- Witaj Nataliya. Przyjmij gratulacje z okazji wywalczenia kolejnego Pucharu Ukrainy. Nie wiem czy polscy kibice o tym wiedzą, ale królujesz w swojej kategorii już od lat i jeśli się nie mylę, to nie przegrałaś na Ukrainie żadnej walki. Opowiedz jak wyglądał wspomniany turniej w Czerniowcach?
Nataliya Knyaz: Cześć. Dziękuję. Faktycznie mam już za sobą turniej o Puchar Ukrainy w boksie, jednak mistrzostwa naszego kraju, które zadecydują o ostatecznym składzie kadry na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata, odbędą się we wrześniu. Od 5 lat jestem mistrzynią Ukrainy wśród seniorek, a wcześniej dwa razy wywalczyłam złoty medal podczas młodzieżowych mistrzostw kraju. Do turnieju w Czerniowcach przygotowywałam się bardzo starannie. Stoczyłam tam dwa pojedynki, a w finale moja rywalka oddała walkę walkowerem. Jestem więc ponownie najlepsza, co oczywiście cieszy zarówno mnie, jak i mojego trenera.
- Aktualnie przebywasz na zgrupowaniu kadry narodowej. Gdzie i jak długo będziecie trenować? Jakie są założenia na to zgrupowanie?
NK: W tej chwili przebywamy na 18-dniowym zgrupowaniu szkoleniowym w Czerniowcach, a konkretnie w ośrodku „Słoneczna Dolina”. W ostatnich dniach obozu będziemy miały sparingi. Dwie nasze kadrowiczki otrzymały kwalifikację do Igrzysk Europejskich w Baku i całą drużyną staramy się im pomóc w przygotowaniach.
- Twoja kategoria wagowa [48 kg – przyp. JD] niestety nie znalazła się w programie Igrzysk Europejskich w Baku. Zapowiada się więc dla Ciebie „pusty” rok, bo to najważniejszy turniej w kalendarzu 2015 roku. Jakie są więc Twoje najbliższe plany startowe?
NK: Niestety to prawda, mojej kategoria nie znalazła się w programie Igrzysk Europejskich. W związku z tym moje najbliższe plany to przede wszystkim zdobycie po raz szósty złotego medalu Mistrzostw Ukrainy i przygotowania do Mistrzostw Świata, które odbędą się w lutym 2016 roku.
- Za 16 miesięcy Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, po którym rozpocznie się nowy cykl olimpijski. Nie myślałaś o tym, by zmienić kategorię wagową na 51 kg i spróbować swojej olimpijskiej szansy?
NK: Mimo wszystko cały czas mam nadzieję, że waga z limitem 48 kg znajdzie się w jednak programie Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku.
- Twoja przygoda z wielkim boksem rozpoczęła się w 2008 roku w bułgarskim mieście Yambol podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy, gdzie zdobyłaś złoty medal. Pamiętasz jeszcze ten turniej? Wygrałaś tam trzy pojedynki z wymagającymi rywalkami…
NK: Oczywiście, że pamiętam i to tak, jakby to było wczoraj. Te wspomnienia zawsze pozostaną świeże i trwałe. Przed finałową walką z Rosjanką była bardzo zdenerwowana i wówczas mój trener Zagirskij, który niestety nie mógł ze mną pojechać do Bułgarii, przez telefon wprowadził mnie w dobry, spokojny nastrój. Powiedział mi, że jestem zuchem, że świetnie się zaprezentowałam, dochodząc do finału, a stać mnie jeszcze na więcej. Trzeba tylko jeszcze raz powalczyć ze wszystkich sił o zwycięstwo. I wygrałam. To było niezapomniane przeżycie.
- Aklimatyzacja w gronie seniorek trwała dość krótko, bo już w następnym roku skutecznie rywalizowałaś w turniejach w Ankarze, St. Petersburgu, czy Astanie. Pierwszy medal seniorski zdobyłaś jednak dopiero w 2011 roku…
NK: Niedługo po Młodzieżowych Mistrzostwach Europy pojechałam na turniej o Puchar Ukrainy seniorek. Jak to się u nas mówi trafiłam „z okrętu na bal” [rosyjskie powiedzenie oznaczające nagłą zmianę otoczenia, przejście z jednej rzeczywistości w drugą – przyp. JD] i po raz pierwszy wygrałam te zawody, wygrywając z dwoma bardziej ode mnie doświadczonymi rywalkami. Później kilka razy wygrywałam międzynarodowe turnieje, ale najlepszy wynik zanotowałam w 2011 roku podczas Mistrzostw Europy w Rotterdamie, gdzie zdobyłam brązowy medal.
- Wówczas w Rotterdamie przegrałaś ze Svetlaną Gnevanovą. To rywalka, która szczególnie Ci „nie leży”? Kilka razy boksowałyście ze sobą i za każdym razem wygrywała Rosjanka…
NK: W Rotterdamie boksowałam trzy razy i w półfinale skrzyżowałam rękawice z Gnevanovą. Jak dotąd rywalizowałam z nią kilka razy i za każdym razem przegrywałam. Svetlana jest bardzo niewygodną przeciwniczką Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja do rewanżu i uda mi się ją w końcu pokonać.
- Ubiegły rok był dla Ciebie mało szczęśliwy, bo mimo dobrej postawy przegrałaś po dobrych walkach dwie imprezy mistrzowskie. Najpierw w Bukareszcie podczas Mistrzostw Europy uległaś Bułgarce Sevdzie Asenovej, a w Jeju City podczas Mistrzostw Świata lepszą od Ciebie okazała się Madoka Wada z Japonii. Czego Ci zabrakło, by wygrać te walki?
NK: Tak, rzeczywiście. Byłam w dobrej formie na obu tych turniejach mistrzowskich, a mimo to nie udało mi się wywalczyć tytułu, ani nawet medalu. Na Mistrzostwa Europy jechałam z jasnym celem wywalczenia medalu! Niestety w ćwierćfinale po wyrównanej walce i dyskusyjnym, niejednogłośnym werdykcie przegrałam z Bułgarką. Jeśli chodzi o Mistrzostwa Świata w Korei, o moim wyniku zadecydował wysoki poziom zawodów. Wszystkie zawodniczki w mojej kategorii wagowej były bardzo mocne i każda z nich mogła wywalczyć złoty medal. Przegrałam z Japonką, która później wywalczyła brązowy medal. Mimo porażki byłam zadowolona z tego pojedynku, bo zrobiłam w nim wszystko, na co mnie stać.
- Jak wspomniałem, w międzynarodowej rywalizacji jesteś już od 7 lat. Pamiętasz jakie były początki Twojej przygody z boksem? Jak i gdzie to się zaczęło?
NK: Wcześniej trenowałam także kick-boxing, trzykrotnie zdobywając złoty medal Mistrzostw Ukrainy. Później podjęłam decyzję, by trenować boks i w 2008 roku po raz pierwszy pojechałam na Młodzieżowe Mistrzostwa Ukrainy, gdzie zdobyłam złoto. Tak to się wszystko zaczęło.
- Wielu kibiców może dziwić, że tak drobna i piękna dziewczyna wybrała tak trudną i niebezpieczną dyscyplinę sportu… Nigdy nie żałowałaś tego wyboru?
NK: Nigdy niczego nie żałowałam. Bardzo podoba mi się boks. Już od dzieciństwa marzyłam by się czymś takim zajmować. Każdy powinien przecież robić to, co najbardziej lubi. Oczywiście, boks jest trudny dla dziewcząt i wiele osób, które widzą mnie po raz pierwszy, na początku nie wierzy, że trenuję tak niebezpieczną dyscyplinę sportu. I to mi się w nim najbardziej podoba. Na treningach jestem pięściarką a w życiu codziennym wesołą dziewczyną. Mogę Cię zapewnić, że jestem z tym szczęśliwa. Robię to, co kocham. Życie jest piękne.
- Co w takim razie robisz poza boksem? Jaka na co dzień jest Nataliya Knyaz?
NK: Jestem na studiach doktoranckich [tzw. aspirantura – przyp. JD] na katedrze Kierowania Projektami i Programami. Nie mam wiele wolnego czasu, bo ten zajmują mi niemal bez przerwy treningi i nauka. Ale oprócz tego lubię „wyskoczyć” zakupy, spędzić czas z przyjaciółmi, brać udział w sesjach fotograficznych – jednym słowem lubię aktywnie spędzać czas.
- Jak wygląda Twój sportowy rozkład dnia? Jak trenuje jedna z najlepszych zawodniczek kadry narodowej Ukrainy?
NK: Kiedy jestem na zgrupowaniu szkoleniowym, trenuje trzy razy dziennie, a kiedy w domu, to dwa razy. Wszystko zależy od tego czy przygotowuję się do jakichś zawodów, czy po prostu znajduję się w optymalnej formie fizycznej.
- Jak określiłabyś swój styl walki? Na jakich atutach opierasz swój boks? Masz jakieś wzory, inspiracje?
NK: Każdy dobry pięściarz powinien posiadać duży arsenał techniczno-taktycznych umiejętności i już w trakcie walki, wybiera taką taktykę, która przyniesie mu zwycięstwo. Nie będę odsłaniać wszystkich swoich atutów, ale powiem, że w zależności od sytuacji staram się łączyć różne bokserskie style. Inspiracją są dla mnie dobrze przeprowadzone pojedynki a także bliscy mi ludzie, którzy wierzą we mnie i wspierają.
- Nie mogę nie zapytać o sytuację jaka od wielu miesięcy panuje na Ukrainie. W jakim stopniu konflikt zbrojny, który ma miejsce na wschodzie Twojego kraju wpływa na sytuację ukraińskiego boksu? Jak wygląda kondycja finansowa i …moralna ukraińskich sportowców?
NK: W tej chwili sytuacja w naszym kraju jest bardzo ciężka i niewątpliwie wpływa to także na ukraiński sport. W związku z brakiem środków finansowych, nie możemy jak inne kraje wymieniać sportowych doświadczeń, wspólnie trenując z najlepszymi na świecie i występując w międzynarodowych turniejach. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości wszystko to się zmieni na lepsze.
- Jestem z Polski, więc chciałbym przy okazji zapytać o Twoje kontakty z naszym krajem? Boksowałaś kiedyś w Polsce? Pamiętam, że walczyłaś z Polkami. Znasz jakieś nasze zawodniczki?
NK: Polska to dla mnie kraj jak najbardziej rodzinny, ponieważ pochodzę z Drohobycza. Mój pradziadek był Polakiem, a rodzice do dzisiaj mieszkają niedaleko polskiej granicy. W Waszym kraju byłam wiele razy, począwszy od czasów dzieciństwa. Jeśli chodzi o boks to miałam kilka razy okazję spotykać się w ringu z Waszymi zawodniczkami. Po raz pierwszy boksowałam z Polką w 2009 roku w międzynarodowym meczu Polska-Ukraina w Grudziądzu, gdzie wygrałam z Martyną Letkiewicz. W 2012 roku, w innym meczu Ukraina-Polska, na naszym ringu, wygrałam z Angeliką Grońską. W tym samym roku rywalizowałam z Angeliką raz jeszcze na międzynarodowym turnieju w Nikołajewie, gdzie ponownie byłam lepsza.
- Czego mogę Ci życzyć na kolejne miesiące? W życiu sportowym i ..nie tylko.
NK: Jeśli chodzi o sport, to naturalnie możesz mi życzyć kolejnych pięknych zwycięstw. A w życiu – nie tylko moim – ale także wszystkich Ukraińców – najważniejsze jest teraz byśmy mieli pokojowe niebo nad naszymi głowami.
- Serdecznie dziękuję za rozmowę, życzę wielu sukcesów i mam nadzieję, że zobaczymy się podczas zawodów w Polsce.
NK: Również bardzo dziękuję. Rozmowa z Tobą była przyjemnością.
Rozmawiał: Jarosław Drozd