HANNA SOLECKA: AUTORYTETÓW NIE TRZEBA DALEKO SZUKAĆ, BO SĄ WŚRÓD NAS
- Haniu, gratuluję Ci srebrnego medalu Mistrzostw Polski seniorek. Dawno w gronie finalistek krajowego czempionatu nie było tak młodej zawodniczki. Co Cię skłoniło do tak wczesnego debiutu w gronie seniorek?
Hanna Solecka: Dziękuje bardzo. Najbardziej na moją decyzje o starcie w grupie seniorskiej wpłynęli trenerzy Marcin Stankiewicz i Karol Chabros, gdy dostałam zgodę od moich rodziców zdecydowałam podjąć się tego wyzwania. Udało się dojść do finału takiej imprezy, jestem z siebie zadowolona.
- W finale oddałaś walkę walkowerem swojej koleżance klubowej, Natalii Hollińskiej. Jakie były powody tej decyzji i kto ją podjął?
HS: Taką decyzje podjęłam wraz z trenerem, gdyż uznaliśmy, że stoczyłam za dużo walk. W poprzedzający weekend przed Mistrzostwami Polski stoczyłam dwa mocne pojedynki na międzynarodowym turnieju w Hamburgu, debiutując tam jako seniorka. W sumie przez niecałe 2 miesiące, aż 7 razy pokazałam się w ringu.
- Nie masz jeszcze 18 lat, a więc możesz nadal rywalizować w gronie młodzieżowym (juniorskim), jednakże na Twojej szyi zawisł srebrny medal Mistrzostw Polski Seniorek. Tak niewiele dzieli najlepsze polskie juniorki od czołówki seniorskiej?
HS: Gdy jechałam na Mistrzostwa to wiedziałam, że będę boksować jak równa z równymi. Nie czułam strachu ani presji płynącej z oczekiwań innych osób. Zrobiłam to dla siebie. Myślę, że jeśli każda wyróżniająca się juniorka by pojechała na te zawody, to spokojnie mogłaby zdobyć medal.
- Z drugiej strony patrząc, Claressa Shields, Twoja amerykańska rówieśniczka, jest od kilku miesięcy Mistrzynią Olimpijską…
HS: Tak, ale zapewne Claressa ma duże międzynarodowe doświadczenie, a u nas ciężko je zdobyć. Jeździmy tylko na Mistrzostwa Śląska, gdzie nie zawsze jest przeciwniczka z zagranicy i jedną dużą imprezę rangi Mistrzostw Europy bądź Świata. Brakuje meczy i wyjazdów na turnieje międzynarodowe organizowanych z kadry. Jesteśmy zdane tylko na organizacje wyjazdów z klubu.
- Wspominałaś o sporej ilości startów w tym roku. Ciekaw jestem jakie będą Twoje plany na kolejne miesiące 2013 roku.
HS: Podstawową imprezą są mistrzostwa Polski juniorek, które zapewnią mi pewną pozycje w kadrze. Następnie są mistrzostwa świata, mam nadzieję, że uda mi się ponownie stanąć ze złotym medalem na podium. To jest w zasięgu moich możliwości. Czekają na mnie też mistrzostwa Unii Europejskiej i Europy.
- Nie mogę Cię o to nie zapytać… Jak długo dochodziłaś do siebie po przegranej walce w finale Mistrzostw Europy Juniorek?
HS: Nie mam do siebie pretensji za tamtą porażkę. Zrobiłam w tej walce naprawdę wszystko co mogłam. Jestem na tyle dojrzałą zawodniczką, że potrafię przegrywać i się tym nie przejmować. Przede mną naprawdę wiele startów w reprezentacji, mam sporo jeszcze do udowodnienia.
- Gdyby nie kłopoty ze sprzętem, związany z tym stres i sędziowskie ostrzeżenie najprawdopodobniej wygrałabyś tamten pojedynek…
HS: Z Darlene spotkałam się dwa lata wcześniej w Calais również finale Mistrzostw Europy i wygrałam z nią 9:2. Podczas walki w Cetniewie dopóki sprzęt mi aż tak mocno nie wadził, prowadziłam walkę dwoma albo trzema punktami. Od początku czułam, że z tym kaskiem jest coś nie tak, jednak nie przeszkodziło mi to wyjść w początkowych rundach na prowadzenie. O jej wygranej zaważyła tylko 3 runda.
- Masz mentalność zwycięzcy, którą ukształtowały wywalczone w bardzo młodym wieku medale Mistrzostw Świata i Europy. Czy ubiegłoroczna porażka z Darlene Joerling była wielkim rozczarowaniem, czy zadziałała na Ciebie mobilizująco? Z każdej porażki wypływa jakaś nauka…
HS: Liczyłam na złoty medal w Cetniewie, a zostałam tylko ze srebrnym. Po Mistrzostwach miałam ponad miesiąc roztrenowania, dobrze mi to zrobiło. Dziś jestem mocno zdeterminowana na Mistrzostwa Świata, które są moim noworocznym postanowieniem. Bardzo „napaliłam się” na tą imprezę, nie mogę się doczekać, kiedy stanę do walki o światowy czempionat. Każda walka, nieważne czy wygrana czy przegrana, działa na mnie mobilizująco. Chcę ciągle się udoskonalać, to jest moim celem.
- Jak wspomniałem, mimo młodego wieku masz już na koncie mnóstwo sukcesów. Możesz pokrótce je wymienić i skomentować?
HS: Moim najważniejszym życiowym sukcesem bez wątpienia jest Mistrzostwo Świata Kadetek wywalczone w 2011 roku. Ponadto mam wszystkie kolory medali czempionatu Starego Kontynentu. Już powoli zbierają się pierwsze sukcesy w grupie seniorskiej.
- Który z toczonych dotąd pojedynków był dla Ciebie najtrudniejszy?
HS: Najtrudniejszy pojedynek stoczyłam całkiem niedawno, bo tydzień przed Mistrzostwami Polski. Walczyłam z reprezentantką Danii, zawodniczka była niska, dynamiczna, silna i niewygodna. Boksowała także nie do końca fair play. Walka była dosyć wyrównana, ale sędziowie przyznali mi wygraną dwoma punktami.
- W ubiegłym roku toczyłaś również pojedynek poza ringiem z byłym trenerem, w wyniku czego zostałaś zawieszona i miałaś długą przerwę w startach. Jak w tej chwili wygląda sytuacja z Twoją przynależnością klubową?
HS: Jestem zrzeszona w klubie BKS Skorpion Szczecin. Po rocznej przerwie nadrabiam stracony czas, w tym roku zaczęłam intensywnie od Pucharu Ziem Nadbałtyckich, później startowałam na otwartym turnieju silniejszych na Ukrainie, kolejno Box-Girls Cup w Hamburgu i kończąc ostatnio na Mistrzostwach Polski w Lublinie. Trenerzy w tym roku postawili mocno na starty międzynarodowe. Bardzo mnie to cieszy, bo wiem jak ciężko zorganizować takie starty dziewczynom.
- Trenujesz w Szczecinie, gdzie jest znakomita atmosfera do pracy, ale też w klubie jest spora konkurencja. Jakie są relacje między Tobą a Natalią Hollińską i Sylwią Maksym, z którymi w przyszłości będziesz rywalizować o miejsce na podium Mistrzostw Polski?
HS: Pomiędzy nami nie ma rywalizacji. Jesteśmy koleżankami, dobrze się dogadujemy. Dzięki nim się rozwijam, cały czas idziemy do przodu. Sylwia i Natalia należą do czołówki seniorskiej. Jestem zadowolona, że mogę z nimi trenować. Na pewno sparingi z nimi pomogą mi w uzyskaniu dobrej formy na zbliżające się Mistrzostwa Świata. Na razie nie myślę o rywalizacji na przyszłorocznych Mistrzostwach Polski.
- Wywołałem Nazwisko Sylwii Maksym, gdyż ponoć przymierzasz się, by w przyszłości zaboksować w limicie 64 kg… To prawda?
HS: Nie chce nic obiecywać, zobaczymy jak będzie. Na razie taka propozycja wypłynęła od trenera, abym na przyszłych Mistrzostwach Polski Młodzieżowców startowała w takim limicie wagowym, aby się nie dublować z Natalią Hollińską w jednej wadze.
- Jak wspomniałaś nie masz jeszcze 18 lat, a Twoje całe niemal życie przepełnione jest boksem. Jak sobie z tym dajesz radę? Gdzie w tym miejsce na szkołę, rodzinę, przyjaciół…
HS: Mam przepiękne wspomnienia związane z boksem. Mnóstwo zdjęć i pamiątek wiszących na ścianie. Cieszę się, że poszłam taką drogą, która daje mi tyle satysfakcji. Szkoła bokserska jest dostosowana do moich treningów, 3 razy w tygodniu rano mamy zajęcia bokserskie ze szkoły, a reszta treningów odbywa się w godzinach popołudniowych od poniedziałku do piątku. Do domu przyjeżdżam różnie, staram się bywać co dwa tygodnie na weekend.
- Poza ringiem Hanna Solecka jest…
HS: W ringu skoncentrowana i dynamiczna, ale w życiu prywatnym jest o 180 stopni na odwrót. Jestem strasznym leniuchem i w dodatku bywam rozkojarzona. Lubię tak długo spać, że dzień zaczynam ok. godziny 13.00 oczywiście pozwalam tak sobie tylko w weekendy. Co ciekawe w domu mówią na mnie „żółwik” ze względu na moją „ruchliwość” w ciągu dnia.
- Na koniec powiedz mi o swoich inspiracjach… Co sprawia, że znajdujesz w sobie energię i moc do osiągania kolejnych celów?
HS: Staram się czerpać inspiracje od swoich kolegów i koleżanek. Autorytetów nie trzeba szukać daleko, bo są wśród nas, często nimi bywają właśnie ci najbliżsi znajomi. U każdego zawodnika staram się znaleźć jakiś ciekawy element, który mogłabym sama wykorzystać, jednak niestety nie wszystkie techniki lub akcje są dobre dla mnie. Myślę, że warto wszystkiego spróbować.
- A jak na Twoją karierę patrzą Rodzice? Często wyjeżdżasz na zgrupowania i zawody. Nie są …zazdrośni o boks?
HS: Rodzice są zadowoleni i dumni ze mnie. Mocno mnie dopingują i wspierają we wszystkich problemach. Często tęsknie za domem, gdy mnie długo nie ma. Kiedy jestem w cyklu treningowym staram się nie myśleć o tym.
- Serdecznie dziękuję za wywiad i mam nadzieję, że następnym razem porozmawiamy o złotym medalu Mistrzostw Świata. Wydaje się to całkiem realne.