CO ZA EMOCJE! „HUSARIA” WYGRYWA BITWĘ Z MEKSYKAŃSKIMI GUERREROS
W przedostatnim meczu rozgrywek grupowych sezonu 2013/2014 zawodowej ligi World Series of Boxing doczekaliśmy się pierwszego zwycięstwa drużyny Hussars Poland. Podopieczni Huberta Migaczewa pokonali dzisiaj we Włocławku 3-2 ekipę Mexico Guerreros. Bezcenne trzy zwycięstwa po znakomitych bojach odnieśli Sylwester Kozłowski (56 kg), Damian Kiwior (64 kg) i Tomasz Jabłoński (75 kg).
49 kg: Dawid Sebastian Jagodziński vs Joselito Velazquez Altamirano 0:3
Pierwsze dwie rundy były niezwykle zacięte i wyrównane. Obaj pięściarze weszli w otwartą walkę w półdystansie, ale po sześciu minutach jeden z arbitrów typował remis, zaś dwaj pozostali widzieli przewagę 18:20 Meksykanina. W trzeciej odsłonie Dawid trochę zmienił taktykę, bijąc z defensywy. Początkowo nawet zaskoczył tym przeciwnika, jednak Altamirano swoimi sierpami coraz częściej sięgał reprezentanta naszego kraju, czym zyskiwał przychylność sędziów. A ci po ostatnim gongu punktowali 47:48, 46:49 i 45:49 – wszyscy na korzyść reprezentanta gości.
56 kg: Sylwester Kozłowski vs Brian Alexis Gonzalez Morales 3:0
W pierwszej rundzie trudno było wskazać lepszego pięściarza, gdyż na ringu było sporo chaosu, ale już od drugiej Kozłowski uspokoił wszystko, bil rzadziej, za to celniej i mocniej, zyskując przewagę nad oponentem. Szczególnie lewy sierp często dochodził celu, natomiast ciosy Gonzaleza lądowały przede wszystkim na szczelnej gardzie Polaka. Dopiero w ostatniej minucie czwartego starcia Meksykanin nawiązał wyrównaną walkę. Sylwester został do tego ukarany ostrzeżeniem, lecz miał już bezpieczną przewagę i spokojnie dowiózł wygraną do końca. Sędziowie punktowali jego sukces w rozmiarach 3x 48:46.
64 kg: Damian Tadeusz Kiwior vs Juan Romero 3:0
Tak chwalony ostatnio Damian spotkał się z liderem gości. Nic więc dziwnego, że właśnie ten pojedynek od początku stał na najwyższym jak dotąd poziomie. Polak zaakcentował pierwsze starcie ładnym prawym sierpowym, jednak sędziowie wskazali na dużo aktywniejszego w tym fragmencie rywala. Kiwior natomiast powrócił bardzo udaną rundą drugą. Niestety gdy wrócił do narożnika dowiedział się, że… przegrywa 18:20. Podobna sytuacja miała miejsce w kolejnej odsłonie, jednak tym razem sędziowie przebudzili się i zgodnie typowali ten odcinek 10:9 dla „Husarza”. Kiwior wyczuł swoją szansę, podkręcił jeszcze tempo i rozcinając przeciwnikowi lewy łuk brwiowy wyrównał stan na 38:38 przed ostatnim starciem. W ostatnich trzech minutach lepiej przygotowany kondycyjnie Polak zaakcentował swoją przewagę. Po ostatnim gongu mocno krwawił z pękniętego łuku brwiowego, ale na osłodę przyszła wiadomość o jednomyślnej decyzji sędziów, przyznającej mu zwycięstwo 48:47.
75 kg: Tomasz Jabłoński vs Enry Jose Saavedra Pinto 3:0
Kapitan Husarii nie wiedział za dużo o swoim rywalu, dlatego od pierwszego gongu ruszył ostrym pressingiem, spychając go do głębokiej defensywy. Tak było na dzień dobry, a z czasem Wenezuelczyk miał coraz mniej do powiedzenia. Drugą i trzecią rundę sędziowie zgodnie typowali różnicą dwóch punktów dla Polaka, a jedyne pytanie jakie się nasuwało, to czy pojedynek potrwa cały dystans? Po trochę słabszym tempie w czwartym starciu, Jabłoński w ostatnim znów włączył piąty bieg, szukając „czasówki”. Skończyło się na ostrzeżeniu dla rywala za ataki głową i bardzo wysoką punktacją – 50:41, 50:43 i 50:41.
91 kg: Krzysztof Kowalski vs Christian Demaj 1:2
Silniejszy fizycznie Polak od początku dążył do skrócenia dystansu. W pierwszej minucie dwukrotnie ładnie trafił lewym hakiem w okolice wątroby, niestety zaprzestał potem tej akcji i skoncentrował się niepotrzebnie na sierpach i głowie Albańczyka. A ten po przerwie rozluźnił się, przepuszczał trochę chaotyczne akcje Krzyśka i kontrował go z defensywy, wykorzystując lepszy zasięg ramion. Kiedy tylko dochodziło do krótkich spięć lepszy był Kowalski, lecz doświadczony przeciwnik dzięki dobrej pracy nóg unikał najczęściej takich otwartych wymian. Przed ostatnią odsłoną Polak krwawił z lewego łuku brwiowego, ale u dwóch sędziów był remis i o wszystkim miały decydować te trzy minuty. Więcej sił zachował boksujący z luzu Demaj, siedział na zakrocznej nodze i kilka razy celnie skontrował. Kowalski dziesięć sekund przed ostatnim gongiem trafił mocnym prawym sierpowym, jednak o odrobieniu strat nie było mowy. Chociaż… Jeden z arbitrów wskazał na Kowalskiego – dwaj pozostali już na jego oponenta. Punktacja brzmiała 48:47, 46:49 i 47:48.
źródło: bokser.org