W głównej walce wieczoru Bodzio Boxing Night w Suwałkach spotkali się pięściarze wagi średniej – Maciej Sulęcki (17-0, 3 KO) oraz Howard Cospolite (9-3-1, 4 KO). Francuz okazał się wymagającym rywalem i do samego końca próbował przełamać Polaka. Od pierwszego gongu obaj pięściarze próbowali przejąć inicjatywę w ringu i narzucili wysokie tempo. Polak był odrobinę szybszy i precyzyjniejszy, co dało mu zwycięstwo w tej odsłonie. W rundzie drugiej „Striczu” miał problemy ze znalezieniem recepty na pressing Francuza. Cospolite na koniec zerwał się do ataku i zaskoczył tym faworyta. W kolejnym starciu Sulęcki wyraźnie się rozluźnił i znów przejął inicjatywę. Polak często trafiał na korpus, co z pewnością będzie miało wpływ na przebieg drugiej fazy pojedynku. Kolejne dwie rundy nie przyniosły wielkiego przełomu – Sulęcki był aktywniejszy i trafiał precyzyjniej, jednak chwilami się dekoncentrował i wdawał w niepotrzebne wymiany z silniejszym fizycznie Francuzem. W szóstej odsłonie presja Cospolite nieco spadła i przewaga Sulęckiego w ringu była nieco wyraźniejsza. Francuz w swoim stylu przyspieszył przed końcowym gongiem odrabiając nieco straty. Przełom przyniosło kolejne starcie – „Striczu” trafił już na początku rundy lewym sierpem i mocno przyspieszył zasypując rywala serią ciosów, jednak ten zdołał się odgryźć. Polak trafił jeszcze mocno w końcówce rundy i zaliczył ją na swoje konto. W ostatnich rundach Cospolite wyraźnie stracił impet i nastawił się na nokautujący cios. Sulęcki parokrotnie wstrząsnął oponentem, jednak nie był w stanie doprowadzić do liczenia. W samej końcówce Cospolite nieco przyspieszył, jednak było już zbyt późno, by zmienić obraz pojedynku. Po dziesięciu rundach sędziowie punktowali 97-93, 98-94, 97-93.
Michał Syrowatka (8-0, 1 KO) pewnie pokonał Alexa Bone’a (10-16-2, 4 KO), choć Ekwadorczyk postawił wysoko poprzeczkę. Pięściarz z Ełku jak zwykle zaprezentował nienaganną pracę nóg, dzięki której pozostawał najczęściej nieuchwytny dla rywala. Ten nieustannie parł do przodu, szukając mocnego prawego sierpa nad lewą ręką Polaka. Ten jednak najczęściej sprytnie unikał tych bomb, po odchyleniu czy zajstepie kontrując przeciwnika. Ekwadorczyk powrócił dobrą piątą rundą, lecz Michał po przerwie znów uruchomił nogi i lewy prosty, dzięki czemu odzyskał przewagę. Wyrównane siódme starcie Syrowatka finiszował piękną akcją, gdy najpierw uderzył prawym podbródkowym, poprawił prawym sierpem i po przejściu w prawo trafił lewym sierpowym. Tak oto kibice w Suwałkach i przed telewizorami zobaczyli osiem rund ciekawej, technicznej walki, którą nagrodzili gromkimi brawami. Sędziowie punktowali 79:73, 79:73 i 79:72 – wszyscy oczywiście na korzyść Michała.
Łukasz Maciec (20-2-1, 5 KO) zanotował jubileuszowe zwycięstwo, odprawiając przed czasem mistrza Europy sprzed dwunastu lat, Chawazi Chacygowa (10-4, 6 KO). Doświadczony, sporo umiejący Białorusin w pierwszych minutach sprawiał trochę kłopotów „Grubemu”. Polak jednak miał nieznaczną przewagę. W końcówce trzeciej rundy zawodnik Paco Lublin trafił mocnym prawym podbródkowym, poprawił prawym sierpem i w końcu zrobiło się trochę ciekawiej. Zabrzmiał gong i… Chacygow pozostał w narożniku, nie wychodząc do kolejnego starcia.
W oczekiwaniu na rewanż z Łukaszem Maćcem korespondencyjny pojedynek stoczył Sasun Karapetyan (6-1, 2 KO). W pierwszej rundzie konfrontacji z doświadczonym Konstantinsem Sakarą (13-31-3, 11 KO) zaczął trochę ospale, ale już od drugiej rundy systematycznie zwiększał tempo. Tak naprawdę jednak dopiero od czwartej pokazał dobry boks, wcześniej trochę zawodząc. Wydłużył swoje serie z jednego-dwóch ciosów na cztery-pięć, co od razu przyniosło wymierne korzyści, bowiem odgryzający się dotąd Sakara został zepchnięty do głębszej defensywy. W ostatniej, szóstej odsłonie, Karapetyan wstrząsnął Łotyszem obszernym prawym sierpowym, lecz nie zdołał skończyć go przed czasem. Sędziowie punktowali wygraną Sasuna 59:56, 59:55 oraz 60:54.
W pierwszej walce gali w Suwałkach spotkali się pięściarze kategorii super średniej – Norbert Dąbrowski (14-1, 6 KO) oraz Martins Kukulis (8-40, 5 KO). Podopieczny Andrzeja Gmitruka od początku ustawiał rywala prawym prostym, polując lewym hakiem pod prawy łokieć w okolice wątroby. Tak upływały kolejne minuty, ponieważ Łotysz ograniczał się do pojedynczych prawych sierpów po zebraniu wcześniej ciosu na blok. Raz nawet Dąbrowskiego zaskoczył, jednak większej krzywdy nie zrobił. Sam natomiast był liczony w końcówce trzeciego starcia po lewym krzyżowym Norberta. Po gongu kończącym czwartą odsłonę nie mogło być wątpliwości i sędziowie wskazali na Polaka – jednogłośnie w rozmiarach 40:35.
W innej potyczce kategorii super średniej zmierzyli się Michał Starbała (9-0, 2 KO) oraz dobrze znany polskiej publiczności Ismail Tebojew (7-6-1, 3 KO). Były reprezentant naszego kraju od początku narzucił pressing, ale nie wdawał się w niepotrzebne wymiany ze słynącym z mocnego ciosu rywalem, tylko punktował podwójnym, nawet potrójnym lewym prostym. W końcówce drugiej rundy złapał przeciwnika przy linach lewym sierpowym, a w czwartej dosięgnął jego głowy długim prawym prostym. Do końca pojedynek był ciekawy, pomimo iż przewaga Starbały nie podlegała dyskusji. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść dwukrotnie 60:54 i 59:56.
źródło: bokser.org