Archiwum: Maj 2016

W GDAŃSKU MAJĄ NASTĘPCĘ „PANTERY”. FILIP WĄCHAŁA WYGRAŁ 6. MTB IM. CHYCHŁY

filip wachala

Nasz jedyny – jak dotąd – zawodnik, który wywalczył kwalifikacje olimpijskie do Rio de Janeiro, czyli Tomasz Jabłoński (75 kg), przebywa aktualnie na Kubie gdzie rywalizuje w Międzynarodowym Turnieju Cordova Cardin w Hawanie, więc nie mógł się zaprezentować trójmiejskiej publiczności podczas tradycyjnego 6. Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego im. Zygmunta Chychły.

Pod nieobecność „Pantery” honor reprezentowania gospodarzy najlepiej wziął na siebie zaledwie 18-letni Filip Wąchała (64 kg), który w dobrym stylu wygrał dwa pojedynki – z Niemcem Ahmedem Al-Saadim i Holendrem Aito Kosterem, wygrywając rywalizację w swojej wadze. Ogółem przez 3 dni (od 27 do 29 maja) na Długim Targu w Gdańsku, niedaleko fontanny Neptuna, można było zobaczyć ciekawy boks w wykonaniu nie tylko zawodników SAKO Gdańsk ale i gości z Niemiec, Rosji, Słowacji, Litwy i Holandii. Szkoda, że zabrakło innym polskich zawodników, w tym kadrowiczów, którzy stale narzekają na brak międzynarodowych startów. Tymczasem w Gdańsku wystąpiło kilku znanych i cenionych na Starym Kontynencie zawodników…

WYNIKI WALK ĆWIERĆFINAŁOWYCH [27.05.2016 ROK - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

64 KG
Aito Koster (Holandia) – Andreas Leis (Bawaria) 2-1

69 KG
Andrey Maik (Rosja) – Magomed Schakhidov (Rosja) 3-0
Brian Hellwig (Bawaria) – Łukasz Zyguła (SAKO Gdańsk) 2-1
Arman Panosyan (Rosja) – Andrej Rigo (Słowacja) 3-0
Delano James (Holandia) – Alexandr Mironov (Litwa) 3-0

75 KG
Dominik Dolinas (Słowacja) – Konstantin Tonkuschin (Rosja) 2-1
Mikhail Aliev (Rosja) – Jan Niedźwiecki (SAKO Gdańsk) TKO 3
Arthur Krischanowski (Bawaria) – Silvio Schierle (Brandenburgia) 2-1

81 KG
Kestas Pukas (Litwa) – Kasjusz Życiński (SAKO Gdańsk) TKO 2

91 KG
Roman Gorst (Bawaria) – Maco Deckmann (Brandenburgia) 2-1

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [28.05.2016 ROK - na pierwszym miejscu zwyciężczynie]

KOBIETY

48 KG Marie Maciejewski (Straslund) – Natalia Snadna (Bombardier) 3-0
54 kg Dominique Gorlich (Straslund) – Aneta Gierszewska (Nowi Polnica) 3-0

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH [28.05.2016 ROK - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

MĘŻCZYŹNI

60 KG
Modestas Zmudina (Litwa) – Surif Jangojan (Branderburgia) 2-1
Ruslan Batmanov (Rosja) – Romano Marengo (Holandia) 2-1

64 KG
Filip Wąchała (SAKO Gdańsk) – Ahmed Al-Saadi (Branderburgia) 3-0
Aito Koster (Holandia) – Devidas Klucukas (Litwa) 3-0

69 KG
Andrey Maik (Rosja) – Brian Hellwig (Branderburgia) 2-1
James Delano (Holandia) – Arman Panosyan (Rosja) 3-0

75 KG
Max van der Pas (Holandia) – Dominik Dolinas (Słowacja) 3-0
Mikhail Aliev (Rosja) – Arthur Krischanowski (Bawaria) WO.

81 KG
Lubdeh-Abu (Branderbugia) – Martin Foru (Holandia) 3-0
Kestas Pukas (Litwa) – Michael Eifert (Bawaria) 2-1

91 KG
Marco Deckmann (Branderburgia) – Algirdas Banivilis (Litwa) 3-0

+91 KG
Stanley Koemans (Holandia) – Eric Brechlin (Branderburgia) 3-0
Aleksandras Baranovas (Litwa) – Leszek Rychłowski (SAKO Gdańsk) 3-0

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [29.05.2016 ROK - na pierwszym miejscu zwycięzcy]

60 KG Ruslan Batmanow (Rosja) – Modestas Zmudina (Litwa) 2-1
64 KG Filip Wąchała (SAKO Gdańsk) – Aito Koster (Holandia) 3-0
69 KG Andrey Maik (Rosja) – Delano James (Holandia) 2-1
75 KG Max Van der Pas (Holandia) – Mikhail Aliev (Rosja) 2-1
81 KG Abu Lubdeh (Branderburgia) – Kestas Pukas (Litwa) 2-1
91 KG Roman Gorst (Bawaria) – Marco Deckman (Branderburgia) 3-0
+91 KG Stanley Koemans (Holandia) – Aleksandras Baranovas(Litwa) 3-0

WŁODARCZYK Z PASEM. TRUDNA PRZEPRAWA CIEŚLAKA. POWRÓT ZIMNOCHA

szczecin gala 16

Krzysztof Włodarczyk (51-3-1, 37 KO) rozbił Kaia Kurzawę (37-5, 25 KO) w czwartej rundzie w głównej walce wieczoru gali boksu zawodowego w Szczecinie, zdobywając przy okazji interkontynentalny pas organizacji IBF kategorii junior ciężkiej. Stylowo obaj się dopasowali, tym bardziej, że Niemiec sam narzucał wymiany w półdystansie. W połowie pierwszej rundy wyprzedził akcję Krzyśka, trafił czysto lewym sierpowym, lecz „Diablo” przyjął to bez zmrużenia oka. W drugiej zbierał obszerne sierpy Kurzawy na blok, sam zaś uruchomił sztywny jab, którym przestawiał przeciwnika. Wciąż jednak Niemiec starał się wywierać pressing. – Otwórz go sobie ciosami na dół – usłyszał w narożniku Włodarczyk od trenera Fiodora Łapina. I tak zrobił. Najpierw kilka razy uderzył prawym na korpus, by nagle huknąć prawym sierpowym w okolice skroni. Kurzawa się zachwiał, sprytnie przyklęknął, wypluł również ochraniacz na zęby i po liczeniu do ośmiu zyskał kilka dodatkowych sekund. Kai przetrwał do przerwy, ale tuż po niej prawy overhand „Diablo” znów nim lekko zachwiał. Wtedy obyło się jeszcze bez nokdaunu, lecz minutę później Włodarczyk doskoczył akcją lewy-prawy, przebił gardę, trafił na górę i Kurzawa przyklęknął po raz drugi. Powstał na dziewięć, jednak arbiter Grzegorz Molenda zastopował dalszą potyczkę.

Nieoczekiwanie niepokonany dotąd, ale mierzący się wcześniej z anonimowymi zawodnikami Aleksander Kubicz (9-1, 6 KO) okazał się zdecydowanie najtrudniejszym testem w dotychczasowej karierze Michała Cieślaka (13-0, 9 KO). Michał w swoim stylu ruszył ostro do przodu na dużo mniejszego i słabszego fizycznie rywala, lecz ten jak na Rosjanina przystało okazał się pięściarzem niewygodnym i dobrze wyszkolonym technicznie. Schodził nisko głową, obniżał pozycję, pozostawał cały czas w ruchu i w dwóch pierwszych rundach nie dał się trafić niczym mocnym na górę. Michał trafiał na korpus, ale Rosjanin odpowiadał tym samym. W trzecim starciu Cieślak narzucił straszny pressing. „Siedział” na rywalu cały czas, nie dając mu choćby pół sekundy na odpoczynek. Uruchomił w końcu sztywny lewy prosty, zamykał Rosjanina przy linach, trafiając raz mocnym prawym i raz lewym sierpowym. Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w czwartej odsłonie. Kubicz dwa razy trafił prawym podbródkowym, wciąż był ruchliwy i unikał większość potężnych bomb naszego rodaka. Ciekawa sytuacja nastąpiła po przerwie. To Michał cofnął się na liny, zaatakował Kubicz i wtedy Cieślak złapał go na kontrę bardzo mocnym lewym sierpowym. Reprezentant „Sbornej” był zraniony, lecz nie było mowy o kapitulacji i po krótkim klinczu wrócił do swojego boksu. Cieślak wydłużył dystans w szóstej rundzie, uruchomił jab i utrzymywał kontrolę nad szalenie niewygodnym oponentem. Siódma runda podzielona jakby na dwie części. Początkowo inicjatywę przejął Rosjanin, polując lewym hakiem pod prawy łokieć, ale Michał przełamał go fizycznie i zepchnął do odwrotu. Dodatkowo Włodzimierz Kromka ukarał Kubicza ostrzeżeniem za ataki głową. W ósmej Aleksander spuchł, a czujący krew Michał podkręcił jeszcze bardziej tempo. Sędzia odebrał Kubiczowi drugi punkt za kolejne ataki głową. Na początku dziewiątego starcia po zderzeniu głowami Rosjaninowi pękła powieka. Po konsultacji z lekarzem arbiter zastopował potyczkę. A jako iż kontuzja nastąpiła z własnej winy, pan Kromka ogłosił wygraną Polaka przez TKO.

Udanie powrócił Krzysztof Zimnoch (19-1-1, 13 KO) po pierwszej zawodowej porażce, stopując w czwartej rundzie Konstantina Airicha (23-17-2, 18 KO). Pięściarz z Białegostoku miał przewagę szybkości, kilka razy trafił akcją lewy-prawy, ale też nie ustrzegł się błędu i zainkasował prawy sierp rywala. Na początku drugiej rundy po prawym na dół trafił krótkim lewym sierpowym, jednak Kazach z niemieckim paszportem znów przedarł się swoim prawym sierpowym. Pierwsze sześć minut upłynęło w wysokim tempie, na czym na pewno skorzystali kibice. Na początku trzeciej odsłony Krzysiek wciągnął przeciwnika na ładną kontrę z prawej ręki. Potem uruchomił jab, którym kontrolował Airicha. Od początku czwartego starcia Airich gasł z każdą sekundą. Na początku trzeciej minuty Zimnoch trafił krótkim prawym sierpem w okolice ucha, widząc tam lukę natychmiast poprawił taką samą akcją, dodał dwie następne bomby i rywal padł na matę szczecińskiego ringu. Powstał na osiem, jednak po kilku kolejnych uderzeniach z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.

Efektownie pokazał się Paweł Stępień (4-0, 4 KO) przed swoimi krajanami w Szczecinie. Ale sprowadzony niemal w ostatniej chwili Wasyl Kondor (18-17-1, 5 KO) okazał się niezwykle charakternym i twardym zawodnikiem. Polak zaczął mocnymi lewymi hakami w okolice wątroby. W pewnym momencie trafił prawym krzyżowym, natychmiast poprawił taką samą akcją i rywal „zatańczył”. Sprytnie jednak sklinczował i przetrwał kryzys. Na początku drugiego starcia rywal znów był podłączony do prądu. Minutę później „pływał” w narożniku po kolejnych bombach Stępnia, ale o dziwo odradzał się bardzo szybko. W trzeciej odsłonie Paweł zaczął potężnym lewym hakiem w okolice wątroby, poprawił bezpośrednim prawym, kilkanaście sekund później znów huknął lewym pod prawy łokieć, ale choć Kondor krzywił się z bólu, dzielnie boksował dalej. W połowie czwartej rundy Stępień wystrzelił akcją lewy-prawy. Ukrainiec cierpiał, ale nie kapitulował. Niemal równo z gongiem na przerwę zainkasował jeszcze krótki prawy sierp i na miękkich nogach wracał do narożnika. Piąte starcie to dalsza jednostronna demolka i niesamowite serducho Kondora. Na minutę przed końcem Paweł strzelił długim prawym na szczękę, poprawił prawym sierpem, zamroczonego przeciwnika dobił akcją lewy-prawy i twardy jak skała Ukrainiec w końcu skapitulował. Co prawda powstał na osiem, lecz z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.

Jordan Kuliński (2-0-1, 1 KO) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Andrejsa Pokumeikę (9-11, 7 KO). Od początku narzucił ostry pressing, zmieniał pozycję i bił na zmianę na górę i tułów. W pierwszej rundzie trafił mocnym lewym sierpowym. W drugiej i trzeciej odsłonie nadal przeważał, obijał przeciwnika seriami dwóch-trzech ciosów, choć nie potrafił sforsować jego szczelnej obrony. W czwartym starciu trafił prawym sierpowym, za moment poprawił lewym krzyżowym stojąc akurat w odwrotnej pozycji, ale też zaczął coraz ciężej oddychać. Początek piątej rundy to mocne haki na korpus w wykonaniu Kulińskiego z obu rąk. Robił to konsekwentnie, czym otworzył sobie drogę do uderzeń na górę. W ostatnich trzech minutach działo się już mało. Po ostatnim gongu sędziowie trochę się wygłupili, a w zasadzie jeden z nich, będąc tak gościnnym, że odważył się dać remis bokserowi, który wyraźnie Polakowi ustępował. Ostateczna punktacja 57:57, 58:56 i 59:55.

Wcześniej miejscowy Tomasz Król (3-1-1, 1 KO) udanie zrewanżował się Jackowi Wyleżołowi (14-16, 8 KO) za porażkę z zeszłego roku. Po sześciu rundach sędziowie punktowali na jego korzyść 59:55, 59:55 i 60:54.

źródło: bokser.org

9. MŚ KOBIET: CZTERY ZŁOTA DLA GOSPODYŃ. REWELACYJNA MOSSELY I PIERWSZE ZŁOTO ADAMS

W Astanie zakończyły się dzisiaj 9. Mistrzostwa Świata Kobiet w Boksie, które obfitowały w niespodzianki aż do ostatniego dnia zawodów. Ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanęły 4 zawodniczki z Kazachstanu, 2 Chinki i po jednej pięściarce z Francji, USA, Wielkiej Brytanii i Włoch.

Turniej przejdzie zapewne do historii jako najsłabszy z dotychczasowych startów ekipy rosyjskiej, która dotąd zawsze wygrywała klasyfikację drużynową. Tym razem podopieczne Wiktora Lisicyna, który prawdopodobnie po Igrzyskach w Rio de Janeiro zakończy pracę ze „sborną”, wywalczyły tylko jeden (!) i to srebrny medal.

Z wszystkich mistrzyń świata na uwagę zasługuje zapewne wyczyn Francuzki Estelle Mossely (60 kg), która w trzech ostatnich turniejowych walkach pokonała najlepsze zawodniczki świata w swojej kategorii wagowej - Yanę Alexeyevną (Azerbejdżan), Katie Taylor (Irlandia) i Anastasiyę Belyakovą (Rosja). Przy czym półfinałowe zwycięstwo Mossely nad Taylor było zwykłym sędziowskim szwindlem…

Dodajmy, że Francuzi nieźle lobbowali za swoimi zawodniczkami w kuluarach turnieju. Najlepszym na to dowodem był niespodziewany walkower jaki doskonała Chinka Ren Cancan (51 kg) dała w ćwierćfinale Francuzce Sarze Ourahmoune, która w ten sposób zdobyła kwalifikacje olimpijską. Jeszcze rano na wadze obie zawodniczki pojawiły się w dobrych humorach i takimże zdrowiu, by kilka godzin później ogłosić „nagłą” niedyspozycję Cancan.

WYNIKI WALK PÓŁFINAŁOWYCH [zwyciężczynie na pierwszym miejscu]

48 KG
Wang Yuyan (Chiny) – Marlen Esparza (USA) 3-0
Nazym Kazibay (Kazachstan) – U Yong-Gum (KRLD) 3-0

51 KG
Nicola Adams (Wielka Brytania) – Jaina Shekerbekova (Kazachstan) 3-0
Peamwilai Laopeam (Tajlandia) – Sara Ourahmoune (Francja) 2-1

54 KG
Stoyka Petrova (Bułgaria) – Christina Cruz (USA) 3-0
Dina Zholaman (Kazachstan) – Liu Piaopiao (Chiny) 3-0

57 KG
Alessia Mesiano (Włochy) – Denitsa Eliseyeva (Bułgaria) 3-0
Sonia Lather (Indie) – Aizhan Khodzhabekova (Kazachstan) 3-0

60 KG
Estelle Mosselly (Francja) – Katie Taylor (Irlandia) 2-1
Anastasia Belyakova (Rosja) – Mira Potkonen (Finlandia) 3-0

64 KG
Kelly Harrington (Irlandia) – Sara Kali (Kanada) 3-0
Yang Wenlu (Chiny) – Skye Nicolson (Australia) 3-0

69 KG
Gu Hong (Chiny) – Elina Gustafsson (Finlandia) 2-0
Valentina Khalzova (Kazachstan) – Nadine Apetz (Niemcy) 3-0

75 KG
Claressa Shields (USA) – Chen Nien-Chin (Tajwan) 3-0
Nouchka Fontijn (Holandia) – Savannah Marshall (Wielka Brytania) 3-0

81 KG
Yang Xiaoli (Chiny) – Franchon Crews (USA) 3-0
Kaye Scott (Australia) – Elif Guneri (Turcja) 2-1

+81 KG
Shadasia Green (USA) – Sennur Demir (Turcja) 3-0
Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) – Wang Shijin (Chiny) 3-0

WYNIKI WALK FINAŁOWYCH [zwyciężczynie na pierwszym miejscu]

48 KG Nazym Kazibay (Kazachstan) – Wang Yuyan (Chiny) 3-0
51 KG Nicola Adams (Wielka Brytania) – Peamwilai Laopeam (Tajlandia) 2-1
54 KG Dina Zholaman (Kazachstan) – Stoyka Petrova (Bułgaria) 3-0
57 KG Alessia Mesiano (Włochy) – Sonia Lather (Indie) 2-1
60 KG Estelle Mosselly (Francja) – Anastasia Belyakova (Rosja) 3-0
64 KG Yang Wenlu (Chiny) – Kelly Harrington (Irlandia) 2-0
69 KG Valentina Khalzova (Kazachstan) – Gu Hong (Chiny) 2-1
75 KG Claressa Shields (USA) – Nouchka Fontijn (Holandia) 3-0
81 KG Yang Xiaoli (Chiny) – Kaye Scott (Australia) 3-0
+81KG Lyazzat Kungenbayeva (Kazachstan) – Shadasia Green (USA) 3-0

ZNAMY JUŻ 33 OLIMPIJKI Z RIO. „DZIKA” KARTA DLA SANDRY DRABIK? CZEMU NIE!

sandra_drabik02

9. Mistrzostwa Świata Kobiet w Boksie weszły w fazę półfinałów, a więc rozstrzygnięte zostały losy kwalifikacji olimpijskich. Ale czy aby na pewno definitywnie? Otóż nie, gdyż jak dotąd prawo startu w Rio de Janeiro wywalczyły 33 zawodniczki (po 11 w każdej z kategorii). Do przyznania przez tzw. Komisje Trójstronną czekają jeszcze 3 „dzikie” karty (po jednej dla wag z limitem 51, 60 i 75 kg).

Właśnie na wspomnianych „dzikich” kartach chciałbym się skoncentrować, gdyż – moim zdaniem – dają one nam uzasadnioną nadzieję na to, by w Rio zobaczyć Sandrę Drabik, która wprawdzie przegrała zacięty bój ćwierćfinałowy z Tajką Peamwilai Laopeam, ale wcześniej wygrała w Astanie trzy pojedynki, w tym z najlepszą zawodniczką olimpijskich kwalifikacji dla obu Ameryk, Kanadyjką Mandy Bujold. Jeśli dodamy do tego fakt, że Sandra jest wicemistrzynią 1. Igrzysk Europejskich z Baku (2015) i od lat czołową zawodniczką Europy wag z limitem 51 i 54 kg, to moje nadzieje na Jej start w Rio są uzasadnione.

Wszystko zatem w rękach Polskiego Związku Bokserskiego, który jak najszybciej powinien rozpocząć lobbing w kierunku docenienia przez AIBA i MKOl klasy Sandry Drabik. Najpierw powinien zgłosić oficjalnie Jej kandydaturę do wspomnianej „dzikiej” karty.

O ostatni paszport olimpijski powalczy kilka federacji. Na pewno Tajwan (ojczyzna szefa światowej federacji, dra Wu) dla rewelacyjnej Lin Yu-Ting, Indie dla legendy boksu olimpijskiego Chungneijang Marykom, Amerykanie dla Virginii Fuchs, Włosi dla Marzii Davide, Niemcy dla Azize Nimani, Azerbejdżan dla Anny Alimardanovej, czy Rosjanie dla Eleny Savelevej. Czy są to zawodniczki lepsze od Sandry Drabik? Nie sądzę…

LISTA ZAWODNICZEK, KTÓRE NA DZIEŃ 25 MAJA 2016 ROKU WYWALCZYŁY KWALIFIKACJE OLIMPIJSKIE DO IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

51 KG (11 z 12)
Stanimira PETROVA (Bułgaria)
Nicola ADAMS (Wielka Brytania)
Ren CANCAN (Chiny)
Yodgor MIRZOYEVA (Uzbekistan)
Mandy BUJOLD (Kanada)
Ingrid VALENCIA (Kolumbia)
Zohra EZZAHRAOUI (Maroko)
Jaina SHEKERBEKOVA (Kazachstan)
Sara OURAHMOUNE (Francja)
Peamwilai LAOPEAM (Tajlandia)
Tetyana KOB (Ukraina)

60 KG (11 z 12)
Yana ALEXEYEVNA (Azerbejdżan)
Irma TESTA (Włochy)
Yin JUNHUA (Chiny)
Shelley WATTS (Australia)
Mikaela MAYER (USA)
Adriana ARAUJO (Brazylia)
Hasna LACHGAR (Maroko)
Katie TAYLOR (Irlandia)
Estelle MOSSELY (Francja)
Mira POTKONEN (Finlandia)
Anastasiya BELYAKOVA (Rosja)

75 KG (11 z 12)
Anna LAURELL-NASH (Szwecja)
Yaroslava YAKUSHINA (Rosja)
Li QIAN (Chiny)
Dariga SHAKIMOVA (Kazachstan)
Claressa SHIELDS (USA)
Ariane FORTIN (Kanada)
Khadija MARDI (Maroko)
Chen NIEN-CHIN (Tajwan)
Savannah MARSHALL (Wielka Brytania)
Nouchka FONTIJN (Holandia)
Andreia BANDEIRA (Brazylia)

Opracował: Jarosław Drozd

WIELKOPOLANIE PO RAZ TRZECI GÓRĄ. TYM RAZEM MŁODZI NORWEGOWIE POKONANI W POZNANIU

norge _poznan

W minioną sobotę (21 maja) w Galerii Green Point w Poznaniu odbył się trzeci z czterech planowanych Międzynarodowych Meczów Bokserskich organizowanych przez Fundację Wielkopolski Boks. Tym razem zmierzyły się młodzieżowe drużyny Wielkopolski i Norwegii. Gospodarze ostatecznie pokonali 12-8 młodzieżową reprezentację klubów z Oslo i Akershus. Najlepszym zawodnikiem został Michał Tobera (69 kg) z Sokoła Piła, który zarazem stoczył najlepszą walkę meczu, wygrywając z Patrikiem Foulgero.

Choć wynik meczu zakończył się sukcesem gospodarzy, to przeżyli oni również chwile grozy bo po pięciu walkach wynik brzmiał 8-2 dla Norwegów. Jednak kolejne pięć pojedynków zakończyło się zwycięstwem zawodników z Wielkopolski, którzy ostatecznie wygrali 12-8.

Już w czerwcu odbędzie się czwarty, a zarazem ostatni z serii meczów międzynarodowych organizowanych przez Fundację Wielkopolski Boks. Przypominamy również, że organizacja tej serii możliwa jest dzięki dotacji z Urzędu Miasta Poznania dotyczącej wspierania i upowszechniania sportu.

[21 maja 2016 roku, POZNAŃ]
WIELKOPOLSKA – NORWEGIA 12-8 [na pierwszym miejscu zwycięzcy]

KADECI
64 kg Don Emini – Damian Heymann 3-0
81 KG Shamsudin Shamilov – Sebastian Grubecki 3-0

JUNIORZY
60 KG Madelaine Angelsen – Aleksandra Gorzkiewicz 3-0
60 KG Kevin Kokoszka – Andreas Eggan 3-0
69 KG Mikołaj Tobera – Patrick Fulgero 3-0
75 KG Antoni Sprengel – Dennis Hoffstad 3-0
75 KG Patryk Cichy – Jorgen Cindahl 3-0

MŁODZIEŻOWCY
51 KG Perzin Nazari – Marta Andrejew 3-0
60 KG Karol Łapawa – Adrian Haug 2-1
64 KG Piotr Piejek – Kevin Johannsen 2-1

WALKI POKAZOWE

KADECI
60 KG Patricia Martinsen – Sandra Damazyn 3-0

MŁODZIEŻOWCY
91 KG Jakub Kasprzak – Oskar Bielski 3-0

Oskar Łuczak – Oskar Wileński REMIS

IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W RIO BEZ POLEK. DRABIK I RYGIELSKA ODPADŁY W ĆWIERĆFINAŁACH

drabik_tha2

Niestety bez medalu 9. Mistrzostw Świata i bez kwalifikacji olimpijskiej wrócą do kraju reprezentantki Polski. Zarówno Sandra Drabik (51 kg), jak i Aneta Rygielska (57 kg) zrobiły dzisiaj wszystko co w ich mocy, by awansować do strefy medalowej światowego czempionatu. Niestety obie uległy Azjatkom – ubiegłorocznej mistrzyni tego kontynentu, Peamwilai Laopeam z Tajlandii (Sandra) i Sonii Lather z Indii (Aneta).

Bliższa szczęścia, jakim byłoby zdobycie paszportu na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro była Sandra Drabik, która zdaniem dwóch z trzech sędziów wygrała dwa pierwsze starcia, a że kolejne dwa zostały zapisane na konto jej doświadczonej rywalki na kartach punktowych w dwóch przypadkach pojawił się remis 38-38. W ostatniej rundzie minimalnie więcej sił zachowała niespełna 33-letnia Tajka, i to po jej stronie u sędziny Any Martinez z Dominikany znalazło się wskazanie, przez co Polka przegrała niejednogłośnie na punkty (trzeci sędzia, Anglik Daniel McFarlane punktował 39-37 dla Laopeam).

Z kolei Aneta Rygielska, w zgodnej opinii sędziów wygrała tylko jedno starcie w walce z byłą wicemistrzynią Azji wagi koguciej (54 kg), 24-letnią Sonią Lather z Indii. Szkoda, bo mimo wspomnianego sukcesu rywalki, to Polka wydawała się być zawodniczką bardziej doświadczoną. Polka tylko w drugim starciu zyskała uznanie w oczach sędziów, którzy zgodnie punktowali trzy razy 39-37 dla Hinduski.

CZY SANDRA DRABIK PÓJDZIE ŚLADEM KAROLINY MICHALCZUK? DZIELI JĄ JEDNO ZWYCIĘSTWO OD IGRZYSK W RIO!

sandra drabik_012

To był absolutnie spektakularny występ Sandry Drabik (51 kg)! Wicemistrzyni 1. Igrzysk Europejskich w 1/8 finału rozgrywanych w Astanie 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie pokonała na punkty najlepszą w tym roku zawodniczkę obu Ameryk, 29-letnią Kanadyjkę Mandy Bujold. Tym samym nasza zawodniczka jest dosłownie o krok od zdobycia medalu światowego czempionatu, a tym samym wywalczenia kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Dzisiaj Sandra zaboksowała doprawdy znakomicie i co najważniejsze wszechstronnie, w każdej z rund demonstrując światowy poziom. Dodatkową motywacją dl podopiecznej trenerów Pawła Pasiaka i Tomasza Potapczyka była przegrana jakiej Polka doznała z rąk Bujold jesienią ub. roku podczas MTB „Queens Cup” w Stralsundzie. Wówczas Kanadyjka była od niej lepsza i oprócz turniejowego zwycięstwa otrzymała nagrodę dla najlepiej wyszkolonej technicznie zawodniczki zawodów.

W Astanie na nic się zdały sympatycznej Bujold znakomite umiejętności techniczne i rutyna. Sandra Drabik, znakomicie nastawiona psychicznie i przygotowana taktycznie oraz wytrzymałościowo wygrała każdą z rund, czego nota bene nie zauważył arbiter Jingjing Zhang z Chin punktując trzy starcia dla Bujold (39-37). Na szczęście klasę Polki docenili sędziowie z Wielkiej Brytanii (40-36) i Algierii (39-37) i po ogłoszeniu werdyktu do góry powędrowała ręka kielczanki.

W polskiej ekipie mamy zatem dzisiaj zasłużone święto, ale do pełnej radości potrzeba jeszcze jednej wygranej walki. Jeśli więc jutro w II serii walk (o godz. 15.00 polskiego czasu) Sandra Drabik wygra z Tajką Peamwilai Laopeam, to pójdzie śladem swojej niedawnej wielkiej rywalki, Karoliny Michalczuk i wywalczy awans olimpijski.  

9. MŚ: ANETA RYGIELSKA O KROK OD MEDALU. LIDIA FIDURA NIE POJEDZIE DO RIO DE JANEIRO

rygielska_schwer

W niedzielę, czyli czwartym dniu 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, podobnie jak wczoraj, zobaczyliśmy w ringu trzy Biało-Czerwone i niestety tak jak w sobotę tylko jedna z nich odniosła zwycięstwo. Do ćwierćfinału awansowała rozstawiona w Astanie z numerem 2 Aneta Rygielska (57 kg), zaś swoje walki przegrały Hanna Solecka (69 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Ta druga porażka była dla nas szczególnie bolesna, gdyż pozbawiła gliwiczankę szansy występu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Aneta Rygielska (57 kg) po dwóch latach wróciła do kategorii piórkowej, w której boksowała m.in. podczas poprzednich Mistrzostw Świata w Jeju City. Jej rywalką była dzisiaj ambitna młoda Turczynka, Sati Burcu, która zgodnie z oczekiwaniami postawiła Polce bardzo trudne warunki. Z biegiem pojedynku lepsze wrażenie na sędziach i obserwatorach robiła Aneta, która najpierw odrobiła straty z początku walki a następnie finiszem przeważyła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wprawdzie chiński arbiter widział wygrana Burcu 39-37 ale dwóch pozostałych (z Kazachstanu i Grecji) przy remisie 38-38 wskazało na Biało-Czerwoną, która w pojedynku o medal zaboksuje z Hinduską Sonią Lather.

Zarówno Hanna Solecka, jak i Lidia Fidura zrobiły wszystko by wygrać swoje pojedynki, ale niestety ich rywalki zaprezentowały dzisiaj skuteczniejszy boks. Obie Polki uległy jednogłośnie na punkty. Ta pierwsza zdaniem dwóch sędziów wygrała pierwsze starcie walki z Grannie Walsh, ale w kolejnych ww. arbitrzy wyżej ocenili boks zawodniczki z Irlandii, punktując dwa razy 39-37 i raz 40-36. Trudniejsza rywalkę miała Ślązaczka, która rywalizowała z bezsprzecznie najlepszą zawodniczką w Europie. Nouchka Fontijn, zdeterminowaną klęską, jaka poniosła w Samsunie, zaboksowała skutecznie w dystansie, nie pozwalając Polce na skuteczne ataki w półdystansie. Punktacja (dwa razy 40-34 i 40-33) była z pewnością zbyt wysoka w kontekście tego co widzieliśmy w ringu, ale niestety przewaga Holenderki nie podlegała dzisiaj dyskusji.

Tak, więc w 9. Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie pozostały nam dwie zawodniczki. Jutro do Anety Rygielskiej, która już awansowała do ćwierćfinału, może dołączyć nasza ostatnia nadzieja na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, Sandra Drabik (51 kg), która jutro o godz. 15.00 polskiego czasu, w 1. pojedynku wieczornej sesji walk zaboksuje z Kanadyjką Mandy Bujold.

9. MŚ: KINGA SIWA NIE WYSTĄPI PODCZAS IGRZYSK OLIMPIJSKICH W RIO DE JANEIRO

kingasiwa01

Zdaniem Amerykanina Dona Rivery, jednego z trzech sędziów punktowych, Kinga Siwa (60 kg) wygrała dzisiaj wszystkie starcia z najlepszą zawodniczką Afryki, Hasną Lachgar. Co więcej w 4. starciu Marokanka była dwukrotnie liczona… Cóż z tego skoro dwaj inni sędziowie (z Wietnamu i Tajwanu) zapisali na konto 27-letniej zawodniczki z Maghrebu trzy starcia, pozbawiając naszą zawodniczkę szans walki o upragnioną kwalifikację olimpijską. Ostatecznie punktacja wyglądała następująco (dwa razy 39-37 dla Hasny Lachgar i 40-35 dla Kingi Siwej).

To było smutne zakończenie trzeciego dnia 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, w którym awans do 1/8 finału wywalczyła Sandra Drabik, jedna z trzech Polek, jakie zaboksowały w sobotę w Astanie. Oprócz Kingi swoje dramaty z powodu olimpijskiego fiaska przeżywały dzisiaj także m.in. Hinduska Chungneijang Marykom, Amerykanka Virginia Fuchs (51 kg), Angielka Chantelle Cameron, Szwedka Agnes Alexiusson, czy Hinduska Sarita Devi Laishram (60 kg).

9. MŚ: PEWNE ZWYCIĘSTWO SANDRY DRABIK. AMBITNA ANGELIKA GROŃSKA ULEGŁA MISTRZYNI ŚWIATA

drabik_sandra_jeju

W I serii walk trzeciego dnia 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie wystąpiły dwie Biało-Czerwone. Awans do następnej rundy zapewniła sobie tylko Sandra Drabik (51 kg), pokonując zdecydowanie Hiszpankę Marię Lara Garcię, lecz na słowa uznania zasłużyła również Angelika Grońska (48 kg), która mimo porażki ambitnie zaboksowała z mistrzynią świata Nazym Kazibay z Kazachstanu.

W swoim drugim turniejowym pojedynku Sandra Drabik (51 kg) zaboksowała jeszcze skuteczniej niż dwa dni temu, pokonując 29-letnią Hiszpankę Marię Larę Garcia. Przewaga Polki nie podlegała dyskusji a co ważne zaboksowała ona bardzo uważnie w obronie, mimo iż oprocz skutecznych lewych prostych, nie unikala ofensywnych kombinacji, kończonych głównie celnym prawym sierpem. Już w drugiej rundzie Hiszpanka boksowała z rozbitym nosem, ale nie zważając na to próbowała nawiązać walkę w półdystansie, będąc jednak karcona przez naszą faworytkę. Wedykt był więc formalnością (trzy razy 40-36 dla Sandry) a postawa Polki dobrze rokuje przed kolejnym pojedynkiem, w którym zaboksuje ona z Kanadyjką Mandy Bujold.

Angelika Grońska (48 kg) zdaniem sędziów punktowych nie wygrała dzisiaj żadnej rundy w pojedynku z faworytką gospodarzy, 23-letnią Nazym Kazibay, ale w każdym fragmencie pojedynku imponowała ambicją i na wskroś ofensywnym nastawieniem. Mistrzyni świata wyglądała na zaskoczoną, szczególnie w pierwszym starciu, w którym nawet wylądowała na deskach, ale sędzina jej nie liczyła, dopatrując się w akcji Polki popchnięcia rywalki a nie czystego uderzenia. Kazibay w tym wyrównanym pojedynku biła rzadziej ale nieco celniej, trafiając szczególnie w korpus, jakkolwiek jej ciosy nie robiły na Angelice żadnego wrażenia. Pojedynek zakończył się werdyktem jednogłośnym (dwa razy 40-35 i 40-34), na co wpływ miało także ostrzeżenie nadgorliwie udzielone naszej zawodniczce.

9. MŚ: LIDIA FIDURA NIE DAŁA SZANS AKTUALNEJ WICEMISTRZYNI EUROPY

baku_lidka

Dwa zwycięstwa po dwóch dniach 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie to dobry omen przed kolejnymi pojedynkami Polek w Kazachstanie. Dzisiaj w ringu dopingowaliśmy brązową medalistkę 1. Igrzysk Europejskich z Baku, Lidię Fidurę (75 kg), która podobnie jak wczoraj Sandra Drabik (51 kg) walczy w Astanie o zdobycie kwalifikacji olimpijskiej. Zawodniczka z Gliwic nie zawiodła, awansując do kolejnej rundy, gdzie na jej drodze stanie złota medalistka z Baku, Holenderka Nouchka Fontijn.

Lidia stoczyła dzisiaj twardy pojedynek z ambitną i bojową Rumunką Marinelą Radu. Mimo to ani przez moment nie była w nim zagrożona, wygrywając u wszystkich sędziów wysoko na punkty, będąc bliska zwycięstwa przed czasem w 3. starciu, kiedy Radu, wicemistrzyni Europy wagi półciężkiej (81 kg) z Bukaresztu (2014), była liczona.

ŚWIETNA ATMOSFERA PO PIERWSZYM DNIU. DZISIAJ SPOTKANIE Z IRENĄ SZEWIŃSKĄ I WALKA LIDII FIDURY

ekipa_astana2

- O walce mogę powiedzieć tyle, że pod względem technicznym miałam w niej bardzo wyraźną przewagę, ale za to moja przeciwniczka nadrabiała braki w wyszkoleniu bardzo dobrą kondycją i ambicją – powiedziała po zakończeniu wczorajszej walki z Chorwatką Dunją Gorup, nasza kandydatka do wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie do Rio, Sandra Drabik (51 kg). – Rywalka ciągle szła do przodu, nie dając mi ani chwili wytchnienia. Na szczęście na kondycję też nie narzekam, więc problemów nie było. Walczyłam z kontry, dużo pracując na nogach w tył i na boki, wielokrotnie przepuszczając swoją rywalkę. Jak na rozpoczęcie zawodów to była dobra walka – zauważyła zawodniczka z Kielc.

Sandra dała więc polskiej ekipie dodatkowy impuls, wzmacniając i tak mocną wiarę naszych zawodniczek w sukces. Atmosfera w drużynie jest zresztą znakomita, co na tak trudnym turnieju może mieć znaczenie kluczowe dla końcowego rozrachunku.

- Dawno nie widziałem tak pozytywnie nastawionej drużyny jak nasza. Mam nadzieję, że szczęście przy nas pozostanie – zauważył Maciej Demel, pełniący w Astanie rolę kierownika drużyny. – Dzisiaj organizujemy krótkie spotkanie z Panią Ireną Szewińską [jest gościem honorowym organizatorów jako przedstawicielka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - przyp. JD]. Dziewczyny są tym zachwycone – dodał nasz międzynarodowy sędzia i Przewodniczący Wydziału ds. Boksu Kobiet przy PZB.

Pisałem o znakomitej obsadzie 9. Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. W takim gwiazdozbiorze mistrzyń i kandydatek na gwiazdy boksu olimpijskiego trudno oczekiwać, by samym losowaniem utorować sobie drogę do medali. Nasi szkoleniowcy poza jednym wypadkiem nie narzekają na to na jakie rywalki trafiły ich podopieczne.

- Losowanie nie jest złe – mówi Tomasz Potapczyk, asystent trenera Pawła Pasiaka – Trudną przeprawę z mistrzynią świata [Nazym Kazibay - przyp. JD] będzie miała na pewno Angelika Grońska. Jej jest mi bardzo szkoda, bo przeszła trudną drogę, żeby tutaj być. Oczywiście priorytetem są wagi olimpijskie i tu naprawdę widzimy szanse zdobycia kwalifikacji do Rio! Ale jak to już wcześniej wielokrotnie bywało można wygrać pierwszy pojedynek, jak również od razu w nim polec. Sandra Drabik przeszła pierwszą przeszkodę, ale kolejne rywalki będą znacznie bardziej wymagające. Wiemy jednak, że Sandra jest w ringu trudną przeciwniczką dla najlepszych na świecie i liczymy na jej kolejne wygrane. Lidka Fidura jest niezwykle pozytywnie nastawiona i mocno w nią wierzę. Mimo iż w drugim pojedynku trafia już na faworyzowaną Holenderkę Nouchkę Fontijn, to naprawdę stać ją na zwycięstwo. Lidka pięć razy z nią walczyła ale tylko raz ją pokonała. W tej chwili ma nad nią przewagę psychiczną bo po wpadce z Irlandką w Turcji, wiara w siebie Fontijn jest nieco zaniżona. Pokazała w Samsunie, że każdy jest w stanie ją pokonać. Uważam, że Kinga Siwa może dużo namieszać w swojej kategorii wagowej. Jest silna i nieobliczalna jak zawsze więc nie zejdzie poniżej solidnego poziomu. Aneta Rygielska ku naszemu zaskoczeniu została rozstawiona z numerem 2 i jeśli poradzi sobie psychicznie, to stać ją na dobry wynik. Z kolei Hanka Solecka będzie miała trudną przeprawę z Irlandką ale jej zwycięstwo w tej walce – o ile się nie cofnie – jest absolutnie realne – zakończył szkoleniowiec z Sokółki.

Dzisiaj w Astanie wystąpi jedna Biało-Czerwona. Lidia Fidura (75 kg) w premierowym boju skrzyżuje rękawice z niewysoką, ambitną Rumunką Marinelą Radu, która boksowała nawet z sukcesami w wadze półciężkiej (81 kg), zdobywając w Bukareszcie (2014) srebrny medal Mistrzostw Europy. Mimo to faworytką pojedynku jest Lidia, brązowa medalistka 1. Igrzysk Europejskich z Baku i nasza kandydatka do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Pojedynek odbędzie się w II serii, która rozpocznie się o godz. 15.00 polskiego czasu.

MATEUSZ POLSKI POKONAŁ W USTI NAD ŁABĄ BYŁEGO MISTRZA I WICEMISTRZA ŚWIATA

polski01

Brązowy medalista ubiegłorocznych 1. Igrzysk Europejskich z Baku, 23-letni Mateusz Polski (60 kg), dokonał dzisiaj w Usti nad Łabą nie lada wyczynu, pokonując w ćwierćfinale Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego „Grand Prix” jednogłośnie na punkty starszego od siebie o 9 lat byłego mistrza (Mediolan, 2009) i wicemistrza (Chicago, 2007) świata, Włocha Domenico Valentino.

Wychowanek trenera Tomasza Różańskiego panował w ringu niepodzielnie, fundując słynnemu rywalowi m.in. liczenie w 1. starciu po celnych ciosach na szczękę. Niestety do półfinału nie zdołał awansować Arkadiusz Szwedowicz (81 kg), którego pokonał dzisiaj na punkty mało znany Austriak rodem z Kaukazu, Umar Dżambekov.

PEWNA WYGRANA SANDRY DRABIK NA INAUGURACJĘ 9. MISTRZOSTW ŚWIATA W ASTANIE

sandra brachole

Zgodnie z oczekiwaniami Sandra Drabik (51 kg) pewnym zwycięstwem rozpoczęła swój start w 9. Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie. Dzisiaj na ringu w Astanie pięściarka z Kielc, która do Kazachstanu przyjechała po medal jednoznaczny ze zdobyciem kwalifikacji olimpijskiej do Rio de Janeiro, bezdyskusyjnie wypunktowała (40-35, 40-36 i 40-33) 32-letnia mistrzynię Chorwacji, Dunję Gorup.

W kolejnym pojedynku wicemistrzyni 1. Igrzysk Europejskich z Baku skrzyżuje rękawice z liczącą 29 lat Hiszpanką Marią Lara Garcia, która miała dzisiaj wolny los. Jeśli Polka z nią wygra awansuje do 1/8 finału, gdzie najprawdopodobniej stanie oko w oko z Kanadyjką Mandy Bujold, która jest już pewna startu w Rio (wygrała turniej kwalifikacyjny dla obu Ameryk).

TERMINARZ WALK POLEK:

20 maja
Lidia Fidura – Marinela Radu (Rumunia)

21 maja
Angelika Grońska – Nazym Kazibay (Kazachstan)
Sandra Drabik – Maria Lara Garcia (Hiszpania)
Kinga Siwa – Hasna Lachgar (Maroko)

22 maja
Aneta Rygielska – Sati Burcu (Turcja) lub Moira McElligott (Irlandia)
Hanna Solecka – Grainne Walsh (Irlandia)

PRESTIŻ MISTRZOSTW ŚWIATA KOBIET ZACHOWANY. CAŁA CZOŁÓWKA BOKSUJE W ASTANIE

Zanim zabrzmi dzisiaj pierwszy gong Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie, które będą zarazem podstawowym turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, warto zwrócić uwagę na jego prestiż i ciężar gatunkowy. Kiedy po zakończeniu kwalifikacji amerykańskich zadałem Claressie Shields (75 kg) pytanie o to, czy – mimo iż ma już paszport olimpijski – wystąpi w Astanie odpowiedziała bez wahania, że tak, bo to przecież absolutnie prestiżowe zawody, na które sportowiec i jego sponsorzy czekają aż dwa lata.

Niefortunnie za nami (a przed Mistrzostwami Świata!) już cztery strefowe turnieje kwalifikacyjne do Rio de Janeiro, wyłaniające 21 z 36 zawodniczek, które zaboksują za 11 tygodni w Brazylii. Aż 17 z nich przyjechało jednak do Kazachstanu, by rywalizować o medale światowego czempionatu! Jeśli im się to uda, to „przewrócone” do góry nogami będą wyniki turniejów strefowych. To dlatego zawodniczki z Europy, Azji, obu Ameryk, Australii i Oceanii oraz z Afryki rywalizowały w nich miejsca od 2. do 4., by ustalić kolejność ewentualnej dalszej kwalifikacji…

Zawodniczki, mające kwalifikację olimpijską, które przyjechały do Astany:

51 KG
Stanimira PETROVA (Bułgaria)
Nicola ADAMS (Wielka Brytania)
Ren CANCAN (Chiny)
Mandy BUJOLD (Kanada)
Ingrid VALENCIA (Kolumbia)
Zohra EZZAHRAOUI (Maroko)
60 KG
Yana ALEXEYEVNA (Azerbejdżan)
Irma TESTA (Włochy)
Yin JUNHUA (Chiny)
Mikaela MAYER (USA)
Adriana ARAUJO (Brazylia)
Hasna LACHGAR (Maroko)
75 KG
Anna LAURELL-NASH (Szwecja)
Li QIAN (Chiny)
Claressa SHIELDS (USA)
Ariane FORTIN (Kanada)
Khadija MARDI (Maroko)

Zawodniczki, mające kwalifikację olimpijską, które nie wystąpią w Astanie:

51 KG
Yodgor MIRZOYEVA (Uzbekistan)
60 KG
Shelley WATTS (Australia)
75 KG
Yaroslava YAKUSHINA (Rosja)
Dariga SHAKIMOVA (Kazachstan)

Zawodniczki, które zajęły miejsca 2-4 w turniejach kontynentalnych, które jeszcze mogą otrzymać kwalifikacje olimpijską

EUROPA

51 KG
3. Tatyana KOB (Ukraina)
4. Marielle HANSEN (Norwegia)
60 KG
3. Katie TAYLOR (Irlandia)
4. Svetlana KAMENOVA (Bułgaria)
75 KG
3. Sarah SCHEURICH (Niemcy)

AZJA, AUSTRALIA i OCEANIA

51 KG
3. Lin YU-TING (Tajwan)
60 KG
3. Luu THI DUYEN (Wietnam)
75 KG
3. Chen NIEN-CHIN (Tajwan)

OBIE AMERYKI

51 KG
3. Virginia FUCHS (USA)
4. Graziele SOUZA (Brazylia)
60 KG
2. Victoria TORRES (Meksyk)
3. Kiria TAPIA (Portoryko)
75 KG
3. Andreia BANDEIRA (Brazylia)
4. Yenebier GUILLEN (Dominikana)

AFRYKA

51 KG
2. Caroline LINUS (Nigeria)
60 KG
2. Khouloud HALIMI (Tunezja)
75 KG
2. Yannick AZANGUE (Kamerun)

SZWEDOWICZ WYGRAŁ Z TRYCEM NA TURNIEJU W USTI. KOWAL NA TARCZY

szwedowicz_kulinski

W czeskim Usti nad Łabą rozpoczął się 47. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Grand Prix”, w którym rywalizuje m.in. pięciu polskich pięściarzy, którzy szykują się do startu w dwóch ostatnich turniejach kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Wczoraj w ringu zobaczyliśmy trzech Biało-Czerwonych – Adriana Kowala (56 kg), który niestety uległ wyraźnie na punkty Czechowi Erikowi Hulievowi oraz Arkadiusza Szwedowicza i Mateusza Tryca (obaj 81 kg), którzy w pojedynku eliminacyjnym skrzyżowali ze sobą rękawice. Wygrał na punkty ten pierwszy i dzisiaj w pojedynku ćwierćfinałowym zmierzy się z Austriakiem Umarem Dżambekovem.

Również dzisiaj w ringu zobaczymy Mateusza Polskiego (60 kg), który stanie przed nie lada wyzwaniem, gdyż przyjdzie mu rywalizować z byłym mistrzem świata, 32-letnim Domenico Valentino. Mimo iż Włoch lata świetności ma już za sobą, nadal uważany jest za czołowego zawodnika Starego Kontynentu, więc na pewno postawi naszemu ambitnemu zawodnikowi wysoko poprzeczkę. Piąty z Polaków, Damian Adamiec (69 kg) pierwszy pojedynek stoczy dopiero w jutrzejszym półfinale, gdzie jego przeciwnikiem będzie Izraelczyk Mikhael Khalmetov lub faworyt gospodarzy Zdenek Chladek.

[Fot. Natalia Hollińska ©]

RUSSO, VALENTINO, PULEV, NISTOR I PIĘCIU POLAKÓW WYSTĄPI NA TURNIEJU W USTI

usti_mini16

Dzisiaj w czeskim Usti nad Łabą rozpocznie się 47. Międzynarodowy Turniej Bokserski „Grand Prix”, w którym wystąpi 78 zawodników z 15 krajów, w tym m.in. Włosi Domenico Valentino, Salvatore Cavallaro i Clemente Russo, Bułgar Tervel Pulev, czy Rumun Mihai Nistor.

Biało-Czerwonych barw bronią: Adrian Kowal (Olimp Lublin, 56 kg), Mateusz Polski (KSW Róża Karlino, 60 kg), Daniel Adamiec (RUSHH Kielce, 69 kg), Mateusz Tryc (Fenix Warszawa, 81 kg), Arkadiusz Szwedowicz (Skorpion Szczecin, 81 kg). W trenerskim narożniku staną pierwszy trener kadry narodowej Zbigniew Raubo oraz jego asystent Jerzy Baraniecki.

usti_16

POLKI POZNAŁY RYWALKI W MISTRZOSTWACH ŚWIATA I KWALIFIKACJACH OLIMPIJSKICH

astana15logo

Dzisiaj w Astanie odbyła się oficjalna waga oraz losowanie Mistrzostw Świata Kobiet w Boksie. Ostatecznie do rywalizacji stanie 285 zawodniczek z 64 krajów świata. W tym gronie najwięcej jest Europejek – 135, z czego 6 to reprezentantki Polski. Azję reprezentuje 88 pięściarek, obie Ameryki – 38, Afrykę – 13, zaś Austalię i Oceanię – 11.

Najwięcej, bo aż 49 zawodniczek zgłoszono w wadze muszej (51 kg), 47 w lekkiej (60 kg) i 34 w średniej (75 kg). W pozostałych kategoriach wagowych zobaczymy: 29 zawodniczek w papierowej (48 kg), 27 w koguciej (54 kg), 26 w piórkowej (57 kg), 25 w lekkopółśredniej (64 kg), 19 w półśredniej (69 kg), 17 w półciężkiej (81 kg) i 12 w ciężkiej (+81 kg).

Jak losowały Biało Czerwone?

Angelika Grońska (48 kg) w pierwszym pojedynku (w sobotę 21 maja) skrzyżuje rękawice z faworytką gospodarzy, aktualną mistrzynią świata wagi papierowej, Nazym Kazibay, która niedawno nieudanie walczyła o kwalifikację do Rio w kategorii muszej. Jeśli Polce udałoby się sprawić sensację, w następnej rundzie (1/8 finału) trafi na lepszą z pary Lauren Camilleri (Australia) i Lise Sandebjoer (Szwecja).

Sandra Drabik (51 kg) już jutro (19 maja) po raz pierwszy stanie w ringu, by stawić czoła nieznanej Chorwatce Dunji Gorup. W kolejnej rundzie na zawodniczkę z Kielc czeka już ambitna Hiszpanka Maria Lara Garcia, która ma wolny los. Żeby awansować do ćwierćfinału Sandra najprawdopodobniej zmierzy się z doskonałą Kanadyjką Mandy Bujold (rozstawiona z nr 3), która ma już kwalifikację olimpijską. Jeśli udałoby się pokonać tę przeszkodę, w pojedynku o prawo startu w Rio czekałaby Polkę być może walka z którąś z Azjatek (Nesty Petecio z Filipin lub Madoka Wada z Japonii) lub nieobliczalną Kolumbijką Ingrid Valencia.

Aneta Rygielska (57 kg) została rozstawiona z numerem 2 i w pierwszym pojedynku, który odbędzie się w 1/8 finału (w niedzielę 22 maja) zmierzy się ze zwyciężczynią rywalizacji Turczynki Sati Burcu z Irlandką Moirą McElligott. W drodze do medalu jej przeciwniczką może być następnie skośnooka Niemka Nomin Deutsch lub Sonia Lather z Indii.

Kinga Siwa (60 kg), rozstawiona w Astanie z numerem 7, pierwszą walkę stoczy w sobotę (21 maja). Jej rywalką będzie zwyciężczyni pojedynku dwóch najlepszych zawodniczek z Afryki – Hasna Lachgar z Maroka, która ma już kwalifikację olimpijską lub Tunezyjka Hlimi Khouloud. W kolejnej rundzie (1/8 finału) Kingę czekać będzie prawdopodobnie bój z Bułgarką Svetlaną Stanevą lub reprezentującą Portoryko Kirią Tapia. By zdobyć paszport olimpijski w ćwierćfinale będzie trzeba jeszcze uporać się z rozstawioną z numerem 2 Rosjanką Anastasiya Beliakovą lub Ukrainką Yulią Tsiplakovą, które niedawno w Samsunie boksowały na tym samym poziomie.

Hanna Solecka (69 kg) rozpocznie turniej od 1/8 finału, w którym w niedzielę (22 maja) skrzyżuje rękawice z Irlandką Grainne Walsh. W razie zwycięstwa w pojedynku o medal szczecinianka zmierzy się prawdopodobnie z Shahnozą Nizamovą z Uzbekistanu lub Valentiną Khalzovą z Kazachstanu.

Lidia Fidura (75 kg) pierwszy pojedynek stoczy w piątek (20 maja) z ambitną, choć niewiele potrafiącą Rumunką Marinelą Radu. W kolejnej walce (w 1/8 finału) najprawdopodobniej trafi na rozstawioną z numerem 2 Holenderkę Nouchkę Fontijn, która niedawno w Samsunie zawiodła na całej linii, przegrywając z młodziutką Irlandką Christiną Desmond. Pokonując Holenderkę Lidia będzie tylko o jedno zwycięstwo od Rio. Ostatnią przeszkodą byłaby prawdopodobnie któraś z dwójki – Erika Guerrier (Francja) lub Koreanka z Północy Jang Un-Hui.

Opracował: Jarosław Drozd

ZAPRASZAMY DO POZNANIA NA MECZ MŁODZIEŻOWCÓW. NORWEGOWIE RYWALAMI WIELKOPOLAN

norge _poznan

W najbliższą sobotę, 21 maja, o godz. 17.00 w Galerii Green Point przy ul. Hetmańskiej 91 w Poznaniu odbędzie się Międzynarodowy Mecz Bokserski Juniorów Polska-Norwegia. Będzie to trzeci z czterech planowanych meczów międzynarodowych organizowanych przez Fundację Wielkopolski Boks. Wydarzenie poprzedzi oficjalne ważenie zawodników, które odbędzie się tego samego dnia o godzinie 11.00 w Hotelu Sunny przy ul. Kowalewickiej 12B w Poznaniu.

Przypominamy, że w dwóch poprzednich meczach organizowanych przez Fundację Wielkopolski Boks w Galerii Green Point nasi młodzi zawodnicy zmierzyli się z gośćmi z Ukrainy oraz Niemiec. Pierwszy mecz, który rozegrano 20 marca zakończył się remisem 14-14, zaś w drugim, który odbył się 23 kwietnia Polacy pokonali zachodnich sąsiadów 10-8.

324 ZAWODNICZKI Z 73 KRAJÓW W TYM 6 POLEK POWALCZY O MEDALE MISTRZOSTW ŚWIATA

astana medails

Aż 324 zawodniczki z 73 krajów zostały zgłoszone do startu w Mistrzostwach Świata w Astanie. W mieszczącej 12 00 ludzi hali „Barys Arena” najwięcej pięściarek zobaczymy w wagach olimpijskich, w których awans do strefy medalowej oznaczać będzie zdobycie kwalifikacji olimpijskiej do Rio de Janeiro. Aż 62 zawodniczki zgłoszono w wadze lekkiej (60 kg), 57 w muszej (51 kg) i 39 w średniej (75 kg).

Gwoli ścisłości dodajmy, że w pozostałych kategoriach wagowych droga do strefy medalowej także jest długa: 32 zawodniczek w papierowej (48 kg), 30 w koguciej (54 kg), 31 w piórkowej (57 kg), 25 w lekkopółśredniej (64 kg), 20 w średniej (69 kg) oraz po 14 w półciężkiej (81 kg) i ciężkiej (+81 kg).

Na starcie zobaczymy całą plejadę gwiazd olimpijskiego boksu kobiet, w tym także zawodniczki, które – jak np. Claressa Shields, czy Ren Cancan – wywalczyły już prawo startu w Igrzyskach Olimpijskich.  Barw Polski bronić będą: Angelika Grońska (48 kg), Sandra Drabik (51 kg), Aneta Rygielska (57 kg), Kinga Siwa (60 kg), Hanna Solecka (69 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Sztab trenerski tworzą: pierwszy trener Paweł Pasiak, jego asystent Tomasz Potapczyk oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki. Kierownikiem drużyny jest Maciej Demel, sędzia klasy międzynarodowej i zarazem Przewodniczący Wydziału ds. Boksu Kobiet przy PZB.

WACH ZWYCIĘSKI ALE ZASKAKUJĄCO SŁABY. W KĘDZIERZYNIE KOŹLU WYGRYWALI POLACY

kedzierzyn gala

W pojedynku wieczoru gali Tymex Boxing Promotion w Kędzierzynie Koźlu Mariusz Wach (32-2, 17 KO) udanie powrócił po porażce z rąk Aleksandra Powietkina w listopadzie ubiegłego roku. Mający zdecydowanie lepsze warunki fizyczne „Wiking” przeważał nad Brazylijczykiem Marcelo Luziem Nascimento (22-13, 19 KO), ale nie pokazał nic wielkiego, by twierdzić, że ma szansę z najlepszymi.

Mariusz rozpoczął dobrze, dyktował warunki, był stroną przeważającą. Wykorzystywał warunki fizyczne, przede wszystkim swój wzrost i zasięg ramion, aby mieć przewagę i skutecznie to realizował. Było kilka prób prawych prostych ze strony Wacha, szukania lewego prostego, ale Brazylijczyk boksował stricte defensywnie, nie próbował się odsłonić i zaatakować, przez co „Wiking” miał przewagę, ale nie potrafił tego skrzętnie wykorzystać. Gubił się w wielu przypadkach. Nie wiadomo jak zakończyłaby się walka, gdyby Nascimento zaatakował i próbował jeszcze bardziej odwrócić losy pojedynku. Ostatecznie sędziowie jednogłośną decyzją sędziów (98:92, 96:94, 96:95) przyznali zwycięstwo Mariuszowi Wachowi, który teraz najprawdopodobniej będzie chciał odbudować się i spróbować swoich sił z czołówką wagi ciężkiej, czego nie ukrywał w swoich wywiadach przed tą walką. Będzie jednak bardzo ciężko, ponieważ Wach zarówno w starciu z Powietkinem, jak i również w dzisiejszym pojedynku nie pokazał nic, by twierdzić, że ma jeszcze szanse na zwycięstwa z najlepszymi.

Marcin Siwy (15-0, 6 KO) nie tak wyobrażał sobie swój występ w walce z Andre Bungą (4-5, 4 KO). W ostatnich pojedynkach wydawało się, że pięściarz z Częstochowy waży zdecydowanie za dużo i powinien zejść kilka kilogramów. Dzisiaj ważył powyżej 110 kilogramów i jego kondycja ponownie była dla niego „piętą achillesową”. Siwy zaczął dobrze, jednak szybko to właśnie kondycja spowodowała, że losy pojedynku nie były jednoznaczne. Wydawało się, że podopieczny Mariusza Grabowskiego powinien sobie gładko poradzić z pochodzącym z Angoli, ale mieszkającym na stałe w Niemieczech Bungą, jednak rywal naciskał i zbierał żniwo. Ostatecznie to Polak okazał się zwycięzcą po ośmiu rundach, jednak jeśli Siwy myśli o poważnych występach, powinien wziąć się za siebie i popracować na kondycją i siłą fizyczną. Sędziowie jednogłośną decyzją (77:75, 77:75, 78:75) przyznali zwycięstwo polskiemu bokserowi.

Łukasz Rusiewicz (21-24, 12 KO) nie od dziś jest uważany za jednego z najlepszych testerów młodych pięściarzy w kategorii junior ciężkiej. W Kędzierzynie Koźlu skrzyżował rękawice z Adamem Balskim (5-0, 4 KO). Młodszy o kilka dobrych lat podopieczny Mariusza Grabowskiego poradził sobie jednak z doświadczonym „Ruskiem”, ale o zwycięstwie przed czasem mógł tylko pomarzyć. W pierwszej rundzie doszło do niemałej niespodzianki. Popularny „Rusek” dwukrotnie (!) zaliczył deski i wydawało się, że Balski jest blisko wygranej przed czasem. Rusiewicz jednak zachował zimną krew, odparł atak przeciwnika i wszystko wróciło do normy. Niemal do końca pojedynku przewaga 25-latka utrzymywała się i mimo dobrej końcówki Rusiewicz nie zdołał odwrócić biegu wydarzeń. Balski wygrał jednogłośnie na punkty.

Inteligencja, dobra technika, koordynacja. Sasza Sidorenko (4-0) zgodnie z planem wypunktowała swoją przeciwniczkę, Klaudię Szymczak (2-8, 1 KO) na dystansie sześciu rund. Sympatyczna Sasza udowodniła, że niczym nie ustępuje obu Ewom – Piątkowskiej i Brodnickiej, a w opinii wielu ekspertów to właśnie ona jest upatrywana jako faworytka w starciu zarówno z jedną jak i drugą. Mieszkająca obecnie w Warszawie Sidorenko rozpoczęła walkę z podopieczną Irosława Batowicza z Silesia Boxing spokojnie, jednak od początku widać było jej walory pod względem technicznym. Sasza nie szukała na siłę nokautu, nie szukała bójki, za to spokojnie boksowała i od czasu do czasu wyprowadzała mocniejsze uderzenia. Wygrała wszystkie starcia i sędziowie nie mieli żadnych problemów z punktacją. Wszyscy zgodnie wypunktowali jej zwycięstwo  (60-54, 60-54, 60-54).

Robert Parzęczewski (11-1, 5 KO) nie zawiódł i dał kibicom sporo emocji. Pięściarz z Częstochowy znokautował efektownie przed czasem w drugiej rundzie Eryka Ciesłowskiego (2-3). Wydaje się, że o ubiegłorocznej porażce z rąk Luxembourgera Parzęczewski zdołał już zapomnieć. „Arab” był szybszy, dokładniejszy, bardziej efektywny w swoich poczynaniach. W pierwszej rundzie przeważał Parzęczewski, a już w drugiej odsłonie posłał rywala na deski po mocnym lewym sierpowym. Walka została przerwana i Robert mógł się cieszyć z kolejnej wygranej przed czasem. |

Michał Gerlecki (13-1, 7 KO) zwyciężył wysoko na punkty Attilę Palko (21-23, 15 KO) i zanotował drugie zwycięstwo od czasu powrotu po bolesnej porażce z rąk Gearda Ajetovicia. Polski pięściarz powoli odbudowuje swoją pozycję i być może już na jesieni zobaczymy go w akcji z poważniejszymi rywalami. Gerlecki szybko przeszedł do ofensywy i od samego początku zaczął rozbijać przeciwnika. W drugiej Palko już leżał na deskach. Dwa kolejne nokdauny dołożył w rundzie trzeciej, miał Węgra na widelcu, ale Polak zachowywał się podobnie jak m.in. w starciu z Sosą i zaczął przyjmować sporo ciosów mimo olbrzymiej przewagi. Ostatecznie przeważający na kartach punktowych Gerlecki odniósł kolejne zawodowe zwycięstwo. Sędziowie nie mieli problemów z werdyktem (59:52, 59:52, 59:52).

Krótko, zwięźle i na temat. Michał Leśniak (4-1, 2 KO) pokonał przed czasem w pierwszej rundzie Piotra Jackowiaka (2-5, 1 KO) w inauguracyjnym pojedynku gali. To był pierwszy pojedynek „Szczupaka” od czasu lutowej porażki z Damianem Wrzesińskim. 24-letni pięściarz zaczął od początku nacierać na przeciwnika. Starcie zakończyło się po jednym z ciosów na korpus autorstwa faworyzowanego Leśniaka. Jackowiakowi zdecydowanie brakowało argumentów, by pokonać Michała, dla którego ta walka była tylko przetarciem. Najprawdopodobniej w drugiej połowie roku Leśniaka czekają trudniejsze przeprawy, zapewne z kimś pokroju wspomnianego już Wrzesińskiego.

źródło: bokser.org

ZAPRASZAMY DO GDAŃSKA NA 6. MIĘDZYNARODOWY TURNIEJ BOKSERSKI IM. ZYGMUNTA CHYCHŁY

gdansk_mini

Na Długim Targu, niedaleko fontanny Neptuna, a więc w samym sercu gdańskiego Starego Miasta, w ostatni weekend maja (od 27 do 29 maja) odbędzie się tradycyjny 6. Międzynarodowy Turniej Bokserski im. Zygmunta Chychły. Przez trzy dni, począwszy od godz. 12.00, w ringu zobaczymy zawodników z Niemiec (z Maklemburgii oraz Bawarii), Rosji, Słowacji, Litwy, Holandii, Białorusi oraz oczywiście Polski. Organizatorami i sponsorami tego efektownego i barwnego sportowego wydarzenia będą: Bałtykgaz, Skoda, Plichta, SAKO Sp.zoo, TFB Sako, POZB oraz Urząd Miasta Gdańska.

Organizatorzy kolejna turniejową odsłoną przypomną postać Zygmunta Chychły, pierwszego polskiego, powojennego mistrza olimpijskiego (Helsinki, 1952). Przypominamy, że patron zawodów rok przed wspomnianymi Igrzyskami został mistrzem Europy (Mediolan, 1951). Sukces ten powtórzył podczas Mistrzostw Europy w Warszawie (1953), będąc chorym na gruźlicę.

Będzie to kolejna okazja do promocji boksu olimpijskiego, nadal zwanego potocznie amatorskim, choć najlepsi na świecie (zawodniczki i zawodnicy), bynajmniej nie uprawiają tej wspaniałej dyscypliny w ramach …relaksu po pracy. Poświęcają jej zdecydowaną większość swojego życia, więc zapewne warto!

SZEŚĆ REPREZENTANTEK POLSKI WYSTĄPI PODCZAS MISTRZOSTW ŚWIATA W ASTANIE

astana15logo

Sześc reprezentantek Polski wystąpi w rozpoczynających się 19 maja w Astanie Mistrzostwach Świata Kobiet w Boksie. Start w Kazachstanie będzie zarazem ostatnią szansą wywalczenia przez Polki kwalifikacji do sierpniowych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Aby tak się stało nasze zawodniczki muszą awansować do strefy medalowej „olimpijskich” wag z limitem 51, 60 i 75 kg.

Trener-koordynator Paweł Pasiak, jego asystent Tomasz Potapczyk oraz fizjoterapeuta Adrian Brudnicki od 19 do 27 maja będą sekundować, trenować i wspierać: Angelikę Grońską (06 Kleofas Katowice, 48 kg), Sandrę Drabik (Soma Boxing Kielce, 51 kg), Anetę Rygielską (Pomorzanin Toruń, 57 kg), Kingę Siwą (SAKO Gdańsk, 60 kg), Hannę Solecką (BKS Skorpion Szczecin, 69 kg) i Lidię Fidurę (GUKS Carbo Gliwice, 75 kg).

Kierownikiem polskiej drużyny podczas Mistrzostw Świata w Astanie będzie Maciej Demel, jeden z naszych czołowych sędziów klasy międzynarodowej i zarazem Przewodniczący Wydziału ds. Boksu Kobiet przy PZB.

TOMASZ MAZUR WYPUNKTOWAŁ BIAŁORUSINA W WALCE WIECZORU GALI W SIEMIATYCZACH

wschodzacy

W głównej walce wieczoru niedzielnej Siemiatycze Boxing Show boksujący w wadze półśredniej Tomasz Mazur (5-0-1, 2 KO) w dobrym stylu rozprawił się z Andriejem Dolżożjełem (10-16-2, 8 KO). W pierwszej rundzie Polak skarcił Białorusina ciekawą akcją lewy podbródkowy-prawy sierp. W drugiej poprawił lewym hakiem pod prawy łokieć, po którym od razu poszedł lewy podbródek na szczękę, w końcówce zamknął natomiast przeciwnika w narożniku i kto wie, czy tego przed „czasówką” nie wyratował gong. W trzecim i czwartym starciu trwała dominacja podopiecznego Dariusza Snarskiego, który składał swoje akcje z kombinacji trzech-czterech uderzeń, boksując na luzie i szukając każdej luki w defensywie oponenta. W piątej odsłonie Tomek troszkę spuścił z tonu, za to znów podkręcił tempo w ostatnich trzech minutach. Po lewym haku w okolice wątroby Białorusin skrzywił się, cierpiał, lecz dzielnie dotrwał do ostatniego gongu. W nagrodę dostał nawet jeden punkt, niemal na pewno za piąte starcie. Tak więc Mazur zwyciężył 59:55

Coraz ciekawiej rysuje się przyszłość Krzysztofa Koseli (6-0, 5 KO). Dwumetrowy olbrzym szybko odprawił kolejnego rywala, równie dużego co on Aleksandra Nesterenkę (9-6, 4 KO). Początkowo podopieczny Adama Jabłońskiego trochę za bardzo chciał upolować ofiarę mocnym prawym. Nie sięgał, stał za daleko nogami, ale co najważniejsze, potrafił szybko wyciągnąć z tego wnioski. Zamiast szukać nokautującego uderzenia, zaczął boksować lewym prostym i ustawiać sobie Ukraińca. A gdy już go trochę uśpił, trafił długim prawym, doprowadzając przeciwnika do liczenia. Kilkanaście sekund później zabrzmiał gong, ale zaraz po przerwie Krzysiek huknął w półdystansie prawym sierpowym w okolice ucha i było po wszystkim. Włodzimierz Kromka rozpoczął liczenie, ale gdy spojrzał Ukraińcowi w oczy, przerwał liczenie i wstrzymał dalszą rywalizację w obawie przed ciężkim nokautem.

Patryk Boruta (4-0) miał naprawdę trudną przeprawę z Ilją Reutskim (9-9-1, 5 KO). Zwyciężył jednak stosunkiem 39:38. Wyższy i lepiej poukładany technicznie Polak zainkasował jeden lewy sierp, ale generalnie to on kontrolował potyczkę w pierwszych dwóch rundach, boksując w z dystansu i polując bezpośrednim prawym bądź prawym podbródkiem. W końcówce trzeciego starcia zaczęły się małe problemy z kondycją, a w ostatniej odsłonie to już rywal ze swoim chaotycznymi atakami dyktował warunki. Na przestrzeni dwunastu minut minimalnie więcej zrobił jednak Boruta i wygrał jednym punktem.

Wcześniej Michał Bańbuła (12-26-4) udanie powrócił po długiej przerwie i wypunktował w limicie kategorii cruiser 39:36 Ihara Karaweła (8-11, 5 KO).

źródło: bokser.org

ZWYCIĘSTWA POLAKÓW PODCZAS GALI W TARNOWIE. SĘK NIE ZACHWYCIŁ SWOICH KIBICÓW

sek_plakat

- Za pierwszym razem wygrałem każdą rundę, a dziś jestem dużo lepszym zawodnikiem, więc wygram jeszcze wyraźniej – mówił przed tym pojedynkiem Dariusz Sęk (26-2-1, 8 KO). Ale wczoraj w Tarnowie miał dużo trudniejsza przeprawę z Jewgienijem Machtejenką (6-4, 5 KO) niż czternaście miesięcy temu. Polak rozpoczął dobrze. Już w pierwszej minucie trafił akcją prawy-lewy, potem ładnie szukał dołów rywala, przepuszczając jego mocne sierpy. Ale Ukrainiec wrócił zaskakująco dobrą dla siebie rundą drugą, w której prawym krzyżowym przedzierał się przez gardę Darka. Trzecia odsłona równa, co mając w pamięci ich pierwszą walkę, było sporym zaskoczeniem. – Spokojnie, lewy na dół – korygował w narożniku błędy Andrzej Gmitruk. Ale kolejne minuty były trudne i wyrównane. Dopiero na początku szóstego starcia Sęk pokazał trzy z rzędu świetne lewe krzyżowe, po których odskoczyła głowa Machtejenki. W przedostatniej odsłonie miejscowy pięściarz w końcu wstrzelił się również prawym sierpowym i kilka razy uderzył na korpus, jednak Machtejenko cały czas nacierał i pozostawał bardzo groźny. I to właśnie Ukrainiec lepiej zaakcentował ostatnie trzy minuty. Z napięciem więc czekaliśmy na werdykt. Ostatecznie wszyscy sędziowie wskazali na Sęka – 77:75, 77:75 i 78:74, ale zdecydowanie czegoś dziś zabrakło.

Michał Syrowatka (15-1, 4 KO) stosunkowo łatwo uporał się ze znacznie groźniejszym niż wskazywałby na to rekord Andriejem Staliarczukiem (11-26-5, 2 KO). Polak zaczął bardzo dobrze. Ustawiony bocznie podchodził blisko rywala nogami, balansem unikał jego uderzeń, samemu natomiast karcąc go szybkim jabem i polując czymś mocniejszym. W drugiej rundzie najpierw popisał się ciekawą akcją lewy hak na dół-lewy sierp na górę, potem dwukrotnie wystrzelił bezpośrednim prawym. Dwadzieścia pięć sekund przed końcem trzeciego starcia podopieczny Andrzeja Liczika trafił mocnym prawym krzyżowym, po którym Białorusin poleciał na liny i zachowując zimną krew przyklęknął, by dać się policzyć do ośmiu. Syrowatka szybko poprawił potężnym prawym sierpowym w okolice skroni i kolejny taki cios prawdopodobnie zakończyłby potyczkę. Zamiast tego usłyszeliśmy jednak dźwięk gongu. Michał popełnił błąd podobny do tego z pierwszej walki z Jackiewiczem. Po przerwie wyszedł urwać głowę Staliarczukowi, czym sam sobie utrudnił zadanie. W piątym starciu poukładał sobie już wszystko po swojej myśli i znów przejął pełną kontrolę. Szóstą rundę chciał zakończyć efektownie, co mu nie wychodziło, ale kiedy zamiast bić obszernymi sierpami powrócił do lewego prostego, przeciwnik znów okazał się bezradny. Sędziowie nie mieli wątpliwości, wskazując na Polaka w stosunku 59:54, 60:53 i 60:53.

Ciekawy boks zaprezentowała aktualna mistrzyni Europy wagi półśredniej – Ewa Piątkowska (9-1, 4 KO), która pokonała Karinę Kopińską (6-11-3, 1 KO). Przeciwniczka radziła sobie dzielnie przez pierwsze cztery minuty, lecz od trzeciej rundy faworyzowana „Tygrysica” przejęła już pełną kontrolę nad pojedynkiem. Przełamywała Kopińską fizycznie i kondycyjnie, coraz mocniej spychając ją do odwrotu. Ostatnia odsłona to już była walka o przetrwanie, jednak należy docenić i pochwalić Karinę za wielkie serducho. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali zwycięstwo Ewy 59:55, 58:56 i 60:54

Wcześniej Przemysław Opalach (22-2, 18 KO) wypunktował 59:54, 59:55 i 59:54 Ericlesa Torresa Marina (9-8-1, 6 KO). Pięściarz z Olsztyna przeważał od początku, w końcówce trzeciej rundy posłał rywala na deski lewym hakiem w okolice wątroby, w piątej miał lekki przestój, za to dobrze finiszował.

Paweł Stępień (3-0, 3 KO) podtrzymał serię wygranych walk szybko przed czasem, odprawiając Dariusza Grajdka (1-1, 1 KO). Podopieczny Irosława Butowicza próbował agresywnie nacierać i zaskoczyć faworyzowanego przeciwnika jakimś obszernym sierpem. Paweł jednak w pierwszej rundzie spokojnie boksował, kilka razy pociągnął prawym po dole, a po przerwie zakończył walkę. Najpierw na początku drugiej rundy popisał się ciekawą akcją lewy hak na dół-lewy sierp na górę. Potem po odchyleniu skontrował prawym krzyżowym na szczękę, poprawił prawym sierpowym i sędzia wyliczył ambitnego Grajdka do dziesięciu.

Robert Świerzbiński (16-5-1, 3 KO) pokonał po ciekawej walce techniczną decyzją Ilję Charłamowa (6-2, 3 KO). Pięściarz z Białegostoku znalazł początkowo lukę w defensywie rywala i dosięgnął dwukrotnie jego głowy prawą ręką. Białorusin wrócił udaną dla siebie drugą rundą, gdy konsekwentnie uderzał lewym hakiem w okolice wątroby, osłabiając Polaka. Świerzbiński przez dwie minuty trzeciej rundy też jakby przeżywał kryzys, lecz dobrze finiszował, znów lokując na szczęce przeciwnika prawy sierpowy. Czwarte starcie było równe i zażarte, a w połowie piątego zawodnicy przypadkowo zderzyli się głowami. Wtedy z łuku brwiowego Roberta pociekła krew, a sędzia po dwóch konsultacjach z lekarzem zastopował pojedynek. Do tego czasu sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu – 49:46, 48:48 i 49:46, typowali przewagę Świerzbińskiego.

źródło: bokser.org

W CIENIU WALKI WILDERA Z POVETKINEM. OCHIGAVA I SHARIPOVA W DEBIUCIE O MISTRZOWSKI PAS?

21 maja podczas gali boksu zawodowego w Moskwie, na której walką wieczoru będzie pojedynek o tytuł mistrza świata WBC wagi ciężkiej pomiędzy Deontayem Wilderem i Alexandrem Povetkinem, dojdzie do niezwykle interesującej walki pań. Rękawice skrzyżują bowiem jedna z najlepszych zawodniczek w historii, niespełna 29-letnia Rosjanka Sofia Ochigava oraz młodsza od niej o 7 lat Firuza Sharipova z Kazachstanu. Co ciekawe dla obu pięściarek będzie to profesjonalny debiut…

Sylwetki Sofii Ochigavy nie trzeba specjalnie przedstawiać kibicom boksu olimpijskiego. Przypomnijmy tylko, że aktualna wicemistrzyni olimpijska z Londynu (2012), dwukrotna mistrzyni świata (2005-2006) i trzykrotna mistrzyni Europy (2005, 2007, 2009) od dłuższego czasu zmagała się z kontuzją kolana, która ostatecznie wyeliminowała ją z walki o start w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Mając do wyboru zakończenie kariery czy profesjonalny debiut, postanowiła wybrać to drugie rozwiązanie. w jej narożniku zobaczymy byłego znakomitego pięściarza a dzisiaj trenera Vyacheslava Yanovskiego i zawodową ex-mistrzynię świata Natalię Ragozinę.

Jej rywalka, mimo młodego wieku, nie jest pięściarką anonimową. Sharipova to mistrzyni Kazachstanu z 2013 roku (w tym roku zdobyła brąz), brązowa medalistka Mistrzostw Azji, uczestniczka Mistrzostw Świata i zwyciężczyni wielu międzynarodowych turniejów bokserskich.

Nadal nie wiadomo na jakim dystansie zaboksują jakkolwiek – z uwagi na sportową klasę obu zawodniczek – możliwą opcją jest nawet pojedynek, którego stawką będzie …mistrzowski pas. Do ustalenia pozostaje także limit wagowy. Rosjanka nie ważyła nigdy więcej niż 60 kg, zaś jej rywalka boksowała w wagach z limitem 60 i 64 kg.

90-LECIE KUJAWSKO-POMORSKIEGO OKRĘGOWEGO ZWIĄZKU BOKSERSKIEGO CZ. 4

gloves 01

Za nami pierwsza odsłona uroczystości związanych z jubileuszem 90-lecia Kujawsko-Pomorskiego Boksu. Wydarzeniem tym było wydanie książki pt. „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” (autorzy: Kazimierz Kosiński, Sławomir Ciara). Impreza odbyła się w Bydgoszczy, na terenie obiektu sportowego Zawisza. Wśród zaproszonych gości obecny był zastępca dyrektora Wydziału Edukacji i Sportu UM w Bydgoszczy, Tomasz Wierzewski, wiceprezes CWZS Zawisza, Dariusz Bednarek i prezes KRD (opracowanie graficzne książki) Rajmund Karolak.

Sztafeta pokoleń
W kameralnej salce restauracji „Triumf” nie zabrakło tych, który rozsławiali i rozsławiają kujawsko-pomorski boks. Byli ci najstarsi pięściarze, sędziowie i szkoleniowcy: 86-letni Jan Zaskwara, 77-letni Czesław Kujawa, chojniczanin, dziś 70-letni Kazimierz Poteracki, mistrz Polski wagi ciężkiej Andrzej Kolasiński, czy reprezentant kraju, Jerzy Lewandowski – Od wielu już lat mieszkam w Krakowie i z przyjemnością przyjąłem zaproszenie – powiedział Jerzy Lewandowski.
ozb2
W progi restauracji zagościli też ci najmłodsi z 17-letnim wychowankiem Zawiszy, brązowym medalistą mistrzostw świata i wicemistrzem Europy juniorów, Erykiem Apresyanem, wielokrotnym mistrzem Polski, dziś 36-letnim byłym pięściarzem Wdy Świecie, Arturem Bojanowskim na czele. Nie zabrakło również tych, którzy jeszcze pracują na rzecz rodzimego boksu.
ozb6
- To miłe, że spotkaliśmy się w naszym gronie – stwierdził bydgoszczanin Andrzej Lewandowski, prezes BSB Astoria. Obok sternika „Asty” na obiekt Zawiszy między innymi przybyli: Krzysztof Kikowski (były pięściarz Zawiszy, wicemistrz Polski), Waldemar Szychowski (były pięściarz Ruchu Grudziądz, obecnie sędzia), Jan Zubik, Krzysztof Łajdyk (szkoleniowcy Astorii), Paweł Matuszewski (Zawisza, klubowy trener Eryka Apresyana), Mieczysław Mucha (Zawisza, obecnie trener UKS Boks Fordon), szkolący młodzież Ringu Wolnego, torunianin Czesław Dromowicz. Do grodu nad Brdą przyjechał także były pięściarz bydgoskiej Brdy, później Startu Włocławek, Pogoni Szczecin i Stali Gorzów, Jerzy Ziemlewicz.

- Nie spodziewałem się, że trafię jeszcze do Bydgoszczy i z dawnymi kolegami powspominamy o prozie ringowych potyczek – zaznaczył Ziemlewicz, który aktualnie mieszka w Strzelcach Krajeńskich i ciekawostką jest, iż na przełomie wieku, mając 39 lat został najmłodszym w Polsce prezesem Okręgowego Związku Bokserskiego.
ozb5
Książki z rąk Kuźmy
W czasie wręczania książek powrócono do wspomnień, do świetnych lat kujawsko-pomorskiego pięściarstwa. Goście publikację otrzymywali z rąk: mistrza Polski (1981 rok), bydgoskiego króla nokautu, Mirosława Kuźmy oraz wieloletniego trenera Ringu Wolnego Toruń, Czesława Dromowicza.

Monografia „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” ostatecznie liczy 231 stron. Najważniejszym rozdziałem jest pięściarska scena. – Tu na początku znalazło się miejsce dla Feliksa Stamma, trenera – legendy, którego dawno już nie ma wśród nas. Jednak Pan Feliks w sportowym środowisku, zwłaszcza w pięściarskim pozostaje wiecznie żywy. To trener za którego polski  boks święcił największe triumfy z wieloma olimpijskimi medalami na czele – wyjaśnia autor książki Kazimierz Kosiński.
ozb3
Nie zapomniano o tych co odeszli między innymi o Jerzym Adamskim, Ryszardzie Redo, Romanie Szramkowskim, Janie Walczaku z Inowrocławia, grudziądzaninie Leszku Leissie, Alfredzie Palińskim z Chełmży. Znakomitych szkoleniowcach: Edwardzie Rinke, Stanisławie Grzesiu, Waldemarze Soszyńskim, Zygmuncie Zawadzkim. – Niestety, zabrakło wspomnienia o znanym międzynarodowym sędzi Zdzisławie Bańkowskim, który za życia jeszcze nie życzył sobie, by o nim pisać. A my autorzy publikacji szanujemy, dla mnie tę niezrozumiałą, decyzję – zakomunikował Kazimierz Kosiński. I natychmiast dodał: Zdajemy sobie sprawę, iż do wszystkich nie dotarliśmy. Ale powodów jest kilka. Jednym z nich jest brak zgody na umieszczenie na kartach tej książki własnej sylwetki. Szanujemy ich wybór.
ozb4
Wyróżnienia…
Kazimierz Kosiński i jeden ze sponsorów, torunianin Wiesław Nowak wręczyli przedstawicielowi UM w Bydgoszczy, Tomaszowi Wierzewskiemu oraz szefowi KRD, Rajmundowi Karolakowi upominki, ci natomiast zrewanżowali się wręczając nagrody autorom publikacji K. Kosińskiemu, S. Ciarze i M. Kuźmie. Medale otrzymali również członkowie klubu seniora boksu. W imprezie uczestniczyło ponad 70 osób.

Książka do nabycia
Osoby, które są zainteresowane kupnem książki mogą ją nabyć u prezesa P-K KSB, Kazimierza Kosińskiego (tel. 792-140-234) oraz wiceprezesa klubu seniorów boksu, Mirosława Kuźmy (tel. 609-375-295). Koszt 70 złotych.
ozb9
Kolejni mistrzowie
Jubileusz 90-lecia jest pewnym etapem refleksji, jednocześnie podsumowaniem wieloletniej działalności. Dlatego też od kilku już tygodni publikujemy sylwetki najbardziej znanych (mowa o żyjących) pięściarzy, trenerów i sędziów tego regionu.

W poprzednich częściach zamieściliśmy bokserskie kariery: Antoniego Jóźwiaka, Witolda Kaźmierczaka, Kazimierza Kosińskiego, Henryka Niedźwiedzkiego, Jerzego Planutisa i Jana Zaskwary. W dzisiejszej, czołowych pięściarzy lat 50. – Tadeusza Maciukiewicza, Aleksego Ordańskiego, i znanych działaczy drugiej połowy ub. stulecia: Czesława Kujawy i Jerzego Dończyka z Chojnic.
ozb1
Dynamit w rękawicach
Tadeusz Maciukiewicz, zawodnik i trener. Walczył w ringu w latach 50. i 60. ub. stulecia. Stoczył ponad 230 pojedynków, z których 195 wygrał. Waga średnia.
Karierę rozpoczął w 1953 roku w KS Start Brzeg nad Odrą (pierwszy trener: Bernard Linde). W 1956 roku trafił do bydgoskiej Astorii, która w ówczesnym czasie szturmowała bramy I ligi. – Słynął z dużej ambicji i dysponował piorunującym, silnym ciosem – stwierdził jego kolega z drużyny, zarazem bokserski sędzia Zdzisław Ruczyński.

Po sześciu latach Tadeusz Maciukiewicz zmienił klubowe barwy, zasilając lokalną Brdę (trener Alfred Paliński). Był powoływany na zgrupowania kadry narodowej, którymi kierował nieodżałowany legendarny Feliks Stamm. Natomiast w regionie Pomorza i Kujaw przez wiele lat był najlepszym pięściarzem wagi średniej. Największym jednak triumfem było zdobycie mistrzostwa Polski ZS „Start”. Bokserską karierę zakończył w 1967 roku.

Trzy kluby
Po zawieszeniu rękawic na przysłowiowym „kołku” były pięściarz wagi średniej ukończył przy AWF Wrocław kurs instruktorów boksu. I zaczął szkolić zawodników Zawiszy, później Goplanii Inowrocław. Po powrocie do Bydgoszczy nauczał podstaw boksu młodzież Brdy. Poza pięściarską pasją udzielał się w Towarzystwie Polsko-Nigeryjskim. Tadeusz Maciukiewicz aktualnie ma 81 lat i zamieszkuje w Bydgoszczy.

Rywal Węgrzyniaka
Aleksy Ordański; były pięściarz Stali Chełmno, CWKS Warszawa, bydgoskiego Zawiszy. Stoczył ponad 100 walk, z tego 28 przegrał i 2 zremisował. Uprawianie pięściarstwa rozpoczął w 1950 roku w Stali Chełmno pod okiem trenerów: Ignacego Resmera i Jana Tokarskiego. – W tym czasie barw Chełmna bronili: Tadeusz Zawadzki, Andrzej Rohnka, mistrz Polski juniorów Henryk Mądraszewski, czy reprezentant kraju  Zbigniew Lewandowski – wspomina Aleksy Ordański.
Po zdobyciu tytułu mistrza Polski ZS „Start” wcielony został do CWKS Warszawa (później Legia). Występował w rozgrywkach I ligi, spotkaniach międzynarodowych. Po zakończeniu wojskowej służby karierę kontynuował w Zawiszy (trener Witold Kaźmierczak). – Wówczas bydgoszczanie rywalizowali o wejście do pierwszej ligi – podkreśla z dumą. W narodowej kadrze prowadzonej przez Feliksa Stamma uczestniczył w zgrupowaniach i meczach międzypaństwowych. A jego rywalem o miejsce w reprezentacji był jeden z najlepszych, w tamtym okresie, pięściarzy Polski wagi ciężkiej Bogdan Węgrzyniak. Rywalizował również ze srebrnym medalistą mistrzostw Europy Tadeuszem Grzelakiem, jak też  4-krotnym mistrzem Polski kategorii ciężkiej Antonim Gościańskim. Po zakończeniu kariery (lata 60.) zajął się szkoleniem. Pracował w Astorii i Zawiszy. Obecnie emeryt, mieszka w Bydgoszczy.
kujawa
Wpadka w Gadńsku i pełne trybuny
Czesław Kujawa; urodzony w 1938. Bokserską działalnością zajmował się przez ponad półwieku (od drugiej połowy lat 50. ub. stulecia, aż do 2010 roku). Zaczynał w Zawiszy (lata 1957-60) pod okiem trenera Henryka Czajkowskiego. W 1961 roku zdobył uprawnienia instruktora boksu i pomagał w szkoleniu trenerom Edwardowi Rinke i Witoldowi Kaźmierczakowi. W 1967 roku przeniósł się do Astorii, a w 1969 rozpoczął działalność w Okręgowym Związku Bokserskim. Przez wiele lat był  przewodniczącym wydziału młodzieżowego i wiceprezesem.  Uzyskał też uprawnienia instruktora klasy I (Cetniewo, 1984 r.). Do 1995 roku pracował w Wojewódzkiej Federacji Sportu.

Największą jednak popularność Czesławowi Kujawie przyniosło sędziowanie walk. W 1980 roku uzyskał stopień arbitra klasy międzynarodowej EABA (Europejskiej). A miał wówczas, w pomorsko-kujawskim regionie, mocną konkurencję z olimpijczykami: Ryszardem Redo i Romanem Szramkowskim oraz innym sędzią EABA Kazimierzem Kosińskim na czele. – Przebić się było niezwykle trudno – wspomina tamten okres  Kujawa.

Ukoronowaniem dobrej oceny pięściarskich pojedynków było wyróżnienie bydgoszczanina w 1988 roku na najlepszego sędziego Polski. – Nie spodziewałem się takiego sukcesu. Było to w Kielcach na mistrzostwach Polski seniorów. Do pierwszego miejsca kandydatów było kilku, a przewodniczącym jury był znawca boksu  naczelny redaktor miesięcznika „Bokser”Lucjan Olszewski. Kiedy orzeknięto mnie zwycięzcą, sam nie wierzyłem w to co się stało – dodał. Potwierdzeniem znajomości sędziowskiego warsztatu pracy było ponowne wyróżnienie najlepszym arbitrem. Było to w czasie mistrzostw Polski juniorów, które odbyły się w 1992 roku na ringu w Toruniu. – W tym przypadku najlepszego sędziego wybierali szkoleniowcy i to jest dla mnie cenne. Bo trenerzy mają bardzo wyostrzone spojrzenie, zarazem w większości trafne zdanie na ten temat – zaznaczył Kujawa.

Wsparcie Zdzisława Bańkowskiego
Pracę arbitra rozpoczął od 1969 roku. W następnym został sędzią krajowym. – Tu nie ukrywam, że mieliśmy pomoc od nieodżałowanego, nieżyjącego już niestety, Zdzisława Bańkowskiego, który wspierał nas arbitrów. To On właśnie wypromował aż trzech międzynarodowych sędziów, pochodzących z Bydgoszczy: Ryszarda Redo, Kazimierza Kosińskiego i moją osobę – powiedział. Po nominacji na arbitra klasy EABA oceniał wiele międzynarodowych imprez, jak również meczy międzypaństwowych z udziałem narodowej reprezentacji. Prowadził w ringu i na punkty spotkanie (1990 rok) w Londynie, Anglia – Polska czy w 1984 roku w Gdańsku, Polska- RFN.

Bliżej Henryka Średnickiego
Ten ostatni właśnie najbardziej do dziś utkwił w pamięci bydgoskiego arbitra. Otóż w wadze muszej jedyny polski mistrz świata (niestety, zmarł niedawno) Henryk Średnicki zmierzył się z Niemcem Stefanem Gertelem. W tej potyczce Niemiec był nieco lepszym pięściarzem, tymczasem wypunktowano niejednogłośnie (2:1) zwycięstwo Polaka (?).

Po oficjalnym werdykcie gwizdów było co niemiara, a Czesław Kujawa na ustach całego sportowego środowiska. Skandal, sędziowska obłuda – skandowali kibice. W dodatku spotkanie transmitowane było przez Telewizję. Cieszyło się  ogromnym zainteresowaniem i oglądała cała Polska.

Po opadnięciu emocji, po wielu latach Czesław Kujawa tak oto tłumaczy to potknięcie –  Trudno było wypunktować. Starcia były wyrównane. Jednak w końcówce trzeciego Średnicki nieco osłabł, co natychmiastowo wykorzystał Niemiec. Tymczasem cała nasza sympatia była po stronie polskiego mistrza, któremu daliśmy wygraną. I kontynuuje: Teraz po wielu już latach przyznaję się do błędu, ale kto z nas nie zanotował wpadki. Widziałem znacznie większe…

Już w następnych międzynarodowych i krajowych meczach, i turniejach bydgoszczanin był czujny, i miał się na baczności.  Wielokrotnie należał do wybijających się arbitrów. Tak było w 1988 roku w mistrzostwach Polski seniorów, kiedy został triumfatorem wśród panów w bieli (tak potocznie nazywa się sędziów bokserskich). Oceniał walki (ring, punkty) medalistom olimpijskim, mistrzostw świata i Europy m.in. Janowi Szczepańskiemu, Wiesławowi Rudkowskiemu, Januszowi Gortatowi, Kazimierzowi Szczerbie, braciom Pawłowi i Grzegorzowi Skrzeczom, Kazimierzowi Adachowi, Andrzejowi Gołocie, Dariuszowi Michalczewskiemu. W sumie na amatorskim ringu przesędziował 6096 pojedynków (2927 w ringu, 3169 na punkty).
kujawa kuziemski
Po namowach Kuleja
Wraz z rozwojem w naszym kraju zawodowego boksu z początkiem lat 90. ub stulecia Czesław Kujawa zaistniał na profesjonalnym ringu. – Byłem u szczytu sędziowskiej kariery. Na jednym z turniejów spotkałem się z Jurkiem Kulejem (dwukrotnym mistrzem olimpijskim – przyp. SC), którego znałem wcześniej. I to On właśnie namówił mnie, abym spróbował sił w zawodowym boksie. Czesiu spróbuj swych sił, jesteś na fali. Przecież boks amatorski w Polsce chyli się ku upadkowi. To tylko kwestia czasu  – powiedział o kulisach rozmowy Czesław Kujawa. Nasz dwukrotny olimpijski czempion (Tokio 1964, Meksyk 1968) – jak sam kiedyś przyznał – był jednym z animatorów profesjonalnego polskiego pięściarstwa. By być do końca życia (zmarł w lipcu 2012 roku) wierny tej dziedzinie, komentując walki na antenie Polsatu Sport z Andrzejem Kostyrą.

Mógł osiągnąć więcej
Na profesjonalnym ringu bydgoszczanin prowadził pojedynki Przemysławowi Salecie, naszym mistrzyniom świata Iwonie Guzowskiej i Agnieszce Rylik. Łącznie – jako zawodowy arbiter -  oceniał w ringu i na punkty 110 walk (46 ring, 64 punkty). – Trochę żałuję z perspektywy czasu. Nie wyboru, lecz jako zawodowy sędzia mogłem osiągnąć nieco więcej, ale cóż nie wszystko można mieć w garści – podsumował Czesław Kujawa, którego po raz ostatni kibice w ringu widzieli w 2011 roku na bokserskim Show w Chojnicach (sędziował w ringu walkę ostatnich dla polskiego pięściarstwa brązowych medalistów – mistrzostw świata – Aleksego Kuziemskiego i igrzysk olimpijskich  Wojciecha Bartnika). Po zaprzestaniu sędziowania zaangażował się w działalność  Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu (przez wiele lat był wiceprezesem). Był również jednym z inicjatorów powstania w podbydgoskim Fordonie ulicy imienia Feliksa Stamma. Do dzisiaj mieszka w Bydgoszczy i jest na emeryturze.

Był popularny i miał charyzmę
Jerzy Dończyk; wieloletni prezes i trener Chojniczanki Chojnice. Jedna z bardziej znanych postaci w tamtejszym sporcie. Urodzony w 22. 01.1939 roku i jest dokładnie o rok młodszy od wspomnianego bydgoskiego sędziego Czesława Kujawy (ur. 22.01.1938 r). Dziś 77-letni Pan był w przeszłości (lata 1954-69) pięściarzem, broniąc w ringowych potyczkach honoru barw Chojniczanki i bydgoskiego Zawiszy. Ogółem stoczył 175 pojedynków.

W 1971 roku w Chojnicach zajął się szkoleniem pięściarzy, a jednym z podopiecznych Jerzego Dończyka był nieżyjący już niestety, Tadeusz Kiedrowski (pięściarz wagi muszej, w czasie czynnej służby wojskowej reprezentował stołeczną Legię z mistrzem olimpijskim i mistrzem Europy Janem Szczepańskim i dwukrotnym brązowym medalistą olimpijskim Januszem Gortatem na czele). – Tadeusz poszedł w moje ślady. Był później liczącym się trenerem i nauczycielem wychowania fizycznego w jednej z chojnickich szkół – podkreślił Dończyk.

Oprócz pracy trenerskiej Jerzy Dończyk sprawował również funkcję prezesa sekcji bokserskiej. – Wielu pięściarzy z Chojnic zasiliło zamożniejsze kluby. W tej sytuacji nas było jedynie stać na występy w lidze wojewódzkiej – powiedział.

Chojnice gościły Stamma
W 1975 roku Chojnice gościło pięściarską młodzież podczas międzynarodowego turnieju o puchary Gazety Pomorskiej. Walki oglądał twórca polskiego boksu, legendarny Feliks Stamm. Ten zaś w jednym z wywiadów dla lokalnej prasy bardzo pochwalił chojnickich kibiców, którzy należą do  najbardziej obiektywnych i świetnie znających się na pięściarskich walkach. – Mam ogromną satysfakcję, iż pochodzę z tego miasta. W tych latach byłem szkoleniowcem w Chojnicach, a na każdym meczu czy seniorów, czy juniorów trybuny ówczesnego Centrum Sportowego przy ulicy Kościerskiej zawsze były pełne – podkreślił Jerzy Dończyk, który często pojawia się na bokserskich imprezach organizowanych przez chojnickich działaczy.

W następnym odcinku…
… przedstawimy pięściarskie kariery – mistrza Polski, jednego z najtrudniejszych rywali dwukrotnego olimpijskiego czempiona Jerzego Kuleja, później trenera bydgoskiego Zawiszy, Ryszarda Rybskiego oraz wicemistrza Polski seniorów z 1967 roku, następnie szkoleniowca bydgoskiej Brdy, Franciszka Kujawy. 

Opracował: Sławomir Ciara