MICHAŁ CIEŚLAK PEWNIE PUNKTUJE SERGEYA RADCHENKĘ NA GALI W LEGIONOWIE
W walce wieczoru gali w Legionowie, Michał Cieślak (16-0, 10 KO) odniósł pewne punktowe zwycięstwo nad Siergiejem Radczenką (6-2, 1 KO). Radomianin już od pierwszych sekund pojedynku prezentował charakterystyczny dla siebie styl, ogromna agresja i dynamika, praca z trenerem Liczikiem zdecydowanie przyniosła efekty.
Siła ciosów Cieślaka robiła kolosalne wrażenie na przeciwniku. W drugiej rundzie położył swojego rywala dwukrotnie na deski i wydawało się, że skończy walkę przed czasem, jednak Radczenko przetrwał kryzys i dotrwał do gongu. W kolejnych rundach oglądaliśmy ze strony Polaka bardzo dynamiczne, długie kombinacje, którymi żądlił Ukraińca, jednak ten nie dawał się powalić aż do rundy szóstej, w której został trafiony czystym prawym krzyżowym na szczękę. Po raz kolejny przetrwał jednak kryzys. Cieślak rzucił się do ataku, lecz Radczenko wykazał się wielką odpornością i ostatecznie Polak odniósł jednogłośne zwycięstwo na punkty.
Paweł Stępień (10-0, 9 KO) liczył na kilka rund, ale wszystko skończył bardzo szybko. Ricardo Marcelo Ramallo (22-13-1, 16 KO) nie wytrzymał z pięściarzem ze Szczecina nawet trzech minut. Stępień dystansował sobie przeciwnika lewym prostym, a gdy ten popełnił błąd, karcił go bezpośrednim prawym. Toczył walkę w dystansie, ale pod koniec rundy doskoczył, strzelił lewym hakiem na wątrobę i było po sprawie. Klasyczny nokaut.
W co-main evencie gali w Legionowie naprzeciwko siebie stanęli Mateusz Tryc (6-0, 5 KO) i Walentyn Zbrożek (5-3, 2 KO). Pierwotnie rywalem Tryca miał być Rosjanin, Varazdat Czernikow (11-7, 5 KO), jednak na dzień przed galą został zawrócony na lotnisku. Na początku Zbrożek wydawał się bardzo twardy, nie zagroził Trycowi w żaden sposób, jednak przyjmował wiele ciosów, które zdawały się nie wzruszać go na tyle, aby musiał przerwać walkę. Pojedynek nie był zbyt emocjonujący, obserwowaliśmy dosyć jednostronną walkę, w której Polak atakował, a Ukrainiec walczył o przetrwanie jak największej liczby rund. W piątym starciu zmęczenie dało się jednak we znaki i Zbrożek musiał ugiąć się pod naporem ciosów Tryca. Został trafiony prawym sierpowym w okolice ucha, po którym padł na deski i nie był w stanie kontynuować walki. Komentatorzy na temat rywala Tryca powiedzieli, że był to ruchomy worek treningowy i ciężko się nie zgodzić z tym stwierdzeniem – słaba praca nóg i kompletny brak argumentów na zwycięskiego dziś Polaka.
W czwartym pojedynku gali w Legionowie zmierzyli się Rafał Grabowski (2-0, 1 KO) i Yuri Chumak (1-0, 0 KO). W pierwszej fazie walki Ukrainiec stawiał opór, był bardzo ruchliwy na nogach i zadawał więcej ciosów. Pod koniec drugiej rundy zagapił się jednak i Grabowskiemu udało się trafić mocnym lewym sierpowym, którym mocno podłączył Ukraińca i tylko gong ocalił go od prawdopodobnej porażki przed czasem. Od drugiej rundy podopieczny trenerów Jabłońskiego i Wojdy zaczął podkręcać tempo, mogliśmy zobaczyć zdecydowanie więcej ciosów i składanych kombinacji w jego wykonaniu, konsekwentna presja wywierana na przeciwnika opłaciła się, pięściarzowi grupy Fight Events udało się odnieść jednogłośne zwycięstwo na punkty.
źródło: bokser.org