Archiwum: Listopad 2013

Z BLOGU PAWŁA PASIAKA: OCENA MŁODZIEŻOWYCH MP W KARCZEWIE

pasiak01

Mówiąc krótko i szczerze jestem trochę zawiedziony. Poziom większości pojedynków był słaby, więc ocena wobec niektórych Pań jest bardzo surowa. Starałem się znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienia dla słabej dyspozycji zawodniczek ale ich …nie znalazłem. Może był zbyt krótki okres od wakacji, kiedy większość z nich miała okres roztrenowania? A może warto pomyśleć o zmianach w kalendarzu imprez głównych?

Zawodniczki z dużym stażem, jak i moje kadrowiczki dosłownie męczyły się z zawodniczkami, które mają w swoim rekordzie kilka pojedynków. Dla mnie taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Słabsza dyspozycja, czy nie przygotowanie do turnieju nie usprawiedliwia zawodniczki, która ma kilkadziesiąt startów na swoim koncie i która samym doświadczeniem powinna zdeklasować rywalkę.

W niektórych przypadkach widać było poprawę kilku elementów ale to ani nie jest poziom godny reprezentowania kraju a już tym bardziej dający tym zawodniczkom możliwości nawiązania nawet równych pojedynków za granicą. Powiem tak: seniorki, takie jak Sandra Drabik, Sandra Kruk, Karolina Michalczuk, czy Karolina Graczyk są poza ich zasięgiem. To na dzień dzisiejszy jest ogromna przepaść. Podejrzewam, że tak samo będzie kiedy do rywalizacji w marcu 2014 roku staną uczestniczki ostatnich Mistrzostw Świata. Niektóre kadrowiczki Tomka Różańskiego już dziś zdobyłyby w tej imprezie złote medale.  Z jednej strony mnie to cieszy, bo lada dzień uzupełnią kadrę seniorską, a z drugiej martwi, bo młodzieżówka jest gdzieś daleko w lesie. Być może dziewczyny i kluby mają ambicje na zdobywanie laurów na naszym podwórku. Mnie to nie interesuje – ja niestety patrzę pod kątem nawiązania rywalizacji w Europie, czy na świecie i dostrzegam istotne różnice.

Muszę pochwalić występ wymęczonej ostatnim okresem Angeliki Grońskiej – wiem gdzie leży przyczyna jej nierównych startów. Wiem, że Jadwiga Stańczak ma to bokserskie „coś”,  ale czy nawiąże rywalizację i utrzyma się w treningu przez cały rok? Zobaczymy. Sandra Brodacka zaczęła nareszcie boksować jak seniorka, wraca do rywalizacji Katarzyna Brodacka ze Skorpiona i wierzę, że może pomóc kadrze, a nawet powalczyć o miejsce w niej. Jest kilka ambitnych młodych zawodniczek, ale potrzeba im kilku lat ciężkiej pracy.

Obserwowałem rozgrzewkę zawodniczek i wiem, że zawodzi przygotowanie do walki. Niektóre Panie toczyły co najmniej dwa pojedynki podczas rozgrzewki, a jeszcze inne robiły całą jednostkę treningową. Niestety trenerzy nie zwracali na to uwagi. Niedostateczny czas regeneracji nie pozwolił na dynamikę, celność, precyzję i tempo podczas walki. Podczas turnieju zawodniczki będące w kadrze miały przeprowadzane badania przez Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej (przed i po stoczonych pojedynkach). Śmiem przypuszczać, że wyniki tych badań pokażą, że niektóre były przetrenowane.

Same pojedynki mnie nie porwały. Słabe tempo było widoczne w zdecydowanej większości walk, przez co turniej stał na poziomie juniorskim. To są oczywiście moje prywatne odczucia. Większość Pań zostawiła głowę w szatni i nie realizowała wskazówek trenerów, wdając się w bezmyślne szarpaniny. Mam nadzieję, że wszyscy wyciągną wnioski z tych występów. Jeśli nie wszyscy, to przynajmniej ci, którym leży na sercu rozwój swoich zawodniczek i mają ambicję i cel, by ich podopieczne znalazły się w reprezentacji kraju. Udało mi się porozmawiać dłużej z niektórymi trenerami i myślę, że dojdziemy do porozumienia co do ujednolicenia systemu szkolenia – przynajmniej kadrowiczek.

Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Z wynikami sędziowania nie dyskutuję, bo ja potrzebowałem zobaczyć przede wszystkim obrazy walk. Zawsze powtarzam, że to nie medale otwierają drogę do kadry i nie wynik osiągnięty na jednej imprezie, tylko cały długotrwały proces. Wszystkim dziewczynom i trenerom gratuluję uzyskanych wyników i mam nadzieję, że będą one motywacją do jeszcze większego zaangażowania i pracy, bo seniorskie mistrzostwa kraju w 2014 roku przyniosą co niektórym niespodzianki. Już dziś mogę typować pary finałowe, a chciałbym się miło rozczarować. Interesuje mnie jak najwyższy poziom i twarda rywalizacja. Wtedy wszyscy będą mieli z tego korzyści, a i Polki będą coraz mocniejsze.

Na początku listopada wszyscy poznają skład kadry narodowej jaki jest brany pod uwagę odnośnie przygotowań do przyszłorocznych, majowych Mistrzostw Europy. Przygotowania zaczynamy więc już w listopadzie. Chcemy zbudować kadry A i B o zbliżonym poziomie a także ustalić plan przygotowań kadrowiczek w klubach. Będziemy tego rygorystycznie przestrzegać, wymagać. Myślę że z trenerami znajdziemy porozumienie. Czasu jest coraz mniej i nie mamy czasu na błędy a pracy jest ogrom…

Suwałki, 1 listopada 2013 rok

DYLEMAT ŁUKASZA JANIKA

janik01

W sobotę w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden Łukasz Janik stanie przed niezwykle trudnym zadaniem, ale jednocześnie przed życiową szansą. W pojedynku o pas mistrzowski IBO w wadze cruiser zmierzy się w ringu z Brytyjczykiem o nigeryjskich korzeniach Olą Afolabim. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że szanse polskiego boksera na zwycięstwo są niewielkie, bowiem teoretycznie Afolabi przewyższa go we wszystkich elementach bokserskiego rzemiosła (może poza siłą ciosu, którą można ocenić obustronnie jako dobrą).

Ola Afolabi od lat zalicza się do ścisłej czołówki wagi cruiser. Jego jedynym słabym punktem jest psychika, a konkretnie brak niezbędnej klasowemu bokserowi bojowości i waleczności. Właśnie z tego powodu Brytyjczyk ostatecznie przegrał bokserską trylogię z Marco Huckiem, mimo iż w dwóch pierwszych walkach był bardzo bliski odniesienia zwycięstwa. Ten brak bojowego charakteru jest też przyczyną, dla której ten dobrze wyszkolony, szybki i silnie bijący pięściarz ma stosunkowo niski wskaźnik zwycięstw przed czasem. W wielu przypadkach zadowalał się zwycięstwem na punkty i nie dążył do nokautu. Kilku ewidentnych bumów wytrzymało z nim 4-rundowe walki, a np. nasz Łukasz Rusiewicz i gruziński journeyman Sandro Siproszwili także pojedynki znacznie dłuższe.

Ww. cecha Afolabiego to dla Janika z jednej strony szansa, ale z drugiej także pokusa do pójścia na łatwiznę. Wydaje się dość prawdopodobne, że jeżeli Polak przyjmie ulubioną przez Afolabiego spokojną walkę na dystans, to wprawdzie przegra wysoko na punkty, ale dotrwa bez nokdaunu do końcowego gongu. Jest to jednak droga złudna i niepewna, którą w tym roku wybrała dwójka kolegów Janika (Rafał Jackiewicz i Andrzej Wawrzyk) i boleśnie zapłaciła za brak ambicji.

Polscy kibice boksu nie oczekują od Janika zwycięstwa, ale liczą na to, że da z siebie wszystko i podejmie walkę o pas. Trzeba wykorzystać flegmatyczność rywala i spróbować zaskoczyć go jakimś nagłym dynamicznym atakiem, tak jak to w przeszłości kilkakrotnie skutecznie zademonstrował Marco Huck. Niezależnie od końcowego rezultatu taka postawa naszego pięściarza będzie zasługiwała na szacunek.

Dariusz Chmielarski/www.bokserzy.cba.pl