ELA WÓJCIK: „JESTEM GOTOWA NA WALKI Z MOCNYMI RYWALKAMI”
Zainteresowanie kibiców wczorajszymi walkami ćwierćfinałowymi 2. Mistrzostw Świata Juniorek i Kadetek było naprawdę wielkie. Świadczyła o tym statystyka oglądających na żywo transmisję internetowa z poszczególnych walk (tymczasem hala w Albenie świeciła pustkami). Wspomniana oglądalność osiągnęła bodajże najwyższy poziom podczas rywalizacji zawodniczek wagi średniej (75 kg).
Występ mistrzyni olimpijskiej, Claressy Shields, trudno komentować w kategoriach sportowych, bo jej rywalka z Węgier już po 28 sekundach „walki” wracała do szatni chyłkiem, ze spuszczoną głową. Chwilę później bardzo urozmaicony i ładny dla oka boks w ringu zaprezentowała wysoka Rosjanka Matrena Wiaczkina, która będzie kolejną rywalką Amerykanki, zaś my – nie bez obaw – czekaliśmy na występ Elżbiety Wójcik, która miała zmierzyć się z Chinką Gao Nanna, o której nikt-nic nie wiedział. O przebiegu tej dramatyczniej miejscami rywalizacji pisaliśmy wczoraj – zakończyła się niejednogłośnym zwycięstwem zawodniczki z Karlina
- Pierwsza walka w mistrzostwach, która stoczyłam z Nowozelandką nie była ciężka. Byłam do niej bardzo dobrze nastawiona fizycznie i psychicznie przez trenera Tomasza Różańskiego, który jest też moim trenerem klubowym. Rywalka była niższa, więc cały czas trzymałam ją na dystans i punktowałam. Wczorajszy pojedynek z Chinką był o wiele cięższy. Trzeba było wykrzesać z siebie naprawdę dużo sił i serca. Chinka była nie tylko wyższa ode mnie ale również bardzo silna fizycznie. Przyznaję, że było nerwowo, bo pojedynek okazał się remisowy i sędzia musiał wskazać lepszą z zawodniczek. Wybrał mnie… – mówi wczorajsza bohaterka, Ela Wójcik.
Punktowe zwycięstwa to dla naszej zawodniczki w pewnym sensie nowość, bo przez lata dotychczasowej kariery większość pojedynków wygrywała przed czasem. W rywalizacji juniorek poziom jest jednak znacznie wyższy, co pokazują m.in. tegoroczne Mistrzostwa Świata, na których boksują zawodniczki z 33 krajów. Aby Ela mogła skrzyżować rękawice z Shields (zakładając, że wygra ona z Wiaczkiną), musi jutro pokonać Walentinę Chalzową z Kazachstanu, co jest absolutnie możliwe.
- Jutro boksuję z zawodniczką z Kazachstanu o srebrny medal. Nie jest problemem, że jej nie znam, że nie wiem jak się porusza i jaki ma styl walki. Obiecuję, że jednak dam z siebie wszystko, bo jestem przygotowana na walki takimi jak ona mocnymi zawodniczkami – zapowiada młoda zawodniczka z Karlina.
Ela liczy oczywiście na swoich kibiców, przyjaciół, którzy dotąd oglądali na żywo w Internecie jej walki, czy też trzymali kciuki za zwycięstwa. Za naszym pośrednictwem składa im podziękowanie i zapowiada kolejne pozytywne emocje. Nic dodać, nic ująć…