŁABSZA ZAWODNICZKA”

tomasz_rozanski03

- Nie mógłbym zacząć naszej rozmowy bez złożenia na Twoje ręce gratulacji za wspaniały występ reprezentacji podczas młodzieżowych i juniorskich Mistrzostw Świata. Sześć medali, w tym 3 złote i sportowa jakość tego sukcesu są bez precedensu w historii polskiego młodzieżowego boksu.
Tomasz Różański: Za gratulacje wielkie dzięki, ale należą się one wszystkim Tym, którzy przyczynili się do tego sukcesu a na wynik miało wpływ mnóstwo ludzi. Dziękuję im za to! Nie sposób wymienić wszystkich. Tak , to jak na początek imponujący wynik, te sześć medali…

- Dorobek medalowy, jakie nasze młode pięściarki wywalczyły w Albenie budzi wielki szacunek, także poza granicami Polski. Mam jednak wrażenie, że mógł być on nawet jeszcze…lepszy.
TR: Lepszy? Lepszy albo gorszy. Cieszmy się z tego, co jest. Widocznie tak musiało być.

- Poproszę Cię o personalną ocenę występu medalistek. Mimo, że aż trzy z nich stanęły na najwyższym stopniu podium, to uwaga mediów skupiła się chyba bardziej na „srebrnej” Elżbiecie Wójcik, która dzielnie wojowała z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields.
TR: Zacznijmy zatem od występu popularnej „Eli”. To chyba normalne, że media najwięcej mówiły o tej walce, gdyż celem zawodnika powinna być mistrzowska forma w wieku seniorskim. Wiadomo, że Amerykanka osiągnęła najwyższy poziom seniorski już w wieku 17 lat podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie zdobywając złoty medal. Przegrana 2 do remisu, w pojedynku, w którym wynik mógł pójść w drugą stronę, z pewnością Elę zmotywował do dalszej ciężkiej pracy i już nie mogę się doczekać ich walki rewanżowej. Niemniej jednak cieszę się, że Ela przegrała tę walkę na tym etapie swojej kariery. Ma czas na wielkie pojedynki, jest o rok młodsza od Shields. A teraz krótko o pozostałych medalistkach: Paulina Jakubczyk to profesor kobiecego, młodzieżowego pięściarstwa, Aneta Rygielska imponuje determinacją, sercem i inteligencją, Justyna Walaś ma silną psychikę, dobrą technikę i wysoki poziom skupienia, Agatę Kawecką czeka wielka przeszłość a Larysa Sabiniarz wyróżnia się techniką. Krócej chyba nie można…

tomasz_rozanski02

 

- „Nie interesują mnie medale Mistrzostw Świata ale poziom jaki zawodniczka zaprezentuje w ringu” – tak mówiłeś przed zawodami. Rozumiem, że zdania nie zmieniasz. Na jakim więc faktycznie poziomie zaboksowały Twoje zawodniczki w Bułgarii?
TR: Na najwyższym, jaki mogły w dniu walki. Żadna nie zawiodła, każda pobiła życiówkę więc jestem z nich taki dumny!

- Jak przekuć sukces, jaki Twoje zawodniczki osiągnęły w Albenia na ewentualne medale w rywalizacji seniorskiej? Przykład lat ubiegłych pokazuje, że nie jest to bynajmniej proste.
TR: Dwa lata przejścia i niektóre powinny nawiązać walkę z czołówką światową. Budowanie zawodnika to proces który trwa 10 lat. Paulina trenuje cztery, Aneta podobnie, Ela trzy lata. Nie wspomnę tu o młodszych dziewczynach. Bądźmy spokojni, jeżeli znajdzie się motywacja zewnętrzna, czyli finanse to na Igrzyskach Olimpijskich będziemy słuchać Mazurka Dąbrowskiego.

- W kadrze na turniej mistrzowski znalazło się 12 zawodniczek. Biorąc pod uwagę skalę Waszego sukcesu, rodzi się pytanie  czy nasza kadra nie mogła być jeszcze liczniejsza? Ubiegłoroczne Mistrzostwa Europy we Władysławowie, pokazały, że w pozostałych kategoriach wagowych również mamy zdolne zawodniczki.
TR: Dla mnie liczy się poziom jaki zawodniczka prezentuje, a nie to, że ma duże prawdopodobieństwo zdobycia medalu np. z losowania. Nigdy nie zabiorę takiej na mistrzowskie zawody, gdyż sukces tkwi w tym, co ma miejsce już na zawodach. Można pojechać ze świetnie przegotowaną drużyną i nie wygrać żadnej walki. Paradoksalnie można też pojechać ze średnio dysponowanymi zawodniczkami i zdobyć 1. miejsce drużynowo oraz worek medali. Wyjaśniam dalej – wysoki poziom całej grupy wpływa destrukcyjnie na nasze przeciwniczki, ich trenerzy tracą wiarę w zwycięstwa, a sędziowie gdy widzą wysoki poziom nie  odważą się oszukać i tak spirala się nakręca. Psychologia i szachy. Uwielbiam to! Poziom grupy to poziom najsłabszej zawodniczki.

- Sukcesy odniesione podczas Mistrzostw Europy i Świata są wynikiem tego, że mamy do czynienia z wybitnie uzdolnioną młodzieżą z roczników 1994-1998, czy jest to efekt wzorowego działania systemu szkolenia? 
TR: Jedno i drugie skoro jest tyle medali.

- Jak wygląda Twoja współpraca z trenerem kadry narodowej seniorek, Pawłem Pasiakiem? Wiele wskazuje na to, że Twoje aktualne podopieczne, niebawem będą boksowały w jego kadrze.
TR: To jest moje zadanie nr 1, by dostarczyć Pawłowi jak najbardziej utytułowane i jak najlepiej wyszkolone zawodniczki. Współpraca z Pawłem to czysta przyjemność.

- To był Twój debiut w roli szczególnej – trenera kadry narodowej. Odczuwałeś z tego powodu jakiś dyskomfort? W jakiś specjalny sposób przygotowywałeś się do mistrzostw?
TR: Prowadzenie kadry narodowej to wielka odpowiedzialność przed całą Polską. To ogromna presja i dyskomfort, bo nie chcę nikogo zawieść. Zdradzę tu kolejny klucz do sukcesu z racji pytania. W jaki specjalny sposób przygotowywałem się do mistrzostw? Wraz ze całym sztabem trenerskim przewidzieliśmy prawie wszystko, co może nas spotkać na tych zawodach.

tomasz_rozanski05
- Mistrzostwa Świata za nami. Na czym będzie polegała Twoja praca z reprezentacją w kolejnych miesiącach? Planujecie jeszcze jakieś starty w tym roku? Jakie zadania stoją przed kadrą szkoleniową i jaka jest czasowa perspektywa Waszej pracy?
TR: Selekcja trzech kategorii olimpijskich, czyli;  48-51, 57-60, 69-75 oraz Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie w Chinach w 2014 roku.

- Jakie są różnice w pracy z mężczyznami i kobietami, chłopcami i dziewczętami? Z pod Twojej ręki wyszło już sporo znakomitych młodych sportowców obu płci. Domyślam się, że droga, którą docierasz do ich głów i serc nie wygląda tak samo?
TR: Podobnie. Bazuję na psychologii sportu!

- W jaki sposób trafiłeś do boksu? Przybliż nam, proszę, Twoją sportową drogę rozwoju.
TR: Jako zawodnik nic szczególnego nie osiągnąłem. Startowałem w kick-boxingu i jako siedemnastolatek zdobyłem brąz na Mistrzostwach Polski seniorów w full-kontakcie. Udało mi się wygrać 1. miejsce w Pucharze Polski, pojechałem na Mistrzostwa Europy gdzie rywalizację zakończyłem w ćwierćfinale. Później zdobyłem jeszcze chyba trzy brązowe medale w seniorach. W mojej wadze, czyli w limicie 67 kg, występował wtedy utytułowany Rafał Jackiewicz, z którym kilka pojedynków przegrałem niejednogłośnie na punkty (pozdrawiam Rafała). W tej samej wadze walczył także Mirek Karwiński, mistrz świata w latach 1994-1998, więc ciężko było się przebić. Z boksem miałem do czynienia już kiedy startowałem w kick-boxingu. Mój trener, Józef Warchoł, zabierał mnie na własny koszt na zgrupowania kadry seniorów prowadzonej przez Pana Adama Kusiora, gdzie byłem mięsem armatnim dla np. Maćka Zegana. On pewnie nie pamięta ale ja bardzo długo będę o tym pamiętał, bo głowa długo mnie później bolała. Ogólnie chyba nie było tak źle, bo Pan Kusior proponował mi starty w lidze bokserskiej, w której – oczywiście nie pamiętam dlaczego – nie wystartowałem. Klub KSW „Róża Karlino” założyłem w 2008 roku. Jako trener zaistniałem w roku 2009, po tym jak na Turniej im. Pawła Szydły (Nieoficjalne Mistrzostwa Polski Młodzików) zabrałem pięciu zawodników i zdobyłem pięć złotych medali i 1. miejsce drużynowo!

- Podczas Mistrzostw Świata nie tylko pełniłeś obowiązki trenera kadry. W tym samym czasie zdałeś także pięciodniowe egzaminy (praktyczny i merytoryczny-pisemny) na trzeci stopień trenerski AIBA. Jak w istocie wyglądały?
TR: Równolegle z Mistrzostwami Świata trwał kurs i egzaminy na 3 star AIBA. Było naprawdę ciężko, bo do godz. 5 rano musiałem się uczyć, potem padałem, w godzinach do 8.00 do 12.30 uczestniczyłem w wykładach, a następnie biegłem na walki. Schudłem tam 6 kg ale warto było.

- Trenerzy Tomasz Potapczyk, Stanisław Łakomiec, Kinga Ruszczyńska dołożyli swoje cegiełki do Waszego sukcesu. Chciałbyś, by ten team był jeszcze liczniejszy? Wiem, że jesteś z wykształcenia także pedagogiem i znakomicie motywujesz swoich podopiecznych, ale we współczesnym sporcie coraz częściej korzysta się z pomocy zawodowych psychologów sportu, dietetyków i innych specjalistów.
TR: Im więcej profesjonalistów – tym lepiej. A wymienionym Osobom serdecznie dziękuję. To nie były cegiełki ale wielkie głazy.

- Dziękując za rozmowę i życząc kolejnych sukcesów w pracy z kadrą i klubem „Róża” Karlino zapytam, czy chciałbyś coś przekazać kibicom boksu w Polsce, którzy trzymali kciuki za Wasz występ w Bułgarii?
TR: Dzięki wielkie za wsparcie, które czuliśmy przez cały pobyt. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy pojawili się w Albenie, dziękuje także Pani Katarzynie Psykale, która była kierownikiem drużyny i osobiście ściągnęła prawie 200 osób z Polski. To było naprawdę niesamowite wydarzenie.

fot. Katarzyna Psykała, Polski Związek Bokserski

tomasz_rozanski04

ARTUR BINKOWSKI: „KAŻDĄ MOJĄ WALKĘ TRAKTUJCIE JAKBY BYŁA OSTATNIA”

Artura Binkowskiego (16-3-3, 11 KO) poznałem w maju 2007 roku podczas jedynego – jak dotąd – jego występu na polskim ringu podczas gali bokserskiej w Katowicach, na której walką wieczoru było rewanżowe starcie Krzysztofa Włodarczyka ze Steve`em Cunninghamem. Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, który w kuluarach „Spodka” paradował w czapce bejsbolowej z napisem „Brzydal” pokonał wówczas przez TKO w 7. starciu wyraźnie słabszego fizycznie Toto Mubengę z DR Kongo. Była to jak się okazało ostatnia wygrana walka przez Artura, który 19 października w Wieliczce skrzyżuje rękawice z Krzysztofem Zimnochem (16-0-1, 11 KO).

Nie ukrywam, że z całym szacunkiem dla zawodowej kariery Binkowskiego, bardziej zainteresowany byłem wówczas jego dokonaniami amatorskimi i postanowiłem porozmawiać o początkach jego kanadyjskiej przygody z boksem oraz przygodzie filmowej, bo jak pięściarscy kibice zapewne pamiętają, Artur wystąpił na planie filmu Rona Howarda, „Cinderella Man”, gdzie krzyżował rękawice z Russellem Crowe`em.

- Zacznijmy nietypowo. Czy to prawda, że przygodę z boksem rozpocząłeś na ulicy?
Artur Binkowski: Tak. Jako imigrant musisz w tym kraju uważać na siebie. Nie dlatego, że Kanada to państwo pełne chuliganów, lecz np. w szkole, jako gówniarz każdy szuka jakiejś zaczepki. No i dzieciaki szukają jakiejś owcy. A jako nowo przybyły do Kanady ubierasz się na początku trochę inaczej i mówisz słabo po kanadyjsku (nie angielsku, bo oni tutaj sami nie stosują pełnej gramatyki angielskiej) a tym bardziej nie znasz słów wymawianych w slangu (oni mówią trochę jak nowojorczycy – mają prawie inny język)

- Pochodzisz z rodziny o sportowych tradycjach. Twój dziadek, Józef Grzelczyk, był bokserem Górnika Wałbrzych, założycielem sekcji bokserskiej klubu Bielawianka Bielawa, natomiast mama trenowała lekkoatletykę. Jak najbliżsi zapatrywali się na Twoją bokserską pasję?
AB: Ze strony najbliższej rodziny przez całą karierę amatorską nie miałem wielkiego wsparcia. Ze 100 walk amatorskich moi rodzice byli może na 5-ciu. Z jednej strony byli zalatani (praca, praca i jeszcze raz praca) a z drugiej odradzali mi boks, tym bardziej wtedy, kiedy sam zadecydowałem o przejściu na zawodowstwo. To było krakanie. Ale nic to! Jestem taki, jaki jestem. Nigdy nie godziłem się i nie zgodzę ze wskazówkami innych (nawet rodziny). Życiowych wyborów dokonuję tylko i wyłącznie ja!

- Porozmawiajmy o Twojej karierze amatorskiej. Jaki jej moment uważasz za najważniejszy?
AB: Proste – wyjazd na olimpiadę.

- Jaki miałeś amatorski rekord? Wg. moich notatek stoczyłeś sporo walk ze znanymi zawodnikami, m.in. z challengerem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, Calvinem Brockiem (w 2000 r. w Tampa podczas kwalifikacji olimpijskich). Pamiętasz okoliczności tamtej ringowej potyczki?
AB: Walk amatorskich miałem trochę ponad 100. Z Calvinem Brockiem rzeczywiście zmierzyłem się w Tampa. Walka była bardzo wyrównana, ale nie według zapisu komputera. Naciskałem go do końca, a jedyne co poczułem to jego lewy sierp.

- Przez długi czas trenowałeś pod okiem Arnie Boehma, potem Evertona McEwana. Teraz jesteś podopiecznym Adriana Teodorescu. Jak oceniłbyś pracę tych szkoleniowców? W czym pomogli Ci najbardziej?
AB: Adriana i Evertona znam od początku mojej kariery amatorskiej. Ten pierwszy pomógł mi wygrać seniorskie mistrzostwa Kanady i zakwalifikować się na olimpiadę w Sydney.

- Boehm i Teodorescu trenowali słynnego Lennoxa Lewisa. Kilka lat temu byłeś przez tego ostatniego zapraszany na sparringi? Jakich lekcji boksu udzielił Ci ówczesny mistrz świata wagi ciężkiej?
AB: Z Lennoxem sparowałem jak byłem jeszcze amatorem. Teraz na pewno biję znacznie mocniej. A sam Lennox? Byłem u niego trzykrotnie (tzn. on przygotowywał się do trzech różnych walk). Gdy pojechałem po raz trzeci, to zafundował mi wycieczkę do Londynu na walkę z Francois Bothą, „Białym Buffalo” z RPA. Musze Ci powiedzieć, że Lennox to bardzo konkretny gość. Milioner ale przy tym bardzo normalny, z którym da się pogadać. Zaczynał karierę bokserską w tym samym klubie jak ja, w Kitchener, pod okiem Arniego Boehnm. W sparringach z jednej strony mnie nie oszczędzał, bo kilkakrotnie huczało mi w głowie, ale zdaję sobie sprawę, że wtedy gdyby chciał mi urwać głowę, to prawdopodobnie byłby w stanie to zrobić. Pamiętam innych czarnoskórych sparringpartnerów, którzy wchodzili z nim do ringu i chcieli go rozłożyć. Jednym z nich był Jeremy Williams, dobry pięściarz, sporo mniejszy od Lennoxa. To był taki wariat, że sam na siebie krzyczał przed sparringiem, po to, by się dodatkowo extra zmotywować. Nieraz więc i Lennoxowi główka …latała.

- Lennox Lewis jest dla wielu pięściarzy bokserskim wzorem? Jeśli nie on, to kto wywarł na Twój boks największy wpływ?
AB: Nikt inny, tylko ja. Zawsze lubiłem ciężki wysiłek i ból. Boks jest tą dyscypliną, którą wielu ludzi chciałoby uprawiać ale większość z nich nie ma ani charakteru, ani silnej woli – czyli dokładnie tego, czego ten sport wymaga. Jeżeli patrzysz tylko na finansową stronę boksu, tak jak to robi wiele osób, to też jest to całkowitą pomyłką. Jedynie kilkunastu pięściarzy z wszystkich kategorii robi na tym sporcie konkretne pieniądze. Największe robią rzecz jasna promotorzy, z których zresztą większość nigdy nie postawiła nogi w ringu.

- Nie mogę nie zapytać Cię o Bielawę. Tam się urodziłeś, chodziłeś do szkoły, masz tam rodzinę i kolegów ze szkolnych czasów, jesteś osobą niezwykle popularną…
AB: Bielawa to zwykłe, ciche miasteczko leżące nieopodal Gór Sowich, ale to jest zarazem jedyne miejsce na świecie, które mogę nazwać swoim domem. Tam się urodziłem, stamtąd pochodzę i do dzisiaj utrzymuję kontakt z chłopakami. Jeżeli potrzebujesz szybkiej pożyczki lub chcesz mieć duże plecy, to Ci załatwię. Chłopaki z Bielawy dobrze sobie z tym radzą.

- Otrzymałeś nagrodę Polonijnego Sportowca Roku 2002. W jaki sposób, w tak krótkim czasie, zbudowałeś tak wielką popularność?
AB: Polacy na ogół mnie lubią, zarówno oglądać w ringu, jak i słuchać. Bo jak biję,  to tak aby bolało a jak mówię, to prosto z mostu.

- W 2003 r. pewni ludzie z Hollywood sprawili,że na boczny tor odstawiłeś sportową rywalizację. Czy swój udział w zdjęciach do filmu Rona Howarda „Cinderella Man” postrzegasz dzisiaj tylko przez pryzmat zarobionej tam kasy? Może były jednak także inne korzyści z tego płynące?
AB: W „Cindarella Man” dosyć dobrze mi poszło, no i co najważniejsze, nie skrzywdziłem Russella, czego filmowcy się nieco obawiali. Dzięki temu moje nazwisko już na zawsze będzie się kojarzyło z boksem. Wygląda na to, że będą do mnie w przyszłości częściej dzwonić z Hollywood, tak jak to miało miejsce 6 miesięcy temu, kiedy zaproponowano mi małą rolę w „Ressurecting the Champ” (też film związany z boksem) z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej, który niedługo będzie można zobaczyć w kinach.

- Czy to prawda, że ostatecznego wyboru filmowego Griffina dokonał sam Russell Crowe? Jakie były Wasze wzajemne relacje na planie i poza nim?
AB: Tak. Russell to spoko gość. Trochę dziwny, ale mimo wszystko dość normalny jak na na człowieka, który zarobił tyle milionów dolarów i jest tak popularny.

- Filmowy boks to przede wszystkim umiejętności markowania ciosów, artystycznych upadków na deski ringu, powolnego, spektakularnego wstawania i podnoszenie rąk gotowych do dalszej walki. Jak sobie z tym poradziłeś?
AB: Bez problemu. Pamiętaj, że jestem piękny, gładki, no i z Bielawy!

- Wspomnieliśmy już, że W 2005 r. przegrałeś pojedynek o tytuł zawodowego mistrza Kanady z Patrice L’Heureux. Słyszałem, że w pewnym sensie „współwinnym” tej porażki był …Russell Crowe. To prawda, że zaraz po zakończeniu zdjęć do filmu poprosił Cię o to, byś przed premierą, dla celów reklamowych, stoczył jakąś poważną walkę?
AB: Bez komentarza. Za wszystko w moim życiu odpowiada tylko Binkowski.

- Kilka lat temu pewien polski tabloid zacytował Twoją wypowiedź, z której wynikało, że jesteś w stanie pokonać każdego polskiego ciężkiego i sięgnąć po tytuł zawodowego mistrza Polski. Nadal tak uważasz?
AB: Nie myślę teraz o tym. Kilka lat temu rzeczywiście chciałem walczyć z Tomkiem Boninem. Uważam, że na 100% byłaby to zajebista walka, zarówno wtedy, jak i prawdopodobnie dzisiaj. Andrzej Wasilewski nie widział jakoś w tym sensu, potencjalnej kasy lub ryzyko dla Tomka było wówczas za wysokie. Moim zdaniem jedyną konkretną walką w karierze Tomka był pojedynek z Audleyem Harrisonem. Widziałem ją i uważam, żę znakomicie mu poszło. Ta walka to przykład bokserskiej niesprawiedliwości w boksie. Wszyscy widzieli, że Bonin tak skutecznie atakował Audleya, że brytyjski sędzia zatrzymał walkę z obawy o porażkę Harrisona!

- Chciałbyś coś przekazać polskim kibicom?
AB: Każdą moją walkę traktujcie jakby była ostatnią, jak biję i wygrywam cieszcie się za mną, a jeśli czasem to mnie będą bić to nigdy mnie nie żałujcie – bo sam sobie ten los wybrałem  i pamiętajcie, że jakkolwiek by w tym ringu nie było, zawsze walczę do końca!!!

DROZD SPECJALNIE PRZYGOTOWANY DO BOJU Z „MASTEREM”

5 października w Moskwie podczas tej samej gali boksu zawodowego, na której zmierzą się Władimir Kliczko (60-3, 51 KO) i Aleksander Powietkin (26-0, 18 KO) dojdzie do rywalizacji Mateusza Masternaka (30-0, 22 KO) z Grigorijem Drozdem (36-1, 25 KO), którego stawką będzie pas mistrza Europy (EBU) wagi junior cięzkiej, w którego poisadaniu jest „Master”. Dla Rosjanina będzie to wielka szansa wyjścia z cienia, w którym znalazł się 7 lat temu w wyniku niespodziewanej porażki z Firatem Arslanem.

- Jak dotąd, przez lata kariery, nie przygotowywałem się do swoich walk w jakiś szczególny sposób. Po prostu przed każdym pojedynkiem bardzo ciężko pracowałem, podporządkowując wszystko reżimowi treningu. Każdą kolejną walkę traktowałem jakby była najważniejsza w moim życiu. Teraz, oczywiście, moje przygotowania były nieco inne. Spędziliśmy cały miesiąc w górach, by w ciszy i spokoju stworzyć zgrany zespół trenerów, lekarzy i masażystów itp. Zrealizowaliśmy wszystkie zadania, słowem wszystko zostało zapięte na ostatni guzik – mówi Rosjanin zapytany o to jak przebiegał jego obóz przygotowawczy.

Grigorij potwierdził, że pojedynek z niepokonanym ‚Masterem” będzie kluczowy dla dalszej kariery, być może nawet najważniejszy w życiu:

- Z pewnością tak właśnie będzie. Ogólnie rzecz biorąc, już sam udział w gali, na której walczyć będą w walce wieczoru Powietkin i Kliczko to wielkie wyróżnienie. Pojedynek z Masternakiem będzie sprawdzianem moich możliwości. Nie jest przy tym istotne, że walczę o pas mistrza Europy, ale to, że zmierzę się w ringu z niepokonanym przeciwnikiem, za którym stoją niemałe już sukcesy – kontynuuje Drozd.

Dziennikarzom, którzy w tło walki Masternak-Drozd próbowali wpisać niedawne rywalizacje polsko-rosyjskie (Powietkin-Wawrzyk i Włodarczyk-Czakijew), Grigorij wyjaśnił, że nie ma dla niego znaczenia jakiej narodowości jest jego przeciwnik.

- Też czytałem o tym w Internecie, ale muszę niektórych rozczarować – mam prostą filozofię: w ringu zawsze staje dwóch pięściarzy i nie ma żadnego znaczenia z jakiego są kraju. Dla mnie zawsze najważniejsze jest zwycięstwo i styl w jakim się o nie walczy – zakończył pretendent do tytułu mistrza Europy.

MEDALIŚCI OLIMPIJSCY LIDERAMI KADRY KUBAŃSKIEJ NA MŚ

Trzech medalistów Igrzysk Olimpijskich w Londynie (2012) – Robeisy Ramirez (56 kg), Lazaro Alvarez (60 kg) i Yasnier Toledo (64 kg) – wystąpi w barwach swojego kraju podczas zbliżających się Mistrzostw Świata Seniorów w Boksie, które w dniach 11-27 października odbędą się w Pałacu Kultury i Sportu w mieście Ałmaty. Co ciekawe, wszyscy wymienieni zawodnicy zaboksują w nowych (wyższych) kategoriach wagowych.

Trener kubańskiej kadry narodowej, Rolando Acebal, postanowił, że o medale światowego czempionatu powalczą także: Yobany Veitía (49 kg), Gerardo Cervantes (52 kg), Arisnoidis Despaigne (69 kg), Ramon Luis (75 kg), Julio Cesar La Cruz (81 kg ), Erislandy Savon (91 kg) oraz Toirac Yohandry (+91 kg).

Zawodnicy z „Wyspy Wolności” tradycyjnie będą faworytem zawodów o mistrzostwo świata. Jak dotąd zdobyli najwięcej, bo 116 medali, w tym 65 złotych, 28 srebrnych i 23 brązowe. Zaraz za Kubą w medalowej klasyfikacji wszechczasów znajduje się Rosja (wraz z dorobkiem ZSRR i WNP), której zawodnicy wywalczyli na mistrzostwach świata 98 medali (35 złotych, 28 srebrnych i 35 brązowych).

GŁAZKOW: KLICZKO MUSI BYĆ W OPTYMALNEJ FORMIE, BY WYGRAĆ

Brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie (2008), 28-letni ukraiński „ciężki”, Wiaczesław Głazkow (15-0-1, 11 KO), który będzie kolejnym rywalem Tomasza Adamka (49-2, 29 KO), jest przekonany, że Aleksander Powietkin (26-0, 18 KO) ma realne szanse na pokonanie Władimira Kliczki (60-3, 51 KO). Przypomnijmy, że „Slava” pomagał młodszemu z braci jako sparingpartner przed jego walką z Powietkinem, do której dojdzie 5 października w Moskwie.

- Nie powiedziałbym, że Kliczko jest zdecydowanym faworytem w tej walce – powiedział Głazkow. – To prawda, że, jest mistrzem świata różnych federacji, mistrzem olimpijskim i z pewnością słusznie uważa się go za najlepszego pięściarza wagi ciężkiej na świecie, ale Powietkin będzie dla niego niezwykle trudnym rywalem.  Wiem, co mówię, bo sparowałem z Saszą. Powietkin idzie przez zawodowe ringi bez porażki, a przecież i on jest mistrzem olimpijskim. Myślę, że zobaczymy prawdziwą „wojnę” w ringu – zapewnia Ukrainiec.

- Z wiadomych powodów nie mogę zbytnio oceniać formy w jakiej znajduje się Kliczko Ale to wydaje się oczywistym, że by pokonać Powietkina, Władimir będzie musiał być w optymalnej formie – cytuje Głazkowa rosyjska agencja ITAR-TASS.

REKORDOWA OBSADA MISTRZOSTW ŚWIATA SENIORÓW

amatbox01

Minął już termin zgłoszeń ekip, które w dniach od 11 do 27 października będą rywalizować w Mistrzostwach Świata Seniorów w największym kazachskim mieście Ałmaty (ros. Ałma-Ata). Wszystko wskazuje na to, że ze względu na obsadę będą to rekordowe zawody. Do mistrzostw zgłoszonych bowiem zostało aż 576 pięściarzy ze 116 krajów (Indie wystąpią pod flagą AIBA). Dotąd największą frekwencją cieszyły się poprzednie mistrzostwa, które dwa lata temu odbyły się w stolicy Azerbejdżanu, Baku. Łącznie zaboksowało na nich 570 bokserów z 113 krajów.

Oto wykaz wszystkich bokserskich federacji, które zgłosiły swój udział w światowym czempionacie w Kazachstanie:

Afryka (22 kraje) – Algieria, Angola, Botswana, Republika Środkowoafrykańska, DR Kongo, Egipt, Gambia, Ghana, Gwinea, Kenia, Maroko, Mali, Mauritius, Nigeria, Senegal, Seszele, Sierra Leone, Suazi, Tanzania, Zambia, Zimbabwe.
Ameryka Północna i Południowa (25) – Argentyna, Bahama, Barbados, Brazylia, Kanada, Kajmany, Chile, Kostaryka, Kuba, Dominika, Dominikana, Ekwador, Grenada, Gwatemala, Gujana, Haiti, Jamajka, Saint Lucia, Meksyk, Nikaragua, Portoryko, Trinidad i Tobago , Urugwaj, USA, Wenezuela.
Azja (26) – Afganistan, Bangladesz, Bhutan, Chiny, Indonezja, Iran, Jordania, Japonia, Kazachstan, Kirgistan, Korea Południowa, Laos, Mongolia, Nepal, Pakistan, Filipiny, Palestyna, KRLD, Sri Lanka, Syria, Tajlandia, Tadżykistan, Turkmenistan, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Uzbekistan, Wietnam, AIBA (Indie).
Europa (39) – Anglia, Armenia, Azerbejdżan, Bośnia i Hercegowina, Białoruś, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Gruzja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Izrael, Kosowo, Łotwa, Litwa, Mołdawia , Macedonia, Niemcy, Norwegia, Polska, Rumunia, Rosja, Szkocja, Słowenia, Serbia, Słowacja, Szwecja, Turcja, Ukraina, Walia, Węgry i Włochy.
Oceania (4) – Samoa Amerykańskie, Australia, Nauru i Nowa Zelandia.

W Mistrzostwach wystąpi także reprezentacja Polski pod wodzą trenera Ludwika Buczyńskiego, która aktualnie przebywa na obozie szkoleniowym w podkrakowskich Skotnikach. Najprawdopodobniej do Kazachstanu wyruszy czterech zawodników: Dawid Michelus (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Michał Kowalczyk (75 kg) i Mateusz Tryc (81 kg). Oficjalną informację w tej sprawie podamy natychmiast po otrzymaniu przez kadrowiczów reprezentacyjnych nominacji.

„DIABLO” ZAMIERZA WYSŁAĆ SOSNOWSKIEGO NA EMERYTURĘ

diablo01

„Przegląd Sportowy” na swojej stronie internetowej opublikował wywiad Kamila Wolnickiego z mistrzem świata WBC wagi junior ciężkiej, Krzysztofem Włodarczykiem (48-2-1, 34 KO), w którym „Diablo” prowokuje byłego zawodowego mistrza Europy wagi ciężkiej,  Alberta Sosnowskiego (47-6-2, 28 KO), by ten stanął z nim oko w ringu. Byłby to zarazem debiut jedynego aktualnie polskiego zawodowego mistrza świata w „królewskiej” dywizji. Przypominamy, że Krzysztof kolejny pojedynek stoczy 6 grudnia podczas gali boksu zawodowego w Chicago, podczas której zmierzy się (po raz trzeci w karierze) 44-letnim Włochem Giacobbe Fragomenim (31-3-2, 12 KO).

- Coraz więcej mówi się o kolejnej pana walce, w wadze ciężkiej. Rywal Albert Sosnowski. On się jeszcze nadaje?
Krzysztof Włodarczyk: Mam nadzieję, że ma jaja, weźmie się do roboty i zacznie się przygotowywać do naszego pojedynku! Wchodzę do ringu, żeby wygrać, ale chciałbym też poboksować. Nie z cieniem, a silnym zawodnikiem. I liczę na takiego Alberta.

- Ostatnio prezentował się średnio. I wielu wysyłało go nawet na emeryturę.
KW: A ja czytałem wywiad, w którym mówił, że chce pokazać moc i udowodnić, że nie jest stracony. Wszystko zależy od niego. Czy potrafi się jeszcze spiąć? Jeśli tak, to pokaże fajny boks. Gdyby jednak myślał tylko o wypłacie, to nic z tego nie będzie.

- I wtedy pan go wyśle na emeryturę.
KW: Ostatecznie.

- A chciałby pan? Zawsze pan powtarzał, że bardzo go szanuje.
KW: I nic się nie zmieniło. Ciągle wyjątkowo go szanuję. W ringu jednak nie ma litości. On dla mnie też by nie miał. Ja natomiast postaram się zrobić to, co chcę, bezboleśnie. Da się tak, naprawdę się da.

BUKOM – MEKKA AFRYKAŃSKIEGO BOKSU

Twój bokserski gym wydaje Ci się za mały? Narzekasz na sprzęt treningowy? Masz niewłaściwego trenera? Otwórz szeroko oczy i zobacz jak trenuje się boks w krajach Czarnej Afryki.

Ghana to miejsce narodzin afrykańskiego boksu. Jego sercem jest Bukom, czyli przybrzeżny, najbiedniejszy rejon stołecznej Akry. Kiedy spojrzy się na rozpadające się domki, stojące niedaleko plaży, trudno uwierzyć, że to właśnie stąd na podbój wielkich ringów wyruszyło tak wielu wspaniałych pięściarzy, późniejszych mistrzów świata. Zarówno legendy boksu – Azumah Nelson, Ike Quartey, Alfred Kotey, jak i niedawny mistrz świata, Joshua Clottey, przez długie lata szlifowali swój bokserski kunszt w dusznych, biednych, prymitywnie wyposażonych siłowniach, które spotkać można tutaj na każdym niemal rogu ulicy. Paradoksalnie brak „normalnych” warunków do treningu jest w Ghanie pewnego rodzaju…atutem. To główny element w edukacji charakterów przyszłych mistrzów.

Podczas wędrówki po slumsach Bukom, co chwila spotkać można młodych chłopców, uderzających w  worki treningowe, wiszące przed domami. W workach jest oczywiście piasek z pobliskiej plaży. Nie zwracają uwagi na przechodniów, trenują jakby byli w transie. Od rana do wieczora. Walczą od najmłodszych lat. W wieczornych i nocnych walkach widać nawet dziesięciolatków.

O Bukom powstało wiele filmów, z których najciekawszym wydaje się być dokumentalny obraz „Duch walki” („Fighting Spirit”), nakręcony w 2007 roku przez pochodzącego z Ghany reżysera George`a B. Amponsaha. Jego wujek, wspaniały Azumah „Boom Boom” Nelson, były trzykrotny zawodowy mistrz świata WBC wagi w piórkowej, to najprawdopodobniej najbardziej szanowany dzisiaj mieszkaniec Bukom. Dzielnicę zamieszkują głównie członkowie plemienia Ga. Walka na pięści stanowi cześć ich kulturowego dziedzictwa. Jest zapisana w genach i od wieków przekazywana z pokolenia na pokolenie. Ga to znakomici rybacy. Po powrocie z połowów, zwykli walczyć na plaży na pięści, by następnie dzielić się złowionymi rybami. Oczywiście najwięcej otrzymywał ten, który wygrywał. Dzieje się tak zresztą do dzisiaj, stąd też Bukom stał się „fabryką” mistrzów.

Warto wspomnieć, że bokserskim pionierem w Ghanie wcale nie był Nelson, ale Roy Ankrah (35-7, 14 KO), który w 1951 roku został zawodowym mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej, pokonując Ronnie Claytona (Ghana w tym czasie była jeszcze kolonią brytyjską). „Stał się symbolem rosnącej dumy nie tylko swojego plemienia, ale i całej czarnej Afryki – mówi w filmie Amponsah. „Może Ga nie jest najbardziej licznym plemieniem w Ghanie [stanowi 8% ludności kraju - przyp. JD], ale jest na pewno najsilniejszym fizycznie’ – dodaje reżyser.

Na zakurzonych ulicach Bukom można zobaczyć czasem bokserskie ringi. Suchy klimat, pozwala, by stały tak „bezpieczne” przez cały rok. „Sale treningowe” organizuje się wszędzie tam, gdzie można powiesić worek i gdzie jest na tyle dużo miejsca, by mogło rywalizować ze sobą przynajmniej dwóch pięściarzy. Kaski, rękawice i bandaże są tutaj luksusem, dostępnym dla nielicznych. Przyrządami są najczęściej stare samochodowe opony, do połowy zakopane w piasku oraz prymitywne sztangi. Ghana to bowiem bardzo ubogi kraj (PKB zamyka się w 1500 dolarach na jednego mieszkańca w ciągu całego roku) Mimo ogromnej masy utalentowanych dzieci i młodzieży, rząd Ghany inwestuje tylko w akademie piłkarskie, w nadziei na znalezienie kolejnego Michaela Essiena (także urodził się w Akrze).

Jak Amponsah opisuje sparingi toczone w Bukom? Po prostu nigdzie na świecie drugich takich nie ma! Kiedy się je ogląda, chce się krzyczeć: „co oni do cholery robią?!” Reżyser tłumaczy, że celem walki sparingowej jest znokautowanie przeciwnika gołymi rękami. Jeśli tego nie zrobisz, możesz skończyć sparing martwy.

Główną przeszkodą w drodze do mistrzowskich tytułów dla pięściarzy z Bukom nie są jednak rywale, ale puste talerze i garnki. Ci młodzi ludzie rzadko kiedy jedzą raz dziennie. Na bazie takiej diety, nie mówiąc już o „jakości” składników odżywczych, trudno budować sportowe sukcesy. Niemniej co jakiś czas utalentowani młodzi pięściarze są promowani przez lokalnych biznesmenów, trafiając z czasem na gale boksu zawodowego do Wielkiej Brytanii,a nawet do USA.

MISTRZYNI OLIMPIJSKA LEPSZA OD ELI WÓJCIK. POLKI NAJLEPSZĄ DRUŻYNĄ MISTRZOSTW

Od sierpnia ubiegłego roku Claressa Shields jest nie tylko absolutną gwiazdą amerykańskiego boksu, ale i całego tamtejszego sportu.  Zdobyć tak niezwykłą popularność w kraju, w którym chodzi się na gale bokserskie jak do świątyni, by chylić tam głowy przed kunsztem półbogów – Mayweathera, Hopkinsa, czy Warda to fenomen.

Na swój sukces Claressa pracuje od 7 lat, kiedy to miasteczku Flint w stanie Michigan zaczęła trenować boks w piwnicy, w której swoją siedzibę ma mały klub Berston Field House. Na ścianie wisi tam do dzisiaj pożółkły wycinek prasowy, na którym już ledwo co widać jak Jason Crutchfield,  pierwszy trener Claressy,  podnosi ręce do góry na znak zwycięstwa w mistrzostwach tego miasta w 1983 roku. Miał wówczas 19 lat i ważył 125 funtów.

- Byłem całkiem niezły – wspomina po latach Jason, którego zawodowy rekord zamknął się na ośmiu zwycięstwach jednym remisie i jednej porażce. Teraz ma 49 lat i boks nadal stanowi podstawę jego życia. Trenuje młodych ludzi w Berston Field House, gdzie do niedawna jeszcze mieścił się zaledwie jeden ring i wisiały trzy ciężkie worki. Piecyk od lat nie działał jak powinien, a na podłodze widać było bagnistą kałużę, powstałą z powodu przecieku instalacji… Przez jakiś czas Jason trenował jednego ze swoich synów.

- On był naprawdę dobry. Zbyt dobry… Rzucił boks dla koszykówki – Crutchfield uśmiecha się. – Zawsze wierzyłem, że dochowam się bokserskiego mistrza. Nigdy jednak nie pomyślałem, że będzie nim dziewczyna.

Mistrzyni to oczywiście Claressa. Zaczęła trenować u Crutchfielda w 2006 roku, kiedy skończyła 11 lat, teraz ma ledwie …18 a na swoim koncie pięć tytułów mistrzyni USA, w tym dwa zdobyte w gronie seniorek, złoty medal Igrzysk Panamerykańskich oraz najcenniejsze trofeum – złoty medal olimpijski wywalczony w Londynie.

- Jeśli Bóg uzna, że mam zdobyć złoty medal w Londynie, nic mnie nie powstrzyma – zapowiadała przed Igrzyskami Amerykanka, ale nikt tak do końca poważnie nie traktował tej wypowiedzi, tym bardziej, że w maju 2012 roku, na poprzedzających turniej olimpijski Mistrzostwach Świata w Chinach, przegrała z Angielką Savannah Marshall. Shields stoczyła jednak w Londynie turniej życia – walczyła jak natchniona, z walki na walkę lepiej, a w finale rozbiła prawie dwa razy od siebie starszą Rosjankę Nadieżdę Torłopową. Dzisiaj ma status gwiazdy i doprawdy nie musi brać udziału w zawodach tej rangi co Mistrzostwa Świata Juniorek… Jest jednak profesjonalistką – prawdziwą mistrzynią – w każdym calu i postanowiła przybyć do Albeny, by stanąć do rywalizacji ze swoimi rówieśniczkami, a co ważniejsze znacząco podniosła rangę tych zawodów.

Jeśli Claressa będzie po latach pamiętała faktycznie te zawody, w pamięci utkwi jej zapewne ambitna dziewczyna z Polski, która nie ugięła się przed sławą mistrzyni olimpijskiej i podjęła rękawicę rzuconą przez najlepszą zawodniczkę wagi średniej na świecie. Elżbieta Wójcik z Róży Karlino podjęła z nią odważną walkę w finale Mistrzostw Świata i mimo punktowej porażki (jako jedyna z rywalek Amerykanki) może jeździć teraz na wszystkie najważniejsze turnieje na świecie z podniesioną głową.

Srebrny medal Eli był uwieńczeniem wielkiego sukcesu całej polskiej drużyny, która w drużynowej klasyfikacji juniorek zajęła zasłużenie pierwsze miejsce. To bezsprzecznie wielki dzień dla targanego rozmaitymi problemami polskiego boksu. Dzień, który zostanie zapisany złotymi literami w jego 90-letniej historii.

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: ZŁOTO DLA PAULINY I ANETY. W ALBENIE TRWA ŚWIĘTO POLSKIEGO BOKSU!

Boks Kobiet 01

Jestem przekonany, że nie ma w naszym kraju bokserskiego fachowca, który przewidziałby, że aż cztery reprezentantki Polski awansują do finałów 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek. Piękno sportu polega na tym, że – na szczęście – nie wszystko da się z góry przewidzieć. Nasza kadra jechała do Albeny pełna nadziei w odniesienie sukcesu, ale zarówno trener Tomasz Różański, jak i zawodniczki nie składały konkretnych deklaracji medalowych.

- Nie interesują mnie medale Mistrzostw Świata ale poziom jaki zawodniczka zaprezentuje się w ringu – mówił w wywiadzie udzielonym Katarzynie Psykale przed wylotem do Bułgarii trener kadry. – Znamy te dziewczyny, wiemy jak wypadają na sparingach, wiemy jakie mają problem. Jeżeli dziewczyna wypadnie zdecydowanie lepiej niż na treningach i startach kontrolnych i przegra walkę na Mistrzostwach Świata, osobiście dostanie ode mnie nagrodę. W teamie polskim nie ma faworytek, na wynik składa się tak wiele czynników, że trudno jest wróżyć z fusów. Nie mam pojęcia co kobiecy młodzieżowy boks zaoferuję nam na tych Mistrzostwach Świata. Mamy świadomość, że trenerzy na całym świecie robią wszystko aby podnosić poziom swoich podopiecznych. Ja wraz ze swoim sztabem trenerskim również nie próżnujemy. Jedno mogę obiecać, że każda zawodniczka złoży swoje życie na ringu, a czy umiejętności wystarczą aby cieszyć się z sukcesu, czas pokarze. Na pewno będziemy najbardziej zdeterminowanym teamem na tych mistrzostwach – to również mogę obiecać – zakończył Tomasz Różański

Każdy, kto przyglądał się walkom naszej młodzieży podczas Mistrzostw Świata potwierdzi, że nie były to tylko obietnice i zapowiedzi bez pokrycia. Do Bułgarii pojechał kolektyw, który wspierał się na każdym kroku i pięknie wspierał każdą z zawodniczek podczas walk. Ta siła mentalna połączona z talentem i niemałymi już umiejętnościami zaprocentowała doskonałym wynikiem. Głosząc peany nt. kadry szkoleniowej, która opiekowała się naszymi pięściarkami w Albenie, nie należy zapominać o poprzednim trenerze kadry narodowej, Marku Węgierskim, który włożył wiele pracy w formę zawodniczek , jak i w ich właściwą selekcję.

Paulina Jakubczyk (57 kg) jako pierwsza z naszych juniorek stanęła w ringu w pojedynku o złoty medal. Jej rywalka, Chinka Gao Meiling, nie ma w prawdzie na koncie tak wielkiego międzynarodowego doświadczenia jak zawodniczka z Karlina, ale w Albenie bez większego trudu utorowała sobie drogę do finału. Azjatka rozpoczęła pojedynek tak, jak swoje poprzednie walki żywiołowym atakiem. Niższa od Polki, próbowała zaskoczyć ją szybkością. Po dwóch-trzech szarżach, jej boks zaczął być coraz bardziej czytelny dla Pauliny, która zaczęła cierpliwie obnażać jej niedostatki w obronie. Nie przeszkadzała jej niska pozycja rywalki i niezły balans Chinki. Oprócz skutecznego ataku, w którym trafiała ciosami z obu rąk, nasza zawodniczka pięknie schodziła z linii ciosu dość szablonowo atakującej Meiling. Od drugiej rundy skutecznie szachowała przeciwniczkę lewą ręką, boksując w bezpiecznym dystansie. Inicjatywa do końca walki była po stronie Pauliny. Jej profesorski boks – szczególnie w 3. rundzie walki – zrobił wrażenie na sędziach, którzy nie mieli wątpliwości, że to właśnie Paulina Jakubczyk jest w tej chwili najlepszą na świecie juniorką w limicie 57 kg!

Dla Anety Rygielskiej (60 kg) pojedynek finałowy z reprezentantką Kazachstanu Aidaną Arapbajewą był piątym w tym turnieju. W ringu bynajmniej nie było widać, że zawodniczka z Torunia ma za sobą już 16 rund niełatwych rund. Walka finałowa nie była tak pięknym widowiskiem jak rywalizacja w wadze piórkowej, czemu głównie winna była zawodniczka z Kazchstanu, która zamiast boksować uprawiała w ringu zapasy, a jej akcje charakteryzował chaos i przypadek. Przez cały pojedynek próbowała wykorzystać swój główny atut – siłę fizyczną, zapominając o technice bokserskiej. Aneta nawet jeśli dawała się wciągnąć w klincze i przepychanki, to przeważnie wychodziała z nich z ciosem, walcząc w charakterystycznym dla siebie, ofensywnym stylu. Arapbajewa ani przez moment nie pokazała w ringu, że zasługuje na złoty medal, zaś Aneta potwierdziła, że potrafi sobie radzić z każdą rywalka, niezaleznie od stylu jaki preferuje. Po zakończeniu walki wszyscy czekaliśmy na podniesieni do góry ręki reprezentantki i Polski i tak się stało ku ogromnej radości polskiego narożnika.

2. MISTRZOSTWA ŚWIATA JUNIOREK I KADETEK: JUSTYNA WALAŚ MISTRZYNIĄ ŚWIATA!

walas_03

Wszyscy kibice polskiego boksu od wczesnego poranka wiedzą, że niezależnie od wyników dzisiejszych walk naszych zawodniczek w finałach 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek mamy dzisiaj wielki dzień. Doceniając wielki sukces naszych dziewcząt, jakim było wywalczenie co najmniej czterech srebrnych krążków, wierzymy jednak, że stać je na to, by osiągnąć wynik najlepszy z możliwych, tak jak to uczyniła przed kilkunastoma minutami Justyna Walaś (63 kg)

Młodziutka zawodniczka, na co dzień trenująca w TSB Tarnów, wlała w serca polskich kibiców wiele radości, a w serce swojego trenera klubowego autentycznego wzruszenia po tym jak w pięknym stylu pokonała jednogłośnie na punkty (dwa razy 29:28 i 30:27) Australijkę Vaolele Schuster, zostając mistrzynią świata kadetek!

- Bardzo się cieszę z sukcesu Justynki – mówi na gorąco trener i wychowawca Justyny, Aleksander Maciejowski. – Jest to najmłodsza i jedyna mistrzyni świata w Małopolsce. Moje serce przepełnia wielka duma, bo każdy trener marzy o wychowaniu mistrzyni świata. Tak, więc nikt i nic nie odbierze mi wywalczonej w Bułgarii radości. Potencjał naszej zawodniczki i nieskromnie mówiąc także mój zauważony został za Oceanem, skąd Mariusz Kołodziej, Prezes Global Boxing, śledzi na bieżąco poczynania naszego tarnowskiego klubu i wspiera nas. Bardzo nam schlebia, że to właśnie świat nas docenił – zakończył szczęśliwy szkoleniowiec z Tarnowa.

Tak, więc Justyna Walaś powtórzyła wielki sukces Hanny Soleckiej, która dwa lata temu w Turcji zdobyła złoty medal Mistrzostw Świata Kadetek w wadze z limitem 66 kg.

2. MISTRZOSTWA ŚWIATA JUNIOREK I KADETEK: CZTERY MISTRZOWSKIE SZANSE POLEK

Boks Kobiet 01

Dzisiaj w czarnomorskiej Albenie czeka nas ostatni – bo czy serce kibica wytrzyma dłużej z nadmiaru emocji – dzień 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek. W ringu o zaszczyt zdobycia złotego medalu i usłyszenia Mazurka Dąbrowskiego staną 4 zawodniczki z napisem „Polska” na trykocie.

Jako pierwsza walkę o mistrzostwo świata podejmie kadetka Justyna Walaś (63 kg), której rywalka, Vaolele Schuster z Australii, debiutuje w tak wielkiej imprezie mistrzowskiej. W drugiej serii walk finałowych zobaczymy juniorki Paulinę Jakubczyk (57 kg), Anetę Rygielską (60 kg) i na bokserski deser otrzymamy danie z najwyższej półki, czyli walkę Elżbiety Wójcik (75 kg) z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields .

Dawno nie odczuwaliśmy tyle pozytywnych emocji, co teraz, bo też nigdy w historii młodzieżowego boksu kobiet nasz dorobek medalowy nie był tak obfity. Dwa lata temu w Turcji mistrzynią świata została Hanna Solecka (wówczas 66 kg) – kto dzisiaj pójdzie jej śladem?

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: ELA WÓJCIK W FINALE! JUTRO HISTORYCZNY BÓJ Z MISTRZYNIĄ OLIMPIJSKĄ!

ela wojcik 01

Nie miałby racji ten, który stwierdziłby, że faworytką przed pojedynkiem z Walentiną Chalzową z Kazachstanu będzie dwukrotna mistrzyni Europy kadetek i mistrzyni Unii Europejskiej, Elżbieta Wójcik (75 kg). Starsza od niej o rok rywalka dwa lata temu w Antalyi, po wyrównanej walce, przegrała półfinał Mistrzostw Świata kadetek z Rosjanką Matreną Wiaczkiną, która niezależnie od dzisiejszej porażki z Claressą Shields, uznawana jest za jeden z największych talentów, jaki w ostatnich latach pojawił się w rosyjskim boksie.

W tym roku forma Chalzowej nie była jednak na tyle wysoka, by zwyciężyć w Nowym Sadzie i Zrenjaninie w finałach międzynarodowych turniejów juniorek. Dwukrotnie uległa tam na punkty Serbce Milenie Matovic, ale dwa dni temu w walce o półfinał Mistrzostw Świata tę samą Matovic pokonała gładko, sygnalizując dobrą dyspozycję. W Albenie zawodniczki z Kazachstanu potwierdzają zresztą, że są dobrze przygotowane do turnieju i by je pokonać należy na szali położyć wszystkie swoje atuty, jak to zrobiły m.in. Paulina Jakubczyk i Justyna Walaś.

Dla Eli wielki energetyczny impuls dały wcześniejsze zwycięstwa jej koleżanek z kadry i świadomość tego jak blisko jest walki z najlepszą zawodniczką na świecie w tej kategorii wagowej, mistrzynią olimpijską Claressą Shields. I stało się! To wielkie sportowe marzenie dziewczyny z Karlina spełni się i to już jutro! Inna rzecz, że nie wiemy w jakich okolicznościach doszło do pokonania rywalki z Kazachstanu, bo niestety zawodna technika wygrała z boksem w momencie kiedy rywalizowały najlepsze zawodniczki wagi średniej i transmisja internetowa z Albeny została przerwana… Gratulujemy zatem Eli wielkiego sukcesu i mamy nadzieję, że jutro będziemy świadkami doskonałego pojedynku dwóch wielkich „fajterek”. Pojedynku, który na pewno przejdzie do historii polskiego kobiecego boksu.

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: DOSKONAŁY BOKS JAKUBCZYK I RYGIELSKIEJ. MAMY KOLEJNE DWA FINAŁY!

Boks Kobiet 01

Kibicom naszych zawodniczek, biorących udział w 2. Mistrzostwach Świata Juniorek i Kadetek w Albenie dłużył  się zapewne bardzo czas pomiędzy zakończeniem I serii walk półfinałowych, w których walczyły kadetki a początkiem batalii juniorek. W tym czasie my również studziliśmy nieco swoje emocje, po trzech walkach najmłodszych reprezentantek Polski, powoli zaczynając powoli stawiać sportowe karty przed występami Pauliny Jakubczyk (57 kg), Anety Rygielskiej (60 kg) i Elżbiety Wójcik (75 kg).

Rywalką Pauliny miała być Oksana Palcewa – wicemistrzyni świata kadetek z 2011 roku, kiedy to w Antalyi, w półfinale wyeliminowała Anetę Rygielską. Niewielka wzrostem Rosjanka boksowała wówczas w wyższej kategorii (60 kg) i po niepowodzeniu w finale z doskonałą Szwedką Agnes Alexiusson, wraz z trenerami zadecydowała o zejściu do wagi piórkowej (57 kg). Od samego początku 1. rundy kibice byli świadkami znakomitego pojedynku, dwóch świetnie wyszkolonych technicznie zawodniczek. Po pierwszym, remisowym starciu, w którym Paulina niezbyt często ale skutecznie trafiała rywalkę ciosami bitymi z różnych płaszczyzn, sprytnie schodząc przy tym z linii ciosu Palcewej, w 2. starciu sytuacja w ringu uległa zmianie. Rosjanka podkręciła wprawdzie tempo swoich akcji, ale jej szybkie, krótkie ciosy trafiały na doskonale postawione bloki lub przeszywały powietrze. Paulina boksowała rozważnie, zmieniając rytm walki i zaskakując rywalkę celnością własnych uderzeń. To ona odtąd dyktowała warunki w ringu i z minuty na minutę boksowała coraz pewniej. Obie rywalki zachowały dość sił do ostatniego starcia, w którym dominowała już zdecydowanie Mistrzyni Europy z Władysławowa, dzięki czemu jej zwycięstwo stało się jeszcze efektowniejsze i w pełni zasłużone.

Kilka minut później mieliśmy w ringu kolejne wielkie emocje. Aneta Rygielska miała bowiem za rywalkę Turczynkę Ulku Demir, która podobnie jak Polka startowała 2 lata temu w Antalyi na Mistrzostwach Świata, zdobywając srebrny medal w wadze 50 kg. W ubiegłym roku Demir zdobyła brąz w wadze z limitem 54 kg podczas jakże radosnych dla nas Mistrzostw Europy we Władysławowie, a w tym niespodziewanie stanęła do rywalizacji o dwie dywizje wyżej, dochodząc aż do półfinału światowego czempionatu. Dzisiaj okazało się jednak, że poziom wicemistrzyni Europy, Anety Rygielskiej to dla niej zbyt wysokie progi. Turczynka niewiele miała do zaoferowania w ringu, poza chaosem, faulami, klinczem i ściąganiem. Niższa od Polki bezskutecznie próbowała dostać się do półdystansu karcona lewym prostym torunianki. Demir nie miała także atutów w obronie. Począwszy od połowy 2. starcia potężne prawe sierpy lądowały na jej głowie, deprymując ją z minuty na minutę coraz bardziej i bardziej. Jeśli do tego opisu dodamy jeszcze żelazną kondycję Anety, przed naszymi oczami jawił się obraz zasłużonej finalistki, której dominacja nie podlegała wątpliwości.

Teraz z wielkimi nadziejami oczekujemy na wyjście do ringu Elżbiety Wójcik…

2. MŚ KADETEK I JUNIOREK: JUSTYNA WALAŚ W FINALE!

walas02

W bułgarskiej Albenie zakończyła się pierwsza seria walk półfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek, w których o awans do finału rywalizowały te drugie (15-16 lat). Wśród nich były trzy reprezentantki Polski: Agata Kawecka (50 kg), Justyna Walaś (63 kg) i Larysa Sabiniarz (66 kg).

Zawodniczka z Koszalina trafiła na świetnie dysponowaną Chinkę Chang Yuan, wyższą od siebie, walczącą z odwrotnej pozycji, co wyraźnie sprawiało trudność Agacie, która inkasował sporą część ciosów bitych przez rywalkę właśnie z lewej ręki. Pod koniec 1. starcia sędzia ringowy postanowił o przerwaniu tego pojedynku.

Humory zdecydowanie poprawiła nam Justyna Walaś, której wspaniała, zwycięska passa trwa dalej. Dzisiaj o umiejętnościach zawodniczki z Tarnowa przekonała się Aida Abikijewa z Kazachstanu, ulegając Polce jednogłośnie na punkty (wszyscy sędziowie typowali 30:27).

Do sukcesu Justyny bardzo chciała nawiązać aktualna Mistrzyni Europy kadetek, Larysa Sabiniarz, która zmierzyła się z inną zawodniczką z Kazachstanu, Ljubow Chasijewą. Niestety w tej rywalizacji nieznacznie lepszą okazała się zawodniczka z Azji. Jeden z sędziów punktowych widział wprawdzie zwycięstwo Larysy 29:28, ale dwóch jego kolegów wskazało na rywalkę 29:28 i 30:26.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: „JESTEŚMY SPRAGNIENI FINAŁÓW”

tomasz_rozanski

Tomasz Różański w znakomitym stylu debiutuje w roli trenera Kadry Narodowej Juniorek i kadetek podczas najważniejszej imprezy ostatniego dwulecia. Jego sześć podopiecznych (po 3 kadetki i juniorki) stanie dzisiaj do walk półfinałowych 2. Mistrzostw Świata. Tak, więc szkoleniowiec z Karlina, którego skutecznie wspierają Tomasz Potapczyk, Stanisław Łakomiec i Kinga Ruszczyńska, będzie dzisiaj jednym z najbardziej zapracowanych ludzi w hali sportowej w Albenie.

- Na tym etapie turnieju nie ma faworytek – mówi trener polskiej ekipy, który wiele czasu i energii poświęca na przygotowanie mentalne swoich zawodniczek. – Musimy wykrzesać pełną determinację, podjąć ryzyko i stoczyć w ringu wojnę, by po zakończeniu pojedynku móc sobie spojrzeć w twarz – kontynuuje Tomasz.

Trener Różański jest pełen wiary w sześć półfinalistek, podkreślając, że każda z nich stoi przed wielką, niepowtarzalną szansą zdobycia awansu do finału światowego czempionatu.

- Żadna z moich zawodniczek nie stoi na straconej pozycji, powiem więcej – wszyscy w ekipie jesteśmy spragnieni finałów! Aneta Kawecka imponuje mocną – jak na wiek – psychiką oraz inteligencją ponad normę. Mimo iż brakuje jej jeszcze umiejętności, wierzę, że czeka ją wielka przyszłość. Po Justynie Walaś widać, że na co dzień pracuje ze świetnym trenerem klubowym. Na tle swoich rówieśniczek wyróżnia się dużymi umiejętnościami technicznymi. Również wysokie umiejętności posiada Larysa Sabiniarz, która jest tutaj odpowiednio dobrze zmotywowana i chce osiągnąć sukces. Paulina Jakubczyk, według zgodnej opinii trenerów z całego świata, prezentuje się w ringu jak bokserski profesor. Aneta Rygielska jest wielkim wulkanem energii i determinacji. Elżbieta Wójcik często łączy w sobie wysoką pobudliwość i małą koncentrację, ale szybko zaczyna się ten punkt przesuwać we właściwym kierunku. Ela bardzo pragnie walki w finale mistrzostw z mistrzynią olimpijską, Claressą Shields. Najpierw musi jednak wygrać dzisiejszy pojedynek – mówi trener kadry.

Przypominamy, że walki półfinałowe odbędą się w dwóch seriach: o godz. 12.00 w ringu wystąpią kadetki, a od godz. 18.00 o awans do finałów zaboksują juniorki. Transmisję z ww. walk będzie można zobaczyć na żywo na stronie internetowej mistrzostw świata.

- Modle się tylko o sprawiedliwe werdykty, bo czasem wychodzi tu polityka kontynentalna. Niech wygra lepszy! – zakończył Tomasz Różański.

III OTWARTE GWARDYJSKIE MISTRZOSTWA POLSKI W BOKSIE

busko

W dniach od 20 do 22 września w hali sportowej przy ul. Kusocińskiego w Busku-Zdroju rozgrywane były 3. Otwarte Gwardyjskie Mistrzostwa Polski w Boksie, organizowane przez BMUKS Ring Busko. Startowała w nich rekordowa liczba ponad 130 zawodników z całej Polski – młodzików, kadetów i kadetek, juniorów i seniorów.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

Kadetki
52kg Ewelina Cieśluk (Hetman Białystok) – Gabriela Widełka (Brzesko) TKO 2
70kg Martyna Siwiec (Gwardia Wrocław) – Klaudia Wiecka (Sikorski Stalowa Wola) TKO 1

Młodzicy
38,5kg Karol Garwoliński (Boks Ożarów) – Damian Karsiński (Sikorski Stalowa Wola) 3:0

Kadeci
52 kg Sebastian Gierada-Bednarski (KSZO Ostrowiec) – Jakub Szmelter (Zawisza Bydgoszcz) 3:0
54 kg Jarosław Dorociak (Sport Klub Lublin) – Sebastian Karyś (RUSHH Kielce) 2:1
60 kg Patryk Urbański (Gwardia Wrocław) – Marcin Fronc (Sikorski Stalowa Wola) TKO 2
63 kg Kamil Ksel (Kick Boxing Kielce) – Patryk Hedhili (KSZO Ostrowiec) 3:0
70 kg Dawid Suchecki (Wisła Kraków) – Dawid Łakomiec (RUSHH Kielce) 3:0
80 kg Mateusz Kaczmarczyk (RUSHH Kielce) – Daniel Szczerba (Brzesko) 3:0
+80 kg Filip Sioda (Sikorski Stalowa Wola) – Konrad Niźnik (Feniks Stalowa Wola) 3:0

Juniorzy
60 kg Rafał Pląder (Wisła Kraków) – Mateusz Mordak (Star Starachowice) 3:0
64 kg Adam Kozieł (Star Starachowice) – Adrian Marchel (Hetman Białystok) punkty
69 kg Karol Urbański (Gwardia Wrocław) – Karol Rogalski (Feniks Stalowa Wola) TKO 1
75 kg Szymon Hamerski (Zawisza Bydgoszcz) –Kamil Lamczyk (Ring Busko) 3:0
81 kg Konrad Patyk (Tiger Tarnów) – Błażej Surowiec (KSZO Ostrowiec) TKO 1

Seniorzy
49 kg Damian Kozłowski (Sikorski Stalowa Wola) – Damian Garbacki (Sikorski Stalowa Wola) TKO 1
56 kg Tomasz Smerdel (Gwarek Łęczna) – Daniel Żaboklicki (Legia Warszawa) TKO 1
60 kg Michał Smerdel (Gwarek Łęczna) – Bolesław Guzek (Morsy Dębica) 3: 0
69 kg Władysław Mieszkow (Gwardia Wrocław) – Paweł Domagała (Kick Boxing Kielce) 3:0
75 kg Piotr Sielawa (Hetman Białystok) – Paweł Michalik (Legia Warszawa) 3:0
+91 kg Mateusz Figiel (Hetman Białystok) – Paweł Orfin (Cuiavia Inowrocław) 3:0

boks_2013

FRUSTRACJA KATIE TAYLOR. IRLANDKA ZNÓW MYŚLI O ZAWODOWEJ KARIERZE

- Dla złotych medalistów olimpijskich, boksowanie przed zaledwie 100 osobową publicznością jest mocno rozczarowujące – powiedziała po zakończeniu tegorocznych Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely czterokrotna mistrzyni świata, pięciokrotna mistrzyni Europy i złota medalistka Igrzysk Olimpijskich, Katie Taylor i trudno nie przyznać jej racji.

Rok po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego najlepsza amatorska pięściarka świata wygląda na mocno sfrustrowaną i ponownie zaczyna rozważać ewentualność podpisania zawodowego kontraktu. Irlandka przez ostatnie lata kariery zrobiła dostatecznie wiele, by boks kobiet stał się prawowitym członkiem rodziny olimpijskiej. Niestety – jej zdaniem -  po zaledwie roku od londyńskich zmagań, jej dyscyplina sportu zamiast rozwijać się, znacznie podupada. Katie od sierpnia ubiegłego roku stoczyła zaledwie kilka walk, w tym raz boksując z Karoliną Graczyk. Teraz ma nadzieję, że uda się w listopadzie zaprosić do Dublina Finkę Mirę Potkonen, by przypomnieć o sobie kibicom.

- Na pewno biorę teraz pod uwagę przejście do grona profesjonałów – mówi Katie i trzeba brać poważnie to, co mówi, bo przecież po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego odrzuciła wstępną ofertę grupy Oscara De La Hoya, czyli Golden Boy Promotions, twierdząc, że zamierza koncentrować się na obronie amatorskich laurów, łącznie ze startem w Igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku. Mistrzyni z Irlandii liczyła po cichu, że AIBA w ramach APB stworzy szansę toczenia zawodowych walk także przez kobiety, albo zezwoli im boksować w ramach projektu World Series of Boxing. Chciała więc pozostać w gronie amatorek z możliwością toczenia walk na zasadach zawodowych, oczywiście za większe niż dotąd pieniądze. Spaliło to na panewce, bo włodarze światowej federacji pomysłów takich jeszcze nie wspierają.

Kolejnym ciosem dla Taylor była informacja, że planowane na 2013 rok Mistrzostwa Europy, które miały się zresztą odbyć w Dublinie zostały przeniesione przez EUBC na rok 2014. W związku z powyższym szczyt formy musiała budować na mniej prestiżowe Mistrzostwa Unii Europejskiej, na których łatwo zdobyła piąty z rzędu złoty medal.

- Te zawody odbywały się w wielkim namiocie i były obserwowane przez 100 kibiców. Miały naprawdę złą oprawę i kiepską organizację, a na domiar złego zabrakło na starcie czołowych zawodniczek świata, boksujących w mojej kategorii wagowej – żali się Katie.

W listopadzie czeka zatem na przyjazd Potkonen, z którą boksowała w półfinale Mistrzostw Unii Europejskiej. Ponoć nie udało się jej nakłonić na przyjazd do Dublina największych gwiazd kategorii lekkiej – Rosjanki Sofii Oczigawy, Angielki Natashy Jonas i Amerykanki Queen Underwood. Czy zatem Irlandka podpisze zawodowy kontrakt?

- To jest poważna decyzja i aby zmienić swój status na zawodowy oczywiście muszę dostać atrakcyjną propozycję. Zobaczymy jak będzie. Mój tata [jest trenerem i menedżerem Katie - przyp. JD] zamierza w ciągu najbliższych miesięcy przeprowadzić kilka rozmów z zawodowymi promotorami. Wcześniej miałam kilka ciekawych propozycji, więc poczekamy, przeanalizujemy sytuację i zadecydujemy o przyszłości. Obecny rok był dla mnie jednym z najtrudniejszym w karierze a także pełnym rozczarowań. Skoro nie mam z kim i o co walczyć, jeśli nie dotrzymano obietnicy dopuszczenia kobiet do walk w WSB, mam prawo myśleć o zawodowstwie – zakończyła Kate.

Czy faktycznie jest to zapowiedź nowej sportowej drogi wielkiej mistrzyni z Bray? Trudno powiedzieć. Z drugiej strony rok 2014 będzie przecież dla kobiet niezwykle bogaty w wielkie wydarzenia, z uwagi na to, że w ciągu 12 miesięcy odbędą się Mistrzostwa Europy, a następnie Mistrzostwa Świata…

ELA WÓJCIK: „JESTEM GOTOWA NA WALKI Z MOCNYMI RYWALKAMI”

ela wojcik 01

Zainteresowanie kibiców wczorajszymi walkami ćwierćfinałowymi 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek było naprawdę wielkie. Świadczyła o tym statystyka oglądających na żywo transmisję internetowa z poszczególnych walk (tymczasem hala w Albenie świeciła pustkami). Wspomniana oglądalność osiągnęła bodajże najwyższy poziom podczas rywalizacji zawodniczek wagi średniej (75 kg).

Występ mistrzyni olimpijskiej, Claressy Shields, trudno komentować w kategoriach sportowych, bo jej rywalka z Węgier już po 28 sekundach „walki” wracała do szatni chyłkiem, ze spuszczoną głową. Chwilę później bardzo urozmaicony i ładny dla oka boks w ringu zaprezentowała wysoka Rosjanka Matrena Wiaczkina, która będzie kolejną rywalką Amerykanki, zaś my – nie bez obaw – czekaliśmy na występ Elżbiety Wójcik, która miała zmierzyć się z Chinką Gao Nanna, o której nikt-nic nie wiedział. O przebiegu tej dramatyczniej miejscami rywalizacji pisaliśmy wczoraj – zakończyła się niejednogłośnym zwycięstwem zawodniczki z Karlina

- Pierwsza walka w mistrzostwach, która stoczyłam z Nowozelandką nie była ciężka. Byłam do niej bardzo dobrze nastawiona fizycznie i psychicznie przez trenera Tomasza Różańskiego, który jest też moim trenerem klubowym. Rywalka była niższa, więc cały czas trzymałam ją na dystans i punktowałam. Wczorajszy pojedynek z Chinką był o wiele cięższy. Trzeba było wykrzesać z siebie naprawdę dużo sił i serca. Chinka była nie tylko wyższa ode mnie ale również bardzo silna fizycznie. Przyznaję, że było nerwowo, bo pojedynek okazał się remisowy i sędzia musiał wskazać lepszą z zawodniczek. Wybrał mnie… – mówi wczorajsza bohaterka, Ela Wójcik.

Punktowe zwycięstwa to dla naszej zawodniczki w pewnym sensie nowość, bo przez lata dotychczasowej kariery większość pojedynków wygrywała przed czasem. W rywalizacji juniorek poziom jest jednak znacznie wyższy, co pokazują m.in. tegoroczne Mistrzostwa Świata, na których boksują zawodniczki z 33 krajów. Aby Ela mogła skrzyżować rękawice z Shields (zakładając, że wygra ona z Wiaczkiną), musi jutro pokonać Walentinę Chalzową z Kazachstanu, co jest absolutnie możliwe.

- Jutro boksuję z zawodniczką z Kazachstanu o srebrny medal. Nie jest problemem, że jej nie znam, że nie wiem jak się porusza i jaki ma styl walki. Obiecuję, że jednak dam z siebie wszystko, bo jestem przygotowana na walki takimi jak ona mocnymi zawodniczkami – zapowiada młoda zawodniczka z Karlina.

Ela liczy oczywiście na swoich kibiców, przyjaciół, którzy dotąd oglądali na żywo w Internecie jej walki, czy też trzymali kciuki za zwycięstwa. Za naszym pośrednictwem składa im podziękowanie i zapowiada kolejne pozytywne emocje. Nic dodać, nic ująć…

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: ANTALYA POBITA – SZEŚĆ MEDALI POLEK!

kadrajuniorek02

Dwa lata temu w Antalyi podczas pierwszych w historii Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek nasze zawodniczki wywalczyły 4 medale. Trzy z nich przypadło w udziale kadetkom (złoto wywalczyła Hanna Solecka a brązowe krążki Kamila Zawół i Aneta Rygielska) a jeden juniorce Karolinie Cyran, która wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata.

Po dzisiejszych ćwierćfinałach wiemy, że ekipie trenera Tomasza Różańskiego, którego wspierają Tomasz Potapczyk, Stanisław Łakomiec i Kinga Ruszczyńska uda się poprawić ten wynik. Medale w Albenie na pewno zdobędzie 6 młodych zawodniczek z Polski (po 3 kadetki i juniorki). Pytanie jakie pozostaje – na razie – bez odpowiedzi, brzmi: jakiego koloru będą trofea zdobyte przez nasze pięściarki w Bułgarii?

W drugiej serii walk ćwierćfinałowych do rywalizacji o strefę medalową stanęły cztery Biało-Czerwone. Niemal w tym samym czasie boksowały Paulina Jakubczyk (57 kg) i Aneta Rygielska (60 kg). Pierwsza z nich stanęła oko w oko z Aktolkin Kengsebekową z Kazachstanu, wysoką i dość zwinnie przy tym poruszającą się w ringu rywalką. Zawodniczka z Karlina pokazała w ringu to,  z czego słynie, czyli serce do walki, determinację i zdecydowanie w swoich akcjach. Znakomicie przy tym balansowała i dzięki dobrej pracy nóg trafiała niemal bezkarnie akcjami w półdystansie Azjatkę, której głowa nieraz bardzo mocno odskakiwała po uderzeniach Pauliny. Przewaga i ringowa dojrzałość Polki ani przez moment nie podlegały dyskusji, co dostrzegli także dwaj sędziowie punktowi, którzy dali jej wygraną w każdej rundzie 40:36. Innej oceny pojedynku dokonał arbiter z Niemiec, dla którego lepszą – o dziwo – była Azjatka 39:37.

Jak już wspomniałem, Aneta Rygielska (60 kg) ma już w swoim dorobku medal z Mistrzostw Świata, jakkolwiek patrząc na jej trzeci już turniejowy bój, wielce prawdopodobne, że ten wywalczony w Bułgarii będzie ze szlachetniejszego kruszcu. W czasie walki z Australijką Skye Nicolson od samego początku zawodniczką dyktującą ringowe wydarzenia była torunianka, która zasypywała zawodniczkę z Antypodów niezliczoną ilością ciosów bitych w różnych płaszczyznach. Nicolson cofała się pod naporem ataku Polki, trafiając czasem celnie z defensywy. W przerwie między rundami – zamiast siedzieć – stała w swoim narożniku, pokazując Anecie, że jest doskonale przygotowana kondycyjnie, ale – po prawdzie – więcej sił i energii zachowała na finiszu nasza zawodniczka, która do samego końca skutecznie goniła po ringu rywalkę z Australii. Po zakończeniu pojedynku, ku naszemu zaskoczeniu, okazało się, że arbiter z Algierii był pod tak wielkim wrażeniem defensywnej taktyki Nicolson, że dał jej zwycięstwo 39:37. Na szczęście jego pozostali dwaj koledzy widzieli zwycięstwo  Polki 40:36 i 39:37.

Podczas poprzednich Mistrzostw Świata chińskie juniorki wywalczyły aż 3 złote medale, dokładnie tyle samo co Rosjanki. O jakości tamtejszego systemu szkolenia zawodniczek świadczą liczne medale zdobywane w ostatnich latach na międzynarodowych ringach. Dlatego z wielkim zainteresowaniem czekaliśmy na pojedynek Elżbiety Wójcik (75 kg) ze skośnooką Gao Nanna. Zawodniczka z Azji, sporo wyższa od Polki zaskoczyła ją w pierwszej rundzie dość agresywnym stylem walki. Z obu stron padało mnóstwo ciężkich ciosów i trudno było wskazać, która z pięściarek biła je dokładniej. Począwszy od drugiego starcia walcząca z odwrotnej pozycji Ela zaczęła uderzać celniej i nadal bardzo mocno. Na tle dośc sztywnej rywalki wyróżniała się niezłą pracą nóg. Nieco sfrustrowana Chinka wiele sił straciła w klinczach i dość nieudolnej gonitwie za Polką, której uderzenia robiły na niej z czasem coraz większe wrażenie. Twarda walka trwała do końcowego gongu, po którym sędzia po raz trzeci w wieczornej serii walk podniósł do góry rękę zawodniczki z napisem „Polska” na trykocie. Sędziowie punktowali znów 2-1 dla reprezentantki Polski (39:37, 38:38 ze wskazaniem Eli i 37:40).

Nie ze swojej winy Martyna Gil (81 kg) czekała aż cztery dni na to, by jej osobą zainteresowały się media. Łaskawy los pozwolił jej po raz pierwszy stanąć w ringu w pojedynku ćwierćfinałowym, w którym zmierzyła się z zawodniczką z Kazachstanu, Anastazją Ryliną. Brązowa medalistka ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Juniorek była zapewne dobrze przygotowana do zawodów i dodatkowo zmotywowana wygranymi pojedynkami swoich koleżanek, jednakże przez cały pojedynek nie potrafiła wykorzystać atutu lepszego wyszkolenia technicznego. Przeciwniczka Martyny przez pełen dystans hołdowała atakowi, dając się trafiać każdym niemal ciosem Polki. Niestety akcji ofensywnych naszej zawodniczki było jak na lekarstwo i w ringu królował chaos, w którym jak ryba w wodzie czuła się Rylina i to jej sędziowie przyznali zwycięstwo 2-0 (dwa razy 40:36 i remis 38:38) oraz prawo walki o finał.

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: TRWA DOSKONAŁA PASSA KADETEK. TRZY MEDALE DLA POLEK!

kadrajuniorek01

Koncertowo zaboksowały polskie kadetki w ćwierćfinałach 2. Mistrzostw Świata, które do 4 dni odbywają się w bułgarskiej Albenie. Dzisiaj przed szansą awansu do strefy medalowej stanęły nasze cztery zawodniczki, z których aż cztery wygrały swoje pojedynki.

Ciężką przeprawę miała najlżejsza z nich, Agata Kawecka (50 kg), która po wyrównanym boju pokonała niejednogłośnie (2-1) na punkty Greczynkę Foteini Plea.  Dwaj sędziowie widzieli zwycięstwo zawodniczki z Koszalina w stosunku 29:28, zaś trzeci w takich samych rozmiarach wskazywał na jej rywalkę.

Mniej szczęścia miała Paulina Gruchała (52 kg), która wyszła do ringu, by rywalizować z Ukrainką Iriną Ruskych. Pięściarka z Chojnic robiła w ringu wszystko, by wywalczyć awans do strefy medalowej, jednak niestety zawodniczką lepszą była dzisiaj jej przeciwniczka wygrywając jednogłośnie na punkty (dwa razy 30:27 i 29:28).

Pokaz nowoczesnego boksu zaprezentowała Justyna Walaś (63 kg), która z walki na walkę boksuje coraz lepiej, czego potwierdzeniem była jej absolutna dominacja nad Szwedką Amelią Hall. W połowie 2. starcia było już po wszystkim, po tym jak arbiter zastopował pojedynek, ogłaszając wygraną zawodniczki z Tarnowa przez TKO.

Mistrzyni Europy Kadetek, Larysa Sabiniarz (66 kg) w ostatnim pojedynku serii walk ćwierćfinałowych zrewanżowała się Ukrainkom za pokonanie wcześniej Pauliny, punktując bardzo wysoko (dwa razy 30:27 i 30:25) Annę Maksimową.

Reasumując trzy polskie kadetki z 5 startujących (!) awansowały do strefy medalowej i ich apetyty na zwycięstwa na pewno nie zostały jeszcze zaspokojone. Za dwa dni w walkach o medal Kawecka skrzyżuje rękawice z Chinką Yuan Chang, Walaś z reprezentantką Kazachstanu Aidą Abikiejewą, zaś Sabiniarz stawi czoło jej rodaczce Ljubow Chasijewej.

„JUSTYNKA ŁĄCZY PASJĘ Z PRACOWITOŚCIĄ I UMIEJĘTNOŚCIĄ SAMOKONTROLI”

walas_03

Jedną z bohaterek dzisiejszych walk ćwierćfinałowych 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek będzie Justyna Walaś (63 kg), która skrzyżuje rękawice ze Szwedką Amelią Hall. Mimo młodego wieku i niewielkiego bokserskiego stażu, tarnowianka w krótkim czasie stała się liderką kadry kadetek. Pierwszym jej krokiem w kierunku międzynarodowej kariery było zdobycie brązowego medalu podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Kadetek we Władysławowie.

- Justynka Walaś trenuje w Tarnowskiej Szkółce Bokserskiej od roku 2011. Na salce treningowej zjawiła się po to, by zrzucić zbędne kilogramy, gdyż jako trzynastolatka ważyła 75 kg. Wtedy nie było mowy o żadnym trenowaniu wyczynowym, ani o udziale w turniejach – wspomina pierwszy i aktualny zarazem trener i wychowawca młodej pięściarki, Aleksander Maciejowski.

- Gdy Justynka poczuła bokserskiego bakcyla i miała ochotę mierzyć się z rówieśniczkami, jej mama wyraziła swój sprzeciw wobec startów w zawodach. Ale determinacja młodej zawodniczki okazała się silniejsza. Pracując z Justynką, rozwiewałem jednocześnie obawy rodziców pokazując, że trenowanie boksu różni się znacznie od tego jak stereotypowo opisywany jest ten sport. Justynka po prostu odkryła w sobie pasję i choć na co dzień jest skromną, łagodną nastolatką, to w ringu wyzwala się w niej niesamowita energia. Łączy tę pasję z niespotykaną, jak na swój wiek pracowitością i umiejętnością samokontroli. Jest znakomitą zawodniczką a jednocześnie bardzo dobrą uczennicą – kontynuuje szkoleniowiec TSB Tarnów.

Debiut Justyny miał miejsce raptem 2 lata temu, kiedy po trzech rundach wygrała wysoko na punkty ze starszą od siebie o cztery lata rywalką. Niedługo później – mając zaledwie 14 lat – stoczyła w Kędzierzynie-Koźlu jedną z najważniejszych walk w początkowym okresie swojej kariery, pokonując jednogłośnie na punkty brązową medalistką Mistrzostw Polski seniorek (!) Aleksandrę Talagę.

- Debiut Justynki miał miejsce na ringu w Lesznie 4 czerwca 2011 roku. Od tego czasu brała udział w wielu turniejach, które stopniowo podnosiły poziom wymagań. W sierpniu 2012 roku została powołana do Kadry Narodowej. Ciężka praca przynosiła coraz wyższe tytuły, ale Justynka nigdy nie osiada na laurach, bo zawsze ma niedosyt i dąży do jeszcze lepszej formy, czasem muszę ją „hamować”, bo Justynka trenowałaby najchętniej na okrągło. Takie nastawienie zaprocentowało dwukrotnie tytułem Mistrzyni Polski i brązowymi medalami Mistrzostw Unii Europejskiej I Mistrzostw Europy – zakończył Aleksander Maciejowski, który podobnie jak wszyscy kibice w kraju mocno będzie trzymał kciuki za Justynę, która na ring wyjdzie w I serii walk ćwierćfinałowych, która rozpocznie się po godz. 13.00.

IRLANDCZYCY ODKRYLI KARTY PRZED MISTRZOSTWAMI ŚWIATA

Coraz mniej czasu pozostało do rozpoczęcia Mistrzostw Świata Seniorów, które w dniach od 11 do 27 października odbędą się w mieście Ałmaty w Kazachstanie. W decydującą fazę wchodzą przygotowania poszczególnych ekip do tej imprezy. Niektórzy, jak Irlandczycy, których wyniki, osiągane podczas ostatnich turniejów mistrzowskich muszą budzić wielki szacunek, wytypowali już zawodników, którzy staną do walki o prymat na świecie.

W kadrze trenerów Billy Walsha, Zuara Antia i Eddie Bolgera znalazło się 10 zawodników (w tym czterech z Ulsteru): Paddy Barnes (49 kg), Michael Conlan (52), Gary McKenna (56), Sean McComb (60), Ray Moylette (64), Adam Nolan (69), Jason Quigley (75), Joe Ward (81), Tommy McCarthy (91) i Con Sheehan (+91).

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: CZTERY JUNIORKI W ĆWIERĆFINAŁACH

ela wojcik 01

Kibice bokserscy wiedzą, że Elżbieta Wójcik (75 kg) prawie nigdy nie schodzi poniżej mistrzowskiego poziomu i od lat skutecznie rywalizuje ze swoimi zagranicznymi rówieśniczkami. Dowodem jej supremacji w Europie są dwa złote medale Mistrzostw Europy kadetek. Teraz najwyraźniej nadszedł czas na uzupełnianie sportowej kolekcji o krążki juniorskie. Pierwszy krok w tym kierunku młoda zawodniczka KS Róży Karlino poczyniła podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely, zdobywając bezapelacyjnie złoto.

Dzisiaj Ela, w swojej pierwszej walce turniejowej na mistrzostwach świata, potwierdziła doskonałe przygotowanie, sportową klasę i pewność siebie, deklasując Sirayę Holly Wilson z Nowej Zelandii. Sędziowie punktowali po walce zgodnie po 40:33. Tym samym naszą pięściarkę od strefy medalowej dzieli już tylko jedno zwycięstwo.  Dokładnie w takiej samej sytuacji turniejowej jest jej koleżanka klubowa, Paulina Jakubczyk (57 kg), która miała w ringu zdecydowanie cięższą przeprawę z doświadczoną Nowozelandką Te Arohanui Hira. Po zakończeniu walki sędziowie wypunktowali jednogłośne zwycięstwo Pauliny – dwa razy 39:37 i 40:36.

Niestety nie udało się wywalczyć awansu do ćwierćfinału ubiegłorocznej wicemistrzyni Europy kadetek, Wiktorii Sądej (48), która nie sprostała Turczynce Ayse Cagirir. Sędziowie byli jednogłośni przyznając zwycięstwo rywalce dwa razy 39:37 i 39:36.

Przypominamy, że awans do ćwierćfinału wywalczyła wczoraj Aneta Rygielska (60 kg) i w walce o medal skrzyżuje rękawice z Australijką Skye Nicolson. Dodajmy, że turniejowe starty od etapu ćwierćfinałów rozpocznie jutro nasza czwarta juniorka, Martyna Gil (81 kg), która zmierzy się z zawodniczką z Kazachstanu, Anastazją Ryliną. Dzisiejsze zwyciężczynie skrzyżują natomiast rękawice z Aktolkin Kengsebekową z Kazachstanu (Jakubczyk) i Chinką Gao Nanna (Wójcik).

W KIELCACH ODBYŁ SIĘ I MEMORIAŁ IM. LESZKA DROGOSZA

drogoszmemorial01

7 września minęła pierwsza rocznica śmierci „Czarodzieja Ringu”, czyli Leszka Drogosza, trzykrotnego mistrza Europy (1953 i 1955 w wadze lekkopółśredniej; 1959 w wadze półśredniej), brązowego medalisty olimpijskiego wagi półśredniej z Rzymu (1960), ośmiokrotnego indywidualnego Mistrza Polski seniorów. Z tej okazji w minioną niedzielę, 22 września, odbył się w I Memoriał poświęcony pamięci wielkiego mistrza, którego organizatorami byli prezes KKB Rushh Kielce, Grzegorz Nowaczek oraz Prezes Świętokrzyskiego OZB, Jan Gierada.

Memoriał miał formę meczu pięściarskiego, w którym zmierzyły się ekipy KKB Rushh Kielce i Boxclub Wacker Gotha z Niemiec. Mimo iż pojedynki stały na bardzo wysokim poziomie, to wyraźną przewage mieli w nich pięściarze gospodarzy, wygrywając zasłużenie całe zawody 12:0 (punkty dla zwycięzców zdobyli Krystian Papis, Marcin Rak, Daniel Adamiec, Karol Pawlina, Arkadiusz Szwedowicz i Paweł Wierzbicki).

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: AŻ CZTERY POLSKIE KADETKI POWALCZĄ O MEDALE

kadrajuniorek02

Mocne morale naszej połączonej kadry juniorek i kadetek dodatkowo wzmocniły dzisiaj w bułgarskiej Albenie dwie młodziutkie zawodniczki – Agata Kawecka (50 kg) i Paulina Gruchała (52 kg), które wygrały swoje walki w 1/8 finału Mistrzostw Świata Kadetek. Pierwsza z nich, na co dzień broniąca barw KS „Fight Club” Koszalin, w ciągu zaledwie 116 sekund pokonała przez TKO Rumunkę Andreę Seni, natomiast druga – wychowanka „Boxing Team” Chojnice – na tym samym etapie rywalizacji okazała się jednogłośnie na punkty lepsza (wszyscy sędziowie widzieli jej przewagę w stosunku 29:28) od Węgierki Szabiny Kiss.

Awanse do ćwierćfinału światowego czempionatu to życiowe sukcesy tych młodych zawodniczek, którym życzymy, by nie osiadły na laurach, tylko kontynuowały marsz do strefy medalowej. Aby wrócić do Polski z medalem Agata musi pokonać Greczynkę Foteini Plea, zaś Paulina okazać się lepszą od Ukrainki Iriny Ruskych.

Przypominamy, że 25 września o medale mistrzostw powalczą także dwie inne polskie kadetki – Justyna Walaś (63 kg) i Larysa Sabiniarz (66 kg), które z racji ubiegłorocznych sukcesów podczas Mistrzostw Europy Kadetek (Larysa to mistrzyni Starego Kontynentu, a Justyna wywalczyła we Władysławowie medal brązowy) są liderkami polskiej ekipy.

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: PIERWSZY KROK W STRONĘ MEDALU JUSTYNY WALAŚ

walas01

Podobnie jak wczoraj wieczorem, ze zmiennym szczęściem boksowały dzisiaj nasze młode pięściarki podczas I serii walk eliminacyjnych 2. Mistrzostw Świata Juniorek (Youth) i Kadetek (Junior). Wielki sportowy sukces odniosła ubiegłoroczna brązowa medalistka Mistrzostw Europy kadetek, Justyna Walaś (63 kg – na zdjęciu pierwsza z prawej), która na ringu w Albenie pokonała dzisiaj stosunkiem głosów 2:1 faworyzowaną Rosjankę Rozę Knysz. Podopieczna trenera Aleksandra Maciejowskiego z Tarnowa w kolejnym pojedynku (25 września) skrzyżuje rękawice ze Szwedką Amelią Hall i stawką wspomnianej rywalizacji będzie już medal światowego czempionatu.

Na wielkie słowa uznania – mimo przegrania 0:3 pojedynku z Turczynką Ayse Bircin – zasłużyła jedna z najmłodszych kadrowiczek, Klaudia Pawełko (54 kg), na co dzień boksująca w barwach UKS Boxing Sokółka pod okiem Tomasza Potapczyka. Wspomniany szkoleniowiec, który wspiera wraz ze Stanisławem Łakomcem i Kingą Ruszczyńską trenera Tomasz Różańskiego, zaraz po zakończeniu walki na jednym z portali społecznościowych w pięknych słowach podziękował swojej ambitnej zawodniczce za dzielną ringową postawę.

2. MŚ JUNIOREK I KADETEK: DOSKONAŁY POCZĄTEK ANETY RYGIELSKIEJ

kadrajuniorek02

Aktualna wicemistrzyni Europy Juniorek, Aneta Rygielska (60 kg) jednogłośnym i bezdyskusyjnym zwycięstwem nad Ukrainką Iriną Jackową dała znakomity przykład swoim koleżankom, które rywalizują w 2. Mistrzostwach Świata Juniorek (Youth) i Kadetek (Junior). Zawodniczka z Torunia w opinii sędziów wygrała wszystkie rundy i w kolejnym pojedynku (1/8 finału), który odbędzie się dzisiaj skrzyżuje rękawice z Chinką Wu Di.

Niestety pojedynku z utytułowaną Ukrainką Wiktorią Wirt nie rozstrzygnęła na swoją korzyść Laura Grzyb (54 kg), ulegając jej jednogłośnie na punkty.

Oprócz Anety Rygielskiej, dzisiaj w ringu zaprezentują się juniorka Hanna Solecka (69 kg) w walce z Rosjanką Anną Bobyrewą oraz dwie kadetki – Klaudia Pawełko (54 kg) z Turczynką Ayse Bircin i Justyna Walaś (63 kg) z Rosjanką Rozą Knysz.

MŁODE PIĘŚCIARKI POZNAŁY SWOJE RYWALKI

kadrajuniorek01

Dzisiaj w Albenie odbyło się losowanie 2. Mistrzostw Świata Juniorek (Youth) i Kadetek (Junior), w których występuje 12 osobowa reprezentacja Polski, prowadzona przez trenera Tomasza Różańskiego. W związku z rekordową frekwencją uczestniczek, by dojść do strefy medalowej nasze młode zawodniczki muszą wygrać od 1 do 3 walk. Teoretycznie najbliższej medali są juniorka Martyna Gil i kadetka Larysa Sabiniarz, którym do szczęścia potrzeba jednego zwycięstwa.

Reasumując wyniki losowania – Polkii czeka trudne zadanie, ale przecież już niejednokrotnie udowodniły, że nie mają kompleksów wobec zagranicznych rywalek. Jako pierwsze na ring wejdą dzisiaj Laura Grzyb (54 kg) i Aneta Rygielska (60 kg), które po godz. 19.00 skrzyżują rękawice z Ukrainkami – Wiktorią Wirt i Iriną Jackową.

WYNIKI LOSOWANIA

JUNIORKI

48 kg Wiktoria Sądej – 1/8 ze zwyciężczynią pojedynku Stephanie Silva (Włochy) – Ayse Cagrir (Turcja) 24 września
54 kg Laura Grzyb – 1/16 z Wiktorią Wirt (Ukraina) 22 września
57 kg Paulina Jakubczyk – 1/8 z Te Arohanui Hira (Nowa Zelandia) 24 września
60 kg Aneta Rygielska – 1/16 z Iriną Jackową (Ukraina) 22 września
69 kg Hanna Solecka – 1/8 z Anną Bobyrewą (Rosja) 23 września
75 kg Elżbieta Wójcik – 1/8 z Sirayą Holly Wilson (Nowa Zelandia) 24 września
81 kg Martyna Gil – 1/4 z Anastazją Ryliną (Kazachstan) 25 września

KADETKI

50 kg Agata Kawecka – 1/8 ze zwyciężczynią pojedynku Andrea Seni (Rumunia) – Alexandra Viglasi (Węgry) 24 września
52 kg Paulina Gruchała – 1/8 z Szabiną Kiss (Węgry) 24 września
54 kg Klaudia Pawełko – 1/8 z Ayse Birsin (Turcja) 23 września
63 kg Justyna Walaś – 1/8 z Roza Knysz (Rosja) 23 września
66 kg Larysa Sabiniarz – 1/4 z Anną Maksimową (Ukraina) 25 września

MISTRZYNI OLIMPIJSKA NA STARCIE MISTRZOSTW ŚWIATA JUNIOREK!

Dzisiaj w bułgarskiej Albenie rozpoczynają się drugie w historii Mistrzostwa Świata Juniorek (Youth) i Kadetek (Junior). Do tego pięknego, czarnomorskiego kurortu zjechała rekordowa ilość 310 zawodniczek z 31 krajów (160 kadetek i 150 juniorek), w tym reprezentacja Polski, prowadzona przez Tomasza Różańskiego (wspieranego przez Tomasza Potapczyka, Stanisława Łakomca i Kingę Ruszczyńską).

Największą gwiazdą turnieju mistrzowskiego będzie mistrzyni olimpijska wagi średniej (75 kg) z Londynu, wspaniała Amerykanka Claressa Shields. Zagraniczni fachowcy juz teraz zacierają ręce na jej rywalizację z utalentowaną Rosjanką Matreną Wiaczkiną, jakkolwiek my w tej kategorii będziemy mocno trzymać kciuki za dwukrotną mistrzynię Europy kadetek, Elżbietę Wójcik, która ma szanse na świetny wynik w Bułgarii. Przed rozpoczęciem mistrzostw wysoko stoją także akcje niepokonanej dotąd Amerykanki, Jajairy Gonzalez (57 kg), na której drodze może stanąć inna liderka naszej kadry, aktualna mistrzyni Europy juniorek, Paulina Jakubczyk.

Pełne reprezentacje wystawią jedynie ekipy Rosji, Turcji i Ukrainy. Naszych barw bronić będzie 12 pięściarek – w gronie kadetek: Agata Kawecka („Fight Club” Koszalin, 50 kg), Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Klaudia Pawełko („Boxing” Sokółka, 54 kg), Justyna Walaś („TSB” Tarnów, 63 kg), Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice,  66 kg) oraz juniorek: Wiktoria Sądej („BKS” Jastrzębie Zdrój,  48 kg), Laura Grzyb („BKS” Jastrzębie Zdrój,  54 kg), Paulina Jakubczyk („Róża” Karlino, 57 kg), Aneta Rygielska („Pomorzanin” Toruń , 60 kg), Hanna Solecka („Skorpion” Szczecin, 69 kg), Elżbieta Wójcik („Róża” Karlino, 75 kg) i Martyna Gil („Skalnik” Wiśniówka, 81 kg).

CZTERY TRIUMFY POLEK W GLIWICACH

jonas 01

Po trzy zawodniczki reprezentacji Anglii i GUKS Carbo Gliwice stanęły na najwyższym podium VIII Międzynarodowych Mistrzostw Śląska Kobiet w Boksie. Ogółem w seniorskiej rywalizacji pierwsze miejsca zajęły cztery Polki: Sandra Brodacka (48 kg), Ewelina Wicherska (54 kg), Jadwiga Stańczak (57 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Cieszy powrót do rywalizacji na najwyższym poziomie drugiej z wymienionych, która w najbliższym czasie zapewne włączy się do rywalizacji z Karoliną Michalczuk, Martyną Letkiewicz i Aleksandrą Paczką krajowy o prymat w wadze z limitem 54 kg.

Zawody z pewnością można uznać za bardzo udane i smuci jedynie fakt, że okazji do walk z bardzo mocnymi ekipami zagranicznymi nie wykorzystały kadrowiczki, które stale narzekają na małą ilość kontaktów międzynarodowych. Usprawiedliwione wydają się być jedynie najlepsze kadetki i juniorki, które od dzisiaj rozpoczynają rywalizację podczas Mistrzostw Świata.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

Juniorki

48 kg Marta Jagiełło (Gwardia Szczytno) – Paulina Cis (Polonia Świdnica) 3:0
51 kg Ashleigh Pond (Anglia) – Magdalena Twaróg (Astoria Bydgoszcz) 3:0
54 kg Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – Zuzanna Kaczmarczyk (Wisła Kraków) 3:0
57 kg Mirella Balcerzak (BKS Skorpion Szczecin) – Klaudia Szostek (BKS Jastrzębie) 3:0
60 kg Justyna Pietras (Garda Chojna) – Klaudia Puchała (GUKS Carbo Gliwice) 3:0

Seniorki

48 kg Sandra Brodacka (GUKS Carbo Gliwice) – Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) 2:1
51 kg Lisa Whiteside (Anglia) – Nikita Arnold (Nowa Zelandia) TKO 2
54 kg Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Marine Rostan (Francja) 3:0
57 kg Jadwiga Stańczak (GUKS Carbo Gliwice) – Sona Volachova (Słowacja) 3:0
60 kg Tasha Jonas (Anglia) – Shelly Watts (Australia) 3:0
64 kg Chantelle Cameron (Anglia) – Wendy Couvercelle (Francja) 3:0
69 kg Erika Guerrier (Francja) – Natalie Stuart (Nowa Zelandia) 3:0
75 kg Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) – Kaye Scott (Australia) 3:0

GROŃSKA, BRODACKA, WICHERSKA I STAŃCZAK W FINAŁACH GLIWICKIEGO TURNIEJU

gronska 01

Dzisiaj podczas drugiego dnia VIII Międzynarodowych Mistrzostw Śląska Kobiet w Boksie zobaczyliśmy 18 pojedynków półfinałowych (4 juniorek i 14 seniorek) oraz 9 walk finałowych kadetek. Najbardziej ciekawi byliśmy czy po wczorajszym, mało udanym dniu, Polkom uda się nawiązać wyrównaną rywalizację z zawodniczkami zagranicznymi.

W gronie seniorek doszło do 10 międzynarodowych konfrontacji, z których zwycięsko wyszły kadrowiczki Angelika Grońska i Sandra Brodacka (obie 48 kg), była wicemistrzyni Europy Ewelina Wicherska (54 kg, bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Pękalska) oraz Jadwiga Stańczak (57 kg). Po cichu liczyliśmy na dobry występ Beaty Koronieckiej (64 kg), która jednak ponownie nie wytrzymała chyba presji, boksując poniżej swoich niemałych możliwości.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH

Juniorki

57 kg Klaudia Szostek (BKS Jastrzębie) – Monika Serafin (06 Kleofas Katowice) TKO 2
57 kg Mirella Balcerzak  (BKS Skorpion Szczecin) – Sandra Jastrzębska (Palestra Warszawa) 3:0
80 kg Dominika Gawłowska (Łysko Team Gliwice) – Ewa Moniak (Radomiak Radom) 3:0
+80 kg Gabriela Pawlicka (Astoria Bydgoszcz) – Katarzyna Kupis (Radomiak Radom) 3:0

Seniorki
48 kg Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) – Soundousse Marongiu (Francja) 3:0
48 kg Sandra Brodacka (GUKS Carbo Gliwice) – Sunita Lallu (Nowa Zelandia) 3:0
51 kg Nikita Arnold (Nowa Zelandia) -  Mona Mestiaen (Francja) 2:1
51 kg Lisa Whiteside (Anglia) – Kristy Harris (Australia) 3:0
54 kg Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Delphine Mancini (Francja) 2:1
54 kg Marine Rostan (Francja) – Anna Górnik (Garda Gierałtowice) 3:0
57 kg Sona Valachova (Słowacja) – Justyna Krajewska (Wejherowski Klub Bokserski) 3:0
57 kg Jadwiga Stańczak (GUKS Carbo Gliwice) – Sophie Revel (Francja) 2:1
60 kg Tasha Jonas (Anglia) – Natalia Kowalska (GUKS Carbo Gliwice) TKO 2
60 kg Shelly Watts (Australia) – Maiva Hammadouche (Francja) 2:1
64 kg Wendy Couvercelle (Francja) – Ester Konecna (Czechy) 3:0
64 kg Chantelle Cameron (Anglia) – Beata Koroniecka (Hetman Białystok) 3:0
69 kg Natalie Stuart (Nowa Zelandia) – Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice) 2:1
69 kg Erika Guerrier (Francja) – Paulina Borysiewicz (Hetman Białystok) TKO 2

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH KADETEK

46 kg Patrycja Komudzińska (MOSM Tychy) – Eliana Pileggi (Szwajcaria) 2:1
52 kg Ewa Białas (Energetyk Jaworzno) – Natalia Antczak (BKS Skorpion Szczecin) 3:0
57 kg Klaudia Sołtys (BKS Jastrzębie) – Ewa Gibka (UKS Bokser Chojnice) 3:0
60 kg Naomi Gertsch (Szwajcaria) – Paulina Mazur (Walka Zabrze) TKO 3
63 kg Olga Moczała (BKS Skorpion Szczecin) – Kamila Curry (Polonia Świdnica) TKO 3
66 kg Sylwia Dubrownik (Pomorzanin Toruń) – Julia Turłaj (BKS Gorzów Wlkp.) 3:0
75 kg Sandra Hyla (Skorpion Szczecin) – Paulina Sobieska (Niedźwiedź Kętrzyn) 2:1
80 kg Patrycja Kiwak (SKB Sztorm Szczecin) – Aleksandra Smuklerz (Radomiak Radom) 2:1
+80 kg Agata Kaczmarska (radomiak Radom) – Aleksandra Zabielska (MKS Kalina Lublin) 3:0

ZAGRANICZNE RYWALKI ZBYT MOCNE DLA POLEK

mslaska2013-news

Dzisiaj w Gliwicach rozpoczęły się VIII Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska Kobiet w Boksie. Kibice zgromadzeni w hali przy ul. Akademickiej 26 obejrzeli 21 walk ćwierćfinałowych kadetek, juniorek i seniorek. Ku ich zadowoleniu w ringowe szranki stanęły tak znakomite zawodniczki jak m.in. Angielki Lisa Whiteside (brązowa medalistka mistrzostw świata z 2012 roku, wicemistrzyni Europy z 2011 roku i tegoroczna mistrzyni Unii Europejskiej), Tasha Jonas (brązowa medalistka mistrzostw świata z 2012 roku, brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2011 roku), czy młodziutka Francuzka Wendy Couvercelle (młodzieżowa mistrzyni Europy z 2012 roku).

Niestety wszystkie seniorki, reprezentujące polskie kluby przegrały przed czasem swoje pojedynki z zagranicznymi rywalkami, boleśnie doświadczając jak wiele pracy czeka je, by skutecznie rywalizować z innymi niż krajowe rywalki. Nieszczęśliwe losowanie sprawiło, że już na etapie ćwierćfinałów skrzyżowały rękawice czołowe polskie zawodniczki wagi z limitem 64 kg. Po wyrównanym boju niejednogłośne zwycięstwo nad Sylwią Maksym odniosła Beata Koroniecka, na którą stawia ostatnio trener kadry narodowej, Paweł Pasiak. Faworyzowana Whiteside nie dostała szansy zaprezentowania swoich umiejętności przed śląską publicznością. Nie znam powodów, które sprawiły, że jej rywalka nie stanęła do pojedynku, ale mając w pamięci jej występ podczas tegorocznych Mistrzostw Polski w Lublinie, zapewne lepiej się stało, że młoda zawodniczka z Łodzi rękawicy Angielki nie podjęła.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

Kadetki:

46 kg Eliana Pileggi (Szwajcaria) – Wioletta Gontarska (MKS Kalina Lublin) 3:0
57 kg Klaudia Sołtys (BKS Jastrzębie) – Aleksandra Szuchaja (MOSM Tychy) 3:0
57 kg Ewa Gipka (UKS Boks Chojnice) – Jessica Sionko (Polonia Świdnica) 3:0
63 kg Kamila Curry (Polonia Świdnica) – Aleksandra Kondej (BKS Skorpion Szczecin) TKO 3
63 kg Olga Moczała (BKS Skorpion Szczecin) – Eliza Poniedziałek (Obra Zbąszyń) 2:1
75 kg Sandra Hyla (BKS Skorpion Szczecin) – Weronika Pławecka (MOSM Tychy) 3:0

Juniorki:

48 kg Marta Jagiełło (Gwardia Szczytno) – Milena Wachowska (MKS Kalina Lublin) 3:0
51 kg Ashleigh Pond (ENG) – Justyna Górnik (Garda Gierałtowice) 3:0
54 kg Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) – Joanna Sitko (GUKS Carbo Gliwice) 3:0
54 kg Zuzanna Kaczmarczyk (Wisła Kraków) – Anna Sądej (06 Kleofas Katowice) 3:0
57 kg Sandra Jastrzębska (Palestra Warszawa) – Katarzyna Major (Polonia Świdnica) 3:0

Seniorki

48 kg Soundousse Marongiu (Francja) – Sabina Kucharska (Wisła Kraków) TKO 3
51 kg Lisa Whiteside (Anglia) – Anna Andrzejewska (KS Gwardia Łódź) WO
57 kg Sophie Revel (Francja) – Samia El Khaouat (Niemcy) 2:1
60 kg Natasha Jonas (Anglia) – Kamila Labut (Walka Zabrze) TKO 2
60 kg Maiva Hammadouche (Francja) – Maike Klueners (Niemcy) 3:0
60 kg Shelly Watts (Australia) – Alexis Pritchard (Nowa Zelandia) 2:1
64 kg Ester Konecna (Czechy) – Katarzyna Laga (Wejherowski Klub Bokserski) TKO 3
64 kg Wendy Couvercelle (Francja) – Kinga Czech (Polonia Świdnica) TKO 4
64 kg Beata Koroniecka (Hetman Białystok) – Sylwia Maksym (BKS Skorpion Szczecin) 2:1
64 kg Chantelle Cameron (Anglia) – Karolina Gawrysiuk (GUKS Carbo Gliwice) TKO 3

ANDRZEJ FONFARA WYSOKO NOTOWANY TAKŻE PRZEZ WBO

Podobnie jak w najnowszym rankingu federacji IBF, również we wrześniowym zestawieniu WBO, najwyżej sklasyfikowanym polskim pięściarzem jest Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO), który w wadze półciężkiej zajmuje drugie miejsce. Oprócz „Polskiego Księcia” z Chicago w rankingu znalazło się miejsce dla pięciu naszych pięściarzy.

Trzech z nich widzimy w zestawieniu najlepszych zawodników wagi junior ciężkiej – na wysokim 6. miejscu znajduje się tam Krzysztof Głowacki (19-0, 12 KO), wyprzedzając o „oczko” Mateusza Masternaka (30-0, 22 KO), zaś 13. miejsce w rankingu zajmuje Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO).  Na 8. miejscu w kategoriach junior średniej oraz piórkowej sklasyfikowano odpowiednio Damiana Jonaka (36-0-1, 21 KO) i Kamila Łaszczyka (14-0, 6 KO).

XII MTB MIAST KOPERNIKAŃSKICH W GRUDZIĄDZU

tmk2013-news

Miejski Klub Sportowy „Start” Grudziądz zaprasza na Międzynarodowy Turniej Bokserski „Miast Kopernikańskich”, w którym wystartują zawodnicy klubów polskich oraz zagranicznych (potwierdzony udział Szwecji i Rosji).

To już XXII edycja tradycyjnego turnieju mającego początki w 1992 roku. Zapowiada się wiele ciekawych walk. Zawodnicy wystartują w dwóch grupach wiekowych: JUNIOR (ang. YOUTH, rocznik 1995-96) oraz KADET (ang. JUNIOR, rocznik 1997-98) – łącznie w 23 kategoriach wagowych. Liczymy, że turniej ten, jak co roku da możliwość sprawdzenia się młodym pięściarzom oraz umożliwi im rozwój swoich umiejętności.

Wspomnieć należy, iż przez te ponad 20 lat przez grudziądzki ring przewinęło się wielu utytułowanych w późniejszym czasie pięściarzy, tu należałoby wymienić m. in.: Krzysztofa Włodarczyka, Adam Roguszkę, Przemysława Sobczaka, Tomasza Kiczyńskiego, Krzysztofa Rękawka, Krystiana Boruckiego, Artura Bojanowskiego, Sławomira Malinowskiego, Pawła Miełkomiana, Łukasza Landowskiego, braci Kochańskich, Gruchałów, Kosmider, Kozłowskich, Łęgowskich, Marcina Pryczka, Rafała Okońskiego, Michała Łoniewskiego, Kamila Gorząda, Tomasza Mazura, Marcina Madaja, Dawida Smogóra, Dawida Michelusa, Jordana Kulińskiego, Patryka Tołkaczewskiego, Grzegorza Bryndę, Łukasza Rusiewicza, Marcina Śnitko, Jakuba Słomińskiego, Aleksego Kuziemskiego, Piotra Olejniczaka, Krzysztofa Bieniasa, Patryka Tołkaczewskiego i wielu innych.

W turnieju tym uczestniczyły również panie. Wśród zwyciężczyń wymienić należy: Milena, Zglenicka, Barbara Niedziela, Aneta Rygielska, Aneta Stefaniak, Katarzyna Brodacka, Sylwia Pel, Natalia Hollińska, Sylwia Kusiak, Ewelina Pękalska, Jagoda Karge, Karolina Michalczuk, Izabela Cieślak, Justyna Sroczyńska, Karolina Łukasik, czy Karolina Koszela.

PROGRAM ZAWODÓW

20.09.2013 r. (piątek)
do godz. 11.00 – przyjazd zawodników
godz. 11.00 – 13.00 – waga i badania lekarskie
godz. 14.00 – 15.00 – konferencja techniczna i losowanie
godz. 17.00 – walki ćwierćfinałowe

21.09.2013 r. (sobota)
godz. 15.00 – walki półfinałowe

22.09.2013 r. (niedziela)
godz. 11.00 – walki finałowe

tmk2013

KADRA SENIORÓW SZLIFUJE FORMĘ W IRLANDII

kadra01

Od kilku dni zawodnicy Kadry Narodowej Seniorów przebywają w Irlandii, by jak najlepiej przygotować się do najważniejszego tegorocznego wydarzenia, czyli Mistrzostw Świata, które rozpoczną się już za miesiąc w mieście Ałmaty w Kazachstanie

Trener Ludwik Buczyński opracował na ten czas optymalny program treningów, który rozpoczyna się o godzinie 7:30 biegiem w terenie, następnie techniką boksu i walką z cieniem. Kolejny, dwugodzinny trening, rozpoczyna się od godziny 11.00: 15 minut rozgrzewki, walka z cieniem 2 rundy, 10 rund techniki boksu,  2 rundy ćwiczeń na workach oraz 15 minut ćwiczeń indywidualnych.

To, co jest najlepszą lekcją dla zawodników to popołudniowe sparingu w zawodnikami reprezentacji Szkocji, Australii i podwójnym składem reprezentacji Irlandii. Tak, więc np. wczoraj od godziny 15:30 do 19:00 odbywały się sparingi z zawodnikami federacji zagranicznych, rozgrzewka indywidualna, walka z cieniem,  dwie rundy sparingu zadaniowego, trzy rundy sparringu startowego oraz trzy rundy ćwiczeń na workach. W dniu dzisiejszym lekkie rozluźnienie: tarcza z trenerem i odnowa biologiczna a od poniedziałku do końca zgrupowania znowu ciężka i praca i duża dyscyplina w przestrzeganiu planu szkoleniowego.

Jak powiedział trener kadry Ludwik Buczyński, warunki w ośrodku sportowym w Irlandii są idealne. Katarzyna Psykała z Polskiego Związku Bokserskiego, zwróciła się z prośbą o krótką ocenę postępów zawodników w przygotowaniu do Mistrzostw Świata w Kazachstanie:

Dawid Michelus: Od sierpnia, kiedy zacząłem prowadzić kadrę Polski, robi największe postępy. Trenerzy ekip zagranicznych są mile zaskoczeni pracą w ringu Dawida.

Rafał Perczyński: bardzo ładnie boksował w meczu Niemcy- Polska wygrywając walkę z medalistą Mistrzostw Europy. Nie brał udziału później w Czwórmeczu we Francji. Teraz stara się dołączyć do poziomu kadry.

Ireneusz Zakrzewski: zawodnik o olbrzymich możliwościach i doskonałych warunkach fizycznych, ładnie sparuje. Pytanie tylko, czy zdąży z formą do Mistrzostw Świata.

Michał Kowalczyk: jest zawodnikiem bardzo bojowym, wygrał walkę w meczu Niemcy-Polska, jedną walkę w Czwórmeczu we Francji. To zawodnik bardzo silny fizycznie ale musimy poświęcić mu dużo czasu na poprawienie techniki.

Mateusz Tryc: jest zawodnikiem doświadczonym, ma za sobą dużo startów w lidze WSB, ćwierćfinalista Mistrzostw Europy. Miał dobry start w Czwórmeczu we Francji. Tutaj w Irlandii, wyrasta na czołowego zawodnika ekip w wadze 81kg – zakończył szkoleniowiec.

Trener Buczyński podkreślił bardzo dobrą atmosferę w polskiej ekipie. Złożył także ogromne podziękowania dla trenera odnowy biologicznej, Michała Jędrucha, oraz trenera KS „Sokół”  Piła, Sławomira Nowickiego.

« Older Entries Recent Entries »