ALEXANDRA SIDORENKO-RUTKOWSKI CORAZ BLIŻEJ REPREZENTACJI POLSKI
Cztery miesiące temu informowaliśmy kibiców o tym, że Alexandra Sidorenko-Rutkowski zadeklarowała w Polskim Związku Bokserskim chęć reprezentowania w najbliższej przyszłości naszych barw narodowych. Od ubiegłego roku jest żoną Polaka, mieszka w Warszawie i oczekuje na przyznanie polskiego obywatelstwa. Wielu kibiców zapewne zastanawiało się kiedy i czy w ogóle zobaczymy „Saszę” w Biało-Czerwonym dresie z orzełkiem…
- Wszystko zależy od Prezydenta RP i Polskiego Związku Bokserskiego. Mam nadzieję, że stanie się to niebawem – mówi bohaterka naszej opowieści, jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek, jakie występują na europejskich ringach. Pięciokrotnej uczestniczce Mistrzostw Świata i czterokrotnej Mistrzostw Europy nie udało się niestety przed dwoma laty zdobyć kwalifikacji olimpijskiej. Być może poszczęści się jej w polskich barwach?
- Mam nadzieję, że tak będzie. Dwa lata temu podczas Mistrzostw Świata popełniłam poważny błąd taktyczny, co zadecydowało o porażce. Byłam poza tym chora, więc daleka od szczytowej formy – wspomina Alexandra swój start chińskim w Qinhuangdao, gdzie przegrała dość niespodziewanie z Norweżką Ingrid Egner, grzebiąc szanse na olimpijski paszport.
Najlepszym w karierze potencjalnej reprezentantki Polski był 2013 rok, za który nagrodziliśmy ją wysokim 2. miejscem w klasyfikacji najlepszych Europejek wagi lekkiej (60 kg). W bardzo przekonywujący sposób wygrała w Warszawie Turniej im. Feliksa Stamma, pokonując tam m.in. Brytyjkę Natashę Jonas i naszą Magdalenę Wichrowską. Rok zamknęła cennym zwycięstwem na turnieju w kazachskich Ałmatach i był to zarazem jej ostatni oficjalny ringowy występ. Ile zatem czasu potrzebuje, by wrócić do niedawnej formy?
- Zależy od tego jak długa będzie przerwa. Na razie podtrzymuję formę – zapewnia Alexandra, która od niedawna prowadzi zajęcia w klubie „Leonidas” w Łomiankach, gdzie pomaga szlifować formę boksującej na zawodowych ringach Ewie Brodnickiej. – Moimi pięściarskimi atutami są nadal szybkość i doświadczenie – dodaje.
Analizując przebieg kariery Saszy można dostrzec brak szczęścia w losowaniach najważniejszych turniejów mistrzowskich. Często szybko trafiała na faworytki zawodów. Tym m.in. można tłumaczyć tylko jeden medal (brązowy) Mistrzostw Europy, który wywalczyła przed 5 laty w Nikołajewie. Mimo to nasza bohaterka ma na rozkładzie czołowe zawodniczki świata, ze wspomnianą Jonas, Estelle Mossely, Mirą Potkonen, Denitsą Eliseyevą, YuliąTsiplakovą, Anastasyą Belyakovą, Karoliną Graczyk, Magdaleną Wichrowską, czy Darią Abramovą włącznie. Zapytana o to która ze zwycięskich walk szczególnie zapadła jej w pamięć, odpowiada bez namysłu:
- Ostatnia walka z Natashą Jonas [podczas MTB im. Feliksa Stamma - przyp. JD]. Udało mi się przeprowadzić ją dokładnie według planu. Byłam dobrze przygotowana do tej walki i całego turnieju.
Dodajmy, że kariera sportowa Alexandry obfitowała nie tylko w sukcesy pięściarskie, których miarą jest choćby siedem złotych medali Mistrzostw Ukrainy.
- W 2006 roku zdobyłam na Węgrzech Puchar Świata w kick-boxingu, dwa lata wcześniej byłam wicemistrzynią świata w kicku oraz uprawiałam karate [9.1 kyū pas biały z jedną belką Karate Do - przyp. JD] – dodaje.
W międzynarodowej rywalizacji obserwujemy Saszę od Mistrzostw Europy w Tonsbergu, czyli od 2005 roku. Poznała przez ten czas wartość polskich zawodniczek. Z dwoma (Karoliną Graczyk i Magdaleną Wichrowską) rywalizowała w ringu, natomiast najbardziej ceni klasę tej trzeciej, czyli naszej multimedalistki, Karoliny Michalczuk. Była nieco zaskoczona, dowiadując się, że Polka postanowiła zakończył etap kariery w boksie olimpijskim.
Czy Alexandrę Sidorenko-Rutkowski zobaczymy w najbliższym czasie w biało-czerwonym dresie? Wiele wskazuje na to, że tak, bo procedury naturalizacyjne są zaawansowane, w czym spory udział ma trener reprezentacji Polski, Paweł Pasiak. Alexandra bez problemów zaaklimatyzowała się w naszym kraju i coraz lepiej odnajduje się w polskiej rzeczywistości, więc nie będzie kłopotów z „wkomponowaniem” jej w drużynę narodową.
- Polska to bardzo fajny kraj i cieszę się, że tutaj mieszkam. Jako sportowiec żyję na walizkach, więc przeprowadzka nie jest dla mnie szokiem – dodaje pięściarka pochodząca z ukraińskiej Winnicy.