Author Archives: Jarosław Drozd

SROMOTNA KLĘSKA „HUSARII” W AZERBEJDŻANIE

polski_fires

Pięściarze Hussars Poland otrzymali dzisiaj w azerskim mieście Guba kolejną surową lekcję nowoczesnego boksu olimpijskiego. Mimo ambitnej postawy naszych liderów – Mateusza Polskiego (60 kg) i Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) – „Husaria” nie zdobyła zdobyć choćby punktu, przegrywając bezapelacyjnie 0-5. Niestety jedynie wspomniani dwaj pięściarze potrafili stawić czoła rezerwowym zawodnikom Baku Fires. Zawodnik z Karlina przegrał z Magomedrashidem Jabrailovem 0-3 (47-48 i dwukrotnie 46-49), zaś podopieczny Rafała Janika nie sprostał 0-3 (trzy razy 46-49) Kamilowi Akhmedovowi.

Pozostali nasi pięściarze stanowili tło dla Azerów, przegrywając sromotnie swoje pojedynki. Mariusz Koch (49 kg) uległ 0-3 (42-50, 41-50 i 43-50) Muradowi Rabadanovowi, Piotr Podłucki (81 kg) by zdecydowanie gorszy 0-3 (dwa razy 45-50 i 42-50) od Teymura Mammadova, zaś Arkadiusz Toborek (+91 kg) w 1 minucie i 53 sekundzie 2. starcia walki z Arslanbekiem Makhmudovem przegrał przez TKO.

Po 8. kolejce rozgrywek ligi World Series of Boxing nasi pięściarze nadal zajmują ostatnie miejsce, tracąc do znajdujących się na 5. miejscu Mexico Guerreros już 5 punktów. Azerowie awansowali na 3. lokatę, wyprzedzając Russian Boxing Team. Na czele bez zmian – Cuba Domadores i Astana Arlans Kazakhstan.

WIELKI SUKCES KAMILA ŁASZCZYKA. SZYBKA „ROBOTA” PATRYKA SZYMAŃSKIEGO

laszczyk027

Najważniejsze zwycięstwo w karierze zanotował minionej nocy na ringu w UIC Pavilion w Chicago młodziutki Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO), który pokonał wyraźnie dawnego pretendenta do tytułu mistrzowskiego Daniela Diaza (20-6-1, 14 KO). Nasz rodak doskonale rozpoczął pojedynek, rzucają rywala prawym prostym na deski. Zresztą akcja bezpośrednim prawym była najczęściej używaną techniką Polaka, dziurawiącą gardę pięściarza z Nikaragui. Łaszczyk na moment znalazł się w tarapatach w czwartym starciu, lecz szybko z nich wyszedł i sam zaatakował. W ostatnich minutach wydłużył dystans, znów przycelował kilkoma ładnymi akcjami, czym przypieczętował swój sukces. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali zwycięstwo Kamila 78:73 oraz dwukrotnie 79:72.

W ślady swojego kolegi z Global Boxing kilkadziesiąt minut później w Chicago poszedł również Patryk Szymański (10-0, 5 KO), dopisując do swojego rekordu jubileuszowe, efektowne zwycięstwo. Balansujący na granicy kategorii junior średniej Polak nie miał najmniejszych problemów z odniesieniem wygranej i już w drugiej rundzie zastopował Daniela Hicksa (5-5, 3 KO).

bokser.org

POKAZ TECHNICZNEGO BOKSU W WALCE SZWEDOWICZA Z HARCSĄ. FINAŁY BEZ POLAKÓW

Wicemistrz Polski seniorów, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) stoczył dzisiaj w Debreczynie bardzo dobry pojedynek z faworytem gospodarzy, Zoltanem Harcsą (75 kg – na zdjęciu), ale jego ambicja i momentami bardzo wyrównana szermierka na pięści nie przyniosły mu jeszcze zwycięstwa nad tym młodym, ale już bardzo doświadczonym rywalem.

Pięściarz Skorpiona Szczecin i jego rywal dali kibicom pokaz pięknego, technicznego boksu, po zakończeniu którego miejscowi kibice bardzo długo i głośno oklaskiwali obu pięściarzy. Sędziowie zgodnie (3-0) orzekli, że zwycięzcą pojedynku był Harcsa, który jutro stanie przed szansą powtórzenia swojego sukcesu z 2013 roku, kiedy to wygrał turniej w Debreczynie, w pokonanym polu zostawiając m.in. doskonałego Rosjanina Artema Chebotareva.

Tak, więc nasza trzyosobowa ekipa wróci z 58. Memoriału Istvana Bocskaia z brązowym medalem Arkadiusza oraz z bilansem dwóch zwycięstw i trzech porażek.

AZEROWIE ZMIENILI SKŁAD. Z „HUSARIĄ” NIE WYSTĄPI MISTRZ ŚWIATA

BAKU_HUSSARS

Podczas zakończonej niedawno w azerskim mieście Guba ceremonii ważenia przed jutrzejszym meczem pomiędzy miejscowym zespołem Azerbaijan Baku Fires a Hussars Poland okazało się, że w ekipie gospodarzy doszło do jednej, ale bardzo istotnej zmiany.

Rywalem Arkadiusza Toborka (+91 kg) nie będzie anonsowany dotąd mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov, tylko 23-letni Arslanbek Makhmudov, który w lidze WSB stoczył 6 walk, z których 3 wygrał i tyleż samo przegrał.

Azer zadebiutował w rozgrywkach w sezonie 2010/2011 w barwach Moscow Kremlin Bears, w kolejnym boksował dla Dynama Moskwa i po rocznej przerwie wrócił do WSB jako zawodnik Baku Fires. W bieżącym sezonie boksował tylko raz, rozbijając przez TKO w 1. starciu Uzbeka Renata Rahimova z Mexico Guerreros.

ALEKSANDER MACIEJOWSKI: TO BYŁ BARDZO OWOCNY CZAS

justyna_trener

Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie, to główny cel, który przyświeca w tym roku działaniom Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej. Justyna Walaś, przygotowując się do tej prestiżowej imprezy, została objęta opieką Fundacji Global Boxing oraz specjalnym tokiem treningowym. Po Mistrzostwach Świata i okresie roztrenowania pierwszym etapem było nabieranie formy pod okiem specjalistów z firmy „Zmień swoje ciało”. Kolejny etap, na który Justyna czekała z niecierpliwością, to szkolenie pod okiem Mariusza Kołodzieja w Global Boxing Gym w North Bergen.

Plan treningu był taki, że pierwszy tydzień rozpoczniemy od treningu techniki bokserskiej, a w drugiej części mieliśmy rozpocząć sparingi. Na miejscu jednak plan został zweryfikowany i już trzeciego dnia pobytu Justyna rozpoczęła sparingi. W ringu miała okazję wymiany doświadczeń z seniorkami trenującymi w Global Boxing. Sparingi z nimi trwały od 4 do 6 rund. Justyna radziła sobie bardzo dobrze, choć widać było, że odpoczynek od boksu, który trwał 2 miesiące skutkował na brakiem dynamiki, czy szybkości. Ale to jeszcze nie czas, aby martwić się o postawę lub formę w ringu.
globalgym01
Wiele pochlebnych i cennych uwag przekazał nam podpatrujący z boku sparingi Justyny – Lenny DeJesus, który jako trener pracował z takimi sławnymi pięściarzami jak Roberto Duran, Hector Camacho, Wilfredo Gomez, Wilfredo Benitez, a ostatnio Joel Casamayor i Manny Pacquiao. Prawie przy każdym sparingu obecny był i bacznie przypatrywał się sam szef Global Boxing, Mariusz Kołodziej, który nie ukrywał zadowolenia, że „mała”, bo w ten sposób zwracał się do Justyny, tak dobrze radzi sobie ze starszymi koleżankami.

Podczas dwutygodniowego pobytu w New Jersey, Justyna miała również okazję stoczyć sparing z Kevinem Asmatem, amatorskim mistrzem Golden Gloves, którego trenerem jest Aurelio Toyo. Ten kubański szkoleniowiec przeprowadził trening także z Justyną. Po tarczy z nim Justyna była naprawdę zmęczona, ale bardzo zadowolona ze sposobu przeprowadzonego treningu.
globalgym04
Wiele cennych uwag i wskazówek dotyczących pracy szkoleniowej, jak również kontuzji w boksie, usłyszeliśmy od Piotrka Wilczewskiego, przebywającego w GB wraz zawodnikami: Kamilem Łaszczykiem i Patrykiem Szymańskim, przygotowującymi się do gali w Chicago. Przed Kamilem, notowanym na trzecim miejscu wagi piórkowej w rankingu WBO, to największe wyzwanie w jego dotychczasowej karierze na zawodowym ringu. Jego rywalem będzie Daniel Diaz.

W czasie pobytu w Global Boxing Gym mieliśmy wiele okazji obserwowania przy pracy i wymiany doświadczeń z uznanymi na świecie szkoleniowcami. Liczyliśmy na trening z Jamesem Ali Bashirem, jednak, ze względu na swoje obowiązki, był on praktycznie nieobecny. W ostatnich dniach pobytu w GB udało nam się jednak podpatrzeć trening Jamesa z jego zawodnikami: braćmi Deanem i Scotty`m Burell. Zauważyliśmy, że on także przypatrywał się sparingowi Justyny, a po treningu chwalił ją za technikę, którą prezentowała w ringu. To był bardzo owocny czas, który został wykorzystany optymalnie.
globalgym
Warunki jakie miała do dyspozycji Justynka, póki co nie są osiągalne dla nas w Tarnowie. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Fundacji Global Boxing, a w szczególności Prezesowi Mariuszowi Kołodziejowi za gościnę i możliwość skorzystania z bazy Global Boxing i wiedzy pracujących tam trenerów.

Aleksander Maciejowski

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: CZOŁÓWKĘ KADRY OCENIAM NA DOBRY Z PLUSEM

Maciejowski

Jesteśmy po kolejnym zgrupowaniu, tym razem w Sokółce, gdzie pracowaliśmy nad przygotowaniem siłowym i wytrzymałościowym. Myślę, że zgrupowanie możemy zaliczyć do udanych, bo oprócz drobnej kontuzji Karoliny Graczyk, przez którą nie mogła ona sparować i kilku drobnych przeziębień zrealizowaliśmy wszystkie planowane zadania.

Dzięki uprzejmości Tomka Potapczyka i jego klubu UKS Boxing Sokółka mieliśmy do dyspozycji trzy hale sportowe, pływalnię i salę specjalistyczną z ringiem. Oprócz mrozu chyba nic nie przeszkadzało dziewczynom. Pracowały ambitnie i na małej sali w niedużej grupie mogliśmy przyjrzeć się dokładniej każdej z nich oraz zwrócić uwagę na masę różnych błędów, zarówno w technice boksowania, jak i przy wykonywaniu innych zadań. Nie ma co tu kolorować i mówić, że wszystko jest super, bo problemów i pracy mamy dużo.
kadra003
Dziewczyny chętnie sparowały z chłopakami z Sokółki i Suwałk, którzy mają już doświadczenie ringowe. Mieliśmy ich do dyspozycji kilkunastu, w tym medalistów mistrzostw kraju oraz najlepszych zawodników z naszego województwa, np. Karola Krokosa, Adriana Jachimowicza, Daniela Miszkiewicza, Macieja Gnozę, Karola Woronowicza czy Krystiana Taudula. Jestem przekonany, że jedna, jak i druga strona wyniosła ze wspólnych walk wiele dobrego. Dziewczyny pokazały chłopakom charakter i za wszelką cenę chciały wygrać każde starcie. Z kolei niewygodni chłopcy, szybko poruszający się na nogach, byli dość dobrymi sparingpartnerami dla dziewczyn, które preferują ofensywny boks w linii, co zresztą za wszelką cenę muszę wyeliminować. Chłopcy starali się boksować luźno i lekko, co nie zawsze im wychodziło i niektóre rundy wyglądały jak ringowe wojny na wysokim poziomie sportowym.

kadra002

Na swój koszt przyjechała do nas także aktualna wicemistrzyni kraju Żaneta Cieśla, która stawia na boks (jest także cenioną kick-bokserką – przyp. JD). Im więcej dobrych zawodniczek na zgrupowaniu, tym lepiej. Widzę w większości dziewczyn ogromną determinację, a te które angażowały się na pół gwizdka odpoczną na jakiś czas od kadry. Na pewno otrzymają czas na przemyślenia.

Podoba mi się, że Lidia Fidura, którą krytykowałem w ostatnim wpisie, wraca powoli do siebie. Widać w niej już tą sportową złość, bo to, co reprezentowała na pierwszym zgrupowaniu lekko mnie zszokowało. We wtorek  spotkałem się w Warszawie z pierwszym trenerem klubu Carbo Gliwice, Henrykiem Wilkiem, by omówić sytuację Lidii, jak i propozycji prowadzenia jej poza kadrą i myślę, że zacznie ona boksować tak, jak ja i ona byśmy tego chcieli. Takie spotkania w cztery oczy z władzami klubów są ważne, bo obieramy w ten sposób wspólny front, a nie jak to zwykle bywało każdy grał swoje skrzypce, a poziom zawodniczek bywał marny.
kadra_001
Czołówkę kadry oceniam na ocenę dobrą z plusem. Po tym tygodniu pracy wszystkie zaczynają szukać czegoś nowego w swoim stylu boksowania. Powtarzam przy tym, że nie chcę nikogo przestawiać, ale prawda jest taka, że zawodniczki mają ubogi repertuar zachowań w ringu, słabą obronę, w ataku bywają ograniczone i że „leży” praca nóg. Kiedy słyszę ich opinie, że np. „ja tak zawsze boksuję”, to podnosi mi się ciśnienie…

kadra004

Na szczęście dziewczyny rozumieją konieczność ciągłej edukacji. Pomaga mi w tym psycholog sportu Ola Zienowicz, która otwiera ich umysły na naukę i chęć poszukania wiedzy, poznawania swoich mocnych i słabych stron. Cieszy mnie kiedy widzę zaangażowanie starszych kadrowiczek w zajęcia z Olą. Wcześniej broniły się przed zajęciami z psychologiem rękoma i nogami, a dzisiaj uczestniczą w nich uśmiechnięte i to jest kolejny element, z którego jestem zadowolony.

Pochwalić chcę wszystkie ale w szczególności zaimponowała mi młodziutka Aneta Rygielska, która wkomponowała się w drużynę i nie odstawała w niczym od starszych koleżanek. Mam nadzieję, że dziewczyny, doceniając sportową klasę, przyjmą ją w naturalny sposób do drużyny. Aneta zasługuje na pochwałę za całokształt wykonanej pracy. Nie widzę u niej blokady, czy jakichkolwiek hamulców, ale też wiem, że wprowadzać ją do seniorskiego boksu należy delikatnie i mądrze.
kadra_grupa
Mecz z Włoszkami rozegramy 15 lutego (w sobotę wieczorem), zaś w piątek o godz. 14.00  odbędziemy sparingi, po których ustalę ostateczny skład. Do Łomży przyjadą Angelika Grońska, Sandra Brodacka, Sandra Drabik, Karolina Michalczuk, Sandra Kruk, Aneta Rygielska, Paulina Jakubczyk, Sylwia Maksym, Beata Koroniecka, Natalia Hollińska i Lidia Fidura. Jak wspomniałem Karolina Graczyk jest kontuzjowana, więc nie wystąpi w meczu, choć prawie normalnie już trenuje ale nie chcemy ryzykować poważniejszej kontuzji przed Mistrzostwami Polski, gdzie ma być gotowa w 100%, więc możliwe, że do tego towarzystwa dołączy Martyna Letkiewicz lub inna zawodniczka.

Które ostatecznie wystąpią w oficjalnym meczu i w jakich kategoriach wagowych zadecyduję 14 lutego, bo niektóre zawodniczki spokojnie mogą wystąpić w dwóch limitach wagowych. Dodam, że Włosi przywiozą pięściarki w wagach 48 kg, 51 kg, 54 kg, 57 kg (dwie), 60 kg (dwie), 64 kg, 69 kg i 75 kg.

Okres startowy dopiero przed nami, ale bardzo chcemy wygrać ten mecz, więc zrobimy na pewno wszystko na co nas dzisiaj stać. Dziewczyny potrzebują takich spotkań i cieszę się, że dzięki uprzejmości mojego kolegi, Zbigniewa Małaszewskiego z klubu Tiger Łomża mecz dojdzie do skutku. A że Włoszki są nieprzewidywalną i niewygodną drużyną, tym bardziej takie przetarcie jest wskazane.

Paweł Pasiak, Suwałki, 6 lutego 2014 roku

TYLKO ARKADIUSZ SZWEDOWICZ WALCZY DALEJ W DEBRECZYNIE

ozb

Po drugim dniu rozgrywanego w Debreczynie 58. Memoriału Istvana Bocskaia, w turnieju pozostał jedynie Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), który dzisiaj w pięknym stylu pokonał przez TKO w 3. starciu Jere Jokinena z Finlandii.

Niestety kolejnej przeszkody nie pokonał Mateusz Tryc (81 kg). Pięściarz Feniksa Warszawa i niemieckiego BC Straubing e.V. przegrał na punkty po wyrównanym pojedynku z Hindusem Sangwanem Sumitem. Dodajmy przy okazji, że zwycięzca Mateusza mimo zaledwie 21 lat nie jest nowicjuszem. Brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, gdzie w pierwszym pojedynku uległ doskonałemu Brazylijczykowi, Yamaguchiemu Falcao, a w ub. roku z powodzeniem występował w Mistrzostwach Świata w Ałmatach. Po wygraniu dwóch pojedynków przegrał tam w walce o medal z Kazachem Adiletem Niyazimbetovem. Co ciekawe oprócz boksu uprawia także zapasy w stylu klasycznym.

Jutro Arkadiusz Szwedowicz zmierzy się z jednym z najlepszych aktualnie węgierskich pięściarzy, niespełna 22-letnim Zoltanem Harcsą, który w 2012 po wygraniu dwóch pojedynków, przegrał (10-14) dopiero ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Londynie z Brazylijczykiem Esquiva Falcao. W ubiegłym roku Harcsa zdobył ponadto brązowy medal Mistrzostw Europy w Mińsku, przegrywając nieszczęśliwie na skutek kontuzji z Rumunem Bogdanem Juratonim. W 2011 roku podczas Mistrzostw Europy w Ankarze Węgier pokonał w eliminacjach na punkty Tomasza Jabłońskiego, ale przegrał kolejny pojedynek.

ALEKSANDER MACIEJOWSKI PODSUMOWUJE POBYT W GLOBAL BOXING GYM

GLOBAL_JUSTYNA

Jak już informowaliśmy, w dniach od 17 stycznia do 3 lutego, Justyna Walaś – mistrzyni świata juniorek, zawodniczka Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej, przebywała wraz z trenerem Aleksandrem Maciejowskim w Stanach Zjednoczonych. Fundacja Global Boxing, dzięki której ten wyjazd doszedł do skutku, zadbała o każdy szczegół wizyty. Począwszy od kwestii formalnych, poprzez zorganizowanie całego obozu treningowego, udostępnienie obiektów Global Boxing Gym, pomoc kadry trenerskiej, aż po organizowanie czasu wolnego – nad wszystkim osobiście czuwał Prezes Fundacji, Mariusz Kołodziej.

- Wszyscy w Global Boxing Gym dbali o to, byśmy czuli się dobrze ugoszczeni. Pan Mariusz, nie tylko sfinansował nam podróż, pobyt w Stanach, ale w ramach kieszonkowego otrzymaliśmy fundusze, które przeznaczyliśmy na drobne wydatki i zakupy. Atmosfera w Global Boxing była bardzo przyjacielska, a wręcz rodzinna, co nie przeszkadzało profesjonalnym treningom, bym odpowiednio mogła przygotować się do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich – wspomina Justyna Walaś, a jej trener dodaje:

- Praca ze szkoleniowcami Global Boxing była bardzo owocna nie tylko dla Justyny. Także ja miałem okazję podejrzeć ciekawe rozwiązania od bardziej utytułowanych kolegów, i doświadczyć pracy trenera osobistego na własnej skórze.

Ale pobyt w Stanach, to nie tylko praca. Zarówno trener Maciejowski jak i Justyna, obchodzili w tym czasie swoje urodziny. W związku z tak podniosłą okazją, delegacja Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej została zaproszona na galę boksu zawodowego do Atlantic City, gdzie Mariusz Kołodziej zapoznał gości z Tarnowa z przedstawicielami branży sportowej i biznesowej, którzy są miłośnikami boksu i od lat zajmują się tą dyscypliną sportu w Stanach. W czasie tych rozmów szef Global Boxing zadeklarował, że ma w planach otwarcie kolejnej filii Global Boxing w Polsce, a dokładnie w Tarnowie i to właśnie trener Aleksander Maciejowski będzie nią kierował.

- Na każdym kroku czuję niebywały szacunek jakim darzy mnie Pan Mariusz – kontynuuje relację trener Aleksander Maciejowski. – Dopiero z jego strony poczułem się w pełni doceniony za ciężką pracę, jaką włożyłem w wytrenowanie mistrzyni świata. To on osobiście pofatygował się do Tarnowa by wręczyć Justynie pas Global Boxing i on zadbał o to by obecny wyjazd doszedł do skutku i był dla nas jak najbardziej efektywny. Pukam od drzwi do drzwi, by znaleźć fundusze dla dzieci i cieszę się, że znajdują się prawdziwi sympatycy boksu, którzy widzą w działalności Tarnowskiej Szkółki Bokserskiej potencjał i chcą wraz z nami organizować bezpłatne zajęcia sportowe dla dzieciaków umożliwiając im lepszy start życiowy. Jestem zadowolony z przychylności tarnowskich urzędników, którzy wspierają naszą działalność dotacjami i mamy nadzieję, że będziemy mogli liczyć na pomoc z ich strony także w realizacji Global Boxing w Tarnowie – zakończył szkoleniowiec TSB.

Mamy nadzieję, że zarówno miasto jak i prywatni przedsiębiorcy pomogą w realizacji tego polsko-amerykańskiego projektu, który niewątpliwie wpłynie na rozwój regionu i przysporzy korzyści samym tarnowianom.Następna wizyta trenera Aleksandra Maciejowskiego z Mistrzynią Świata Justyną Walaś w USA już w maju.

KADRA MŁODZIEŻOWA PRZEZ ZGRUPOWANIE W SŁUBICACH DO FRANKFURTU

Brandenburg_Cup

Międzynarodowy turniej „Brandenburg Cup” we Frankfurcie nad Odrą, rozgrywany od 1996 roku, jest jedną z najważniejszych imprez, w których rywalizują najlepsi młodzieżowcy świata. Tradycją jest również start w tej imprezie reprezentantów Polski. Biało-czerwoni wygrywali dotąd we Frankfurcie pięciokrotnie – Marcin Bombik (w 1996 roku), Sławomir Malinowski (1998), Andrzej Nowosada (2000), Dawid Jagodziński (2011) i Patryk Szymański (2011).

W tym roku, w dniach od 26 lutego do 2 marca, o Puchar Brandenburgii powalczą także podopieczni trenera młodzieżowej kadry narodowej, Marcina Stankiewicza, którego wspierać będzie w charakterze asystenta Grzegorz Nowaczek z RUSHH Kielce.

Zanim jednak młodzi polscy pięściarze pojadą do Frankfurtu, odbędą w dniach od 17 do 26 lutego zgrupowanie szkoleniowe w Słubicach, na które powołani zostali następujący zawodnicy: Jakub Słomiński (Wda Świecie, 49 kg), Sebastian Gierada (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, 52 kg), Adrian Kowal (KS Olimp Lublin, 52 kg), Norbert Borzęcki (KS Champion Nowy Dwór Maz., 56 kg), Jarosław Dorociak (KS Sport Lublin, 56 kg), Eryk Giermak (KB Garda Chojna, 60 kg), Rafał Pląder (TS Wisła Kraków, 60 kg), Sebastian Konsek (RMKS Rybnik, 64 kg), Dawid Suchecki (TS Wisła Kraków, 64 kg), Dawid Ławicki (Boks Poznań, 69 kg), Sebastian Wiktorzak (BKS Olimp Szczecin, 69 kg), Konrad Kozłowski (FC Koszalin, 75 kg), Damian Wyględacz (KS Górnik Sosnowiec, 75 kg), Rafał Staszewski (UKS Kontra Elbląg, 81 kg) i Kamil Mroczkowski (Champion Chojnów, +91 kg).

Zawodnikami rezerwowymi są: Tomasz Wójcik (BKS Skorpion Szczecin, 52 kg), Mateusz Wodziński (KS Górnik Sosnowiec, 69 kg) i Kamil Pawłowski (Victoria Sianów, 75 kg).

POLSKI: NABRAŁEM PEWNOŚCI SIEBIE, BO BOKSUJĘ Z NAJLEPSZYMI

polski02

Jeden z największych talentów w ekipie Hussars Poland, Mateusz Polski (60 kg) zadebiutował  w lidze WSB przegraną walką w meczu z Domadores Cuba. Teraz czeka go wyjazd do Guby na sobotni mecz z Azerbaijan Baku Fires, w którym skrzyżuje rękawice z 19-letnim debiutantem Magomedrashidem Jabrailovem. Do tej pory Biało-Czerwoni w World Series of Boxing stoczyli 15 pojedynków z Baku Fires, ale żadnego nie wygrali. Być może w sobotę zwycięstwo na swym koncie zapisze pięściarz Róży Karlino.

- W WSB nie ma słabych zawodników, ja nigdy nie lekceważę nikogo. Mój przeciwnik jest mańkutem o podobnym wzroście. Będę musiał dużo używać prawej ręki. Liczę, że bardzo dobrze zaboksuję i co za tym idzie, że wygram – powiedział Mateusz Polski.

W tym sezonie WSB pięściarze Hussars Poland nie wygrali meczu, ale wygrywali pojedyncze walki. Jak będzie w sobotę w Azerbejdżanie?

– Na pewno ciężko, bo boksujemy na wyjeździe, ale jesteśmy głodni zwycięstwa i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Dla mnie to debiut na ringu azerskim i w potyczce z zawodnikiem tego kraju – dodał.

Walki z gwiazdami światowych ringów – medalistami Igrzysk i Mistrzostw Świata, a czasem z bokserami na co dzień z nimi trenującymi, to okazje na zdobycie doświadczenia i podpatrzenie najlepszych przez „Husarię”.

- Nabrałem pewności siebie, bo boksuję z czołówką światową i wiem na co mnie stać. Jestem optymistą przed środowym wyjazdem – powiedział Mateusz Polski.

W wadze lekkiej występuje też Dawid Michelus, inna z nadziei polskiego boksu olimpijskiego. On prawdopodobnie będzie rywalizował 1 marca w Ałmatach w 10. kolejce z Astana Arlans Kazakhstan.

WIKTORIA SĄDEJ: WIARA W SUKCES DODAJE MI SKRZYDEŁ

wiktoria_news

Wiktoria Sądej jest jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek młodzieżowej kadry narodowej, którą prowadzi Tomasz Różański. Wicemistrzyni Europy kadetek (junior) z 2012 roku systematycznie podnosi swój poziom sportowy i zapewne zrobi wszystko, co w jej mocy, by w tym roku stanąć przed kolejnym wielkim wyzwaniem – Młodzieżowymi Igrzyskami Olimpijskimi, które odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

Jarosław Drozd: Jak wyglądają Twoje przygotowania do wyjazdu na zgrupowanie kadry do Chin? Czujesz się doceniona powołaniem, jakie otrzymałaś od trenera koordynatora Tomasza Różańskiego?
Wiktoria Sądej: Na początku roku uczestniczyłam w przygotowaniach jakie miały miejsce w Cetniewie, podczas obozu wytrzymałościowego prowadzonego przez trenera kadry Tomasza Różańskiego. Obecnie pod okiem trenera Andrzeja Porębskiego i Jarosława Pietrzyka trenuję dwa razy dziennie w klubie BKS „Jastrzębie”. Podczas porannego treningu głównie szlifujemy technikę, wykluczamy błędy i skupiamy się na mocnych stronach. Natomiast na drugim treningu, staramy się to zastosować w walkach zadaniowych, czy w sparingach. Co do powołania mnie do kadry przez trenera Tomasza Różańskiego to tak , czuję się doceniona – to zaszczyt brać udział w tym przedsięwzięciu. Teraz wiem, że warto ciężko pracować, dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym projekcie. Z mojej strony dołożę wszelkich starań, by przynieść zadowolenie sobie,  trenerowi oraz bliskim. Mówi się iż czasami ktoś ma swoje pięć minut, może to jest właśnie moje pięć minut?

- Trener kadry szuka zawodniczek w wagach olimpijskich, które mogłyby stanąć do rywalizacji w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Chinach. Czy zmiana kategorii z limitu 48 kg do 51 kg nie będzie dla Ciebie kłopotliwa?
WS: Z pewnością nie, ponieważ 50 kg to moja waga, która się utrzymuje od dłuższego czasu. Nie muszę poświęcać czasu na zrzucanie zbędnych kilogramów, mogę się od razu zająć szlifowaniem techniki. Czuję się naprawdę świetnie w tym limicie, więc uważam, że nie jest to kłopot. Walcząc w kategorii 48 kg musiałam uważać na wagę, czasami była większa, więc musiałam się pilnować, dodatkowa dieta, ćwiczenia, teraz nie mogę przytyć ale tego się nie obawiam, ponieważ waga utrzymuje się „samoistnie” od dłuższego czasu.

- Masz za sobą już pierwszą w tym roku oficjalną walkę. Dwa tygodnie temu w Gliwicach pokonałaś młodszą od siebie Sarę Domagała. Na jakim etapie przygotowań aktualnie jesteś?
WS: Tak, walka z Sarą na początku sezonu była po to, aby sprawdzić jak się odnajduję w nowej wadze, aby wyciągnąć wnioski. Jest początek sezonu, mam za sobą obóz wytrzymałościowy oraz ciąg treningów dwa razy dziennie w klubie, Już teraz czuję, że idę dobrą drogą, wszystko podąża w odpowiednim kierunku. Jeszcze ciężka praca przede mną, ale moje poczynania idą w kierunku odniesienia sukcesu. Sukces to też danie z siebie wszystkiego, profesjonalne przygotowanie z zamiarem osiągnięcia celu.
wiktoria01
- Jak oceniasz miniony sezon? Rozpoczęłaś go w glorii wicemistrzyni Europy juniorek (dawniej zwanych kadetkami – przyp. JD). Tymczasem w międzynarodowej rywalizacji w grupie młodzieżowej (youth) o medale było trudniej. Starsza od Ciebie o rok wicemistrzyni Unii Europejskiej, Ayse Cagirir z Turcji, podczas Mistrzostw Świata w Albenie była do pokonania?
WS: To było spełnienie najskrytszych marzeń, możliwość reprezentowania Polski na Mistrzostwach Europy we Władysławowie i zdobycie tam tytułu wicemistrzyni Starego Kontynentu. Każda wygrana walka sprawiała, iż pragnęłam więcej. Przegrałam w pojedynku o złoto, ale zawsze walczę do końca. Na Mistrzostwach Świata Juniorek było zdecydowanie inaczej. Przegrałam pierwszą walkę, choć przed werdyktem mogłam myśleć inaczej. Walka z Ayse Cagirir nie była trudną i werdykt mógł pójść w obie strony. Teraz postaram się nie dać jej złudzeń, która z nas jest lepsza. Uważam, że podczas tej walki czegoś mi zabrakło, ponieważ Ayse nie była zawodniczką, której nie można było pokonać. Dlatego ciągle musimy się doskonalić, analizować, słuchać wytycznych w narożniku. Najpierw ciężka praca, a potem zadowolenie.

- Wróćmy jeszcze na chwilę do Twojego najlepszego w karierze startu, czyli wspomnianych Mistrzostw Europy Juniorek. Wygrałaś wówczas dwie walki i w finale nie udało Ci się pokonać Anny Okhoty, której kunsztem technicznym i mądrością ringową zachwycali się obserwatorzy. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten start?
WS: To wszystko działo się tak szybko… Do walki z Okhotą weszłam do ringu spięta, inaczej niż w pozostałych dwóch walkach, i nie wiem co było tego przyczyną. Może za bardzo chciałam dotknąć złota? Nie wiem… Ciągle z trenerami pracujemy nad psychiką zawodnika, to bardzo ważne. Okhota pokazała klasę, podziwiam ją, bo jest dobrą zawodniczką, choć uważam że na Mistrzostwach Europy pokazała większą klasę niż na Mistrzostwach Świata.

- W 2013 roku miałaś okazję zmierzyć się także w oficjalnym pojedynku z kadrowiczką Pawła Pasiaka, Angeliką Grońską? Masz jakieś ciekawe wnioski po tej walce? Ile dzieli Cię jeszcze od najlepszych seniorek w kraju?
WS: Tak to prawda, miałam przyjemność zmierzyć się z Angeliką. To świetne technicznie wyszkolona zawodniczka, uważam, że walka z nią poszerzyła moje pole widzenia i dała mobilizację do dalszej pracy. Podejmuję walki z seniorkami, nie boję się, myślę że można się od nich wiele nauczyć. Zawsze walczyłam do końca. Co mnie dzieli od najlepszych seniorek w kraju? Hmm… Szczerze? Nie jestem w stanie dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Po prostu walczę i idę dalej. Może na ten temat musieliby wypowiedzieć się trenerzy? Chyba nie jest jednak tak źle, skoro ciągle podejmuję z nimi rywalizację – oczywiście głównie w sparingach lub walkach towarzyskich. Czasami słyszę bardzo pozytywne, zachęcające do dalszej pracy słowa, ale nie chcę ich tutaj cytować.

- Po Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Chinach – mam nadzieję, że na nie pojedziesz – pozostaniesz w limicie wagi muszej, czy wracasz do papierowej?
WS: (śmiech) Tak, nie dziękuję, ja również mam taką nadzieję. Musza, czy papierowa, to wszystko kwestia czasu i kwestia tego ile będę ważyć, bo ciągle się rozwijam, tak więc trudno mi powiedzieć.

- Od pewnego czasu najlepsze zawodniczki kadry młodzieżowej trenują wspólnie z kadrą seniorek. Jak podoba Ci się pomysł treningów ramię w ramię z Karoliną Michalczuk i innymi znakomitymi seniorkami?
WS: Jest to świetny pomysł, ponieważ jesteśmy wzrokowcami i podpatrując starsze, bardziej doświadczone koleżanki, uczymy się od nich. W końcu nie chcemy być od nich gorsze. To zdobywanie kolejnych doświadczeń, a zawodnik musi mieć wyzwania, stagnacja nie jest wskazana. Treningi wspólne są bardzo motywujące, a jeżeli chodzi o samą Karolinę Michalczuk, to cenię sobie jej uwagi.

- Masz jakiś sportowy wzór? Niekoniecznie ze świata boksu…
WS: Sportowy wzór? W życiu szuka się autorytetów, wzorców gdzieś daleko, o autorytecie dowiadujemy się głównie z mediów, prasy, telewizji, komuś się powiodło i za to go cenimy… Mogłabym tu pewnie wymienić jakieś gwiazdy sportu, które ciężką pracą osiągnęły sukces, przy tym wszystkim zachowując swoją wyjątkową osobowość, ale nie zrobię tego, ponieważ jestem zwykłym człowiekiem. Obracam się wśród ludzi i w nich szukam autorytetów, wśród zwykłych ludzi, którzy też dążą do sukcesu swoją ciężką pracą, są wytrwali w tym co robią, mają swoje pasje. Dlatego wskażę swojego przyjaciela – jest nim Sebastian Konsek, który również trenuje boks w klubie RMKS Rybnik. To On daje mi czasami nowe natchnienie, ogląda walki i jak trener analizuje oraz wyciąga wnioski, a ponieważ w sporcie też daje całego siebie, to liczę się z jego zdaniem, bo boks nie jest mu obcy, a skoro sam osiąga sukcesy, to warto go wysłuchać… Mobilizuje mnie do ciężkiej pracy. To przyjaciel w życiu i w sporcie. Wspaniałym uczuciem jest mieć świadomość, że pod każdym względem się rozumiemy, mamy te same zainteresowania…
wiktoria03
- Jak wygląda kwestia reprezentowania przez Ciebie barw klubowych? Dotąd boksowałaś dla „BKS Jastrzębie”, którego to klubu jesteś wychowanką. Tymczasem wiem, że aktualnie mieszkasz w Szczecinie…
WS: Mieszkam w Szczecinie, po to, by lepiej się przygotować do startów w tym roku. Mieszkając tam mój boks nie koliduje ze szkołą, aczkolwiek mam mniej czasu na naukę. Obecnie przyznano mi indywidualny tok nauczania, co jest to dla mnie dużym ułatwieniem. Nauczyciele też raczej pomagają, niż utrudniają, dlatego jestem wdzięczna za wszelkie zrozumienie z ich strony. Uczęszczam do Liceum Ogólnokształcącego w Centrum Kształcenia Sportowego w Szczecinie, trenuję w klubie „Skorpion” m.in. pod okiem trenera Marcina Stankiewicza, jednakże na zawodach reprezentuję barwy swojego pierwszego klubu „BKS Jastrzębie”.

- Wspomnieliśmy o pierwszym klubie. Pamiętasz jakie były Twoje początki na sali bokserskiej, pierwszy trener, zawody, sukcesy…
WS: Zanim trafiłam do boksu przez kilka lat trenowałam taekwondo i miałam tam pierwsze sukcesy, kilka złotych medali. Na pierwszy trening boksu trafiłam – można powiedzieć – przez przypadek. Tak naprawdę, to mama mnie poprosiła, ponieważ znała Prezesa klubu i jak to każda mama podczas rozmowy z nim chwaliła się osiągnięciami dziecka. Prezes poprosił ją o przyprowadzenie „uzdolnionej” córki, mówiąc „zobaczymy co potrafi”. No i przyszłam, spodobało mi się i zostałam. Na początku były to same treningi, bo byłam jeszcze zbyt młoda, by brać udział w walkach. Jak już mogłam startować w zawodach, to pierwsze walki były wygrane, co mnie jeszcze bardziej zmotywowało do działania i tak krok po kroku jestem dzisiaj na najlepszej drodze do dalszych sukcesów. Nie mogę mówić inaczej, nawet gdy są chwile zwątpienia, ponieważ wiara w sukces dodaje nam skrzydeł. W swojej karierze sportowca miałam oczywiście kilka walk przegranych, ale dyscyplina sportowa pozwoliła mi na pokonywanie słabości i ciągle jeszcze jestem.

- Trudno było namówić Laurę Grzyb na uprawianie boksu?
WS: Laurę nie było mi trudno namówić. Jest koleżanką z osiedla, na którym mieszkam w Jastrzębiu – zaprosiłam ją na trening, spodobało jej się i została. W klubie zawsze była fajna atmosfera, co również przyciąga młodzież.

- Jaka jest poza ringiem Wiktoria Sądej? Jakie masz zainteresowania?
WS: Jaka jestem poza ringiem? Są różne opinie – zależy kogo o to zapytać… Jestem jaka jestem. Interesuję się ludźmi, moimi znajomymi, jestem dla nich a oni są dla mnie, nie mam czasu na hobby, czy jakiekolwiek zainteresowania, bo boks zajmuje mi bardzo dużo czasu, a muszę jeszcze znaleźć czas na szkołę.
wiktoria02
- Czego możemy Ci życzyć w 2014 roku? Jakie masz oczekiwania, sportowe plany, marzenia..
WS: O marzeniach nie powiem, bo się nie spełnią. Mam 17 lat i tak naprawdę to mam – jako nastolatka – wiele pomysłów na życie ale na szczęście się zmieniają. Na razie skupiam się mocno na przygotowaniach jest o co walczyć w tym roku.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

NA REMIS Z CZECHAMI W DEBRECZYNIE. MATEUSZ TRYC WALCZY DALEJ

hryniuk

Ze zmiennym szczęściem boksowali dzisiaj w Debreczynie nasi zawodnicy uczestniczący w 58. Memoriale Istvana Bocskaia. Najpierw Mateusz Tryc (81 kg) pokonał jednogłośnie na punkty Tomasa Bezvodę, a następnie Roger Hryniuk (+91 kg) nie sprostał innemu Czechowi Pavlowi Sourowi.

- Niestety czeka mnie jeszcze praca, praca i jeszcze raz praca, by wygrywać pojedynki międzynarodowe – powiedział po walce zasmucony Roger. – Przeciwnik był wysoki i trzymał mnie na dystans. Niestety zaboksowałem dzisiaj zbyt chaotycznie, za bardzo chciałem wygrać i nie udawało mi się go trafiać. Wiem, że muszę ciężko pracować nad techniką i jeśli będę realizował założenia szkoleniowe, dobre wyniki niebawem przyjdą. Trener Korniłow pochwalił mnie za charakter, ale wytknął błędy w technice. W trakcie walki krzyczał abym bił sierpy, ale Czech był dobrze ustawiony na zakrocznej i miałem problem, by go trafić. Kiedy udało mi się to ze dwa razy, widziałem  jak nim wstrząsnęły moje uderzenia. W trzeciej rundzie zaczęły mi wchodzić ładnie proste, ale to było za mało, by wygrać dzisiaj walkę – zakończył pięściarz Cristalu Białystok.

Przypominamy, że trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

CZESI I FIN PIERWSZYMI RYWALAMI BIAŁO-CZERWONYCH W DEBRECZYNIE

tryc03

Międzynarodowy turniej w Debreczynie, rozgrywany po raz 58. jako Memoriał Istvana Bocskaia w ubiegłych latach – z racji z lutowego terminu – był pierwszym z poważnych imprez boksu olimpijskiego. Nie inaczej jest i tym razem, gdyż start w zawodach zapowiedziało aż 143 zawodników z 21 państw, w tym także trzyosobowa reprezentacja Polski.

Niedługo po godz. 11.00 podopieczni Walerego Korniłowa i Ludwika Buczyńskiego poznali nazwisk swoich rywali. Dzisiaj zaboksuje dwóch z nich – Mateusz Tryc (81 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg). Co ciekawe obaj skrzyżują rękawice z Czechami – Mateusz z Tomasem Bezvodą a Roger z Pavlem Sourem. Pierwszy z rywali jest aktualnym wicemistrzem Czech wagi półciężkiej, zaś drugi podczas wspomnianych zawodów, które odbyły się w grudniu w Jicinie zdobył brązowy medal w wadze superciężkiej.

Trzeci z Polaków, Arkadiusz Szwedowicz (75 kg) pojawi się w ringu jutro i zmierzy się z równie jak on młodym Finem Jere Jokinenem, którego największym – jak dotąd – sukcesem był awans w listopadzie 2013 roku do finału międzynarodowego turnieju Tammer w Tampere, gdzie uległ na punkty znanemu z występów w lidze WSB, Conradowi Cummingsowi z Irlandii.

Liczba zgłoszonych zawodników w poszczególnych kategoriach wagowych:

49 kg: 8
52 kg: 11
56 kg: 16
60 kg: 16
64 kg: 16
69 kg: 16
75 kg: 15
81 kg: 16
91 kg: 14
+91 kg: 15

ZASADY KWALIFIKACJI DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO (2016)

Rio-Olympics1

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Olimpijskiego (AIBA) opublikowało wczoraj zasady kwalifikacji zawodniczek i zawodników do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). W pięściarskim turnieju panów wystąpi 250 pięściarzy w dziesięciu kategoriach wagowych (od 49 kg do +91 kg) oraz 32 pięściarki w trzech wagach „olimpijskich” (51 kg, 60 kg i 75 kg).

Z kwalifikacji paszporty olimpijskie otrzyma 240 panów i 32 panie, gwarancję startu w Rio de Janeiro ma także 6 reprezentantów Brazylii (5 mężczyzn i 1 kobieta) oraz 8 zawodników (5 mężczyzn i 3 kobiety) wybranych przez tzw. komisję trójstronną.

Zaznaczono oczywiście, że w Igrzyskach może startować maksymalnie 10 zawodników i 3 zawodniczki z jednego kraju (po 1 w każdej kategorii wagowej). Wszyscy uczestnicy muszą się urodzić pomiędzy 1 stycznia 1976 roku i 31 grudnia 1997 roku.

W porównaniu z kwalifikacjami do Londynu (2012), w których uwzględniono także najlepszych zawodników zawodowej ligi World Series of Boxing, ścieżka olimpijska zostanie tym razem poszerzona także o starty w formule APB (AIBA Professional Boxing). W Rio de Janeiro wystąpi 17 najlepszych pięściarzy z rankingu WSB za sezon 2014/2015 (po dwóch z wag od 52 kg do 81 kg i po jednym z 49 kg, 91 kg i +91 kg) oraz 20 najlepszych z rankingu APB na dzień 1 września 2015 roku (po dwóch z każdej kategorii wagowej). Na tym jednak nie koniec – dla pozostałych zawodników WSB i APB czekać będzie dodatkowo 26 paszportów do Rio (po trzy w wagach od 49 kg do 81 kg oraz po jednym w 91 i + 91 kg), które będzie można wywalczyć w maju 2016 roku w drodze turnieju kwalifikacyjnego.

Pozostałe miejsca zarezerwowane są dla zawodników występujących w zawodach boksu olimpijskiego, czyli otwartej formuły AOB (AIBA Open Boxing). Na Igrzyska pojedzie 23 medalistów Mistrzostw Świata w Dosze (Doha – przyp. JD), które odbędą się w dniach 5-18 października 2015 roku (po trzech z wag od 56 kg do 75 kg, dwóch z 49 kg, 52 kg i 81 kg oraz po jednym z 91 kg i +91 kg).

Uzupełniające kwalifikacje kontynentalne odbędą się od lutego do kwietnia 2016 roku. Wyłonią one w sumie 115 olimpijczyków, w tym 30 z Europy (po trzech z każdej wagi). Nowością w systemie kwalifikacyjnym będzie tzw. ostateczny (final) światowy turniej kwalifikacyjny, który odbędzie się w czerwcu 2016 roku. W jego wyniku paszporty „last minute” wywalczy 39 zawodników (po pięciu z wag od 52 kg do 81 kg, dwóch z 49 kg i po jednym z 91 kg i +91 kg). Pozostałe kwalifikacje olimpijskie przyznane zostaną przez komisję trójstronną (5) i AIBA (zagwarantowane miejsce dla 5 Brazylijczyków).

Mniej skomplikowany jest system kwalifikacji najlepszych pięściarek świata. Do Rio de Janeiro pojadą wszystkie (12) medalistki (wag 51 kg, 60 kg i 75 kg) Mistrzostw Świata, które odbędą się w lutym 2016 roku oraz 20 zawodniczek z kwalifikacji kontynentalnych, które rozegrane zostaną od lutego do kwietnia 2016 roku, w tym 6 z Europy (po dwie z każdej wagi). Pozostałe paszporty olimpijskie przyznane zostaną przez komisje trójstronną (3) i AIBA (zagwarantowane miejsce dla jednej Brazylijki).

Dodajmy, że tzw. komisje trójstronne uzupełnią skład turnieju olimpijskiego w wagach z limitem 56 kg, 60 kg, 64 kg, 69 kg i 75 kg (u panów) oraz 51 kg, 60 kg i 75 kg (u pań).

LICZBA UCZESTNIKÓW TURNIEJU BOKSERSKIEGO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO (2016) W ROZBICIU NA KATEGORIE WAGOWE

MĘŻCZYŹNI

46-49 kg – 22
52 kg – 26
56 kg – 28
60 kg – 28
64 kg – 28
69 kg – 28
75 kg – 28
81 kg – 26
91 kg – 18
+ 91 kg – 18

KOBIETY

51 kg – 12
60 kg – 12
75 kg – 12

W DEBRECZYNIE ROZPOCZĄŁ SIĘ 58. MEMORIAŁ ISTVANA BOCSKAIA

FOTO debreczyn1

Wieczorną konferencją techniczną rozpoczął się wczoraj w Debreczynie 58. Międzynarodowy Turniej Bokserski o Memoriał Istvana Bocskaia, w którym startuje także trzyosobowa reprezentacja Polski. Wraz z nowym trenerem kadry, Walerym Korniłowem i jego asystentem Ludwikiem Buczyńskim, na Węgry wylecieli: Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), Mateusz Tryc (81 kg) i Roger Hryniuk (+91 kg).

Dzisiaj o godz. 11.00 odbędzie się losowanie a cztery godziny później pięściarze staną do pierwszych walk turniejowych

PROGRAM TURNIEJU

5 luty (środa):
11.00-12.00 – losowanie
15.00 – walki eliminacyjne I seria
17.00 – uroczysta ceremonia otwarcia
17.30 walki eliminacyjne II seria

6 luty (czwartek):
14.00 walki ćwierćfinałowe

7 luty (piątek):
14.00 walki półfinałowe

8 luty (sobota):
16.00 walki finałowe

MEDZHIDOV I MAMMADOV LIDERAMI EKIPY BAKU FIRES W MECZU Z „HUSARIĄ”

Ubiegłoroczny mistrz świata wagi superciężkiej i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012), Magomedrasul Medzhidov oraz wicemistrz świata i mistrz Europy z 2011 roku Teymur Mammadov będą liderami ekipy Azerbaijan Baku Fires podczas meczu 8. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing z Hussars Poland. Pierwszy z nich, który w tym sezonie jeszcze nie boksował dla Fires, zmierzy się z Arkadiuszem Toborkiem (+91 kg), zaś drugi skrzyżuje rękawice z Piotrem Podłuckim (81 kg).

Nie znaczy to bynajmniej, że pozostałych zawodników Hussars Poland czeka łatwiejsze zadanie. Mariusz Koch (52 kg) stanie oko w oko z leworęcznym, wyższym od siebie o prawie 10 cm, Muradem Rabadanovem, dla którego będzie to debiut w lidze WSB. Również z debiutantem – Magomedrashidem Jabrailovem – zmierzy się chwalony za występ w meczu z Kubą Mateusz Polski (60 kg). 19-letni rywal naszego zawodnika zaboksuje także z odwrotnej pozycji. Trzeci z azerskich debiutantów, Kamil Akhmedov będzie rywalem Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg). O zawodniku gospodarzy wiemy, że walczy z normalnej pozycji i że jest o 7 cm niższy od Polaka.

Przypominamy, że wspomniany mecz odbędzie się w najbliższą sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00 w mieście Guba.

KRÓTKIE ZGRUPOWANIE W SIANOWIE PRZED WYLOTEM DO CHIN

wladek02

Młodzieżowa kadra narodowa kobiet w dniach  od 7 do 10 lutego, a więc krótko przed wylotem na sportowy rekonesans do Chin, gdzie w tym roku odbędą się Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie, odbędzie konsultację szkoleniową w Sianowie. Trener Koordynator Tomasz Różański wraz z trzyosobowym sztabem (Aleksandra Zienowicz – psycholog sportu, Aleksander Maciejowski i Marcin Gruchała – trenerzy współpracujący) pracować będą z dziesięcioma zawodniczkami, które rywalizują w kategoriach olimpijskich.

Powołania do Sianowa otrzymały: Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Mirela Balcerzak (BKS „Skorpion” Szczecin, 51 kg), Paulina Gruchała (Gruchała Boxing Team Chojnice, 51 kg), Karolina Ruszczyńska (BKS „Czarni” Słupsk, 51 kg), Marta Jagiełło (BKS „Gwardia” Szczytno, 51 kg), Justyna Pietras (BKS „Garda” Chojna, 60 kg), Grażyna Grygiel (Boxeo Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Larysa Sabiniarz (Gruchała Boxing Team, 75 kg) i Elżbieta Wójcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg).

„HUSARIA” JUTRO WYJEŻDŻA DO AZERBEJDŻANU

husaria_kuba

Kolejny bardzo ciężki mecz w lidze WSB czeka pięściarzy Hussars Poland. W sobotę, 8 lutego, o godz. 16:00, spotkają się w mieście Guba z Azerbaijan Baku Fires.Tym razem trener Hubert Migaczew zdecydował się na następujący skład: Mariusz Koch (52 kg), Mateusz Polski (60 kg), Ireneusz Zakrzewski (69 kg), Piotr Podłucki (81 kg), Arkadiusz Toborek (+91 kg). Polski zespół wyjeżdża w środę do Azerbejdżanu. Oficjalna ceremonia ważenia i konferencja techniczna odbędzie się w piątek.

W niemal takim samym składzie „Husaria” wystąpiła w połowie grudnia w meczu wyjazdowym z Mexico Guerreros. Biało-Czerwoni przegrali w Mexico City 0-5, a jedyną zmianą w porównaniu z tamtym spotkaniem jest obecność teraz Mateusza Polskiego w miejsce Dawida Michelusa.

Pięściarzy Hussars Poland czeka trudne zadanie. Poza walczącym z odwrotnej pozycji Ireneuszem Zakrzewskim, który w poprzednim sezonie wygrał jedną walkę w World Series of Boxing, pozostali zawodnicy (Mariusz Koch, Piotr Podłucki i Arkadiusz Toborek) zadebiutowali w Meksyku, a Mateusz Polski w przegranym 0-5 spotkaniu z Cuba Domadores w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu.

W poprzednim sezonie Husaria też walczyła w rundzie grupowej z Azerbaijan Baku Fires. W styczniu w Baku Polacy ulegli 0-5, a wszyscy bokserzy ponieśli porażki na punkty. W składzie był m.in. Grzegorz Kozłowski. Rewanż odbył się 11 miesięcy temu w Wyszkowie i znów rywale wygrali 5-0. Wśród gospodarzy boksowali m.in. Sylwester Kozłowski, Ireneusz Zakrzewski i Mateusz Malujda. I wreszcie w tym sezonie Husaria przegrała w Pruszkowie znów 0-5.

W Gubie odbędzie się 4 mecz między tymi drużynami. Polacy czekają na pierwsze zwycięstwo w potyczkach z Azerami. Husaria do tej pory przegrała 7 meczów, zaś przeciwnicy mają bilans 3-4, zajmują 4. miejsce i są już prawie pewni awansu do ćwierćfinału.

LUCJAN TRELA: BOKS TO NIE SAME MUSKUŁY, WZROST I SIŁA, ALE PRZEDE WSZYSTKIM MYŚLENIE

trela_coll

Były reprezentacyjny pięściarz wagi ciężkiej i olimpijczyk, legenda stalowowolskiego sportu w szczerej rozmowie zdradził nam m.in. kulisy pozbycia się go w styczniu 2013 roku z sekcji bokserskiej „Feniks”. Legendarny „Lucek” mimo prawie 72 lat wciąż cieszy się fenomenalną pamięcią.  Wobec własnych problemów zdrowotnych i swojej żony Anny pod żadnym pozorem nie narzeka. Wręcz przeciwnie. Na jego twarzy co chwilę pojawia się uśmiech, a powiedzonka i anegdoty jakich używa spokojnie można by wykorzystać w kabaretowych skeczach…

- Zacznijmy od najważniejszego. Jak zdrowie Panie Lucjanie?
Lucjan Trela: W porządku. Czuję się według PESELU (uśmiech).

- Umawialiśmy się na szczerą rozmowę. Sam Pan dzisiaj do mnie dzwonił rano i mówił, że jak nie poczuje się lepiej, to wywiad trzeba będzie przełożyć…
LT: Nic mi to nie da, że będę narzekał. Po co się dołować? Cieszę się, że żyję. Cieszę się kolejnym dniem. A to, że mam swoje problemy… Kto ich dzisiaj nie ma?

- Na co konkretnie Pan choruje?
LT: Naprawdę cię to interesuje (śmiech)? Dobrze, skoro nalegasz. Mam kłopoty z nadciśnieniem, cukrzycą, niedotlenieniem nóg i sercem.

- Potwierdza Pan oficjalną wersję, że z sekcji bokserskiej klubu Stal odszedł Pan na własną prośbę, właśnie ze względów zdrowotnych?
LT: (śmiech) A gdzieś ty coś takiego wyczytał? Powiem tak: gdybyś przyszedł do mnie pół roku temu, to pewnie powiedziałbym ci dużo więcej na ten temat. Czas jednak trochę goi rany i tej złości też we mnie jest już mniej…

- Czyli jak to w końcu było?
LT: Na słowo miałem umowę z prezydentem Stalowej Woli (Andrzej Szlęzak – red.), że pracę będę miał do końca 2013 roku. Następnie została ona skrócona do pół roku, a jak się ostatecznie okazało już z końcem stycznia byłem wolny… To tak w skrócie. Za współpracę podziękował mi pan Andrzej Chmielewski.

- A to ciekawe. Co było powodem, mówiąc wprost: pozbycia się Treli z „Feniksa”, którego nomen omen jest pomysłodawcą?
LT: (śmiech) A to nie do mnie chyba pytanie. Było, minęło. Podziękowałem, wyszedłem i tyle.

- Ktoś może pomyśleć: „No, zarabiał chłop 3-4 tysiące na miesiąc, to w końcu musieli go zwolnić. Teraz wszędzie taka bida.”
LT: Owszem, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Były cięcia budżetowe, brakowało pieniędzy i pewnie dlatego mnie zwolniono.

- Pytam wprost: ile Pan zarabiał jako trener „Feniksa”?
LT: A jak myślisz?

- Biorąc pod uwagę, że to Stalowa Wola, to jak dostawał Pan na rękę tysiąc złotych to uznam to za sukces.
LT: To widzę, że w temacie jesteś (uśmiech). No może kilkadziesiąt złotych więcej, żeby nie było niedomówień, ale w zaokrągleniu możemy mówić właśnie o tysiącu.

- Był Pan skłonny renegocjować swoją… chciałem powiedzieć umowę, ale to nie za bardzo odpowiednie słowo.
LT: Nikt ze mną o tym nie chciał rozmawiać. Krótka piłka: nie było już dla mnie miejsca i tyle.

- Jak Pan na to zareagował?
LT: Miałem duży żal do pewnych osób. Jednak fakt, że mam już ponad 70 lat i sportową ambicję, która wciąż we mnie tkwi, nie pozwoliły mi się nikogo o cokolwiek prosić.

- Czy Lucjan Trela za połowę swojego ówczesnego wynagrodzenia też trenowałby w „Feniksie”?
LT: Rzecz jasna. Kochałem to, co robiłem! Dlatego pieniądze nie były dla mnie w żaden sposób najważniejsze. Każdy dzień miałem zaplanowany. O tej i o tej godzinie miałem być na treningu. Potem trzeba było zorganizować jakiś turniej. Następnie wyjazd na mecz. Fantastyczna sprawa!

- Pozbawiono Pana tego…
LT: Niestety. Chciałem, żeby cały 2013 rok minął mi właśnie w takim treningowym rytmie. Teraz trochę się zasiedziałem w domu. Bo co niby mam robić? Czasami wyjdę na jakiś spacer, ale ile można łazić bez celu? Szczególnie, że żona jest po ciężkim zawale i wolę być przy niej.

- Nikt z „Feniksa” nie protestował, że pozbywają się pomysłodawcy reaktywacji sekcji bokserskiej w tym naszym wystarczająco już smutnym i szarym mieście?
LT: To są w większości młodzi ludzie, którym też szczególnie się nie przelewa. Żaden z nich nie mógł mieć wpływu na zmianę decyzji.

- A Panu teraz się przelewa?
LT: Jakbyś trafił na kogoś, kto lubi marudzić, to zamiast wywiadu napisałbyś chyba książkę (śmiech). Jest ciężko.

- Ile Pan wydaje miesięcznie na leki?
LT: 400 złotych minimum. Ale nie kupuję ich ot tak, bo nie mam na co wydawać pieniędzy (uśmiech). Pewnie zaraz spytasz jaką mam emeryturę (śmiech). Podobna stawka do tego co zarabiałem jako trener „Feniksa”. Z pieniędzmi jest ciężko, ale co zrobić…

- Smutna ta nasza rozmowa…
LT: Dlaczego? Spokojnie rozmawiamy o tym co było, o tym co jest (uśmiech).

- Domyślam się, że nie tak Pan to sobie wyobrażał. Jako pięciokrotny Mistrz Polski, olimpijczyk, legenda Stalowej Woli, mógł Pan chyba liczyć na nieco więcej niż co miesięczne wypatrywanie listonosza z niską emeryturą…
LT: Jestem takim samym człowiekiem jak każdy! Tak samo jak inni czekam na wizytę u lekarza specjalisty kilka miesięcy, i tak samo jak większość teraz miewam kłopoty finansowe. Mimo to, nie żałuję. Wspomnień nikt mi nie zabierze.

- Gdzieś przeczytałem, że majątek Foremana, z którym walczył Pan na Olimpiadzie w Meksyku sięga blisko 300 milionów dolarów…
LT: (uśmiech) Pewnie takiego nigdy bym nie zdobył, ale fakt, że w tamtych czasach mogłem jedynie pomarzyć o przejściu na zawodowstwo, nie pomógł. Takie był jednak ustrój. Wyjazd zagraniczny nie wchodził w grę, dlatego początkowo uprawianie sportu łączyłem z pracą w hucie…

- Panie Lucjanie, żeby stanąć w ringu naprzeciw dwumetrowego kolosa, mając tak jak Pan zaledwie 172 cm, to trzeba być chyba niezłym wariatem… Oczywiście w pozytywnym sensie znaczenia tego słowa (śmiech).
LT: (uśmiech) Boks to nie same muskuły, wzrost i siła, ale przede wszystkim myślenie. Koncentracja połączona z umiejętnością kombinowania w ringu zaprowadziły mnie do wszystkich sukcesów. To mi było łatwiej trafić takiego „wieżowca”, a nie jemu mnie.

- Nigdy nie został Pan znokautowany. Myślę, że jest to ewenement na skalę światową.
LT: Tak się złożyło… Słuchaj, zostaw mi od razu ten numer telefonu do Adasia Musiała.

- Ale ja jeszcze nigdzie nie idę (śmiech). Musi Pan sobie jakieś darmowe minuty wykupić, bo coś czuję, że szykuje się „maraton”…
LT: Niewykluczone. Dawno nie miałem z nim kontaktu. Zresztą w porównaniu do dawnych czasów, to teraz stałem się domatorem. Czasami spotkam się jeszcze z Marianem Basiakiem (były bokser, aktualnie trener sekcji bokserskiej w Rzeszowie – red.).

- Dlaczego Pan w ogóle wybrał boks, a nie pozostał przy piłce nożnej, która była Pana pierwszym wyborem?
LT: Może to zabrzmi śmiesznie, ale bokserzy mieli lepsze obozy (uśmiech). Jak grałem w piłkę to krążyliśmy tutaj po województwie. Kiedy zacząłem boksować, z marszu pojechałem na miesięczny obóz do nadmorskiego Cetniewa. To było coś! Poza tym spotkałem tak świetnego człowieka jak Ludwik Algierd (były bokser i legendarny trener pięściarzy Stali Stalowa Wola w latach 1956-1976 – red.), który pozwolił mi rozwinąć skrzydła. Z biegiem czasu pojawiła się prawdziwa miłość do boksowania, przede wszystkim podparta coraz lepszymi wynikami. Sentyment do piłki pozostał. Zresztą widzisz mnie zawsze na meczach przy Hutniczej. Zazwyczaj jestem na każdym.

- Kiedy słyszy Pan dzisiaj nazwisko Stanisław Cendrowski, ciśnienie Panu momentalnie skacze czy tak jak Pan wcześniej powiedział: czas goi rany?
LT: Skłamałbym mówiąc, że zapomniałem jak wobec mnie postąpił ten człowiek (w ostatniej chwili ze względów układowych wykreślił z listy bokserów na Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku Lucjana Trelę – red.).

- W lipcu 2013 roku Andrzej Szlęzak oficjalnie podziękował Panu za wkład pracy w utworzenie i rozwój sekcji bokserskiej „Feniks”.
LT: Co w związku z tym (uśmiech)?

- Pojawił się Pan na tym spotkaniu. Ambicja i honor pozwoliły Panu na to, mimo, że ten sam człowiek obiecywał Panu pracę do końca 2013 roku…
LT: Powiem krótko. Pieniądz nie śmierdzi… (Lucjan Trela otrzymał gratyfikację finansową za swój wkład w sportowy rozwój miasta – red.) Może brzmi to z mojej strony, jakbym był okropnym materialistą, ale kiedy człowiek na miesięczne życie i zapłatę rachunków ma raptem 700 złotych, to myśli trochę w innych kategoriach…

- Jestem ciekawy tylko, po co odstawiać takie szopki skoro kilka miesięcy wcześniej nie dotrzymuje się danego słowa…
LT: Uwierz mi, że ja też zamiast tych wszystkich oficjalnych podziękowań, wolałbym po prostu w spokoju, bez żadnego rozgłosu wciąż pracować z młodzieżą. Nawet za te marne 400-500 złotych miesięcznie, które paradoksalnie bardzo by się przydały… Zawsze chciałem przekazywać swoje doświadczenie młodym ludziom, którzy dopiero szukają swojej życiowej drogi. Spełniałem się w tym co robiłem. To sprawiało mi radość i dodawało energii. Kiedy czujesz się ludziom potrzebny, automatycznie wyzwalają się w tobie dodatkowe pokłady energii. Wiem, że zależało ci na tym wywiadzie, dlatego od razu, gdy poczułem się jak młody Bóg, nie odwołałem go (uśmiech).

- Ma Pan tych pamiątek trochę…
LT: Kiedyś było ich dużo więcej… I nie patrz tak na tę piłkę z podpisami zawodników Górnika Zabrze, bo i tak jej nie weźmiesz (śmiech).

- Skąd Pan ją ma?
LT: Jurek Machnik (były bramkarz Górnika – red.) mi wysłał. Mam tylko pretensje do ludzi, którzy rozkradli mi zdjęcia (śmiech). A właśnie, tutaj masz tych kilka, które mi jeszcze zostały…

- To po co Pan je dawał niezaufanym osobom?
LT: No jak przychodziło kilku takich jak ty w trakcie tygodnia i każdy prosił, mówił, że tylko sobie pożyczy, że tylko sobie poogląda i zaraz odda, to pożyczałem (uśmiech). Jestem osobą, która ufa ludziom. Czasami nawet aż za bardzo…

——————-

Lucjan Trela (urodzony w 1942 roku w Turbii) – ikona polskiego boksu; legenda klubu Stal Stalowa Wola oraz podkarpackiego sportu; posiadał nietypowe warunki fizyczne jak na pięściarza wagi ciężkiej (tylko 172 cm wzrostu). Wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w 1968 w Meksyku, w czasie których przegrał z późniejszym mistrzem olimpijskim i zawodowym mistrzem świata – Amerykaninem George’em Foremanem (była to jedyna walka w tym turnieju, której Foreman nie wygrał przed czasem). Trela dwukrotnie startował również w Mistrzostwach Europy – w Rzymie w 1967 i w Belgradzie w 1973, dwukrotnie docierając do ćwierćfinałów. Pięciokrotnie w latach: 1966, 1967, 1968, 1970 i 1971 zdobył Mistrzostwo Polski (był też wicemistrzem w 1973 oraz brązowym medalistą w 1962, 1965, 1974 i 1975). W sumie stoczył 275 walk, z czego aż 220 wygrał, 11 zremisował i 44 przegrał. Pierwszą oficjalną walkę w ringu stoczył w 1959, a już rok później jako bokser Stali Stalowa Wola zdobył swoje pierwsze – jeszcze juniorskie, Mistrzostwo Polski. Jako żołnierz w latach 1962-1964 boksował dla wojskowego klubu Bieszczady Rzeszów. Żona: Anna; dzieci: Grzegorz i Marek; wnuki: Karol, Łukasz i Aleksandra.

Rozmawiał: Bartosz Michalak, Echo Dnia

Więcej wywiadów autora znajdziesz na Facebooku

„STARY” MASTERNAK I „NOWY” WAWRZYK

wawrzyk

Dwóch znanych polskich bokserów „po przejściach” z rosyjskimi rywalami wróciło na ring w sobotę 1 lutego 2014 roku. Andrzej Wawrzyk pierwszą walkę po przegranej z Aleksandrem Powietkinem stoczył w Opolu z Dannym Williamsem, natomiast Mateusz Masternak w duńskim Frederikshavn zmierzył się z Sandro Siproshvilim „na przetarcie” po porażce z rąk Grigorija Drozda. Obydwaj Polacy odnieśli tym razem efektowne zwycięstwa nad kiepskiej klasy rywalami, ale ważniejsze od wyników były styl i forma, jaką zaprezentowali.

Masternak przed walką obiecywał, że będzie boksował ofensywnie i starał się walczyć w półdystansie, co dotąd nie było jego mocną stroną. Słowa dotrzymał i dało się dostrzec postęp na tym polu, chociaż z drugiej strony sporo pracy jeszcze przed nim. Można też było się dopatrzyć w postawie naszego cruisera innych mankamentów w postaci niemrawego rozpoczęcia walki, nie najlepszej ruchliwości i luk w gardzie, ale wszystkie one bledną wobec ciężkiego i efektownego nokautu, jaki zafundował Mateusz w 4 rundzie dzielnie do tej chwili spisującemu się Gruzinowi. Takiej dynamiki nie widzieliśmy u niego od dawna. To był znowu stary, dobry Mateusz Masternak z czasów sprzed kryzysu formy, król nokautu i postrach ringów.

Na Andrzeju Wawrzyku jako perspektywicznym bokserze postawiłem krzyżyk na długo przed jego klęską z rąk Powietkina. Co z tego, że dysponował dobrymi warunkami fizycznymi, niezłą szybkością i przyzwoitą techniką, skoro wata w pięściach i chwiejna psychika dyskwalifikowały go jako boksera wagi ciężkiej. Zmianę u Wawrzyka zauważyłem, słuchając wywiadu, jakiego udzielił przed walką z Williamsem. To nie był wystraszony, niepewny siebie chłopaczyna, do jakiego przywykliśmy, to był stanowczy mężczyzna, który zapewniał o wielkim postępie w zakresie siły fizycznej, jakiego dokonał w ostatnim czasie. Nie wierzyłem, ale wczoraj w Opolu ujrzałem innego Wawrzyka. Nie anemicznego wymoczka, ale atletycznego, bojowego boksera z dynamitem w pięści, który zmiótł z ringu swego rywala w ciągu 2 minut. Zwycięstwo nad schyłkowym Dannym Williamsem nie jest miarodajne jako wyznacznik bokserskiej klasy, ale śmiem twierdzić, że na ringu w Opolu mieliśmy do czynienia z nową, znacznie lepszą wersją Andrzeja Wawrzyka, której warto się przyglądać.

Po ubiegłotygodniowych batach, jakie zebrali Szpilka i Majewski w USA, pierwszego dnia lutego 2014 powiało odrobiną optymizmu. Warto reaktywować hasło „Nie ma kozaka na Masternaka”, a może nawet warto stworzyć nowe „Nie ma byka na Wawrzyka”.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

CENNE ZWYCIĘSTWO BC STRAUBING DZIĘKI PUNKTOM MATEUSZA TRYCA

tryc02

Dobre informacje nadeszły zza zachodniej granicy. Mistrz Polski wagi półciężkiej, Mateusz Tryc, nasz „jedynak” w rozgrywkach 1. Bundesligi, przełamał w sobotę złą passę dwóch porażek z rzędu na niemieckim ringu i w meczu swojego klubu BC Straubing e.V. z BC Hanau wygrał pojedynek, który dał jego ekipie punkty na wagę zwycięstwa w całym meczu 10-8.

Polak, boksujący w lidze niemieckiej w limicie 82 kg jednogłośnie na punkty (3-0) zwyciężył Turka Yasina Basaka. O zwycięstwie beniaminka 1. Bundesligi zadecydowały także wygrane pojedynki Edgara Waltha (58 kg) z Arturem Brilem, Eugena Dahintena (65 kg) z Kastriotem Sopą i Kenana Spahiu (76 kg) nad Asnaurem Magomedovem. Dla gości punkty zdobyli ich liderzy – Slawa Kerber (70 kg) i Erik Pfeiffer (+82 kg).

SKANDAL PRZY ODCZYTYWANIU KART PUNKTOWYCH W WALCE WIECZORU. PORAŻKI POLAKÓW

rekowski

Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas odczytywania werdyktu po walce Marcina Rekowskiego z Oliverem McCallem. Według słów Marka Mateli niejednogłośnie na punkty (75-77, 76-75, 76-75) zwyciężył Rekowski, jednak sędzia ringowy Mirosław Brózio zagapił się i podniósł w górę ręce McCalla. Później zrobiło się bardzo niezręcznie, bo całą aferę trzeba było odkręcić – ku zdziwieniu i bezradności obozu Amerykanina. Jeszcze dziwniej zrobiło się po paru minutach, kiedy Paweł Wójcik przeprowadzał wywiad z „Rexem”. Właśnie wtedy do dziennikarza Polsatu Sport dotarła informacja o tym, że karty punktowe zostały źle podliczone. Okazało się, że zwycięzcą walki został mimo wszystko „Atomowy Byk”. Skąd więc zamieszanie z kartami? Albo dodawanie dziewiątek i dziesiątek przerasta profesjonalistów, którzy zajmują się tym od lat, albo za kulisami działo się coś trudnego do wyjaśnienia i tutaj możemy się tylko domyślać. Miejmy nadzieję, że wygrana McCalla (57-13, 37 KO) to ostateczny wynik i nie będziemy mieli do czynienia z kolejnymi zmianami. W takiej sytuacji Rekowski (12-1, 10 KO) poniósł dziś pierwszą porażkę na zawodowych ringach, ale w żaden sposób nie przekreśla to jego szans na ciekawą karierę w Polsce, natomiast „Atomowego Byka” zapewne jeszcze zobaczymy w naszym kraju – prawdopodobnie w walce z Andrzejem Wawrzykiem. Jeśli zaś chodzi o sam przebieg pojedynku wieczoru gali w Opolu: McCall bardzo leniwie rozpoczął walkę i pierwsze dwie rundy oddał swojemu rywalowi. Obraz potyczki zmienił się w trzeciej odsłonie, kiedy amerykański weteran wrzucił wyższy bieg, wstrząsnął Rekowskim i po chwili zafundował mu nokdaun po prawym bitym z góry. Polak wstał i podjął dalszą walkę, ale wyraźnie odczuł te uderzenia i jego kryzys trwał aż do gongu. Ofensywa „Atomowego Byka” trwała w rundzie czwartej, ale po dojściu do siebie Rekowski zaczął odpowiadać. Jego celne ciosy nie robiły jednak żadnego wrażenia na McCallu, którego szczęka uważana jest za najmocniejszą w historii. Blisko 49-letni dawny mistrz toczył wyrównaną walkę z Rekowskim w kolejnych starciach, ale przed ósmą rundą wynik wciąż był sprawą otwartą. W ostatniej odsłonie inicjatywa należała do McCalla, a Rekowski przeboksował tę rundę na wstecznym i wyraźnie unikał wymian, starając się trzymać bezpieczny dystans. Po ostatnim gongu Oliver natychmiast zaczął manifestować swoją radość, natomiast Polak nie był przekonany co do tego, czy należała mu się wygrana. Obydwaj zawodnicy bardzo ładnie zachowali się, gdy ogłoszono ostateczny werdykt. Należy to pochwalić chociażby dlatego, że całe zamieszanie kosztowało obydwu sporo nerwów.

- Danny Williams był w tej walce agresywny jak 15-letni Reksio śpiący przy kominku – powiedział komentujący tę potyczkę dla Polsatu Sport Andrzej Kostyra. Trafił w samo sedno. Andrzej Wawrzyk (28-1, 14 KO) nie miał najmniejszych problemów z rozbiciem 40-letniego Danny’ego Williamsa (45-21, 34 KO), który powinien zawiesić rękawice na kołku, jeżeli chce cieszyć się jako takim zdrowiem na sportowej emeryturze. „Brixton Bomber” jest już tylko smutnym cieniem zawodnika, który wygrywał z Mikiem Tysonem i przez pewien czas zaliczał się do najlepszych ciężkich na Wyspach Brytyjskich. Zwycięstwo nad nim nie daje Wawrzykowi absolutnie nic, ale może to i dobrze, że po ciężkiej porażce z rąk Aleksandra Powietkina nasz 26-letni zawodnik odbudował się efektownym zwycięstwem w pierwszej rundzie. Cały „pojedynek” trwał niestety tylko kilkadziesiąt sekund, a Williams zdążył w tym czasie dwa razy wylądować na deskach.

Rzucenie Andrzeja Sołdry (9-1-1, 5 KO) na mocno bijącego Vincenta Feigenbutza (9-1, 8 KO) nie było dobrym pomysłem. Polak przegrał przed czasem już w pierwszej rundzie. Sołdra dobrze wszedł w walkę i z dystansu trafiał rywala ciosami prostymi. Ograniczony, aczkolwiek piekielnie silny Feigenbutz wyczekał moment i przeszedł do ataku. Widać było ogromną przewagę w sile fizycznej między zawodnikami. Niemiec szybko zamroczył Sołdrę i poczuł krew, a po chwili mieliśmy pierwsze liczenie. Polak wstał, jednak był mocno wstrząśnięty. Robert Gortat zezwolił na kontynuowanie walki, a Niemiec nie wypuścił już szansy z rąk i zmusił ringowego do przerwania zawodów. Tym samym Sołdra poniósł pierwszą porażkę na profesjonalnym ringu.

Marek Matyja (4-0, 3 KO) zaliczył dziś kolejne zwycięstwo przed czasem, jednak sposób przerwania jego walki z Harisem Colakovicem (5-1, 4 KO) budzi spore kontrowersje. Matyja od początku nie mógł złapać właściwego rytmu walki. Serb przyjechał do Opola bardzo zmotywowany, jednak jego chaotyczne ataki i dziury w obronie nie wróżyły mu sukcesu. W połowie starcia Polak trafił rywala i Colakowicz zatoczył się na liny. Druga runda była już znacznie lepsza w wykonaniu zawodnika KnockOut Promotions, jednak Serb nadal nie pozwalał mu na rozkręcenie się w ringu. W trzeciej odsłonie Serb wyraźnie stracił ochotę do walki, a także sporo przetrzymywał, za co został ukarany odjęciem punktu. Między rundami w narożniku przyjezdnego rywala zawrzało i sprawiał wrażenie bliskiego rezygnacji z kontynuowania zawodów. Wyszedł on jednak do kolejnej odsłony i zaczął bardzo agresywnie zasypując Polaka chaotycznymi ciosami. Wtedy do akcji wkroczył Mirosław Brózio, który jak słusznie zauważyli komentatorzy Polsatu, był dziś zbyt surowy dla pięściarzy. Postanowił on zdyskwalifikować Serba za bicie nasadą, jednak zdecydowanie była to decyzja przedwczesna.

Łukasz Janik (10-4-1, 5 KO) wysoko postawił poprzeczkę utalentowanemu Przemysławowi Runowskiemu (5-0, 1 KO). Pojedynek pomiędzy młodymi polskimi pięściarzami dał wiele emocji kibicom oglądającym galę z cyklu „Wojak Boxing Night”. Faworyzowany Runowski od pierwszego gongu przeszedł do ofensywy i zasypywał podopiecznego Irosława Butowicza seriami ciosów, szczególnie często trafiając na korpus. Janik, który znany jest ze swojej niezłomności, ambitnie próbował odpowiadać na ataki rywala, jednak wyraźnie spóźniał się z akcjami i był wolniejszy. W drugiej rundzie pojedynek wyraźnie się wyrównał. Janik przetrzymał szarże zawodnika KnockOut Promotions i pod koniec starcia dwukrotnie mocno trafił. Trzecia runda mogła podobać się kibicom. Janik przyjmował ciosy Runowskiego na blok i przechodził do kontrataku. W czwartej odsłonie „Kosiarz” zaczął przełamywać zawodnika Silesia Boxing. Skutek zaczęły przynosić bardzo dynamiczne ciosy na korpus. Podopieczny Fiodora Łapina podłączył rywala, który w pewnym momencie był blisko liczenia. Niesamowicie twardy Janik chciał wrócić do gry w piątej rundzie, jednak wyraźnie stracił impet. Tempo spadło, ale to Runowski miał inicjatywę. Na 20. sekund przed gongiem trafił mocnym lewym sierpowym i zaakcentował końcówkę. Do połowy szóstego starcia „Kosiarz” wyraźnie dominował, jednak sędzia Mirosław Brózio postanowił odjąć mu punkt za ataki głową. To wyraźnie pobudziło Janika, który znów przystąpił do ataku. „Kosiarz” podjął rękawice i wdał się w wymiany, w których był precyzyjniejszy. Sędziowie po sześciu rundach punktowali 58-56, 59-56, 60-55 dla zawodnika KnockOut Promotions.

Włodzimierz Letr (1-2, 1 KO) po raz kolejny poniósł porażkę przed czasem na zawodowym ringu. Agit Kabayel (9-0, 7 KO) okazał się dla niego zbyt wymagającym rywalem i nawet nie dał mu rozkręcić się między linami. Niemiec o tureckich korzeniach znokautował podopiecznego Dariusza Snarskiego już w 12. sekundzie! Już w drugiej sekundzie Letr został trafiony lewym hakiem na wątrobę i upadł na deski. Sędzia wyliczył go i ogłosił zwycięstwo rywala przez nokaut. Ta dotkliwa porażka powinna skłonić pochodzącego z Kazachstanu pięściarza do ciężkiej pracy na sali treningowej i zbicia zbędnych kilogramów.

Leszek Dudek, bokser.org

NA CZELE „POLSKIEJ” GRUPY BEZ ZMIAN. PIERWSZE ZWYCIĘSTWO EKIPY Z MEKSYKU

Znamy już wyniki wszystkich meczów grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing. Wczoraj oprócz meczu Domadores Cuba z Hussars Poland, który wygrali gospodarze 5-0, pierwsze w rozgrywkach zwycięstwo odniosła ekipy Mexico Guerreros, pokonując Azerbaijan Baku Fires 3-2. Z kolei dzisiaj z bezdyskusyjnej wygranej cieszyli się Kazachowie z Astana Arlans, rozbijając Boxing Team Russia 5-0.

Nieco więcej emocji było w dalekim Meksyku, choć gospodarze dość szybko zapewnili sobie zwycięstwo, wygrywając pierwsze trzy walki. Najpierw Joselito Velzquez Altamirano (49 kg) wysoko wypunktował Magomeda Ibiyeva, będąc zdecydowanie lepszym w każdym starciu. Drugie oczko dorzucił sensacyjnie 19-letni Brian Alexis Gonzalez Morales (56 kg), jakkolwiek jego zwycięstwo nad rutyniarzem Gairbekiem Germakhanovem nie było jednogłośne. Trzeci punkt dał Meksykanom ich lider Juan Romero (64 kg), bijąc przez TKO w 2. starciu debiutującego w lidze WSB Salmana Ibrahimova. W dwóch ostatnich walkach zwycięstwa przed czasem odnieśli goście, niwelując porażkę do stanu 2-3. Najpierw Soltan Migitinov (75 kg) dość szczęśliwie na skutek kontuzji wygrał w 4. starciu z Juanem Antonio Mercado, a w ostatniej walce wieczoru Mołdawianin Vladimir Cheles (91 kg) rozbił w 5. starciu przez TKO Nigeryjczyka w barwach Guerreros, Efebotora Apochi.

Za wysokim zwycięstwem (5-0) Kazakhstan Astana Arlans nad Boxing Team Russia kryje się zacięty miejscami pojedynek, w którym przynajmniej dwie walki zakończyć się mogły odwrotnymi werdyktami. Ostrzeżenie jakie otrzymał Belik Galanov (49 kg) w 1. rundzie walki z Mardanem Berikbayevem zadecydowało o jego niejednogłośnej porażce, przy czym dwaj sędziowie uznali ten bój za remisowy. Zastrzeżeń nie budził werdykt w drugiej walce, w której Madi Shulakov (56 kg) pewnie wypunktował Nikitę Fedorchenko, ale już w kolejnym boju Askhat Ualikhanov (64 kg) – ten sam, który dość szczęśliwie pokonał w Polsce Damiana Kiwiora – zdaniem wielu obserwatorów nie zasłużył na zwycięstwo nad niepokonanym dotąd Maksimem Dadashevem. Sędziowie punktowali jednak odpowiednio 48-47 i 49-46 dla Kazacha i 48-47 dla Rosjanina. Czwarty punkt dla obrońców tytułu mistrza WSB zdobył lider Arlans, Sergey Derevyanchenko (na zdjęciu), w bezapelacyjny sposób górujący nad solidnym Petrem Khamukovem. W ostatniej odsłonie meczu kibice zobaczyli niezwykle wyrównany bój, w którym faworyzowany Vasili Levit nieznacznie, choć jednogłośnie, pokonał na punkty debiutanta w WSB, Alekseya Egorova.

Po 7. kolejce spotkań na czele grupy B nie zaszły żadne istotne zmiany. Prowadzą Kubańczycy, wyprzedzając Kazachów, Rosjan, Azerów, Meksykanów i Polaków. Ci ostatni do Guerreros tracą jednak już 4 punkty, co oznacza, że do zajęcia 5. miejsca w grupie „Husarii” nie wystarczy tylko pokonanie drużyny meksykańskiej w Polsce…
wsb_7

 

‚MASTER’ EFEKTOWNIE NOKAUTUJE W POWROCIE!

master_trening

Bardzo efektownym nokautem zakończyła się powrotna walka Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO) po pierwszej w karierze porażce. Debiutujący pod skrzydłami Piotra Wilczewskiego „Master” nie ustrzegł się pewnych błędów w obronie, ale w ataku wypadł zdecydowanie lepiej niż w kilku poprzednich występach, co dobrze rokuje na przyszłość. Twardy Sandro Siproshvili (27-18, 13 KO) uczciwie zapracował na swoją wypłatę, ale niestety przypłacił to ciężką porażką.

W pierwszej rundzie „Master” dał się zaskoczyć ciosem podbródkowym, ale poza tym jednym incydentem miał wyraźną przewagę. Trafiał lewym prostym i wyraźnie nastawił się na lewy hak na tułów. W drugim starciu Siproszwili kilka razy postraszył swoim lewym sierpem i przynajmniej dwa razy trafił nieostrożnego Polaka. Mateusz odpowiedział kilkadziesiąt sekund później, a potem poczuł się pewniej i wrócił do swojego skutecznego lewego prostego.

W trzeciej rundzie znów obydwaj mieli lepsze i gorsze momenty. Masternak nie był zagrożony, ale doświadczony Siproszwili kilka razy skarcił Polaka za brak koncentracji. W czwartej odsłonie Gruzin postanowił nieco ostrzej zaatakować. Zepchnął nawet Mateusza do obrony, ale chyba trochę się przeliczył, bo po odpowiedzi „Mastera” zupełnie oddał inicjatywę i po chwili sam stał oparty o liny. Zapadła chwila konsternacji, którą przerwał nie do końca przygotowany atak Siproszwilego. Masternak idealnie to wyczuł i skontrował perfekcyjnym prawym krzyżowym. Rywal padł na matę ciężko znokautowany, a Mateusz odbudował się po porażce z rąk Drozda i dał nadzieję na to, że wkrótce możemy znów zobaczyć go w ciekawych walkach z mocnymi rywalami.

Leszek Dudek, bokser.org

KUBAŃCZYCY NIE DALI POLAKOM ŻADNYCH SZANS

Ekipa Hussars Poland wybrała się do Hawany na rewanżowy mecz z najmocniejszą drużyną w World Series of BoxingCuba Domadores. Trudno było zakładać, że choć jeden z naszych zawodników wyjdzie zwycięsko ze swojej walki, ale zdobyte doświadczenie może zaowocować w przyszłości.

Pierwsze cztery pojedynki kończyły się gładkimi punktowymi zwycięstwami miejscowych faworytów, którzy zdeklasowali naszych Husarzy i najpierw wyprowadzili swój team na prowadzenie, a potem przesądzili o wyniku spotkania. Wisienką na torcie był dla Kubańczyków występ walczącego w wadze ciężkiej Erislandy Savona, który już w pierwszej rundzie znokautował Łukasza Zygmunta i ustawił wynik meczu na 5-0.

Choć Dawid Jagodziński wciąż nie ma na koncie indywidualnego zwycięstwa w lidze WSB, to jednak jego poprzednie dwie walki dawały nadzieję na to, że młody Polak będzie w stanie postawić solidny opór brązowemu medaliście mistrzostw świata w Ałmatach – Yosvany’emu Veitii. Tuż przed wylotem na Kubę Dawid przyznał w rozmowie z Mariuszem Serafinem, że trochę obawia się tego wyjazdu, ale będzie chciał jak najwięcej wynieść z przygody w Hawanie. W ringu Jagodziński nie miał niestety nic do powiedzenia i dał się gładko ograć szybszemu, lepiej wyszkolonemu technicznie mańkutowi, ale na odnotowanie zasługuje twardość naszego zawodnika, który ani razu nie był w poważnych tarapatach i wytrzymał pełne pięć rund z utytułowanym przeciwnikiem.

Kolejny mańkut i kolejna klęska Polaka. Podopieczni Huberta Migaczewa mieli ćwiczyć na treningach ciosy z prawej ręki, które są szczególnie skuteczne w starciach z zawodnikami boksującymi z odwrotnej pozycji, ale aktualny mistrz Kuby Marcos Forestal okazał się zdecydowanie za dobry dla Sylwestra Kozłowskiego. Mierzący 175 cm Kubańczyk zdecydowanie górował nad reprezentantem gości nie tylko wzrostem, lecz również umiejętnościami. Warto przypomnieć, że Forestal został wprowadzony do składu w ostatniej chwili w zastępstwie za mistrza olimpijskiego z Londynu – Robeisy Ramireza. W pierwszej rundzie zrobiło się gorąco i faworyt kilka razy brzydko sfaulował Kozłowskiego, ale potem skupił się już na boksie i wygrał bez większych problemów.

Liczyliśmy na to, że Damian Kiwior może uratować honor drużyny, wygrywając choć jedną rundę, bo trudno było mieć nadzieję na triumf młodego Polaka w całej walce ze znakomitym Yasnielem Toledo – brązowym medalistą igrzysk olimpijskich w Londynie oraz dwukrotnym srebrnym medalistą mistrzostw świata. Niestety Kiwior nie miał najmniejszych szans i poza niezłą (ale wciąż przegraną) drugą odsłoną, we wszystkich pozostałych był wyraźnie gorszy. Zmęczenie i bezradność poskutkowały dwoma ostrzeżeniami w końcówce i porażka Hussars Poland w całym spotkaniu stała się faktem.

W przypadku Piotra Gredke nie było wielkich oczekiwań. Istniało nawet podejrzenie, że przegra on swoją walkę przed czasem, ale Ramon Luis nie był na szczęście w bojowym nastroju i zadowolił się deklasacją punktową. Kilka razy robiło się niebezpiecznie, ale Kubańczyk więcej przyjemności czerpał z ośmieszania rywala technicznymi sztuczkami niż zadawania mu potężnych ciosów, które mogły doprowadzić do przerwania pojedynku. Gredke do końca próbował, ale nie miał żadnych odpowiedzi na doskonały momentami boks miejscowego faworyta. Skończyło się na pewnym zwycięstwie Luisa, a nam pozostaje się cieszyć, że Piotrek przetrwał cały dystans. Na pewno wyniesie z tej lekcji więcej niż z kilku wygranych walk na MMP.

Porażkę w debiucie można było tłumaczyć brakiem odpowiedniego przygotowania. Później Łukasz Zygmunt spędził kilka tygodni z resztą drużyny i miał zaprezentować znacznie lepszą formę w drugim występie w WSB. Niestety skończyło się fatalnie, bo Polak już w pierwszej odsłonie został znokautowany. Świetnie dysponowany krewny legendarnego Felixa Savona uderzył prawym sierpowym, a Zygmunt padł na deski. Wstał prawie od razu, ale po chwili poczuł się gorzej i przyklęknął. Liczenie trwało długo, więc Łukasz zdążył się podnieść, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał dalej boksować i sędzia ringowy podjął słuszną decyzję o niedopuszczeniu go do dalszej walki. Powtórki pokazały, że cios nie doszedł nawet czysto do celu. Wydawało się, że prawy Erislandy Savona ześlizgnął się nieco po barku Polaka i nawet jeśli doszedł, to zaledwie jako obcierka. Mimo niewątpliwej klasy rywala, taka postawa Zygmunta stawia pod znakiem zapytania jego dalsze występy w drużynie Hussars Poland.

49 kg: Yosvany Veitia UD 5 Dawid Jagodziński (50-42, 50-44, 50-44)
56 kg: Marcos Forestal UD 5 Sylwester Kozłowski (50-45, 50-45, 50-44)
64 kg: Yasnier Toledo UD 5 Damian Kiwior (50-43, 50-43, 50-42)
75 kg: Ramon Luis UD 5 Piotr Gredke (50-45, 50-45, 50-45)
91 kg: Erislandy Savon KO 1 Łukasz Zygmunt

Leszek Dudek, bokser.org

ROGER HRYNIUK: JEŚLI MASZ SERCE DO WALKI, DORÓWNASZ NAWET OLBRZYMOM

hryniuk

Niespełna 23-letni Roger Hryniuk jest jednym z trzech polskich pięściarzy, którzy w dniach od 4 do 9 lutego wystąpią w tradycyjnym turnieju o Memoriał Istvana Bocksaia w Debreczynie. Aktualny Mistrz Polski do lat 23 wagi superciężkiej na swoją poważną reprezentacyjną próbę ciężko pracuje od kilku ostatnich miesięcy.

- Przygotowuję się do nowego sezonu od obozu w Wiśle, który odbył się w połowie grudnia. Robiliśmy tam głównie siłę, później miałem krótką przerwę na święta i treningi w moim w klubie Cristal Białystok oraz na indywidualne treningi pod okiem trenerki na siłowni w mojej miejscowości, czyli w Łapach. Teraz znowu jestem w Wiśle, gdzie uczestniczę w bardzo ciekawych treningach z nowym trenerem kadry Walerym Korniłowem i jego asystentami Ludwikiem Buczyńskim i Zbigniewem Raubo – mówi Roger.

Z pewnością bardzo cieszy nas powrót tego wciąż młodego pięściarza do poważnego boksowania. Kiedy w 2009 roku awansował do ćwierćfinału wagi średniej (75 kg) Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Szczecinie, wielu wróżyło mu ciekawą sportową przyszłość.

- Pamiętam doskonale tamten turniej – wspomina sympatyczny zawodnik. – Wygrałem dwie walki z Grekiem Iliasem Ahmedem i Finem Ville Hukkanenem, którego uważano za faworyta zawodów. Niestety w ćwierćfinale przegrałem z późniejszym Mistrzem Europy Niemcem Tyronem Zeuge, który aktualnie uważany jest za dobrze zapowiadającego się zawodowca – zauważa Hryniuk.

Dzisiaj Roger Hryniuk niewiele przypomina siebie sprzed 5 lat, głównie z uwagi na kategorię wagową, w jakiej teraz boksuje.

- Mam 183 więc na pewno nie jestem najniższym superciężkim i myślę, że w tej kategorii wagowej idzie mi nie najgorzej. Jak się ma serce do walki, to można dorównać nawet olbrzymom – zapewnia.

Roger mieszka w Łapach, mieście skąd pochodził także m.in. były mistrz Polski i olimpijczyk, Grzegorz Kiełsa. Zarówno on, jak i Krzysztof Zimnoch, który podobnie jak Roger reprezentował kiedyś barwy Cristalu Białystok, mieli spory wpływ na karierę naszego rozmówcy.

- Od Grzegorza dostałem kiedyś – jako mały chłopak – rękawice z autografem. Kibicowałem mu kiedy boksował zawodowo w Kanadzie. Pamiętam jak oglądałem jego walki w Internecie. Dużo zawdzięczam Krzyśkowi Zimnochowi. Kiedy z nim zaczynałem sparować, miało się właśnie urodzić moje dziecko. Krzysiek kiedy się o tym dowiedział załatwił mi pracę w dyskotece, dzięki której mogę nadal boksować. Gdyby mi nie pomógł, to zapewne musiałbym szukać „normalnej” pracy i na boks zabrakłoby mi czasu – dodaje Roger.

- Miałem kryzys w 2010 roku. Poza startem na Mistrzostwach Polski w Strzegomiu prawie nie boksowałem. Szykowałem się na Młodzieżowe Mistrzostwa Polski, ale niestety moja mama miała groźny wypadek i musiałem zająć się domem. W ogóle przestałem wtedy trenować. Półtoraroczna przerwa w startach zrobiła swoje – podskoczyła mi też waga, bo mam tendencję do tycia i stało się. Odrodziłem się w wadze superciężkiej. Mam w niej jednak spore atuty – serce do walki i fakt, że jestem niewygodnym zawodnikiem z uwagi na niezłą szybkość. Znam jednak swoje słabości – wiem, że muszę pracować nad techniką i celnością ciosów. Wielki wpływ na mój powrót do boksu miał trener klubowy Dariusz Kochanowski. Został wtedy głównym szkoleniowcem w klubie i postanowił ściągnąć mnie znów do boksu, za co jestem mu bardzo wdzięczny. W Cristalu mogę także liczyć na wsparcie prezesa Ryszarda Dargiewicza, młodych trenerów Piotra i Krystiana Sielawa, Piotra Jankowskiego, który stał w moim narożniku kiedy zdobyłem złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23.

Marzeniem zawodnika Cristalu Białystok jest wywalczenie stałego miejsca w kadrze narodowej seniorów oraz występy w lidze World Series of Boxing. Nie stawia sobie na razie większych celów, koncentrując się na najbliższej przyszłości.

- Chciałbym także w przyszłości spróbować swoich sił w zawodowej lidze WSB, gdzie walczą najlepsi pięściarze na świecie. O zawodowstwie na razie nie myślę… – zakończył Roger.

Z zainteresowaniem będziemy obserwować jego tegoroczne starty. Każdy sukces, który się stanie jego udziałem, jak i naszą rozmowę, będzie dedykował swojej córeczce Kamili. To może być doskonała motywacja! Roger, trzymamy kciuki za Debreczyn!

ZAPRASZAMY NA II TURNIEJ GRAND PRIX PZB DO NOWEJ DĘBY

pzb

Tydzień temu informowaliśmy, że II Turniej Grand Prix o Puchar PZB odbędzie się w dniach 13-16 lutego 2014 roku w Nowej Dębie. Dzisiaj w imieniu organizatorów, czyli Polskiego Związku Bokserskiego, Podkarpackiego Okręgowego Związku Bokserskiego, KS „GARDA” Nowa Dęba oraz Urzędu Miasta i Gminy Nowa Dęba, przekazujemy szczegółowe informacje.

Zawody odbędą się w Hali Zespołu Szkół Nr 2 w Nowej Dębie przy ul. Kościuszki 101 (tam również znajdować się będzie biuro zawodów) i mogą w nich wziąć udział zawodnicy urodzeni w latach 1974-1995 (mający ukończone 18 lat), zgłoszeni do centralnej kartoteki PZB i posiadający aktualną licencję zawodniczą oraz ważne badania lekarskie.

Zawody przeprowadzone zostaną zgodnie z  Regulaminem Sportowym PZB, Regulaminem Opieki Zdrowotnej PZB i Regulaminem GRAND PRIX PZB na 2014 rok. Zawodnicy w kategoriach wagowych: 46-49 kg, 52 kg, 56 kg,  60 kg, 64 kg startują we własnych rękawicach bokserskich (10 uncji) posiadających atest AIBA. Organizator zapewnia rękawice bokserskie dla zawodników startujących w kategoriach wagowych: 69 kg, 75 kg, 81 kg, 91 kg, +91 kg (12 uncji).

Zgodnie z  Uchwałą Zarządu PZB ustalono opłatę za udział zawodnika w wysokości 30 zł, płatne przed badaniem i ważeniem głównym zawodników. Koszty związane z uczestnictwem pokrywają  delegujące kluby. Zakwaterowanie uczestników w Nowej Dębie możliwe jest w Hotelu Szypowski (ul. Jasna 7) i Hotelu Szypowski (ul. Szypowskiego 1; adres e-mail: rezerwacja@hotelszypowski.pl lub kontakt@hotelszypowski.pl), Zajeździe „Leśne Kąty” (Tarnowska Wola 225; tel. 15 846 75 75, kom. 605 93 90 93, adres e-mail: zajazd@tlen.pl) oraz w Hotelu „Dębianka” w Nowej Dębie (ul. ks. H. Łagockiego 64;  tel. 15 846 39 84, adres e-mail: debianka@data.pl). Rezerwacji noclegów należy dokonać  bezpośrednio w hotelach do dnia 8 lutego 2014 roku. Cena noclegu z wyżywieniem: 90 zł/osobodzień  (w tym  śniadanie, obiad i kolacja) – płacone przez kierowników ekip,

Zgłoszenia  zawodników  do startu w turnieju z  uwzględnieniem: nazwy klubu, imienia i nazwiska zawodnika oraz kategorii wagowej, należy przesłać pisemnie na adres e-mail: maciek@resgraph.pl do  dnia 8 lutego 2014 roku. Wszelkich pytań i informacji udziela Maciej Dziurgot (tel kom. 605 999 620).

Organizator zapewnia nieodpłatnie możliwość korzystania z kompleksu basenów (w tym sauna, jacuzzi) – informacje na miejscu.

Przy organizacji transportu do/z Nowej Dęby, prosimy o zwrócenie uwago na dogodne połączenie kolejowe z większymi miastami. Dworzec Kolejowy znajduje się 500 m od hali sportowej w Nowej Dębie.

Organizator zastrzega sobie prawo niedopuszczenia do turnieju zawodników nie zgłoszonych w wyżej wymienionym terminie.

UWAGA: Uczestnicy powinni posiadać ubezpieczenie NNW i OC. Organizator nie ponosi odpowiedzialności z tytułu ubezpieczenia zawodników, kradzieży, uszkodzenia czy zagubienia sprzętu sportowego przez zawodników. Za ewentualne szkody dokonane przez uczestników zawodów, odpowiedzialny finansowo jest trener lub kierownik ekipy (płatność na miejscu).

HARMONOGRAM ZAWODÓW:

Czwartek:  13.02.2014 roku
do  godz. 12:00              -  przyjazd ekip
12:00 – 14:00 -  badanie lekarskie i waga (Hala Sportowa, Zespól Szkół Nr 2)
15:00              -  konferencja techniczna i losowanie
17:00              -   walki eliminacyjne

Piątek:  14.02.2014 roku
8:00 – 9:00     -  badanie lekarskie i waga
11:00               -  walki ćwierćfinałowe I seria
17:00               -  walki ćwierćfinałowe II seria

Sobota:  15.02.2014 roku
8:00 – 9:00     – badanie lekarskie i waga
16:00               -  walki półfinałowe

Niedziela: 16.02.2014 roku
7:00 – 8:00      – badanie lekarskie i waga
11:00 – 14:00  – walki finałowe, dekoracja zwycięzców

HUSSARS VS DOMADORES: TEN MECZ NIE BĘDZIE TRUDNIEJSZY OD INNYCH

domadores03

- Nie możemy pozwolić na kubański „taniec” – mówi przed meczem z Cuba Domadores szef drużyny Hussars Poland, Jarosław Kołkowski . Spotkanie odbędzie się z piątku na sobotę w Hawanie. – Mecz z Kubańczykami nie będzie trudniejszy od innych, jakie już toczyliśmy w tym sezonie. Czy np. Dawid Jagodziński został poddany łatwiejszemu sprawdzianowi walcząc z Davidem Ayrapetyanem? Nie sądzę. A naprawdę dobrze walczył. I teraz też jest w stanie dobrze wypaść, a nawet wygrać. Powtórzę tylko, że musi pamiętać o taktyce i nie zaczynać walki w ostatnich 2 rundach, bo można wygrać z każdym, ale nie z matematyką – uważa Kołkowski.

Po poprzednim sezonie, w którym „Husaria” awansowała do ćwierćfinału WSB, w tym trafiła do najmocniejszej z możliwych grup. Polacy rywalizuję ze świetnymi bokserami z Kuby, Rosji, Kazachstanu, Azerbejdżanu i Meksyku.

- Bardzo liczę na Damiana Kiwiora. Wprawdzie trafia na utytułowanego Yasniera Toledo, ale w ringu nie walczą tytuły. Jeżeli Damian podejdzie do walki z głową – najpierw spróbuje przeczytać przeciwnika, a potem konsekwentnie będzie wykorzystywał jego słabe strony, a takie ma każdy, to będzie dobrze. Tak zrobił w meczu z Astana Arlans Kazakhstan, gdzie jego przeciwnik wyraźnie nie radził sobie w półdystansie i w walce zza podwójnej gardy. Damian musi tylko pamiętać – zresztą jak każdy z naszych zawodników – żeby nie atakować dopiero od 3, 4 rundy. Walkę, a nawet ryzyko trzeba podjąć co najmniej w 2 rundzie, bo trzeba liczyć, że sędziowie będą mieli tendencję do sędziowania „na gospodarza”. Trzeba więc im dać trochę czasu, żeby się „przyzwyczaili” do przewagi Polaka, a rund jest tylko 5 – uważa Jarosław Kołkowski.

Biało-Czerwoni pod wodzą trenerów dużo czasu poświęcili na analizę taktyczną przeciwników. Wielki sprawdzian w już w sobotę rano czasu polskiego. To rzadkość kiedy Polacy boksują w Hawanie.

- Po drugiej stronie też są myślący ludzie, którzy „za darmo” niczego nie oddadzą. Trzeba pamiętać, że bokserzy kubańscy słyną przede wszystkim ze świetnej defensywy. Nie można więc im zostawiać za dużo miejsca, aby nie mogli „tańczyć” po ringu. Nie wolno dać się wpuścić w ściganie znikających punktów i pruć powietrza niecelnymi ciosami. W ten sposób traci się siły i sprawia złe wrażenie na sędziach. Przepuścić i oddać serią 3-4 ciosów, a kiedy się uda zamknąć przy linach i konsekwentnie pracować. To punktuje – powiedział szef drużyny Hussars Poland.

NOWE OTWARCIE MATEUSZA MASTERNAKA

master01

Porażkę Mateusza Masternaka z Grigorijem Drozdem w październiku 2013 roku w Moskwie można uznać za największą klęskę polskiego boksu zawodowego w ubiegłym roku. Klęskę tym większą, że poniesioną przed czasem w pojedynku, w którym Masternak uchodził za faworyta. Niepowodzenie bardzo przeżyli wszyscy jego sympatycy, jak i on sam. Doszło przy tej okazji do rozstania Mateusza z trenerem Andrzejem Gmitrukiem, a jego trenowaniem zajął się Piotr Wilczewski.

Mateusz Masternak z pozycji sportowca, którego od pojedynku o mistrzostwo świata dzielą 1-2 walki spadł do takiej, w której praktycznie musi zaczynać wszystko od zera. W cztery miesiące od moskiewskiej katastrofy na ringu w duńskim Frederikshavn zmierzy się w walce „na przetarcie” z gruzińskim journeymanem Sandro Siproshvilim. Przeciwnik nie jest szczególnie groźny, ale doświadczony w starciach z wieloma bokserami dobrej klasy i może imponować odpornością na ciosy. Polskich kibiców boksu niezmiernie intryguje, nie tyle wynik walki (który można z góry przewidzieć), co forma i postawa jednego z naszych najbardziej utalentowanych pięściarzy.

Trzeba bowiem powiedzieć, że forma Mateusza wzbudzała zastrzeżenia i wątpliwości na długo przed porażką z Drozdem. Masternak w pewnym momencie (połowa 2012 roku) przestał robić postępy, zatrzymał się w rozwoju, a potem zaczął się w nim cofać. Do starych mankamentów (jednostajne tempo walki, brak umiejętności przyśpieszenia, uboga technicznie obrona) dołączyły nowe w postaci spadku szybkości i mobilności, a także zadziwiającego osłabienia siły uderzenia (być może spowodowanego niewłaściwym kulturystycznym treningiem lub spadkiem precyzji ciosów na skutek wady wzroku). Sam Mateusz podkreśla, że chciałby się sprawdzić z Siproszwilim w półdystansowej wymianie. To bardzo dobrze, bowiem do tej pory był nieelastycznym stylowo bokserem jednoznacznie dystansowym, a przed atakami rywali w półdystansie potrafił bronić się jedynie w sposób bardzo prosty, żeby nie powiedzieć prostacki, czyli klinczowaniem.

Trzymamy za Mateusza kciuki i oczekujemy w jego wykonaniu nowego pomyślnego otwarcia, które zapoczątkuje serię zwycięstw.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

JAROSŁAW KOŁKOWSKI BLOGUJE: ZWIĄZKI ZE ZWIĄZKIEM

Hussars Poland to praktycznie jedyna drużyna w WSB, która nie korzysta z żadnej pomocy państwa i działa niezależnie od krajowej federacji bokserskiej. W większości krajów biorących udział w lidze drużyny prowadzone są bezpośrednio przez federacje. Pomijając polską drużynę, tylko D&G Italia Thunder jest prowadzona przez osobną spółkę. Jednak nawet w tym wypadku Federazione Puglistica Italiana (FPI) ma przemożny wpływ na działalność drużyny WSB (np. trenerem drużyny jest Francesco Damiani, koordynator wszystkich programów olimpijskich federacji), a drużyna może korzystać z całej infrastruktury i zaplecza treningowego FPI (np. ośrodek w Asyżu).

W tym kontekście pytanie o to, jaki stan rzeczy należy uznać za normalny – przynajmniej w moim odczuciu – jest retoryczne. Pomiędzy Polskim Związkiem Bokserskim (PZB) a Hussars Poland powinny istnieć bardzo ścisłe relacje organizacyjne. Więcej, trzeba się zastanowić nad przejęciem Hussars Poland przez PZB. Dotychczasowa współpraca sprowadzająca się w gruncie rzeczy do tolerowania się nawzajem nie wystarczy.

Za „chwilę” dobiegnie końca drugi sezon WSB, w którym występuje drużyna reprezentująca Polskę. Ten czas przyniósł sporo doświadczeń. Na ich podstawie spróbuję przytoczyć kilka argumentów, które uzasadniają postulat połączenia struktur PZB i Hussars Poland.

1.    PZB nie ma zbyt wielkiego potencjału marketingowego, zdolnego przyciągnąć sponsorów. Imprezy organizowane przez PZB nie mogą liczyć na transmisje telewizyjne czy choćby wzmianki w mediach o największym zasięgu. Zresztą to nie jest krytyka PZB. Z turniejami AIBA lub EUBC wcale nie jest lepiej. Hussars Poland to dzisiaj jedyna inicjatywa w boksie olimpijskim zdolna przyciągnąć sponsorów. Z drugiej strony, PZB jest organizacją społeczną, co pozwala uniknąć pomówień o sponsorowanie czyjegoś „prywatnego biznesu”. Innymi słowy, połączenie medialnej wartości Hussars Poland i ustrojowej pozycji PZB jako polskiego związku sportowego, członka PKOl i AIBA, może tylko ułatwić pozyskiwanie sponsorów.

2.    Dzisiaj boks znajduje się w tzw. grupie brązowej. Z punktu widzenia Ministra Sportu i Turystyki jest więc sportem o małym znaczeniu. Tylko taki projekt jak Hussars Poland i WSB ma szansę to zmienić (dodatkowe kwalifikacje olimpijskie, duża popularność dyscypliny, wyjątkowość i jednocześnie spójność programu). Ale tylko PZB może wnioskować o ponadplanowe dotacje na konkretne przedsięwzięcie.

3.    Dzięki PZB można też zredukować część kosztów funkcjonowania Hussars Poland. Związki sportowe mają np. prawo do obniżonych stawek za wynajem obiektów sportowych. Niektórzy urzędnicy twierdzą, że organizacje „pozazwiązkowe” takiego prawa już nie mają bez względu na cel ich działania. Podejście ludzi bywa różne nawet w granicach jednego miasta. Przykładowo, zetknęliśmy się z tym problemem, a w zasadzie z kompletnym brakiem zrozumienia roli WSB jako programu olimpijskiego w przypadku Areny Ursynów, podczas gdy współpraca z Torwarem zawsze układała się wzorowo.

4.    Obecny poziom finansowania boksu olimpijskiego sprawia, że nasi bokserzy nie mogą uczestniczyć w wielu ważnych turniejach międzynarodowych. PZB po prostu nie stać na organizowanie wyjazdów. W WSB nasi zawodnicy mają możliwość mierzenia się z najlepszymi na świecie, ucząc się od nich i nabierając doświadczenia. Jak kończą się wyjazdy na mistrzostwa kontynentu czy świata z bagażem doświadczeń wyniesionych z turniejów krajowych, wiemy wszyscy…

5.    Hussars Poland to też znakomite narzędzie dla trenera kadry narodowej seniorów. Właśnie ogłoszono listę zawodników, którzy mogą być zgłaszani jako członkowie kadry narodowej do udziału w zawodach sportowych AIBA. Nie oznacza, jak rozumiem, że do kadry powołano 62 osoby (tyle jest na liście). Ścisłą kadrę trener Walery Korniłow dopiero wyłoni. Ale na jakiej podstawie? Żeby poznać wartość zawodnika, trzeba go zobaczyć w walce i to na odpowiednio wysokim poziomie. Żeby tę wartość podnosić, trzeba mieć bezpośredni wpływ na szkolenie zawodnika, trzeba je, jeśli nie prowadzić, to przynajmniej nadzorować – z bliska. Połączenie sił Hussars Poland i PZB może zoptymalizować proces kształtowania kadry narodowej. Na razie jest tak, że kiedy większość najlepszych polskich bokserów przygotowuje się do meczów w WSB, trener kadry organizuje jej zgrupowanie…

W moim przekonaniu organizacyjne związanie Hussars Poland i PZB powinno wywołać synergię, dzięki której polscy bokserzy znów będą osiągać sukcesy na arenach międzynarodowych.

Czy mam rację? Czy to jest lekarstwo na przewlekłą chorobę, na jaką zapadł polski boks? Czy znajdą się ludzie, którzy myślą podobnie? Nie wiem. Natomiast wiem na pewno, że dotychczasowy system (o ile w ogóle można tu mówić o systemie) – delikatnie mówiąc – nie przyniósł nam oszałamiających sukcesów sportowych. W gruncie rzeczy sprowadził polski boks olimpijski do roli taniego zaplecza kadrowego dla zawodowych grup promotorskich.

Hussars Poland już dzisiaj udaje się powstrzymać odpływ utalentowanych bokserów na zawodowstwo, ale celem funkcjonowania drużyny nie jest przecież robienie na złość promotorom boksu zawodowego. Tu chodzi przede wszystkim o podniesienie poziomu boksu olimpijskiego i osiąganie sukcesów na tym polu. Oby to jednak nie była walka z wiatrakami, bo w boksie lepiej być nielubianym Donem Kingiem niż sympatycznym Don Kichotem.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, 31 stycznia 2014 roku

KALENDARZ PIĘŚCIARSKICH WYDARZEŃ – CO, GDZIE I KIEDY W 2014 ROKU

irek01

Niestrudzony fanatyk pięściarstwa, Leszek Dąbrowski, znany w środowisku od lat głównie z realizacji internetowych transmisji z zawodów, uaktualnił na łamach serwisu bokser.org kalendarz zawodów boksu olimpijskiego, w których udział wezmą polskie zawodniczki i zawodnicy. W ciągu 2014 roku w każdej części kraju odbędzie się wiele interesujących imprez, które – miejmy nadzieję – podniosą poziom i prestiż polskiego boksu olimpijskiego.

- Z kalendarza wynika jednoznacznie że Poznań stawia na młodych, organizując liczne imprezy skierowane na konfrontacje i pierwsze kroki turniejowe, a Gruchała Team ostro działa w regionie organizując w różnych miastach swoje „show” – zauważył Leszek. – Turnieje otrzymały nowych patronów, a o innych dowiedzieliśmy się że w ogóle istnieją, a kolejne po wielu latach nieobecności zostały reaktywowane, jak „Złoty Żubr” czy „Puchar  Ziem Nadbałtyckich”. Wszystko wskazuje że atmosfera zaczyna klarować i z młodym duchem tchnie dużą siłę w ukochana dyscyplinę. Już w tą sobotę w Szczecinie ponad 130 zawodników na dwóch ringach będzie walczyć w Pucharze Ziem Nadbałtyckich w bardzo mocnej obsadzie – zaprosił w imieniu własnym i organizatorów Leszek Dąbrowski.

KALENDARZ PIĘŚCIARSKICH WYDARZEŃ 2014 ROKU
(OD LUTEGO DO GRUDNIA)

Luty
01.02.2014 (niedziela) I Puchar Ziem Nadbałtyckich – Szczecin
08.02.2014 (piątek) Azerbejdżan vs Hussars – Guba
08.02.2014 Sobota Bokserska – Sianów
13-16.02.2014 (czwartek-niedziela) II Grand Prix – Nowa Dęba
14-15.02.2014 (piątek – sobota) Mistrzostwa Okręgu Juniorów – Sokółka
15.02.2014 (sobota) Turniej o Puchar Burmistrza – Złotów (rezerwacja terminu transmisji)
15-16.02.2014 (sobota-niedziela) Mistrzostwa Okręgu Juniorów – Wejherowo
16.02.2014 (niedziela) I Krok Bokserski – Rybnik
20-23.02.2014 (czwartek-niedziela) Mistrzostwa Wielkopolski – Poznań
21.02.2014 (piątek) Hussars vs Meksyk – Włocławek
22.02.2014 (sobota) IV Ogólnopolski Turniej im. Zbigniewa Rompy – Starogard Gdański
22.02.2014 (sobota) Mecz towarzyski Kujawsko Pomorskie – Świecie
22.02.2014 (sobota) Wiosenny Turniej Bokserski – Białystok
22-23.02.2014 (sobota-niedziela) Mistrzostwa Mazowsza Juniorów -  Ostrołęka
28.02-02.03.2014 (piątek-niedziela) Mistrzostwa Śląska Juniorów i Kadetów – Jaworzno
28.02-02.03.2014 (piątek-niedziela) Mistrzostwa Okręgu Małopolskiego

Marzec
01.03.2014 (sobota) Okręgowy Turniej Bokserski – Gdańsk
01-02.03.2014 (sobota-niedziela) Mistrzostwa Okręgu – Tarnów
08.03.2014 (sobota) I edycja – Puchar FENIXA – Warszawa ‚Torwar’ (LIVE.BOKSER.ORG)
08.03.2014 (sobota) Turniej Bokserski im. W.Pawlaka – Leszno
12-16.03.2014 (środa-niedziela) Mistrzostwa Polski Seniorów – Kalisz
20-23.03.2014 (czwartek-niedziela) Mistrzostwa Polski Seniorek
22.03.2014 Sobota Bokserska – Oświęcim
22.03.2014 Sobota Bokserska – Poznań
29.03.2014 (sobota) II Puchar Ziem Nadbałtyckich – Szczecin
29.03.2014 Sobota Bokserska – Poznań
29.03.2014 Sobota Bokserska – Polnica
29-30.03.2014 (sobota-niedziela) Mistrzostwa Warszawy Juniorów – Warszawa
29-30.03.2014 (sobota-niedziela) Międzynarodowy Turniej Młodzieży – Łomża

Kwiecień
04-06.04.2014 (piątek-niedziela) Mistrzostwa Okręgu Junior – Grudziądz
05.04.2014 (sobota) Puchar Bombardiera – Gdynia
05.04.2014 (sobota) Turniej Bokserski w ramach II Festiwalu Sportów Walki – Kraków
05.04.2014 (sobota) Mecz Ostrołęka vs Warszawa – Ostrołęka
05.04.2014 Sobota Bokserska – Szczecin
05.04.2014 Sobota Bokserska – Poznań
05-06.04.2014 (sobota-niedziela) MTB im. Leszka Błażyńskiego – Bytom
07.04.2014 (poniedziałek) Turniej Bokserski – Gdynia
08-12.04.2014 (wtorek-sobota) MTB im.F.Stamma – Warszawa (LIVE.BOKSER.ORG)
12.04.2014 (sobota) Turniej Bokserski o Puchar Dyrektora MOSiR – Rybnik
12.04.2014 (sobota) III Puchar Ziem Nadbałtyckich – Frankfurt
12.04.2014 Sobota Bokserska – Poznań
19.04.2014 (sobota) Boxing Show Gruchała – Sępólno
19-20.04.2014 Sobota Bokserska (eliminacje wewnętrzne do MPJ) – Szczecin
20.04.2014 Sobota Bokserska – Kraków
26.04.2014 Sobota Bokserska – Oświęcim
26.04.2014 Sobota Bokserska – Poznań
26-27.04.2014(sobota-niedziela) Mistrzostwa Warszawy Juniorów – Warszawa
29.05-01.06.2014 (czwartek-niedziela) Eliminacje kobiet do OOM

Maj
01-04.05.2014 (środa-sobota) Mistrzostwa Polski Juniorek
02-03.05.2014 (czwartek-piątek) Turniej Bokserski im.Aleksego Antkiewicza – Słupsk
03.05.2014 (piątek) Turniej Konstytucji 3 Maja – Warszawa
07-11.05.2014 (czwartek-niedziela) Eliminacje kobiet do OOM – Złotów
09-11.05.2014 (piątek-niedziela) MTB im. Roberta Kopytka – Jaworzno (LIVE.BOKSER.ORG)
10.05.2014 Sobota Bokserska – Skotniki
10-11.05.2014(sobota-niedziela) Turniej o Złotą Rękawicę – Białystok
13-18.05.2014 (czwartek-niedziela) Mistrzostwa Polski Juniorów
15-18.05.2014 (czwartek-niedziela) Śląskie Wewnętrzne Eliminacje OOM
17.05.2014 Sobota Bokserska (eliminacje wewnętrzne do OOM) – Szczecin
17.05.2014 (sobota) Okręgowy Turniej Bokserski – Gdańsk
22-25.05.2014 (czwartek-sobota) (III) I Grand Prix – Elbląg
24.05.2014 Sobota Bokserska – Oświęcim
24.05.2014 (sobota) Turniej Bokserski im. J.Sławińskiego – Leszno
24-25.05.2014 (sobota-niedziela) MTB im.Leszka Bażyńskiego – Bytom
24-25.05.2014 (sobota-niedziela) Turniej Bokserski im.W.Makacewicza – Toruń
29.05-01.06.2014 (czwartek-niedziela) Śląskie Eliminacje OOM
31.05-01.06.2014 (sobota-niedziela) Zachodniopomorskie Eliminacje OOM
30.05-01.06.2014 (piątek-niedziela) Turniej im. Z.Chychły – Gdańsk (LIVE.BOKSER.ORG)
31.05.2014 Sobota Bokserska – Poznań

Czerwiec
01.06.2014 (niedziela) I Krok Bokserski – Włocławek
03-08.06.2014 (wtorek-niedziela) Międzynarodowy Turniej im.Ryszarda Redo – Grudziądz
07.06.2014 (sobota) Turniej Bokserski im. Motyczki – Rydułtowy
07.06.2014 (sobota) IV Puchar Ziem Nadbałtyckich – Finał – Szczecin
07.06.2014 (sobota) Turniej Bokserski z okazji Dnia Dziecka – Kraków
07.06.2014 Sobota Bokserska – Poznań
07-08.06.2014 (sobota-niedziela) MTB im.Wieńczysława Kosinowa – Warszawa
07-08.06.2014 (sobota-niedziela) Międzynarodowy Turniej Młodzieży – Sokółka
14.06.2014 (sobota) I Krok Bokserski – Myszków
14.06.2014 Sobota Bokserska – Kraków – Skotniki
14.06.2014 Sobota Bokserska – Polnica
14.06.2014 Sobota Bokserska – Poznań
14-15.06.2014 (sobota-niedziela) Międzynarodowy Turniej Bokserski Juniorów – Bydgoszcz
19-21.06.2014 (czwartek-sobota) MTB Czarne Diamenty – Myszków
21.06.2014 Sobota Bokserska – Poznań
21.06.2014 (sobota) Międzynarodowy Turniej Bokserski im.Józefa Kruży – Tczew
21-22.06.2014 (sobota-niedziela) Turniej Miast Królewskich – Brześć Kujawski
21-22.06.2014 (sobota-niedziela) Międzynarodowy Turniej Młodzieży „Dni Białegostoku”
28.06.2014 Sobota Bokserska – Kraków
28.06.2014 (sobota) Mecz Towarzyski im.E.Golińskiego – Bydgoszcz
28.06.2014 Sobota Bokserska – Poznań
28.06.2014 Puchar Bombardiera – Gdynia (LIVE.BOKSER.ORG)

Lipiec
14-19.07.2014 (poniedziałek-niedziela) Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży – Świdnica
19.07.2014 (niedziela) Okręgowy Turniej Bokserski „Sopot Molo” – Sopot
19.07.2014 (niedziela) Galobiesiada – Łysomice

Wrzesień
03-07.09.2014 (środa-niedziela) Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska Kobiet – Gliwice
06.09.2014 Sobota Bokserska – Poznań
06-07.09.2014 (sobota-niedziela) Turniej Bokserski im.Tadeusza Wieszczyka – Warszawa
11-14.09.2014 (czwartek-niedziela) IV Grand Prix (?)
13.09.2014 Sobota Bokserska – Poznań
14.09.2014 (niedziela) Boxing Show Gruchała – Chojnice
19-21.09.2014 (piatek-niedziela) Międzynarodowy Turniej Miast Kopernikańskich – Grudziądz
19-21.09.2014 (piatek-niedziela) IV Gwardyjskie Mistrzostwa Polski – Busko Zdrój
20.09.2014 (sobota) Turniej Bokserski im.Brunona Bendiga – Gdynia
20.09.2014 Sobota Bokserska – Poznań
20-21.09.2014 (sobota-niedziela) MTB im. W. Szyińskiego i M. Chudego – Częstochowa
26-28.09.2014 (piątek-niedziela) Międzynarodowy Turniej Skorpiona – Szczecin
26-28.09.2014 (piątek-niedziela)Turniej Bokserski im.J. Adamskiego – Bydgoszcz
27.09.2014 Sobota Bokserska – Kraków
27.09.2014 (sobota) Mecz Warszawa vs Wilno – Warszawa
27-28.09.2014 (sobota-niedziela) Srebrne Rękawice – Słupsk
28.09.2014 (niedziela) Mecz Ostrołęka vs Wilno – Ostrołeka

Październik
02-05.10.2014 (czwartek-niedziela) Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Kobiet
04.10.2014 (sobota)Turniej Bokserski im.Michała Szczepana – Raszyn
04-05.10.2014 (sobota-niedziela) VIII Międzynarodowy Turniej Bokserski  – Świdnica
08-12.10.2014 (środa-niedziela) Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Mężczyzn – Sokółka
11.10.2014 Sobota Bokserska – Starogard Gdański
11.10.2014 Sobota Bokserska – Poznań
18.10.2014 Sobota Bokserska (eliminacje wewnętrzne do MMM) – Szczecin
18.10.2014 Sobota Bokserska – Polnica
18.10.2014 Sobota Bokserska – Poznań
18-19.10.2014 (sobota-niedziela) MTB o Puchar Prezydenta im. Józefa Cyrana – Rybnik
18-19.10.2014 (sobota-niedziela) Międzynarodowy Turniej „Złoty Żubr” – Hajnówka
23-26.10.2014 (środa-niedziela) Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików – Łódzkie
25.10.2014 (sobota) Boxing Show Gruchała – Sławno
26.10.2014 (niedziela) Turniej Bokserski im. Tadeusza Kiedrowskiego – Chojnice

Listopad
07-09.11.2014 (piątek-niedziela) Puchar Polski Młodzików
08.11.2014 (sobota) Turniej Bokserski z okazji Święta Niepodległości – Tczew
08.11.2014 (sobota) Memoriał A. Taciaka i F. Łuszczewskiego – Śrem
09.11.2014 (niedziela)Boxing Show Gruchała – Kościerzyna
13-16.11.2014 (czwartek-niedziela) Puchar Polski Juniorek i Kadetek
13-16.11.2014 (czwartek-niedziela) Międzynarodowy Turniej Bokserski Kobiet „Krynica Open”
14-16.11.2014 (środa-niedziela) MTB im. Jerzego Krasnożona – Knurów
15.11.2014 (sobota) Turniej im. J. Pawlaka – Leszno
15-16.11.2014 (czwartek-niedziela) Turniej Bokserski „11 Listopada” – Warszawa
15-16.11.2014 (czwartek-niedziela) Międzynarodowy Turniej im.E. Rinke – Bydgoszcz
20-23.11.2014 (czwartek-niedziela) Puchar Polski Juniorów
22.11.2014 (sobota) Turniej Bokserski o Puchar Wójta – Człuchów
22.11.2014 (sobota) Turniej Bokserski im. Mariana Akonoma – Zbąszyń
27-29.11.2014 (czwartek-sobota) MTB „Złota Rękawica Wisły” – Kraków
28-30.11.2014 (piątek-niedziela) Mistrzostwa Polski Młodzików
29.11.2014 (sobota) Bokserski Turniej Niepodległościowy – Warszawa
30.11.2014 (niedziela) Turniej im. A. Ogińskiego – Toruń

Grudzień
05-07.12.2014 (piątek-niedziela) Międzynarodowy Mikołajkowy Turniej – Białystok
06.12.2014 (sobota) Mecz Międzypaństwowy – Szczecin
06.12.2014 (sobota) Turniej Gwiazdkowy – Warszawa
06.12.2014 (sobota) Turniej im. Tadeusza Grzelaka – Kalisz
06.12.2014 (sobota) Pas Bombardiera – Gdynia
06-07.12.2014 (sobota-niedziela) Turniej Bokserski – Toruń
07.12.2014 (niedziela) Międzynarodowy Turniej Gwiazdkowy – Gdynia
13-14.12.2014 (sobota-niedziela) Turniej I Kroku Bokserskiego o Puchar D.Michalczewskiego – Bydgoszcz
13.12.2014 Sobota Bokserska – Poznań
14.12.2014 (niedziela)Okręgowy Turniej Bokserski – Gdańsk

ZAPOMNIANA LEGENDA – ZYGMUNT CHYCHŁA

PZB1

Ojciec był zaprzysięgłym kibicem pięściarstwa, zabierał dzieciaka na wszystkie organizowane w mieście zawody; rękawice bokserskie otrzymał na dziewiąte urodziny od ojca chrzestnego; ten dość nietypowy dla dziecka prezent sprawił, iż po latach jako pierwszy Polak po II wojnie światowej stanął na najwyższym podium olimpijskim; po dwudziestu latach od złotych medali Kusocińskiego i Walasiewiczówny w Los Angeles.

Urodził się w 1926 roku w Gdańsku i tam podjął treningi w sekcji bokserskiej miejscowej Gedanii pod okiem doskonałego szkoleniowca Brunona Karnatha. Miał zaledwie dwanaście lat, ważył niespełna 40 kilogramów, co było wielkim zmartwieniem chłopaka, bo nie osiągał limitu najlżejszej nawet kategorii. Już w pierwszych pokazowych walkach, udowodnił, że miał do boksu wyjątkowy talent.

Niestety, wybuch II wojny światowej i niemalże od jej rozpoczęcia szykanowania rodziny Chychłów sprawiło, iż boks został zepchnięty na dalszy plan. Przyczyną prześladowań była odmowa podpisania volkslisty. Trzeciego dnia od rozpoczęcia wojny wtargnęli do mieszkania hitlerowcy; poturbowali ojca, pozbawili pracy w charakterze woźnego w Szkole Senackiej i gdańskiego obywatelstwa, a brata – Jana zabrali do Victoriaschule. Osiemnastoletniego Zygmunta w 1944 roku wcielono przymusowo do Wehrmachtu, wysłano na front zachodni. We Francji dał się wziąć do niewoli, tam też związał się z ruchem oporu, a po wyzwoleniu Francji odbył podróż do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu Polskiego – służył w armii generała Andersa. Dwukrotnie wziął udział w mistrzostwach Korpusu i tyle razy został zwycięzcą turnieju.

Do kraju wrócił w 1946 roku, a już rok później zadebiutował w reprezentacji narodowej, w zespole Polska Północna w meczu przeciwko Szwedom. Ale udział w biało-czerwonym teamie nie był jeszcze sprawą przesądzoną; do reprezentacji pretendowało również dwóch innych, bardziej niż Chychła doświadczonych pięściarzy: Olejnik i Kolczyński. Drugi z nich, mistrz Europy, nieoficjalny – po zwycięstwie nad Amerykaninem O’Malleyem – mistrz świata amatorów, najlepsze lata miał wprawdzie za sobą: wyniszczająca wojna, daleki od sportowego tryb życia, odcisnęły na nim silne piętno. Ciągle był jednak bokserem niebezpiecznym, siłę jego ciosów odczuwali nawet najlepsi, z legendarnym Węgrem Laszlo Pappem czy słynnym Czechem Tormą na czele.

Pomiędzy Chychłą a Kolczyńskim doszło do konfrontacji w ligowym meczu pomiędzy Gedanią, a warszawską Gwardią. Mecz, co było w owych czasach dość powszechną praktyką, rozegrano na powietrzu, na tenisowych kortach Legii – przy ulicy Łazienkowskiej. Pech sprawił, iż, gdy rywale wchodzili do ringu, rozpętała się niesamowita ulewa. Taktyka „Kolki”, aby w pierwszej rundzie trafić „Twardego Kaszubę” możliwie potężnym ciosem, miała dużą szansę powodzenia; gdańszczanin był pięściarzem boksującym technicznie, stosował uniki, odskoki, co przy panujących warunkach było mocno utrudnione. Ale plan to jedno, a realizacja drugie; Chychła, mimo iż potykał się na mokrym i śliskim ringu, był zawodnikiem lepszym; zapędzał Kolczyńskiego do lin i narożnika, gdzie lokował potężne ciosy na szczęce i żołądku przeciwnika. I on bywał w opałach; w drugiej rundzie kontra warszawianina sięgnęła szczęki Zygmunta, powaliła go na deski. Szybko otrząsnął się jednak, sam przeszedł do kontrnatarcia, pojedynek wygrał zdecydowanie. Niestety, nieszczęsna kontuzja, która przytrafiła się podczas walki z Kolczyńskim – złamanie kciuka – wyeliminowała boksera z przygotowań do mających się wkrótce odbyć mistrzostw Europy w Oslo. Do Norwegii pojechał z ręką w gipsie w charakterze obserwatora.

Ponowne spotkanie z „Kolką” nie odbywało się już w tak specyficznych warunkach; w Gdańsku Chychła pokonał Kolczyńskiego bezapelacyjnie. Sprawą otwartą była również rywalizacja z Olejnikiem, agresywnym fighterem z Łodzi. Pierwszy mecz podczas katowickich mistrzostw Polski wygrał Olejnik. Ale było to zarazem ostatnie zwycięstwo łodzianina. Do walki między nim a Chychłą doszło jeszcze czterokrotnie, wszystkie walki wygrał gdańszczanin; również podczas mistrzostw Polski, które były również eliminacją do londyńskiej olimpiady. Ekscytujący i wyrównany pojedynek wygrał Chychła i on znalazł się w zespole reprezentacyjnym. W Londynie wprawdzie medalu nie zdobył, ale wybór okazał się trafny; zdobyte na igrzyskach doświadczenie zaprocentowało już podczas mistrzostw Europy w Mediolanie. Tam, w roku 1951, po zwycięstwach nad Niemcem Boehlerem, Woutersem z Belgii, Szwedem Strahlem i wygranej walce finałowej z Austriakiem Kohlegerem zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Europy.

Kolejny rok to największy sukces, jaki może odnieść sportowiec – złoty medal olimpijski. I Chychła go osiągnął! „Zaczyna się spotkanie. Szczerbakow natychmiast atakuje. Jego bojowość i wspaniałe serce do walki nie pozwalają na wyczekiwanie. Chychła spodziewał się tego, zręcznie uskakuje, kontruje. Czy wytrzyma ten bezustanny napór? Brawo Zygmunt! Znowu odskoczył, ponownie skontrował. Wszystko, jak dotąd, idzie dobrze. Runda kończy się przewagą Zygmunta. W drugiej napór „radzieckiego czołgu” trwa nadal. Chychła musi zdobyć się na najwyższy wysiłek, aby parować ataki. Jednak nie wszystkie ciosy Szczerbakowa spływają po łokciach, wiele z nich dochodzi celu. Ale gdy Szczerbakowa zawiedzie oko i uderzenie mija się z celem, wtedy Zygmunt kocim ruchem doskakuje do przeciwnika i naciera. Starcie ma przebieg wyrównany. Pozostają już tylko trzy minuty… One zadecydują o złotym medalu. – Szczerbakow pójdzie teraz na pełny gaz. Błagam cię, uważaj! Niech jeszcze chwilę atakuje, zmęczy się niezawodnie, a ty w ostatniej minucie przejdziesz do ataku. Wtedy na całego! Szczerbakow atakuje bez przerwy, lecz nie może przełamać oporu Zygmunta. Ten jak wspaniały szermierz, unika większości ciosów, paruje, kontruje. Wreszcie nadeszła ostatnia minuta. Atak Chychły, wspaniały atak! Zygmunt całkowicie spycha świetnego rywala do defensywy. Szczerbakow, uprzednio nacierając z olbrzymią ambicją, dał już z siebie wszystko; teraz przeżywa tragedię, nie jest w stanie dłużej odpowiadać na uderzenia Chychły. Czyż i tym razem sędziowie popełnią pomyłkę? Nie, to już byłoby zbyt wiele… Sekundy dłużą się w nieskończoność, wreszcie rozlega się głos spikera: – Zwycięża jednogłośnie Chychła.” – Tak słynny trener Feliks Stamm opisywał w swych Pamiętnikach* finałowy pojedynek Zygmunta Chychły na olimpiadzie w Helsinkach.

W roku olimpijskim gdański pięściarz po raz drugi zdobywa tytuł najlepszego sportowca w plebiscycie Przeglądu Sportowego, ale okazuje się również, że jest chory na gruźlicę. Zamierza zakończyć sportową karierę, ale nie jest to na rękę sportowym decydentom; w kolejnym, 1953 roku, mają się odbyć w Warszawie mistrzostwa Europy, a Chychła jest poważnym kandydatem do tytułu mistrzowskiego. Kolejne badania wykazują, iż choroba się cofnęła, co… nie było prawdą, tylko wrednym manewrem działaczy chcących za wszelką cenę utrzymać Zygmunta w treningu, sprawić, aby wystąpił na warszawskiej imprezie. Koszty tej nieprawdopodobnej mistyfikacji miał ponieść sam bokser. I poniósł; zdobył po raz drugi złoty medal mistrzostw Europy, ale stan jego zdrowia znacznie się pogorszył; niebawem musiał zakończyć ringowe występy. Jednak przy swojej pasji pozostał; po pracy zawodowej na kolei szkolił młodych pięściarzy z Gdańska, Gdyni i Lęborka, oprócz tego z powodu złych warunków materialnych dorabiał pracą fizyczną w porcie.

To jednak nie koniec dramatycznych wydarzeń w życiu wybitnego sportowca. Będąc mężem rodowitej Niemki, zamierzał spełnić jej marzenie połączenia się z zamieszkałą w Republice Federalnej Niemiec rodziną, miał również dosyć niewybrednych uwag, iż Kaszubi to folksdojcze, szwaby. Wystąpił o zgodę na przesiedlenie do RFN. Był jednak jak się okazało – na swoje nieszczęście – mistrzem olimpijskim, a peerelowskie władze za nic nie chciały dopuścić, aby utytułowany sportowiec wyjechał z kraju. I znów, jak podczas II wojny, rodzinę Chychłów zaczęto szykanować. Ciągłe przesłuchania Służby Bezpieczeństwa, pozbawienie pracy (żona Chychły prowadziła dom, zajmowała się wychowywaniem trzech synów) i wynikła z tego powodu bieda nie załamały „Twardego Kaszuby”, uparcie odwiedzał urzędy, na mecze bokserskie chodził, dla zademonstrowania swojej sytuacji, boso. Bezpieka postawiła w końcu warunek: wyjedziesz do Niemiec, ale jako nasz agent! Zdecydowanie odmówił, co sprawiło, iż przesłuchania i rewizje, kontrole korespondencji uległy nasileniu. Chychła był jednak wobec politycznej policji nieugięty; władze PRL, widząc, że nie są w stanie złamać mistrza, musiały ustąpić, ale postawiły nowy warunek: nie ma dla boksera powrotu do rodzinnego Gdańska!

W 1972 roku rodzina Chychłów wyjechała do Hamburga, a złotego medalistę olimpijskiego usunięto z leksykonów i encyklopedii. Warunku postawionego przez bezpiekę nie wypełnił; odwiedzał gdańskie groby bliskich, ale odwiedziny odbywały się w wielkiej tajemnicy; po raz ostatni przyleciał na początku wieku na pogrzeb siostry. Od kilku lat pierwszy polski mistrz olimpijski w ciężkim stanie przebywa w Domu Seniora w Hamburgu. W liście z 1985 roku do red. Tadeusza Olszańskiego napisał: „Zawsze czułem i czuję się nadal gdańszczaninem. Może moje pochodzenie i sytuacja przedwojennego Gdańska wycisnęły na mnie piętno tolerancji; zachowanie języka niemieckiego w Gdańsku było dla mnie i mojej rodziny tak samo naturalne jak zachowanie języka polskiego w Hamburgu”. W 2003 roku Rada Miasta Gdańsk nadała pięściarzowi tytuł Honorowego Obywatela Miasta.

Krzysztof Kraśnicki, gazeta-dobryznak.pl

MCCALL PRZED WALKĄ Z REKOWSKIM: NIE PRZYLECIAŁEM DO POLSKI PO WYPŁATĘ

- Kończąc ostatni wspólny sparing przed moim wylotem do Polski, obiecałem Elijahowi zwycięstwo. Zrobię to dla niego oraz mojej mamy, która niedawno od nas odeszła – mówił Oliver McCall podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie. W sobotę w Opolu jeden z zaledwie dwóch pogromców Lennoksa Lewisa na zawodowym ringu spróbuje dać nauczkę Marcinowi Rekowskiemu.

Osiem miesięcy temu w Legionowie trzykrotny mistrz Polki amatorów boleśnie sponiewierał jego syna. Telewidzowie mogli poczuć się jak gracze komputerowi, kiedy na ich ekranach pojawiły się krople krwi. Mękę Elijaha były mistrz świata wagi ciężkiej obserwował z narożnika. Kilkadziesiąt minut wcześniej sam szedł z ringu pokonany. Przegrał na punkty z Krzysztofem Zimnochem.

– Byłem niezwykle zadowolony z całego pobytu w Polsce, ale muszę zaznaczyć, że nie spodobały mi się dwie rzeczy. Po pierwsze, po przegranej walce zbyt długo czekaliśmy na pomoc lekarza. Po drugie, werdykt punktowy mojego pojedynku z Zimnochem był nieprawidłowy – twierdzi McCall, choć akurat po majowej potyczce nie powinien specjalnie żalić się na gospodarskie sędziowanie. Po ośmiu rundach przewaga Zimnocha nie była znaczna (77:76, 77:75, 79:75), a werdykt nie wywołał krytyki wyczulonych na takie sytuacje polskich kibiców.

Według promotora Tomasza Babilońskiego, „Atomowy Byk” od kilku miesięcy nękał go prośbami o możliwość rywalizacji z Rekowskim. – Widok bitego syna był jednym z najbardziej wstrząsających momentów w moim życiu. Bądźcie jednak pewni, że w ringu emocje nie odbiorą mi rozumu. Jestem zbyt doświadczony, żeby zrobić coś idiotycznego – podkreśla McCall (na zdjęciu z Fresem Oquendo). Do Rekowskiego nie czuje urazu. Podczas pojedynku spojrzeń nawet go… pobłogosławił.

Choć za niewiele ponad rok McCallowi stuknie mu pięćdziesiątka, a ma za sobą niemal 30 lat ryzykownej dla zdrowia rywalizacji na zawodowych ringach, zapewnia o bardzo dobrej dyspozycji fizycznej i psychicznej. Mało tego – do spółki z trenerem Donnellem Nicholsonem podkreśla, że jest przygotowany lepiej niż do starcia z Zimnochem. W ubiegłym roku treningi przeplatał wizytami u ciężko chorej matki, która zmarła późną jesienią. Oliver podobno skoncentrował się jedynie na boksie i waży o 6-7 kilogramów mniej niż w maju.

– On ma najtwardszą szczękę w historii wagi ciężkiej (nigdy nie został znokautowany – przyp. red.), bije mocno jak byk, a rusza się jak 27-latek – koloryzuje Nicholson, którego pokonanie 18 lat temu pozwoliło Andrzejowi Gołocie zmierzyć się z Riddickiem Bowe’em.

– Rekowskiemu najtrudniej będzie poradzić sobie z moją defensywą. Zobaczymy co zrobi, gdy nie będzie mógł mnie trafić, za to ja regularnie będę trafiał jego. Nie przyleciałem po wypłatę. Przykład? Za rewanż z Lewisem zarobiłem trzy miliony dolarów, a za następną walkę już tylko trzy tysiące. Po prostu kocham boks… ale na całe szczęście teraz dostanę trochę więcej niż trzy tysiące – żartuje McCall.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

KUBAŃCZYCY ZAWIESILI MISTRZA OLIMPIJSKIEGO. Z KOZŁOWSKIM ZABOKSUJE FORESTAL

Kubańska Federacja Boksu (FCB) za pośrednictwem lokalnych mediów poinformowała, że aktualny mistrz olimpijski z Londynu, 21-letni Robeisy Ramirez (56 kg) został zawieszony na 6 miesięcy w prawach reprezentanta kraju i drużyny Cuba Domadores. Powodem ukarania znakomitego mistrza pięści były zaniedbania treningowe i powtarzające się nieobecności na treningach.

W związku z powyższym w meczu z Hussars Poland w zawodowej lidze WSB wystąpi ubiegłoroczny mistrz Kuby Marcos Forestal (na zdjęciu). O tym, że zmiana ta bynajmniej nie jest wielkim osłabieniem ekipy kubańskiej świadczy fakt, że to właśnie 24-letni Forestal pokonał w grudniu 2013 roku Ramireza w finale krajowego czempionatu. Kubańczyk ma za sobą debiut w lidze World Series of Boxing. W Hawanie dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa 5-0 z drużyną Boxing Team Russia. Nowy przeciwnik Sylwestra Kozłowskiego będzie od niego znacznie wyższy (175 cm) i zaboksuje z odwrotnej pozycji.

Jako ciekawostkę dodajmy, że Robeisy Ramirez, który w czasach juniorskich dwukrotnie pokonał Dawida Michelusa, nie został bynajmniej wydalony z kadry narodowej, ani z drużyny Domadores. Według komunikatu FCB dostanie on szansę odkupienia winy poprzez solidne treningi.

Jarosław Drozd

ZBIGNIEW GÓRSKI: KORNIŁOW TO ODPOWIEDNI CZŁOWIEK NA ODPOWIEDNIM STANOWISKU

kornilov_kontrakt

- O trenerze Walerym Korniłowie pierwszy raz dowiedziałem się wiele miesięcy temu od działaczy i trenerów z Podlasia – Ryszarda Dargiewicza, Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka – mówi Prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniew Górski, który 25 stycznia – w imieniu PZB – podpisał kontrakt z Białorusinem, na mocy którego będzie on pełnił funkcję trenera polskiej kadry narodowej seniorów.

- Z ich informacji wynikało, że niedaleko od polskiej granicy [w Grodnie - przyp. JD] pracuje świetny trener, który przygotowywał reprezentację Białorusi do Mistrzostw Europy i kwalifikacji olimpijskich. Jego ostatnie wyniki mówiły same za siebie – jeden srebrny i dwa brązowe medale Mistrzostw Europy w Ankarze i wywalczone 3 paszporty olimpijskie do Londynu. Dodam, że analizując jego kandydaturę nie bazowałem bynajmniej tylko na opinii polskich szkoleniowców. Bardzo wysoko warsztat Białorusina ocenili także trenerzy z Europy, z którymi długo rozmawiałem podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy w Mińsku i Mistrzostw Świata Kazachstanie – kontynuuje Zbigniew Górski.

Zatrudnienie Walerego Korniłowa okazało się możliwe, gdyż z powodu nieporozumień w strukturach Białoruskiej Federacji Bokserskiej i prowadzenia zbyt twardą – jak twierdzą wtajemniczeni – ręką drużyny przed Igrzyskami Olimpijskim, został on zmuszony do rezygnacji z trenowania reprezentacji swojego kraju.

- Z racji ogromnych wymagań stawianych sobie i zawodnikom przed Igrzyskami w Londynie Pan Walery Korniłow został odwołany ze stanowiska szkoleniowca białoruskiej kadry. Kiedy się z nim spotkałem, pełnił już funkcję dyrektora szkoły sportowej w Grodnie. Wówczas w imieniu zarządu PZB zaproponowałem mu stanowisko pierwszego trenera kadry seniorów, które przyjął – przybliża szczegóły zatrudnienia nowego trenera kadry Prezes PZB.

Walery Korniłow otrzymał wysoki kredyt zaufania od PZB. W kontrakcie, który zawarto na 12 miesięcy jest klauzula, na mocy której możliwe jest przedłużenie umowy do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku.

- Kontrakt opiewa na rok z możliwością przedłużenia go do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Po tym co ja oraz uczestnicy zgrupowania zobaczyliśmy podczas jego pierwszych treningów, jestem przekonany, że jest to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku.  Reprezentuje solidną rosyjską szkołę boksu. Co istotne zna już wszystkich polskich zawodników i wie czego każdemu z nich potrzeba, by lepiej boksowali. Każdemu cierpliwie poświęca swój czas, stosując tzw. treningi indywidualne z nastawieniem przede wszystkim na technikę. Jak twierdzi, naszym pięściarzom potrzeba jeszcze dużo pracy nad poprawą umiejętności technicznych i jestem przekonany, że dopilnuje, by w niedługim czasie osiągnęli progres wyników – zakończył pełen optymizmu Zbigniew Górski.

DAMIAN KIWIOR: NIE CHCĘ ZAWIEŚĆ TRENERÓW I …SIEBIE SAMEGO

kiwior

- Stać mnie na dobrą walkę – mówi przebywający w Hawanie Damian Kiwior. W nocy z piątku na sobotę bokserzy Hussars Poland spotkają się z Cuba Domadores w meczu siódmej kolejki ligi World Series of Boxing.

- Ciężko przepracowałem okres przygotowawczy, więc nie obawiam się pojedynku z Toledo. Na pewno nie chcę zawieść sztabu szkoleniowego, a przede wszystkim siebie samego – powiedział Damian Kiwior (64 kg), który za rywala ma dwukrotnego wicemistrza świata i brązowego medalistę Igrzysk Olimpijskich 2012 Yasniera Toledo.

Kubańczycy są niepokonani w debiutanckim dla siebie sezonie w lidze WSB. Do tej pory rozegrali tylko dwa mecze przed własną publicznością, oba wygrali po 5-0 z zespołami z Rosji i Meksyku.

- Ostatnią walką udowodniłem, że stać mnie dobre walki i mogę nawiązać pojedynek z każdym zawodnikiem na świecie. Wiadomo, że będzie bardzo ciężko i prawdopodobnie będzie to moja najtrudniejsza walka w życiu, bo przeciwnik jest w ścisłej czołówce kategorii lekkopółśredniej – dodał Damian.

W tym sezonie bokser pochodzący z Tarnowa stoczył dwa dobre pojedynki, choć przegrane, z Azerem Gaybatullą Gadzhialiyevem i Kazachem Aschatem Ualikhanovem. Teraz czeka go trzeci egzamin, być może najtrudniejszy.

- Oglądałem wygraną walkę Toledo z Gadzhialijewem. Na pewno będę starał się narzucić swój styl i swoje tempo walki. Nie dawać się mu skupić, ponieważ jak będę czekał on to z pewnością wykorzysta – powiedział Damian Kiwior.

Kubańczycy wystawiają na mecz z Husarią aż trzech mańkutów (m.in. Toledo) i dwóch zawodników walczących z normalnej pozycji. Ich średnia wieku to 22 lata.

- Kuba jest potęgą boksu. Pięściarze mają w sobie bardzo dużo luzu. Każdy cios wyprowadzają z niezwykłego luzu. Są to ciosy szybkie i bardzo celne, dlatego są najlepsi – uważa podopieczny Huberta Migaczewa.

CO DALEJ Z ARTUREM SZPILKĄ?

szpilka_us

Jestem zbulwersowany, kiedy czytam niektóre komentarze kibiców po przegranej Artura Szpilki z Bryantem Jenningsem. Spora część fanów boksu uważa ze Szpilka zawiódł, są też tacy, którzy twierdzą, że z góry wiedzieli, iż z Artura nigdy nic nie będzie. Jak na mój gust takie oceny to z jednej strony nieuzasadnione malkontenctwo, z drugiej zaś zwykłe wymądrzanie się po fakcie. Na szczęście, są też komentarze bardziej rzeczowe i wyważone.

Artur Szpilka stoczył z Jennningsem walkę życia i pokazał wielki postęp w kilku elementach swojego boksu. Dwa elementy zadecydowały, że skończyło się tak, jak się skończyło. Pajacowanie przy linach w końcówce ostatniej rundy, które doprowadziło do niepotrzebnej porażki przed czasem, można wybaczyć Szpilce z uwagi na młody wiek i brak doświadczenia. Trzeba go natomiast surowo skrytykować za ten mankament, który doprowadził do porażki jako takiej w ogóle, a mianowicie kiepską kondycję. Co prawda styl walki, jaki zaprezentował w Nowym Jorku Szpilka był bardzo energochłonny, ale akurat od młodego zawodnika można było stanowczo oczekiwać lepszej wydolności organizmu.

W sumie jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko myśleć o przyszłości. Skoro droga na skróty do ścisłej czołówki HW (powiedzmy pierwsza dziesiątka, pod koniec której chyba plasuje się aktualnie Jennings) nie powiodła się, to trzeba teraz drugie podejście zaplanować w sposób bardziej przemyślany i mniej przypadkowy. Trzeba pracować nad techniką i kondycją, a jednocześnie toczyć walki z rywalami reprezentującymi w miarę przyzwoity poziom. Na początek całkiem sensowne byłoby sprawdzenie się na polskim ringu. Nie tylko z Krzysztofem Zimnochem (choć to potencjalny finansowy hit), ale także z Marcinem Rekowskim, który może się okazać trudniejszym egzaminatorem.

To mógłby być plan na rok bieżący. Natomiast w kolejnych 2 latach przydałoby się stoczyć około 6 walk z pięściarzami, którzy aktualnie prezentują poziom sportowy zbliżony do Artura. Są tacy w USA (Oquendo, Molina, Harris, Hamer, Grano, Kauffman), Wielkiej Brytanii (Sprott, McDermott, Sexton, Towers), Niemczech (Teper, Hammer, Pianeta, Charr) i na wschodzie (Ustinow, Tereszkin, Fiedosow). Jeżeli ten poziom zostanie pomyślnie sforsowany, to wtedy można będzie myśleć o rywalach z najwyższej półki.

A co z propozycją walki z Amirem Mansourem? Teraz dla Szpilki to nie jest dobry moment na taki pojedynek. Może w ramach rewanżu za zastępstwo z Jenningsem wziąłby tę walkę Mariusz Wach?

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

W RANKINGU WBC NAJWYŻEJ FONFARA. 25 MAJA POWALCZY O MISTRZOSTWO ŚWIATA?

Ogarnięta żałobą po śmierci wieloletniego swojego prezydenta Jose Sulaimana WBC jako ostatnia z prestiżowych światowych federacji opublikowała pierwszy tegoroczny ranking. Z grona polskich pięściarzy najwyżej oceniono ringowy poziom Andrzeja Fonfary (25-2, 15 KO), który awansował z miejsca czwartego na trzecie i najprawdopodobniej 24 maja w Montrealu skrzyżuje rękawice z mistrzem WBC wagi półciężkiej, Adonisem Stevensonem (23-1, 20 KO).

W wadze ciężkiej dziewiąte miejsce utrzymał Tomasz Adamek (49-2, 29 KO), który od miesięcy czeka na decydujący o jakości jego dalszej kariery bój z Wiaczesławem Głazkowem (16-0-1, 11 KO), który jest trzynasty. Zapewne po raz ostatni – przynajmniej w ciągu najbliższych miesięcy – w czołowej „15″ sklasyfikowano Artura Szpilkę (16-1, 12 KO), który w grudniu był czternasty, a w styczniu o „oczko” niżej.

Waga junior ciężka, w której panuje pewnie Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) nie wydaje się tak mocna, jak przed 2-3 laty, ale nadal w jej czołówce wg. WBC znajduje się trzech Polaków. Dwunaste miejsce utrzymał Mateusz Masternak (30-1, 22 KO), na siedemnastą lokatę z trzynastej spadły akcje Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO), zaś na dziewiętnaste miejsce z dwudziestego awansował Łukasz Janik (26-2, 14 KO).

Coraz niżej stoją akcje ambitnego Przemysława Majewskiego (21-3, 13 KO), który z 23. miejsca w wadze średniej spadł na 28. ale to zapewne nie koniec jego spadku, gdyż w miniony weekend „poległ” błyskawicznie w walce z Curtisem Stevensem (26-4, 19 KO). Stabilnie za to wygląda sytuacja Damiana Jonaka (37-0-1, 21 KO), który jest siódmy w limicie wagi junior średniej (w ub. rankingu zajmował szóste miejsce).

POLSKA MŁODZIEŻ ZREMISOWAŁA MECZ W IRLANDII

anapa

W sobotę w irlandzkim miasteczku Johnstown odbył się międzypaństwowy mecz pomiędzy lokalnym klubem Saint Brigids Edenderry Boxing Club a drużyną z Polski, w której składzie znajdowali się młodzi (15-18 lat) zawodnicy z JKB Jawor Team, Concordii Knurów, RUSHH Kielce, Championa Włocławek, 06 Kleofas Katowice, Startu Częstochowa, Górnika Wieliczka i Sport Club Lublin.

Kibice zgromadzeni w hotelowej sali Hamlet Court obejrzeli w sumie 12 emocjonujących pojedynków, a całe spotkanie zakończyło się remisem 12-12. Zwycięstwa dla polskiej drużyny odnieśli: Mikołaj Humaj (48 kg), Krystian Papis (54 kg), Kordian Wyciszkiewicz (54 kg), Patryk Woźniak (56 kg), Szymon Kajda (64 kg) i Dominik Cieślik (64 kg).

WYNIKI WALK

Rocznik 1999
48 kg Dominik Kornacki (Concordia) – Pierce Nash 0-3
54 kg Krystian Papis (RUSHH) – Matty O’Leary 3-0
57 kg Mateusz Łukaszewski (Champion) – Nihil Carroll 0-3

Rocznik 1998
54 kg Kordian Wyciszkiewicz (Kleofas) – Eoin Carroll 2 TKO (wygrana Kordiana)
60 kg Marcin Rak (RUSHH) – Conor Ivors 0-3
70 kg Kamil Chrzuszcz (Start) – Kevin Kehoe 0-3

Rocznik 1997
48 kg Mikołaj Humaj (Górnik) – Coner Dempsey 3-0
57 kg Przemysław Olej (Jawor) – Roy Sheedy 0-3
64 kg Szymon Kajda (Jawor) – Stephen Healey 3-0

Rocznik 1996
56 kg Patryk Woźniak (Sport Club) – Darrell O’Brien 3-0
60 kg Mateusz Jurkiewicz (Jawor) – Adam Gill 0-3
64 kg Dominik Cieślik (Jawor) – John Stokes 3-0

TRZECH POLAKÓW WYSTĄPI W TURNIEJU W DEBRECZYNIE. DEBIUT KORNIŁOWA

hryniuk

Co rok reprezentanci Polski rozpoczynają międzynarodowe starty od udziału w tradycyjnym turnieju o Memoriał Istvana Bocksaia w Debreczynie. Nie inaczej będzie w tym roku, gdyż na Węgry wybiera się skromna, trzyosobowa polska ekipa pod wodzą nowego trenera kadry, Walerego Korniłowa. W szranki z międzynarodową czołówką w dniach od 4 do 9 lutego staną: Arkadiusz Szwedowicz („Skorpion” Szczecin, 75 kg), Mateusz Tryc („Fenix” Warszawa, 81 kg) i Roger Hryniuk („Cristal” Białystok, +91 kg – na zdjęciu)

Jako ciekawostkę dodajmy, że w poprzednich latach w Debreczynie wygrywali także Polacy – jako ostatni Łukasz Maszczyk (48 kg) w 2005 roku. Niestety w kolejnych latach nasi reprezentanci tylko dwukrotnie zdołali awansować do finału. Po raz ostatni dokonał tego w 2011 roku Michał Olaś (91 kg), który dotarł do finału, w którym przegrał (2-3) z Azerem Teymurem Mammadovem. Rok wcześniej również w finale wystąpił Michał Syrowatka (60 kg) przegrywając ostatecznie z Miklosem Vargą z Węgier.

WALERY KORNIŁOW OFICJALNIE TRENEREM KADRY NARODOWEJ SENIORÓW PZB

kornilov_wisla

O zatrudnieniu Walerego Korniłowa w charakterze trenera kadry narodowej seniorów mówiło się od ponad sześciu miesięcy. Tak długo trwały owocne i merytoryczne rozmowy nt. przyszłości polskiego boksu olimpijskiego pomiędzy białoruskim szkoleniowcem a Prezesem Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniewem Górskim. W końcu w minioną sobotę,  25 stycznia, Korniłow podpisał kontrakt z PZB, na mocy którego oficjalnie objął funkcję trenera kadry narodowej seniorów.

Walery Korniłow w swojej długoletniej karierze zawodowej osiągał bardzo wysokie wyniki na ringach międzynarodowych pracując z zawodnikami białoruskiej reprezentacji.  Jego głównym zadaniem będzie przygotowanie zawodników kadry seniorów (Elite) do zawodów kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016).

Pracę z kadrowiczami nowy szkoleniowiec rozpoczął z dniem 25 stycznia podczas zgrupowania szkoleniowego w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle. W pracy z kadrą pomagać będą pracujący od lat w strukturach PZB, Zbigniew Raubo i Ludwik Buczyński.

Nowemu Trenerowi Kadry i Jego Zawodnikom życzymy sukcesów na miarę ich własnych oczekiwań oraz spełnienia marzeń polskich kibiców boksu olimpijskiego.

ZAKOŃCZYŁY SIĘ IV MISTRZOSTWA WOJEWÓDZTWA PODKARPACKIEGO

Znamy wyniki IV Mistrzostw Województwa Podkarpackiego w Boksie, które w dniach 22-24 lutego odbyły się w Sanoku. Pięściarze rywalizowali w 16 kategoriach wagowych w gronie kadetów, juniorów i seniorów. Najwięcej  wygranych odnieśli zawodnicy Wisłoka Rzeszów, którzy zwyciężyli w 5-ciu finałach.

Rywalizacja przebiegła bez większych niespodzianek. Swoje kategorie wygrali zawodnicy, którzy zdobywali medale podczas mistrzostw Polski – Maksymilian Gibadło, Dawid Iwiński i Paweł Stanek. Większych problemów z wygraniem nie mieli również Mateusz Ziomek, Tomasz Artym czy Stanisław Gibadło.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

Kadet
46 kg Garbarz Fabian (Feniks St. Wola) – Marcin Mik (Wisłok Rzeszów) 2-1
70 kg Bartłomiej Wojnarowski (Budo Krosno) – Filip Strojek (Sikorski St. Wola) 3-0
75 kg Michał Trznadel (Wisłok Rzeszów) – Konrad Niżnik (Feniks St. Wola) 3-0

Junior
56 kg Paweł Baran (Wisłok Rzeszów) – Tomasz Popadziuk (Morsy Dębica) 3-0
60 kg Maksymilian Gibadło (Ring Sanok) – Maciej Koncewicz (Iryda Mielec) 2 RSC
64 kg Dominik Kida (Wisłok Rzeszów) – Dominik Olko (Ring Sikorski St.Wola) 3-0
69 kg Mateusz Ziomek (Wisłok Rzeszów) – Patryk Kruk (Morsy Dębica) 3-0
75 kg Daniel Dudek (Walter Rzeszów) – Marcin Szast (Budo Krosno) 1 RSC
81 kg Dawid Iwiński (Walter Rzeszów) – Robert Sobczyszyn (niestowarzyszony) 3-0
91 kg Ryszard Skowron (Legenda Jarosław) – Rafał Demczak (Wisłok Rzeszów) 1 RSC
+91 kg Paweł Stanek (Wisłok Rzeszów) – Karol Nestorowicz (Wisłok Rzeszów) 1 AB

Senior
60 kg Bolesław Guzek (Morsy Dębica) – Kewin Kuciemba (Iryda Mielec) 3-0
69 kg Tomasz Artym (Niedźwiadki Przemyśl) – Maciej Osiewicz (Feniks St. Wola) 2 RSC
75 kg Stanisław Gibadło (Ring Sanok) – Maciej Pluciński (Budo Krosno) 3-0
81 kg Aleksander Bulik (Legenda Jarosław) – Eryk Białowąs (niestowarzyszony) 3-0
91 kg Arkadiusz Kordek (Niedźwiadki Przemyśl) – Mateusz Kubiszyn (niestowarzyszony) 2-1

źródło: esanok.pl

NIESPODZIEWANA PORAŻKA MATEUSZA TRYCA W 1. BUNDESLIDZE

tryc03

Mateusz Tryc ma za sobą drugi w tym roku pojedynek w niemieckiej 1. Bundeslidze. Jego klub, BC Straubing e.V. podejmował wczoraj wieczorem zajmujący dotąd ostatnie miejsce w tabeli zespół Nordhäuser SV. Po nieoczekiwanym remisie z Velberter BC 22 wydawało się, że gospodarze, których liderem jest indywidualny mistrz Niemiec Edgar Walth (58 kg), pewnie wygrają ten mecz. Stało się jednak inaczej i dopiero w ostatniej walce Emir Ahmatovic (+82 kg) swoim niejednogłośnym zwycięstwem nad Edwinem Waigelem dał im remis w całym meczu 9-9.

Nasz rodak tym razem skrzyżował rękawice z mało znanym 20-latkiem Leonem Bunnem (82 kg), który w ćwierćfinale tegorocznych Mistrzostw Niemiec przegrał jednogłośnie na punkty z późniejszym mistrzem Igorem Terzievem. Niestety Mateusz nie wykorzystał atutu własnego ringu  i większego ringowego doświadczenia, przegrywając z rywalem jednogłośnie na punkty. Była to zatem trzecia porażka Polaka w czterech meczach aktualnego sezonu.

W następnym meczu drużyna ze Straubing zmierzy się we własnej hali z wiceliderem 1. Bundesligi, BR Hanau i w razie zwycięstwa awansuje na drugie miejsce. Najprawdopodobniej rywalem Tryca będzie znany z występów w zawodowej lidze World Series of Boxing (rekord: 3-3), niebezpieczny 25-letni Niemiec, Serge Michel.

WYSOKI POZIOM AMERYKANEK W WAGACH OLIMPIJSKICH

W Spokane (stan Waszyngton) zakończyły się wczoraj Mistrzostwa USA kobiet w boksie olimpijskim. Największymi gwiazdami zawodów rozgrywanych w Hub Sports Center/Northern Quest Resort & Casino były zawodniczki boksujące w kategoriach olimpijskich.

Uwagę mediów szczególnie skupiły na sobie brązowa medalistka olimpijska, Marlen Esparza (Houston, Texas, 51 kg), która pobiła swój rekord, zdobywając ósmy złoty medal krajowego czempionatu, Queen Underwood (Seattle, Waszyngton, 60 kg), która w finale niejednogłośnie na punkty pokonała aktualną brązową medalistkę Mistrzostw Świata, Mikaelę Mayer (Los Angeles, Kalifornia), dokładając do swojej kolekcji siódme złoto oraz mistrzyni olimpijska Claressa Shields (Flint, Michigan, 75 kg).

Ta ostatnia mogła ponownie zaboksować z seniorkami (w ub. roku w związku ze zmianą przepisów AIBA, która do turniejów seniorskich dopuszcza zawodniczki mające 18 lat i więcej musiała rywalizować w zawodach młodzieżowych). W finale Claressa po dobrej walce pokonała ubiegłoroczną mistrzynię USA Franchon Crews (Baltimore, MD).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 kg     Alex Love – Natalie Gonzalez     3:0
51 kg     Marlen Esparza – Virginia Fuchs     3:0
54 kg     Christina Cruz – Amanda Pavone     3:0
57 kg     Tiara Brown – Lisa Porter     2:1
60 kg     Queen Underwood – Mikaela Mayer     2:1
64 kg     Destiny Chearino – Jasmine Singh     3:0
69 kg     Danyelle Wolf – Melissa Kelly     3:0
75 kg     Claressa Shields – Franchon Crews     3:0
81 kg     Dara Shen – Heidi Henriksen     3:0
+81 kg     Krystal Dixon – Denise Rico     3:0

BRYANT JENNINGS ZASTOPOWAŁ ARTURA SZPILKĘ W 10. STARCIU

SZPILKA04

Ten pojedynek miał dać odpowiedź, czy Artur Szpilka (16-1, 12 KO) przynależy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, a czy rzeczywiście Bryant Jennings (18-0, 10 KO) jest tym, który może przywrócić dawny blask amerykańskiej scenie. Pięściarz z Wieliczki miał zagwarantowane 100 tysięcy dolarów. Jego rywal z Filadelfii o 14 tysięcy więcej. Ale nie pieniądze tu były najważniejsze, tylko fakt, że pojedynek pokazała w bezpośredniej relacji potężna stacja HBO. W perspektywie były więc dużo większe gaże i jeszcze większe walki w przyszłości. Stawka więc ogromna, lecz obaj pięściarze wyszli do ringu zrelaksowani i pewni swego. Przywitał ich komplet kibiców, o dziwo w przewadze naszych rodaków. Szpilkę przedstawiono jako pierwszego, potem Bryanta i zaczęło się…

W pierwszej rundzie obaj trafili czysto raz – Polak lewą ręką, jego oponent prawą, ale to „Szpila” był nieco agresywniejszy w swoich atakach. Wbrew obawom Artur nie wdawał się w bitkę, tylko spokojnie boksował, koncentrując się w drugiej odsłonie na lewy hak pod prawy łokieć, szukając potem lewego sierpa na górę. Jennings w końcówce zaatakował trochę śmielej, jednak jeszcze brakowało mu precyzji. Po przerwie Jennings niby szedł do przodu, ale Artur uruchomił dobrze swoje nogi , czym skutecznie unikał wszelkich ciosów rywala. Ta ruchliwość utrudniała zadanie Amerykaninowi, który jakby stracił koncepcję i nie wiedział jak dobrać się do skóry Polaka.

Jennings powrócił udaną rundą piątą. Na jej początku trafiał ciosami prostymi, akcentując swoją przewagę mocnym lewym sierpowym na głowę. Po przerwie zmienił trochę taktykę i zamiast ciągle bić na górę, skoncentrował się na ciosach na korpus. W końcówce złapał Szpilkę lewym hakiem na splot słoneczny i Artur przyklęknął, dając się policzyć do ośmiu.

Czując swoją szansę Bryant tuż po gongu na siódme starcie zaatakował jeszcze mocniej, a Polak przyjął rękawice i w końcu rozgorzały otwarte wymiany. W drugiej połowie tej części Szpilka przeżywał wyraźny kryzys, jednak dzielnie odpowiadał. „Zachodzisz w prawo” – grzmiał w narożniku trener Fiodor Łapin przed ósmą rundą. Artur dzięki dobrej pracy nóg przetrwał trudne chwile, a w końcówce już wszystko się wyrównało. W dziewiątym starciu Jennings schowany szczelnie za gardą nie dawał się czysto trafiać, sam natomiast przycelował kilka razy bezpośrednim prawym. O wszystkim miały zadecydować ostatnie trzy minuty.

Szpilka zaatakował od początku, próbując odrobić straty. W pierwszej połowie przejął kontrolę, jednak na 70 sekund przed końcem nadział się na lewy sierp na szczękę i po raz drugi wylądował na deskach. Powstał na osiem, lecz pod lawiną ciosów rywala pół minuty później chwiejącego się na nogach Polaka przed ciężkim nokautem uratował sędzia, ogłaszając wygraną Amerykanina przez TKO.

STATYSTYKI CIOSÓW

Ciosy zadane/celne:
Jennings 422/173 (41%), Szpilka 369/89 (24%)
Ciosy proste:
Jennings 94/22 (23%), Szpilka 138/22 (16%)
Tzw. „mocne ciosy”:
Jennings 328/151 (46%), Szpilka 231/67 (29%)

OPINIE PO WALCE

Bryant Jennings: Chciałem dać kibicom widowisko i myślę, że osiągnąłem swój cel. Szpilka to twardy rywal i podziwiam go za to jak długo wytrzymał. Po pierwszym nokdaunie byłem pewny, że to zaraz się skończy. Polak pokazał ogromne serce do walki i prawie wytrwał cały dystans.

Artur Szpilka: Troszkę inne były założenia przed walką. Niepotrzebnie napaliłem się na ten lewy sierpowy. Nie trafiałem go, nie myślałem w ringu. Jennings trafiał mnie w dół i to mi odbierało energię. Wielu ludzi będzie się teraz cieszyło po mojej porażce. Pozostaje mi pracować jeszcze mocniej i dać się prowadzić moim promotorom. Rywal trafił mnie w pewnym momencie na wątrobę i mnie zatykało cały czas. Teraz jestem wkurzony, bo wydawało mi się, że już mogę boksować na tym poziomie. Jennings był silny, spychał mnie w ringu i zasłużenie wygrał. Szkoda mi tej porażki i szkoda mi kibiców. Nie trafiałem go czysto, na siłę chciałem przywalić mu lewym sierpem. Za wcześnie było na tę walkę. Pora dać się prowadzić moim promotorom. Może trochę dzięki tej porażce spokornieję. Dalej popełniam w ringu te same błędy, naprawdę głupio się czuję. Zawiodłem siebie, ale najbardziej zawiodłem mojego trenera. Spokornieję i będę pracował dalej.

źródło: bokser.org

WŁOSZKI TRIUMFUJĄ W OSLO. CALABRESE I DAVIDE WYGRAŁY WSZYSTKIE WALKI

2014-Oslo-Boxing-Cup-Def

Zwycięstwem Włoszek zakończył się w Oslo drużynowy mini-turniej Round Robin, w którym boksowały także ekipy gospodarzy, Szwecji i Finlandii. Pisaliśmy o tym, że w pierwszym meczu podopieczne Laury Tosti i Umberto Di Felice pokonały Szwedki 4-1. W drugim dniu zawodów okazały sie lepsze (3-2) od Finek a dzisiaj zwyciężyły (3-1) ekipę Norwegii. Ostetecznie na drugim miejscu sklasyfikowane zostały Norweżki, na trzecim Finki i – to raczej neispodzianka – na czwartym Szwedki.

Reprezentantki Włoch, które już 15 lutego w Łomży zmierzą się z naszą kadrą narodową seniorek, wystąpiły w następującym składzie: Valeria Calabrese (Pol Aquile Verdi, 51 kg), Diletta Cipollone (Pug. Di Giacomo, 54 kg), Marzia Davide (Sporting Club, 57 kg), Alessia Mesiano (Latina Boxe Parisi, 60 kg) oraz Annunziata Patti (Excelsior Boxe, 64 kg). W czasie turnieju w Oslo wszystkie (po trzy) pojedynki wygrały Calabrese i Davide.

WYNIKI MECZÓW DRUGIEGO I TRZECIEGO DNIA ZAWODÓW
 
WŁOCHY – FINLANDIA 3-2
51 kg: Valeria Calabrese ITA – Lise Sandebjer FIN 3 RSC. K
54 kg: Marjut Lausti FIN – Diletta Cipollone ITA WP
57 kg: Marzia Davide ITA – Cecilia Nilsson FIN WP
60 kg: Mira Potkonen FIN – Alessia Mesiano ITA WP
64 kg: Annunziata Patti ITA – Annukka Volotinen FIN WP

NORWEGIA – SZWECJA 3-1
51 kg: Camilla Johansen NOR – Frida Stenholm SWE WP
54 kg: Marielle V Hansen NOR – Juliana Söderström SWE WP
57 kg: Linnea Strandell SWE – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Anna Lindqvist SWE WP

FINLANDIA – SZWECJA 3-1
51 kg: Lise Sandebjer FIN – Guzlander Norah SWE WP
57 kg: Linnea Strandell SWE – Cecilia Nilsson FIN WP
60 kg: Mira Potkonen FIN – Sagal Adan SWE WP
64 kg: Annukka Volotinen FIN – Anna Lindqvist SWE WP

WŁOCHY – NORWEGIA 3-1
51 kg: Valeria Calabrese ITA  – Camilla Johansen NOR WP
57 kg: Marzia Davide ITA – Marielle V Hansen NOR WP
60 kg: Alessia Mesiano ITA – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Annunziata Patti ITA WP

TOMASZ POTAPCZYK O POWSTANIU OŚRODKA OLIMPIJSKIEGO W SOKÓŁCE

rygielska 01

- Takie miejsca zostaną utworzone w pięciu miastach Polski. Ministerstwo Sportu szuka po prostu tańszych sposobów na przygotowania do olimpiady. Ośrodek zostanie utworzony także dzięki panu staroście i burmistrzowi Sokółki – mówi Tomasz Potapczyk, trener UKS Boxing Sokółka. Klub ma bardzo ambitne plany na 2014 rok. W październiku w Sokółce odbędą się Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Mężczyzn. Treningi z młodymi pięściarzami prowadzi obecnie Walery Korniłow, trener reprezentacji Polski w boksie.

- Ośrodek, który u nas powstanie ma przygotowywać do wszystkich sportów walki. Według planów, zakwaterowanie zapewniałby hotel „Bakunówka”, a wszelkie zajęcia sportowe odbywałyby się w hali Zespołu Szkół w Sokółce oraz w specjalnej sali do zajęć bokserskich, którą ostatnio wyremontowano dzięki życzliwości pana starosty – mówi Tomasz Potapczyk.

W Sokółce przebywa trener narodowy kadry w boksie, Walery Korniłow. – Wcześniej przygotowywał on kadrę Białorusi do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Znamy się od 15 lat. Teraz – dzięki temu, że jest w Sokółce – prowadzimy treningi dwa razy dziennie. Ci, którzy nie mogą przyjść na wieczorne zajęcia, ćwiczą rano. Nasz klub skorzysta na tym niesamowicie – stwierdza Tomasz Potapczyk. – Ja sam zostałem zaś asystentem trenera kadry seniorów. Będę miał się od kogo uczyć – dodaje.

Boxing Sokółka ma bardzo ambitne plany na 2014 rok. – Nasi zawodnicy są obecnie na zgrupowaniu kadry narodowej juniorów w Szczecinie i przygotowują się do Mistrzostw Świata, które odbędą się w Bułgarii. Od niedzieli w Sokółce trwać będzie zgrupowanie kadry narodowej seniorek. W sobotę zaczyna się zgrupowanie kadry seniorów w Wiśle, 15 lutego sportowcy przyjadą na zgrupowanie do Sokółki – mówi Tomasz Potapczyk. – Z kolei ja 15 lutego wylatuję z kadrą dziewcząt do Chin, w ramach przygotowań do Igrzysk Młodzieżowych, które odbędą się w maju. Lecimy do Pekinu na zaproszenie i koszt federacji chińskiej.

Nie lada gratka czeka na kibiców w październiku. – Będziemy organizatorem Młodzieżowych Mistrzostw Polski Mężczyzn w Boksie. Mamy naprawdę fajnych chłopaków. Krystian Kułak, Karol Krokos czy Maciej Gnoza mają naprawdę wielki potencjał – stwierdza trener UKS Boxing Sokółka. – W ubiegłym roku zawodnicy naszego klubu zdobyli aż 17 medali Mistrzostw i Pucharu Polski.

Rozmawiamy podczas treningu pięściarzy. W ramach rozgrzewki dwie drużyny grają w koszykówkę. Ta, która traci punkt, robi pompki.

- Potapczyk jest na dobrej drodze. Ma świetne podejście do pracy. Jeżeli dalej tak będzie, to Sokółka doczeka się wielu talentów na miarę Pawła Wierzbickiego. Jeśli będzie taka praca, to doczekamy się też olimpijczyków. Młodzi ludzie z roczników 94-96 mogą naprawdę stać się mistrzami – mówi Walery Korniłow. – Sokółka bardzo mi się podoba. To dobre miejsce do pracy z młodzieżą.

Trener kadry chwali kuchnię „Bakunówki” i halę sportową w Zespole Szkół. – W takim miejscu można prowadzić zawody każdej rangi – dodaje.

Źródło: isokolka.eu

OPINIE PRZED POJEDYNKIEM SZPILKI Z JENNINGSEM. ZAWODNICY, PROMOTORZY, TRENER…

szpila_jen01

Artur Szpilka: Im większe, ważniejsze miejsce, jak HBO czy MSG, to czuję się lepiej, chcę mi się jeszcze bardziej walczyć. Nie ma większego stresu, jest coraz większa ochota, żeby pokazać co potrafię. Mam psychologa, rozmawiamy o takich rzeczach. Jennings? Kto to jest Jennings? Ma długie ręce i co z tego? Co robi lepiej w ringu niż ja. Mówiłem raz a teraz powtarzam – ta walka to formalność.

Bryant Jennings: wyjdę do ringu z wielką pewnością siebie. Wiem, że nikt i nic mnie nie złamie. Nie boję się ani Szpilki, ani kogokolwiek innego. A w ringu zaprezentuję to, nad czym ciężko trenowałem. Za każdym razem powtarzam, że to nie powinna być dla mnie trudna walka. Nie sądzę, aby Szpilka pokazał w ringu coś, czemu do tej pory nie musiałem stawić czoła. Szpilka to kolejny rywal na mojej drodze. To tylko walka numer osiemnaście. W żadnym wypadku nie lekceważę go i nie traktuję z przymrużeniem oka, wręcz przeciwnie, mam dla niego szacunek.

Fiodor Łapin: Ze strony Jenningsa Spodziewamy się twardej walki, wielkiej pewności siebie, chęci pokazania się przed HBO i przed swoimi kibicami, którzy podobno bardzo wojowniczo nastawieni mają przyjechać z Filadelfii. On będzie bardzo zdeterminowany. Będzie chciał pokazać, że jest silniejszy przede wszystkim fizycznie, że jest bardziej inteligentnym zawodnikiem oraz że jest na dalszym niż Artur etapie bokserskiego rozwoju.

Gary Shaw: Przekonały mnie argumenty, że Szpilka jest w tej chwili najbardziej znanym polskim pięściarzem i wzbudza wiele emocji. Widziałem jego walkę z Mikiem Mollo i powiem, że on ma serce do walki. Nie boi się, podoba mi się ten chłopak.

Andrzej Wasilewski: Naprawdę trudno mi powiedzieć czego się spodziewam. Amerykanin jest w zasięgu Szpilki, ale pod jednym warunkiem – że Artur będzie cierpliwy i konsekwentny. Dotąd nie była to jego mocna strona, ale chcemy wierzyć, że dojrzał. Moim zdaniem w tej walce potrzebuje rozegrać spokojną partię szachów. Mam na myśli to, aby walczył mądrze taktycznie. Próbkę tego, że potrafi pokazał w starciu z Jameelem McClinem, ale oczywiście wszyscy wiedzą, że tutaj, w Nowym Jorku, poprzeczka wisi dużo wyżej. Większa jest stawka, a otoczka bardziej gorąca. No i nie sztuka być opanowanym w pierwszej rundzie, ale także w ósmej czy dziesiątej. Gdyby wygrał to… jeszcze nie myślimy o tym co dalej.

Leon Margules: Każda walka Artura jest ekscytująca, a teraz spodziewajcie się jego najlepszej wersji. To polski twardziel z bardzo dynamicznym stylem boksowania oraz wielką charyzmą. Zwycięstwo nad Jenningsem przybliży go do statusu gwiazdy, a on gwiazdą się po prostu urodził.

Dan Rafael (ESPN): To konkretny pojedynek w wadze ciężkiej, ten sport takich potrzebuje. Zwycięzca tej walki zrobi duży krok naprzód.

Mike Mollo: Szpilka jest dla Jenningsa za duży, za silny i za szybki. Jestem pewny, że Bryant nigdy nie był w ringu z facetem, który porusza się tak dobrze jak Szpilka. On nie jest typowym europejskim bokserem. Nie jest jak bracia Kliczko. Nie stoi sztywno na nogach, tylko ciągle się rusza, bije bardzo mocno, a do tego jest mańkutem.  Myślę, że ma wszystko, aby pokonać Jenningsa.

Oleksandr Usyk: Widziałem Jenningsa w walce z Andriejem Fiedosowem. Jest bardzo dobry – sprytny, cierpliwy. A Szpilka? Ofiara, kompletne zero. Przez całą walkę obrywa, a potem udaje mu się trafić i zwycięża. Sądzę, że w pojedynku z Jenningsem nie ma żadnych szans.

MICHAŁ OLAŚ: Z TRENEREM ŁAKOMCEM ZNALEŹLIŚMY SKUTECZNY SPOSÓB NA SAVONA

olas_michal

W 2010 roku Michał Olaś przebojem wdarł się do krajowej czołówki boksu olimpijskiego. Uczył się pięściarskiego abecadła z walki na walkę. W marcu w półfinale Mistrzostw Polski w Strzegomiu przegrał z Mateuszem Malujdą, a następnie w maju w Warszawie w ćwierćfinale Turnieju im. Feliksa Stamma uczył się na błędach, popełnianych w pojedynku z Rosjaninem Pavlem Nikitayevem. Kiedy w październiku uległ w półfinale turnieju w Ostrawie Białorusinowi Pavlowi Kiriyenko nikt nie spodziewał się, że jeszcze w ciągu tego będzie autorem bezprecedensowego sukcesu.

11 listopada w bośniackim Skopje wygrał pierwszą walkę w międzynarodowym turnieju Golden Gong, pokonując bez fajerwerków Słoweńca Boruta Slapnika i kiedy okazało się, że nazajutrz w półfinale czeka na niego młody kubański siłacz, aspirujący wówczas do seniorskiej czołówki światowej, Erislandy Savon, wielu kibiców skazało Michała na porażkę. Pomylili się wówczas niemal wszyscy – i fachowcy i kibice, bo Polak pokonał swojego rywala 5-2.

- Wtedy w Skopje miałem bardzo ciężką przeprawę – wspomina dzisiaj Michał Olaś. – Prawdopodobnie Kubańczyk mnie zlekceważył, ponieważ była to być może moja 15 walka bokserska, byłem absolutnym „No Name”, nie byłem w żadnych rankingach AIBA. Z ówczesnym trenerem kadry Stanisławem Łakomcem, ustaliliśmy taktykę, żeby przyjmować jego ciosy na gardę i odpowiadać krótkimi kombinacjami, po jego ataku gdyż wtedy miał skłonności do opuszczania rąk. Było bardzo ciężko, gdyż Kubańczyk wiedząc, że przegrywa walkę nie ustępował ani na chwilę w atakach przez 3 rundy, jednakże udało mi się doprowadzić przewagę do końca – mówi Michał.

Mimo wspaniałego sukcesu warszawianin turnieju w Skopje nie wygrał, ulegając w finale Chorwatowi Marko Radonjicowi, bokserowi o niebo słabszemu niż Kubańczyk…

- Głównymi czynnikami, które wpłynęły na moją finałową porażkę było zmęczenie po niewiarygodnym boju z Savonem oraz to, że Chorwat trochę zaskoczył mnie odwrotną pozycją. Wówczas jeszcze nie do końca umiałem boksować z mańkutami. Rywal był więc dla mnie bardzo niewygodny – twierdzi Michał, którego droga do boksu była absolutnie niezwyczajna.

- Na zajęcia do klubu Fenix i do trenera Huberta Migaczewa przyszedłem w lipcu 2009 roku żeby podszkolić swoje umiejętności stricte bokserskie, gdyż wcześniej uprawiałem K-1 oraz Muay Thai. Trener Migaczew, jak mi później sam powiedział, dostrzegł potencjał bokserski, zorganizował więc mi walkę na II Praskiej Gali Boksu w Warszawie, gdzie nieznacznie na punkty przegrałem ze srebrnym medalistą Mistrzostw Polski, Jakubem Kapelińskim. Trzy miesiące później, praktycznie bez żadnego przygotowania typowo bokserskiego, pojechałem również za namową trenera Huberta na Mistrzostwa Polski. W Strzegomiu zająłem 3. miejsce, przegrywając na punkty z późniejszym złotym medalistą, Mateuszem Malujdą. Po tej walce podszedł do mnie trener Łakomiec i po krótkiej, ale treściwej rozmowie, wręczył mi powołanie na obóz kadry do Wisły przed turniejem Stamma – wspominał Polak.

Później nadeszły większe sukcesy, wraz ze zdobyciem w 2011 roku  w Koninie tytułu mistrza Polski seniorów. Start w Mistrzostwach Europy i Świata zaowocowały kontraktem w zawodowej lidze WSB. Michał był pierwszym pięściarzem znad Wisły, który wygrał pojedynek w tych elitarnych rozgrywkach, bijąc w listopadzie 2011 roku Irlandczyka Seana Turnera. Rok później ze swoją drużyną, Dolce & Gabbana Milando Thunder wygrał całą ligę, by w kolejnym sezonie przywdziać barwy ekipy Hussars Poland. Niestety zaboksował w jej barwach tylko dwa razy. Po listopadowym zwycięstwie w Meksyku, 14 grudnia 2012 roku w Warszawie przegrał z rutynowanym Algierczykiem Chouaibem Boloudinatsem, a co gorsze po zakończeniu tej walki w jego organizmie wykryto niedozwolone środki dopingujące, za co został wykluczony z drużyny i zdyskwalifikowany przez PZB i AIBA na dwa lata..

Z perspektywy czasu brak Michała Olasia w polskim boksie olimpijskim jest nadzwyczaj widoczny. Również jego dawna drużyna, Hussars Poland ma wielki problem, by znaleźć w limicie wagi 91 kg wartościowego pięściarza, który nawiązałby walkę z najlepszymi zawodnikami na świecie. Za tydzień na Kubie na kolejnego Polaka czekać będzie …Erislandy Savon, aktualnie jeden z liderów Cuba Domadores. Skrzyżuje z nim rękawice Łukasz Zygmunt.

- Kiedyś przed kwalifikacjami olimpijskimi (Londyn 2012) mieliśmy okazję z Łukaszem sparować ze sobą – kontynuuje Michał Olaś. – Uważam go za dobrego zawodnika, miejmy nadzieje, że teraz miał więcej czasu, by się lepiej przygotować i pokazać dobry boks. Trzymam kciuki za całą Husarię! – zakończył były pięściarz Feniksa Warszawa i reprezentacji Polski, którego – miejmy nadzieję – zobaczymy niebawem ponownie między linami ringu.

- Jestem cały czas w treningu, mam okazję sparować z zawodowcami, do tego realizuję się jako trener. No i czekam do końca zawieszenia – zapewnia Michał. Trzymamy za niego kciuki…

ARTUR SZPILKA: WALKA ZAPOWIADA SIĘ EMOCJONUJĄCO. CZEKAM NA NIĄ…

SZPILKA04

- Gdybym, nie daj Boże, przegrywał na punkty, to wstaję i idę przed siebie. Bić, bić, bić! Sami zobaczycie, co się wydarzy. Zostało kilkadziesiąt godzin. Uff, już nie mogę się doczekać. Nadchodzi mój czas. Czas Artura Szpilki – mówi w wywiadzie udzielonym Kamilowi Wolnickiemu z „Przeglądu Sportowego” bohater jutrzejszej gali boksu zawodowego w Chicago.

- Pierwszą walkę o wizę i wjazd do USA pan wygrał. Teraz zostało jeszcze „tylko” zwyciężyć w sobotę, w ringu hali Madison Square Garden Theatre, z Bryantem Jenningsem.
Artur Szpilka: Czuję się świetnie i nie mogę się doczekać. Chciałbym już, zaraz wejść do ringu. Po tym całym zamieszaniu i przylocie do USA był jeden dzień, że obudziłem się o trzeciej w nocy i nie mogłem zasnąć, ale to już za mną. Śpię normalnie, kładę się koło północy, budzę się o ósmej. Wszystko jest jak trzeba! Walczmy już! Żyję tym pojedynkiem.

- Wielu tak mówiło przed walkami, pokazywanymi w największych telewizjach świata i w największych halach. Zapowiadało świetną formę i odporność psychiczną, a później pękało w ringu.
AS: To proszę pytać tych wielu. Ja się niczego nie boję. Wyjdę i robię co w mojej mocy, żeby wygrać. No i wygram. Koniec tematu.

- Jennings też sprawia wrażenie bardzo spokojnego. Chociaż to inny rodzaj spokoju. Pan mówi o największej szansie życia, on tylko o kolejnej walce. Momentami mam wrażenie, że rywal stara się dawać do zrozumienia, że trochę pana lekceważy w wywiadach.
AS: A niech robi co chce! Wątpię jednak, żeby tak było. Myślę, że to tylko taka zagrywka. Walka zapowiada się emocjonująco. I czekam na nią. Ja i wielu kibiców.

- Kilka razy dawał się pan niepotrzebnie ponieść emocjom.
AS: Okaże się. Chcę pokazać chłodną głowę i najlepszego Artura Szpilkę, jakiego dotąd nie widzieliście. Potrafię boksować i pokażę to w tej walce.

- Robi na panu wrażenie otoczka tej gali? Telewizja HBO, hala MSG i tak dalej.
AS: E tam, wychodzę i walczę. Cieszę się z tego, że przyjdzie dużo Polaków i będę się czuł jak u siebie. A MSG, HBO i tak dalej… To nie robi wrażenia. Albo inaczej, nie powoduje negatywnych emocji, tylko jeszcze bardziej mnie motywuje. Będę mógł się pokazać szerszej publiczności. Walkę zobaczą ludzie w stu krajach na całym świecie! I jeszcze jedno – czytam wypowiedzi fachowców, którzy dają większe szanse Jenningsowi. A ja chcę im spłatać figla.

- Tomasz Adamek, który ma oglądać pana walkę w hali, mówił mi, że trzyma za pana kciuki, ale musi pan bardzo uważać. Zdaniem Adamka, Jennings jest szybki i lotny. Nie posiada wybitnej techniki, ale ma czym uderzyć.
AS: Myślę tak samo. Zrobię wszystko, żeby wygrać i znokautować Jenningsa. Tak, żeby nie zostawić sędziom pola manewru i żadnych złudzeń.

- Myślę, że na punkty pan nie wygra.
AS: Powiem tak: jeśli więc pojawi się jakakolwiek szansa na wcześniejszą wygraną, wykorzystam ją od razu.

- Zaraz po podpisaniu kontraktów mówił pan, że gdyby coś w ringu szło nie tak, to postawi pan wszystko na jedną kartę.
AS: Nic się nie zmienia. Gdybym, nie daj Boże, przegrywał na punkty, to wstaję i idę przed siebie. Bić, bić, bić! Sami zobaczycie, co się wydarzy. Zostało kilkadziesiąt godzin. Uff, już nie mogę się doczekać. Nadchodzi mój czas. Czas Artura Szpilki.

Rozmawiał: Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

 

 

II TURNIEJ GRAND PRIX ODBĘDZIE SIĘ W DNIACH 13-16 LUTEGO W NOWEJ DĘBIE

pzb

Polski Związek Bokserski oraz Podkarpacki Okręgowy Związek Bokserski poinformowały, że II Turniej Grand Prix odbędzie się w dniach 13-16 lutego 2014 roku w Nowej Dębie. W najbliższym czasie na stronie internetowej PZB ukaże się Komunikat Organizacyjny opisujący szczegóły dotyczące rejestracji zawodników oraz program zawodów.

Turniej odbędzie się zgodnie z regulaminem Turnieju Grand Prix zatwierdzonym uchwałą Zarządu Polskiego Związku Bokserskiego. Już teraz, w kwestiach organizacyjnych, informacje można uzyskać pod numerem tel: 605 999 620 (Maciej Dziurgot – V-ce Prezes POZB).

WŁOSZKI PIERWSZYMI RYWALKAMI POLEK W TYM ROKU. MECZ 15 LUTEGO W ŁOMŻY

mue2011

Reprezentantki Włoch od lat zaliczają się do europejskiej czołówki. W ubiegłym roku dwie z nich – Valeria Calabrese (48 kg) i Marzia Davide (57 kg) – wywalczyły złote medale Mistrzostw Unii Europejskiej i zostały sklasyfikowane w naszym rankingu na pierwszych miejscach w Europie. Oprócz nich filarami włoskiej kadry są m.in. aktualna wicemistrzyni świata Terry Gordini (54 kg), czy ceniona na arenie międzynarodowej Romina Marenda (60 kg). Dlatego ucieszyła nas informacja, że od meczu międzypaństwowego z pięściarkami z Półwyspu Apenińskiego rozpocznie międzynarodowe starty kadra narodowa seniorek.

Do meczu z Włoszkami dojdzie już 15 lutego w Łomży i najprawdopodobniej odbędzie się on w 8 kategoriach wagowych (rywalki nie mają wartościowych zawodniczek w wagach z limitem 75 i 81 kg). Czy do Polski przyjedzie najsilniejszy skład Włoszek? Wiele wskazuje, że tak, bo od samego początku roku pilnie trenuje dość wąska kadra rywalek z Calabrese (na zdjęciu na podium Miistrzostw Unii Europejskiej w Katowicach w 2011 roku), Davide i Marendą na czele.

Aktualnie nasze rywalki przebywają w Norwegii, gdzie rywalizują w mini-meczach (pięć kategorii od 48 do 64 kg) z ekipami gospodarzy, Szwecji i Finlandii. Wczoraj w pierwszym meczu pokonały w Oslo Szwedki 4-1, w czym swój udział miały Calabrese, Diletta Cipollone, Davide i Alessia Mesiano. Przegrała jedynie mistrzyni Włoch do 64 kg – Annunziata Patti.

WYNIKI MECZÓW TURNIEJU W OSLO

WŁOCHY – SZWECJA 4-1

51 kg: Valeria Calabrese  – Frida Stenholm WP
54 kg: -Diletta Cipollone – Juliana Söderström WP
57 kg: Marzia Davide – Linnea Strandell WP
60 kg: Alessia Mesiano – Sagal Adan WP
64 kg: Anna Lindqvist – Annunziata Patti WP

NORWEGIA – FINLANDIA 3-1

51 kg: Camilla Johansen NOR – Lise Sandebjer FIN WP
54 kg: Marielle V. Hansen NOR – Marjut Lausti FIN WP
57 kg: Cecilia Nilsson FIN – Britt Janne Mardal NOR WP
64 kg: Fam Elgan NOR – Annukka Volotinen FIN WP

ARTUR SZPILKA vs. BRYANT JENNINGS: SZANSE I ZAGROŻENIA

szpila_jen01

Walka Artur SzpilkaBryant Jennings i związane z nią emocje zbliżają się wielkim krokami. Podobnie, jak zapewne wielu polskich kibiców, zastanawiam się nad tym, jaka taktyka w tym pojedynku byłaby optymalna dla naszego boksera w pojedynku z teoretycznie silniejszym rywalem. Ogólnie wiadomo, że powinna przewidywać maksymalne wykorzystanie własnych atutów przy jednoczesnej neutralizacji atutów przeciwnika. Ale jak to się ma do szczegółów? Spróbujmy sobie pospekulować.

Zacznijmy od tych elementów, w których przewagę ma Jennings. Na pierwszym miejscu należy tu wymienić olbrzymią przewagę zasięgu (213 cm do 193 cm), co w praktyce oznacza o 10 cm dłuższe ręce. Do tego dochodzi lepsze wyszkolenie techniczne. O ile technikę w zakresie ataku, chociaż całkiem różną u obu rywali, można uznać za obustronnie wartościową, to pod względem umiejętności obronnych zdecydowanie góruje bokser USA, u którego kontry, szczelna garda i elementy balansu składają się na skuteczną całość. Szpilka, niestety jest pięściarzem dużo łatwiejszym do trafienia, przede wszystkim ze względu na dziurawą gardę, którego to mankamentu nie udało się dotąd wyeliminować. Kolejny spory plus dla Jenningsa to dobra odporność na ciosy, czego po dwóch walkach z Mollo (i 3 zaliczonych nokdaunach) nie można już powiedzieć o Arturze. Co prawda, pokazał się jako Wańka Wstańka, który łatwo się przewraca i łatwo się podnosi, ale to dość wątpliwe pocieszenie. Niektórzy wskazują też na przewagę Jenningsa w zakresie sił fizycznej. Osobiście sądzę, że to raczej efekt fascynacji muskulaturą czarnoskórego pięściarza, który nie ma przełożenia na fakty.

Argumenty po stronie Szpilki są mniej dobitne i wyraziste. Można się doszukać pewnej przewagi naszego boksera pod względem szybkości i ruchliwości, ale jest to przewaga bardzo nieznaczna. Większe znaczenie może mieć odwrotna pozycja Szpilki poparta charakterystyczną dla wielu mańkutów oburęcznością. Przy podobnej dla obu bokserów (a dość przeciętnej dla wagi ciężkiej) sile ciosu z rąk dominujących, prawa Szpilki niesie znacznie większe zagrożenie, niż lewa Jenningsa. Można wreszcie stwierdzić, że w odróżnieniu od dość jednostajnie w jednym tempie boksującego Amerykanina, Artur potrafi gwałtownie przyśpieszyć i tym samym zaskoczyć rywala.

Jennings jest typowym bokserem dystansowym, którego sposób walki opiera się na bardzo dobrze opanowanych ciosach prostych. Zarówno lewy przygotowawczy jab, jak i prawy prosty lub krzyżowy z reguły trafiają, tam gdzie mają trafić. W półdystansie pięściarz USA boksuje zazwyczaj w pogoni za naruszonym przeciwnikiem lub zmuszony do tego przez okoliczności, ale jego sierpy i podbródkowe też są dobrej klasy. Ogólnie u Jenningsa trudno wskazać ewidentnie słabe punkty. O ile przesadą byłoby nazwanie go bokserem kompletnym, to na pewno jest bokserem kompletnie poprawnym ( a przy okazji ringowym nudziarzem).

W przeciwieństwie do swego rywala, Artur Szpilka nie jest jeszcze bokserem jednoznacznie stylowo ukształtowanym. Wrodzone predyspozycje do ofensywy i półdystansu ciągle walczą u niego z kształtowanym przez trenera Łapina stylem kontrboksera. O ile na początku walki Artur stara się zwykle realizować wizję trenera, to w sytuacjach zagrożenia instynktownie powraca do starych nawyków, co czasami wbrew pozorom przynosi pozytywny skutek. Ogólnie Szpilkę można scharakteryzować jako pięściarza bardzo widowiskowego i groźnego w ataku, ale jednocześnie niepewnego w obronie i wrażliwego na ciosy przeciwnika.

Walka na dystans z Jenningsem (a zwłaszcza w jednej linii) byłaby dużym błędem i skazaniem się z góry na porażkę. Przewaga zasięgu i techniki przy porównywalnej szybkości skutkowałaby dość jednostronnym obijaniem naszego boksera przez Amerykanina z dystansu i w najlepszym razie zakończyłaby się wysoką porażką Szpilki na punkty. Ofensywa w półdystansie w połączeniu z ciągłą presją (jak pokazała walka Jennings – Fiedosow) na pewno sprawiłaby rywalowi Szpilki dużo więcej kłopotów, ale jednocześnie cały czas nad polskim bokserem wisiałaby perspektywa zainkasowania celnej kontry, nokdaunu i przegranej przed czasem. Sadzę, że najlepszą taktyką na Jenningsa będzie natomiast wariant „wojny podjazdowej”, a który obejmowałby defensywę opartą na pracy nóg (ciągłe schodzenie z linii ciosu, obskakiwanie rywala, a nawet momenty unikania walki) i okresowe ofensywne przyśpieszenia bazujące na doskoku, serii 3-5 ciosów w półdystansie, a następnie odskoku). Szczególne znaczenie miałoby umiejętne odchodzenie w prawo, po którym wariantowo i naprzemiennie następowałoby odejście do tyłu lub próba ulokowania mocnego lewego sierpowego pod prawy łokieć rywala ewentualnie zamachowy lewy sierpowy na głowę a po nim wejście z serią do półdystansu.

Taki sposób boksowania bywa niekiedy obserwowany na światowych ringach. W wersji najbardziej defensywnej i nastawionej jedynie na przetrwanie pełnego dystansu walki zademonstrował go De Carolis przeciwko Abrahamowi w październiku 2013, w wersji nieco bardziej aktywnej, ale zakończonej fiaskiem – Bellew przeciwko Stevensonowi w listopadzie 2013, w wersji bardzo efektownej i skutecznej – Groves przeciwko DeGale’owi w maju 2011.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

ANETA RYGIELSKA: UMIEM ZADAWAĆ CIOSY NAWET WE ŚNIE

rygielska_aneta02

- Mama obawiała się, że mnie obiją, złamią mi nos i że się zniechęcę do tego sportu. Dopiero, gdy zdobyłam medal, to uwierzyła we mnie i zaczęła mi kibicować – mówi młodzieżowa mistrzyni świata z Albeny, Aneta Rygielska, na co dzień reprezentująca barwy klubu „Pomorzanin” Toruń.

- Jakim byłaś dzieckiem?
Aneta Rygielska: Mama mówi, że bawiłam się lalkami, ale też samochodami. Miałam parę koleżanek, ale większość czasu spędzałam z chłopakami na boisku. Bywało różnie, od spokojnych zabaw aż po strzelaniny.

- Nie sprawiałaś kłopotów?
AR: Myślę, że rodzice nie mieli nigdy ze mną problemów wychowawczych, raczej byłam grzeczną dziewczynką. Uważam, że na dużo mi pozwalali, ale ja tego nie wykorzystywałam. Nie ograniczali mnie. Było to typowe bezstresowe wychowanie. Miałam swobodę, mogłam spędzać czas, z kim chciałam. Jeżeli przebywałam w towarzystwie męskim, to mama nie miała nic przeciwko temu. Zawsze twierdziła, że lepiej, iż się kumpluję z chłopakami, bo w razie czego mogą mnie obronić. Naprawdę na rodziców nie mogę narzekać.

- Czy Twoje zainteresowania sportowe zaczęły się od boksu?
AR: Na początku trenowałam judo, było to jeszcze w podstawówce, w której odbywały się treningi. Później treningi zostały przeniesione do miasta. Musiałam przerwać, bo mama bała się o moje samodzielne dojazdy z Czerniewic do centrum. Później przez krótki czas trenowałam taekwondo. Dobrze się w tym nie czułam. I wtedy przyszedł czas na boks.

- Co zadecydowało, że wybrałaś boks? Spodobały Ci się walki oglądane w telewizji?
AR: Kiedyś koledzy przynieśli do szkoły rękawice bokserskie. Zainteresowałam się, co będą robić. Jak dowiedziałam się, że po lekcjach idą się bić, to z ciekawości poszłam z nimi. Nauczyli mnie trzymać gardę. I po prostu biłam się z nimi. Zauważyli, że mam zacięcie do walki, więc namówili mnie, bym poszła z nimi na prawdziwy trening. Trener zauważył moje zdolności, zabrał na zawody, a po półtoramiesięcznych treningach zdobyłam tytuł mistrza Polski. Wtedy już na dobre wsiąkłam w boks. Potrzebowałam rywalizacji.

- Co rodzice mówili na ten Twój wybór?
AR: Na początku mama nie była zadowolona z moich treningów. Mówiła „dobrze, dobrze”, ale miała nadzieję, że szybko z tego zrezygnuję. Jak jej powiedziałam o pierwszych mistrzostwach Polski, na które wysłali mnie trenerzy, to była bardzo zaskoczona, ponieważ krótko trenowałam, a ranga zawodów była bardzo wysoka. Po zdobyciu medalu jej radość była ogromna i od tamtego czasu dzielnie mnie wspiera. Tato nigdy nie miał nic przeciwko mojej decyzji.

- Nie dziwią się ludzie, że dziewczyna uprawia boks?
AR: Myślę, że teraz już są takie czasy, że dziewczyny trenują piłkę nożną, sztuki walki czy kulturystykę, czyli sporty, które uważane są za męskie. Sport staje się coraz bardziej demokratyczny.

- A jak faceci reagują na kobietę, która boksuje? Patrzą z podziwem, zazdrością, czy obawą?
AR: Są różne typy chłopaków. Niektórzy zazdroszczą, inni może czują jakiś respekt, a jeszcze innym jest to po prostu obojętne.

- Jakie cechy trzeba mieć, żeby osiągnąć sukces w tym sporcie?
AR: Przede wszystkim trzeba mieć silną psychikę. Można być świetnym na treningach, mieć doskonałą wytrzymałość, być supersilnym, ale jeżeli nie ma się odpornej psychiki, nie osiągnie się sukcesu. Znam takie osoby, które na treningach są mistrzami, a na ringu sobie nie radzą. Stres je zjada. Trzeba być zaciętym i umieć przegrywać, bo jak to w sporcie bywa, nie zawsze się zwycięża.

- Czy płaczesz, jak zdarzy Ci się przegrać?
AR: Znam smak przegranej, poznałam go na mistrzostwach Europy i na poprzednich mistrzostwach świata. Po takich walkach zdarzało mi się poryczeć.

- Co robisz przed wyjściem na ring?
AR: Przed zawodami już od samego rana jestem skupiona i myślę tylko o walce i o swojej przeciwniczce. Dbam o to, by być wypoczęta, choć nieraz w nocy śni mi się boks. Umiem nawet zadawać ciosy we śnie. Z reguły wygrywam. Uspokaja mnie muzyka, ale mogę też zwyczajnie przed walką posiedzieć pod ścianą i się wyciszyć.

- I ciągle myślisz o przeciwniczce? Boisz się?
AR: Do każdej walki podchodzę inaczej, bo każda wymaga innej strategii. Wychodzę na ring bardzo skoncentrowana, choć czuję lekki stres, a niekiedy nawet strach. Ale już po pierwszym gongu ten niepokój mija. Mam ułożony plan i myślę tylko o jednym, żeby walkę zakończyć na własną korzyść i… wygrać.

- Boksera bym o to nie spytał, ale Ciebie spytam. Czy można uderzać w piersi?
AR: Nie można. Dla bezpieczeństwa zakładamy jednak specjalne ochraniacze na piersi. Zdarzało się nieraz, że po walce miałam popękane ochraniacze. Oczywiście zabezpieczają tylko w pewnym stopniu.

- Czy lepiej być najedzonym przed zawodami, czy raczej walczyć na głodniaka?
AR: To zależy od człowieka. Ja lubię najeść się na trzy godzinki przed walką. Wtedy czuję się najlepiej. Nie jestem ani głodna, ani pełna. Ale znam zawodników, którzy wolą walczyć „na głodnego”. To wzmaga agresję. Ja jednak nie lubię, jak mi burczy w brzuchu, bo nie mogę się skupić.

- Czy używasz kosmetyków przed walką?
AR: Jedyny środek, jaki stosuję, to wazelina. Smaruję nią twarz, aby cios zadany przez przeciwniczkę „ześlizgiwał się” i nie pozostawiał siniaka. Siniaki są chyba dla boksera czymś normalnym. Widoczne ślady walki po zawodach. Czasami siniaki zostają na twarzy, zakrywam je wtedy podkładem i pudrem. Ostatnio „zaliczyłam” siniaka od trenera. Nieraz szybko schodzą, ale ten trzymał mi się przez tydzień. Był żółty, zielony, wszystkie kolory tęczy.

- Jestem ciekaw, czy boisz się o swoją urodę? Czy nie straszą Cię nieco spłaszczone nosy bokserów?
AR: W ogóle nie czuję takich zagrożeń. Ostatnio byłam u lekarza, który pocieszył mnie, że mam małą kość nosową i z moim nosem nie powinno się nic stać. Jak będzie, zobaczymy.

- Oprócz treningów musisz jeszcze znaleźć czas na naukę.
AR: Teraz jestem w klasie maturalnej, zdaję sobie sprawę, że poważne egzaminy przede mną. Nauczyciele starają mi się pomagać, jednak muszę nadrabiać wszystkie zaległości. Na szczęście nie mam większych luk. Koleżanki i koledzy również mnie wspierają.

- Co po maturze?
AR: Jeszcze nie podjęłam decyzji, nie wybrałam kierunku studiów. Chciałabym trafić do wojska lub do policji i oczywiście dalej boksować, bo z tym sportem wiążę swoją przyszłość. Wiem, że trudno będzie pogodzić te dwie rzeczy.

- Masz zatem bardzo mało czasu wolnego, bo z jednej strony treningi, z drugiej – szkoła i jest jeszcze Twój chłopak.
AR: Wojtek dopiero teraz wrócił ze Szkocji, gdzie pracował. Sam w przeszłości trenował przez kilka lat piłkę nożną, więc rozumie moją sportową pasję i to, że poświęcam mu mniej czasu. Wolne są tylko soboty i niedziele, kiedy mam po jednym treningu i nie mam szkoły. Ale po całym męczącym tygodniu wolę dłużej poleżeć w łóżku i odpocząć. Nie mam siły na jakieś imprezy. Chyba że małe zakupy w galerii handlowej.

- Co sobie sprawiłaś po zdobyciu tytułu mistrzyni świata?
AR: Oczywiście nowe ciuchy i… torebkę Louisa Vittona. To ostatnie to oczywiście żart.

- Czy na ringu również obowiązuje moda?
AR: Nowe trendy widać w ciuchach do trenowania. Zawsze coś modnego wchodzi na rynek, np. koszulki czy buty.

- A jak się ubierasz poza ringiem?
AR: Sportowo albo elegancko. Wszystko zależy od tego, ile mam czasu rano, jakie ciuchy zdążę sobie przygotować, a także jakie mam samopoczucie.

- O czym marzy bokserka?
AR: Oczywiście o igrzyskach olimpijskich, żeby przynajmniej tam wystartować. Obecne treningi są już przygotowaniami do olimpiady. Od stycznia wejdę w seniorski boks. To będzie trudny rok, choć mam nadzieję, że szybko się odnajdę.

- Co daje boks? Poprawia poczucie własnej wartości? A może przydaje się w ciemnej ulicy, wtedy mniej się boisz?
AR: W ciemnej ulicy to jestem dość strachliwą osobą, bo przecież mogę spotkać kogoś, komu nie dam rady. Na przykład wielki facet z pewnością okaże się silniejszy ode mnie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka. Jestem szybka.

- Czyli nie jesteś agresywna i nie przekładasz zadziorności z ringu na życie prywatne?
AR: Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wykorzystywać swoich umiejętności poza ringiem. Jestem osobą spokojną, ale o to najlepiej spytać mojego trenera.

Rozmawiał: Jan Oleksy, miastakobiet.pl

Artykuł pochodzi z miesięcznika „Miasta Kobiet”, który w każdy ostatni wtorek miesiąca ukazuje się w Expressie Bydgoskim i Nowościach-Dzienniku Toruńskim.

Polub na Facebooku

SOKÓŁKA CZEKA NA KADROWICZKI PAWŁA PASIAKA

Boks Kobiet 01

Ledwie zakończyło się zgrupowanie szkoleniowe w COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie, a już nasze najlepsze pięściarki szykują się do następnego obozu, tym razem w Sokółce. Trener kadry narodowej seniorek Paweł Pasiak i gospodarz zgrupowania, trener Tomasz Potapczyk, wspierani przez psychologa sportu Aleksandrę Zienowicz pracować będą od 26 stycznia do 2 lutego z niemal wszystkimi aktualnie najlepszymi polskimi zawodniczkami.

Powołania otrzymało 12 kadrowiczek: Angelika Grońska („06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Sandra Brodacka („Skorpion” Szczecin, 48 kg), Karolina Michalczuk („Paco” Lublin, 54 kg), Sandra Kruk („Kontra” Elbląg, 57 kg), Paulina Jakubczyk („Róża” Karlino, 57 kg), Karolina Graczyk („Copacabana” Konin, 60 kg), Aneta Rygielska („Pomorzanin” Toruń, 60 kg), Sylwia Maksym („Skorpion” Szczecin, 64 kg), Beata Koroniecka („Hetman” Białystok, 64 kg), Natalia Hollińska („Skorpion” Szczecin, 69 kg), Lidia Fidura („Carbo” Gliwice, 75 kg) i Sylwia Kusiak („Skorpion” Szczecin, +81 kg).

Zawodniczkami rezerwowymi są: Martyna Letkiewicz („Carbo” Gliwice, 54 kg), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie, 54 kg), Kamila Zawół („Czarni” Słupsk, 54 kg), Jadwiga Stańczak („Skorpion” Szczecin, 57 kg) i Martyna Gil („Skalnik” Wiśniówka, 81 kg).

PAWEŁ PASIAK BLOGUJE: O POZYTYWACH I NEGATYWACH PIERWSZEGO ZGRUPOWANIA

pasiak02

Jesteśmy po pierwszym w tym roku zgrupowaniu w Cetniewie, które zaczęliśmy kilkanaście dni wcześniej niż przed rokiem. Miało ono na celu wprowadzenie zawodniczek w okres budowania siły, który potrwa do połowy lutego. Jeżeli rozmawiamy o całej drużynie, to mogę być zadowolony z postawy dziewczyn i ich zaangażowania.

Duży nacisk kładę na edukację zawodniczek i wraz z trenerami staram się jeżeli dziewczyny nie są mocno zmęczone prowadzić wykłady na tematy związane z teorią i monitorowaniem treningu oraz jego obciążeń, okresów przygotowań, środków, metod i całej fizjologii – łącznie z rytmem biologicznym i reakcji organizmu na obciążenia u kobiet – odnowy biologicznej a także psychologii sportu, w której pomaga nam znakomita Aleksandra Zienowicz.

Uważam, że nie tylko trener, ale i zawodniczki powinny mieć dużą wiedzę na temat naszej dyscypliny, jak i specyfiki treningu. Powinny znać zasady budowania mikrocykli we wszystkich okresach i rozumieć celowość stosowania jednostek treningowych. Wówczas łatwiej i chętniej będą znosiły obciążenia.

Ola Zienowicz dobrze się czuje w gronie juniorek, jak i seniorek, a co najważniejsze polubiły i myślę, że zaakceptowały ją same zawodniczki. Mam nadzieję, że nasza współpraca rozwinie się jeszcze bardziej w przyszłości. Wiem, że ma dużo pracy w kadrze młodzieżowej Tomasza Różańskiego i można powiedzieć, że jest jego „odkryciem”, lecz przygotowania naszych kadr nie kolidują ze sobą.

Mojej kadrze potrzebny jest psycholog z prawdziwego zdarzenia, tak samo jak nie są jej potrzebne badania dla …kierowców. Dziewczyny potrzebują metod psychologicznych aby być w ringu skuteczniejsze, skupione tylko na zadaniu, na walce, na przeciwniczce a nie na tym co się dzieje wokół. Potrzebują poznać metody relaksacji i motywacji. Nie ukrywam, że z porad Aleksandry korzystam i ja sam, gdyż – jako trener – powinienem znać jej metody i mieć pomysł na pracę w różnych okresach obciążenia psychofizycznego. Co niesłychanie ważne,  muszę także potrafić znaleźć wspólny język z każdą zawodniczką. Jestem zdania, że każda z dziewczyn w naszej kadrze potrzebuje takiej współpracy i powoli zaczynają one rozumieć, że nie jest to bynajmniej powodem tego, że mają obawy przed swoimi rywalkami. Robimy to po to, aby z zimną głową realizować założenia taktyczne podczas walki.

Atmosfera w kadrze jest dobra, nie mam problemów z dziewczynami i myślę, że kadrowiczki wiedzą po co przyjeżdżają na zgrupowania i zawody. Wiem, że mają jasno postawione cele, które z całych sił realizują. Muszę pochwalić Anetę Rygielską i Paulinę Jakubczyk, które uczestniczyły w w kilku zajęciach z seniorkami i pokazały się z bardzo dobrej strony. Mam nadzieję, że wystarczy im determinacji i chęci do ciężkiej pracy, bo potencjał mają ogromny.

Niestety jestem niezadowolony z postawy Lidii Fidury i zastanawiam się nad jej udziałem w Mistrzostwach Europy. Ela Wójcik jest jeszcze zbyt młoda, więc na dziś dzień nie wiem czy w wadze olimpijskiej z limitem 75 kg ktoś będzie nas w tym roku reprezentował. Zarówno Lidka, jak i Martyna Letkiewicz najgorzej zaprezentowały się podczas zgrupowania i jestem pełen obaw o dalszy ich rozwój. Jeżeli nie zacznie ktoś z nimi profesjonalnie pracować w klubie i nie zaangażuje się w ich prowadzenie, jak na kadrowiczki przystało, ja ich na zgrupowaniach kadry nie będę przygotowywał do Mistrzostw Polski. Nie na tym polega rola trenera kadry narodowej. Chcę mieć problem kogo wybrać z mocnej dwójki lub nawet trójki zawodniczek, a nie przygotowywać kadrowiczki, choćby nie wiem jak bardzo utytułowane, do startów krajowych. W Lidce widzę ogromny, niewykorzystany potencjał. Boksersko jest kompletną zawodniczką – ma wszystko, więc wystarczy poprawić błędy w technice i popracować nad jej głową. Martyna stanęła w miejscu już dawno i nie wiem czy ruszy do przodu. Mam na to nadzieję, gdyż jest moją wychowanką, posiada duże umiejętności i doświadczenie ringowe i po Karolinie Michalczuk jest nr 2 w kraju w wadze z limitem 54 kg.

Powtarzam więc, że na zgrupowania należy przyjeżdżać będąc przygotowanym do pracy a nie gotowym na rekreację ruchową. Nie jest moim zadaniem układać pracę w klubach, ani motywować trenerów do pracy.  Mogę z nimi podyskutować na temat błędów zawodniczek lub zaproponować jednostki do realizacji między zgrupowaniami. Nie zamierzam nikogo prosić, by na siłę pracował z dziewczynami lub egzekwował od nich realizacji obowiązków zawodniczych. Wszystko to leży w gestii i interesach klubów i zdecydowana ich większość pracuje solidnie. Nikt mnie nie oszuka. Niestety dobrze widzę kto i nad czym w ostatnim czasie pracował.

Mimo tych przykrych przykładów, o których musiałem napisać, mam nadzieję, że wszystko się poukłada. Pamiętajmy o tym, że ja również jestem rozliczany ze swojej pracy trenera kadry narodowej i nie pozwolę sobie na słaby poziom mojej drużyny.

W najbliższą niedzielę zaczynamy kolejne zgrupowanie – krótkie, ale bardzo ciężkie, czyli mikrocykl uderzeniowy. Zawodniczki podbudowę już mają i miały także czas na chwilę odpoczynku. Zamierzam włączyć do sparingów juniorów z Suwałk i Sokółki. Cały świat to zresztą robi i mądre sparingi zadaniowe z chłopakami powinny dużo dziewczynom pomóc. Jestem dobrej myśli.

Paweł Pasiak, Suwałki, dn. 22 stycznia 2014 roku

FIODOR ŁAPIN: WALKA MOŻE SIĘ RÓŻNIE UŁOŻYĆ, ALE ARTUR NIE PĘKNIE

fiodor_lapin

- Czy przed sobotnią walką w Nowym Jorku pański podopieczny jest lepszym pięściarzem niż w sierpniu ubiegłego roku, kiedy przystępował do rewanżu z Mikiem Mollo?
Fiodor Łapin: Sądzę, że tak. Co poprawił? Na pewno nauczył się paru nowych rzeczy, lecz teraz nie chciałbym tego zdradzać. Różnica mogłaby być widoczna na tle Mollo, lecz na Artura czeka zupełnie inny przeciwnik, inny może być scenariusz walki. Ważne, że staje się coraz dojrzalszym człowiekiem. A on potrzebuje dojrzałości i chłodniejszej głowy, aby zastosować w swoim boksie nowe elementy, które staramy się wprowadzać.

- Stawki pojedynku z Jenningsem nie da się porównać z żadnym dotychczasowym wyzwaniem Artura. Zauważa pan pewne zmiany w jego zachowaniu?
FŁ: Tym razem Artur stał się jeszcze bardziej nakręcony, jeszcze bardziej się cieszy. To dla niego wyzwanie, a on uwielbia wyzwania. Ma większą ochotę do pracy, angażuje się bardziej także poza treningiem – mam na myśli dietę, wypoczynek i inne elementy.

- To dobrze, że jest tak naładowany? Nie należy się pozbyć nadmiaru emocji?
FŁ: Będziemy tego pilnować, ale czy uciekanie na siłę od emocji na pewno byłoby dobrym rozwiązaniem? Zobaczymy. Obserwuję Artura i będę to robił aż do samej walki.

- Szpilka chyba nie należy do zawodników, którym zaczną drżeć łydki tuż przed najważniejszą próbą?
FŁ: Walka z Jenningsem może się różnie ułożyć, ale ten chłopak na pewno nie pęknie. Do tej pory zauważyłem, że im większa presja i oczekiwania, tym Artur był lepszy. Zgoda, nigdy wcześniej nie spotkał się ani z tak wymagającym rywalem, ani z taką otoczką – mam na myśli m.in. transmisję w HBO – ale śmiem twierdzić, że to, co innych nierzadko dołuje i gasi, jego nakręca. W pozytywnym sensie. On do takiej walki dążył, marzył o niej, a w myślach na pewno już niejeden raz ją rozgrywał.

- Przed wami otwarty trening, konferencja prasowa, ważenie. Artur spotka się z rywalem…
FŁ: W takich wydarzeniach bierzemy udział od dłuższego czasu i nie sądzę, żeby cokolwiek Artura zdziwiło lub zdeprymowało. Pyta pan o otoczkę. O treść, którą pokazują media. Arturowi ktoś przystawia mikrofon do ust, ustawia kamerę przed oczami i wrażenia oglądających mogą być różne. A później? W mojej obecności Artur nie skacze, nie opowiada głupot, które czasami można usłyszeć od niego w wywiadach. Przychodzi czas na normalną, fachową robotę. Nie rozmawiamy o tym, że wszystkich pokona, że nikogo się nie boi i tak dalej. Skupiamy się na taktyce, sposobie spędzania czasu przed walką, pilnowaniu najdrobniejszych szczegółów. W tym nie ma żadnej sensacji.

- Bryant Jennings uchodzi za jedną z nadziei amerykańskiej wagi ciężkiej. Czy słusznie? Rzeczywiście reprezentuje podobny poziom, co jego rodak Deontay Wilder lub Kubańczyk Mike Perez, notabene przymierzany do boju ze zwycięzcą walki Jennings – Szpilka?
FŁ: Traktuję Jenningsa jako zawodnika przynajmniej z tej samej półki. Wilder wyglądał dobrze w ataku na tle słabszych pięściarzy, z którymi do tej pory walczył. Przypuszczam jednak, że obrona stoi u niego na niskim poziomie, co zresztą potwierdza dobór przeciwników. Z kolei Perez pokazał prawdziwe oblicze w sobotniej walce z Carlosem Takamem. Czy były tam jakieś cuda w jego wykonaniu? Nie. Żaden szał. Wśród zawodników walczących w USA Jennings na pewno zasługuje na miejsce w czołówce.

- Nie ukrywacie, że przygotowania do walki z Jenningsem były najcięższymi w karierze Artura. Okazały się również najlepszymi?
FŁ: Właśnie to chciałem powiedzieć. Przygotowania nigdy nie bywają łatwe, a dlaczego tym razem były najlepsze? Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, obyło się bez kontuzji, Artur czuje się dobrze. Na sparingi z Kevinem Johnsonem i Fresem Oquendo też nie mamy prawa narzekać.

- A wydarzenia z ubiegłego tygodnia? Lądowanie w Chicago, powrót do Polski, zamieszanie z dokumentami, ambasada, dziennikarze, drugi lot do Stanów w piątek?
FŁ: Na sobotnim treningu Artur wyglądał obiecująco. W poniedziałek nieco inaczej – absolutnie nie mówię, że źle – ale trzeci dzień po zmianie strefy czasowej z reguły jest nieco słabszy. Jak każdy trener, wszystko chciałbym zrobić najlepiej jak to tylko możliwe, ale z doświadczenia wiem, że spoglądanie wstecz nie ma najmniejszego sensu. Na nic nie narzekamy, nie zawracamy sobie głowy ubiegłym tygodniem. Został tylko Jennings i sobotnia walka. Tych problemów nie było. Koniec.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MISTRZ I WICEMISTRZ OLIMPIJSKI PRZEEGZAMINUJĄ NA KUBIE „HUSARIĘ”

Pięściarze Cuba Domadores, czyli de facto reprezentanci kraju z Gorącej Wyspy, którzy debiutują w rozgrywkach zawodowej ligi World Series of Boxing, nie stosują dla żadnych z rywali taryfy ulgowej. Kubańczycy za swój cel postawili sobie wygranie wszystkich meczów i w każdej kolejce spotkań WSB w ich szeregach znajduje się 3-4 zawodników z absolutnej światowej czołówki.

Nie inaczej będzie 31 stycznia w Hawanie, kiedy to z gospodarzami, zajmującymi pierwsze miejsce w grupie B zmierzy się ekipa Hussars Poland. Kubańskie media opublikowały dzisiaj skład, w jakim miejscowi bohaterowie zmierzą się z wybrańcami trenera Huberta Migaczewa. Naszych zawodników czeka nie lada egzamin, gdyż przeegzaminują ich: Yosbany Veitia (49 kg), Robeisy Ramirez (56 kg), Yasnier Toledo Lopez (64 kg), Ramon Luis (75 kg) i Erislandy Savon (91 kg).

W tym gronie znajduje się mistrz olimpijski z Londynu (Ramirez), aktualny brązowy medalista olimpijski i dwukrotny wicemistrz świata (Toledo) oraz brązowy medalista Mistrzostw Świata z Baku (Veitia).

PLANOWANY ZESTAW PAR

49 kg: Yosbany Veitia – Dawid Jagodziński
56 kg: Robeisy Ramirez – Sylwester Kozłowski
64 kg: Yasnier Toledo – Damian Kiwior
75 kg: Ramon Luis  – Piotr Gredke
91 kg: Erislandy Savon – Łukasz Zygmunt

BARBARA NIEDZIELA: NA RINGU WSZYSTKO JEST W MOICH RĘKACH

BASIA_NIEDZIELA

- Zaczynając treningi byłam nikim, ale ciężką pracą, motywacją i charakterem mogłam wejść na upragniony szczyt. Miałam momenty, że w siebie nie wierzyłam i chciałam przestać trenować, ale moi trenerzy potrafili przemówić mi do rozsądku. Sukces to w 70% wkładanie serca w to, co robisz i 30% umiejętności. Walka i wiara mają ogromną moc! – przekonuje Barbara Niedziela, młodziutka pięściarka z klubu GKS Boxeo Dąbrowa Chełmińska, której największym – jak dotąd – sukcesem było zdobycie srebrnego medalu Mistrzostw Europy Juniorek (dawniej nazywanych kadetkami) we Władysławowie.

- Pierwsze moje wielkie osiągniecie to wicemistrzostwo Polski kadetek w kategorii 50 kg, w 2011 roku. Za najważniejsze uważam jednak wicemistrzostwo Europy kadetek zdobyte w 2012 roku we Władysławowie. Do tej listy należy też dodać m.in. drugie miejsce Pucharu Polski Kadetek (2011), mistrzostwo Polski kadetek w kategorii 52 kg (2012) i dwa tytuły mistrzowskie Okręgu Kujawsko-Pomorskiego: w 2012 (kadetek 54 kg) i 2013 (juniorek 54 kg) – dodaje zawodniczka z Dąbrowy Chełmińskiej.

Boks – z sukcesami – uprawia także rodzeństwo Barbary Niedzieli. Siostra Alicja Niedziela, dwukrotna wicemistrzyni Polski, mistrzyni Śląska i wicemistrzyni Okręgu Kujawsko-Pomorskiego, zwyciężyła w rankingu juniorek PZB za rok 2013 i podobnie jak Barbara jest członkinią młodzieżowej kadry narodowej, zaś młodszy brat Paweł Niedziela to wicemistrz Polski młodzików oraz mistrz Okręgu Kujawsko-Pomorskiego.

Basia uważa, że pomoc bliskich i przyjaciół pomogła jej przełamać tremę i brak wiary w swoje umiejętności, które towarzyszyły jej w początkach uprawiania sportu.

- Dopiero po jakimś czasie udało mi się zdać sobie sprawę, na czym polega walka: na ringu wszystko jest w moich rękach. Zrozumiałam to dzięki wsparciu najbliższych i moich trenerów z klubu. Kiedy walczę, wiem, że muszę wygrać – jak nie dla siebie, to dla nich.

Swoją pełną zwycięstw przygodę ze sportem rozpoczęła dzięki koleżankom, które trenowały w GKS Boxeo. Pewnego dnia wraz z Alicją przyszły na trening i tak już zostało. Nie miało dla niej znaczenia, że pięściarstwo uważane jest za sport typowo męski.

- Boks spodobał mi się, bo na ringu można załatwić pewne sprawy (śmiech). W klubie jest wiele dziewcząt, ale jeśli nie było akurat zawodniczek do sparingu, to musiałam walczyć z chłopakami. Wiadomo, że chłopcy są silniejsi fizycznie, ale to pomaga i buduje moją formę oraz nastawienie psychiczne do następnych treningów.

źródło: Maciej Koprowicz, Poza [Bezpłatna Gazeta Regionu Bydgoskiego]

POZNALIŚMY SKŁAD „HUSARII” NA REWANŻ Z CUBA DOMADORES

Dawida Jagodzińskiego (49 kg), Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Damiana Kiwiora (64 kg), Piotra Gredke (75 kg) i Łukasza Zygmunta (91 kg) czeka egzamin na Kubie. Ostatniego dnia stycznia Hussars Poland spotkają się tam z Cuba Domadores w lidze World Series of Boxing.

- Jedziemy na Kubę – do mekki boksu, do zespołu, który debiutuje w lidze WSB, ale ma do tej pory same zwycięstwa w meczach i tylko 4 walki przegrane na 30 rozegranych. O wygrane w Hawanie będzie bardzo ciężko, ale mogę zapewnić, że spiszemy się dużo lepiej niż w pierwszym meczu w Raciborzu przegranym 0-5 – powiedział trener Hussars, Hubert Migaczew.

Dla Dawida Jagodzińskiego i Damiana Kiwiora to będą trzecie walki w tym sezonie, a dla Sylwestra Kozłowskiego, Piotra Gredke i Łukasza Zygmunta – drugie występy. Wszyscy czekają na pierwsze zwycięstwo, ale o tym, że w silnej stawce można wygrywać pokazali ostatnio Tomasz Jabłoński (75 kg) w meczu z broniącymi tytułu Kazachami oraz Dawid Michelus (60 kg) i Ukrainiec Sergiej Werwejko (+91 kg) w meczu z Rosjanami.

- Wiele lat czekałem na taki mecz – z Kubą w Hawanie. To wielka szansa na pokazanie się dla młodszych zawodników oraz doświadczonego Łukasza Zygmunta. Na treningach uruchomiliśmy jego prawą rękę i wierzę, że wypadnie korzystniej od debiutu z Kazachstanem. Przy okazji podziękowania dla prezesa PZB Zbigniewa Górskiego, który poparł nasze starania o wyrobienie w trybie przyspieszonym paszportu dla Łukasza Zygmunta. Wcześniej podobną pomoc uzyskaliśmy w podobnej sytuacji z Dawidem Pacem – dodał szkoleniowiec „Husarii”.

Pierwsze spotkanie Husarii z Cuba Domadores, rozegrane w hali produkcyjnej fabryki Rafako w Raciborzu, zakończyło się wygraną Kubańczyków 5-0. W ich składzie byli tacy pięściarze, jak mistrzowie śwata Lazaro Jorge Alvarez Estrada (60 kg), Julio Cesar La Cruz Peraza (81 kg) i wicemistrz świata Arisnoidys Despaigne (69 kg). Teraz jest szansa, że 31 stycznia Kubańczycy znów wystawią w składzie zawodników z najwyższej półki. Rywalizacja z gwiazdami boksu olimpijskiego to ogromna korzyść dla polskich bokserów.

Biało-Czerwoni wylatują na Kubę 27 stycznia. Wcześniej kibice będą mogli śledzić ich przygotowania w hali Torwaru w Warszawie. Zespół przygotowuje się do prestiżowego meczu pod okiem trenerów Huberta Migaczewa, Jerzego Baranieckiego i Romana Misiewicza.

MIZERSKI: „JEAN PASCAL ZAWSZE MIAŁ ZWIERZĘCE WYCZUCIE WALKI”

Zmarły prawie dwa lata temu Maciej (Matt) Mizerski był „chodzącą” encyklopedią boksu olimpijskiego. Szczególnie wiele do powiedzenia miał – rzecz jasna – o zawodnikach z kadry kanadyjskiej (przez długie lata był szefem wyszkolenia tamtejszej federacji).

Z Maćkiem, który był dla mnie jednym z najważniejszych przewodników po meandrach boksu olimpijskiego, wymieniłem sporo korespondencji, które dotyczyły różnych mistrzów i mistrzyń pięści. W kontekście powrotu na światowy top Jeana Pascala, warto przypomnieć opowieść Mizerskiego o tym ciekawym pięściarzu…

„Jean Pascal to była bardzo ciekawa postać w drużynie kanadyjskiej. Niezwykle utalentowany i sprawny fizycznie. W ringu poruszał się jak pantera, mając po prostu „zwierzęce” wyczucie walki. I lubił się bić, co było jego najtrudniejszym do okiełznania problemem. Kiedy poszedł „w bój” zapominał o wszystkim, nie zwracał wtedy uwagi na obronę i często przyjmował sporo niepotrzebnych ciosów. Jean to zawodnik bardzo widowiskowy, kiedy wchodził do ringu, wiadomo było, że zawsze stanie się coś ciekawego. Stoczył wiele emocjonujących walk i dlatego też był lubiany przez publiczność.

Pamiętam jak w listopadzie 2001 roku po uczestnictwie w turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie, gdzie młodziutki jeszcze Pascal nie dał rady doświadczonemu Mirosławowi Nowosadzie, pojechaliśmy na Syberię do Niżnowartowska. To jeden z nielicznych turniejów w boksie amatorskim, gdzie zawodnicy otrzymywali pieniądze za start i za wygrane walki. Na Syberii nie żyje zbyt wielu czarnoskórych ludzi, więc Pascal od razu się wyróżniał. Po wygraniu walki z miejscowym zawodnikiem stał się ulubieńcem spragnionej ciekawego boksu publiczności. Kolejną walkę stoczył z Wiktorem Poliakowem. Nie była to walka, a wręcz prawdziwy i ekscytujący bój. Publiczność oglądała tę ringową wojnę „na stojąco”, a Poliakow i Pascal pokazali, że boks amatorski też może być emocjonujący. Przy trzech sędziach rosyjskich Pascal został uznany za pokonanego, ale do końca turnieju był ulubieńcem publiczności.

Jean, z natury bardzo pogodny, był pozytywną postacią w naszej drużynie, chociaż czasami bywał trochę „humorzasty”, ale nigdy nie trwało to długo. To zawodnik, któremu potrzebny jest psycholog sportowy, aby pomagał mu w przygotowaniu do walki – głównie w opanowaniu emocji.

Swoje największe sportowe sukcesy odnosił w kategorii lekkośredniej (71 kg). Gdy wprowadzono nowe kategorie wagowe, likwidując 71 kg, nie miał wyboru i musiał przejść do 75 kg. „Zrobienie” wagi do 69 kg. było po prostu niemożliwe ze względu na jego budowę fizyczną. Miał tylko 7% tzw. „body fat” , bardzo mało, jak na taką kategorię wagową. Przejście do 75 kg. było dla niego niezbyt korzystne, bo raptem się okazało, że przeciwnicy przestali się przewracać po jego ciosach. Myślę, że jest to jeszcze bardziej istotne w wadze półciężkiej. Co by tu jednak nie powiedzieć, jest to ciekawy zawodnik i z zainteresowaniem będę śledził dalszy rozwój jego kariery”

W uzupełnieniu dodajmy, że Jean Pascal ( 29-2-1, 17 KO) w miniony weekend po 12 rundach pokonał na punkty Luciana Bute (31-2, 24 KO) zdobywając tytuł zawodowego mistrza Ameryki Północnej wagi półciężkiej.

HUBERT MIGACZEW: PRZED WŁASNĄ PUBLICZNOŚCIĄ POKONAMY EKIPĘ MEKSYKU

- Rewanż z Rosjanami był tysiąc razy lepszy od meczu w Sankt Petersburgu – mówi trener „Husarii” Hubert Migaczew. Jego zespół przegrał minimalnie z Russian Boxing Team 2-3 i zdobył pierwszy punkt w lidze World Series of Boxing.

- Skład Rosjan, z dwukrotnym mistrzem świata, medalistą Igrzysk oraz aktualnym mistrzem Europy oraz innymi dobrymi zawodnikami, powinien zrobić wrażenie na naszych pięściarzach, dla których każdy występ jest poligonem doświadczalnym. Tymczasem już w pierwszej walce Grzesiek „Koziołek” Kozłowski postawił się znakomitemu Mishy Aloyanowi i poszło – powiedział trener Migaczew.

W Arenie Ursynów Warszawa pięściarze Hussars Poland wygrali dwie walki. Zwycięstwa odnieśli Dawid Michelus (60kg) i Sergiej Werwejko (+91kg). Szczególnie ważny był to pojedynek dla Ukraińca, który przecież przegrał w debiucie w WSB przez TKO.

- Udało się odbudować Sergieja, po poprzedniej walce pojechał do domu, odpoczął. Wrócił z wielką ochotą na rehabilitację. Zrobił siłkę, nabrał krzepy, dobrze poboksował i są efekty – dodał szkoleniowiec.

„Husaria” wywalczyła pierwszy punkt w rozgrywkach, a w perspektywie ma meczu u siebie z Meksykiem oraz trudne wyjazdowe potyczki z Kubą, Azerbejdżanem i Kazachstanem.

- Po pierwszym meczu z broniącymi tytułu Kazachami chłopaki odbili się od dna. Uwierzyli w siebie. Mówiłem, że potrzebujemy dwóch miesięcy przygotowań, zmiany nastawienia i mentalności zawodników aby były postępy. Jestem pewny, że przed własną publicznością pokonamy ekipę Meksyku – uważa Hubert Migaczew.

Kolejny mecz w WSB – 31 stycznie w Hawanie z niepokonanymi Kubańczykami. Już niebawem trener Hussars Poland ogłosi skład…

TOMASZ RÓŻAŃSKI WYBRAŁ SZEŚĆ KADROWICZEK NA WYJAZD DO CHIN

_MG_1799

Zgrupowanie młodzieżowej kadry narodowej kobiet w Chinach będzie jednym z najważniejszych etapów przygotowań reprezentantek Polski do udziału w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii oraz przede wszystkim Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, które w sierpniu odbędą się w chińskim mieście Nanjing.

- Będziemy wspólnie z chińską kadrą narodową trenować, a przy okazji pewnie szczegółowo rejestrowani, nagrywani i analizowani przez gospodarzy. Na pewno nie zdradzimy tam całego arsenału naszych sztuczek i atutów, a cały okres pobytu na obozie wykorzystamy na zbieranie nowych doświadczeń. Poza tym poznamy tam lepiej te zawodniczki z Chin, z którymi później będziemy rywalizować o medale najważniejszych imprez. Na miejscu dokonamy stosownych analiz, nagramy materiały video, stworzymy naszą własną bazę danych, która w przyszłości będzie nam pomagała osiągać sukcesy. Wiem, że droga do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich jest bardzo długa. Aby zdobyć kwalifikację, prawdopodobnie będzie trzeba zapewnić sobie medal kwietniowych Mistrzostw Świata w Sofii – mówił pod koniec października trener kadry, Tomasz Różański.

Na chiński rekonesans nasz szkoleniowiec zdecydował się zabrać sześć zawodniczek w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych. Są to: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg), Grażyna Grygiel (GKS BOXEO Dąbrowa Chełmińska, 60 kg), Elżbieta Wojcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) i Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75 kg).

W kadrze szkoleniowej, oprócz wspomnianego trenera-koordynatora znaleźli się również Tomasz Potapczyk (jako trener-asystent) oraz Aleksandra Zienowicz (psycholog sportu).

Więcej szczegółów nt. wyjazdu kadry do Chin wkrótce na PolskiBoks.pl

OSTATNIA SZANSA PRZEMKA MAJEWSKIEGO

W zawodowym boksie często mamy do czynienia z następującym pozornym paradoksem. Idący od zwycięstwa do zwycięstwa bokser ma wielkie problemy ze znalezieniem odpowiadającego mu klasą rywala (zwłaszcza, jeżeli nie ma za sobą silnego promotora). Wystarczy jednak, że poniesie jedną lub dwie porażki w ringu i nagle pojawia się przed nim mnóstwo atrakcyjnych ofert. Dlatego, że zaczęto go postrzegać nie jako groźnego konkurenta do kasy i zaszczytów, ale jako potencjalną ofiarę, którą można wykorzystać do realizacji swoich celów. Coś takiego przydarzyło się właśnie naszemu Przemkowi Majewskiemu.

Przyznam, że z wielką sympatią śledziłem poczynania Przemka na amerykańskim ringu, które z góry wydawały się skazane na porażkę. Już na starcie był mocno spóźniony, zaczynając profesjonalną karierę pięściarską w wieku prawie 27 lat. Mozolnie i z uporem budował swą pozycję, walcząc na głębokim undercardzie za mniejsze pieniądze, niż dostawały panienki występujące pomiędzy rundami. Pokonywał kolejnych coraz to lepszych rywali, ale kasa nadal była bardzo skromna (np. 2000 USD za walkę z Caminero na gali Adamka). Kiedy jednak w czerwcu 2011 Majewski w świetnym stylu zwyciężył całkiem solidnego Marcusa Upshawa i zdobył pas WBO NABO, wydawało się, że może mu się jednak udać osiągnąć sportowy i finansowy sukces.

Następnym przeciwnikiem miał być Dionisio Miranda, ale w ostatniej chwili zastąpił go teoretycznie słabszy Jose Miguel Torres, który efektownie znokautował Majewskiego w 6 rundzie. Przemek pozbierał się psychicznie po bolesnej porażce i jak Syzyf na nowo podjął swoje dzieło. Pokonał czterech kolejnych rywali i był bardzo blisko walki ze słynnym Marco Antonio Rubio, ale skończyło się niestety tylko na obietnicach. W zamian przyszedł pojedynek z Patrickiem Nielsenem i wyraźna przegrana Majewskiego na punkty, która ponownie mocno cofnęła go w rankingach.

W tej sytuacji polski bokser nieoczekiwanie otrzymał propozycję skrzyżowania rękawic z Curtisem Stevensem, niedawnym przeciwnikiem Gennadija Gołowkina w walce o pasy WBA i IBO. Obóz Amerykanina nie ukrywa, że spodziewane zwycięstwo ma posłużyć odbudowaniu się Stevensa po bolesnej porażce z rąk fenomenalnego reprezentanta Kazachstanu. Dla Majewskiego będzie to jednak walka życia i zapewne ostatnia szansa na poważne zaistnienie w czołówce wagi średniej. Zamierza dać z siebie wszystko i walczyć o zwycięstwo. Sam Przemek słusznie zauważył, że Stevens najgroźniejszy jest na początku walki, a potem jego ciosy nie mają już początkowej mocy. Może gdyby udało mu się przetrzymać nawałnicę uderzeń Stevensa w kilku początkowych rundach, to potem lepsze warunki fizyczne Polaka pomogłyby mu w wypunktowaniu rywala z dystansu. Chyba to jednak scenariusz zbyt piękny, by mógł być prawdziwy.

Pożyjemy, zobaczymy. Walka Przemka Majewskiego „o wszystko” odbędzie się 25 stycznia 2014 roku w Atlantic City.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

KAROLINA MICHALCZUK ZAMIERZA PO RAZ DRUGI POJECHAĆ NA IGRZYSKA OLIMPIJSKIE!

michalczuk01

Sen Karoliny Michalczuk o medalu olimpijskim zaczął przybierać realne kształty w 2009 roku, kiedy to 13 sierpnia Międzynarodowy Komitet Olimpijski zatwierdził udział kobiet w Igrzyskach w Londynie w 2012 roku.

- To, że jestem mistrzynią świata, jeszcze nie do końca dociera do mnie. Ale… Moim marzeniem jest występ w olimpijskich igrzyskach i powalczenie o medal. To moje największe pragnienie – powiedziała dziennikarzowi PAP zawodniczka z Lublina kilka miesięcy wcześniej, po tym jak w chińskim Ningbo zdobyła złoty medal światowego czempionatu w wadze z limitem 54 kg.

- Teraz wszystkie treningi, zawody i całą dalszą karierę podporządkuję temu, by wystartować na olimpiadzie, a może nawet stanąć podium. Nie jest dla mnie wielkim problemem zbić wagę do tych 51 kg, a z lżejszymi rywalkami powinno być łatwiej wygrywać – dodała pełna zapału do pracy pięściarka.

Dalszą historię przygotowań i okoliczności startu Karoliny podczas Igrzysk w Londynie doskonale znamy. Ostatecznie w pierwszym pojedynku nasza mistrzyni przegrała (14-19) pojedynek z pięciokrotną mistrzynią świata, Chungneijang Hmangte czyli Mary Kom z Indii…

- Chciałam wygrać. Przyjechałam po medal. Myślałam, że będę miała medal. To było moje marzenie. Trudno, przepraszam. Moje marzenia szybko się skończyły. Co mam teraz zrobić? – pytała zrozpaczona Karolina, która chcąc-nie chcąc, zgodnie z przepisami Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA), liczyła się z nieuchronnością zakończenia sportowej kariery z końcem 2013 roku (zgodnie z górnym limitem wieku 34 lat).

- Atmosfera w kadrze była tragiczna, mam jej dość, bo działa negatywnie na psychikę. Tak się nie da pracować. Może dobrze w sumie, że i ja kończę karierę. Miałam w boksie bardzo dużo złych chwil, jednak nie chcę tego wyciągać. Jeszcze rok mogę zostać w boksie amatorskim, w którym obowiązuje limit wieku. Chcę zająć się studiami, jestem na pierwszym roku magisterki w AWF w Białej Podlaskiej. A co później, nie wiem – mówiła Michalczuk.

Szczęśliwie dla Karoliny w maju ub, roku AIBA podniosła do 40 lat limit wieku dla mężczyzn i kobiet startujących w turniejach organizowanych pod jej egidą, w tym w Igrzyskach Olimpijskich. Skutkowało to tym, że zawodniczka Paco Lublin po wygraniu kolejnych Mistrzostw Polski (w starej wadze z limitem 54 kg) niemal natychmiast zgłosiła gotowość do współpracy z nowym trenerem kadry seniorek, Pawłem Pasiakiem. W konsekwencji dobrej dyspozycji pojechała na Mistrzostwa Unii Europejskiej do Keszthely i choć nie wywalczyła tam medalu, pozostawiła dobre wrażenie…

Nowy rok Karolina rozpoczęła udziałem w zgrupowaniu kadry we Władysławowie. Pracowała tam z wielkim zaangażowaniem, bo …inaczej nie potrafi. Na nic nie narzekała, chodziła stale uśmiechnięta. Oglądałem ją podczas dwóch treningów i czekałem dłuższy czas z jednym pytaniem. W końcu po zakończeniu popołudniowych zajęć zapytałem:

- Zrobisz jeszcze w trakcie swojej kariery olimpijski limit 51 kg?

Odpowiedź Karoliny była błyskawiczna, szczera i przekonująca:

- Jasne, że zrobię! W tym roku będę boksowała jeszcze w 54 kg, ale od nowego roku wracam do kategorii olimpijskiej. Chcę po raz drugi pojechać na Igrzyska – powiedziała Karolina i truchtem wybiegła w stronę hotelu.

Czy faktycznie Karolina Michalczuk wytrwa w swoim marzeniu-postanowieniu? Czas pokaże…Z drugiej strony ubiegłoroczna Mistrzyni Świata w kick-boxingu, Sandra Drabik, która dla startu w Igrzyskach Olimpijskich podporządkowała całą swoją sportową karierę boksowi, zapewne zrobi wszystko, by to na nią postawił trener kadry. Z uwagą będziemy więc śledzić wszystkie wydarzenia w boksie olimpijskim kobiet, z nadzieją, że z wewnątrzkrajowej rywalizacji wyłoni się medalistka olimpijska.

Jarosław Drozd

WSB: ZA NAMI JEDNA Z NAJCIEKAWSZYCH KOLEJEK W SEZONIE 2013/2014

WSB_NEWS6

Za nami 6. kolejka rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing, jedna z ciekawszych w bieżącym sezonie. Dzisiaj oprócz meczu Hussars Poland z Boxing Team Russia, w grupie B doszło do rywalizacji Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan, w której lepsi 4-1 okazali się gospodarze. W grupie A w takim samym stosunku zwycięstwa odnieśli zawodnicy Dolce & Gabbana Italia Thunder i Algeria Desert Hawks. Pierwsi pokonali zespół Argentina Condors, zaś drudzy wygrali z German Eagles.

Z naszego punktu widzenia najciekawszym meczem – poza rywalizacją „Husarii” – był bój Azerów z Kazachami w mieście Guba. Baku Fires zwycięstwo zapewnili sobie już po pierwszych trzech walkach. Najpierw miniaturowy (157 cm) Elvin Mamishada (52 kg) niejednogłośnie na punkty pokonał debiutanta Ilyasa Suliemenova. Następnie  były mistrz świata Albert Selimov (60 kg) pewnie pokonał asa gości, Samata Bashenova. Decydujący o wygraniu meczu punkt dołożył Białorusin Yauheni Ramashkevich (69 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Meirima Nursultanova. Honor Arlans uratował dopiero Irańczyk Ehsan Rouzbahani (81 kg), stopując na 2 sekundy przed końcem 2. starcia debiutującego w WSB Samira Magomedova, ale ostatnie słowo należało do Azerów – konkretnie do Haji Murtuzaliyeva (+91 kg), który pewnie wypunktował rutynowanego Rusłana Myrsatayeva.

W grupie A więcej sportowych emocji towarzyszyło meczowi w rozgrywanemu we włoskim Porto Torres. Zaczął zgodnie z planem malutki (152 cm) debiutant Mark Anthony Barriga (49 kg) z Filipin, deklasując Leandro Blanco, dla którego również był to pierwszy mecz w lidze. Nadzieje przywrócił gościom ich lider, Alberto Ezeqiuel Melian (56 kg), pewnie bijąc na punkty debiutanta Michele Crudettiego. W kolejnych pojedynkach góra byli już zawodnicy z Mediolanu – w pojedynku debiutantów Renato De Donato (64 kg) niejednogłośnie na punkty wygrał z Carlosem Aquino, rutynowany Francuz Michel Tavares (75 kg) z Carlosem Gabrielem Ozanem, a Węgier Imre Szello (91 kg) ze Szwedem Gabrielem Richardsem. Przy czym dwa ostatnie werdykty były jednogłośne.

Wielkie chwile chwały przeżyli dzisiaj w mieście Blida Algierczycy. Zapowiedzią ich sukcesu było efektowne zwycięstwo lokalnej gwiazdy, wicemistrza świata, Mohameda Flissi (49 kg) nad debiutującym w WSB Sergem Neumannem. Wyrównał w kolejnym pojedynku inny niemiecki debiutant, Omar El Hag (56 kg), minimalnie pokonując Samira Brahimi, ale w kolejnym starciu góra był Algierczyk – Abdelkader Chadi (64 kg), bezdyskusyjnie wygrywając z trzecim debiutantem z Niemiec, Angelo Frankiem. Zwycięstwo Algierii w całym meczu dał Ilyas Abbadi (75 kg), pokonując nie bez kontrowersji lidera gości, Xheka Pascali a kropkę nad „i” postawił inny lokalny gwiazdor, Chouaib Boloudinats (91 kg), który nie pozostawił złudzeń czwartemu debiutantowi z Europy, Johannowi Wittowi.

WYNIKI MECZÓW I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – UKRAINE OTAMANS 2-3
WALKA MECZU: Lu Bin (Knockouts) – Vadym Kudryakov (Otamans)
ZAWODNIK MECZU: Denys Poyatsyka (Otamans)

DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER – ARGENTINA CONDORS 4-1
WALKA MECZU: Michel Tavares (Thunder) – Carlos Ozan (Condors)
ZAWODNIK MECZU: Imre Szello (Thunder)

ALGERIA DESERT HAWKS – GERMAN EAGLES 4-1
WALKA MECZU: ?
ZAWODNIK MECZU: ?

GRUPA B

HUSSARS POLAND – BOXING TEAM RUSSIA 2-3
WALKA MECZU: Dawid Michelus (Hussars) – Konstantin Bogomazov (Boxing Team)
ZAWODNIK MECZU: Misha Aloyan (Boxing Team)

CUBA DOMADORES – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Lazaro Alvarez (Domadores) – Raul Curiel (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Roniel Iglesias Sotolongo (Domadores)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – ASTANA ARLANS KAZAKHSYAN 4-1
WALKA MECZU: Elvin Mamishzada (Fires) – Iliyas Suliemenov (Arlans)
ZAWODNIK MECZU: Albert Selimov (Fires)
WSB6

NIEUDANY REWANŻ AMBITNYCH „HUSARZY” Z ROSJĄ. HONOROWE PUNKTY MICHELUSA I WERWEJKI

michelus04

Ekipie Hussars Poland nie udał się w Warszawie rewanż z Boxing Team Russia. Mimo ambitnej postawy podopieczni Huberta Migaczewa przegrali w Arena Ursynów 2-3, zdobywając punkty po zwycięstwach Dawida Michelusa (60 kg) z mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem i Sergeja Werwejki (+91 kg) z Ivanem Veriasovem.

Prawdopodobnie nie ma na świecie pięściarza, który lubi boksować z Mishą Aloyanem. Aktualny mistrz świata (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie stanął oko w oko z 20-letnim Grzegorzem Kozłowskim. Przez 5 rund urodzony w Armenii Jazyd (nazwa grupy ludności pochodzenia kurdyjskiego zamieszkującej Kaukaz), kontrolował walkę z ambitnie atakującym go Polakiem, wygrywając wszystkie rundy, jakkolwiek ani na moment nie mógł sobie pozwolić na dekoncentrację, gdyż Kozłowski zaskoczył go znakomitą kondycją i do ostatniego gongu starał się „ustrzelić go” celnym ciosem z półdystansu. Po zakończeniu walki sędziowie byli niemal zgodni w ocenach dając zwycięstwo Aloyanowi 49-46, 50-45 i 50-45.

Ku wielkiej radości warszawskiej publiczności Dawid Michelus (60 kg), który mimo młodego wieku był dzisiaj najbardziej doświadczonym zawodnikiem Hussars Poland, udźwignął ciężar lidera swojego zespołu . W swoim szóstym pojedynku w lidze WSB, stanął do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał. Po wygraniu dwóch pierwszych rund pięściarz z Piły przez kolejne 6 minut przeżywał w ringu katusze, przegrywając starcia nr 3 i 4, co źle rokowało przed ostatnią rundą. Na szczęście Dawid wykrzesał z siebie resztki energii i mimo iż jego pojedynek nie będzie wspominany przez lata jako piękne bokserskie widowisko przeważył szalę na swoja korzyść, zdobywając pierwszy punkt dla „Husarii. Sędziowie byli niejednogłośni punktując 48-47 i 48-47 dla Michelusa i 47-48 dla Bogomazova.

Drugi as atutowy Rosjan, aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), udzielił surowej lekcji debiutującemu w drużynie Hussars Poland bydgoszczaninowi ormiańskiego pochodzenia. Zaznaczmy, że 19-letni Zohra Simonyan zaboksował dzisiaj szalenie ambitnie i na miarę swoich możliwości, ale do klasy mistrza brakuje mu jeszcze wiele. „Zoro” był wprawdzie dwukrotnie liczony – w 1. i 5. starciu, ale nie złożył broni i przez pełen dystans starał się nawiązać twardą walkę z rywalem. Sędziowie byli jednak dla niego niezwykle surowi, punktując odpowiednio 50-43, 50-44 i 50-45 dla Besputina.

Kolejny z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzył się z Alexandrem Khotyantsevem, który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a w zawodowej lidze WSB walczył po raz czwarty. Na papierze wyżej stały akcje zawodnika gości, ale ringowa rzeczywistość w dwóch pierwszych rundach przemawiała raczej za Polakiem, który zaskoczył Khotyantseva nieustannym pressingiem i kanonadą ciosów, z których niektóre dochodziły do celu, robiąc wrażenie na sędziach. Gdyby „Kasjo” potrafił przy tym stylu boksowania również skutecznie pracować w obronie, miałby wielką szansę na zwycięstwo. Pięściarz z Gdańska celująco zdał egzamin z ringowej ambicji, którą nadrabiał braki w wyszkoleniu technicznym. Niestety sędziom bardziej do gustu przypadły akcje jego rywala. Werdykt, ogłoszony przy gwizdach publiczności, nie był jednogłośny (48-47, 48-47 dla Rosjanina i 45-50 dla Polaka).

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentowali się Sergej Werwejko (+91 kg) oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu była to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczył pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. Walczący z odwrotnej pozycji Veriasov tylko przez 1,5 rundy stanowił zagrożenie dla Ukraińca. Słabł z minuty na minutę, a że i Werwejko po 3 rundach zaczął mieć kłopoty kondycyjne, walka pięściarska przeobraziła się nam w zapasy. W tej bójce jedynym, który nie zapominał o boksowaniu był zawodnik Hussars i to jemu zasłużenie przyznane zostało zwycięstwo w rozmiarach 49-46, 49-46, 49-46.

NAGRODY WYDZIAŁU SĘDZIOWSKIEGO PZB ZA 2013 ROK

pzb

Wydział Sędziowski Polskiego Związku Bokserskiego opublikował sprawozdanie z działalności w roku 2013. Wspomniany dokument zawiera m.in. informacje o nagrodach i wyróżnieniach, jakie za swoją pracę otrzymali najlepsi polscy sędziowie.

Tytuł Sędziego Roku 2013 (Nagrodę im. Ryszarda Redo) otrzymał Maciej Dziurgot z Rzeszowa, Odkryciem Roku 2013 (Nagroda Zbigniewa Górskiego – Prezesa PZB) uznano Sławomira Kozłowskiego z Gdańska.

W klasyfikacji Okręgowych Związków Bokserskich najlepszy był Podlaski OZB (Sławomir Lisowski, Stanisław Zadykowicz, Andrzej Ostaszewski, Paweł Rafałowski i Karolina Bagnowska), wyprzedzając Wielkopolski OZB (Wojciech Błaszak, Filip Stefański, Janusz Poronin, Waldemar Pawlak, Eligiusz Komorowski i Cecylia Pudlicka) oraz Warszawsko- Mazowiecki OZB (Paweł Skrzecz, Dariusz Mitrowski, Andrzej Rajkowski , Sebastian Nec, Krzysztof Wójcik, Grzegorz Mierzejewski i Ewa Walczak).

ROK 2014 W BOKSIE OLIMPIJSKIM – ROKIEM ZYGMUNTA CHYCHŁY

PZB1

Decyzją Zarządu Polskiego Związku Bokserskiego z dnia 17 grudnia 2013 roku bieżący rok uzyskał patronat jednego z najlepszych pięściarzy w historii polskiego boksu i został nazwany ROKIEM ZYGMUNTA CHYCHŁY. W ten sposób PZB chce uhonorować pamięć wybitnego boksera, zdobywcę pierwszego po II wojnie św. złotego medalu olimpijskiego dla Polski. Nazwisko Zygmunta Chychły (ur. 5 listopada 1926 roku w Gdańsku) i jego postać będą nam więc towarzyszyły we wszystkich wydarzeniach boksu olimpijskiego w Polsce w 2014 roku.

Patron Związku w 1952 roku w Helsinkach został mistrzem olimpijskim w wadze półśredniej, dwukrotnie – w Mediolanie (1951) i Warszawie (1953) – zdobył tytuł mistrza Europy. W latach 1948-1950 i w 1952 roku był mistrzem Polski, a w 1949 roku sięgnął z Gedanią po drużynowe mistrzostwo kraju. 17 razy wystąpił w reprezentacji Polski, odnosząc 15 zwycięstw (ogółem w karierze stoczył 264 walki, z których 237 wygrał.

Prowadzony przez znanego trenera Brunona Karnatha gdańszczanin był bokserem o świetnym wyszkoleniu technicznym. Imponował znakomitym refleksem. Wyprowadzał szybkie, urozmaicone ciosy z półdystansu i dystansu. Dzięki tej wszechstronności i widowiskowemu sposobowi prowadzenia pojedynków zyskał miano najlepszego stylisty w boksie. Był przy tym nietuzinkowym strategiem. Po ćwierćfinałowej walce na helsińskim turnieju olimpijskim w 1952 r. z czechosłowackim czarodziejem ringu, mistrzem olimpijskim z Londynu (1948) Juliusem Tormą, Chychła powiedział:

- Widziałem Tormę w akcji kilka razy w życiu, ale sam z nim nigdy nie walczyłem. Widziałem jak zwodami, nonszalancją, twarzą o kamiennej obojętności wyprowadzał przeciwników z równowagi. Mnie nie wyprowadzisz w pole swoim spokojem – pomyślałem sobie. Rozpoczęła się walka. On zwód, ja zwód. On obojętny i spokojny, ja odpłacam się tym samym. Nie daję się wciągnąć w zwarcia. Uważam dobrze na jego lewy prosty. Torma usiłował kilka razy zdezorientować mnie balansem ciała i zaskoczyć jakimś niespodziewanie wyprowadzonym ciosem. Nie udało mu się. Natomiast ja zastosowałem bardzo mylący zwód, po którym wypuściłem prawy prosty na żołądek Czechosłowaka. Torma poczuł ten cios. Już teraz nie bałem się jego sztuczek. Już wiedziałem, że niczym mnie nie zaskoczy – wspominał Chychła.

Historia jego życia ma wszystkie typowe wątki dramatycznych losów przedwojennej Polonii gdańskiej. Siłą wcielony do Wehrmachtu, ucieka do II Korpusu Armii Polskiej gen. Władysława Andersa i walczy przeciwko Niemcom. Do Polski wraca w 1946 roku i pnie się na szczyty. Oszałamiający sukces „Zygi” w Helsinkach wykorzystują propagandowo władze PRL. Decydują, że musi wystartować w 1953 roku na Mistrzostwach Europy w Warszawie – dlatego lekarze ukrywają przed nim, że jest poważnie chory na gruźlicę. Po zdobyciu złota w Warszawie jego stan jest krytyczny. A chory przestaje być potrzebny. Musi leczyć się na własny koszt. Dla zdobycia pieniędzy sprzedaje trofea.

Od 1956 roku myśli o wyjeździe z Polski do Niemiec – do brata żony. Nie ucieka jak wielu, ale składa oficjalne podanie. Przez prawie 20 lat dostaje odmowy. Rodzina Chychłów cierpi biedę.

- Stracił pracę w klubie, musiał zamienić rękawice bokserskie na dźwiganie worków w porcie. Po kilku latach z Gedanii go zwolniono, potem pozwolono pracować w małych klubach, musiał jeździć do Wejherowa czy Lęborka. W końcu zaczął trenować w Marynarskim Klubie Sportowym w Gdyni – opowiadał w 2004 roku „Gazecie” syn „Zygi” – Zygmunt Chychła junior.

W 1972 roku Chychła z żoną i trzema synami dostają wreszcie pozwolenie na wyjazd, decydują się osiąść w Hamburgu, gdzie olimpijczyk zostaje zatrudniony na kolei. Schorowany od lat 90. XX w. przebywa w Domu Seniora w Hamburgu. Dzięki akcji „Gazety” w 2003 roku otrzymuje tytuł Honorowego Obywatela Gdańska.

- Reprezentował najwyższy poziom techniki w polskiej szkole boksu. Mądrość nad siłą. Odstawał od innych pięściarzy w szkole Feliksa Stamma. Tego nie można było się nauczyć, on miał instynkt, który pozwalał mu boksować w ringu intelektualnie. Jako człowiek był skromny, ale też i trudny w kontaktach, chyba ze względu na typowy życiorys gdańszczanina z rodziny polskiej. Starszy brat zamordowany przez Niemców, a ojciec więziony – mówi Tadeusz Olszański, dziennikarz sportowy, autor książki „Została legenda. Rzecz o Feliksie Stammie”.

Olszański po publikacji reportażu o Chychle w 1984 roku w „Tempie” dostał od boksera list. Oto wiele mówiące o nim fragmenty: „(…) Zawsze czułem i czuję się nadal gdańszczaninem. Może właśnie moje pochodzenie i sytuacja narodowościowa przedwojennego Gdańska wycisnęły na mnie piętno tolerancji (…). Wywalczone przeze mnie pasy mistrza Europy i medal olimpijski nie były niestety, a może i na szczęście, ze złota, tak, że przedstawiały tylko wartość moralną za którą nie można było wiele kupić. Tylko dlatego przetrwały w przeciwieństwie do innych nagród moją chorobę i czas niedostatku (…)”.

Zygmunt Chychła zmarł 26 września 2009 roku, w Domu Seniora w Hamburgu. Miał prawie 83 lata.

źródło: Marek Górlikowski/trojmiasto.gazeta.pl; Paweł Kowalski/gdansk.naszemiasto.pl

W SZCZECINIE RUSZA CYKL PUCHARU ZIEM NADBAŁTYCKICH

anapa

W sobotę 1 lutego 2014 roku w Szczecińskim Domu Sportu przy ul. Wąskiej 16 odbędzie się pierwsza z czterech edycji Pucharu Ziem Nadbałtyckich. W związku z tym, że spodziewana jest duża frekwencji, organizator zwraca się z prośbą o zgłaszanie zawodników. Udział w turnieju potwierdziła już kadra narodowa juniorów z Niemiec oraz  kadry dwóch zaprzyjaźnionych niemieckich okręgów. W turnieju wystartuje również polska kadra narodowa przygotowująca się obecnie na obozie szkoleniowym w Szczecinie.

Zgłoszenia do udziału w pierwszym turnieju należy kierować bezpośrednio do trenera BKS „Skorpion” Szczecin p. Marcina Stankiewicza tel. 608 294 632 lub e-mail: stanleyskorpion@tlen.pl do dnia 25 stycznia, natomiast chęć udziału w rozgrywkach – do dnia 20 stycznia na adres: ZOZB Al. Wojska Polskiego 246, 71-346 Szczecin; e-mail, bokszozb@wp.pl. Wszelkich informacji udziela p. Jolanta Szczęch tel. 692 292 218 lub e-mail: jsjola@wp.pl

ZWYCIĘSTWA LIDERÓW LIGI WSB. UKRAIŃCY I KUBAŃCZYCY NADAL BEZ PORAŻKI

OTMANS01

Wczoraj odbyły się dwa mecze 6. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing. Nie było niespodzianek i kolejne zwycięstwa na swoje konta zapisały niepokonane ekipy Ukraine Otamans i Cuba Domadores. Liderzy grupy A wygrali w Miami z ekipą amerykańską (w której składzie nie było żadnego Amerykanina!) USA Knockouts 3-2, zaś niesamowici Kubańczycy rozbili w Hawanie 5-0 Mexico Guerreros.

Spotkanie w Miami miało swoją dramaturgię, z uwagi na fakt, że ekipa Knockouts dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, by ostatecznie przegrać z ukraińskimi gośćmi 2-3. Najpierw punkty dał gospodarzom Chińczyk Lu Bin (49 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Vadyma Kudryakova. Żenujące w sędziowskiej ocenie tego pojedynku było to, że punktowa rozbieżność sędziów sięgała aż 6 oczek! Nie było następnie kłopotów, by zgodnie ocenić wysokie zwycięstwo Mykoli Butsenko (56 kg) nad Hindusem Shivą Thapa, które dało Otamans remis w meczu. Na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Carlos Adams (64 kg) z Dominikany, pewnie punktując Vyacheslava Kyslytsyna. Do remisu doprowadził Ivan Golub (75 kg), o którego przewadze nad Marlo Javierem Delgado Suarezem z Ekwadoru zadecydowało wygranie 3 z 5 rund. W efektowny sposób kropke nad „i” postawił Denys Poyastyka (91 kg), rozbijając w 3. starciu przez TKO Chińczyka Xuanxuana Wanga.

W Hawanie wszystko przebiegło zgodnie z oczekiwaniami. Wyrównany przebieg miała właściwie jedynie walka Lazaro Alvareza (60 kg) z rewelacyjnym młodziutkim Meksykaninem Raulem Curielem, który „urwał” wspaniałemu Kubańczykowi dwie rundy. Poza Alvarezem dla Domadores punktowali: Gerardo Cervantes, który wygrał z Orlando Huitzilem, Roniel Iglesias Sotolongo (69 kg), który zdeklasował młodego Hectora Reyesa, Emmanuel Reyes (81 kg), którego bój z Mołdawianinem Petru Ciobanu był najmniej efektownym wydarzeniem meczu oraz Jose Angel Larduet (+91 kg), który w meczu do jednej bramki przez 5 rund obijał w półdystansie strasznie wolnego Gerardo Miguela Bisbala.

Dzisiaj czekają nas kolejne emocje. W grupie A zmierzą się Algeria Desert Hawks z German Eagles oraz Dolce & Gabbana Milano Thunder z Argentina Condors,zaś w grupie B Hussars Poland z Boxing Team Russia oraz Azerbaijan Baku Fires z Astana Arlans Kazakhstan.

PIERWSZE ZGRUPOWANIE WALEREGO KORNIŁOWA – NOWEGO TRENERA KADRY NARODOWEJ

tryc03

Zgrupowaniem szkoleniowym w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle  rozpoczyna nowy sezon Kadra Narodowa Mężczyzn (Elite). W dniach od 25 stycznia do 4 lutego pod okiem nowego trenera reprezentacji Polski, Białorusina Walerego Korniłowa oraz trenerów asystentów – Ludwika Buczyńskiego, Zbigniewa Raubo i Adriana Brudnickiego, trenować tam będzie 16 zawodników.

Powołania otrzymali następujący pięściarze: Dawid Jagodziński (KS „Astoria” Bydgoszcz, 49 kg), Grzegorz Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 52 kg), Maciej Jóźwik (BKS „Skorpion” Szczecin, 52 kg), Sylwester Kozłowski (KS „Gwardia” Warszawa, 56 kg), Dawid Michelus (KS „Sokół” Piła, 60 kg), Mateusz Polski (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Kazimierz Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 64 kg), Mateusz Kostecki (WKS „Desant” Kraków, 64 kg), Damian Kiwior (KS „Tiger” Tarnów, 69 kg), Ireneusz Zakrzewski (KS „Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Arkadiusz Szwedowicz (KS „Skorpion” Szczecin, 75 kg), Tomasz Jabłoński (KS „Sako” Gdańsk, 75 kg), Mateusz Tryc (KS „Feniks” Warszawa, 81 kg), Igor Jakubowski (KS „Zagłębie” Konin, 91 kg), Paweł Wierzbicki (KS „Boxing” Sokółka, +91 kg) i Roger Hryniuk (KS „Cristal” Białystok, +91 kg)

Zawodnikami rezerwowymi są: Mariusz Koch (RKS Łódź, 52 kg), Tomasz Resól (KS „Skorpion” Szczecin, 56 kg), Marek Pietruczuk (KS „Victoria” Ostrołęka, 56 kg), Radomir Obruśniak (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Szymon Białas (MOSM Tychy, 64 kg), Tomasz Król (KS „Olimp” Szczecin, 64 kg), Piotr Gredke (KS „Gwardia” Warszawa, 75 kg), Michał Kowalczyk (KS „Champion” Wołomin, 75 kg) i Kamil Gardzielik (KS „Copacabana” Konin, 75 kg).

W większości przypadków powołania otrzymali zatem najlepsi aktualnie polscy pięściarze. Pewne wątpliwości budzi jednak nieobecność w tym gronie Marcina Latochy (KSW Róża Karlino, 64 kg), który w ub. roku poczynił wielkie postępy, tocząc m.in. wyrównany bój ze znakomitym Turkiem Fatihem Kelesem oraz mistrza Polski, Grzegorza Bryndy (Kontra Elbląg, 52 kg).

GRZEGORZ KOZŁOWSKI: SŁABE PUNKTY ALOYANA? NIE MA ICH ZA WIELE

kozlowskig

Po dwóch walkach z absolutną czołówką WSB, Grzegorza Kozłowskiego (52 kg) czeka walka z gwiazdą ligi – Mishą Aloyanem. Pojedynek będzie ozdobą meczu sobotniego meczu Hussars Poland z Russian Boxing Team w Arenie Ursynów Warszawa.

- Do tej pory miałem bardzo trudne walki w World Series of Boxing, a teraz zmierzę się z wielką gwiazdą olimpijskich ringów. Tak ciężkiej walki jeszcze nie miałem, ale nie myślę o tym. Jest we mnie wiara w zwycięstwo, bo i z Aloyanem można rywalizować. Bardzo jestem ciekaw pierwszej rundy, która tak naprawdę pokaże na co mnie stać w potyczce z Rosjaninem. Analiza jego walk jest ważna, ale co innego spróbować na własnej skórze – powiedział Grzegorz.

W piątkowe południe w hali Torwaru, gdzie na co dzień trenują biało-czerwoni z „Husarii”, odbyło się oficjalne ważenie i konferencja techniczna.

Wychowanek Gwardii Warszawa ma na koncie dwa przegrane pojedynki w WSB – najpierw w Baku ze znakomitym Azerem Gairbekiem Germakhanovem na punkty, a następnie również po pięciu rundach w Raciborzu z Kubańczykiem Gerardo Cervantesem. Teraz spotka się przed własną publicznością z dwukrotnym mistrzem świata, byłym mistrzem Europy i brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Londynie Mishą Aloyanem.

- To bardzo trudny przeciwnik, szczególnie imponuje kontrami. Muszę być cierpliwy, bo to właśnie cecha Aloyana. On wyczekuje aż ktoś wpadnie i wtedy przechodzi do ataku. Jeśli miałbym powiedzieć o jego słabszych punktach, nie ma ich za wiele. Liczę na pomoc stołecznej publiczności. Zawsze miło kiedy słyszy się kibiców skandujących imię i nazwisko – dodał Kozłowski.

Grzegorz wraz z trenerami analizował walki Aloyana podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w Kazachstanie. W finale Aloyan pokonał Uzbeka Jasurbeka Latipova, a w półfinale Chatchai Butdee z Tajlandii.

- Od ostatniej walki w WSB minęło kilka tygodni, ale ten czas został dobrze przepracowany. Ostatnio miałem sparingi z kilkoma kolegami z Husarii i jestem zadowolony. Z wagą też nie mam problemów – zapewnił pięściarz, który ma w dorobku m.in. brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy 2011, wicemistrzostwo Polski Seniorów 2013, młodzieżowe wicemistrzostwo kraju 2012 i złoto MP Juniorów Lublin 2011.

NIE MA ZGODY LEKARZY NA POWRÓT KUBAŃSKIEGO MISTRZA

Wbrew początkowym doniesieniom prasowym, dwukrotny mistrz świata w boksie olimpijskim, Julio Cesar La Cruz, dzisiejszy mecz swojej drużyny, Cuba Domadores z Mexico Guerreros w zawodowej lidze World Series of Boxing, będzie oglądał z trybun.

Mimo szybko i pomyślnie przebiegającego leczenia rany postrzałowej lewego biodra, której pięściarz nabawił się dwa tygodnie temu podczas bandyckiego napadu na niego oraz innego kubańskiego kadrowicza, Leiniera Perota, lekarz ekipy Domadores postanowił ostatecznie o niedopuszczeniu mistrza do walki.

Kapitana reprezentacji Kuby zastąpi Emmanuel Reyes, dwukrotny brązowy medalista krajowego czempionatu. W swoim debiutanckim pojedynku w WSB stanie oko w oko z Mołdawianinem Petru Ciobanu, dla którego również będzie to pierwszy bój w lidze.

Bokserscy fachowcy bardziej czekają jednak na pojedynek innego debiutanta w World Series of Boxing, Roniela Iglesiasa Sotolongo. Mistrz olimpijski w Londynu (2012) i mistrz świata z Mediolanu (2009) skrzyżuje w Hawanie rękawice z meksykańskim debiutantem Hectorem Reyesem.

MARSZ POLAKÓW W GÓRĘ RANKINGU WBO. TRZECH Z NICH BLISKO WALKI O TYTUŁ

Fonfara146

Trwa marsz Polaków w górę rankingu federacji WBO. W styczniowym zestawieniu najwyżej sklasyfikowany jest Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), który znajduje się na czele kategorii półciężkiej. Aż na trzecie miejsca awansowali Krzysztof Głowacki (21-0, 14 KO) w wadze junior ciężkiej i Kamil Łaszczyk (15-0, 7 KO) w limicie kategorii piórkowej. Pierwszy z nich zaliczył awans o jedno oczko, zaś drugi w poprzednim rankingu zajmował 5. lokatę.

Na krótki czas poprawił swoje notowania inny „cruiser”, Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO) który w styczniowym zestawieniu jest na 7. miejscu , jednak w związku z planowanym na 8 marca pojedynku o pas IBF wypadnie z kolejnego rankingu WBO. O trzy miejsca w górę awansował także ostatni z Polaków, Damian Jonak (37-0-1, 21 KO), boksujący w limicie wagi junior średniej.

GRZEGORZ PROKSA: CHCIAŁBYM WRÓCIĆ NA RING W KWIETNIU LUB MAJU

proksa01

W kwietniu lub w maju pierwszą walkę po ubiegłorocznej przegranej na punkty z Sergio Morą (25-3-2, 8 KO) chce stoczyć Grzegorz Proksa (29-3, 21 KO), dwukrotny mistrz Europy wagi średniej w boksie zawodowym. 29-latek przebywa obecnie w rodzinnej Węgierskiej Górce, gdzie regularnie ćwiczy podtrzymując formę. Za kilkanaście dni planuje przyjechać do Warszawy, aby rozpocząć treningi pod okiem Fiodora Łapina.

– Czekam na powrót trenera z USA. Czuję się dobrze, nic mi nie dolega. Na ring chciałbym wyjść w kwietniu lub w maju, ale nie interesuje mnie walka na przetarcie ze słabym rywalem. Możliwe, że w wyjazdowym pojedynku od razu przyjdzie mi się zmierzyć z jednym z lokalnych bohaterów. Po wygraniu takiej walki szybko wróciłbym do gry o wysokie cele w wadze średniej – mówi „Super G”.

Po raz ostatni Proksa wyszedł na ring w czerwcu ubiegłego roku w amerykańskim Jacksonville, gdzie uległ na punkty (94:96, 94:96, 92:98) Sergio Morze. Rok wcześniej w starciu o tytuł mistrza świata WBA nie sprostał rewelacyjnemu Giennadijowi Gołowkinowi.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

PATRYCJA WORONOWICZ: NIE PRZYJĘTO MNIE NA BALET, ZACZĘŁAM TRENOWAĆ BOKS

woronowicz

Aktualna wicemistrzyni Polski seniorek i srebrna medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Europy z Władysławowa (2012), Patrycja Woronowicz, udzieliła krótkiego wywiadu lokalnemu serwisowi isokolka.eu, w którym  opowiedziała m.in. o tym jak zaczęła się jej przygoda z boksem…

- Skąd w ogóle pomysł na uprawianie boksu?
Patrycja Woronowicz: Pomysł na boks zrodził się bardzo dawno. Na balet mnie nie przyjęto, więc udało mi się dostać na zajęcia z boksu. Od samego początku w domu lubiłam się z bratem bić – tak dla żartów. A na zajęciach od samego początku ciężko trenowałam.

- Jaka jest Patrycja Woronowicz?
PW: Moi znajomi uważają mnie za osobę, która wysoko nosi głowę, ale jak bliżej mnie się pozna, to się przekonują, że jestem miła i fajna. Skończyłam Zespół Szkół Zawodowych w Sokółce teraz uczę się w szkole fryzjerskiej w Białymstoku, ale jeszcze w tym roku muszę zdać maturę bo w ubiegłym roku oblałam z matematyki.

- Jakie są twoje plany na przyszłość?
PW: Chcę nadal trenować i przygotowywać się do olimpiady, a następnie iść do pracy, najlepiej do służb mundurowych. Teraz mam kontuzję i muszę ograniczyć ćwiczenia. Do tej pory wyjazdy nieco przeszkadzały mi w nauce, bo na trzy lata w szkole byłam w sumie może przez półtora roku. Chyba przez to nie zdałam matury. Był taki czas, że przez dwa miesiące w szkole mnie nie było. Moim celem jest olimpiada w 2016 roku. Kobiety w boksie są bardziej zacięte i nie popuszczą przeciwnikowi więc wcale nie jesteśmy słabszymi zawodniczkami.

- UKS Boxing Sokółka to chyba twój drugi dom?
PW: W klubie jestem najstarszą bokserką i dużo osób mówi mi, że bierze ze mnie przykład. Mam już uprawnienia instruktora, jakie zrobiłam w Warszawie. Mam pod opieką trzy dziewczynki w wieku 8 lat, które trenuję. Klub UKS Boxing Sokółka jest jednym z najlepszych klubów w Polsce.

- Jak przygotowujesz się do zawodów?
PW: Staram się ograniczyć słodycze, ale to moja wielka słabość. Biorę  uzupełniające ezotoniki i aminokwasy. Przed zawodami ćwiczy się szybkość, bo siłę trzeba trenować znacznie wcześniej.

- Warto trenować boks?
PW: Zachęcam wszystkich do tego sportu, ponieważ uczy samoobrony. Nie boję się wyjść wieczorem, a świrów nigdzie nie brakuje. Dodatkowo poprawia się kondycja i pewność siebie. Dużo osób myśli o boksie takim stereotypem, że to mordobicie. Ale to nie jest tak. Boks uczy samodyscypliny i pokory.

Przy okazji chcę jeszcze pozdrowić moją rodzinę, która mnie wspiera, trenera Tomasz Potapczyka i cały klub UKS Boxing Sokółka, przyjaciółki oraz nauczycieli z ZSZ w Sokółce.

źródło: Szymon Wrześniewski/isokolka.eu

IBF DOCENIA POLSKICH PROFI. KOŁODZIEJ PRETENDENTEM DLA HERNANDEZA

kolodziej1

Grupa Sauerland Event potwierdziła, że Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO) będzie kolejnym pretendentem do tytułu mistrza świata IBF wagi junior ciężkiej. „Harnaś”, który w najnowszym rankingu ww. federacji zajmuje 2. miejsce (przy czym pierwsza lokata jest nieobsadzona) 8 marca w Berlinie skrzyżuje rękawice z Yoanem Pablo Hernandezem (28-1, 14 KO). Dla Kubańczyka będzie to czwarta obrona tytułu, który wywalczył pokonując Amerykanina Steve’a Cunninghama.

Dodajmy, że na czele nowego rankingu IBF znajduje się również dwóch innych polskich pięściarzy. Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO) od 5 miesięcy jest oficjalnym pretendentem do tytułu International Boxing Federation wagi półciężkiej, zaś Damian Jonak (37-0-1, 21 KO)
sklasyfikowany jest wprawdzie na 3. miejscu w limicie wagi junior średniej, jakkolwiek miejsca nr 1 i 2 są nieobsadzone.

IBF wysoko ceni także klasę Tomasza Adamka (49-2, 29 KO), który jest czwarty w wadze ciężkiej, Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO) – szósty w junior ciężkiej i Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO) – dziewiąty w junior ciężkiej.

CIEKAWY BOKS NA TURNIEJU KOBIET W SERBSKIM VRBASU

VRBAS

W serbskim mieście Vrbas zakończył się pierwszy w tym roku poważny międzynarodowy turniej bokserski kobiet, 3.Nations Women’s Cup, w którym rywalizowało aż 195 zawodniczek z grup seniorskiej (roczniki 1974-1995, 93 uczestniczki), młodzieżowej (1996-1997, 59 uczestniczek) i juniorskiej (1998-1999, 43 uczestniczki) z 20 krajów, w tym ekipa z Polski (06 Kleofas Katowice). Kolorytu zmaganiom dodawał fakt, że w ringu zaprezentowały się nie tylko pięściarki z krajów europejskich, ale również z Azji i Afryki.

Najczęściej na najwyższym stopniu podium stawały Rosjanki (11 razy na 27 kategorii wagowych), ale naszą uwagą zwróciły ekipy Indii (5 zwycięstw finałowych) i Algierii (2 zwycięstwa), które przywiozły świetnie wyszkolone zawodniczki w trzech grupach wiekowych. Znakomite zawody zaliczyła przede wszystkim Souhila Bouchene z Algierii, która wygrała rywalizację seniorek w wadze papierowej (48 kg), pokonując kolejno cztery rywalki, w tym doświadczoną Niemkę, Sarah Bormann. W tej samej kategorii wystąpiła kadrowiczka Pawła Pasiaka, Angelika Grońska, która po pokonaniu Hinduski Rebeki Lalinmawii, w ćwierćfinale przegrała z aktualną wicemistrzynią Rosji Ekateriną Piniginą, która z kolei uległa później Bouchene.

Nagrody indywidualne otrzymały: Chantelle Reid (Anglia, 70 kg) – w rywalizacji juniorskiej, Valentina Keri (Serbia, 54 kg) – młodzieżowej oraz Saabat Abdulaeva (Rosja, 75 kg) – seniorskiej. Za swoje ringowe występy szczególnie chwalone były ponadto zwyciężczynie turnieju seniorek – Sayana Sagatayeva (Rosja, 51 kg), Chantelle Cameron (Anglia, 60 kg – zeszła do „olimpijskiej” kategorii z limitu 64 kg i będzie rywalizować o wyjazd do Rio de Janeiro z Natashą Jonas) oraz Erika Guerrier (Francja, 69 kg). Wśród młodzieży dla niektórych niespodzianką było finałowe zwycięstwo niezwykle szybkiej w ringu młodzieżowej wicemistrzyni świata z Albeny, Hinduski Nikhat Zareen (51 kg) nad ubiegłoroczną mistrzynią świata juniorek, Rosjanką Ekateriną Paltsevą

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

JUNIORKI (JUNIOR)

46 kg     Neitinhoi Laino Danla (Indie) – Alena Tokarchuk (Rosja) 3:0
48 kg     Maria Khuzakhmetova (Rosja) – Dijana Miric (Serbia) TKO 1
50 kg     Ebonie Jones (Anglia) – Anna Krasnoperova (Rosja) 3:0
52 kg     Likhitha Battini (Indie) – Natasa Grujic (Bośnia i Hercegowina) 3:0
54 kg     Anastasia Artamonova (Rosja) – Olga Piskunova (Rosja) 2:1
57 kg     Nour Ba Ahmed (Algieria) – Alexandra Golik (Rosja) 2:1
60 kg     Siwi Boora (Indie) – Lubomira Girova (Bułgaria) TKO 1
70 kg     Chantelle Reid (Anglia) – Anna Anfinogenova (Rosja) 3:0
+80 kg     Maria Shishmareva (Rosja) – Natalia Petrova (Rosja) TKO 2

MŁODZIEŻ (YOUTH)

48 kg     Gelyusa Galiyeva (Rosja) – Francesca Ceo (Włochy)     3:0
51 kg     Nikhat Zareen (Indie) – Ekaterina Paltseva (Rosja)     3:0
54 kg     Valentina Keri (Serbia) – K.Pravish Chanu (Indie)     3:0
57 kg     Jamuna Boro (Indie) – Indira Askarova (Kazachstan)     TKO 1
60 kg     Svetlana Khilchenko (Rosja) – Kavsarat Khadzhikhanova (Rosja)     3:0
64 kg     Alexandra Bugyik (Węgry) – Shashi Kala (Indie)     2:1
69 kg     Ksenia Sinyavina (Rosja) – Anna Bobyreva (Rosja)     2:1
75 kg     Viktoria Gerasimenko (Rosja) – Darima Sandakova (Rosja)     2:1
81 kg     Elmira Ramazanova (Rosja) – Preeti (Indie) 2:0

SENIORKI (ELITE)

48 kg     Souhila Bouchene (Algieria) – Sarah Bormann (Niemcy)     3:0
51 kg     Sayana Sagatayeva (Rosja) – Pinky Jangra (Indie)     2:1
54 kg     Viktoria Gurkovich (Rosja) – Marine Rostand (Francja)     2:0
57 kg     Svetlana Kamenova (Bułgaria) – Lacrimioara Perijoc (Rumunia)     2:1
60 kg     Chantelle Cameron (Anglia) – Estelle Mosselly (Francja)     3:0
64 kg     Bianka Nagy (Węgry) – Irina Safarova     (Rosja) 3:0
69 kg     Erika Guerrier (Francja) – Assem Kuandyk (Kazachstan)     3:0
75 kg     Saadat Abdulayeva (Rosja) – Lyubov Pashina (Rosja)     3:0
81 kg     Anamarija Marsic (Chorwacja) – Yuldus Mamatkulova (Kazachstan)     2:1
+81 kg     Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) – Danijela Vernic (Chorwacja)     3:0

VRBAS1

MIERZEJEWSKI: PIETRUCZUK NIE POWINIEN WYJŚĆ DO WALKI Z TOITOVEM

marek_pietruczuk

Szkoleniowiec ostrołęckiej Victorii Mieczysław Mierzejewski podkreśla, że jego podopieczny Marek Pietruczuk nie powinien boksować w piątkowym meczu w barwach Hussars Poland.

- Marek przez kilka dni był chory, jego organizm był osłabiony i nie zdołał odpowiednio przygotować się do walki z Kazachem – podkreśla trener Mieczysław Mierzejewski. – Rozmawiałem na ten temat z trenerem Hubertem Migaczewem, ale na zmiany w składzie naszej reprezentacji było już za późno.

Po pierwszej bardzo dobrej walce z Azerem Gairberkiem Germachanowem Marek Pietruczuk zebrał bardzo dobre recenzje. Mimo, że ostrołęczanin przegrał, to znawcy boksu okrzyknęli go wielką nadzieją Hussars Poland. Tym razem starcie z Meirbolatem Toitovem zakończyło się wyraźną porażką naszego zawodnika.

- Myślałem, że po ciosach, które otrzymał Marek w pierwszej rundzie będzie już po walce – dodał Mierzejewski. – Marek pozbierał się i z rundy na rundę boksował coraz lepiej. Z pewnością czwarta i piąta odsłona meczu była udana w wykonaniu mojego podopiecznego, ale było to za mało, aby odnieść zwycięstwo.

Przed Markiem Pietruczuka okazja, aby ponownie wystąpić w barwach Hussars Poland już w sobotę 1 lutego. Wówczas nasi pięściarze w wyjazdowym starciu zmierzą się z Kubą.

- To będzie dopiero niezwykle trudne spotkanie dla polskich pięściarzy – podkreśla trener Mieczysław Mierzejewski. – O zwycięstwo na Kubie będzie niezwykle ciężko, może to być wręcz niemożliwe.

źródło: to.com.pl

1. OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SENIORÓW Z CYKLU GRAND PRIX NIE ODBĘDZIE SIĘ

pzb

Wydział Sportowy Polskiego Związku Bokserskiego poinformował dzisiaj, że ze względów finansowych i organizacyjnych pierwszy tegoroczny Turniej Grand Prix, planowany w terminie 23-26 stycznia, nie odbędzie się. W najbliższym czasie zostanie podana informacja dotycząca miejsca rozgrywania II Turnieju Grand Prix, który odbędzie się w dniach  13-16 luty 2014 roku.

Dodajmy, że w oficjalnym kalendarzu PZB na 2014 rok znalazły się ogółem cztery turnieje z cyklu Grand Prix. Kolejne mają się odbyć odpowiednio w dniach 22-25 maja i 11-14 września.

TOMASZ RÓŻAŃSKI: CHCĘ NAWIĄZAĆ DO UBIEGŁOROCZNYCH SUKCESÓW

tomasz_rozanski

- Rozmawiamy w COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie, gdzie od 8 stycznia na wspólnym zgrupowaniu przebywają prowadzona przez Pawła Pasiaka kadra narodowa seniorek i nieco liczniejsza młodzieżowa kadra narodowa, której jesteś koordynatorem. Jaki jest cel Waszego spotkania i nad jakimi elementami pracujecie?
Tomasz Różański: Spotykamy się na pierwszym w tym roku zgrupowaniu. Do 18 stycznia w Cetniewie oprócz mnie – trenera koordynatora – pracować będą z dziewczynami psycholog sportu Aleksandra Zienowicz, fizjoterapeuta Mahmoud Bsharat oraz trener-asystent Marcin Gruchała. Celem zgrupowania jest przygotowanie siłowo-wytrzymałościowe zawodniczek, czyli tzw. „ładowanie akumulatorów” oraz szkolenie taktyczno-techniczne. Powołałem zawodniczki w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych i pracujemy już pod kontem najważniejszej imprezy w sezonie czyli Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Chinach. Ale zanim to nastąpi musimy dobrze zaprezentować się podczas kwalifikacji, jaką będą Mistrzostw Europy w Sofii. Trenujemy wraz z kadrą seniorek i – moim zdaniem – jest to doskonałe połączenie, gdyż zawodniczki starsze i młodsze wzajemnie motywują się do ciężkiej pracy. W tej grupie jest wiele utytułowanych seniorek które są motorem napędowym dla młodych zawodniczek. Korzystają jednak na tym zgrupowaniu nie tylko najmłodsze uczestniczki. Praca w parze z moimi kadrowiczkami może być również pomocna seniorkom. Każda z powołanych zawodniczek prezentuje nieco inne walory i mimo iż niektóre pięściarki z kadry młodzieżowej odstają jeszcze umiejętnościami technicznymi, czy walorami fizycznymi od Karoliny Michalczuk, Sandry Drabik, Sandry Kruk i innych kadrowiczek Pawła Pasiaka, to – z punktu widzenia szkoleniowego – ich praca podczas wspólnych treningów ma sens. Powoli aklimatyzują się w seniorskim gronie nasze ubiegłoroczne młodzieżowe mistrzynie świata Paulina Jakubczyk i Aneta Rygielska, na sali jest również srebrna medalistka młodzieżowego światowego czempionatu, Elżbieta Wójcik. Chcemy z trenerem Pasiakiem, by przechodzenie najzdolniejszej młodzieży do kadry seniorskiej odbywało się w sposób płynny i harmonijny. Bardzo pomagają w tym procesie starsze zawodniczki, które świetnie przyjęły młodzież w swojej grupie i wysyłają im na każdym kroku impulsy motywacyjne.

- Czy jesteś zadowolony z dyspozycji fizycznej, w jakiej kadrowiczki przyjechały na zgrupowanie? Za nami przerwa świąteczno-noworoczna, podczas której zapewne nie wszystkie pracowały na sali treningowej…
TR: Zawodniczki przyjechały w takiej kondycji, w jakiej spodziewałem się je zobaczyć. Niektóre w tym roku już trenowały w klubach, inne jeszcze nie, ale jest to dopiero początek roku, więc nie ma żadnych przykrych niespodzianek. Treningi prowadzimy dość ostrożnie, mając na celu zmotywowanie zawodniczek do systematycznej pracy. Chcę im jasno wyznaczyć cele, jakie przed nimi stawiam na kolejne miesiące oraz stworzyć przestrzeń do sportowej rywalizacji o miejsce w kadrze narodowej na najważniejsze zawody. Jestem przekonany, że wraz ze sztabem trenerskim dokonam właściwego wyboru kadrowiczek, które reprezentować będą Polskę podczas kwalifikacji. Ta rywalizacja dotyczy rzecz jasna trzech kategorii wagowych (51 kg, 60 kg i 75 kg).

- W Cetniewie nie ma jednej z zawodniczek, na którą bardzo liczysz w kontekście tegorocznych startów. Justyna Walaś, bo o niej mowa, wraz z trenerem klubowym, Aleksandrem Maciejowskim wyjeżdża do USA, by tam odbyć cykl treningów w Global Boxing Gym w North Bergen. Czy termin wyjazdu Justyny za Ocean i nieco inny tor przygotowań w tym pierwszym okresie nie skomplikuje Jej drogi do Twojej kadry?
TR: Absolutnie nie! Jestem z trenerem Maciejowskim w doskonałym kontakcie i wiem, że trzyma rękę na pulsie oraz w pełni realizuje moje sugestie. Jest to szkoleniowiec, któremu w pełni ufam i nie mogę się doczekać kiedy Justyna wróci już ze Stanów i będzie z nami trenować. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i zobaczę ją trenującą na poziomie mistrzyni świata. Pamiętam jednak, że Justyna swój tytuł zdobyła w gronie juniorek i teraz będzie musiała udowodnić swoją wartość w starszej grupie wiekowej i niższej kategorii wagowej, co nie musi być łatwe.

- Jak wygląda rywalizacja w tych trzech kategoriach wagowych? Czy powołałeś na zgrupowanie wszystkie najlepsze zawodniczki i właśnie z nich dokonasz ostatecznego wyboru? czy droga do kadry narodowej nadal stoi otworem dla pozostałych młodych pięściarek?
TR: Za pośrednictwem strony internetowej Polskiego Związku Bokserskiego wysłałem komunikat, w którym poinformowałem z jakimi zawodniczkami chciałbym pracować w kontekście najważniejszych tegorocznych startów, ale przed żadną zawodniczką, której nazwiska nie ma w tym dokumencie  nie zamykam drogi do kadry. Widzę, że dziewczyny już o tym wiedzą, że ich rywalizacja rozpoczęła się z dniem przyjazdu na zgrupowanie w Cetniewie i że są pod moją obserwacją. Na mój wniosek Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w trzech olimpijskich kategoriach wagowych zostały przesunięte na inny termin, dzięki czemu będę miał komfort pracy i pełen przegląd formy poszczególnych kandydatek do wyjazdu. Podkreślam jednak, że kluczowym będzie poziom sportowy jaki zawodniczki będą prezentować, co oznacza w praktyce, że niekoniecznie zabiorę na kwalifikacje trzy dziewczyny. Zależy mi bowiem na poziomie sportowym jaki będziemy prezentować jako drużyna i to będzie główne kryterium mojego wyboru.

- Jakie są Twoje oczekiwania wobec tegorocznych międzynarodowych startów kadry młodzieżowej? W ubiegłym roku rozpieściliście nas zdobyciem worka medali Mistrzostw Świata i Mistrzostw Unii Europejskiej, więc naturalną rzeczą wydają się być medalowe apetyty kibiców przed Mistrzostwami Europy i Młodzieżowymi Igrzyskami Olimpijskimi…
TR: Oczywiście, że celem będzie nawiązanie do sukcesu, jaki moje podopieczne odniosły podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Albenie, ale nie mogę nikomu obiecać żadnych medali. Nigdy tego nie robię. Już teraz jednak mogę obiecać i obiecuję, że zawodniczki będą doskonale przygotowane pod względem sportowym i mentalnym. Wierzę w to, że kadrowiczki będą w stanie zaboksować najlepiej jak tylko danego dnia będzie to możliwe, ale czy to przyniesie nam medale? Czas pokaże.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

NOWY „HUSARZ” ZHORA SIMONYAN: POSTAWIĘ BESPUTINOWI W RINGU CIĘŻKIE WARUNKI

zoro

W sobotnim meczu 6. kolejki rozgrywek zawodowej ligi World Series of Boxing w barwach Hussars Poland zadebiutuje 19-letni Zhora Simonyan, na co dzień boksujący w Zawiszy Bydgoszcz. Młody pięściarz z powodu braku polskiego obywatelstwa nie może niestety rozwijać swojego talentu, jak jego rówieśnicy, którzy rywalizują o tytuły Mistrzów Polski. Mimo iż w naszym kraju mieszka z rodziną od prawie 14 lat i niebawem przystąpi do egzaminu maturalnego, nadal czeka na naturalizację. Jego wielkim marzeniem jest start w Igrzyskach Olimpijskich, które – miejmy nadzieję – spełni się, ale do tego potrzebna jest już dzisiaj pomoc prawna ze strony Polskiego Związku Bokserskiego i Ministerstwa Sportu. Poznajcie proszę nowego „Husarza”. Przed Wami Zhora „Zoro” Simonyan…

Jarosław Drozd: Zhora, jako że – jak dotąd – niewielu kibiców boksu w Polsce zdołało Cię poznać, przybliż nam okolicznościach Twojego przyjazdu z Armenii do Polski. Przy okazji opowiedz również, proszę, o swojej dotychczasowej karierze.
Zhora Simonyan: Do Polski, konkretnie do Bydgoszczy, gdzie wcześniej już pracował mój ojciec, przeprowadziliśmy się z rodziną w 2000 roku. Boks zacząłem trenować w 2007 roku, czyli w wieku 13 lat, w klubie Zawisza Bydgoszcz. Zaczęło się od tego, że pojechałem na zawody bokserskie, w których startował mój starszy brat. Niestety przegrał wtedy finałowy pojedynek, a ja po powrocie do domu postanowiłem, że rozpoczynam pięściarskie treningi, by … zrewanżować się w niedalekiej przyszłości za jego porażkę. W mojej dotychczasowej karierze ciężko jednak znaleźć wielkie sukcesy, takie jak np. Mistrzostwo Polski, czy Puchar Polski, a wszystko to przez brak obywatelstwa polskiego, którego – mimo iż tak długo tutaj mieszkam – nie posiadam. To właśnie brak obywatelstwa przez cały czas blokował mi karierę, bo nie mogłem się normalnie rozwijać, nie jeździłem na żadne zgrupowania kadry itp. Mam na koncie już 80 walk w boksie olimpijskim i wiele razy wygrywałem w gronie kadetów i juniorów z mistrzami Polski i medalistami krajowych turniejów mistrzowskich. Wygrałem wiele turniejów ogólnopolskich i międzynarodowych, np. Srebrną Łódkę, Mistrzostwa Okręgu Kujawsko-Pomorskiego, Turniej Miast Kopernikańskich itp., gdzie często uznawano mnie najlepszym zawodnikiem turnieju.

- Jak to się w takim razie stało, że trafiłeś do elitarnej ekipy Hussars Poland, która reprezentuje nasz kraj w zawodowej lidze World Series of Boxing?
ZS: Przez wspomniany brak obywatelstwa polskiego nie mogę także startować w turniejach Grand Prix, gdzie można boksować z najlepszymi zawodnikami w kraju. Niestety to też mnie długo blokowało i nie pozwalało na normalny rozwój sportowy. Do ekipy Hussars Poland dostałem się więc dzięki dwóm wygranym walkom na Turnieju Feniksa, organizowanym przez trenera Huberta Migaczewa. Pojechałem później do Warszawy na testy i stoczyłem walkę sparingową z Dawidem Pacem. Wygrany miał otrzymać miejsce w drużynie, więc się postarałem i wygrałem do jednej bramki.

- Twoim rywalem w meczu z Rosjanami będzie aktualny mistrz Europy, Aleksander Besputin. Zapewne oswajasz się już z myślą, że staniesz z nim oko w oko. Jakie jest Twoje nastawienie do tej rywalizacji?
ZS: Jestem nastawiony na dobrą walkę i mam nadzieję, że wygraną. Besputin to bardzo ciężki rywal – mistrz Europy i mańkut, co jest dodatkowym utrudnieniem. Siłę dają mi jednak ludzie, którzy mnie motywują i wiem, że będą na tej walce. Jedno jest pewne – jestem pozytywnie nastawiony i postawię mu w ringu ciężkie warunki.

- Co musiałoby się stać, abyś dostał polskie obywatelstwo. Mieszkasz w Polsce przecież czternasty rok…
ZS: Polski paszport można zyskać poprzez małżeństwo z Polką lub sukcesy np. w sporcie. Może pomoże mi w tym nieco nasza rozmowa, którą przeczyta osoba, mogąca mi w tym pomóc?

- Powiedz mi jeszcze coś o sobie. Czy nadal się uczysz? Jakie masz zainteresowania, plany, marzenia…
ZS: Aktualnie uczę się zaocznie do matury. A ze sportowych planów, pod koniec marca, po zakończeniu ligi WSB, chcę pojechać na Mistrzostwa Armenii i zdobyć tam medal. Taki sukces na pewno pomógłby w mojej karierze, choć akurat tam kategoria z limitem 69 kg jest mocniej obsadzona niż w Polsce, bo Ormianie są wysoko notowani w rankingu AIBA. Oprócz boksu bardzo interesuję się motoryzacją, z zastrzeżeniem jednak, że jestem w 100% oddany boksowi. Moje marzenia to zawodowstwo i tam czekające pasy mistrzowskie. W sumie to już bardziej mój cel niż marzenie. Powoli tracę nadzieję na udział w biało-czerwonych barwach w Igrzyskach Olimpijskich, bo do tego, potrzebne jest polskie obywatelstwo i koło się zamyka…

- Przy okazji naszej krótkiej rozmowy chciałbyś kogoś pozdrowić lub komuś za coś podziękować?
ZS: Podziękowania należą się trenerom Hussars Poland za daną mi szansę. Pozdrawiam oczywiście również mojego klubowego trenera Pawła Matuszewskiego, sponsorów z firmy Rohde, czyli Pana Andrzeja Zabłockiego i Mariusza Leśniewskiego, rodzinę, moją dziewczynę, kolegów  i wszystkich tych, którzy trzymają za mnie kciuki.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

NIEJEDNOGŁOŚNA PORAŻKA MATEUSZA TRYCA Z MISTRZEM NIEMIEC

tryc03

Po przerwie świąteczno-noworocznej wznowiła wczoraj rozgrywki bokserska 1. Bundesliga, gdzie występuje nasz najlepszy „półciężki” Mateusz Tryc. Przed meczem jego drużyny BC Straubing z Velberter BC 22 wiekszość ekspertów spodziewała się kolejnego zwycięstwa lidera, tymczasem gospodarze ze Straubing niespodziewanie wywalczyli remis 9-9.

Mistrz Polski miał szczególnie trudnego rywala, mistrza Niemiec wagi średniej (75 kg), 25-letniego Stefana Haertela, który w 2012 roku reprezentował swój kraj podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, ulegając w ćwierćfinale Anglikowi Anthony Ogogo. Smaczku walce dodawał fakt, że obaj pięściarze jeszcze w ub. sezonie występowali w lidze WSB – Tryc w Hussars Poland, zaś Haertel w German Eagles (rekord 3-4).

Po zaciętej walce, w której – zdaniem obserwatorów – Mateusz w niczym nie ustępował rywalowi, sędziowie byli niejednogłośni, przyznając zwycięstwo (2-1) Haertelowi.

Była to trzecia walka Mateusza w 1. Bundeslidze. W pierwszym pojedynku przegrał on z innym mistrzem Niemiec (wagi półciężkiej), Igorem Terzievem a w drugim pokonał Rosjanina Jaroslava Minina.

W tabeli 1. Bundesligi na prowadzeniu utrzymała się ekipa Velberter BC 22, wyprzedzając BR Hanau i BC Straubing. W kolejnym meczu drużyna Polaka zmierzy się z zamykającym tabelę teamem Nordhauser SV.

DEBIUTANCI W SKŁADZIE „HUSARII”. NA CZELE ROSJAN MISTRZ ŚWIATA

W najbliższą sobotę, 18 stycznia warszawska Arena Ursynów po raz pierwszy będzie gościć pięściarzy Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa staną do meczu rewanżowego z Russian Boxing Team. W pierwszym meczu sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing „Husaria” przegrała w Sankt Petersburgu 0-5.

Obie ekipy odkryły już swoje karty i poznaliśmy zestawy par zawodników, którzy walczyć będą w meczu 6. kolejki WSB. Liderem ekipy rosyjskiej jest bezsprzecznie dwukrotny, w tym aktualny mistrz świata z Ałmatów (2013), mistrz Europy (2010) i brązowy medalista olimpijski z Londynu, Misha Aloyan (52 kg – na zdjęciu), który w lidze WSB wygrał swoje wszystkie trzy walki, w tym dwie w tym sezonie. Oko w oko z tym znakomitym rywalem stanie Grzegorz Kozłowski, który po raz ostatni boksował w meczu z Kubańczykami.

Drugim asem atutowym Rosjan będzie aktualny mistrz Europy z Mińska (2013), Alexander Besputin (69 kg), z którym do walki stanie debiutujący w drużynie Hussars, 19-letni bydgoszczanin ormiańskiego pochodzenia, Zohra Simonyan.

Najbardziej doświadczony polski zawodnik, Dawid Michelus (60 kg), dla którego będzie to już szósty pojedynek w lidze WSB, stanie do rywalizacji z ubiegłorocznym mistrzem Rosji, Konstantinem Bogomazovem, który jak dotąd stoczył dwie ligowe walki, z których jedną wygrał.

Drugi z debiutantów w ekipie „Husarii”, Kasjusz Życiński (81 kg) zmierzy się z Aleksandrem Khotyantsevem (2-1 w lidze WSB), który w 2013 roku wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Rosji do lat 22, a rok wcześniej stoczył niezły bój z Julio Cesarem La Cruzem w finale prestiżowego turnieju Strandja, a po drodze wyeliminował późniejszego brązowego medalistę olimpijskiego, Yamaguchi Falcao z Brazylii.

W ostatnim pojedynku meczu w ringu zaprezentują się Sergej Werwejko oraz Ivan Veriasov. Dla Ukraińca, walczącego dla polskiego zespołu będzie to szansa na rehabilitację po porażce przed czasem, poniesionej w meczu z Kuba. Młody Rosjanin w Warszawie stoczy pojedynek debiutancki w World Series of Boxing. W ubiegłym roku odpadł w ćwierćfinale Mistrzostw Rosji, przegrywając po wyrównanym boju z Maksimem Babaninem.

ZWYCIĘSTWO I PORAŻKA ANGELIKI GROŃSKIEJ NA TURNIEJU W SERBII

gronska 01

W serbskim mieście Vrbas po raz trzeci z rzędu odbywa się międzynarodowy turniej pięściarski kobiet, w którym występują czołowe zawodniczki z Europy. Wśród startujących znalazła się także członkini kadry narodowej seniorek, Angelika Grońska (48 kg). Zawodniczka klubu 06 Kleofas Katowice w pierwszym pojedynku wygrała niejednogłośnie na punkty (2-1) z 21-letnią Hinduską Rebeccą Lalinmawii, by w ćwierćfinale przegrać (1-2) z aktualną wicemistrzynią Rosji Ekateriną Piniginą.

Mniej szczęścia miały trzy klubowe koleżanki Grońskiej – seniorka Aleksandra Talaga (69 kg), startująca w turnieju młodzieżowym Anna Sondej (54 kg) i juniorka Cindy Stypuła (54 kg), które nie wygrały pierwszych walk. Pierwsza z nich w eliminacjach uległa 0-3 Serbce Aleksandrze Stojanovic, druga w ćwierćfinale przegrała (0-3) z Serbką Galiną Petrovic, zaś trzecią w półfinale przed czasem (1 TKO) pokonała Rosjanka Olga Piskunova.

W turnieju doszło do kilku ciekawych rozstrzygnięć. W eliminacjach legenda rumuńskiego boksu kobiet, Steluta Duta (48 kg) przegrała (1-2) z Rosjanką Svetlana Dimitrevą (Młodzieżowa Mistrzyni Europy z Władysławowa), którą z kolei w ćwierćfinale pokonała Niemka Sarah Bormann. Również w ćwierćfinale swoje walki przegrały Terry Gordini (51 kg) z Hinduską Pinky Jangra, Angielka Lisa Whiteside (54 kg) z Rosjanką Wiktorią Gurkowicz, Francuzka Delphine Mancini (54 kg) z Rumunką Claudia Nechita, Węgierka Timea Nagy (75 kg) z Hinduską Pooją Rani oraz inna młodziutka Rosjanka Saida Gamidova (Młodzieżowa Mistrzyni Europy z Władysławowa, +81 kg) przez TKO w 4. starciu z Lyazzat Kungenbayevą z Kazachstanu.

ZMARŁ LEGENDARNY WĘGIERSKI MISTRZ OLIMPIJSKI Z RZYMU

Węgierski boks okrył się dzisiaj żałobą, gdyż w wieku niespełna 76 lat zmarł Gyula Török, jeden z najwybitniejszy pięściarzy w historii tego kraju.  Urodzony 24 stycznia 1938 roku w Kispescie Török sześciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium mistrzostw swojego kraju, a podczas Igrzysk Olimpijskich w Rzymie (1960) wywalczył złoty medal w wadze muszej, pokonując w finale Sergeya Sivko z ZSRR.

W trakcie swojej kariery ten filigranowy pięściarz (161 cm), nazywany przez kolegów „Żabą”, reprezentował barwy klubów Kispesti AC (1948-1950), Kistext (1950-1954), MTK Budapeszt (1954-1963), Tatabányai Banyasz (1963-1965), by zakończyć karierę w stołecznym MTK w 1966 roku. W latach 1958-1964 aż 60 razy reprezentował barwy Węgier podczas meczów i turniejów międzynarodowych. Pierwszy poważny międzynarodowy sukces odniósł w 1959 roku, zdobywając srebrny medal Mistrzostw Europy w Lucernie. W 1964 roku w Tokio stanął do obrony złotego medalu Igrzysk Olimpijskich, ale z powodu kontuzji przegrał pierwszy pojedynek.

Po zakończeniu sportowej kariery został cenionym trenerem boksu, m.in. pracując w charakterze trenera klubowego i szkoleniowego konsultanta węgierskiej kadry narodowej (1993-1996). Problemy ze zdrowiem miał już 10 lat temu, kiedy doznał rozległego paraliżu i  chociaż stan jego zdrowia się znacznie poprawił, nie wrócił do wcześniejszej sprawności.

Opracował : Jarosław Drozd

WYRÓŻNIENIA WSB: TOMASZ JABŁOŃSKI ZAWODNIKIEM MECZU „HUSARII” Z KAZACHAMI

pantera04

Dramatyczne okoliczności zwycięstwa Tomasza Jabłońskiego (75 kg) nad Yerikiem Azhanovem, a także fakt przełamania przez niego trwającej przez 23 walki niemocy zwyciężania polskich zawodników, sprawiły, że biuro prasowe ligi World Series of Boxing uznało gdynianina „zawodnikiem meczu” Hussars Poland z Astana Arlans. Oczywiście wyróżnienie to ma wyłącznie nieoficjalne-honorowe znaczenie, jakkolwiek wydaje się być jak najbardziej zasłużone.

- Jerzy Baraniecki zrobił w narożniku kawał dobrej roboty, chociaż nie były to też tak głębokie rany jak rok temu w walce z Mickaelem Tavaresem, którą stoczyłem w meczu Dolce & Gabbana Thunder – mówił Tomasz spotkany dzisiaj podczas gdyńskiego finału 22. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. -  Na szczęście w kolejnych rundach walki z Kazachem nie było już wielkiego tempa walki, więc mogłem spokojnie i bezpiecznie przeboksować do końca. Szczególnie uważałem w ostatniej rundzie, którą zresztą sędziowie zaliczyli rywalowi. Wychodząc do 5. starcia wiedziałem jednak, że wcześniejsze trzy rundy sędziowie punktowali na moją korzyść – zauważył Tomek.

Kapitan „Husarii” zapowiedział, że to dopiero początek jego serii zwycięstw w tym sezonie ligi WSB. Tymczasem jednak, ze względu na kontuzje powiek, musi nieco odpocząć od boksu i poddać się badaniom lekarskim i leczeniu.

- Muszę teraz poodwiedzać gabinety lekarskie i pewnie zrobię przerwę w treningach. Ostatnio zacząłem współpracować z psychologiem i pracujemy nad tym, żebym się nauczył odcinać od boksu, bo czasem z tego powodu niemal wariuję. Myślę na okrągło tylko o treningach i walkach. Psycholog uważa, że za dużo się przez to stresuję i myśląc tylko o boksie wywieram na sobie zbyt dużą presję – zakończył Tomasz.

Pisząc o wyróżnieniu dla Tomasza Jabłońskiego dodajmy, że wcześniej w taki sam sposób doceniono ringowe wysiłki Mateusza Polskiego (60 kg), który w Raciborzu dzielnie stawiał czoła dwukrotnemu mistrzowi świata, Lazaro Alvarezowi Estradzie.

WYNIKI I WYRÓŻNIENIA INDYWIDUALNE:

GRUPA A

USA KNOCKOUTS – DOLCE & GABBANA ITALIA THUNDER 2-3
WALKA MECZU: Robson Conceicao (Thunder) – Daquan Mays (Knockouts)
ZAWODNIK MECZU: Souleymane Cissokho (Konockouts)

GRUPA B

HUSSARS POLAND – ASTANA ARLANS KAZAKHSTAN 1-4
WALKA MECZU: Askhat Ualikhanov (Arlans) – Damian Kiwior (Hussars)
ZAWODNIK MECZU: Tomasz Jabłoński (Hussars)

AZERBAIJAN BAKU FIRES – CUBA DOMADORES 2-3
WALKA MECZU: Gaybatulla Gadzhialiyev (Fires) – Yasnier Toledo (Domadores)
ZAWODNIK MECZU: Yosbany Veitia (Domadores)

BOXING TEAM RUSSIA – MEXICO GUERREROS 5-0
WALKA MECZU: Belik Galanov (Boxing Team) – Jose Zaleta Reyes (Guerreros)
ZAWODNIK MECZU: Vladimir Nikitin (Boxing Team)

ERISLANDY SAVON BOHATEREM KUBAŃCZYKÓW. ROSJANIE ROZBILI MEKSYKANÓW

Dzisiaj odbyły się dwa mecze grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing, od dnia losowania nazywanej „grupą śmierci”. Zdecydowanie więcej emocji było w Gubie, gdzie miejscowa ekipa Azerbaijan Baku Fires uległa liderom z Cuba Domadores 2-3. Słabsze widowisko oglądali natomiast kibice w Moskwie, gdzie drużyna Boxing Team Russia nie dała szans gościom z Mexico Guerreros, pokonując ich 5-0. Po 5 kolejkach na czele tabeli nadal znajdują się Kubańczycy, wyprzedzając Kazachów, Rosjan, Azerów, Meksykanów i Polaków.

Spotkanie w Gubie miało niepowtarzalną dramaturgię. Kiedy Yosbany Veitia (49 kg) pokonał zdecydowanie na punkty Khamzę Nametova, a Robeisy Ramirez (56 kg), w równie przekonujący sposób zwyciężył Magomeda Gurbanova, wydawało się, że Kubańczycy po raz kolejny rozbiją bank, wygrywając pewnie swój mecz. Punktem zwrotnym był zwycięski pojedynek Gaybatulli Gadzhaliyeva (64 kg) z Yasnierem Toledo Lopezem, który dał impuls jego kolegom do walki o co najmniej jeden punkt. Jeszcze bardziej wyrównana była rywalizacja Khaybuli Musalova (75 kg) z Ramonem Luisem. Sędziowie nie byli tu zgodni w ocenie walki, dając niejednogłośne zwycięstwo zawodnikowi gospodarzy, czemu wyraz niezadowolenia dali Kubańczycy. Bohaterem gości został jednak bratanek wielkiego Felixa Savona, Erislandy (na zdjęciu), który po przegraniu pierwszej rundy, w kolejnych starciach skutecznie porozbijał Denisa Latypova.

Mecz w Moskwie nie miał żadnej dramaturgii. Najpierw pewne zwycięstwo zaliczył Belik Gałanov (49 kg), pokonując jednogłośnie na punkty Jose Alberto Zaletę Reyesa. Kolejny znakomity pojedynek stoczył Vladimir Nikitin (56 kg), który w taki sam sposób jak jego kolega z drużyny wypunktował Aarona Alamedę. Nie po raz pierwszy Armen Zakaryan (64 kg) wolno wchodził w swój pojedynek, ale po słabym pierwszym starciu, w kolejnych wyraźnie zdominował zdolnego Francuza w barwach Guerreros – Abdel-Malika Ladjali, zwyciężając wysoko na punkty. Był to – jak się okazało – przedostatni pojedynek wieczoru, gdyż do walki z Artemem Chebotarevem (75 kg) nie stanął Misael Rodriguez. W ostatniej walce również emocji nie było wiele, gdyż po zaliczeniu dwóch liczeń i nabawieniu się kontuzji, z walki wycofano Albańczyka Christiana Demaja (91 kg), przyznając zwycięstwo Evgeniyowi Tischenko.

kolejka5

„HUSARIA” ZOSTAWIŁA W RINGU MNÓSTWO KRWI I POTU. HONOROWY PUNKT KAPITANA

pantera01

W Wyszkowie nie było niespodzianki i mistrzowie zawodowej ligi World Series of Boxing pokonali ekipę Husars Poland 4-1, choć nasi pięściarze – przy odrobienie szczęścia, obiektywnym czytaniu walki przez sędziów i większej pewności siebie w ringu – mogli się dzisiaj pokusić nawet o zwycięstwo w stosunku 3-2. Pierwszy w tym sezonie punkt dla polskiej ekipy zdobył jej kapitan, Tomasz Jabłoński (75 kg).

Mecz rozpoczęła potyczka Dawida Jagodzińskiego (49 kg) z Mardanem Berikbayevem, jednym z trzech leworęcznych zawodników, którzy przyjechali do Wyszkowa z Kazachstanu. Wyższy od Polaka rywal na początku pojedynku pewnie radził sobie z nieskoordynowanymi atakami Dawida, który za wszelką cenę starał się urwać przeciwnikowi głowę, przestrzeliwując mnóstwo sierpów i cepów. Spokój Kazacha wyraźnie kontrastował z agresywnym, ale mało skutecznym stylem walki naszego zawodnika. Pewną jakość wniósł Polak do swojego boksu dopiero w 3. starciu, ale w drugiej jego części dawać znać zaczęło zmęczenie szarpaniną i pojedynek zamienił się w zapasy. Na plus Jagodzińskiego należy dodać, że do samego końca pojedynku był aktywny i agresywny, szukając za wszelką cenę knockdownu i w dalszej kolejności zwycięstwa przed czasem. Jego ambitny finisz nie wystarczył jednak do tego, by nadrobić punkty stracone w trzech pierwszych rundach i sędziowie jednogłośnie (49-46, 48-47 i 48-47) opowiedzieli się za Berikbayevem.

Spore obawy miałem przed pojedynkiem Marka Pietruczuka (56 kg) z wyższym od niego i silniejszym fizycznie Meirbolatem Toitovem.  Młody pięściarz z Ostrołęki zmagał się w niedawno z chorobą i osłabieniem organizmu, w ostatniej chwili zrobił swój limit wagowy, co musiało mieć negatywny wpływ na jego siłę i kondycję. Leworęczny Kazach dominował w ringu przez całe pięć rund, choć niewiele brakowało, by zakończyłby ten pojedynek już w 1. starciu, w którym Marek był dwukrotnie liczony po ciosach na wątrobę i następnie w głowę. Mimo tych kłopotów Pietruczuk nie dał się złamać swojemu przeciwnikowi, który w kolejnych starciach zadowalał się skutecznym boksem z defensywy, pokonując ostatecznie Polaka jednogłośnie na punkty (50-44, 50-44, 50-44).

Publiczność w Wyszkowie wyraźnie rozgrzał kolejny zawodnik Hussars Poland, Damian Kiwior (64 kg), który przy szczęśliwszym zbiegu okoliczności i bardziej obiektywnej pracy sędziów punktowych mógł nawet wygrać walkę z doświadczonym Askhatem Ualikhanovem. Dodatkowe pokłady ambicji, siły oraz energii wykrzesała z tarnowianina kontuzja. Począwszy od chwili kiedy Damian poczuł krwawienie, przystąpił do destrukcji obrony rywala. Na jego tle wyróżniał się kondycją i szybkością, jednak straty poniesione w początkowej fazie pojedynku sprawiły, że ostatecznie przy głośnych gwizdach wyszkowskiej publiczności zwycięstwo (48-47, 48-47, 48-47) przyznano Kazachowi.

Kapitan „Husarii” Tomasz Jabłoński (75 kg), po pechowej porażce w meczu w Sankt Petersburgu, nie mógł się doczekać swojego kolejnego pojedynku w lidze WSB. Przygotowany był na ringową batalię z ikoną World Series of Boxing, samym Sergeyem Derevyanchenko… Tymczasem Ukrainiec został w Astanie i w jego miejsce przyjechał Yerik Alzhanov, o którym natychmiast po ważeniu szukaliśmy informacji i video z walk. Mimo w pewnym sensie łaskawości losu Tomasz nie stracił swojej koncentracji, wyszedł do swojej walki niezwykle skupiony i pewnie wygrał pierwsze starcie, co wyraźnie umknęło uwadze trójki sędziowskie, która pierwsze 3 minuty walki przyznała Kazachowi. Później było na szczęście dużo lepiej – Jabłoński boksował rozważnie w obronie i dość skutecznie w ataku. Niestety negatywny wpływ na jego ringowe ruchy miała paskudnie wyglądająca kontuzja obu powiek. Na szczęście zarówno lekarz, jak i arbiter pozwolili Tomaszowi walczyć i tym samym zdobyć pierwszy punkt dla Hussars Poland. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że być może pozbawieni bylibyśmy tego małego sukcesu gdyby nie znakomita praca Jerzego Baranieckiego w roli cutmana, dzięki któremu problem krwawienia w 4. i 5. starciu był pod kontrolą polskiego narożnika.

Mimo zdecydowanej porażki z szybkim i niebezpiecznie bijącym Vasili Levitem na szacunek zasługuje postawa Łukasza Zygmunta (91 kg). Zakontraktowany w ostatniej chwili, nie mający za sobą mocnych treningów, stanął do walki z jednym z najlepszych zawodników Astana Arlans w tym sezonie i nie dał się złamać, choć przynajmniej trzy razy wydawało się, że nie wyjdzie z opresji. Łukasz Zygmunt potwierdził, że jest doświadczonym i niesamowicie twardym pięściarzem, który przy odpowiednim przygotowaniu może sprawić niespodziankę. Zawodników lepszych od Levita w WSB wielu nie ma…

WYNIKI WALK

49 kg: Mardan Berkbayev UD 5 Dawid Jagodziński
56 kg: Meirbolat Toitov UD 5 Marek Pietruczuk
64 kg: Askhat Ualikhanov UD 5 Damian Kiwior
75 kg: Tomasz Jabłoński UD 5 Yerik Alzhanov
91 kg: Vasilii Levit UD 5 Łukasz Zygmunt

hussars_astana

PAWEŁ KOŁODZIEJ NAJWYŻEJ W RANKINGU WBA

Federacja WBA uaktualniła swój ranking za grudzień, a w nim znalazło się się kilku naszych pięściarzy. W wadze ciężkiej naszym jedynakiem jest piętnasty Artur Szpilka (16-0, 12 KO). W kategorii cruiser stawkę otwiera Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO), ósme miejsce przypadło Krzysztofowi Głowackiemu (21-0, 14 KO), a tuż za jego plecami widnieje nazwisko Mateusza Masternaka (30-1, 22 KO).

Czołową piętnastkę dywizji półciężkiej zamyka Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO), a ostatnim z Polaków jest dziewiąty w wadze junior średniej Damian Jonak (37-0-1, 21 KO).

źródło: bokser.org

WZRASTAJĄ SZANSE JABŁOŃSKIEGO. KAZACHOWIE BEZ LIDERA

HUS_AST

Optymizm i bojowe nastroje towarzyszyły bokserom Hussars Poland podczas oficjalnego ważenia i konferencji technicznej przed meczem z Astana Arlans Kazakhstan. W składzie gości nie ma ich asa – Sergiya Derevyanchenki (75kg). W ten sposób wzrastają szanse na wygraną Tomasza Jabłońskiego w piątkowym (20:30) meczu WSB w Wyszkowie.

Kazachowie, którzy wygrali poprzednią edycję World Series of Boxing, zdecydowali się nie wystawiać najsilniejszego składu, w którym dominowaliby medaliści Mistrzostw Świata. Liderem miał być właśnie Derevyanchenko (rekord 20-1), ale ostatecznie jego miejsce zajął Yerik Alshanov. To 22-letni zawodnik, który jeszcze nie boksował w WSB.

Pozostali pięściarze Astana Arlans też nie mają wielkiego doświadczenie w tych rozgrywkach. Trenerzy rywali liczą m.in. na urodzonego w Rosji, a mieszkającego w Astanie Vasilija Levita. W tym sezonie wygrał dwie walki, a teraz spotka się z nim doświadczony Łukasz Zygmunt. Dla niego będzie to debiut w WSB.

Husaria po 4 porażkach z rzędu po 0-5 chce koniecznie się zrehabilitować. Optymistami są zawodnicy i główny trener Hubert Migaczew. W poprzednich rozgrywkach Hussars Poland awansowali aż do ćwierćfinału ligi, teraz są w bardzo silnej grupie eliminacyjnej, ale stać ich na pojedyncze zwycięstwa.

Trener Hubert Migaczew – Dysponuję dobrym składem, zawodnicy są przygotowani i z pewnością staną na wysokości zadania. Pewną niewiadomą jest zmiana przeciwnika dla Jabłońskiego. Nieobecność Derevyanchenki jest dość dużym zaskoczeniem, ale to powinno wpłynąć pozytywnie na Tomka. Dużo dobrego ducha wniósł do zespołu Zygmunt. To profesjonalny zawodnik, który wcześniej musiał sam trenować w domu, ale tutaj w Warszawie zapewniamy mu odpowiednie szkolenie i z pewnością pójdzie do przodu. Łukasz bardzo motywuje młodszych kolegów swoim podejściem do treningów, diety itd.
Walczymy z mistrzami świata, ale jestem optymistą. Bardzo liczę na całą piątkę bokserów. Marek Pietruczuk robił wagę, ale na oficjalnej ceremonii uzyskał limit 56kg. Na pewno jutro będzie mocno zmobilizowany, bo przyjazd do Wyszkowa zapowiedziało pół jego rodzinnej Ostrołęki.

Dawid Jagodziński – Jestem prawie pewny, że wreszcie wygram w lidze. Walka z utytułowanym Dawidem Airapetianem z Rosji dużo mi dała, czuję się mocniejszy, pewniejszy siebie, wiem, że mogę wygrywać z każdym w mojej wadze. Oglądałem 1 walkę Mardana Berykbayeva, boksuje on na dystans, w pierwszych 3 rundach bił dużo ciosów, ale na wstecznym. W kolejnych już nie miał siły. Myślę, że jak narzucę tempo i zaatakuję już przez pierwsze 2 rundy, to będzie dobrze. Nie widzę specjalnego zagrożenia, choć oczywiście nie lekceważę go. Jestem bardzo mocno nastawiony.

Marek Pietruczuk – Trochę chorowałem, kilka dni spędziłem w łóżku, bolał mnie każdy mięsień. W ostatnich dniach jeszcze zbijałem 4 kg, ale się udało i jest wszystko dobrze. Mam szansę zwyciężyć, ten rywal jest słabszy od przeciwnika z debiutu. Wtedy się dobrze zaprezentowałem, a teraz liczę, że będzie jeszcze lepiej. Wychodzię i boksuję, proste. Do tego motywuje mnie obecność wielu kibiców z Ostrołęki.

Damian Kiwior – Przygotowałem się z trenerem Migaczewem na 200 procent. Dużo ciekawych akcji przerobiliśmy na tarczy. Po debiucie jestem w stanie teraz lepiej rozłożyć siły, wcześniej trochę bałem się, że może mi ich zabraknąć w końcówce, że będzie jakiś kryzys. Ale już wiem, że w pierwszym występie mogłem przycisnąć już w 1 fazie walki, a nie czekać do 4 i 5 rundy. Mój rywal boksuje stylowo podobnie do mnie, zapowiada się fajna walka, mam nadzieję, że zwyciężę. Zamierzam od początku przycisnąć, a na pewno 5 rund wytrzymam. Jestem bardzo zdeterminowany.

Tomasz Jabłoński – Po pierwszej walce w sezonie, przegranej przed czasem z Rosjaninem Chebotarevem, miałem trochę nieprzespanych nocy, był stres, bo w głowie siedziało to niepowodzenie. Ale z pewnością jeszcze bardziej zmotywowany byłem do ciężkiej pracy i czekałem na walkę z Derevyanchenko, długo przygotowywałem się pod niego. Muszę przyznać, że ciężko było znaleźć sposób na Ukraińca, bo jest bardzo wszechstronny. Ale teraz muszę szykować się na innego przeciwnika, myślę, że jednak o mniejszych umiejętnościach. W całym meczu jesteśmy w stanie pokusić się nawet o zwycięstwo. Widzę dużo pozytywnej energii w sobie i u chłopaków. Kazachowie być może nas, słabszą drużynę, zlekceważą. My zaś chcemy pokazać dobry boks.

Łukasz Zygmunt  – Wiem jaką szansę dostałem, czego trenerzy ode mnie oczekują i po co mnie sprowadzili do zespołu. Chciałbym abyśmy przełamali złą passę porażek i wygrywali walki. Fizycznie jestem przygotowany, na pewno dam z siebie wszystko to, na co mnie stać. Mam dużo doświadczenia wyniesionego z różnych ringów krajowych i zagranicznych. Kazachowie są twardzi, walczą do końca, a my przeciwstawimy się tym samym. Liga WSB to już tak wysoka półka, że trzeba analizować rywali i być przygotowanym na wszystko. Mój przeciwnik ma dobrą pracę nóg, chociaż popełnia błędy, jak podnoszenie prawej stopy po prawym prostym. Będę chciał go skontrować w takiej sytuacji.

MEDZHIDOV PRZED KLICZKĄ W ANKIECIE NA NAJLEPSZEGO SPORTOWCA EUROPY!

Zwycięzcą 56. Ankiety Polskiej Agencji Prasowej na dziesięciu najlepszych sportowców Europy 2013 roku został mistrz świata Formuły 1 Niemiec Sebastian Vettel (166 punktów), wyprzedzając hiszpańskiego tenisistę Rafaela Nadala (127) i brytyjskiego lekkoatletę Mohameda Faraha (86).

W gronie 59 sklasyfikowanych sportowców znalazło się trzech pięściarzy: ubiegłoroczny mistrz świata wagi superciężkiej w boksie olimpijskim Magomedrasul Medzhidov z Azerbejdżanu, zawodowy czempion wszechwag, Władimir Kliczko z Ukrainy oraz zawodowy mistrz świata IBF wagi średniej, Niemiec Felix Sturm.

Co ciekawe w ankiecie najwyżej oceniono Medzhidova, który z dorobkiem 10 punktów zajął 22. miejsce. Młodszy z braci Kliczków znalazł się na 40. miejscu z 4 punktami, zaś Sturm na 56. miejscu z dorobkiem 1 punktu.

REWANŻOWY MECZ Z ROSJANAMI W ARENIE URSYNÓW

russiawsb

Warszawska Arena Ursynów po raz pierwszy będzie gościć pięściarzy Hussars Poland. W sobotę 18 stycznia zmierzą się tam z Russian Boxing Team na otwarcie rundy rewanżowej zawodowej ligi World Series of Boxing.

W poprzednim i obecnym sezonie Husaria walczyła już w stolicy, ale w hali Torwaru, gdzie na co dzień trenują podopieczni trenera Huberta Migaczewa. Biało-Czerwoni rywalizowali też w podwarszawskim Pruszkowie, a także innym mieście na Mazowszu – Wyszkowie; właśnie tam odbędzie się najbliższe spotkanie, w piątek 10 stycznia z Astana Arlans Kazakhstan.

Polscy pięściarze toczyli boje w zawodowej lidze WSB także w Gdyni oraz na Śląsku – w Zawierciu i hali produkcyjnej firmy „Rafako” w Raciborzu, będącej jednym ze sponsorów Hussars Poland.

A już za nieco ponad tydzień „Husaria” zaprezentuje się w Arenie Ursynów przy ul. Pileckiego 122. W tej hali widowiskowo-sportowej odbywały się już m.in. mecze tenisistów w ramach eliminacji do Pucharu Davisa, drużynowe Mistrzostwa Europy w badmintonie, Puchar Świata w judo czy spotkania siatkarzy AZS Politechniki. Teraz czas na wielkie emocje bokserskie.

Spotkanie z Rosjanami będzie rewanżem za porażkę 0-5 w Sankt Petersburgu. Dla kibiców to okazja zobaczenia w akcji zawodników z Warszawy, jak np. Grzegorza Kozłowskiego (52 kg). W meczu odbędą się walki także w wagach 60 kg, 69 kg i +91 kg. Ze stolicą związany jest też trener Hubert Migaczew, były zawodnik Gwardii.

PIĘŚCIARSKIE REMANENTY: KRAJOWE MISTRZYNIE W BOKSIE OLIMPIJSKIM A.D. 2013

federacje

Kontynuujemy pięściarskie remanenty minionego roku, publikując listę krajowych mistrzyń w boksie olimpijskim. Mamy więc przegląd złotych medalistek seniorskich turniejów mistrzowskich od Algierii do Włoch. Nie wszędzie kibice mogą podziwiać kunszt zawodniczek we wszystkich 10 kategoriach wagowych.

Podział wag na „olimpijskie” i „pozostałe” sprawił, że w limitach 51, 60 i 75 boksuje najwięcej zawodniczek, a w Mongolii – choć do kolejnych Igrzysk Olimpijskich pozostały 3 lata – w mistrzostwach kraju boksowały zawodniczki tylko z tych trzech kategorii wagowych! Tylko cztery mistrzynie wyłoniono na Litwie, w Norwegii i Szkocji, po pięć w Chorwacji, Danii, Kirgistanie, Słowacji, Słowenii oraz Szwajcarii. Najwięcej seniorskich mistrzyń kreowano w Bułgarii, gdzie zawodniczki zaboksowały w 12 kategoriach wagowych (dodatkowo walczono w limitach 45 i 46 kg).

Jako ciekawostkę dodajmy, że tytułu seniorskiej (elite) mistrzyni USA nie wywalczyła mistrzyni olimpijska, Claressa Shields. Zamiast w seniorskim czempionacie wystąpiła w młodzieżowych mistrzostwach kraju. Zdobyła w nim – podobnie, jak i w Mistrzostwach Świata w Albenie złoty medal. Miła niespodzianką jest złoty medal w mistrzostwach Niemiec byłej zawodniczki klubu Jedi Boxing Zielona Góra, Olgi Brzezińskiej, która 5 lat temu reprezentowała nasz kraj podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Jambolu.

ALGIERIA
48 kg     Boualem Roumaissa
51 kg     Malika Bouarfa
54 kg     Fatma Zohra Hadjala
57 kg     Halima Kertache
60 kg     Manel Meharzi
64 kg     Fatma Zohra Slimi
69 kg     Dahbia Ait Chaid
75 kg     Aicha Rabah
81 kg     Douha Larbi M’Hamed

AUSTRALIA
48 kg     Fleur Logan
51 kg     Kirsty Harris
54 kg     Adriana Smith
57 kg     Kylie Fulmer
60 kg     Jessica Rettalack
64 kg     Dawn Berryman
69 kg     Caitlin Parker
75 kg     Jessica Messina

BRAZYLIA
48 kg     Erica Matos
51 kg     Cleila Costa
54 kg     Thais Silva
57 kg     Tayna Cardoso
60 kg     Rosilaine Silva
64 kg     Adriana Araujo
69 kg     Glauce Alves
75 kg     Danielle Bastieri
81 kg     Andreia Bandeira
+81 kg     Flavia Figueiredo

BUŁGARIA
45 kg     Emi-Mari Todorova
46 kg     Venelina Poptoleva
48 kg     Sevda Asenova
51 kg     Marina Buyklieva
54 kg     Stoyka Petrova
57 kg     Plamena Pantaleyeva
60 kg     Svetlana Kamenova
64 kg     Viktoria Ivanova
69 kg     Borislava Gospodinova
75 kg     Silvia Angelova
81 kg     Desislava Paunova
+81 kg     Valentina Peneva

CHINY
48 kg     Zhang Yibo
51 kg     Ren Cancan
54 kg     Wang Min
57 kg     Li Le
60 kg     Liu Chang
64 kg     Wang Dongmei
69 kg     Dou Dan
75 kg     Li Qian
81 kg     Li Na
+81 kg     Li Yunfei

CHORWACJA
54 kg     Hrvojka Cudina
64 kg     Matea Tabak
69 kg     Jovana Vucic
75 kg     Nives Radic
81 kg     Anamarija Marsic

CZECHY
48 kg     Vladimira Malikova
51 kg     Jana Juranova
54 kg     Lenka Kardova
57 kg     Sona Valachova
60 kg     Ester Konecna
64 kg     Martina Schmoranzova

DANIA
54 kg     Pernille Larsen
57 kg     Maja Gerringe
60 kg     Diana Nadim
64 kg     Camilla Skov Jensen
69 kg    Shaghayegh Ashkari

EKWADOR
48 kg     Cristina Porozo
51 kg     Marlan Paiz
54 kg     Diana Tello
57 kg     Regina Kuja
60 kg     Gissela Alvarado
64 kg     Shirley Castro
69 kg     Rosa Puas
75 kg     Ruth Penafiel
81 kg     Jaryma Borja

FRANCJA
48 kg     Elodie Bermudez
51 kg     Lydia Boussaida
54 kg     Delphine Mancini
57 kg     Sophie Revel
60 kg     Estelle Mosselly
64 kg     Laetitia Chevalier
69 kg     Erika Guerrier

HISZPANIA
48 kg     Joana Suarez
51 kg     Marta Branas
54 kg     Eva Maria Naranjo
57 kg     Violeta Gonzalez
60 kg     Jennifer Miranda
64 kg     Mirian Gutierrez
69 kg     Jennifer Cabrera

IRLANDIA
48 kg     Hannah Carthy
51 kg     Ceire Smith
54 kg     Dervla Duffy
57 kg     Michaela Walsh
60 kg     Katie Taylor
64 kg     Kelly Harrington
69 kg     Claire Grace
75 kg     Sinead Kavanagh
+81 kg     Lianne Murphy

KANADA
48 kg     Taveena Kum
51 kg     Mandy Bujold
54 kg     Vicky Pelletier
57 kg     Sabrina Aubin-Boucher
60 kg     Caroline Veyre
64 kg     Marie-Eve Dicaire
69 kg     Myriam da Silva
75 kg     Ariane Fortin
81 kg     Alison Greey
+81 kg     Vanessa Lepage-Joanisse

KAZACHSTAN
48 kg     Nazym Kazibay
51 kg     Jaina Shekerbekova
54 kg     Dina Zholaman
57 kg     Oksana Koroleva
60 kg     Firuza Sharipova
64 kg     Saida Khasenova
69 kg     Dariga Shakimova
75 kg     Marina Volnova
81 kg     Yuldus Mamatkulova
+81 kg     Lyazzat Kungenbayeva

KIRGISTAN
51 kg     Albina Mambetova
54 kg     Umutay Aytiyeva
57 kg     Bakhtygul Usupbayeva
60 kg     Natalia Drobyazko
64 kg     Viktoria Bondareva

KOSTARYKA
48 kg     Yokasta Valle
51 kg     Paola Chinchilla
54 kg     Kimberly Valle
57 kg     Tiffany Rowe
60 kg     Yudalys Duarte
64 kg     Taliza Sanchez
75 kg     Karla Rodriguez

LITWA
52 kg     Evelina Adomulyte
64 kg     Vaida Valskyte
75 kg     Deimile Gugaite
81 kg     Kristina Rimkute

MAROKO
48 kg     Ibtissam Haiboubi
51 kg     Laila Marzaq
54 kg     Mounia Ben Mbarek
57 kg     Awatif Bahouan
60 kg     Hasna Lachgar
64 kg     Mahjouba Oubtil
69 kg     Nadia Malek
75 kg     Hanane Aliouat
81 kg     Karima Rihany
+81 kg     Amina Warrak

MONGOLIA
51 kg     Nandintsetse Myagmardulam
60 kg     Oyungerel Suvd Erdene
75 kg     Undram Erdenesoyol

NIEMCY
48 kg     Sarah Bormann
51 kg     Annamarie Stark
54 kg     Pinar Yilmaz
57 kg     Ornella Wahner
60 kg     Dilara Kocak
64 kg     Olga Brzezińska
69 kg     Nadine Apetz
81 kg     Sarah Scheurich
+81 kg     Anika Sinko

NORWEGIA
51 kg     Camilla Johanssen
57 kg     Britt Jane Mardal
60 kg     Ingrid Egner
64 kg     Ingrid Moerk-Johansen

NOWA ZELANDIA
48 kg     Bridget Morton
60 kg     Alexis Pritchard
64 kg     Rebecca Jennings
75 kg     Megan Maka
81 kg     Bridgette Sefton
+81 kg     Michelle Starns

POLSKA
48 kg     Sandra Brodacka
51 kg     Sandra Drabik
54 kg     Karolina Michalczuk
57 kg     Sandra Kruk
60 kg     Karolina Graczyk
64 kg     Kinga Siwa
69 kg     Natalia Hollińska
75 kg     Lidia Fidura
81 kg     Karolina Koszela
+81 kg     Sylwia Kusiak

ROSJA
48kg     Svetlana Gnevanova
51kg     Alexandra Kuleshova
54kg     Tatiana Zrazhevskaya
57kg     Zinaida Mashkova
60kg     Anastasia Belyakova
64kg     Daria Abramova
69kg     Irina Poteyeva
75kg     Yaroslava Yakushina
81kg     Valentina Mikhailina
+81kg     Zenfira Magamedaliyeva

RUMUNIA
48 kg     Steluta Duta
51 kg     Xenia Jorneac
54 kg     Claudia Nechita
57 kg     Lacrimioara Perijoc
60 kg     Gabriela Dinca
64 kg     Simona Sitar
69 kg     Irina Stoica
75 kg     Diana Gherghel
81 kg     Ancuta Atomei
+81 kg     Luminita Turcin

SŁOWACJA
48 kg     Eva Novotna
57 kg     Sona Valachova
60 kg     Bianka Zitna
64 kg     Jana Macekova
81 kg     Tunde Koczkasova

SŁOWENIA
51 kg     Nina Gorisek
54 kg     Mateja Rajteric
57 kg     Andreja Bester
64 kg     Katarina Kosmac
75 kg     Tanja Ovsenik

SZKOCJA
51 kg     Kristen Fraser
60 kg     Natalie McKay
64 kg     Paula Docherty
69 kg     Gardner Moore

SZWAJCARIA
48 kg     Zora Schaffer
54 kg     Nadia Barriga
57 kg     Eva Abate
64 kg     Sandra Brugger
69 kg     Anais Kistler

SZWECJA
48 kg     Elin Roennlund
51 kg     Frida Stenholm
54 kg     Juliana Soederstroem
57 kg     Linnea Strandell
60 kg     Ida Lundblad
64 kg     Anna Lindqvist
69 kg     My Holgersson
+81 kg     Sona Hakhverdyan

TURCJA
48 kg     Meltem Akar
51 kg     Sumeyra Kaya-Yazici
54 kg     Ayse Tas
57 kg     Nagehan Gul-Malkoc
60 kg     Gamze Basar
64 kg     Gulsum Tatar
69 kg     Gulizar Kara
75 kg     Elif Guneri
81 kg     Sennur Demir
+81 kg     Emine Bozduman

UKRAINA
48 kg     Natalia Knyaz
51 kg     Tatyana Kob
54 kg     Ivanna Krupenia
57 kg     Yulia Tsiplakova
60 kg     Olexandra Sidorenko
64 kg     Svetlana Tertychna
69 kg     Maria Bova
75 kg     Nila Lipska
81 kg     Liliya Durnyeva
+81 kg     Katerina Shambir

USA
48 kg     Elisha Halstead
51 kg     Marlen Esparza
54 kg     Christina Cruz
57 kg     Jen Hamann
60 kg     Queen Underwood
64 kg     Bertha Aracil
69 kg     Danyelle Wolf
75 kg     Franchon Crews
81 kg     Tiffany Hearn
+81 kg     Denise Rico

WĘGRY
48 kg     Virginia Barankai
51 kg     Lili Vary
54 kg     Bettina Kiss Varga
57 kg     Vivien Csombor
60 kg     Sara Benke
64 kg     Bianka Nagy
69 kg     Eszter Olah
75 kg     Timea Nagy
+81 kg     Maria Kovacs

WŁOCHY
48 kg     Valeria Calabrese
51 kg     Terry Gordini
54 kg     Eva Magno
57 kg     Marzia Davide
60 kg     Romina Marenda
64 kg     Annunziata Patti
69 kg     Alessia D’Addario
75 kg     Federica Monacelli
+81 kg     Flavia Severin

Podziękowanie: amateur-boxing.strefa.pl

JABŁOŃSKI vs DEREVYANCHENKO – HITOWA WALKA W WYSZKOWIE

Jablonski Tomasz 01

Walka Tomasza Jabłońskiego z Sergiyem Derevyanchenko (75 kg) zapowiada się jako hit piątkowego meczu ligi World Series of Boxing w Wyszkowie. Drużyna Hussars Poland spotka się z broniącymi tytułu Astana Arlans Kazakhstan. Transmisja o godz. 20.30 w TVP Sport.

25-letni kapitan Husarii w pierwszej walce tego sezonu przegrał z Rosjaninem Artemem Chebotarevem. Teraz chciałby się zrehabilitować, ale to będzie trudne zadanie. Tomasz Jabłoński spotka się bowiem z najlepszym bokserem rywali – brązowym medalistą mistrzostw świata z 2007 roku, który ma na swoim koncie 20 zwycięstw i tylko 1 porażkę w WSB. Wcześniej występował przez dwa sezony w Dolce & Gabbana Milano Thunder, a teraz drugi rok boksuje w barwach Kazachów.

- Nie przypominam sobie abym w swojej karierze musiał walczyć z takimi dwoma mocnymi zawodnikami z rzędu. Ale ciężko się przygotowuję, właśnie wracam z trzydniowych sparingów we Frankfurcie nad Odrą. Miałem okazję rywalizować z zawodnikami też występującymi w WSB – powiedział Tomasz Jabłoński.

Zawodnik z Trójmiasta ma bilans 3-3 (2 PKT, 1 WO), ale dwie ostatnie walki ligowe przegrał – z Chebotarevem i Francuzem Michelem Tavaresem (Dolce & Gabbana Italia Thunder) w ćwierćfinale poprzedniego sezonu. Oprócz niego 10 stycznia w hali sportowej WOSiR w Wyszkowie (początek spotkania o 20.30) wystąpią Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i debiutujący w Hussars Poland Łukasz Zygmunt (91 kg).

W zespole z Kazachstanu boksować będą wspomniany Derevyanchenko i Vasili Levit (91 kg), którzy w bieżących rozgrywkach mają już po dwa zwycięstwa oraz Mardan Berykbayev (49 kg), Meirbolat Toitov (56 kg, wygrał walkę w meczu z Meksykiem) i Aschat Ualikhanov (64 kg, wygrał walkę w meczu z Azerbejdżanem).

ZESTAW PAR

49 kg Dawid Jagodziński (0-1) – Mardan Berykbayev (1-0, 1 PKT)
56 kg Marek Pietruczuk (0-1) – Meirbolat Toitov (3-1, 3 PKT)
64 kg Damian Kiwior (0-1) – Aschat Ualikhanov (1-0, 1 PKT)
75 kg Tomasz Jabłoński 3-3 (2 PKT, 1 WO) – Sergiy Derevyanchenko 20-1 (14 PKT, 6 TKO)
91 kg Łukasz Zygmunt (0-0) – Vasili Levit 2-0 (1 PKT, 1 TKO)

MAREK PIETRUCZUK: WIARA CZYNI CUDA

marek_pietruczuk

Liczący zaledwie 19 lat Marek Pietruczuk jest jednym z najjaśniejszych punktów ekipy Hussars Poland w tym sezonie. Mimo punktowej porażki w debiutanckim pojedynku z Azerem Gairbekiem Germakhanovem, zebrał dobre recenzje. W piątek w Wyszkowie pięściarz a Ostrołęki stanie przed kolejną ważną próbą. W meczu z ubiegłorocznym zwycięzcą ligi, ekipą Astana Arlans Kazakhstan, stanie w ringu oko w oko z leworęcznym Meirbolatem Toitovem, który w ub. sezonie – w niżej kategorii wagowej – pokonał doskonałego Meksykanina Eliasa Emigio.

- Cześć Marek, dotarły do nas niepokojące informacje, że miałeś w ostatnich dniach pewne kłopoty zdrowotne. Na ile były one poważne i czy nie staną Ci na przeszkodzie w występie podczas meczu ligi World Series of Boxing z Astana Arlans?
Marek Pietruczuk: Tak, w ostatnim czasie chorowałem, ale nie była to raczej typowa choroba, jak choćby grypa lub jakieś przeziębienie. Tutaj, na miejscu w Warszawie, poczułem na treningu ok.  godz. 18.00 zupełny brak sił. Dosłownie ledwo żyłem… Ani ja ani trener nie wiedzieliśmy co się dzieje. Tego samego dnia rano trenowałem w Ostrołęce u trenera Mieczysława Mierzejewskiego i już wówczas czułem że coś jest nie tak. Następnego dnia nie mogłem wstać z łóżka, bo mięśnie wyraźnie odmawiały mi posłuszeństwa.. trwało to przez cztery dni – leżałem i leczyłem się. Jak na moje oko było to przetrenowanie, bo przecież w okresie świątecznym nie miałem przerwy od ćwiczeń – w domu dwa razy dziennie trenowałem w Fight Academy u Arkadiusza Ludwiczaka i u trenera Mierzejewskiego. Byłem na sali w święta i w „sylwestra”. Teraz jest już o wiele lepiej, jednak czuję, że nie wszystko jest jeszcze tak, jak powinno. Mimo to wyjdę w Wyszkowie, by zaboksować i mam zamiar wygrać z Kazachem! Wszyscy we mnie mocno wierzą, trener także wie, że mam duże szanse na wygranie walki. Aktualnie męczę się trochę z wagą, bo przez wspomniane osłabienie nie kontrolowałem jej zbytnio, ale wiara czyni cuda i zrobię ją! To pewne.

- Jak zmieniły się Twoje treningi w stosunku do poprzednich miesięcy? Teraz w lidze WSB boksujesz 5 rund…
MP: W sumie jest to ostra praca. Na początku było trochę zamieszania, wprowadzanie jakichś kartek, dużo rozciągania. Jak nigdy wcześniej. Po jakimś czasie wszystkie problemy znikły, lepiej mi się pracuje w grupie – mam większą motywację niż trenując w domu, gdzie od paru lat praktycznie ćwiczę sam. Zasuwam równie ciężko w domu i w Warszawie. Musiałem się przestawić, bo teraz boksuję pięć rund i boks w WSB jest trochę inny, powiedziałbym, że „ostrożniejszy” i nie ma takiego szybkiego tempa jak w boksie olimpijskim.

- A jak jest z rozkładaniem sił? W debiutanckiej walce z Azerem trochę „spuchłeś”. Miałeś doskonały początek…
MP: W sumie nie wiem dlaczego opadłem z sił. Może dlatego, że była to pierwsza oficjalna walka pięciorundowa i pewnie dlatego, że trochę przyjąłem mocnych ciosów na dół, co mnie w konsekwencji osłabiło, jak to bywa po ciosach.

- Jak sobie poradziłeś z tremą? To nie był jakiś pierwszy-lepszy zawodnik, tylko Gairbek Germakhanov, indywidualny mistrz WSB z 2012 roku. Azer to absolutny rutyniarz, a Ty walczyłeś pierwszy sezon w gronie seniorów.
MP: Nie miałem tremy i wydaje mi się, że nigdy jej specjalnie nie odczuwam. Wierzę w siebie i to daje mi siłę. Wiara czyni cuda – tego motta się trzymam. Azer był zaskoczony, bo z tego, co wiem miał wyjść do ringu i „zrobić” mnie przed czasem. Tak mówił przed walka jednemu z redaktorów z Ostrołęki. A tu taka niespodzianka (śmiech).

- Wspominasz jeszcze juniorskie Mistrzostwa Świata? Co tam poszło nie tak? Przegrałeś wtedy nieznacznie z dość egzotycznym rywalem z Iraku…
MP: Przegrałem jednym czy dwoma punktami, czemu dość mocno zdziwił się mój narożnik. „Zatkało” mnie wtedy po pierwszej rundzie i nie wiedziałem jak oddychać. Trener Zbigniew Raubo mówił mi, że w trakcie walki zapomniałem o oddychaniu.

- Czyżby problemy z aklimatyzacją? W lidze WSB będzie na to mniej czasu, np. na Kubie. Wybierasz się tam?
MP: Naprawdę nie wiem czy to były kłopoty aklimatyzacyjne, a co do Kuby, to mam dobrze zaboksować i wygrać w Wyszkowie. Wówczas bardzo możliwe, że tam polecę. Kto wie, może to być jedyny w moim życiu wyjazd na Kubę, więc będę się na pewno starał, by do niego doszło.

- Jak dajesz sobie radę z utrzymaniem limitu 56 kg? W ubiegłym roku boksowałeś już w lekkiej…
MP: Jak chcę to mogę osiągnąć limit 56 kg, tylko muszę mieć odpowiedni czas na jego zrobienie.

- Któremu z trenerów zawdzięczasz najwięcej i dlaczego? Masz w Ostrołęce doskonałego wychowawcę w osobie Mieczysława Mierzejewskiego, długo trenowałeś w kadrze pod okiem Zbigniewa Raubo, a Michał Nowak zabrał Cię na pierwsze poważne zawody seniorskie…
MP: Trener Mierzejewski uczył mnie boksu od podstaw i na pewno to jemu zawdzięczam najwięcej. Jest dobrym trenerem jak i w pewnym sensie ojcem. Dziękuję mu za wszystko – za to, że pomagał w karierze i wychowywał. Kolejnym trenerem, którego uwielbiam pod względem charakteru i doświadczenia, które mi przekazał jest trener Raubo. Jeździłem z nim na obozy od czasów kadeta i wiele mnie nauczył, głównie bardziej doświadczonego boksu. Z kolei trener Michał Nowak i jego tata zauważyli mnie w czasach juniorskich, zapraszali do siebie, do Poznania na treningi. Trener Nowak jest bardzo ciekawym nauczycielem, zawsze znajdował coś, co mnie uczyło, poprawiało mój boks. Miałem nawet przejść do jego klubu, czyli PKB Poznań co mnie wówczas cieszyło. Jestem pewny, że gdybym tam bym, zdobyłbym więcej doświadczenia, gdyż boksowali tam świetni seniorzy. Szkoda, że się nam nie udało.  Z trenerami Hubertem Migaczewem i Jerzy Baranieckim pracuję w sumie od niedawna, więc nie chciałbym się na ich temat zbytnio wypowiadać, ale treningi pod ich okiem procentują. Nie zapominajmy także o trenerze Romanie Misiewiczu – podoba mi się w jaki sposób podchodzi do zawodników. Dostrzega kiedy pięściarz musi odpocząć… Dziękuję im za wszystko. Chciałbym dodać, że również trenują mnie byli zawodnicy UMKS Victoria Ostrołęka, Zbyszek Stodolski i Paweł Czartoryski, którym także dużo zawdzięczam. Sami byli zawodnikami, więc wiedzą dokładnie jak to jest w ringu. Dużo uczą – mało mówią i to jest fajne. Dziękuję im szczególnie, bo są to ludzie, którzy pomogli mi wyjść z dołka i bardzo możliwe, że bym już nie boksował gdyby nie oni.

- Kto jest Twoim zdaniem liderem ekipy Hussars Poland? Kto jest boksersko najlepszy w Waszej drużynie?
MP: Co do lidera, to uważam, że jest nim Tomek Jabłoński. W sumie zawsze tak uważałem i uważam nadal. Jest naprawdę sympatycznym człowiekiem i bardzo dobrym pięściarzem!

- W Ostrołęce był jeszcze niedawno pewien niezwykle zdolny zawodnik, który świetnie się zapowiadał ale z powodu słabych perspektyw – jak się domyślam – odszedł od boksu olimpijskiego. Mam tu na myśli niedawnego kadrowicza, Rafała Sodóra. Jest obawa, że i z Tobą może być podobnie?
MP: Rafał był moim sportowym autorytetem, wzorem do naśladowania. Od „małego”, jak zacząłem trenować, zawsze chciałem być taki jak on. W sumie udało mi się… Od boksu jednak nie odszedł i z tego co wiem boksuje na Wyspach Brytyjskich, miał niedawno stoczyć walkę zawodową, ale chyba coś nie wyszło. Nie mam kontaktu z Rafałem, wiec nie wiem co u niego, ale prawdopodobnie ciągle trenuje, bo to ambitny chłopak, który chce wiele osiągnąć i wiem, że na pewno nie pożegnał się z boksem.

- Jakie masz sportowe plany, marzenia?
MP: O swoich marzeniach wolałbym nie mówić, bo mogę się nie spełnić, a plany są takie same jak zawsze – ciągle trenować i stawać się lepszym zawodnikiem. Jak na razie co roku jestem coraz wyżej w klasyfikacjach, a więc jest coraz lepiej. Z boksu olimpijskiego wyżyć się nie da, ale mam rodzinę, która mi pomaga i wspiera na każdym kroku. Ciągle jednak nie będę mógł być utrzymaniu. Mam stypendium z miasta i mam nadzieje, że nasz Prezydent spojrzy łaskawszym okiem na ostrołęcki boks i zauważy, że to my najbardziej rozsławiamy nasze miasto w Polsce i na turniejach międzynarodowych. Stąd nadzieja, że nadal będzie mi i mojemu klubowi pomagał.

- Jest ktoś, kogo chciałbyś przy okazji naszej rozmowy szczególnie pozdrowić?
MP: Chciałbym pozdrowić sympatyków boksu, którzy może nie znają mnie jeszcze zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że coś tam pewnie o mnie słyszeli oraz tych z Ostrołęki, którzy mocno trzymają za mnie kciuki. Również pozdrawiam trenerów z Ostrołęki i moją rodzinę, która we mnie wierzy, moją kochaną dziewczynę, która mnie wspiera i mam nadzieję, że jej to się szybko nie znudzi oraz moich przyjaciół Maćka, Pawła Żarnocha i cały ostrołęcki klub.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

KADRY NARODOWE KOBIET ZACZYNAJĄ SEZON ZGRUPOWANIEM W CETNIEWIE

Boks Kobiet 01

W gościnnych progach COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie rozpoczynają nowy sezon najlepsze polskie pięściarki. W dniach od 8 do 18 stycznia w tym zasłużonym dla polskiego sportu miejscu odbędzie się zgrupowanie szkoleniowe Kadry Narodowej Kobiet (Elite) i Młodzieżowej Kadry Narodowej Kobiet (Youth).

Trener Paweł Pasiak wysłał powołania siedmiu aktualnie czołowym polskim seniorkom. Do Cetniewa przyjadą: Sandra Drabik (KS „Kick Boxing” Kielce, 51 kg), Karolina Michalczuk (KS „Paco” Lublin, 54), Sandra Kruk (UKS „Kontra” Elbląg, 57), Karolina Graczyk (KS „Copacabana” Konin, 60), Sylwia Maksym (BKS „Skorpion” Szczecin, 64), Lidia Fidura (GUKS „Carbo” Gliwice, 75) i Sylwia Kusiak (BKS „Skorpion” Szczecin, 81).

Wśród podopiecznych trenera Tomasza Różańskiego, któremu pomagać będzie Marcin Gruchała, znalazło się natomiast 19 zawodniczek  – 12 z kadry młodzieżowej i 7 z grupy wiekowej 19-23 lat. Z tej pierwszej powołania otrzymały: Paulina Gruchała („Boxing Team” Chojnice, 51 kg), Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51), Mirella Balcerzak (BKS „Skorpion” Szczecin, 51), Marta Jagiełło (BKS „Gwardia” Szczytno, 51 kg), Barbara Niedziela (KS Boxeo Dąbrowa Chełmińska, 51), Katarzyna Major (KS „Boks Polonia” Świdnica, 60), Grażyna Grygiel (KS Dąbrowa Chełmińska, 60), Justyna Pietras (KB „Garda” Chojna, 60), Elżbieta Wójcik (KSW „Róża” Karlino, 75), Larysa Sabiniarz („Boxing Team” Chojnice, 75), Karolina Ruszczyńska (KS „Czarni” Słupsk, 51) i Alicja Niedziela (KS Boxeo Dąbrowa Chełmińska, 51).

Z kadry U-19/23 powołane zostały: Paulina Jakubczyk (KSW „Róża” Karlino, 57 kg), Aneta Rygielska (KS „Pomorzanin” Toruń, 60), Beata Koroniecka (BKS „Hetman” Białystok, 64), Sandra Brodacka (GUKS „Carbo” Gliwice, 51), Natalia Hollińska (BKS „Skorpion” Szczecin, 69), Martyna Gil (KS „Skalnik” Wiśniówka, 81) i Martyna Letkiewicz (GUKS „Carbo” Gliwice, 54).

Zawodniczkami rezerwowymi są: Iwona Kryś (KS „Chemik” Kędzierzyn Koźle, 51 kg), Paulina Gut (KS „Czarni” Słupsk, 60), Laura Grzyb (BKS Jastrzębie, 54), Kamila Zawół (KS „Czarni” Słupsk, 51), Katarzyna Brodacka (BKS „Skorpion” Szczecin, 51) i Jadwiga Stańczak (GUKS „Carbo” Gliwice, 57).

KADRA MŁODZIEŻOWA ZACZYNA SEZON OD ZGRUPOWANIA W SZCZECINIE

marcin  stankiewicz

Trener Młodzieżowej Kadry Narodowej, Marcin Stankiewicz, powołał 25 zawodników (z grupy wiekowej youth) na pierwsze w tym roku zgrupowanie szkoleniowe, które w dniach od 20 stycznia do 1 lutego odbędzie się w Szczecinie. Ze wspomnianej grupy młodych pięściarzy wyselekcjonowana zostanie kadra narodowa na najważniejszy tegoroczny start, czyli Mistrzostwa Świata w Sofii.

Powołania otrzymali: Łukasz Kotarski (KS „Spartan” Toruń, 49 kg); Michał Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 49), Adrian Kowal (KS „Olimp” Lublin, 52), Tomasz Karyś (KS RUSHH Kielce, 52), Sebastian Gierada (KSZO Ostrowiec Św., 52), Oskar Matera (KS „Górnik” Sosnowiec, 56), Jarosław Dorociak (KS „Sport” Lublin, 56), Eryk Giermak (KB „Garda” Chojna, 60), Rafał Pląder (KS „Wisła” Kraków, 60), Dawid Maciejowski (MKS „Start” Grudziądz, 60), Dawid Suchecki (TS „Wisła” Kraków, 64), Sebstaian Konsek (RMKS Rybnik, 64), Cezary Łagunionek (KS Sako Gdańsk, 64), Dawid Ławicki (KS Boks Poznań, 69), Damian Wyględacz (KS „Górnik” Sosnowiec, 75), Kamil Pawłowski („Viktoria” Sianów, 75), Konrad Kozłowski („Fight Club” Koszalin, 75), Kamil Januszkiewicz (KS „Cristal” Białystok, 75); Jakub Kasprzak (KS „Boks” Poznań, 81), Rafał Staszewski (UKS „Kontra” Elbląg, 81), Mateusz Kaczmarczyk (KS RUSHH Kielce, 81), Aleksander Stawirej (KS „Ziętek Team” Brzeziny, 91 kg), Kamil Skrzypek (KS „Górnik” Sosnowiec, 91), Aleksander Celejowski („Radomiak” Radom, 91) i Kamil Mroczkowski (KS „Champion” Chojnów, +91).

Dodatkowo trener Stankiewicz, któremu podczas zgrupowania pomagać będzie również Jarosław Przygoda, podał nazwiska 10 zawodników rezerwowych. Są wśród nich następujący pięściarze: Jakub Słomiński („Wda” Świecie, 49), Patryk Przybyłowski (BKS „Skorpion” Szczecin, 52), Patryk Woźniak (KS „Sport” Lublin, 52), Tomasz Wójcik (BKS „Skorpion” Szczecin, 52), Norbert Borzęcki (KS „Champion” Nowy Dwór, 56 kg), Krystian Romel (KS „Sokół” Piła, 60), Dariusz Ziemczyk (BKS „Skorpion” Szczecin, 64), Sebastian Wiktorzak (BKS „Olimp” Szczecin, 69), Kamil Wodzyński (KS „Górnik” Sosnowiec, 75),  i Dawid Seńko (BKS „Skorpion” Szczecin, 91)

W tym samym miejscu i czasie, pod okiem trenera współpracującego, Karola Chabrosa, trenować będzie ośmiu juniorów (junior): Daniel Daniszewski (KS „Pirs” Olsztyn, 48 kg), Krystian Kuś (KS „Energetyk” Jaworzno, 48), Sebastian Karyś (KS „RUSHH” Kielce, 52), Krystian Papis (KS „RUSHH” Kielce, 54), Eryk Apresjan (KS „Zawisza” Bydgoszcz, 63), Krystian Taudul (KS „Boxing” Sokółka, 75),  Bartłomiej Zając (KS „Korona” Wałcz, 75) i Filip Tomaszczyk (KS „Boxing” Sokółka, +80)

Zawodnikami rezerwowymi w tej grupie wiekowej są: Patryk Jarosz (BKS „Skorpion” Szczecin, 46 kg), Adam Pluskowski (BKS „Skorpion” Szczecin, 48), Robert Soboń (KS „Kickboxing” Kielce, 50), Kordian Wyciszkiewicz (KS „06 Kleofas” Katowice, 54), Eryk Wasilewski („Orkan” Gorzów, 54), Karol Kowal (BKS „Skorpion” Szczecin, 54), Natan Konszewicz (KS „Czarni” Słupsk, 57 kg), Dominik Orzechowski (KS „Budo” Krosno, 66),  Damian Zagórski (KS „Olimp” Szczecin, 66), Dawid Łakomiec (KS „RUSHH” Kielce, 70), Damian Rybarczyk (KS „Olimp” Szczecin, 75) i  Filip Foryś (BKS „Skorpion” Szczecin, 80).

PIĘŚCIARSKIE REMANENTY: KRAJOWI MISTRZOWIE A.D. 2013 W BOKSIE OLIMPIJSKIM

federacje

Dzisiaj – w ramach uzupełnienia europejskiego rankingu – prezentujemy pierwszą część pięściarskich remanentów 2013 roku, czyli galerię mistrzów krajowych, od Albanii do Włoch. Jak widać z poniższego zestawienia, nie we wszystkich krajach krajowe czempionaty boksu amatorskiego odbyły się w pełnej obsadzie 10 kategorii wagowych. Najmniej mistrzów kreowano w Belgii, Nigerii, Norwegii i Japonii (po 7), a najwięcej w Anglii (13).

W dwóch przypadkach (Albania i Anglia) zawody odbyły się w dawnych limitach (48, 51, 54, 57), a w przypadku Wyspiarzy rywalizowano dodatkowo w kategorii do 86 kg, będącej odpowiednikiem wagi „cruiser” (postanowiono o tym w 1999 roku z uwagi na aż 10 kg różnicy pomiędzy kategoriami półciężką a ciężką).

ALBANIA
51 kg     Ardit Alija
54 kg     Ronildo Piranaj
57 kg     Feliks Kruja
60 kg     Kristjan Shytani
64 kg     Hulio Vrenozi
69 kg     Asmer Bilali
75 kg     Xhek Paskali
81 kg     Sulejman Dashi
91 kg     Christian Demaj
+91 kg     Nelson Hysa

ALGIERIA
49 kg     Omar Akloul
52 kg     Noureddine Aissaoui
56 kg     Omar Batache
60 kg     Abderraouf Zemmouri
64 kg     Hocine Kouadria
69 kg     Younes Nemouchi
75 kg     Boualem Beguerni
81 kg     Mohamed Ouramdane Touat
91 kg     Walid Saibi
+91 kg     Fateh Touaher

ANGLIA
48 kg     Waleed Din
51 kg     Jack Bateson
54 kg     Lucien Reid
57 kg     Reece Bellotti
60 kg     Isaac Dogboe
63,5 kg     Joshua Kelly
67 kg     Jeff Saunders
71 kg     Scott Fitzgerald
75 kg     Adam Farrell
81 kg     Ricky Crotty
86 kg     Jack Massey
91 kg     Greg Bridett
+91 kg     Anthony Richardson

ARMENIA
49 kg     Hovhannes Danielyan
52 kg     Derenik Gizhlaryan
56 kg     Ararat Mchitaryan
60 kg     Hovhannes Bachkov
64 kg     Ara Puluzyan
69 kg     Vladimir Margaryan
75 kg     Arman Hovhikyan
81 kg     Ruslan Ibragimyan
91 kg     Azat Davtyan
+91 kg     Armen Simonyan

AUSTRALIA
49 kg     Josh English
52 kg     Andrew Maloney
56 kg     Jackson Woods
60 kg     Tim Locock
64 kg     Luke Woods
69 kg     Daniel Lewis
75 kg     Sam Banney
81 kg     Dylan Hardy
91 kg     Jai Opetaia
+91 kg     Willis Meehan

AZERBEJDŻAN
49 kg     Salman Alizade
52 kg     Tural Ahmadov
56 kg     Samir Mammadov
60 kg     Shaban Shahpalangov
64 kg     Gaybatulla Hajialiyev
69 kg     Tamerlan Abdullayev
75 kg     Soltan Migitinov
81 kg     Rauf Rahimov
91 kg     Teymur Mammadov
+91 kg     Kamran Mehtiyev

BELGIA
56 kg     Dodji Ayigah
60 kg     Mokhad Youssoupov
64 kg     Anass Messaoudi
69 kg     Hovhannes Martirosyan
75 kg     Lahcen Ait Oussa
81 kg     Hayk Khudyan
91 kg     Gokhan Saricam

BOLIWIA
49 kg     Jose Luis Mamani
52 kg     Willy Choque
56 kg     Bernardo Suntura
60 kg     Jose Roca
64 kg     Juan Pablo Loayza
69 kg     Iver Ortega
75 kg     Jose Luis Alfaro
81 kg     Pedro Guarichaba
91 kg     Rene Toranzo
+91 kg     Jhonathan Quilla

BOŚNIA I HERCEGOWINA
52 kg     Nikola Divljak
56 kg     Marko Djuric
60 kg     Slobodan Jekic
64 kg     Bojan Aladjic
69 kg     Velibor Vidic
75 kg     Djordje Tomic
81 kg     Dzemal Bosnjak
91 kg     Marko Colic
+91 kg     Borislav Vujanovic

BRAZYLIA
49 kg     Paulo Carvalho
52 kg     Leandro Santos
56 kg     Wilton Santos
60 kg     Max Santos
64 kg     Joedison Teixeira
69 kg     Arisson Tavares
75 kg     Pedro Lima
81 kg     Marcos Lamas
91 kg     Rafael Lima
+91 kg     Cosme Nascimento

BUŁGARIA
49 kg     Georgi Andonov
52 kg     Alexander Alexandrov
56 kg     Stefan Ivanov
60 kg     Elian Dimitrov
64 kg     Airin Ismetov
69 kg     Simeon Chamov
75 kg     Martin Poptolev
81 kg     Radoslav Pantaleyev
91 kg     Dian Petrov
+91 kg     Petar Belberov

CHINY
49 kg     Xu Chao     Lu Bin
52 kg     Mai Qingxian
56 kg     Lu Jiawei
60 kg     Liu Qiang
64 kg     Li Quanlong
69 kg     Maimatti Tusunqiong
75 kg     Zhang Jianting
81 kg     Meng Fanlong
91 kg     Wang Xuanxuan
+91 kg     Zhang Zhilei

CHORWACJA
52 kg     Denis Secic
56 kg     Mirsad Ahmeti
60 kg     Stipan Prtenjaca
64 kg     Boris Katalinic
69 kg     Mate Rudan
75 kg     Sanjin Pol Vrgoc
81 kg     Hrvoje Sep
91 kg     Marko Calic
+91 kg     Filip Hrgovic

CZECHY
56 kg     Erik Huliev
60 kg     Patrik Velky
64 kg     Zdenek Chladek
69 kg     Patrik Kliment
75 kg     Michal Vodarek
81 kg     Stanislav Starek
91 kg     Daniel Taborsky
+91 kg     Stanislav Bartek

DANIA
56 kg     Fredrik Jensen
60 kg     Thomas Kristensen
64 kg     Ahmed Khattab
69 kg     Mikkel Nielsen
75 kg     Jihad Khattab
81 kg     Martin Pedersen
91 kg     Jim Andreasen
+91 kg     Niels Holstein

EKWADOR
49kg     Carlos Quipo
52kg     Jose Saant
56kg     Julio Cortez
60kg     Luis Porozo
64kg     Jonathan Valarezo
69kg     Carlos Sanchez
75kg     Marlon Delgado
81kg     Carlos Gongora
91kg     Julio Castillo
+91kg     Jorge Quinones

ESTONIA
49 kg     Aleksandr Bogatsev
52 kg     Maksim Dzomardjan
56 kg     Aleksei Regentov
60 kg     Juri Jaanissoo
64 kg     Andrei Hartsenko
69 kg     Maksim Vilde
75 kg     Kaupo Arro
81 kg     Ainar Karlson
91 kg     Rain Karlson
+91 kg     Mait Metsis

FINLANDIA
52 kg     Ibrahim Mohammed
56 kg     Mikko Lehtinen
60 kg     Lassi Seppala
64 kg     Amin Nurin
69 kg     Antti Hietala
75 kg     Henri Kekalainen
81 kg     Niklas Rasanen
91 kg     Toni Tissari
+91 kg     Kaspar Vaha

FRANCJA
49 kg     Marcus Gevia
52 kg     Elie Konki
56 kg     Anthony Bret
60 kg     Oualid Belaouara
64 kg     Hassan Amzile
69 kg     Souleymane Cissokho
75 kg     Adriani Vastine
81 kg     Bakary Mamadou Diabira
91 kg     Abdoulaye Diane
+91 kg     Jonathan Nacto

GRUZJA
49 kg     Dato Nanava
52 kg     Avtandil Chubabria
56 kg     Georgi Gogatishvili
60 kg     Georgi Gelashvili
64 kg     Jemal Shalamberidze
69 kg     Zaal Kvachatadze
75 kg     Georgi Giorgadze
81 kg     Roman Tavadze
91 kg     Irakli Gvenetadze
+91 kg     Mikheil Bakhtidze

HISZPANIA
49 kg     Alejandro Torres
52 kg     Francisco Torrijos
56 kg     Manuel Garcia
60 kg     Hector Gonzalez
64 kg     Johan Orozco
69 kg     Hector Galindo
75 kg     Daniel Cuevas
81 kg     Jhonatan Saavedra
91 kg     Francisco Delgado
+91 kg     Alejandro Molongua

IRLANDIA
49 kg     Hugh Myres
52 kg     Michael Conlon
56 kg     Declan Geraghty
60 kg     Sean McComb
64 kg     Ross Hickey
69 kg     Adam Nolan
75 kg     Jason Quigley
81 kg     Joe Ward
91 kg     Tommy McCarthy
+91 kg     Sean Turner

IZRAEL
49 kg     Alaya Amara
52 kg     Sameh Aswad
56 kg     Almog Briga
60 kg     Alexandr Horin
64 kg     Mohammad Safya
69 kg     Daniel Zan Daskalo
75 kg     Artem Masliy
75 kg     Mohd Bakri
81 kg     Vitaliy Kaganov
91 kg     Roman Maryanovski
+91 kg     Abdalla Kadan

JAPONIA
49 kg     Tosho Kashiwazaki
52 kg     Sadayori Aoki
56 kg     Kenji Fujita
60 kg     Daisuke Narimatsu
64 kg     Kazuki Saito
69 kg     Yasuhiro Suzuki
75 kg     Ryota Hamazaki

KANADA
49 kg     Evan Gillard
52 kg     Emilien Boucher
56 kg     Francois Pratte
60 kg     David Gauthier
64 kg     Zsolt Daranyi
69 kg     Steven Butler
75 kg     Jan-Michel Poulin
81 kg     Richard MacDonald
91 kg     Paul Rasmussen
+91 kg     Dawson Gibson

KAZACHSTAN
49 kg     Temirtas Zhusupov
52 kg     Adilet Kurmetov
56 kg     Erzhan Ordabayev
60 kg     Zakir Safiullin
64 kg     Almasbek Alibekov
69 kg     Sagadat Rakhmankulov
75 kg     Saparbay Aidarov
81 kg     Nurdaulet Zharmanov
91 kg     Anton Pinchuk
+91 kg     Zhan Kosobutskiy

KIRGISTAN
49 kg     Basyzbek Baratov
52 kg     Zhanybek Musayev
56 kg     Mirbek Sherov
60 kg     Adilet Bekeyev
64 kg     Akzhol Sulaymabek uulu
69 kg     Erkin Bolotbek uulu
75 kg     Azamat Kanybek uulu
81 kg     Erkin Adylbek uulu
91 kg     Chyngiz Borbashev
+91 kg     Emil Abyshkayev

KOSTARYKA
52 kg     David Jimenez
56 kg     Bryan Cedeno
60 kg     Abraham Mora
64 kg     Israel Galeano
69 kg     Manuel Guzman
75 kg     Jason Ramirez
91 kg     Reynier Solorzano
+91 kg     Jose Gaitan

KUBA
49 kg     Yosvany Veitia
52 kg     Gerardo Cervantes
56 kg     Marcos Forestal
60 kg     Lazaro Alvarez
64 kg     Yasnier Toledo Lopez
69 kg     Rosniel Iglesias
75 kg     Ramon Luis
81 kg     Julio Cesar de la Cruz
91 kg     Erislandy Savon
+91 kg     Jose Larduet

LITWA
49 kg     Marius Vysniauskas
52 kg     Tautvydas Stepsys
56 kg     Ruslanas Jefremovas
60 kg     Gytis Vaitkus
64 kg     Aurimas Naudzius
69 kg     Eimantas Stanionis
75 kg     Mantas Balciauskas
81 kg     Vladimir Milevskij
91 kg     Vitalijus Subacius
+91 kg     Tadas Tamasauskas

ŁOTWA
49 kg     Dmitrijs Zaharovs
52 kg     Farhads Artikovs
56 kg     Rustams Kraucs
60 kg     Artjoms Ramlavs
64 kg     Arturs Ahmetovs
69 kg     Sergejs Marcenko
75 kg     Raimonds Sniedze
81 kg     Nikolajs Grisunins
91 kg     Raitis Sinkevics
+91 kg     Nikita Petrovs

MAROKO
49 kg     Imad Ahayoun
52 kg     Achraf Kharroubi
56 kg     Redaoune Khachfen
60 kg     Abdellah Boudrar
64 kg     Abderahim Moussi
69 kg     Abdelhak Aatakni
75 kg     Said Harnouf
81 kg     Karim Benmassour
91 kg     Marouane Niddam
+91 kg     Alaa Sakri

MONGOLIA
49 kg     Erdenbaat Tsendbaatar
52 kg     Enkhdelger Kharkhuu
56 kg     Tugstsogt Nyambayar
60 kg     Dorjnyambuu Otgondalai
64 kg     Enkhzorig Zorigtbaatar
69 kg     Tuvshinbat Byamba
75 kg     Narmandakh Shinebayar
81 kg     Sandagsuren Erdenebayar
91 kg     Tserannadmid Munkhchuluun
+91 kg     Khisobath Mandakhbayar

NIEMCY
49 kg     Movsar Isaev
52 kg     Hamza Touba
56 kg     Edgar Walth
60 kg     Amet Eminovic
64 kg     Artem Harutyunyan
69 kg     Arayk Marutjan
75 kg     Stefan Haertel
81 kg     Igor Teziev
91 kg     Johann Witt
+91 kg     Erik Pfeiffer

NIGERIA
60 kg     Joseph Otto
64 kg     Olaide Fijabi
69 kg     Adeniyi Korede
75 kg     Monday Yusuf
81 kg     Lukmon Lawal
91 kg     Gabriel Francis
+91 kg     Ramon Rasaq

NIKARAGUA
49 kg     Cesar Perez
52 kg     Ricardo Blandon
56 kg     Alexander Espinoza
60 kg     Yamil Acevedo
64 kg     Julio Laguna
69 kg     Yelsin Rocha
75 kg     Yader Hernandez
81 kg     Osman Bravo
91 kg     Jose Castro
+91 kg     Harry Vargas

NORWEGIA
60 kg     Hadi Srour
64 kg     Salavat Khatujev
67 kg     Martin Larsen
71 kg     Vegar Tregren
75 kg     Glodi Eneste
81 kg     Ahmed Abdelfatta
91 kg     Kent Erik Bastad

NOWA ZELANDIA
56 kg     Matt Crawford
60 kg     Chad Milnes
64 kg     Leroy Hindley
69 kg     Bowyn Morgan
75 kg     Josh Bowman
81 kg     Eric Finau
91 kg     David Light
+91 kg     Patrick Mailata

POLSKA
49 kg     Dawid Jagodziński
52 kg     Grzegorz Brynda
56 kg     Dawid Michelus
60 kg     Mateusz Polski
64 kg     Kazimierz Łęgowski
69 kg     Tomasz Kot
75 kg     Kamil Gardzielik
81 kg     Marek Matyja
91 kg     Włodzimierz Letr
+91 kg     Patryk Brzeski

ROSJA
49 kg     Belik Galanov
52 kg     Vasiliy Vetkin
56 kg     Sergey Vodopyanov
60 kg     Konstantin Bogomazov
64 kg     Vitaliy Dunaytsev
69 kg     Andrey Zamkovoy
75 kg     Maxim Gazizov
81 kg     Pavel Silyagin
91 kg     Alexey Egorov
+91 kg     Gasan Gimbatov

SZKOCJA
52 kg     Ryan McCutcheon
56 kg     Joe Ham     K
60 kg     Charles Flynn
64 kg     Lewis Benson
69 kg     Connor Law
75 kg     Aston Brown
81 kg     Scott Forrest
91 kg     Stephen Lavelle
+91 kg     Ross Henderson

SŁOWACJA
52 kg     Viliam Tanko
56 kg     Zsolt Osadan
60 kg     Michal Zatorsky
64 kg     Tomas Vano
69 kg     Tomas Zold
75 kg     Jozef Sirotek
81 kg     Matus Strnisko
91 kg     Erik Tlkanec
+91 kg     Marian Sisak

SŁOWENIA
56 kg     Edin Sejdinovic
60 kg     Gregor Debeljak
64 kg     Tadej Mernik
69 kg     Danijel Babic
75 kg     Aljaz Venko
81 kg     Matic Samastur
91 kg     Petar Gavric
+91 kg     Haris Aksalic

SZWAJCARIA
56 kg     Frank Dat Tai Pham
60 kg     Bernardino De Brito
64 kg     Zino Meuli
69 kg     Egzon Maliqaj
75 kg     Davide Faraci
81 kg     Uke Smajli
91 kg     Sherif Osmani
+91 kg     Elbasan Kqiku

SZWECJA
49 kg     Klas Jansson
52 kg     Ronald Serugo
56 kg     Bager Mohammadi
60 kg     Bashir Hassan
64 kg     Clarence Goyeram
69 kg     Oliver Flodin
75 kg     Sander Lauritsen
81 kg     Hampus Henriksson
91 kg     Gabriel Richards
+91 kg     Modo Sallah

TADŻYKISTAN
49 kg     Faizmamad Malakhbekov
52 kg     Khabib Marodasenov
56 kg     Komil Lashkarov
60 kg     Anvar Yunusov
64 kg     Shavkat Rakhimov
69 kg     Nazir Piraki
75 kg     Ismat Amirov
81 kg     Navruz Dzhafoyev
91 kg     Usmon Sangakov
+91 kg     Mirodzhidin Karimov

USA
49 kg     Leroy Davila
52 kg     Malik Jackson
56 kg     Eduardo Martinez
60 kg     Kenneth Sims Jr
64 kg     Jose Alday
69 kg     Jamontay Clark
75 kg     LeShawn Rodriguez
81 kg     Geremias Torres
91 kg     Michael Hilton
+91 kg     Cam Awesome

UZBEKISTAN
49 kg     Khasanbay Dusmatov
52 kg     Sardor Muzaffarov
56 kg     Muradzhon Akhmadaliyev
60 kg     Elnur Abdurakhimov
64 kg     Kobiljon Bobozhanov
69 kg     Israil Madrimov
75 kg     Hurshid Normatov
81 kg     Botirali Mamadjonov
91 kg     Rustam Tulaganov
+91 kg     Bakhodyr Zhololov

WĘGRY
49 kg     Istvan Ungvari
52 kg     Norbert Kalucza
56 kg     Krisztian Nagy
60 kg     Miklos Varga
64 kg     Georgian Mihai Nyeki
69 kg     Laszlo Szilvai
75 kg     Balazs Bacskai
81 kg     Peter Nagy
91 kg     Imre Szello
+91 kg     Bence Bouquet

WŁOCHY
49 kg     Manuel Cappai
52 kg     Riccardo D’Andrea
56 kg     Alessio Di Savino
60 kg     Donato Cosenza
64 kg     Davide Festosi
69 kg     Alessandro Marziali
75 kg     Raffaele Munno
81 kg     Valentino Manfredonia
91 kg     Fabio Turchi
+91 kg     Guido Vianello

Podziękowanie: amateur-boxing.strefa.pl

« Older Entries Recent Entries »