42. ME: MATEUSZ POLSKI POWALCZY O MEDAL I WYSTARTUJE W MISTRZOSTWACH ŚWIATA
W I serii dzisiejszych walk 1/8 finału 42. Mistrzostw Europy Seniorów w boksie, mistrz Polski, Mateusz Polski (64 kg) przerwał złą passę 6 kolejnych porażek Biało-Czerwonych, pokonując na punkty (4-1) niespełna 21-letniego brązowego medalistę mistrzostw Niemiec, Wladislawa Baryshnika. Dzięki temu zagwarantował sobie prawo startu w Mistrzostwach Świata w Hamburgu (przełom sierpnia i września br.) i walkę o medal ME z wicemistrzem olimpijskim z Rio de Janeiro (2016), naturalizowanym w Azerbejdżanie Kubańczykiem, Lorenzo Sotomayorem Collazo.
Początkowo pojedynek wcale nie układał się po myśli Mateusza. Rywal dobrze operował ciosami prostymi i wzorowo poruszał się po ringu. Co więcej ośmielony powodzeniem pierwszych akcji rozluźnił się bijąc także kombinacje ciosów góra-dół. Pięściarz z Karlina rozkręcał się powoli, zaskakując ringowym spokojem, jak gdyby chcąc dobrze rozłożyć siły na 3 rundy trudnej walki. Przejął inicjatywę od połowy 2. starcia i do samego końca walki był skuteczniejszy od coraz bardziej zmęczonego rywala. Mimo iż w boksie Mateusza tym razem zabrakło brawurowych serii ciosów i mnogości akcji ofensywnych, jego boks przypadł do gustu sędziom z Mołdawii, Rosji, Szwecji i Białorusi, którzy punktowali dla niego solidarnie po 29-28. Odwrotnie walkę oceniła sędzina z Irlandii, dając przewagę młodemu Niemcowi 29-28.
Wcześniej kibicowaliśmy Jakubowi Słomińskiemu (49 kg), który po dość interesującej 1. rundzie w kolejnych odsłonach pozwalał się trafiać szybszemu rywalowi. 23-letni mistrz Włoch, Federico Serra, chcący pierwotnie zdominować w ofensywie Polaka dość chaotycznymi atakami, wobec niezłej postawy Jakuba otrzymał od swoich trenerów polecenie zmiany taktyki, na walkę dystansową, z wykorzystaniem szybkości, refleksu i dobrej pracy nóg. Polak ambitnie gonił za nim do końca walki ale ze zmęczenia coraz częściej opuszczał ręce, prowokując ciosy szybszego rywala. Był liczony w 2. (raczej niesłusznie) i 3. starciu, dzięki czemu przegrał wyraźnie punkty (trzy razy 27-30, 26-30 i 28-29).
Serię walk zamykała rywalizacja, w której zmierzyli się Aleksander Stawirej (+91 kg) i zwycięzca turnieju przedolimpijskiego z Rio de Janeiro (2016), 26-letni Fraser Clarke. Mimo iż zwycięsko wyszedł z niej Anglik, mieliśmy powody do satysfakcji, gdyż najmłodszy pięściarz naszej ekipy miejscami boksował z rywalem jak równy z równym, wyraźnie zaskakując doświadczonego Clarke`a. Wyspiarz musiał postawić na szali wszystkie swoje umiejętności i wylać sporo potu, by przekonać do siebie sędziów. Wpływ na werdykt miał także knockdown w ostatniej sekundzie walki (!), którym turecki arbiter „przypieczętował” zwycięstwo Anglika 5-0 (30-27, 30-27, 30-26, 29-28, 29-27).