Archiwum: Kwiecień 2016

DAWID JAGODZIŃSKI I MACIEJ JÓŹWIK ODPADLI Z TURNIEJU KWALIFIKACYJNEGO DO RIO

jozwik_kostecki

Niestety dwaj reprezentanci Polski, Dawid Jagodziński (49 kg) oraz Maciej Jóźwik (52 kg – na zdjęciu  z lewej) nie pokonali swoich pierwszych rywali w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, który odbywa się w Samsunie. Obaj nasi reprezentanci wyraźnie ustępowali dzisiaj swoim rywalom i choć boksowali ambitnie, zasłużenie pożegnali się z turniejem.

Były to pojedynki bez większej historii. Dawid nie sprostał młodziutkiemu Niemcowi Christosowi Cherakisowi, rażąc brakiem celności ciosów i nie najlepszą szybkością. Na jego tle rywal wyglądał jak rutyniarz, karcąc Polaka celnymi kontrami i pokazując niezłe wyszkolenie techniczne i dobrą pracę nóg. Z kolei Maciej nie miał dzisiaj pomysłu na silniejszego fizycznie, bardziej doświadczonego Ormianina Nareka Abgaryana. Przewaga rywala w każdym z elementów bokserskiego rzemiosła była wyraźna i to on zasłużenie został zwycięzcą tej walki.

DZIELNE POLKI BEZ KWALIFIKACJI OLIMPIJSKIEJ W SAMSUNIE

fidura_laurell16

Trzeci dzień turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro obfitował nie tyle w zaskakujące, co skandaliczne werdykty. Niestety ofiarami sędziów zostały dzisiaj także Kinga Siwa (60 kg) i Lidia Fidura (75 kg). Obie nasze zawodniczki stoczyły doskonałe pojedynki, będąc w ringu lepszymi od swoich rywalek, a mimo to do góry podniesiono ręce ich przeciwniczek.

Jako pierwsza w ringu wystąpiła Lidia, która zmierzyła się z doskonale sobie znaną Szwedką Anną Laurell-Nash, z którą w ub. roku dwukrotnie niesłusznie przegrała. Niestety w Samsunie historia powtórzyła się po raz trzeci. Była mistrzyni świata wygrała dzisiaj jedną z czterech rund walki z Polką. Lidia zaskoczyła ją świetnie bitymi ciosami sierpowymi na górę, po których w 3. i 4. starciu odskakiwała głowa utytułowanej rywalki. Fidura doskonale realizowała taktykę swoich trenerów i miała w szachu Szwedkę, która poza odpychaniem i klinczami nie zaprezentowała nic, co mogło dać jej zwycięstwo. Innego zdania byli jednak sędziowie, którzy ku zdziwieniu publiczności wskazali na Laurell-Nash, grzebiąc wielki wysiłek Polki.

Z kolei Kinga stoczyła bodajże najlepszą walkę w karierze, w której wykazała się nie tylko ambicją, znakomitym przygotowaniem fizycznym, ale i świetną realizacją założeń taktycznych. Celem było poddanie bezwzględnemu pressingowi bazującą na technice i dobrej pracy nóg Estelle Mossely. Gdańszczanka wygrała dzisiaj co najmniej 3 starcia, zupełnie zneutralizowała atuty Francuzki i była skuteczna w ofensywie. Zdaniem chyba wszystkich obserwatorów powinno to wystarczyć do zwycięstwa, ale …nie w tym turnieju. Do góry podniesiono rękę Francuzki, ku zdziwieniu nie tylko naszej ekipy.

To nie był dobry dzień dla olimpijskiego boksu, bo z turnieju po złych decyzjach sędziów odpadły zwyciężczyni Sandry Drabik, Turczynka Neriman Istik (51 kg), której odebrano zwycięstwo nad bułgarską mistrzynią świata wagi koguciej (54 kg), Stanimirą Petrovą, mistrzyni Europy i złota medalistka Igrzysk Europejskich, Nouchka Fontijn (75 kg) uznana za gorszą od młodej Irlandki Christine Desmond oraz Sayana Sagatayeva (51 kg) z Rosji, która przeważała przez 3 rundy swojej walki z Norweżką Marielle Hansen, a mimo to pożegnała się z zawodami.