Author Archives: Jarosław Drozd

MMŚ: RAFAŁ STASZEWSKI I ELŻBIETA WÓJCIK POWALCZĄ O MEDALE

sofia

Rafał Staszewski (81 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg) pozostali ostatnimi reprezentantami Polski podczas rozgrywanych w Sofii Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. O sukcesie Eli pisaliśmy wczoraj, natomiast Rafał pokonał dzisiaj na 35 sekund przed zakończeniem 2. starcia przez TKO (kontuzja) reprezentanta Niemiec Daniela Weinbendera i awansował do ćwierćfinału, w którym zmierzy się jutro z Ormianinem Narekiem Manasyanem.

Swojej szansy na pozostanie w zawodach nie wykorzystał Michał Łęgowski (49 kg), który stoczył wyrównany pojedynek z Wenezuelczykiem Yoelem Finolem i zdaniem sędziego z Kanady był w nim zawodnikiem lepszym w stosunku 29-28. Niestety odmiennego zdania byli rozjemcy z Kazachstanu i Gruzji, którzy opowiedzieli się za pięściarzem z Ameryki Południowej (29-28 i 30-27).

MMŚ: MICHAŁ ŁĘGOWSKI I RAFAŁ STASZEWSKI WALCZĄ DALEJ W SOFII

FRANKFURT01

Po znakomitym starcie Polaków w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata nastały dla nas trudniejsze momenty. Wczoraj swoją walkę przegrał Sebastian Konsek (64 kg), ulegając jednogłośnie na punkty (trzy razy 27-30) Japończykowi Toshihiro Suzuki.

Dzisiaj z turniejem pożegnali się Sebastian Wiktorzak (69 kg), który uległ 0-3 (trzy razy 27-30) brązowemu medaliście Mistrzostw Europy Juniorów (dawniej kadetów) z Sofii (2012), Ukraińcowi Oleksiyowi Tokarchukowi oraz Eryk Giermak (60 kg), którego w takim samym stosunku pokonał ubiegłoroczny mistrz świata juniorów (dawniej kadetów) z Kijowa, Kubańczyk Alayn Limonta.

Niemoc Polaków przełamali za to Rafał Staszewski (81 kg) pokonując niejednogłośnie na punkty (sędziowie punktowali dwa razy 29-28 i 28-29), po bardzo wyrównanym boju Włocha Carmelo Calabro oraz mający boks wpisany w swoje DNA, Marcin Łęgowski (49 kg), który odprawił z kwitkiem Serba Veljko Gligorovica. Sędziowie byli jednomyślni w typowaniu zwycięzcy tego pojedynku, dając wygraną Polakowi 3-0 (dwa razy 30-27 i 29-28).

Tak, więc w turnieju mężczyzn pozostało nam dwóch Biało-Czerwonych. Staszewski w kolejnej walce (w 1/8 finału) zmierzy się z Niemcem Danielem Weinbenderem, zaś Łęgowski z Wenezuelczykiem Yoelem Finolem.

[Fot. Barbara Sańko ©]

MMŚ: ELŻBIETA WÓJCIK BRONI HONORU KADRY KOBIET

kadra_sofia07

To miał być polski dzień podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii. W ringu pojawić się miały trzy podopieczne Tomasza Różańskiego i Aleksandra Maciejowskiego, z których każda – zdaniem naszych szkoleniowców – była znakomicie przygotowana do zawodów. Po raz kolejny okazało się jednak, że boks młodzieżowy rządzi się swoimi prawami i nie ma w nim absolutnych faworytów. Zamiast wielkiej fiesty mieliśmy dzień pokory, gdyż z mistrzostwami pożegnały się Wiktoria Sądej (51 kg) i Justyna Walaś (60 kg). Nie zawiodła za to Elżbieta Wójcik (75 kg), która z łatwością pokonała pierwszą turniejową przeszkodę.

Zawodniczka z Karlina boksowała przez zaledwie 80 sekund, gdyż tyle czasu wystarczyło, by Ela wybiła chęć rywalizacji Nikolett Szabo z Węgier. Wystarczyło kilka mocniejszych ciosów Polki i jedno liczenie, by sędzina z Bułgarii odesłała Szabo do narożnika.

Po raz drugi podczas tych Mistrzostw musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę, jaką była porażka przy remisie przez wskazanie. Doświadczył tego wcześniej ambitny Damian Wyględacz oraz wczoraj Wiktoria Sądej (51 kg), która odpadła z turnieju po porażce z Huang Hsiao-Wen. Zawodniczka z Tajwanu wygrała z Polką dzięki wskazaniu sędziego z Egiptu przy remisie 38-38, choć należy pamiętać, że punktował dla niej również arbiter z Turkmenistanu (39-37). Ambitny finisz Wiktorii, podobnie jak w przypadku Damiana, nie wystarczył do upragnionego zwycięstwa.

Niestety bardzo wysoko na punkty przegrała mistrzyni świata juniorek (dawniej kadetek) z Albeny, Justyna Walaś (60 kg). W nowej dla niej kategorii wagowej musiała uznać wyższość amerykańskiej kandydatki na gwiazdę światowego boksu, ubiegłorocznej mistrzyni świata juniorek wagi piórkowej, Jajairy Gonzalez. Nasza zawodniczka, która specjalnie dla startu w Sofii zbiła wagę z 63 kg przegrała jednogłośnie na punkty (dwa razy 36-40 i 34-40).

W kolejnej walce Elżbieta Wójcik zmierzy się 21 kwietnia z Irlandką Christine Desmond i wierzymy, że zafunduje swojej rywalce „lany” poniedziałek.

[Fot. Barbara Sańko ©]

RANKING WBO: GŁOWACKI I FONFARA NA CZELE

Federacja WBO uaktualniła swój ranking za miesiąc kwiecień, a w nim jak zwykle znalazło się kilka nazwisk naszych pięściarzy. W wadze ciężkiej nie mamy swojego przedstawiciela, ale już w junior ciężkiej na pozycji numer jeden znajdziemy nazwisko Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO). Pięć oczek niżej sklasyfikowano natomiast Pawła Kołodzieja (33-0, 18 KO), któremu w ostatnich miesiącach uciekły dwie szanse mistrzowskie sprzed nosa.

Również na samym szczycie, tylko w dywizji półciężkiej, prowadzenie utrzymuje Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO). Polak wybrał jednak inną drogę i 24 maja w Montrealu zaatakuje tron organizacji WBC i zasiadającego na nim Adonisa Stevensona (23-1, 20 KO). Dziewiąty w kategorii junior średniej jest Damian Jonak (37-0-1, 21 KO), a na najniższym stopniu podium w wadze piórkowej pozostał Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO). On też jest ostatnim naszym rodakiem w tym zestawieniu.

źródło: bokser.org

MMŚ: MROCZKOWSKI PO TRZECH LICZENIACH ODPADŁ Z MISTRZOSTW

mroczkowski

Dzisiaj na ringu w Sofii wystąpił tylko jeden reprezentant Polski, Kamil Mroczkowski (+91 kg), którego czekało nie lada trudne zadanie, by stawić czoła silnemu fizycznie Rosjaninowi Maratowi Kerimkhanovowi. Niestety mimo ambitnej postawy 17-letniego Polaka do kolejnej fazy Młodzieżowych Mistrzostw Świata awansował jego rywal.

Kerimkhanov dominował dzisiaj niepodzielnie w ringu, mając Mroczkowskiego trzykrotnie w knockdownie w pierwszej, drugiej i trzeciej rundzie. Widząc przewagę Rosjanina arbiter Juergen Schroeder z Niemiec postanowił w 1. minucie i 38. sekundzie trzeciego starcia  o przerwaniu pojedynku i ogłosił zwycięstwo Marata przez TKO.

[Fot. Barbara Sańko ©]

PODSUMOWUJEMY 31. MTB IM. FELIKSA STAMMA

stamma2014

Od zakończenia 31. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego im. Feliksa Stamma minęło kilka dni, potrzebnych na złapanie odpowiedniego dystansu do tej ciekawej imprezy, w której Biało-Czerwoni mieli swoje wzloty i upadki. Warszawskie zawody w naturalny sposób zamykają pierwszy etap budowy kadr narodowych kobiet i mężczyzn na najważniejsze w tym roku turnieje mistrzowskie.

Bezsprzecznie wyżej oceniam zdobycie dwóch pierwszych i jednego trzeciego miejsca przez nasze panie, które aby osiągnąć wspomniany sukces musiały wygrać w Warszawie aż 10 walk z zagranicznymi rywalkami, wśród których były medalistki Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata i Europy. Panowie ogółem wygrali 12 pojedynków międzynarodowych, jakkolwiek wystartowało ich w Warszawie aż 17 (dla porównania reprezentantek Polski było 5).

Jeśli chodzi o podopieczne Pawła Pasiaka, startowy egzamin zdały na pewno obie zwyciężczynie zawodów – Karolina Michalczuk (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg), o której dyspozycję martwił się od dłuższego czasu polski szkoleniowiec. Jeśli to, co Lidka pokazała w Warszawie szacowane jest na 60% jej możliwości, możemy chyba patrzeć optymistycznie na jej kolejne starty. Boks Karoliny zrobił wrażenie na wszystkich obserwatorach. Jest w nim wszystko, czego potrzeba do odniesienia wielkiego sukcesu. Nasza mistrzyni po Turnieju im. Feliksa Stamma może się czuć pełnoprawną zawodniczką nowej kategorii wagowej. Obciążenia fizyczne i psychiczne zniosła doskonale, mając oparcie nie tylko w trenerze Pasiaku, ale także w najważniejszym w jej karierze szkoleniowcu, czyli Władysławie Maciejewskim. In plus zaliczyć trzeba start Sandry Drabik (51 kg), szczególnie za zwycięstwo nad medalistką olimpijską. Marlen Esparza, choć wydaje się, że już teraz stać ją na wygrywanie z takimi rywalkami jak silna, choć chaotyczna Sayana Sagatayeva.

Wielka szkoda, że przykra kontuzja wyeliminowała przedwcześnie z turnieju Karolinę Graczyk (60 kg), która dzięki sile woli i determinacji dotrwała do zwycięskiego końca walki z groźną Bułgarką Denitsą Eliseevą. Dobrze zaprezentowała się wracająca do międzynarodowej rywalizacji Ewelina Wicherska (51 kg), której niewiele zabrakło do pokonania będącej w znakomitej formie leworęcznej Bułgarki Stoyki Petrovej. Zdaniem Pawła Pasiaka gdyby Żaneta Cieśla (51 kg) przepracowała ostatnie tygodnie na zgrupowaniu z pozostałymi kadrowiczkami, zapewne stać by ją było na pokonanie mistrzyni Francji Mony Mestiaen.

Trudniej jest ocenić postawę podopiecznych trenerów Walerego Korniłowa i Ludwika Buczyńskiego. W porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy tylko dwóch Polaków wystąpiło w finale Turnieju im. Feliksa Stamma, tegoroczny wynik moglibyśmy chyba uznać za więcej niż satysfakcjonujący. Ale czy tak było w istocie? Faktem jest to, że w 2013 roku w turnieju panów mieliśmy o wiele lepszą obsadę (m.in. Andrew Selby, Robson Conceicao, Fatih Keles, Gani Zhaylauov, Souleymane Cissokho, czy Anthony Fowler).

Turniej Stamma AD 2014 nie wyniósł na wysoki poziom międzynarodowy żadnego z Polaków. Najbliżej tego był Igor Jakubowski (91 kg), który w finale pokonał solidnego mistrza Rosji Pavla Nikatayeva, zawodnika mającego doświadczenie w lidze WSB. Jednakże dzień wcześnie ten sam Igor doświadczył w ringu ciężkich chwil w pojedynku z anonimowym Gruzinem Alexandrem Dokvadze. Nie zachwycił mnie w Warszawie nasz drugi złoty medalista, Grzegorz Kozłowski (52 kg), którego bardzo cenię za ambicję, siłę i determinację. Moim zdaniem dwa jego warszawskie zwycięstwa były mocno dyskusyjne, z czym np. nie zgodził się trener Korniłow. – Belg w półfinale stoczył walkę z cieniem a nie z Kozłowskim i przegrał zasłużenie – mówił mi Białorusin, zadowolony z poziomu jaki zaprezentował Grzegorz również w walce finałowej z Hiszpanem Kelvinem de la Nieva.

Mimo finałowej porażki (?) wysoko oceniam turniejowy występ Damiana Kiwiora (69 kg), który chociaż był lepszy na kartach u trzech sędziów, to nieszczęśliwie przegrał finałowy bój w stosunku 1-2. Rywalizacja z Gruzinem Zaalem Kvachatadze potwierdziła, że w zawodniku z Tarnowa tkwią wielkie możliwości, ale ich pełne zaprezentowanie wydaje się bardziej możliwe w limicie 64 a nie 69 kg. Damian, coraz lepszy i skuteczniejszy w akcjach ofensywnych, musi jednakże bardziej pracować nad swoją obroną, bo inkasuje zbyt dużo ciosów i mimo ponadprzeciętnej odporności (przydomek Kevlar Kid idealnie pasuje do tego o czym piszę), szybko straci zdrowie i szanse na wielką karierę.

Wspomniany Damian, Marek Pietruczuk (60 kg) i Dawid Jagodziński (52 kg) – to trzej zawodnicy, którzy – moim zdaniem – niepotrzebnie zaboksowali w wyższych kategoriach wagowych, przez co już na starcie Turnieju im. Feliksa Stamma zminimalizowali swoje szanse na dobry wynik. Wydawało mi się, że mocno bijący Kazach Meirbolat Toitov pokazał w Wyszkowie w meczu ligi WSB osłabionemu chorobą Markowi, że limit 56 kg jest dla niego optymalny. Z kolei Dawid nie wygrał dotąd żadnej międzynarodowej walki w wadze wyższej niż 49 kg…

Trener Korniłow chwalił za półfinałową walkę Dawida Michelusa (60 kg), który jednakże – ku mojemu zdziwieniu – zamiast boksować w bezpiecznym dla siebie dystansie i operować w rejonach środka ringu, bił się bezładnie, wręcz chaotycznie na linach z Otarem Eranosyanem. Gruzin, mając niewielki arsenał umiejętności technicznych, wygrał cały turniej, pokonując w finale doskonałego Anvara Yunusova z Tadżykistanu, który dopiero w 3. starciu zrozumiał jak należy boksować, by wygrać z gruzińskim „czołgiem”. Wyżej od Eranosyana oceniam zwycięzcę Arkadiusza Szwedowicza (75 kg), równie młodego jak Polak, Olexiya Kazim-Zade. Przez pierwsze 3 minuty wicemistrz Polski był na dobrej drodze do zwycięstwa, ale w kolejnych starciach jego boks stracił na jakości, a koncentracja pozostawiała również wiele do życzenia. Porażka zawodnika ze Szczecina z Ukraińcem sprawiła, że nadal nie jesteśmy w stanie ocenić jego faktycznej wartości w międzynarodowym towarzystwie.

Turniejowi im. Feliksa Stamma uważnie przyglądał się dyrektor zarządzający drużyny Hussars Poland, Jarosław Kołkowski, który był dość daleki od optymizmu po tym, co zobaczył na ringu w Hotelu Gromada. Jego uwaga skupiona była nie tylko na Igorze Jakubowskim (poszukiwanie brakującego ogniwa drużyny w wadze ciężkiej), ale także na sposobie pracy trenera kadry narodowej, Walerego Korniłowa, który miałby jednocześnie prowadzić „Husarię” w kolejnym sezonie WSB. Dla profesjonalistów takich jak Kołkowski równie ważna jak sportowa dyspozycja pięściarzy jest jakość interakcji trener-zawodnik. Obserwując poza ringowe sytuacje (trener, jego asystent i zawodnicy chadzający własnymi drogami) mam poważne wątpliwości czy Korniłow zdążył zbudować odpowiednie relacje ze swoimi podopiecznymi oraz sztabem trenerskim. Problemy tkwią m.in. w komunikacji, ale także w odmiennych metodach treningowych oraz innej bokserskiej filozofii, której hołduje trener kadry.

Kogo z zagranicznych gwiazd 31. MTB im. Feliksa Stamma będziemy wspominać przez kolejne lata? Warto na pewno zapamiętać świetny dla oka boks Irlandczyka Michaela Conlona, technikę i ringową mądrość Anvara Yunusova, skuteczność Olexiya Kazim-Zade, niewygodny, „śliski” boks oraz beztroski luz poza ringiem, jaki prezentował Amerykanin Cam Awesome… Z zawodniczek zagranicznych z pewnością długo wspominany będzie występ pierwszej w historii mistrzyni olimpijskiej, Nicoli Adams, choć warto wspomnieć, że Angielka przyleciała do Warszawy w słabej formie i dość szczęśliwie wygrała półfinałową walkę ze Stoyka Petrovą z Bułgarii.

Organizacja zawodów, jak można było się tego spodziewać, stała na najwyższym poziomie. Finałowa gala, zorganizowana tym razem w Hotelu Gromada (w ub. roku odbyła się na Torwarze) wypadła efektownie i mimo wielu emocji odbyła się w sportowej atmosferze. Były zastrzeżenia co do jakości sędziowania, ale skoro pojedynki oceniali doświadczeni sędziowie AIBA z wielu krajów, problem ten nie powinien obciążać sumienia organizatorów. Po raz kolejny zawody obserwowaliśmy za pośrednictwem transmisji internetowej, co sprawiło, że obraz ringowych zmagań trafił w odległe od Warszawy rejony. Sama transmisja obejmowała jednak tylko wydarzenia z ringu A, na którym boksowali przez pierwsze dwa dni zawodów panowie. W tym samym czasie, kiedy na ekranach monitorów obserwowaliśmy niemało przeciętnych boksersko pojedynków eliminacyjnych panów, na tym „gorszym” ringu rywalizowały na światowym poziomie czołowe zawodniczki świata. Jeśli ten problem uda się rozwiązać w przyszłym roku, organizacje Turnieju im. Feliksa Stamma ocenimy zapewne o niebo wyżej.

Jarosław Drozd

ZNOWU MARAZM W POLSKIM BOKSIE ZAWODOWYM?

gloves 01

Rok 2013 nazwałem kiedyś rokiem prawdy o polskim boksie, ponieważ wielu trzymanych latami „pod kloszem” polskich bokserów dostało wreszcie szansę zmierzenia się z rywalami wysokiej klasy. Większość została zweryfikowana negatywnie, co miało jednak ten dobry skutek, że pozwoliło wreszcie kibicom, trenerom i samym zawodnikom prawidłowo ocenić miejsce, w którym się znajdują i perspektywy na przyszłość.

Początek roku 2014 przyniósł po stronie minusowej przegrane ważne walki Tomasza Adamka i Artura Szpilki oraz kolejną, chyba tym razem ostateczną wywrotkę Przemysława Majewskiego. Na plus możemy zaliczyć jedynie zwycięstwo Kamila Łaszczyka w USA i w miarę udane „przecieranie się” Andrzeja Wawrzyka i Mateusza Masternaka po ubiegłorocznych porażkach.

Bardziej niepokojący jest brak aktywności wielu polskich pięściarzy. Grupa KP panów Wasilewskiego i Wernera w ubiegłym roku zasłużyła sobie na uznanie sympatyków polskiego boksu, konfrontując wreszcie swych bokserów z przeciwnikami z wyższej półki. Jednak w tym roku, wbrew oczekiwaniom, mamy na razie powrót do niechlubnej przeszłości. Co prawda, przypadek „najbardziej zasłużonego prospekta RP” Pawła Kołodzieja można uznać za usprawiedliwiony, bo uzgodniona walka z Yoanem Pablo Hernandezem nie doszła do skutku z przyczyn niezależnych od dobrej woli i umiejętności kierownictwa grupy, to jednak przy innych nazwiskach pojawiają się znaki zapytania. Dlaczego wciąż nie walczy lider grupy, mistrz świata Krzysztof Włodarczyk, który w swych ostatnich pojedynkach wykazywał się życiową formą? Nie wykorzystywanie takiej „maszynki do robienia pieniędzy”, jaką jest obecnie Diablo zakrawa na jakiś ponury paradoks. Dlaczego znowu „rdzewieje” Łukasz Janik, który przyzwoicie wypadł w walce z Olą Afolabim? Jakie są dalsze plany odnośnie Krzysztofa Głowackiego, którego szczyt formy (zwycięstwo nad Matty Askinem) chyba został już bezpowrotnie zmarnowany? Czyżby cała para poszła w gwizdek (tj. Szpilkę)?

Jeszcze gorzej to wygląda, jeśli chodzi o innych polskich bokserów (tj. spoza KP). Uwikłany w spory ze swoim promotorem drugi rok z rzędu nie boksuje Mariusz Wach. Grzegorz Proksa miał wrócić na angielskie ringi, ale na zapowiedziach się skończyło. Od 10 miesięcy nieaktywny pozostaje Dariusz Sęk. O Damianie Jonaku wiadomo jedynie, że „odszedł w siną dal”. Polskiego boksu nie stać na marnowanie takich talentów, tym bardziej, że nowych na ich miejsce nie widać.

W pierwszym półroczu 2014 czeka nas jeszcze walka Andrzeja Fonfary z Adonisem Stevensonem o pas mistrzowski WBC w wadze półciężkiej, gdzie o sukces będzie bardzo ciężko. Czasami mam wrażenie, jakby na barkach tego szczupłego chłopaka zawisła cała przyszłość polskiego boksu.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

HANNA WORONKO: BOKS BEZLITOŚNIE OBNAŻA SŁABOŚĆ PSYCHIKI

hanna Woronko01

Cel – wygrana. W drodze do sukcesu trzeba podejmować adekwatne decyzje, elastycznie reagować w zmieniających się warunkach, nadążać za przeciwnikiem i oceniać ryzyko.  Co to za opis? Pasuje zarówno do człowieka biznesu i sportu,  niewątpliwie pasuje też do jednej konkretnej dziedziny sportu, jaką jest boks. Dzisiaj w cyklu 5 pytań do… przedstawiamy Wam rozmowę z Hanną Woronko (Jaśniewicz), byłą pięściarką.

Kilka słów o Hani – Na swoim koncie ma dwukrotne mistrzostwo, trzykrotne wicemistrzostwo Polski w boksie w wadze papierowej, złoto w turnieju międzynarodowym w Gliwicach i brąz w turnieju międzynarodowym na Węgrzech. Startowała jako zawodniczka Stoczniowca Gdańsk, następnie walczyła w barwach Legii Warszawa. Wspominając 3 lata spędzone w Warszawie Hania mówi, że to był dla niej wyjątkowy czas.  Wtedy wygrywała w meczach międzypaństwowych – m.in. z wicemistrzynią świata Ukrainką Swietłaną Mirosziczenko, wygrana z mistrzynią Kanady, z Włoszką Tatianą Rinaldi (mistrzynią Włoch). W trakcie swojej kariery miała przyjemność trenować z Krzysztofem Kosedowskim i Adamem Kozłowskim.

- Szukając informacji o Twojej karierze sportowej znalazłam informację o tym, jak przeprowadziłaś się ze swojego rodzinnego miasta – Gdańska do Warszawy, zaczęłaś walczyć w barwach Legii Warszawa i ciężko Ci było związać koniec z końcem. Nie miałaś wtedy takich myśli, żeby zostawić to i wrócić do rodziny? Co pomogło Ci wytrwać tam i mimo wszystkich przeciwności realizować się jako bokserka?
Hanna Woronko: Tamten etap życia był dla mnie ciągłą walką ze wszystkim i ze wszystkimi. Boks był odpowiedzią na moje emocje i ciągłe poszukiwanie trudnych wyzwań. Chciałam robić coś co było niedostępne dla większości kobiet, coś co  innym ale przede wszystkim mnie udowadniało moją zadziorną inność. To na pewno nie był łatwy czas, ale bardzo ważny bo dający możliwość poznawania swoich możliwości i granic wytrzymałości. Dlatego ani oddalenie od rodziny, ani ciężkie warunki materialne nie były w stanie skłonić mnie do powrotu.

- Najprościej mówiąc w boksie chodzi o to żeby wyjść i wygrać, żeby nie dać się zaskoczyć przeciwnikowi, nadążać za nim i dodatkowo podejmować adekwatne decyzje będąc pod presją. Brzmi to idealnie jak opis funkcjonowania ludzi biznesu. Jak adekwatnie oceniałaś sytuację i szybko podejmowałaś decyzje? Jakaś strategia?
HW: Również strategia, bo wbrew powszechnym opiniom boks jest dyscypliną wymagającą myślenia i  szukania najlepszych rozwiązań w dynamicznie zmieniających się sytuacjach. Powiedziałam również, bo przede wszystkim udało mi się trafić na mądrych i doskonałych trenerów. Miałam do nich absolutne zaufanie, a ponieważ mieli za sobą długoletnią pełną sukcesów przeszłość w boksie byli kopalnią doświadczeń i praktycznych wskazówek. Moja wiedza na temat  ringu była wypadkową ich długoletniej kariery i mojej determinacji by zwyciężać. Taka mieszanka musiała zadziałać wybuchowo. I działała…

hanna Woronko- Sama walka jest dla zawodnika obciążeniem psychicznym oraz fizycznym. Jak osiągałaś stan gotowości przedstartowej, opanowywałaś emocje i  wzmacniałaś pewność siebie?
HW: Domyślam się, że nie pytasz o litry potu, treningi aż po krańce własnych możliwości i chwile gorszej formy psychicznej. O tym napisano i powiedziano już chyba wszystko przy okazji wywiadów ze sportowcami. Jeśli oczekujesz czegoś bardziej osobistego to powiem Ci o moim osobistym odkryciu znanej prawdy o tym że największego przeciwnika nosimy w sobie. Walka z samym sobą to cale spektrum reakcji na zmęczenie, strach, słabość i niepewność. Takie stany są czymś zupełnie normalnym i nawet oczywistym, wręcz wpisanym w ludzką naturę. Rzecz w tym żeby stały się naszą siłą i narzędziem do walki. Ogromną rolę w tym procesie mają trenerzy, ale nawet najlepszy trener nie stworzy zawodnika, któremu brakuje determinacji i chęci do walki z samym sobą. Boks jest dyscypliną bezlitośnie obnażającą słabość psychiki. To najważniejsze wyposażenie zawodnika sportów kontaktowych.

- Byłaś mistrzynią Polski w boksie w wadze papierowej, co się czuje po zdobyciu tytułu? Analizowałaś jakoś swoją drogę do sukcesu? Często mam wrażenie, że porażki się analizuje, a po sukcesie  następuje świętowanie i potem życie codzienne. A przecież sukces mógł być przypadkowy, jednorazowy.
HW: Czasem czuje się pustkę. Nagle nie ma wysokiej poprzeczki i trzeba na nowo budować w sobie wyobrażenie dalszych szczebli. Zgadzam się, że sukces w rozumieniu zwycięstwa nad zawodnikiem bywa jednorazowy, ale sukces nad samym sobą nie jest nigdy kwestią przypadku.

- Twoja definicja sukcesu? Czy teraz, gdy już nie trenujesz jesteś pozbawiona możliwości odnoszenia sukcesów?
HW: O sukcesie mówimy wtedy gdy uda nam się wygrać z samym sobą. Zwycięstwo w tym pojedynku sprawia że przysłowiowe „przenoszenie gór” staje się realne. To tak jak otwarcie okien na niekończące się przestrzenie. A co najważniejsze na trwałe wpisuje się w naszą osobowość. Wiem, że sukces ma tyle twarzy ile jest sytuacji , zdarzeń i nowych wyzwań w  życiu. Za każdym razem, gdy myślę o tym czym zajmowałam się kiedyś i tym co robię dzisiaj paradoksalnie widzę wiele podobieństw.

Rozmawiała: Małgorzata Pajączkowska, Champion Consulting

champion_consulting_logo_RGB

MMŚ: PORAŻKA DAMIANA WYGLĘDACZA MIMO AMBITNEGO FINISZU

wygledacz

Pod koniec lutego podczas turnieju Brandenburg Cup we Frankfurcie nad Odrą Damian Wyględacz (75 kg) pokonał wyraźnie na punkty Fina Kalle Kallioinena, więc liczyliśmy po cichu, że dzisiaj w swojej pierwszej walce w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata również wygra z tym przeciwnikiem.

Niestety po dość dramatycznej walce niejednogłośnie na punkty (przy remisie ze wskazaniem) zwyciężył Fin. Nasz reprezentant przespał niestety 1. starcie i w drugim ruszył do odrabiania strat, co docenił tylko jeden z trzech punktujących walkę arbitrów. Pomimo znakomitej końcówki, w której Kallioinen był liczony, Damian zwyciężył tylko na karcie sędziego rosyjskiego (29-28). Arbiter z Anglii dał zwycięstwo Finowi (29-28), zaś Argentyńczyk Gerardo Poggi przy remisie 28-28 wskazał na przeciwnika reprezentanta Polski.

Przypominamy, że dotąd swoje walki w Sofii wygrali: Wiktoria Sądej (51 kg), Justyna Walaś (60 kg), Michał Łęgowski (49 kg), Eryk Giermak (60 kg) i Sebastian Wiktorzak (69 kg).

[Fot. Barbara Sańko ©]

MMŚ: ŚWIETNA PASSA BIAŁO-CZERWONYCH! ZWYCIĘSTWO WIKTORZAKA

wiktorzak

Sebastian Wiktorzak (69 kg) jako kolejny Polak wystąpił na ringu w Sofii podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata. Pięściarz ze Szczecina skrzyżował dzisiaj rękawice z mało znanym Dmitriyem Shestakovem z Kirgistanu, który jak na pierwszą walkę turniejową postawił naszemu reprezentantowi dość wysoko poprzeczkę.

Nasz zawodnik pewnie wygrał pierwsze starcie i kiedy wydawało się, wszystko układa się po myśli trenerów kadry Marcina Stankiewicza i Jarosław Przygody, to w drugiej rundzie pięściarz z Kirgistanu nieoczekiwanie osiągnął przewagę. Niejednogłośne zwycięstwo (29-28, 29-28 i 28-29) Sebastian zawdzięcza wygranie u sędziów z Chin i Egiptu ostatniej rundy. W drugą stronę punktował arbiter z Brazylii.

Dodajmy, że w kolejnym pojedynku (19 kwietnia) niespełna 17-letni Polak skrzyżuje rękawice ze starszym o rok brązowym medalistą Mistrzostw Europy Juniorów (dawniej kadetów) z Sofii (2012), Ukraińcem Oleksiyem Tokarchukiem.

[Fot. Barbara Sańko ©]

RANKING WBC: JEDENASTU POLAKÓW, DEBIUT OPALACHA

Federacja WBC zaktualizowała swój ranking na kwiecień, a w nim znalazło się sporo nazwisk polskich bokserów. W wadze ciężkiej spadek z dziewiątego na piętnaste miejsce zanotował Tomasz Adamek (49-3, 29 KO). Wszystko oczywiście przez porażkę z Wiaczesławem Głazkowem. Drugą dziesiątkę zamyka Artur Szpilka (16-1, 12 KO), zaś trzecią Andrzej Wawrzyk (29-1, 15 KO).

W kategorii cruiser dwunastą pozycję utrzymał Mateusz Masternak (32-1, 23 KO). Pięć oczek niżej widnieje nazwisko Krzysztofa Głowackiego (21-0, 14 KO), a kolejne pięć niżej Łukasza Janika (26-2, 14 KO). Tuż za jego plecami, czyli dwudziesty trzeci, jest obecnie Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO).

Najniższy stopień podium w dywizji półciężkiej utrzymał Andrzej Fonfara (25-2, 15 KO). Dla „Polskiego Księcia” to nie ma już jednak większego znaczenia, ponieważ ma on zapewniony bój z panującym mistrzem – Adonisem Stevensonem (23-1, 20 KO), do jakiego dojdzie 24 maja w Montrealu.

Dzięki zdobyciu pasa WBC Baltic dziesięć dni temu do rankingu kategorii super średniej wskoczył Przemysław Opalach (15-2, 13 KO). Od razu zameldował się na wysokiej, dwudziestej szóstej pozycji. W wadze średniej naszym jedynakiem pozostaje Przemysław Majewski (21-3, 13 KO) – on jest 38. Ostatnim naszym przedstawicielem w kwietniowym rankingu WBC okazał się dwunasty w wadze junior średniej Damian Jonak (37-0-1, 21 KO).

źródło: bokser.org

MMŚ: PREMIEROWE TRIUMFY WIKTORII SĄDEJ I JUSTYNY WALAŚ!

kadra_sofia07

Z wielkimi emocjami oczekiwaliśmy premierowej walki Wiktorii Sądej (51 kg) w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Jej rywalką była doskonale znana Niemka Marie Maciejewski, z którą nasza zawodniczka wygrała w półfinale Mistrzostw Europy Juniorek (dawniej kadetek) we Władysławowie. Od tamtego czasu (2012 rok) pięściarka ze Schwerina poczyniła spore postępy, o czym przekonaliśmy się w tym roku w Sianowie, gdzie pokonała Paulinę Gruchałę.

Dzisiaj w Sofii okazało się, że Wiktoria Sądej to jednak wciąż za wysokie boksersko progi dla młodej Niemki. Podopieczna trenerów Tomasza Różańskiego i Aleksandra Maciejowskiego przegrała jedynie 2. starcie, w pozostałych trzech pewnie radząc sobie z rywalką. Sędziowie po zakończeniu boju byli zgodni w ocenie, punktując 39-37 dla pięściarki z Jastrzębia-Zdroju, która w kolejnej walce (18 kwietnia) zmierzy się z niespełna 17-letnią Huang Hsiao-Wen z Tajwanu.

Pierwszą turniejową przeciwniczką naszej ubiegłorocznej mistrzyni świata juniorek (dawniej kadetek), Justyny Walaś (60 kg) była 17-letnia Nazym Ichshanova z Kazachstanu. Turniejem życia dla rywalki Justyny były podobnie jak dla Polki zawody w Albenie. Nazym boksując w limicie 57 kg dotarła wówczas do półfinału, gdzie pokonała ją późniejsza mistrzyni świata, błyskotliwa Jajaira Gonzalez.

Obie zawodniczki wystąpiły więc w nowej dla siebie kategorii wagowej, dając bułgarskiej publiczności miejscami wyrównany pojedynek z wyraźnym wskazaniem na Justynę. Tak widzieli to dwaj sędziowie (z Irlandii i Algierii), w przeciwieństwie do arbitra niemieckiego, który tylko 1. starcie zapisał na korzyść naszej zawodniczki. Ostatecznie Justyna wygrała 2-1 (40-36, 39-37 i 37-39). Wychowanka Aleksandra Maciejowskiego kolejny turniejowy pojedynek stoczy 18 kwietnia. Jej rywalką będzie aktualna mistrzyni świata juniorek wagi piórkowej, 17-letnia Jajaira Gonzalez z USA.

[Fot. Barbara Sańko ©]

4. MMŚ: ERYK GIERMAK POKONAŁ TAJA I CZEKA NA KUBAŃSKIEGO MISTRZA ŚWIATA

kadeci

Po wczorajszym zwycięstwie Michała Łęgowskiego (49 kg), dzisiaj z Sofii nadeszła kolejna dobra wiadomość. Swój premierowy pojedynek w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata wygrał również Eryk Giermak (60 kg), który pokonał jednogłośnie na punkty Taja Somchaya Wongsuwana i w kolejnej walce (19 kwietnia) stanie oko w oko z ubiegłorocznym mistrzem świata juniorów (dawniej kadetów) z Kijowa, Kubańczykiem Alaynem Limontą (wówczas boksował w limicie 54 kg).

Jutro na ringu w Sofii zobaczymy troje naszych reprezentantów. Wiktoria Sądej (51 kg) skrzyżuje rękawice z Niemką Marią Maciejewski, Justyna Walaś (60 kg) zmierzy się z Nazym Ichshanovą z Kazachstanu, zaś Sebastian Wiktorzak (69 kg) stawi czoła Dmitrijowi Shestakovowi z Kirgistanu.

4. MMŚ: ZWYCIĘSTWO MICHAŁA ŁĘGOWSKIEGO NA ROZPOCZĘCIE MISTRZOSTW ŚWIATA

FRANKFURT01

Od zwycięstwa Michała Łęgowskiego (49 kg) nad reprezentantem Tajwanu Jan Chun-Hsienem rozpoczęły się 4. Młodzieżowe Mistrzostw Świata w Sofii. Młody zawodnik z Chojnic pokonał swojego rywala niejednogłośnie na punkty i 19 kwietnia w następnym pojedynku zmierzy się z Serbem Veljko Gligoricem, który miał dzisiaj wolny los.

Jutro na ringu w stolicy Bułgarii zobaczymy jedynie podopiecznego Jarosława Przygody, najbardziej utytułowanego naszego reprezentanta, Eryka Giermaka (60 kg), który skrzyżuje rękawice z Tajem Somchay Wongsuwanem.

„MASTER” DOSTANIE WALKĘ Z ILUNGĄ MAKABU? STAWKĄ TYMCZASOWY PAS WBA

master01

Mateusz Masternak kontra Ilunga Makabu. Stawką czerwcowego pojedynku ma być pas tymczasowego mistrza świata WBA wagi junior ciężkiej.

Wiadomość o starciu Polaka z niebezpiecznym mańkutem z Demokratycznej Republiki Konga krążyła w kuluarach od dłuższego czasu. W poniedziałek o walce po raz pierwszy napisały polskie media. Zarówno Masternak, jak i jego promotorzy z grupy Sauerland Event informacji jeszcze nie potwierdzają, ale finalizacja rozmów wydaje się być naprawdę blisko. Masternak i Makabu mają skrzyżować rękawice w czerwcu.

- Rzeczywiście, chodzi o drugą połowę czerwca – mówi nam promotor Kalle Sauerland. – Mateusz był już mistrzem Europy, a teraz chcemy podnieść poprzeczkę. Nazwiska rywala nie zdradzę. Powiem za to, że uważam go za lepszego pięściarza niż Grigorij Drozd (Masternak uległ mu jesienią w Moskwie i stracił tytuł EBU – przyp. red.) i dla Mateusza powinno to być jeszcze większe wyzwanie. Kiedy odsłonimy karty? Zaczekajcie jeszcze około dziesięciu dni – precyzuje Sauerland.

Mówiąc o podnoszeniu poprzeczki, promotor zapewne ma na myśli pas tymczasowego mistrza świata WBA wagi cruiser. W lutym 26-letni Makabu miał o niego walczyć z Pawłem Kołodziejem w Monako, a wiosną z… Masternakiem w Nowym Jorku, lecz w obu przypadkach skończyło się na planach. Wiele wskazuje na to, że afrykański mocarz (15 nokautów w 16 wygranych walkach, przegrał raz – podobnie jak „Master”) szansy doczeka się za nieco ponad dwa miesiące. W Europie.

Pełnoprawnym mistrzem świata WBA jest Denis Lebiediew, który 25 kwietnia w Moskwie stoczy drugą walkę z Guillermo Jonesem. Z pierwszej, dramatycznej konfrontacji obronną ręką wyszedł Panamczyk, lecz wpadł na stosowaniu dopingu i tytuł zwrócono Rosjaninowi. Triumfator rewanżu prędzej czy później powinien dać szansę zwycięzcy starcia Masternak – Makabu.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

TOMASZ RÓŻAŃSKI: TO BĘDĄ WYJĄTKOWE MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA

tomek z feliksem

- Z trenerem Tomaszem Różańskim rozmawiam w przeddzień wylotu na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata do Sofii. Za Wami ostatni obóz szkoleniowy w Cetniewie, podczas którego Twoim podopiecznym pomagały czołowe polskie zawodniczki z wag 51, 60 i 75 kg. Czy jesteś zadowolony z przebiegu tych zajęć i czy kadra młodzieżowa jest optymalnie przygotowana do startu w imprezie mistrzowskiej?
Tomasz Różański: Jestem oczywiście bardzo zadowolony z obozu, zakładany przeze mnie plan został przez dziewczyny w pełni zrealizowany, zdrowie im dopisało – nie było żadnych kontuzji, ale tak naprawdę to dopiero najbliższe dni pokażą jak moje podopieczne są przygotowane do tych mistrzostw. Obóz był bardzo ciężki, ponieważ przyjechało do Cetniewa bardzo dużo sparingpartnerek i to tych z absolutnej krajowej czołówki. W wadze 51 kg Wiktorii Sądej pomagały w zajęciach Sandra Brodacka i Angelika Grońska. To były dla Wiktorii bardzo ciężkie sparingi, ale jestem z niej bardzo zadowolony, bo dała radę i mam nadzieję, że to wszystko, co wypracowała na treningach zaprocentuje na Mistrzostwach Świata. Jeśli chodzi o Justynę Walaś (60 kg), to jej sparingpartnerką była ubiegłoroczna młodzieżowa mistrzyni świata Aneta Rygielska. Dziewczyny toczyły bardzo wyrównane i zacięte sparingi, po analizie których Justyna wydaje mi się być naszym mocnym punktem, ale najbliższy czas zweryfikuje, czy mam w tym względzie rację. Elżbieta Wójcik (75 kg) sparowała z Natalią Hollińską i Lidią Fidurą, które po minucie wchodziły do ringu, by toczyć z Elą zacięte walki sparingowe. Generalnie rzecz ujmując jedziemy na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata a nasze reprezentantki są na dobrym, krajowym, poziomie seniorskim. Trudno mi powiedzieć co ten poziom nam da podczas Mistrzostw Świata. Jadę z dziewczynami utytułowanymi, z którymi byliśmy rok temu w Albenie na Mistrzostwach Świata i mniej więcej wiemy czego się spodziewać. Nie wiemy jednak do końca w jakiej dyspozycji będą rywalki, więc wszystko zweryfikujemy dopiero na miejscu w Sofii.

- Nie są to zwyczajne Młodzieżowe Mistrzostw Świata, gdyż w stolicy Bułgarii oczekiwanych jest rekordowa ilość uczestników i najprawdopodobniej będzie trzeba stoczyć nawet 4-6 walk, by zdobywać medale. Czy Twoje zawodniczki są gotowe na tak długi i trudny turniej?
TR: To będą wyjątkowe Mistrzostwa Świata, bo rozegrają się tylko w trzech olimpijskich kategoriach wagowych. Dla trenerów to wielka niewiadoma, bo wiele znakomitych zawodniczek z niższych i wyższych kategorii specjalnie na Sofię robi wagę. Widać to po liście zgłoszeń. Będzie bardzo wiele zawodniczek, nawet po kilkanaście w jednej kategorii, które mają w swoim dorobku medale Mistrzostw Świata i Europy. Z tego względu będzie to bardzo trudny turniej, bo będą decydowały detale. Mamy np. w gronie faworytek Elę Wójcik  ale wiem, że do rywalizacji w jej wadze stanie kilka utytułowanych pięściarek z innych krajów, w tym mistrzynie świata i medalistki Młodzieżowych Mistrzostw Świata z wagi 69 kg. Pamiętajmy, że nie jest to boks męski i nawet niezwykle silnej fizycznie Eli bardzo trudno będzie z takimi dziewczynami wygrywać. Nawet Ela nie dysponuje aż tak mocnym ciosem, by przewracać wszystkie rywalki. Te mniejsze i szybsze będą nawet większą konkurencją i na to będzie trzeba zwrócić uwagę.

- Wasze przygotowanie odbywały się na trzech kontynentach. Kadra pracowała w Europie i Azji a Justyna Walaś przez pewien czas trenowała w Stanach Zjednoczonych w Global Boxing Gym w North Bergen. Jesteś zadowolony ze sposobu, w jakim przepracowaliście okres przygotowawczy, czy może odczuwasz niedosyt, bo być może coś nie poszło tak, jak tego chciałeś?
TR: Kalendarz startów i obozów, przez jakie przeszliśmy pozwolił nam przygotować się – jak to ująłeś – trójtorowo, na trzech kontynentach i były to moim zdaniem optymalne przygotowania. Pamiętajmy jednak, że każde Mistrzostwa Świata rządzą się swoimi prawami i nie mogę dzisiaj nikomu kompletnie nic obiecać, ponieważ wszystko rozegra się na miejscu w Bułgarii. Rywalki naszych zawodniczek także się ciężko przygotowywały do turnieju i będzie niezmiernie ciężko z nimi wygrywać. Selekcję zawodniczek przeprowadziłem nie tylko pod kątem umiejętności pięściarskich i przygotowania fizycznego ale także mocnej psychiki kadrowiczek. Wybrałem dziewczyny z dużym doświadczeniem międzynarodowym, mające w tak młodym wieku już tak wiele osiągnięć, że jestem o nie spokojny.

- Przed wylotem do Sofii, w trakcie II serii walk półfinałowych Turnieju im. Feliksa Stamma otrzymałeś z rąk prezesa Zbigniewa Górskiego nagrodę PZB dla najlepszego trenera ubiegłego roku. Jak traktujesz takie wyróżnienia? Jaki wpływ mają one na Twoją pracę?
TR: Nagroda, czyli statuetka legendarnego trenera Feliksa Stamma, to wielka motywacja do dalszej, jeszcze cięższej pracy. Jest to nagroda za rok 2013, wręczona w uznaniu wspaniałego wyniku dziewczyn w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Albenie. Ja spijam śmietankę tego startu, ale nie byłoby tych wszystkich medali gdyby nie praca i zaangażowanie wielu trenerów, którzy mi pomogli osiągnąć ten sukces. Wymienię tutaj tylko najważniejszych:  Aleksandra Maciejowskiego, Tomasza Potapczyka, Pawła Pasiaka, Stanisława Łakomca, Marka Węgierskiego, czy Andrzeja Porębskiego. W tym miejscu chciałbym bardzo im za to podziękować.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

MATEUSZ MASTERNAK WIE, ŻE MUSI RYZYKOWAĆ

master_trening

Mateusz Masternak wie, że nowy styl walki wiąże się z dużo większym ryzykiem przyjmowania niebezpiecznych uderzeń, ale… – Boksując tak jak dawniej, na najwyższym poziomie nic bym nie osiągnął – twierdzi były mistrz Europy wagi cruiser.

W sobotę w duńskim Esbjergu Mateusz Masternak wysoko wypunktował na dystansie ośmiu rund Stjepana Vugdeliję – rywala twardego, choć co najwyżej ze średniej półki. Następnego dnia podzielił się z nami swoimi refleksjami po tym starciu. Zgodnie z zapowiedziami, od pierwszego gongu Polak postawił na ofensywny boks w półdystansie.

- Jak podsumować tę walkę? Zdobyłem cenne doświadczenie, walcząc w nowym stylu i bliższym dystansie, stosując nowe techniki. Występ oceniam na plus, aczkolwiek przyznaję, że miałem momenty lepsze i gorsze. Jeśli chodzi o te drugie – po udanych akcjach, w których udało mi się zranić przeciwnika, zamiast z zimną głową kontynuować to, co robiłem wcześniej, nastawiałem się na jeden silny cios, a to nie przynosiło efektu – przyznaje Masternak.

Jeszcze rok temu wrocławianin walczył zupełnie inaczej, kontrolując ringowe wydarzenia z dystansu. Duża agresja i nieustanny pressing mają się stać nieodłącznym elementem jego pojedynków, tak jak w potyczce z Vugdeliją.

- Zazwyczaj boksowałem bazując na refleksie, na odchyleniach i nie miałem tak bliskiego kontaktu z rywalem. W nowym stylu ciosy przeciwnika dochodzą o wiele częściej, przynajmniej do gardy. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Dawniej miałem dużo więcej czasu na dojście do przeciwnika, odejście, odpoczynek. Teraz jest nieustanny pressing. Do kolejnej walki chcę się przygotować jeszcze lepiej i podyktować w niej jeszcze wyższe tempo – deklaruje „Master”.

Do poważnego sprawdzianu podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego ma przystąpić już na przełomie czerwca i lipca. Wówczas ma się bić o wartościowe trofeum z rywalem o umiejętnościach zbliżonych do Grigorija Drozda (o ile nie wyższych), na rzecz którego jesienią stracił pas mistrza Europy wagi cruiser. Czy będzie gotowy na konfrontację z mocno bijącym przeciwnikiem?

- Pod względem technicznym jest jeszcze trochę do poprawienia, ale jestem głodny sukcesu i chcę szybko wrócić do czołówki. Nowy styl jest dużo bardziej ryzykowny niż poprzedni, ale wiem, że boksując tak jak dawniej, na najwyższym poziomie nic bym nie osiągnął. Tamten sposób walki był bardzo łatwy do rozszyfrowania przez rywali. Stwierdziliśmy, że to nie jest mój boks. Nie jestem Sugarem Rayem Leonardem z bardzo szybkimi nogami, rękami, niesamowitym refleksem, który uniknie wszystkich ciosów, przetańczy dwanaście rund i będzie cały czas zwyciężał. Mam trochę inne predyspozycje. Jestem silny fizycznie, mam mocne uderzenie. Te elementy chcemy wykorzystać – tłumaczy pięściarz.

W sobotę niespełna 27-letni Masternak odniósł 32. wygraną w trwającej od 2006 roku karierze na zawodowym ringu i drugą z rzędu po ubiegłorocznej porażce przed czasem z Drozdem. W lutym znokautował w 4. rundzie Sandro Siproszwilego.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

W PÓŁFINAŁACH WSB KUBAŃCZYCY POSTAWILI KROPKĘ NAD „I”. CZAS NA MECZE Z ROSJANAMI

domadores03

O sile grupy B zawodowej ligi World Series of Boxing, w której występowali m.in. zawodnicy Hussars Poland, świadczy fakt, że do półfinałów tych rozgrywek awansowały cztery ekipy, które w pierwszej fazie rozgrywek rywalizowały ze sobą właśnie w „grupie śmierci”. Do grona znanych nam półfinalistów – Azerbaijan Baku Fires, Astana Arlans Kazakhstan i Boxing Team Russia dołączyła wczoraj drużyna Domadores Cuba, która w Salem pokonała USA Knockouts 3-2.

Amerykańscy kibice oglądali niestety tylko trzy pojedynki, gdyż po obu stronach zabrakło po jednym zawodniku w wagach 56 kg (u Kubańczyków) i 91 kg (u gospodarzy). Równie dobrze zwycięsko z meczu mogli wyjść gospodarze, gdyby w pierwszym pojedynku na młodziutkiego Anthony Chacona (49 kg) łaskawszym okiem spoglądali sędziowie punktowi. 19-letni Portorykańczyk stoczył doprawdy wyrównany pojedynek z o 3 lata starszym, leworęcznym Yosbany Veitią, ulegając ostatecznie 1-2. Losy meczu rozstrzygnęły się w  walce w limicie 64 kg. Rówieśnik Chacona, Carles Adams z Dominikany nie był w stanie nawiązać podobnej walki z rutynowanym Yasnierem Toledo Lopezem, przegrywając wszystkie rundy swojego pojedynku i Kubańczycy wygrywali już 2-1 a mając w zanadrzu punkt zdobyty walkowerem mogli świętować kolejny sukces. Honorowe drugie oczko dla ekipy Knockouts zdobył Ekwadorczyk Marlon Delgado (75 kg), pokonując 20-letniego dublera w ekipie Domadores, Yaciela Despaigne.

Tak, więc Kubańczycy awansowali do półfinału WSB gdzie staną do rywalizacji z Boxing Team Russia. Pierwszy mecz rozegrają 25 kwietnia w Rosji, zaś rewanżowe starcie tych drużyn zobaczymy 2 maja na Kubie. Zwycięzca tego półfinału zmierzy się w dniach 30-31 maja w finale 4. sezonu WSB z Astana Arlans Kazakhstan lub Azerbaijan Baku Fires.

KADRA MŁODZIEŻOWCÓW RÓWNIEŻ POZNAŁA RYWALI. AŻ 56 ZAWODNIKÓW W LIMICIE WAGI LEKKIEJ!

kadra_sofia02

Swoich pierwszych rywali poznali reprezentanci Polski, którzy rywalizować będą w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Sofii, będących kwalifikacjami do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich. Naszych młodych zawodników czeka trudne zadanie, gdyż konkurencję mają rekordową. Trzeba jednakże dodać, że Biało-Czerwoni na to znakomicie przygotowani przez swojego trenera Marcina Stankiewicza (asystuje mu w Sofii Jarosław Przygoda) i stać ich na dobry start w stolicy Bułgarii.

Michał Łęgowski (49 kg – 45 zawodników) pierwszy pojedynek stoczy 14 kwietnia z brązowym medalista mistrzostw świata juniorów (dawniej kadetów) Jan Chun-Hsienem z Tajwanu, Eryk Giermak (60 kg – 56 zawodników) 15 kwietnia skrzyżuje rękawice z Tajem Somchay Wongsuwanem, Sebastian Konsek (64 kg – 51 zawodników) zmierzy się 18 kwietnia ze zwycięzcą pojedynku Toshihiro Suzuki (Japonia) – Alani Oluwasenu (Nigeria), Sebastian Wiktorzak (69 kg – 49 zawodników) 16 kwietnia stanie oko w oko z Dmitrijem Shestakovem z Kirgistanu, Damian Wyględacz (75 kg – 41 zawodników) 16 kwietnia walczy z Finem Kalle Kallioinenem, Rafał Staszewski (81 kg – 32 zawodników) 19 kwietnia stoczy bój z Włochem Carmelo Calabro, zaś Kamil Mroczkowski (+91 kg – 25 zawodników) 17 kwietnia skrzyżuje rękawice z Rosjaninem Maratem Kerimkhanovem.

PO LOSOWANIU MMŚ KOBIET: EKSTREMALNIE TRUDNA POŁÓWKA DRABINKI JUSTYNY. 3 MISTRZYNIE ŚWIATA!

sofia_kadra

Od soboty w Sofii przebywa młodzieżowa kadra narodowa kobiet, której celem jest zdobycie medali Młodzieżowych Mistrzostw Świata, a przez co uzyskać nominację do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich. Podopieczne Tomasza Różańskiego (trener koordynator) i Aleksandra Maciejowskiego (trener asystent) poznały dzisiaj swoje przeciwniczki.

W kategorii limitem 48-51 kg (startuje 36 zawodniczek!) wicemistrzyni Europy juniorek (dawniej kadetek) Wiktoria Sądej w pierwszej walce (16 kwietnia) skrzyżuje rękawice z Niemką Marią Maciejewski. Mistrzyni świata juniorek, Justyna Walaś (60 kg – 31 zawodniczek) tego samego dnia zmierzy się z Nazym Ichshanovą z Kazachstanu, zaś Elżbieta Wójcik (75 kg – 18 zawodniczek) w pierwszym pojedynku (18 kwietnia) stanie oko w oko z Węgierką Nikolette Szabo.

Losowanie wyznaczyło naszym zawodniczkom niezwykle trudną drogę do strefy medalowej. Szczególnie Justyna stanąć będzie musiała na wysokości zadania, gdyż już w kolejnym pojedynku najprawdopodobniej trafi na mistrzynię świata juniorek z Albeny, Jajairę Gonzalez z USA, a w razie zwycięstwa kolejną przeciwniczką pięściarki z Tarnowa będzie doskonała Agnes Alexiusson, szwedzka młodzieżowa mistrzyni świata z 2013 roku. Trzy mistrzyni świata w jednej połówce drabinki? Ekstremalnie trudny układ.

Od wysokiego „C” zacznie turniej także Ela, która w kolejnej rundzie trafi prawdopodobnie na młodzieżową wicemistrzynię świata z Albeny (z wagi półciężkiej) Rosjankę Ekaterinę Serovą i jeśli pokona tę przeszkodę awansuje do strefy medalowej.

CZTERY POLSKIE TRIUMFY W FINAŁACH 31. MTB IM. FELIKSA STAMMA

lidia

Finały 31. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego im. Feliksa Stamma były dobrą promocją boksu olimpijskiego. Licznie zgromadzeni w Hotelu Gromada kibice byli świadkami 13 pojedynków, w których rywalizowało aż siedmioro reprezentantów Polski. Ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanęło czworo z nich: Karolina Michalczuk (60 kg), która wygrała turniej po raz czwarty i Lidia Fidura (po raz piąty najlepsza w Warszawie), Grzegorz Kozłowski (52 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

Biorąc pod uwagę obsadę turnieju najwyższe noty należałoby wystawić paniom. Karolina Michalczuk zaboksowało jak na profesorkę olimpijskich ringów przystało. Jej boks nie miał dzisiaj słabych punktów, zbilansowany i nad wyraz solidny, dał zawodniczce z Lublina pewne zwycięstwo nad niezłą Angielką Chantelle Cameron. Lidia Fidura dała po raz kolejny pokaz bokserskiej determinacji i woli zwycięstwa. Sposób w jaki zdominowała w ringu doświadczoną Kanadyjkę Ariane Fortin zrobił na wszystkich wielkie wrażenie.

Z dwójki zwycięzców w rywalizacji panów lepsze wrażenie pozostawił po sobie Igor Jakubowski (91 kg). Pokonanie mistrza Rosji, Pavla Nikitaeva może być dobrym prognostykiem przed kolejnymi startami. Zawodnik z Konina krzepnie w nowej wadze z walki na walkę i jego boks zaczyna wyglądać bardzo solidnie. Grzegorz Kozłowski zrobił w ringu wiele, by docenić jego zaangażowanie w rywalizacji z błyskotliwym Hiszpanem Kelvinem de la Nieve, ale decyzja przyznająca mu zwycięstwo nie wszystkim zebranym w Hotelu Gromada przypadła do gustu.

Nie gorzej od Jakubowskiego zaboksował dzisiaj Damian Kiwior (69 kg), który nieszczęśliwie przegrał w finale (1-2) z Gruzinem Zaalem Kvachatadze. Zdaniem trzech sędziów tej walki zwycięstwo powinno przypaść zawodnikowi z Tarnowa, ale komputer wylosował werdykt 2-1 w drugą stronę. Silniejszy fizycznie rywal zapewne dał się we znaki Damianowi, ale nie był od niego w finale zawodnikiem lepszym.

Zastrzeżeń nie było po porażkach Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Kazimierza Łęgowskiego (64 kg) i Jordana Kulińskiego (81 kg).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH
KOBIETY

51 KG: Nicola Adams (Anglia) – Saiana Sagataeva (Rosja) 2-1
60 KG: Karolina Michalczuk (Polska) – Chantelle Cameron (Anglia) 3-0
75 KG: Lidia Fidura (Polska) – Arian Fortin (Kanada) 2-1

MĘŻCZYŹNI

49 KG: Zhormat Yerzhan (Kazachstan) – Yahya Saleh Ahmed Al-Rafiq (Katar) 3-0
52 KG: Grzegorz Kozłowski (Polska) – Kelvin de la Nieve (Hiszpania) 2-1
56 KG: Michael Conlan (Irlandia) – Sylwester Kozłowski (Polska) 3-0
60 KG: Otar Eranosyan (Gruzja) – Yunusov Anavar (Tadżykistan) 2-1
64 KG: Vitaliy Dunaytsev (Rosja) – Kazimierz Łęgowski (Polska) 3-0
69 KG: Zaal Kvachatadze (Gruzja) – Damian Kiwior (Polska) 2-1
75 KG: Oleksii Kazym-Zade (Ukraina) – Zsoltan Harcsa (Węgry) 2-1
81 KG: Pavel Silyagin (Rosja)  – Jordan Kuliński (Polska) 2-1
91 KG: Igor Jakubowski (Polska) – Pavel Nikitaev (Rosja) 3-0
+91 KG: Cam Awesome (USA) – Dean Gardiner (Irlandia) 3-0

WIELKIE EMOCJE W II SERII PÓŁFINAŁÓW 31. TURNIEJU IM. FELIKSA STAMMA

michalczuk_044

Wczorajsza druga seria półfinałów 31. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego im. Feliksa Stamma przyniosła wiele emocji kibicom zgromadzonym licznie w warszawskim Hotelu Gromada. W ringu oglądaliśmy dziewięcioro reprezentantów Polski, z których pięcioro awansowało do sobotniego finału.

Wielkie emocje towarzyszyły pojedynkom Karoliny Michalczuk (60 kg) i Lidii Fidury (75 kg). Pierwsza z nich, która systematycznie wkracza w rywalizację z najlepszymi zawodniczkami wagi lekkiej tym razem pokonała doświadczoną, nieustępliwą Ukrainkę Juliję Tsyplakovą. Rywalka Karoliny lubi boks ofensywny a jej walorami są także wytrzymałość i kondycja. Nasza mistrzyni była jednak dla Ukrainki zbyt trudną przeszkodą. Boksowała bardzo skutecznie i dawno nie widzieliśmy Karoliny trafiającej rywalkę z taką dokładnością. Jeśli dodamy do tego dobrą pracę nóg i wzorowe wykonywanie założeń taktycznych, rysuje się nam obraz faworytki finału, w którym zmierzy się z Angielką Chantelle Cameron.

Przed turniejem trener Paweł Pasiak mówił bez ogródek, że aktualna forma Lidii Fidury to jakieś 60% jej możliwości. Jeśli jest to prawdą, to poziom naszej zawodniczki sięgać może medalu największych turniejów mistrzowskich. Konsekwencja, z jaką Polka neutralizowała ringowe poczynania byłej mistrzyni świata, Mary Spencer z Kanady była nadzwyczajna. Lidia zawsze walczy ambitnie i szuka swoich szans w ofensywie. Tak było i wczoraj ale też pokazała kilka ciekawych rozwiązań obronnych. Boksowała rozważnie i bezpiecznie, a jej jednogłośne zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone. W finale rywalką naszej mistrzyni będzie inna ex-mistrzyni świata z Kanady, Ariane Fortin.

W sobotnim finale zobaczymy również Sylwestra Kozłowskiego (56 kg), Kazimierza Łęgowskiego (64 kg) i Damiana Kiwiora (69 kg). Szkoda, że awansu nie uzyskał Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), który nie był w stanie poradzić sobie z wysokim, długorękim Ukraińcem Oleksiyem Kazym-Zade. Jego rywal, równie młody jak Polak, radził sobie wczoraj zarówno z atakami naszego reprezentanta, jak i sam skutecznie trafiał głowę Szwedowicza. Pojedynek był bardzo emocjonujący i jego aktorzy zostali nagrodzeni głośnymi brawami. Równie energetyczna była walka doskonałego „fajtera” Michaela Conlana (56 kg) ze znanym z walk w lidze WSB Nikitą Fedorchenko. Swoją postawą Conlan potwierdził, że jest jednym z kandydatów do nagrody dla najlepszego zawodnika zawodów.

WYNIKI II SERII PÓŁFINAŁÓW (GODZ. 17.00)

KOBIETY
60 KG
Karolina Michalczuk (Polska) – Julija Tsyplakova (Ukraina) 3-0
Chantelle Cameron (Anglia) – Junhua Yin (Chiny) 2-1

75 KG
Lidia Fidura (Polska) – Mary Spencer (Kanada) 3-0
Ariane Fortin (Kanada) – Qian Li (Chiny) 2-1

MĘŻCZYŹNI

56 KG
Sylwester Kozłowski (Polska) – Daniel Żaboklicki (Polska) 3-0
Michael Conlan (Irlandia) – Nikita Fedorchenko (Rosja) 3-0

64 KG
Kazimierz Łęgowski (Polska) – Jemal Shalambelidze (Gruzja) 2-1
Vitaliy Dunaytsev (Rosja) – Dean Walsh (Irlandia) 3-0

69 KG
Damian Kiwior (Polska) – Rafał Perczyński (Polska) 3-0
Zaal Kvachatadze (Gruzja) – Pavel Kastramin (Białoruś) WO

75 KG
Oleksiy Kazym-Zade (Ukraina) – Arkadiusz Szwedowicz (Polska) 3-0
Zoltan Harcsa (Węgry) – Rustam Svayev (Kazachstan) 2-1

+91 KG
Dean Gadiner (Irlandia) – Roger Hryniuk (Polska) 3-0
Cam Awesome (USA) – Tornike Puritcha Maishvili (Gruzja) 3-0

PO I SERII PÓŁFINAŁOWEJ 31. MTB IM. F. STAMMA MAMY 3 FINALISTÓW

wisla

Sporo emocji przyniosła kibicom I seria walk półfinałowych 31. MTB im. Feliksa Stamma. Szkoda, że dopiero dzisiaj na ringu A, z którego przeprowadzana jest transmisja live w Internecie, można było podziwiać kunszt mistrzyni olimpijskiej Nicoli Adams oraz medalistek mistrzostw świata i Europy.

Reprezentanci Polski mieli pięć szans na awans do finałów, przy czym najtrudniejsze zadanie czekało Sandrę Drabik (51 kg), która zmierzyła się z najlepszą aktualnie Rosjanką w tej kategorii, skośnooką Saianą Sagatayevą.W ringu potwierdziło się to wszystko, co wiemy o rywalce Sandry – jest silna, boksuje dość chaotycznie ale wywiera stałą presję i jest odporna na ciosy. Dzisiaj kielczanka nie znalazła jeszcze sposobu na ten rosyjski „czołg”, ale prezentowany przez Sagatayevą boks nie jest skomplikowany, pełen dziur w defensywie i zapewne szybko trenerzy pomogą Polce znaleźć na nią sposób. Rosjanka w finale zmierzy się z mistrzynią olimpijską, Nicolą Adams, która w Warszawie nie zachwyca. Poza dobrą pierwszą walka, w dwóch kolejnych sprawiała wrażenie ospałej i zmęczonej. Szwankował także jej refleks i doświadczona Bułgarka Stoyka Petrova wpędziła ją kilka razy w tarapaty, w jednym z przypadków będąc nawet blisko knockdownu.

Mniej efektowny boks zaprezentowali panowie, choć w trzech przypadkach mocno zaiskrzyło na ringu w Hotelu Gromada. Pasjonującą wymianę ciosów zaprezentowali Hiszpan Kelvin de la Nieve (52 kg) z Rosjaninem Sergejem Ovanaevem i gdyby jego ciosy miały większą moc, to rywal zapewne przynajmniej raz padłby na matę ringu.

Nie oszczędzali się także Dawid Michelus (60 kg) z Gruzinem Otarem Eranosyanem. Wygrał ten drugi z uwagi na to, że wciągnął Polaka w totalna bitkę i przepychankę na linach. Dawid zapominał o boksowaniu na środku ringu, spóźniał się w obronie i sam bił dość niecelnie, dlatego tez w finale wystąpi Gruzin. W tej samej wadze doskonały pojedynek stoczyli najlepszy chyba jak dotąd zawodnik turnieju, Anvar Yunusov z Tadżykistanu z bitnym Irlandczykiem Davidem Oliverem Joyce`em. Oglądając w akcji mistrza Azji nie sposób zauważyć w jego zachowaniu fascynacji stylem samego Floyda Mayweathera. Jest może niezbyt szybki ale dysponuje świetna obroną i celnym jak chirurgiczny skalpel ciosem. Mimo to Joyce w ostatnim starciu doprowadził do liczenia rywala, jednakże straty z pozostałych rund nie pozwoliły mu zwyciężyć.

Wygrali półfinałowe boje Grzegorz Kozłowski (52 kg), Jordan Kuliński (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Wszyscy mieli rywali na swoim poziomie sportowym i dzisiejsze próby pokazały im, że czeka ich jeszcze wielka praca, by dołączyć do europejskiej czołówki. Szkoda mi było dzisiaj młodego mistrza Belgii, Aiygaha Dodji, który stoczył bardzo dobry pojedynek z Kozłowskim. Ciemnoskóry, chudy jak tyczka Belg, boksował ładnie technicznie, ale dość miękko.

WYNIKI I SERII WALK PÓŁFINAŁOWYCH (GODZ. 11.00)

KOBIETY

51 KG
Nicola Adams (Anglia) – Stoyka Petrova (Bułgaria) 3-0
Saiana Sagatayeva (Rosja) – Sandra Drabik (Polska)3-0

MĘŻCZYŹNI

49 KG
Yerzhan Zhormat (Kazachstan) – Mikheil Kazanjani (Gruzja)    3-0

52 KG
Grzegorz Kozłowski (Polska) – Aiygah Dodji (Belgia) 3-0
Kelvin de la Nieve (Hiszpania) – Sergei Ovanaev (Rosja) 3-0

60 KG
Otar Eranosyan (Gruzja) – Dawid Michelus (Polska) 3-0
Anvar Yunusov (Tadżykistan) – David oliver Joyce (Irlandia)

81 KG
Jordan Kuliński (Polska) – Polyneikis Kalamaras (Grecja) 3-0
Pavel Silyagin (Rosja) – David Nyika (Nowa Zelandia) 3-0

91 KG
Igor Jakubowski (Polska) – Aleksandre Dokvadze (Gruzja) 2-1
Pavel Nikitaev (Rosja) – Alexy Sevostianov (Kazachstan) 2-1

BARDZO DOBRA II SERIA WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH W WYKONANIU POLAKÓW

DSC07115

Dużo lepsza od I serii walk ćwierćfinałowych była druga odsłona dzisiejszej rywalizacji w 31. MTB im. Feliksa Stamma w Warszawie. W II serii, która rozpoczęła się o godz. 17.00 wystąpiło siedmioro Polaków i reprezentujący nasze barwy Ukrainiec Sergiej Werwejko. Między linami ringu nie pojawiła się Karolina Graczyk (60 kg), dla której z powodu kontuzji rywalizacja już się zakończyła.

Do piątkowych półfinałów awans wywalczyli: Karolina Michalczuk (60 kg), Lidia Fidura (75 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Rafał Perczyński i Damian Kiwior (obaj 69 kg) oraz Roger Hryniuk (+91 kg). Najcenniejsza była chyba wygrana Lidii nad wysoką Madziarką, z którą jeszcze 3 lata temu rywalizowała w wyższej kategorii wagowej Sylwia Kusiak.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

II SERIA 17.00

KOBIETY
60 KG
Karolina Michalczuk (Polska) – Viktoria Rajos (Węgry) 2 TKO
Julija Tsyplakova (Ukraina) – Caroline Veyre (Kanada) 3-0
Chantelle Cameron (Anglia) – Estelle Mossely (Francja) 2-1
Junhua Yin (Chiny) – Karolina Graczyk (Polska) WO.

75 KG
Lidia Fidura (Polska) – Timea Nagy (Węgry) 3-0
Mary Spencer (Kanada) – Nila Lipska (Ukraina) 3-0
Qian Li (Chiny) – Marina Volnova (Kazachstan) 3-0
Arianne Fortin (Kanada) – Yaroslava Yakushina (Rosja) 3 TKO

MĘŻCZYŹNI
56 KG
Sylwester Kozłowski (Polska) – Diego Ferrer (Hiszpania) 3-0
Michael Conlan (Irlandia) – Yerzhan Ordabayev (Kazachstan) 3-0
Nikita Fedorchenko (Rosja) – Tomasz Resół (Polska) 2-1

64 KG
Kazimierz Łęgowski (Polska) – Jonathan Alonso (Hiszpania) 2-1
Jemal Shalambelidze (Gruzja) – Jonathan Soares (Brazylia) 2-0
Dean Walsh (Irlandia) – Bohdan Vikazinin (Ukraina) 3-0
Vitaliy Dunaytsev (Rosja) – Almasbek Alibekov (Kazachstan) 3-0

69 KG
Damian Kiwior (Polska) – Hzam Ahmed Nabah (Katar) 3-0
Rafał Perczyński (Polska) – Youba Sissokho (Hiszpania) 3-0
Zaal Kvachatadze (Gruzja) – Jose Alday (USA) 3-0
Pavel Kastramin (Białoruś) – Stephen Donelly (Irlandia) 3-0

75 KG
Oleksii Kazym-Zade (Ukraina) – Andrey Mikhaliau (Białoruś) 3-0
Rosjatam Svayev (Kazachstan) – Michael O’Reilly (Irlandia) 2-1
Zsoltan Harcsa (Węgry) – Dan Dignam (Anglia) 2-1

+91 KG
Roger Hryniuk (Polska) – Georgios Rompert Chotz (GRE) 2 DQ
Dean Gardnier (Irlandia) – Cosme Nascimento (Brazylia) 3-0
Tornike Puritcha Maishvili (Gruzja) – Sergiey Verveiko (Polska) 2-1
Vladyslav Sirenko (Ukraina) – Cam Awesome (USA)

31 MTB. IM. STAMMA: SANDRA DRABIK POKONAŁA MEDALISTKĘ OLIMPIJSKĄ

rotterdam

W I serii walk ćwierćfinałowych 31. Międzynarodowego Turnieju im. Feliksa Stamma, która rozgrywana była na dwóch ringach od godz. 13.00 zobaczyliśmy sześcioro Polaków – Ewelinę Wicherską i Sandrę Drabik (obie 51 kg), Dawida Jagodzińskiego i Macieja Jóźwika (obaj 52 kg) oraz Dawida Michelusa i Marka Pietruczuka (obaj 60 kg). Z tego grona do półfinałów awansowała tylko dwójka Biało-Czerwonych (Drabik i Michelus).

Cenniejsze zwycięstwo zanotowała Sandra, która pokonała niejednogłośnie na punkty brązową medalistkę olimpijska z Londynu i siedmiokrotną mistrzynię USA, Marlen Esparza. Z kolei szybciej swój pojedynek zakończył Michelus, który w 3. rundzie zmusił do poddania Abdullatefa Mohammada Sadiqa z Kataru.

Z zawodami niestety pożegnali się Wicherska, Jóźwik, Jagodziński i Pietruczuk. Pierwszą z nich pokonała niejednogłośnie na punkty po remisowej walce doświadczona Bułgarka Stoyka Petrova, Jóźwik uległ mistrzowi Belgii Aiyaghowi Dodji, Jagodziński Hiszpanowi Kelvinowi de la Nieve, zaś Pietruczuk nie sprostał mistrzowi Gruzji, Otarowi Eranosyanowi.

W piątkowych półfinałach Drabik zmierzy się z Rosjanką Saianą Sagatayevą, zaś Michelus skrzyżuje rękawice ze wspomnianym Eranosyanem.

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH (CZWARTEK)
I SERIA 13.00

KOBIETY
51 KG
Stoyka Petrova (Bułgaria) – Ewelina Wicherska (Polska) 2-1
Nicola Adams (Anglia) – Mona Mestiaen (Francja) 3-0
Saiana Sagatayeva (Rosja) – Clelia Costa (Brazylia) 2-1
Sandra Drabik (Polska) – Marlen Esparza (USA) 2-1

MĘŻCZYŹNI
52 KG
Aiygah Dodji (Belgia) – Maciej Jóźwik (Polska) 3-0
Kelvin de la Nieve (Hiszpania) – Dawid Jagodziński (Polska) 3-0
Sergei Ovanayev (Rosja) – Ihor Sopinskyi (Ukraina) 3-0

60 KG
Dawid Michelus (Polska) – Abdullatef Mohammad Sadiq (Katar) 3 TKO
Otar Eranosyan (Gruzja) – Marek Pietruczuk (Polska) 3-0
Anvar Yunusov (Tadżykistan) – De Jesus Joedison (Brazylia) 2-1
David Oliver Joyce (Irlandia) – Genaro Gamez (USA) 2-1

81 KG
Pavel Silyagin (Rosja) – Jhonatan Saavedra (Hiszpania) 3-0
David Nyika (NZL) – Vladyslav Mykhailov (Ukraina) 2-1

91 KG
Asmar Amir Ibrahim Elsaey (Katar) – Aleksandre Dokvadze (Gruzja)
Gary Sweeney (Irlandia) – Alexey Sevostyanov (Kazachstan)
Juan Nogueira (Brazylia) – Pavel Nikitaev (Rosja)

KONTUZJA KAROLINY GRACZYK ELIMINUJE JĄ Z 31. TURNIEJU IM. FELIKSA STAMMA

graczyk_karolina

Cieszyliśmy się dzisiaj z dobrego rozpoczęcia turniejowych zmagań przez Karolinę Graczyk (60 kg), która pokonała niejednogłośnie na punkty niewygodną Bułgarkę Denitsę Eliseevą. Niektórzy – jak np. ja – oczami wyobraźni widzieli już zawodniczkę z Konina w jutrzejszej walce ćwierćfinałowej, tymczasem jak nas przed chwilą poinformował trener kadry narodowej seniorek, Paweł Pasiak, Karolina już w 1. starciu walki doznała bolesnej kontuzji, która eliminuje ją nie tylko z udziału w 31. MTB im. Feliksa Stamma, ale także na pół roku z uprawiania boksu.

- Niestety Karolina już w 1 rundzie walki złamała kciuk lewej dłoni z przemieszczeniem. Po walce była w szpitalu, gdzie na rękę założono jej gips. Czeka ją operacja i pół roku przerwy od boksu. Tak, więc jutro nie zobaczymy jej w walce o półfinał. Warto jednak dodać, że Karolina mimo bólu ambitnie przeboksowała zwycięsko cały pojedynek i wygrała go praktycznie tylko prawą ręką – mówi polski szkoleniowiec.

Dodajmy, że Karolina Graczyk nie ma ostatnio szczęścia do Turnieju im. Stamma. W ub. roku przegrała pechowo w półfinale, przedwcześnie odesłana do narożnika przez lekarza po krwawej ale nie poważnej kontuzji nosa. Życzymy zatem Karolinie szybkiego powrotu do pełnej sprawności, a później najlepiej zwycięstwa w kolejnej edycji warszawskiego turnieju.

ZWYCIĘSTWA POLEK NA ROZPOCZĘCIE 31. MTB IM. FELIKSA STAMMA

michalczuk win

W gościnnych progach warszawskiego Hotelu Gromada rozpoczął się 31. Międzynarodowy Turniej im. Feliksa Stamma. Za nami pierwszy dzień rywalizacji kobiet i mężczyzn, w którym zaprezentowało się sześcioro Biało-Czerwonych. Lepiej wypadły panie, a konkretnie Sandra Drabik (51 kg), Karolina Michalczuk i Karolina Graczyk (obie 60 kg), które pewnie wygrały swoje walki. Pierwsza odprawiła z kwitkiem doświadczoną Węgierkę Katalin Ancsin, z którą wygrała w ub. roku podczas turnieju w Wittenburgu, druga również jednogłośnie na punkty pokonała Brazyliazylijkę Luany da Silva, zaś trzecia niejednogłośnie zwyciężyła niewygodną Bułgarkę Denitsę Eliseevą. Z zawodami pożegnała się natomiast Żaneta Cieśla (51 kg), która uległa 0-3 mistrzyni Francji Monie Mestiaen.

Od dwóch porażek warszawski turniej rozpoczęli panowie. Mateusz Polski (60 kg) niezbyt szczęśliwie już w pierwszej rundzie wylosował tegorocznego mistrza USA seniorów (ubiegłoroczny mistrz w gronie młodzieżowców), Genaro Gomeza. Zarówno nasz zawodnik, jak i Amerykanin dali pokaz ciekawego, dynamicznego boksu, w którym zawodnikiem dokładniejszym w swoich akcjach ofensywnych był 19-letni Gomez. Polski miał przewagę w sile fizycznej i zaboksował jak zawsze bardzo ambitnie, ale jego rywal doskonale pracujący na nogach skutecznie unikał większości „bomb” Mateusza. Mniej do powiedzenia miał Mateusz Figiel (+91 kg), pokonany wyraźnie przez Ukraińca Vladyslava Sirenko. Nasz pięściarz, dla którego jest to debiut w międzynarodowym turnieju,  dopiero w 3. starciu zaczął boksować odważniej i kilka razy udowodnił, że w przyszłości może jeszcze przysporzyć nam miłych wrażeń.

Niestety w Warszawie nie będziemy podziwiać kunsztu wicemistrzyni olimpijskiej, Sofii Ochigavy (60 kg). Zamiast niej trener „Sbornej” przywiózł nieco mniej znaną ale już doświadczoną Anastasię Belyakovą. I jeszcze jedna uwaga. W związku ze szczęśliwym losowaniem pięciu naszych zawodników jest już w strefie medalowej. Są nimi: Grzegorz Kozłowski (52 kg), Daniel Żaboklicki (56 kg), Arkadiusz Szwedowicz 75 kg), Jordan Kuliński (81 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg)

WYNIKI WALK ELIMINACYJNYCH (1/8)

KOBIETY
51 KG
Stoyka Petrova (Bułgaria) – Haijuan Si (Chiny) 3-0
Mona Mestiaen (Francja) – Żaneta Cieśla (Polska) 3-0
Nicola Adams (Anglia) – Zhaina Shekerbekova (Kazachstan) 3-0
Costa Clelia (Brazylia) – Tetyana Kob (Ukraina) 2-0
Saiana Sagataeva (Rosja) – Mandy Bujold (Kanada) 3-0
Sandra Drabik (Polska) – Katalin Ancsin (Węgry) 3-0
Marlen Esparza (USA) – Ceire Smith (Irlandia) 3-0

60 KG
Karolina Michalczuk (Polska) – Luany Da Silva (Brazylia) 3-0
Julija Tsyplakova (Ukraina) – Jennifer Miranda (Hiszpania) 2-0
Caroline Veyre (Kanada) – Anna Beuselinck (Belgia) 3-0
Estelle Mossely (Francja) – Gulzhaina Ubbiniyazova (Kazachstan) 3-0

Chantelle Cameron (Anglia) – Alexis Pritchard (Nowa Zelandia) 2-0
Karolina Graczyk (Polska) – Denitsa Eliseeva (Bułgaria) 2-1
Junhua Yin (Chiny) – Anastasia Beliakova (Rosja) 2-1

75 KG
Arianne Fortin (Kanada) – Megan Maka (Nowa Zelandia) 3-0

MĘŻCZYŹNI

60 KG
Otar Eranosyan (Gruzja) – Miko Khatchatryan (Belgia) 3-0
Anvar Yunusov (Tadżykistan) – Artur Subhankulov (Rosja) 3-0
De Jesus Joedison (Brazylia) – Olesandr Melenyuk (Ukraina) 2-1
Genaro Gomez (USA) – Mateusz Polski (Polska) 2-1
David Oliver Joyce (Irlandia) – Darkhan Zhumsakbayev (Kazachstan) 3-0

64 KG
Vitaliy Dunaytsev (Rosja) – Vazgen Safaryants (Białoruś)    3-0
Almasbek Alibekov (Kazachstan) – Viktor Kiraly (Węgry) 3-0

+91 KG
Vladyslav Sirenko (Ukraina) – Mateusz Figiel (Polska) 3-0
Cam Avwesome (USA) – Gasan Gimbatov (Rosja) 2-1

ROZKŁAD WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH (CZWARTEK)
I SERIA 13.00

KOBIETY
51 KG
Ewelina Wicherska (Polska) – Stoyka Petrova (Bułgaria)
Mestiaen Mona (Francja) – Nicola Adams (Anglia)
Costa Clelia (Brazylia) – Saiana Sagataeva (Rosja)
Sandra Drabik (Polska) – Marlen Esparza (USA)

MĘŻCZYŹNI
52 KG
Aiygah Dodji (Belgia) – Maciej Jóźwik (Polska)
Kelvin de la Nieve (Hiszpania) – Dawid Jagodziński (Polska)
Sergei Ovanaev (Rosja) – Ihor Sopinskyi (Ukraina)

60 KG
Dawid Michelus (Polska) – Abdullatef Mohammad Sadiq (Katar)
Marek Pietruczuk (Polska) – Otar Eranosyan (Gruzja)
Anvar Yunusov (Tadżykistan) – De Jesus Joedison (Brazylia)
Genaro Gamez (USA) – David Oliver Joyce (Irlandia)

81 KG
Jhonatan Saavedra (Hiszpania) – Pavel Silyagin (Rosja)
Vladyslav Mykhailov (Ukraina) – David Nyika (NZL)

91 KG
Asmar Amir Ibrahim Elsaey (Katar) – Aleksandre Dokvadze (Gruzja)
Gary Sweeney (Irlandia) – Alexey Sevostyanov (Kazachstan)
Juan Nogueira (Brazylia) – Pavel Nikitaev (Rosja)

II SERIA 17.00

KOBIETY
60 KG
Viktoria Rajos (Węgry) – Karolina Michalczuk (Polska)
Julija Tsyplakova (Ukraina) – Caroline Veyre (Kanada)
Estelle Mossely (Francja) – Chantelle Cameron (Anglia)
Karolina Graczyk (Polska) – Junhua Yin (Chiny)   

75 KG
Timea Nagy (Węgry) – Lidia Fidura (Polska)
Mary Spencer (Kanada) – Nila Lipska (Ukraina)
Qian Li (Chiny) – Marina Volnova (Kazachstan)
Yaroslava Yakushina (Rosja) – Arianne Fortin (Kanada)

MĘŻCZYŹNI
56 KG
Diego Ferrer (Hiszpania) – Sylwester Kozłowski (Polska)
Yerzhan Ordabayev (Kazachstan) – Michael Conlan (Irlandia)
Nikita Fedorchenko (Rosja) – Tomasz Resół (Polska)

64 KG
Kazimierz Łęgowski (Polska) – Jonathan Alonso (Hiszpania)
Jonathan Soares (Brazylia) – Jemal Shalambelgiaidze (Gruzja)
Dean Walsh (Irlandia) – Bohdan ViKazachstanin (Ukraina)
Vitaliy Dunaytsev (Rosja) – Almasbek Alibekov (Kazachstan)

69 KG
Damian Kiwior (Polska) – Hzam Ahmed Nabah (Katar)
Youba Sissokho (Hiszpania) – Rafał Perczyński (Polska)
Jose Alday (USA) – Zaal Kvachatadze (Gruzja)
Pavel Kastramin (Białoruś) – Stephen Donelly (Irlandia)

75 KG
Andrey Mikhaliau (Białoruś) – Oleksii Kazym-Zade (Ukraina)
Michael O’Reilly (Irlandia) – Rosjatam Svayev (Kazachstan)
Zsoltan Harcsa (Węgry) – Dan Dignam (Anglia)

+91 KG
Roger Hryniuk (Polska) – Georgios Rompert Chotz (GRE)
Cosme Nascimento (Brazylia) – Dean Gardnier (Irlandia)
Sergiey Verveiko (Polska) – Tornike Puritcha Maishvili (Gruzja)
Vladyslav Sirenko (Ukraina) – Cam Awesome (USA)

TURNIEJ GEE-BEE W HELSINKACH W TLE MEMORIAŁU IM. F. STAMMA

Od 11 do 14 kwietnia, a więc niemal równolegle z 31. Międzynarodowym Turniejem Bokserskim im. Feliksa Stamma, odbywać się będzie w Helsinkach inny europejski tradycyjny (po raz 33) Turniej Gee-Bee. Kibice pięściarstwa w miejscowej Sports Hall podziwiać będą rywalizację ponad 90 zawodniczek i zawodników z 14 krajów świata.

Najmocniejsza ekipę do stolicy Finlandii wysłał Kazachstan. na jej czele stoją ubiegłoroczny mistrz świata Zhanibek Alimkhanuly (75 kg – na zdjęciu) i brązowy medalista Kairat Eralijev (56 kg). Gwiazdą ekipy rosyjskiej będzie z kolei mistrz Europy z Mińska (2013), Artem Zakaryan. Poza nimi na starcie turnieju Gee-Bee zobaczymy także ekipy m.in. z Włoch (z brązowym medalistą mistrzostw Europy Vincenzo Mangaciapre), Francji, Australii Irlandii, Anglii i Walii. Po raz pierwszy w zawodach weźmie również udział ekipa z dalekiej Nowej Zelandii.

geebee

W 31. MTB IM. FELIKSA STAMMA WYSTĄPI DZIESIĘCIU TRIUMFATORÓW Z LAT 2009-2013

ward

W rozpoczynającym się jutro się 31. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Feliksa Stamma wystąpi dziesięcioro zawodniczek i zawodników, którzy w latach 2009-2013 wygrywali te zawody. Najwięcej turniejowych triumfów – cztery – ma Lidia Fidura (2010-2013), trzy Karolina Michalczuk (2010-2012) i dwa Karolina Graczyk (2010-2011). Oprócz naszych znakomitych zawodniczek w Warszawie wygrywali także: Zhaina Shekerbekova (Kazachstan, 2013), Pavel Silyagin (Rosja, 2013), Sergej Werwejko (Ukraina, 2013), Gasan Gimbatov (Rosja, 2012), Joe Ward (Irlandia, 2011 -na zdjęciu na najwyższym podium w Warszawie), Pavel Nikitayev (Rosja, 2010) i Kelvin de la Nieve (Hiszpania, 2009).

Po raz drugi z rzędu w Turnieju im. Feliksa Stamma wystąpi 21 ubiegłorocznych zagranicznych uczestników: Ceire Smith (51 kg, Irlandia), Mandy Bujold (51, Kanada), Tatyana Kob (51, Ukraina), Clelia Costa (51, Brazylia) Zhaina Shekerbekova (51, Kazachstan), Katalin Ancsin (51, Węgry), Estelle Mossely (60, Francja), Alexis Pritchard (60, Nowa Zelandia), Vivien Csombor (60, Węgry), Jennifer Miranda (60, Hiszpania), Mary Spencer (75, Kanada), Nila Lipska (75, Ukraina), Marina Volnova (75, Kazachstan), Vasili Egorov (49, Rosja), Abdullatef Mohammad Sadiq (60, Katar), Jonathan Alonso (64, Hiszpania), Hzam Ahmed Nabah (69, Katar), Youba Sissokho (69, Hiszpania), Jhonatan Saavedra (81, Hiszpania), Pavel Silyagin (81, Rosja), Juan Nogueira (91, Brazylia)

W 2013 roku w zawodach boksowało również 10 reprezentantek i reprezentantów Polski, których zobaczymy po raz kolejny w Warszawie. Są nimi: Sandra Drabik (51 kg), Karolina Graczyk (60 kg), Lidia Fidura (75 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Dawid Jagodziński (52 kg), Sylwester Kozłowski (56 kg), Mateusz Polski (60 kg), Kamil Gardzielik (75 kg), Jordan Kuliński (81 kg) i Sergiej Werwejko (+91kg)

PROJEKT AIBA PRO BOXING STARTUJE 24 PAŹDZIERNIKA 2014 ROKU

aiba-pro-boxing-logo

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) poinformowało o terminie pierwszych historycznych pojedynków  w ramach projektu AIBA Pro Boxing (APB). Wspomniane, długo oczekiwane, wydarzenie odbędzie się w piątek 24 października 2014 roku. W następstwie wielu dyskusji odbytych z członkami Komitetu Wykonawczego AIBA, APB i członkami zarządów krajowych federacji zrzeszonych w AIBA, a także z potencjalnymi partnerami medialnymi oraz handlowymi, ustalono, że ww. termin będzie najdogodniejszy, by uruchomić ten rewolucyjny projekt.

Harmonogram rywalizacji w formule APB jest następujący:

- Zawody o miejsca w rankingu wstępnym APB-świat – 1 runda kwalifikacyjna: 24-26 października 2014 roku
- Zawody o miejsca w rankingu wstępnym APB-świat – 2 runda kwalifikacyjna: 20-23 listopada 2014 roku
- Zawody o miejsca w rankingu światowym APB: 18-21 grudnia 2014 roku
- Inauguracyjne Światowe Turnieje Mistrzowskie APB: 22-25 stycznia 2015 roku oraz od 29 stycznia do 1 lutego 2015 roku

Szczegółowe informacje nt. organizacji wspomnianych zawodów zostaną przedstawione w najbliższym czasie.

JAROSŁAW IWANOW WYGRAŁ TURNIEJ WE FRANCUSKIM ARGENTEUIL

pasmontana2

Sukcesem Jarosława Iwanowa z TS Wisła Kraków zakończył się międzynarodowy turniej bokserski o Pas Montany, który w dniach od 3 do 5 kwietnia odbył  się w podparyskim Argenteuil. W imprezie startowało 80 zawodniczek i zawodników z 16 krajów, m.in. z USA, Kanady, Norwegii, Włoch, Irlandii Północnej, Algierii, Boliwii, Kosowa, Cypru, Mauritiusu, Brazylii, Szwajcarii i Niemiec oraz niemal cała francuska czołówka. Gośćmi honorowymi zawodów byli ex-mistrzowie świata zawodowców Stefano Zoff  i Rene Jacquot.

Mający nadal ukraińskie obywatelstwo Jarosław Iwanow, podopieczny trenera Tomasza Winiarskiego, wywalczył swój pas w pięknym stylu, pokonują w finale wagi z limitem 56 kg Włocha Lucę Rigoldiego. Wcześniej zawodnik z Krakowa pokonał dwóch Francuzów – Steeve`a Gressieza i Rafo Asardouriana.

W finale boksował również Mateusz Kostecki, wychowanek trenera Władysława Ćwierza, aktualnie reprezentujący barwy WKS Desant Kraków, który w wadze do 64 kg uległ niejednogłośnie na punkty (1-2) po świetnej walce dwukrotnemu olimpijczykowi (z Pekinu i Londynu), Colinowi Richarno z Mauritiusu. Dzielnie w półfinale radził sobie inny „Wiślak”, Mateusz Rzadkosz (75 kg), przegrywając minimalnie ma punkty z aktualnym wicemistrzem Francji, Christianem M`Billi Assomo.

pasmontana1

OPALACH, DUSZAK I GERLECKI WYGRYWAJĄ PODCZAS GALI W GIŻYCKU

opalach

W walce wieczoru gali boksu zawodowego Tymex Boxing Night w Giżycku, Przemysław Opalach (15-2, 13 KO) pokonał doświadczonego Bakera Barakata (39-16-4, 27 KO), zdobywając wakujący pas WBC Baltic Silver kategorii super średniej.

Od początku Polak skoncentrował się na ciosach na korpus i już w drugiej rundzie mocnym lewym hakiem pod prawy łokieć wyraźnie naruszył rywala, choć obyło się wtedy bez liczenia. Barakat dobrze rozpoczął trzecią rundę, ale pół minuty przed końcem Polak znów trafił hakiem w okolice wątroby i tym razem Niemiec już przyklęknął, dając Grzegorzowi Molendzie policzyć do ośmiu w ramach odpoczynku. W czwartej odsłonie Przemek nadział się nawet na prawy sierp przeciwnika, jednak cały czas kontrolował wydarzenia w ringu.

W ostatnich sekundach piątego starcia złapał oponenta w narożniku i posłał na deski prawym podbródkowym. Sędzia policzył do ośmiu, a z dalszych opresji Bakera wyratował gong. Opalach podkręcił tempo w szóstej rundzie, lecz szczelnie zakryty rywal nie dał sobie zrobić więcej krzywdy. W kolejnych minutach obraz potyczki nie zmieniał się, aż nareszcie w końcówce dziewiątej odsłony Opalach zamiast bić lewym tym razem uderzył prawym hakiem w okolice żeber, doprowadzając przeciwnika do trzeciego nokdaunu. Polak nie zdołał jednak postawić przysłowiowej kropki nad „i”, więc o wszystkim usieli decydować sędziowie. Oni oczywiście nie mili wątpliwości i jednogłośnie opowiedzieli się za Polakiem – 100:89, 99:88 i 100:87.

Tomasz Duszak (4-0-1, 2 KO) spotkał na swojej drodze doświadczonego i znanego w Europie journeymana, Jonathana Pasi (22-29-2, 8 KO). Polak kontrolował pojedynek ciosami prostymi, wykorzystując lepsze warunki fizyczne. Niemiec polował na pojedyncze bomby, które jednak najczęściej pruły powietrze. Wygrana Duszaka nie podlegała dyskusji, choć jeśli chce osiągać poważniejsze sukcesy na pewno będzie musiał zaprezentować się lepiej niż dziś. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali przewagę Tomka w rozmiarach 60:55 i dwukrotnie 59:56.

Michał Gerlecki (4-0, 2 KO) przekonywał przed galą, że wspólne sparingi z Masternakiem wyszły mu na dobre. Wynik na to wskazuje, choć rywal nie postawił dziś naszemu „półciężkiemu” zbyt wysoko poprzeczki. Początek pojedynku nie wskazywał na rychłe jego zakończenie. Polak spokojnie boksował i dopiero w samej końcówce starcia trafił mocno. Remo Arns (5-11, 3 KO) ustał, ale już w przerwie przed drugą rundą pozostał na stołku. Grzegorz Molenda ogłosił wygraną Gerleckiego przez TKO, choć ten nawet nie zdążył się nawet porządnie spocić.

Daniel Bociański (1-0) wypunktował na dystansie czterech rund Mustafę Dogana (4-7, 3 KO) w potyczce kategorii super średniej. Polak wyszedł do ringu bardzo spięty, ale z każdą minutą rozkręcał się coraz bardziej i w samej końcówce trafił bardzo mocnym prawym. Po ostatnim gongu sędziowie ocenili pojedynek na korzyść Daniela w rozmiarach 40:37 i dwukrotnie 40:36. W starciu dwóch kolejnych debiutantów Wojciech Niedzielski (0-0-1) zremisował z Aleksandrem Binkowskim (0-0-1) po nudnych czterech starciach.

źródło: bokser.org

DRAMAT WŁOCHÓW NA 25 SEKUND PRZED KOŃCEM MECZU. W PÓŁFINALE WSB AZEROWIE Z KAZACHAMI

W pięknie położonym miasteczku Campione d`Italia (region Lombardia) przez długie lata włoscy kibice oglądali zapewne wiele pięściarskich dramatów, ale finał dzisiejszego meczu ćwierćfinałowego zawodowej ligi World Series of Boxing pomiędzy Dolce & Gabbana Italia Thunder i Azerbaijan Baku Fires, na pewno będzie wspominamy przez długi czas. Ekipa gospodarzy stanęła przed trudnym zadaniem, by zwycięstwem 5-0 wyrównać stan rywalizacji z Azerami i doprowadzić do dogrywki, w której doszłoby do decydującej o losach ćwierćfinału rywalizacji. Przez pierwsze cztery walki i cztery rundy piątej wszystko zdawało się iść w tym właśnie kierunku i wówczas, na 25 sekund przed końcowym gongiem, ważący prawie 111 kg Arslanbek Makhmudov (+91 kg – na zdjęciu) straszliwym prawym sierpem trafił w głowę wyraźnie dotąd prowadzącego na punkty Rumuna Mihai Nistora i w Casino Campione zapadła cisza… Kamera po wyliczeniu Nistora pokazała jak na policzku wielkiego mistrza olimpijskiego i zawodowego boksu, Francesco Damianiego, który jest trenerem ekipy z Mediolanu, pojawiły się łzy smutku ale też i gniewu oraz bezradności. W taki oto dramatyczny sposób prysły marzenia włoskiego teamu na awans do półfinału.

Wcześniej pięściarze Dolce & Gabbana pewnie pokonywali swoich przeciwników, przy czym najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Walijczyk Andrew Selby (52 kg), który w otwierającej mecz potyczce był wyraźnie lepszy w każdej z rund od Elvina Mamishadzy. Drugi punkt dołożył Domenico Valentino (60 kg), który kiepsko wszedł w pojedynek z Rosjaninem Albertem Selimovem, ale ostatecznie dzięki skutecznym akcjom w 2. i 3. oraz w ostatnim starciu przeważył – mimo kontuzji – szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zwycięstwo nr 3 zanotował Vincenzo Mangiacapre (69 kg), który sporo się na to napracował w rywalizacji z Białorusinem Mahamedem Nurudzinau, ale dzięki lepszej kondycji i skutecznemu finiszowi przekonał do siebie sędziów oceniających ten pojedynek. Swoją walkę wygrał również Abdelhafid Benchabla (81 kg), choć jeden z sędziów w tym boju wyżej ocenił umiejętności tyczkowatego Teymura Mammadova niż reprezentanta Algierii.

Półfinałowymi rywalami Azerów z Baku Fires będą obrońcy mistrzowskiego tytułu, Kazakhstan Astana Arlans, którzy w Ałmatach pozbawili złudzeń Team Germany, wygrywając wszystkie pięć walk. Pojedynkiem meczu uznano rywalizację Samat Bashenova (60 kg) z utalentowanym Arthurem Brilem. Niekonwencjonalny styl boksowania młodego Niemca wyraźnie nie leżał podręcznikowo poruszającemu się po ringu Kazachowi, wobec czego pierwsze dwie rundy były remisowe ze wskazaniem na Brila. Jednak z rundy na rundę doświadczony Bashenov nadrabiał stracony dystans i mimo ambitnych prób nawiązania walki, Niemiec tracił kontrolę nad ringowymi wydarzeniami. Przewaga, jaką Samat wypracował w ostatnich trzech starciach (głównie w 3. rundzie) sprawiła, że zwyciężył jednogłośnie.

Cztery pozostałe punkty dla Kazachów dorzucili Miras Zhakupov (52 kg), który wygrał wszystkie rundy walki z Ronny Beblikiem, Meirim Nursultanov (69 kg), który w takim samym stylu rozprawił się z Vjaceslavem Kerberem, Chorwat Hrvoje Sep (81 kg) – wyraźnie lepszy od Serge`a Michela oraz Ruslan Myrsytayev (+91 kg), który jako drugi po Bashenovie musiał nieco więcej wykrzesać z siebie sił, by pokonać Erika Pfeiffera.

LISTY STARTOWE PRZED TURNIEJEM IM. STAMMA. NIESTETY BEZ TAYLOR I TRZECH MISTRZÓW POLSKI

michalczuk04

Mimo wcześniejszych zapowiedzi startu w 31. Międzynarodowym Turnieju im. Feliksa Stamma i dokonaniu stosownego zgłoszenia przez irlandzką federację bokserską, Katie Taylor (60 kg) ostatecznie nie przyjedzie do Warszawy, by stanąć do rywalizacji z wicemistrzynią olimpijską Sofiyą Ochigavą i naszymi mistrzyniami pięści, Karolinami – Michalczuk i Graczyk.

Mimo to obsada kobiecego turnieju, który rozegrany zostanie w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych, jest znakomita. Anonsowaliśmy już udział w nim innej złotej medalistki olimpijskiej z Londynu (2012), Nicoli Adams, wspomnianej Ochigavy, innych utytułowanych olimpijek z Londynu – Marlen Esparza (USA, 51 kg), Mariny Volnovej (Kazachstan, 75 kg), Stoyki Petrovej (Bułgaria, 51 kg), Alexis Pritchard (Nowa Zelandia, 60 kg), Mary Spencer (Kanada, 75 kg) oraz oczywiście Karoliny Michalczuk (Polska, 60 kg – mistrzyni świata z 2008 roku).

Ogółem w Warszawie zobaczymy 41 zawodniczek, wśród których jest 6 Polek, w tym aż 3 w wadze muszej (51 kg). Spowodowane to zostało wycofaniem się z zawodów Kanadyjki i Nowozelandki, których miejsca zajęły dwie finalistki tegorocznych Mistrzostw Polski – Ewelina Wicherska (mistrzyni) i Żaneta Cieśla (wicemistrzyni). Oprócz nich w zawodach wystąpią etatowe kadrowiczki Pawła Pasiaka: Sandra Drabik (51 kg), Karolina Michalczuk i Karolina Graczyk (obie 60 kg) oraz Lidia Fidura (75 kg).

Wśród mężczyzn do gwiazd 31. MTB im. Feliksa Stamma na pewno zaliczymy byłych mistrzów Europy – Joe Warda (Irlandia, 81 kg) i Hovhanesa Danielyana (Armenia, 49 kg). Oprócz nich najbardziej utytułowanymi pięściarzami zawodów są: brązowy medalista olimpijski z Londynu – Michael Conlan (Irlandia, 52 kg; także wicemistrz Europy z 2013 roku), brązowy medalista mistrzostw świata i mistrz Azji z 2011 roku – Anvar Yunusov (Tadżykistan, 60 kg), Vazgen Safaryants (Białoruś, 60 kg), Kelvin de la Nieve (Hiszpania, 52 kg), czy Zoltan Harcsa (Węgry, 75 kg).

W turnieju ogółem zaboksuje 92 zawodników, z czego Biało-Czerwonych barw bronić będzie 18 podopiecznych Walerego Korniłowa: Grzegorz Kozłowski, Maciej Jóźwik i Dawid Jagodziński (wszyscy 52 kg), Sylwester Kozłowski, Daniel Żaboklicki i Tomasz Resół (56 kg), Mateusz Polski, Dawid Michelus i Marek Pietruczuk (60 kg), Kazimierz Łęgowski i Damian Kiwior (64 kg), Rafał Perczyński (69 kg), Kamil Gardzielik i Arkadiusz Szwedowicz (75 kg), Jordan Kuliński (81 kg), Igor Jakubowski (91 kg), Mateusz Figiel i Sergiej Werwejko (+91 kg).

Na starcie 31. MTB im. Feliksa Stamma nie ma więc trzech aktualnych mistrzów Polski. Dwóch z nich wyeliminowały problemy zdrowotne (Ireneusz Zakrzewski i Tomasz Jabłoński) oraz Mateusza Tryca (81 kg), który podobnie jak np. Mateusz Kostecki (69 kg)  i Roger Hryniuk (+91 kg) zostali wstępnie zgłoszeni do zawodów.

OSTATECZNA LISTA STARTOWA

KOBIETY

51 kg
1. Ceire Smith (Irlandia)
2. Mestiaen Mona (Francja)
3. Stoyka Petrova (Bułgaria)
4. Mandy Bujold (Kanada)
5. Nicola Adams (Anglia)
6. Tatyana Kob (Ukraina)
7. Haijuan Si (Chiny)
8. Clelia Costa (Brazylia)
9. Zhaina Shekerbekova (Kazachstan)
10. Saiana Sagataeva (Rosja)
11. Sandra Drabik (Polska)
12. Ewelina Wicherska (Polska)
13. Żaneta Cieśla (Polska)
14. Katalin Ancsin (Węgry)
15. Natella Khudoyan (Armenia)
16. Marlen Esparza (USA)

60 KG
1. Estelle Mossely (Francja)
2. Alexis Pritchard (Nowa Zelandia)
3. Denitsa Eliseeva (Bułgaria)
4. Caroline Veyre (Kanada)
5. Chantelle Cameron (Anglia)
6. Julija Tsyplakova (Ukraina)
7. Junhua Yin (Chiny)
8. Anna Beuselinck (Belgia)
9. Luany Da Silva (Brazylia)
10. Gulzhaina Ubbiniyazova (Kazachstan)
11. Sofya Ochigava (Rosja)
12. Karolina Michalczuk (Polska)
13. Karolina Graczyk (Polska)
14. Vivien Csombor (Węgry)
15. Jennifer Miranda (Hiszpania)

75 KG
1. Megan Maka (Nowa Zelandia)
2. Arianne Fortin (Kanada)
3. Mary Spencer (Kanada)
4. Nila Lipska (Ukraina)
5. Qian Li (Chiny)
6. Marina Volnova (Kazachstan)
7. Yaroslava Yakushina (Rosja)
8. Lidia Fidura (Polska)
9. Timea Nagy (Węgry)
10. Sona Avagyan (Armenia)

MĘŻCZYŹNI

49 KG
1. Yahya    Saleh Ahmed Al-Rafiq (Katar)
2. Yerzhan Zhormat (Kazachstan)
3. Vasili Egorov (Rosja)
4. Hovhanes Danielyan (Armenia)
5. Mikheil Kazanjani (Gruzja)

52 KG
1. Chris Phelan (Irlandia)
2. Ihor Sopinskyi (Ukraina)
3. Aiygah Dodji (Belgia)
4. Sergei Ozanaev (Rosja)
5. Kevin de la Nieve     (Hiszpania)
6. Grzegorz Kozłowski (Polska)
7. Maciej Jóźwik (Polska)
8. Dawid Jagodziński (Polska)
9. Anri Meliqyan (Armenia)

56 KG
1. Yerzhan Ordabayev (Kazachstan)
2. Sylwester Kozłowski (Polska)
3. Daniel Żaboklicki    (Polska)
4. Tomasz Resół (Polska)
5. Michael Conlan (Irlandia)
6. Nikita Fedorchenko (Rosja)
7. Diego Ferrer (Hiszpania)
8. Avtandil Tchubabria (Gruzja)

60 KG
1. David Oliver Joyce (Irlandia)
2. Abdullatef Mohammad Sadiq (Katar)
3. Olesandr Melenyuk (Ukraina)
4. Anvar Yunusov (Tadżykistan)
5. Joedison De Jesus (Brazylia)
6. Darkhan Zhumsakbayev (Kazachstan)
7. Mateusz Polski (Polska)
8. Dawid Michelus (Polska)
9. Marek Pietruczuk (Polska)
10. Vazgen Safaryants (Białoruś)
11. Artur Subhankulov (Rosja)
12. Gegham Mkrtchyan (Armenia)
13. Miko Khatchatryan (Belgia)
14. Otar Eranosyan (Gruzja)
15. Genaro Gamez (USA)

64 KG
1. Dean Walsh (Irlandia)
2. Bohdan Vikazin (Ukraina)
3. Alexandros Tsanikidis (Grecja)
4. Almasbek Alibekov (Kazachstan)
5. Jonathan Alonso (Hiszpania)
6. Kazimierz Łęgowski (Polska)
7. Damian Kiwior (Polska)
8. Vitaliy Dunaytsev (Rosja)
9. Viktor Kiraly (Węgry)
10. Jonathan Soares (Brazylia)
11. Jemal Shalamberidze (Gruzja)

69 KG
1. Stephen Donelly (Irlandia)
2. Hzam Ahmed Nabah (Katar)
3. Youba Sissokho (Hiszpania)
4. Rafał Perczyński (Polska)
5. Alim Gadhiev (Rosja)
6. Zaal Kvachatadze (Gruzja)
7. Jose Alday (USA)
8. Pavel Kastramin (Białoruś)

75 KG
1. Michael O’Reilly (Irlandia)
2. Oleksii      Kazym-Zade (Ukraina)
3. Rustam Svayev (Kazachstan)
4. Kamil Gardzielik (Polska)
5. Arkadiusz Szwedowicz (Polska)
6. Andrei Mikhaliau    (Białoruś)
7. Lev Cherenko (Rosja)
8. Zoltan Harcsa (Węgry)
9. Mraz Charkazyan    (Armenia)

81 KG
1. Joe Ward (Irlandia)
2. Polyneikis Kalamaras (Grecja)
3. David Nyika (Nowa Zelandia)
4. Vladyslav Mykhailov (Ukraina)
5. Jhonatan Saavedra (Hiszpania)
6. Jordan Kuliński (Polska)
7. Pavel Silyagin (Rosja)
8. Harutyun Margaryan (Armenia)

91 KG
1. Gary Sweeney (Irlandia)
2. Juan Nogueira (Brazylia)
3. Alexey Sevostyanov (Kazachstan)
4. Igor Jakubowski (Polska)
5. Pavel Nikitaev (Rosja)
6. Ashraf  Amir Helmy Ibrahim Elsaey (Katar)
7. Aleksandre  Dokvadze (Gruzja)

+ 91 kg.
1. Dan Gardnier (Irlandia)
2. Georgios Rompert Chotz (Grecja)
3. Vladyslav Sirenko (Ukraina)
4. Ruben Nazaryan (Belgia)
5. Cosme Nascimento (Brazylia)
6. Mateusz Figiel (Polska)
7. Sergiej Werwejko (Polska)
8. Gasan Gimbatov (Rosja)
9. Rafael Simonyan    (Armenia)
10. Tornike  Puritcha Maishvili (Gruzja)
11. Cam Awesome (USA)

W PÓŁFINAŁACH LIGI WSB ROSJANIE ZMIERZĄ SIĘ Z KUBAŃCZYKAMI?

cub_usa

Ukraińskim Atamanom nie uda się powtórzyć wyniku  z poprzedniego sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing, kiedy to dotarli aż do finału. Wczoraj w Doniecku musieli ponownie uznać wyższość Boxing Team Russia, ulegając w takim samym stosunku (1-4) jak w Moskwie. Tym samym Rosjanie są pierwszą drużyną, która awansowała do półfinału, w którym zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji Domadores Cuba i USA Knockouts. Po pierwszym meczu bliżsi meczu z Rosją są Kubańczycy, którzy wczoraj rozbili rywali 5-0.

Wysoka porażka była zapewne gorzką pigułka do przełknięcia dla ukraińskich kibiców, tym bardziej, że doskonale mecz rozpoczął reprezentant Kirgistanu w barwach Otamans, Azat Usenaliev (49 kg), pokonując niejednogłośnie na punkty Bakhtovara Nazirova. Tak, jak przypuszczaliśmy kluczem do ewentualnego zwycięstwa Ukraińców miała być wygrana Pavla Ishchenko (60 kg) z niebezpiecznym rosyjskim mańkutem, Dmitriyem Polyanskiyem. Zawodnik gospodarzy zaboksował naprawdę dobrze, pokazując się z dobrej strony głównie na początku pojedynku, kiedy to imponował techniką i szybkością. Z czasem zaczął jednak odczuwać mocne uderzenia rywala, który dzięki lepszej kondycji wygrał pojedynek dosłownie w ostatnim starciu. To była doskonała walka i werdykt, dający Rosjaninowi u wszystkich sędziów zwycięstwo jednym punktem nie wzbudził nerwowych reakcji ze strony gospodarzy.

Pojedynek leworęcznego Aleksandra Besputina (69 kg) z Tarasem Golovaschenko nie był już tak zacięty, choć sporo niższy od rywala Rosjanin na swoje zwycięstwo musiał się nieco napracować. Besputin boksował tak, jak najbardziej lubi, czyli w bliskim kontakcie i niemal każdy jego frontalny atak „pachniał” prawdopodobieństwem liczenia. Mimo kilku kryzysów Ukrainiec wytrzymał do końca rywalizacji, przegrywając jednak bardzo wyraźnie na kartach sędziowskich. Wyrównanej walki z rywalem nie nawiązał także Oleksandr Ganzulia (81 kg), choć w momencie, w którym wyszedł do boju z Eduardem Yakushevem wiadomo było, że do półfinału awansują Rosjanie. Yakushev był dla rywala zbyt sprytny, choć w niektórych momentach boksował zbyt nonszalancko, co mógł wykorzystać Ukrainiec. Pojedynek nie zachwycił pod względem technicznym a i kondycja zawodników pozostawiała wiele do życzenia. Ostatecznie lepsze wrażenie na sędziach wywarł Rosjanin, dając swojej ekipie zwycięstwo w meczu. Zamykający spotkanie pojedynek Egora Plevako (+91 kg) z Maksimem Babaninem był krótki ale bardzo widowiskowy. Mocne ciosy padały z obu stron, ale mocniej odczuwał je Ukrainiec, który w 2. starciu był liczony. Nie zważając na konsekwencje Plevako nadal preferował ofensywny boks, starając się odrobić straty. Niestety w 3. starciu z powodu rozcięcia łuku brwiowego został odesłany narożnika i cały mecz zakończył się zwycięstwem Boxing Team Russia 4-1.

Kubańczycy z Amerykanami zmierzyli się dopiero po raz pierwszy, gdyż ich pierwsze spotkanie, które miało się odbyć w Fort Lauderdale na Florydzie z powodów organizacyjnych zostało odwołane i przesunięte na 12 kwietnia. W Hawanie nie było wczoraj żadnej niespodzianki i gospodarze zafundowali swoim gościom srogie lanie, pokonując ich 5-0. Dysproporcja poziomów obu ekip była bardzo widoczna i mimo iż w ekipie Domadores nie zaboksowali wszyscy najlepsi, których mają do dyspozycji trenerzy, wszystkie walki toczone były pod wyraźne dyktando gospodarzy. W ringu zobaczyliśmy cztery pojedynki, gdyż Amerykanie nie wystawili zawodnika w wadze do 52 kg. Najbardziej efektownie wypadł wspaniały kubański mistrz, Roniel Iglesias Sotolongo (69 kg), nokautując w 3. starciu Wenezuelczyka Gabriela Maestre. Zwycięstwa przed czasem wisiały na włosku także w trzech pozostałych pojedynkach, szczególnie zaś w zamykającej mecz walce Yoandi Toiraca (+91 kg) ze Szwedem w barwach Knockouts, Mohamedem Sallahem. Kłopotów z pokonaniem Luisa Martina Alarcona Diaza nie miał Lazaro Alvarez (60 kg), podobnie jak i weteran Emilio Correa (81 kg), który mimo sporej nadwagi (pamiętam go z walk w wadze półśredniej) pokonał bez trudu, choć w tempie „majestatycznym” Brazylijczyka Michela Borgesa de Souzę.

AIBA PONOWNIE DYSCYPLINUJE SKANDYNAWÓW. ZAWIESZONO 4 SZWEDÓW

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA) znowu dyscyplinuje Skandynawów. Powodem zawieszenia czterech osób (dwóch trenerów i dwóch arbitrów) był incydent, do jakiego doszło 18 stycznia 2014 roku podczas zawodów o mistrzostw Południowej Szwecji. Wbrew obowiązującym przepisom organizatorzy dopuścili tam do rywalizacji w formule AIBA Open Boxing (AOB) zawodniczkę z grupy młodzieżowej (urodzonej po 31 grudnia 1995 roku), która została znokautowana w 1. starciu przez liczącą 33 lata rywalkę.

W związku z tym, że dopuszczenie do rywalizacji młodzieżowca z seniorem w oficjalnych zawodach jest naruszeniem art 1.1 Regulaminu Zawodów AOB, szwedzka federacja zmuszona była do wskazania winnych złamania prawa, zaś Komitet Wykonawczy AIBA w dniu 28 marca 2014 roku postanowił tymczasowo ich zawiesić ze skutkiem natychmiastowym. Obowiązuje ich zakaz udziału w jakichkolwiek przedsięwzięciach, związanych z działalnością bokserską na szczeblu krajowym i międzynarodowym. Poza tym sprawę skierowano dodatkowo do Komisji Dyscyplinarnej AIBA celem uzyskania kolejnych opinii.

Przypominamy, że zakaz rywalizacji młodzieżowców z seniorami wprowadzono w 2013 roku. W związku z tym Claressa Shields przez dłuższy czas (o ile nie na stałe) pozostanie najmłodszą złota medalistką olimpijską. Przypominamy, że Amerykanka złoty medal Igrzysk Olimpijskich wywalczyła w 2012 roku w Londynie w wieku 17 lat i 5 miesięcy. Paradoksalnie ta sama zawodniczka, w myśl nowych przepisów,  nie została dopuszczona w kolejnym roku do rywalizacji z seniorkami, dzięki czemu zobaczyliśmy ją na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Albenie, gdzie w finale nie bez trudu pokonała Elżbietę Wójcik.

MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA EUROPY W 2015 ROKU ODBĘDĄ SIĘ W KOŁOBRZEGU?

womanboxing01

Wczoraj prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek i prezes Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Bokserskiego Aleksander Nazarov podpisali list intencyjny dotyczący organizacji Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Mistrzostwa miałyby się odbyć na przełomie maja i czerwca lub w październiku 2015 roku na dwóch ringach w kołobrzeskiej hali Millenium. Ponad 400 zawodników, szkoleniowców i lekarzy przez 10 dni mogłoby mieszkać w hotelach 4-gwiazdkowych w Kołobrzegu. Decyzja czy Mistrzostwa Europy odbędą się w Kołobrzegu zapadnie za dwa miesiące.

- 12 maja w Warszawie przekazuję list intencyjny członkowi AIBA – Międzynarodowej Federacji Boksu i ten dokument jedzie do Lozanny do centrali. I w Lozannie zapadnie decyzja czy przydzielają nam – powiedział na antenie Radia Koszalin Aleksander Nazarov.

Przypominamy, że byłby to drugi w historii tego regionu turniej pięściarski o tak wysokiej randze. W sierpniu 2009 roku Szczecin oraz niemieckie miasto Schwedt zorganizowały 21. Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, w których nasza reprezentacja zdobyła srebrny (Cezary Samełko) i trzy brązowe medale (Kamil Łaszczyk, Krystian Sielawa i Kamil Gardzielik).

WSB: REWANŻ UKRAIŃCÓW Z ROSJANAMI I PIERWSZY MECZ KUBAŃCZYKÓW

Dzisiaj w Doniecku poznamy pierwszego półfinalistę 4. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing. W meczu rewanżowym staną naprzeciwko siebie ekipy Ukraine Otamans i Boxing Team Russia. Przed gospodarzami bardzo trudne zadanie, by odrobić straty z przegranego 1-4 pierwszego spotkania, ale biorąc pod uwagę zestawy par nie wydaje się być to sprawa niemożliwa do wykonania.

Naszym zdaniem kluczem do ewentualnej wygranej 4-1 (dla Rosji prawdopodobnie zapunktuje Alexandr Besputin), czyli wyrównania stanu rywalizacji, będzie pojedynek w wadze z limitem 60 kg, w którym zmierzą się Pavlo Ishchenko i Dmitriy Polyanskiy. Jeśli 21-letni Ukrainiec wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności i pokona doświadczonego rywala z Rosji, wówczas będzie nadzieja na „dogrywkę”, jaką byłby dodatkowy bój, w którym wyszliby do ringu zawodnicy wagi półciężkiej (81 kg), młodzieżowy mistrz świata, 19-letni Oleksandr Khyzniak i o 12 lat od niego starszy Danil Shved. Oczywiści po drodze swoje walki musiałoby wygrać jeszcze trzech Atamanów…

ZESTAW PAR

52 kg: Azat Usenaliev (bilans 2-1, 0 TKO) – Bakhtovar Nazirov (1-0, 1 TKO)
60 kg: Pavlo Ishchenko (2-2, 0 TKO) – Dmitriy Polyanskiy (1-0, 1 TKO)
69 kg: Taras Golovaschenko (0-0) – Alexandr Besputin (2-0, 0 TKO)
81 kg: Oleksandr Ganzulia (2-1, 1 TKO) – Eduard Yakushev (6-2, 2 TKO)
+91 kg: Igor Plevako (2-1, 1 TKO) – Maxim Babanin (4-1, 2 KO)

81 kg: Oleksandr Khyzniak (0-0) – Danil Shved (4-1, 0 TKO)

Również dzisiaj w Hawanie dojdzie do pierwszego meczu ćwierćfinałowego pomiędzy miejscowymi Domadores Cuba i USA Knockouts. Siła ekipy gospodarzy opiera się na dwóch znakomitych mistrzach pięści – Lazaro Alvarezie (60 kg) i Ronielu Iglesiasie Sotolongo (69 kg). Ich pojedynki z dwoma niepokonanymi Wenezuelczykami w barwach amerykańskiej ekipy, Luisem Martinem Alarconem Diazem i Gabrielem Maestre zapowiadają się na niezwykle ciekawe wydarzenia.

Mecz rewanżowy odbędzie się nie 11 kwietnia – jak planowano – tylko dzień później i nie w Fort Lauderdale na Florydzie, tylko w znajdującym się na terenie stanu Massachusetts, mieście Salem.

ZESTAW PAR

52 kg: Gerardo Cervantes (2-2, 0 TKO) – Eros Correa (1-0, 0 TKO)
60 kg: Lazaro Alvarez (4-0, 1 TKO) – Luis Martin Alarcon Diaz (2-0, 1 TKO)
69 kg: Roniel Iglesias Sotolongo (2-0, 1 TKO) – Gabriel Maestre (2-0, 0 TKO)
81 kg: Emilio Correa (0-0) – Michel Borges de Souza (0-1)
+91 kg: Yoandi Toirac (1-1, 1 TKO) – Mohammed Salah (2-0, 0 TKO)

ZAPRASZAMY DO ZIĘBIC NA MISTRZOSTWA DOLNEGO ŚLĄSKA JUNIORÓW I KADETÓW

ziebice_maly

W dniach 11-13 kwietnia w Ziębicach odbędą się Mistrzostwa Dolnego Śląska Juniorów i Kadetów w Boksie. Jest to doroczna impreza mająca za zadanie wyłonienie najlepszych zawodników w regionie, którzy rywalizować będą o kolejne szczeble w krajowych eliminacjach i turniejach do Mistrzostw Polski włącznie. Przewidziany jest start około 100 zawodników w przedziale wiekowym 15-16 i 17-18 lat (kobiet i mężczyzn). Honorowy patronat nad wydarzeniem objął Pan Radosław Mołoń – Wicemarszałek Województwa Dolnośląskiego.

Zawody stanowią kwalifikacje do Mistrzostw Polski, a zmagania obserwować będą najbardziej utytułowani polscy pięściarze. Legendy polskiego boksu: medaliści olimpijscy, Mistrzowie Polski, profesjonalni bokserzy z walkami o najwyższe laury w Europie i na świecie.

Gośćmi honorowymi będą: Marian Kasprzyk – mistrz olimpijski i brązowy medalista olimpijski (Rzym 1960, Tokio 1964) – były mieszkaniec Ziębic i wychowanek miejscowego klubu, Józef Grzesiak – brązowy medalista olimpijski (Tokio 1964), Janusz Zarenkiewicz – brązowy medalista olimpijski (Seul 1988), Wojciech Bartnik – brązowy medalista olimpijski (Barcelona 1992), Mariusz Cendrowski – olimpijczyk z Sydney (2000) , Rafał Kaczor – olimpijczyk z Pekinu (2008), Piotr Wilczewski – były zawodowy mistrz Europy federacji EBU oraz Mariusz Wach – pretendent do tytułu zawodowego mistrza świata wagi ciężkiej

Przed zawodami odbędzie się konferencja prasowa promująca Mistrzostwa Dolnego Śląska w boksie oraz dolnośląski młodzieżowy boks olimpijski. Miejsce: Restauracja „Wall Street” Wrocław ul. Podwale 62 (piątek 4 kwietnia 2014 roku godz. 12:00). Konferencja pod hasłem „Wspólne poszukiwania przyszłego mistrza olimpijskiego w boksie” z udziałem: Janusza Zarenkiewicza, Wojciecha Bartnika, Mariusza Cendrowskiego i Rafała Kaczora. Piątkowa wspólna konferencja prasowa, promującą zbliżające się mistrzostwa Dolnego Ślaska w boksie oraz promująca dolnośląski młodzieżowy boks olimpijski, to efekt podpisania w 2012 roku porozumienia międzyklubowego, opatrzona w/w hasłem z honorowym podpisem Mariana Kasprzyka Mistrza Olimpijskiego w boksie (byłego mieszkańca Ziębic i wychowanka miejscowego klubu)

źródło: Damian Jaszczyszyn, Prezes ZKB Jaskinia Lwa

ziebice

TAYLOR I ADAMS W WARSZAWIE! MISTRZYNIE OLIMPIJSKIE GWIAZDAMI TURNIEJU IM. F. STAMMA

Dwie mistrzynie olimpijskie z Londynu – Nicola Adams (51 kg) i Katie Taylor (60 kg) – będą największymi gwiazdami 31. Międzynarodowego Turnieju im. Feliksa Stamma, który w najbliższy wtorek rozpocznie się w Warszawie. Do zawodów zgłoszono ogółem 139 zawodników (96 mężczyzn i 43 kobiety) z 22 krajów.

W Warszawie pojawią się reprezentacje: Anglii (2 uczestników), Armenii (8), Belgii (4), Białorusi (3), Brazylii (6), Bułgarii (6), Chin (3), Francji (2), Gruzji (7), Grecji (3), Hiszpanii (6), Irlandii (13), Kanady (4), Kataru (4), Kazachstanu (9), Nowej Zelandii (5), Polski (22), Rosji (13), Tadżykistanu (1), Ukrainy (9), USA (4) i Węgier (5)

Udział dwóch mistrzyń olimpijskich to wielkie wydarzenie w długiej historii Turnieju im. Feliksa Stamma. Adams miała wystąpić w Warszawie już przed rokiem, ale wówczas w ostatniej chwili jej miejsce w angielskiej kadrze zajęła Lisa Whiteside. Ogółem w turniejowe szranki stanie aż 9 olimpijek z Londynu (2012). W tym gronie jest także znakomita Sofiya Ochigava, która przed dwoma laty stoczyła w stolicy Wielkiej Brytanii niezapomnianą batalię z Taylor, ostatecznie przegrywając na punkty. Rosjanka po zakończeniu walki długo nie mogła pogodzić się z werdyktem i po zakończeniu londyńskich Igrzysk postanowiła zawiesić swoją karierę pięściarską. Do treningów wróciła w styczniu i już po niespełna 4 miesiącach ma szansę stanąć do walki rewanżowej z Irlandką. Nota bene Ochigava jest jedyną zawodniczką na świecie, która w ciągu ostatnich 8 lat pokonała Taylor.

Dodajmy, że dla obu mistrzyń oraz srebrnej medalistki olimpijskiej nie będzie to bynajmniej pierwszy pobyt w Polsce. Mogliśmy podziwiać je już w 2006 roku w Warszawie podczas Mistrzostw Europy. Złoty medal w wadze lekkiej (60 kg) wywalczyła wówczas Taylor. Ochigava, boksująca w limicie wagi koguciej (54 kg) przegrała wprawdzie w półfinale na punkty z późniejszą wicemistrzynią Karoliną Michalczuk, jednak dzień wcześniej zdołała wyeliminować z turnieju Adams. W 2011 roku podczas Mistrzostw Unii Europejskiej w Katowicach ponownie podziwialiśmy bokserski kunszt Angielki i Irlandki, które zdobyły złote medale (Adams w finale wagi muszej wygrała wówczas z Michalczuk).

Do 31 MTB im. Feliksa Stamma zgłoszono także dwie brązowe medalistki olimpijskie: Marlen Esparza (USA, 51 kg), Marinę Volnovą (Kazachstan, 75 kg) oraz cztery uczestniczki londyńskiego turnieju: Stoykę Petrovą (Bułgaria, 51 kg), Alexis Pritchard (Nowa Zelandia, 60 kg), Mary Spencer (Kanada, 75 kg, mistrzyni świata z 2010 roku) oraz Karolinę Michalczuk (Polska, 60 kg – mistrzyni świata z 2008 roku). W gronie zawodniczek, które zobaczymy w Warszawie są również była mistrzyni świata z 2008 roku – Ariane Fortin z Kanady (75 kg) oraz ex-mistrzyni Europy z 2009 roku – Tatyana Kob z Ukrainy (51 kg).

Na tle gwiazd kobiecego boksu nieco skromniej prezentują się zgłoszeni do warszawskiego turnieju zawodnicy. Są wśród nich trzej mistrzowie Europy – Paddy Barnes (Irlandia, 49 kg, mistrz z 2010 roku; także brązowy medalista olimpijski z 2012 roku oraz brązowy medalista Mistrzostw Europy z 2013 roku), Joe Ward (Irlandia, 81 kg, mistrz z 2011 roku; brązowy medalista Mistrzostw Świata z 2013 roku) i Hovhanes Danielyan (Armenia, 49 kg, mistrz z 2008 roku; także brązowy medalista z 2006 roku).

Oprócz nich najbardziej utytułowanymi pięściarzami 31. MTB im. Feliksa Stamma są: brązowy medalista olimpijski z Londynu – Michael Conlan (Irlandia, 52 kg; także wicemistrz Europy z 2013 roku), brązowy medalista mistrzostw świata i mistrz Azji z 2011 roku – Anvar Yunusov (Tadżykistan, 60 kg), wicemistrz Europy z 2008 i 2013 roku – Vazgen Safaryants (Białoruś, 60 kg), pochodzący z Dominikany były wicemistrz Europy z 2008 roku – Kelvin de la Nieve (Hiszpania, 52 kg; także brązowy medalista z 2010 roku), brązowy medalista Mistrzostw Europy z 2013 roku – Zoltan Harcsa (Węgry, 75 kg), młodzieżowy mistrz Europy z 2011 roku – Gasan Gimbatov (Rosja, +91 kg), młodzieżowy mistrz Europy z 2013 roku – Vladislav Mikhailov (Ukraina, 81 kg), czy srebrni medaliści młodzieżowych mistrzostw Europy z 2011 roku – Michael O`Reilly (Irlandia, 75 kg) i Gary Sweeney (Irlandia, 91 kg).

Przypominamy, że wszystkie walki turniejowe tegorocznego turnieju odbędą się w Hotelu „Gromada” przy ul. 17 Stycznia 32 w Warszawie. Na uroczyste otwarcie w imieniu organizatorów zapraszamy w dniu 9 kwietnia o godzinie 16.30 a pół godziny później na pierwsze walki eliminacyjne. Gala Finałowa transmitowana będzie na żywo przez TV Polsat Sport w sobotę 12 kwietnia od godziny 17.00. Serdecznie zapraszamy!

W 38. ROCZNICĘ ŚMIERCI FELIKSA STAMMA PRZYPOMINAMY O JEGO MEMORIALE

stamm02

- Są ludzie, których wyjątkowej osobowości nie odda żadne pióro. Nikt nie potrafi słowem ukształtować ich sylwetki, pokazać wiernie z wszystkimi zaletami i ułomnościami. Do tych wybitnych, najokazalszych postaci polskiego sportu należy bez wątpienia włączyć Feliksa Stamma. Powiedzieć o Nim zwyczajnie Wspaniały trener pięściarstwa to mało. Wychowawca wielu sportowych pokoleń – to prawda, ale stanowi to tylko częściową treść biografii Stamma – pisał w 1976 roku na łamach miesięcznika „Boks” jego redaktor naczelny Lucjan Olszewski, pogrążony w smutku – jak miliony polskich kibiców sportu – po śmierci „Papy”.

Polski Związek Bokserski bardzo szybko podjął decyzję u upamiętnieniu niezwykłych sukcesów, których niekwestionowanym „Ojcem” był Feliks Stamm. Najpierw bokserska centrala wraz z Rozgłośnią Polskiego Radia w Gdańsku oraz redakcją katowickiego „Sportu” i dyrekcją Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie postanowili o nadaniu nadmorskiemu OPO imienia zmarłego 2 kwietnia 1976 roku trenera. Drugim ukłonem honorowym w kierunku Stamma była idea rozgrywania co rok międzynarodowego turnieju memoriałowego, której orędownikami była – obok PZB – redakcja „Trybuny Ludu”.

Pierwszy z dotychczasowych trzydziestu, Międzynarodowy Turniej im. Feliksa Stamma odbył się w dniach 11-13 listopada 1977 roku na warszawskim Torwarze. W sportowe szranki stanęło aż 15 medalistów turniejów Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata i Europy, m.in. Wiktor Rybakow, Ryszard Tomczyk, czy Jerzy Rybicki. Obserwatorzy zgodnie uznali, że tak dobrego boksu jak wówczas nie oglądano w stolicy od czasu pamiętnych Mistrzostw Europy w 1953 roku. Ozdobą turnieju były pojedynki Henryka Średnickiego z Sandorem Orbanem, wspomnianego Rybickiego z Rogerem Leonardem (bratem słynnego Sugara Raya) oraz Rybakowa z młodziutkim Naudi Pinero.

Turniej-Memoriał odbywał się niemal cyklicznie – z wyjątkiem lat 1980, 1984, 1988, 1991-1993, 1996. Tylko 3 razy imprezę zorganizowano poza Warszawą (w Toruniu w 1985 r., we Włocławku i …Warszawie w 1990 r. oraz w Elblągu w 1997 r.).

Przez turniejowe ringi przewinęło się wielu wybitnych pięściarzy. Byli wśród nich późniejsi zawodowi mistrzowie świata: Lennox Lewis, Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Leonard Doroftei (Dorin), Denis Inkin, Andrej Kotelnik, Sven Ottke, Markus Bott (pokonał go Stanisław Łakomiec), Willliam Guthrie (przegrał z Bogdanem Wieczorkiem), John David Jackson, Sułtan Ibragimow (przegrał z Wojciechem Bartnikiem), Paul McCloskey, Aleksander Powietkin, czy David Haye.

O prestiżu imprezy świadczyć może także udział w nim aż 61 (!) amatorskich mistrzów świata i Europy oraz złotych medalistów olimpijskich. Byli to: Jugosłowianin Tadija Kacar, Ismaił Mustafow i Boris Georgijew z Bułgarii, Richard Nowakowski, Rudi Fink, Sven Lange i Andreas Tews z NRD, Sven Ottke z RFN, Enrique Carrion, Juan Carlos Lemus, Rogelio Marcelo i Ariel Hernandez z Kuby, Jewgienij Gorstkow, Dawid Kwaczadze, Wiktor Rybakow, Piotr Gałkin, Aleksander Jagubkin, Jurij Aleksandrow, Sergej Kazakow, Aleksiej Lezin, Aleksander Aleksiejew, Andrej Gogolew, Aleksander Powietkin, Roman Romanczuk, Aleksiej Tiszczenko, Ajrat Chamatow, Aleksander Maletin, Jewgienij Makarenko, Islam Timurzijew, Matwiej Korobow, Artur Beterbijew, Albert Selimow, Georgij Bałakszin, Artem Czebotariew i Sergiej Wodopianow z ZSRR i Rosji, Walerij Sidorenko i Oleg Maszkin z Ukrainy, Ernachan Ibragimow, Bachtiar Artajew, Serik Sapiejew i Erdos Dżanabengerow z Kazachstanu, Chawazi Chacygow z Białorusi, Leonard Doroftei, Marian Simion i Dorel Simion z Rumunii, Willy Blain i Jerome Thomas z Francji, Faustino Reyes z Hiszpanii, Hassan Al z Danii, Agasi Agaguloglu z Azerbejdżanu, Zou Shiming z Chin, Hovhannes Danielyan z Armenii, Andrew Selby z Walii, Veaceslav Gojan z Mołdawii, Fatih Keles z Turcji, Joe Ward z Irlandii, Roberto Cammarelle z Włoch oraz nasi czempioni: Henryk Średnicki, Jerzy Rybicki, Bogdan Gajda i Jacek Bielski.

Od 2010 roku historię Międzynarodowego Turnieju im. Stamma współtworzą kobiety, które rywalizują w trzech „olimpijskich” kategoriach wagowych. Lidia Fidura wygrywała dotąd w Warszawie cztery razy, Karolina Michalczuk – trzy, zaś dwukrotnie na najwyższym stopniu podium stawała Karolina Graczyk. Wszystkie wspomniane zawodniczki dostaną niebawem szansę poprawienia swoich osiągnięć, jakkolwiek z uwagi na sportową wartość ich potencjalnych rywalek będzie to niezwykle trudne.

Wszystkie walki turniejowe tegorocznego turnieju odbędą się w Hotelu „Gromada” przy ul. 17 Stycznia 32 w Warszawie. Na uroczyste otwarcie w imieniu organizatorów zapraszamy w dniu 9 kwietnia o godzinie 16.30 a pół godziny później na pierwsze walki eliminacyjne. Gala Finałowa transmitowana będzie na żywo przez TV Polsat Sport w sobotę 12 kwietnia od godziny 17.00. Serdecznie zapraszamy.

12. MISTRZOSTWA EUROPY MŁODZIKÓW ODBĘDĄ SIĘ W WĘGIERSKIM KESZTHELY

keszthely

Europejska Konfederacja Boksu (EUBC) oficjalnie poinformowała, że organizatorem tegorocznych 12. Mistrzostw Europy Młodzików (Schoolboys) będzie doskonale znane w pięściarskim środowisku miasto Keszthely (Węgry). Zawody rozpoczną się 29 czerwca i zakończą 6 lipca 2014 roku. Zarówno zawody, jak i cała baza pobytowa zawodników znajdować się będą w hotelu z centrum konferencyjnym Helikon Sport and Conference Hotel.

W Mistrzostwach Europy Młodzików wystąpią zawodnicy mający 13-14 lat (urodzeni między 1 stycznia 2000 roku i 31 grudnia 2001 roku). Rywalizacja odbędzie się w 18 kategoriach wagowych: 38,5 kg, 40 kg, 41,5 kg, 43 kg, 44,5 kg, 46 kg, 48 kg, 50 kg, 52 kg, 54 kg, 56 kg, 59 kg, 62 kg, 65 kg, 68 kg, 72 kg, 76 kg, +76 kg

MAREK PIETRUCZUK: NIE ZAMIERZAM NA STAŁE PRZENOSIĆ SIĘ DO WAGI LEKKIEJ

marek_pietruczuk

Marek Pietruczuk, pięściarz ostrołęckiej Victorii za kilka dni stanie przed kolejnym wyzwaniem. Podopieczny trenera Mieczysława Mierzejewskiego otrzymał powołanie na 31. Międzynarodowy Turniej im. Feliksa Stamma. Marek zrobił dobre wrażenie na trenerach kadry narodowej, w świetnym stylu zdobywając w Kaliszu złoty medal Mistrzostw Polski Seniorów. Młodemu pięściarzowi w rozwinięciu skrzydeł z pewnością pomogła współpraca z trenerem Hubertem Migaczewem i walki w elitarnej World Series of Boxing. Warto podkreślić, że aż siedmiu na ośmiu złotych medalistów Mistrzostw Polski to zawodnicy, którzy w obecnym sezonie reprezentowali Hussars Poland.

- Praca przez pół roku z trenerem Hubertem Migaczewem pozwoliła zyskać dużo doświadczenia – podkreśla Marek Pietruczuk. – Czuję znaczną poprawę swoich umiejętności. Miałem możliwość treningów i sparingów z najlepszymi pięściarzami w Polsce. Walki WSB też mnie dużo nauczyły. Z roku na rok sięgam po wyższe cele i mam nadzieję, że na tym nie poprzestanę.

Przed Markiem kolejne poważne wyzwanie, czyli udział w Turnieju im. Feliksa Stamma. Trenerzy kadry postanowili zgłosić pięściarza Victorii do wyższej kategorii wagowej. Czy to dobre rozwiązanie?

- Waga 60 kg to będzie dla mnie bardzo dobra kategoria – uważa Marek Pietruczuk. – Nie będę musiał zbijać wagi, a przeciwników się nie obawiam. Mam serce do walki i będę walczyć na sto procent swoich możliwości. Jeśli chodzi o moje występy, to nie zamierzam na stałe przenosić się do wyższej kategorii. Może być to jeden, lub dwa turnieje.

Sukcesy Marka Pietruczuka zostaną zauważone przez sponsorów, a także prezydenta miasta Janusza Kotowskiego. Podczas specjalnego spotkania pięściarz otrzymała specjalną nagrodę w wysokości 2500 złotych.

- Będę miał pieniądze na zasłużone wakacje, jestem bardzo miło zaskoczony tym faktem – podkreśla Marek. – Chciałbym także podziękować za wsparcie moim sponsorom, bez których nie byłoby tego sukcesu. Zawsze wspiera mnie i pomaga właściciel sklepu MG Sport Grzegorz Kaczorowski oraz marka Edison, która mnie ubiera. Dzięki pani Anastazji Niemiałtowskiej mam możliwość regularnych treningów w siłowni Forma5 Club. Dziękuję również „Tygodnikowi Ostrołęckiemu” za wsparcie medialne. To dla mnie bardzo ważne.

źródło: to.com.pl

NAJLEPSI POLSCY PIĘŚCIARZE 1975 ROKU

biegalski2

Skończył się 1975 rok niezwykle ważny w historii polskiego pięściarstwa. W roku tym przecież po raz drugi, po turnieju w 1953 roku byliśmy organizatorami mistrzostw Europy. Był to rok przedolimpijski — a ten zwykle jest najciekawszy w boksie światowym. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy nastąpiła w PZB zmiana nie tylko na kluczowych stanowiskach w pionie szkolenia, ale też zmienione zostały władze organizacyjne Związku. Wystarczy więc spojrzeć na przebytą drogę, by spostrzec jak wiele działo się w polskim boksie.

Na dobrą sprawę, doroczna klasyfikacja najlepszych zawodników kraju jest wyborną okazją do szerszych podsumowań i uogólnień. Przecież na klasę i wynik sportowca składa się wiele najróżnorodniejszych czynników. Mimo to w tym artykule nie będę przypominać wszystkich jasnych i ciemnych stron polskiego boksu roku 1975. Uważni Czytelnicy naszego magazynu mają przecież wyrobiony pogląd na wszystko co dobre i złe, bowiem nigdy nie ukrywaliśmy braków i nie pomniejszaliśmy wybitnych osiągnięć.

Z pewnością jednak każdy z sympatyków pięściarstwa zadaje sobie pytanie: Jaki był ten 1975 rok? Przyznam się, że nie potrafię odpowiedzieć wprost. No bo przecież w Katowicach zdobyliśmy dwa tytuły mistrzów Europy i trzy brązowe medale. Po tytuł sięgnął Wiesław Rudkowski, który o sukces ten starał się przez tyle lat i Andrzej Biegalski (na zdjęciu z prawej), który w bokserskim rzemiośle był dotąd żółtodziobem. Ale przecież tenże Andrzej Biegalski dokonał sztuki jaka nie udała się żadnemu z jego poprzedników – jako pierwszy Polak startujący w kategorii ciężkiej wywalczył złoty medal! Wśród 11 obowiązujących kategorii mamy dzisiaj tylko jedną – papierową – w której Polak nie był dotąd mistrzem (nawet wicemistrzem) Europy. W tymże, 1975 roku Polacy wywalczyli sporo pierwszych i drugich miejsc w liczących się turniejach międzynarodowych, zdobywając poklask widowni i uznanie fachowców.

To były plusy sezonu sportowego. A minusy? Po pierwsze – przegraliśmy dwa oficjalne mecze międzypaństwowe z USA i z NRD i opinii (a również statystyki) nie poprawia rezultaty w mityngach na terenie USA i Kanady, także w drugim meczu z NRD. Po drugie – do ścisłej kadry olimpijskiej weszło zbyt mało młodych i utalentowanych zawodników. Na dobrą sprawę jedynym ciekawym odkryciem sezonu był Zygmunt Pacuszka – student wrocławskiego AWF, były kolega klubowy Tomczyka z Bolesławca. Do grupy „nowych” nie zaliczam Górnego, Przybylskiego, Szczerby, Niemkiewicza czy Biegalskiego – bowiem od co najmniej 2-3 lat byli oni w centralnym szkoleniu. Po trzecie wreszcie – byli w naszej kadrze narodowej zawodnicy, którzy zatrzymali się w rozwoju, ba, cofnęli się. Mam tu na myśli m.in. Romana Gotfryda, Ryszarda Tomczyka i Janusza Gortata.

Przystąpię jednak po tym dość obszernym wstępie, który wydał mi się konieczny, do scharakteryzowania sytuacji kadrowej w poszczególnych kategoriach i sklasyfikowania zawodników za osiągnięte przez nich wyniki sportowe. Muszę się zastrzec: nie sugerowałem się nigdy sławniejszym nazwiskiem pięściarza, jego dawnymi osiągnięciami, czy też jednorazowym wystrzałem formy. Układając listę 110 najlepszych polskich bokserów kierowałem się jedynie danymi porównawczymi z rozlicznych imprez. Przyznam się, że praca dokumentacyjna szła mi dość opornie, a ułożenie list 10 najlepszych w każdej wadze było trudniejsze aniżeli w poprzednich latach. Wyznanie to składam nie dlatego, że mamy
tak wielu wybitnych zawodników i żadnego z nich nic chciałbym skrzywdzić, ale dlatego, że często spośród bardzo przeciętnych bokserów musiałem wybrać tych nieco lepszych.

Ustalając listy klasyfikacyjne wziąłem pod uwagę wyniki polskich bokserów w następujących imprezach:
1) XXI Mistrzostwa Europy w Katowicach,
2) Indywidualne Mistrzostwa Polski we Wrocławiu,
3) Mecze i mityngi w Kanadzie, USA i NRD.
4) Turnieje w obsadzie międzynarodowej organizowane w Polsce (Szczecin, Bytom, Łódź, Bydgoszcz),
5) Turnieje międzynarodowe w innych krajach, w których startowali Polacy (było tych imprez około 10),
6) Rozgrywki mistrzowskie w I, II lidze i o wejście do II ligi.

Imprezy te dostarczyły bogatego materiału, który stał się podstawą ułożenia listy.

PAPIEROWA – HENRYK ŚREDNICKI
Przewaga Średnickiego nad pozostałymi rywalami była dość wyraźna. Na dobrą sprawę mógłbym boksera z Tychów sklasyfikować również w wadze muszej, gdzie powinien znaleźć się w pierwszej trójce. Stanisławowi Iwanickiemu daję przewagę nad Jerzym Dominikiem za wykazanie doskonałej formy w Ostrawie. Zwracam uwagę na mało znanego, ale wybijającego się z każdym miesiącem umiejętnościami i formą Zdzisława Lipińskiego. Liczę się z tym, że on właśnie, a może także Urbański, Pielesiak i Celegrat w tym roku poszerzą zakres sportowej wiedzy.

1 Henryk ŚREDNICKI (1955) „GKS” Tychy
2 Stanisław IWANICKI (1948) „Carbo” Gliwice
3 Jerzy DOMINIK (1954) „GKS” Jastrzębie
4 Stanisław NIEBUDEK (1952) „Gwardia” Warszawa
5 Henryk URBAŃSKI (1956) „Gwardia” Łódź
6 Zdzisław LIPIŃSKI (1956) „Miedź” Legnica
7 Henryk PIELESIAK (1955) „Gwardia” Łódź
8 Stanisław KOZŁOWSKI (1952) „Zawisza” Bydgoszcz
9 Andrzej FLINIK (1956) „Gwardia” Zielona Góra
10 Sławomir CELEGRAT (1956) „Avia” Świdnik

MUSZA – JAN GÓRNY
Mistrzem Polski w wadze muszej został Leszek Strasburger, ale nie jego, a Jana Górnego stawiam na pierwszym miejscu. Mimo przerwy w startach (dyskwalifikacja) osiągnął on wartościowe wyniki międzynarodowe (I miejsce w turnieju szczecińskim, zwycięstwa w NRD), które właśnie dają mu przewagę nad Strasburgerem. Właściwie trochę się Strasburgerowi dziwię. Jest pięściarzem o sporych umiejętnościach, sile ciosu z lewej ręki, ambicji w walce. Mimo to jakby nie wierzył on w swe możliwości. Nie może, a raczej nie potrafi zmusić się do twardszego treningu i starania się o prymat nie tylko w rozgrywkach wewnętrznych. Oczywiście, jest to jego sprawa, wydaje mi się jednak, że w tym konkretnym przypadku działają jakieś mechanizmy ze sfery psychicznej nie pozwalające Strasburgerowi sięgnąć po wysoki wynik międzynarodowy. Być może niektórzy Czytelnicy zdziwią się. że w tej wadze nie klasyfikuję Mieczysława Massiera. Nie mam ku temu żadnego konkretnego powodu. W mistrzostwach Polski i w meczach drużynowych startował wyłącznie w kategorii koguciej. Tylko w imprezach międzynarodowych walczył w muszej, ale przecież sukcesów nie odniósł żadnych. Gdybym więc chciał umieścić Massiera w muszej, to… nie wiem czy mógłby znaleźć się powyżej 8 miejsca. W końcu jest to klasyfikacja krajowa i nie interesuje mnie to, że trenerzy kadry na siłę chcieli Massiera uczynić bokserem międzynarodowego formatu w kategorii muszej.

1 Jan GÓRNY (1953) „Carbo” Gliwice
2 Leszek STRASBURGKR (1949) „Gwardia” Wrocław
3 Antoni RÓŻNICKI (1953) „ BKS” Bolesławiec
4 Andrzej ANDRACHIEWICZ (1952) „ Avia” Świdnik
5 Stefan SUPEŁ (1956) „Szombierki” Bytom
6 Andrzej WNUK (1951) „Błękitni” Kielce
7 Wojciech ODALSKI (1951) „Polonia” Warszawa
8 Walerian DUSIK (1956) „ Wisła ” Kraków
9 Stefan ZAMORA (1955) „ Legia” Warszawa
10 Hubert SKRZYPCZAK (1943) „Wybrzeże” Gdańsk

KOGUCIA – LESZEK BORKOWSKI & WŁODZIMIERZ PIĄTKOWSKI
Żałuję, że ci dwaj najlepsi bez wątpienia bokserzy sezonu, w wadze koguciej nie zmierzyli się. We Wrocławiu Borkowski był w świetnej formie, Piątkowski doznał kontuzji łuku i został wyeliminowany z mistrzostw. Gwardzista z Warszawy w I lidze wygrał 10 walk przed czasem, zwyciężył w turnieju bytomskim, startował zarówno w wadze koguciej, jak i w piórkowej i żaden z krajowych rywali nie dotrzymywał mu kroku. Ale i Borkowski zwyciężał, chociaż do pełnego triumfu zabrakło mu wyników międzynarodowych. Dlatego też – nie wiedząc, który z tych dwóch pięściarzy był lepszym, postanowiłem przyznać obydwu pierwsze miejsce. Mam nadzieję, że żadnego nie skrzywdziłem. Na liście najlepszych z wyjątkiem Jana Szpondera, są sami znani już zawodnicy. Boksera z „Wisły” Kraków postanowiłem jednak uhonorować za odniesienie 9 zwycięstw w rozgrywkach II ligi. Nie widziałem go dotąd, nie wiem więc jaką klasę reprezentuje, ale jego ubiegłoroczny rekord nie może być niezauważony. Sklasyfikowałem też Ryszarda Czerwińskiego, bowiem był on jednym z najwybitniejszych pięściarzy rozgrywek o wejście do II ligi, wygrał też dwa międzynarodowe turnieje, startował i zwyciężał także w wadze muszej. Nie znalazłem jednak miejsca dia Jacka Ballauna i Krzysztofa Madeja. Bokserzy umieszczeni na liście najlepszych legitymowali się bowiem lepszymi od nich wynikami.

1-2 Leszek BORKOWSKI (1952) Gwardia” Łódź
Włodzimierz PIĄTKOWSKI (1947) „Gwardia” Warszawa
3 Ryszard JAGIELSKI (1951) „Górnik” Pszów
4 Mieczysław MASSIER (1949) „Miedź” Legnica
5 Józef WITEK (1949) „Gwardia” Wrocław
6 Leszek KOSEDOWSKI (1954) „Stoczniowiec” Gdańsk
7 Józef KUDERSKI (1947) „Mazur” Ełk
8 Ryszard CZERWIŃSKI (1954) „Stal-Stocznia” Szczecin
9 Władysław MORUŚ (1949) „GKS” Jastrzębie
10 Jan SZPONDER (1953) „Wisła” Kraków

PIÓRKOWA – ANDRZEJ JAGIELSKI
Nie mistrza Polski Janusza Krampę i nie reprezentanta na mistrzostwa Europy Romana Gotfryda, ale Andrzeja Jagielskiego stawiam na pierwszym miejscu w kategorii piórkowej. Utrzymywał on przez cały rok naj równiej sza formę, czego dowodem było zwycięstwo nad świetnymi konkurentami w turnieju „Gryfa”, a także wygrane w Kanadzie, z Davisem (USA) i z Forsterem (NRD). Pozycji tej nie osłabia nawet przegrana w Słupsku z Wędzińskim, ani też z Zornowem w Gerze. Dość nisko klasyfikuję (właściwie chyba też za wysoko) Kazimierza Przybylskiego, boksera o wielkich możliwościach i wysokich już umiejętnościach. Mógłby on z powodzeniem rywalizować o miejsce w pierwszej trójce, ale niestety, w 1975 roku boryka! się z kłopotami zdrowotnymi i startował dość rzadko. Zwracam uwagę na Wędzińskiego, który poza wygraną z Jagielskim zanotował 8 zwycięstw (bez porażki) w rozgrywkach o wejście do II ligi oraz na Gudrę. który w II lidze miał 10 zwycięstw, tylko raz przegrał i raz zremisował. Niezły był również mało znany dotąd Aleksander Szczęśniak z Piły, który wygrał 8 na 10 stoczonych walk w II lidze (1 zremisował i 1 przegrał).

1 Andrzej JAGIELSKI (1949) „Hutnik” Kraków
2 Janusz KRAMPA (1951) „Stoczniowiec” Gdańsk
3 Roman GOTFRYD (1951) „Stal” Stalowa Wola
4 Ryszard WĘDZlŃSKI (1954) „Czarni” Słupsk
5 Jan GUDRA (1950) „GKS” Jastrzębie
6 Kazimierz PRZYBYLSKI (1954) „Zagłębie” Konin
7 Zbigniew PARKOŁA (1952) „Walka” Zabrze
8 Aleksander SZCZĘŚNIAK (1951) „Sokół” Piła
9 Edward FURA (1949) „Turów” Zgorzelec
10 Wiesław STACHOWIAK (1952) „Len” Nowa Sól

LEKKA – RYSZARD TOMCZYK
W kategorii lekkiej nic się nie zmieniło. Na trzech pierwszych miejscach uplasowali się bokserzy, którzy i w 1974 roku byli na czele – Ryszard Tomczyk. Bogdan Gajda i Stanisław Osetkowski, z tym, że przewodzi tym razem Tomczyk, a nie Gajda. Prymat ten bokser z Bolesławca zdobył zarówno w mistrzostwach Europy, jak i w innych imprezach. Z młodzieży na liście znajduje się Krzysztof Rybak, wychowanek warszawskiej „Legii”, który w pierwszym sezonie startowym wśród seniorów poczynał sobie zupełnie dobrze. Do czołówki wkroczył niespodziewanie Edward Wołosz z „Szombierek”, notując w II lidze 9 zwycięstw, przy 2 remisach i tylko 1 przegranej.

1 Ryszard TOMCZYK (1950) „BKS” Bolesławiec
2 Bogdan GAJDA (1953) „Legia” Warszawa
3 Jacek WĄSOWICZ (1950) „Gwardia” Wrocław
4 Stanisław OSETKOWSKI (1952) „Stal” Rzeszów
5 Edward WOŁOSZ (1948) „Szombierki” Bytom
6 Józef WYSZOMIRSKI (1950) „Avia” Świdnik
7 Krzysztof LASKOWSKI (1954) „Gwardia” Białystok
8 Krzysztof RYBAK (1956) „Legia” Warszawa
9 Jan KONOPKA (1955) „Victoria” Jaworzno
10 Jan PROCHOŃ (1948) „Widzew” Łódź

LEKKOPÓŁŚREDNIA – ZYGMUNT PACUSZKA
Bardzo ciekawie przedstawia się sytuacja w wadze lekkopółśredniej. Na czele znajdują się trzej rówieśnicy, bokserzy urodzeni w 1954 roku – Zygmunt Pacuszka, Kazimierz Szczerba i młodszy z braci Janowskich – Janusz. Liczę, że rywalizacja tej młodzieży doprowadzi jednego z nich do wysokiej formy przed Montrealem. Postanowiłem sklasyfikować w gronie najlepszych Krzysztofa Pierwienieckiego, zachęcając jednocześnie szkoleniowców do ponownego „odkrycia” tego zawodnika. Szczecinianin wygrał w rozgrywkach o wejście do II ligi 9 walk i 1 zremisował, miał też kilka niezłych występów międzynarodowych w barwach swego klubu i okręgu. Chociaż nie powiodło mu się w mistrzostwach Polski, znając bojowość i upartość Krzysztofa, wierzę, że może on jeszcze sporo w swej sportowej karierze dokonać.

1 Zygmunt PACUSZKA (1954) „Gwardia” Wrocław
2 Kazimierz SZCZERBA (1954) „Legia” Warszawa
3 Janusz JANOWSKI (1954) „Stal” Stalowa Wola
4 Alfred CICHOWLAS (1952) „Gwardia” Warszawa
5 Stanisław KOZŁOWSKI (1950) „Turów” Zgorzelec
6 Krzysztof PIERWIENIECKI (1952) „Stal-Stocznia” Szczecin
7 Jerzy RUDNICKI (1954) „Stoczniowiec” Gdańsk
8 Andrzej DUBISZ (1952) „Szombierki” Bytom
9 Włodzimierz CARUK (1949) „Gwardia” Warszawa
10 Marian MUSIAŁ (1949) „Turów” Zgorzelec

PÓŁŚREDNIA – JERZY RYBICKI
Bokser stołecznej „Gwardii” w ubiegłym sezonie był nieco lepszym zawodnikiem aniżeli jego najgroźniejszy konkurent Zbigniew Kicka. Rybicki wygrał rywalizację o miejsce w naszej ekipie na mistrzostwa Europy, zdobył brązowy medal, wygrał wszystkie walki krajowe. Pod koniec sezonu miał krótką przerwę spowodowaną kontuzją dłoni. Kicka najpierw był w słabszej dyspozycji, potem osiągnął doskonałą formę, wygrywając w ładnym stylu turniej ostrawski, by pod koniec sezonu znowu spuścić z tonu. Pszowianin miał rozliczne kłopoty osobiste, stąd też nie trenował tak, jak zwykle. Przegrał w NRD, został też pokonany niespodziewanie w Gdańsku przez młodszego z braci Bobrowskich – Piotra. Na trzecim miejscu tradycyjnie już za Rybickim i Kicką uplasował się Józef Stachowiak. Bokser z Poznania, jak mówili mi trenerzy PZB, znowu po przerwie wyraził chęć brania udziału w centralnym szkoleniu i będzie przygotowywać się do startu olimpijskiego. Z młodzieży najwyżej oceniam umiejętności i wyniki sportowe Marka Okroskowicza z Bytomia. Ten 20-letni bokser odniósł 10 zwycięstw w II lidze, przegrał tylko raz. Okroskowicz powinien w 1976 roku otrzymać większe możliwości sprawdzenia swej klasy na tle zagranicznych przeciwników.

1 Jerzy RYBICKI (1953) „Gwardia” Warszawa
2 Zbigniew KICKA (1950) „Górnik” Pszów
3 Józef STACHOWIAK (1950) „Olimpia” Poznań
4 Bolesław NOWIK (1952) „Zagłębie” Lubin
5 Piotr BOBROWSKI (1953) „Wybrzeże” Gdańsk
6 Piotr OSIAK (1950) „Avia” Świdnik
7 Marek OKROSKOWICZ (1955) „Szombierki” Bytom
8 Marcin KUBIK (1949) „Hutnik” Kraków
9 Bogdan JAKUBOWSKI (1948) „Olimpia” Poznań
10 Alfons STAWSKI (1945) „Błękitni” Kielce

LEKKOŚREDNIA – WIESŁAW RUDKOWSKI
Co można powiedzieć o Wiesławie Rudkowskim? To samo co każdego roku – przewyższa co najmniej o klasę swych krajowych konkurentów i tej supremacji nie powinien stracić również w roku olimpijskim. Remis, jaki uzyskał mistrz Europy w Gdańsku z Zakrzewskim jest tylko zwykłym „wypadkiem przy pracy”. Dzięki temu jednak remisowi, gdańszczanin uplasował się w mojej klasyfikacji dość wysoko, w innych imprezach bowiem nie błyszczał wysoką formą. Ciekaw jestem co z talentu i wysokich umiejętności technicznych Rudkowskiego podpatrzą i zastosują w walce dwaj młodsi od mistrza koledzy z kadry -  Wiesław Niemkiewicz i Tadeusz Szybiński. Obaj są bojowi i ambitni, mogą toczyć wyrównane, a nawet zwycięskie pojedynki z bokserami szablonowymi, ale nie mają większych szans pokonania wybitnych techników ringowych. A może mylę się? Może właśnie w roku intensywnej przedolimpijskiej pracy Niemkiewicz lub Szybiński, a może nawet obydwaj, osiągną klasę zbliżoną do tej, którą reprezentuje Rudkowski. W wadze lekkośredniej, co stwierdzam z przykrością, nic widzę w „10″ najlepszych pięściarzy wybitnie zdolnej młodzieży. Być może w najbliższym czasie awans do grona najlepszych stanie się udziałem gwardzisty z Łodzi Krzysztofa Cichosza.

1 Wiesław RUDKOWSKI (1946) „Legia” Warszawa
2 Wiesław NIEMKlEWICZ (1951) ..Zagłębie” Lubin
3 Tadeusz SZYBIŃSKI (1955) „Turów” Zgorzelec
4 Józef BALCEROWICZ (1951) „Stoczniowiec” Gdańsk
5 Zbigniew ZAKRZEWSKI (1949) „Wybrzeże” Gdańsk
6 Adam KOŹLIK (1952) „Zawisza” Bydgoszcz
7 Józef KRZYWOSZ (1950) „Stal” Stalowa Wola
8 Zdzisław SALMANOWICZ (1951) „Gwardia” Zielona Góra
9 Zdzisław FILIPIAK (1947) „Widzew” Łódź
10 Bronisław SUCHECKI (1951) „Miedź” Legnica

ŚREDNIA – JACEK KUCHARCZYK
Kategoria średnia jest najsłabszą polską wagą, nawet jeśli weźmie się pod uwagę życiowy sukces Jacka Kucharczyka w Katowicach. Ani on, ani tym bardziej jego najbliżsi krajowi konkurenci, nie są bokserami, którzy mogą zapewnić polskiemu pięściarstwu medal w Montrealu. Zresztą, gdyby mnie ktoś zapytał dzisiaj o nazwisko naszego reprezentanta na Igrzyska Olimpijskie, nie umiałbym odpowiedzieć kto nim będzie. Może właśnie Kucharczyk, a może ktoś inny, a może po prostu fachowcy uznają, że żaden ze „średniaków” nie gwarantuje sukcesów. Kiedyś bardzo wysoko oceniałem możliwości i talent Henryka Janowskiego ze Stalowej Woli, kiedy startował on jeszcze w wadze lekkośredniej. Bokser ten później zatrzymał się w rozwoju, potem długo nie startował, wreszcie w 1975 roku powrócił na ring, demonstrując dobrą formę. Może właśnie Henryk Janowski – jeśli nie zabraknie mu wytrwałości – będzie tym, na którego czeka polskie pięściarstwo.

1 Jacek KUCHARCZYK (1954) „Gwardia” Warszawa
2 Jan KACZOROWSKI (1946) „GKS” Jastrzębie
3 Marek GUZIELAK (1952) „Olimpia” Poznań
4 Henryk JANOWSKI (1951) „Stal” Stalowa Wola
5 Ryszard SlTKOWSKI (1948) „Avia” Świdnik
6 Marek ŁUSZCZYŃSKI (1952) „Stoczniowiec” Gdańsk
7 Zbigniew SZYBIŃSKI (1951) „Turów” Zgorzelec
8 Witold ZAWADZKI (1954) „Polonia” Warszawa
9 Ryszard PASIEWICZ (1954) „Gwardia” Łódź
10 Antoni PONIEDZIAŁEK (1954) „Wisła” Kraków

PÓŁCIĘŻKA – JANUSZ GORTAT
I znowu na pierwszym miejscu w wadze półciężkiej uplasował się Janusz Gortat, mimo że sporo walk w lidze, broniąc interesów własnego klubu, boksował w średniej. Żałuję, że jego krajowa wyższość nad rywalami nie została potwierdzona dobrymi wynikami międzynarodowymi. Gorzej, bo w tej wadze nie widać wybitnych jednostek. Nie jest jak dotąd przecież pięściarzem europejskiego formatu nawet Wiesław Adamski. Z młodzieży bardzo bliski wejścia do ścisłej czołówki był łodzianin Antoni Janicki. Liczę, że w sezonie 1976 ten 20-letni zawodnik „Widzewa” zagrozi najlepszym. Po paru świetnych walkach przed rokiem, nie sprawdza się jak dotąd Marian Klass. Mało o nim wiem, nie obserwuję dokładnie jego cyklu szkolenia i startów. Osiągnął on jednak dojrzałość fizyczną, może potrzeba mu ostrzejszych sprawdzianów międzynarodowych.

1 Janusz GORTAT (1948) „Legia” Warszawa
2 Tadeusz WAJGELT (1946) „Sokół” Piła
3 Wiesław ADAMSKI (1954) „Legia” Warszawa
4 Aleksander NIEŚCIERUK (1951) „Gwardia” Białystok
5 Marek JANOWIAK (1955) „Polonia” Świdnica
6 Czesław BIELECKI (1949) „Błękitni” Kielce
7 Zdzisław MARCJASZ (1955) „Szombierki” Bytom
8 Zbigniew SUCHOSZEK (1948) „Górnik” Zagórze
9 Antoni JANICKI (1956) „Widzew” Łódź
10 Marian KLASS (1955) „Wybrzeże” Gdańsk

CIĘŻKA – ANDRZEJ BIEGALSKI
O mistrzu Europy powiedziałem już tak wiele w ostatnich paru miesiącach, że nie muszę niczego dodawać, by określić jego pozycję. W kategorii ciężkiej nic się właściwie nie zmieniło. Cztery pierwsze miejsca zajmują bokserzy, którzy są znani od lat. Z młodszych na liście znalazł się Mirosław Wlaźlik z „Widzewa”, który wygrał 8 walk i 1 zremisował w rozgrywkach o wejście do II ligi. Również Kazimierz Migała jest klasyfikowany po raz pierwszy. Wygrywał w II lidze, ale jak mi mówiono nie jest on pięściarzem zbyt dzielnym.

1 Andrzej BIEGALSKI (1953) „Legia” Warszawa
2 Janusz GERLECKI (1951) „Stoczniowiec” Gdańsk
3 Jerzy SKOCZEK (1946) „Gwardia” Warszawa
4 Lucjan TRELA (1942) „Stal” Stalowa Wola
5 Antoni KUSKOWSKI (1950) „Zagłębie” Konin
6 Klaudiusz WALDYRA (1951) „GKS” Jastrzębie
7 Kazimierz MIGAŁA (1952) „Szombierki” Bytom
8 Tadeusz KAŹMIERCZAK (1948) „Start” Elbląg
9 Tadeusz BIENIEK (1950) „Błękitni” Kielce
10 Mirosław WLAŹLIK (1952) „Widzew” Łódź

KANDYDACI
Wymienię w tym rozdziale nazwiska zawodników, którzy mieli pewne szanse znalezienia się na liście najlepszych. Spisu tego dokonuję alfabetycznie, nie określając wartości technicznej, ani też sportowej pięściarzy.

PAPIEROWA – Właściwie nikt poza sklasyfikowanymi nie wyróżniał się wysoką i równą formą. Nie klasyfikuję zupełnie, ani też nie umieszczam w „10″ takich  bokserów, którzy tylko raz startowali w tej najniższej kategorii.
MUSZA – Jerzy Aleksandrzak (także w koguciej), Stanisław Chrzanowski, Alfons Kuśnierz, Stanisław Lechowski, Piotr Orszt, Zenon Otręba.
Adam Ratke (także w koguciej), Roman Rożek (wygrał 8 walk i 1 przegrał w rozgrywkach o wejście do II ligi, startując w barwach „Widzewa”). Józef Rżany. Edward Szetela (nie spełnił wielkich nadziei jakie pokładali w nim trenerzy jeszcze przed rokiem).
KOGUCIA – Jacek Ballaun (nie startował zbyt często ze względu na maturę i rozpoczęcie studiów), Andrzej Kujawski, Józef Maczuga, Krzysztof Madej (bardzo nierówna forma), Artur Olech (czasem startował w muszej), Rafał Radziszewski, Henryk Szumski, Ryszard Talar.
PIÓRKOWA – Kazimierz Gollasz, Adam Grudziński, Zbigniew Kubiński, Tadeusz Łada, Krzysztof Niemczewski (obok świetnych walk. przegrywał też przed czasem), Zdzisław Nowak, Marek Szczodrowskl, Zbigniew Wypych.
LEKKA – Andrzej Harmata, Zdzisław Hołodowski (świetna postawa w Berlinie, mało sprawdzianów w innych meczach), Bolesław Foksiński, Jerzy Jarocki, Romuald Keister (zbyt długo trwa jego droga do czołówki krajowej), Ryszard Pik, Adam Piwowarski (zwracam uwagę na tego utalentowanego  zawodnika), Henryk Świderski, Piotr Turzyński, Zygmunt Zbyszewski.
LEKKOPÓŁŚREDNIA – Antoni Banda, Jerzy Bobrowski, Ryszard Budny, Andrzej Durał (chłopca tego stać na świetne walki, ale też na zaskakujące porażki), Andrzej Kąkol, Jan Kowalewski, Jan Kozioł, Jerzy Lewandowski, Zbigniew Osztab (nie prowadzi się najlepiej), Józef Sadko.
PÓŁŚREDNIA – Grzegorz Bohosiewicz, Edmund Dominikowski. Krzysztof Fryszczak, Kazimierz Jaworski, Kazimierz Lewandowski, Zbigniew Kopeć, Zbigniew Kuciński (może w najbliższym czasie wejść do grona najlepszych), Czesław Lenkiewicz, Jan Madej (także w lekkośredniej), Stefan Sobiech.
LEKKOŚREDNIA – Eugeniusz Baca, Ryszard Dziopa, Krzysztof Cichosz, Edmund Montewski, Ryszard Petek (także w półśredniej). Marcin Pecka, Józef Radziewicz, Stefan Śpiewak, Andrzej Woźniak.
ŚREDNIA – Maciej Czyżewski, Edmund Hebel, Andrzej Siodła, Felicjan Tlon (także w półciężkiej), Stefan Wojtyś, Walenty Wójcik, Edward Zaborowski.
PÓŁCIĘŻKA – Jerzy Bogdański, Zygmunt Bieniuk, Zygmunt Fuksowicz, Zbigniew Kowalczyk, Zbigniew Kubieniec, Ryszard Młyńczak, Piotr Musiolik, Grzegorz Pigoń, Józef Pietrzak. Mieczysław Wółkiewicz.
CIĘŻKA – Stanisław Boboryko, Józef Baryła, Bogdan Ciemiński, Zbigniew Kowalski, Ryszard Mazur, Jerzy Stodulski, Tadeusz Soroka, Jerzy Wiater.

Opracował: Lucjan Olszewski, BOKS, nr 2 (1976)

BEZDYSKUSYJNE ZWYCIĘSTWO ROSJAN NAD ATAMANAMI W ĆWIERĆFINALE WSB

russiawsb

Gościem specjalnym ćwierćfinałowego meczu zawodowej ligi World Series of Boxing pomiędzy Boxing Team Russia i Ukraine Otamans był prezydent AIBA, dr Ching-Kuo Wu. Po zakończeniu zawodów, określanych przez niektóre media jako mecz „podwyższonego ryzyka” był zadowolony i zapowiedział, że pojawi się także 4 kwietnia w Doniecku na spotkaniu rewanżowym.

- Jestem przekonany, że będziemy świadkami jednych z najbardziej niesamowitych meczów w historii ligi WSB. Obie drużyny są oparte nie tylko na swoich rodzimych mistrzach, ale z racji wielkich budżetów mają także w swoich szeregach świetnych zawodników z innych krajów – podkreślał przed meczem dr Wu.

- AIBA, stanowiąc część większej rodziny olimpijskiej, mocno wierzy i wspiera poprzez swoje zawody wartości olimpijskie, zasadę fair-play i przyjaźń. Dlatego chcę wyrazić swoją wdzięczność, że organizatorom udało się doprowadzić do tego dwumeczu i że odbywać się one będą zgodnie z głównymi zasadami olimpizmu – kontynuował sternik AIBA.

Wydarzenia jakie miały wczoraj miejsce w Arena Moscow potwierdziły oczekiwania prezydenta AIBA oraz szefów obu drużyn. Na wysokości zadania stanęła także publiczność, której frekwencja daleka była jednak od doskonałości. W sportowej atmosferze aktualni wicemistrzowie ligi, Atamani z Ukrainy ulegli zasłużenie ekipie gospodarzy 1-4, choć po pierwszym pojedynku pachniało niespodzianką, gdyż leworęczny Uzbek w barwach gości, Hasanboy Dusmatov (49 kg), niejednogłośnie na punkty pokonał starego lisa (również mańkuta), Davida Ayrapetyana. Dodajmy, że zwycięstwo Dusmatova było wyraźne, czego nie zdołał dostrzec jedynie tunezyjski sędzia.

Pojedynkiem meczu była z pewnością rywalizacja Vladimira Nikitina i Mykoli Butsenko (56 kg), która kandydować może śmiało do miana najlepszej walki czwartego sezonu ligi WSB. Leworęczny Butsenko robił co mógł, by neutralizować oparte na wielkiej sile fizycznej ataki Rosjanina. Nikitin walczył w swoim stylu – ofensywnie, wiążąc pressingiem ewentualne ataki rywala. Butsenko przez cały pojedynek szukał sposobu na skuteczne kontry a w końcówce poszedł na otwartą wymianę ciosów, ulegając ostatecznie jednogłośnie na punkty.

Bohaterem gospodarzy był jednak nie Nikitin, tylko Radzhab Butaev (64 kg), który dość niespodziewanie pokonując asa Ukraińców, Denysa Berinchyka, wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Wysoki Rosjanin przez całą walkę znakomicie dystansował olimpijczyka z Londynu, który przez 9 minut nie potrafił skutecznie przebić się w pobliże rywala. Dopiero w dwóch ostatnich rundach Berinchyk znalazł lekarstwo na długie ręce Butaeva i zaczął nadrabiać straty, karcąc zmęczonego Rosjanina celnymi ciosami na dół. Jednak przewaga wypracowana w początkowej fazie pojedynku zaważyła na ostatecznym zwycięstwie Butaeva.

Z punktu widzenia losów meczu (przy stanie 2-1 dla Rosjan), kluczowym starciem była rywalizacja Artema Chebotareva i Dmytro Mytrofanova (75 kg). Obaj zawodnicy należeli do najbardziej doświadczonych w swoich ekipach i żaden z nich nie wydawał się wyraźnym faworytem. Lepiej rozpoczął Ukrainiec, ale w kolejnych trzech starciach skuteczniej boksował Chebotarev, który mimo przegrania ostatniej rundy, w której wyraźnie boksował na przeczekanie, wygrał u każdego z sędziów jednym punktem.

Jako ostatni przed moskiewska publicznością zaprezentowali się Evgeniy Tischenko i Białorusin w barwach Atamanów, Siarhiey Karneyeu (91 kg). Pojedynek ten nie miał jednak specjalnej dramaturgii. Wyższy od rywala Rosjanin, był lepszy w każdym elemencie bokserskiego wyszkolenia. Dzięki dobrej pracy nóg i bezpiecznemu boksowaniu z dystansu, był poza zasięgiem niepokonanego jak dotąd w 6. walkach w WSB rywala.

NORWEGIA POZA STRUKTURAMI AIBA. STATUT AIBA KONTRA MIEJSCOWE PRAWO

amatbox01

Norwegia może poszczycić się jedną z najlepszych pięściarek na świecie (Cecilia Braekhus), ale obowiązujący w tym kraju zakaz uprawiania boksu olimpijskiego bez kasków, zakończył się zawieszeniem miejscowej federacji bokserskiej (Norges Bokseforbund) przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (AIBA). Dlatego też nie doszły do skutku planowane na miniony weekend w Oslo Mistrzostwa Krajów Nordyckich w boksie olimpijskim.

Komitet Wykonawczy AIBA, zgodnie z art. 17 statutu AIBA, zadecydował w dniu 26 marca 2014  roku  o czasowym zawieszeniu norweskiej federacji z powodu poważnego naruszenia art. 6 Statutu AIBA i zasady 22 Regulaminu Zawodów AOB podczas Mistrzostw Norwegii, które odbyły się w dniach 6-8 marca w Tonsbergu.

Norwegowie dopuszczając swoich najlepszych seniorów do rywalizacji w kasach złamali przepisy AIBA, ale paradoksalnie decyzja organizatora zawodów była zgodna z panującym w tym kraju prawem. Problem Norwegów dotyczy tylko seniorów, gdyż jak wiadomo zarówno kobiety, jak i młodzieżowcy oraz juniorzy boksują w kaskach.

- To straszne, ale jesteśmy skazani na pełną izolację – komentuje sytuację Erik Nielsen, sekretarz generalny Norges Bokseforbund, dodając, że zarówno on, jak i inni działacze federacji czuje się bezradni próbując w tych okolicznościach znaleźć drogę powrotu na międzynarodowe ringi.

Zszokowana jest także norweska mistrzyni świata w boksie zawodowym, Cecilia Braekhus, która w trakcie swojej profesjonalnej kariery na własnej skórze doświadcza zakazu boksowania bez kasków w Norwegii. Zarówno ona, jak i inni norwescy zawodowcy przyzwyczaili się do tego, że nie mogą występować w swoim kraju, ale sytuacja, w której podobne ograniczenia będą dotyczyły zawodników boksu olimpijskiego, może zdaniem Braekhus doprowadzić do tego, że bokserskie kluby znikną ze sportowej mapy Norwegii.

Nowy, konserwatywny, rząd norweski zaproponował uchylenie lub przynajmniej złagodzenie obecnych ograniczeń bokserskich, ale takie działanie spotyka się ze sprzeciwem jego politycznych przeciwników. Premier Erna Solberg z Partii Konserwatywnej, która podobnie jak Braekhus pochodzi z Bergen, jest otwarta na zmiany, tzw. „prawa Knock-Out”. Minister sportu, Thorhild Widvey, obiecał szybkie działania polityczne w tym kierunku.

Tymczasem, Norwegia pozostaje zawieszona we wszystkich międzynarodowych turniejach bokserskich oraz we wszelkich innych formach międzynarodowej współpracy w zakresie boksu. AIBA wysłała e-maile do wszystkich swoich członków grożąc, że ukarze wszystkich, którzy będą mieli coś wspólnego z norweskim boksem.

- Na pewno pozostaniemy zawieszeni do czasu, aż coś się zrobi z naszym prawem. Jeśli tak się nie będzie, staniemy się historią – mówi ze smutkiem Odd Haktor Slake, szef norweskiej federacji.

PRZED MECZEM UKRAIŃCÓW Z ROSJANAMI: LUBIĄ RYWALI, GARDZĄ PUTINEM?

Napięta sytuacja polityczna sprawia, że dwumecz Russian Boxing Team z Ukraine Otamans nabiera dodatkowego znaczenia. Gdy aneksja należącego do Ukrainy Krymu przez Rosję staje się coraz bardziej realna, w ćwierćfinale rozgrywek World Series of Boxing razy będą wymieniać pięściarze z obu krajów. W poniedziałek w Moskwie dojdzie do trzech rosyjsko-ukraińskich potyczek (w każdym spotkaniu ligi odbywa się pięć walk), a w piątkowym rewanżu w Doniecku do czterech.

Donieck zamiast stolicy
Władimir Niktin – Mykoła Bucenko (56 kg), Radżhab Butajew – Denys Berinczyk (64 kg – na zdjęciu), Artiom Czebotariew – Dmytro Mitrofanow (75 kg) – ci zawodnicy będą walczyć o zwycięstwo dla swojej drużyny narodowej w Moskwie. Gospodarze w całości wystawią krajowy skład, z Dawidem Ajrapetjanem (49 kg) i Jewgienijem Tiszczenką (91 kg). Atamanów w tych kategoriach wagowych reprezentować będą odpowiednio Uzbek Hasanboj Dusmatow i Białorusin Siarhiej Karniejew. W rewanżu pojedynki stoczą pięściarze z pozostałych, ujednoliconych dla ligi WSB i boksu olimpijskiego kategorii 52, 60, 69, 81 oraz +91 kg.

Faworyta nie sposób wskazać. W sezonie 2013/2014 bilans ukraińskiego zespołu to 8 zwycięstw i 2 porażki, a rosyjskiego 6 wygranych (m.in. z Hussars Poland – 5:0 i 3:2) i 4 przegrane. Należy jednak wziąć pod uwagę, że gospodarze poniedziałkowego meczu trafili do znacznie silniejszej grupy B, w której rywalizowali z takimi potęgami jak Cuba Domadores, Astana Arlans Kazakhstan czy Azerbaijan Baku Fires.

W związku z wydarzeniami na Krymie organizacja dwumeczu stała pod znakiem zapytania. Menedżer rosyjskiej drużyny Stiepan Lendel (co ciekawe, jest Ukraińcem) nalegał, aby rewanż odbył się na neutralnym terytorium. W fazie grupowej Atamani podejmowali przeciwników w Kijowie oraz znajdujących się niedaleko Browarach. Tym razem, w ramach kompromisu, postawiono na wschód kraju i Donieck, gdzie w ostatnich miesiącach nie dochodziło do tak dramatycznych wydarzeń jak w stolicy.

Choć członkowie obu ekip w wypowiedziach dla mediów zgodnie podkreślają, że polityki ze sportem nie powinno się łączyć, to jednak…

– Prawda jest taka, że wszyscy nasi zawodnicy potępiają rosyjską interwencję na Krymie, również urodzony na wschodzie kraju Denys Berinczyk – mówi nam ukraiński dziennikarz, który woli nie być wymieniany z imienia i nazwiska. – Przychodzi mi na myśl hasło, które na kijowskim Majdanie Niepodległości znalazło się na jednym z transparentów. Lubimy Rosjan, gardzimy Putinem. Myślę, że dobrze oddaje ono nastroje Atamanów przed dwumeczem z Rosją – kontynuuje nasz rozmówca.

Dobrzy znajomi
Osobistych animozji między pięściarzami trudno się jednak doszukiwać. – Nie ma w nas żadnej dodatkowej agresji przeciwko Rosjanom. Równie mocno koncentrowalibyśmy się na przykład przed starciem z Kubą. Rywale to nasi dobrzy znajomi. Często spotykamy się na zawodach międzynarodowych, gdzie nawzajem sobie kibicujemy. Mielibyśmy teraz drzeć koty w związku z tym, co robią politycy? Bzdura – podsumowuje trener Atamanów, Walentin Sobolewskij.

W pozostałych ćwierćfinałach Azerowie rywalizują z Włochami (w pierwszym meczu wygrali 5:0), Niemcy z Kazachami (2:3), a Kubańczycy z Amerykanami. Rosjanie lub Ukraińcy w półfinale zmierzą się ze zwycięzcami tego ostatniego dwumeczu.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

MARCIN STANKIEWICZ BLOGUJE O II TURNIEJU ZIEM NADBAŁTYCKICH

marcin_stankiewicz02

W minioną sobotę w hali Szczecińskiego Domu Sportu odbył się II Turniej Ziem Nadbałtyckich. W turnieju udział wzięło blisko 130 zawodników i zawodniczek z 28 klubów z Polski oraz wielu niemieckich. Z Polski udział brały kluby z województw: pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, małopolskiego, podlaskiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego oraz zachodniopomorskiego. W sumie rozegrano 51 pojedynków w tym 7 towarzyskich 4 kobiet i 3 młodzieżowców.

Przed turniejem odbyło się także kilka walk sparingowych zawodników i zawodniczek z różnych klubów jednym z najciekawszym a na pewno najbardziej widowiskowym był sparing Wiktorii Sądej z Katarzyną Brodacką, w którym mogliśmy zobaczyć bardzo dobre przygotowanie techniczne oraz różne rozwiązania techniczne obu dobrych zawodniczek.

W walkach turniejowych udział wzięli nasi reprezentanci. Pierwsza zaprezentowała się Natalia Antczak z Karoliną Radosz ze Sparty Złotów, wygrywając 2-1, dzięki lepszemu wyszkoleniu technicznemu. Choć z drugiej strony nie można wiele zarzucić jej ambitnej przeciwniczce, która przy poprawie umiejętności technicznych będzie odnosić sukcesy. W kolejnej walce Aleksandra Kondej spotkała się z Melisą Freitag z Frankfurtu i przegrała 0-3. W tej rywalizacji górę wzięło większe doświadczenie reprezentantki Niemiec, co zadecydowało o jej zwycięstwie. Mimo to ciągła, systematyczna praca naszej podopiecznej na pewno zaowocuje sukcesami, bo progres z walki na walkę jest widoczny.

W kategorii młodzików Robert Resól zmierzył się z Arianem Cekicagiem z Traktora Schwerin, ulegając mu 0-3. W tym pojedynku dała o sobie znać pełna kontrola zawodnika niemieckiego, który ma już ponad 25 walk na koncie, a Robert jest jednym z lepiej wyszkolonych zawodników młodego pokolenia. Pojedynek ten pokazał jak ciężka praca jeszcze przed nim i nami.  W kolejnym pojedynku Michał Piaseczny zwyciężył 2-1 Bartosza Spychalskiego ze Sparty Złotów.

W grupie wiekowej kadetów pierwszy w ringu stanął Szymon Gleba (Skorpion CKS/Gwardia Szczytno), który od początku do końca pojedynku dominował nad Fabianem Maślanym z Sokoła Piła, wygrywając 3-0. Następnie Adam Pluskowski zmierzył się z Mariusem Allewohlem z Frankfurtu i był to bardzo zacięty pojedynek, w którym minimalnie lepszy okazał się Adam zwyciężając 2-1.

Najcięższą przeprawę z zawodników szczecińskiego Skorpiona miał Patryk Jarosz, który zmierzył się z Tonym Jeschem z Frankfurtu. Silniejszy i starszy rywal postawił bardzo wysoko poprzeczkę, walka była bardzo ładna a w ringu odmiennie boksujący zawodnicy:  w ataku mocny Jasch i technicznie boksujący Jarosz. Walka zakończyła się werdyktem 2-1 dla Patryka, lecz wiemy, że także mogło to pójść w drugą stronę i nikt by nie miał prawa być zły.

Kolejny reprezentant Skorpiona, Karol Kowal, pewnie pokonał (3-0) Sebastiana Pniewskiego z Beniaminka Starogard Gdański, dominując od początku do końca, demonstrując momentami bardzo dojrzały boks. Ostatnim naszym kadetem był Filip Foryś, który po ładnej walce wypunktował 3-0 Lukasa Ambrasasa z Frankfurtu.

W kategorii juniorów Tomasz Wójcik pokonał 2-1 Sebastiana Twardego z Zawiszy Bydgoszcz. Po słabszej pierwszej rundzie, w kolejnych to on był zawodnikiem dominującym, któremu bardziej zależało na zwycięstwie oraz prezentował wszechstronność w atakach. Nowy uczeń szkoły Dawid Maciejewski (Skorpion CKS/Start Grudziądz) wypunktował 3-0 Sebastiana Korgóla ze Spartakusa Szczecin.

Ostatnim naszym zawodnikiem wchodzącym do ringu, już po godz. 21.00 był Dawid Seńko, którego przeciwnikiem był Jakub Żurawski ze Spartakusa Szczecin, młodzieżowiec z o wiele mniejszym doświadczeniem i jeszcze widocznych brakach technicznych. Pojedynek ten zakończył się jednogłośnym (3-0) zwycięstwem Dawida.

W turnieju wzięło udział także kilku kadrowiczów którzy już 11 kwietnia wylatują do Sofii na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata. Swoje pojedynki wygrali: Michał Łęgowski, Eryk Giermak oraz Sebastian Wiktorzak. Bardzo dobrze zaprezentował się Sebastian, pokonując swojego rywala do miejsca w składzie na MMŚ, Dawida Ławickiego (Boks Poznań). Nieco słabiej zaboksował dzisiaj Eryk, który bardzo męczył się z Krystianem Romelem z pilskiego Sokoła, co pokazuje nam, że dzięki otwartej rywalizacji i takim zawodom jak II Turniej Ziem Nadbałtyckich poziom wszystkich zawodników znacząco rośnie.

Jeszcze raz składam podziękowania dla wszystkich, którzy uczestniczyli w II Turnieju Ziem Nadbałtyckich i przyczynili się do wysokiego poziomu tych zawodów. Kolejny turniej 12 kwietnia we Frankfurcie nad Odrą. Chętnych do udziału proszę o kontakt mailowy stanleyskorpion@tlen.pl z wagą, rocznikiem zawodnika. Organizujemy wyjazd ze Szczecina 12 kwietnia a ilość miejsc ograniczona. Na zgłoszenia czekam do 4 kwietnia.

Podziękowania należą sie także naszym partnerom, dzięki którym także uzyskujemy coraz większe sukcesy – UM w Szczecinie Wydział Sportu, EXPED, GREEN ZONE, EKO-DAN, REHBET, TOOTAL SZCZECIN, REKLAMA BISS, CAR TRUCK, E-MEGASPORT.PL.

Marcin Stankiewicz, Szczecin, dnia 30 marca 2014 roku

IRENEUSZ ZAKRZEWSKI: CEL JEST JEDEN – IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W RIO DE JANEIRO

irek01

- Odpoczywam i leczę kontuzję. Maj, czerwiec i lipiec chcę robić przygotowanie fizyczne pod Olimpiadę, a później to podtrzymywać – mówi mistrz Polski w boksie, Ireneusz Zakrzewski.

Pięściarz Janik Boksu ostatnie pół roku spędził praktycznie na zgrupowaniach Hussars Poland i kadry Polski. Wielki sukces jakim jest mistrzostwo Polski seniorów poprzedził wieloma wyrzeczeniami (m.in. rozłąką z najbliższymi), zapisał się w kartach historii jeleniogórskiego i polskiego boksu i ma jasno postawiony cel: Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016 roku!

Sukces podopiecznego Rafała Janika jest o tyle większy, że to doskonały przykład jak osiągnąć wielki wynik bez pomocy Miasta. Klub Janik Boks funkcjonuje dzięki pomocy sponsorów i społecznemu poświęceniu samego trenera. Wieloletnie szlifowanie diamentu z Jeleniej Góry przynosi efekty w postaci medali młodzieżowych i seniorskich mistrzostw Polski, regularnym powołaniom do kadry Polski (występy na mistrzostwach Europy i świata), a także udziału w lidze zawodowej WSB. Wspominając o sukcesach nie można zapominać, że popularny „Iras” to także finalista Międzynarodowego Turnieju im. Feliksa Stamma z roku 2013 (w kat.75 kg).

21-latek przebył w Kaliszu „morderczą” drogę, bowiem jako jedyny bokser sięgając po medal stoczył 6 walk w 6 dni (dla porównania jego finałowy rywal Damian Kiwior miał 2 walki mniej na koncie).

- Nie raz było tak, że po drugiej walce (gdy na zawodach miałem 3-4 pojedynki) byłem tak zakwaszony, że ciężko było mi rozgrzać się do walki. Teraz trener Janik tak mnie nastawił i tak ciężko przepracowałem ostatnie dwa tygodnie w Jeleniej Górze, że nie miałem żadnych zakwasów, zero zmęczenia. Mogłem pierwsze walki kończyć przed czasem, ale trener mnie stopował i to przyniosło skutek – mówi Ireneusz Zakrzewski.

Od wielu lat polski boks przeżywa kryzys, na poprzednią Olimpiadę (w Londynie) zakwalifikowała się tylko Karolina Michalczuk, po raz pierwszy w historii z przyczyn sportowych zabrakło panów. Dlaczego?

- Nie ma pieniędzy. Chłopak uzyskuje wysoki poziom – nie ma z tego pieniędzy, tak jak ja do tej pory. Robisz to za swoje pieniądze, trzeba dokładać na wszystko. Dostaje propozycję z grupy zawodowej, która zapewnia mu pieniądze za walki i przede wszystkim miesięczną stawkę. Wtedy taki zawodnik wie, że idzie na trening, trenuje i zajmuje się tylko tym, a nie musi na boku pracować dodatkowo. Przez to uciekają nam ci, którzy mogą nas reprezentować na światowych turniejach i znowu trzeba szukać nowych, „małych” i tak się kółko toczy i znowu uciekają – tłumaczy aktualny mistrz Polski w kategorii do 69 kg.

Zakrzewski przyznaje, że robi wszystko praktycznie za darmo. Trenuje co najmniej dwa razy dziennie, są drobne środki z tytułu kontraktu z Hussars Poland, ale połowę traci podczas zgrupowania i z tego również nie da się żyć. Za zdobycie mistrzostwa Polski otrzymał na pamiątkę pas, puchar, medal i… szarfę. Polski Związek Bokserski nie gratyfikuje medalistów, pomocy póki co nie ma też z miasta, które jeleniogórzanin promuje w Polsce i na świecie. Transmisje z walk przeprowadza m.in. TVP Sport, gdzie Jelenia Góra dzięki braciom Janikom i Irkowi Zakrzewskiemu jest wymieniana przez wszystkie przypadki. Warto przy tym podać przykład z Ostrołęki, gdzie świeżo upieczony mistrz w kategorii do 56 kg Marek Pietruczuk już po 6 dniach spotkał się z prezydentem miejscowości liczącej 57 tys. mieszkańców, otrzymał 2500 zł nagrody, otrzymuje też stypendium sportowe w wysokości 500 zł miesięcznie, a jego macierzysty klub jest wspierany przez miasto kwotą 30 tysięcy zł.

Jak długo wystarczy sił i motywacji jeleniogórskiemu pięściarzowi, żeby poświęcać życie prywatne i własne zdrowie dla medali i szarfy? Z pewnością do Igrzysk w Brazylii, ale miejmy nadzieję, że talent Ireneusza Zakrzewskiego, który zdobył złoty medal walcząc ze złamanym kciukiem, zostanie dostrzeżony przez władze miasta i kolejnych sponsorów.

Przemysław Kaczałko

ADAM KOWNACKI NOKAUATUJE NA GALI W ATLANTIC CITY

Pomimo długiej przerwy Adam Kownacki (6-0, 6 KO) zrobił co do niego należy, czyli szybko rozprawił się z Excellem Holmesem (2-3-1, 1 KO). Polak walczący w wadze ciężkiej już w ostatnich sekundach pierwszej rundy mocno naruszył swojego przeciwnika, choć wszystko przerwał jeszcze wtedy gong na przerwę. Ale tuż po niej nasz „Baby Face” ostro ruszył do ataku, złapał Amerykanin przy linach serią kilku mocnych ciosów i sędzia Allen Huggins wkroczył do akcji w obawie przed nokautem.

Kownacki ważył wczoraj jeszcze 115,2 kilograma, ale i tak sporo zrzucił od momentu kiedy wrócił na salę. Teraz obiecuje, że ciężkim treningiem zejdzie jeszcze bardziej w dół, a boksem zajmie się już na poważnie. Trzymamy za słowo, bo talent na pewno w nim drzemie…

Pojedynek był częścią gali boksu zawodowego w Atlantic City, na której walka wieczoru była rywalizacja Siergieja Kowaliowa (24-0-1, 22 KO) z Cedriciem Agnew (26-1, 13 KO) w obronie pasa WBO wagi półciężkiej.

źródło: bokser.org

fot. Kasia Niedźwiecka, Global Boxing

AZEROWIE I KAZACHOWIE BLIŻEJ PÓŁFINAŁÓW LIGI WORLD SERIES OF BOXING

Wiele wskazuje na to, że niebanalna kariera dwukrotnego wicemistrza olimpijskiego (2008, 2012) oraz mistrza świata (2007), Clemente Russo (91 kg – na zdjęciu), powoli zaczyna wyhamowywać. Dzisiaj w azerskiej Gubie idol włoskich kibiców przegrał przez klasyczny nokaut na 4 sekundy przed końcem 1. starcia  z lokalnym siłaczem, Abdulkadirem Abdullayevem. Dla Włocha to już druga w tym sezonie a trzecia w całej karierze porażka w lidze WSB. Niewiele lepiej zaprezentowali się pozostali zawodnicy Dolce & Gabbana Italia Thunder, w wyniku czego pięściarze Azerbaijan Baku Fires odnieśli pewne zwycięstwo 5-0, które bardzo zbliżyło ich do półfinału. Oprócz Abdullayeva punkty zdobyli: Khamza Nametov (49 kg), Magomed Gurbanov (56 kg), Gaybatulla Gadzhialiyev (64 kg) i Khaybula Musalov (75 kg), przy czym zastrzeżenia można było mieć jedynie do niejednogłośnego zwycięstwa Gurbanova, który rywalizował ze starym lisem, Francuzem Khedafim Djelkhirem.

W drugim meczu obrońcy tytułu, Astana Arlans Kazakhstan zrobili w niemieckim Hanau pierwszy krok w kierunku półfinału, wygrywając z Team Germany 3-2, choć po trzech pierwszych walkach wygrywali gospodarze, dla których punktowali Irlandczyk Michael Conlan (56 kg) i Niemiec Artem Harutyunyan (64 kg). W decydującej o końcowym wyniku meczu walce Vasiliy Levit (91 kg) zdeklasował Artura Manna. Wcześniej dla Kazachów punktowali Temirtas Zhussupov (49 kg) i Sergey Derevyanchenko.

KŁOPOTY ZDROWOTNE MISTRZA POLSKI WYKLUCZĄ GO Z UDZIAŁU W MTB. IM. F. STAMMA?

jablonski05

Przy okazji publikacji wywiadu z Ireneuszem Zakrzewskim informowaliśmy Was o kłopotach zdrowotnych mistrza Polski wagi z limitem 69 kg. Pięściarz z Jeleniej Góry zapowiedział, że nie wystąpi w 31. MTB im. Feliksa Stamma a swój powrót na ring planuje nie wcześniej niż na koniec wakacji. Okazuje się, że pod znakiem zapytania w warszawskich zawodach stoi także start innego mistrza kraju, Tomasza Jabłońskiego (75 kg).

- Niestety dopadło mnie zapalenie górnych dróg oddechowych. Na razie się kuruję, jestem na antybiotykach i mam nadzieję, że nic złego więcej mnie nie spotka. Choć lekarz ostrzegł mnie, że panuje jakiś wirus i często takie dolegliwości kończą się zapaleniem płuc – powiedział Tomasz Jabłoński.

Zawodnik SAKO Gdańsk i Hussars Poland nie może pojechać na zgrupowanie reprezentacji Polski do Wisły, ostatnie przed MTB im. Feliksa Stamma.

- Dbam o siebie jak mogę i wierze, że uda mi się wyjść szybko z tego. Ale póki ci musiałem zrezygnować z treningów i mój start w tym turnieju stoi pod dużym znakiem zapytania – dodał.

START FAZY PLAY-OFF ZAWODOWEJ LIGI WORLD SERIES OF BOXING

baku

Dzisiaj w azerskiej Gubie i niemieckim Hanau odbędą się dwa pierwsze mecze ćwierćfinałów (play-off) 4. sezonu zawodowej ligi World Series of Boxing. Naprzeciwko siebie staną ekipy Azerbaijan Baku Fires i Dolce & Gabbana Italia Thunder oraz Team Germany i Astana Arlans Kazakhstan.

Niestety z przyczyn organizacyjnych (nieporozumienia na linii Florida State Athletic Commission-WSB) nie doszło do skutku planowane na wczoraj starcie USA Knockouts z Domadores Cuba, które miało się odbyć w Fort Lauderdale na Florydzie. Najpierw zatem dojdzie do meczu na Kubie (4 kwietnia), zaś mecz rewanżowy przełożono aż na dzień 11 kwietnia. Z kolei czwarty mecz ćwierćfinałowy, w którym mają się zmierzyć Boxing Team Russia i Ukraine Otamans, ze względu na podwyższone ryzyko i komplikacje natury politycznej, odbędzie się 31 marca w Moskwie.

ZESTAWY PAR

Azerbaijan Baku Fires vs Dolce & Gabbana Italia Thunder
29 marca 2014 – Guba Olympic Complex (Guba)

(46-49 kg)
Khamza NAMETOV (AZE) vs Mark Anthony BARRIGA (PHI)
(56 kg)
Magomed GURBANOV (AZE) vs Khedafi DJELKHIR (FRA)
(64 kg)
Gaybatulla GADZHIALIYEV (AZE) vs Renato DE DONATO (ITA)
(75 kg)
Khaybula MUSALOV (AZE) vs Bogdan JURATONI (ROM)
(91 kg)
Abdulkadir ABDULLAEV (AZE) vs Clemente RUSSO (ITA)

Team Germany German vs Astana Arlans Kazakhastan
29 marca 2014 – August-Sharttner-Halle (Hanau)

(46-49 kg)
Ovidiu BERCEANU (ROM) vs Mardan BERIKBAYEV (KAZ)
(56 kg)
Michael CONLAN (IRL) vs Meirbolat TOITOV (KAZ)
(64 kg)
Artem HARUTYUNYAN (GER) vs Askhat UALIKHANOV (KAZ)
(75 kg)
Denis Robert Radovan (GER) vs Sergiy DEREVYANCHENKO (UKR)
(91 kg)
Artur MANN (GER) vs Wasyl LEVIT (KAZ)

Boxing Team Russia vs Ukraine Otamans
31 marca 2014 – Arena Moskwa (Moskwa)

(46-49 kg)
David AYRAPETYAN (RUS) vs Hasanboy DUSMATOV (UZB)
(56 kg)
Vladimir NIKITIN (RUS) vs Mykola BUTSENKO (UKR)
(64 kg)
Radzhab BUTAEV (RUS) vs Denys BERINCHYK (UKR)
(75 kg)
Artem CHEBOTAREV (RUS) vs Dmytro MYTROFANOV (UKR)
(91 kg)
Yevgeniy TISCHENKO (RUS) vs Siarhiej KARNEYEU (BLR)

ANDRZEJ FONFARA I ADONIS STEVENSON: OKO W OKO PO RAZ PIERWSZY

Niespełna dwa miesiące dzielą Andrzeja Fonfarę od wielkiej próby umiejętności i charakteru. 24 maja w Montrealu, na terenie przeciwnika, polski pięściarz wyjdzie na ring 22-tysięcznej hali Bell Centre, aby stawić czoła rewelacyjnemu Adonisowi Stevensonowi. 36-letni Kanadyjczyk pierwsze wielkie zwycięstwo – sensacyjny nokaut na Chadzie Dawsonie – odniósł dopiero w czerwcu ubiegłego roku. Od tamtej chwili (walka trwała zaledwie 75 sekund) urodzony na Haiti reprezentant Kanady cieszy się tytułem mistrza świata federacji WBC, a po dwóch kolejnych wiktoriach (deklasacja Tavorisa Clouda i Tonyego Bellew) wielu specjalistów, w tym prestiżowy magazyn The Ring, uważa go za najlepszego pięściarza całej kategorii półciężkiej. Wydaje się, że 26-letniego Fonfarę czeka sprawdzian najtrudniejszy z możliwych.

Zderzenie w Montrealu
W czwartek kanadyjski mistrz i polski pretendent po raz pierwszy spojrzeli sobie głęboko w oczy. Okazją do spotkania była reklamująca pojedynek konferencja prasowa. Gospodarzem w Casino de Montreal był Yvon Michel, promotor Stevensona i główny organizator majowej imprezy. Mimo że Fonfara ma już na koncie znaczące zwycięstwa (Glen Johnson, Gabriel Campillo), a niekiedy odnosił je oglądany przez kilka tysięcy widzów (Ray Smith, walka w Newark poprzedzała wyjście na ring Tomasza Adamka), atmosferę wielkiego boksu zawodowego być może po raz pierwszy poczuł dopiero wczoraj.

Nie ze względu na liczbę przedstawicieli mediów (według relacji obecnego na miejscu dziennikarza Przemysława Garczarczyka ci nie dopisali), ale już biorąc pod uwagę efektowną oprawę wydarzenia – jak najbardziej. Światła, animacje za plecami siedzących za konferencyjnym stołem Fonfary i Stevensona i ich wielkie podobizny – wszystko na wysokim poziomie. Poznaliśmy też hasło promujące pojedynek. Collision, czyli wypadek, zderzenie – znaczenie słowa jest takie samo w obu urzędowych językach Kanady, angielskim i francuskim.

Pas to przeznaczenie
Z dostosowaniem się do rangi wydarzenia problemu nie mieli też główni bohaterowie. Obaj ubrani w eleganckie marynarki, wypowiadali się o sobie z respektem. Żaden z nich nie zapomniał jednak zaznaczyć, że to on zejdzie z ringu z pasem mistrza świata WBC. – Trenuję tak, aby nokautować przeciwników. Czekam na was 24 maja. Dobrze wiem, że tytuł pozostanie w moim posiadaniu – zapewnił Stevenson. – Mistrzostwo świata to moje przeznaczenie i mocno wierzę, że cel osiągnę właśnie w starciu z Adonisem – zakomunikował Fonfara, któremu towarzyszyli promotor Leon Margules oraz Marek Fonfara, brat i menedżer.

O godną obstawę postarał się także Stevenson. Po jego lewej stronie miejsce zajął Sam Watson, prawa ręka Ala Haymona, sprawcy prawdziwej burzy, jaka rozpętała się w amerykańskich mediach sportowych kilkadziesiąt godzin przed konferencją. To właśnie wpływowy Haymon (nie rozmawia z mediami, wyręcza go Watson) w ostatniej chwili doprowadził do sprzedaży transmisji majowej gali telewizji Showtime, a nie HBO, która miała ją wcześniej obiecaną.

Koronacja w maju
Bez incydentów obyło się także podczas tradycyjnego pojedynku spojrzeń. Obrzucania się inwektywami i nieprzyjemności nie było, zresztą te zupełnie nie pasowałyby do atmosfery spotkania. Stevenson mógł się przekonać, że pretendent rzeczywiście jest od niego sporo wyższy (180 – 188 cm), ale to na jego barkach spoczywały obiekty pożądania Polaka – pas WBC oraz magazynu The Ring dla najlepszego pięściarza wagi półciężkiej na świecie. Taki sam dumnie nosi choćby Władymir Kliczko, czempion królewskiej kategorii.

Po odwróceniu się w kierunku fotoreporterów, na twarzach pięściarzy dominował uśmiech. Później Fonfara wyjawił, że pewne uszczypliwości jednak się pojawiły. – Zdążyliśmy sobie trochę porozmawiać. Adonis powiedział, że może i jestem Polskim Księciem, ale to on jest królem. Odpowiedziałem, że moja koronacja nastąpi 24 maja. Dodałem jeszcze, że możemy się spróbować już zaraz, że jestem gotowy. Adonis odpowiedział, że on gotowy jeszcze nie jest – relacjonował Garczarczykowi nasz pięściarz.

W treningu Fonfara pozostaje od stycznia, lecz specjalistyczne przygotowania do starcia ze Stevensonem rozpoczął 10 dni temu. W następnym tygodniu zaprosi do Chicago sparingpartnerów, a pod koniec kwietnia uda się do słynnego górskiego ośrodka w Big Bear w Kalifornii (trenował tam m.in. Saul Alvarez przed starciem z Floydem Mayweatherem juniorem). Do Montrealu poleci bezpośrednio stamtąd.

Stevenson następne tygodnie ma spędzić w austriackich Alpach, gdzie dołączy do trenującego tam Władymira Kliczki. Szkoleniowcy Kanadyjczyka i Ukraińca, Javan Sugar Hill i Johnathon Banks, znają się doskonale. Obu wychował Emanuel Steward, w ostatnich latach przed śmiercią (październik 2002) najważniejsza postać w narożniku Kliczki.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

Fot. rds.ca

GMITRUK I ŁAPIN OSTROŻNIE O SZANSACH FONFARY

- Stevenson szczególnie groźny jest w pierwszej fazie pojedynku. Andrzej musi pamiętać o defensywie – mówi Andrzej Gmitruk. – Fonfara będzie musiał zaprezentować coś więcej niż dotychczas – ocenia Fiodor Łapin.

ANDRZEJ GMITRUK
były trener Tomasza Adamka, mistrza świata WBC wagi półciężkiej (2005-2007) i cruiser (2008-2009)
Przetrwać pierwsze rundy
Według mnie najlepszym pięściarzem wagi półciężkiej na świecie jest obecnie Siergiej Kowaliow, ale to nie zmienia faktu, że walka z Adonisem Stevensonem zapowiada się dla Andrzeja Fonfary jako bardzo duże wyzwanie. Kanadyjczyk imponuje dynamiką, boksuje w agresywny, nieprzewidywalny sposób, dobrze orientuje się w zamiarach przeciwnika i potrafi go zaskoczyć, o czym przekonał się choćby Chad Dawson, znokautowany potężnym lewym sierpowym już w pierwszej rundzie. Szczególnie groźny Stevenson jest w pierwszej fazie pojedynku, więc aby ustrzec się przed niebezpieczeństwem, Andrzej musi należycie zaprezentować się w defensywie. Musi pamiętać o obronie po swoim ataku, bo Adonis już pokazał, że potrafi skontrować odkrytego rywala. Jeżeli Andrzej obierze odpowiednią taktykę i odpowiednio się zabezpieczy szczelnym blokiem, to druga połowa pojedynku może okazać się dla niego łatwiejsza. Tym bardziej, że Fonfara znany jest ze swojej nieustępliwości i nabierania wiatru w żagle wraz z kolejnymi rundami. W ostatnim czasie nie mieliśmy okazji przekonać się jak wygląda to u Stevensona, lecz większość mocno bijących zawodników, takich jak on, w późniejszej fazie pojedynku traci na dynamice i skuteczności.

FIODOR ŁAPIN
trener aktualnego mistrza świata WBC wagi cruiser Krzysztofa Włodarczyka
Potrzeba więcej luzu
Adonis Stevenson i Siergiej Kowaliow to obecnie dwaj najlepsi pięściarze kategorii półciężkiej na świecie, a jeśli miałbym wskazać trudniejszego rywala dla Andrzeja Fonfary, postawiłbym jednak na Kanadyjczyka. Mistrz WBC jest leworęczny, nie brak mu dynamiki, mocno uderza, a w ostatnich pojedynkach potwierdził wysoką klasę. Dla Andrzeja może okazać się bardzo niewygodny, między innymi dlatego, że walczącego z odwrotnej pozycji przeciwnika znacznie trudniej jest nękać lewym prostym. Aby liczyć na zwycięstwo, Fonfara będzie musiał zaprezentować coś więcej niż dotychczas. Mańkutem jest także pokonany przez Polaka w ubiegłym roku Gabriel Campillo, ale trudno o wyciąganie konkretnych wniosków, bo w starciu z Hiszpanem Andrzej nie był sobą. Był spięty, przechodził obok walki, brakowało defensywy. Dobrze, że w wreszcie trafił rywala i nie zawiódł go mocny cios z prawej ręki, na który zawsze może liczyć. Jeśli Andrzej będzie tak walczył ze Stevensonem, to o sukcesie nie będzie mowy. Elementy do poprawienia? Praca nóg, balans tułowia, wyprowadzanie kombinacji ciosów na luzie. Przed ostatnią walką zaobserwowałem, że nad tym ostatnim elementem Andrzej już popracował. Oby szedł dalej w tym kierunku.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

OSTATNIE MANEWRY SZKOLENIOWE MŁODZIEŻOWCÓW PRZED MISTRZOSTWAMI ŚWIATA

FRANKFURT01

W Szczecinie ostatnie dni przed wylotem na Młodzieżowe Mistrzostw Świata do Sofii spędzi kadra narodowa mężczyzn. Pod opieką trenera Marcina Stankiewicza podczas konsultacji szkoleniowej pracować przebywać tam będzie w dniach od 5 do 10 kwietnia pięciu kadrowiczów, którzy wystąpią w stolicy Bułgarii za pieniądze PZB (finansowanie z FRKF).

Stosowne powołania otrzymali: Michał Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 49 kg), Eryk Giermak (KB „Garda” Chojna, 60 kg), Sebastian Konsek (KS RMKS Rybnik, 64 kg), Damian Wyględacz (KS „Górnik” Sosnowiec, 75 kg) i Rafał Staszewski (UKS „Kontra” Elbląg, 81 kg).

Przypominamy, że dzięki finansowemu wsparciu swoich klubów do Sofii pojedzie jeszcze trzech reprezentantów Polski: Adrian Kowal (KS „Sport Klub” Lublin, 52 kg), Sebastian Wiktorzak („Olimp” Szczecin, 69 kg) ) i Kamil Mroczkowski (KS „Champion” Powiat Legnicki, +91 kg).  Oprócz trenera Stankiewicza w sztabie drużyny będą: Jarosław Przygoda (trener-asystent) i znany z pracy menedżera Hussars Poland, Jacek Szelągowski, który będzie kierownikiem reprezentacji PZB w Sofii.

W CETNIEWIE OSTATNIE SZLIFY PRZED WYJAZDEM NA MMŚ DO SOFII

wladek02

Młodzieżowa kadra narodowa kobiet w boksie ostatnie dni przed wylotem na Mistrzostwa Świata do Sofii spędzi na zgrupowaniu szkoleniowym w COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie. W dniach od 31 marca do 11 kwietnia pod okiem Tomasza Różańskiego (trener-koordynator), Aleksandra Maciejowskiego i Stanisława Łakomca (trenerzy współpracujący) trenować będzie 6 zawodniczek, w tym 3, które wystąpią w stolicy Bułgarii.

Powołania otrzymały: Wiktoria Sądej (BKS „Jastrzębie” Jastrzębie Zdrój, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg) i Elżbieta Wójcik (KSW „Róża” Karlino, 75 kg) – nasze nadzieje na kwalifikacje do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich oraz Milena Zgliniecka (KS „Pomorzanin” Toruń, 51 kg), Aneta Rygielska (KS „Pomorzanin” Toruń, 60 kg) i Natalia Hollińska (KS „Skorpion” Szczecin, 75 kg). Zawodniczkami rezerwowymi są Sandra Brodacka (KS „Skorpion” Szczecin, 51 kg) i Paulina Jakubczyk (KSW „Róża” Karlino, 60 kg).

Przypominamy, że już od 29 marca również w Cetniewie trenować będzie przygotowująca się do startu w Turnieju im. Feliksa Stamma kadra narodowa seniorek, której przewodzić będą Paweł Pasiak (trener-koordynator) i Władysław Maciejewski (trener współpracujący).

JAJAIRA GONZALEZ – KOLEJNY WIELKI TALENT AMERYKAŃSKIEGO BOKSU

Ubiegłoroczna mistrzyni świata juniorek (dawniej kadetek), 17-letnia Jajaira Gonzalez, uczennica pierwszej klasy liceum Charter Oak w kalifornijskim mieście Glendora, była w ubiegłym roku bodajże najlepszą pięściarką świata w swojej kategorii wiekowej. Jej sportowe osiągnięcia i zalety charakteru czynią z niej potencjalną gwiazdę zbliżających się Młodzieżowych Mistrzostw Świata. Jajaira wystąpi w Sofii w limicie wagi lekkiej (60 kg), czyli wyższym niż ten, w jakim występowała w ub. roku w Albenie. Amerykanie widzą w niej kandydatkę do medalu olimpijskiego w Rio de Janeiro, wierząc, że może zrobić karierę nie mniejszą niż Claressa Shields.

W ciągu dziewięciu lat swojej kariery Amerykanka (na zdjęciu druga z lewej) nie przegrała ani jednej walki. Zaczęła boksować, kiedy miała osiem lat. – Byłam wtedy zwykłą, małą dziewczynką. Wcale nie miałam zamiaru boksować, ale tata chciał, żebym spróbowała. Więc spróbowałam, i okazało się, że naprawdę to lubię – opowiada.

Ojciec Jajairy wybrał dla niej boks, ponieważ jest trenerem w młodzieżowym klubie bokserskim Azusa. Ćwiczy z córką na każdym treningu i kieruje jej karierą. – Jako jej trener, narzucam jej bardzo ostry reżim, żeby opanowała wszystkie umiejętności i zawsze była gotowa. Jako ojciec, wspieram ją i doradzam tak dobrze, jak tylko umiem. Chcę, żeby odniosła wszystkie sukcesy, do których jest zdolna – mówi José Gonzalez.

Sama Jajaira uważa, że trenowanie pod okiem taty jest dla niej korzystne, bo zmusza ją on do większego wysiłku. – To mój tata. On wie, co dla mnie dobre. Inni byliby dla mnie zbyt łagodni, bo jestem dziewczyną – mówi.

W dni powszednie bohaterka naszej opowieści ćwiczy od dwóch do czterech godzin, zaś weekendy poświęca na biegi. Pilnuje też przestrzegania zdrowej diety, a to oznacza ograniczone spożycie pustych kalorii. – Jeśli mam ciastko i jabłko, nie zjem ciastka, tylko jabłko. Nie chcę zaprzepaścić wyników ćwiczeń przez jedzenie zbyt dużo chłamu – mówi. Z dumą twierdzi też, że całkowicie usunęła z jadłospisu napoje gazowane. Pije tylko wodę i soki.

Uczniowie liceum Charter Oak znają Jajairę nie tylko ze względu na jej osiągnięcia w ringu, ale też inne cechy jej charakteru. – To nie tylko nadzwyczajna pięściarka, ale też dobrze tańczy. Ma poczucie humoru, jest optymistką i łatwo ją polubić. Cieszę się, że mogę ją nazywać moją przyjaciółką – mówi Emily Rodriguez z klasy maturalnej.

Także jej przyjaciele o wieloletnim stażu twierdzą, że to nie poza. – Jajaira zawsze ma pozytywne nastawienie do życia, jest wesoła, pełna miłości i troski. Jej przyjaźń jest dla mnie motywacją. To, jak konsekwentnie realizuje postawione sobie cele, dało także i mi inspirację do życiowego awansu – mówi Desiree Madrigal z klasy 1.

Wielu jest takich, którzy podziwiają dokonania Jajairy i biorą ją sobie za wzór. – Jest dla mnie inspiracją. Zdołała zdobyć złoty medal mistrzostw świata juniorów, jest najlepszą pięściarką, a zarazem wciąż ma świetne stopnie. Ma siłę, skromność, intelekt i urodę, to młoda dziewczyna, która ma jeszcze wiele osiągnięć przed sobą. Należą się jej brawa – mówi Martha Herrera z klasy maturalnej.

Nauczyciele Jajairy czerpią dumę z tego, że radzi sobie z łączeniem sukcesów w ringu i w nauce. – Widać w niej zawziętość. Boks nie jest wyłącznie męską dyscypliną, ale współzawodnictwo leżące w naturze Jajairy i jej wola równoważenia obowiązków szkolnych i osobistych dokonań budzą podziw – mówi z kolei Pani Shockey, nauczycielka języka angielskiego.

Jajaira Gonzalez ma nadzieję, że po ukończeniu liceum dostanie się do drużyny olimpijskiej. W rzeczy samej, spotkała się już ze złotą medalistką Igrzysk w Londynie w 2012 roku, Claressą Shields, i trenowały razem.  – Nikt nie da mi złotego medalu na tacy, muszę ciężko pracować, aby osiągnąć cele, które sobie postawiłam – mówi Jajaira. Boks jest jej pasją, zamierza więc nadal ćwiczyć i brać udział w turniejach.

NOWA IMPREZA MISTRZOWSKA W KALENDARZU: W 2015 ROKU IGRZYSKA EUROPEJSKIE!

bakun

Bokserski kalendarz uzupełniony niebawem zostanie o kolejną wielką międzynarodową imprezę mistrzowską. Do biura Prezesa Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniewa Górskiego, wpłynęło właśnie pismo Sekretarza Generalnego Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Adama Krzesińskiego, zapowiadające organizację I Igrzysk Europejskich, które odbędą się w w dniach 12-28 czerwca 2015 roku w azerskim Baku.

Jednocześnie na ręce sternika PZB przekazane zostały system kwalifikacji do turnieju bokserskiego wraz z listem przewodnim. Wspomniany system jest wynikiem konsultacji przeprowadzonych przez Europejskie Komitety Olimpijskie (EOC) oraz Komitet Organizacyjny Igrzysk Baku 2015 (BEGOC) z Europejskimi i Międzynarodowymi Federacjami poszczególnych dyscyplin sportowych. Wszelkie szczegóły tego ciekawego przedsięwzięcia omówione zostaną w czerwcu 2014 roku podczas posiedzenia szefów misji.

Jako, że jako pierwsi w Polsce informujemy o tym wielkim święcie europejskiego sportu, winniśmy przedstawić czytelnikom nieco informacji nt. zasad kwalifikacji do turnieju bokserskiego I Igrzysk Europejskich. Wystąpią w nim zarówno zawodniczki, jak i zawodnicy. Panie rywalizować będą w 5 kategoriach wagowych: 48-51 kg, 51-54 kg, 57-60 kg, 60-64 kg i 69-75 kg, natomiast panowie w tradycyjnych 10 wagach boksu olimpijskiego od 49 kg do +91 kg.

Na mężczyzn czeka w Baku 216 miejsc, zaś na kobiety 80, co w sumie daje nam liczbę 296 uczestników, urodzonych w latach 1975-1996. Aż 196 zawodników awansuje drogą kwalifikacji, której zasady nadal są dyskutowane, zaś 70 zawodniczek wyłonionych zostanie z europejskiego rankingu, który opublikowany zostanie 30 czerwca 2014 roku, a więc będzie on uwzględniał wyniki zbliżających się Mistrzostw Europy Seniorek w Bukareszcie (31 maj-8 czerwca). Gospodarze, czyli Azerbejdżan otrzyma 15 paszportów startowych (10 panów i 5 pań). W puli organizatorów pozostanie ponadto 15 kwalifikacji (10 zawodników i 5 zawodniczek – po 1 z każdej wagi), które zostaną przyznane niejako w formie „dzikich kart”.

Ostateczne listy zakwalifikowanych sportowców poznamy 30 czerwca 2014 roku (kobiety) i 31 marca 2015 roku (mężczyźni).

REKORDOWA OBSADA MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW ŚWIATA W SOFII

sofia

AIBA, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego zorganizuje w Sofii obóz szkoleniowy, dla młodych zawodniczek i zawodników, wywodzących się z państw słabo rozwiniętych. Idea projektu „Road to Sofia” jest oczywista – dać szansę maluczkim, by pod okiem klasowych trenerów, zaangażowanych przez AIBA, poprawili swoje przygotowania do Młodzieżowych Mistrzostw Świata, które odbędą się w dniach od 10 do 25 kwietnia w stolicy Bułgarii.

Obóz szkoleniowy „Droga do Sofii” rozpocznie się 29 marca i weźmie w nim udział 60 sportowców (48 zawodników i 12 zawodniczek) oraz 18 trenerów z 31 krajów świata. Wraz z nimi trenować będzie także bułgarska kadra narodowa.

Młodzieżowe Mistrzostwa Świata, będące kwalifikacjami do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Nanjing, zapowiadają się nam na wielkie, bezprecedensowe wydarzenie bokserskie. Zgłoszono do nich aż 606 młodych adeptów boksu olimpijskiego (506 zawodników i 100 zawodniczek) ze 105 krajów świata, w tym 11-osobową ekipę z Polski (8 zawodników i 3 zawodniczki). Jeśli dodamy do tej liczby jeszcze 175 zawodników rezerwowych, którzy pojawią się w Sofii, liczby te wzrosną do 781 sportowców!

Przypominamy, że jak dotąd najliczniejszą obsadę miały Młodzieżowe Mistrzostw Świata w Erywanie (2012), gdzie wystąpiło 367 zawodników z 69 krajów (rywalizowali tylko mężczyźni)

Na ringu w Sofii zaprezentuje się młodzież urodzona między 1 styczniem 1996 roku a 31 grudniem 1997 roku. Panowie rywalizować będą w 10 kategoriach wagowych (od 49 kg do +91 kg), zaś panie w trzech „olimpijskich” (51, 60 i 75 kg).

Organizatorzy zapewniają, że poszczególne etapy zawodów będzie można oglądać na żywo w Internecie na stronie Viasport.bg, Sportmedia.tv oraz na oficjalnej stronie mistrzostw.

KADRA KOBIET RUSZA DO CETNIEWA. NAJBLIŻSZYM CELEM TURNIEJ IM. F. STAMMA

kadrowiczki

Kluczowym elementem w przygotowaniach do tegorocznych Mistrzostw Europy Seniorek w Bukareszcie będzie start naszych zawodniczek w 31. Międzynarodowym Turnieju im. Feliksa Stamma, który 9 kwietnia rozpocznie się w Warszawie. Zanim wyłoniona zostanie reprezentacja Polski na wspomniane zawody, podopieczne trenera Pawła Pasiaka spotkają się podczas zgrupowania szkoleniowego w COS OPO „Cetniewo” we Władysławowie. W dniach od 30 marca do 8 kwietnia najlepsze polskie zawodniczki pracować będą pod okiem nie tylko pierwszego trenera kadry ale również szkoleniowca wspomagającego, Władysława Maciejewskiego oraz psycholog sportu Aleksandry Zienowicz.

Nad Bałtyk do legendarnego ośrodka przygotowań olimpijskich przyjadą: Angelika Grońska („06 Kleofas” Katowice, 48 kg), Sandra Drabik ( „Boxing” Kielce, 51 kg), Ewelina Wicherska („PKB” Poznań, 51 kg), Karolina Graczyk („Copacabana” Konin, 60 kg), Karolina Michalczuk („PACO” Lublin, 60 kg) i Lidia Fidura (GUKS „Carbo” Gliwice, 75 kg). Zawodniczkami rezerwowymi, przygotowanymi na dodatkowe powołanie są: Sandra Brodacka („Skorpion” Szczecin, 48 kg), Sandra Kruk („Kontra” Elbląg, 57 kg) i Beata Koroniecka („Hetman” Białystok, 64 kg).

Podczas 31. MTB im. Feliksa Stamma wystąpią cztery Polki – dwie w wadze 60 kg i po jednej w 51 i 75 kg. Niemal pewne startu w Warszawie są Graczyk, MIchalczuk i Fidura, zaś o czwartej kandydaturze (w wadze z limitem 51 kg) trener Pasiak zadecyduje w trakcie zgrupowania.

ZMARŁ MICKEY DUFF – ANGIELSKI PIĘŚCIARZ, TRENER I PROMOTOR BOKSU URODZONY W TARNOWIE

W minioną sobotę (22 marca) w wieku 84 lat zmarł w Londynie Mickey Duff, urodzony 7 czerwca 1929 roku w Tarnowie jako Moniek Prager. Duff, bo pod tym nazwiskiem osiągnął wszystkie sportowe sukcesy, był znanym i cenionym na Wyspach Brytyjskich pięściarzem, cutmanem, trenerem i promotorem, który wychował 19 mistrzów świata, m.in. Franka Bruno, Joe Calzaghe, Jima Watta, Alana Mintera, Barry McGuigana, Maurice`a Hope`a, Johna Mugabi, Lloyda Honeyghana, Johna Terry`ego Downes Conteha i Corneliusa Bozę Edwardsa.

Był synem krakowskiego rabina (stąd niektóre media podawały informację, że urodził się w Krakowie), wychowany został w tradycji chasydzkiej, ale po emigracji do Anglii, która nastąpiła w 1937 roku systematycznie zmieniał światopogląd. Karierę pięściarską rozpoczął w wieku 15 lat i zakończył ją przedwcześnie mając lat 19. W tym czasie stoczył 69 walk, z których 61 wygrał. Później był m.in. sprzedawcą maszyn do szycia, ale z czasem wrócił do boksu i zaczął organizować profesjonalne walki.

„To prawdziwy koniec złotej ery brytyjskiego boksu” – napisano na stronie organizacji zrzeszającej byłych brytyjskich pięściarzy zawodowych na wieść o sobotniej śmierci Duffa. Był absolutnie nietuzinkową postacią. W 1999 roku został włączony do grona bokserskich legend w Boxing Hall of Fame w Canastota. W uzasadnieniu napisano, że był „jednym z najbardziej doświadczonych i spełnionych ludzi w historii boksu”.

Olbrzymim sukcesem marketingowym grupy promotorskiej Duffa (wspólnie z Harry`m Levene) była organizacja w 1966 roku pojedynku o mistrzostw świata wagi ciężkiej pomiędzy broniącym pasa Muhammadem Alim i Henrym Cooperem.  Na starym stadionie Arsenalu zasiadło wówczas 40 000 kibiców, by pasjonować się tym wielkim wydarzeniem.

W GDYNI SZUKANO NASTĘPCÓW LEGENDARNYCH BOMBARDIERÓW Z WYBRZEŻA

gdynia_news

W minioną sobotę, 22 marca w hali UKS Galeon przy ul. Morskiej 89-91 w Gdyni odbył się 1. Turniej o Puchar Bombardierów z Wybrzeża czyli Brunona Bendiga, Mariana Karolaka, Aleksego Antkiewicza, Zygmunta Chychły, Huberta Skrzypczaka, Leszka Kosedowskiego i Dariusza Michalczewskiego. W zawodach wzięło udział aż 80 zawodników z 16 klubów: Spartakusa Szczecin, Fight Club Koszalin, Victorii Sianów, Sparty Złotów, Sokoła Piła, Korony Wałcz, Czarnych Słupsk, Gryfa Wejherowo, Wisły Tczew, Beniaminka Starogard Gdański, Boksera Chojnice, Boxing Team Chojnice, Gardy Wicko, Ex Siedlce Gdańsk, SAKO Gdańsk i gospodarzy turnieju Bombardiera Gdynia.

Na dwóch ringach odbyło się w sumie 40 pojedynków, w tym 21 punktowanych, których zwycięzcy otrzymali zaproszenie na 2. Turniej o Puchar Bombardierów z Wybrzeża, który odbędzie się 28 czerwca br. w niepowtarzalnej scenerii i atmosferze Skweru Kościuszki w ramach obchodów Święta Morza. Wówczas to najlepsi z najlepszych otrzymają specjalne puchary, medale oraz nagrody rzeczowe.

WYNIKI WALK

Przemysław Dybowski (Beniaminek) – Patryk Wielgo (Korona Wałcz) 3-0
Jakub Tomczak (Gryf  Wejherowo) – Kacper Poweska (SAKO)  2 TKO
Hubert Adrych (Korona) – Kamil Myszka (Beniaminek) 3 DQ
Kamil Pawłowski (Victoria Sianów) – Konrad Kozłowski (Fight Koszalin) 3-0
Piotr Szczukowski (Boxing Chojnice) – Sebastian Pniewski (Beniaminek) 3-0
Patryk Nowak (Sparta Złotów) – Michał Dungfeld (Spartakus Szczecin) 3-0
Mateusz Zalewski (Bombardier Gdynia) – Robert Król (Sparta) 3-0
Kacper Dembek (Wisła Tczew) – Mateusz Kubiak (Gryf Wejherowo) 3-0
Kewin Kokoszka (Korona Wałcz) – Damian Korgól Spartakus Szczecin 3-0
Konrad Grymaszewski (Spartakus) – Artur Nuszczyński (Korona Wałcz) 3-0
Jakub Kotlewski (Boxing Chojnice) – Kamil Dobrzyński (Beniaminek) 3-0
Natan Konszewicz (Czarni Słupsk) – Łukasz Szweda (Wisła) 3-0
Nikodem Benkowski (Bombardier) – Martyn Joachimowski (Wisła) 2-1
Patryk Walczak (Wisła) – Paweł From (Spartakus) 3-0
Oskar Hinca (Garda Wicko) – Adrian Chytra (Korona) 3-0
Kewin Joachimowski (SAKO) – Kamil Krakowski (Beniaminek) 2-1
Sebastian Korgól (Spartakus) – Łukasz Smarzyński (Bombardier) 3-0
Cezary Łagunionek (SAKO) – Michał Bełka (Sparta) 3-0
Konrad Olszewski (Bombardier) – Bartosz Dąbrowski (Gryf) 3-0
Jakub Terefenko (Czarni) – Łukasz Machoński (Spartakus) 3 TKO
Stefan Leszczyński (Ex Siedlce) – Jakub Żurawski (Spartakus) 3-0

IRENEUSZ ZAKRZEWSKI: DO KOŃCA WAKACJI NIE WRÓCĘ NA RING

irek04

- Twoja droga do złotego medalu Mistrzostw Polski w Kaliszu była dłuższa niż pozostałych mistrzów. Przez sześc dni stoczyłeś sześć pojedynków, a po zakończeniu finałowego boju nie wyglądałeś wcale na specjalnie zmęczonego. Jak wytłumaczyć ten fenomen?
Ireneusz Zakrzewski: To nie fenomen, tylko wynik ciężkiej pracy, którą wykonałem począwszy od lipca zeszłego roku, czyli od przygotowań do Mistrzostw Świata przez ligę WSB i ostatnie szlify w klubie aż do samych Mistrzostw Polski. Praktycznie przez cały ten czas odbywałem dwa treningi dziennie. A na samych Mistrzostwach Polski trener Rafał Janik tak dobrze dobierał mi taktykę pod walki , że potrafiłem wytrzymać duże wymagania turniejowe. Tak naprawdę byłem bardzo zmęczony, ale wygrana dodawała mi wigoru.

- Dopiero po zakończeniu Mistrzostw Polski dowiedziałem się, że swój życiowy sukces, jakim było zdobycie złotego medalu, przypłaciłeś przykrą kontuzją. Co się stało?
IZ: W walce półfinałowej po ciosie pękła mi kość w kciuku lewej ręki, tzw. benet [złamanie Bennett'a, czyli skośne złamanie podstawy I kości śródręcza ze złamaniem powierzchni stawowej oraz podwichnięciem w stawie śródręczno-nadgarstkowym - przyp. JD].

- W związku z urazem ręki jak będzie wyglądała Twoja najbliższa sportowa przyszłość? Wystartujesz w kwietniowym Turnieju im. Feliksa Stamma, czy zobaczymy Cie w ringu nieco później?
IZ: Ten uraz ręki to kropla w morzu jeżeli chodzi o moje kontuzje. Mam w dużym stopniu „zajechany” organizm i cały czas regeneruję stawy. Do końca wakacji nie wrócę na ring – muszę odpocząć i mocno fizycznie przygotować się do kolejnego sezonu, w którym chcę być w pełni sił, aby rywalizować o kwalifikację olimpijską.

- Wróćmy do niezwykle udanych dla Ciebie Mistrzostw Polski. Niewątpliwie najtrudniejszą przeprawę miałeś w finale z Damianem Kiwiorem. Sędziwie w ocenie tej walki nie byli jednogłośni. Jak z Twojej perspektywy wyglądał ten pojedynek? Jakie były wcześniejsze ustalenia taktyczne?
IZ: Racja – to była najtrudniejsza walka. Miałem boksować w swoim stylu, czyli myśleć, szukać błędu Damiana i nie bić się z nim, bo w tym jest ode mnie lepszy. Jak usłyszałem, że werdykt jest niejednogłośny, to stwierdziłem, że przegram, bo w Polsce nie mam szczęścia do sędziów. Z drugiej strony czułem, że wygrałem każdą rundę. Kilka dni po turnieju zobaczyłem tę walkę raz jeszcze i stwierdziłem, że 2. i 3. rundę wygrałem a co do 1. starcia, to można byłoby dać je Damianowi, który dobrze wszedł w walkę.

- Damian zaboksował w wyższej wadze, niż ta, w której widzieliśmy go w lidze WSB. Ty również nieco eksperymentowałeś z limitem wagowym. Rok temu w pierwszej połowie sezonie widzieliśmy Cię z wadze średniej, a w drugiej w półśredniej. W której wadze czułeś się pewniej?
IZ: W wadze średniej rywale biją zbyt mocno i są dla mnie za duzi, przez co czuję się już na starcie od nich gorszy. Zostaję w limicie w 69 kg.

- Idea powrotu do limitu 69 kg była Twoja, czy może zadecydowali o tym inni? Trener, dietetyk…
IZ: Zdecydowaliśmy o tym po obozie szkoleniowym w białoruskich Stajkach. W zeszłym roku przed Mistrzostwami Europy sparowałem tam ze „średnimi” z Gruzji, Białorusi i Bułgarii. Wydawało mi się jednak, że byli z półciężkiej (81 kg), a ja ważyłem wtedy 72-73 kg. Odczułem różnicę siły…

- W krótkim czasie wdarłeś się do czołówki polskiego boksu olimpijskiego. Dziś nikt nie kwestionowałby Twojego udziału w największych imprezach mistrzowskich. Rok temu było nieco inaczej. Miałem wrażenie, że po dobrym występie na Turnieju im. Stamma rzucono Cię na szeroką wodę trochę bez przygotowania. Niemal z marszu pojechałeś do Mińska na Mistrzostwa Europy…
IZ: Tak właśnie było, ale to właśnie ten turniej pokazał mi, że trzeba zmienić kategorię wagową. Przy okazji nabrałem doświadczenia, które zaprocentowało już podczas Mistrzostwach Świata w Kazachstanie.

- W Mińsku nie udało Ci się pokonać Szkota Astona Browna, który moim zdaniem był w Twoim zasięgu. Z kolei podczas Mistrzostw Świata wyraźnie uległeś Wenezuelczykowi Gabrielowi Maestre. Ile jeszcze brakuje Ireneuszowi Zakrzewskiemu, by skutecznie rywalizował z zagranicznymi rywalami?
IZ: Myślę, że Wenezuelczyk dalej jest poza moim zasięgiem. Ja muszę ciągle łapać doświadczenie, a Maestre to ćwierćfinalista Igrzysk Olimpijskich w Londynie, na których przegrał z późniejszym złotym medalistą. W tej walce wyszedł brak doświadczenia i siły. Myślę, że na kwalifikacje olimpijskie będę gotowy na starcia z najlepszymi. Trzeba tylko ciężko na to zapracować.

- Masz za sobą drugi w karierze sezon w WSB. W ubiegłym roku właściwie był to tylko krótki, choć przyjemny epizod. W drugim sezonie przepracowałeś z Hussars Poland pełny cykl przygotowawczy. Jak czujesz się w pięciorundowej formule WSB?
IZ: W pojedynkach pięciorundowych można dużo zmieniać, kombinować, zadawać mniej ciosów. Ogólnie jest dobrze.

- Domyślam się, że nie jesteś do końca zadowolony ze startów w WSB, choćby z tego powodu, że w zakończonym dla Hussars Poland sezonie nie wygrałeś walki. Jak oceniasz swoje pojedynki?
IZ: Było poniżej moich oczekiwań. Szkoda, że nie zrobiłem dla „Husarii” żadnego punktu, ale teraz, po sezonie, przynajmniej wiem ile nam jeszcze brakuje do tych najlepszych i na tym teraz zamierzam się skupić.

- Szukam punktów przełomowych w Twojej karierze. Jednym jest zapewne wspomniany złoty medal z Kalisza, ale chcę Cie namówić do głębszych wspomnień. Pamiętasz swoje zwycięstwa w turniejach im. Michała Szczepana w Raszynie i turnieju im. Ryszarda Redo w Grudziądzu? Był to rok 2009…
IZ: Oczywiście, że pamiętam – to były moje początki w kadrze Polski. Mocne turnieje juniorskie, jedne z pierwszych w karierze.

- Kolejnym przełomem było Twoje zwycięstwo nad Marcinem Łęgowskim w 2011 roku podczas turnieju Grand Prix w Śremie. Nie czułeś tremy przed utytułowanym rywalem?
IZ: Pewnie, że czułem tremę! Przecież miałem wtedy 18 lat a Marcin 28, jednak wtedy dobrze nastawili mnie psychicznie trenerzy Rafał Janik i Zenek Kaczor, no i wygrałem…

- Na moment zapomnijmy o przyjemnościach. Z tego co wiem jest w Polsce zawodnik, z którym nie potrafisz wygrywać. Mam na myśli Kamila Gardzielika, z którym masz mocno ujemny bilans walk. W czym tkwi trudność boksowania z Kamilem?
IZ: Powiem krótko – nigdy mi nie pasował jego styl boksowania. Niby prosty, ale jednak nie dla mnie.

- Mówiąc o Twoich sukcesach nie można pominąć osoby Twojego trenera, Rafała Janika. Pamiętasz Wasze pierwsze spotkanie? Pierwsze zawody? Pierwsze sukcesy?
IZ: Na salę bokserską wpadłem z dwoma kolegami dokładnie 3 października 2006 roku. Po miesiącu trener wziął mnie na tarczę. Byłem tak słaby, że muchy bym nie zabił – tak mówił wtedy o mnie trener. Po 6 miesiącach pojechałem na pierwszy turniej i już zaczęliśmy się dogadywać i tak jest do tej pory.

- Przez długi czas Jelenią Górę rozsławiał na pięściarskich ringach Łukasz Janik, który również był mistrzem Polski seniorów, jakkolwiek w barwach PKB Poznań. Osoba Łukasza miała wpływ na Twoją karierę?
IZ: Wiadomo, że miała. Chciałem osiągnąć tyle co on, wzorowałem się na nim, podglądałem co robi na treningach. Później bardzo dużo mnie nauczył i przygotowywał do kilku turniejów. Naprawdę wiele mu zawdzięczam.

- Łukasz Janik nie tylko zdobywał medale w kraju, ale także przywiózł srebrny medal z Mistrzostw Unii Europejskiej. W tym roku masz szansę, by pójść tą sama drogą. Czujesz, że jesteś już gotowy, by walczyć o tak wysokie cele?
IZ: Myślę, że jestem w stanie, ale pewnie zbyt szybko się o tym nie przekonam, bo nie zamierzam startować w Mistrzostwach Unii Europejskiej. Zdrowie jest ważniejsze.

- Jakie są atuty Ireneusza Zakrzewskiego, a z czego w swoim boksowaniu nie jest zadowolony?
IZ: Atuty to przede wszystkim myślenie, lewa ręka i to, że jestem „śliski”. Wady to atak i siła fizyczna, nad czy będę teraz pracował.

- Wzorujesz się nad jakimiś mistrzami pięści? Masz swoich sportowych lub pozasportowych idoli, inspiracje?
IZ: Nie mam żadnych idoli. Kiedyś, gdy byłem dzieciakiem wzorowałem się na Łukaszu Janiku. Teraz podpatruję na treningach chłopaków z drużyny Hussars Poland i od nich się uczę.

- Stąpasz po drodze, która ma Cię zaprowadzić do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Ponosisz przy tym rozmaite koszta swojego sukcesu, także ekonomiczne. Ktoś Cię wspiera finansowo? Masz sponsorów, patronów?
IZ: Od pewnego czasu wspomaga mnie fundacja „Postaw na sport”, byłego mistrza świata w karate, Piotra Cieślińskiego.

- Zdobycie złotego medalu to doskonała okazja do złożenia podziękowań ludziom, którzy na Twoje złoto mieli największy wpływ. Kogo chciałbyś z tego miejsca uhonorować ukłonem?
IZ: Rafała Janika za kawał dobrej roboty przez ostatnie dwa tygodnie przygotowań – zupełnie inne niż poprzednie i za moje nastawienie psychiczne, na które trener znacznie wpływał. Wyliczam dalej – trenera Jerzego Baranieckiego, przy boku, którego trenowałem w „Husarii” i wiele się nauczyłem oraz trenera Zenka Kaczora – za pomoc w narożniku podczas Mistrzostw Polski. Dziękuję wszystkim tym, którzy we mnie wierzyli i tym, którzy przyjechali do Kalisza mnie dopingować.

- Serdecznie dziękuję za wywiad i życzę równie udanej jak turniej w Kaliszu dalszej części sezonu. Przede wszystkim życzę Ci jednak chwili odpoczynku i niezbędnej rehabilitacji ręki.

Rozmawiał: Jarosław Drozd

WALERY KORNIŁOW I LUDWIK BUCZYŃSKI POWOŁALI KADRĘ NA TURNIEJ IM. F. STAMMA

zakrzewski_tryc

W dniach od 29 marca do 8 kwietnia w Ośrodku Sportowym „Start” w Wiśle Uzdrowisko odbędzie się zgrupowanie szkoleniowe kadry narodowej seniorów, przygotowującej się do startu w 31. Międzynarodowym Turnieju im. Feliksa Stamma. Trenerzy Walery Korniłow i jego asystent Ludwik Buczyński powołali 16 zawodników, w tym 9 aktualnych mistrzów Polski, choć – jak widać w poniższym zestawieniu – nie każdy z nich przygotowywany jest do startu w swojej dotychczasowej kategorii wagowej.

Powołania otrzymali: Grzegorz Kozłowski (KS „Akademia Walki” Warszawa, 52 kg), Daniel Żaboklicki (KB „Legia” Warszawa, 56 kg), Sylwester Kozłowski (KS „Akademia Walki” Warszawa, 56 kg), Mateusz Polski (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Marek Pietruczuk (UMKS „Victoria” Ostrołęka, 60 kg), Kazimierz Łęgowski (UKS „Bokser” Chojnice, 64 kg), Dawid Michelus (KS „Sokół” Piła, 64 kg), Ireneusz Zakrzewski (KS „Janik Boks” Jelenia Góra, 69 kg), Damian Kiwior (PTB „Tiger” Tarnów, 69 kg), Tomasz Jabłoński (KS „SAKO” Gdańsk, 75 kg), Arkadiusz Szwedowicz (BKS „Skorpion” Szczecin, 75 kg), Kamil Gardzielik (KS „Copacabana” Konin, 75 kg), Mateusz Tryc (KS „Fenix” Warszawa, 81 kg), Jordan Kuliński (KS „Start” Włocławek, 81 kg), Igor Jakubowski (KB „Zagłębie” Konin, 91 kg) i Arkadiusz Toborek (KS „MOSiR” Mysłowice, +91 kg).

Zawodnikami rezerwowymi, gotowymi na dodatkowe powołanie są: Dawid Jagodziński (BSB „Astoria” Bydgoszcz, 49 lub 52 kg), Daniel Tarka (KS „Tygrys” Elbląg, 49 kg), Maciej Jóźwik (BKS „Skorpion” Szczecin, 52 kg), Radomir Obruśniak (KSW „Róża” Karlino, 60 kg), Marcin Latocha (KSW „Róża” Karlino, 64 kg), Szymon Białas (KS „MOSM” Tychy, 64 kg), Daniel Adamiec (KS „RUSHH” Kielce, 64 kg), Tomasz Gryckiewicz (UKS „Pirs” Olsztyn, 64 kg), Mateusz Kostecki (WKS „Desant” Kraków, 69 kg), Aleksander Smołka (UKS „Śląsk” Ruda Śląska, 69 kg), Rafał Perczyński (KS „Akademia Walki” Warszawa, 69 kg), Bartłomiej Krasuski (OZB Lublin, 91 kg), Roger Hryniuk (KS „Cristal” Białystok, +91 kg) i Mateusz Figiel (KS „Hetman” Białystok, +91 kg).

ZAPRASZAMY DO WARSZAWY NA 31. TURNIEJ IM. FELIKSA STAMMA

stamm01

Upłynął termin przyjmowania ostatecznych zgłoszeń do udziału w 31. Międzynarodowym Turnieju Bokserskim im. Feliksa Stamma, który odbędzie się w dniach 9-12 kwietnia w Warszawie.

W tegorocznym wielkim wydarzeniu boksu olimpijskiego o najwyższe miejsca na podium powalczy 98 zawodników i 43 zawodniczki z 23 krajów świata. Na ringu zobaczymy reprezentacje: Białorusi, Ukrainy, Węgier, Francji, Rosji, Irlandii, Anglii, Belgii, Bułgarii, Grecji, Nowej Zelandii, Hiszpanii, Tadżykistanu, Kazachstanu, Kataru, Armenii, Gruzji, Kanady, Chin, Meksyku i Brazylii. Polskę reprezentować będzie 16 zawodników i 4 zawodniczki wyselekcjonowani przez trenerów kadry narodowej.

Przypomnijmy, że w turnieju biorą udział zawodnicy i zawodniczki w kategorii wiekowej elite (urodzeni w latach 1974-1995), którzy rywalizują w olimpijskich kategoriach wagowych (mężczyźni w 10, kobiety w 3). Wszystkie walki turniejowe odbędą się w Hotelu „Gromada” przy ul. 17 Stycznia 32 w Warszawie. Na uroczyste otwarcie w imieniu organizatorów zapraszamy w dniu 9 kwietnia o godzinie 16.30 a pół godziny później na pierwsze walki eliminacyjne. Gala Finałowa transmitowana będzie na żywo przez TV Polsat Sport w sobotę 12 kwietnia od godziny 17.00. Serdecznie zapraszamy.

31stamm

14. MP SENIOREK: KONCERTOWY POJEDYNEK KRUK Z RYGIELSKĄ OZDOBĄ FINAŁÓW

kruk01

Wielkie emocje towarzyszyły niemal wszystkim dzisiejszym pojedynkom finałowym 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie. Ich apogeum nastąpił w trakcie i tuż po zakończeniu zapowiadanej na szlagier finałów rywalizacji Karoliny Michalczuk, która w tym roku postanowiła zaatakować pozycję liderki „olimpijskiej” wagi lekkiej (60 kg), z wieloletnią liderką tej kategorii, Karoliną Graczyk. Przez pierwsze dwie rundy w ringu za wiele się jednak nie działo i dopiero w 3. starciu zawodniczki przestały grać w bokserskie szachy, tylko rozgorzał bój o złoto. Pojedynek był bardzo wyrównany, bo obie kadrowiczki twardo starały się przechylić szalę na swoją korzyść. Na końcowym werdykcie, który stosunkiem głosów 4-1 wskazał na zawodniczkę Paco Lublin prawdopodobnie zaważyły bodaj cztery upadki pięściarki z Konina na matę ringu. Dodajmy, że ani razu nie była ona liczona, to jednak wydarzenia te mogły mieć wpływ na arbitrów. Końcowy werdykt przyjęty został okrzykami niezadowolenia, m.in. dlatego, że trzeba było na niego dość długo (3-4 minuty?) czekać, co na zawodach takich, jak Mistrzostwa Polski raczej nie powinno mieć miejsca.

Finały grudziądzkiego turnieju rozpoczęła walka w kategorii papierowej (48 kg) dwóch kadrowiczek – Sandry Brodackiej z Angeliką Grońską. Miała ona dość wyrównany przebieg i każda z zawodniczek miała swoje dobre momenty. Nieco bardziej agresywniej w ringu poczynała sobie Grońska, której uderzenia miały większą moc i niektóre dochodziły do celu. Bronią Brodackiej była dość szczelna obrona, dobra praca nóg, ale w ofensywie nie była specjalnie przekonująca. Jej boks był jednak bardziej zbilansowany niż momentami chaos w akcjach ofensywnych katowiczanki. Zdaniem sędziów w stosunku 3-2 lepszą była Sandra, broniąc zdobytego przed rokiem złotego medalu i dając Skorpionowi Szczecin pierwszy z trzech tytułów mistrzowskich.

Ciekawi byliśmy jak poradzi sobie w finale wagi muszej (51 kg) dość niespodziewana zwyciężczyni Sandry Drabik, Ewelina Wicherska, której rywalka w walce o złoto była Żaneta Cieśla. Zawodniczka PKB w pierwszych dwóch rundach boksowała z kontry, zadając mniej ciosów od swojej rywalki. Dobrze chodziła na nogach, przepuszczając ataki Żanety, zadając przy tym celne, choć pojedyncze uderzenia. Z biegiem minut traciła jednak siły, nadwyrężone półfinałową walką i sprawiała wrażenie, że momentami „pływa” w ringu. Cieśla czuła, że osiąga przewagę i rozpoczęła bezwzględny atak, zapominając niestety o obronie. Wydawało się, że ofensywa elblążanki powinna przynieść jej upragniony złoty medal, jednak sędziowie jednogłośnie uznali, że w przekroju czterech rund lepszą była jednak Ewelina.

Od ostrego bombardowania rozpoczęła finał wagi koguciej (54 kg) Martyna Letkiewicz. Jej młodziutka rywalka, Laura Grzyb momentami nie była w stanie odpowiadać na zmasowany atak zawodniczki z Gliwic i kiedy ciężkie ciosy trafiać zaczęły w jej korpus „pachniało” nawet liczeniem. Mimo początkowych kłopotów, z biegiem czasu pięściarka z Jastrzębia zaczęła nawiązywać walkę z Letkiewicz. Mimo ambitnej postawy i kilku naprawdę ciekawych technicznych akcji, lepsze wrażenie na sędziach wywarła Martyna wygrywając jednogłośnie na punkty.

Najlepszy pojedynek finałów zobaczyliśmy nie w wadze lekkiej, tylko w piórkowej (57 kg). Wszystko to za sprawą dwóch kadrowiczek – Sandry Kruk i Anety Rygielskiej. Ta druga, najmłodsza uczestniczka finałów, ani myślała oddać pola silnej jak tur Sandrze. Ich batalia wyglądała momentami wręcz epicko i sprawiła, że kibice z zapartym tchem oczekiwali na kolejne części tego spektaklu. Mimo zwycięstwa i zdobycia nagrody dla najlepszej zawodniczki zawodów, myślę, że dla Sandry Kruk był to najtrudniejszy od kilku lat pojedynek z krajową rywalką. Aneta pokazała nie tylko wysokie umiejętności, ale nadzwyczajną determinacje i walkę do końcowego gongu. Nikogo nie zdziwiła nagroda przyznana obu zawodniczkom za to, że były bohaterkami najlepszej walki finałów.

Z kolei mniej emocji towarzyszyło rywalizacjom Kingi Siwej z Vanessą Nogaj (64 kg), Natalii Hollińskiej z Hanną Solecką (69 kg) i Martyny Gil z Anną Maksim (81 kg). W pierwszym przypadku przewaga zawodniczki była na tyle wysoka w każdej z rund, że mocno dziwił werdykt jednego z sędziów, który widział zwyciężczynię w zawodniczce z Kalisza. W bratobójczym (a może siostrobójczym!) pojedynków dwóch zawodniczek Skorpiona lepsza była bardziej doświadczona Natalia i choć ich pojedynek stał na bardzo dobrym poziomie technicznym oraz nosił znamiona walki, emocji nie było w nim wiele. W wolnym tempie rywalizowały ze sobą najlepsze zawodniczki wagi półciężkiej. Wygrała 19-letnia Martyna Gil, gdyż była aktywniejsza i celniejsza w zadawanych ciosach. Na poziom zawodniczek i przede wszystkim brak szybkości w ringu być może miało wpływ zmęczenie trudnymi walkami w poprzednim dniu.

Łatwo kolejny tytuł mistrzowski zdobyła Lidia Fidura (75 kg), której rywalka z Łodzi, Anna Kołodziejska, mając dziurawą obronę, cierpiała straszne katusze inkasując soczyste uderzenia w głowę. Na dobrą sprawę gdyby zawodniczka z Gliwic była bardziej skoncentrowana i zdecydowana w swoich akcjach, pojedynek zakończyłby się już w 1. starciu.

Finały zamknął bój Sylwii Kusiak z Anną Słowik (+81 kg), który dostarczył widowni sporo emocji, gdyż obie walczące przez pełen dystans prowadziły ciekawą wymianę ciosów. Nie był to boks statyczny, walka prowadzona była w dobrym tempie i była czysta. Bardziej precyzyjna była zawodniczka ze Szczecina, która o zwycięstwo musiała jednak walczyć do ostatniej sekundy 4. starcia, gdyż Anna była dobrze przygotowana do walki kondycyjnie i ambitnie finiszowała.

Po zakończeniu zawodów wręczono nagrody indywidualne i drużynowe. Otrzymali je: Sandra Kruk (najlepsza zawodniczka), Aneta Rygielska (najmłodsza finalistka), BKS Skoropin Szczecin (najlepszy klub) oraz Zachodniopomorski OZB (najlepszy OZB).

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

48 KG
Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin) – Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) 3-2
51 KG
Ewelina Wicherska  (PKB Poznań) – Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg) 3-0
54 KG
Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Laura Grzyb (BKS Jastrzębie) 3-0
57 KG
Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg) – Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) 3-0
60 KG
Karolina Michalczuk (Paco Lublin) – Karolina Graczyk (Copacabana Konin) 4-1
64 KG
Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz) 4-1
69 KG
Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin) – Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin) 3-0
75 KG
Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) – Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź) 3 TKO
81 KG
Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka) – Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków) 3-0
+81 KG
Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) – Anna Słowik (Garda Karczew) 3-0

14. MP SENIOREK: ZAWODNICZKI SKORPIONA SZCZECIN ZDOMINUJĄ FINAŁY?

sylwia_kusiak

Aż cztery podopieczne trenera Marcina Stankiewicza z BKS Skorpion Szczecin wystąpią w niedzielnych walkach finałowych 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Grudziądzu. Już dzisiaj klub ze Szczecina, słynący od lat z doskonałej pracy z bokserską młodzieżą, może się cieszyć ze złotego medalu w wadze z limitem 69 kg, gdyż naprzeciwko siebie staną w ringu dwie jego zawodniczki, Natalia Hollińska i Hanna Solecka. Wielkie szanse na złote medale mają również Sandra Brodacka i Sylwia Kusiak, a więc pięściarki, które zobaczymy w pierwszej i ostatniej walce finałowej.

Po dwie pięściarki do finału wprowadziły UKS Kontra Elbląg i GUKS Carbo Gliwice, a po jednej 06 Kleofas Katowice, BKS Jastrzębie, Boks-Tur Łódź, Copacabana Konin, Garda Karczew, LKS Orlęta Łuków, Paco Lublin, PKB Poznań, Pomorzanin Toruń, Prosna Kalisz, SAKO Gdańsk i Skalnik Wiśniówka.

Najbardziej utytułowaną zawodniczką finałów 14. Mistrzostw Polski jest oczywiście Karolina Michalczuk, która dotąd aż 12 razy zdobywała złoty medal krajowego czempionatu. Zawodniczka Paco Lublin jest zarazem najstarszą finalistką. Z kolei najmłodszą zawodniczką, jaką jutro zobaczymy na ringu w Grudziądzu będzie Aneta Rygielska, która dopiero 24 sierpnia skończy 19 lat.

ZESTAW PAR WALK FINAŁOWYCH

48 KG
Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) – Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin)
51 KG
Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg) – Ewelina Wicherska  (PKB Poznań)
54 KG
Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Laura Grzyb (BKS Jastrzębie)
57 KG
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg)
60 KG
Karolina Graczyk (Copacabana Konin) – Karolina Michalczuk (Paco Lublin)
64 KG
Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz)
69 KG
Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin) – Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin)
75 KG
Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź) – Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice)
81 KG
Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka) – Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków)
+81 KG
Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) – Anna Słowik (Garda Karczew)

14. MP SENIOREK: WICHERSKA WRACA DO KRAJOWEJ CZOŁÓWKI. SZLAGIER W PIÓRKOWEJ

rotterdam

Sport – niezależnie od rodzaju dyscypliny – nie byłby tak fascynujący i zarazem popularny, gdyby nie dochodziło w nim do niespodzianek, czy sensacji. Zmiany, w tym porażki, są częścią życia sportowca, są w nie wręcz wkalkulowane. Mogą one jednakowo dobrze – niemal jak zwycięstwa – wpłynąć z czasem na zawodników, ale z reguły są bolesne. Z drugiej strony kibice lubują się w oglądaniu rozmaitych rewanżów, które często noszą wielki ciężar emocjonalny. W zakończonej niedawno II serii półfinałów 14. Mistrzostw Polski Seniorek doszło właśnie do kilku takich właśnie niespodzianek, które mogą być długo wspominane przez kibiców i pięściarki.

W jutrzejszym finale nie zobaczymy m.in. faworyzowanych Sandry Drabik (51 kg) i Patrycji Woronowicz (81 kg). Pierwsza z nich, aktualna wicemistrzyni Europy z Rotterdamu (2011) i obrończyni krajowego czempionatu z Lublina, uległa jednogłośnie na punkty trzykrotnej mistrzyni Polski (2006-2007, 2010) i dwukrotnej wicemistrzyni Europy (2006-2007) Ewelinie Wicherskiej. Poznanianka, bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Pękalska, zasygnalizowała tym samym powrót do krajowej czołówki i stać ją na pokonanie w jutrzejszym finale Żanetę Cieślę, z którą wprawdzie ma dodatni bilans zwycięstw, ale też przegrała z nią w ub. roku w Lublinie.

Dodajmy, że do finału awansowała również siostra Żanety, Sandra Kruk (57 kg), której dzielnie czoła stawiała ambitna Adrianna Wiedro. Jutro z wicemistrzynią świata rywalizować będzie złota medalistka ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Świata, 19-letnia Aneta Rygielska. Druga z faworyzowanych zawodniczek, 20-letnia Patrycja Woronowicz uległa dzisiaj jednogłośnie na punkty rówieśniczce Anety, Martynie Gil. Wychowanka małego klubu z Wiśniówki ma realne szanse nawet na złoty medal, o ile znajdzie receptę na bardziej doświadczoną Annę Maksim.

Zgodnie z oczekiwaniami do finału Mistrzostw Polski awansowała Kinga Siwa (64 kg), która na co dzień wykonuje w Gdańsku także znakomitą pracę w charakterze trenerki. Po pokonaniu Beaty Koronieckiej czeka ją jutro łatwiejsze – ale tylko w teorii! – zadanie, gdyż będzie rywalizować z Vanessą Nogaj, która dość niespodziewanie pokonała Katarzynę Krukowską. Emocji powinien dostarczyć nam również ostatni pojedynek grudziądzkich mistrzostw, w którym walczyć będą Sylwia Kusiak i Anna Słowik (+81 kg), które mają sobie wiele do udowodnienia po ubiegłorocznym finale Mistrzostw Polski U-23 w Karczewie.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH

II seria godz.16:00
51 KG
Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg) – Klaudia Sibiga (Ring Sikorski Stalowa Wola) 3-0
Ewelina Wicherska  (PKB Poznań) – Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce) 3-0
57 KG
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – Aleksandra Banak (Polonia Leszno) 3-0
Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg) – Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk) 3-0
64 KG
Kinga Siwa (SAKO Gdańsk) – Beata Koroniecka (Hetman Białystok) 3-0
Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz) – Katarzyna Krukowska (MOSM Tychy) 3-0
81 KG
Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka) – Patrycja Woronowicz (Boxing Sokółka) 3-0
Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków) – Izabela Gil (KS Cristal Białystok) 3-0
+81 KG
Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) – Joanna Zabrocka (Nowi Polnica) 3 TKO
Anna Słowik (Garda Karczew) – Marlena Gawrońska (Stella Gniezno) 3-0

14. MP SENIOREK: FAWORYTKI TRZYMAJĄ SIĘ MOCNO. JUTRO SZLAGIER W WADZE LEKKIEJ!

michalczuk01

W przedostatnim dniu rozgrywanych w Grudziądzu 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie mieliśmy przegląd najlepszych – przynajmniej w turniejowej w teorii – 40 zawodniczek w kraju. Nie wszystkie walki porwały wprawdzie znającą się na boksie grudziądzka publiczność, ale niektóre stały na bardzo dobrym poziomie. Uwagę zwracaliśmy przede wszystkim na walki naszych kadrowiczek, które czekają w tym roku zarówno Mistrzostwa Europy, jak i Świata.

W I serii walk nie zawiodły najlepsze zawodniczki najlżejszej kategorii (48 kg). Zarówno Sandra Brodacka, jak i Angelika Grońska prezentują podobny poziom sportowy, więc ich rywalizacja w niedzielnym finale zapewne będzie pasjonująca. W wadze koguciej (54 kg) doszło do kolejnej rywalizacji Martyny Letkiewicz z Aleksandrą Paczką i podobnie jak rok temu w Lublinie, zwycięsko wyszła z niej ta pierwsza. W finale rywalką Martyny będzie 19-letnia Laura Grzyb, która w swoim pierwszym w karierze starcie w seniorskim czempionacie może zdobyć nawet złoty medal.

Na absolutny szlagier finalów zapowiada się jednak pojedynek Karoliny Graczyk z Karoliną Michalczuk. Stawka będzie wyższa niż złoty medal Mistrzostw Polski, bo waga lekka (60 kg) to dywizja olimpijska, a obie nasze znakomite zawodniczki marzą o starcie w Igrzyskach w Rio de Janeiro. Miejmy nadzieję, że zobaczymy także rywalizację dwóch zawodniczek Skorpiona – Natalii Hollińskiej z Hanną Solecką. Obie pięściarki tworzyły parę finałową już w ub. roku w Lublinie, jednak wówczas do ich walki nie doszło z uwagi na przemęczenie licznymi startami zaledwie 18-letniej wówczas Hani.

W innej z wag olimpijskiej – średniej (75 kg) – pewnie po kolejny złoty medal podąża Lidia Fidura. Jutro na jej drodze stanie ambitna łodzianka, Anna Kołodziejska, dla której awans do finału jest życiowym sukcesem.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH

I seria godz.11:00
48 KG
Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) – Ewa Bulanda (Krynica Zdrój) 3-0
Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin) – Patrycja Bednarek (PKB Polkowice) 3-0
54 KG
Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) 3-0
Laura Grzyb (BKS Jastrzębie) – Patrycja Ślosarczyk (Sport Centrum Kraków) 3-0
60 KG
Karolina Graczyk (Copacabana Konin) – Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów) 3-0
Karolina Michalczuk (Paco Lublin) – Kinga Szlachcic (Boxing Zielona Góra) 2 TKO
69 KG
Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin) – Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice) 3-0
Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin) – Marlena Mańkowska (Boks Lublin) 3-0
75 KG
Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź) – Agnieszka Osial (Orlęta Łuków) 3-0
Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice) – Justyna Sroczyńska (Energetyka Lubin) 3-0

DAWID JAGODZIŃSKI ZMIENIA KATEGORIĘ WAGOWĄ

jagodziński

Mistrz Polski Dawid Jagodziński przenosi się z kategorii papierowej (49 kg) do muszej (52 kg). W nowej wadze ma wystąpić w kwietniu w Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie. Jeśli zmiana przyniesie efekty, w nowym sezonie WSB zespół „Husarii” będzie miał silną wagę muszą i problem w papierowej.

- Trener reprezentacji Walery Korniłow zdecydował, że w Memoriale Stamma spróbuję sił w kategorii do 52 kg. Jestem ciekawy, jak spiszę się w nowej wadze. Gdyby było dobrze, mógłbym zostać w muszej, bo przecież na stałe ważę 55 kilogramów – powiedział Dawid Jagodziński, który mierzy 162 centymetry wzrostu.

Ewentualne przenosiny zawodnika BSB Astorii Bydgoszcz sprawiłyby, że w kategorii muszej Hussars Poland mieliby dwóch niezłej klasy pięściarzy. Na dziś liderem jest Mistrz Polski Grzegorz Kozłowski.

- W Husarii trenowałem i sparowałem z Grześkiem Kozłowski. Zresztą przed 4 laty pokonałem go w ćwierćfinale Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Wałczu, więc rywalizacji się nie obawiam. Byłaby z korzyścią dla nas obu – mówi Dawid Jagodziński.

W wadze muszej kierowana przez Jarosława Kołkowskiego Husaria miałaby mocny skład, ale jednocześnie problem w papierowej.

- W Kaliszu zdobyłem tytuł Mistrza Polski w wadze do 49kg, ale nie sprawił mi on zbyt dużej satysfakcji. Na ważeniu okazało się, że nie ma połowy zgłoszonych zawodników, dlatego stoczyłem tylko dwie, a nie jak koledzy z Husarii 5-6 walk. I jeszcze o ile w półfinale Adam Lehmann (Łódzkie Centrum Sportów Walki) odważnie walczył, chciał się bić, to niestety w finale Daniel Tarka (Tygrys Elblag) nie podjął rywalizacji, był wyraźnie przestraszony – powiedział Dawid Jagodziński.

W debiucie w zawodowej lidze World Series of Boxing postawił zacięty opór utytułowanemu Rosjaninowi Davidowi Ayrapetyanowi, liczył, że w trakcie sezonu zazna smaku zwycięstwa, a tymczasem Dawid Jagodziński przegrał na punkty też 3 kolejne walki – Mardanem Berikbayevem, Yosbany Veitią i Joselito Velazquez Altamirano. Szansę na poprawę debiutu będzie miał w sezonie 2014/15, który rozpocznie się prawdopodobnie w połowie listopada.

GRZEGORZ PROKSA ZABOKSUJE NA WYSPACH. RYWALEM ANGLIK MATTHEW HALL

proksa01

Grzegorz Proksa poznał datę powrotu na ring po ubiegłorocznej porażce na punkty z Sergio Morą. 19 kwietnia dwukrotny mistrz Europy w wadze średniej (do 72,6 kg) wystąpi w Manchesterze, a rękawice skrzyżuje z 29-letnim Matthew Hallem.

- Jestem zadowolony, bo to odpowiedni przeciwnik na powrót. Znowu lecę do jaskini lwa. Będę walczył w Manchesterze, a Hall właśnie stamtąd pochodzi. Lubię to! – cieszy się Proksa, rówieśnik swojego najbliższego rywala. Polak i Anglik dobrze pamiętają walijskiego wojownika Kerryego Hope`a. W marcu 2012 roku Walijczyk sensacyjnie odebrał Proksie tytuł mistrza Europy (wygrał na punkty po 12 rundach). Super G zrewanżował się po czterech miesiącach, zwyciężając przez techniczny nokaut w 8. rundzie. Identycznie wyglądał rezultat potyczki Hope`a z Hallem. Doszło do niej sześć lat temu.

- Jeszcze nie widziałem tej walki, ale Hall rzeczywiście nie jest przypadkowym zawodnikiem. Ma na koncie sukcesy (w 2009 roku był mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej wagi junior średniej, rok później walczył o mistrzostwo Europy – przyp. red.), a ostatnio wytrzymał dwanaście rund z Billym Joe Saundersem, olimpijczykiem z Pekinu. Decyzje o przyszłości jeszcze nie zapadły, ale jedno wiem na pewno. Dzięki zwycięstwu powinienem wrócić do gry o poważną stawkę w wadze średniej – ocenia Proksa.

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

14. MP SENIOREK: NERWOWO W II SERII ĆWIERĆFINAŁOWEJ. ROZKŁAD PÓŁFINAŁÓW

maksym_sylwia

W II serii walk ćwierćfinałowych 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie doszło do dziwnej sytuacji, która w znacznym stopniu rzutowała później na atmosferę zawodów. Po walce Sylwii Maksym z Vanessą Nogaj (64 kg) najpierw podniesiono do góry rękę zawodniczki Skorpiona Szczecin, by za chwilę werdykt zmienić na zwycięstwo pięściarki z Kalisza. Gdyby w istocie Vanessa przeważała w tym pojedynku, zapewne nie byłoby wątpliwości, ale zdaniem obserwatorów wygrała zaledwie ostatnie starcie… Nie lepiej było po zakończeniu pojedynku Karoliny Koszeli z Anną Maksim (81 kg) i do strefy medalowej awansowała zawodniczka z Łukowa.

Jutro czekają nas w dwóch seriach walki półfinałowe. I seria rozpocznie się o godz. 11.00. Zobaczymy w niej m.in. rywalizacje Sandry Brodackiej z Patrycją Bednarek (48 kg), Aleksandry Paczki z Martyną Letkiewicz (54 kg), czy Natalii Hollińskiej z Marleną Mańkowską (69 kg). W II serii (godz. 16.00) zmierzą się m.in. Sandra Drabik z Eweliną Wicherską (51 kg) oraz Kinga Siwa z Beatą Koroniecką (64 kg)

WYNIKI II SERII WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH
                           
57 KG
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – Klaudia Cichoń (Krynica Zdrój) 3-0
Aleksandra Banak (Polonia Leszno) – Lawinia Firlej (Broń Radom) 3-0
Sandra Kruk (Kontra Elbląg) – Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz) 3-0
Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk) – Michela Gawrońska (Gwardia Wrocław) 3-0

64 KG
Beata Koroniecka (Hetman Białystok) – Marta Wsiaki (Polonia Świdnica) 3-0
Kinga Siwa (Sako Gdańsk) – Jagoda Berlińska (Obra Zbąszyń) TKO1
Katarzyna Krukowska (MOSM Tychy) – Kinga Czech (Polonia Świdnica) 3-0
Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz) – Sylwia Maksym (Skorpion Szczecin) 3-0

81 KG
Anna Maksim (Orlęta Łuków) – Karolina Koszela (Stella Gniezno) 3-0
Izabela Gil (Cristal Białystok) – Aleksandra Janczara (Radomiak Radom) 2 TKO (kontuzja)

+81 KG
Sylwia Kusiak (Skorpion Szczecin) – Antonina Lemańska  (Wda Świecie) WO.
Joanna Zabrocka (Nowi Polnica) – Magdalena Guras (Energetyka Lubin) TKO1
Anna Słowik (Garda Karczew) – Katarzyna Kupis (Radomiak Radom) 3-0
Marlena Gawrońska (Stella Gniezno) – Paulina Laskowska (Obra Zbąszyń) 3-0

ROZKŁAD PAR WALK PÓŁFINAŁOWYCH

I seria godz.11:00
48 KG
Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) – Ewa Bulanda (Krynica Zdrój)
Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin) – Patrycja Bednarek (PKB Polkowice)
54 KG
Martyna Letkiewicz (GUKS Carbo Gliwice) – Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)
Patrycja Ślosarczyk (Sport Centrum Kraków) – Laura Grzyb (BKS Jastrzębie)
60 KG
Edyta Skrzyszowska (Stal Rzeszów) – Karolina Graczyk (Copacabana Konin)
Kinga Szlachcic (Boxing Zielona Góra) – Karolina Michalczuk (Paco Lublin)
69 KG
Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin) – Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice)
Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin) – Marlena Mańkowska (Boks Lublin)
75 KG
Agnieszka Osial (Orlęta Łuków) – Anna Kołodziejska (Boks-Tur Łódź)
Justyna Sroczyńska (Energetyka Lubin) – Lidia Fidura (GUKS Carbo Gliwice)

II seria godz.16:00
51 KG
Klaudia Sibiga (Ring Sikorski Stalowa Wola) – Żaneta Cieśla (UKS Kontra Elbląg)
Ewelina Wicherska  (PKB Poznań) – Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce)
57 KG
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) – Aleksandra Banak (Polonia Leszno)
Sandra Kruk (UKS Kontra Elbląg) – Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk)
64 KG
Beata Koroniecka (Hetman Białystok) – Kinga Siwa (SAKO Gdańsk)
Katarzyna Krukowska (MOSM Tychy) – Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz)
81 KG
Patrycja Woronowicz (Boxing Sokółka) – Martyna Gil (Skalnik Wiśniówka)
Anna Maksim (LKS Orlęta Łuków) – Izabela Gil (KS Cristal Białystok)
+81 KG
Sylwia Kusiak (BKS Skorpion Szczecin) – Joanna Zabrocka (Nowi Polnica)
Anna Słowik (Garda Karczew) – Marlena Gawrońska (Stella Gniezno)

14. MP SENIOREK: W GRUDZIĄDZU POZNALIŚMY MEDALISTKI MISTRZOSTW POLSKI

GRACZYK_KAROLINA

W I sesji dzisiejszych walk 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie poznaliśmy w Grudziądzu medalistki kategorii z limitem 48, 54, 60 i 69 kg. Poza dość niespodziewanymi zwycięstwami Patrycji Ślosarczyk nad Katarzyną Brodacką (54 kg) oraz wracającej po dłuższej przerwie do poważnego boksowania Marleny Mańkowskiej nad Pauliną Borysiewicz (69 kg), zwyciężały faworytki do medali. Nie udało się niestety stoczyć pierwszej turniejowej walki naszej arcymistrzyni, Karolinie Michalczuk (60 kg), której rywalka nie pojawiła się w ringu.

Ciekawiej zapowiadają się nam natomiast walki półfinałowe. Rywalizacje Sandry Brodackiej z Patrycją Bednarek (48 kg), Aleksandry Paczki z Martyną Letkiewicz (54 kg), czy Natalii Hollińskiej z Marleną Mańkowską (69 kg) powinny przynieść sporo emocji kibicom.

WYNIKI I SERII WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH

48 KG
Angelika Grońska (06 Kleofas  Katowice) – Regina Belka (Wda Świecie) 3 TKO
Ewa Bulanda (Krynica Zdrój) -  Adrianna    Marczewska (SKF Boxing Zielona Góra)    3-0
Sandra Brodacka (BKS Skorpion Szczecin) – Agnieszka Słomska (Broń  Radom) 3-0
Patrycja Bednarek (PKB Polkowice) – Magdalena Twaróg (Astoria Bydgoszcz) 3-0

54 KG
Martyna Letkiewicz    (GUKS Carbo Gliwice) – Paulina Zdanowicz (Polonia Świdnica) 3-0
Aleksandra Paczka    (BKS Orkan Gorzów Wlkp.) – Ewelina Żurawska (Boks Lublin) 3-0
Patrycja    Ślosarczyk  (Sport Cent. Kraków) – Katarzyna Brodacka (BKS Skorpion Szczecin) 2-1
Laura Grzyb (BKS Jastrzębie) – Agata Gołaś (Boks Poznań) 3-0

60 KG   
Karolina Graczyk (Copacabana Konin) – Sandra Jastrzębska (Palestra Warszawa) 3-0
Kinga Szlachcic (Boxing Zielona Góra) – Sylwia Pel (GUKS Carbo Gliwice) 3-0
Karolina Michalczuk (Paco Lublin) – Agnieszka Ciechocka (Sako Gdańsk) WO.

69 KG   
Hanna Solecka (BKS Skorpion Szczecin) – Ewelina Starostka (PTB Tiger Tarnów) 1 TKO
Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice) – Dominika Bliniewska (OSiR Suwałki) 3-0
Natalia Hollińska (BKS Skorpion Szczecin) – Weronika Gwóźdź (Gwardia Wrocław) 4 TKO

Marlena Mańkowska (Boks Lublin) – Paulina Borysiewicz (Hetman Białystok) 3-0

TOMASZ RÓŻAŃSKI WYBRAŁ REPREZENTANTKI NA MŁODZIEŻOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA

_MG_1822

Trener młodzieżowej kadry narodowej kobiet, Tomasz Różański, już podczas pierwszego w tym roku zgrupowania w Cetniewie zapewniał, że podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w Sofii reprezentować nasz kraj będą tylko te z najlepszych polskich zawodniczek, które swoim poziomem sportowym będą dawały największą nadzieję na wywalczenie kwalifikacji do Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich.

- Podkreślam, że kluczowym będzie poziom sportowy jaki zawodniczki będą prezentować, co oznacza w praktyce, że niekoniecznie zabiorę na kwalifikacje trzy dziewczyny. Zależy mi bowiem na poziomie sportowym jaki będziemy prezentować jako drużyna i to będzie główne kryterium mojego wyboru – mówił szkoleniowiec kadry.

Jak powiedział, tak zrobił i w dniach od 10 do 25 kwietnia w Sofii w biało-czerwonych barwach wystąpią trzy polskie zawodniczki: Wiktoria Sądej (BKS Jastrzębie, 51 kg), Justyna Walaś (TSB Tarnów, 60 kg) i Elżbieta Wójcik (KSW Róża Karlino). Wspomniane pięściarki mają za sobą m.in. zgrupowanie w Qian`an, gdzie w meczu z Chinkami wygrały swoje walki i z racji tego, że występują w „olimpijskich” limitach wagowych, wszystkie trzy powalczą o kwalifikację do MIO w Nanjing.

Oprócz trenera Tomasza Różańskiego i jego zawodniczek, do stolicy Bułgarii pojadą także Aleksander Maciejowski (trener współpracujący), Kinga Ruszczyńska (trener OB i fizjoterapeuta) oraz psycholog sportu.

Wylot na Mistrzostwa Świata odbędzie się w dniu 12 kwietnia 2014 roku (godz. 11.05), badania lekarskie i waga planowane są na dzień 13 kwietnia, zaś same walki rozpoczną się 18 kwietnia. Kadra wróci do Polski 25 kwietnia  o godz. 18.50. Trzymamy kciuki za to, aby był to triumfalny powrót.

DAWID MICHELUS: CHCIAŁBYM ZWYCIĘŻYĆ W TURNIEJU STAMMA I MISTRZOSTWACH UE

michelus02

Niespełna 21-letni Dawid Michelus po raz drugi karierze zdobył seniorskie Mistrzostwo Polski. Pierwszy tytuł mistrzowski wywalczył w 2011 roku w Koninie, pokonując w finale wagi 56 kg Mateusza Mazika. W Kaliszu boksował w kategorii 60 kg, wygrywając kolejno z Bolesławem Guzkiem, Markiem Jędrzejewskim, Patrykiem Trochimiakiem i w finale z broniącym tytułu Mateuszem Polskim.

- Turniej sprzed 3 lat był trudniejszy, byłem bardzo młodym zawodnikiem, który dopiero wchodził do seniorów i ten przeskok czułem pod względem fizycznym. Tym razem pierwsze walki to była taka rozgrzewka, nie kończyłem przed czasem ze względu na redukcję wagi. Najcięższy był finał, choć tak naprawdę nie dałem żadnych szans Mateuszowi – powiedział Dawid Michelus.

Zawodnik pochodzący z Piły był jednym z tych pięściarzy, którzy w tym sezonie wygrali walkę w barwach Hussars Poland w zawodowej lidze World Series of Boxing. Dawid bardzo chwalił sobie treningi w Warszawie w gymie Husarii mieszczącym się na Torwarze.

- Nie wiem jak potoczyłaby się moja kariera bez Husarii. Mam zapewnione dobre warunki do treningów, do tego stypendium. Pomoc miasta i powiatu pilskiego jest niewystarczająca. Mój brat Tomasz też boksował, ale niestety nie mógł kontynuować przygody na ringach. Na tych samych zawodach zdobywaliśmy mistrzostwo Polski kadetów, a potem juniorów – mówi Dawid Michelus.

Pomoc finansowa ze strony szefów Hussars Poland sprawia, że wielu młodych zawodników zostaje przy boksie, a co więcej może skoncentrować się tylko na treningach. W takiej sytuacji jest Dawid Michelus, który w rodzinnej Pile rozpoczął przygotowania do Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie (8-13 kwietnia).

- Rozmawiałem z nowym trenerem kadry Białorusinem Walerym Korniłowem. Poinformował, że powoła mnie na najbliższe zgrupowanie i wezmę udział w Turnieju Stamma. Chciałbym zwyciężyć w Warszawie, a potem triumfować także w Mistrzostwach Unii Europejskiej. Na jesieni chciałbym wystartować w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy U-23. Brakuje mi sukcesów międzynarodowych w seniorach, ale mam nadzieję, że one przyjdą – dodał.

14. MP SENIOREK: DO GRUDZIĄDZA DOJECHAŁO 77 ZAWODNICZEK Z 44 KLUBÓW. ZA NAMI PIERWSZE WALKI

plakat_news14

Dzisiaj w hali sportowej MKS „Start” przy ul. Konarskiego 36 w Grudziądzu rozpoczęły się 14. Mistrzostwa Polski Seniorek w Boksie. Ostatecznie w ringowe szranki stanie 77 zawodniczek z 44 klubów reprezentujących 14 Okręgowych Związków Bokserskich. O prestiżu grudziądzkich zawodów świadczy fakt, że na ich starcie zobaczymy wszystkie zeszłoroczne złote medalistki, łącznie ze zgłoszoną w ostatniej chwili Karoliną Koszelą, którą pominęliśmy w poprzednim komunikacie.

W poszczególnych kategoriach wagowych wystąpi następująca ilość zawodniczek: 48 kg (8), 51 kg (7), 54 kg (8), 57 kg (12), 60 kg (7), 64 kg (9), 69 kg (8), 75 kg (4), 81 kg (6) i + 81 kg (8). W czwartek zobaczyliśmy 6 z planowanych 8 walk eliminacyjnych (dwa pojedynki zakończyły się walkowerem). W najciekawszym boju aktualna mistrzyni Polski wagi muszej (51 kg), Sandra Drabik pokonała jednogłośnie na punkty Milenę Zglenicką, którą w ubiegłym roku oglądaliśmy w barwach młodzieżowej reprezentacji Polski.

WYNIKI WALK [CZWARTEK, 20.03.]

51 KG
Żaneta Cieśla (Kontra Elbląg) – Anna Mikołajewska (BSB Astoria Bydgoszcz) WO.
Ewelina Wicherska (PKB Poznań) – Paulina Biernat (Palestra Warszawa) 1 TKO
Sandra Drabik (Boxing Kielce) – Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) 3-0

57 KG
Sandra Kruk (Kontra Elbląg) – Jadwiga Stańczak (GUKS Carbo Gliwice) WO.
Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz) – Olga Bochniewska (Radomiak Radom) 3-0
Michela Gawrońska (Gwardia Wrocław) – Magdalena Berlińska (Obra Zbąszyń) 3-0
Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk) – Diana Kulhawik (Cristal Białystok) 3-0

64 KG
Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz) – Karolina Gawrysiuk (GUKS Carbo Gliwice)  3-0

14. MP SENIOREK: SZUKAMY FAWORYTEK GRUDZIĄDZKIEGO TURNIEJU

Boks Kobiet 01

Nie ulega wątpliwości, że Grudziądz ma ze wszystkich polskich miast największe doświadczenie w organizacji Mistrzostw Polski Kobiet w Boksie. Po raz pierwszy turniej mistrzowski zorganizowano tam w dniach 12-16 lutego 2003 roku. W sumie miasto to było stolicą kobiecego boksu 9 razy (2003-2005, 2007-2012), zaś pozostałe 4 czempionaty odbywały się w Tarnowie (2001), Zawierciu (2002), Dąbrowie Górniczej (2006) i Lublinie (2013).

Dzisiaj znowu zainteresowanie kobiecym boksem zogniskowane zostanie w Grudziądzu, gdzie po raz 14 o złote medale staną najlepsze polskie pięściarki. W ringowe szranki stanie 80 zawodniczek, wśród których jest aż 9 z 10 ubiegłorocznych złotych medalistek: Sandra Brodacka (48 kg), Sandra Drabik (51 kg), Karolina Michalczuk (54 kg, ale wystąpi w limicie 60 kg), Sandra Kruk (57 kg), Karolina Graczyk (60 kg), Kinga Siwa (64 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg) i Sylwia Kusiak (+81 kg). Brakuje tylko Karoliny Koszeli, która w ub. roku wygrała w limicie 81 kg.

W ciągu najbliższych czterech dni czeka nas niezwykle interesująca rywalizacja, której pilnie przyglądać się będzie trener kadry narodowej Paweł Pasiak. Nasz szkoleniowiec po zakończeniu mistrzostw wskaże bowiem reprezentantki Polski na najważniejsze w tym roku starty – Mistrzostwa Europy w Bukareszcie i Mistrzostwa Świata w Jeju.

W kilku kategoriach wagowych zapowiada się nam pasjonująca rywalizacja o palmę pierwszeństwa w kraju i kadrze narodowej. Hitem zawodów może być przewidywany na finał kategorii lekkiej (60 kg) pojedynek dwóch przyjaciółek z reprezentacji – Karoliny Graczyk i Karoliny Michalczuk. Pamiętajmy jednak, że któraś z nich będzie musiała pokonać wcześniej naszą nadzieję na przyszłe sukcesy, młodzieżową mistrzynię świata Anetę Rygielską. Tradycyjnie zaiskrzy w limicie 64 kg, gdzie z niezwykle trudną do pokonania na krajowym ringu Kingą Siwą zmierzą się reprezentantki kraju Beata Koroniecka i Sylwia Maksym. Interesująco zapowiada się także rywalizacja w olimpijskiej wadze muszej (51 kg), gdzie Sandrę Drabik (51 kg) zaatakują doświadczone Ewelina Pękalska-Wicherska i Żaneta Cieśla oraz kolejny talent z Torunia, Milena Zglenicka.

Trener Paweł Pasiak zapewne będzie także ciekawy rywalizacji prezentujących podobny poziom sportowy Sandry Brodackiej z Angeliką Grońską (48 kg), Natalii Hollińskiej z młodszą koleżanką klubową Hanną Solecką (69 kg) i  Sylwii Kusiak z Anną Słowik (+81 kg).

Wyraźnej faworytki nie mają wagi z limitem 54 i 81 kg. W pierwszym przypadku ciekawi będziemy jak zaprezentuje się nieco zapomniana przez selekcjonera Aleksandra Paczka, która zapewne postara się zrewanżować Martynie Letkiewicz za ubiegłoroczną porażkę w Lublinie. Wspomnianym zawodniczkom szyki może pokrzyżować znakomita technicznie Laura Grzyb, która zadebiutuje w gronie seniorek oraz Katarzyna Brodacka, która po przerwie wróciła do poważnego boksowania. W wadze półciężkiej o pierwszy tytuł seniorski powalczy borykająca się ostatnio z kłopotami zdrowotnymi Patrycja Woronowicz, której plany może pokrzyżować inna młoda-zdolna Martyna Gil.

Zdecydowaną faworytką w wadze piórkowej (57 kg) jest Sandra Kruk. Wiele wskazuje na to, że – pod nieobecność Pauliny Jakubczyk – twarde warunki w ringu może jej aktualnie postawić jedynie ambitna Jadwiga Stańczak. Jeszcze łatwiejsze – przynajmniej w teorii – zadanie czeka Lidię Fidurę, gdyż w wadze średniej (75 kg) zgłoszono zaledwie 3 zawodniczki, z których najtrudniejszą jest doświadczona Justyna Sroczyńska.

LISTA ZGŁOSZONYCH ZAWODNICZEK

48 KG (9 zawodniczek)
Faworytki:
Sandra Brodacka (Skorpion Szczecin)
Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice)

Kandydatki do medali:
Patrycja Bednarek (Górnik Polkowice)
Ewa Bulanda (Krynica Zdrój)

W pozostałym kręgu:
Regina Belka (Wda Świecie)
Magdalena Twaróg (Astoria Bydgoszcz)
Sabina Kucharska (Wisła Kraków)
Adrianna Marczewska (SKF Boxing Zielona Góra)
Agnieszka Słomska (Broń Radom)

51 KG (7)
Faworytka:
Sandra Drabik (Soma Boxing Kielce)

Kandydatki do medali:
Żaneta Cieśla (Kontra Elbląg)
Ewelina Pękalska-Wicherska (PKB Poznań)
Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń)

W pozostałym kręgu:
Anna Mikołajewska (Astoria Bydgoszcz)
Paulina Biernat (Palestra Warszawa)
Klaudia Sibiga (Ring Sikorski Stalowa Wola)

54 KG (10)
Faworytki:
Martyna Letkiewicz (Carbo Gliwice)
Aleksandra Paczka (BKS Orkan Gorzów Wlkp.)

Kandydatki do medali:
Katarzyna Brodacka (Skorpion Szczecin)
Magdalena Cieślik (Niestowarzyszona)
Laura Grzyb (BKS Jastrzębie)
Zuzanna Kaczmarczyk (Wisła Kraków)

W pozostałym kręgu:   
Paulina Zdanowicz (Polonia Świdnica)
Anna Andrzejewska (Gwardia Łódź)
Patrycja Hajek (Kraków)
Ewelina Żurawska (Boks Lublin)

57 KG (12)
Faworytka:
Sandra Kruk (Kontra Elbląg)

Kandydatka do medalu:
Jadwiga Stańczak (Carbo Gliwice)

w pozostałym kręgu:
Michela Gawrońska (Gwardia Wrocław)
Klaudia Cichoń (Krynica Zdrój)
Adrianna Wiedro (SAKO Gdańsk)
Michalina Podlewska (Zawisza Bydgoszcz)
Lawinia Firlej (Broń Radom)
Patrycja Bartoszko (Cristal Białystok)
Diana Kulhawik (Cristal Białystok)
Olga Bochniewska (Radomiak Radom)
NN zawodniczka z Boks Poznań
NN zawodniczka z Obry Zbąszyń

60 KG (9)
Faworytki:
Karolina Graczyk (Copacabana Konin)
Karolina Michalczuk (Paco Lublin)

Kandydatka do medalu:
Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń)

W pozostałym kręgu:
Sylwia Pel (Carbo Gliwice)
Ewa Gawenda (Carbo Gliwice)
Agnieszka Ciechocka (SAKO Gdańsk)
Kinga Szlachcic (Boxing Zielona Góra)
Magdalena Rak (Champion Kraków)
Sandra Jastrzębska (Palestra Warszawa)

64 KG (9)
Faworytka:
Kinga Siwa (SAKO Gdańsk)

Kandydatki do medali:
Beata Koroniecka (Hetman Białystok)
Sylwia Maksym (Skorpion Szczecin)
Katarzyna Krukowska (Carbo Gliwice)

W pozostałym kręgu:
Karolina Gawrysiuk (Carbo Gliwice)
Vanessa Nogaj (Prosna Kalisz)
Patrycja Nalepa    (Wisła Kraków)
Kinga Czech (Polonia Świdnica)
NN zawodniczka z Championa Kraków

69 KG (8)
Faworytka:
Natalia Hollińska (Skorpion Szczecin)

Kandydatki do medali:
Hanna Solecka (Skorpion Szczecin)
Paulina Borysiewicz (Hetman Białystok)

W pozostałym kręgu:
Marlena Mańkowska (Boks Lublin)
Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice)
Weronika Gwóźdź (Gwardia Wrocław)
Ewelina Starostka (Tiger Tarnów)
Dominika Bliniewska (OSiR Suwałki)

75 KG (3)
Faworytka:
Lidia Fidura (Carbo Gliwice)

Kandydatki do medali:
Agnieszka Osial (Orlęta Łuków)
Justyna Sroczyńska (Energetyka Lubin)

81 KG (6)
Faworytka:
Patrycja Woronowicz (UKS Boxing Sokółka)

Kandydatki do medali:
Martyna Gil (Skalnik Wisniówka)
Anna Maksim (Orleta Łuków)
Izabela Gil (Cristal Białystok)

W pozostałym kręgu:
Antonina Lemańska (Wda Świecie)
Aleksandra Janczara (Radomiak Radom)

+81 KG (7)
Faworytki:
Sylwia Kusiak (Skorpion Szczecin)
Anna Słowik (Garda Karczew)

Kandydatki do medali:
Natalia Stasiewicz (UKS Boxing Sokółka)
Katarzyna Kupis (Radomiak Radom)

W pozostałym kręgu:
Magdalena Guras (Energetyka Lubin)
Joanna Zabrocka    (Nowi Polnica)
NN zawodniczka z Obry Zbąszyń

BLOG JAROSŁAWA KOŁKOWSKIEGO: KREDYTOBIORCY I KREDYTODAWCY

Kolkowski Jarosla 01

W trakcie ostatnich Mistrzostw Polski seniorów, które odbywały się w Kaliszu, doszło do niecodziennej transakcji. Dwie strony wzajemnie udzieliły sobie kredytu – kredytu zaufania. Polski Związek Bokserski udzielił takiego kredytu osobom kierującym Hussars Poland. Z kolei zarządzający drużyną przyznali kredyt PZB.

Kredyty mają jednak to do siebie, że trzeba je spłacać. Do tego potrzebna jest „zdolność kredytowa”, do sprawdzenia której – przynajmniej w pewnym zakresie – Mistrzostwa Polski były świetną okazją. Po zakończeniu krajowego czempionatu pozostało już tylko kilka niewiadomych. Będziemy je weryfikować w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy. Na początek skupmy się na tym, co już wiemy.

Po pierwsze, wyniki finałów Mistrzostw Polski udowodniły, że menedżerowie i trenerzy Hussars Poland nie mylili się w swoich decyzjach personalnych. Dorobek Husarii to 8 złotych, 2 srebrne i 2 brązowe medale. Przy czym medale srebrne zdobyte zostały w walkach „bratobójczych” (kategorie 60 kg i 69 kg). W drużynie Hussars Poland boksują więc najlepsi zawodnicy, jakich można dzisiaj w Polsce znaleźć. Na palcach jednej ręki można natomiast policzyć bokserów, którzy zaliczają się do grona tych najlepszych, a do tej pory nie walczyli w WSB.

Po drugie, PZB dowiódł, że w jego strukturach regionalnych działa wiele osób, których kontakty i talenty organizacyjne mogą znacząco przyczynić się do promocji boksu olimpijskiego. Potencjał ten może być wykorzystany także na potrzeby meczów WSB, a w konsekwencji może służyć promowaniu boksu w całym kraju i na znacznie wyższym poziomie niż dotychczas.

Po trzecie, okazało się, że w środowisku bokserskim istnieje umiejętność konstruktywnego dialogu. Owszem, minęło sporo czasu zanim ten dialog został podjęty. Faktem jest też, że wiele osób poświęciło sporo energii na to, aby połączenie sił PZB i Hussars Poland nigdy nie było możliwe. Ale jak mówił jeden z bohaterów „Poranka kojota”: Jeżeli czegoś nie da się zrobić, potrzebny jest ktoś, kto o tym nie wie – przyjdzie i to zrobi. Wygląda na to, że w środowisku bokserskim jest całkiem spore grono ludzi, którzy nie wiedzą, że czegoś się nie da zrobić…

Zarząd PZB już kilka miesięcy udzielił kredytu zaufania nowemu trenerowi kadry narodowej seniorów Waleremu Korniłowowi. Jeżeli jednak chodzi o Hussars Poland, to musimy jeszcze poczekać. Przede wszystkim trener kadry nie miał jeszcze okazji stanąć w narożniku któregokolwiek z zawodników Husarii. Żadnego jeszcze dobrze nie poznał i jeszcze nie wie, czego każdy z nich potrzebuje. Nasi bokserzy też nie są jeszcze w stanie wyrazić swojego zdania na temat współpracy z trenerem.

Z punktu widzenia przygotowań do kolejnego sezonu WSB niezmiernie istotne jest zbudowanie odpowiedniej więzi, porozumienia pomiędzy trenerem a zawodnikami. Dlatego zanim udzielimy trenerowi Korniłowowi kredytu zaufania, on musi udzielić go naszym zawodnikom, a oni jemu. Niestety nie stać nas na eksperymenty. Mamy zbyt krótką ławkę, żeby np. rezygnować z zawodników, którzy być może nie prezentują jeszcze odpowiedniego poziomu wyszkolenia, ale też nigdy nas nie zawiedli i bez których drużyna po prostu nie mogłaby istnieć.

Pamiętajmy, że choćby trener kadry stawiał tylko na 5-6 zawodników, to drużyna WSB musi ich liczyć co najmniej 20! I nie chodzi tu tylko o wymogi regulaminowe ligi. Jeżeli nawet spośród wszystkich bokserów Hussars Poland na Igrzyska Olimpijskie Rio de Janeiro 2016 zakwalifikuje się owych 5-6 albo zaledwie 2 czy 3, to nie będzie to tylko sukces ich samych i prowadzącego ich trenera, ale także ich kolegów z drużyny! Pięści składają się z palców i żeby zadawać ciosy bokser potrzebuje ich wszystkich. Tak samo drużyna WSB potrzebuje wszystkich swoich członków.

Za nieco ponad 2 tygodnie rozpoczyna się XXXI Międzynarodowy Turniej Bokserski im. Feliksa Stamma. Dla fanów pięściarstwa to święto tej dyscypliny sportu. Dla Hussars Poland to też kolejny etap udzielania i zaciągania „kredytów”. Z mojego punktu widzenia są to kredyty inwestycyjne, a my inwestujemy w rozwój polskiego boksu olimpijskiego.

Jarosław Kołkowski, Warszawa, dnia 20 marca 2014 roku

LIDIA FIDURA: NIE OPUŚCIŁAM ŻADNEJ JEDNOSTKI TRENINGOWEJ

DSC07115

Podczas rozpoczynających się jutro w Grudziądzu 14. Mistrzostw Polski Seniorek w Boksie, do obrony złotego medalu w wadze średniej przystąpi Lidia Fidura, etatowa w ostatnich latach reprezentantka Polski. Zawodniczka GUKS Carbo Gliwice swoją formę budowała w oparciu pracę na obozach kadry narodowej, start w międzynarodowym turnieju w Hamburgu.

- Treningi rozpoczęłam w styczniu od pierwszego zgrupowania kadry narodowej w Cetniewie, potem zaliczyłam jeszcze dwa inne obozy kadry a w międzyczasie trenowałam jeszcze w swoim klubie – mówi Lidia. – Miałam również okazję zaboksować na międzynarodowym turnieju w Hamburgu, gdzie stoczyłam dwie walki. Pierwszą z Azerką, która była dość dobra technicznie ale nie potrafiła przyjąć mocnych ciosów i nasza walka zakończyła się już po 3. rundzie. Kolejną walkę stoczyłam z Sarah Scheurich i choć zakończyła się ona remisem ze wskazaniem na Niemkę, nie czuję się przegrana. Powiem tyle, że ten werdykt został wygwizdany przez niemiecką publiczność i na pewno dla mnie i trenerów był to zwycięski bój. Wygrywałam każdą rundę i być może przez to byłam trochę za delikatna, czułam, że prowadzę na punkty. Na marginesie zdziwiło mnie tylko to, że Scheurich nie podjęła rękawic w finałowej walce z Holenderką Nouchką Fontijn. Ale oceniając start w Hamburgu i poszczególne walki uważam, że ten wyjazd był udany.

To pewnego rodzaju fenomen, że – jak dotąd – Lidia Fidura nie przegrała jeszcze walki z krajową rywalką. To dla niej zresztą dodatkowa motywacja do ciężkiego treningu, by tę serię przedłużyć o kolejny rok. Stąd staranne przygotowania do startu w grudziądzkich mistrzostwach, które mają umocnić pozycje Lidii w kadrze narodowej. Co ciekawe czterokrotna zwyciężczyni Turnieju im. Feliksa Stamma nie trenuje tylko w gliwickim klubie.

- Do Mistrzostw Polski przygotowywałam się praktycznie w dwóch klubach, głównie ze względu na dojazdy i organizację czasu. Muszę pogodzić ze sobą trening, pracę i szkołę, co nie zawsze jest proste, bo każde z tych zajęć odbywa się w innych miejscach. W 2012 roku uzyskałam uprawnienia instruktora boksu, co pozwoliło mi podjąć pracę w fitness klubie, gdzie prowadzę treningi z boksu i samoobrony. Jest to dla mnie wygodne, gdyż zajęcia odbywają się w różnych godzinach i mogę je dostosowywać do indywidualnych treningów. Poza treningami w GUKS Carbo w Gliwicach, w którym na co dzień zajęcia prowadzi trener klubowy Jan Bezimienny, trenuję również w Gardzie Gierałtowice z trenerem Adamem Spiecha, za co chciałabym serdecznie mu podziękować. Gościnnie trenowałam również z moim pierwszym szkoleniowcem, Bogdanem Jendrysikiem, który też ma wkład w moje przygotowania i za co również bardzo mu dziękuje. Dodam, że jak nie wyrabiam się czasowo do któregoś z tych klubów, trenuję w domu, gdzie mam ku temu dobre warunki. Jak więc widać nie ma opcji opuszczenia jakiejkolwiek jednostki treningowej – zapewnia Lidia.

Mimo młodego wieku Lidia Fidura w Grudziądzu walczyć będzie o szósty złoty medal Mistrzostw Polski Seniorek (dotąd wygrywała w latach 2009-2013). Dodajmy przy tym, że ma w swoim dorobku także tytuły Mistrzyni Polski Juniorek (2007-2008) oraz złoty medal Mistrzostw Polski U-20 (2012).

- Dziś wieczorem wyjeżdżamy do Grudziądza na Mistrzostwa Polski, więc proszę wszystkich moich znajomych i kibiców o trzymanie kciuków za kolejną obronę tytułu. Po Mistrzostwach czekają mnie oraz inne zawodniczki z kadry badania lekarskie w Warszawie, a w kwietniu – jak co roku – start w Turnieju im. Feliksa Stamma. czy w nim wystąpię zależy oczywiście od decyzji trenera kadry, Pana Pawła Pasiaka, lecz mam nadzieję, że wystartuję tam po raz piąty z rzędu. Kibiców zapraszam do Grudziądza, gdzie na pewno nie zabraknie wielu ciekawych rywalizacji w ringu – zakończyła Lidia Fidura, zapraszając wszystkich zainteresowanych do śledzenia tegorocznych Mistrzostw Polski.

JUTRO W GRUDZIĄDZU PIERWSZE WALKI 14. MP SENIOREK W BOKSIE

plakat_news14

Jutro w Grudziądzu w hali sportowej MKS „Start” przy ul. Konarskiego 36 rozpoczną się 14. Mistrzostwa Polski Seniorek w Boksie. Organizatorzy zawodów – Polski Związek Bokserski, Kujawsko-Pomorski Okręgowy Związek Bokserski w Grudziądzu i MKS „Start” Grudziądz spodziewają się startu najlepszych polskich zawodniczek urodzonych w latach  1974-1995 (19-40 lat).

Przypominamy, że w ubiegłym roku w Lublinie tytuły mistrzowskie wywalczyły: Sandra Brodacka (48 kg), Sandra Drabik (51 kg), Karolina Michalczuk (54 kg), Sandra Kruk (57 kg), Karolina Graczyk (60 kg), Kinga Siwa (64 kg), Natalia Hollińska (69 kg), Lidia Fidura (75 kg), Karolina Koszela (81 kg) i Sylwia Kusiak (+81 kg).

P R O G R A M
14. MISTRZOSTW  POLSKI SENIOREK W  BOKSIE

20.03.2014  (czwartek)

-  do godz.10:00               -  przyjazd  ekip
-  godz.   10:00-12:00      – badania  lekarskie i waga zawodniczek
-  godz.   15:00                -  konferencja techniczna  i  losowanie
-  godz.   18:30         – walki eliminacyjne (powyżej 8 zawodniczek w wadze)

21.03.2014  (piątek)

-  godz.  7:00 -8:00          – badania  lekarskie  i waga  zawodniczek
-  godz.  11:00                 -  walki ćwierćfinałowe I  seria
-  godz. 16:30               -  uroczyste  otwarcie  mistrzostw
-  godz. 17:00                  -  walki ćwierćfinałowe  II  seria

22.03.2014 (sobota)

-  godz. 7:00 – 8:00        -  badania  lekarskie i waga zawodniczek
-  godz.  11:00                -  walki  półfinałowe  I  seria
-  godz.  16:00                -  walki  półfinałowe  II seria

23.03.2014 (niedziela)

-   godz. 7:00 – 8:00        -  badania  lekarskie  i  waga zawodniczek
-   godz.  11:00                -   walki  finałowe
-   ok. godz.  13:00          -   zakończenie  mistrzostw

plakatmp14

IGOR JAKUBOWSKI – NAJLEPSZY ZAWODNIK 85. MP UZALEŻNIONY OD MUZYKI I BOKSU

jakubowski

Igora Jakubowskiego po raz pierwszy zobaczyłem w ringu prawie 5 lat temu podczas Turnieju im. Ryszarda Redo w Grudziądzu. Pamiętam jak ten wysoki (184 cm) i szczupły (69 kg) chłopak w ładnym stylu wygrał finałową rywalizację z niewygodnym Rumunem Catalinem Paraschiveanu. Już w kolejnym roku startów, w wieku zaledwie 18 lat, wychowanek Zagłębia Konin wypłynął na szerokie wody, stając do rywalizacji z najlepszymi seniorami wagi średniej. Jego niespodziewane zwycięstwa nad Kamilem Szeremetą, czy Rafałem Sodórem były znakiem, że mamy do czynienia z nieprzeciętnym talentem.
redo
Kariera Igora przyspieszyła z chwilą przenosin do Poznania, gdzie razem z nim w miejscowym klubie PKB znaleźli się dwaj inni zdolni pięściarze z Konina – Kamil Gardzielik i rok od niego młodszy Patryk Szymański (zanim trafił do PKB, boksował w Boks Poznań). W listopadzie 2010 roku młody Jakubowski zadebiutował w barwach PKB w rozgrywkach międzynarodowej Bundesligi. Przez cały sezon szło mu znakomicie – wygrał 4 z 5 walk, ulegając jedynie nieznacznie na punkty Niemcowi Konstantinowi Buga.

W marcu 2011 roku nadal nastoletni Igor wykonał kolejny krok w kierunku kadry narodowej seniorów, zdobywając w Koninie złoty medal Mistrzostw Polski Seniorów wagi średniej (75 kg), pokonując po drodze po bardzo wyrównanych walkach Tomasza Jabłońskiego i Szeremetę. Debiut w kadrze nastąpił jednak w limicie wagi półciężkiej (81 kg), podczas najważniejszej sportowej imprezy sezonu, czyli Mistrzostw Świata w Baku. Nie wiadomo jak zakończyłaby się dla bohatera naszej opowieści ta pierwsza wielka próba, gdyby nie pechowa kontuzja, jakiej doznał w 3. rundzie pojedynku z twardym Irańczykiem Ehsanem Rouzbahanim… Kolejne miesiące kariery Igora zapamiętaliśmy m.in. przez pryzmat jego krajowej rywalizacji z Mateuszem Trycem oraz zdobywanych medali – brązowego podczas czempionatu seniorów (2012) i złotego U-23 (2012).
konin
W grudniu 2012 roku niespodziewanie „zawędrował” do wagi ciężkiej (91 kg). Miało to miejsce na Syberii podczas turnieju World Cup of Petroleum Countries w mieście Beloyarskiy. Nie zrobiwszy wagi półciężkiej stanął do walk z silniejszymi fizycznie zawodnikami. Mimo to pokonał solidnego Litwina Tadasa Tamasauskasa i dzielnie stawiał czoło byłemu podopiecznemu Walerego Korniłowa, Sergeyowi Korneyevowi. Czy to był punkt zwrotny w karierze zawodnika z Konina? W pewnym sensie tak, gdyż kilka tygodni później został na dłuższy czas zawieszony przez PKB w prawach zawodnika, spakował się i wrócił do Konina.

- Wróciłem do Konina, gdzie trafiłem pod skrzydła trenera Andrzeja Goińskiego, który przejął sekcję bokserską Zagłębia po zmarłym Pawle Podlasie – wspomina Igor. – W Poznaniu nie miałem autorytetu w osobie trenera i uważam, że w którymś momencie stanąłem w bokserskim rozwoju. Mimo tych wszystkich trudnych chwil chciałbym pozdrowić prezesa PKB, Pana Zdzisława Nowaka, bo pomógł mi w wielu sprawach i darzę go wielkim szacunkiem – dodał tegoroczny mistrz Polski.

W Koninie kariera Igora Jakubowskiego znowu trafiła na właściwe tory. Z czasem okrzepł w nowej kategorii wagowej, w której – jak dotąd – przegrał tylko jedna walkę (z Abdoulaye Diane podczas meczu z Francją w Berck-sur-Mer). Wcześniej sięgnął w Wałczu po złoty medal Mistrzostw Polski do lat 23.

- W klubie mam wszystko, co jest potrzebne, by dobrze się przygotować do zawodów, więc potrzebne są tylko chęci i zdrowie – kontynuuje Igor. – Trenerowi Goińskiemu pomagają na co dzień trener Wojciech Nowiński, Jarosław Sidor i Waldemar Woźniak, czyli trener odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. Od stycznia przygotowywałem się pod jego okiem, trenując 3 razy w tygodniu na siłowni „Relax”, gdzie suplementacje i treningi mam za darmo. Treningi typowo bokserskie rozpoczęliśmy w klubie w połowie stycznia, ale przeplatane były one z walkami, które toczyłem na galach zawodowych w Wałczu i Opolu – dodał.

Igor podkreśla jak istotnym elementem jego przygotowań do Mistrzostw Polski w Kaliszu były zajęcia wzmacniające masę i siłę.

- Treningi siłowe są dla mnie bardzo ważne, wzmocniły mnie, co sam najlepiej odczuwam. Samoczynnie zmienił się także mój styl boksowania. Jest bardziej ofensywny i zdecydowany. Ciężko trenuję, więc pewność siebie też jest coraz większa – zapewnia popularny „Cygan”. – Nie czuję się słabszy fizycznie od swoich przeciwników, a będę jeszcze silniejszy! Najpierw zrobiłem masę, choć w sumie to samoczynnie się zrobiła. Będąc bez formy ważyłem 94 kg, w czym było dużo tłuszczu, zaś obecnie ważę 89 kg. Myślę, że odnalazłem się w tej wadze i po 9 miesiącach przerwy wróciła mi chęć do boksowania – twierdzi bohater naszej opowieści.

Złoty medal 85. Mistrzostw Polski w Kaliszu i nagroda dla najlepszego zawodnika tych zawodów mają być dla Igora wstępem do wielkiej kariery. On sam nie kryje swojego głodu sukcesów.

- Liczę, że zdobędę medale Mistrzostw Unii Europejskiej, Europy i Świata, no i medal Igrzysk Olimpijskich. Wiem, że jestem w stanie skutecznie boksować także przez 5 rund, więc nie odrzuciłbym kontraktu na starty w lidze WSB w barwach Hussars Poland. Ze spraw przyziemnych, chciałbym również mieć stałego-pewnego sponsora, by móc się skoncentrować tylko na boksie, a nie łączyć pracy z boksem.

Aktualnie mistrz Polski wagi ciężkiej w boksie olimpijskim …wypoczywa w rodzinnym Koninie.

- 29 marca wyjeżdżam na zgrupowanie kadry narodowej do Wisły, a następnie ruszam do Warszawy, by od 8 kwietnia walczyć w Międzynarodowym Turnieju im. Feliksa Stamma. Właśnie 29 marca miałem boksować w Koninie, bo jest tam organizowana gala, ale trener Walery Korniłow powiedział, że przed „Stammem” mam odpoczywać od boksowania – powiedział Igor.

Przeprowadzka z Poznania do Konina na pewien czas zatrzymała karierę muzyczną Igora Jakubowskiego, który wraz z byłym klubowym kolegą z PKB, Włodzimierzem Letrem, zaangażowany był w raperski projekt pod nazwą PWP (Poznani w Poznaniu).

- Muzyka cały czas jest ważnym aspektem mojego życia, ale skupiam się teraz bardziej na boksie. Poza tym w Koninie nie ma profesjonalnego studia… Ale na pewno kiedyś będę coś dalej robił w tym kierunku, bo jestem uzależniony od …muzyki i boksu.

Jarosław Drozd

WIACZESŁAW GŁAZKOW PODZIĘKOWAŁ „GÓRALOWI” ZA WALKĘ

Wiaczesław Głazkow po przekonującej wygranej z Tomaszem Adamkiem zapowiada gotowość do walki o tytuł mistrza świata.

– Czy to była moja najlepsza walka na zawodowym ringu? Z boku zazwyczaj widać lepiej. Jeśli więc ludzie tak oceniają, to pewnie mają rację – mówi nam Wiaczesław Głazkow po sobotnim zwycięstwie nad Tomaszem Adamkiem. W amerykańskim Bethlehem 29-letni Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty, pozbawił naszego pięściarza nadziei na drugą walkę o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, natomiast sam wykonał w jej kierunku milowy krok. A po ubiegłorocznym remisie z Malikiem Scottem i niewiele lepszym występie przeciwko Garrettowi Wilsonowi (wygrana na punkty) wydawało się, że szala zwycięstwa przechyli się jednak na stronę Adamka.

– Podejście do tej walki, niezwykle istotnej z punktu widzenia dalszej kariery, sporo mnie kosztowało pod względem psychologicznym, ale w ringu uniknąłem trudnych momentów. W ósmej rundzie była nawet szansa, aby wygrać przed czasem. Huknąłem Adamka prawym i poczułem, że „popłynął”. Wykazał się jednak ringowym cwaniactwem wynikającym z bogatego doświadczenia. Klinczował, chował głowę i już nie dałem rady przyłożyć równie mocno. Poza tym okazał się niezwykle twardy. Dziękuję mu za tę walkę, bo stałem się po niej o wiele mądrzejszy i bardziej doświadczony. Wreszcie mam na koncie pierwszy dwunastorundowy pojedynek. Dwanaście rund i dziesięć? To jednak duża różnica – opowiada Głazkow.

– Ubiegłoroczne sparingi z Tomaszem a sobotnia walka? Nadal uważam, że nie można powiedzieć, iż dla jednego z nas miały pozytywny wpływ przed pojedynkiem, a dla drugiego negatywny. Obaj poznaliśmy swoje silne i słabsze strony, ale na podstawie sparingów ja naprawdę nie potrafiłem przewidzieć, jak potoczy się walka. Poza tym spędzaliśmy w ringu cztery, pięć, góra sześć rund. Inny dystans, inne rękawice, inne podejście do boksowania. Muszę zatem powtórzyć, że sparing i walka to dwie zupełnie różne historie – zaznacza „Car”.

Przed walką pięściarz z Ługańska o przyszłości wypowiadał się ostrożnie.

– Jedynym celem jest Adamek. Za wcześnie, aby mówić o pasie mistrza świata. Najpierw muszę się sprawdzić z kimś takim jak Tomasz – tłumaczył Ukrainiec. Po zwycięstwie zmienił nastawienie. – Jestem gotowy na walkę o mistrzostwo świata. Nie ma sensu dłużej czekać – odpowiedział nam pięściarz, lecz po chwili przyznał, że konkretny plan działania nie został jeszcze ustalony.

– Czy będę dążył do statusu obowiązkowego pretendenta IBF (po wygranej z Adamkiem awansował na 2. miejsce w rankingu – przyp. red.)? Poczekajmy na decyzję federacji, ale wygląda na to, że Kubrat Pulew, lider listy IBF, nie będzie już ryzykował utraty pozycji i zechce jak najszybciej stanąć do walki z mistrzem Władymirem Kliczką. Ranking WBC (o wakujący tytuł tej federacji 10 maja w USA będą rywalizować Bermane Stiverne i Chris Arreola – przyp. red.)? Niczego nie mogę wykluczyć, oddaję się do dyspozycji grupy Main Events. W rewanżu stawiam na Stiverne’a. Skoro już raz wygrał z Arreolą, pewnie zrobi to ponownie – ocenia Głazkow.

19. zawodowy pojedynek (w bilansie ma 17 zwycięstw – 11 przed czasem – oraz 1 remis) ma stoczyć latem, z rywalem o mniej znanym nazwisku niż Adamek. Po sobotnim zwycięstwie udał się na zasłużony urlop. Wspólnie z żoną, która przyleciała do USA dzień po starciu z Polakiem, rozpoczął go w Nowym Jorku. Później małżeństwo Głazkowów zamierza zwiedzić Florydę.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

RUSZA NABÓR DO SZKOŁY MISTRZOSTWA SPORTOWEGO (BOKS OLIMPIJSKI) W SZCZECINIE

cks_logo

W roku szkolnym 2014/2015 w Szczecinie ruszy I klasa Liceum Ogólnokształcącego Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Boksie Olimpijskim. Zapraszamy wszystkich chętnych do kontynuacji rozwoju kariery sportowej na poziomie szkoły średniej w ramach pierwszej w kraju Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Boksie Olimpijskim.

Zajęcia w ramach szkoły prowadzone będą na bazie Centrum Kształcenia Sportowego przy ul. Mazurskiej 40 w Szczecinie. Centrum to położone jest w centrum miasta w pobliżu wszystkich węzłów komunikacyjnych pozwalających na szybkie przemieszczanie się. Zajęcia sportowe prowadzone będą w kompleksie Szczecińskiego Domu Sportu oddalonego o około 500 m od szkoły. W bezpośrednim sąsiedztwie mamy do dyspozycji malowniczo położone trasy biegowe.

Mury naszej szkoły opuściło już wielu medalistów Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata czy Mistrzostw Europy którzy są wyznacznikiem jak osiągać sukces. Boks w CKS gości dopiero od 6 lat a już jej absolwenci i uczniowie mogą się pochwalić nie małymi osiągnięciami. Uczniami tej szkoły była mistrzyni Europy juniorek Katarzyna Brodacka, brązowa medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Europy Kamila Witwicka, młodzieżowy mistrz Polski i wicemistrz Polski seniorów Arkadiusz Szwedowicz, mistrzyni Polski seniorek Agnieszka Chuda, wicemistrz Polski Młodzieżowców Maciej Małecki, mistrz Polski juniorów Krystian Bartoszewicz. Aktualnie w szkole mamy mistrzynię świata i wicemistrzynię Europy Hannę Solecką, mistrza Polski juniorów Daniela Króla, wicemistrza Polski juniorów Łukasza Niemczyka, wicemistrza Polski kadetów Karola Kowala.

Z racji jej charakteru szkoła w swym statucie ma zapewnioną pomoc logistyczną w trakcie nauki tak by łatwiejsze było pogodzenie wyczynowego uprawianie sportu z nauką na wysokim poziomie (m. in. łatwiejszy dostęp do Indywidualnego Toku Nauczania).

Szczecin jako miasto posiada także szeroką ofertę kulturalną pozwalającą zadbać także o duchowy rozwój młodego człowieka (są trzy teatry , filharmonia, opera oraz 4 multipleksy).

Oferta szkoły obejmuje :
- zakwaterowanie (możliwa dopłata ze strony zawodnika)
- wyżywienie (szkolna stołówka prowadzi posiłki dla sportowców)
- naukę w renomowanym  Liceum Ogólnokształcącym
- zajęcia sportowe w ramach szkoły 16 h / tyg.
- zajęcia sportowe uzupełniające  4.5 h / tyg.
- pracę w oparciu o specjalnie opracowany program szkolenia
- opiekę wysoko wykwalifikowanej kadry trenerskiej
- trener mgr Marcin Stankiewicz – trener I klasy , trener 3 Stars AIBA, trener Męskiej Młodzieżowej Kadry Narodowej
- trener mgr Karol Chabros – trener II klasy, trener 3 Stars AIBA
- treningi wspólnie z najlepszym w szkoleniu dzieci i młodzieży (punktacja MSiT) w kraju klubem BKS Skorpion Szczecin
- dostęp do specjalistycznej sali treningowej
- dostęp do gabinetów odnowy biologicznej
- dostęp do nowoczesnej siłowni oraz nowego basenu olimpijskiego – dostęp do opieki psychologa i dietetyka sportowego

Wymagania :
- chęć do systematycznej i wytrwałej pracy na poziomie wyczynowego uprawiania sportu
- minimum II klasa sportowa
- nienaganne zdrowie
- ukończenie gimnazjum
- prowadzenie zdrowego i sportowego trybu życia

Na co dzień ściśle współpracujemy z podobnymi szkołami na terenie Niemiec (Frankfurt nad Odrą i Stuttgart) a w przyszłości chcemy zacieśnić nawiązaną już współpracę ze szkołami z Irlandii, Czech, Ukrainy i Litwy. Gwarantujemy, iż nasza kadra trenerska stale podnosi swoje kwalifikacje tak by jak najskuteczniej opracowywać plany szkolenia dopasowane do indywidualnych potrzeb każdego zawodnika.

W razie pytań szczegółowych informacji udzielamy na e-mail: szwedowicz.arek@wp.pl  lub pod telefonem 608294632 i 884814033.

Przewodniczący Rady Trenerów PZB
Arkadiusz Szwedowicz

KADRA GOTOWA DO STARTU W MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTWACH ŚWIATA W SOFII

sofia

Coraz mniej czasu dzieli nas od rozpoczęcia Młodzieżowych Mistrzostw Świata Kobiet i Mężczyzn, które odbędą się w dniach od 10 do 25 kwietnia w Sofii. Najlepsza bokserska młodzież świata, oprócz medali tych mistrzostw, w stolicy Bułgarii powalczy także o kwalifikację do 2. Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich.

Młodzieżowa kadra narodowa mężczyzn, którą kieruje trener Marcin Stankiewicz, jest niemal gotowa do rywalizacji. Do Sofii poleci 8 zawodników: Michał Łęgowski (KS „Bokser” Chojnice, 49 kg), Adrian Kowal (KS „Sport Klub” Lublin, 52 kg), Eryk Giermak (KB „Garda” Chojna, 60 kg), Sebastian Konsek (KS RMKS Rybnik, 64 kg), Sebastian Wiktorzak („Olimp” Szczecin, 69 kg), Damian Wyględacz (KS „Górnik” Sosnowiec, 75 kg), Rafał Staszewski (UKS „Kontra” Elbląg, 81 kg) i Kamil Mroczkowski (KS „Champion” Powiat Legnicki, +91 kg).

Warto dodać, że z tego grona na koszt PZB wylatuje 5 zawodników (Łęgowski, Giermak, Konsek, Wyględacz i Staszewski). Pozostała trójka (Kowal, Wiktorzak i Mroczkowski) wystąpi dzięki wsparciu finansowemu rodzimych klubów.

Oprócz trenera Stankiewicza z kadrą wylatują: Jarosław Przygoda (trener-asystent) i znany z pracy menedżera Hussars Poland, Jacek Szelągowski, który będzie kierownikiem reprezentacji PZB w Sofii.

MŁODZI NIEMCY GÓRĄ W MIĘDZYNARODOWYM TURNIEJU W PIĄTNICY

piatnica

Srogiej lekcji boksu udzielili młodzi zawodnicy z Niemiec reprezentantom Okręgowego Związku Bokserskiego w Białymstoku. Podczas rozgrywanego w dniach 15-16 marca w hali sportowej w Piątnicy Międzynarodowego Turnieju Bokserski, w którym zmierzyły się drużyna złożona z bokserów reprezentujących kluby z północno-wschodniej Polski: UKS Boxing Sokółka, OSiR Suwałki, Cristal Białystok, UOLKA Ostrów Mazowiecka i łomżyńskiego Tigera oraz niemieckiego PSV Schwerin goście zza zachodniej granicy wygrali zdecydowaną większość pojedynków. Co ciekawe w ich ekipie, oprócz trenerów, znalazł się tylko jeden rodowity Niemiec. Międzynarodowy skład nie miał jednak wpływu na poziom sportowy, który okazał się naprawdę wysoki.

Organizatorem zawodów był prezes i trener BKS-u Tiger Łomża, Zbigniew Maleszewski. Jego podopieczni, podobnie jak ich polscy koledzy próbowali nawiązywać równą walkę z bardziej doświadczonymi rywalami, ale bardzo często brakowało umiejętności. Tiger do rywalizacji wystawił czterech zawodników. Niestety z ringu pokonani schodzili młodzik Adrian Oleksiej i dwukrotnie Marcin Kapelewski. Po jednej wygranej i przegranej zanotowali natomiast Mateusz Gawęcki i Daniel Maleszewski.

- Trzeba podkreślić, że wszyscy przeciwnicy moich zawodników mieli na koncie zdecydowanie więcej stoczonych walk. Dla przykładu – jeden z przeciwników Daniela zaliczył już 68, a drugi ponad 80 pojedynków, co przy nieco ponad 30 walkach mojego syna wygląda imponująco – podkreślił Maleszewski senior – Mimo to jestem zadowolony z postawy swoich chłopaków, bo wszyscy pokazali się z naprawdę dobrej strony.

Jak zaznaczył prezes Tigera, klub z Niemiec może być wzorem dla wszystkich klubów w naszym kraju. W PSV tylko w kategorii kadetów trenuje 150 osób! Mają znakomitą bazę treningową, zaplecze hotelowe, odnowę biologiczną.

- Tam szkoleniowiec może skupić się tylko i wyłącznie na sprawach sportowych, bo na miejscu są fizjoterapeuci, masażyści, dietetyk, lekarz – opowiada Maleszewski. – U nas niestety trener musi być od wszystkiego. A co chyba najistotniejsze – oni nie martwią się o środki finansowe. Organizacja obozu czy wyjazdu na jakiś mecz czy to w Niemczech czy za granicę nie sprawia im najmniejszego kłopotu. Natomiast u nas pojawia się problem już na starcie – za co jechać? To jest przepaść.

Po wyczerpującej konfrontacji z PSV Schwerin łomżyńscy pięściarze nie będą mieli zbyt wiele czasu na regenerację. Już w najbliższy weekend wystartują w Wiosennym Turnieju Bokserskim, który odbędzie się w Białymstoku. W pierwszy weekend kwietnia wyjadą natomiast do litewskiego Mariampola, gdzie wezmą udział w międzynarodowym turnieju młodzików i kadetów.

źródło: is/mylomza.pl

PREZES ZBIGNIEW GÓRSKI PODSUMOWUJE 85. MISTRZOSTWA POLSKI SENIORÓW

pzb

Szanowni Państwo!

Za nami LXXXV Mistrzostwa Polski Seniorów w Boksie – Kalisz 2014. Impreza wyjątkowa pod każdym względem. Otwarta formuła tego turnieju sprawiła, że na starcie krajowych mistrzostw stanęło aż 192 zawodników z 81 klubów. Zatem przez sześć kolejnych dni na kaliskim ringu byliśmy świadkami wielu bardzo dobrych walk pokazujących co najmniej dobry poziom sportowy i pozwalających wierzyć, iż w polskim boksie wciąż jest potencjał, który także w rywalizacji międzynarodowej może przynieść nam medale z Igrzyskami Olimpijskimi w Rio włącznie.

Gorące słowa podziękowania należą się organizatorom kaliskich mistrzostw – Arkadiuszowi Wełnie i całemu zespołowi jego współpracowników. Turniej ten bowiem stał na wysokim poziomie organizacyjnym, co uczestnicy kaliskich zmagań podkreślali przy każdej możliwej okazji. Obyśmy mieli więcej tak zorganizowanych zawodów mistrzowskich, w których zawodnicy otrzymają szansę zaprezentowania swojego talentu pięściarskiego, który – w co głęboko wierzę – przy rzetelnej pracy zaowocuje sukcesem międzynarodowym naszego męskiego boksu.

Przy tej okazji chciałbym zakomunikować, że podczas kaliskich mistrzostw doszło do połączenia sił PZB i startującej w rozgrywkach WSB Hussars Poland. To kolejny element wzmacniający wydatnie naszą kadrę narodową zarówno sportowo, jak i organizacyjnie. To także dowód na to, że poszukiwanie rozwiązań na drodze dialogu jest właściwym kierunkiem rozwoju pięściarstwa w Polsce. Dlatego wszystkim zaangażowanym w to przedsięwzięcie chciałbym serdecznie podziękować.

Za chwilę na ringu w Grudziądzu rozpoczną się XIV Mistrzostwa Polski Seniorek. Po raz kolejny więc Grudziądz staje się stolicą kobiecego boksu. To kolejna możliwość, aby nasze zawodniczki w starciach o tytuły mistrzowskie swoją postawą ringową zaprezentowały także gotowość do ubiegania się o laury na międzynarodowej arenie pięściarskich zmagań. Tym bardziej, że właśnie grudziądzki ring będzie decydował o tym, które z uczestniczek MP przywdzieją stroje reprezentacyjne na dwóch najważniejszych tegorocznych imprezach: Mistrzostwach Europy Seniorek w Bukareszcie oraz Mistrzostwach Świata Seniorek w Jeju. Życzę więc wszystkim naszym zawodniczkom jak najlepszych walk oraz sukcesów w Grudziądzu, a także w championatach – kontynentalnym i światowym.

O swoje sukcesy międzynarodowe walczyć będą także zawodniczki i zawodnicy młodszych grup wiekowych. W bieżącym sezonie – w kwietniu – w Sofii rozegrane zostaną Mistrzostwa Świata Młodzieżowców w grupach męskiej i kobiecej, będące jednocześnie kwalifikacją do II Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w sierpniu w Nianjing. Liczymy, że na bułgarskim ringu młodzi przedstawiciele polskiego boksu także wyraźnie zaznaczą swoją obecność, sięgając nie tylko po medale, ale i awans do Igrzysk.

Nadchodzące wyzwania sportowe, a przede wszystkim aktualny stan przygotowań do nich pokazują wyraźnie, że podjęte przez Zarząd PZB decyzje w sprawach personalno-szkoleniowych w odniesieniu do poszczególnych kadr narodowych były trafnym posunięciem. We wszystkich składach reprezentacyjnych trwa intensywna praca i – co równie ważne – cementują się zespoły usprawniające maksymalnie przebieg podejmowanych działań. Dlatego też dziękując wszystkim ludziom, którzy zdecydowali się na podjęcie tego zadania – życzę  jednocześnie jak najlepszych wyników sportowych.

Zbigniew Górski
Prezes PZB

JAK POLAK Z POLAKIEM. CZY DOJDZIE DO WALKI ADAMKA Z WŁODARCZYKIEM?

Przegrana Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Wiaczesławem Głazkowem (17-0-1, 11 KO) oznacza chyba definitywny koniec marzeń „Górala” o kolejnej drugiej walce o mistrzowski pas w najcięższej kategorii. Jest to także porażka pewnej drogi prowadzenia kariery tego utalentowanego boksera, która zamiast do najwyższych laurów zaprowadziła go w ślepą uliczkę. Nasuwa się pytanie, co dalej z Tomaszem Adamkiem?

Sam bokser w wywiadzie po pojedynku z Głazkowem nie wykluczył zakończenia kariery, ale być może przemawiały przez niego rozczarowanie i rozgoryczenie. Adamek nie osiągnął sportowego celu, który sobie postawił, ale chyba także nie osiągnął sukcesu finansowego na miarę swoich aspiracji. Wprawdzie za dwie walki (z Witalijem Kliczką i z Chrisem Arreolą) zainkasował imponujące kwoty, ale trzeba wziąć pod uwagę także stronę kosztową. Wiadomo, że w USA, gdzie od kilku lat przebywa Adamek wraz z rodziną, życie jest znacznie droższe, niż w Polsce. Koszty trenera, sparringpartnerów, sal treningowych, odnowy biologicznej itd. itp., chociaż zapewne na bieżąco pokrywane są przez promotorów, to w ostatecznym rozliczeniu i tak prędzej lub później obciążą boksera. Nie od dziś wiadomo, że za darmo to jest tylko serek w pułapce na myszy. Stan posiadania Tomasza Adamka jest jego prywatną sprawą, ale ponieważ on sam jest osobą publiczną, to pozwolę sobie wyrazić przekonanie, że nie osiągnął on jeszcze poziomu pozwalającego na beztroskie korzystanie z życia bez konieczności martwienia się o przyszłość (zwłaszcza w USA, gdzie chyba zamierza pozostać już na stałe). Sądzę, że kasa mu się przyda i że tę kasę łatwiej przyjdzie mu zarobić w Polsce, niż gdziekolwiek indziej.

Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) jest od blisko czterech lat mistrzem świata WBC w wadze cruiser, ale też na pewno nie może uchodzić za sportowca spełnionego. Jako mistrz świata stoczył mało walk, z których jedynie dwie (z Dannym Greenem i Rachimem Czachkijewem) można uznać za dochodowe. On także nie inkasuje w praktyce całości honorariów za walki, ale musi z tych pieniędzy rozliczyć się z promotorami. W chwili obecnej nic nie wiadomo o jakichś konkretach dotyczących kolejnego pojedynku w obronie posiadanego tytułu. Raczej wygląda na to, że czeka na atrakcyjną ofertę.

Pomysł walki Adamek vs Włodarczyk jest czymś oczywistym i naturalnym. W końcu to zupełnie zgodne z oczekiwaniami kibiców, żeby dwaj ewidentnie najlepsi od lat polscy bokserzy zawodowi skrzyżowali w ringu rękawice, tym bardziej, że gabarytowo są do siebie zbliżeni i nie trzeba doprowadzać do jakiejś sztucznej konfrontacji piórkowego z junior średnim (jak to się dzisiaj często dzieje na światowych ringach). Były do tego już zresztą przymiarki ze strony obozu „Diablo”, lecz spotkały się z odmową strony przeciwnej wyrażoną dość lekceważącym tonem. Takim, jakim bogaty wujek z Ameryki rozmawia z ubogim krewnym w Polsce. Skomentowałem to wówczas, że „jeszcze przyjdzie koza do woza” i do dzisiaj podtrzymuję swoje zdanie na ten temat.

Przedstawiciele Knockout Promotions też w przeszłości wyrażali niezbyt fortunne opinie. Np. tę, że Polska to zbyt mały i biedny kraj, żeby opłacało się w nim organizować galę boksu zawodowego na wysokim poziomie. Fakty zaświadczają, że tak nie jest. Nie tylko sukces walki Kliczko vs Adamek we Wrocławiu, ale także popularność konfrontacji Adamek vs Gołota i Gołota vs Saleta, a nawet zupełnego badziewia, jakim były imprezy z udziałem Marcina Najmana.

Walka Góral vs Diablo (najlepiej o pas WBC w cruiser) to przedsięwzięcie skazane z góry na sukces. To impreza, która musi się udać i pod każdym względem powinna być pożądana przez dla wszystkich zainteresowanych. Przez bokserów, promotorów, telewizje i przez milionową rzeszę polskich kibiców boksu (wliczam tych niedzielnych i świątecznych, ale w tym przypadku są ku temu podstawy). Wystarczy, żeby odpowiedni ludzie porozmawiali, jak Polak z Polakiem i spróbowali dojść do porozumienia. Biorąc pod uwagę naszą wredną narodową cechę, jaką jest bezinteresowna zawiść, nie będzie to łatwe. Jednak spróbować można, warto, a nawet trzeba, bo chodzi tu przecież o wydarzenie historyczne w polskim boksie.

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba

TOMASZ JABŁOŃSKI: NAJTRUDNIEJ BYŁO POKONAĆ KAMILA GARDZIELIKA

jablonski05

Kapitan „Husarii”, Tomasz Jabłoński, został uznany najlepiej wyszkolonym technicznie bokserem 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Kaliszu. W drodze po złoty medal w wadze średniej (75 kg) pokonał pięciu rywali. Jego zdaniem najtrudniejszą walką był półfinał z Kamilem Gardzielikiem.

- Nie miałem łatwiej drogi po drugi w karierze tytuł Mistrza Polski. Do każdego z pięciu pojedynków wychodziłem bardzo skoncentrowany. Dawałem z siebie wszystko, nie oszczędzałem się. Jeśli miałbym wybrać najbardziej wymagającego przeciwnika, był nim broniący złotego medalu z tamtego roku Kamil Gardzielik. Pokazał, że jest w bardzo dobrej formie jeśli chodzi o technikę i kondycję. Bardzo żałuję, że nie spotkałem się z nim w finale, bo Kamil zasłużył na niego – powiedział Tomasz Jabłoński.

25-letni Tomasz Jabłoński w finale w Kaliszu pokonał jednogłośnie na punkty Arkadiusza Szwedowicza, który rok temu w Zawierciu w finale przegrał z Kamilem Gardzielikiem. Natomiast kapitan Hussars Poland poprzednio triumfował w Mistrzostwach Polski w 2012 roku w Poznaniu pokonując w finale dziś boksującego na zawodowych ringach Kamila Szeremetę.

- Organizację turnieju w Kaliszu oceniam pozytywnie do dnia finałów, w którym pomiędzy walkami miały miejsce niezapowiedziane wcześniej przerwy. Przeszkadzały mi w dobrej rozgrzewce przed pojedynkiem ze Szwedowiczem. Podczas tej walki byłem bardziej zdenerwowany i spięty. Nie jestem zadowolony z tego występu, czułem się w sobotę w gorszej dyspozycji, jednak udało mi się osiągnąć cel, czyli zdobyć tytuł mistrza Polski – mówi Tomasz.

Poza zwycięstwami z Gardzielikiem i Szwedowiczem, pięściarz SAKO Gdańsk wygrał także z Kamilem Bednarkiem, Kamilem Ziemkiem oraz Stanisławem Gibadło i został uznany najlepszym technikiem zawodów. Tomasz Jabłoński już zadeklarował, że będzie szykował się do kolejnego sezonu World Series of Boxing w barwach Hussars Poland, a niebawem prawdopodobnie czeka go start w Turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie.

Dodajmy, że najlepszym bokserem Mistrzostw Polski w Kaliszu wybrano Igora Jakubowskiego, który wygrał rywalizację w wadze ciężkiej (91 kg) i być może w najbliższym czasie zasili „Husarię”.

ZAPRASZAMY W SOBOTĘ DO GDYNI NA 1. TURNIEJ O PUCHAR BOMBARDIERÓW WYBRZEŻA

gdynia_news

W najbliższą sobotę, 22 marca o godz. 15.00, w hali UKS Galeon przy ul. Morskiej 89-91 w Gdyni odbędzie się 1. Turniej o Puchar Bombardierów z Wybrzeża dofinansowany ze środków Miasta Gdyni. We wspomnianych zawodach boksu olimpijskiego wezmą udział kluby z 5 województw: Zachodniopomorskiego, Wielkopolskiego, Kujawsko- Pomorskiego, Warmińsko-Mazurskiego oraz Pomorskiego.

Organizatorami zawodów są Jarosław Rydzewski i Dariusz Gumowski szkoleniowcy i działacze z gdyńskiego klubu Bombardier, znani z organizacji m.in. dwóch edycji Memoriału im. Brunona Bendiga, czy Memoriału im. Mariana Karolaka, które były znakomitą promocja boksu w Trójmieście, Pomorski Okręgowy Związek Bokserski oraz Studio Rekreacji ACTIV. Wspomniani bombardierzy z Wybrzeża, do tradycji których odwołują się organizatorzy to oczywiście wspomniani Brunon Bendig i Marian Karolak oraz Aleksy Antkiewicz, Zygmunt Chychła, Hubert Skrzypczak, Leszek Kosedowski i Dariusz Michalczewski.

Co istotne, Jarosław Rydzewski i Dariusz Gumowski już teraz zapraszają kibiców boksu na 2. Turniej o Puchar Bombardierów z Wybrzeża, który odbędzie się 28 czerwca br. w niepowtarzalnej scenerii i atmosferze Skweru Kościuszki w ramach obchodów Święta Morza. W drugiej edycji zawodów wystąpią zwycięzcy poszczególnych walk 1. turnieju oraz otrzymają specjalne puchary, medale oraz nagrody rzeczowe.

turniej_gdynia

GMITRUK: TOMEK NIE POWINIEN SŁUCHAĆ DORADCÓW, TYLKO ZROBIĆ PO SWOJEMU

gmitruk_andrzej

- Dziwią mnie wypowiedzi trenera Rogera Bloodwortha – mówi w krótkiej rozmowie z Przemysławem Osiakiem z „Przeglądu Sportowego” Andrzej Gmitruk, były szkoleniowiec Tomasza Adamka.

- Jaka była główna przyczyna porażki Tomasza Adamka z Wiaczesławem Głazkowem?
AG: Złożyło się na nią wiele elementów. Uważam, że Tomek był w stanie pokonać Głazkowa, ale nawet laik zauważy, że został przestawiony na zupełnie inny sposób boksowania niż kiedyś. Nowy styl na pewno nie gwarantował powodzenia w starciu z Ukraińcem. Głazkow to utalentowany pięściarz, ale na pewno daleko mu do jego rodaka Władymira Kliczki. Dziwią mnie też wypowiedzi trenera Rogera Bloodwortha, który z uporem maniaka powtarza tezę, że Tomek każdego dnia staje się lepszym pięściarzem. Niestety, ale obraz pojedynku z Głazkowem pokazał coś zupełnie innego. Nie rozumiem też programu promocji Adamka, który wybrała grupa promotorska Main Events. Parę lat temu do hali Prudential Center w Newark przychodziło wiele tysięcy Polaków, a walka w Bethlehem? To wszystko można było dużo lepiej zorganizować.

- Obóz Adamka popełnił błąd, decydując się na starcie z Głazkowem i drogę w kierunku pozycji obowiązkowego pretendenta IBF?
AG: Wszyscy zauważaliśmy, że Tomek powinien był dążyć do walki o tytuł mistrza świata WBC, z którego zrezygnował Witalij Kliczko. Nie rozumiem dlaczego nie widziała tego promotorka Kathy Duva. Dlaczego doprowadzono do konfrontacji dwóch pięściarzy z tej samej grupy? Innych możliwości na pewno nie brakowało. Dlaczego nie doprowadzono do rewanżu z Chrisem Arreolą? W USA sprzedałby się świetnie, a Tomek znowu odniósłby zwycięstwo. Widać, że biorąc pod uwagę styl walki Arreola mu odpowiadał. A wygrana stałaby się przepustką do bardzo poważnej walki, właśnie o pas WBC.

- Czy pański były podopieczny powinien jeszcze walczyć?
AG: To bardzo osobista decyzja i należy ona wyłącznie do Tomka. Z pewnością minie trochę czasu zanim ją podejmie. Nie powinien słuchać doradców, a zrobić po swojemu. Ma 37 lat, zrobił wiele dla polskiego sportu, wywalczył tytuły mistrzowskie w dwóch kategoriach wagowych, co będzie trudno powtórzyć któremukolwiek polskiemu pięściarzowi. Nie chciałbym, aby tracił prestiż, na który zapracował sobie przez lata, ale każdą decyzję Tomka należy uszanować. Mam nadzieję, że ci, którzy jeszcze niedawno wróżyli mu wielkie osiągnięcia w wadze ciężkiej, nie odwrócą się od niego i po przegranej z Głazkowem nie zostanie sam, jak w szatni po walce z Kliczką.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

DARIUSZ MICHALCZEWSKI: TOMEK ADAMEK NIE POWINIEN JUŻ BOKSOWAĆ

Przebieg i końcowy wynik sobotniego pojedynku Tomasza Adamka z Wiaczesławem Głazkowem komentowało wielu fachowców. Do tego grona na łamach „Przeglądu Sportowego” dołączył Dariusz Michalczewski, były zawodowy mistrz świata wagi półciężkiej (1994-2003) i junior ciężkiej (1994). „Tygrys” sugeruje „Góralowi”, by ten zakończył pięściarską karierę…

Jest mi bardzo przykro, bo naprawdę zależy mi na zwycięstwach naszych pięściarzy i nie lubię oglądać ich porażek. Jeśli Tomek Adamek ma pomysł na życie, to powinien zakończyć karierę. Jeśli nie ma i wciąż musi zarabiać pieniądze, niech boksuje, lecz do pojedynków nie będzie już przystępował jako faworyt, a stanie się mięsem armatnim dla młodszych pięściarzy i ich promotorów. Powinien powiesić rękawice na kołku. Inaczej zacznie się rozmieniać na drobne. Ja zakończenie kariery zaplanowałem długo przed swoją ostatnią walką, jeszcze będąc mistrzem świata.

Tym pojedynkiem Tomek zrobił milowy krok do tyłu. A przecież Wiaczesław Głazkow jest dosyć surowym zawodnikiem, który Władymirowi Kliczce mógłby co najwyżej czyścić buty. W boksie Tomka nic obecnie nie funkcjonuje. Stoi szeroko na nogach, ma wyprostowany tułów, a od Głazkowa przyjmował takie sygnalizowane ciosy proste, wyprowadzane bez żadnego zwodu, że aż nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Tym bardziej, że Adamek zapewniał o swojej wysokiej formie.

Walka w Polsce, z Arturem Szpilką, Mariuszem Wachem? Decyzja należy tylko i wyłącznie do Tomka, ale musi pamiętać, że to już byłby właśnie początek rozmieniania się na drobne. Adamek może dalej bawić się w boks i dorabiać, ale prawdę mówiąc nie wiem, czemu boksowanie na takim poziomie ma w ogóle służyć. Jedyną motywacją mogą być pieniądze, lecz jeżeli Tomkowi ich nie brakuje, dalsze pojedynki nie miałyby żadnego sensu. Skoro okazał się wyraźnie słabszy od Głazkowa, to o najważniejszych laurach w wadze ciężkiej może zapomnieć. Przecież Ukraińcowi jeszcze sporo brakuje nie tylko do swojego rodaka Kliczki, ale nawet do innych pięściarzy ze światowej czołówki.

Tomek nie powinien już boksować – chyba, że za naprawdę dobre pieniądze ze Szpilką, Wachem, Albertem Sosnowskim albo Andrzejem Wawrzykiem. Czy nadal jest najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej? Teraz nie jestem pewien, czy wygrałby ze Szpilką. Może dzięki rutynie udałoby mu się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale tak naprawdę trudno przewidzieć, jak ten pojedynek by się zakończył.

Opracował: Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

GŁAZKOW POKONAŁ ADAMKA PO CIĘŻKIEJ WALCE. KONIEC KARIERY „GÓRALA”?

Adamek937

W głównym pojedynku wieczoru na gali w Betlehem Wiaczesław Głazkow (17-0-1, 11 KO) odniósł największe zwycięstwo w karierze – Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty z naszym dwukrotnym mistrzem świata Tomaszem Adamkiem (49-3, 29 KO). Potwierdziło się wiele teorii sprzed walki. Po pierwsze – „Czar” miał sposób na „Górala”. Po drugie – nastąpiło symboliczne przekazanie pałeczki w Main Event. Młodszy bokser zastąpił schodzącą gwiazdę.

Zaczęło się dobrze dla Polaka. Adamek był aktywniejszy i choć nie bił tak celnie jak rywal, to jednak wygrał pierwsze dwie lub trzy rundy. Sytuacja zmieniła się w czwartym starciu, kiedy Głazkow zaczął trafiać coraz częściej, a na twarzy Tomka pojawiły się pierwsze ślady – najpierw zamykające się prawe oko, a potem krew z nosa. Lewy prosty Ukraińca działał perfekcyjnie, a nasz rodak niestety nie był dość uważny w obronie.

Głazkow wyraźnie wygrał kilka rund z rzędu i zdawało się nawet, że może zaczyna przełamywać Adamka i spróbuje się pokusić o zwycięstwo przed czasem. Na szczęście okazało się, że Tomasz nie zapomniał do końca, jak należy boksować i przeciwstawił młodości i sile swoje wielkie doświadczenie oraz ogromne serce do walki.

W końcówce ósmego starcia „Czar” zranił Adamka prawym sierpowym. Polak przetrwał kryzys, ale nie wyglądało to dobrze. Ofensywa Głazkowa trwała w dziewiątej odsłonie, ale „Góral” nie jest rywalem z łapanki i od dziesiątej rundy zaczął nieoczekiwanie wracać do gry. Mistrzowskie starcia należało zapisać na konto naszego dwukrotnego mistrza świata, który przejął inicjatywę i zaczął nawet rozbijać zmęczonego przeciwnika, lecz nie wystarczyło to do odrobienia strat.

Sędziowie punktowali 117-110, 117-111 i 116-112 – trochę za wysoko. Jednogłośne zwycięstwo Głazkowa nie jest jednak żadnym skandalem, bo nawet przy sędziowaniu sprzyjającym Polakowi trudno byłoby dać mu więcej niż sześć starć. Tomek najlepsze ma już za sobą i wie, że walka mistrzowska właśnie mu się wymknęła, ale nie powiedział jasno, czy zamierza boksować dalej.

- Nie wiem, co będzie dalej z moją karierą. Wiem za to, że nie zaboksuję już o tytuł. To niemożliwe – powiedział Adamek w wywiadzie dla NBC. Na decyzję naszego dwukrotnego mistrza świata będziemy musieli więc poczekać, ale niewykluczone, że Tomek postanowi zawiesić rękawice na kołku.

Leszek Dudek, bokser.org

WAWRZYK UPOLOWAŁ BOTHĘ NA GALI W ARŁAMOWIE. MATYJA LEPSZY OD DĄBROWSKIEGO

arlamow

Andrzej Wawrzyk (29-1, 15 KO) dość niepewnie wszedł w walkę z 45-letnim Fransem Bothą (48-11-3, 28 KO), jednak zakończył swój występ pięknym nokautem notując drugą wygraną od czasu porażki z Aleksandrem Powietkinem. Wawrzyk rozpoczął walkę bardzo spięty i praktycznie nie zadawał ciosów w pierwszej rundzie. „Biały Bawół” sporadycznie przeprowadzał ataki, które dawały mu optyczną przewagę, jego ciosy nie dochodziły jednak celu. W drugiej odsłonie nadal atakował Botha, a Polak rozluźnił się nieco w końcówce i w końcu zaczął trafiać. W ostatniej minucie trzeciej rundy podopieczny Fiodora Łapina nareszcie zaczął trafiać czysto i przeszedł do odważniejszej ofensywy. Po kolejnym gongu „Guliwer” wyraźnie przejął inicjatywę i kilkakrotnie mocno trafił prawą ręką, nie zrobiło to jednak wrażenia na rywalu. Przełom przyniosła runda piąta – Wawrzyk trafił lewym prostym, poprawił prawym krzyżowym i „Biały Bawół” wylądował ciężko na deskach. Przeciwnik był mocno zamroczony i został poddany przez swój narożnik.

Marcin Rekowski (13-1, 11 KO) udanie powrócił po pierwszej porażce w zawodowej karierze i znokautował Mateusza Malujdę (4-3-1, 1 KO). Rekowski rozpoczął spokojnie przejmując inicjatywę dzięki ciosom prostym z dystansu. W drugiej rundzie „Reks” zaznaczył swoją przewagę i na koniec trafił kapitalnym krótkim prawym prostym i rzucił rywala na deski. Malujda wstał i przed nokautem uratował go gong. W kolejnej odsłonie rywal „Reksa” boksował już bardzo asekuracyjnie i wyraźnie odczuwał cios z poprzedniej rundy. Rekowski wyczuł to, delikatnie przyspieszył i mocnym hakiem na korpus posłał Malujdę na deski po raz drugi. Przeciwnik nie był w stanie kontynuować walki i został wyliczony.

Zestawienie w ringu Norberta Dąbrowskiego (14-2, 6 KO) z Markiem Matyją (5-0, 2 KO) okazało się świetnym pomysłem. Wygrał pięściarz grupy KnockOut Promotions, jednak obaj pięściarze zasługują na wielkie brawa – dali kibicom wielkie emocje i pokazali kawał dobrego boksu. Dąbrowski który przez wielu był skazywany na porażkę świetnie zaprezentował się w pierwszej rundzie i wyraźnie chciał coś udowodnić. Pod koniec tej odsłony Matyja doznał rozcięcia nad prawym łukiem, co z pewnością nie ułatwiało mu boksowania. Od drugiej rundy rozpoczęła się typowa wojna na wyniszczenie. Matyja w końcówce przyspieszał, co dawało mu optyczną przewagę nad rywalem. Podopieczny Fiodora Łapina był silniejszy fizycznie, co miało kluczowe znaczenie w tej walce, jednak Dąbrowski pokazał ogromne serce do walki i udowodnił, że nadal liczy się na polskim podwórku. Po sześciu rundach sędziowie punktowali 58-57, 59-55 dla Matyi oraz 58-56 dla Dąbrowskiego. Miejmy nadzieję, że promotorzy doprowadzą do rewanżu i ponownie zobaczymy pięściarzy w ringu.

Kamil Szermeta (6-0, 1 KO) pewnie pokonał Ivana Gogosevica (4-2-1, 1 KO) kończąc go w czwartej rundzie. Od pierwszego gongu w oczy rzuciła się duża różnica w wyszkoleniu technicznym na korzyść Polaka. Gogosevic co jakiś czas atakował serią „cepów”, jednak był karcony przez szybszego i precyzyjniejszego Polaka. W drugiej odsłonie Szeremeta rozbijał rywala ciosami prostymi i pod koniec trafił mocnym prawym. Jego rywal odczuł ten cios, jednak chciał dać do zrozumienia, że nic się nie stało i przeszedł do kontrofensywy. W kolejnej odsłonie Polak lewym sierpowym po raz pierwszy rzucił Chorwata na deski. Przeciwnik wstał, ale był wyraźnie zamroczony. Doświadczony Szeremeta nie wypuścił okazji z rąk, trafił w narożniku podwójnym hakiem na wątrobę i doprowadził do kolejnego liczenia. Sędzia ringowy postanowił zakończyć nierówne zawody i ogłosił wygraną podopiecznego Andrzeja Liczika przez techniczny nokaut.

Krzysztof Cieślak (22-5, 7 KO) miał problemy w początkowej fazie walki z Chawazim Chacygowem (10-6, 6 KO), jednak ostatecznie przełamał doświadczonego rywala z Białorusi i wygrał przez techniczny nokaut w czwartej rundzie. Pierwsza runda nie przebiegała po myśli Polaka – przyjezdny rywal walczący z odwrotnej pozycji parokrotnie mocno trafił i przeważał przez pierwsze trzy minuty, a „Skorpion” upadł nawet na deski, jednak ringowy nie zdecydował się na liczenie pięściarza. Chacygow utrzymał tempo w rundzie drugiej oraz trzeciej i nadal „szachował” Polaka prawym prostym. Cieślak miał swoje momenty, jednak jego akcje ofensywne były zbyt czytelne dla Białorusina. Czwarta runda rozpoczęła się od szarży „Skorpiona”, który wyraźnie odebrał ochotę do walki Białorusinowi, który tak jak w poprzednich występach po prostu był źle przygotowany kondycyjnie. Chacygow przyklęknął i oznajmił Robertowi Gortatowi, że nie chce kontynuować pojedynku.

Ewa Piątkowska (3-0, 3 KO) nie dała żadnych szans Dasie Gaborowej (0-2) nokautując rywalkę w niespełna 40. sekund. Był to jej debiut w barwach grupy KnockOut Promotions. „Tygrysica” w swoim stylu rozpoczęła bardzo agresywnie i już w dziesiątej sekundzie przeciwniczka ze Słowacji znalazła się na deskach. Gaborowa wstała, ale pewna siebie Polka ruszyła do ataku i po kolejnym bardzo mocnym prawym prostym znów rzuciła rywalkę na deski. Robert Gortat spojrzał jej w oczy i postanowił nie liczyć jej do końca ogłaszając klasyczny nokaut.

Adam Jarecki, bokser.org

85. MP: JAKUBOWSKI – NAJLEPSZYM ZAWODNIKIEM, JABŁOŃSKI – TECHNIKIEM, CHABROS – TRENEREM

jakubowski

Najlepszym zawodnikiem zakończonych dzisiaj w Kaliszu 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie został triumfator wagi ciężkiej (91 kg), Igor Jakubowski z Zagłębia Konin, zaś nagroda dla najlepszego technika zawodów przypadła w udziale czempionowi wagi średniej (75 kg), Tomaszowi Jabłońskiemu z SAKO Gdańsk. Najlepszym trenerem mistrzostw uznano Karola Chabrosa z BKS Skorpion Szczecin, którego podopieczni zdobyli pierwsze miejsce w klasyfikacji klubowej. To zresztą nie jedyny sukces zawodników z tego regionu, gdyż Zachodniopomorski OZB zwyciężył także w klasyfikacji okręgów.

Dodajmy, że triumfator wagi lekkiej, niespełna 21-letni Dawid Michelus wywalczył w Kaliszu czwarty złoty medal Mistrzostw Polski Seniorów (dotąd triumfował w latach 2011-2013). Drugie złota do swoich dorobków dołożyli Dawid Jagodziński (49 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg).

85. MP: JABŁOŃSKI, MICHELUS, ZAKRZEWSKI I KOZŁOWSKI – ASAMI W TALII MISTRZÓW POLSKI

pantera01

W każdej talii są cztery asy i jeśli chcielibyśmy wybrać takowe z grona dzisiejszych złotych medalistów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie, wskazalibyśmy na Tomasza Jabłońskiego (75 kg), Dawida Michelusa (60 kg), Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) i Grzegorza Kozłowskiego (52 kg). Oprócz nich mistrzami Polski na ringu w Kaliszu zostali Dawid Jagodziński (49 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Kazimierz Łęgowski (64 kg), Mateusz Tryc (81 kg), Igor Jakubowski (91 kg) i Arkadiusz Toborek (+91 kg). Złote medale wywalczyło zatem aż 8 zawodników, którzy walczyli w tym sezonie w lidze WSB oraz jedne (Tryc), boksujący w tej formule rok temu.

Po 30-minutowej przerwie technicznej, drugą część finałów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie rozpoczęła arcyciekawa rywalizacja dwóch zawodników znanych z walk w lidze WSB, Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) z Damianem Kiwiorem. Obaj zawodnicy potwierdzili, że nieprzypadkowo dotarli aż do finału i mimo iż kosztowało ich to mnóstwo sił (Zakrzewski walczył w Kaliszu po raz szósty!) dali publiczności mnóstwo pozytywnych wrażeń. Po pierwszej wyrównanej rundzie, w której obaj pięściarze potwierdzili mistrzowskie aspiracje, w kolejnych starciach powoli przewagę zaczął zyskiwać silniejszy fizycznie zawodnik z Jeleniej Góry. Ireneusz, znakomicie wykorzystywał lepsze warunki fizyczne i odwrotną pozycję bokserską. Swoją aktywnością wyprzedzał także ofensywne akcje Kiwiora, który do samego końca ambitnie próbował przełamać rywala. po zakończeniu pojedynku sędziowie nie byli jednogłośni w ocenach typując zwycięstwo Zakrzewskiego w staosunku 2-1.

Pojedynek Tomasza Jabłońskiego (75 kg) z Arkadiuszem Szwedowiczem miał być i …faktycznie był ozdobą kaliskich mistrzostw. Obaj zawodnicy od pewnego czasu rozdawali karty na krajowym ringu ale jak dotąd nigdy ze sobą nie walczyli, co ich rywalizacji dodawało szczególnego smaczku. Była to również walka o miejsce w reprezentacji Polski na tegoroczne Mistrzostw Unii Europejskiej. Szwedowicz zaczął w doskonałym tempie, zaskakując nieco Jabłońskiego, znanego z tego, że to on jest w ringu zawodnikiem nadającym tempo walki. Jednak po 60 sekundach inicjatywę przejął kapitan „Husarii”, spychając młodszego rywala do defensywy, w której ten popełniał błędy. Druga runda wyglądała podobnie – przeważał w niej Tomasz, który przez większość czasu spychał Arkadiusza do lin, gdzie lokował celne ciosy na głowie i tułowiu rywala. Doświadczenie i znakomita kondycja Jabłońskiego dały o sobie znać również w ostatniej rundzie. Szczecinianin ambitnie starał się odpowiadać na ataki zawodnika SAKO Gdańsk, ale nie był stanie zmienić losów całego pojedynku, ulegając zasłużenie jednogłośnie na punkty.

Rywalizujący o złote medale w wadze półciężkiej (81 kg) Mateusz Tryc i Jordan Kuliński pokazali publiczności w Kaliszu naprawdę ciekawe momenty. Bardziej aktywny w ofensywie i nieco szybszy był jednak ten pierwszy, który z minuty na minutę zdobywał przewagę. Lepszy technicznie od Tryca Kuliński starał się zaskakiwać rywala zmianami pozycji i niesygnalizowanymi akcjami ale było ich zdecydowanie za mało, by zdobyć dzisiaj złoty medal. Sędziowie zgodnie ocenili ringowe przewagi zawodnika warszawskiego Feniksa, dając mu zasłużone, jednogłośne zwycięstwo.

Igor Jakubowski (91 kg) zapracował sobie w Kaliszu na opinię bombardiera, rozstrzygając przed czasem 3 z 4 walk. Kibice z Konina zapewne czekali na kolejny efektowny występ ich faworyta, tym bardziej, że jego finałowym przeciwnikiem był niedoceniany Bartłomiej Krasuski. Igor pokazał dzisiaj, że jak na wagę ciężką jest niezwykle szybki i ekspresyjny, co w połączeniu z dobrą techniką i silnym ciosem może stanowić zagrożenie także dla zagranicznych rywali. Spory wpływ na końcowy wynik walki miała przykra kontuzja łuku brwiowego, jakiej Bartłomiej doznał w połowie 1. starcia. Pięściarz z Lublina lepiej prezentował się wprawdzie w kolejnym starciu, na co wpływ miała także zadyszka Jakubowskiego, ale inicjatywa nadal należała do zawodnika Zagłębia Konin. W ostatniej rundzie w ringu oglądaliśmy twarde wymiany ciosów, z których wiele nie trafiało celu. Ambitny Krasuski starał się nadrobić straty z poprzednich minut, ale jego rywal był do końca czujny i to on został mistrzem Polski.

W ostatniej walce Mistrzostw Polski zmierzyli się znany z walk w barwach Hussars Poland Arkadiusz Toborek (+91 kg) i młody Mateusz Figiel. Odwrotna pozycja bokserska zawodnika Hetmana od początku sprawiała kłopoty wysokiemu (198 cm) Ślązakowi, który zamiast boksować w bezpiecznym dla siebie dystansie pozwalał rywalowi wbijać się w półdystans. Ruchliwy i szybki Figiel był aktywny także na początku kolejnego starcia, z czym nie raził sobie Toborek. W drugie połowie rundy Mateusz wyraźnie osłabł, czego jednak nie wykorzystał jego rywal i w ostatnich sekundach walka wyrównała się. W ostatniej rundzie dominował chaos i klincze. Obaj zawodnicy nie byli w stanie zadawać czystych ciosów, przepychając się w ringu bez pomysłu na skuteczną akcję. Werdykt był więc sporą niewiadomą. Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie (2-1) opowiedzieli się po stronie Toborka.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

69 KG: Ireneusz Zakrzewski (Janik Boks Jelenia Góra) – Damian Kiwior (PTB Tiger Tarnów) 2-1
75 KG: Tomasz Jabłoński (KS SAKO Gdańsk) – Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin) 3-0
81 KG: Mateusz Tryc (KS Fenix Warszawa)   – Jordan Kuliński (Start Włocławek) 3-0
91 KG: Igor Jakubowski (KB Zagłębie Konin) – Bartłomiej Krasuski (Niestowarzyszony) 3-0
+91 KG: Arkadiusz Toborek (MOSiR Mysłowice) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok) 2-1

85. MP: W KALISZU POZNALIŚMY PIERWSZYCH PIĘCIU MISTRZÓW POLSKI A.D. 2014

legowski_latocha

W Kaliszu trwa 30-minutowa przerwa techniczna w trakcie finałów 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie. Do tej pory poznaliśmy pierwszych pięciu mistrzów kraju. Zostali nimi w kolejności wag: Dawid Jagodziński (49 kg), Grzegorz Kozłowski (52 kg), Marek Pietruczuk (56 kg), Dawid Michelus (60 kg) i Kazimierz Łęgowski (64 kg), a więc zawodnicy znani z występów w zawodowej lidze WSB. Ale przejdźmy do samych walk…

Finały otworzyła walka obrońcy tytułu Dawida Jagodzińskiego (49 kg) z Danielem Tarką. Ten pierwszy po przespanej pierwszej rundzie, przyspieszył od 2. starcia, ale w swoich atakach był mało precyzyjny i chaotyczny. Leworęczny Tarka kilka razy trafiał bezkarnie zawodnika Hussars, który wykazywał sporą nonszalancję w obronie i w konfrontacji z silniejszym fizycznie rywalem miałby najpewniej kłopoty. Wspomniana siła była jednak po stronie zawodnika Astorii Bydgoszcz, podobnie jak i lepsza kondycja, jaką wypracował podczas przygotowań do walk w lidze WSB. Wszystko to sprawiło, że dzisiaj w Kaliszu Dawid po raz kolejny pokonał elblążanina jednogłośnie na punkty.

Ciekawi byliśmy walki uwielbiającego ofensywę Grzegorza Kozłowskiego (52 kg) z dysponującym znakomitym refleksem i sporymi umiejętnościami technicznymi Maciejem Jóźwikiem. Zawodnik ze Szczecina w pierwszym starciu był nieco wszechstronniejszy od rywala, którego znamy z występów w lidze WSB. Do dobrej obrony dołożył skutecznie bite ciosy z dystansu, nieco burząc koncepcję ofensywną Kozłowskiego, bazującego na obszernych sierpach. W drugim starciu walka toczona była jednak w wyniszczającym Jóźwika półdystansie. Maciej z chwili na chwilę tracił siły, a na dodatek uległ kontuzji rozcięcia łuku brwiowego, co wyraźnie go deprymowało. Grzegorz Kozłowski, widząc, że osiąga przewagę nie pozwalał ani przez moment na oddech rywalowi. Trzecie starcie to nieustanny atak Kozłowskiego i próba technicznych ucieczek zawodnika ze Szczecina, który ambitnie dotrwał do końcowego gongu, ale już ani przez moment nie zagroził pięściarzowi z Warszawy. Sędziowie nie mieli wątpliwości kto w tej walce był lepszy, wskazując jednogłośnie na Grzegorza.

Pierwszy w karierze złoty medal seniorskich Mistrzostw Polski wywalczył Marek Pietruczuk (56 kg), któremu w narożniku obok wychowawcy, Mieczysława Mierzejewskiego towarzyszył Hubert Migaczew, dzięki któremu pięściarz z Ostrołęki zadebiutował w lidze WSB. Śmiem twierdzić, że już starty we wspomnianej elitarnej lidze, ukształtowały Marka na poważnego kandydata do kadry narodowej. Pietruczuk potwierdził dzisiaj, że stale czyni postępy. Był dzisiaj nieznacznie lepszy w każdym elemencie bokserskiego rzemiosła od walczącego z odwrotnej pozycji Daniela Żaboklickiego ale do samego końca musiał być uważny w obronie, bo zawodnik z Warszawy ambitnie szukał swojej szansy. Po zakończeniu pojedynku sędziowie zgodnie wskazali na 20-latka z Ostrołęki.

Kibice uwielbiają pojedynki, które nie mają oczywistego faworyta. Takim właśnie była finałowa rywalizacja dwóch czołowych polskich zawodników bez podziału na kategorie wagowe – Mateusza Polskiego (60 kg) i Dawida Michelusa. Uwagę na walczących skupiał zapewne także trener kadry narodowej Walery Korniłow, który z tej dwójki zapewne wybierze reprezentanta Polski na Mistrzostw Unii Europejskiej. Pierwsze starcie przebiegało w dobrym tempie, głównie za sprawą atakującego Polskiego, który szukał półdystansu, by tam zadać mocne, osłabiające Dawida ciosy, które miały być kluczem do wygranej. Michelus zachował spokój, nie dawał się wciągnąć w wymianę ciosów, punktując ciosami z dystansu. Jego boks przez pełne 9 minut sprawiał wrażenie bardziej uporządkowanego i zbilansowanego. Rundy druga i trzecia wyglądały podobnie. Niby atakował Polski, ale lepsze wrażenie swoimi akcjami sprawiał Michelus. Obaj zawodnicy zaimponowali znakomitą kondycją, jakkolwiek ich pojedynek pozbawiony był oczekiwanej dramaturgii i emocji. Jednogłośne zwycięstwo Dawida zapewne nie było zaskoczeniem dla nikogo, łącznie z Mateuszem.

W pojedynku Kazimierza Łęgowskiego (64 kg) z Marcinem Latochą również upatrywano ciekawej rywalizacji, w której większość widziała faworyta w zawodniku z Chojnic. Ambitny podopieczny Tomasza Różańskiego czyni jednak z walki na walkę postępy, które dawały nam nadzieję na wyrównany bój o mistrzostw Polski. Pierwsza runda nie wykazała specjalnej przewagi żadnego z zawodników, choć efektowniej w ringu zachowywał się Łęgowski, bazujący na świetnym wyszkoleniu technicznym i niezłym refleksie. W boksie Latochy brakowało nieco agresji i zdecydowania, by zagrozić mistrzowi Polski. co szczególnie widoczne było w kolejnych dwóch starciach. Przez dwie pierwsze rundy obaj zawodnicy nie zachwycili tempem walki, przez co prezentowany przez nich boks był dość przewidywalny. Zmieniło się to na moment w ostatniej odsłonie, kiedy nieco śmielej zaatakował Latocha, ale po minucie wszystko wróciło do normy. Jednogłośne zwycięstwo Kazimierza było bezdyskusyjne i przyszło mu chyba łatwiej niż w ubiegłym roku, kiedy walczył z Marcinem w finale Mistrzostw Polski w Zawierciu.

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH

49 KG: Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz) – Daniel Tarka (Tygrys Elblag) 3-0
52 KG: Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa) – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin) 3-0
56 KG: Marek Pietruczuk (UMKS Victoria Ostrołęka) – Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa) 3-0
60 KG: Dawid Michelus (Sokół Piła) – Mateusz Polski (KSW Róża Karlino) 3-0
64 KG: Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice) Marcin Latocha (KSW Róża Karlino) 3-0

KALLE SAUERLAND: ADAMEK MOŻE ZAPOMNIEĆ O WALCE Z KLICZKĄ

Kalle Sauerland, promotor Kubrata Pulewa z niemieckiej grupy Sauerland Event, w rozmowie z „PS” przekonuje, że to jego pięściarz, a nie Tomasz Adamek zmierzy się z Władymirem Kliczką jako obowiązkowy pretendent federacji IBF.

- Pokonując Tony’ego Thompsona, Kubrat Pulew miał zostać obowiązkowym pretendentem federacji IBF…
Kalle Sauerland: Wygrał, został obowiązkowym pretendentem i jest nim do dziś.

- Dlaczego więc słyszymy o możliwych konfrontacjach zawodnika pańskiej grupy z Tomaszem Adamkiem lub Dereckiem Chisorą?
KS: Z Chisorą sprawa jest jasna. Federacja EBU zarządziła przetarg na walkę o mistrzostwo Europy wagi ciężkiej, ale nas interesuje jedynie mistrz świata Władymir Kliczko. Po jego spodziewanym zwycięstwie nad Aleksem Leapaim (do walki dojdzie 26 kwietnia w Oberhausen – przyp. red.), IBF niezwłocznie zarządzi negocjacje dotyczące starcia Ukraińca z Pulewem. Rok temu pozycja obowiązkowego pretendenta tej organizacji była nieobsadzona. Odbywał się turniej, w wyniku którego zobowiązano nas do rozmów w sprawie walki z Adamkiem. Byliśmy blisko porozumienia, planowaliśmy galę w Polsce, ale wasz pięściarz zerwał negocjacje argumentując, że pojedynek z Pulewem nie jest atrakcyjny finansowo. Dziwne, skoro IBF zarządziła równy podział honorariów lub – nie pamiętam dokładnie – być może nawet 60:40 na korzyść Adamka.

- Dziś Adamek nie zaprzecza, że możecie wrócić do rozmów, a z Pulewem mógłby skrzyżować rękawice jesienią w Polsce.
KS: To kompletnie niedorzeczne, ale Adamkowi zapewne zależy, aby o walce z Wiaczesławem Głazkowem było głośno i nic dziwnego, że tak mówi. Przykro mi, ale Tomasz miał okazję rok temu i powinien był ją wykorzystać. Mógł wygrać z Pulewem i tym samym wywalczyć prawo do starcia z Władymirem. Zamiast tego stracił ponad rok, a w sobotę walczy z rywalem pokroju Głazkowa. To pokazuje, jak głupią podjął decyzję. Cóż, byłem pod wrażeniem jego występów w wadze półciężkiej i cruiser, ale tego samego nie mogę powiedzieć o jego pojedynkach w kategorii ciężkiej. Według mnie jest na nią za mały.

- Adamek nie ma więc co liczyć na walkę z Pulewem?
KS: Absolutnie nie. Kubrat miałby rezygnować z wywalczonej już pozycji obowiązkowego pretendenta, aby stoczyć kolejny eliminator? To nie miałoby żadnego sesnsu.

- Po wygraniu z Leapai, a zapewne tak się stanie, pierwszym rywalem Kliczki zostanie Bułgar?
KS: Tak, bo zgodnie z regulaminem, nadejdzie pora na obowiązkową obronę tytułu IBF. Te zasady są przecież bardzo przejrzyste i sądzę, że sam Władymir powoli szykuje się już do pojedynku z Pulewem. Zgoda, przed nim jeszcze Leapai, ale porażkę Kliczki mało kto sobie wyobraża, choć rywal może okazać się groźny w dwóch pierwszych rundach.

- Co z eliminatorem WBO? Podobno Pulew i Chisora mogliby się bić nie tylko o pas mistrza Europy, ale i o pierwsze miejsce w rankingu tej federacji. Tyle że obowiązkowym pretendentem jest właśnie Leapai…
KS: Dokładnie, został z nim po wygranej z Denisem Bojcowem i właśnie z tej pozycji przystępuje do potyczki z Władymirem. To znaczy, że do kolejnej obowiązkowej obrony pasa WBO zostaną całe dwa lata. Tak długie oczekiwanie nas oczywiście nie urządza. Kubrat jest pretendentem IBF i chce stanąć do walki z Kliczką jak najszybciej.

- A gdyby Pulew wcześniej pokonał Adamka lub Chisorę, to zwycięstwo nie poprawiłoby waszej pozycji przed negocjacjami z obozem Kliczki?
KS: Chisora to dobry pięściarz i nie przeczę, że stworzyliby z Pulewem ciekawe widowisko, ale skoro Kubrat zaryzykował, stanął do trudnej walki z Thompsonem, który przedtem odniósł dwa efektowne zwycięstwa (dwukrotnie znokautował Davida Price’a – przyp. red.), to kolejnej próby nie potrzebuje. Przy okazji – Thompsonowi należą się słowa uznania, bo jako jedyny nie uciekł przed starciem z Kubratem. Ryzyka nie chcieli podjąć Adamek, a także Bryant Jennings i Tyson Fury. Wszyscy odmówili. To wiele mówi na temat sportowych możliwości Pulewa.

- We wtorkowym przetargu na walkę z Chisorą nie weźmiecie zatem udziału?
KS: Decyzję podejmiemy w niedzielę.

- Więc może jednak czekacie na rezultat walki Adamek – Głazkow?
KS: Wynik już teraz nie jest dla mnie tajemnicą. Dla Adamka walka nie powinna być trudniejsza niż ćwiczenia, które wykonuje na rozgrzewce.

- Podsumowując, do pojedynku Adamek – Pulew na sto procent nie dojdzie w 2014 roku?
KS: Nie dojdzie do niego wcześniej niż przed walką Kliczko – Pulew. A jeśli Kubrat pokona Władymira, wówczas możemy pomyśleć o Adamku jako kandydacie do walki w pierwszej obronie tytułów.

Rozmawiał: Przemysław Osiak, przegladsportowy

IDĄ ZMIANY. HUSSARS POLAND OFICJALNIE W STRUKTURACH PZB!

WSB

Na wczorajszym posiedzeniu Zarządu Polskiego Związku Bokserskiego, które odbyło się podczas 85. Mistrzostw Polski Seniorów w Kaliszu, omówiona została nowa koncepcja włączenia do struktur PZB rozgrywek w ramach światowej ligi bokserskiej AIBA  – World Series of Boxing.

Na wniosek Prezesa Polskiego Związku Bokserskiego, Zbigniewa Górskiego, Zarząd jednogłośnie podjął decyzję o powołaniu na Przewodniczącego Wydziału ds. WSB/APB obecnego menedżera polskiej drużyny Hussars Poland, Jarosława Kołkowskiego, który przedstawił zebranym nową koncepcję współpracy.

Jednocześnie Zarząd PZB upoważnił Prezesa Związku do prowadzenia rozmów z firmą Stan4Them Promotions. Rozmowy na temat nowej struktury PZB prowadzone były w sposób rzeczowy i konkretny, a cała koncepcja została bardzo pozytywnie oceniona. Na kolejnym posiedzeniu Zarządu (w kwietniu) omówione zostaną dalsze kroki postępowania dotyczące przejęcia przez Polski Związek Bokserski  rozgrywek w ramach Ligii WSB i prowadzenia drużyny Hussars Poland.

85. MP: DLA KOGO ZŁOTE MEDALE MISTRZOSTW? OTO ANALIZA SZANS FINALISTÓW

michelus_polski

Waga papierowa (49 kg) ma swojego faworyta w osobie Dawida Jagodzińskiego, który raczej pewnie obroni ubiegłoroczny tytuł mistrzowski. Dotąd  trzykrotnie walczył z Danielem Tarką i tyleż razy z nim wygrywał i wiele wskazuje na to, że w Kaliszu będzie podobnie. Ewentualne zwycięstwo zawodnika z Elbląga byłoby z pewnością największą sensacją finałów.

Finaliści wagi z limitem 52 kg – Grzegorz Kozłowski i Maciej Jóźwik w ubiegłym roku dwukrotnie walczyli ze sobą i za każdym razem wyraźnie lepszym był ten pierwszy, znany z występów w barwach Hussars Poland w lidze WSB. Grzegorz jest na dobrej drodze by poprawić wynik z poprzednich Mistrzostw Polski, w których wywalczył srebrny medal i wywalczyć miejsce w reprezentacji Polski. Nie znaczy to bynajmniej, że wychowanek Gwardii Szczytno, boksujący aktualnie w Szczecinie jest na straconej pozycji. Maciej czyni stałe postępy, w czym pomocne były międzynarodowe próby, w których rywalizował nawet z samym Paddy Barnesem. Być może kolejnym krokiem w rozwoju będzie WSB? Najpierw jednak powinien postawić wysoko poprzeczkę Kozłowskiemu.

Pod nieobecność chorego Sylwestra Kozłowskiego o złoty medal powalczą Marek Pietruczuk (56 kg) i Daniel Żaboklicki. W pierwszym upatrujemy nawet reprezentanta Polski, ale droga do kadry prowadzi zapewne przez mistrzowskie złoto wywalczone w Kaliszu. Jego rywal jest jednak o wiele bardziej doświadczony i …nieobliczalny. Daniel to przecież aktualny wicemistrz świata w kick-boxingu (formuła full-contact) i brązowy medalista ostatnich Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie.

Wielu kibiców w pojedynku Mateusza Polskiego (60 kg) z Dawidem Michelusem (obaj na zdjęciu) widzi wizytówkę finałów Mistrzostw Polski w Kaliszu. Obaj pięściarze znają się doskonale od czasów kadetów (dzisiaj zwanych juniorami), jednak różnymi drogami dochodzili na krajowy szczyt. Dawid, dzięki sukcesom międzynarodowym wykreował się na „złote dziecko” polskiego boksu olimpijskiego. Kiedy w wieku 18 lat zdobywał pierwszy tytuł mistrza Polski seniorów, wielu widziało w nim nawet medalistę Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Ostatecznie zawodnik z Piły kwalifikacji olimpijskiej nie wywalczył i jak na razie jego międzynarodowy dorobek seniorski nie zachwyca. Mniej medialny, choć równie zdolny i bardzo pracowity Mateusz także marzy o wielkich tytułach i medalach najważniejszych zawodów. Systematycznie zbiera doświadczenie, rywalizując już z wieloma świetnymi zawodnikami. Z Michelusem ma ujemny bilans walk. W 2012 roku w Radomiu wygrał przed czasem podczas Mistrzostw Polski U-23, ale tez przegrał z nim wcześniej w Poznaniu podczas Mistrzostw Polski Seniorów oraz w czerwcu 2013 roku w finale MP U-23, które rozgrywane były w Wałczu. W Kaliszu szanse wydają się być wyrównane, ale na niekorzyść Mateusza przemawia niewielka ilość oficjalnych startów od czerwca 2013 roku.

Kazimierz Łęgowski (64 kg) postara się obronić tytuł mistrzowski, wywalczony w 2013 roku w Zawierciu. W wywiadach przed Mistrzostwami Polski zapowiadał, że najpewniej o złoto rywalizował będzie z Damianem Kiwiorem, tymczasem ten wybrał wagę wyższą, a o złoto ponownie z Łęgowskim powalczy Marcin Latocha. W 2013 roku Kazimierz i Marcin walczyli ze sobą dwukrotnie w finałach Mistrzostw Polski (seniorów i U-23) i za każdym razem wygrywał zawodnik z Chojnic. Czy w myśl zasady „do trzech razy sztuka” Latocha przełamie w końcu monopol Łęgowskiego na wygrywanie? Nie bez wpływu na dyspozycję Kazika mogą być skutki kłopotów zdrowotnych, jakie dotknęły go pod koniec ub. roku. Marcin z kolei w ciągu ostatnich 2 lat poczynił wielkie postępy, a jego znakomity – choć przegrany – pojedynek z ex-mistrzem Europy, Fatihem Kelesem, pokazał, że zasługuje na międzynarodowe próby.

Żelazne zdrowie zaprowadziło Ireneusza Zakrzewskiego (69 kg) do finału Mistrzostw Polski. Pojedynek z Damianem Kiwiorem będzie dla niego szóstym, jaki z dnia na dzień stoczy na ringu w Kaliszu. Pod tym względem jego przeciwnik powinien mieć – przynajmniej w teorii – więcej sił i energii, ale czy jest faworytem? Raczej nie! Atutem zawodnika z Jeleniej Góry będzie spore już doświadczenie, odwrotna pozycja bokserska, dość specyficzny sposób poruszania się w ringu oraz siła fizyczna (Damianowi bliżej jest do limitu 64 kg niż do 69 kg). Obaj pięściarze znają się ze wspólnych treningów w teamie Hussars Poland, ale nie stoczyli jeszcze ze sobą oficjalnej walki, więc możliwe jest wszystko…

Bardzo dużo pisaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy o Tomaszu Jabłońskim (75 kg) i jego finałowym rywalu, Arkadiuszu Szwedowiczu. Pierwszy z nich, kapitan i najsilniejszy punkt Hussars Poland, liczy na powrót do łask trenera kadry narodowej. Po zawirowaniach zdrowotnych i falstarcie w ostatnim sezonie ligi WSB zbudował znakomitą dyspozycję, którą podziwialiśmy podczas meczów z Kazachami i Meksykanami oraz w niedawnym meczu jego klubu z niemieckim Hanse-Wismar. Z kolei Szwedowicz, który mimo młodego wieku ma już w dorobku srebrny medal Mistrzostw Polski Seniorów oraz udane starty międzynarodowe, wydaje się być równie bliski startu w Mistrzostwach Unii Europejskiej. Ich pojedynek finałowy będzie ciekawy również dlatego, gdyż – jak dotąd – zawodnicy ci nie rywalizowali ze sobą. Preferują boks efektowny i ofensywny, poparty dobrą bazą techniczna i zapewne pozostawią po sobie doskonałe wrażenie.

Mateusz Tryc (81 kg) jest jedynym polskim pięściarzem sklasyfikowanym w światowym rankingu AIBA, ma za sobą walki w zawodowej lidze WSB oraz w niemieckiej 1. Bundeslidze oraz udział w najważniejszych turniejach mistrzowskich. Warto jednak zauważyć, że pięściarz rodem z Wyszkowa nie ma nadal w swoim dorobku złotego medalu Mistrzostw Polski Seniorów i jest to chyba najlepszy moment w karierze, by wyciągnąć rękę po najcenniejszy krążek. Jordan Kuliński nie ma w finale nic do stracenia, bo wielkim sukcesem jest awans do finału. Pamiętam nieodległe przecież czasy kiedy rywalizował z Arkadiuszem Szwedowiczem o palmę pierwszeństwa w młodzieżowej kadrze narodowej. Czas chyba, by na stałe trafił do kadry Walerego Korniłowa. A co do samej walki Tryca z Kulińskiem, to mimo iż faworytem będzie w niej ten pierwszy, to zapewne obaj pamiętają swój – jak dotąd – jedyny bój, podczas Grand Prix w Ząbkowicach Śląskich, gdzie niejednogłośnie na punkty zwyciężył Mateusz.

Pozytywnie zaskakuje mnie podczas mistrzostw Igor Jakubowski (91 kg), który do bardzo dobrej techniki boksowania dołożył także siłę, szybkość i zdecydowanie. Pamiętam jego pierwsze walki w limicie wagi ciężkiej, które stoczył na Syberii podczas turnieju World Cup of Petroleum Countries w mieście Beloyarskiy. Wówczas nie zrobiwszy wagi półciężkiej zmuszony został do walk z silniejszymi fizycznie zawodnikami. Mimo to pokonał solidnego Litwina Tadasa Tamasauskasa i dzielnie stawiał czoło byłemu podopiecznemu Walerego Korniłowa, Sergeyowi Korneyevowi. Od tamtego dnia przegrał tylko raz (z Abdoulaye Diane) podczas meczu z Francją w Berck-sur-Mer. Wzmocnił się fizycznie i także psychicznie, co szczególnie jest widoczne w Kaliszu. Porażka Igora z Bartłomiejem Krasuskim byłaby więc spora niespodzianką. Pięściarza z Lublina nie skazuję na porażkę, mając w pamięci jego dwa brązowe medale zdobyte w ub. roku w rywalizacji seniorów i U-23. Awans do finału jest dla niego życiowym sukcesem, lecz być może zechce nam jeszcze udowodnić, że stać go nawet na zwycięstwo.

Arkadiusz Toborek (+91 kg) jak dotąd tylko raz rywalizował z Mateuszem Figielem. Działo się to w październiku 2012 roku w Radomiu, w półfinale Mistrzostw Polski do lat 23. Od tamtego czasu zawodnik pochodzący z Ostrowi Mazowieckiej zrobił jednak spore postępy. W kolejnym roku, w czasie gdy student Politechniki Bialostockiej (Figiel) zdobywał brązowy medal Mistrzostw Polski seniorów, Toborek miał ponad roczną przerwę w uprawianiu boksu. Wrócił na ring dopiero w grudniu 2013 roku w barwach Hussars Poland w meczu z Mexico Guerreros. Tak, więc pojedynek finałowy nie ma wyraźnego faworyta, choć atut lepszych warunków fizycznych jest po stronie Ślązaka.

ROZKŁAD PAR WALK FINAŁOWYCH

49 KG
Dawid Jagodziński (BSB Astoria Bydgoszcz, 1993) – Daniel Tarka (Tygrys Elblag, 1990)

52 KG
Grzegorz Kozłowski (Akademia Walki Warszawa, 1993) – Maciej Jóźwik (BKS Skorpion Szczecin, 1994)

56 KG
Marek Pietruczuk (UMKS Victoria Ostrołęka, 1994) – Daniel Żaboklicki (KB Legia Warszawa)

60 KG
Mateusz Polski (KSW Róża Karlino, 1993) – Dawid Michelus (Sokół Piła, 1993)

64 KG
Kazimierz Łęgowski (UKS Bokser Chojnice, 1994) Marcin Latocha (KSW Róża Karlino, 1993)

69 KG
Ireneusz Zakrzewski (Janik Boks Jelenia Góra, 1992) – Damian Kiwior (PTB Tiger Tarnów, 1992)

75 KG
Tomasz Jabłoński (KS SAKO Gdańsk, 1988) – Arkadiusz Szwedowicz (BKS Skorpion Szczecin, 1994)

81 KG
Mateusz Tryc (KS Fenix Warszawa, 1991)   – Jordan Kuliński (START Włocławek, 1994)

91 KG
Igor Jakubowski (KB Zagłębie Konin, 1992) – Bartłomiej Krasuski (Niestowarzyszony, 1990)

+91 KG
Arkadiusz Toborek (MOSiR Mysłowice, 1989) – Mateusz Figiel (Hetman Białystok, 1992)

« Older Entries Recent Entries »