„TURNIEJ LATAJĄCYCH RĘCZNIKÓW” CZYLI REFLEKSJE PO 3. MMP I 6. PPJ
W miniony weekend zakończyły się w Grudziądzu dwa z najważniejszych kalendarzowych turniejów kobiecego boksu - Puchar Polski Juniorek i Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Kobiet w Boksie. Puchar Polski odbył się po raz szósty, a Młodzieżowe Mistrzostwa – po raz trzeci, przy czym impreza ta po raz pierwszy została włączona do ministerialnego Systemu Szkolenia Młodzieży.
Do rywalizacji stanęło łącznie 78 zawodniczek, z czego 24 stanowiły juniorki i 54 zawodniczki U-23. Tyle suchych faktów, które pewnie wszyscy już znają.
Kondycja polskiego kobiecego boksu wydaje się być znakomita – z imprez międzynarodowych przywozimy medale, i to nie byle jakie – tegoroczne złoto Eli Wójcik i medale pozostałych Pań to przecież wymarzony wynik.
Skąd w takim razie aż tak niska frekwencja wśród juniorek? Dlaczego 3. MMPK można bez szczególnej przesady nazwać „turniejem latających ręczników” (po kilka walk w każdej serii zakończyło się TKO w 1 rundzie na skutek poddania zawodniczki)? Czy punktacja Ministerstwa Sportu w przypadku 3. MMPK spowodowała nadreprezentację zawodniczek, których poziom pozwalał na zaledwie kilka sekund pierwszej rundy? I czy brak punktacji w przypadku PPJ(K) spowodował, że zwyczajnie nie opłacało się uczestniczyć w zawodach i dlatego w olimpijskich kategoriach wagowych (51 kg i 60 kg) pojawiły się po trzy zawodniczki, a w 75 kg tylko jedna, co oczywiście nie pozwoliło na rozegranie żadnej walki?
Odpowiedzi na te pytania znają zapewne wyłącznie trenerzy. Nam jednak trudno uwierzyć, że boks kobiet nadal – i to mimo oczywistych sukcesów szkoleniowych – zdaje się być traktowany jako umiarkowanie ważny dodatek do „prawdziwego boksu” mężczyzn.
Kilka ciekawych pojedynków finałowych MMPK potwierdza przecież i wysoki poziom umiejętności bokserskich zawodniczek, i w niektórych przypadkach – wręcz niezwykłą wolę walki.
Taką ciekawą, bardzo wyrównaną, walkę stoczyły dwie doświadczone zawodniczki – Aleksandra Talaga (06 Kleofas Katowice) i Beata Koroniecka (Hetman Białystok) w kategorii do 64kg. Beata Koroniecka okazała się tym razem szybsza i celniejsza od przeciwniczki, ale sędziowie docenili też postawę Oli Talagi, co zaowocowało niejednogłośnym werdyktem 2:1 dla zawodniczki Hetmana Białystok.
Kolejna zawodniczka, która aż dwa razy dała publiczności pokaz swoich umiejętności to Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń). Cieszy powrót do formy kadrowiczki, której elegancki styl walki przypomina nieco to, do czego przyzwyczaiła nas niegdyś Magdalena Wichrowska (Stelmach).
Trzecia edycja MMPK zaowocowała też dwoma bardzo udanymi debiutami. Pierwszy z nich należał do Magdaleny Czajkowskiej (Boks Poznań, 69 kg). Jej znakomita walka finałowa z dużo bardziej doświadczoną Natalią Hollińską (Skorpion Szczecin), która wygrała przede wszystkim dzięki umiejętności wykorzystania luk w obronie przeciwniczki, została zasłużenia uznana za najlepszą walkę MMPK. Jeśli jednak Magdalena utrzyma wręcz niezwykłą wolę walki i determinację – możemy spodziewać się jej znaczącego awansu w rankingu polskich zawodniczek.
Drugi z debiutów – poprzedzony falstartem na tegorocznych Mistrzostwach Polski Seniorek – należał niewątpliwie do Joanny Zabrockiej (Nowi Polnica, +81 kg), która zaskoczyła wszystkich (w tym również przeciwniczkę) wytrzymałością, siłą woli i niezłomnością w dążeniu do wygranej. O ile pierwsza runda walki finałowej z Katarzyną Kupis z Radomiaka Radom była raczej wyrównana, a drugą Joanna przegrała, w dwóch kolejnych całkowicie zdominowała przeciwniczkę.
Oczywiście, obecna Młodzieżowa Mistrzyni Polski w kategorii +81kg, jeśli chce skutecznie rywalizować z Anną Słowik i pozostałymi rywalkami, musi spędzić jeszcze wiele godzin na sali treningowej, jednak tego co najważniejsze, czyli woli walki, ma aż nadto.
Wśród juniorek na wyróżnienie zasługuje niewątpliwie pojedynek finałowy Ewy Białas (Energetyk Jaworzno) i Justyny Górnik (Garda Gierałtowice) w kategorii do 60 kg. Również i w tym przypadku zapadł niejednogłośny werdykt, przy czym Ewa Białas wygrała przede wszystkim dzięki doświadczeniu, a o wyniku przesądziła dopiero ostatnia runda. Trzeba jednak powiedzieć, że jeśli Justyna Górnik nieco poprawi obronę, możemy oczekiwać, że udanie dołączy do grona zawodniczek rywalizujących o pierwszeństwo w tak ważnej kategorii wagowej.
Podsumowanie obu turniejów nie jest łatwe. Niska frekwencja juniorek i niewiele wyższa zawodniczek U-23 nie pozwala wyciągnąć jednoznacznych wniosków co do poziomu przygotowania zawodniczek. Jeśli jednak mamy mieć nadzieję na ciągłość sukcesów naszych Pań, musi pojawić się więcej zawodniczek, które tę dobrą passę będą kontynuować.
(KK)
[Fot. Kazimierz Kiczyński/Barbara Sańko ©]