ZNOWU MARAZM W POLSKIM BOKSIE ZAWODOWYM?
Rok 2013 nazwałem kiedyś rokiem prawdy o polskim boksie, ponieważ wielu trzymanych latami „pod kloszem” polskich bokserów dostało wreszcie szansę zmierzenia się z rywalami wysokiej klasy. Większość została zweryfikowana negatywnie, co miało jednak ten dobry skutek, że pozwoliło wreszcie kibicom, trenerom i samym zawodnikom prawidłowo ocenić miejsce, w którym się znajdują i perspektywy na przyszłość.
Początek roku 2014 przyniósł po stronie minusowej przegrane ważne walki Tomasza Adamka i Artura Szpilki oraz kolejną, chyba tym razem ostateczną wywrotkę Przemysława Majewskiego. Na plus możemy zaliczyć jedynie zwycięstwo Kamila Łaszczyka w USA i w miarę udane „przecieranie się” Andrzeja Wawrzyka i Mateusza Masternaka po ubiegłorocznych porażkach.
Bardziej niepokojący jest brak aktywności wielu polskich pięściarzy. Grupa KP panów Wasilewskiego i Wernera w ubiegłym roku zasłużyła sobie na uznanie sympatyków polskiego boksu, konfrontując wreszcie swych bokserów z przeciwnikami z wyższej półki. Jednak w tym roku, wbrew oczekiwaniom, mamy na razie powrót do niechlubnej przeszłości. Co prawda, przypadek „najbardziej zasłużonego prospekta RP” Pawła Kołodzieja można uznać za usprawiedliwiony, bo uzgodniona walka z Yoanem Pablo Hernandezem nie doszła do skutku z przyczyn niezależnych od dobrej woli i umiejętności kierownictwa grupy, to jednak przy innych nazwiskach pojawiają się znaki zapytania. Dlaczego wciąż nie walczy lider grupy, mistrz świata Krzysztof Włodarczyk, który w swych ostatnich pojedynkach wykazywał się życiową formą? Nie wykorzystywanie takiej „maszynki do robienia pieniędzy”, jaką jest obecnie Diablo zakrawa na jakiś ponury paradoks. Dlaczego znowu „rdzewieje” Łukasz Janik, który przyzwoicie wypadł w walce z Olą Afolabim? Jakie są dalsze plany odnośnie Krzysztofa Głowackiego, którego szczyt formy (zwycięstwo nad Matty Askinem) chyba został już bezpowrotnie zmarnowany? Czyżby cała para poszła w gwizdek (tj. Szpilkę)?
Jeszcze gorzej to wygląda, jeśli chodzi o innych polskich bokserów (tj. spoza KP). Uwikłany w spory ze swoim promotorem drugi rok z rzędu nie boksuje Mariusz Wach. Grzegorz Proksa miał wrócić na angielskie ringi, ale na zapowiedziach się skończyło. Od 10 miesięcy nieaktywny pozostaje Dariusz Sęk. O Damianie Jonaku wiadomo jedynie, że „odszedł w siną dal”. Polskiego boksu nie stać na marnowanie takich talentów, tym bardziej, że nowych na ich miejsce nie widać.
W pierwszym półroczu 2014 czeka nas jeszcze walka Andrzeja Fonfary z Adonisem Stevensonem o pas mistrzowski WBC w wadze półciężkiej, gdzie o sukces będzie bardzo ciężko. Czasami mam wrażenie, jakby na barkach tego szczupłego chłopaka zawisła cała przyszłość polskiego boksu.
Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba