NIESMAK PO WERYKCIE W WALCE WIECZORU. NIEUDANY REWANŻ SASZY SIDORENKO
W walce wieczoru gali Tymex Boxing Night 20 w Dzierżoniowie Aleksandra Sidorenko (9-1-1, 1 KO) przegrała z Jeleną Janicijević (4-1-1, 2 KO) w starciu o tytuł mistrzyni Europy wagi lekkiej. „Sasza” zaczęła koncertowo. W pierwszych minutach wyprzedzała silniejszą fizycznie rywalkę, trafiała ciosami prostymi i zbierała małe punkty. Rundy czwarta i piąta wyrównały się, ale w szóstej Sidorenko dwukrotnie złapała przeciwniczkę kombinacją lewy-prawy prosty, po którym biła – i trafiała, lewym sierpowym. Gorsza boksersko, za to dobrze przygotowana fizycznie Serbka atakowała do samego końca i nieco zniwelowała straty. Tak przynajmniej widzieliśmy to my… Tymczasem po ostatnim gongu sędziowie punktowali 96:94 Janicijević, 96:94 Sidorenko i 97:93 – Janicijević!
Damian Wrzesiński (24-2-2, 7 KO) dorzucił do swojej kolekcji tytuł międzynarodowego mistrza Polski kategorii junior półśredniej, choć na co dzień startuje w lekkiej. Wobec problemów na lotnisku pierwotnie anonsowanego rywala naprzeciw niego w wyższym limicie stanął Michal Dufek (34-23-2, 22 KO). „Wrzos” od razu narzucił wysokie tempo i Czech już po trzeciej rundzie wydawał się mieć kryzys. Damian tylko te tempo zwiększał, choć momentami podchodził za blisko i sam sobie przeszkadzał, umożliwiając mu klincz. Dopiero w szóstej rundzie trochę poukładał swój boks, zaczął łapać na kontry i zwiększać przewagę. W siódmym starciu Wrzesiński trafił bezpośrednim prawym i w końcu posłał przeciwnika na deski. W ósmej odsłonie dodał kilka kolejnych kontr, odbierając Czechowi ochotę do kontynuowania potyczki. Dufek do dziewiątej rundy już nie wyszedł.
- Nie trenuję już tak z ciężarami, ważę mniej i od razu widzę, że lepiej boksuję – mówił kilkadziesiąt godzin temu Michał Leśniak (16-1-1, 5 KO). I potwierdził to dziś w ringu w Dzierżoniowie. Naprzeciw „Szczupaka” stanął Wilber Blanco (8-2, 7 KO). Po pierwszej, spokojnej i rozpoznawczej rundzie, w drugiej Michał przepuścił sierp rywala i po zwodzie strzelił hakiem na korpus. Nokaut! Dla Leśniaka, który ciężko przechorował covid, był to udany powrót po dokładnie rocznej przerwie.
Michał Soczyński (5-0, 2 KO) dopisał kolejną wygraną do rekordu, mamy jednak wrażenie, że nie rozwija się od jakiegoś czasu. Jest silny, charakterny, i to na tyle. Ambitny Adam Kolarik (2-1, 2 KO) już w pierwszej rundzie padł na deski, choć powtórki pokazały, że decydujący cios „Soczek” zadał… głową w wymianie. Wszystko działo się bardzo szybko, sędzia tego nie zauważył i liczył. W trzeciej odsłonie Michał ściął przeciwnika z nóg lewym sierpowym. Ale nie zdołał go skończyć. Przeważał do końca, jednak za mało kombinował i Czech przetrwał sześć rund. Sędziowie punktowali na korzyść pięściarza z Lublina 59:53, 59:53 i 60:52.
Karol Łapawa (2-0) dominował przez cztery rundy nad Richardem Walterem (9-23-1, 8 KO), konsekwentnie obijał jego tułów, nie zdołał jednak przełamać rywala i wygrał na kartach wszystkich sędziów 40:36.
Kamil Mroczkowski (4-0, 2 KO) dopisał kolejne zwycięstwo do swojego rekordu, ale takich chłopaków jak Ramazi Gogiczaszwili (14-36-2, 6 KO), który zaczynał karierę w wadze junior średniej, pogromca Dubois i Kadiru z ringów olimpijskich powinien demolować… Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Akcja lewy-prawy Kamila i Gruzin zapoznał się z matą ringu. Za moment krótki prawy sierp i drugi nokdaun w pierwszej rundzie. Potem Mroczkowski na siłę starał się ubić przeciwnika, walka zrobiła się chaotyczna, a w samej końcówce Polak dostał jeszcze ostrzeżenie za ściąganie w dół. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść 39:34, 38:35 i 39:34.
Krzysztof Ryta (0-1) przegrał w debiucie zawodowym z Bartłomiejem Włodarczykiem (1-1). Wszyscy sędziowie punktowali 39:37.
źródło: bokser.org